Jeden z pięciu okręgów na Cytadeli, zdominowany gł. przez volusów, elkorów i hanarów, posiada jednak też wydzieloną ludzką strefę o nazwie Shin Akiba.

Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

[STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

5 wrz 2016, o 14:11

Obrazek Drzwi otworzyły się z cichym szumem po wpisaniu kodu podanego w wiadomości od pośrednika i Tori weszła do środka rozglądając się ciekawie. Mimo zmęczenia była wciąż naładowana ciekawością i podekscytowana faktem, że jej podróż dobiegła końca i oto ona - mały, nic nie znaczący pyłek wobec majestatu Galaktyki, znalazła się w jej samym sercu - na Cytadeli. Gdy tylko więc przestąpiła próg, rzuciła trzymane w rękach dwie - sporych rozmiarów - torby podróżne na ziemię i rozpoczęła zwiedzanie. Z niewielkiego przedpokoju weszła do surowo urządzonego salonu. Widać było wyraźnie, że zapewnione przez pośrednika "minimalne umeblowanie i wyposażenie w niezbędne sprzęty" faktycznie było "minimalne".

Centralne miejsce gołej podłogi pokoju zajmowały spora, nieco twardawa sofa i fotel ustawione przy niskiej ławie z metalu i szkła, a na wprost nich, na ścianie, znajdował się holoekran. Okno znajdujące się po prawej stronie było ogromne i zajmowało całą ścianę - od krawędzi do krawędzi pokoju i od podłogi aż do samego sufitu. Widok z niego nie był zbyt atrakcyjny - wychodził na ścianę podobnych okien w oddaleniu, a jedynym urozmaiceniem widoku były przelatujące ze stłumionym jękiem repulsorów taksówki i prywatne pojazdy. Było doskonałym źródłem światła - łuna bijąca od krzykliwie kolorowych, neonowych reklam i plakatów reklamowych wlewała się nachalnie do środka, zapełniając pokój migoczącą, zmieniającą się feerią barw. Po lewej stronie od sofy, naprzeciw okna, znajdował się aneks kuchenny - dość spora przestrzeń oddzielona od reszty pokoju długim blatem. Tori rzuciła tam wzrokiem tylko pobieżnie, bo nie było czemu specjalnie się przyglądać. "Wyposażenie w niezbędne sprzęty" zapewne nie gwarantowało jakichś ekstrawagancji, ale to, co w kuchni znajdować się powinno było widoczne na pierwszy rzut oka. Szafki, lodówka, preprocesor do obróbki żywności, piekarnik, kuchenka...

Przejście do drugiego, mniejszego pokoju znajdowało się w tej samej ścianie co wejście do salonu - a pomiędzy tymi dwoma wejściami znajdował się jedyny akcent łamiący surowość tego miejsca. Była to wpuszczona w podłogę donica w której rosło spore drzewko i kilka paprociowatych krzaczków. Poziom ziemi w donicy był minimalnie niższy niż poziom podłogi pokoju - sprawiało to wrażenie, jakby rośliny wyrastały z posadzki. Znajdujące się nad donicą źródło światła imitującego słoneczne było wyłączone, a gleba sucha. Tori uśmiechnęła się lekko, włączyła światło i skierowała się do drugiego pokoju, który został zaaranżowany na sypialnię. Duże, dwuosobowe łóżko, szafa z przesuwanymi drzwiami zajmująca całą jedną ścianę i niewielkie biureczko z terminalem dopełniały wystroju wnętrza. Gołe, jasnoszare ściany aż się prosiły o jakąś ozdobę, ale nie sprawiały negatywnego wrażenia. Sypialnia nie miała okiem, co Tori dostrzegła z lekką ulgą, nie miała również drzwi, a z łóżka swobodnie było widać sofę w salonie i holoekran na ścianie. Było tu jeszcze przejście (tym razem już zamykane - przesuwaną taflą z matowego szkła) do łazienki. Metalowy zlew i lustro nad nim, sedes i kabina prysznicowa - standardowe wyposażenie. I jedna, niewielkich rozmiarów szafka.

Niby nic specjalnego, ale mieszkanie spełniało aż nadto wymagania Tori. Było nawet za duże - przyzwyczajenie z Akademii Wojskowej, gdzie we czwórkę miały do dyspozycji jeden pokój i współdzieloną z koleżankami zza ściany kuchnię i łazienkę. Zaś pokój, który zajmowała mieszkając jeszcze u babki był mniejszy niż sypialnia jej nowego mieszkania. Surowość wyposażenia potraktowała jako wręcz zaletę - w jej mniemaniu mieszkanie powinno być przede wszystkim funkcjonalne.
Wróciła szybko pod drzwi, przyłożyła dłoń do zamka, zakodowała nowe hasło i ciągnąc za sobą swoje dwie torby wróciła do salonu.

- Obejmuję to mieszkanie w posiadanie - odezwała się, omiatając raz jeszcze cały pokój długim spojrzeniem, jakby obwieszczając wszystkim sprzętom, że właśnie stały się własnością młodej asari.

Otworzyła jedną z toreb i wyjęła z niej niedużą ramkę na holozdjęcie. Postawiła je na ławie przed sofą i spojrzała na nie z czułością. Zdjęcie przedstawiało turianina obejmującego piękną asari. Oboje wpatrywali się w trzymaną przez asari na rękach małą, niebieską istotkę o zielonych, ciekawych świata oczkach.

- Mamo, tato - odezwała się ponownie Tori wciąż patrząc na zdjęcie - Witajcie w moim nowym domu.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

5 wrz 2016, o 22:39

Rozpakowywanie nie trwało długo. Jedna torba z kilkoma zestawami ubrań: dwa komplety ubrań do pracy, Wizytowa sukienka, dres do ćwiczeń i jakieś szmatki na "po domu" znalazły się w szafie w ciągu kilku minut. Nieco dłużej zajęło wypakowywanie drugiej torby - ręczniki i kosmetyki powędrowały do łazienki, drobiazgi osobiste do małej komódki ukrytej w bocznym oparciu sofy, parę gadżetów ułożonych w niby-przypadkowych, ale głęboko przemyślanych miejscach salonu, kilka rzeczy wyniesionych do kuchni. Wreszcie poczuła się jak w domu.

Tori postanowiła zmyć z siebie zmęczenie i stres związany z podróżą i zdecydowanie zbyt długą odprawą celną i rozebrawszy się, poszła pod prysznic. Nastawiła twarz pod strumień gorącej wody i pozwoliła na to, by ta długo obmywała jej skórę spłukując pot, mydło i zmęczenie. Po raz pierwszy od dawna czuła się wolna. Wiedziała, że już następnego dnia, gdy stawi się w pracy, będzie musiała zmagać się z nowym otoczeniem, nowymi ludźmi i obowiązkami, ale sam fakt, że dotarła aż tu, na Cytadelę, napawał ją dumą i optymizmem. Nie obawiała się przyszłości, nie czuła stresu ani niepewności.

- Dasz sobie radę - spojrzała w oczy swojemu odbiciu w lustrze gdy zakręciła wodę i osuszyła się ręcznikiem. - Jesteś najlepsza i nic tego nie zmieni.

Czuła się jednak samotna. Nie przepadała za tłumem ludzi wokół siebie, ale zawsze mogła liczyć na jakąś bratnią duszę. Iryna, Lylia i Rasmeni przez ostatnie lata były zawsze w pobliżu, gotowe do wspólnych wygłupów, poważnych rozmów czy obrażania się na siebie nawzajem. Tori przekrzywiła głowę zastanawiając się chwilę, po czym, nie ubierając się, nago podeszła do terminala.
Do: Iryna Lessi
Nadawca: Tori Te'eria
Temat: Pozdrowienia z Cytadeli

Słonko, dotarłam w końcu na Cytadelę. Jutro czeka mnie pierwszy dzień w Szpitalu i nie mogę się go wręcz doczekać. Mieszkanko jest piękne, okolicy jeszcze nie widziałam, ale obiecuję, że zdam pełny raport gdy tylko się ogarnę na miejscu. Strasznie za Tobą tęsknię i chciałabym, abyś była tu, ze mną.
Trzymaj się!

Tori.
Wysłała wiadomość i podeszła do ogromnego okna wpatrując się w neony i przelatujące pojazdy, nieskrępowana własną nagością. W końcu była u siebie, prawda? Postanowiła, że następnego dnia po pracy musi zwiedzić okolicę. Znaleźć jakieś sklepy, może jakąś knajpkę w której mogłaby jadać... Ale dzisiejszy wieczór należał jeszcze do niej i miał dać jej relaks. Z lodówki wyjęła kupione jeszcze na Thessii wino, z szafki przy suszarce do naczyń wyjęła przezroczysty kubek. Po wojskowemu, bez kieliszków - pomyślała i uśmiechnęła się do siebie.

Zaopatrzona ułożyła się na sofie. Nie dbała o ubieranie się, chciała poczuć się wolna i niczym nie skrępowana. Chwilę trwało, nim znalazła sobie wygodną pozycję na dość mocno wygniecionym meblu, nalała sobie wina i smakując je, włączyła holowizję, szukając jakiegoś wida, który pozwoliłby zapomnieć o zbliżającej się pierwszej nocy w nowym miejscu.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

6 lis 2017, o 13:32

Przykładając dłoń do kontrolki kodowego zamka swojego mieszkania czuła się tak, jakby zaraz miała się rozpłakać. Powinna być szczęśliwa, że klendagoński koszmar wreszcie się skończył, że wróciła do domu, na Cytadelę, wkrótce do Huerty, ale poczucie porażki, emocje wydarzeń ostatnich kilku dni, świadomość tego, że misja zakończyła się wielką klapą, śmiercią Diany i - być może - Vexa, chłód pożegnania z towarzyszącymi jej turianinem i człowiekiem, z którymi do końca nie złapała bliższego kontaktu, samotny powrót do Okręgu Zakera i fakt, że gdy przyłożyła dłoń do kontrolki zamka w głowie miała pustkę - nie pamiętała ustawionego przez siebie kodu - sprawiły, że dumna asari czuła się i wyglądała w tej chwili jak kupka nieszczęścia.
Drzwi w końcu otworzyły się jednak, wpuszczając do wnętrza mieszkania. Obrzuciła je spojrzeniem, jakby widząc wnętrze po raz pierwszy, albo jakby spodziewała się surowego wnętrza Bazy Przejściowej i awaryjnych paneli świecących przy podłodze. Ale nie. To było jej mieszkanie. Mimo, że nie zdążyła się w nim jeszcze do końca zadomowić - w końcu na Cytadeli spędziła zaledwie kilka dni nim podpisała kontrakt z Kobo, gdy tylko drzwi zamknęły się za jej plecami, odetchnęła ciężko i mimo niewesołych myśli, uśmiechnęła lekko. W mieszkaniu nie było ciemno - agresywne neony, błyskające wszystkimi kolorami tęczy zalewały salon mieniącą się poświatą, a tuż przy wejściu do sypialni spokojnym, jasnym światłem świecił włączony przed wyjazdem promiennik oświetlający rosnące w podłogowej donicy rośliny - niewielkie drzewko i kilka paprociowatych krzaczków. Otulający dziewczynę koc zsunął się z jej ramion wprost na podłogę, a Tori - pozostając w sztywnej od zaschłych plam krwi, brudnej, porwanej i poprzecieranej w wielu miejscach tunice, którą ubrała jeszcze przed pamiętną burzą i zawaleniem się budynku bazy, podeszła powoli do ogromnego, panoramicznego okna salonu. Oparła się o nie dłonią i dotknęła czołem zimnej tafli grubego szkła, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. W rzeczywistości nie widziała jednak ani budynku widocznego naprzeciw, ani przelatujących pomiędzy budynkami taksówek i prywatnych pojazdów, ani kolorowych rozbłysków neonów. Przed oczami jeszcze raz przemknęły jej obrazy i wspomnienia ostatnich godzin, czasu od opuszczenia Klandagonu...
Ochroniarz brutalnie chwycił ją za rękę i wykręcił boleśnie, po czym jednym, silnym pchnięciem wrzucił Tori wprost w otwartą przestrzeń śluzy korwety. Nie mogła się bronić. W tej chwili rozpaczliwie starała się tylko utrzymać równowagę, ale i temu nie podołała. Osłabienie, zmęczenie i strach sprawiły, że kobiecie poplątały się nogi i gruchnęła ciężko na posadzkę. Uderzenie sparaliżowało ją bólem - świeża rana w boku odezwała się ze zdwojoną siłą, a gdy asari odruchowo dotknęła rany, poczuła na palcach mokrą lepkość krwi. Poddała się. Za sobą usłyszała szum zamykanych drzwi śluzy i chwilę później pokładem statku wstrząsnął dreszcz. Startowali, odlatywali z planety wbrew wcześniejszym słowom Girbacha, że będą czekać na powrót Vexa.
Nie mogli zrobić już nic. Mimo prób nie udało się złamać blokad i otworzyć zablokowanego wejścia do kokpitu. Nie wiedzieli nawet, czy na pokładzie znajduje się pilot, czy może statek sterowany jest zdalnie, albo działa automatyczne, według wcześniej założonego programu. Nie rozmawiali nawet zbytnio - każde pogrążone we własnych myślach, zaszyło się w osobny kąt oczekując na koniec podróży. Tori zdrzemnęła się nawet chwilę, otulona w znaleziony na jednej z sof cienki koc - nie wiedziała nawet jak długą, ale obudziły ją dopiero wstrząsy i dźwięki towarzyszące dokowaniu korwety. Śluza otworzyła się, światła wewnątrz statku zgasły jakby wyganiając ich na zewnątrz i chwilę później stali już całą trójką na rampie jakiegoś mało używanego doku na Cytadeli. Wychodząc ze statku, Tori zabrała bez skrupułów otulający ją koc. Zawinięta w niego czuła się nieco pewniej, poza tym ukrywał on przed ciekawskimi oczami nielicznych mijających ich osób wątpliwej jakości garderobę asari.
Tori skinęła głową pozostałym, starając się obdarzyć ich jednocześnie przelotnym uśmiechem.
- Wygląda na to, że to już koniec naszej przygody... - rzuciła cicho. Wymieniwszy z Ja'antianem i Carlosem jeszcze kilka zdawkowych uwag, w końcu uścisnęli sobie dłonie i rozeszli się - Tori na pożegnanie wysłała jeszcze swoje prywatne namiary i adres "tak na wszelki wypadek" i poczłapała klaszcząc bosymi stopami po brudnej płycie lądowiska w kierunku postoju taksówek. Było jej wszystko jedno. Wsiadła do pojazdu, który pojawił się krótką chwilę po wezwaniu i podała adres swojego sektora w Okręgu Zakera. Chwilę później, już na miejscu, nie oglądając się za siebie i nie zważając na obserwujących ją i jej nietypowy strój z koca przechodniów, poszła wprost w kierunku swojego budynku.
Westchnęła ciężko i oderwała się od szyby okna. Była obolała, głodna, zmęczona i brudna, jakby cały kurz i piasek tamtej zakazanej planety przykleił się do jej skóry. Odpięła od paska pistolet i generator tarcz i rzuciła je niedbale na kanapę, po czym ruszyła w kierunku sypialni, po drodze krzywiąc się z bólu ściągając z siebie to, co kiedyś było piękną, białą tuniką. W kilku miejscach materiał przykleił się do krwi i musiała go odrywać, ale nie dbała o to. Resztki swej garderoby wrzuciła prosto do kubła na śmieci i wmaszerowała wprost pod prysznic. Gorąca woda obmywała ją, zmywając stopniowo brud i plamy krwi, karmiąc jej skórę wilgocią i ciepłem. Po dłuższej chwili zakręciła wodę i wytarła się delikatnie starając się nie rozdrapać świeżych ran i otarć. Podręczna apteczka w łazience ujawniła swój zapas plastrów i środków opatrunkowych i gdy asari w końcu wyszła z łazienki, przypominała świąteczną choinkę, upstrzona mniejszymi i większymi plastrami ponaklejanymi we wszystkich wymagających tego miejscach.
Gdy dostrzegła na terminalu w sypialni migającą kontrolkę otrzymanych wiadomości, podeszła powoli do niego i zasiadła na krześle, przeglądając otrzymane maile.
Było ich kilka - większość to reklamy dotyczące możliwości zakupu tak odległych w tej chwili Tori rzeczy jak własnego skycar'a, nowych mebli z dostawą do domu, promocji kredytów (na skycar'a?), czy ofert wysyłkowych butików - te ostatnie sprawiły, że Tori tęsknym wzrokiem obrzuciła swoją szafę i znajdującą się w niej resztkę jej garderoby. Większość ubrań została na Klendagonie i raczej nie liczyła na to, żeby Kobo łaskawie jej oddało ciuchy, czy jej uszkodzony pancerz - w związku z tym te reklamy jako jedyne nie zostały usunięte.
Pośród spamu jednak znalazła dwie wiadomości zgoła odmienne - pierwszą, która wprawiła ją w osłupienie i drugą, która wywołała uśmiech na jej twarzy i sprawiła, że Tori zrobiło się cieplej na sercu.
Od: KOBO Corp
Do: Te'eria, Tori

Szanowna Pani,
Informujemy, że wynagrodzenie za wykonane przez Panią usługi w kwocie 15.000 kredytów związane z realizowanym dla nas kontraktem zostało przelane na Pani konto.
Dziękujemy za współpracę i liczymy na Pani usługi w przyszłości.

Z poważaniem
Dział HR
KOBO Corp.
Wpatrywała się w maila z niedowierzaniem. Girbach miał tyle tupetu, że oficjalnie - jak gdyby nigdy nic - zakończył jej kontrakt i jeszcze przelał - niemałe - wynagrodzenie? Czy chciał ją za to kupić? Zapewnić sobie jej milczenie? Czy była to po prostu pomyłka księgowości korporacji? Kontrolnie sprawdziła stan swojego konta bankowego i aż oczy rozszerzyły się jej ze zdumienia, gdy dostrzegła przelew przychodzący i kwotę przelewu, zgodną z informacją z maila.
Drugi mail był od Iryny, przyjaciółki Tori z akademii. Nie zawierał niczego szczególnego - ot, kilka standardowych pytań, wyrazy przyjaźni i świeże plotki z Armali, ale sprawił, że Tori po raz pierwszy od dawna się szczerze uśmiechnęła. Miło było wiedzieć, że gdzieś tam, w kosmosie, jakaś bratnia dusza myśli o niej.
A jednak... myśli Tori popędziły do jeszcze kogoś. Do Vexa. Co się z nim stało? jakie były - i są - jego losy? Czy żyje? Czy opuścił już Klendagon? Czy Girbach dotrzymał danej mu obietnicy? Czy odnaleźli Oko? Jedna myśl o Vexie wywołała lawinę pytań i wyrzutów sumienia. Zostawiła go tam. Nie pomogła. Nie wróciła po niego. Mimo jego szorstkich, ostatnich słów, mimo sposobu, w jaki się z nim pożegnała, miała nadzieję, że mu się udało. Że jest bezpieczny. A jeśli nie?
Dłonie asari zatańczyły na klawiaturze terminala. Mimo, że zdawała sobie sprawę, że w publicznym extranecie znalezienie jakiejkolwiek informacji o konkretnym człowieku - zwłaszcza żołnierzu i zwłaszcza, jeśli informacje nie były celowo upublicznione - graniczyło z cudem, ale musiała spróbować dowiedzieć się czegokolwiek. Czy żyje. Czy gdzieś się zgłosił. Choćby adresu mailowego. Czegokolwiek. W jej głowie, w jej pamięci wciąż znajdowało się wiele punktów zaczepienia, by móc spróbować go namierzyć. A jeśli nie... Wykorzysta kredyty z Kobo. Znajdzie jakiegoś handlarza informacją. Zatrudni profesjonalistę. Spróbuje go odszukać, znaleźć. Żeby przeprosić. Żeby powiedzieć... że dla Tori nie jest tylko "głupim, rogatym sukinsynem", jak mu powiedziała na Klendagonie. Choć miała nadzieję, że on to wie...
Uśmiechnęła się ponownie, tym razem do swoich myśli.
- Viyo, Vexarius - szeptała do siebie, wyświetlając wyniki kolejnych zapytań. - Porucznik, Trzeci Oddział Specjalny... Znajdę cię. Tak czy inaczej, ale cię znajdę...

Wyświetl wiadomość pozafabularną
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

10 gru 2017, o 00:55

Otworzyła oczy i przeciągnęła się aż zatrzeszczały stawy. Mimo popołudniowej godziny, którą zarejestrowała niechętnie kątem oka na wyświetlaczu terminala, nie czuła się wypoczęta ani wyspana. Miała wrażenie, że w jej krwi wciąż jeszcze krąży zbyt wiele alkoholu, a mięśnie wciąż bolały po wczorajszej, suto zakrapianej alkoholem i spędzonej w większości na tanecznym parkiecie imprezie zakończonej nawet nie świtem, ale późnym rankiem. Nie pamiętała nawet z kim tańczyła - we wspomnieniach majaczyły jej jakieś bezimienne, nieokreślone i rozmazane twarze mężczyzn pragnących zwrócić na siebie uwagę Tori, ale żadna z nich nie zapadła jej w pamięć na tyle, by uznać ją godną uwagi.
Dopiero teraz dotarło do niej nieprzyjemne uczucie - sztywność karku połączona z bólem głowy sprawiającym, że każde nią porusznie przyprawiało o mdłości zdecydowanie nie było komfortowe. Tori powoli zatem zwlokła się posłania i człapiąc bosymi stopami po posadzce przemaszerowała powolnym i ostrożnym krokiem te kilka kroków dzielących ją od łazienki, po czym z apteczki wydłubała tabletkę przeciwbólową. Popiła ją wodą z kranu i - po chwili zastanowienia - łyknęła jeszcze dwie. Dla pewności. Sama świadomość tego, że chemikalia wkrótce zaczną krążyć w jej żyłach i - jeśli bogini pozwoli - uśmierzą ból spawiła, że jej humor nieco się poprawił. Do tego stopnia, że wróciła do sypialni, sprawdziła nowe wiadomości w terminalu (nic nowego prócz paru reklam) i przeszła do salonu.
Ogarnęła wzrokiem pobojowisko. Zwykle sterylnie czysty i wysprzątany salon wyglądał obecnie jak po przejściu tornada. Otrzymane w ciągu kilku ostatnich dni paczki z ubraniami zamawianymi przez holo-net były rozpakowywane na poczekaniu, a ich plastikowe opakowania walały się obecnie w kącie pokoju, zrzucone na stos. Zawartość paczek zaś stanowiła obecnie malownicze ubarwienie salonu i blatu oddzielającego go od aneksu kuchennego - sukienki, legginsy, bluzeczki i spódnice oraz mniej lub bardziej kusząca bielizna rozłożona była na sofie, fotelu, ławie, blacie kuchennym, zapomniany stanik był nawet zaczepiony na holowizorze wiszącym na ścianie.
- Na Athame, ogarnij się wreszcie i zrób z tym porządek, kobieto... - wymamrotała pod swoim własnym adresem, po czym machnęła ręką na rozgardiasz i poczłapała w kierunku kuchni. Suszyło ją i to było w tej chwili najważniejsze. Do pierwszego z brzegu kubka nalała wody i wypiła ją duszkiem. Stwierdziwszy, że zabieg nie przyniósł oczekiwanych rezultatów napełniła kubek ponownie i znów go opróżniła w kilku łykach. Uzupełniła naczynie po raz trzeci i trzymają kubek w dłoni, wróciła do salonu.
Ostatnie dni minęły jej na przekopywaniu holonetu, oczekiwaniu na jakąkolwiek informację od Handlarza Cieni i cowieczornych baletach. Kolejne dni zlewały się w jedno, nie była nawet pewna ile czasu minęło od jej ostatniej wizyty w Huertcie, nie miała spraecyzowanych planów na przyszłość. Krytycznym wzrokiem ogarnęła wnętrze swojego mieszkania i stwierdziła, że chyba wystarczy tego dobrego. Musi coś ze sobąw końcu zrobić. Nawet, jeśli związane by to było z jej powrotem do pracy. Albo przynajmniej z ogarnięciem Stajni Augiasza, w którą powoli zamieniało się jej mieszkanie. Ba. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
Zaczeła od długiego, kojącego prysznica i wrzucenia stosu brudnych ubrań do prania. Potem oceniwszy krytycznie swoje odbicie w lustrze, poświęciła trochę czasu na zrobienie sobie makijażu - coś, co robiła nieczęsto, ale przeważnie przy jakichś szczególnych okazjach. Tym razem makijaż miał pomóc zamaskować zmęczoną imprezami cerę i podkrążone z niewyspania oczy. Nie znaczyło jednak, że był zrobiony "na odwal się" - Tori naprawdę postarała się, by wyszedł piękny i dodawał jej urody. Dykretny, ale wyraźny. Dziś była ta specjalna okazja. Sprzątanie.
Mimo, iż była to ostatnia rzecz, na którą miała ochotę, wróciła do salonu i zaczęła zbierać porozrzucane wszędzie ubrania. W ostatnich dniach jej garderoba powiękzyła się chyba dziesięciokrotnie - nigdy nie miała aż takiej ilości ciuchów. Nie martwiło jej to jednak, a wręcz przeciwnie. Pozwoliła sobie na "odrobinę" zakupoholicznego szaleństwa i teraz z dumą i uwielbieniem po raz enty taksowała każdą sztukę umieszczanej w szafie i szufladach odzieży. Co by na to powiedziała jej babka? Zapewne zbeształaby ją, nazywając próżniaczką i ladacznicą. A potem wyrzuciłaby wszystko co uznałaby za nieodpowiednie do spalarki odpadów. Czyli zapewne wszystkie świeżo kupione przez Tori ubrania.
- Przykro mi, babciu, ale teraz ja tu rządzę. A te akurat ciuchy diabelnie mi się podobają - rzuciła na głos, wieszając w szafie kolejną sukienkę.
Koło drzwi wejściowych stała jeszcze jedna, nierozpakowana paczka - nowy pancerz zamówiony w miejsce tego, który pozostał na Klendagonie. Mimo, że nie było jakichś konkretnych podstaw do tego, by takowy posiadać, Tori uznała, że będzie teraz przygotowana na wszelką ewentualność. Rozpakowując teraz opakowanie, wyjmowała kolejne elementy stalowoszarej, podświetlanej błękitnymi diodami zbroi, przypominając sobie z uśmiechem jak zastanawiała się na Klendagonie czy w pierwszym kupionym przez nią pancerzu nie pozostawiła żadnej metki. Pancerz wylądował w końcu na specjalnie przygotowanej półce w szafie - obok Falangi, pochłaniaczy ciepła i generatora tarczy, a wszyskie walające się opakowania Tori związała ciasno sznurkiem, przygotowując śmieci do wyrzucenia przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Nie bardzo wiedziała, co począć z resztą dnia - a w zasadzie resztą wieczoru. Żołądek domagał się jedzenia, a wiedząc, że w jej lodówce oprócz jakichś napojów i alkoholu znajdzie jedynie światło, postanowiła wybrać się do jakiegoś lokalu by ugasić głód. Najpierw jednak należało się ubrać. Po krótkim zastanowieniu wybrała białą, krótką bluzeczkę z długim rękawem i odsłaniającą brzuch, z dekoltem odłaniającym ramiona i głęboko wyciętym z przodu, sznurowanym niemal na całej wysokości bluzki. Do tego dobrała gładką, sięgającą powyżej kolan, białą spódnicę s podwyższonym paskiem i - również białe - botki na obcasie. Całość wyglądała kusząco i elegancko, czyli dawała dokładnie taki efekt, jaki sari chciała osiągnąć. Na koniec siadła do terminala, przeglądając ekstranet w poszukiwaniu jakiejś pobliskiej restauracji "na poziomie", w której mogłaby się najeść w spokojnej atmosferze.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

10 gru 2017, o 02:23

Opuszczenie Nory Chory wiązało się z powrotem do świata, a także do wszystkiego co ów świat oferował. Chwila przerwy pozwoliła mu oswoić się z nową sytuacją, w której został przedstawiony, odsuwając napięcie na dalszy plan i umożliwiając umysłowi nabranie metaforycznego oddechu. Wiadomość od Nazira była pierwszym przypomnieniem, że chociaż on odpoczywał i zwolnił, reszta galaktyki tego nie zrobiła. I że wciąż były sprawy to rozwiązania, odpowiedzi do znalezienia.
Nawet jeżeli tym razem nie były związane z wojną ani z bezpośrednim bezpieczeństwem galaktyki, a miały czysto prywatny oddźwięk.
Idąc korytarzami stacji uświadomił sobie ten fakt w całej okazałości, jakby rozmowa z Vasir przypomniała mu o istnieniu pewnej linii. Klendagon nie był "ważny" w skali uniwersum. Nie, Klendagon był ważny dla niego.
Girbach sprawił, że Klendagon był sprawą osobistą.
Opuścił Okręg Kithoi, zjeżdżając jedną z wielu wind. Mógł wybrać taksówkę, ale zamiast tego zdecydował się na pieszą wyprawę, żeby móc zebrać myśli i ponownie wskoczyć na właściwe tempo. Mijał ludzi i asari, którzy zmierzali w sobie tylko znanych kierunkach, a także innych turian, nie poświęcając im zbyt wiele uwagi. Okręg Zakera przywitał go harmidrem mieszkańców i towarzystwem tłumów, pośród których można było dostrzec zarówno kroczących ciężko elkorów jak i przemieszczających się kaczkowatym chodem nieszczęsnych volusów. Turianin przemierzał tą trasę drugi raz, ale z łatwością odnalazł kompleks mieszkalny, który go interesował. Poprzednio nie miał zbyt wiele szczęścia w zastaniu jego lokatorki, ale świat należy do cierpliwych.
Korytarze ponownie zaprowadziły go pod wskazany adres, aż zatrzymał się pod drzwiami sygnowanymi numerem 76-23B. Dzwonek do drzwi czekał cierpliwie, gdy turianin przyjrzał się mu w zamyśleniu. Już po raz drugi odbywał z nim ten niemy pojedynek spojrzeń, myślami błądząc jednak dookoła tego co oznaczało ponowne spotkanie Tori, gdyby tym razem ją zastał wewnątrz mieszkania.
Jakby nie patrzeć, ich ostatnie pożegnanie nie należało do najbardziej pozytywnych.
A z jej perspektywy on prawdopodobnie był martwy, schwytany lub zaginiony.
Przekrzywił głowę, nasłuchując przez chwilę dźwięków z wnętrza apartamentu, po czym nacisnął przycisk.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

10 gru 2017, o 11:29

Była praktycznie gotowa do wyjścia - poszukiwania w ekstranecie zakończyła wytypowaniem "Stratosfery" - drogiego acz przyjemnego lokalu serwującego (według menu i zamieszconych na portalu opinii klientów) również dania z Thessii. Pomysł zjedzenia dania przypominającego rdzenną planetę asari spodobał jej się bardzo, a gdy w menu dostrzegła potrawkę z grilowanych rybek skald, decyzja została podjęta natychmiast. Pojawiła się także ciekawość - na ile dania przyrządzone w multikulturowej kuchni będą przypominały smakiem te, które znała.
Według opisu, zdjęć i opinii restauracja należała to tych eleganckich, więc Tori wygasiła terminal i stwierdziwszy, że jej ubiór prezentuje się wystarczająco dobrze, postanowiła uzupełnić go o zawieszony na szyi łańcuszek z wisiorkiem z błyszczących kamieni akwamarynu. I torebkę. Choćby zwykłą, białą kopetówkę. Trzymając torebkę pod pachą, przyłożyła łańcuszek do szyi starając się go zapiąć, gdy dzwonek przy drzwiach odezwał się, informując o kimś stojącym pod jej drzwiami.
Kto mógł to być? Zapewne kurier z kolejną z zamówionych przez Tori paczką. Straciła już niemal kontrolę nad ich ilością, nie zawracała sobie głowy tym, czy wszystkie zamówione rzeczy zdążyły już do niej dotrzeć, czy jeszcze powinna czegoś oczekiwać. Teraz ważnejszym problemem był łańcuszek - ponieważ nie nosiła biżuterii zbyt często, założenie go stanowiło lekkie wyzwanie - z racji trzymanej pod pachą kopertówki i braku wprawy, nie mogła sobie poradzić. Przeszła do salonu i widząc, że kontrolka na drzwiach świeci zielenią (jak zwykle zapomniała zablokować wejście), dalej walcząc z opornym zapięciem, podeszła do drzwi i łokciem trąciła otwierającą je kontrolkę. Nie czekając aż się otworzą do końca, odwróciła się plecami i ruszyła w kierunku sofy.
- Proszę położyć przy drzwiach - odezwała się nawet nie odwracając głowy - Powinnam coś pokwitować?
Zapięcie zaskoczyło, co wywołało na twarzy asari lekki uśmiech. Była prawie gotowa. Jeszcze tylko odprawi kuriera i będzie mogła ruszać w miasto.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

10 gru 2017, o 14:11

Tym razem było inaczej. Tym razem drzwi nie odpowiedziały milczeniem. Turianin zaplótł dłonie za plecami i słuchał zbliżających się kroków, po których przejście rozsunęło się z sykiem, ujawniając wnętrze mieszkania oraz jego właścicielkę. Tori była w domu.
I sądząc po stroju, właśnie zamierzała go opuścić.
Viyo zmarszczył brwi po jej odpowiedzi w początkowej konfuzji, ale na jego usta szybko wpłynął oszczędny uśmiech zrozumienia. Przekrzywił głowę, przyglądając się kobiecie od tyłu i obrzucając spojrzeniem jej wyjściowy ubiór od dołu do góry, korzystając z chwilowej bezkarności, gdy wchodziła do wnętrza apartamentu. Nie wyglądała na ranną ani na zdruzgotaną wydarzeniami na Klendagonie, co oznaczało, że Girbach dotrzymał swojej obietnicy w pełni. Również obrażenia które odniosła podczas wycieczki w lodowatej atmosferze musiały już zniknąć, nie pozostawiając trwałych uszczerbków. A przynajmniej takich widocznych.
- Obawiam się, że musiałem gdzieś zapodziać pani paczkę - rzucił, a głos zawibrował mu z lekkim rozbawieniem. Zrobił krok do przodu i stanął w drzwiach, opierając się bokiem o framugę i krzyżując ręce na piersi. - Ale może pani zgłosić na mnie zażalenie do firmy.
Jej apartament wyglądał zarazem znajomo jak i obco. Przesunął spojrzeniem po wnętrzu salonu, po sofie, po aneksie kuchennym wydzielonym podłużnym blatem i po ogromnym oknie, dającym tyle światła ile dusza zapragnęła oraz widoki podobne tym, które sam posiadał we własnym mieszkaniu. Blask neonów i reklam z pobliskiego budynku rzucał refleksy na powierzchnię szyby, barwiąc ją na tysiące sztucznych kolorów, a gdzieś w oddali krążyły w powietrzu promy podróżne.
Wzrok Viyo wrócił z powrotem na kobietę, a on uśmiechnął się do niej krótko.
- Dobry wieczór, doktor Te'erio.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

10 gru 2017, o 14:47

- Że co proszę? Jak można... - pierwsze słowa dobiegające ją od stojącego w drzwiach gościa sprawiły, że asari już chciała wyładować się na niekompetentnym dostawcy. Ale przerwała w pół zdania, bo nagle, niczym grom z nieba, poznała głos rozmówcy. Czy to możliwe? Ten głos kojarzył jej się z wyciem wściekłej bestii piaskowej burzy. Z chłodnymi ścianami bazy na Klendagonie. Z tak niedawnymi przeżyciami. Był albo łudząco podobny, albo należał do osoby, z którą kontaktu szukała od powrotu na Cytadelę.
Odwróciła się na pięcie i spojrzała wprost na stojącą w progu postać. Wyraz zaskoczenia na jej twarzy po chwili ustąpił szerokiemu uśmiechowi, a trzymana dotychczas pod pachą torebka ze stuknięciem uderzyła o podłogę.
- Vex? - tylko to zdołała wykrztusić w odpowiedzi na jego powitanie.
Zrobiła kilka kroków w jego kierunku zatrzymując się jednak o metr od turianina i powstrzymując się w ostatniej chwili przed rzuceniem się mu na szyję. Tego chyba nie powinna robić. Nie to, żeby tego nie chciała, ale... Wiedziała, że nie powinna. Jej serce wypełniło się radością i ogromną ulgą.
- Vex... - odezwała się jeszcze raz, patrząc mu prosto w oczy. W jej własnych z pewnością widać było radość, ale nie przejmowała się tym. - Na Athame, wejdź, nie stój w progu!
Chwyciła go za dłoń i niemal wciągnęła do środka. Po kilku krokach puściła jego dłoń i odetchnęła głęboko. Tyle rzeczy chciała mu na raz powiedzieć...
- Handlarz Cieni cię odnalazł? Jesteś cały? Zdrowy? Girbach cię wypuścił? Staraliśmy się wrócić po ciebie, ale wsadzili nas do promu i wykopali z planety jak śmieci, ale szukałam cię i starałam się skontaktować, nie wiem co z Carlosem i Ja'antianem, nie miałam z nimi kontaktu, ja wciąż jestem oficjalnie na kontrakcie z Kobo i mam wolne, ale szukałam cię, nawet byłam u Handlarza by znalazł jakiś namiar i... - przerwała zrozumiawszy, że z emocji znów włącza jej się paplanina i słowotok. Splotła dłonie, zrobiła dwa kroki w głąb pomieszczenia, odwróciła się i wróciła znów do mężczyzny. Tym razem jej twarz była poważniejsza, a uśmiech zniknął z jej ust.
- Przepraszam cię... - chyba tak naprawdę to właśnie przede wszystkim chciała mu powiedzieć. Przeprosić. Za to, że nie wróciła po niego. Że pozwoliła się wywieźć z Klendagonu. Za to, jak brzmiały jej ostatnie słowa. - Naprawdę przepraszam. Nie powinnam była...
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

10 gru 2017, o 16:32

Turianin obserwował reakcję kobiety, złożoną z mieszaniny różnych emocji. Impuls złości, który przemknął po jej twarzy, został zastąpiony przez wyraz zaskoczenia oraz ostatecznie radości, która sama w sobie powiedziała więcej niż wszystkie możliwe słowa, gdy asari go rozpoznała. Jego myśl, że wciąż będzie na niego wściekła, najwyraźniej była bezpodstawna, co przyjął z ostrożną ulgą.
- Z krwi i kości - odpowiedział, odwzajemniając jej uśmiech. Jego spojrzenie na chwilę odbiegło za torebką, gdy ta wypadła z dłoni Tori, ale kobieta już do niego podeszła, zupełnie nie zwracając na nią uwagi. Wyprostował się i porzucił pozycję przy drzwiach, korzystając z zaproszenia. A kiedy niespodziewanie złapała go za dłoń, pozwolił pociągnąć się do środka; wejście zasunęło się z powrotem za jego plecami, odcinając mieszkanie od korytarza.
- Handlarz Cieni? - powtórzył z zakłopotaniem za asari, gdy ta niespodziewanie zaczęła wyrzucać z siebie słowa. Uniósł w obronnym geście dłonie, jakby próbował zatrzymać potok pytań, którym go zasypała i zaśmiał się cicho, kręcąc głową. - Spokojnie, czekaj. Powoli. Wszystko ci opowiem - o ile masz czas - dodał, opuszczając ręce i kiwając pytająco głowę w stronę jej kreacji. Wyglądało na to, że właśnie złapał ją na wychodzeniu z mieszkania, a nie wiedział czy nie ma gdzieś umówionego spotkania, które właśnie nieświadomie przerwał.
Urok wpadania niezapowiedzianym.
- Nic mi się nie stało i wciąż żyję. I cieszy mnie, że mogę powiedzieć o tobie to samo - powiedział, uśmiechając się do niej oszczędnie, ale w jego oczach brak było wesołości, a jedynie ponurą niechęć. Nie do kobiety, w żadnym wypadku, ale do wspomnienia Klendagonu. - Girbach dotrzymał słowa, przynajmniej tego danego wam. Mnie - nie do końca. Porzucił mnie na pustyni, gdy już dostał to czego chciał, licząc, że piasek wykończy mnie za niego.
Zaplótł dłonie za plecami i przez chwilę błądził spojrzeniem po twarzy Tori, a gdy odwróciła się tyłem, przyglądał się jak krąży niespokojnie po pokoju. Radość ustąpiła miejsca poczuciu winy w jej oczach i dopiero teraz turianin w pełni zrozumiał co musiała czuć, opuszczając pustynną planetę. Nie złość na niego, nie wściekłość - a winę. Że zostawiła go na śmierć.
Zabawne, że tyle rzeczy potrafił przewidzieć, a na te najprostsze był ślepy.
- Nie zadręczaj się. Nie dałem ci większego wyboru - odezwał się po dłuższej chwili, uśmiechając się krzywo. Obrócił się głowę, na kilka sekund zawieszając spojrzenie na neonach widocznych za oknem oraz krzykliwym, holograficznym plakacie reklamującym jakiś lokal w Okręgu, z którego właśnie przyszedł. - Ale to musiało się tak odbyć. Założyłem, że nawet jeżeli nie uda wam się przejąć kontroli nad okrętem, to przynajmniej opuścicie Klendagon cali, a ja będę miał największą szansę na przeżycie zdrady Darrona. I miałem rację, chociaż w tym - dokończył, wzruszając ramionami. Jego wzrok z powrotem zatrzymał się na asari.
- Nawet jeżeli wymagało to paru ostrych słów po obydwu stronach - dodał po chwili milczenia, unosząc kącik ust. Zaraz jednak z powrotem spoważniał, gdy jego myśli wróciły do tematu, który na samym początku wywołał jego wątpliwość. Handlarz Cieni, którego wspomniała kobieta, był zupełnie nową zmienną w całym równaniu i dorzucanie go do całej sterty problemów było... mało idealne.
- Mam nadzieję, że nie wpakowałaś się w żadne kłopoty, próbując mnie znaleźć. Odezwałbym się wcześniej, gdybym wiedział.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

10 gru 2017, o 17:18

Podniosła wzrok na niego, gdy odpowiadał na jej chaotyczne pytania. Wyglądało na to, że poczucie winy - w takiej, czy innej postaci - dotknęło ich obojga. Jej twarz znów rozpromienił uśmiech.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, widząc cię całego i zdrowego. I... musisz mi wszystko opowiedzieć. Ze szczegółami. Mam pomysł- klasnęła w ręce - Miałam zamiar wyjść coś zjeść... Zarezerwowałam stolik w "Stratosferze". Dasz się zaprosić? Ja stawiam - uśmiechnęła się szelmowsko. Obejrzała się za siebie, dostrzegła leżącą na ziemi torebkę i odwróciwszy się podeszła do niej. Pochyliła się sięgając po nią, po czym prostując się, otrzepała ją delikatnie. Kątem oka dostrzegła wciąż wiszący na holowizorze, zapomniany podczas porządków biustonosz, ale postanowiła nie zawracać sobie nim teraz głowy - istniała nadzieja, że Vex go nie dostrzegł, a zwracanie uwagi gościa na tak krępujący element dekoracyjny byłoby... niezręczne. Nawet, gdyby teraz próbowała go zdjąć i ukryć, istniała szansa, że Vex by go dostrzegł.
- Kłopoty? Mam nadzieję, że nie - uznała, że najlepszą próbą odwrócenia uwagi Vexa będzie kontynuowanie rozmowy. - Zgłosiłam się kilka dni temu do jednego z agentów Handlarza Cieni. Poprosiłam go o odnalezienie ciebie... lub jakichkolwiek namiarów umożliwiających kontakt z tobą. Chciałam się upewnić, że... żyjesz. Że jesteś cały. I poprosiłam o wszystkie dostępne dane na temat Girbacha i jego obserwację.
Odwróciła się ponownie do Vexa. Cieszyła się jego obecnością. Tym, że był najwyraźniej zdrów i cały. Tym, że mogli swobodnie porozmawiać - bez zagrożenia ze strony niegościnnego klimatu Klendagonu, burzy, Girbacha i wycelowanej broni. Bez intryg i zdrad.
- Jak do tej pory nie odezwał się jednak z żadnymi informacjami. Jestem ciekawa, czy w ogóle wziął mnie na poważnie. Wiesz, że Girbach był na tyle bezczelny, że przelał mi należność za "realizację kontraktu"? Stwierdziłam, że wydam jego pieniądze na to, żeby go dorwać. Myślałam nawet o wynajęciu statku... - zarumieniła się lekko, po czym podeszła do Vexa wyciągając w jego kierunku rękę.
- To jak? Dasz się zaprosić na randkę? Poruczniku? Czy towarzystwo asari niekoniecznie pasuje do pana wizerunku publicznego?
Do głowy przyszła jej jeszcze jedna myśl. Wiedziała o "Elpis". Wiedziała również o jego pasażerce - tej, która nigdy nie będzie w stanie opuścić pokładu statku.
- Myślę, że Etsy mogłaby się dowiedzieć tego wszystkiego więcej. I szybciej...
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

10 gru 2017, o 18:54

Vex uniósł brew po jej propozycji, ale na jego twarzy zagościł cień uśmiechu. "Stratosfera" była zdecydowanie dużo bardziej eleganckim miejscem niż Nora Chory, takim które bardziej pasowało do szybko wschodzącej lekarki. Okolica była z pewnością odmienna niż ta, do której przywykli na Klendagonie.
- Nie wiem ile mam czasu - ostrzegł ją przepraszającym tonem. - Jeżeli nie przeszkadza ci, że w każdej chwili mogę zostać wezwany, to jasne, dam się zaprosić.
Nie wiedział ile będą trwały obrady Rady i ile na dobrą sprawę ma czasu. Polityczne spotkania na najwyższym szczeblu mogły zająć zarówno minuty jak i godziny, tylko tyle było pewne.
- Lepiej będzie jeżeli odwołasz poszukiwania. Przynajmniej te dotyczące mnie - powiedział, wracając tematem do Handlarza Cieni. Śledził ją spojrzeniem, gdy podnosiła torebkę i gdy otrzepywała ją z niewidocznego kurzu. Widać jej determinacja do zemszczenia się na prezesie Kobo była równie silna co jego własna, i wykraczała poza granice tego co bezpieczne. Jednak koszta informacji, w które się pakowała... Każda wiedza ma swoją cenę. - *Szczególnie* te dotyczące mnie, jeżeli mam być szczery. Wiem, że chciałaś tylko informacji i nie mam ci tego za złe, ale wolałbym nie znaleźć się na celowniku Handlarza.
Tajemnice, które trzymał, mogły być solidną kartą przetargową dla wielu i pożywką dla istoty skrytej za maską sekretów, która nimi obracała. Do tej pory, będąc zaledwie jednym z wielu poruczników w armii Hierarchii Turian, prawdopodobnie był dla Handlarza Cieni równie nieistotny co każdy inny żołnierz czy lekarka poszukująca odpowiedzi, ale to mogło się zmienić. Zwłaszcza teraz.
- To nie tyle bezczelność, co krycie własnych spraw - dodał pod adresem Girbacha, kręcąc głową. Oderwał wzrok od Tori, przesuwając go bez większego celu po jej pokoju; po szafkach, po blacie kuchennym, po roślince pod lampą imitującą sztuczne słońce, po holowizorze, po wiszącym staniku, po półkach z różnymi bibelotami, z powrotem po wiszącym staniku, gdy umysł z opóźnieniem doszedł do wniosku, że jeden z wcześniejszych obrazków jednak nie pasuje do całości...
- Jakąkolwiek historię wymyślił, musiała ona pasować. Dla świata zewnętrznego byliśmy po prostu najemnikami, których wynajął i którzy albo spełnili swoje zadanie, albo nie, w zależności od tego jakie kłamstwo przyjął. Brak zapłaty, chociaż brzmi trywialnie, moglibyśmy wykorzystać przeciwko niemu, nawet jeżeli chodziłoby tylko o uprzykrzenie mu życia pozwami. Mi również przelał kredyty i założę się, że ma dziesięć osób, które potwierdziłyby, że opuściłem Klendagon wraz z wami i że wtedy widział mnie po raz ostatni - dodał, kontemplując wiszący element bielizny o kilka sekund za długo.
W końcu przeniósł wzrok z powrotem na Tori, a gdy podeszła i złapała go za dłoń, zaśmiał się cicho po jej pytaniu. Nie dlatego, że towarzystwo asari nie pasowało do jego wizerunku publicznego czy dlatego, że miałby się tym przejmować. Lekarka nieświadomie dotknęła tematu nad którym sam rozwodził się nie tak dawno temu.
Nie mogła być dalsza od prawdy.
- Etsy... pracuje nad tematem - powiedział z ociąganiem po jej sugestii, odruchowo nabierając dystansu. Tori była jedną z dwóch osób, które wiedziały o SI poza nim i chociaż zgodził się na to świadomie, wiedza ta nie była do końca dobrowolna. Wiedział, że asari jest godna zaufania i nie wątpił nawet na chwilę w jej dobre intencje, ale... Szczególnie teraz było to subtelne przypomnienie, że jego tajemnice były nie tylko jego, co samo w sobie było groźne.
Wysunął delikatnie dłoń z jej ręki, ale tylko po to, żeby po chwili wystawić zamiast tego ramię.
- Ale przydałby jej się ktoś z wiedzą o neurobiologii i znajomości medycyny organicznej.


Do: Stratosfera
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

10 gru 2017, o 20:40

Skinęła głową, przyjmując do wiadomości jego wytłumaczenie postępowania Girbacha. Miało to sens. Vex wiedział nieco więcej niż ona na temat wielkiej polityki i dyplomacji, zatem jego ogląd sytuacji mógł różnić się od jej toku myślenia - ona kierowała się emocjami. On - pragmatyzmem. Przez chwilę przemkneła jej przez głowę myśl, czy wizyta Vexa u niej była kierowana właśnie pragmatyzmem, czy po prostu chciał ją zobaczyć - wyparła ją jednak szybko. Miała zamiar cieszyć się chwilą i faktem, że nawiedzające ją nocami koszmary o Vexie ginącym na Klendagonie z jej winy przestaną mieć znaczenie.
Zauważyła natomiast z całą pewnością wahanie Vexa gdy wspomniała o Etsy. Owszem, była niesamowicie ciekawa prawdziwej, wolnej SI i możliwości, jakie współpraca z nią dawała, ale również *wiedziała*, że tajemnica Etsy nigdy nie może ujrzeć światła dziennego. Nie była historykiem, ale nie raz słyszała opowieści o quarianach i ich wojnie z gethami. Niedawny atak syntetyków na Eden Prime również nie przeszedł bez echa w całej Galaktyce. Społeczne nastawienie do SI było zdecydowanie negatywne, a gdyby jakakolwiek informacja o pasażerce Elpis wyszła na światło dzienne, pytanie o sensie czy celowości jej istnienia przestałoby mieć jakiekolwiek znaczenie.
- Nikomu nie powiedziałam. I nie powiem - nie mówiła jawnie, ale wiedziała, że Vex się domyśli. - Mało tego, nikt nie będzie sobie nawet zdawał sprawy z tego, że mogę cokolwiek wiedzieć. W końcu nawet się nie zbliżyłam do Elpis - zakończyła z uśmiechem.
Przyjęła jego ramię, przysuwając się do niego bliżej niż powinna.
- Neurobiologia? Medycyna? Nie mówię, że patrzy pan na eksperta, ale co-nieco liznęłam w tej dziedzinie, porucznilu. Implanty często wymagają igerencji w ośrodkowy układ nerwowy, a w implantologii właśnie miałam zamiar się specjalizować po ukończeniu stażu.
Myśl o pragmatyźmie Vexa pojawiła się ponownie. Czy gdyby nie była lekarzem lecz, powiedzmy, architektem wnętrz, odwieziłby ją dzisiaj? Myśl ta ponownie została jednak odepchnięta. Nawet, jeśli miała być narzędziem, miała zamiar cieszyć się z obecności znajomej postaci obok niej. Mimo kilkudniowej znajomości, czuła, jakby znała go od bardzo dawna. I miała nadzieję, że cząstka samej siebie, którą mu przekazała podczas połączenia sprawiła, że on też traktował ich znajomość jako długotrwałą. I wiedział, że może jej zaufać.
- Idziemy? - pociągnęła go lekko w kierunku wyjścia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

30 gru 2017, o 19:53

- Dumna asari - rzuciła do swojego odbicia w lustrze łazienki. Nie swojej łazienki, żeby być precyzyjnym. - A zachowujesz się jak ostatnia szmata. Co by babka powiedziała? A rodzice?
Obudziła się w obcym mieszkaniu, u boku poznanego wczorajszego wieczoru turianina, którego imienia nawet dobrze nie pamiętała... Manlus? Mansius? Olać to. Nie miało to i tak większego znaczenia. Wczorajszego wieczora znów zabalowała. Tym razem nawet bardziej niż miała w planach, ale... raz się żyje. Przez myśl jej przeszło, że głównym winowajcą skutków tego wieczoru był pewien przystojny Widmo - gdyby nie zmył się tak szybko, całość mogła się zakończyć inaczej. I kto wie, w czyich ramionach obudziłaby się rano? Z pewnością nie byłby to ten... Marceus? Mamerius? Na boginię, jak mu było?
Wzruszyła ramionami i zmyła z twarzy resztki wczorajszego makijażu. Przetarłaszy twarz ręcznikiem dostrzegła w lustrze, że na szyi nie ma swojego akwamarynowego wisiorka, ale nie pamiętała, żeby go poprzedniego wieczora zdejmowała. Przestraszyła się nieco, że zerwał się w nocy i wciąż leży w pościeli, z westchnieniem więc opuściła łazienkę i - wciąż nago - na palcach przeszła do sypialni. Zbierając swoje rzeczy i przerzucając ubrania wciąż śpiącego na szerokim łóżku turianina w poszukiwaniu wisiorka i łańcuszka, starała się sprawić jak najmniej hałasu, by nie obudzić mężczyzny. Nie miała ochoty ani na rozmowę z nim, ani na jego pytania, chciała się ulotnić jak najszybciej i wrócić do domu. Wciągnęła sznurowany top, spódnicę, trochę czasu zajęło jej znalezienie bielizny i butów, ale nigdzie nie mogła dostrzec wisiorka - w końcu poddała się więc i ruszyła do wyjścia. W drzwiach sypialni obejrzała się jeszcze na śpiącego.
- Dziękuję za miły wieczór - szepnęła niemal bezgłośnie i uśmiechnęła się lekko - Trzymaj się... Maxlus. Manmus. Wszystko jedno.
Swoją torebkę znalazła przy drzwiach wejściowych. Leżała na podłodze, razem z t-shirtem turianina. Uśmiechnęła się ponownie,podniosła ją z ziemi i wyszła z mieszkania. Zachichotała cicho widząc na zamykających się za nią drzwiach tabliczkę: "Nopius Lucilinus - adwokat".
- Nopius. Kto by pomyślał?
Chwilę później była już na postoju taksówek i wsiadała do pierwszego z czekających tam skycar'ów. Podała adres docelowy i z westchnięciem osunęła się na miękkie, piankowe oparcie fotela.
- Wczoraj było wczoraj. Dzisiaj jest dzisiaj. Mam zadanie.
- Polecenie nie zostało rozpoznane. Czy chce pani zmienić adres docelowy? - odezwała się WI taksówki, mylnie interpretując jej słowa jako zmianę adresu.
- Nie, dziękuję. Proszę pozostać przy poprzednim wyborze. - odparła szybko i pogrążyła się w rozmyślaniach. Starała się ułożyć w głowie plan działania, czeklistę rzeczy, które powinna wykonać, miała jednak problem z ustaleniem kolejności ich realizacji. Bała się także, że coś jej umknie. Jakiś szczegół. Detal...
Gdy tylko znalazła się w domu, zrzuciła z siebie ubrania i wsadziła je od razu do pojemnika na brudy, a sama pomaszerowała pod prysznic.
- Doktor Michel - wymieniała na palcach, stojąc pod strumieniem gorącej wody - to raz. Trzeba wypytać ją, czy pamięta Dianę i wypytać o wszystko, co wie. Handlarz Cieni, to dwa - odgięła drugi palec i obróciła się, by woda spłynęła po jej plecach - Odwołać śledzenie Vexa i upewnić się, czy przelew dotarł. Wyciągnąć dokumentację medyczną Diany z Huerty i porównać z danymi zebranymi przez Etsy, to trzy. Przejrzeć wszystkie materiały od Vexa, to cztery. Sprawdzić parametry implantu Diany, zasadę jego działania i interakcje z centralnym układem nerwowym. Plusy i minusy. To pięć. A w zasadzie trzy, bo łączy się z dokumentacją Diany - kontynuowała monolog zakręciwszy wodę i wycierając się do sucha - Przejrzeć wszystkie dane od Handlarza Cieni. To sześć. Sprawdzić tego turianina... - zmarszczyła brwi, bo przeczytane poprzedniego wieczora nazwisko wyleciało jej z głowy - Tego, który oskarżał Kobo o porwanie jego żony. To siedem - narzuciła na gołe ciało miękki, bawełniany szlafrok i przeszła do sypialni, siadając przed terminalem. Otworzyła nowy plik tekstowy i zaczęła wpisywać omawianą listę. - Może uda się z nim skontaktować, dowiedzieć więcej, może zdobyć jakąś dokumentację z procesu. Sprawdzić adres podesłany przez Handlarza - to osiem. Czy to jest adres Girbacha? Czy właśnie wspomnianego turianina? Przydałoby się wejść do tego mieszkania... - pożałowała, że nie ma przy sobie Vexa. Z uprawnieniami Widma wszedłby tam bez żadnego problemu, nikt również nie zarzuciłby mu włamania. Albo, że ona sama nie zna się na hackowaniu. Ani, że nie zna żadnego hackera, który za drobną opłatą pomógłby jej tam wejść i trzymałby mordę na kłódkę. "Ja'antian" -przemknęło jej przez myśl - "on mógłby pomóc. Gdyby chciał."
Od przylotu na Cytadelę ani Carlos ani Turianin nie odzywali się i Tori nie miała pojęcia co się z nimi dzieje. Czy wciąż byli na stacji? Czy opuścili ją i robią.... to co robić mieli zamiar po zakończeniu kontraktu z Kobo? Czy też starają się szukać jakichś haków ba Girbacha? Odsunęła jednak od siebie te myśli. Gdyby chcieli się z nią skontaktować - mieli namiar. Tori nawet podała im swój adres, gdyby chcieli zjawić się osobiście. Nie zrobili tego jednak, czyli nie chcieli. Zaraz po obu mężczyznach, w myślach Tori pojawiła się jej przyjaciółka z dziecięcych czasów oraz z Akademii wojskowej, Iryna Lessi. Czy miałaby czas? Przyjechała na Cytadelę, gdyby Tori ją o to poprosiła? Pomogła w "dochodzeniu"?
- Wróćmy do listy. Coś jeszcze zostało? zmrużyła oczy, przypatrując się wypisanym punktom. - No tak... Najważniejsze. Znaleźć sposób na symulację działania implantu bez chirurgicznej ingerencji w układ nerwowy. I - jako konsekwencja wszystkiego - dorwać Girbacha. Dowiedzieć się czy zdobył Oko. I odebrać mu je. A Girbacha postawić przed sądem, z całą masą dowodów.
Uśmiechnęła się niewesoło. Pracy było w bród, ale wiedziała, że da sobie radę - przynajmniej z niektórymi punktami. Pozostałe były problematyczne. Inne... trudne, jeśli nie niemożliwe. Od czego powinna zacząć? Na pierwsze miejsce wysuwały się sprawy najprostsze - dokumentacja Vexa, wizyta w Huertcie, rozmowa z doktor Michel. Wydobycie danych z komputerów Huerty było nieco ryzykowne, ale też w granicach możliwości. Co z resztą punktów?
Z westchnięciem wstała od komputera i nie zawracając sobie głowy związaniem szlafroka przeszła do kuchni, gdzie z zamrażalnika wyciągnęła jakieś gotowe, warzywno - mięsne danie i wydobywszy je z opakowania, wrzuciła do piecyka.
- Co najpierw? - kontynuowała monolog - Huerta. Zdecydowanie. Dwie pieczenie przy jednym ogniu.
Wyjęła jedzenie z piecyka, przerzuciła je na talerz i zabrawszy z szuflady widelec, z parującą potrawą przeszła do salonu.
- No, Widmo Viyo. Mam nadzieję, że nie zawiodę pana...

Wyświetl wiadomość pozafabularną
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

27 wrz 2020, o 17:59

Koniec kolejnego dyżuru był czystą rutyną. Zrzucenie danych pacjentów do bazy, przegląd najświeższych okólników, uzupełnienie braków w dokumentacji - zwykła, szpitalna rutyna do której Tori zdążyła się już przyzwyczaić wieki temu. Lubiła być traktowana jak profesjonalistka, ale czuła się lepiej gdy widziała w oczach swoich pacjentów zrozumienie. I jeszcze coś. Tak jak zawsze, przejrzała ponownie listę pacjentów i konsultacji "z dzisiaj", starając się zapamiętać kilka szczegółów na temat każdego z nich - przynajmniej odnośnie tych pacjentów, którzy do Szpitala w bliższej lub dalszej przyszłości powrócą. Gdy spotykając swojego pacjenta ponownie, potrafiła bez zaglądania w kartę i dokumentację nawiązać rozmowę na temat jego przypadku, gdy bez wyszukiwania danych potrafiła opowiedzieć historię pacjenta doktor Michel, czuła dumę i wiedziała, że podmiotowe traktowanie ludzi z którymi pracowała dawało rezultaty. Niektórzy z jej "stałych" pacjentów okazywali to dowodami wdzięczności - uśmiechami, czasem trafiały się kwiaty... Jeden z ludzkich pacjentów kilkukrotnie nawet próbował zaprosić ją na randkę. Tori za każdym razem mu odmawiała, ale czuła się mile. Okazywanie "ludzkiej twarzy" i nawiązywanie relacji z pacjentami zmieniało ją z bezdusznego droida medycznego w kogoś kto czuje, okazuje empatię i zrozumienie, kto pamięta i traktuje pacjentów nie tylko jako punkt w programie dnia, ale jako żywą istotę, z jej własnymi problemami i światem, o który lekarka się zrządzeniem losu, przez przypadek czy z woli Athame otarła.
Przerzucając pliki z danymi trafiła na kartę Aimee Lagaia, dwunastoletniej ludzkiej dziewczynki. Na wskutek powypadkowego urazu kręgosłupa miała być niepełnosprawna do końca życia, na szczęście jej rodzicom udało się wyprosić pomoc w jednej z fundacji i dzięki temu udało się sfinansować wszczepienie rozległego implantu w piersiowym odcinku kręgosłupa. Implantu, który co prawda wymagał stałej obsługi i serwisowania, ale dzięki któremu dziewczynka mogła chodzić a nawet biegać. Cud medycyny. Dzisiejsza, kontrolna wizyta skończyła się na upgrade oprogramowania i kontroli parametrów, uśmiechach dziewczynki i jej rodziców, kwiatach i laurce z wielkim, błękitnym i zielonookim sercem narysowanym przez Aimee. Tylko dlatego, że Tori opiekowała się pacjentką od ponad roku - od czasu, gdy asystowała przy jej operacji i wspierała w rehabilitacji, zawsze znajdując czas i dobre słowo dla małej pacjentki i jej opiekunów. Dzięki takim chwilom asari czuła się potrzebna i doceniana.

Opuszczając szpital jak zwykle przez główne wejścia dostrzegła stojącą w cieniu postać. Niby nic dziwnego - do z Huerty jak zwykle, o każdej porze dnia i nocy wchodziło i wychodziło wiele osób - zarówno pacjentów jak i odwiedzających ich, personel, kurierzy czy przypadkowi ludzie po poradę i zapytania, albo w innym, sobie tylko znanym celu. Ta akurat postać stała jednak bez ruchu, w cieniu nieopodal wejścia wpatrując się w drzwi szpitala i wyraźnie poruszyła się, jakby przerywając oczekiwanie dokładnie w momencie gdy Tori wyszła na zewnątrz. Asari przyspieszyła nieco kroku starając się zignorować dziwne wrażenie i marszcząc brwi udała się na pobliski postój taksówek, po czym podała swój domowy adres, rezygnując z zaplanowanej na dziś wizyty na siłowni, analizując całe zdarzenie jeszcze raz. Kto to mógł być? Czy faktycznie ten ktoś czekał na nią? Nie zwróciła uwagi, czy postać ruszyła za nią czy pozostała w tym samym miejscu i teraz robiła sobie wyrzuty. "Wariujesz" - pomyślała sama do siebie z cichym westchnieniem - "Masz jakąś manię prześladowczą. Niby kto i po co miałby na ciebie tam czekać? A jeśli nawet, to czemu nie podszedł? Masz omamy, wariatko. Potrzebujesz urlopu."
To akurat zdanie skierowała jej tok myślenia na zupełnie inny tor, odrywając ją od Cytadeli, Huerty i tajemniczych postaci. Urlop. Obiecywała go sobie już od dłuższego czasu, ale jakoś nigdy nie wyszła poza rozmyślania o nim. Także tym razem pozwoliła swoim myślom porwać się w nieokreśloną przyszłość i analizować możliwości wypoczynku. Gdzie mogłaby spędzić wolny czas? Nie martwiła się zbytnio finansami - praca w szpitalu przynosiła zadowalające dochody a Tori nie należała do osób szastających pieniędzmi, toteż na jej koncie zdążyła się już uzbierać zadowalająca suma, dzięki czemu wybór miejsca wypoczynku nie ograniczał się do samej Cytadeli. Może jeden z turystycznych rajów? Plaże, drinki z palemką i wieczorne imprezy? Czy raczej odwiedziny na Thessii? Mogłaby zobaczyć jak miewa się jej babka (asari aż wzdrygnęła się na samą myśl o tym) albo mogłaby spędzić kilka dni nad jeziorem Biset, jak kiedyś, z rodzicami... Albo skorzystać z usług jednego z biur podróży i wybrać jedną z "błyskawicznych" wycieczek wypakowanych po brzegi zwiedzaniem i atrakcjami ("Podróż śladami Protean! Tajemnicze ruiny, nieodkryte artefakty! Pięć planet w siedem dni!")? Cokolwiek by to nie było, takie oderwanie od codzienności powoli stawało się czymś, co Tori chętnie by powitała w swoim życiu by przerwać codzienną rutynę.
Opuściwszy taksówkę skierowała się wprost do mieszkania. Przekroczywszy próg, stanęła w swoim małym królestwie. Niewiele się tu zmieniło od czasu gdy "objęła to mieszkanie w swoje posiadanie". Przybyło trochę osobistych drobiazgów, rośliny w donicy wpuszczonej w podłogę ładnie się rozwinęły i nawet jedna z nich niedawno zakwitła, wypełniając powietrze w salonie słodkawym, miłym zapachem. Wrzuciwszy zdjęte ubrania do brudownika podeszła do szafy by wybrać jeden z łaszków na "po domu" lecz gdy stanęła przed otwartą szafą, jej wzrok skierował się na odosobnioną półkę na której leżał pancerz, pistolet i generator tarczy. Z lekkim wahaniem sięgnęła ku temu ostatniemu i aktywowała go, sprawdzając stan naładowania generatora. Znów przed oczami stanęła jej widziana pod szpitalem, stojąca w cieniu postać. Nie potrafiła powiedzieć nawet jakiej rasy ani jakiej płci była ta osoba. Ale w tym krótkim momencie zawahania podjęła decyzję. Przeszła do salonu i położyła generator tarczy na stole. Od jutra będzie go nosić stale na sobie. Tak na wszelki wypadek. Dla uspokojenia umysłu.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [STREFA MIESZKALNA] Mieszkanie 76-23B

7 maja 2021, o 23:29

Wystarczyły dwa dni, żeby Tori zaczęła niemal łazić po ścianach. Pozbawiona codziennej rutyny, wciąż wściekła na doktor Michelle, nie wiedząca co ze sobą począć i czego oczekiwać. Szukać pracy? Wracać na Thessię? A może do Akademii? Żadna z tych opcji nie napawała jej optymizmem, więc ograniczyła się do tego, co znała i lubiła - baletów, które jednak zakończyła nie wczesnym rankiem jak to się wcześniej zdarzało, ale kulturalnym powrotem tuż przed świtem do SWOJEGO mieszkania. Sama. Teraz, po porannej (południowej? Jak ten czas leci…) toalecie, zasiadła z kubkiem mleczno - kawopodobnego napoju przed terminalem, mając wielką ochotę wyżalić się mailowo Irynie, Lylii czy Rasmenii na niesprawiedliwość Wszecświata, Ludzi, Cytadeli i co tam by jeszcze wpadło jej do głowy ale zanim zrealizowała swój zamiar, trafiła na ogłoszenie.
Podobne maile trafiały sporadycznie do jej skrzynki - bez określonego nadawcy, bez zdefiniowanych odbiorców informowały o możliwym do zrealizowania zleceniu. Tori nie była pewna, czy została - przypadkiem lub nie - dodana do jakiejś dziwnej grupy mailingowej, czy może jej zgłoszenie do udziału w dawnej już, zakończonej totalną klapą Klendagońskiej misji skutkowało zapisaniem jej ekstranetowego adresu w jakiejś szemranej bazie danych, czy może na wskutek jej kontaktów z agentem Hndlarza Cieni - fakt faktem, że podobne maile trafiały czasem do jej skrzynki. Oferty współpracy ze zbrojnymi grupami. Zlecenia na znalezienie zbiega. Kontrakty na szmuglowane towary. Opisy nie do końca bezpiecznych misji. Tego typu informacje zwykle lądowały w koszu zanim Tori zdążyła się im bliżej przyjrzeć, ale tym razem było inaczej. Pociągając kolejny łyk kawy z kubka pozwoliła, by kolorowy banner zamienił się w tekstową informację, kuszącą zarobkiem i grożącą niebezpieczeństwem. Planeta Watson „Gdzie to na Athame jest?” Szybkie poszukiwanie w ekstranecie wyświetliło stosunkowo skąpy rezultat - Ludzka kolonia w Kołysce Sigurda. I kilka linków do dziwnych wydarzeń zarejestrowanych ostatnio… „Nieoczekiwany incydent?” „Eksplozja?” „Biotyczna bariera?” „Zaginieni pracownicy?”
Niespodziewanie kolejne linki i informacje zaczęły ciekawić Tori. Wczytywała się w ich treść, starając się dociec co też mogłoby być przyczyną tak dziwnej sytuacji. Atak terrorystów? Walka korporacji? Batariańscy (brrrr…) łowcy niewolników?
Wciąż z kubkiem kawy w ręce podeszła do szafy w swojej sypialni i odsunęła rzadko używane skrzydło. Kolejny głęboki łyk towarzyszył wnikliwej obserwacji ułożonych na półkach elementów pancerza, pistolecie i stojących w równym rządku pochłaniaczach ciepła. Przez chwilę w jej uszach zabrzmiał ryk piaskowej burzy, poczuła smak krwi zmieszanej ze skalnym pyłem na swoich wargach, niemal automatycznie sięgnęła ręką do prawego boku gdzie pod materią „domowych” dresów widniała brzydka, poszarpana blizna… Czemu to wszystko wydało się nagle tak atrakcyjne? Czemu te traumatyczne przeżycia wywoływały tak wiele pozytywnych emocji?
- W sumie nic mnie tu nie trzyma. A może by tak spróbować raz jeszcze? Zobaczyć na co mnie stać?”
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Okręg Zakera”