Jeden z pięciu okręgów na Cytadeli, zdominowany gł. przez volusów, elkorów i hanarów, posiada jednak też wydzieloną ludzką strefę o nazwie Shin Akiba.

Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

[KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

22 paź 2015, o 18:28

Znana gł. z darmowych, ekstrawaganckich koktajli serwowanych jako poczęstunek na wejściu Stratosfera, była niegdyś jedynie restauracją (choć "jedynie" jest tu zdecydowanie mało adekwatnym słowem), a od 2140 roku błyszczy także jako największy i najnowocześniejszy na Cytadeli ośrodek hazardu. Od swojego początku w 2012 prowadzona przez szczycącą się bogatą tradycją w tym zakresie rodzinę D'Veyra (zbieżność z nazwiskiem powiązanym z Zaćmieniem podobno przypadkowa), mimo kontrowersji narosłych wokół wypowiedzi i poglądów właścicielek lokalu, jest najlepiej prosperującą i pompującą najpotężniejsze kwoty tego typu placówką w całej Wewnętrznej Przestrzeni Rady (a według niektórych także w całej PR).

Placówka już samym kolorem znacząco odbiega od przyzwyczajającej do niebieskiego i fioletu świetlnej konwencji stacji - utrzymana w jaskrawo-zielonych i czerwonych tonach z daleka zwraca na siebie uwagę przechodniów, a ozdobny dym, który mimochodem wydobywa się z wnętrza budynku i unosi się niewiele ponad ziemię wokół stwarza wrażenie tajemniczości. Wnętrze urządzone zostało przy wykorzystaniu najnowocześniejszych dostępnych środków i projektów, przez co goście odwiedzający lokal po raz pierwszy często doświadczają uczucia zagubienia. Szybko to jednak mija za sprawą urodziwej i nienagannie uprzejmej obsługi składającej się wyłącznie z przedstawicielek rasy asari. Całość składa się z kilkunastu potężnych pięter, z których każde urządzone jest nieco inaczej; w części dolnej, ciągnącej się jeszcze kilka pięter wgłąb stacji znajduje się kasyno, natomiast w górnej, wyrywającej się do gazowych chmur Mgławicy Węża, mieści się droga restauracja o groteskowym, cieszącym się powodzeniem menu.
Obrazek
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

8 lis 2015, o 15:31

z http://cytadela.eu/viewtopic.php?f=38&t ... 521#p32521

Unikanie kasyn, było jedną z rzeczy, jakie Wilson robił nagminnie w swoim poprzednim życiu. To jednak miał już za sobą, bo tak jak wcześniej musiał dbać o swoją reputację oficera, tak po przejściu na emeryturę był po prostu zwyczajnym obywatelem, który mógł sobie pozwalać na tego typu atrakcje.
Jeszcze zanim wszedł do środka Stratosfery, musiał przyznać przed sobą, że budynek robił na nim piorunujące wrażenie. Ten dym tuż pod jego stopami a także jaskrawe kolory, potrafiły nieźle namieszać w głowie, ale to było niczym w porównaniu do obsługi i klienteli jaka korzystała z pobytu w tym miejscu. Hazardziści, bogacze i piękne kobiety, to były osoby jakie przeważały w tym miejscu. Nie raz i nie dwa Cole przyłapywał siebie na tym, że rozpoznawał niektóre osoby, jakie wcześniej widział w Neuschwanstein. Dwóch czy trzech potentatów w branży wydobywczej, oraz pięć kobiet jakie w dziwnym i niezrozumiałym dla niego układzie, powiązane były z tamtymi mężczyznami i z każdym jednym sypiały. Ot, czego można się dowiedzieć, gdy podejdzie się do szwedzkiego stołu w pewnej restauracji.
Od rozważań dotyczących dekadencji pewnych elit gospodarczych, oderwała byłego oficera pewna urodziwa asari, która podała mu na tacy jakiś owocowy koktajl, który jak się potem okazało, był ostro przyprawiony jakimś trunkiem. Wilson podziękował jej grzeczne, posyłając przy okazji nieskromny uśmiech i ruszył przed siebie, w kierunku rzędów automatów, z których niemal każdy był zajęty przez któregoś z gości. Interesującą rzeczą było to, że trudno było wypatrzeć osoby jakie mogłyby robić za ochronę tamtego obiektu. Fakt, zdarzali się ochroniarze, którzy towarzyszyli co bardziej majętnym gościom, ale wszyscy robili za ich prywatną eskortę. Interesującą opcją którą Cole rozważał, kiedy przysiadał się do jednego z automatów, mogło być to, że liczne asari w strojach obsługi, mogły pełnić rolę ochrony. Biotyczki. Tak, to mogło mieć sens i było całkiem prawdopodobne.
No, ale przyszedł do Stratosfery nie po to by oceniać ich zdolności w doborze personelu, choć ten był niezwykle imponujący, tylko by się zabawić. Kwazar. Nigdy w to nie grał, ale zasady były wypisane na jednym z plakatów, który wcześniej widział. Nie mogła być to trudna gra, więc nie miał wielkiego strachu o swoje kredyty. Tak jak na polu walki, tak i w tej grze, kluczem do sukcesu była taktyka. A tak się składało, że Wilson Cole był jednym z lepszych taktyków, jakich pozbyła się marynarka Przymierza.
Ustawił na automacie, że będzie grał o wysokie stawki, a maszyna poprosiła go o przelanie 300 kredytów z jego omni-klucza. Posłusznie wykonał polecenie i zabrał się do zabawy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Dwa pierwsze posunięcia, które mężczyzna przyjął za swój standardowy ruch w następnych grach, okazały się być niezbyt zaskakujące. Nad trzecim się trochę zastanawiał, bo choć wybór miał niewielki to wciąż miał zamiar rozegrać to dobrze. Jak się jednak okazało, nie było to wystarczające, by choćby wyrównać do kwoty, jaką włożył do automatu, a przez to włosy zjeżyły mu się na karku. Nie miał zamiaru przegrywać już w pierwszym podejściu, bo to źle wróżyło. Zaryzykował opcję, która dawała mu największe szanse na sukces i udało mu się. Co prawda nie był to kwazar, bo brakowało mu tylko jednego punktu do tego, ale nie miał zamiar aż tak ryzykować. Zgarnął nie tylko swoje kredyty, ale też dodatkowe 200. Tak, to była dobra gra, a automat gratulował mu wygranej i spytał, czy chce zagrać raz jeszcze. Cole uśmiechnął się, biorąc kolejny łyk swojego koktajlu i ustawił w maszynie, że znowu wpłaca 300 kredytów. Wieczór dopiero się zaczynał, a on nie miał zamiaru odchodzić z kasyna tak prędko. W końcu przyszedł tu się bawić.
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Druga rozgrywka nie okazała się być tak łatwa jak poprzednia, bo ryzyko porażki po ostatnim ruchu było zbyt duże jak na głowę emeryta. Tutaj nie chodziło o kredyty, ale o liczbę zwycięstw i porażek, gdzie tych drugich były oficer nie chciał dopuścić do siebie. Zdecydował więc, że skoro wyrównał do sumy jaką włożył, to zakończy grę remisem. Wciąż jednak nie miał zamiaru odchodzić od maszyny. Wciąż był kredyty na plusie, a nie chciał też odchodzić ledwie po kilku minutach spędzonych w tym miejscu. O nie. Raz jeszcze ustawił grę, przelewając 300 kredytów i zaczął od nowa.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Po raz kolejny Cole wyrównał i zastanawiał się, czy by aby nie zaryzykować, by zgarnąć w końcu kredyty, ale to były jego pierwsze przygody z Kwazarem, dlatego grał tak zachowawczo. Postanowił po raz kolejny zakończyć rozgrywkę, by raz jeszcze zacząć ją od ustawienia gry za 300 kredytów.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Dwa pierwsze ruchy w nowej grze, zrobił standardowo i aż zaskoczył go wynik. Był dobry, wręcz idealnie zbalansowany między wygraną a porażką. Trzeci ruch Wilsona był więc ciut ryzykowny, ale nie tak bardzo jak inne opcje jakie miał do wyboru. Jedynie jeden punkt mógł go dzielić od porażki, gdzie pozostałe mogły dać mu wygraną lub nawet zwycięstwo. I oto trafiła mu się wygrana. Po raz kolejny tego dnia zgarnął 200 kredytów. Niewiele brakowało, by cywil Cole wpadł w samozadowolenie. Dwie wygrane i dwa remisy. Bardzo dobry wynik to był, a wszystko zapowiadało, że to dopiero początek. Raz jeszcze rozpoczął grę za 300 kredytów, opróżniając do końca szklankę z koktajlem. Nie miał pojęcia jakie były składniki tego co wypił, ale z chęcią spróbowałby tego ponownie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Nowy gość Stratosfery w osobie mężczyzny o sporym zaroście, który ubrany był w czarny smoking z niebieskimi akcentami, kolejną swoją grę musiał zaliczyć do zremisowanych, choć stresowa to była sytuacja. Czwarty ruch sprawił, że był bliżej porażki niż wygranej i wyłącznie niska liczba jaka wypadła przy piątej możliwości, dawała opcję by zakończyć grę z twarzą.
Wstał od automatu, zgarnął dodatkowe 400 kredytów na konto i zaczął się rozglądać za którąś z asari, jaka miałaby dla niego kolejny koktajl.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl uwagę administratora
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

22 lis 2015, o 22:54

Mając za sobą dwa kolejne koktajle i obserwując innych gości, jacy korzystali z miejscowych atrakcji, Wilson doszedł do wniosku, że czas wrócić do automatu, by spróbować zarobić kolejne kredyty. Muzyka nawet wpadała w ucho, a perfumy, alkohole i dymy tytoniowe drażniły nozdrza przy takiej ilości osób, co nawet pozytywnie wpływało na nastrój świeżego emeryta.
Znajdując sobie wolną maszynę i siadając przed nią, odrobinę niezgrabnie i ciut dłużej niż przewidywała norma, przelał 300 kredytów, wymagane do rozpoczęcia gry. Trunek wpływał na jasność myślenia mężczyzny i jednocześnie podpuszczał do tego, by ryzykować. Pozostawało jednak pytanie, czy Cole podda się woli owocowego destylatu, czy też zachowa umiar.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Kości, a w zasadzie liczbowy algorytm, po raz kolejny był łaskawy dla byłego oficera. Co prawda spodziewał się bardziej spektakularnego sukcesu u już go świerzbiły palce, by wycisnąć z maszyny ostatniego kredyta w tym rozdaniu, ale powstrzymał się. Zgarnął dodatkowe 100 kredytów i rozpoczął swoje zmagania raz jeszcze. Miał dostępny cały czas galaktyki i mógł grać dalej. Był w tym dobry, bo nie tylko wiedział jak grać, ale też kiedy przerwać. To był cykl jak w przyrodzie, coś się zaczynało i kończyło, by potem coś nowego mogło zacząć i kończyć. Nieprzerwany krąg.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

I stało się; przegrał partię. Zdawał sobie sprawę z tego, że to jest możliwe i kiedyś mu się to przytrafi, a jednak wciąż był zaskoczony z powodu porażki. 300 kredytów poszło w diabły, co zmusiło dumnego, choć nie do końca dystyngowanego gościa Stratosfery, do opróżnienia do dna szklanki kolejnego tego wieczora, koktajlu. Mógł odejść od hazardowego pudła i z pewnością było to rozsądne, ale jakaś część jego świadomości nie pozwalała Wilsonowi na to, biorąc zakończenie gry za klęskę i skazę na honorze. On miałby uciec? ON?! Walczył ze Zbieraczami! Z piratami i Gethami! A teraz miałby zostać pokonany przez... to... przez głupi automat do gier?! Mowy nie było!
Przelał raz jeszcze 300 kredytów i rozsiadając się wygodniej na stołku, rozpoczął grę od dwóch standardowych dla niego ruchów.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyjątek potwierdzał regułę. Poprzednie potknięcie nie znaczyło nic, a kolejna wygrana jedynie potwierdzała geniusz i zmysł taktyczny jego osoby. 100 kredytów zarobił w tym rozdaniu i choć musiał raz jeszcze wygrać, by odrobić stratę kolejnej setki, to jednak był na to przygotowany i doczekać się nie mógł ponownej wygranej. Kolejny raz tego wieczoru oddał na przechowanie 300 kredytów, by móc potem je odebrać, wraz z nawiązką. Taki przynajmniej był plan.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Przegrałeś. Drugi raz ta przebrzydła maszyna wyświetliła mu taki komunikat, pytając jednocześnie, czy chce spróbować ponownie. Przebrzydła skrzynia pozbawiła go 400 kredytów, a teraz sobie z niego kpiła. O nie, nie mógł zdzierżyć jej zachowania na trzeźwo, bo to przechodziło wszelkie pojęcie.
- To ode mnie zależy, czy przegrałem. Nie od ciebie. - prychnął zły na arogancką informację, która nie znikała z ekranu i zastanawiał się nad tym, co zrobić dalej, co samo w sobie było sygnałem o przebudzaniu się rozsądku i racjonalizmu w głowie cywila. Jednak nie schodzenie ze stołka świadczyło o początkach hazardowego uzależnienia, lub zranionym ego, które nie mogło zagoić się inaczej, jak poprzez wygraną.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 23 lis 2015, o 21:28 przez Wilson Cole, łącznie zmieniany 1 raz.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

22 lis 2015, o 23:37

Wszystko ostatnio było nie tak. Wszystko szło nie po jej myśli, jakby świat uwziął się na nią i postanowił gnębić ją, aż się złamie. Najpierw Hound, Alice, całe to zamieszanie w Alpach, potem Hearrow w śpiączce, z której nie wiadomo było czy kiedykolwiek się wybudzi, potem jeszcze miła niespodzianka w postaci gigantycznego spadku, która okazała się absolutną bzdurą na którą zmarnowała tylko swój czas. Wróciła na Illium, odwieźć tajemniczą kopertę, wyjątkowo nie ulegając ciekawości i nie otwierając jej - wiedziała, że nie powinna i nie zrobiła tego, chociaż chyba bardziej z irytacji niż szacunku dla zmarłego. Po prostu miała już dość. Dość bycia porządną, odpowiedzialną, profesjonalną. Potrzebowała dla odmiany czegoś od życia i postanowiła szukać tego w kasynie. Bo dlaczego nie?
Zawsze dobrze szło jej w kwazara, ktoś kiedyś nawet stwierdził, że ma do tego naturalny talent. Prawda była taka, że tak jak każdemu zdarzało się jej przegrywać, przecież była tylko człowiekiem. Ale nie denerwowała się wtedy, a wygrane uszczęśliwiały ją, więc nie widziała nic złego w przepuszczeniu względnie niewielkiej ilości kredytów na hazard.
Asari z obsługi pokierowała ją na niższe piętro restauracji, gdzie znajdowały się automaty i chwilę później już siedziała przy terminalu, w zamyśleniu losując liczby. Nie zwróciła uwagi na odprowadzające ją oczy, do tego była przyzwyczajona i wyjątkowo nie miała ochoty bawić się w drobne kradzieże kieszonkowe. Nie dzisiaj. Nie miała też ochoty na niskie stawki. Czuła już jak skończy się ten wieczór. Wyląduje zapewne podpita na jakimś parkiecie, nad ranem znajdzie kogoś, kto odprowadzi ją do hotelu, zamknie mu drzwi przed nosem i pójdzie spać. Brzmiało jak plan, czyż nie?

Wyświetl wiadomość pozafabularną

I tym razem nie było inaczej. Dwieście kredytów do przodu, to był całkiem niezły start jeśli chodzi o dzisiejszy wieczór. Dużo bardziej wolała grać z kimś, ale z automatem też całkiem przyjemnie się współpracowało. To poprawiło jej humor, przynajmniej na chwilę. Rozejrzała się. Poza mężczyzną gadającym do maszyny niedaleko nie widziała tu chwilowo nikogo. Uśmiechnęła się do niego. Chyba nie szło mu tak dobrze, jak jej, ale cóż - to było coś, na co nigdy nie narzekała. W całym zamieszaniu i pod stertą problemów szczęście nadal jej nie opuszczało.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

25 lis 2015, o 20:16

Podsumowując wszystkie swoje sukcesy i porażki tego wieczoru, Cole wyszedł na zero, co choć nie było tragiczne, to jednak nie napawało optymizmem. Westchnął odrobinę zrezygnowany, gdy poczuł z boku dziwny nacisk i pulsowanie. Miał uczucie, że ktoś na niego się patrzał, dlatego odwrócił głowę w stronę domniemanego obserwatora. Jak się okazało, była to kobieta o długich, rudych włosach. Trzeba przyznać, że swoją prezencja przyciągnęła nie jedno ze spojrzeń, co pewnie planowała, ubierając się tak... szykownie.
Wilson nie był jej dłużny, kiedy uśmiechnęła się do niego i również odpowiedział tym samym. Spojrzał na moment, na ekran maszyny do gier, by dać sobie krótką chwilę do namysłu. Co zdobył to stracił, ale nie więcej, co było plusem. Już się zastanawiał nad odpuszczeniem sobie, a poznanie jakiejś kobiety byłoby bardziej interesujące niż spędzenie reszty wieczoru samotnie, przed automatem.
Wstał ze stołka i wcześniej rozglądając się, czy któraś z asari nie patrzy, niezbyt mocno puknął butem automat. Uwalniając w ten niezbyt wyszukany sposób, odrobinę złości do martwego przedmiotu, niespiesznie i przeszedł kilka metrów, by po chwili zatrzymać się przy rudowłosej.
- Nigdy nie przepadałem za maszynami. Nie są w stanie zastąpić interakcji z... drugim graczem. - wyjaśnił zerkając w ekran kobiety, który poinformował ją o wygranej. Nie mógł też powstrzymać się, by z bliska nie ocenić tego, że kobieta ma czym oddychać. Krótkie spojrzenie, nic więcej.
- A jakie jest pani zdanie na ten temat? - trudno mu było stwierdzić, czy bardziej liczył na spędzenie z Irene nocy, czy też chciał wyciągnąć od niej kredyty w grze. Te koktajle były stanowczo zbyt mocne.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

25 lis 2015, o 22:48

Nie miała na sobie nic nadzwyczajnego, ot, zwyczajna elegancka sukienka, klasycznie czarna i odpowiednio wycięta gdzie trzeba. Pasowała wszędzie - od Zaświatów na Omedze, po miejsca takie jak to. Całą robotę i tak robiły nogi, no i dodatki. Tym razem była to droga biżuteria, za którą dla odmiany nie zapłaciła. Czarne kamienie w srebrnej oprawie. Nadal przyłapywała się na tym, że przesuwała palcami po krzywiźnie naszyjnika i szerokiej bransolecie, nie mogąc się przyzwyczaić do ich ciężaru.
Skąd wiedziała, że do niej podejdzie?
- No nie wiem, moja jest całkiem w porządku - zaśmiała się. - Nie muszę jej kopać.
Uniosła wzrok na mężczyznę. Zdecydowanie był już podpity i właściwie nie planowała dzisiaj bawić się w kradzież kieszonkową, ale kiedy ktoś sam się prosił... cóż, chwilowo odsunęła tę myśl od siebie. Był od niej dużo starszy i mimo lekkiego alkoholowego rauszu, mimo ukradkowych spojrzeń które Irene teraz wychwytywała z niezwykłą łatwością, miał w sobie coś... poważnego. Przekręciła lekko głowę.
- Ale racja, zawsze lubiłam grać z innymi - wzruszyła ramionami. - Głównie dlatego, że rzadko przegrywam - dodała beztrosko, nieco zaczepnie. Może jednak uda się ograbić kogoś dziś z kredytów i to w bardziej legalny sposób, niż kradzież. Nie wiedziała tylko, czy automaty Stratosfery miały opcję gry dwuosobowej. Bez systemu równie dobrze mogliby zagrać w papier, kamień i nożyce. - Mam dużo szczęścia.
Odwróciła się na stołku tyłem do automatu i rozejrzała się za kelnerką. Też by się czegoś napiła, bo w sumie było ją stać. A nawet jeśli nie, to nie widziała w tym problemu. Skinęła głową do asari, która pojawiła się w ograniczonym przez kolorowy dym zasięgu wzroku i kiedy ta podeszła, Irene zamówiła coś, co nazywało się Dorado i miało całkiem obiecujący skład.
- Ale panu chyba szczęście dziś nie dopisuje, hm? Jestem Yvonne - kłamstwo jak zawsze przyszło gładko. Jakoś nie potrafiła przedstawić się normalnie, to było silniejsze od niej. Podała dłoń do uściśnięcia. - Ale niestety, wbrew pozorom, ja go nie przynoszę. Wręcz przeciwnie.
Wciąż uśmiechała się uroczo, ale przez jej myśli przeszła ciemna chmura. To była prawda, przynosiła tylko pecha, problemy, w najgorszym przypadku nawet śmierć, wszystkim na którym jej kiedykolwiek zależało. To się kończyło tu i teraz. Dzisiaj uciekała z powrotem. Nie była stworzona do tkwienia w miejscu.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

27 lis 2015, o 00:07

To co Wilson stwierdzał z łatwością i do czego nie potrzebował promila krążącego w jego krwiobiegu, była jego opinia na temat uśmiechu Yvonne. Brał to za dobrą monetę, bo dodatkowo nie starała się ona zakończyć rozmowę, a raczej kontynuowała ją. Na wspomnienie o kopnięciu automatu, uśmiechnął się po prostu i wzruszył ramionami.
- Jak już mówiłem, nie przepadam za maszynami. Są złośliwe w pewien sposób. - wytłumaczył się ze swojego zachowania na tyle, by móc spokojnie zostawić ten temat w spokoju i przejść swobodnie do głównej części rozmowy. Tej w której to mógłby jej zaproponować wspólną grę. Bo w sumie oboje tego chcieli, prawda? Być może jego partnerka do gry, w subtelny sposób dała mu znać, że z chęcią spróbowałaby pozbawić emerytowanego oficera, jego kredytów.
- W takim wypadu całe szczęście Yvonne, że nie jestem przesądny. - powiedział, kiedy uścisnął jej dłoń, po czym sam się przedstawił - Mów mi Wilson.
Dzięki temu jednemu, ale prostemu gestowi, dowiedział się przynajmniej, że rozmawia z na tyle przeciętną obywatelką galaktyki, że jej portfel nie sięgał więcej niż cztery zera miesięcznie. Większość osób nie zwracała uwagi na takie proste znaki, ale Cole w swoim życiu zdążył się przywitać z masą osób i dostrzegał niektóre z takich detali. Ale to czego się dowiedział, było dobrą informacją dla niego, bo dzięki temu wiedział, że pierwsza partia nie zacznie się od kwoty dziesięciu tysięcy. A raczej bardziej się domyślał, niż wiedział.
Mniej więcej kojarzył wzrokowo usytuowanie kilku pomieszczeń i drzwi prowadzących do nich, ale spojrzał w bok, by móc się upewnić do co tego, że wiedziałby gdzie iść.
- Jest tutaj kilka prywatnych loży z automatami ćwiczebnymi. Gra się na nich, ale nie pobierają kredytów za grę. - zaczął, jednocześnie wyjaśniając za czym się rozglądał - Jeżeli jesteś chętna na partyjkę i nieczęsto tu bywasz, to zdradzę ci tajemnicę Poliszynela o tych lożach.
Wspominając o informacji jaką posiadał na temat tego miejsca, nie mógł się powstrzymać od uśmiechu. Niewątpliwie rzeczy jakich się dowiedział w Neuschwanstein, były warte stu kredytów za posiłek.
Propozycja z jego strony padła, dlatego wyciągnął dłoń w stronę kobiety, czekając aż ta poda mu swoją. Być może udzieliła mu się atmosfera w jakiej pokazywali się bogacze i stąd taki gest, albo po prostu chciał błysnąć galanterią, by zrobić, czy też uzupełnić dobre wrażenie o sobie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

28 lis 2015, o 13:16

- Wilson - powtórzyła. - W porządku.
Przez chwilę wpatrywała się w wyciągniętą rękę, nie reagując. Nie dlatego, że nie chciała jego towarzystwa, czy że czegoś się obawiała, po prostu zastanawiała się czy kelnerka znajdzie ją, jeśli zaraz po złożeniu zamówienia Irene pójdzie sobie gdzieś indziej. W końcu jednak wzruszyła ramionami i chwyciła dłoń mężczyzny, pozwalając pomóc sobie przy zeskoczeniu z wysokiego stołka. Poprawiła ułożenie sukienki na biodrach i ruszyła we wskazanym kierunku.
- Nie wiedziałam - przyznała. - Jestem tutaj pierwszy raz. I prawdopodobnie ostatni, na długi czas - chwilę wcześniej postanowiła że wróci na Omegę, wynajmie tam może jakieś niewielkie mieszkanie jeśli uda się jej uzbierać odpowiednią kwotę. Tylko po to, żeby mieć jakiś punkt zaczepienia w całej galaktyce. A ten znała, to był jej świat i chociaż nie zagłębiała się w te najgorsze rejony stacji, to w tych spokojniejszych odnajdowała się całkiem dobrze. Tkwiła tak pomiędzy - zbyt zepsuta na lepsze rejony Omegi, zbyt nieświadoma i niedoświadczona życiem na te gorsze. Ale z tego zawieszenia między dwoma światami potrafiła wyciągnąć wiele, więc nie narzekała.
- Proponujesz zakład? - uśmiechnęła się zaczepnie. - Co będziesz kopał, jak przegrasz ze mną?
Prawda była taka, że nie za bardzo mogła sobie pozwolić na duże stawki. To znaczy... w przypadku automatu Stratosfery maksimum wynosiło 300 kredytów i to jeszcze było w porządku, ale nie miała na koncie nawet pięciu tysięcy, żeby tyle postawić. Biorąc pod uwagę to, jak wyglądała, i to w jakim miejscu się znajdowała, nie powinna się chyba przyznawać do pustego konta. Ale Wilson był już lekko podpity i liczyła na to, że nie będzie zwracał uwagi na takie szczegóły.
- Tajemnicę? Jaką? - kelnerka asari znalazła ją jeszcze zanim zniknęła w loży i wręczyła jej drinka. Irene skinęła głową w ramach podziękowania. - O lożach akurat nic nie słyszałam. Generalnie nie jestem na bieżąco z plotkami.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

29 lis 2015, o 14:54

Wpadała na Cytadelę wcześniej niż początkowo przewidywała. SSV Wizna, jej nowy dom, chwilowo pozostawał bez konkretnych rozkazów, stąd wszyscy zgromadzeni na pokładzie marynarze mogli skorzystać z rozprężenia. A że galaktyczna stolica wciąż przystankiem była najbliższy, to właśnie tu rozlazła się większa część załogi, dominując liczne lokale i przybytki uciech.
To, że Rebecca trafiła do Stratosfery nie wynikało z chęci przepuszczenia swych oszczędności w którymś z licznych automatów - w czerwonowłosej obudził się duch biznesmena i nie mogła pozwolić sobie na podobną beztroskę - a po prostu konieczność unikania innych kolegów. Integrację z nową załogą mając już chwilowo za sobą, Dagan nie czuła potrzeby spoufalania się bardziej i bez wahania porzuciła ich towarzystwo na rzecz tłumu nieznajomych...
No, względnie nieznajomych. Chwila manewrowania między stolikami i rozglądania się po sali kasyna wystarczyła, by dostrzec dwie nie do końca obce twarze. W takiej sytuacji Rebecca wahała się tylko przez chwilę, ostatecznie to właśnie ku wypatrzonym kierując swe kroki. Gdyby ją zauważyli byłoby niegrzecznie, gdyby się nie przywitała, trzeba było załatwić więc przynajmniej minimum wymogów kultury i dobrego wychowania. A potem? Cóż, potem będzie zależało od tego, czy swą obecnością w jakiś sposób im nie przeszkodzi.
- Komandorze Cole. - Gdy przyszło do powitań, siłą rzeczy górą były armijne przyzwyczajenia. Nawet wiedząc o emeryturze swego niedawnego przełożonego Rebecca nie potrafiła zachować się inaczej. Machnęła tylko ręką na salutowanie - to byłoby już zwyczajnie śmieszne - ograniczając się do przyznania mężczyźnie pierwszeństwa w kolejce powitań.
- Eva, miło cię widzieć. - Uśmiech, jaki wpełzł na twarz Dagan był niecodziennie naturalny i sympatyczny. Nie to, żeby znała Blaise nie-wiadomo-jak dobrze, ale jednak ją kojarzyła. Gozu, tak? Tak. Poza tym doszło jeszcze kilka rozmów z Hearrowem, siłą rzeczy więc traktowała rudą jako bardziej znajomą niż nieznajomą.
Nie przyciągała sobie jeszcze krzesła, nie zajmowała też żadnego z już w pobliżu obecnych. Nie miała pojęcia, czy faktycznie zagrzeje przy tej dwójce miejsca, a podobno nie wypadało arogancko wcinać się w już trwające spotkanie.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

29 lis 2015, o 22:14

Kiedy czekał chwilę, aż jego partnerka do gry poda mu rękę, Cole pojęcia nie miał dlaczego ta się zawahała. Na szczęście ta chwila długo nie trwała, a i on szybko o tym zapomniał. Uchwycił jednak wspomnienie o tym, że to jej pierwsza i ostatnia wizyta, dlatego miał zamiar ją dobrze wykorzystać.
- Zakład? - zapytał zdziwiony i zaraz się zaśmiał - Znaczy się, że jak przegram przez twojego pecha, to mam ci dopłacić, a jak wygram, to ty płacisz mi? Przemyślę to.
Tak między Bogiem a prawdą, to wolał wszystko rozegrać podczas gry, ale nie było to coś, czego by się obawiał i chyba mógłby pójść na taki układ. Przyszła też kolej na wspomnienie o sekrecikach loży, dlatego prowadząc do niej Yvonne, zaczął o nich mówić.
- Z tymi lożami jest taka rzecz, że... - przerwał swój wywód, jeszcze nim na dobre go rozpoczął, kiedy usłyszał znajomy głos, który go wywołał. Oderwał wzrok od jednej, elegancko ubranej kobiety, by przenieść go na drugą, odzianą w polowy mundur Przymierza, która na dodatek mu zasalutowała.
- Sierżant Dagan. - musiał przyznać sam przed sobą, że nie spodziewał się zobaczyć kogokolwiek ze znajomych z floty. Szczególnie w takim miejscu jak to. Skinął jej głową, bo w zasadzie na tyle mógł sobie w tamtym momencie pozwolić, ale widział jak jej ręka powoli zmierzała do czoła, jakby ta chciała mu zasalutować. Nieznacznie pokiwał głową na boki, by dać jej znać o tym, by tego nie robiła. Ani on nie był żołnierzem, ani to nie było odpowiednie miejsce ku temu.
W krótkim dość czasie się okazało, że obie kobiety się znają i nie omieszkał okazać swojego zdziwienia tym faktem, unosząc przy tym obie brwi. Szczególnie, że przywitała się z nią inaczej, niż przedstawiła się jemu.
- O proszę, jaki ten wszechświat jest mały. - powiedział, patrząc ciut rozbawiony na kobietę, którą prowadził - Zawsze się znajdzie ktoś, kogo się zna.
Niewątpliwie ciekawą osobę do stołu sobie znalazł, szczególnie z powodu podawania różnych imion w zależności od tego, z kim rozmawiała. Cokolwiek więc Yvonne, czy też Eve trzymała w zanadrzu, ciekaw był tego niezmiernie.
- Właśnie prowadziłem... - celowo zawahał się na moment, zastanawiając się którego imienia użyć, odnośnie jego towarzyszki - naszą wspólną znajomą do prywatnej loży na małą partyjkę Kwazara.
Specjalnie nie wspomniał o tym, czy Rebecca chciałaby do nich dołączyć, bo ciekaw był tego, jak się zachowa odziana w czarną suknię, Eve lub Yvonne.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

29 lis 2015, o 23:06

Roześmiała się szczerze.
- O nie, tak to nie działa - zakręciła drinkiem, jak zawsze wsłuchując się w dźwięk kostek lodu obijających się o szkło. - Sam do mnie podszedłeś, sam tego pecha na siebie ściągnąłeś. Ja nie mam na to wpływu.
Zauważyła znajomą twarz na długo przed Wilsonem i zdążyła przeżyć cały stres przez tę jedną chwilę, gdy znajoma czerwonowłosa do nich podchodziła. Kiedy znalazła się tuż obok, Irene już wrócił absolutny spokój. Bo co się mogło wydarzyć? Poza tym, że nałożyły się na siebie dwie różne wersje, dwa różne imiona, to chyba niewiele. Dopiero kiedy zorientowała się, że jej świeżo uzyskany rozmówca również należy do Przymierza, nad głową Dubois zawisła ciemna chmura. Przynajmniej kilka dni, kilka tygodni chciała od tego odpocząć. Ale nie dała niczego po sobie poznać, zachowanie kamiennej twarzy nie stanowiło dla niej problemu, szczery i sympatyczny uśmiech nie zniknął z jej ust nawet na ułamek sekundy.
- Rebecca Dagan- skinęła głową. - Nie sądziłam, że cię tu spotkam.
Francuzka wyglądała zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy widziały się ostatnio. Ciasno spięte włosy, pancerz ubabrany błotem i nieswoją krwią, karabin snajperski przewieszony przez plecy. Teraz rozpuszczone, gęste włosy spadały falą na plecy, odcinając się od ciemnego materiału dopasowanej sukienki, a na dekolcie lśnił wielki, czarny kamień oprawiony w srebro. To nie była Eva Blaise i ogarnęło ją szczere zdziwienie, że Dagan w ogóle ją rozpoznała. Ta z kolei miała na sobie po prostu mundur, co było dość nietypowe, jeśli chodziło o ten lokal. Czy ludzie z Przymierza wychodzili z założenia, że mundury pasują absolutnie wszędzie?
- Wilson właśnie opowiadał mi ciekawostki o tutejszych lożach, ale nie dowiedziałam się w końcu o co chodzi - skinęła głową w stronę jednej z nich. - Masz jakieś towarzystwo, czy chcesz może siąść z nami, też ich posłuchać? Ciebie też mogę ograć w kwazara - uśmiechnęła się. W żaden sposób nie skomentowała tego, że każde z nich znało ją teraz pod innym imieniem. Nawet trochę ją to bawiło, to się jej nie zdarzyło nigdy przedtem. Dopóki nikt nie postanowi zapytać o co właściwie chodzi, mogła trwać w takim zawieszeniu. Ruszyła wreszcie do loży, licząc na to, że pozostali pójdą za nią. Nie było sensu stać na środku w nieskończoność. - Co się u ciebie działo od tamtego czasu?
Przypomniała sobie o muszli, która przyleciała do niej z Ziemi, teoretycznie właśnie od Rebecki, ale odsunęła od siebie to wspomnienie. Za bardzo bolało.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

29 lis 2015, o 23:24

Coś się w towarzystwie zadziało, zawisło jakieś dziwne napięcie, którego Dagan jednak nie zamierzała analizować. Nie była w tym dobra, więc nawet gdyby chciała, to i tak nie doszłaby do żadnych przyzwoitych wniosków. To, że mogło chodzić o jakieś dwa różne imiona, dwie różne historie - to w ogóle nie przyszło jej do głowy. Może powinno, w końcu zasada ograniczonego zaufania i takie tam - ale tak naprawdę to skąd niby miała wiedzieć? Nigdy nie wnikała aż tak bardzo w życie prywatne Hearrowa by wiedzieć, że jego panna kombinuje sobie z różnymi wariantami rzeczywistości. Co więcej, jeśli dobrze pójdzie, Dagan nie dowie się o tym dokładnie nigdy - bo nie będzie okazji, po prostu.
Okazja była za to, by uaktualnić dane Cole'a. Rebecca nie należała do tych, którzy chwalą się swymi osiągnięciami - często zresztą nie zdawała sobie sprawy, że osiągnięcie jest osiągnięciem, bo dla niej było czymś normalnym - ale lubiła mieć informacje poukładane. I innym też lubiła je układać, skoro więc Wilson był do tyłu z jej karierą - co było zrozumiałe - to całkiem naturalnie przyszło jej uświadomienie go, co się zmieniło.
- Chorąży - poprawiła więc swego niegdysiejszego przełożonego bez jakieś szczególnej emfazy. Ot, po prostu tak, jak gdyby stwierdzała, że właśnie zaczęło padać. Nic szczególnego.
Na nieco więcej wyjaśnień przyszedł czas dopiero później, gdy okazało się, że nie zamierzają odpędzić jej tak od razu. Wiecie, Dagan chyba nawet nie miałaby większych problemów z tym, że mogliby stwierdzić fajnie cię widzieć, ale wiesz, my właśnie... coś-tam, coś-tam. Nie była z tych, którzy na podobne postawy reagują... nie wiem, urażoną dumą? Rebecca co najwyżej wzruszyłaby ramionami, życzyła miłego wieczoru i zajęła którykolwiek z wolnych stolików. Bo pod tym względem była tak samo bezproblemowa, jak w kwestii ubioru - do Stratosfery może i bardziej nadawałaby się elegancka kiecka, ale co z tego? Z Wizny wyrwała się tylko na kilka godzin, nie miała nawet w planach zaglądać do własnego mieszkania. Przebieranie się byłoby stratą czasu.
- Nie mam towarzystwa, szczerze mówiąc wpadłam tu właśnie po to, by go nie mieć i zjeść coś w spokoju... - rzuciła tymczasem w ramach odpowiedzi, dopiero po chwili orientując się, że zabrzmiało to nie najlepiej. Pospieszyła więc z wyjaśnieniami. - Mamy z chłopakami kilkugodzinną przepustkę, co nie znaczy, że zamierzam ją całą spędzać z nimi. - Uniosła brwi i uśmiechnęła się znacząco. Męskie towarzystwo było tym, co lubiła, ale bez przesady. Biorąc pod uwagę, że cały pobyt na Wiźnie sprowadzać się miał do nieustannego obcowania stale z tą samą ekipą, korzystała z każdej chwili odpoczynku od mundurowego towarzystwa.
- Ja... tułałam się trochę. Przydziały zmieniały mi się jak w kalejdoskopie. - Wzruszyła lekko ramionami, gdy, podążając za pozostałą dwójką, przystąpiła do krótkiego relacjonowania swych dziejów. - Najpierw Norad... - Skinęła głową w kierunku Cole'a, jednoznacznie wskazując, kto ówcześnie był jej szefem. - ...a teraz Wizna. - Wydarzenia na Ziemi i szumny epizod z okrętem Rady pominęła celowo, za dużo byłoby wyjaśnień.
- A co z wami? Co u Marshalla? - zapytała lekko mistrzyni taktu i wyczucia. Z drugiej strony - nie była jasnowidzem. Z Hearrowem jakiś czas już się nie widziała i nie miała prawa wiedzieć, że coś się mogło popsuć. Z jej perspektywy zainteresowanie życiem Irene - czy też Evy - było objawem sympatii.
- I co ma znaczyć ta emerytura? - Przeniosła znaczące spojrzenie na Wilsona. Babskie ploty swoją drogą, ale nie zapomniała, kogo mają u boku. Widok Cole'a od razu przywołał pytania o powody odejścia ze służby oraz, dodatkowo, motywy stojące za sprzedażą Walecznego. To jasne, że była ciekawa.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

1 gru 2015, o 22:39

Chorąży. No proszę.
Na wieść o awansie swojej byłej podwładnej, uśmiechnął się i raz jeszcze skinął oszczędnie głową, na znak uznania.
- Gratuluję promocji, pani chorąży. - zawsze lubił słyszeć o tym, że żołnierzom się powodzi, a szczególnie uzdolnionym. Z Rebeccą był jednak ten problem, że z racji nieprzeciętnego intelektu, brakowało jej mądrości i być może też pewnej roztropności. Dobrze wiedział co się wydarzyło podczas ich krótkiego pobytu na poligonie i jaką rolę odegrała w tym wszystkim Dagan.
- Dokończymy tą rozmowę w loży. - zadecydował Cole, prowadząc jedną z kobiet do wspomnianego pomieszczenia. Jeżeli chodziło natomiast o panią inżynier, nie wahała się ona zbyt długo i podążyła za nimi.
Wnętrze loży było utrzymane w podobnym stylu co reszta kasyna, choć gdy cała trójka przekroczyła próg, od razu poczuli różnicę. Jedną z nich były wytłumione ściany, które zauważalnie izolowały dźwięki wydobywające się z głównej sali. Wciąż były słyszalne, ale z dużo mniejszym natężeniem. Drugą rzeczą był okrągły, interaktywny stół, wokół którego rozmieszczone były cztery szerokie, półokrągłe kanapy obite fioletową tapicerką. Oświetlenie było dobre, dające dobry widok na całe pomieszczenie, ale jakby trochę mniej ostre, wręcz przytłumione, jakby to właśnie światło bijące od stołu, miało zwracać na siebie większą uwagę.
Wilson puścił dłoń Irene i podszedł do jednej z kanap, jednocześnie zaklepując na niej swoje miejsce. Odpiął dolny zatrzask swojego smokingu i usiadł wygodnie na meblu, przyglądając się komunikatowi, jaki zauważył na stole. Najwyraźniej miał nieaktualne, lub po prostu złe informacje, bo tutaj też kasyno pobierało kaucję za korzystanie ze stołu.
Przeklęte plotki z Neuschwanstein.
- Zanim zaczniemy i wrócimy do dyskusji. Ile kładziemy na stół? - spojrzał zaciekawiony na obie damy, ciekaw ich reakcji. By jednak nie zostać biernym obserwatorem, wyszedł ze swoją propozycją - Kasyno chce od każdego z nas 300 kredytów. Proponowałbym więc by wyłożyć od siebie drugie tyle. Moim zdaniem to dobra suma na rozgrzewkę.
Położył obie swoje dłonie na stół, jednocześnie też ustalił w systemie, że dołącza do gry i przelał wymagane 300 kredytów, jako swój depozyt.
- Te dodatkowe trzysta kredytów, dostanie zwycięzca od pozostałych. Bez udziału stołu. - poinformował obie kobiety i dopiero wtedy zaczął myśleć nad tym wszystkim, co usłyszał. Rebecca służyła więc na Wiznie, okręcie Kamowskiego. Wiele słyszał o tym oficerze, podobnie jak pewnie większość kadry Przymierza. Co prawda o samym admirale słyszał sporo, ale jeżeli chodziło o okręt jakim on dowodził, to informacje Cole'a były niepełne, wręcz szczątkowe.
- Właśnie. Ciekawostka o lożach. - odezwał się, jak tylko sobie przypomniał, że Yvonne wciąż pewnie czekała, aż jej opowie podsłyszane historyjki - Z racji, że są tu tak wygodne meble, ściany wyciszone i brakuje monitoringu, to czasem ludzie przychodzą tu nie po to by zagrać, lecz by... - zawahał się, zastanawiając nad odpowiednim doborem słów - uprawiać seks.
Niewątpliwie użył mało wyrafinowanego języka, ale nie miał zamiaru krążyć wokół tematu i mówić o pszczółkach i kwiatkach. Wszyscy oni byli dorośli, choć ze wzajemną znajomością było różnie.
- Spotykają się też w nich różne osoby, by obgadać jakieś swoje sprawy. Jakie to już nie mam pojęcia, bo to zależy od typu spotkania. - kłamał, że nie wiedział jakie toczyły się w tych lożach rozmowy, bo wspominanie o nielegalnych transakcjach, czy dyplomacji światka przestępczego, jakoś nie nadawały się do swobodnej konwersacji. W przeciwieństwie do tematów o miłosnych igraszkach w miejscach publicznych, takich jak to.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

2 gru 2015, o 01:53

Awans. W Przymierzu stały za nim zwykle dość nieprzyjemne przejścia, o które Irene postanowiła Rebecki nie pytać. Nie znały się aż tak dobrze, by mogła wymagać szczegółów. Za to zupełnie nie przejęła się pechowym sformułowaniem i uśmiechnęła się tylko, gdy usłyszała drugą część wyjaśnienia. Francuzka nigdy nie służyła na okręcie Przymierza, ale żyła na statku przez długi czas i też lubiła czasem uciec od twarzy, które widywała na co dzień. A w przeciwieństwie do Dagan, jej nikt nie zmuszał do przebywania na pokładzie. Można mieć dość, doskonale to rozumiała, zresztą jej nudziło się dużo szybciej niż innym i dużo więcej rzeczy. Łącznie z własnym imieniem.
- Pewnie będą tęsknić - uniosła brwi. - Żołnierze zawsze szukają damskiego towarzystwa, nawet jeśli też ma na sobie mundur. To już mają we krwi, nic na to nie poradzisz. Daj im godzinę czasu.
Spojrzała przepraszająco na Wilsona, bo wyszło na to, że mówiła też o nim, ale przecież na pewno sobie z tego zdawał sprawę. Niezależnie od tego, czy emerytura, czy też nie, niektóre rzeczy się zwyczajnie nie zmieniały. Z oczu Irene nie znikało rozbawienie... do momentu.
Wiedziała w sumie że to pytanie padnie, jednak liczyła na to, że go uniknie. Nie chciała o tym myśleć, a co dopiero rozmawiać. Zabijała wspomnienia zapewniając sobie intensywne rozrywki, dużą ilość adrenaliny i ciekawe towarzystwo, czasem też spore dawki alkoholu, gdy miała kogoś, kto by jej go zafundował. Kiedy się dowiedziała, wróciła tylko do mieszkania by zabrać swoje rzeczy i oddać kota w dobre ręce. Zdecydowanie zbyt dużo czasu spędziła siedząc na podłodze w salonie i wpatrując się w przeciwleglą ścianę. Klęła i rzucała rzeczami, obwiniała się o wszystko i żałowała każdej chwili, łącznie z pierwszym spotkaniem. Przynosiła pecha, dlatego powinna była trzymać się z daleka. Wszystkich traktować tak samo obojętnie, nie przywiązywać się. Przeszła już chyba wszystkie etapy, jakie mogła przejść i w tej chwili zaczynała się z tym powoli godzić. A przynajmniej to próbowała sobie wmówić.
- Nie żyje - słysząc ton swojego głosu dotarło do niej, że do pogodzenia się z tym jeszcze długa droga. - Arrow nie żyje - resztki uśmiechu spełzły z jej twarzy i raczej nie zamierzały wracać. Usiadła na jednej z kanap i odwróciła wzrok, by utkwić go we własnym, odsłoniętym udzie, które lśniło w ciepłym świetle loży. Zacisnęła zęby. Cokolwiek, błagam, cokolwiek co odwróci moją uwagę. Zaczynała czuć, jak wraca cały ból i wściekłość.
Ale na szczęście mogła skupić się na czymś innym. Jak tylko padła propozycja, natychmiast połączyła się z automatem i przelała żądaną kwotę. Nie widziała problemu w założeniu się o więcej, zresztą w tej chwili nie widziała problemu w niczym. Nawet w tym, do czego wykorzystywane teoretycznie miały być te loże.
- Miejsce jak każde inne - stwierdziła, trzymając się nowego tematu i za wszelką cenę unikając powrotu do poprzedniego. - Chociaż dla mnie to nadal trochę za mało prywatności, ale rozumiem że ludzie mają różne gusta - spróbowała się uśmiechnąć, ale nie wyszło jej to za bardzo, więc po prostu podniosła ze stołu swojego drinka i szybko wypiła prawie całego. Spore marnotrawstwo, biorąc pod uwagę tutejsze ceny i fakt, że prawdopodobnie zaraz przegra wszystko co przed chwilą wygrała - zwłaszcza z jej koncentracją, która właśnie siadła całkowicie. Niewiele rzeczy potrafiło wytrącić ją z równowagi, ale to akurat była jedna z nich. Przyszła tu, żeby znaleźć zapomnienie w tutejszych rozrywkach, może alkoholu, może czyichś ramionach. Odstawiła szklankę ze stuknięciem na stół i odetchnęła głęboko.
- Nie pytaj o więcej - poprosiła tylko Dagan. - Jak chcesz szczegółów to pewnie macie wszystko w bazie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

2 gru 2015, o 14:52

Mistrzyni taktu i wyczucia. Po parsknięciu śmiechem na komentarz dotyczący ciągot panów żołnierzy (rzeczywiście dało się zauważyć, że kobiece towarzystwo jest im wręcz niezbędne, nie zmieniało to jednak nastawienia samej Dagan) spoważniała szybko, bardzo szybko. Sumienie bardzo naturalnie sięgnęło po przekleństwa z ojczystego języka Rebeki, wyraźnie teraz oświadczając, co dokładnie sądzi o dobrym wychowaniu czerwonowłosej. Oczywiście, wciąż pozostawał argument, że nie miała możliwości czegoś takiego przewidzieć - w związku z przenosinami na nowy krążownik życie chorąży Dagan na kilka chwil stało się jednym wielkim zamieszaniem, nie miała kiedy (i, szczerze mówiąc, powodu dotąd też nie miała) poszperać w oficjalnych bazach - tym niemniej dziewczyna czuła się ze swym pytaniem źle.
- Przepraszam - mruknęła, wyraźnie wytrącona z równowagi, już w kolejnej chwili chwytając się nowego tematu jak tonący deski, czyli mniej więcej tak samo, jak Dubois. W kierunku rudowłosej skinęła tylko głową na znak, że oczywiście, pytać o nic więcej nie ma zamiaru, by w kolejnej chwili kontynuować rozmowę. To nie tak, że chciała czym prędzej zatrzeć złe wrażenie, jakie już zrobiła - po prostu tak było najlepiej. Tyle rozumiała nawet ona - drążenie tematu przyniosłoby dużo złego i w zasadzie żadnych korzyści.
Z tą myślą bez wahania połączyła się ze stołem, również przelewając podaną przez Cole'a kwotę. Niby nie zamierzała grać, ale teraz okoliczności trochę się zmieniły. Jej pierwszym celem nadal pozostało najedzenie się - wybrane na chybił trafił dane zamówiła przez lokalny panel, nie fatygując się ponownie do głównej sali - ale nie zamierzała się wyłamywać jeśli chodzi o grę. Jednak nie.
- Kwestia gustu - przytaknęła tymczasem, wzruszając jednocześnie ramionami i uśmiechając się nieznacznie z rozbawieniem. Nie zamierzała rozmawiać o swoich własnych preferencjach, stąd żadne z kolejnych zdań nie zaczynało się na ja. - Jak ktoś lubi za swoje rozrywki... - Rozrywki były stosownie zaakcentowane, wiadomo było, o co chodzi. - ...płacić, to nikt mu tego nie zabroni. - Z tym płaceniem mogło być różnie, ale nie ukrywajmy - nikt niczego nie da i nie udostępni za darmo. Nawet, jeśli sam dostęp do lóż nie byłby płatny (w to raczej trudno było uwierzyć, tym niemniej Rebecka się na tym nie znała, podobne luksusy rzadko kiedy były na jej kieszeń), to niepisaną umową było zapewne, że wchodząc tu tak czy inaczej trzeba zagrać. To, co robi się poza tym, pozostaje w gestii klienta - dopóki pozostawia na rzecz stołu stosowną kwotę.
- Swoją drogą... - zagaiła tymczasem, gdy odpowiedni strumyk kredytów wypłynął już z jej konta. - Dlaczego sprzedał pan karabin? - Wbiła w eks-komandora świdrujące spojrzenie. Emerytura emeryturą, ale żeby oddawać broń w taki sposób... To, że Waleczny był teraz integralną częścią ekwipunku Dagan nie zmieniało faktu, że dziewczyna ciekawa była motywów powodujących Wilsonem.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

5 gru 2015, o 15:26

Widziała, że jej odpowiedź wywołała w Rebecce niezbyt przyjemne emocje. Wywołałaby w każdym i Irene nie potrzebowała implantu, by to wiedzieć. Nieczęsto dowiadujesz się, że nigdy więcej nie spotkasz już kogoś, z kim łowiłaś muszle na plaży i z kim spędziłaś godziny w studiu tatuażu. Tak to przynajmniej wyglądało, rękaw Dagan wydawał się w miarę nowy, to by się zgadzało z opowieściami, które słyszała. Przesunęła po nim wzrokiem, nawet się z tym specjalnie nie kryjąc, bo co złego było w podziwianiu tatuaży? Skinęła głową, słysząc przeprosiny i widząc spięcie kobiety postanowiła zmienić temat trochę skuteczniej.
Słysząc ich, rozmawiających na temat emerytury, słysząc Rebeccę mówiącą do Wilsona na pan podczas gdy sama Irene była z nim na ty... dotarło do niej, jak bardzo dziwnym są towarzystwem. Na dłuższą metę nie była ani kobietą Cole'a, ani przyjaciółką Dagan. Czuła się trochę jakby została wrzucona w tę lożę zupełnie niechcący, przypadkiem i chociaż to Becca miała na sobie strój odstający od pozostałych, to Dubois nie miała z nimi nic wspólnego. Jedyny temat, jaki łączył dwie kobiety, stał się tematem tabu, a Wilsona dopiero co poznała. Rzuciła mu zaciekawione spojrzenie. Nie każdy rezygnował z broni, kiedy rozstawał się z wojskiem. Wydawało się jej zawsze, że byli żołnierze zachowują wszystko na pamiątkę, albo zwyczajnie nie godzą się z tym, że nie są już w czynnej służbie. Przyszedł jej na myśl ojciec i po raz kolejny zaczęła się zastanawiać, czy żyje. Postanowiła nigdy już nie kontaktować się z rodziną, jakkolwiek obiecujących wiadomości by nie dostawała, ale gdyby mogła odnaleźć jego... informacje o tym, że zginął, nie musiały być prawdziwe. Byłoby miło sprawdzić, czy faktycznie jest do niego tak podobna, jak twierdziła matka. Ale to były marzenia dziecka, które nadal gdzieś tam tkwiły w jej głowie. Każdy chciałby mieć ojca, albo chociaż go znać, czyż nie? Komandor Cole mógłby wiedzieć coś na ten temat. Ale to może później, jak wszyscy będą wystarczająco pijani, by mogła beztrosko wspominać nazwisko Dubois.
Tymczasem pierwsza połączyła się z automatem i zabrała się za rzuty.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Skrzywiła się. Przebiła. Mogła się tego spodziewać. Mogła się skupić, zamiast dać myślom wędrować po dziwnych, nie do końca przyjemnych ścieżkach. Cholera, musiała oddać wszystko co wygrała i jeszcze więcej. Zaczęła przynosić pecha samej sobie? Zmusiła się do rozbawionego uśmiechu, robienie dobrej miny do złej gry było jednym z jej najlepszych talentów. Wiele nie potrafiła, więc co jej pozostało? Rzuciła zachęcające spojrzenie Wilsonowi.
- Twoja kolej - stwierdziła. - Moje szczęście przeszło na kogoś innego, sprawdź, czy przypadkiem nie na ciebie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

5 gru 2015, o 16:14

Do Wilsona dotarło wcześniejsze pytanie Rebecci odnośnie jego emerytury, ale żadnym słowem tego nie skomentował i zignorował, co nawet nie zostało zauważone. No bo jak najlepiej rozpocząć rozmowę, że przez przez włamanie się Dagan do zabezpieczonej sieci Przymierza, do której kobieta miała dostęp, Awangarda została wyproszona z poligonu. Sprawa została załatwiona polubownie dzięki znajomości z dowódcą obozu, ale właśnie za cenę wyrzucenia osób odpowiedzialnych za incydent. Niby nic, bo nikt na Noradzie nie dowiedział się o powodach stojących za wywaleniem drużyny nad którą pieczę sprawował Cole, ale to była kropla która przelała czarę goryczy. Tamto wydarzenie dało wystarczająco dużo pewności siebie, dla wilków jakie od pewnego czasu czaiły się, by rzucić się na niego i rozszarpać. Wycofanie się było jedną z lepszych możliwości, dzięki którym zachował stopień komandora w stanie spoczynku, gdzie inną z alternatyw była degradacja.
Kiedy Eva wspomniała o tym, jak mundurowi nie myślą o niczym innym, jak o kobietach i posłała mu przepraszające spojrzenie, to tylko wzruszył ramionami z uśmiechem.
- Nic co ludzkie, nie jest mi obce. - wyjaśnił na chwilę przed momentem, jak wszystko się posypało. Wspomnienie o tym, że Marshall Hearrow zginął, nie było najlepszą wiadomością. Człowiek, któremu nie tak dawno temu gratulował awansu, był martwy. Przykro było to słyszeć, ale ta informacja naprowadziła go na trop kolejnej. Kimkolwiek była kobieta w czarnej sukni, musiała być jakoś związana z denatem i chyba to był jakiś romans, bo oboje mieli inny akcent, więc opcja rodziny raczej odpadała. To czego się dowiedział, dawało mu wiele do przemyślenia, a najlepiej chciał tą chwilę milczenia spożytkować, grając w Kwazara.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Dwa pierwsze ruchy standardowo były dla niego proste i dlatego trzeci wykonał w podobny sposób. Jednak wynik jaki otrzymał, nie był zachwycający. Był poniżej progu sukcesu i wykonanie czwartego, podobnego ruchu, mogło go skazać na porażkę, choć druga opcja też nie była wielce szczęśliwa. Wahał się chwilę, nim dotknął stołu, wykonując czwarty ruch. 19. Nie był w stanie uwierzyć w swoje szczęście, bo już lepszy wynik mógł mu dać tylko Kwazar. Nie miał zamiaru ryzykować jeszcze, dlatego się wstrzymał. Chciał zobaczyć, jak pójdzie Rebecce i czy ta go przebije.
- Powiem ci Eva, że chyba przynosisz mi szczęście. - jego pozycja była tak dobrze ugruntowana, jak to było tylko możliwe i dlatego z uśmiechniętą twarzą, zachęcił Dagan skinieniem głową, do pokazania na co ją stać.
Pytanie odnośnie karabinu, było tak samo niewygodne dla niego, jak poprzednie jakie usłyszał z ust specjalistki od IT. Nie interesowało go za bardzo, kto był kupcem Walecznego, ale to mógł być błąd najwyraźniej.
- Nie korzystam z takiej broni. - może jego odpowiedź była ciut enigmatyczna, ale na inną nie mógł sobie pozwolić. Co miał jej powiedzieć? Że ta broń miała być przeznaczona dla Black'a, lub Hearrow'a? Dwóch świetnych żołnierzy z których jeden go zawiódł, a drugi był zagrzebany sześć stóp pod ziemią? Nie, nie miał zamiaru czegoś takiego mówić. - Ponadto dobre kredyty nie są złe.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

5 gru 2015, o 21:36

Widząc zainteresowanie rudowłosej mimo wszystko uśmiechnęła się nieznacznie. Tak, nauczyła się już być dumną z rękawa i nawet, jeśli wspomnienie jego wykonania siłą rzeczy wiązało się z Hearrowem, to Dagan nie mogła tak po prostu... No, wiecie, nie umiała się tylko smucić. To nie ten typ człowieka. Jasne, wiadomość była nieoczekiwana i Rebecca czuła się tak, jak gdyby dostała obuchem w żołądek, ale na odreagowanie tego przyjdzie jeszcze czas. Nie tutaj, nie we własnym mieszkaniu, ale na Wiznie, we wspólnej kajucie. Pośród mężczyzn i kobiet w mundurach, w towarzystwie jej nowej rodziny.
A teraz... Cóż, teraz pozostało zagrać. Skoro pula znalazła się już na wspólnym koncie, a zamówiony posiłek przyjemnie prędko znalazł się na blacie obok - czerwonowłosa podziękowała za zamówienie i czym prędzej zabrała się za jedzenie. Coś o dziwnej nazwie okazało się być stosunkowo zwyczajnym makaronem w sosie serowym, którym panna Dagan z pewnością mogla się najeść. Określiwszy więc swoje priorytety - najpierw żołądek, a dopiero potem gra - wciągnęła kilka pierwszych, pospiesznych kęsów i dopiero potem przystąpiła do zabawy cyferkami. Teoretycznie na tym polegała jej praca, ale umówmy się - hazard raczej nie był jej działką i to, że sobie na to dzisiaj pozwoliło, było skutkiem po równo nieostrożnego pytania i tego, że akurat miała odrobinę więcej pieniędzy. Strata ich części nie będzie aż tak bolała.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Pierwsze dwa rzuty wykonała lekką ręką, podobnie też rzut numer trzy. Ale czwarty... Cóż, gdy uświadomiła sobie, że w zasadzie nie ma nic do stracenia - żeby wygrać, tak czy tak musiała przebić wynik Cole'a - też w sumie nie przyszedł jej tak trudno. Ostatecznie do wyboru miała albo przegrać, albo przynajmniej zaryzykować szansę na wygraną. Zaryzykowała więc, mocno przebiła, mimo tego jednak swej decyzji nie żałowała. Parsknęła za to cicho i spojrzała z rozbawieniem na wyniki. Biorąc pod uwagę, że z ich trójki poszło jej najgorzej, to...
- Czy to już gwarancja powodzenia w miłości? - Uśmiechnęła się krzywo. Było takie powodzenie, że jak się nie ma szczęścia w kartach, to z sercem bywa lepiej, może więc działa to też na kwazara. Ale nie, żeby jej zależało. Dagan daleka była od planowania czy choćby marzenia o jakimś stałym związku i wcale podobnego szczęścia nie potrzebowała.
W każdym razie, gdzieś w międzyczasie padła odpowiedź Wilsona, która... Powiedzmy sobie szczerze, nie usatysfakcjonowała jej. Ale Dagan ani myślała drążyć dalej. Spojrzała tylko na eks-komandora przenikliwie i dała sobie spokój. Nie była głupia, słowa mężczyzny może i były prawdziwe, ale tak czy inaczej stało za nimi coś więcej. Co? Cóż, tego najwyraźniej nie miała się dowiedzieć, ale to nic. I tak nie interesowało jej to aż tak bardzo.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

5 gru 2015, o 23:32

Na imię, którym zwrócił się do niej Wilson, zareagowała ciepłym uśmiechem. Wyglądało to jak zadowolenie z faktu, że naprawdę przynosi szczęście, w rzeczywistości jednak bawiło ją to bardziej, niż nieudolne próby wygrania ze wspomnieniami w kwazara. Czyli jednak zdecydował się na to, które usłyszał od Dagan. Może dlatego, że było krótsze, może pasowało bardziej, może uznał że skoro kobiety znają się dłużej, to łatwiej będzie jemu się przestawić na Evę, niż Rebecce na Yvonne.
- Na to wygląda - wzruszyła ramionami, w żaden sposób nie wyrażając na głos swoich przemyśleń. - W takim razie jesteś pierwszy. Korzystaj, póki działa. Może znajdziesz dla tego szczęścia lepsze zastosowanie, niż kwazar, hm? - odwróciła się do Dagan. - Na wszelki wypadek możesz przegrać jeszcze raz, będzie większa szansa - zaśmiała się i rzuciła spojrzenie w stronę talerza kobiety. Nagle poczuła, jak burczy jej w brzuchu. Nie powinna przepuszczać pieniędzy na hazard, kiedy wypadałoby zacząć pilnować tego, że czasem trzeba jeść. Zdarzało się jej o tym zapominać, tak, jak dzisiaj, kiedy nikt jej nie pilnował. Co zjadła rano? Resztkę wczorajszych chipsów na śniadanie? Teraz było już późno, a ona właśnie przegrała 600 kredytów w głupim zakładzie. Uniosła omni-klucz i przelała Wilsonowi dodatkowe 300 kredytów, tak, jak się umawiali, chociaż to nie było zbyt przyjemne. Wolała sprawiać, że na jej koncie przybywało, nie ubywało.
- Właśnie się zorientowałam, że zgłodniałam - westchnęła. - Może zechciałbyś zrekompensować mi szczęście które przyniosłam jakimś obiadem? Nie będę wybrzydzać - uśmiechnęła się lekko i przesiadła nieco bliżej mężczyzny na kanapie, by delikatnie przesunąć dłonią po jego ramieniu. Potem tą samą ręką sięgnęła po drinka i zakręciła szklanką. Była praktycznie pusta, ale Irene nie powiedziała nic więcej, wydęła tylko usta w niemym niezadowoleniu. Wypiła za szybko, teraz pozostało jej żałować. Dopiła ostatni centymetr płynu i odstawiła szkło na stół, którego terminal szyderczo wyświetlał informację o jej przegranej. No dobra, już wiem, wystarczy.
- Jest fantastyczny - przyznała, uśmiechając się do Rebecki. Jeszcze się nie przyzwyczaiła do tego, jak wiele rzeczy potrafiła zauważyć z implantem. Chociażby ten uśmiech, który mógł znaczyć wszystko, ale Irene widziała w nim dumę i zadowolenie z faktu, że akurat tu powędrował wzrok Francuzki. - Rękawy zawsze mi się podobały, choć nie każdemu pasują. Nie macie problemów z tatuażami w tak widocznych miejscach w Przymierzu? - pytanie jakoś nigdy przedtem nie przyszło jej do głowy, dopiero teraz, gdy jeden wystawał spod munduru Dagan. - Ja nie mogę sobie na taki pozwolić. Taki... odkryty. Zawód mi nie pozwala.
Było w tym sporo prawdy, już i tak była wystarczająco charakterystyczna, już i tak wiele głów odwracało się za nią i nietrudno było ją zapamiętać. Ale najwyraźniej HC takich ludzi też potrzebuje, a Dubois była do tego przyzwyczajona i prawdę mówiąc nawet to lubiła. Tatuaż, który posiadała, rzadko odkrywała. Tylko w sukienkach, i to w niewielu.
- Mh, też mam dwie bronie na sprzedaż - złapała się tematu, uprzejmie uwalniając Wilsona od kolejnych pytań. Jakoś nie załapała, że Rebecca wcale ich nie planuje zadawać. - Tylko jakoś nikt nie chce ich kupić. Wpadły mi w ręce przypadkiem i teraz tylko zalegają w kącie, bo przecież nie mam gdzie ich używać - przewróciła oczami. To też była prawda, Motyka była karabinem szturmowym, a Patroszyciel strzelbą. Żadna z nich nie nadawała się dla Irene. Dagan widziała ją z Wdową, a w wersji dla Wilsona była absolutnie niebojową, tajemniczą postacią która nie pasowała do miejsc mniej luksusowych, niż to. Przynajmniej taki był jej zamiar, jak wyszło to już inna sprawa. - Muszę znaleźć kogoś, kto mnie od nich uwolni, albo po prostu przejść się do Konstelacji. Tylko mi jakoś nie po drodze.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: [KASYNO I RESTAURACJA] Stratosfera

6 gru 2015, o 19:48

I oto się stało to, co miało. Wygrał. Prócz zgarnięcia kredytów ze stołu, każda z pań przelała na jego omni, umówione trzy i dwa zera. Musiał przyznać sam przed sobą, że dodatkowe tysiąc dwieście na koncie, powodowało w nim znaczącą poprawę humoru, a głębsze zaciągnięcie się powietrzem dodatkowo napompowało jego ego. To była dobra gra.
- Może jeszcze nie gwarancja, ale już podpowiedź od losu? - odpowiedział na na słowa rzucone przez Rebeccę, która po przegranej na moment odstąpiła od jedzenia. Wilson pewnie sam zrobiłby się głodny na ten widok, ale wcześniej zaliczył syty obiad i kolację w wykwintnej restauracji, więc nie czuł żadnego uścisku w żołądku. Inaczej jednak było z młodą damą, która przysunęła się do niego i swoją ręką dotknęła jego ramienia.
Cole nie mógł zaprzeczyć temu, że taki zwrot wydarzeń nawet mu się podobał, no bo jaki mężczyzna w jego wieku nie chciałby, by młoda i całkiem urodziwa kobieta dosłownie lgnęła do niego? Już pal sześć, że próbowała wykorzystać jego dobry humor, litość, być może po prostu swoją kokieteryjną naturę lub też wszystkie te trzy rzeczy na raz. Dlaczego miałby jej odmówić?
- Skoro ty nie jesteś wybredna, a ja nie jestem zaznajomiony z tutejszymi daniami, to zamówię dla ciebie to samo, czym się zajada Rebecca. - wyjaśnił w trakcie, gdy był zajęty obsługą swojego omni-klucza. Nie dotarł jeszcze do momentu kiedy przez nasycenie alkoholem wzrok go zawodzi, ale odrobinę miał już problemy z koordynacją ruchów dłonią.
Te koktajle to jakaś bomba z opóźnionym zapłonem.
Ta myśl przewinęła się przez głowę, kiedy odchrząknął i siłą woli narzucił własnej dłoni, by sprawniej się poruszała po holograficznej klawiaturze. Nie miał w zasadzie pojęcia, co tak właściwie jadła jego była podwładna, dlatego poprosił by raz jeszcze przyniesiono to samo zamówienie do ich loży, plus dodatkowo dwa koktajle.
Mając już za sobą zamawianie dania do ich chwilowo prywatnego pokoju gier, przelał trzysta kredytów na stół, po czym chuchnął sobie w dłonie i zaczął od standardowej dla siebie strategii.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Siedemnaście. Nie poszło mu źle, bo choć liczył na wyższy wynik to wciąż jednak miał szansę na kolejne zgarnięcie kredytów. Odsunął dłoń od stołu, by spojrzeć wpierw na sier... chorąży Dagan, siedzącą naprzeciwko niego, a następnie na dziewczynę w czarnej sukni, mającą wiele imion. Czekał. Mógł zawsze przebić swój wynik, gdyby któraś z nich okazała się mieć więcej od niego, ale chciał wiedzieć czy warto.
W międzyczasie przysłuchiwał się temu co mówiła Irene, odnośnie tatuaży Rebecci, tak więc i Wilson zaczął je wypatrywać, aż w końcu je zobaczył. Faktycznie, miała je na ramieniu, choć kiedy przeglądał jej dossier to nic o tym nie było mowy. Musiało to być raczej coś nowego, co już sobie zrobiła po całej akcji na poligonie.
Wspomnienie jednak przez rudowłosą u jego boku o dwóch sztukach broni, które chciała spieniężyć, było czymś ciut zaskakującym dla świeżego emeryta. Fakt, nie powinno go to dziwić, bo galaktyka nie była bezpiecznym miejscem i dobrze było mieć coś do obrony siebie, gdyby przyszło co do czego. Choćby taki Predator trzymany w torebce na wszelki wypadek.
Zaskoczenie bardziej zmieniło się w zaintrygowanie i zainteresowanie. Ubierała się elegancko, używała kilku imion i do tego miała broń. Czyżby zamówił obiad szpiegowi w czarnej kreacji? To wcale nie było aż takie niewiarygodne w jego świecie.

Wróć do „Okręg Zakera”