Jeden z pięciu okręgów na Cytadeli, zdominowany gł. przez volusów, elkorów i hanarów, posiada jednak też wydzieloną ludzką strefę o nazwie Shin Akiba.

Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Konsulat CFW

21 sty 2016, o 16:12

Kiedy dołączyła do nich Tania, pilot zaczął zajadać się sałatką. Odpowiedź Wilsona odnośnie dodatkowych utrudnień zaspokoiła jego ciekawość i więcej nie poruszył tego tematu. Posłusznie wyświetlił z omni-klucza mapę i położył urządzenie na środku stołu, by nie przeszkadzał mu on w jedzeniu, które szybko znikało z jego talerza. Oby tylko teraz nie próbował spać, tak jak zapowiadał. Obraz 3d pojawił się nad powierzchnią stołu i powolutku obracał się dookoła własnej osi. Pani porucznik przysunęła się do stołu by lepiej widzieć i zamieniła się w słuch. Oboje, pilot i Tania wysłuchali uważnie jego planu, pierwszy zareagował Mark, który oblizał palce i wskazał na obydwa punkty.
- A oni przypadkiem nie spróbują przełamać pierścienia otaczających - zapytał z zamyśloną miną - rzucą wszystko w jeden punkt, a potem przyjmą odpowiednią strategię zależną od sytuacji? Ja bym tak zrobił. Gdyby nie mieli czegoś pilnować, to pewnie zwialiby w podskokach. A tak pewnie jeszcze trochę pogryzą...
W słowo weszła mu Tania, która poinformowała ich, że wabiki się znajdą, ale nie są one na tyle zaawansowane by udawać coś więcej niż fregatę, a raczej coś jej rozmiarów. Sprzęt którym dysponowali na pewno nie był najnowszej generacji. Za blisko też nie mogli nimi podlecieć, bo batarianie mogliby na podstawie granic ciepła domyślić się, że to nie są statki, tylko rozmazane plamy. Przyjacielem dywersantów było pole asteroid, między którym trudno było mówić o dokładnym namiarze i obrazie. Na moment ożywiła się Tania, która wpadła na nowy plan.
- A gdyby tak przelać całą dostępną moc w silniki, przelecieć przez b7 i a7 i spróbować dolecieć do mgławicy - przedstawiła swoją teorię, pokazując palcem kierunek lotu - tam bez problemu wejdziemy w FTL, na bank nie znajdą nas przy tych zakłóceniach generowanych przez mgławice.
Krążownik był wolniejszy niż fregaty, więc w linii prostej na pewno im nie uciekną. Jednak przy dobrze odwróconej uwadze, mogliby wylecieć akurat za pas asteroid. Za nim była szansa by wejść w nadświetlną. Piękną wizję przerwał jednak Mark, który powątpiewająco kręcił głową.
- Nawet jeśli wyjdziemy z pasu asteroid, będę potrzebował czasu i precyzyjnego podejścia, żeby się rozpędzić. Jeśli w tym czasie dostaniemy czymkolwiek większym niż torpeda, albo skręcę żeby zrobić unik, wejdziemy w FTL pod kątem, co grozi rozerwaniem statku, a już na pewno zmianą kierunku lotu - pilot odłożył talerz i rozłożył się wygodnie, opierając ręce na brzuchu - z resztą, przy wejściu w FTL trzeba powyłączać niektóre systemy (w tym obronne), to by nas odsłoniło. Skoro statek jest uszkodzony, to razej wiele nie wytrzyma, nawet jeśli to są tylko fregaty, na pewno mają jednego czy dwa bigboy'e. To batarianie, oni nie muszą się bawić w pozory.
Statek wyskoczył z przekaźnika, co zasygnalizował im specyficzny dźwięk i uczucie. Na wyświetlaczu pokazał się napis: Annos Basin --za 19:32-->Gromada Exodus. Czyli za około dwadzieścia minut nastąpi kolejny skok, potem skok do Mgławicy Petera i spotkanie z Asem. Później już tylko lot i sama misja. Tania zaczęła macać się po kieszeniach jakby czegoś szukała, po chwili wyciągnęła pieniążek i zaczęła go obracać. Zwrócił na to uwagę Mark, który ocenił jej zachowanie fachowym okiem.
- Skończyły Ci się fajki - odruchowo zapytał sięgając do kieszeni w kurtce.
- Rzuciłam, muszę czymś ręce zająć - wytłumaczyła dziewczyna i posłała mu wdzięczy uśmiech - ale dziękuję za troskę. Poza tym na statku się nie pali, przynajmniej nie na tym i nie w tym konkretnym - zrugała go dodatkowo.
- Ale czasami muszę wypalić chociaż jednego - tłumaczył się zrozpaczony Mark - na pewno znajdzie się jakieś miejsce na Odinie, w którym będę mógł odpalić chociaż jednego...
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: Konsulat CFW

22 sty 2016, o 21:29

Dobre pytanie zadał Mark na początek i Cole skinął mu głową. To co mówił miało sens, bo wtedy batariańskie siły nie byłyby otoczone z dwóch stron, tylko z jednej i mogłyby walczyć z przeciwnikiem po jednej stronie. Tania z kolei myślała o szybkiej ucieczce drogą, którą przebyli, co w sumie w jednym z wariantów sam Wilson rozważał. Ten pomysł wyperswadował jej jednak pilot, który stwierdził, że potrzebuje czystej drogi, by móc rozpędzić krążownik przed skokiem. Świeżo mianowany kapitan zaczął więc baczniej obserwować mapę pod tym kątem i znalazł dwie możliwości, które były dobre przy szybkiej ucieczce, bez chęci brania udziału w walce. No, ale wszystko po kolei. Nim się odezwał, poczuł jak wylecieli przy drugim przekaźniku masy. Mieli około dwadzieścia minut na pogadankę, nim dolecą do kolejnego punktu.
- Tak, to ma sens. Ja na ich miejscu przedarłbym się przez słabiej chronioną flankę i to też możemy wykorzystać. Prawa strona od krążownika byłaby słabiej chroniona, a z kolei lewa mocniej. - mówił, wskazując przy tym palcem na jedną linię asteroid i drugą - Zmusimy ich do lotu w wybranym przez nas kierunku. Tym sposobem batarianie natarliby na echa statków po prawej, chcąc się ich pozbyć w pierwszej kolejności, zamiast się rzucić na lewą, silniejszą stronę i być kąsanym w plecy przez słabsze siły.
Im więcej o tym myślał, tym bardziej podobał mu się taki wariant. Złudzenie. Iluzja. Potrzebował grać z każdą dostępną mu kartą, która wyrówna szanse w starciu, lub nawet da przewagę.
- Mielibyśmy wtedy dwie możliwości, w zależności od tego, co zrobiliby tamci. Jedna to cała naprzód w tym kierunku (e9) - przejechał palcem w to miejsce, zaczynając od pozycji Odina - po czym lecimy w dół i znikamy. Druga to taka, że przebijamy się przez asteroidy po lewej - tym razem wskazał na pole c6 , by potem przejechać palcem na d5 - i mamy drugą czystą drogę ucieczki. Co prawda lecieli byśmy chyba w stronę terytorium batarian, ale po wyjściu z pola asteroid i krótkim locie w FTl, to moglibyśmy się zatrzymać i zmienić kurs na punkt rendez vous z Asem. No, ale to wszystko zależy od tego, jak dobrzy z nas są aktorzy. W końcu chcemy czterookich okłamać wpierw, zanim pomyślimy by rzucić się do walki.
Koncept był dobry, ale potrzebował dopracowania i to było właśnie to. Brakowało jeszcze czegoś. Jakąś zasłonę dymną podczas ucieczki, tylko skąd by tu wytrzasnąć coś takiego, co by oszukało czujniki ciepła na fregatach Hegemonii?
- Tania? Czy wasze stacje paliwowe zbierają prócz Helu-3, także Tryt? Trochę tego mogłoby się nam przydać na pokładzie Asa. Może nawet miałby on krótki epizod do odegrania, choć w najlepszym wypadku nie wystrzeliłby ani jednego pocisku.
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: Konsulat CFW

22 sty 2016, o 23:28

Obydwoje pilot i porucznik słuchali Wilsona, analizując w myślach jego plan. Widocznie ostateczna koncepcja, z wywabieniem batarian tam gdzie chcą bardzo im się podobała. Tania wyraźnie była usatysfakcjonowana tym, że nie było mowy o walce z jednostkami wroga, zmniejszone ryzyko było tym na co liczyła.
- Tak, to dobry plan. Grunt to wywabić ich odpowiednio daleko, jeśli to co mówił Mark jest prawdą - spojrzała na niego niepewnie i odchrząknęła - wybacz, oczywiście że masz rację. Eee, skoro nic nie może w nast trafić w trakcie wchodzenia w nadświetlną, między nami musi być co najmniej sektor odstępu - wskazała podziałkę na mapie taktycznej. Taki mniej więcej zasięg mają torpedy, a przynajmniej taka odległość pozwoli im wejść w FTL zanim trafią.
Zapytana o Tryt, Tania zapewniła że to sprawdzi. Odpaliła Omni-Klucz i zaczęła przeglądać jakieś pliki, czytając linijki tekstu i sprawdzając tabele. Wykorzystując lukę w dialogu, powstałą pustą przestrzeń wypełnił Mark, który nie mógł ukryć swoich wątpliwości oraz lekkiego niezadowolenia na twarzy.
- Plany planami, ale wszyscy wiemy jak to bywa. Przydałby się plan B, bo zawsze mogą nas dogonić w którymś punkcie, a wtedy nie skoczymy. Co wtedy, wlatujemy w asteroidy i strzelamy wszystkim co mamy na pokładzie, wzywamy wsparcie, albo nie wiem... no bo nie okłamujmy się. Ja daję tak z 50%, że uda nam się wykonać ten plan. Ich statki w mgnieniu oka rozpędzą się do "full speed" i będą nam siedziały na ogonie. Normalnie krążownika nie powinny rozwalić, ale nie wiadomo w jakim jest stanie. A nawet nie muszą nas unieszkodliwić, wystarczy że nas przetrzymają do przybycia wsparcia. To oczywiście moje subiektywne zdanie, zrobię co rozkażesz kapitanie, ale nie mogę się powstrzymać od wyrażenia wątpliwości. Akurat na uciekaniu się znam - zapewnił poprawiając czapkę.
- Tu przypomnę też, że wolałabym uniknąć angażowania się sił CFW - wtrąciła Tania, która najwidoczniej skończyła poszukiwania - statek ma 4 działa Thanix, po dwa na burtę. Nie jestem wstanie powiedzieć ile z tego działa, coś na pewno. Oprócz tego powinien być uzbrojony w torpedy i przynajmniej kilka Javellinów. Trudno powiedzieć ile z nich wystrzelili.
Tak, stan okrętu i amunicja mogły być sporym problemem. Hologram był kiepskiej jakości (statku), nie dało się z niego wiele wyczytać. Ten plan miał wiele niewiadomych, ale cel był zbyt ważny by się wycofać. Być może dojdzie do walki, a kiedy to się stanie trzeba będzie to szybko rozegrać. Trzy fregaty, które jednocześnie będą strzelać do statku, w końcu przebiją tarcze. Szczęśliwie, Thanix mógłby pozamiatać w dwa cele strzały jedną fregatę. Tania plasnęła się dłonią w czoło.
- Więc tak, mamy Tryt w magazynach stoczni. Jeśli moje obliczenia są poprawne (a są), to As jeszcze nie wyleciał. Ile go potrzebujesz i jak to ma wyglądać - zapytała podnosząc się z miejsca - jeszcze zdążę poprosić Kapitana Red'a, żeby zabrał ze sobą dodatkowy ładunek.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: Konsulat CFW

26 sty 2016, o 21:13

Obserwując twarze swoich rozmówców, Wilson z łatwością zarejestrował fakt, że obojgu z nich podobała się koncepcja tego, by w początkowej fazie planu wymanewrować batarian. Jemu samemu podobała się taka koncepcja, choćby z tak czysto prymitywnych pobudek, jak chęć oszukania drugiej osoby. Kiedy porucznik zaczęła sprawdzać jakieś dokumenty w sprawie Trytu o który pytał, skinął jej nieznacznie głową i wrócił do krótkiej obserwacji hologramu. Krótkiej, bo Mark chciał wyrazić swoje wątpliwości w co do tego, jak wiele rzeczy może pójść nie tak. Oczywiście na koniec zabezpieczył się słowami o tym, że to jego zdanie, a rozkazy wykona, choć to było zbyteczne.
- Niepotrzebnie się chowasz. Właśnie po to teraz rozmawiamy, by rozważyć każdą z możliwości i pomyśleć co zrobić, by zyskać przewagę. - zaczął wyjaśniać mężczyźnie swoje zdanie odnośnie tego, jak postępował. Cole patrzał na to co mówił pilot, nie pod względem ogólnie planowania, bo ten chyba też chciał się przekonać o tym, jaką osobą jest jego nowy dowódca - Może w akcji będę wymagał byś bezwzględnie wykonywał moje polecenia, ale tutaj i teraz jak myślimy o tym, jak zdobyć złoto w tej olimpiadzie, to chcę usłyszeć każdą dobrą myśl, każdy pomysł i wątpliwość.
Coś takiego powinno rozbudzić w Jorrick'u większą odwagę do piętnowania złych pomysłów i być może też do wskazania rozwiązań. Facet był pomysłowy i inteligentny, ale potrzebował dodatkowej zachęty, by rzucić coś jeszcze od siebie. Nie tylko wątpliwości, ale też i rozwiązania.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że ich fregaty byłyby szybsze od nas, dlatego właśnie myślę o Trycie. As mógłby schowany czekać przy tej dziurawej asteroidzie, o tu - wskazał na sektor d4, by zaraz potem palcem wskazać na d5 - i gdy przyszedłby czas, to rozpyliliby tutaj chmurę Trytu. Uciekając z przed batarianami wlecielibyśmy w nią, ustalili nowy kurs, gdziekolwiek by było nam wygodnie. Czy to za asteroidę, czy też bardziej w stronę ich terytorium, pchnęlibyśmy statek w tamtym kierunku, wygasili silniki i pędem samej inercji lecielibyśmy cichaczem, a tamci napierdalaliby w chmurkę, lub zastanawiali się, gdzie do cholery jesteśmy. Trochę pewnie bylibyśmy rozgrzani, dlatego po wylocie z chmury natychmiast skorzystalibyśmy z chłodnic kropelkowych, o ile byłyby sprawne.
Nie był w stanie zapomnieć o możliwości, że dużo systemów statku mogło być uszkodzonych. lub nie działać prawidłowo, ale to każdy z obecnych wiedział. Gdyby było zbyt łatwo, to nie chcieliby jego na tej akcji.
- Minusem jest właśnie to, że dopiero na miejscu się dowiemy, co tak właściwie jest sprawne, a co nie i stan statku zweryfikuje wszystkie nasze plany. - prawie natychmiast jak wypowiedział ostatnie słowo, przypomniał sobie, co tak właściwie wyczytał o tym człowieku i zmrużył na moment oczy, uśmiechając się mimowolnie. Przypomniał sobie bowiem z kim tak właściwie rozmawia i z czego ten człowiek słynie - No, ale ja się znam bardziej na prowadzeniu walki. Ty z kolei masz na swoim koncie tyle ucieczek, że moje pomysły muszą ci się wydawać gadaniem amatora. To bardzo dobrze. Chciałbym usłyszeć od ciebie, czy widzisz gdzieś dla nas możliwość wyrównania szans w tym wyścigu.
Niedawno wypromowany kapitan, zdawał sobie sprawę z tego, że dosyć mocno chwycił za lejce i niemal nie pozwalał innym się wykazać ze swoimi pomysłami, bo ci wyłącznie zadawali pytania. Pytania były dobre, bo pozwalały zrozumieć jego pomysły, lub też dawały możliwość zaistnienia nowym. Potrzebowali jak najwięcej dobrych pomysłów, które uda się zrealizować. Mieli niewiele czasu, bo zwykle przygotowania do takiej akcji powinny trwać przynajmniej 24 godziny z udziałem trzech, czy nawet czterech grup eksperckich. Pośpiech niestety był wymagany i stąd sporo rzeczy musieli robić w biegu, jak choćby planowanie operacji.
Lubił to. Od tak dawna nie brał czynnego udziału w misji o takiej wadze, że czuł lekki dreszczyk podniecenia. To było zadanie, które zaliczało się do wysoce trudnych. Na pewno nie będzie łatwo i wszyscy zdawali sobie z tego sprawy, ale też gdzieś na skraju świadomości czaił się lęk, że zawiodą i krążownik wpadnie w łapy Hegemonii. Na to też musieli się przygotować.
- Ile? Hmm... tyle, by rozpylić chmurę w której Odin z łatwością się schowa. - odpowiedział, kiedy Tania spytała o potrzebną ilość. Sam nie wiedział dokładnie, ile by potrzeba było, dlatego musiał zgadywać - Dwa standardowe zbiorniki. Może trzy. Przyda się tak czy siak, więc spokojnie mogą to ładować do siebie.
Tak, Tryt był niezwykłym ułatwieniem, które mogło dodatkowo mieszać w szykach batarian. To gówno tak się świeciło na skanerach okrętowych, że łatwo w tym było zgubić cokolwiek. Idealnie maskowało sygnatury cieplne okrętów, ale jednocześnie mówiło, że ktoś tam jest. Doskonały atut o ile potrafiło się go odpowiednio wykorzystać.
- Dobrze znasz kapitana Red'a? - spytał blondynkę, kiedy gładził się dłonią po zaroście. Czasem rozważał ogolenie się, ale z drugiej strony od tak dawna miał brodę, że przyzwyczaił się do niej. Stała się jego rozpoznawalną cechą fizyczną, która odróżniała go od reszty oficerów zewsząd - Chodzi mi o jego metodologię działania w czasie akcji.
Nie mógł ukryć tego, że był ciekaw czy człowiek taki jak on rzuci się grupie abordażowej na ratunek, czy też nie, jeżeli wszystko zacznie się sypać. Co prawda nie zadał dokładnie takiego pytania, bo też było ono nie na miejscu i w pewien wulgarny sposób byłoby obraźliwe. Sam by się obraził o coś takiego, ale potrzebował też poznać trochę tego oficera.
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: Konsulat CFW

27 sty 2016, o 18:19

Mark pogładził brodę, widocznie zadowolony tym, że pozwolono mu się swobodnie wypowiadać. Pokiwał jeszcze głową i dodał: Nie ma sprawy. Być może to właśnie te słowa zachęciły go, do czynnego udziału w dyskusji. Kiedy tylko Wilson skończył omawiać swój plan, pilot wskazał palcem dziurawą asteroidę.
- A co jeśli polecą za Asem, może dadzą uciec krążownikowi bo wiedzą, że ich rozszarpie na strzępy gdy się tylko zbliżą, a zamiast tego pogonią za słabszą fregatą - Mark zerknął na Wilsona pytająco, jednak dodał jeszcze - może wyznaczymy jakiś punkt randez vous, ewentualnie As nam ich jakoś wystawi - przedstawił swój plan Mark. Miał on sporo sensu, wiedząc kto ukradł statek, batarianie wiedzieliby gdzie go szukać. Prawdopodobne było to, że polecą za mniejszym statkiem. Fregaty wystawione na ostrzał Thanixa, raz dwa padły by ofiarą Odina, lęk przed krążownikiem był więc uzasadniony. Tylko czy kapitan Asa będzie chciał robić za przynętę? Odpowiedzi na to pytanie udzieliła Tania, która dalej przeglądała logi stoczni na swoim omni-kluczu.
- To bardzo w jego stylu, ma trochę słabiej uzbrojony statek, ale za to podrasowane silniki. W flocie zwykle robi za zwiad. Myślę, że nie będzie robił problemów.
Zapadło krótkotrwałe milczenie, gdy Mark posłuchawszy propozycji Wilsona, zaczął analizować drogi ucieczki i zagrożenia. Robiąc to, skubał brodę i poruszał nieznacznie ustami, jakby coś do siebie mówił, zdradzając tym swoje skupienie. Kilka razy przeciągnął po mapie palcem, chcąc zwizualizować drogę statku.
- Problem w tym, że uciekanie krążownikiem... - zamilkł jakby nie mógł dobrać słów - myślę, że krążowniki nie są stworzone do uciekania. Powinniśmy rozpylić tę chmurę gdzieś przy tej wielkiej asteroidzie - wskazał dziurawy kamień - przelecimy przez chmurę, może wlecą za nami to poczęstujemy ich salwą lub dwiema?
Tutaj ożywiła się też Tania, która zakomunikowała, że As zabierze 3 zbiorniki i niebawem wylecą ze stoczni na spotkanie. Tania otrząsnęła się z chwilowego zamyślenia, podczas którego pisała do Red'a. Musiała wysłuchać jeszcze raz planu Mark'a, który uprzejmi jej go streścił i postanowiła dodać też coś od siebie.
- Może niech statek Red'a ukryje się w jednej z tych dziur - wskazała dziurawą steroidę - i kiedy batarianie za nami polecą, on pojawi się za nimi i odpali wszystko co ma. Torped ma aż nadmiar.
Była nieco zaskoczona jego pytaniem o Vincenta. Nie zastanawiała się długo, wzruszyła ramionami i powiedziała co wiedziała, bawiąc się monetą.
- Vincent Red, z wykształcenia ani doświadczenia nie jest wojskowym. Był jednak oblatywaczem prototypów, więc znał się jako tako na dowodzeniu. Zahartował się podczas naszych pierwszych kontaktów z piratami. Znam wszystkich kapitanów, on jest z nich chyba najbardziej narwany - zrobiła krótką pauzę - jako człowiek jest świetny, załoga go uwielbia, ale lepiej się sprawdza jako część planu, niż jako jego pomysłodawca. Zna dobrze możliwości swojego statku i unika bezsensownie ryzykownych sytuacji.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: Konsulat CFW

29 sty 2016, o 00:12

Mark zdawał się być zadowolony ze swobody wypowiedzi na jakie pozwolił mu Wilson. Nic go to nie kosztowało, a tym samym poprawił humor pilotowi i ten mógłby wyrzucić z głowy każdy swój pomysł, jaki mógłby tam się znajdować. Jednym takich pomysłów było użycie Asa jako wabia, dla ucieczki krążownika. W standardowym scenariuszu to rozwiązanie byłoby taktycznie korzystne, ale to nie była standardowa sytuacja. Tania co prawda wspomniała o tym, że kapitan Asa byłby skłonny do czegoś takiego, ale to wciąż nie zmieniało nic odnośnie utrzymywania w tajności, że czerwone mundury brały udział w uprowadzeniu okrętu.
Prawdą też było to, że uciekanie krążownikiem było odrobinę dziwne, ale pamiętać trzeba było, że nie był on do końca sprawny, w bocznym kadłubie ziała wielka dziura, a na dodatek jego zdolności bojowe wciąż pozostawały niewiadome. To właśnie dlatego Cole był sceptyczny co dobrania udziału walce z trzema sprawnymi fregatami. Co do pomysłu by schować krążownik w tej dziurawej asteroidzie, to dosyć trudno mu było przełknąć taki pomysł. Manewrowość w ciasnych tunelach tego kawałka skały, byłaby mała, że już nie chciał mówić o tym, że niekoniecznie mogliby z niej wylecieć po wszystkim. Równie dobrze mogliby natrafić na ślepy korytarz. Ponadto poruszanie się tam wymagałoby zmniejszenia prędkości zezwalającej na bezpieczne manewrowanie. Taktycznie głupi pomysł. Ale mógł zostać wykorzystany jako fortel. Pani porucznik wspomniała o wykorzystaniu Asa, który schowany w asteroidzie czekał na odsłonięte plecy batarian, by posłać im każdy jeden prezent, jaki zbrojeniówka dała.
Przyszła też odpowiedź na jego pytanie, dotyczące kapitana Red'a. Oblatywacz. Uśmiechnął się, kiedy usłyszał o jego wcześniejszej profesji. Tacy ludzie mieli serce po właściwej stronie, czasem zdawali się być pomysłowi w konkretnych, kluczowych momentach, gdy potrzebne było szybkie działanie. Niestety brakowało im spojrzenia z szerszej perspektywy, dlatego jak to powiedziała Tania, potrzebował wykonywać czyjeś rozkazy co do planów, niżeli samemu kreślić plany. Co nie zmieniało faktu, że flota i takich dowódców potrzebowała, co to czasem mogli wyrwać zwycięstwo ze szponów porażki, gdy już dochodziło do najgorszego.
- No niestety wariant Asem za wabia musi odpaść. Jak już powiedziano wcześniej, musimy pamiętać o tym, by nie zdradzać zaangażowania Konfederacji w tej misji. Pewnie pomyślą o tym, że to ludzie się zabrali za kradzież ich znaleziska, ale niech uważają Przymierze odpowiedzialne za to. Na nich się nie rzucą bez zastanowienia się kilka razy, a na końcu i tak nic nie zrobią. Co innego wojna o pojedynczy, zbuntowany system. - dopiero po krótkiej chwili dotarło do niego, że samemu zaczął się utożsamiać z CFW, niżeli z z jego niedawnym Wielkim Bratem. Milczał przez moment, zastanawiając się co powiedzieć jeszcze, bo jasne było, że coś dodać musiał - Pomysł by As władował batarianom rakiety w dupska jest dobry. W tunelach nie mieliby dużych szans na uniki, co można by wykorzystać. Na bliskim dystansie Gardiany Odina mogłyby się nawet dołączyć do wszystkiego. Z tym, że rozpylenie chmury i niespodziewane skorzystanie z uzbrojenia naszej fregaty się wykluczają. Batarianie głupi nie są i domyśliliby się, że jest ktoś jeszcze prócz złodziei krążownika i wtedy mogliby, choć niekoniecznie, zagrać ostrożniej i na hura wszyscy nie wlecieliby do asteroidy w pogoni za ich łupem wojennym. Mogliby wystawić ariergardę w postaci jednej fregaty, kiedy dwie inne leciałyby za nami. Dlatego trzeba by było zdecydować, która z opcji bardziej by się nam opłacała. Pomyślimy o tym jednak, jak już będziemy na mostku Odina. Poznamy wtedy jego możliwości.
Tak. Dosyć sporo zależało od tego, w jakim stanie będzie okręt i to nie pozwalało na wielkie planowanie. Do tego dochodziły nieprzewidziane sytuacje związane z tym jak zachowają się fregaty Hegemonii i co się jeszcze wydarzy, nim dolecą do dziurawej asteroidy. To wszystko sprawiało, że raczej niezbyt dużo mogliby jeszcze zaplanować.
- Dobrze. Myślę, że na razie nam wystarczy planowania. Dokończymy to na pokładzie Asa, razem z resztą składu. Może oni też dorzucą od siebie swoje trzy grosze. - pokiwał głową, gdy był już pewny, że już dosyć dużo usłyszał. Potrzebował teraz czasu, by to wszystko poukładać sobie w głowie i wybrać najbardziej korzystne z rozwiązań. Usiadł więc na swoim miejscu i przejechał dłonią po swojej brodzie, gładząc ją i kontemplując. Ważne zadanie miał przed sobą i całkiem sporo go czekało. Zwycięstwo go wyniesie, a porażka będzie kosztowała nie tylko jego życie i wszystkich biorących udział w kradzieży, ale też w przyszłości odbije się na ludzkich światach. Drugi Skylliański Blitz, gdzie batarianie mieliby tym razem okręty z Thanixami. Potworna i przerażająca wizja.
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: Konsulat CFW

30 sty 2016, o 12:12

Tania i Mark spojrzeli na siebie i zgodnie pokiwali głowami. Obmyślili wystarczającą ilość planów, żaden nie był finalny, bo i sytuacja nie była pewna. Dopiero na mostku Odina będzie można decydować co i w jakiej kolejności należy zrobić. Cała trójka doskonale to wiedziała, jednak ta mała taktyczna sesja była potrzebna. Po zakończeniu dyskusji przyszły sternik krążownika wstał, powiedział by obudzili go jak dolecą i faktycznie poszedł spać po przeciwnej stronie statku. Ułożył się na kanapie, nasunął czapkę na oczy i tak zaległ w bezruchu, zasypiając prawie natychmiast. Na szczęście nie chrapał ani nie wydawał żadnych innych dźwięków, charakterystycznych dla tartaku. Tania zaś poszła jeszcze na chwilę do sekcji komunikacyjnej, przekazać jakieś informacje As'owi. Wilson na ten czas został z własnymi przemyśleniami, mógł w spokoju rozważyć sytuacje i ułożyć plan działania.
Po jakimś czasie, w końcu wróciła Tania, która usiadła znów naprzeciw niego. Wyglądała na lekko poddenerwowaną, pocierała dłonie, bawiła się monetą i ogólnie sprawiała wrażenie niespokojnej. Po chwili odezwała się do Wilsona.
- Trochę się stresuję tą misją, tyle może się nie udać - zaczęła, a potem dodała ściszonym głosem - zupełnie jak wtedy.
Na pewno miała na myśli wydarzenia z powstania. Mogła być lojalistką, mogła być bohaterką powstania i charyzmatyczną osobą - ale to wszystko w oczach mediów i masy. Tutaj siedziała ona, taką jaką była na prawdę. Zapewne miała swoje chwile uniesienia, odwagi, ale wciąż nie była przyzwyczajona do takich sytuacji. Jednak jej determinacja była godna pochwały, kto wie co mogłaby osiągnąć w przyszłości, gdyby ktoś ją wspierał właśnie w takich chwilach. Teraz jednak, była zredukowana do kłębka nerwów, który potrzebował oparcia, by przetrwać nadciągającą burzę.
- Damy radę, prawda?
Podniosła pytające spojrzenie na Wilsona, jej lazurowe oczy wpatrywały się w jego oczy, jakby tam szukały odpowiedzi.

+-+-+-+-+-+
W międzyczasie statek zbliżył się do przekaźnika i z jego pomocą przedostał się do następnego systemu. Podróż trochę zajęła, jednak w końcu dotarli do punktu spotkania z Asem. Fregata CFW już na nich czekała, wysunęła nawet rękaw by połączyć oba statki i powoli się zbliżała. Poczuli lekkie drgania, gdy statki się połączyły.
- No to jesteśmy - zadowolony Mark zatarł ręce i zebrał się z leżanki - wchodzimy na pokład!
Nim jednak zdążył podejść do śluzy, ta otworzyła się i na pokład weszło dwóch uzbrojonych żołnierzy, mieli na sobie identyczne mundury co Tania, a w dłoniach podstawowy karabin szturmowy przymierza. Jeden z nich odezwał się do zebranych, salutując wcześniej Tani i Wilsonowi.
- Kapitan Red zaprasza na pokład Sir - zakomunikował - niestety chwilowo nie może dołączyć. Kazał również przekazać, że skontaktuje się z Panią, Pani Porucznik w sprawie rady wojskowej - te zdanie wypowiedział już do Tani, po czym znów zwrócił się do reszty - Pozostała część załogi czeka na pana w hangarze, sir.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek

Wróć do „Okręg Zakera”