Jeden z pięciu okręgów na Cytadeli, zdominowany gł. przez volusów, elkorów i hanarów, posiada jednak też wydzieloną ludzką strefę o nazwie Shin Akiba.

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2043
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Stand

13 maja 2012, o 15:10

Obrazek Mała knajpka znajdująca się na dwudziestym szóstym poziomie. Szefem kuchni jest tutaj człowiek, więc raczej nie poleca się tutaj jeść Turianom i Quarianom. Sam szef zazwyczaj zaczepia podróżnych polecając wszystkim ramen, nazywając go ziemskim delikatesem. Z powodu iż uważa mięso na cytadeli używa za nieświeże zazwyczaj poleca swoim klientom suszone wodorosty. W Stand można nabyć sześć rodzajów piwa. Kiedyś była tutaj również maszyna do karaoke, jednakże w związku z licznymi zażaleniami na pijanych, śpiewających Elcorów została ona usunięta. Mimo to Stand wydaje się być dobrym miejscem dla zmęczonych podróżnych do wychylenia sobie szklaneczki zimnego napoju alkoholizowanego. Jest to jak na okręgi dość spokojny lokal, więc zazwyczaj z tego powodu można spotkać tutaj parę interesujących indywiduów.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Scorpion
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:30
Miano: Scorpion
Wiek: 21
Klasa: Strażnik
Rasa: drell
Zawód: Złodziej/Najemnik
Kredyty: 0.550

Stand

5 cze 2012, o 14:32

Scorpion wraz z Lillianą szukali jakiegoś miejsca, gdzie mogliby się najeść. Dziewczyna wyciągnęła go tak szybko iż ledwo co dokończył whisky. Drell gdy tylko zobaczył Stand porozumiewawczo uśmiechnął się do towarzyszki. Usiedli przy stoliku niedaleko od miejsca, gdzie szef kuchni przyjmował zamówienia. Dało się właśnie poczuć zapach smażonej ryby.
- Wybacz jeśli nie lubisz tego rodzaju jedzenia, ale tutejszy szef kuchni zawsze przedstawiał je jako "ziemskie przysmaki'. - powiedział uśmiechając się lekko do Lily.
- Przy okazji, mówiłaś że miałaś wcześniej jakieś dziwne wrażenie o mojej rasie. Chętnie posłucham, nie martw się, nie obrażę się. - powiedział drell ciekaw co na temat jego pobratymców sądziła blondynka. '
- Nie zdążyłem odpowiedzieć Ci na Twoje pytanie. Na co liczę ? Cóż, na poznanie pięknej kobiety, którą miałem okazję poznać przy barze, kto wie może mieć z nią jakąś możliwość kontaktu na przyszłość jeśli będę się jej podobał. Przy okazji, stwierdziłaś, że Ty też na coś liczysz ... - powiedział drell jak gdyby nigdy nic przytaczając jej wypowiedź. W sumie dzięki swojej wrodzonej pamięci był w stanie zacytować całą rozmowę jaką wraz z Lillian odbył.
ObrazekObrazek
Obrazek

THEME
+40% zmniejszony koszt użycia mocy
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Stand

5 cze 2012, o 19:42

Lily nie dość, że pośpieszyła Scorpiona do wyjścia z Neo Flux, to jeszcze narzuciła takie tempo marszu, że nie dało się zbytnio rozmawiać. O dziwo, nadając swemu krokowi taki pęd, swój chód uczyniła stabilniejszym, pomimo lekkich zawrotów głowy i cienkich obcasów. Właściwie nie myślała o tym, gdzie idzie i miała nadzieję, że jakaś restauracyjka nawinie się sama, a jej towarzysz porzuci w zapomnieniu ich poprzednie tematy rozmowy.
- Może nie jestem fanką japońskiej kuchni, ale nie zapomnij, że przez większość czasu karmi mnie Przymierze. Innymi słowy: jestem w stanie zjeść praktycznie wszystko - uśmiechnęła się. - A ziemskie smaki chętnie sobie przypomnę. W Australii, skąd pochodzę, również jemy dużo ryb. I, khm, powiem ci szczerze, że oprócz sushi i sashimi, do których przekonać się nie mogę, znam tylko dwie nazwy... - poprosiła do siebie obsługę i złożyła zamówienie: - Mogłabym prosić miso-shiru i rybne teriyaki z miseczką ryżu? - a zwracając się do Scorpiona spytała: - Dla ciebie to samo czy zaskoczysz mnie również znajomością japońskiej kuchni?
Okazało się, że jednak nie zapomniał, o czym rozmawiali przed wyjściem z klubu. Westchnęła zrezygnowana.
- Cóż, kiedy człowiek siedzi na takiej Ziemi, nie mając okazji zobaczyć tak zwanego świata zewnętrznego, jest młody, głupi i ograniczony, a drelli widzi tylko na vidach... to czego się spodziewać? Myślałam, że skoro wyglądacie jak - bez obrazy - połączenie człowieka z jakimś rodzajem ryby lub gada, to pewnie jesteście jakimiś sztywnymi dziwakami, z którymi nijak nie da się dogadać. Przed tobą nie widziałam, żeby drell się uśmiechał, a wasze oczy są takie... niepokojące, znów bez obrazy. Jako dziecko zawsze myślałam sobie, że pasujecie na skrytobójców. Tajemniczy, silni i groźni. Choć to, akurat, pewnie prawda, a znajomość z tobą rzeczywiście jest nieco... ryzykowna - stwierdziła szczerze, choć raczej obojętnie.
Potem było tylko gorzej. Oczekiwania. Po co ona gadała wcześniej takie głupoty?
- Proszę bardzo, jestem do usług. Dopóki tu siedzimy - jestem tylko twoja. Ale za kilka dni pewnie dostanę przydział i nie wiem, kiedy znów będę miała okazję pojawić się na Cytadeli. Wiesz, to taki zawód, że może już nigdy to nie nastąpi - uśmiechnęła się nadzwyczaj wesoło. Ale zaraz zrobiła minę bardziej wystraszoną: - Co? Nie, na nic nie liczę... to znaczy tak... - skrzywiła się, plącząc w tłumaczeniu. - Chodziło mi o miłe spędzenie czasu, tylko to. Za szybko wypiłam moje drinki i gadam czasem od rzeczy - koniec robienia z siebie idiotki. Zje, chwile jeszcze pogadają i zbiera się, zanim pogorszy sytuację.
Scorpion
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:30
Miano: Scorpion
Wiek: 21
Klasa: Strażnik
Rasa: drell
Zawód: Złodziej/Najemnik
Kredyty: 0.550

Re: Stand

5 cze 2012, o 20:07

- Dla mnie california futomaki i ebi tempura. - odparł uśmiechając się lekko widząc zdziwienie Lillian.
- Cóż, każdy ma swoje własne upodobania i raczej trudno powiedzieć czy jakieś danie będzie smakowało całej rasie ... Dlatego właśnie zawsze wiedziałem, że właściciel coś kręci. Z drugiej strony pierwszy mój posiłek tutaj był jednym z powodów, dla których zacząłem się interesować kulturą ludzi. Można powiedzieć, że było to zanim trafiłem do sierocińca ... ale o tym raczej nie chcę rozmawiać. Powiedzmy, że dostałem darmowe jedzenie i po raz pierwszy w życiu się najadłem. Jak dobrze, że my drelle nigdy nie zapominamy. - powiedział spokojnie, po czym nagle jego oczy lekko się rozszerzyły i wpatrywał się dziwnie przed siebie.
- Zapach ramenu gotującego się powoli na ogniu, potęgujący uczucie głodu, które zawsze mi wtedy towarzyszyło. Grupa pijanych elcorów stara się dobrać do maszyny do karaoke, jednak ludzie ich zatrzymują. Stary właściciel spogląda na mnie i daje mi posiłek w małej miseczce ... smak pierwszego w życiu ciepłego posiłku ... - mówił po czym jak gdyby zmieszany wrócił do swojego zwykłego ja.
- Wybacz, wiem że musiałem wyglądać dziwnie. My - drelle posiadamy niezwykle rozwiniętą pamięć. Pamiętamy prawie wszystko co się zdarzyło w naszym życiu z wyjątkiem okresu wczesnego dzieciństwa. Jesteśmy w stanie wszystkie te wspomnienia przeżyć na nowo, bo w pewnym sensie świadomością przełączamy się na te wspomnienia. Wszelkie uczucia, które wtedy przeżywaliśmy wydają się tak prawdziwe ... Gdybym dla przykładu wspominał jak pewnego razu zostałem postrzelony w bark, to pewnie teraz widziałabyś zabawną scenę, w której sprawdzałbym, czy na pewno nie mam tej rany. - mówił jakby chcąc dziewczynie przekazać jak najwięcej ze swojej wiedzy na temat swojego gatunku. Na słowa dziewczyny iż drelle mają dziwne oczy spojrzał na nią z udawanym zdziwieniem, po czym mrugnął. Najpierw jedną parą powiek, potem drugą, po czym cicho się roześmiał.
- Cóż, nauczyłem się żyć z dnia na dzień, bo nigdy nie wiem kiedy umrę. Nauczyłem się tego w dzieciństwie i tego się trzymam. To kolejna część mojego credo - nie licz nigdy na nic w przyszłości, postaraj się o to teraz, bo możesz nie ujrzeć jutra. Może to trochę smutne, ale pozwoliło mi dość długo przeżyć. - odparł przeciągając się lekko.
ObrazekObrazek
Obrazek

THEME
+40% zmniejszony koszt użycia mocy
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Stand

5 cze 2012, o 20:50

- "California futumaki" brzmi tylko połowicznie japońsko - zaśmiała się. - A ty zaraz zaczniesz mnie wkurzać, ciągle udowadniając mi braki w wiedzy, nawet dotyczącej ziemskich spraw - zagroziła mu palcem.
Drelle nigdy nie zapominają? Cholera, trzeba mieć się na baczności. Ona aż nazbyt często zapominała, szczególnie po wypiciu i kiedy gada bez sensu, co ślina na język jej przyniesie. A potem musi się tłumaczyć. "Dobra, po prostu zignoruj te cholerne zawroty głowy i trzymaj język na wodzy. Nic trudnego" - pomyślała, z zamkniętymi oczami, jednocześnie słuchając mowy drella. Jakie było jej zdziwienie, gdy z powrotem na niego spojrzała. Nigdy nie widziała niczego podobnego, ale słyszała o tym dziwnym zachowaniu. Patrzyła uważnie, zarówno z ciekawością, jak i nieufnością. Wysłuchała jego tłumaczenia i zaśmiała się niepewnie na jego pokaz przedziwnych powiek.
- Trudno to przyznać, ale jesteście jeszcze dziwniejsi, niż byłam sobie w stanie to wyobrazić - powiedziała, odsuwając się trochę od mężczyzny w geście udawanego przestrachu. Częściowo udawanego. Wracając do poprzedniej pozycji, dodała:
- Widzisz, nasze creda są całkiem podobne. Wzniosłabym za to toast... ale chyba pozostaje do tego zupa - obsługa właśnie przyniosła im zamawiane dania. Zanim zabrała się do jedzenie, zwróciła się do Scorpiona trochę ściszonym, podobnym do mruczenia kota, głosem:
- Drellu, moje oczekiwania na ten wieczór zostały przekroczone.
Scorpion
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:30
Miano: Scorpion
Wiek: 21
Klasa: Strażnik
Rasa: drell
Zawód: Złodziej/Najemnik
Kredyty: 0.550

Re: Stand

5 cze 2012, o 21:27

- Trudno mi określić co brzmi japońsko, a co nie. Szczerze przyznam iż mam czasami problem z odróżnieniem co brzmi ziemsko a co nie. Jeden z minusów wychowywania się na stacji kosmiczne wypełnionej mieszanką rasową - wszystko dla mnie brzmi normalnie. Pewnie nawet jakbyś zaczęła wymyślać jakieś słowa mógłbym je skojarzyć z czymś o czym już słyszałem na Cytadeli. Informacje również zbieram, a do tego potrzebny mi był odpowiednio wyczulony słuch i zmysł kojarzenia faktów. - mówił spokojnie drell biorąc do ręki pałeczki, po czym powoli złapał nimi za kawałek marynowanego imbiru, który położył na kawałku sushi. Następnie wziął odrobinę wasabi i udekorował nim futomaka. Na koniec polał go sosem sojowym, po czym załapał go pałeczkami i włożył do ust. Na chwile zamknął oczy skupiając się głównie na zmyśle smaku. Uwielbiał sushi. Jedząc je powoli czuł coraz to inne smaki, które oferowała mu potrawa, zupełnie inaczej niż w trakcie jedzenia innych potraw kiedy to smaki mieszają się ze sobą. Tutaj było to miarowe przejście z pierwszego na kolejny.
- Dziwność ? Raczej już niczego nie określę tym mianem, bo widziałem prawie wszystko co ta stacja ma do zaoferowania, a było tego sporo i jestem pewien że już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Powiedzmy hanar przystawiający się do asari to już dla mnie norma. - mówił spokojnie, po czym zaczął postępować jak z poprzednim kawałkiem sushi.
- Zawsze można zamówić jeszcze piwo ... ale wolałbym tego nie robić. Wasza - ludzka pamięć z tego co mi wiadomo czasami wysiada po za dużej ilości alkoholu. Byłoby mi szkoda, gdybym jednak kiedyś jeszcze Cię spotkał, ale nie pamiętałabyś kim jestem. Z drugiej strony może czasem lepiej nie pamiętać co się robiło ... Mówię tutaj o różnych ekstremalnych przypadkach. - odrzekł biorąc do ust kolejny kawałek sushi.
- Ciesze się, że mogłem zapewnić Ci rozrywkę. Ja też się dobrze bawiłem. Mam nadzieję, że polubiłaś mnie na tyle, by wypić kiedyś za moje zdrowie. - odparł uśmiechając się do Lily.
ObrazekObrazek
Obrazek

THEME
+40% zmniejszony koszt użycia mocy
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Stand

5 cze 2012, o 22:32

Lillian jadła powoli, jakby z przymusu. Nie chodziło o to, że jedzenie jej nie smakowało, ale trzeba było zjeść przed wypiciem, nie na odwrót. Z głupoty się chyba nie wyrasta. Patrzyła na delektującego się drella, zastanawiając się, jak można lubić surową rybę, która sama w sobie nie ma smaku, a jadalną czynią ją tylko dodane tuż przed spożyciem składniki. No cóż, gdyby karmiono ją tym w wojsku, to pewnie i do tego by przywykła.
- Mówisz? Mnie wiele rzeczy jeszcze zaskakuje. I to mi pasuje, mniej się nudzę - odrzekła patrząc na swoją porcję jedzenia. Nie zje, za cholerę. Podjadła jeszcze trochę ryżu, zapiła kilkoma łyżkami zupy i odsunęła od siebie naczynia, dziękując obsłudze kiwnięciem głowy.
- Piwo to rzeczywiście nie najlepszy pomysł. Mam mocną głowę jak na swoje, hm, rozmiary - powiedziała z uśmiechem - ale trzeba było najpierw odpocząć po podróży, a potem wybierać się do baru. Ekstramalne przypadki? Pewnie tak, masz rację - spuściła wzrok na swoje dłonie, które trzymała na blacie. Lepiej nie zliczać tych poranków, kiedy budziła się w obcym łóżku z facetem, którego imienia nawet nie pamiętała. "Widocznie nie byli tego warci" - usprawiedliwiła się.
Zauważając, że stała się mniej rozmowna i uśmiechnięta, doszła do wniosku, że oto nadszedł ten przełomowy moment senności, kiedy czas zebrać manatki i potoczyć się w kierunku jakiegoś noclegu.
- Pewnie - odezwała się, teraz już patrząc na drella - każda wymówka do picia jest dobra. - Po chwili milczenia spytała: - Słuchaj, straciłam trochę rachubę, co, gdzie i jak na Cytadeli po ataku gethów... Kiedyś w Okręgu Bachjret znajdował się taki mały, przytulny hotelik - może nie najlepszego standardu - ale z miłą obsługą i za przystępną cenę oferujący pokoje. No, właściwie to klitki. Ale bez robali. W każdym razie, nie wiesz przypadkiem, czy wciąż tam jest? - i nie dając czasu na odpowiedź dodała: - Wiem, wiem, Cytadela jest ogromna, pewnie nawet ty nie wiesz o wszystkim, co tu się dzieje i gdzie co jest, ale wolę spytać. Nie chcę łazić w tym stanie bez celu.
Scorpion
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:30
Miano: Scorpion
Wiek: 21
Klasa: Strażnik
Rasa: drell
Zawód: Złodziej/Najemnik
Kredyty: 0.550

Re: Stand

5 cze 2012, o 22:54

- Nuda raczej nie wchodzi w grę. Zwłaszcza przy profesji podobnej do mojej. W sumie pewnie w Twojej również. - wypomniał drell uśmiechając się lekko. Scorpion powoli skończył swoje sushi, po czym szybko zjadł krewetki widząc iż jego towarzyszka nie miała zamiaru już nic jeść. Uważnie wysłuchał tego, co Lillian mu powiedziała i zaczął się zastanawiać. Co prawda zazwyczaj nie mieszkał w hotelach, ale często spotykał się tam z osobami, które potrzebowały jego usług.
- Bachjret to duże pole do poszukiwań. W sumie to jest tam wiele tego typu hotelików. Sam odwiedziłem kilka, gdy spotykałem się z różnymi ... klientami, bądź paserami. Jeśli chodzi o obsługę ... nigdy jakoś nie miałem okazji się z nimi spotkać, ciekawe czemu. No dobra, może czasami budził mnie krzyk pokojówki, która odkryła drella śpiącego w pokoju, który powinien być pusty. Zdarzało się to na szczęście dość rzadko, bo wychodzę przed zwyczajowymi porami sprzątania. - opowiedział. Widząc w jakim stanie była Lily powoli wstał z krzesła i stanął obok niej.
- Jeśli będzie trzeba to przetrząsnę z Tobą większą część Cytadeli szukając tego hoteliku. I nie, niczego się nie spodziewam. No dobra, starałem się Ciebie poderwać, ale chce tylko mieć pewność, że dasz radę znaleźć sobie jakieś miejsce do spania. Za duże ryzyko, że mogłoby Cię spotkać coś złego. Nie twierdzę, że nie dałabyś sobie rady, ale wsparcie nigdy nie zaszkodzi, zgodzisz się ze mną ? - zapytał przyglądając się towarzyszce.
ObrazekObrazek
Obrazek

THEME
+40% zmniejszony koszt użycia mocy
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Stand

5 cze 2012, o 23:22

Lillian praktycznie bez słowa uregulowała swój rachunek, przez chwilę rozważając zapłacenie również za drella w podzięce za towarzystwo. Szybko doszła do wniosku, że to nie miałoby sensu. Dlaczego wydawać swoje ciężko zarobione pieniądze - legalnie zarobione - na kogoś, kto trudni się mało szlachetnym zawodem, a pewnie i tak żyje na lepszym poziomie niż ona?
Widząc jak mężczyzna wstaje z zatroskaną na jej widok miną, aż się obruszyła.
- Poważnie? Wyglądam aż tak źle? Słuchaj, byłabym w stanie pić ramię w ramię z kroganinem przez pół nocy, a i tak byłabym w stanie przejść w tych obcasach Cytadelę w tę i z powrotem - odezwała się pewnym siebie tonem. - Naprawdę. Chyba - dodała już mniej pewnie. - W każdym razie słusznie, że tak nie twierdzisz, bo poradziłabym sobie w każdych - zaakcentowała to słowo - warunkach. - Te właśnie przechwałki uświadomiły ją poniewczasie, że lepiej, aby jednak miała towarzystwo. Czuła, że mogłaby wpakować się w kłopoty i to z uśmiechem na ustach. Jednocześnie była strasznie dumna ze swojej umiejętności analizowania sytuacji. - Z drugiej strony, zawsze przyda się tragarz - bezceremonialnie, z najsłodszym uśmiechem, na jaki było ją teraz stać, przewiesiła swoją torbę przez ramię drella, jednocześnie przykładając mu wyprostowany palec wskazujący do klatki piersiowej. - I niczego nie kombinuj. Oprócz ulubionych kosmetyków, mam tam markową bluzkę.
Scorpion
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:30
Miano: Scorpion
Wiek: 21
Klasa: Strażnik
Rasa: drell
Zawód: Złodziej/Najemnik
Kredyty: 0.550

Re: Stand

5 cze 2012, o 23:38

Drell zapłacił za siebie będąc w pewnym sensie rozczarowanym iż Lily zdążyła zapłacić zanim wyszedł z propozycją iż pokryje koszty. Na słowa dziewczyny o mało się nie zaśmiał.
- Szczerze powiem, że wyglądasz oszołamiająco, ale widziałem ile już wypiłaś i chyba jak na jeden dzień to starczy. Jeśli kiedyś się jeszcze spotkamy pokażesz mi ile możesz wypić. I nie martw się, chętnie wtedy zobaczę jak chodzisz ... chociaż nie, przejście Cytadeli tam i z powrotem za długo by trwało. Co byś powiedziała wtedy na taniec ? -zapytał chcąc w jakiś sposób wyobrazić sobie taniec pijanej Lillian w obcasach. Gdy dostał torbę dziewczyny lekko się zdziwił.
- Ej, czy sądzisz że ta torba by mi pasowała ? - zapytał żartobliwie lekko się obracając na boki. Oczywiście nie mówił serio, ale chciał rozśmieszyć dziewczynę. W końcu nie codziennie widzi się drella z torebką. Scorpion szybko przeszedł obok towarzyszki lekko wysuwając łokieć na bok, jakby subtelnie zaproponować Lillian spacer pod rękę. Byłoby to chyba dla drella idealne zakończenie tego dość spontanicznego, lecz przyjemnego wieczoru. Jeśli nie zauważyłaby albo też nie chciałaby przyjąć sugestii mężczyzny ten zwyczajnie szedłby obok niej trzymając jej torebkę. Oboje wyszli kierując się w stronę jakiegoś miejsca, gdzie można by spędzić noc.

( z tematu oboje )
ObrazekObrazek
Obrazek

THEME
+40% zmniejszony koszt użycia mocy
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stand

7 cze 2012, o 18:31

Asari uniosła lekko brew, ale zaraz uśmiech ponownie zagościł na jej pełnych wargach. Ciemnowłosa poczuła jak szczupła ręką kobiety obejmuje ją w ramionach i ostrożnie prowadzi w dół schodów. Nie narzucała tempa, ani nie używała siły a jednak coś w jej chwycie sprawiało, że trudno było oprzeć się wrażeniu, że wycofanie się byłoby niemile widziane.
- Tak poza tym, jestem Anariel Mon. Miło by było poznać również Twoje imię, skoro masz dla mnie pracować. – Odpowiedziała. Po krótkim spacerku okazało się że stały przed ladą Standu, gdzie właściciel jak zwykle wykrzykiwał coś o ramenie, czyli ludzkim przysmaku. Chyba tylko ludzie zdawali sobie sprawę z tego jakie to bujdy. Jej nowa ‘szefowa’ wskazała jej jedno z miejsc przy wolnym stoliku. – Zamawiaj co chcesz, na mój koszt. – Zaproponowała, sama zerkając na datapad z menu, by samej zaraz posadzić swoje pośladki na krzesełku.
Vicca Ulianov
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 1 cze 2012, o 20:59
Wiek: 21
Klasa: adept
Rasa: human
Zawód: kurier/kobieta pracująca
Kredyty: 48.150

Re: Stand

7 cze 2012, o 19:24

Tak, nadal to wszystko było podejrzane. Serio... Vic nie wiedziała, jak to odebrać. Jeszcze trochę, a zacznie być paranoikiem i będzie wymagała pomocy psychiatry. Czy innego lekarza od mózgu. Przynajmniej nie miała okazji gapić się na tylek swojej "szefowej", wtedy dopiero czułaby się niezręcznie, a tak to... O czym ona myśli?!
- Tak, to byłoby na miejscu - kiwnęła głową. - Ulianov. Vicca Ulianov - przedstawiła się w stylu Jamesa Bonda. - Vic brzmi lepiej.
Jak się okazało, asari poprowadziła ja do stoiska z jedzeniem i tego gościa, co darł się o "ramenowym cudzie". Jak rany, to było idiotyczne. Strasznie idiotyczne.
Westchnęła z lekką rezygnacją, sadzając się na krześle obok. No cóż, nie było innej możliwości, chyba, że sumylowałaby ból trzewi, ale dawanie w długą z prędkością światła byłoby zbyt podejrzane. I skoro asari stawiała...
Wobec takich argumentów, nie miała wyjścia. Zamowiła coś, co powinno wyglądać i nawet brzmieć jak sałatka z kurczaka, ale sama nie wiedziała, jak to będzie wyglądać.
Spojrzała nieco wyczekująco na niebieskoskórą. Jakieś detale, czy coś...
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stand

7 cze 2012, o 21:47

- W porządku, sprawa ma się tak. Posiadam niewielką firmę na Cytadeli od kilku lat. Zajmuje się najczęściej drobnymi zleceniami dla zaufanych klientów lub uzyskuje zezwolenie od SOC na rozwiązywanie niewielkich spraw, kiedy oni zajmują się czymś większym. Wiele osób, które u mnie pracowało w końcu skończyło w Służbach Ochrony, ale ja nie o tym. Pracę polegają najczęściej na dostarczaniu paczek, listów, unieruchamianiu pomniejszych złodziejaszków czy zdobywaniu informacji. – Zaczęła asari, sama zamawiając osławiony ramen. Kiedy podano im ich dania, sałatka z kurczakiem okazała się apetyczna i wcale nie pachniała podejrzanie. Natomiast jej pracodawca wykazała się niezwykła zwinnością w obsłudze pałeczkami i nawijaniu na nie makaronu. Jej oczy świdrowały ją co jakiś czas, o ile nie błądziły po sali, zatrzymując się to na elkorze ubranym w dziwaczny strój i czapeczkę z daszkiem, to na volusie w różowym kombinezonie, który wywijał szerokim wachlarzem. – To mogą się zdawać proste pracę, ale często wymagają sprytu i uporu. Mam wrażenie, że dysponujesz podobnymi cechami. – Dodał, chwytając miskę z ramenem w dłonie i upijając z niego kilka drobnych łyczków. – Jeśli chcesz się wypróbować akurat mam drobne zlecenie do wykonania.
Vicca Ulianov
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 1 cze 2012, o 20:59
Wiek: 21
Klasa: adept
Rasa: human
Zawód: kurier/kobieta pracująca
Kredyty: 48.150

Re: Stand

7 cze 2012, o 22:01

Sluchając i zajadając w międzyczasie, Vic miała wrażenie, że to trochę zbyt wygodne. Oczy miała utkwione w sałatce, ale czuła spojrzenie asari na sobie, co chwila. Słuchała jej wywodu, pozornie nie zwracajac na nic uwagi, od czasu do czasu przytakując.
Niestety, trochę ją zaniepokoiła uwaga o sprycie i uporze. Upór to ona posiadała, to było bezsprzeczne i nie ulegało wątpliwości, że posiadała. Gorzej było ze sprytem, przecież przed niedawnym momentem za wielkim sprytem się nie wykazała, kiedy dala sie wrobić w bycie zakładnikiem i okraść z pistoletu. No cóż... Ale perspektywa zlecenia...
- W porządku - wreszcie uniosła wzrok. - Jakie są szczegóły?
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stand

8 cze 2012, o 08:37

- To powinna być prosta robota, ale pamiętaj że cokolwiek robisz mogą pojawić się komplikacje. Taki jest już ten śwoat interesów. A więc, szczegóły. - Asari sięgnęła do kieszeni, wyciągając z niej niewielkie holozdjęcie przedstawiające turianina o szarobrązowym odcieniu skorupy i intensywnie czerwonych tatuażach pokrywających twarz. - Robota polega na odebraniu wiadomości od niego, w Norze Chory w Okręgu Kithoi a potem przyniesienie jej do mnie. Turianin nazywa się Salther i jeśli miałby jakiekolwiek wątpliwości, powołaj się na moje imię. I nie daj się oszukać. Ma te dane. - Odpowiedziała, pozostawiając zdjęcie na blacie stolika, po czym wróciła do swojego jedzenia.
Vicca Ulianov
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 1 cze 2012, o 20:59
Wiek: 21
Klasa: adept
Rasa: human
Zawód: kurier/kobieta pracująca
Kredyty: 48.150

Re: Stand

8 cze 2012, o 10:27

Dla Vic wszyscy turianie wygladali tak samo. Dosłownie. Do tego stopnia, że mogła się pomylić przy wydawaniu drinków. Faktycznie, mieli te swoje znaki i chyba tylko po tym mogła ich rozróżnić. Tylko i wyłacznie. Może i była ignorantką, ale tak to już z nią szło...
Przyjrzała się zdjęciu dokładnie, chcąc znaleźć coś, co mogło by jej pomóc w znalezieniu gościa wśród morza innych turian. I to w dodatku w Norze Chory. Niby loal dobry na ciemne interesy, ale Vic była tam tylko raz, może dwa... Jak rany, przyciemnione otoczenie nie pomoże jej w poszukiwaniach.
- Ok - mruknęła, po dłuższym wpatrywaniu się. - Da się radę.
Nie to, że Vic nie miała daru przekonywania... Po prostu nie miała daru przekonywania. Przynajmniej nie werbalnie, o ile dobrze pamietała sytuację z Ilium. Albo wtedy jej po prostu puściły nerwy.
Z lekkim trudem wstała z krzesła. Aż tak się zasiedziała?! No ludzie...
- Będę za trochę.
No cóż, słowo się rzekło, kobyłka u plota, no to do roboty...

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Stand

13 cze 2012, o 20:00

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Lillian z radością przyjęła fakt, że wino wypite w Neo Flux rzeczywiście jej pomogło. Głowa nie bolała, szum, który słyszała w uszach prawie przestał ją męczyć po opuszczeniu głośnego lokalu. Ale nadal czuła się nieswojo. Była zmęczona, bez energii, która na ogół ją rozpierała. W głowie miała mętlik, który znowu sprawił, że wałęsała się bez celu, nie patrząc, dokąd zmierza. Nogi prowadziły ją, gdzie same chciały, a jej to nawet nie przeszkadzało. Cytadela była tym cudownym miejscem, w którym każdy zakątek był ciekawy. Czy to kłótnie klientów z voluskimi sprzedawcami, czy to flirtująca z turianinem asari - dla Ziemianki, która spędziła na ojczystej planecie sporą większość życia, kontakt z innymi rasami był zawsze przeżyciem. Wiedziała, że gdy wróci do służby, znów będzie obracała się w towarzystwie ludzi. W Przymierzu kontakt z obcymi miała najczęściej strzelając do batarian lub vorchów, a to kiepski moment na zawiązywanie przyjaźni. Zresztą, tu nawet nie o przyjaźnie chodziło, a o doświadczenie tego, co widziała w vidach jako dziecko.
Szła tak nieśpiesznie, uważnie przyglądając się napotkanym, a mniej otoczeniu. Podobnie jak przed godziną - może dwoma? - stanęła jak wryta, nie wierząc własnym oczom. Patrzyła na knajpkę, w której jadła poprzedniego wieczoru. Widać umysł znowu płatał jej figla, zapamiętując drogę wbrew jej świadomości. Zjadła dziś tylko małą przekąskę, o czym przypomniał jej burczący brzuch. Że też nie mogła trafić gdzieś, gdzie mogłaby pożreć... właściwie to nie miała ochoty na nic konkretnego. Była po prostu głodna, więc zaakceptowała to, że nawinęła jej się akurat ta kuchnia. Znowu.
Spojrzała na obsługującego mężczyznę, ale nie była w stanie przypomnieć sobie, czy wczoraj to też był on. Zamówiła zieloną herbatę, ryż i "coś chrupiącego z sosem", mając nadzieję na trafienie czegoś smacznego. Jeśli nie, to zje ryż - na strudzony żołądek to i nawet lepiej.
Ziewnęła, przesłaniając usta otwartą dłonią w trochę spóźnionym geście. Bardziej przydałaby się kawa, ale niech już będzie. Złożyła ręce na blacie i ułożyła na nich głowę, w półśnie oczekując podania jej zamówienia.
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: Stand

13 cze 2012, o 20:47

Rok. Tyle czasu spędził w przestrzeni i ledwie kilka razy opuścił pokład okrętu. Roczna służba w pustce i bez wielu możliwości, by zawinąć gdzieś na dłużej i wypocząć. Pierwsze miejsce, po zakończonej służbie i kilku zaległych tygodniach urlopu, jakie chciał odwiedzić to Stand na Cytadeli. Może już nie ma tutaj mężczyzny, który nie znosi go za krytykowanie jego kuchni.
Znalazł sobie miejsce siedzące, zamówił coś do jedzenia, a w międzyczasie popijał napój z jakiś cytrusów. Niestety kucharz wciąż tu pracował i wciąż pamiętał wybrednego oficera. Wilson nie miał wielkiego wyboru, więc został w tutaj. Jak zechce wypić coś mocniejszego, to następnym razem ominie tą knajpę.
Odpuściłby też sobie przebywanie w mundurze floty, ale niestety na to pozwolić sobie nie mógł.
Uwagę jego, kiedy popijał niechętnie sok z grejfruta lub czegoś o podobnej barwie, młoda dziewczyna czekająca na swoje zamówienie podobnie jak on. Młoda kobieta już raczej można było powiedzieć, która widać było, że miała problem z niewyspaniem.
- Niewyspanie to najgorsza zmora ludzkości. Od dwóch wieków ludzie przegrywają tą walkę - odezwał się, siedząc kawałek od blond panny. - Szkoda tylko, że takie kobiety też są ofiarami tej wojny.
Mówił to neutralnym tonem, a i słowa też nie były wyszukane, bo odwykł od zwykłych rozmów. Po prostu ją sprawdzał
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Stand

13 cze 2012, o 21:11

Już powoli odpływała do krainy chmurek i baranków, kiedy usłyszała męski głos. Chwilę analizowała, czy słowa były skierowane do niej, a gdy dotarł do niej ich sens, uśmiechnęła się, leniwie uchylając powieki. Po chwili wyprostowała się i poprawiła na krześle, po czym zerknęła na nieznajomego. Przez głowę przeszła jej złośliwa myśl, że mężczyzna dużo wie o niewyspaniu, czy może raczej o tak zwanym "zmęczeniu życiem". Ona przynajmniej dbała o siebie, bez względu na stan, w jakim się znajdowała. Westchnęła ciężko i, wciąż uśmiechnięta, zebrała się na odpowiedź:
- Obawiam się, że w moim przypadku wynika to z braku umiaru - właściwie miała na myśli własną głupotę, ale w efekcie stwierdziła, że nie musi się wszystkim dzielić. - Dlaczego uważa pan, że to dopiero od dwóch wieków? - spytała na wpół zainteresowana. Nagle zmarszczyła brwi i posępniała, jakby dopiero teraz dotarło do niej wszystko, co zostało powiedziane. - I co mam rozumieć przez "takie kobiety"? - nie była typem zagorzałej feministki, bo czasy tego nie wymagały. Nawet jeśli ktoś coś do niej miał, to była przyzwyczajona do docinków na temat jej płci, wzrostu czy koloru włosów. Ale w ustach obcych ludzi stwierdzenia typu "taka kobieta", zawsze brzmiały złowrogo, a przynajmniej niepokojąco.
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: Stand

13 cze 2012, o 21:32

Upił kolejny łyk napoju i odstawił szklankę na bok. Sok był parszywy i nawet nie próbował ukrywać, że mu nie smakował. Skrzywił się odrobinę i pokręcił głową, a zaraz potem usłyszał ze dwa pytania od chwilowej rozmówczyni.
- Bo wcześniej ludzie potrafili znaleźć czas na wszystko, łącznie ze snem. Później już nie. Chociaż jak tak o tym myślę, to jednak od trzystu lat jest kiepski bilans wyspania. - rozmów na temat snu chyba jeszcze nie prowadził i ta była w jego mniemaniu odrobinę zabawna, choć na moment nawet się nie uśmiechnął. W drugim pytaniu było już mniej zaciekawienia, a pojawiła się lekka złość chyba.
- Powiedziałem "takie kobiety"? Miałem namyśli młode, o twój wiek mi chodziło - wyjaśnił, bo tylko takie wytłumaczenie przychodziło mu do głowy, które było najbardziej realne - Świeżo po dwudziestce to ma się jeszcze mnóstwo energii i nawet trudno uwierzyć, że swoje rezerwy już wyczerpałaś - jak już była mowa, ta rozmowa była zabawna. Nie planował bronić się przed... oskarżeniem o co? Przed oskarżeniem.

Wróć do „Okręg Zakera”