Jeden z pięciu okręgów na Cytadeli, zdominowany gł. przez volusów, elkorów i hanarów, posiada jednak też wydzieloną ludzką strefę o nazwie Shin Akiba.

Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Restauracja "El Jefe"

30 kwie 2016, o 17:52

Ruch jak na pieprzonym Manhattanie pomyślał Striker podchodząc do nowego klienta i słuchając jego zamówienia. Cieszył się że w knajpie się trochę rozluźniło bo jeszcze chwila i miałby wszystko zajęte.
-Już podaję.
Powiedział i od razu wziął się do roboty. Złapał miskę i wielką chochlą nałożył do środka jambalaye. Położył do przed klientem. Podał mu sztućce i mały koszyczek z pokrojoną bagietką. Pokroił cytrynę w ćwiartki, zapakował jedną ćwiartkę w cienką siateczkę i zawiązał na końcu. Położył ją na talerzyku i położył obok głównego dania.
-Mamy ziemskie piwo. Ciemne czy jasne?
Spytał mężczyznę. Odwrócił się w stronę części kuchennej i złapał za paczkę papierosów. Chwilę potem już spokojnie zaciągał się dymem. Lubił tą pracę, ale już trochę go już nużyła ta cała zabawa w "normalnego" człowieka. Najchętniej wrócił by do swoich starych zajęć ale niestety na to już było za późno. Cieszył go tylko jeden fakt z tej całej sytuacji, a mianowicie to że Rosenkov chyba postanowił go olać i nie uprzykrzać mu dalej życia.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wayra Talav
Awatar użytkownika
Posty: 115
Rejestracja: 28 sty 2015, o 09:38
Miano: Wayra Talav
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Kurier / Przemytnik / Najemnik / Pilot
Lokalizacja: Kołyska Sigurda -> Skepsis -> Watson
Kredyty: 9.896

Re: Restauracja "El Jefe"

1 maja 2016, o 17:07

- Co byś radził? Znaczy się, chyba każde będzie dobre… – rzucił, po chwili skonfundowanego milczenia, niespecjalnie znając się i wiedząc co wybrać. Niespecjalnie znał się na tym, a pomysł – hej, zjedzmy coś co smakuje tak jak na ziemi pojawił się bardzo spontanicznie i zwyczajnie – wyrósł z nudy i nadmiaru czasu.

Nie to, żeby miał jakieś specjalnie preferencje czy ulubione smaki.
Nie można ich mieć, nie bardzo wiedząc, czego się spodziewać.

Podane jedzenie za to pachniało… ładnie. Wyglądało dziwnie na pierwszy rzut oka, jednak w gruncie rzeczy – nie takie rzeczy zdarzyło mu się jeść. Jeśli ktoś wychował się – i to dosłownie – na statkach i przeróżnych koloniach czy bazach, w szybko uczył się po pierwsze nie wybrzydzać, po drugie – trzy raz sprawdzać czy podane napoje czy jedzenie nadawało się akurat dla niego.
O pomyłkę nietrudno a skutki często były dosyć mało przyjemne.

Zamilkł, skupiając się na jedzeniu na kolejną chwilę. Znacie ten mechanizm. Wchodzi się do knajpy lekko głodny, czeka przez chwilę czując dobiegające z kuchni zapachy i gdy przychodzi zamówione jedzenie – stwierdzasz, że najwyraźniej głodzili cię przez tydzień, albo i więcej. Coś w ten deseń.

Dopiero po chwili mógł się przyjrzeć barmanowi. Kucharzowi. Czy tam kto go obsługiwał, podnosząc zdziwiony aż brew.

- Raany, nie obraź się. Twoja gęba wygląda nie wiele lepiej niż uśmiechający się turianin. Ludzie nie boją się tu wchodzić, jak cię tu widzą? – sarknął, jednocześnie rozbawiony i trochę zdziwiony. Takiej aparycji spodziewałby się co najwyżej u kogoś na Omedze a i tak pewnie z trzy razy by się zastanowił, czy ma zamiar podejść.

- Co to jest? Niezłe.
>> Ibris << >> Theme #1 << >> Theme #2 <<
ObrazekObrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

1 maja 2016, o 21:57

Zaciągnął się i chwilę zastanawiał się nad tym jakie piwo mu podać. Widać było że kolega raczej nie z Ziemii tylko z jakiś koloni skoro nie zna się za bardzo na browarach. Zresztą co się dziwić skoro na tych ludzkich zadupiach kosmosu co najwyżej mogą dostać barwiony na brązowo produkt piwopodobny. Zajrzał więc do lodówki z trunkami i wyciągnął chyba najlepsze piwo dla swojego klienta. A mianowicie był to Carlsberg Sort Guld. Otworzył je i położył przed klientem.
-Wydaje mi się że powinno być odpowiednie.
Sam nigdy nie był wielkim smakoszem alkoholu, zresztą przy jego poprzedniej pracy picie było bardzo niewskazane. Szczególnie że bardzo chwiejna psychika Strikera mogłaby go popchnąć w alkoholizm, a bardzo nie lubił kiedy nie mógł panować nad własną osobą. Kiedy usłyszał te klasyczne pytanie na temat swojego wyglądu pomyślał tyko Oj zapłacisz za dyshonor jednak tylko machnął ręką i uznał że szkoda tłumaczyć po za tym to pytanie nic nie znaczy i o niczym nie świadczy.
-Wiesz jak jest, może urodą nie grzeszę ale zdobywam klientów klasycznym "przez żołądek do serca".
Uśmiechnął się na ile potrafił i wzruszył ramionami. Cóż hasło "przez żołądek do serca" było dla niego bardzo dwuznaczne. To prawda gotować umiał i przez to naprawdę zdobył paru znajomych, ale zaraz używał też tego hasła w sytuacjach kiedy przeciągał nóż wbity brzuch w stronę serca. Cóż każdy ma swoje różne przysłowia, nie?
-Jambalaya, danie kreolskie. Tereny Nowego Orleany. Główne składniki to ryż oraz dodatki. W przypadku tego gara to kiełbasa andouille, wędzone mięso, papryka, cebula i seler naciowy. Wszystko smażone na smalcu wieprzowym.
W czasie kiedy opowiadał o daniu, zaciągał się papierosem oraz zamieszał w garnku.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wayra Talav
Awatar użytkownika
Posty: 115
Rejestracja: 28 sty 2015, o 09:38
Miano: Wayra Talav
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Kurier / Przemytnik / Najemnik / Pilot
Lokalizacja: Kołyska Sigurda -> Skepsis -> Watson
Kredyty: 9.896

Re: Restauracja "El Jefe"

4 maja 2016, o 00:16

- Hmm… pewnie. W tym wypadku inaczej się nie da. Jak sobie radzisz ze zdobywaniem składników, trochę trudna sprawa poza typowo ziemskimi koloniami i planetą, nie? - zgodził się, zupełnie nie mając nawet cienia podejrzenia o drugim czy trzecim znaczeniu powiedzenia.

Ostatniej rzeczy jaką by się spodziewał to takiego zastosowania w, było nie było, centrum cywilizowanego świata, jakim była ta stacja orbitalna. Czy może lepiej powiedzieć. Miasto? Miejsce gdzie się stykały wszystkie znane najbardziej rozwinięte cywilizacje, a C-Sec dostawał białej gorączki i wścieku z byle nieporównywalnie mniejszego powodu.

Poza tym – co tu oszukiwać. Był w stanie zrozumieć, że po miesiącach bezsmakowego żarcia papki z replikatorów statków. Albo niewiele lepszej brei, jaką żywili się koloniści w słabo rozwiniętych stacjach – gęba prowadzącego przybytek traciła na znaczeniu, o ile jedzenie miało smak, zapach i nie składało się z jednolitej, szarej papki przemielonych składników odżywczych.

Spróbował piwa, początkowo trochę niepewnie. Jednak było w porządku – na tyle na ile ktoś nie będący smakoszem ich i nie znający jak powinno smakować to „prawdziwe” - mógł ocenić. Faktycznie było inne, niezbyt mocne. W sam raz do obiadu – stwierdził z zadowoleniem.

- Pochodzisz z ziemi, że taki interes prowadzisz? – dorzucił, trochę ciekawy też, jak mu się on toczy w takim miejscu jak to. Pewnie. W niektórych koloniach potrafiono zapłacić małe fortuny za „ziemskie” piwo czy „prawdziwe jedzenie”, pewnie jednak wiązało się to z sentymentem niż z prawdziwymi wybitnymi walorami tegoż.
>> Ibris << >> Theme #1 << >> Theme #2 <<
ObrazekObrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

4 maja 2016, o 03:46

Dogasił papierosa w popielniczce w która już bardziej wyglądała jak jeżyk ewentualnie świeżo posiane petunie.
-Akurat o składniki całkiem prosto, szef knajpy siedzi w logistyce i ma stałe transporty ziemia-cytadela. Więc zawsze zapakuję kilka dodatkowych skrzyń z towarem do knajpy. Najgorsze są ceny transportu, tak jak już wspominałem ten problem jest rozwiązany. Same składniki to bardzo śmieszne ceny, szczególnie jeśli sprowadzane z Ziemi.
Wyciągnął kolejnego papierosa z paczki i go odpalił. Czasami zastanawiał się ile jeszcze zostało do momentu w którym mu powiedzą że ma raka płuc. Chociaż wspominając te wszystkie lata które spędził w więzieniu z debilami...no cóż oni dawali mu raka o wiele bardziej niż papierosy.
-Widzisz, jeśli by sprowadzać towary z kolonii-Na chwilę się zamyślił starając się dobrać dobrze słowa.-To wtedy wszystko staje się o wiele bardziej problematyczne. Po atakach gethów i tych dziwnych zaginięciach handel z takimi placówkami jest bardzo nieopłacalne. Plus ryzykuje się własnymi statkami transportowymi. Zresztą kolonie ledwo co produkują żarcie na własną rękę. Nie wiele jest agro-planet gdzie można się bawić w jakieś wielkie uprawy.
Tak mu się przynajmniej wydawało. Nie był na zbyt wielu koloniach o ile nie były to kolonie na których zależało korporacji lub do nie nie należały. Z tego co widział i wyczytał w sieci mógł wysnuć takie wnioski, chociaż mógł się mylić. Handel żywności w kosmosie nie był jakimś jego największym konikiem.
-I tak pochodzę z Ziemi ale interes nie należy do mnie. Ja tu po prostu pracuje i staram się jakoś wiązać koniec z końcem. Wiesz jak jest, życie na Cytadeli nie jest tanie ale na pewno lepsze niż te kilka smutnych wyborów ,które może dokonać najzwyklejszy mieszkaniec naszej najcudowniejszej planety.
Wrócił do palenia papierosa, wyciągnął szklankę i nalał sobie trochę wody. Trochę mu zaschło w ustach. Już dawno nie prowadził aż tak długiej rozmowy z kimkolwiek.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wayra Talav
Awatar użytkownika
Posty: 115
Rejestracja: 28 sty 2015, o 09:38
Miano: Wayra Talav
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Kurier / Przemytnik / Najemnik / Pilot
Lokalizacja: Kołyska Sigurda -> Skepsis -> Watson
Kredyty: 9.896

Re: Restauracja "El Jefe"

5 maja 2016, o 17:35

- No kilogramy w ładowni statku kosztują zawsze tyle samo, niezależnie czy to platyna czy zwykły zardzewiały złom. A pewnie do żywności trzeba dodatkowo zachować odpowiednie warunki, żeby nie straciła użyteczności - mruknął, samemu uważając wożenie takich ładunków za niewiele tylko mniejszy ból w dupie niż wożenie pasażerów.
I zwykle jeszcze towarzyszyło temu wykłócanie się o cenę i czemu tak drogo. Z zasady – nie woził takich ładunków, chyba, że naprawdę świetnie płacili i klient brał na siebie chociaż część ryzyka, związanego z niespodziewanymi wydarzeniami. O które w sumie było bardzo łatwo, biorąc pod uwagę, że wystarczyła drobna awaria i zbyt wysoka albo zbyt niska temperatura, by wszystko nadawało się do śmieci. Albo zatrzymanie pracy wentylatorów. Albo uszkodzenie systemu zapewniającego wymaganą wilgotność.
Wymieniać można byłoby długo i bez końca.

Na kolejne słowa skinął głową. W gruncie rzeczy do koloni on też raczej dostarczał towary niż z je woził. Wynikało to z prostego faktu, że tam zawsze czegoś brakowało, zawsze było potrzebne – a szczególnie te dopiero budujące się – nie miały odpowiedniego przemysłu ani zaplecza, żeby zapewnić sobie całkowitą samowystarczalność.
Wszystko też zależało i od umiejscowienia. I od typu i korporacji która stała, albo i nie – za danymi osadnikami. I ostatecznie – od świata, który wybrali.

Wzruszył ramionami, niespecjalnie łapiąc co miał na myśli na koniec.

- Nie wiem. Na ziemi spędziłem może tydzień, jak byłem jeszcze dzieciakiem. Zdaje się tam, że ludzie dobrze żyją. Jest przemysł, nie brakuje wody, żywności, energii. Środowisko jest bezpieczne dla człowieka - odpowiedział, niespecjalnie umiejąc zrozumieć problem czy też słowa mężczyzny.

Feros nie zostawiało żadnego wyboru nikomu. Miałeś być przydatny i kropka. Na Noveri liczyły się interesy i korporacje. Flota Quaruan, podróżując z którą spędził lata – kwestie użyteczności i przydatności doprowadziła do perfekcji. Jak i również – kwestię podporządkowania życia i celów jednostki dla całości społeczeństwa.
>> Ibris << >> Theme #1 << >> Theme #2 <<
ObrazekObrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

7 maja 2016, o 16:25

-To wiele tłumaczy.-Westchnął i zaciągnął się papierosem. Wiele osób które wychowywały się w koloniach nie za bardzo rozumiały tego co dzieje się na Ziemi. Cóż nadszedł czas na długi elaborat nad sytuacją na ziemi.
-Widzisz, nasza planeta to w większości ogromne gówno. Jak masz szczęście i urodzisz się w jakimś bogatym kraju to masz już naprawdę dużo szczęścia. Jednak większość społeczeństwa mieszka w slumsach. Więc tam jak wspominałem dużego wyboru nie masz. Albo idziesz do gównopracy i tak ciułasz do końca życia, wstępujesz do gangu lub do innej organizacji przestępczej gdzie spadniesz z rowerka w ciągu paru lat ale jeśli będziesz miał farta to może uciekniesz przynajmniej z ziemi i ostatnia tez nie najlepsza opcja czyli wstąpienie do wojska.
Zaciągnął się mocno, by chwilę potem z wypuścić sporą ilość dymu. Ziemia nie była żadnym rajem obiecanym, była pieprzonym bagnem, gdzie jeśli miałeś chociaż trochę szczęścia mogłeś spierdolić jak najdalej od niej.
-Ci ciekawe, prawie wszystkie kolonie są bardziej nowoczesne niż niektóre strefy i kraje na ziemi gdzie technologia stoi dalej na XX wieku.
Sam miał z tym do czynienia kiedy musiał latać do afryki gdzie...cóż robił to co musiał by tania siła robocza nie robiła problemów jego szefowi. Nie była to może najprzyjemniejsza robota, ale kiedy nad głową wisiała kara w postaci przedłużenia okresu pracy jako black ops dla korporacji, nie było innego wyjścia niż robić to co kazali.
-Oczywiście przemysł jest, ale żeby zaoszczędzić na logistyce coraz więcej słabo specjalistycznych firm przenosi produkcję na planety wydobywcze, reszta oczywiście dalej działa na ziemi jednak dostać tam pracę to nie jest łatwa sprawa. Klasa średnia jest z roku na rok coraz mniejsza, dziura między bogatymi,a biednymi jest coraz większa. Do tego powstają ruchy jak Terra Firma, które zwalają całą winę na obce rasy. Niewiarygodne jest to jak łatwo jest sterować biedotą. Wystarczy im wymyślić wroga i od razu trzymają się w kupie.
Zaśmiał, sam wiedział jak łatwo jest sterować ludźmi. Najłatwiej zawsze było wykorzystywać najprostsze instynkty. Cóż ziemia nie była ideałem, ale wciąż była jego domem.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wayra Talav
Awatar użytkownika
Posty: 115
Rejestracja: 28 sty 2015, o 09:38
Miano: Wayra Talav
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Kurier / Przemytnik / Najemnik / Pilot
Lokalizacja: Kołyska Sigurda -> Skepsis -> Watson
Kredyty: 9.896

Re: Restauracja "El Jefe"

8 maja 2016, o 11:43

- Przesadzasz. – odpowiedział, zupełnie nie rozumiejąc argumentów mężczyzny.

- Do Nadziei Zhu wożę sprzęt który kupowany jest głównie ze złomisk i demobilu. Taki, jakiego nawet na ziemi nie chcą, więc pewnie nie może być tak źle. I jest masa takich małych kolonii. Pewnie – te duże, bogate światy z dojrzałymi osadami może i są super nowoczesne. Ale te małe, ledwie kilku – kilkunastoletnie kolenie – to zupełnie inna sprawa.

- Nowoczesna jest struktura. Bo są po prostu budowane świeżo. A i to nie zawsze. I do tego każdy kilogram w ładowni kosztuje grube kredyty, za które ktoś musi zapłacić. Ale reszta? Kolonia musi szybko zacząć być samowystarczalna a to oznacza, że nic się tam nie może marnować.

Zerknął mężczyznę, trochę zdziwiony jego problemami. W koloniach praca była taka jaką trzeba było wykonać, nikt nie miał wyboru. Poza oczywiście zrezygnowaniem i wylotem z niej.
Można było próbować szukać szczęścia gdzie indziej.
No dobra. Prawie zawsze. Często nie było możliwe, koloniści podpisywali wieloletnie umowy i zobowiązania, wylot i przeniesie się do kolonii wiązało się z ogromnymi kosztami. Które w przypadku zerwania kontraktu taki niedoszły kolonista najczęściej musiał zwrócić co do kredyta korporacji, która budowę danej struktury – nadzorowała i finansowała.
Były to sumy raczej astronomiczne dla przeciętnego człowieka czy nie człowieka.

- Mówisz o plancie, gdzie powietrze jest wszędzie i nie musisz nosić masek filtrujących by oddychać. Awaria systemu wentylacji oznacza tylko niewygodę, a nie śmierć. Wody jest pod dostatkiem, nie wydają jej wam na litry. A to, że w miarę rozwoju pojawiają się bogatsi i biedniejsi? W rozwiniętych koloniach jest niby inaczej? Spędź tam rok czy dwa w jednym miejscu, a przekonasz się.

- Zresztą. – sarknął rozbawiony - Cytadela to też ogromna kolnia w gruncie rzeczy nie? Do tego technologicznie – prześciga nie tylko ziemię ale i chyba większość ras przymierza. I powiesz mi, że tutaj każdy pracuje tak jak chce, nie ma bogatych i biednych? Piasek nie słowa. A że ziemia ma swoich frustratów, to niby też ma być takie wyjątkowe? Wszędzie ich znajdziesz. Jakiś czas temu tacy oddzielili się od przymierza i założyli niezależny system na granicy z Hegemoinią.
>> Ibris << >> Theme #1 << >> Theme #2 <<
ObrazekObrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

12 maja 2016, o 21:45

-Co do życia na Ziemi-Uśmiechnął się na tyle ile potrafił-z grzeczności nie zaprzeczę.
Uśmiechnął się na tyle ile potrafił. Cóż prawda była tak że istniał pewien konflikt między tymi urodzonymi na Ziemi ,a kolonistami. Jedna strona zawsze zarzucała że druga ma lepiej. Zresztą nie wiedział za bardzo jak odpowiedzieć na tezy mężczyzny. Mógłby się wykłócać że koloniści wciąż mają lepiej.
-Może i masz rację na temat transportu ale wydaję mi się że korporacje i tak w większości korzystają z własnej floty transportowej. Zresztą od kiedy niby tak strasznie poszły w górę ceny towaru? Szczególnie że najzwyklejsze w świecie Kowloony są produkowane masowo i nie kosztują jakiś kosmicznych sum. A przecież przekaźniki masy pozwalają dotrzeć do koloni w maksymalnie jeden dzień.
Może koleś znał się lepiej? Sam aż tak bardzo nie interesował się transportem i logistyką w kosmosie. Może znał się na tym i owym, ale tu jego wiedza kończyła się na tym, co opowiadali piloci korporacji. No trudno, przynajmniej może koleś mu wytłumaczy dokładnie jak teraz działają większe firmy transportowe w kosmosie.
-No oddzielanie się od Przymierza nie jest dobrym pomysłem, nie to żebym uważał rząd ludzki za jakiś niewiarygodnie potężny. Jednak rozpoczęcie przygody na własną rękę kończy się zazwyczaj bardzo nieprzyjemnymi konsekwencjami. Gdzie czasem piraci to najmniejszy problem jaki może ich spotkać.
Kilka lat temu sam pamiętał jak jedna z koloni chciała się oddzielić od Rosenkova. Oczywiście chcieli zbudować swój wielki nowy świat na terenie korpo jak i na jego sprzęcie. To nie mogło się skończyć dobrze. No i nie skończyło, kilka osób trzeba było zabić w dość drastyczny sposób, tak by inni wiedzieli co ich czeka i tyle. Jedyne co się zmieniło to aneks do umowy pracowniczej, w której było napisane że już nigdy nie spróbują znowu takich zabaw oraz objęła ich klauzula tajności o tym co się wydarzyło. Dobre czasy.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wayra Talav
Awatar użytkownika
Posty: 115
Rejestracja: 28 sty 2015, o 09:38
Miano: Wayra Talav
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Kurier / Przemytnik / Najemnik / Pilot
Lokalizacja: Kołyska Sigurda -> Skepsis -> Watson
Kredyty: 9.896

Re: Restauracja "El Jefe"

16 maja 2016, o 09:23

- Tylko, że paliwo też kosztuje. I ryzyko, sam Kowloon bo to prymitywnie łatwy łup dla każdego w sumie. Co z tego, że produkuje się łatwo, chciałbyś być kaczką na strzelnicy czymś takim dowożąc towar do małej koloni? I co z tego, że przekaźniki masy, jak potem jeszcze czeka cię dolecenie do odpowiedniego układu planetarnego. A to w nich zdarza się miażdżąca większość pirackich ataków, lub też przy samych przekaźnikach, wystarczy poczekać aż samotny transportowiec się pojawi.

Rozbawiony sarknął, wzruszając ramionami. Łatwo się mówiło o lataniu takim czymś w relatywnie spokojnej i bezpiecznej wewnętrznej przestrzeni rady. Wszędzie dalej – taki statek był łatwym łupem dla każdego lepiej uzbrojonego przeciwnika.

Kiwnął tylko głową widocznie mając podobne odczucia co do nowej koloni.

- Mnie tam interesuje jaki deal ubili, że ta kolonia może istnieć będąc na granicy Hegemoni. Kto jak kto, ale batarianie za ludźmi nie przepadają. I nie specjalnie przebierają w środkach, żeby to pokazać – dorzucił, w sumie bardziej zainteresowany jakim cudem jeszcze nie została ona zgnieciona i zniszczona.

Nie przez Przymierze, które pewnie ograniczy się tylko do jakiś blokad ekonomiczny czy celnych ale właśnie przez batarian, dla których istnienie ludzkiej kolni na granicy ich układów powinno być zymś w rodzaju policzka w pysk. I to zupełnie otwarcie i publicznie rzuconego.

- Mają fantazję. I odwagę. Tego im odmówić nie można.
>> Ibris << >> Theme #1 << >> Theme #2 <<
ObrazekObrazek
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: Restauracja "El Jefe"

23 maja 2016, o 10:36

Sesja: Fast'n'Furious
MG: Złotousty Zeto
No pewnie, dzień jak co dzień. Gadatliwy klient, ale tak to nuda i zero szans na poprawę sytuacji. A przynajmniej tak się wydawało Strikerowi, dopóki na jego omni-klucz nie zawitała wiadomość od nieznanego nadawcy, o następującej treści: Jest praca dla kogoś o Pańskich zdolnościach, fachowca. Praca w doświadczonym zespole, tu na cytadeli. Za wykonanie zlecenia jest nagroda równa 10.000 kredytów. Jeśli jest Pan zainteresowany zapraszam jutro o dziewiętnastej do Nory Chory, tam dostanie Pan dalsze instrukcje.
Czyżby jednak była szansa na poprawienie jego sytuacji? Raczej nie chodziło im o pracę w zespole kucharzy, a ostatnio kiedy w ogóle współpracował z kimś na cytadeli skończyło się to zawaleniem dachu, pożarem i śmiercią wielu niewinnych (ha!) osób. W sumie opis tego ostatniego brzmi ciekawie, może tym razem będzie powtórka z rozrywki?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 23 maja 2016, o 17:28 przez Zeto’Seya, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

23 maja 2016, o 14:25

-Cóż fantazja i odwaga to połączenie które zazwyczaj bardzo źle się kończy.
Zgasił papierosa i zabrał się za czytanie wiadomości którą otrzymał na omni. Cóż 10k to nie była jakaś zawrotna suma ale jeśli chciałby znowu mieć sprzęt jak kiedyś to trzeba było zapierdalać. W międzyczasie wysłał wiadomość swojemu szefowi że niestety nie będzie mógł być pracy w najbliższych dniach i żeby przysłał zastępstwo. Czasami zastanawiał się czy koleś domyślał się czym zajmuje się oprócz gotowania wyśmienitych dań jego pracownik. Zamknął restauracje o tej co zawsze. Następnego dnia czekał aż przyjdzie zmiana. Gdy ta się pojawiła miał czas dla siebie i przygotowań. Siedział w swojej małej kanciapie czyszcząc broń. Wiedział że to zawsze od broni często zależy czy wróci się do domu w jednym kawałku. Dołączył do niej celownik termiczny. Przy broni z takim kopem plus możliwością widzenia przeciwników przez ściany...cóż można było naprawdę dobrze się zabawić. Kiedy skończył wziął zimny prysznic, by zaraz po nim założyć na siebie cały osprzęt potrzebny w najbliższej misji. Założył broń na plecy. Sięgnął po swój zmodyfikowany hełm Securitel i wyszedł wyjściem dla pracowników. Teraz trzeba było tylko dostać się do Nory Chory.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

21 kwie 2017, o 18:32

Qui bono?
Mg: Irene
Gracz: Charles Striker
Gdy leżysz na dnie, porażka właśnie dociera na szczyt.

To nie był dobry dzień dla interesu Strikera. Nie działo się prawie nic. Może problemem była duża impreza organizowana w Czyśćcu, na którą zwaliło się pół Cytadeli. Mało kto decydował się na odwiedzanie innych klubów i restauracji - kto chciał miło spędzić wieczór, ten szedł do Czyśćca, a kto nie chciał, siedział w domu. Skutkowało to niemal zerowym zarobkiem dzisiejszego dnia. Brakowało tylko róż pustyni, przelatujących z jednego końca lokalu na drugi. Do tego stopnia, że jeden z pracowników SOC-u zajrzał do Charlesa tylko po to, by spytać go, czy na pewno opłaca mu się tu dziś siedzieć. Został na krótką pogawędkę, samemu też wyraźnie się nudząc, ostatecznie zamówił kawę, ale w końcu wyszedł, bo przecież nie miał wolnego. Prawdopodobnie w ogóle nie powinien był wchodzić do El Jefe, a patrolować okolicę.
Gdy opuścił restaurację, znów zapadła cisza i pustka. Można było zawsze włączyć jakiś mecz, albo cokolwiek do obejrzenia czy posłuchania, nadrobić zaległości w zamówieniach, które nazbierały się podczas nieobecności właściciela, posprzątać, by nie musieć robić tego później.
W pewnym momencie próg przekroczyła kobieta. Długie, rozpuszczone, ciemne włosy opadały na odziane w skórzaną kurtkę ramiona. Miała na sobie buty sięgające kolan i wygodne, zwyczajne spodnie, a spod kurtki wychylała się luźna, szara koszulka. Na początku nic nie powiedziała, nawet dzień dobry. Podeszła bezpośrednio do baru i usiadła na jednym z wysokich stołków, otwierając sobie menu na terminalu. Przeglądała je zupełnie obojętnie, by w końcu zatrzymać się na jednej z pozycji i jakby się nad czymś intensywnie zastanawiając, uniosła w końcu spojrzenie na stojącego za barem mężczyznę. Jej oczy miały barwę miodu.
- To ty jesteś Striker? - spytała cicho. Tego się musiał nie spodziewać, wyglądała jakby pytanie miało dotyczyć składników tego, nad czym się zastanawiała, a nie jego tożsamości. Zastukała paznokciami w kontuar. - Charlie.
Przyglądała się mu w milczeniu, niezależnie od tego, czy odpowiedział, czy nie. Dopiero po chwili stuknęła palcem w terminal, a przed nim wyświetliło się zamówienie na proste danie z kurczaka, z dopiskiem, że życzy sobie grillowanego, nie smażonego.
- Nie chce mi się szukać w menu, herbatę do tego - rzuciła, przesuwając spojrzeniem po widocznej znad baru części sylwetki mężczyzny. Jej spojrzenie było badawcze, a jednocześnie starała się sprawiać wrażenie zupełnie obojętnej. - Poproszę.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

21 kwie 2017, o 19:32

Codziennie go zastanawiało, kim właściwie jest jego szef, że opłaca mu się trzymać tą restauracje. Klienci pojawiający się od czasu do czasu, pracownicy z dupy. W sumie to nie znał innych ludzi, którzy tu pracowali. Po prostu, kiedy musiał zniknąć pojawiał się inny kucharz nie wiadomo skąd i tyle. Nie zdziwiłoby go gdyby ta knajpa to nie była zwykła restauracja fasadowa do prania brudnych pieniędzy. Jakby nie patrzeć jego szef siedział w transporcie i logistyce. Zresztą nie powinien aż tak wpychać to swojego nosa. Nie od tak ktoś daje robotę osobie, która świeżo, co wyszła z pierdla i daje wolne, kiedy tylko poprosi.
Nawet w sumie cieszył się, że ruch był słaby tego dnia. Po ostatniej eskapadzie nabił sobie więcej siniaków niż się spodziewał. Po powrocie poświecił o wiele więcej czasu na doprowadzenia siebie do ładu i to nie tylko zdrowotnie. Musiał jakoś wyglądać w tej bardziej normalnej pracy, a przynajmniej nie wyglądać jak zakapior, który zgubił się w drodze na zebranie elitarnego klubu dżentelmenów o nazwie „Kredyty albo wpierdol”.
Dzień strasznie mu się dłużył, lubił siedzieć samemu. Po dwóch latach w zatłoczonym pierdlu przebywanie samotnie było niczym osiągniecie stanu nirwany. Mimo wszystko siedzenie i nic nie robienie już 3 dzień z rzędu doprowadzał go kurwicy. Zastanawiał się nawet czy nie znaleźć sobie jakiegoś drugiego hobby żeby nie zwariować w tym miejscu. Nawet ucieszył się dzisiaj na widok pracownika SOC. Praca tutaj nauczyła go jednego, nikt nie przyjdzie go tutaj od tak zabić czy wyeliminować. Czy nawet aresztować. Więc starał się być trochę bardziej otwarty wobec funkcjonariuszy czy innych gości. Ta krótka rozmowa plus niewielka ilość kredytów do utargu to zawsze coś.
Odpalał właśnie papierosa, kiedy drzwi do knajpy otworzyły się. Pewnie wielu mężczyzn widząc taką damę wchodzącą do środka cytowałaby jakieś hasełko z filmów detektywistycznym lat, ‘50 „kiedy weszła wiedziałem, że będą problemy”. On jednak widział to inaczej. Dla niego każda osoba, która odwiedzała ten przybytek była po prostu klientem od tyle i nic więcej. Wiele osób przewinęło się przez to miejsce i każdego pamiętał. O czym rozmawiali, co czuli. On tylko obserwował. Dokładnie tak jak teraz obserwował nowo przybyłą. Zaciągnął się papierosem ostatni raz i zgasił go w popielniczce, której zawartość powiększała się z godziny na godzinę.
Stał do niej plecami, kiedy powiedziała jego nazwisko. Przez chwilę na jego twarzy pojawił się pół-uśmiech. Jeszcze nikt tu nie przyszedł i znał je. Co do imienia nie miał, co się dziwić. Miał przecież plakietkę z imieniem. To, że znała jego personalia wprowadziło go w pewien stupor. Zbyt dużo myśli pojawiło się w jego głowie. Kolejne zlecenie, albo zlecenie na niego. Nie wiedział. Wrócił do siebie i do odgrywania swojej roli kucharza.
- Już podaję.
Nie powiedział nic więcej, kiedy wyciągał patelnię do grillowania. Musiał przygotować zamówienie, ale najpierw herbata. Położył przed nią filiżankę na talerzyku. Potem kolejny z pokrojoną cytryną i wykałaczka. Na koniec mały imbryczek z parzącą się herbatą, cukier i łyżeczkę. Wyciągnął z lodówki kurczaka. Kroił go w cienkie paseczki. Prosta sałatka z kurczakiem. Nic ponad jego siły. Nie miało też sensu się już ukrywać skoro i tak wiedziała, kim jest.
- W czym mogę pomóc?
Spytał, stał dalej do niej plecami, ale widział ją bardzo wyraźnie jej odbicia w różnych miejscach w knajpie. To w patelniach i wiszących garnkach. To w lustrze znajdującym się na suficie. W razie gdyby chciała go zaatakować, miał pod ręką nóż albo rozgrzana patelnię. Zawsze coś. Przełożył kurczaka na patelnię i obsypał go delikatnie orzeszkami nerkowca.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

23 kwie 2017, o 15:34

Kobieta nie ruszała się z miejsca. Odgarnęła tylko swoje ciemne włosy na ramię i utkwiła spojrzenie we własnym omni-kluczu, pisząc jakąś wiadomość. Tuż przed tym, naturalnie, zapłaciła za zamówienie i odsunęła się od terminalu, znajdując sobie wygodniejszą pozycję. Podziękowała za herbatę i póki co nie nalewała jej do filiżanki, dając jej moment na zaparzenie się na tyle, by nabrała smaku. Tak samo jak Striker obserwował ją, tak ona przyglądała się jemu. Wpatrywała się w jego plecy, obojętnie, choć jej wzrok przyciągało to, co robił. Układ restauracji, pozwalający gościom przyglądać się jak powstaje ich jedzenie, widocznie się jej podobał. I chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, że sama odbija się w lustrach, szklankach i czystych garnkach. Ściągnęła z siebie kurtkę i przewiesiła ją przez oparcie stołka, zostając tylko w szarej bluzce. Nie widać było broni przy jej biodrze, ani nigdzie indziej. Może miała ją w torebce, a może nie miała jej wcale.
- Mam dla ciebie przesyłkę - powiedziała. - Ale ona poczeka, aż skończysz gotować.
Zajęła się swoim omni-kluczem, jakby nigdy nic. Miała cichy głos, ledwie przebijający się przez muzykę która grała w tle. Dzień jak co dzień, klient jak wielu innych, a jednak kobieta wiedziała za dużo i czekanie mogło frustrować. Ciemnowłosa nie miała przy sobie niczego, co wyglądałoby jak paczka, musiało to więc być coś w formie elektronicznej, albo na tyle niewielkie, by zmieściło się do torebki.
- Od dawna tu pracujesz? - spytała, jakby nigdy nic. Nie przeszli na ty, ale z drugiej strony nigdy nie mieli fazy "proszę pana", więc trudno było mówić o jakimkolwiek przechodzeniu. Zastukała paznokciami o kontuar. Miała je pomalowane na stalowy kolor, nadającym im fakturę i błysk metalu. Potem zastukała w filiżankę. Jasny dźwięk wypełnił pomieszczenie.
- Pierwszy raz jestem na Cytadeli - rzuciła niezobowiązująco, jakby chciała zagaić rozmowę. Z jakiegoś powodu postać Charlesa ją interesowała na tyle, by nie zostawić mu po prostu przesyłki i sobie pójść, tylko zostać tutaj na obiad i obserwować go przy pracy. - Ledwo tu trafiłam.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

23 kwie 2017, o 16:37

Przesyłka? Dla niego? Co to miało znaczyć, nie był do końca pewny. Kurwa, sam już nie wiedział, kiedy był czegokolwiek pewny. Mięśnie spinały mu się coraz bardziej, całe jego ciało ciągle wysyłało jakieś sygnały do jego mózgu, że chyba dzisiejszego dnia jego szczęście wolnego człowieka właśnie się skończyło. Była też szansa, że po prostu dostanie kolejne zlecenie i tyle. Mimo wszystko nigdy zleceniodawca nie odwiedzał go osobiście lub nawet wysyłał swoich ludzi. Zazwyczaj kończyło się to jakaś wiadomością. Nic więcej.
Skupiał się, więc na wykonaniu zadania. Było one dość proste. Przygotowanie kurczaka. Nic specjalnego, jednak teraz się czuł jakby od tej zasranej sałatki zależało całe jego pieprzone życie. Jakby jakikolwiek ruch inny niż przygotowanie dania miało się zakończyć kulą w tył głowy. Więc siedział nad tym pieprzonym kurczakiem. Wyciągnął z lodówki warzywa. Bakłażan, cukinia, pomidorki koktajlowe nawet pieprzone tofu. Wszystko trzeba było skroić i też wrzucić na grill. Wszystko doprawiałby smakowało idealnie. Czasem próbował warzyw by być pewnym, że nie są za surowe.
Chciała rozmawiać. Pewnie każdy tu przychodzi rozmawiać. Rzadko się zdarza, że akurat z nim. Niestety nie było tym razem ucieczki od tej sytuacji. Nie mógł po prostu milczeć jak gbur i robić swoje. Sytuacja była inna.
- Od paru miesięcy. Nie jest to praca marzeń, ale lepsze to niż.
Zatrzymał się na chwilę. Co mógł powiedzieć? Rozgadywać się też za bardzo nie chciał. Na pewno nie chciał znowu opowiadać o swoim życiu. Zresztą, co ją to interesowało. Po prostu była znudzona siedzeniem w ciszy.
- Lepsze niż to, co robiłem kiedyś.
Dodał tylko zdejmując warzywa z grilla. Wsadził je do metalowej miski, do której dorzucił też kurczaka. Musiał przygotować sos i talerz, z rukolą. Złapał za słoiczek, do którego wlał oliwę, trochę wody, musztardę i sól. Wymieszał. Spróbował i pokręcił głową. Czegoś jeszcze brakowało. Wycisnął do środka czosnek, dodał bazylię. Wystarczyło to wszystko już tylko wymieszać. Co zresztą zrobił? Odwrócił się do dziewczyny i położył słoiczek z łyżeczka obok niej.
- Pierwszy raz?
Zdziwił się trochę. Rozumiał, że nie każdemu jest pisane latanie i badanie kosmosu. A nawet coś tak prostego jak wizyta na Cytadeli. Musiała być młoda albo biedna, że nigdy nie była w takim miejscu. Albo to i to. Nie miał czasu by zgadywać.
- Więc jak ci się podoba stolica galaktyki?
Zagaił. Sam za bardzo nie wiedząc, po co. Udawanie spokojnego nigdy nie należało do najłatwiejszych rzeczy. Radził sobie już z takimi sytuacjami nie raz. Jednak teraz. Coś sprawiało, że czuł niepewność. Może już za długo był poza celownikiem kogokolwiek, że przyzwyczaił się do spokoju? Sam już nie wiedział, czemu.
Ułożył rukolę na dole talerza. Przełożył na niego zawartość miski. Wyciągnął z regału mała bagietkę i pokroił ją pod kątek. Kromki wsadził do koszyczka. Położył go obok dziewczyny wraz ze sztućcami, pod którymi znajdowała się serwatka. Na końcu postawił przed nią danie. Jego trud skończony.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

25 kwie 2017, o 18:45

Kobieta wydawała się nie zauważać rozterek Strikera, choć wpatrywała się w niego z zainteresowaniem, którego nie ukrywała. Może słyszała o nim przedtem, a może była kimś więcej, niż zwykłym kurierem. Skinęła głową, gdy podsumował swoje obecne zajęcie, ale trudno było wyczytać z jej twarzy to, czy wie jakie było poprzednie. Sięgnęła do słoiczka, poprawiając jego umiejscowienie na stole, jakby Charles postawił go źle. Prawdopodobnie wcale tak nie było, to był zwykły odruch, albo chciała coś zrobić z rękami.
- Nigdy nie miałam po drodze. I nie czułam potrzeby. Mieszkam na Ziemi - wyjaśniła, opierając się łokciami o blat i przyglądając się teraz procesowi przygotowywania kurczaka. Przekręciła lekko głowę, jakby szukała ładniejszej perspektywy. Miała zblazowaną minę, a jej twarz wskazywała na to, że nie uśmiechała się często. Nie odgarniała opadających na twarz włosów. Może był to trud nadaremny, bo zawsze na to miejsce wracały.
- A nie wiem. Tak sobie.
Niewielu osobom stolica galaktyki nie imponowała, ale może nieznajoma miała inne pojęcie piękna, albo z doków przyleciała prosto tutaj, gubiąc się jeszcze w uliczkach Okręgu Zakera, a na przykład do Prezydium jeszcze nie trafiła. To też było możliwe.
Przyjęła w końcu swoje danie, rzucając ciche dziękuję i z pełną powagi twarzą oceniając efekt końcowy. Przez długą chwilę skupiała się tylko na wyglądzie, by wreszcie napić się łyka herbaty i sięgnąć po sztućce. Nie wiadomo, czy trzymała Strikera w niepewności celowo, czy zupełnym przypadkiem, po prostu zapominając, że coś ma przekazać. Może testowała jego cierpliwość. W pewnym momencie jednak wydobyła ze swojego plecaka płytkę danych, którą przesunęła po kontuarze w jego stronę. Niczego nie wyjaśniła, niczego nie powiedziała. Uniosła na niego tylko swoje ciemnobrązowe spojrzenie, po czym skupiła się na jedzeniu.
Odtworzenie danych znajdujących się na płytce nie stanowiło żadnego problemu, zakładając, że Striker posiadał jakiś komputer w okolicy. Znajdowało się na niej kilka krótkich vidów, w formacie odtwarzalnym praktycznie na każdym urządzeniu.
Niekoniecznie było to coś, czego mógł się jakkolwiek spodziewać.
Pierwszy plik zaczynał się od widoku człowieka, przywiązanego do krzesła, z workiem naciągniętym na głowę. Niczego to Charlesowi nie mówiło, dopóki w kadrze nie pojawił się wysoki człowiek w ciemnoszarym pancerzu bez żadnych emblematów. Na głowie miał hełm, nie dało się go rozpoznać, zobaczyć jego twarzy. Za to po zerwaniu worka z głowy więźnia, mężczyzna na krześle stał się przerażająco znajomy.
Może i nie pracowali ze sobą przez długi czas, ale byli razem na kilku misjach. Może nie było im dane się zaprzyjaźnić, ale za czasów Rostenkova parę butelek razem opróżnili. Mężczyzna nazywał się Seth, w przerwach od zadań lubił narzekać na swój kaprawy ryj, przez który trzeźwej kobiety nigdy chyba nie zaliczy. Teraz jego nienaturalnie szeroka szczęka pojawiła się w kadrze, dziesięć sekund później przestrzelona z ręki nieznajomego w szarym pancerzu. Na tym vid się kończył.
Kolejny był taki sam, choć pomieszczenie było inne. Na krześle siedział Dreshner, grali razem w karty na Cytadeli w czasie krótkiego, bezczynnego pobytu. To było kiedyś. Gdy pojawił się ten sam, szary pancerz, można się było spodziewać zakończenia.
Kilka vidów, sześć głów, które padły. Wszystkie łączyło jedno - Rostenkov. I łączyło to z nimi również Strikera. I z jakiegoś powodu ktoś uważał, że przekazanie nagrań najemnikowi będzie fantastycznym pomysłem. Jeśli to była ta czarnowłosa, wyglądała na zdecydowanie zbyt obojętną, by była normalna. W innym przypadku dostała do przekazania coś, czego nie rozumiała i o czym nie miała pojęcia. I jeśli Charles odtworzył to przy niej, na dźwięk pierwszego i każdego kolejnego strzału unosiła na niego niepewne spojrzenie, jakby faktycznie nie wiedziała co znajduje się na płytce danych. Gdyby widziała też monitor z odtwarzanymi nagraniami, na jej twarzy pojawiła się absolutna konsternacja. Do tego stopnia, że przestała jeść, z półotwartymi ustami wpatrując się w obraz.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

25 kwie 2017, o 20:43

Przeglądał vidy na restauracyjnym komputerze. Nie tego się spodziewał. Oczywiście, że znał tych ludzi. Nie na tyle by mógł uznać ich za przyjaciół, ba nawet za znajomych. Zwykli kolesie, z którymi przyszło mu kiedyś pracować. Mimo wszystko obserwowanie jak dokonywana jest egzekucja sprawiło, że poczuł nieprzyjemny dreszcz. Życie naprawdę potrafi być dość ironiczne, zabijałeś ludzi w taki sam sposób i kończysz jak oni. Musiał się zastanowić. Musiał sobie przypomnieć ile operacji wykonał z tymi ludźmi. Komu zaszedł za skórę tam mocno, że postanowił przysłać mu tak cudowną przesyłkę? Czuł jak zaczyna go boleć głowa. Za każdym razem, kiedy przypominał sobie o swoim starym życiu, czuł się jakby składał stłuczoną szybę. Zamiast dojść do czegokolwiek, ranił się tylko coraz mocniej.
Mógłby po prostu olać tą sprawę i dalej robić swoje, ale on sam już dobrze wiedział, że nie zasługuje na to by od tak sobie odejść. Nie był dla niego pisany żaden happy end. Westchnął głośno. Gdyby ktokolwiek mu powiedział 2 lata temu, w jakim kierunku zmierza jego życie, to poprosiłby o podwójną szklankę tego, co pił a potem palnąłby sobie głowę. Spojrzał potem na dziewczynę. Na żeńską wersje Hermesa, który przyniósł mu wiadomość od samych bogów śmierci. Jedyne, co go teraz interesowało to czy to ona go wykończy, czy ktoś inny. Mógłby ja zabić. Zmasakrować i wysłać to, jako sygnał do kogokolwiek, kto to wysłał żeby z nim nie zadzierać. Mogła też być po prostu zwykłym posłańcem, który nie wie, co robi i co przekazuje. Zbyt dużo niewiadomych. Było jeszcze jedno rozwiązanie. Na pewno ułatwiłoby by życie jemu i jego nadchodzącym oprawcą. Mimo wszystko dalej nie wyhodował sobie jaj na tyle by to zrobić. Jedna kula na pewno załatwiłaby sprawę. Złapał za swój nóż szefa kuchni, zaczął go namiętnie ostrzyć. Przyglądając się teraz jemu.
- Posłuchaj, skończ jeść, zapłać i wyjdź. Tak będzie lepiej. I lepiej się gdzieś ukryj, bo jeśli są to ludzie podobni, do których kiedyś pracowałem. Cóż. Raczej nie pozwolą ci żyć.
Parsknął śmiechem. Wiedział, że pewnie ją zabiją o ile dla nich nie pracuje. Jeśli nie to po prostu ją zabiją, wyeliminują i zakopią na tyle głęboko, że nikt nie będzie pamiętał jakieś randomowej dziewczyny z Ziemi. Nie miał też ochoty samemu zakończyć jej żywota. Nie tutaj, nie w knajpie. Wszystko było za bardzo na widoku. Już ma problem z jedną grupą, nie chciałby mieć na głowie jeszcze SOC.
Co do jednego szanował nieznanego osobnika w szarym pancerzu. Zabijał czysto. Jednym strzałem w głowę. Bez bólu i profesjonalnie. Mógł się tylko domyślać, że informacje nie są za bardzo im potrzebne. Po prostu chcieli ich wyeliminować. Tylko, dlaczego akurat jemu wysłano te taśmy? Co sprawiało, że miał być on na tyle wyjątkowy, że komuś się chciało to wysyłać przez kuriera? Był dokładnie taki sam jak cała reszta. Może był trochę mniejszym zwyrolem i nie odpierdalał tak bardzo jak tamci, ale wciąż robił dokładnie to, co oni. Zabijał na każdy rozkaz.
Zastanawiało go też to, dlaczego ktoś miałby mu to wysyłać i dać mu szansę na przygotowanie się na to, co nadejdzie? Albo ktoś miał nad wyraz wielkie ego z chwaleniem się tym, co robi, albo po prostu miał przed sobą bandę idiotów. Może myśleli zacznie panikować? Że rzuci wszystko zacznie uciekać i stanie się łatwiejszym celem? Inni pewnie by tak zareagowali, ale nie Striker. Zbyt długo żył w stresie i niebezpieczeństwie żeby teraz nagle miał spanikować bardziej niż kiedykolwiek. Nie pierwszy raz ktoś chciał go zabić i pewnie nie ostatni. Zarazem chciał wejść w tą sprawę i ją rozwikłać. Inna cześć jego ciała mówiła żeby szykował się na wojnę.
Najbardziej jednak dołowało go to, że znowu był w tym wszystkim całkowicie sam. Co miał niby zrobić odezwać się do ledwo, co zdobytej znajomości Svei i jej brata? A może lepiej poszukać kuternogi Linnete? Nie miał nikogo i musiał sobie znowu ze wszystkim radzić sam.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

1 maja 2017, o 22:01

Kobieta początkowo nie wiedziała, jak ma zareagować, ale głównie przez to, że nie mogła spodziewać się reakcji Charlesa, zwłaszcza, że nie wiedziała co znajduje się na płytce danych. Teraz jednak zamknęła usta i popiła gorzki posmak po obejrzanych vidach gorącą herbatą. Zdziwienie stopniowo znikało z jej twarzy, ustępując miejsca obojętności, którą prezentowała odkąd weszła do restauracji. Powoli, choć trochę niechętnie wróciła do swojego posiłku, jednocześnie przyglądając się nożowi, który ostrzył Striker. Może też spodziewała się, że lada chwila to ostrze może znaleźć się przy jej szyi, albo w innym niezbyt przyjemnym miejscu. Zakładała jednak, że gdyby chciał się jej pozbyć, to zrobiłby to już dawno i to nie za pomocą kuchennego noża, a broni palnej, którą z całą pewnością musiał mieć gdzieś pod kontuarem.
- Oni czyli kto? - spytała między kęsami i pokręciła głową. - To nie jest tak. Tego nie przesłali ci ludzie, dla których pracowałeś, tylko człowiek, dla którego pracuję ja. Powiedział, że jak to zobaczysz, to łatwiej cię przekonam, żebyś poszedł ze mną.
To świadczyło o tym, że nie była tylko Hermesem, anonimową dziewczyną z Ziemi, posłańcem złych wieści. To znaczyło, że była kimś więcej, kimś kto wiedział więcej i prawdopodobnie miał też więcej do powiedzenia na temat nagrań. To też zresztą zrobiła, trzy kęsy później.
- Mój pracodawca przechwycił te dane. Nie wiedziałam, czym one są, ale teraz jak już wiem... - wzruszyła lekko ramionami. - To ostrzeżenie, nie groźba. W takim razie dobrze, że zdążyłam zanim było za późno.
Do restauracji ktoś wszedł. Para asari, pogrążona w rozmowie, rzuciła krótkie dzień dobry i usiadła przy stoliku nieopodal. Ciemnowłosa zamilkła, nie kontynuując tematu, bo jedna z błękitnoskórych jednak wstała, by podejść do terminala i tam przejrzeć menu, jednocześnie przyglądając się butelkom alkoholi za kontuarem. Ludzka kobieta milczała, powoli pochłaniając zawartość swojego talerza. Raz tylko zerknęła w bok, ale widok okazał się nieszczególnie absorbujący, więc skupiła się z powrotem na posiłku.
- Przepraszam, na jakiej mące robicie naleśniki? - spytała asari, na co tamta mało subtelnie przewróciła oczami. - I czy można prosić, żeby były smażone bez tłuszczu? A farsz bym wymieniła na szatkowane liście sobue i proszę bez soli.
- Nie mamy zbyt wiele czasu - wtrąciła ciemnowłosa z ciężkim westchnięciem i sięgnęła po filiżankę z herbatą, która okazała się pusta. Uzupełniła ją i skupiła się na piciu, znad krawędzi naczynia obserwując Strikera. Lustrowała go intensywnym spojrzeniem, jakby bez słów naciskała na decyzję, bo przecież to na nią teraz czekała, sama w zamian nie oferując zbyt wiele. Poza teoretycznym bezpieczeństwem, niczego - nawet własnego imienia.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

1 maja 2017, o 22:24

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Okręg Zakera”