Jeden z pięciu okręgów na Cytadeli, zdominowany gł. przez volusów, elkorów i hanarów, posiada jednak też wydzieloną ludzką strefę o nazwie Shin Akiba.

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Siedziba SOC

13 maja 2012, o 15:16

Obrazek SOC - Służba Ochrony Cytadeli. Są to swego rodzaju służby porządkowe, przypominające policję, chroniące porządku na terenie Cytadeli. Aktualnie zajmują się oni w głównej mierze sprawdzaniem przybywających na stację, a także drobnymi sprawami przestępczymi. Oczywiście SOC nie jest doskonały i tak jak naszej policji zdarza im się czasami przyjmować łapówki od bogatszych indywiduów w zamian za przymrużenie oka na niektóre sprawy. Samo ich biuro znajduje się na dwudziestym siódmym poziomie. To tutaj należy zgłaszać swoje zażalenia odnośnie różnych spraw odbiegających od regulaminu funkcjonowania stacji. Oficerowie Służby Ochrony Cytadeli na pewno wysłuchają waszych spraw. W końcu za to im płacą, a dodatkowo może ich to naprowadzić na trop jakiejś grubszej ryby.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yvonne Svietlov
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 11 cze 2012, o 16:09
Miano: Yvonne Svietlov
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Funkcjonariuszka SOC
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 6.820
Medals:

Re: Siedziba SOC

16 cze 2012, o 21:52

Yvonne stanęła naprzeciw wejścia do siedziby, w ciszy obserwując migającą na planszy omni-klucza wiadomość. Wezwanie podpisane jako "pilne" nadeszło kilka minut temu, w podskokach pokonała więc drogę z domu do windy i nią dostała się na dwudziesty siódmy poziom.
Była przygotowana. Jak zawsze miała na sobie mundur oraz schowaną przy boku broń, w każdej chwili gotową do wyjęcia i oddania strzału. Przechodziła przez kolejne kontrole i legitymowała się wtóry już raz, by wreszcie stanąć przed człowiekiem dowodzącym pionem nadzwyczajnego reagowania.
Nie musiała się rozglądać, gabinet znała na pamięć - bezosobowe, chłodne pomieszczenie i przesiadujący w nim ludzie o równie posępnych twarzach. Od kilku miesięcy bywała tu częściej niż większość świeżych rekrutów mogła sobie tylko życzyć, a co jednak starała się rozpatrywać jako rzecz normalną i korzystną dla swojej kariery.
Dziewczyna dotknęła pulpitu omni-klucza i na dobre pozbyła się sygnału wysłanego przez zwierzchników.
- Sir - zasalutowała, czekając na raport sytuacyjny.
Nigdy nie wierzyła w intuicję, ale coś na jej podobieństwo właśnie tłukło się o uwagę. Jakieś słabo odczuwalne, jednak w swojej obecności bardzo irytujące uczucie, iż coś jest na rzeczy i nie wolno jej tego ignorować.
Spojrzała na zwierzchnika i na dłuższą chwilę zawiesiła na nim morski wzrok.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba SOC

16 cze 2012, o 22:25

Mężczyzna zerknął na funkcjonariuszkę. Co prawda pojawiła się błyskawicznie po jego wezwaniu, ale dla niego i tak za wolno. Jak zwykle.
- Najwyższy czas, Svietlov - warknął, odsuwając się na krześle od biurka i gwałtownie wstając, trzymając w ręku datapad. - Słyszałem, że podobno ubiegasz się o awans. Masz teraz idealną okazję do wykazania się! - uśmiechnął się jadowicie. Co prawda nie słyszał niczego takiego, ale powinna się domyślić, że znalazł sobie po prostu wymówkę by wkopać ją w niezbyt przyjemną misję.
- Znasz pewnie Toma Hamardę. Zadarł nieźle z Błękitnymi Słońcami, każąc sfotografować po kryjomu laskę jednego z ich oficerów, która trafiła potem na okładkę Fornaxa. Teraz za cholerę boi się wyjść ze swojej nory, a potrzebuje wrócić z redakcji do domu. Zajmij się tym - mówiąc to wrócił wzrokiem do datapadu, udając, że kobieta przestała dla niego istnieć.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yvonne Svietlov
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 11 cze 2012, o 16:09
Miano: Yvonne Svietlov
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Funkcjonariuszka SOC
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 6.820
Medals:

Re: Siedziba SOC

16 cze 2012, o 23:07

Svietlov nie miała bladego pojęcia, od kiedy służby porządkowe stały się firmą ochroniarską do wynajęcia. I wolała o to nie pytać. Osoby pokroju Rexa mają i zawsze będą miały szerokie wpływy i dalekosiężne znajomości, również tutaj, w SOC. Zadawanie pytań o podobne koneksje zakrawało natomiast o skrajną bezmyślność.
Yvonne kiwnęła głową i poprosiła funkcjonariusza o przesłanie danych na jej prywatny omni-klucz.
- Zrozumiałam. - Dziewczyna zasalutowała drugi raz i wycofała się z siedziby, będąc w posiadaniu wszystkich niezbędnych informacji.
Błękitne Słońca były jedną z tych organizacji, z którymi, chcąc nie chcąc i nie bacząc na swoją pozycję społeczną, nie chciano i zabraniano zadzierać. Kierowana tą myślą doszła do wniosku, iż bezpośrednia konfrontacja SOC mogła sprawić Tomowi Hamardzie jeszcze więcej szkody niż pożytku. Według Yvonne lepiej w tej roli sprawdziliby się ochroniarze do wynajęcia lub najemnicy z krwi i kości.
No dobrze, sprawdźmy, jak bardzo nabroiłeś, Rex - pomyślała.
Kierując się danymi zwierzchnictwa niezwłocznie udała się w stronę redakcji chronionego obiektu. Co jakiś czas zerkała na zegarek. Była trzecia po południu, o ile pulpit omni-klucza nie miał wobec niej nieszczerych intencji. Im bliżej celu się znajdowała tym ostrożniej obserwowała otoczenie. Ręka latała jej niespokojnie przy biodrze, jak gdyby gotowa była już teraz złapać za broń. Wyłapywała wzrokiem twarze przechodniów i próbowała przyrównać je do profilu potencjalnego przestępcy, o ile taki w ogóle istniał. Jeżeli Błękitne Słońca faktycznie miały swój interes w krzywdzeniu Hamardy, to swoich agentów musieli rozstawić już dawno temu. Miała szanse ich rozpoznać? Wypukłości pod ubraniami, podejrzane ruchy, komunikatory, może podejrzane pary utrzymujące kontakt wzrokowy? Wiedziała, jak pracowali ludzie w jej fachu; sposób działania przestępców musiał opierać się na podobnych zasadach.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba SOC

4 lip 2012, o 00:24

Już na pierwszy rzut oka można było dojść do wniosku, że w dniu dzisiejszym w siedzibie Służb Ochrony Cytadeli panował większy ruch, aniżeli zazwyczaj. Oprócz mundurowych, porozsiewanych gęsto po lokacji, znajdowała się tutaj także pokaźna, zwracająca na siebie uwagę grupa ludzi, uzbrojonych w skromne działka ręczne M-6 Kat, odzianych za to w lekkie pancerze jednej z najbardziej szanowanych firm na rynku, jaką była Armax Arsenal. Widok był niecodzienny, mężczyźni i kobiety przechadzali się swobodnie pomiędzy funkcjonariuszami SOC'u, z paroma wdając się w rozmowę, innych obserwując spod nosa, zachowując bezpieczny dystans, czujnym okiem obserwując otoczenie i czyniąc jeszcze większy tłok w przeważnie zatłoczonej siedzibie.
Wejście Vetinari Vimes'a zwróciło uwagę paru istot z owej grupy, liczącej dwanaście osób. Uzbrojeni osobnicy szybko jednak stracili zainteresowanie salarianinem i czym prędzej powrócili do wcześniej wykonywanych czynności, zerkając jedynie raz po raz tak dyskretnie, jak tylko było to możliwe.
Przywódca wydziału dochodzeniowego okręgu Zakera nie musiał długo czekać, nim zauważył zbliżającą się ku jego prawicy Blue. Ubrana w jasny mundur, doskonale podkreślający błękit jej skóry, skinęła na powitanie, a kiedy zrównała się z przełożonym, rozpoczęła:
- Mark wyszedł na przymusowego papierosa, wedle rozkazu. Jego miejsce zajął Serafin, który, muszę przyznać, radzi sobie o niebo lepiej. Tak czy siak, Boulton żąda rozmowy z kimś wyżej postawionym. Siedzi w pokoju przesłuchań, wraz ze swoim adwokatem i zarzeka się na wszystkie świętości, że nie opuści go, dopóki nie wysłucha go ktoś ważniejszy od zwykłego funkcjonariusza. Ci tutaj, to jego ochroniarze. Wszyscy mają pozwolenie na broń, sprawdziłam.
Blue odeskortowała salarianina do sekcji, w której w jednym z pokoi czekali na niego Septimus Varonis, paru "zwykłych funkcjonariuszy", a także właściciel Boulton Industries, wraz z adwokatem.
- Pokój numer 3 - poinformowała.
Vetinari Vimes
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 23 cze 2012, o 22:57
Miano: Vimes
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Salarianie
Zawód: Porucznik wydziału dochodzeniowego SOC.
Postać główna: Ahri'Zhao nar Tesleya
Kredyty: 15.000

Re: Siedziba SOC

4 lip 2012, o 10:16

Vimes zatrzymał się w przejściu, gdy zobaczył co dzieje się w biurze. Powinien palić, by w takich sytuacjach papieros mógł efektownie wylecieć z jego szeroko otwartych ust. Mrugnął kilka razy, nim zamknął je z powrotem. Oczy zmieniły mu się w szparki, kiedy ruszył ku grupce gości. W głowie dobierał słowa, którymi podzieli się ze światem swym zdumieniem. „Co tu się, do cholery, dzieje?” było faworytem w tym plebiscycie. Gdzieś w głębi, był wdzięczny, że oddział uzbrojonych ludzi, na środku biura SOC, stoi jedynie grzecznie, zamiast do niego celować. Jednak to, jak pewnie i beztrosko się tu czuli, sprawiało, że to on miał ochotę postrzelać do nich. Zatrzymał się przed jednym z mężczyzn, a swój długi palec wycelował prosto w jego nos. Biorąc wdech mrugnął niepokojąco jednym okiem, niczym zbiegły pacjent psychiatryka.
Blue udało się przerwać mu, nim jeszcze gardło porucznika opuściło pierwsze słowo. Obrócił głowę ku niej, z palcem wciąż zastygłym, przypominającym broń gotową do strzału. Gdy usłyszał, że Boulton liczy na audiencję - a przynajmniej tak rozumiał to Vimes. Lub chciał rozumieć. – rzucił mężczyźnie jeszcze jedno, zmrużone spojrzenie, po czym ruszył za asari.
- Błagam cię, zobacz czy poprawnie zaparkowali. Sprawdź, czy mają w organizmie alkohol, choćby z nadziewanych cukierków. Może któryś naniósł tu czerwonego piasku na podeszwie? Znajdź cokolwiek, za co można ich stąd wyprowadzić. Nie chcę gotowego do walki oddziału na środku biura. Zwłaszcza takiego, którego nie mam pod komendą. – To nie był dobry dzień na podpadanie salarianinowi. Jeżeli któraś kończyna była odpowiednia do wstawania, to zdecydowanie nie postawił on dziś na nią. Gdy dotarli pod drzwi pokoju trzeciego, w ostatniej chwili powstrzymał się przed ich otwarciem. Westchnął i zwrócił się ku Blue. – Chciałem, no… Dziękuję, że potrafisz ogarnąć to miejsce, gdy mnie nie ma. Czuję, że ten talent przyda się jeszcze nie raz. – gdy musiał być z kimś szczery co do swojej osoby, Vimes nie potrafił patrzeć prosto w oczy. Jego wzrok omiatał sylwetkę rozmówczyni, nie śledząc niczego szczególnego. Czasem tylko, na ułamek sekundy, zatrzymywał się na twarzy Asari, by znów stamtąd uciec. – To wszystko.
Wziął głęboki wdech, rozciągnął szyję i dotknął panelu otwierającego drzwi.
- Porucznik Vetinari. O co chodzi? – rzucił, gdy tylko znalazł się po ich drugiej stronie.
ObrazekObrazek [Wydział]GG: 21021010 "Podejście Vimesa do papierów polegało na tym, żeby niczego nie dotykać, dopóki ktoś nie krzyczy, a wtedy przynajmniej ma kogoś do pomocy przy układaniu tych stosów."
~Terry Pratchett, Bogowie, honor, Ankh-Morpork
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba SOC

4 lip 2012, o 16:17

Odprawiwszy Blue, która nie odpowiedziała, a jedynie uśmiechnęła się nad wyraz uprzejmie, oczom salarianina ukazało się dobrze znane pomieszczenie, pełniące funkcję pokoju przesłuchań. Masywny fotel, na którym zazwyczaj zasiadali przestępcy był teraz odsunięty w kąt, ustępując miejsca pomniejszemu biurkowi, dzielącemu dwie zwaśnione strony. Po jednej z nich siedział znajomy Vimesowi turianin, który na dźwięk nazwiska przełożonego wstał z krzesła, a następnie zasalutował. To samo uczyniła dwójka funkcjonariuszy, stojąca tuż przy najbliższej ścianie, dzierżąca karabiny M-8, czuwająca nad bezpieczeństwem zebranych w pomieszczeniu istot.
Po przeciwnej stronie biurka siedziała dwójka ludzi. Blondynka o włosach spiętych w idealny kok, z którego nie wystawało ani jedno gładkie i błyszczące pasmo przeniosła znudzony i opanowany wzrok na salarianina. Ubrana w czarną spódniczkę oraz równie czarną, idealnie opinającą jej kobiece kształty marynarkę siedziała na podstawionym krześle wyprostowana, formalna do granic możliwości. Ciemnoczerwona szminka doskonale kontrastowała z jasnymi włosami, wizualnie powiększając dosyć wąskie usta, postarzając nieco panią adwokat, dodając jej sylwetce powagi.
Co się zaś tyczy mężczyzny, siedzącego tuż obok, pierwszą rzeczą, która rzucała się w oczy, był staromodny ubiór. Biała koszula przykryta była nałożoną nań jasnobrązową kamizelką, która gryzła się z ciemnymi jak smoła spodniami, a pomimo tego, że styl ten dawno wyszedł z mody, delikwent prezentował się mimo wszystko schludnie i dostojnie. Właściciel zyskującej popularność firmy wyglądał na trzydzieści pięć, może czterdzieści lat, według ludzkich standardów. Gęste, brązowe włosy zestawione były z delikatną siwizną, występującą na skroniach mężczyzny, a liczne zmarszczki mimiczne, występujące wokół oczu, na czole, czy przy kącikach ust potwierdzały tezę, dotyczącą wieku Boultona.
Gdy tylko Vimes zdążył zadać swe pytanie, Boulton niemal natychmiast poderwał się z krzesła. Spotkało się to z niezadowolonym i pełnym niepokoju spojrzeniem pani adwokat, która pozostała na swoim miejscu, uważnie obserwując swojego klienta, gotowa służyć radą i zareagować, jeżeli wymagałyby tego okoliczności.
- Proszę mi wybaczyć, to nie tak, że wcale nie chcę odpowiadać po raz setny na to samo pytanie – rozpoczął Boulton głosem kipiącym sarkazmem. - Po prostu jestem dosyć zajętym człowiekiem, któremu zależy na czasie. Czy można by więc sprecyzować? Czy pyta pan o ładunek, o rodzaj podjętych środków zapobiegawczych, a może o beznadziejną politykę Służb Ochrony Cytadeli, której stałem się ofiarą? Proszę wybierać, nie mam całego dnia – ponaglił, siląc się na uśmiech, w którym nie było nic wesołego.
Vetinari Vimes
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 23 cze 2012, o 22:57
Miano: Vimes
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Salarianie
Zawód: Porucznik wydziału dochodzeniowego SOC.
Postać główna: Ahri'Zhao nar Tesleya
Kredyty: 15.000

Re: Siedziba SOC

4 lip 2012, o 23:12

Vimes gestem dłoni wskazał biznesmenowi, by wrócił na miejsce. Nie miał nic przeciwko temu, by człowiek stał, ale nie wyglądałoby wtedy najlepiej, gdyby sam usiadł, na co miał wielką ochotę. Mimo salariańskiego metabolizmu brakowało mu krogańskiej kondycji, musiał chwilę odpocząć po spacerze do pracy w wersji przyspieszonej. Zajął miejsce zwolnione przez Serafina, który najwyraźniej nie miał zamiaru na nie wrócić. Nie najlepiej dogadywali się ostatnio z turianinem, ale nie był to czas ani miejsce na pranie prywatnych brudów. Przez chwilę mierzył wzrokiem oboje gości a następnie zwrócił się do stojących przy ścianie funkcjonariuszy.
- Przynieście coś do pica. - Przez chwilę miał zamiar rozkoszować się oczekiwaniem, aż podwładny nie wróci z napojami. Jeżeli jednak pan Boulton miał tak kiepski dzień, na jaki wyglądał, to nie należało go drażnić. Zbyt mocno.- Mamy już jakiś raport w sprawie? Chętnie bym go zobaczył. - Dodał, nim jeszcze ktokolwiek opuścił pomieszczenie, rozglądając się za pożytecznym datapadem z danymi. Niestety takowego nie znalazł. - Proszę wybaczyć, dopiero co dotarłem do biura. Korki, rozumie pan? - Zwrócił się już do mężczyzny, odwdzięczając się uśmiechem równie sztucznym, jak ten którym go wcześniej uraczono. Na panią adwokat Vimes nie zwracał nawet uwagi. Biznesmen wyglądał na kogoś, kto wie co chce powiedzieć, i że może sobie na to pozwolić. Nawet, jeśli wystawi się mu za to spory rachunek.
- Zacznijmy więc może od SOC? - zaproponował, mając nadzieję, że inne informacje uda mu się za chwilę przeczytać. - Czym zasłużyliśmy sobie na słowa krytyki z pana strony? Dostrzegł pan jakieś nieprawidłowości w naszej pracy? Mamy od tego funkcjonariuszy, ale jeżeli ktoś tak wysoko postawiony jak pan, życzyłby sobie złożyć zażalenie, to z chęcią przyjmę je osobiście. - Pojedynek na sarkazm tak stężony, że rozlewał się dookoła i zakrzywiał światło było czymś, czego Vimes uwielbiał doświadczyć na sam początek dnia. Niczym krótka rozgrzewka przed wypuszczeniem go na kolejną rundę walki ze światem.
ObrazekObrazek [Wydział]GG: 21021010 "Podejście Vimesa do papierów polegało na tym, żeby niczego nie dotykać, dopóki ktoś nie krzyczy, a wtedy przynajmniej ma kogoś do pomocy przy układaniu tych stosów."
~Terry Pratchett, Bogowie, honor, Ankh-Morpork
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba SOC

14 lip 2012, o 16:10

Boulton rozsiadł się wygodnie na swoim miejscu. Uśmieszek, obecny wcześniej na jego twarzy zdążył zblednąć, ustąpiwszy miejsce rozgoryczeniu i zażenowaniu.
- Zażalenie? - powtórzył biznesmen. - Proszę mi powiedzieć, czy zrekompensuje mi to stratę ładunku wartego więcej, niż pańska roczna pensja? Czy w całym tym cholernym burdelu nie znajdzie się jedna kompetentna osoba, która weźmie na siebie odpowiedzialność, zamiast grać na zwłokę?
Kiedy mężczyzna podniósł głos, blondynka, siedząca po jego lewicy drgnęła. Posłała mu poważne spojrzenie, które Boulton zignorował niedbałym ruchem ręki, uspokoił się jednak, oddychając ciężko, próbując tym samym ochłonąć. Kiedy znów chciał się odezwać, przerwał mu oficer Służb Porządkowych Cytadeli, który wniósł do pomieszczenia dzban, wypełniony wodą, a także trzy szklanki na trzymanej w drugiej dłoni tacy. Nie był jedyną osobą, która wkroczyła do pokoju - drugą był Młody, niosący w prawej dłoni datapad.
Kiedy zbliżył się do porucznika Vimes'a, do nozdrzy salarianina dotarł znany i specyficzny zapach papierosów. Cane wyciągnął rękę z datapadem w kierunku przełożonego, stojąc po jego prawej stronie, nie nawiązując kontaktu wzrokowego z szefem, zamiast tego uważnie obserwując Boultona.
Mężczyzna odwzajemnił spojrzenie oficera, pozwalając, by na jego twarzy znów zawitał lekceważący uśmiech.
- Myślałem, że nie wpuszczą cię z powrotem - sprowokował. - Poruczniku Vetinari, jak wielu bezużytecznych, niepanujących nad własnym gniewem funkcjonariuszy zasila szeregi SOC?
Blondynka westchnęła z rezygnacją. Młody głośno wypuścił powietrze z płuc.

Według informacji na datapadzie, Boulton Industries spodziewało się przesyłki na Cytadeli. Pakunek miał zostać dostarczony dwie godziny temu, jednostka jednak, która przewoziła pakunki, zniknęła z radarów na krótko po tym, jak uzyskała zgodę na lądowanie w strefie dokowania numer 422. Statek nigdy się tam nie pojawił.
Vetinari Vimes
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 23 cze 2012, o 22:57
Miano: Vimes
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Salarianie
Zawód: Porucznik wydziału dochodzeniowego SOC.
Postać główna: Ahri'Zhao nar Tesleya
Kredyty: 15.000

Re: Siedziba SOC

15 lip 2012, o 19:48

Gdy na stole pojawiły się szklanki, Vimes szybko napełnił - i jeszcze szybciej opróżnił – jedną. Zdobył się nawet na uprzejmy gest w stronę gości, nalewając im wody. Boulton nie wyglądał na kogoś wyrozumiałego. Każdy przejaw niesubordynacji odbierał zapewne jak osobistą obelgę. Wysoko postawione szychy zawsze miały problem ze zrozumieniem, że w oczach prawa są równi zwykłym obywatelom. W oczach Vimesa była między nimi pewna różnica. Szychy mogły dłużej poczekać na jego uwagę, bo pieniądze były świetnym wypełniaczem wolnego czasu. Po odstawieniu szklanki salarianin wziął do ręki datapad i zaczął jego studiowanie. - Cane, nie zaproponuję ci kolejnej przerwy na papierosa, bo nie chcę mieć na sumieniu twoich płuc, ale ufam, że znajdziesz sobie coś do roboty... z dala od pana Boultona. - dodał odrywając wzrok od notatek i zerkając na biznesmena. Musiał przyznać, że pracując w SOC częściej widział statki, które magicznie pojawiały się na Cytadeli, niż te w mistyczny sposób z niej znikające. W dodatku ten, w którego sprawie się tu zebrali, nawet nie dotknął pokładu stacji. A przynajmniej nie tam, gdzie się go spodziewano.
- Nie jesteśmy odpowiedzialni za fakt, że pracujący dla pana ludzie nie potrafią poprawnie zadokować. - to zdanie wyczerpało jego zapas sarkazmu na najbliższe minuty. Twarz Vimesa spoważniała, a rozciągnięta dłoń pojawiła się przed nią, zatrzymując ewentualną ripostę, nim jeszcze się pojawiła. - Słyszałem już wiele opowieści, ale nigdy nie uwierzę, że jakaś jednostka rozpłynęła się w powietrzu. Nie tu. Statki znikają z radarów na chwilę przed dokowaniem, gdy znajdują się w bezpośredniej bliskości stacji. Nie wiem, jakich rozmiarów był to okręt, ale odpowiednio zręczny pilot mógłby być w stanie przelecieć jakąś odległość w tym martwym polu. Sprawdzimy pobliskie doki. Być może podwładnym znudziła się praca u pana i postanowili zarobić więcej, niż roczny żołd w SOC? Oczywiście to jedna z możliwości, choć jako pierwsza przechodzi test brzytwy Ockhama. Na razie pomijam wątek próby wyłudzenia odszkodowania. – ostatnie zdanie podkreślił drobnym uśmiechem. W trakcie opowiadania Vimes cały czas obserwował Boultona. Jeśli mężczyzna wiedział o czymś, co poparłoby tezę porucznika, to choćby nie chciał tego przyznać, coś go zdradzi. Źrenica, kącik ust, ruch brwi. Wystarczyło to dostrzec.
ObrazekObrazek [Wydział]GG: 21021010 "Podejście Vimesa do papierów polegało na tym, żeby niczego nie dotykać, dopóki ktoś nie krzyczy, a wtedy przynajmniej ma kogoś do pomocy przy układaniu tych stosów."
~Terry Pratchett, Bogowie, honor, Ankh-Morpork
Darkah
Awatar użytkownika
Posty: 281
Rejestracja: 2 cze 2012, o 11:20
Miano: James Williams
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Snajper, Nawigator
Status: ex-Błękitne słońca (wysoko położony dowódca), Uznany za zmarłego.
Kredyty: 3.170

Re: Siedziba SOC

15 lip 2012, o 20:57

Darkah po krótkim spacerze po cytadeli, doszedł do celu. Jeszcze nigdy nie był w tych rejonach. Przechodząc przez most oglądał panoramę, która była niczego sobie. Piękne zielone rośliny, w których od czasu do czasu pojawiały się małe kolorowe punkty. Do tego wszystko ładnie oświetlone, ulica aż biła po oczach od białości. James przekroczył próg siedziby SOC, mając nadzieje, że uda mu się porozmawiać z jakiejś jej przedstawicielem.
ObrazekObrazek Zabiję go, bo mnie wkurwia...- Asaia
Darkah
Awatar użytkownika
Posty: 281
Rejestracja: 2 cze 2012, o 11:20
Miano: James Williams
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Snajper, Nawigator
Status: ex-Błękitne słońca (wysoko położony dowódca), Uznany za zmarłego.
Kredyty: 3.170

Re: Siedziba SOC

16 lip 2012, o 19:16

Przez dłuższy czas w siedzibie SOC, nie pojawił się nikt, kto mógłby być obiektem zaczepnym Darkah'a. Znudzony czekaniem postanowił się trochę rozerwać, lub wykonać jakąś robotę na boku, więc w tym celu udał się do doków, by polecieć na Illium. Pożegnał się ze wszystkimi, którzy znajdowali się w siedzibie i ruszył w stronę portu kosmicznego na Cytadeli.
ObrazekObrazek Zabiję go, bo mnie wkurwia...- Asaia
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba SOC

16 lip 2012, o 23:38

Stephen James Boulton westchnął z rezygnacją. Prawą dłoń przystawił do skroni, którą (zmrużywszy wpierw oczy) zaczął intensywnie masować. Nie zwrócił uwagi na wychodzącego Cane'a, nie sięgnął po napełnioną wodą szklankę, błądząc przez dłuższą chwilę w swoich własnych myślach, nie trudząc się odepchnięciem zarzutu, czy obroną umiejętności wybranych przez siebie ludzi. Kiedy w końcu zdecydował się odezwać, ton jego głosu był inny, spokojniejszy, bardziej opanowany.
- Nie ma pan pojęcia ile razy słyszałem podobne zarzuty. - rzekł, po czym otworzył oczy. - O żołd moich pracowników proszę się nie obawiać. Płacę hojnie, a w cenę wchodzi lojalność. Oni to wiedzą, dlatego są mi wierni i nie zdecydowaliby się na dezercję. Co się zaś tyczy pomysłu z odszkodowaniem, udam, że tego nie słyszałem – mężczyzna poruszył się w krześle, po czym sięgnął po szklankę. Podobnie uczyniła blondynka.
- Boulton Industries udostępni państwu wszelkich informacji, które okażą się przydatne. Przygotowałam dokładny spis zaginionego ekwipunku, wraz z listą osób odpowiedzialnych za jego dostarczenie. W razie jakichkolwiek pytań proszę się nie krępować – odezwała się w końcu, biorąc łyk wody.
- Tak, tak. Dostaniecie wszystko, czego wam potrzeba. Poruczniku Vetinari, chciałbym coś przedyskutować - przerwał Boulton, ożywiając się nagle. - Rozumie pan, że mam wiele do stracenia. Chciałbym dlatego, aby na czas trwania śledztwa towarzyszyła panu osoba z mojej prywatnej eskorty. Jest nieoceniona w walce, całkowicie lojalna, błyskotliwa. Czy będzie to stanowiło dla pana problem? - zapytał, odstawiając do połowy opróżnioną szklankę na stół.
Vetinari Vimes
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 23 cze 2012, o 22:57
Miano: Vimes
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Salarianie
Zawód: Porucznik wydziału dochodzeniowego SOC.
Postać główna: Ahri'Zhao nar Tesleya
Kredyty: 15.000

Re: Siedziba SOC

17 lip 2012, o 15:30

Strzał był ślepy. Mężczyzna nie tylko nie wyglądał, jakby zatajał coś na ten temat, ale sprawiał wrażenie, że już dawno upewnił się, iż nikt nie utrzymywał takiej zdrady w tajemnicy przed nim. Podstawowe śledztwo przeprowadził z pewnością sam, a do SOC przybył, gdy ono zawiodło. Dlatego nie był zadowolony, gdy tu chcieli je wszcząć raz jeszcze. Dlatego trzeba było zmienić podejście. Dlatego Vimes zaczynał lubić Stephena Boultona. Człowiek awansował w oczach salarianina ze zwykłej grubej ryby na myślącą grubą rybę. A w światopoglądzie porucznika Vetinari był to ogromny postęp.
Nalewając sobie kolejną szklankę wody, stwierdził, że musi przyznać biznesmenowi rację. To byłoby zbyt proste. W dodatku było wiele pewniejszych sposobów na ucieczkę z cennym ładunkiem bez pozostawiania po sobie śladów.
Upiwszy dwa łyki Vimes zaczął szybko ruszać szczęką, jak gdyby coś przeżuwał. Robił tak zawsze, gdy jego umysł wskakiwał na wyższe obroty. Był za młody, po powiedzieć, że się starzeje, ale z pewnością się zasiedział. Wyszedł z wprawy i pozwolił sobie na szablonowe myślenie. Zmiękł. To wszystko przez ten awans, o który wcale nie zabiegał a który namieszał mu w głowie. Chciał już coś powiedzieć, zacząć wypytywać o szczegóły, gdy przemówił Boulton.
- Cóż... dziękuję za ten przejaw współpracy z SOC. Jeśli mimo wszystko będzie nam czegoś brakowało, z pewnością się z panem skontaktuję. – wtrącił w stosownym momencie. Facet punktował! W wielu przypadkach, największą przeszkodą do naprawienia szkód był sam poszkodowany. Ten tutaj wiedział jednak, że chowanie przed funkcjonariuszami akt po szafkach do niczego nie prowadzi.
Porucznik sięgnął po szklankę, lecz nie zdążył nic upić, nim zaatakowała go nagła propozycja Boultona. Gdyby nie to, z pewnością oplułby mężczyznę. Teraz naczynie zawisło w jego uścisku kilka centymetrów przed zastygła w grymasie zdziwienia twarzą. Biznesmenowi tak dobrze szło do tej pory wzbudzanie sympatii do siebie. Jego słowa były niczym cios od przeciwnika, który opuścił już gardę. Salarianin zupełnie się czegoś takiego nie spodziewał. Boulton chciał do niego przywiązać swego przydupasa! Jakiś... ktoś miałby się za nim szwendać i patrzeć mu przez ramie! Vimes powinien był wykrzyczeć jak wielki będzie to stanowić problem.
Jednak osobie na jego stanowisku to by nie wypadało. Lekko potrząsnął więc głową i miejsce zdziwienia zajęło spojrzenie pełne ciekawości i uśmiech kącikiem ust.
- Ma pan na myśli któregoś z tych najemników, na których natknąłem się w drodze do pana? Nie planuję jeszcze żadnej akcji zbrojnej, a o siebie umiem zadbać. Chyba, że sądzi pan, że ochrona będzie mi potrzebna? Albo, że kogoś będzie trzeba uchronić przede mną? - w swój głos starał się wpleść tyle nutek przyjacielskości ile mógł z siebie wykrzesać. Mówiąc, uzupełnił szklankę Boultona. Odstawił dzban i zabębnił kilka razy palcami o stół. - Jeśli chce pan wprowadzić do gry swojego zawodnika, to będzie on musiał grać na moich zasadach, jasne?
ObrazekObrazek [Wydział]GG: 21021010 "Podejście Vimesa do papierów polegało na tym, żeby niczego nie dotykać, dopóki ktoś nie krzyczy, a wtedy przynajmniej ma kogoś do pomocy przy układaniu tych stosów."
~Terry Pratchett, Bogowie, honor, Ankh-Morpork
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba SOC

17 lip 2012, o 23:54

Boulton skinieniem głowy podziękował za napełnienie szklanki.
- Źle pan zrozumiał moje intencje - odparł równie przyjemnie, co porucznik. - Jeżeli mój człowiek... przyczyni się do polepszenia pańskiej ochrony - zatrzymał się na chwilę, niezadowolony z dobranych przez siebie słów. - Wyśmienicie. Jeżeli pomoże uchronić kogoś, kogo trzeba będzie przed panem uchronić, też dobrze. Chodziło mi jednak o to, aby mieć na miejscu kogoś, kto zna wartość tych dóbr. Kogoś, dla kogo priorytetem będzie zabezpieczenie ładunku - mężczyzna splótł przed sobą dłonie, łokcie osadzając na poręczach krzesła.
- Ma pan moje słowo - odparł w potwierdzeniu na wysunięte żądanie. - Polecę jej uznać pańskie pełne zwierzchnictwo. Proszę się o nic nie obawiać. Ręczę za jej profesjonalizm.
Sięgnąwszy po szklankę, wypił kilka łyków, po czym pozostawił ją w dłoni, przez krótką chwile bawiąc się zawartym w niej płynem poprzez okrężne ruchy. Korzystając z chwili ciszy, blondynka, siedząca naprzeciw Vimes'a uruchomiła swój omni-klucz, po czym wystukała na nim parę szybkich komend.
- Listy, o których wspomniałam, zostały panu przesłane. Czy jest coś, co mogę jeszcze dla państwa zrobić? - zapytała, szykując się do powstania z krzesła w momencie, w którym biznesmen przestał bawić się zawartym w szklance płynem. Przez krótką chwilę wyglądał na kogoś, kto myślami był dziesiątki - jeśli nie setki - kilometrów stąd. Na moment oderwany wydawał się nie zwrócić uwagi na ofertę swojej pracownicy, pogrążony głęboko we własnych myślach, intensywnie nad czymś kontemplując. Kiedy po chwili wyrwał się z zadumy, spojrzał na kobietę kątem oka, po czym ponownie przeniósł wzrok na Vimes'a.
- A propos akcji zbrojnej, o której pan wspomniał... Wolałbym, żeby była to ostateczność. Ktokolwiek jest odpowiedzialny za tę zuchwałą kradzież, więcej jest dla mnie, dla nas wszystkich, wart żywy, niż martwy - pouczył niewinnie. - Ufam, że pan to rozumie.
Vetinari Vimes
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 23 cze 2012, o 22:57
Miano: Vimes
Wiek: 24
Klasa: Strażnik
Rasa: Salarianie
Zawód: Porucznik wydziału dochodzeniowego SOC.
Postać główna: Ahri'Zhao nar Tesleya
Kredyty: 15.000

Re: Siedziba SOC

18 lip 2012, o 15:23

- Ależ oczywiście! Jesteśmy od tego, by chronić obywateli, nie ich mordować. - po chwili namysłu dodał - Choć niektórzy bardzo usilnie chronić się nie dają.
Vimes wyprostował nogi, a ręce oparł o blat stołu. W efekcie zawisł gdzieś w połowie drogi między pozycją siedząca a stojąca. Potrzebne mu była chwila na podsumowanie tego, co wiedział. W samotności.
- Każda kolejna minuta tej rozmowy, to minuta mniej na znalezienie pańskiej zguby, panie Boulton. Proszę wybaczyć, ale chyba musimy ją zakończyć. Będziemy w kontakcie. - salarianin ruszył ku drzwiom, ale pół metra przed nimi zatrzymał się i obrócił głowę ku biznesmenowi. Byłby zapomniał. - Proszę przysłać swojego człowieka do kawiarni Apollo, Prezydium. Za godzinę. Musimy porozmawiać, nim zaczniemy tą, miejmy nadzieję owocną, współpracę. - po czym, skinąwszy głową, dodał - Życzę państwu miłego dnia. - i wyszedł.
Oto więc była. Pierwsza sprawa komórki pod skrzydłem Vetinari Vimesa. Musiał przyznać, że zapowiadała się obiecująco. Lubił wyzwania, dreszczyk emocji przeszywający jego ciało, gdy wreszcie połączy wszystkie wątki w logiczną całość. Uroku odbierał sytuacji towar, jaki zaginął. Czy to broń, czy technologie obronne, trafiające na czarny rynek stacji nie były niczym dobrym. Musiał sprawdzić czego dokładnie szukają. Oraz wiele innych rzeczy. Należało przejrzeć dane, które dostarczył Boulton. Wcześniej jednak trzeba było upewnić się, że w zaułku, który wydawał się ślepy, nie było tajnego przejścia. W drodze do swojego biura, Vimes postanowił poszukać Blue i kazać jej wysłać kogoś do doków, by sprawdził strefę, gdzie miał pojawić się ładunek i te jej najbliższe. Prawdopodobnie niczego tam nie znajdzie, ale jeśli tego nie sprawdzą, to równie dobrze sprawca mógłby tam stać z transparentem "Ja to zrobiłem!" a i tak by o tym nie wiedzieli. A czemu chciał poprosić o to asari? Bo wiedział, że nie będzie zadawała zbędnych pytań i po prostu wykona polecenie. A gdy Vimes już dotrze do swojego terminalu, musi szybko przyswoić sobie dostarczone fakty, nim będzie musiał ruszyć na spotkanie z... No właśnie. Cóż to za kompetentnego fachowca przyśle mu biznesmen?
Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek [Wydział]GG: 21021010 "Podejście Vimesa do papierów polegało na tym, żeby niczego nie dotykać, dopóki ktoś nie krzyczy, a wtedy przynajmniej ma kogoś do pomocy przy układaniu tych stosów."
~Terry Pratchett, Bogowie, honor, Ankh-Morpork
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba SOC

18 lip 2012, o 22:57

Dane statku:

Nowej klasy, zaawansowany technologicznie, średniej wielkości, o kształcie przypominającym literę „V” . Fregata wyposażona w ulepszone systemy napędowe, pozwalające osiągnąć większe prędkości nadświetle, kosztem zwinnych manewrów, trudnych do wykonania przez ciężkie poszycie statku. Statek transportowy, niebojowy, wyposażony w symboliczne działka na dziobie. Bariery kinetyczne na specjalnie życzenie Boultona wspomagane przez zamontowany pancerz ablacyjny. Statek ma na wyposażeniu urządzenia maskujące, będące prototypem, zaprojektowanym przez Boulton Industries.

Spis osób, odpowiedzialnych za przesyłkę:

Paul Andreievich – 32 lata, pilot, od 7 lat w Boulton Industries
Jack O'Hill – 29 lat, drugi pilot, od 4 lat w Boulton Industries

Lee Brown – 35 lat, pełnomocnik do spraw transportu i przewozu, od 12 lat w Boulton Industries
Megan Carefly-Boston – 31 lat, specjalista do spraw handlowych, od 6 lat w Boulton Industries
Patrick McFell – 30 lat, specjalista z Działu Reklamy, od 9 lat w Boulton Industries
Hans Hertzberg – 27 lat, specjalista do spraw pakowania i wysyłki, od 4 lat w Boulton Industries
Emily Shinakura – 28 lat, główny magazynier, od roku w Boulton Industries
Natasza Kratovsky – 25 lat, pomocnik magazyniera, od czterech miesięcy w Boulton Industries
Mark Sherman – 26 lat, pomocnik magazyniera, od dziewięciu miesięcy w Boulton Industries
Rider Reynolds – 32 lata, inżynier, mechanik, od 9 lat w Boulton Industries

James Fellon – 32 lata, Szef Ochrony, od 7 lat w Boulton Industries
Agata Buń – 29 lat, ochroniarz, od 4 lat w Boulton Industries.
Heinrich W. Blümel – 33 lata, ochroniarz, od 5 lat w Boulton Industries
Alan Wircks – 30 latm ochroniarz, od 6 lat w Boulton Industries.
Claudia Linn – 30 lat, ochroniarz, od 5 lat w Boulton Industries
Jasper Knypp – 28 lat, ochroniarz, od 3 lat w Boulton Industries


Spis towaru
(numer seryjny | nazwa | typ)

T123 | Kashmir T-300 | Pistolet obezwładniający
T241 | Kashmir T-300 | Pistolet obezwładniający
T128 | Kashmir T-300 | Pistolet obezwładniający
T825 | Kashmir T-300 | Pistolet obezwładniający
T562 | Kashmir T-300 | Pistolet obezwładniający
T433 | Kashmir T-300 | Pistolet obezwładniający
T412 | Kashmir T-300 | Pistolet obezwładniający
T164 | Kashmir T-300 | Pistolet obezwładniający
T898 | Kashmir T-300 | Pistolet obezwładniający
T545 | Kashmir T-300 | Pistolet obezwładniający
liczba: 10 wartość: 75.000 kredytów

G323 | Kashmir T-450 | Pistolet obezwładniający (edycja z laserowym celownikiem)
G221 | Kashmir T-450 | Pistolet obezwładniający (edycja z laserowym celownikiem)
G138 | Kashmir T-450 | Pistolet obezwładniający (edycja z laserowym celownikiem)
G825 | Kashmir T-450 | Pistolet obezwładniający (edycja z laserowym celownikiem)
G532 | Kashmir T-450 | Pistolet obezwładniający (edycja z laserowym celownikiem)
G433 | Kashmir T-450 | Pistolet obezwładniający (edycja z laserowym celownikiem)
G412 | Kashmir T-450 | Pistolet obezwładniający (edycja z laserowym celownikiem)
G134 | Kashmir T-450 | Pistolet obezwładniający (edycja z laserowym celownikiem)
G898 | Kashmir T-450 | Pistolet obezwładniający (edycja z laserowym celownikiem)
G525 | Kashmir T-450 | Pistolet obezwładniający (edycja z laserowym celownikiem)
liczba: 10 wartość: 90.000 kredytów


5123 | SonicBlast | Granat wstrząsowy
4322 | SonicBlast | Granat wstrząsowy
5436 | SonicBlast | Granat wstrząsowy
7875 | SonicBlast | Granat wstrząsowy
1231 | SonicBlast | Granat wstrząsowy
4252 | SonicBlast | Granat wstrząsowy
4321 | SonicBlast | Granat wstrząsowy
6333 | SonicBlast | Granat wstrząsowy
7525 | AG-T300 | Granat wstrząsowy
9643 | AG-T300 | Granat wstrząsowy
5550 | AG-T300 | Granat wstrząsowy
8950 | AG-T300 | Granat wstrząsowy
2390 | AG-T300 | Granat wstrząsowy
5190 | AG-T300 | Granat wstrząsowy
6900 | AG-T300 | Granat wstrząsowy
5010 | AG-T300 | Granat wstrząsowy
5230 | AG-T300 | Granat wstrząsowy
liczba: 17 wartość: 8.500 kredytów

Oprogramowanie Seek and Neutralize (S&N)
liczba (na dyskach): 20 wartość: 200.000 kredytów

Systemy maskujące dla statków
liczba: 10 wartość: 500.000 kredytów

Wzmacniacze do generatorów tarcz
wydłużające czas trwania kamuflażu taktycznego, zwiększające obronę
liczba: 30 wartość: 510.000 kredytów


Wartość łączna: 1.383.500 kredytów

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba SOC

21 wrz 2012, o 13:25

- Dziękuje, kapitanie. Wszystko w porządku. Poradzę sobie. Niepotrzebnie zawraca sobie pan mną głowę.
Podziękowała uprzejmie, zbywając ludzkiego oficera naturalnym dla jej rasy szybkim potokiem słów. Mężczyzna nie był przekonany, aczkolwiek zostawił Salariankę samą sobie. Prośba od Rady, aby SOC udostępnił jej jedno ze swoich biur na spotkanie z potencjalnymi rekrutami Tysiąclecia było przyjęte dość sceptycznie, aczkolwiek nikt nie robił Salariance problemu. Z większym zdziwieniem i nieufnością spotykała się jej osoba, gdyż nikt nie przywykł do tego, że kobiety w salariańskiej społeczności mogą zajmować wysokie stanowisko w wojsku.
Anahe szybkimi krokami pokonała dystans, który dzielił ją od stołu. Pomieszczenie to było urządzone na wzór sali konferencyjnej - podłużny stół, przy nim kilka krzeseł, do tego zaplecze w postaci terminali oraz komputerów. Jeden obraz na ścianie, który przedstawiał Impresję Wschód Słońca. Z dobrymi myślami zajęła jedno z wolnych miejsc, wyciągając także na blat kilka datapadów. Miała przygotowany profil swoich rekrutów, poświęciła ostatnie dni, aby zebrać o nich informację, teraz pozostała już tylko rozmowa. Była cierpliwa, toteż z wyczekiwaniem, dyskretnie zerkała co chwilę w stronę otwartych drzwi.
Michael Baum
Awatar użytkownika
Posty: 27
Rejestracja: 14 wrz 2012, o 21:27
Miano: Michael Baum
Wiek: 22
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Starszy szeregowy
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 4.100

Re: Siedziba SOC

21 wrz 2012, o 15:23

Pękaty kadłub promu zmaterializował się w przestrzeni. Jednostka szybko wyrównała kurs by następnie zatoczyć łagodny łuk i zanurkować w dół. Dziób statku rozpruwał gęstą zawiesinę otaczającą polityczne centrum Galaktyki – Cytadelę. Bez odpowiednich danych nawigacyjnych odszukanie stacji w naturalnej zasłonie jaką dawała Mgławicy Węża, nawet biorąc pod uwagę jej rozmiary, byłoby dość problematyczne. Oczywiście jednostka, która właśnie przybyła z jednego z układów należących do Przymierza bez najmniejszych kłopotów dotarła do celu. Kiedy prom tylko wynurzył się otaczających go oparów, młody mężczyzna w wojskowym mundurze przywarł do okna. Z otwartymi ustami chłonął rozpościerający się przed nim widok. Pięć ogromnych ramion, błyskających tysiącami świat i setkami kolorów. Cały rój statków najróżniejszego rozmiaru i pochodzenia, ze wspaniałym Destiny Ascension na czele. Takimi właśnie widokami Cytadela powitała dwudziestodwuletniego Michaela Bauma, który jeszcze niedawno dostawał szału z powodu nudy panującej na Stacji Arcturus.

Prom gładko osiadł w doku i już po chwili zaczęła się z niego wypływać rzeka podróżnych. Młody szeregowy szedł powoli podziwiając niemal każdy szczegół stacji. Niemal od zawsze marzył o wizycie tutaj i jego marzenie spełniło się w najmniej oczekiwanym momencie. Kiedy SSV El Alamein zostało przeniesione do służby szkoleniowej cała załoga fregaty znalazła się tymczasowo bez przydziału. Piloci, nawigatorzy, marines i cała reszta załogi została spędzona na Stację Arcturus, gdzie miała czekać na nowy przydział. Wszystko szło jednak strasznie opornie i wolno. Dlatego Michael złapał okazję, gdy ta się nadarzyła i w ciągu kilku dni znalazł się na Cytadeli. Zgodnie z otrzymanymi poleceniami skierował się wpierw do placówki Przymierza. Na miejscu zameldował się, wziął prysznic i włożył świeży mundur. Teraz był gotowy do spotkania, które miało się odbyć gdzieś w siedzibie SOC.

Przemierzając kolejne korytarze i piętra Miki mógł dowoli oglądać innych mieszkańców Galaktyki. Z obcych dość dobrze poznał, jeśli można tak określić strzelanie do nich, Batarian i Vorche. Resztę widywał głównie na widach, czy w reklamach. Dlatego szedł niezbyt szybko oszołomiony różnorodnością form życia. Od meduzowatych Hanarów, przez piękne Asari, aż po masywnych i groźnych krogan. Wszystko to było dla niego nowe i zaskakujące. Nie raz nachodziła go chęć by przystanąć, przyjrzeć się lepiej, zamienić kilka zdań. W takich chwilach odzywało się poczucie obowiązku, które uparcie pchało go w stronę siedziby SOC.

Na miejscu skierowano go do jednego z biur. Michael przed wejściem sprawdził jeszcze, czy mundur dobrze na nim leży, poprawił beret i wziął trzy głębokie wdechy. Powiedzieć, że był zestresowany to mało, ale oprócz tego czuł również ogromną ciekawość. Raźnym krokiem, z dziarską miną wkroczył do gabinetu. Zaraz za drzwiami wyprężył się i przyłożył dłoń do czoła.

-Melduje się starszy szeregowy Michael Baum z wojsk…- młodemu żołnierzowi głos uwiązł w gardle. Naprzeciwko niego, przy biurku siedziała Salarianka. Dopiero po kilku sekundach baczniej obserwacji zdał sobie sprawę, że jego gapienie się jest nieco żenujące.

-…z wojsk Układów Przymierza. Gotowy do wykonania zadania- dokończył pośpiesznie i w postawie na baczność oczekiwał odpowiedzi.
ObrazekObrazek

+10% premia technologiczna
+10% do tarcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Siedziba SOC

21 wrz 2012, o 19:42

Drell stanął przez chwilę przed wejściem do siedziby SoC. Ktoś ze Słońc powiedziałby że to jak wchodzenie w paszczę lwa. Dla Derieta to jednak nie miało znaczenia. Robota jak robota. Nie ważne dla kogo ważne że są pieniądze.
Z torbą na ramieniu młodzieniec przestąpił próg i podpytując ludzi skierował się do właściwego biura.
Przestąpił próg i widząc Salariankę za biurkiem podszedł do niej.
-Czy to tutaj można się zapisać na Tysiąclecie? Jestem Deriet, snajper i zwiadowca.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme

Wróć do „Okręg Zakera”