Jeden z pięciu okręgów na Cytadeli, zdominowany gł. przez volusów, elkorów i hanarów, posiada jednak też wydzieloną ludzką strefę o nazwie Shin Akiba.

Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

[KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

11 gru 2017, o 17:10

Roześmiała się słysząc zadane w windzie pytanie Vexa.
- "Taka dziewczyna jak ja"? Pozwolę sobie potraktować to jako komplement. A odpowiedź wcale nie jest taką wielką tajemnicą.
Winda zatrzymała się łagodnie i weszli do wielkiej, nowocześnie urządzonej i rzęsiście oświetlonej sali. Kierowani przez kolejną pracownicę restauracji skierowali się do zarezerwowanego stolika. Uwagę Tori odwrócił widok za oknem - faktycznie, zgodnie z zapowiedzią maitre d'hotel widok zapierał dech w piersiach. Rozgwieżdżone niebo z wijącymi się smugami kolorowych gazów Mgławicy Węża i rozświetlony sztucznymi światłami Okręg Zakera, z jego wysokimi, strzelistymi budynkami jakby walczącymi o dominację nad innymi, powietrzne korytarze wypełnione wszelkiego rodzaju pojazdami powietrznymi, kolorowe, mrugające światła, neony i świetlne refleksy sprawiły, że asari przez chwilę nie mogła oderwać wzroku od tego, co widziała za grubymi, panoramicznymi szybami. Z zachwytu wyrwało ją szurnięcie - Vex, jak przystało na gentlemana odsunął krzesło zapraszając ją do zajęcia miejsca.
Skinęła głową z wdzięcznością i usiadła, odkładając trzymaną w dłoni kopertówkę na blat stołu. Wygładziła fałdy spódnicy i roześmianymi oczami spojrzała na zajmującego swoje miejsce Vexa.
- Nie mam jeszcze żadnej konkretnej specjalizacji - zerknęła na wyświetlacz swojego omni-klucza, który automatycznie połączył się z siecią i wyświetlił bogate menu restauracji. - To, że znalazłam się na Cytadeli zawdzięczam głównie moim wynikom na studiach. Po ich zakończeniu każdy lekarz musi odbyć obowiązkowy staż, będący swoistym egzaminem kompetencji i umiejętności. Dzięki temu, że moje wyniki z końcowych egzaminów były jednymi z najlepszych na roku, mogłam wybrać gdzie chciałabym go realizować. I tak wybrałam Huertę - wciąż uśmiechnięta, skończyła przeglądanie karty i wygasiła omni. Pochyliła się naprzód, w kierunku Vexa, i oparła przedramiona na blacie stołu. Z jej twarzy nie schodził uśmiech, a wesołe iskierki migały w jej oczach.
Cieszyła się obecnością Vexa - tak innego w tej chwili niż jeszcze kilka dni temu, na Klendagonie. Zamiast bojowego, funkcjonalnego pancerza miał na sobie galowy mundur, nie rozmawiali o śmierci, zaginionych geologach czy grożących im niebezpieczeństwach ale na zupełnie luźne, oderwane tematy. Nawet świadomość faktu, że już za chwilę to tych mniej przyjemnych tematów będą musieli wrócić nie psuła Tori nastroju. Piękne wnętrze, czarujący i magiczny widok za oknem, niewielki bukiecik drobnych kwiatów w wazoniku stojącym na stole między nimi, delikatna, spokojna muzyka sącząca się ze ścian i przyciszone głosy innych klientów restauracji - wszystko to sprawiało, że Tori naprawdę czuła się jak na randce.
- To w Huertcie właśnie natknęłam się na ofertę Kobo. Moja opiekunka, doktor Chloe Michel, spytała mnie czy nie chciałabym spróbować soich sił jako lekarz w odległej placówce na jakiejś zapomnianej planecie. Pomyślałam, że może to być szansa na zdobycie ciekawych doświadczeń. Myślałam, że będę leczyć odmrożenia i przepisywać witaminowe preparaty na wzmocnienie, a w skrajnych sytuacjach zszywać drobne rany... No i sam wiesz, co z tego wyszło. - zawiesiła głos.
Do ich stolika podeszła kelnerka - również asari - i uśmiechnęła się z zawodową uprzejmością.
- Zdecydowali się państwo? Mogę przyjąć zamówienie?
Kontrolka omni-klucza Vexa z cichym, elektronicznym dźwiękiem rozbłysła informacją o przychodzącym połączeniu. Tori przeniosła wzrok z kelnerki na turianina, a potem na jego omni-klucz. Uśmiech zniknął z jej twarzy jak starty gąbką.
- Szczerze powiedziawszy to myślałam, że żartujesz mówiąc o tym, że w każdym momencie mogą cię wezwać...To naprawdę coś pilnego?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

11 gru 2017, o 21:44

Pobrane menu, zaakceptowane pojedynczym przesunięciem palca po holograficznym wyświetlaczu, otworzyło się bezgłośnie najpierw ukazując kolorowe, otoczone pryzmatycznymi chmurami logo Stratosfery, a potem płynnie przechodząc w szereg dań pogrupowanych według kategorii aminokwasów na jakich były oparte, rodzaju potrawy, a także kawałka galaktyki z których wywodził się przepis. Dwa górne pozycje były podświetlone, zgrabną czcionką sugerując wybór z zestawów zgłoszonych podczas rezerwacji - kuchni thessiańskiej oraz tradycyjnych dań Palavenu.
- Dlaczego nie dziwi mnie, że byłaś wzorową studentką akademii? - zapytał retorycznie Vex, podnosząc z uśmiechem wzrok na kobietę. Przyglądał się jej przez chwilę nad stołem, odwzajemniając jej roziskrzone spojrzenie; pasowała do wizerunku młodej, przebojowej lekarki idealnie, tak jak pasowała do eleganckiej atmosfery Stratosfery. Jej stylowy, przyciągający oko krój, śmiały i oczywisty wybór lokalu na kolację, rezerwacja miejsca z widokiem zapierającym dech w piersiach... wszystko to należało do świata znajdującego się niemal na drugim krańcu spektrum, w którym poruszał się on na co dzień. Tak jak on pasował do podrzędnego, opuszczonego baru otulonego welonem papierosowego dymu i ponurego sączenia szklanki chatti z lodem przy barowej ladzie, tak ona lśniłaby niczym gwiazda na rozświetlonej sali balu charytatywnego, gdzie prym wiodły wieczorowe stroje oraz drogie alkohole w kieliszkach z wysoką nóżką.
- Wiele prywatnych placówek pewnie będzie zabijało się o twoje względy, gdy zakończysz staż - zauważył, przenosząc spojrzenie z powrotem na swoje omni. Otworzył kategorię palaveńskiej kuchni, przez chwilę błądząc spojrzeniem po wykwintnych daniach i znajomo brzmiących nazwach. Sylvian faszerowany wodnym ryżem i łagodnym przecierem z karminu, duszony oszczepnik w czerwonym pieprzu, smażone amaretki z fasolką fen'ta... Nie pamiętał kiedy ostatnim razem jadł coś, co było ugotowane przez prawdziwego kucharza, a nie przygrzane w mikrofalówce na okręcie i złożone z syntetycznych, napakowanych witaminami składników.
Nie, poprawka. Pamiętał.
- Masz już jakieś plany na to co będziesz robić, gdy zakończysz przydział w Kobo? Oficjalnie? - zapytał, zaznaczając jedną z potraw oraz dobierając do tego butelkę aetris. Przygasił omni-klucz, pozwalając mu ledwie tlić się szarym blaskiem na jego przedramieniu i oparł się wygodnie na krześle, kładąc jedną dłoń na udzie, a drugą swobodnie na blacie stołu i skupiając już swoją uwagę na Tori. A przynajmniej do czasu, gdy wspomniała swoją opiekunkę stażu.
- Zanim Girbach porzucił mnie na pustyni, odbyliśmy długą rozmowę - odezwał się, pozornie zupełnie odbiegając od tematu, który właśnie omawiali i przenosząc wzrok na przeszkloną ścianę. Jego spojrzenie przesuwały się przez chwilę po odległych dachach wieżowców i po lustrzanej powierzchni korporacyjnych budynków na których lśniły niewyraźne powidoki neonowych świateł oraz ulicznych lamp, ale jego myśli poleciały dużo, dużo dalej - w stronę nieszczęsnej planety, którą nie tak dawno opuścili. Do Klendagonu. - Rozmowa z trupem ma to do siebie, że możesz mu zdradzić swoje sekrety, bo ten nie powie ich nikomu więcej. Wyjaśnił mi swoją teorię na temat Oka oraz tego jak działa, a resztę wydedukowała Etsy. To jakieś urządzenie, które emituje bardzo wąskie spektrum fal elektromagnetycznych, zdolne do wpływania na pracę mózgu istot organicznych, jednak na tyle wrażliwe, że jest totalnie tłumione przez wszelkie fale radiowe. W normalnych warunkach niegroźne, ale gdy nadchodziła burza i padała łączność... - Spojrzał ponownie w stronę asari, pozwalając jej dopowiedzieć sobie resztę. - Diana miała kilka lat temu poważny wypadek, po którym założono jej implant imitujące niektóre funkcje wzgórza w obrębie głowy. To on sprawił, że była odporna na działanie Oka.
Przerwał na chwilę, a jego palce zastukały po blacie.
- Lekarką, która prowadziła jej przypadek, była doktor Chloe Michel.
Podejście kelnerki sprawiło, że turianin oderwał wzrok od Tori i przeniósł go na usługującą im asari. Jej obecność zbiegła się z piknięciem jego własnego omni-klucza, który zakomunikował nadejście wiadomości o najwyższym priorytecie. Viyo przeprosił obydwie kobiety i wyświetlił ją na swoim urządzeniu, przebiegając po niej szybko spojrzeniem. Lakoniczna wiadomość od Quentiusa była inna niż się spodziewał, ale pozwalała na kolejny oddech, kolejną chwilę spokoju.
- Interesy Rady zwykle takie są - odpowiedział na pytanie Tori, wyłączając wiadomość i podnosząc wzrok na stojącą przy stoliku drugą kobietę. Ponownie wywołał menu i krótkim gestem palca po holograficznym wyświetlaczu przesłał swój wybór na elektroniczny datapad asari, służący za interaktywny notes. - Ale nie tym razem. Mamy jeszcze trochę czasu.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

12 gru 2017, o 20:38

- Pochlebca - skwitowała jego retoryczne stwierdzenie o wynikach w akademii oraz o "zabijaniu się o nią", lecz lekki rumieniec i uśmiech świadczył o tym, że z chęcią przyjmuje jego komplementy. Natomiast na pytanie o przyszła plany zamyśliła się przez chwilę.
- Chwilowo niesprecyzowane. Wolne na czas kontraktu dostałam na miesiąc. W każdej chwili jednak mogę wrócić do Huerty, równie dobrze mogę poprosić o przedłużenie wolnego...
Gdy Vex zaczął temat Girbacha i domysłów na temat teorii dotyczących Oka, spoważniała, wsłuchując się w każde jego słowo i kiwając czasem potakująco głową. Miało to sens. Wciąż wisiało między nimi jeszcze jedno, niezadane przez Tori pytanie, chociaż na podstawie wcześniejszych i obecnych słów turianina Tori domyśliła się już, że Vex nie dotarł z Girbachem do Oka. Nie był pod jego wpływem, nie widział jego działania. Nie wiedział także, żt Girbachowi udało się do niego dotrzeć i jak zabezpieczył się przed jego wpływem. Gdy jednak wspomniał wypadek Diany i jej powiązania z doktor Michel, jej oczy rozszerzyły się. Nim jednak zdążyła odpowiedzieć, pojawiła się kelnerka pytając o zamówienie. Tori zamknęła otwarte już do odpowiedzi usta - wolała dokończyć rozmowę, gdy pozostaną na powrót sami.
Vex sprawdził otrzymaną wiadomość i korzystając ze swojego omni przesłał kelnerce zamówienie, Tori jednak wolała bardziej tradycyjną metodę. Uśmiechnęła się do kelnerki i wyprostowała się nieco na krześle, jakby miała odpowiadać na pytanie egzaminacyjne. Jako przystawkę zamówiła sałatkę z tęczowymi krewetkami i wędzoną rybą, a na główne danie upatrzoną już wcześniej potrawkę z grilowanych rybek skald z warzywami, wodnym ryżem i trawą cytrynową, a do tego kieliszek wytrawnego, białego wina. Decyzję na temat deseru odłożyła na później.
Gdy kelnerka przyjęła zamówienie i odeszła, pozostawiając ich samych sobie, Tori odwróciła się ponownie do Vexa, wysłuchawszy jego komentarza na temat otrzymanej wiadomości.
- Interesy Rady - spojrzała na niego przeciągle. - A już miałam nadzieję, że ten galowy mundur to z okazji spotkania ze mną - roześmiała się. - Wygląda pan w nim szalenie przystojnie, poruczniku. Wie pan jak to mówią... "Za mundurem panny sznurem". A chyba pan jak nikt inny wie, że mam słabość do umundurowanych turian...
Ponowne pojawiła się kelnerka, stawiając najpierw przed Tori, a następnie przed Vexem niewielkie talerzyki z amuse bouche - trzema drobnymi porcyjkami krewetki, kalmara i małży z dodatkiem aromatycznego musu z wędzonej papryki. Tori zauważyła, że danie Vexa różniło się nieco od jej własnego - z pewnością obsługa sali uwzględniła różnice w budowie przyswajalnego przez turianina i asari białka i dania - choć podobnie przyrządzone, z pewnością pochodziły z zupełnie innych światów.
- Zatem moje wcześniejsze przypuszczenia były częściowo celne. Odnośnie fal oddziaływujących na mózg. Czy... - zawiesiła na chwilę głos - Czy Girbach dotarł w końcu do Oka? Był w stanie obronić się przed jego wpływem? Udało mu się je... zdobyć?
Czekając na odpowiedź Vexa, zastanawiała się nad tym, co turianin powiedział wcześniej. Jeśli doktor Michel prowadziła przypadek Diany, jest duża szansa, że jej leczenie odbywało sie na terenie Huerty. Jeśli tak, jej dokumentacja medyczna spoczywała wciąż w komputerach Szpitala. Istniała również szansa, że doktor Michel będzie ją pamiętać jako "ciekawy przypadek". Jeśli będzie pamiętać. Jeśli nie, Tori mogłaby spróbować dostać się do danych Diany korzystając ze swojego dostępu pracowniczego i nazwiska swojej opiekunki, które mogło otorzyć jej kilka dodatkowych furtek w zabezpieczeniach... Co tak naprawdę stało się Dianie? Jakie funkcje przejmował implant? Wiedząc, że Oko wywoływało przypominające sen halucynacje, a wzgórze jest swoistym buforem i jego aktywność aktywność może decydować o głębokości snu - implant musiał w jakiś sposób upośledzać właśnie ten aspekt snu. Jeśli nie buforował informacji o bodźcach decydując o tym, czy mózg ma się wybudzić ze snu czy nie, uniemożliwiał Dianie śnienie. A także pozostawanie pod wpływem Oka... Gdyby udało się w jakiś sposób zasymulować jego działanie...
- Ale nieoperacyjnie... - mruknęła nieświadomie na głos. - Musi być jakiś sposób na pełną symulację...
Dźwięk jej własnego głosu wyrwał ją zamyślenia i podniosła wzrok na Vexa.
- Myślałam na głos - bardziej stwierdziła, niż zapytała. - Przepraszam. Ale chyba dam radę wyciągnąć jak najwięcej się da z dokumentacji medycznej szpitala. I może nie zaszkodziłoby spytać samej doktor Chloe. Co ty na to?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

13 gru 2017, o 20:40

- Pochlebczyni - odparował w tym samym tonie po słowach Tori odnośnie munduru, uśmiechając z rozbawieniem. Powiedzenie, które przytoczyła, było jednym z paru uniwersalnych, które krążyły po galaktyce i które momentalnie przyjęły się po wkroczeniu do niej Przymierza oraz rasy ludzkiej. I chociaż większość istot je znała lub kojarzyła, to akurat to jedno, paradoksalnie, nie było zbyt popularne wśród turian - prawdopodobnie głównie z powodu faktu, że w wojskowej, zhierarchizowanej merytokracji, niemal każdy obywatel nosił mundur od najmłodszych lat, a służba nie była czymś wyjątkowym. Była codziennością.
Pojawienie się kelnerki z zamówionymi przez asari przystawkami wstrzymało ich rozmowę na kolejne kilkanaście sekund. Vex przyglądał się jak błękitnoskóra wykłada przed nimi talerzyki z niewielkimi przekąskami do pobudzenia kubków smakowych, a następnie usuwa się równie dyskretnie co się pojawiła. Miniaturowe porcje stanowiły preludium głównego dania; ucharakteryzowane by przyciągać oko, były równie eleganckie i wykwintne co reszta restauracji.
- Nie wiem - przyznał otwarcie pod adresem losu Girbacha, skubiąc przystawkę widelczykiem. Sałatka z owoców morza w pikantnym musie smakowała równie wybornie co wyglądała, nawet jeżeli starczyła tylko na dwa kęsy. - Porzucił mnie na granicy skał, które widzieliście z Brownem w swojej wizji. Mogłem ruszyć za nim ze świadomością, że działanie Oka może w każdej chwili pozbawić mnie kontroli, gdy już je znajdę, albo spróbować przeżyć, wykorzystać nową wiedzę i wrócić przygotowany. Wybrałem to drugie - dodał bez krycia się, wzruszając ramionami. Nie była to decyzja, której żałował, chociaż wciąż wywoływała niechęć i echo wściekłości. Odłożył sztuciec i wytarł usta serwetką. - Udało mi się wezwać Elpis i ewakuować na granicy używalności filtrów powietrza w pancerzu. Potem Rada wezwała mnie z kolejnym zleceniem i... - Nie dokończył, ale pokręcił głową. Do tego się to sprowadzało - los prezesa Kobo, jakkolwiek nie byłby istotny i niebezpieczny, wciąż pozostawał nieznany zarówno dla niego jak i dla kogokolwiek innego. Szanse na to, że udało mu się dostać do Oka i je przejąć były równe tym, w których ginął pośród piasków, nigdy więcej nieodnaleziony.
Przyglądał się jak asari zaczyna rozmyślać, uśmiechając się pod nosem, gdy jej myśli znalazły ujście na głos. Momentalnie podłapała temat, rzucając się na niego z próbą rozwiązania go tak jak i on wcześniej wiele innych. Tym razem to było jednak jej pole, jej specjalizacja, jej działka. Wiedza, którą dysponowała, wielokrotnie przekraczała jego własną, którą i tak zawdzięczał wyłącznie analizie Etsy.
- I mam nadzieję, że go znajdziesz. Doktor Michel to najpewniejszy trop - powiedział wprost, gdy wymsknęła jej się zamyślona dywagacja na temat natury implantu. Ponownie zastukał palcami po blacie, przyglądając się swojej towarzyszce. Na horyzoncie po raz kolejny pojawiła się obsługa, tym razem w liczbie dwóch asari niosących ich zamówione plat principal. Viyo odczekał aż obie zostawią posiłek i się ulotnią, w tej chwili nie poświęcając mu jednak nawet spojrzenia.
- Tori - kontynuował niespodziewanie łagodniejszym tonem, gdy ponownie zostali sami. - Na Klendagonie powiedziałaś, że w nikogo nie wierzę i z każdym dniem masz coraz większą rację. Jest jednak parę osób, którym wciąż ufam, a ty jesteś jedną z nich - zawiesił na chwilę głos, obserwując jej twarz. - Girbach, jeżeli przeżył i znalazł Oko, nie może działać bezkarnie. Wiesz o tym. Niestety ja nie mogę się tym zająć, nie w momencie, gdy mam jeszcze gorsze, niedokończone sprawy, których ślad stygnie z każdą godziną.
Pokręcił głową, ale jego usta wykrzywiły się w krótkim, niewesołym uśmiechu.
- Mogę ci przesłać pełną dokumentację Diany, a także dziesiątki propozycji działania implantu do których doszła Etsy. Z moimi uprawnieniami może będę mógł nawet autoryzować ci dostęp do niektórych miejsc, do których normalnie nie miałabyś wstępu. Ale chociaż nie chcę tego zrzucać na twoje barki, to nie mogę ci w tym towarzyszyć.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

14 gru 2017, o 22:02

Myśli Tori krążyły wciąż wokół Diany, Klendagonu i Oka. Słuchała opowieści Vexa, mimo głodu niemrawo dziobiąc widelczykiem amuse bouche. Wyobrażała sobie, co musiał przeżywać Vex, niepewny swojego losu i przyszłości, obserwujący stale się zmniejszający wskaźnik poziomu tlenu i wydajności filtrów. Pozostawiony przez psychopatycznego szaleńca na środku pustyni, czekający na pomoc, która nie nadchodzi. Na pomoc wariatki asari, człowieka i turianina, którzy nawet nie kiwnęli palcem. Jak w takiej sytuacji zareagowałaby Tori? Zapewne siadłaby na piasku, wypłakałaby oczy i poleciła swoją duszę Athame. A potem poddała się losowi i czekała na śmierć. Vex jednak był w stanie nie tylko przeżyć. Nie załamał się, jak zrobiłaby ona. Uciekł z Klendagonu, zrobił z Girbacha głupka. Bufon pewnie do dzisiaj myśli, że kości Vexa zmieszane z piachem wciąż leżą gdzieś tam, na pustyni. Zrozumiała, jak byli różni - ona i Vex. Że jej szkolenie wojskowe nie tylko nie przygotowało jej na takie ewentualności, ale można było dosłownie rozbić je o kant tyłka - nie było warte nawet czasu, które mu poświęciła. Nigdy nie będzie żołnierzem. Nie takim, jak siedzący przed nią turianin. Gdy trzeba - szarmancki i czarujący, gdy trzeba - zimny jak stal i zdecydowany.
W jej głowie wykiełkowała jeszcze jedna myśl, której Tori się przestraszyła gdy ją tylko sobie uświadomiła. Zdecydowanie i charakter Vexa bardzo jej się podobały. Pod jego dowództwem poszłaby na koniec znanego Wszechświata, a potem, nie oglądając się za siebie, wędrowałaby dalej. A gdyby kazał jej poświęcić życie - pewnie by to zrobiła, tylo po to, by choć odrobinę mu zaimponować, zwrócić na siebie jego uwagę i przyjazne spojrzenie. Imponował jej. Podobał się. Miała do niego słabość. A może nawet coś więcej? Co kazało jej rozpaczliwie szukać z nim kontaktu od samego powrotu na Cytadelę? Co pchało ją w tym celu nawet do kontaktu z Handlarzem Cieni? Dlaczego jej serce aż załopotało, gdy zobaczyła go w drzwiach swojego mieszkania? Dlaczego teraz wdzięczyła się do niego jak pensjonarka, po raz tysięczny dziękując bogini, że nie zaskoczył jej ubranej w stare dresy, tylko w eleganckie ciuszki, jakby stroiła się na tą właśnie okazję?
Rozmyślania przerwało jej pojawienie się kelnerek z zamówionymi daniami. Jednak gdy obie obsługujące ich asari odeszły, a Vex odezwał się ponownie, pierwsze dwa wypowiedziane przez niego zdania sprawiły, że Tori zapomniała oddychać. W tym momencie mógł ją prosić o wszystko. Wpatrywała się jak urzeczona w jego twarz, odwzajemniając jego poważne spojrzenie i słuchała jego wypowiedzi. I tak, jak jej początek sprawił, że serce w niej urosło, jej zakończenie wprawiło ją w smutek.
Vex prosił o możliwość pomocy. Ale jednocześnie informował, że nie będzie go przy niej. Gdyby to nie był on, Tori zapewne by odmówiła. Zwłaszcza, gdyby sprawa nie dotyczyła Klendagonu. Ale dotyczyła. Dotyczyła jej samej. I Vexa.
- Wiesz, jaki miałam plan gdy wysiadłam z korwety Kobo na Cytadeli? Jaka była moja pierwsza myśl? - odezwała się po chwili milczenia, wciąż patrząc mu w oczy - Pomyślałam sobie, że jeśli tylko się dowiem, że Girbach cię skrzywdził, poświęcę tyle czasu i środków ile będzie potrzebne, żeby go spotkać oko w oko. I wtedy go zabiję. - Jej głos nie zmienił się, mówiła spokojnie jakby pytała go o smak przyniesionych dań, ale jednak w jej głosie dźwięczała - jak kostki lodu w pustej szklance - nienawiść i pasja. Jej wzrok stwardniał, zninęły z niego wesołe iskierki. - Potem, gdy zobaczyłam przelew na moje konto, wpadłam jednak na inny pomysł. Pomysł, który siedzi we mnie do dziś - chciałam wynająć statek oraz ludzi, polecieć na ten zawszony Klendagon i zwalić mu na głowę bombę. Kurewsko wielką bombę, która zamieni tą jego jego zasraną bazę w tak wielki krater, że klendagoński Wielki Kanion będzie ptrzy nim wyglądał jak zmarszczka na tyłku - uderzyła pięścią w stół, aż zabrzęczały naczynia i sztućce, a klienci siedzący przy sąsiednich stolikach na chwilę przerwali swoje rozmowy i odwrócili w jej kierunku głowy.
- Nadal mam na to ochotę mimo iż wiem, że nic ci nie jest. - kontynuwała po chwili, uśmiechając się lekko - Ale... na razie odłożę jego egzekucję. Chyba bardziej chciałabym zobaczyć minę Girbacha, gdy stanę przed nim i wyceluję pistolet w ten jego durny łeb. Gdy będzie wiedział, że niedocenianie mnie - i ciebie - nie było mądrym posunięciem. Dlatego - tak, wchodzę w to. Dowiem się jak stworzyć ochronę przed Okiem na wypadek, gdyby przyszo się mi... nam... znaleźć pod jego wpływem. Prześlij mi materiały, które masz dzięki Etsy. Pociągnę sprawę dalej. Ale... pod jednym warunkiem.
Opuściła wzrok, obejrzała uważnie swoje danie, po czym wzięła do ręki widelec i nabrała pierwszy kęs jedzenia. Gdy ponownie podniosła wzrok na Vexa, chłód zniknął z jej spojrzenia, ponownie zastąpiony wesołością.
- Pod warunkiem, że będę miała na ciebie jakiś namiar. I będę mogła co jakiś czas podesłać ci raport o postępach. A w końcu pomożesz mi dorwać tego zimnego sukinsyna.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

15 gru 2017, o 17:20

Turianin przysłuchiwał się opowieści Tori w milczeniu, a gdy wyznała o swojej złości i tym jak postrzegała GIrbacha, pozwolił sobie na oszczędny uśmiech i uniesienie brwi.
- A co się stało z "po pierwsze, nie szkodzić", doktor Te'erio? - przypomniał jej delikatnie, ale nie do końca poważnie. Zdawał sobie sprawę z emocji, które musiały nią targać, wyżerać od środka i sprawiać, że umysł nie działał do końca tak jak powinien. Ze złości, która powodowała, że żyły wypełniały się lodem, palce zaciskały w pięści, wbijając paznokcie w we własną skórę i kalecząc dłonie, a szczęka zaciskała tak silnie, że zęby trzeszczały jeden o drugi; z bezsilności, która otulała serce szponami i wciągała je w mrok, z którego często nie było ucieczki.
Był na jej miejscu więcej niż raz. I więcej niż raz dał się złamać.
Jednak gdy powiedziała mu o swoim planie, jego spojrzenie na chwilę pociemniało, a on sam pokręcił nieznacznie głową, przyglądając się jej w milczeniu przez kilka sekund.
- A jak myślisz co by się stało wtedy z pozostałymi pracownikami placówki? - powiedział cicho, a w jego tonie łatwo można było usłyszeć podobne drobinki lodu, które chwilę wcześniej oszroniły wypowiedź asari. - Z ludźmi pokroju Diany i Evelyn? Z geologami, mechanikami, inżynierami? Z tą prawie setką ludzi, która nie miała pojęcia o prawdziwym celu misji Girbacha? Nawet zemsta musi mieć swoje granice, Tori.
Pomimo ponurego tonu, na jego twarz po chwili ponownie wpłynął oszczędny uśmiech. Brzdęk sztućców po nagłym wybuchu lekarki przypomniał mu o jedzeniu; na jego talerzu znajdowała się niewielka porcja wodnego ryżu oraz duszony oszczepnik polanym gęstym, czerwonym sosem, który roznosił intensywny zapach pieprzu; pomiędzy fałdami chudego, jasnego mięsa próżno było szukać charakterystycznych, pokrytych ząbkami ości, które musiały zostać usunięte wcześniej przez kucharza przyrządzającego danie. W niskiej szklance obok talerza błyszczało gorzkie chatti, ziołową nutą podkreślające agresywny smak potrawy.
- Cieszę się - odpowiedział na zgodę asari, sięgając po sztućce. Z jego gardła wydostało się krótkie westchnięcie. - Niestety, chciałbym żeby to było takie proste jak zwykła obietnica. Nie mogę ci dać na to swojego słowa, Tori, wiesz o tym. Ale mogę obiecać, że jeżeli będę mógł - zjawię się bez wahania - dodał, spoglądając przelotnie w jej stronę.
Duszona ryba była świadectwem kunsztu pracowników kuchni, smakując bez porównania lepiej niż odsmażane w mikrofalówce potrawy, do których były porucznik się przyzwyczaił. Po raz kolejny obiecał sobie rzecz niemożliwą - zmienić nawyki albo chociaż uzupełnić zapasy Elpis o coś, co nie potrafiło wytrzymać trzech lat w szafce i się przy tym nie zepsuć. Ostry smak pieprzu pobudzał kubki smakowe, zmuszając do załagodzenia wrażenia paroma łykami bladoniebieskiego alkoholu. Przez dłuższą chwilę przy ich stoliku panowała cisza, przerywana jedynie brzdękiem sztućców oraz szklanych naczyń.
- Masz do mnie namiar - odpowiedział Viyo po pewnym czasie, gdy przypomniał sobie o tej części pytania Tori. Uśmiechnął się do niej nad stolikiem, wycierając palce w serwetkę; poza oszałamiającym smakiem, lokale takie jak ten miały niestety to do siebie, że porcje starczały na dużo krócej niż niż te serwowane w przydrożnych kulinarnych budkach. - Wymieniliśmy się nimi jeszcze na Klendagonie, nie pamiętasz? Swoją drogą, wysłanie mi wiadomości z pytaniem czy żyję byłoby prawdopodobnie dużo tańsze niż zaangażowanie w to Handlarza Cieni - dodał z tłumionym rozbawieniem, podnosząc wzrok znad talerza na swoją towarzyszkę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

15 gru 2017, o 19:51

No i mleko się wylało. Atmosfera zauważalnie zważyła się po jej wybuchu, a słowa Vexa świadczyły o tym dobitnie. Tori miała ochotę ugryźć się w język, ale było już na to za późno, bo wypowiedzianych słów nie można już było cofnąć.
- Masz rację - odparła z westchnięciem, przytakując rozmówcy. - Przesadziłam. Przepraszam.
Idąc za przykładem Vexa skupiła się na posiłku. Już pierwsze kęsy sprawiły, że jej twarz rozciągnęła się w uśmiechu a kubki smakowe wpadły w euforię. Oczekiwała dobrego jedzenia, a to, co jej zaserwowano było zdecydowanie lepsze. Rozkoszowała się delikatnym, doskonale przyprawionym mięsem i warzywami o zachowanym, wyrazistym smaku, od czasu do czasu sięgając po kieliszek z winem. Myśli jej jednak wciąż krążyły wokół Klendagonu, Girbacha, Diany i Oka. Układała w głowie plan działania, swoistą czeklistę działań, które musiała podjąć. Odwołać poszukiwania Vexa u Handlarza. Przypomnieć się temu samemu w sprawie Girbacha. Przejrzeć materiały przesłane przez Vexa i spotkać się z doktor Michel - w klinice albo na jakimś neutralnym gruncie - aby zapytać się ją o przypadek Diany. Dostać się do archiwuw historii pacjentów i sprawdzić, co jeszcze w nich się znajduje. Oraz studia, by powiększyć swą wiedzę w kwestii możliwości wpływu Oka na układ nerwowy i ewentualnych możliwości ich wyeliminowania.
Zdawała sobie sprawę, że łatwo nie będzie. Nie była naukowcem, nie miała do dyspozycji laboratorium, nie miała szansy na badania, symulacje czy eksperymenty. Znów przemknęła jej przez głowę Etsy - SI zdecydowanie pomogłaby w dojściu do jakichś wiążących wniosków, ale Tori wiedziała, że to rozwiązanie również jest daleko poza jej zasięgiem i możliwościami. Pozostawało mozolne łączenie faktów i dopasowywania elementów układanki. Myśl o Etsy sprawiła, że asari pomyślała o możliwości zakupu jakiejś prywatnej WI - sortującej posiadane dane i umożliwiającej administrowanie nimi. I wbrew pozorom nie był to głupi pomysł.
Uśmiechnęła się do siebie, odkładając na chwilę sztućce i sięgając po kieliszek wina. Biorąc krótki łyk, zza szkła zerknęła na Vexa. Mimo wszystko cieszyła się z tego potkania. Czuła w sobie energię i zaangażowanie - Vex dał jej cel, ku któremu mogła dążyć i który mogła realizować. Nie miało teraz znaczenia, czy wróci do Huerty i rzuci się w wir pracy, wolne chwile poświęając na swoje prywatne badania, czy będzie wciąż jeszcze korzystać z wolnego czasu. Nie wiedziała ile czasu będzie musiała poświęcić i kiedy osiągnie efekt, ale była więcej niż pewna, że to prędzej czy później nastąpi.
Porcja na talerzu zmniejszała się nieubłagalnie - mimo, iż dania nie były zbyt obfite, Tori poczuła nasycenie. Tak, tego potrzebowała. Wystawna kolacja, miłe towarzystwo, kogoś, kto ją rozumie i... zna. Przynajmniej trochę. Nie miałaby nic przeciwko temu, żeby takie chwile pojawiały się częściej.
Słowa Vexa dotyczące posiadanego przez nią namiaru na turianina sprawiły, że otworzyła szeroko oczy w nieudawanym zdumieniu. Bez słowa aktywowała swój omni-klucz i niecierpliwie wyłączając nachalnie wyświetlające się menu Stratofery, otworzyła listę swoich zapisanych kontaktów. Przewinęła ją w górę i w dół szybkimi ruchami palca i nagle zatrzymała listę, wpatrując się w wyświetloną pozycję. Przypomniała sobie w tej chwili nawet moment, gdy stojąc na korytarzu bazy Kobo cała piątka wymieniała się kontaktami.
Roześmiała się. Najpierw zachichotała cicho, potem chichot zamienił się w szczery, swobodny śmiech.
- Pewnie masz mnie za kompletną idiotkę - gdy uspokoiła się nieco, podniosła na niego spojrzenie i przekęciła głowę. - Jak mogłam o tym zapomnieć? Obiecaj, że nikomu o tym nie powiesz. Napuściłam na ciebie Handlarza Cieni mając cały czas poszukiwane informacje przy sobie... - roześmiała się ponownie.
- Dziś jeszcze skontaktuję się z Handlarzem i odwołam poszukiwania zaginionego Vexa. I przepraszam cię raz jeszcze.
Spojrzała na resztki swojej porcji na talerzu, nabiła na widelec ostatni kawałek ryby i włożyła sobie do ust. Stwierdziła, że wystarczy tego dobrego. Była najedzona. Odłożyła zatem widelec na talerz i odsunęła go nieco odsiebie, po czym sięgnęła po kieliszek.
- Jaki zatem mamy plan działania? Jeśli jakikolwiek mamy? - trzymając naczynie trzema palcami za nóżkę, wpatrzyła się w turianina. - Czekam na materiały od Ciebie, sprawdzam co zajęło Handlarzowi tyle czasu jeśli chodzi o zdobycie danych Girbacha, rozmawiam z doktor Michel i próbuję wydostać dane Diany z komputerów Szpitala. O czymś zapomniałam?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

15 gru 2017, o 21:53

Turianin spożywał w milczeniu, od czasu do czasu podnosząc wzrok na asari i uśmiechając się do niej między kolejnymi kęsami. Gdy pogrążyła się w wewnętrznych rozważaniach, nie próbował jej z nich wyciągnąć. Mógł się tylko domyślać o czym myśli, ale skupienie i zadumane spojrzenie podsuwały mu całkiem prawdopodobną teorię. Dał jej wystarczająco, bo móc się zastanawiać przez długie godziny jeśli nie dni nawet. Zrzucił też na nią równie wielką odpowiedzialność, chociaż być może ten fakt, jeszcze jej nie przytłoczył.
Skubnął kolejny kęs ryby i uniósł szklankę, upijając łyk chatti i przenosząc wzrok na Okręg Zakera, rozciągający się za oknem. Widok wciąż zapierał dech w piersiach, ale Widmo pozwoliło sobie pogrążyć się na chwilę w swoich własnych rozmyślaniach, częściowo związanych z ich obecnym tematem rozmowy, a częściowo nie. Wiadomość na jego omni-kluczu coraz bardziej paliła, wypalając sobie drogę do jego umysłu z uporem rozgrzanej do białości bryły fosforu położonej na stalowej płycie; nawet towarzystwo pięknej kobiety, wystawnej kolacji i ekskluzywnej restauracji z oszałamiającymi widokami nie były w stanie długo utrzymać jej z daleka. Jego wcześniejsze słowa o tropie stygnącym z każdą godziną nie były tak dalekie od prawdy, a do tej pory bezgłośne stukanie w tle z biegiem czasu stawało się coraz głośniejsze i szybsze, jakby metaforyczne drobinki piachu w klepsydrze nabierały pędu.
- Oczywiście, że nie mam. Wszyscy bywamy czasem ślepi na najbardziej oczywiste rzeczy - odparł na słowa Tori, odrywając wzrok od szyby i uśmiechając się do niej krótko. Zakręcił alkoholem w szklance; jego sztućce leżały już na pustym talerzu, stanowiąc świadectwo kunsztu kucharza. - Na Klendagonie, gdy wyszliście po urwany przekaźnik, a ja z Dianą naprawiałem nieszczelność poszycia stacji, przycisnąłem ją i powiedziałem jej prawdę o naszym odkryciu na jej prywatnym dysku. Poza paroma innymi rzeczami, powiedziała mi wtedy, że Girbach kazał jej zamknąć pysk i nie mówić o zaginionych geologach, halucynacjach oraz atakach psychozy. - Ponownie zakręcił szklanką, spoglądając nad nią na swoją towarzyszkę. - A ja, z jakiegoś powodu, nie dodałem wtedy dwóch do dwóch i oboje wiemy jak to się skończyło. Wszyscy bywamy ślepi, a każdy popełnia błędy. Dopóki nie prowadzą do śmierci innych, nie masz się czym przejmować.
Dopił chatti i odstawił szklankę na stół, łącząc dłonie przed sobą. Skinął głową, gdy asari pokrótce skreśliła plan działania jakie powinni podjąć. Czy raczej ona.
- Odnajdujesz sposób na odtworzenia działania implantu Diany i ratujesz galaktykę przed socjopatą trzymającym rękę na niebezpiecznym artefakcie - dopowiedział, a jego usta uniosły się nieznacznie. Wywołał własne omni i paroma kliknięciami po holograficznym ekranie nawiązał połączenie z urządzeniem Tori, zaczynając następnie przerzucać jej dane, które otrzymał od Etsy drogą równie legalną co interesy Arii T'Loak: konsultacje Diany u neurologów, wizyty w klinikach, zabiegi chirurgiczne, kartę z jej pobytu w szpitale Huerty. A także te zapiski wniosków, które SI stworzyła na podstawie analizy danych z kapsuły medycznej lunatykującego geologa, aktywności jego mózgu, słów Girbacha na temat wąskiego spektrum pola elektromagnetycznego...
Kiedy ostatni gigabajt danych przepłynął z jednego omni-klucza na drugi, Vex wygasił własne urządzenie i odsunął krzesło, podnosząc się.
- Doktor Te'erio... - powiedział, spoglądając na nią z uśmiechem z góry. Chociaż określenie było oficjalne, daleko było mu do tego. - To była uczta dla żołądka, serca i oczu. Życzyłbym ci powodzenia... ale wiem, że sobie poradzisz - dodał, z żartobliwym błyskiem w oku.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

16 gru 2017, o 00:12

Skinęła głową, gdy Vex dopowiedział planowane zakończenie ich spisku. Uśmiechnęła się słysząc ostatnie słowa na temat socjopaty.
- I bez wielkich bomb - dopowiedziała. Nie bardzo wiedziała jeszcze, w jaki sposób mogłaby sama powstrzymac Girbacha, ale odsunęła na razie od siebie tą myśl. Przyjdzie na to czas później, gdy będzie gotowa do ostatniego kroku.
- Kto wie, może będziesz miał czas i możliwość załapać się na pożegnalną imprezę w Kobo? - dodała po chwili, choć sama coraz mniej zaczynała w to wierzyć.
Chwilę później jej omni aktywował się, gdy Vex zaczął transfer plików. Nawet nie przeglądała ich teraz, połączone w prywatnej sieci bliskiego zasięgu urządzenia transferowały dane z taką prędkością, że było to prawie niemożliwe. Tori zadziwiła jednak ilość danych - wciąż rosnąca liczba informująca o objętości przyjmowanych plików zdawała się rozpędzać w nieskończoność, nie zamierzając przestać. Z pewnością będzie miała co robić w najbliższym czasie - zapoznanie się z tymi materiałami, uch przejrzenie, sklasyfikowanie i skatalogowanie zajmie z pewnością kilka dni.
Transfer zakończył sie i Vex wstał ze swojego krzesła, a Tori zrozumiała, że to już koniec czasu, który mógł jej dzisiaj poświęcić. Dzisiaj... i zapewne w bliższej lub dalszej przyszłości. Uśmiechnęła się szeroko słysząc jego wstęp do pożegnania, a w odpowiedzi również wstała, uśmiechnęła się szeroko i chwyciszy w palce rąbki spódnicy, dygnęła przed nim, starając się wyglądać dworsko i zabawnie zarazem.
- Cała przyjemność po mojej stronie, poruczniku - odpowiedziała, skłaniając lekko głowę. - Bawiłam się świetnie i... liczę na ponowne spotkanie. Kiedyś.
Wymienili jeszcze porozumiewawcze spojrzenia, a po chwili Tori odprowadzała już wzrokiem Vexa, idącego w kierunku windy.
- Choć szczerze powiedziawszy wolałabym, żebyś został dłużej - rzuciła półgłosem do siebie samej, usiadła z powrotem na swoim miejscu i sięgając po kieliszek z resztą wina, wciąż obserwowała Vexa, który doczekał się przyjazdu windy i - żegnany przez asari z obsługi - wsiadł do niej. Ich spojrzenia spotkały się jeszcze ostatni raz, a Tori uniosła dłoń w geście pożegnania w ostatniej chwili, gdy drzwi już się zamykały, odcinając wnętrze sali jadalnej od wnętrza kabiny. - Na przykład pozwolił się porwać na drinka. Na tańce. Do mnie...
- Życzy pani sobie jeszcze deser? - zatopiona w myślach nie zauważyła kelnerki, która niemal bezgłośnie stanęła sobie obok jej krzesła.
- Nie, dziękuję... - odparła szybko, zastanawiając się ile z jej cichego monologu trafiło do uszu kelnerki. Albo nie trafiło nic, albo była to profesjonalistka w każdym calu - ne zdradził jej ani ton głosu, ani mina, ani żaden gest. - Albo poproszę jeszcze kieliszek wina. Takiego samego jak wcześniej.
Naczynia i sztućce zniknęły ze stolika w niemal magiczny sposób - nim Tori się obejrzała, na czystym, białym obrusie stał już przed nią tylko przyniesiony kieliszek z winem. Tori wzięła go w dłoń i podeszła do okna. Oparła się o nie wolną ręką i czołem, wpatrując się w rozświetloną kolorowymi światłami panoramę Okręgu. Poczuła się samotna. Zrozumiała nagle, jak bardzo podobała jej się obecność Vexa, kogoś bliskiego. Czuła się przy nim tak, jak wcześniej czuła się jedynie w towarzystwie Iryny, Lylii czy Rasmenii, swoich przyjaciółek jeszcze z czasów Akademii. Teraz jednak została sama. Sama - ze woją nową misją. Zrozumiała także jeszcze jedno - turianin przekazał sprawę w jej ręce. To będzie jej... Zlecenie. Misja. Przydział. Jakkolwiek by tego nie nazywać. Teraz wszystko zależy od niej. Od tego ile zrobi, co postanowi. Sama.
Obrzuciła jeszcze jednym spojrzeniem widok za oknem, wzięła jeszcze jeden łęboki łyk wina opróżniając naczynie i odstawiwszy kieliszek na stolik ruszyła w kierunku wyjścia. Przy windzie zaakceptowała rachunek odciskiem swojego kciuka i już po chwili jechała windą w dół.
- Nie zawiodę cię, Vex - szepnęła do siebie - Zrobię to dla ciebie. I dla Diany.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

18 gru 2017, o 16:57

Chwilę po odejściu Viyo od stołu, omni-klucz doktor Te'erii zagrał krótką, dwutonową melodię nadchodzącej wiadomości. W pełni szyfrowana, nie pokazała jej nadawcy komunikatu.
Vexarius Viyo, Widmo.
Opuszcza restaurację "Stratosfera" w Okręgu Zakera na Cytadeli.

Darron Girbach - obecna lokalizacja: Klendagon.
Najbliższa rodzina: Aidan Bennet, brat. Przynależność: Przymierze. Obecna lokalizacja: nieznana.

W załączniku znajdują się dane z przebiegu edukacji i kariery, które udało nam się znaleźć.

Motywy organizacji Kobo zostały podważone tylko raz, trzy miesiące temu przez turianina Daxeusa Lorril, którego żona pracowała w placówce na Klendagonie. Złożył pozew, w którym oskarżył Darrona Girbacha o porwanie. Sprawę przegrał.

Posiada mieszkanie na Cytadeli, w okręgu Tayseri. W załączniku znajduje się dokładny adres.
W załącznikach znajdowało się sporo plików i dokumentacji, w tym medycznych - a także rachunek na pięć tysięcy kredytów, z terminem płatności do dwudziestu czterech godzin.
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

22 gru 2017, o 22:56

Sygnał przychodzącej wiadomości sprawił, że uśmiechnęła się lekko. Opierając się jednak pokusie odczekała jednak, aż drzwi windy zamkną się odcinając ją od sali jadalnej, a kabina ruszyła w dół. Dopiero wtedy aktywowała omni, a jej uśmiech zniknął jak starty gąbką - spodziewała się, że nadawcą wiadomości będzie Vex. Mimo, że zaszyfrowana wiadomość nie pokazywała kto ją wysłał, już po pierwszych kilku słowach wiedziała, od kogo ona pochodzi. Handlarz Cieni. Zmarszczyła brwi i zaczęła wczytywać się w treść, jednak sygnał windy informujący o osiągnięciu parteru sprawił, że podniosła wzrok i wygasiła urządzenie. Wciąż ze ściągniętymi brwiami wyszła z windy i skinęła głową żegnającym ją maitre d'hotel. Coś jednak sprawiło, że zatrzymała się pośrodku hallu na tyle gwałtownie, że idąca za nią ludzka para niemal na nią wpadła. Ignorując poirytowane mruknięcie ludzkiego mężczyzny i pełne oburzenia spojrzenie kobiety aktywowała omni ponownie i wywołała ostatnio otrzymaną wiadomość. Jej wzrok przesunął się po pierwszych słowach wiadomości.
Vexarius Viyo, Widmo.
Widmo. Wywiad i Działania Militarno-Obronne Rady Cytadeli.
Czyli to były te "interesy Rady"? Nie pamiętała, nie widziała we wspomnieniach turianina żadnej informacji o nominacji Viyo na Widmo, czyli to się już musiało stać po odlocie z Klendagonu. Dlaczego nic nie powiedział? Nie pochwalił się? Przecież chyba się nie wstydził... A może nie chciał się chwalić? Może chciał zataić tą informację? Choć Tori nie wiedziała dlaczego. Informacje o nominacjach i awansach na Widmo prędzej czy później przedostawały się przecież do publicznej wiadomości. Dodatkowo - status Widma zmieniał wiele. Tori - jak zapewne wiele osób w całej Galaktyce słyszała o Widmach, o ich sposobach działania, braku odpowiedzialności przed lokalnymi rządami i wymiarze zadań. W wiadomościach często pojawiały się wzmianki o akcjach przez nich prowadzonych. Vex nie był już porucznikiem Hierarchii. Był niezależnym bytem, siłą zbrojną i długim ramieniem Rady.
- Muszę się napić - rzuciła i odwróciwszy się na pięcie skierowała swe kroki nie ku wyjściu ze "Stratosfery", ale w kierunku kasyn i barów.
Zignorowała kolorowe reklamy opiewające emocje i uroki kwazara, ruletki, jednorękich bandytów i dziesiątki innych gier losowych, głośną muzykę, ostre, stroboskopowe światła i wszędobylski, gęsty, wielorasowy tłum i skierowała się prosto do najbliższego baru. Zasiadła na wolnym hokerze i założywszy nogę na nogę, skinęła głową na barmankę asari. Zamówiła elasę i ponownie wyświetliła otrzymaną wiadomość. Informację o "opuszczaniu restauracji Stratosfera" przez Vexa skwitowała lekkim uśmiechem - agentom Handlarza sporo czasu zajęło namierzenie turianina, ale przyznać im trzeba było, że informacje były naprawdę bieżące. Nieco więcej czasu poświęciła na wczytanie się w informacje na temat Girbacha. Daxeus Lorril. Informacja o turianinie oskarżającego Kobo o porwanie jego żony sprawiła, że Tori natychmiast odszukała i wyświetliła listę zaginionych geologów, których mieli szukać na Klendagonie. Przebiegła listę wzrokiem raz i drugi, ale nazwiska "Lorril" nie odnalazła.
Przetarła dłonią oczy. Za dużo tego wszystkiego na raz. Czego Vex się spodziewał? Że ona też będzie działać jak Widmo? Że przeprowadzi pełne dochodzenie, że obnaży Girbacha i jego śmierdzące interesy? Jak ma to zrobić? Sama?
- Nie dam rady... jęknęła i otworzyła oczy słysząc stuknięcie szklanki o blat baru przed sobą, dostrzegając barmankę stawiającą przed nią szklankę z bladozielonym alkoholem i przypatrującą się jej dziwnie.
Podziękowała jej uśmiechem i nie czekając, aż barmanka odejdzie, sięgnęła po szklankę, wzięła długi łyk ostrego w posmaku alkoholu i przełknęła, czując w przełyku chłód wywoływany przez drinka. Na szybko przejrzała załączniki do wiadomości - świadectwa szkolne, dokumentację medyczną, zaświadczenia, dyplomy i pochwały wystawiane na nazwisko Darrona, aż dotarła do rachunku.
- Ile?! - aż zakrztusiła się przełykanym właśnie alkoholem. - Pięć tysięcy... No, słowo się rzekło. Wiedziałaś na co się decydujesz, panno - mruknęła do siebie.
Wahając się jedynie chwilę zalogowała się na swoje konto bankowe i dokonała opłaty, po czym dopiła drinka. Subtelna, pikantna słodycz połączona z cierpką goryczką pozostająca na języku sprawiła, że Tori nabrała ochoty na więcej. Wygasiła omni i skinęła na barmankę, prosząc o kolejną kolejkę. Problemami zacznie martwić się jutro. Dzisiaj miała ochotę na jeszcze odrobinę szaleństwa. Krążący w żyłach alkohol, muzyka, taniec. To był plan na dzisiejszy wieczór. Za jej plecami krążyli przedstawiciele wszystkich chyba znanych ras, którzy przyszli tutaj nie po to, by się martwić, lecz by rozerwać się i zabawić, miło spędzając czas - Tori miała zamiar zrobić dokładnie to samo.
- Panie Widmo, nie wie pan, co pan stracił opuszczając mnie tak szybko... - mruknęła przyjmując nową szklankę drinka i odwracając się na hokerze w kierunku sali. Pociągnęła kolejny łyk swojego "towarzysza smutku", szukając wzrokiem kogoś, z kim mogła spędzić ten wieczór. Muzyka zaczęła wypełniać jej wnętrze. Miała ochotę na zabawę.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Okręg Zakera”