Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Ahri’Zhao vas Orionis
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 372
Rejestracja: 2 cze 2012, o 10:28
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianka
Zawód: Medyk
Status: Członek załogi statku ludzkiego Widma. Wędrówkę ukończyła zdalnie (dzięki pomocy Rady), nie powróciła jeszcze na Flotyllę.
Kredyty: 10.535
Lokalizacja: Miasto Łódź
Medals:

[WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

14 lis 2013, o 18:38

Chociaż rasy członkowskie wybierają na swoich przedstawicieli w Radzie Cytadeli swych najwybitniejszych obywateli, nie są to persony nieomylne ani wszechwiedzące. Wybitne umysły galaktyki mogą więc z niecierpliwością oczekiwać niewątpliwego zaszczytu jakim jest propozycja pracy dla Rady. Wiele poziomów Wieży Cytadeli zagospodarowana jako przestrzeń dla laboratoriów, serwerowni, pracowni i gabinetów, gdzie specjaliści każdego dnia poświęcają swój cenny czas pracy na rzecz dobra galaktycznej wspólnoty i zachowania ładu we wszechświecie. Miejsce to - niedostępna szaremu obywatelowi - skrywa w sobie technologiczne cuda, pradawne artefakty ale i narzędzia zniszczenia, które nigdy nie powinny były powstać.
ObrazekObrazek GG: 21021010 Have killed many, Shepard. Many methods. Gunfire, knives, drugs, tech attacks, once with farming equipment. But not with medicine.
~ Mordin Solus
Bonusy:
  • - 30% koszt mocy
  • + 10% obrażenia broni
  • + 10% tarcze
  • + 10% pojemność pochłaniaczy
Ku uniknięciu wszelkich nieporozumień:Zwracając się do mnie jako do postaci, używaj rodzaju żeńskiego.
Zwracając się do mnie jako do użytkownika, używaj rodzaju męskiego.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

14 lis 2013, o 19:34

SIGIL & VIRGIL
Udział bierze: Iris Fenrir
Mistrzuje: Ahri'Zhao vas Orionis

Kolejny pracowity dzień w życiu Iris Fenrir, kobiety pełniącej funkcję Radnej z ramienia ludzkiego Przymierza Układów, rozpoczął się od otrzymania wewnętrznym kanałem Rady krótkiej noty:

Chociaż potrafię zrozumieć lekką niechęć do odświeżania sprawy tego, co udało Ci się sprowadzić z Nolani, nie jest to kwestia, która przecierpi dalszą zwłokę. Nasi naukowcy przebadali kapsułę na wszelkie możliwe sposoby i wciąż nie są w stanie udzielić jednoznacznych odpowiedzi. Jeżeli to, co zawarłaś w swoim raporcie jest prawdą - czego nie kwestionuję - czas na podjęcie jakiejś decyzji.
Oczekujemy Cię w laboratorium jedenastym. Nie każ nam proszę czekać.


Wiadomość sygnowana była certyfikatem należącym do turiańskiego Radnego. Nie było w tym nic dziwnego, bo to właśnie on kilkukrotnie już próbował wyciągnąć na wierzch sprawę sprowadzonego z odległej turiańskiej kolonii ewenementu. Dotychczas spotykał się z kręceniem nosem i zapewnieniami, że ten niewygodny ze względu na sam fakt istnienia obiekt wymaga jeszcze wielu badań. Jednak najwyraźniej argument ten stracił już swą siłę i mężczyzna dopiął swego. Rada musiała się zebrać, by osądzić dalszy los... no właśnie. Już samo ustalenie, czy można mówić o jakimś oskarżonym wywoływał tarcie między Radnymi.

Gdy Iris znalazła się na miejscu, zdążyła już wymienić niezliczoną ilość pozdrowień z mijanymi pracownikami naukowymi i funkcjonariuszami SOC. Dla tych pierwszych laboratoria Rady były zarówno miejscem pracy jak i domem. Dla tych drugich reprezentatywna funkcja na tych poziomach Wieży była raczej wypoczynkiem i zapowiedzią zasłużonej emerytury. Dwoje ludzi przywitało kobietę sprężystym salutem, kiedy znalazła się przed drzwiami oznaczonymi numerem jedenastym. - Pani Radna! Oficer Geffroy! - zameldowała się kobieta o jasnej cerze i delikatnym akcencie pochodzącym chyba gdzieś z Prowansji. - Reszta Rady już Pani oczekuje, madame. - co stwierdziwszy, kobieta czym prędzej otworzyła Iris drzwi. Nie byłoby to oczywiście konieczne, gdyby laboratorium jedenaste pracowało dziś tak, jak zawsze. - Na czas spotkania założono nadzwyczajne zabezpieczenia, ma'am. - wytłumaczył nie czekając na pytanie partner pani oficer.

Wedle standardów zorganizowanych przez Radę to, co tu nazywano laboratorium, gdzie indziej zasługiwałoby na miano ośrodka badawczego. Na "LAB 11", jak wypisano na wysokiej ścianie holu, składały się dwa piętra, łączące kilkadziesiąt pracowni i kilka prywatnych gabinetów. W wejściu witał już zapach kawy, wymieszany z wonią nieco mniej aromatycznego specjału pijanego przez asari. Miękkie, kolorowe fotele ustawione przy malutkich stolikach wraz z kilkunastoma barwnymi roślinami w imponujących donicach tworzyły spokojną i przyjazną atmosferę. Co odróżniało laboratorium od kawiarni to fakt, że jedyny zastany tu pracownik naukowy, zamiast delektować się smakiem ciemnego specjału wlewał go w siebie czym prędzej, wertując nerwowo notatki na swoim datapadzie.

- Ach, Pani Radna! - Iris usłyszała głos dobiegający z korytarza obiegającego hol na wysokości pierwszego piętra. - Dobrze, że już Pani jest! - należał on do siwiejącego już ludzkiego mężczyzny w okularach i laboratoryjnym kitlu rozpiętym beztrosko i ukazującym kolorowy wzór na podkoszulku. Więcej szczegółów trudno było kobiecie dostrzec, gdyż rozmówca znajdował się dobrych kilkanaście metrów od niej. - Mam nadzieję, że jest pani gotowa włączyć się do dyskusji, bo ktoś musi ją zakończyć nim państwo Radni skoczą sobie do gardeł. - mimo złowróżbnej treści, naukowiec zachował dobry humor, sytuacja nie mogła więc wyglądać tak źle, jak ją opisał. - Zapraszam na górę! - rzekł, wskazując jednocześnie schody na lewo od wejścia do laboratorium.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

14 lis 2013, o 21:07

Nolani nie budziło w niej szeregu miłych wspomnień. Nie dość, że wykonanie dość banalnego z samego opisu zadania w imieniu Rady Cytadeli zostało okupione krwią, to jeszcze zakończyło się przywiezieniem ze sobą czegoś, albo i kogoś, nie bardzo wiedząc jak to, albo i kogo, traktować. Iris od wielu lat nie spotkała się z tak problematyczną kwestią. Po prawdzie to był pierwszy, w pełni rozumny syntetyk, którego spotkała. Owszem, było multum raportów dostarczonych głównie przez Widma, które demaskowały próby stworzenia SI, pracy nad nimi, pozyskania dogodnych warunków. Zawsze były to jednak próby, nie coś.... skończonego. Nie żywy twór. Wtedy nie było wątpliwości jak postąpić, tutaj jednak po prostu nie miała pojęcia. Ostatnie wydarzenia spowodowały, że przestała w ogóle wracać w myślach do tworu z Nolani. Dzisiaj, wstając z rana i wychodząc do ambasady, także nie spodziewała się dostać wiadomości, która odmieni jej plany. Z dość mieszanymi uczuciami wjechała na piętro wieży, gdzie mieściły się laboratoria. Pokonała, nawet nie rozglądając się na boki, dobrze jej znane korytarze, przystając dopiero przed właściwymi drzwiami. Skinęła funkcjonariuszom.
- Pani Oficer...
Już miała wejść do środka, kiedy ni stąd ni zowąd odwróciła się raz jeszcze w stronę Geffroy.
- Proszę dowiedzieć się czy na Cytadeli znajduje się komandor Stark. Jeśli tak, sprowadzić tutaj.
Nie powinna protestować. Stark była przecież ludzkim Widmem na usługach Rady. Iris spodziewała się, że nie jeden duch Rady kręci się dzisiaj gdzieś tutaj dyskretnie. Podziękowała jeszcze i dopiero przeszła przez drzwi. Charakterystyczny zapach spowodował, że kąciki jej ust drgnęły. Była lekarzem nauk medycznych. Zawsze dobrze czuła się w wszelkich laboratoriach, szpitalach, chociażby ze zwykłego przyzwyczajenia. Nie zrezygnowała przecież z pracy i własnych badań, którym poświęcała tyle czasu, ile mogła. Uważała, że aktywne zawodowe życie wychodzi jej na dobre, zwłaszcza, kiedy nie ma zwyczajnie sił aby dostrzegać pustkę, którą zostawił po sobie Ionto. Na szczęście jakiś tutejszy pracownik oderwał ją od własnych myśli.
- Od dawna są tutaj?
Spytała jeszcze, dość leniwym krokiem kierując się najpierw w stronę schodów, a następnie nimi na wyższe piętro. Nie spodziewała się usłyszeć krzyków już na korytarzach.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

14 lis 2013, o 22:57

Specjalista nerwowo popijający swoją kawę aż zadrżał, gdy podniósłszy wzrok znak tabletu ujrzał nikogo innego, jak Radną swojej rasy. Niemożliwe w prawdzie, by nie został uprzedzony o zjawieniu się całej czwórki, mimo to próbując się szybko podnieść przywitać rozlał resztkę swojej kawy na stół. - Dzieńdo...ooo...ach! - wyrzucił, patrząc już nieco bezradnie, jak ścieżka czarnego trunku powoli wpływa na brzeg jego elektronicznego urządzenia.

Wszedłszy na okalając hol balkon, Iris stanęła oko w szkiełko z naukowcem, który uprzednio ją zagadał. Był to mężczyzna osiągający już na oko osiemdziesiątkę - jedynie jego kruczoczarne włosy trzymały się jeszcze mocno i uparcie blasku i formy, stawiając dzielny opór połączonym siłom siwizny i zakoli. Na nosie miał niewielkie, bezbramkowe okulary o prostokątnych szkiełkach. Uśmiechał się sympatycznie, a sieć zmarszczek na jego twarzy tworzyła wtedy ciekawe wzory. Mimo zauważalnej uprzejmości, wprawione oczy świdrowały kobietę tak, że zdawałoby się, że tu i teraz mężczyzna stara się przeprowadzić jej sekcję. - Witam. - rozpoczął tym razem, wyciągając ku Radnej swą dłoń o spiczastych palcach. - Rebennack, Malcolm. Profesor nauk medycznych. Zaszczyt poznać. - człowiek zdawał się być zupełnie nieskrępowany obecnością tak wielkiego autorytetu. Prawdopodobnie w gronie współpracowników cieszył się nie mniejszym poważaniem, niż Radni. - Nie dłużej, niż pół godziny. Oczywiście od razu udali się obejrzeć "obiekt badań". - ostatnie słowo profesor Rebennack wypowiedział w sposób tak znaczący, że za jego użyciem zdecydowanie kryć musiało się drugie dno. Miało ono raczej wydźwięk pseudonimu lub kodowej nazwy, niż naukowego określenia. - Zaraz też zaczęli o nim dyskutować, a chwilę później sprzeczać. - mężczyzna prowadził Iris wokół holu, tak że mogła przelotnie spojrzeć biedaka na dole, robiącego co w jego mocy, by wyczyścić swój cenny datapad. - Poproszono mnie, bym oprowadził Panią po laboratorium i odstąpił swą pracownię na czas spotkania... zebrania? Wiecu? - Rebennack zupełnie bez krępacji prosił ją o pomoc w doborze słowa. - Każde z Radnych otrzymało oddzielne pomieszczenie. Cenią sobie państwo prywatność, czy planują zostać na dłużej?

Drobne rozmówki skończyły się, gdy oboje stanęli przed drzwiami opatrzonymi sporych rozmiarów tabliczką głoszącą wszem i wobec światu, że za nim znajduje się "laboratorium medyczne". Tuż pod nią, już mniejszymi literami, umieszczono informację, że pracownia należy do profesora Rebennacka. - Oto jesteśmy. Po prawdzie nie wiem dlaczego przydzielono mnie do pracy nad Sigilem, skoro nic tu po lekarzu, ale płaci mi Pani od godziny... - mężczyzna zaśmiał się krótko lecz szczerze. - Ach, może przynajmniej mój gabinet zda się państwu na coś. No a jeżeli chodzi o inne pomieszczenia... - profesor wyszedł na środek krótkiego, lecz szerokiego i świetnie oświetlonego dzięki wychodzącym na Krąg Prezydium drzwiom balkonowym. Laboratorium medyczne - chwilowa kwatera Iris - były pierwszymi drzwiami po lewo, zaraz po niewielkim holiku, gdzie kilka foteli podobnych do tych w kawiarni zajmowało miejsca pod ścianą, dając okazję do odprężenia się. - Serwerownia, salariański Radny. - Rebennack wskazał drzwi naprzeciw swego gabinetu. - Sala balistyczna, turiański Radny. - tymi słowami opisał drugie drzwi po lewo. - Taras, Radna asari. - to przejrzyste drzwi na wprost, za którymi rozciągał się widok na codzienność życia Prezydium. - No i laboratorium technologiczne. "Obiekty". Wszyscy już tam są. No, prócz Pani oczywiście. - profesor uśmiechnął się ciepło, otwartą dłonią wskazując drugie drzwi na prawo, zachęcając Iris by się tam udała. Jednocześnie sam zamierzał chyba ruszyć w swoją stronę, by zająć się swymi obowiązkami.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

20 lis 2013, o 18:37

Iris uśmiechnęła się uprzejmie, widać nieporadność naukowca, którego najwyraźniej oderwała od własnego świata.
- Dzień dobry!
Wyminęła go, wchodząc na obszerny balkon. Chcąc nie chcąc, powinna się pośpieszyć i nie pozwalać pozostałym długo na nią czekać. Nie wypadało. Zatrzymała się w stosownej odległości od doktora Rebennack'a, odwzajemniając uścisk dłoni. Nie była ślepa, aby nie widzieć jak się jej przygląda, tym razem jednak grzecznie to ignorowała, przynajmniej na razie.
- Doktorze... Cóż. Widocznie uznali to za urozmaicenie dzisiejszego dnia. Proszę najlepiej nad tym nie myśleć.
Kąciki jej ust drgnęły, zdradzając grymas niezadowolenia, kiedy usłyszała co ją ominęło. Iris stwierdziła, że szkoda nawet komentować te dysputy.
- Jeżeli pyta Pan o moje zdanie, wolałabym szybko dojść do porozumienia, choć jak się nie trudno domyśleć, bardzo to naiwne z mojej strony. Chodźmy więc.

Iris dotrzymywała kroku mężczyźnie bez problemu. Raczej słuchała niż wtrącała się w jego oprowadzanie.
- Obiecuje nie rozgościć się na długo.
Pozwoliła sobie na bardziej... swobodniejszy i mniej oficjalny ton. Oparła dłoń o biodro, wodząc spojrzeniem po tych drzwiach, na które kolejno wskazywał lekarz. Coś jej podpowiadało, że nie przypadkowo tak rozlokowano ich persony. Ktoś próbował trafić z gusta?
- Dziękuje za poświęcony czas, doktorze.
Pozwoliła się mu oddalić, przez chwile jeszcze śledząc sylwetkę mężczyzny, po czym po prostu podeszła do drzwi, które zostały określonego jako priorytet i przeszła pewnym krokiem przez próg.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

20 lis 2013, o 19:01

Laboratorium? Co jest grane? Po co Radna wzywa ją w takie miejsce? Całą drogę Stark się nad tym zastanawiała, ale cóż... pomysłów brak. Z początku sądziła, że mogło chodzić o podawane, nie tak z kolei dawno, w mediach wiadomości o bliskich Radnej... teraz jednak, zbliżając się do Laboratoriuów rady zaczynała w to wątpić. Co prawda Stark guzik znała się na polityce, była w końcu tylko marine, no i pewnie dlatego nie potrafiła odgadnąć motywów przełożonej.
-Komandor Jessica Stark. Radna Iris Fenrir wzywała mnie tutaj. - zakomunikowała krótko i na temat stając wreszcie przed wejściem na teren kompleksu. Teraz, gdy się tu znalazła, żołądek przewrócił jej się na drugą stronę. To ogromny kompleks, wiele pięter biur i laboratoriów, wszędzie albo SOC, albo białe kitle... cudownie... jak ona nienawidziła takich miejsc... normalnie coś ja brało od razu, nawet ten charakterystyczny zapach ją odstraszał... no i, jak ona miała tu znaleźć Radną? Dobra, głupie pytanie, wszyscy już, którzy wiedzieć o tym powinni, zapewne wiedzieli, że Stark się zjawi i że ktoś powinien ją zaprowadzić w odpowiednie miejsce. Z taką nadzieją też zakomunikowała funkcjonariuszom na straży co nastąpiło wcześniej.
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

20 lis 2013, o 22:38

Iris:
Drzwi pracowni technologicznej ustąpiły z miejsca wydając z siebie jedynie łagodny syk - czego jednak nie dało się stwierdzić, bo gdy tylko w ich skrzydłach pojawiła się najmniejsza szpara, na korytarz wylała się fala podniesionych głosów. Jednak - jako, że światło nieco szybsze jest od dźwięku - radna wpierw miała sposobność przyjrzeć się pomieszczeniu mieszczącym tę debatę najwyższego szczebla. Wyższy niż spotykany na Cytadeli standard pokój mieścił skomplikowaną aparaturę pomiarową, której astronomiczny koszt zakupu być może sama kiedyś asygnowała. Urządzenia te niemal szczelnie pokrywały ściany długiego na kilkanaście i szerokiego na kilka metrów pomieszczenia. Miedzy nimi rozpinała się skomplikowana ławica kabli: potężna, ale uporządkowana. Bardziej chaotycznie i mniej permanentnie wyglądały stanowiska komputerowe rozlokowane łukiem wokół środka pomieszczenia. To tam, na hydraulicznym wysięgniku, stał, nieco pochylony, sarkofag, który wraz ze swoją drużyną Iris sprowadziła z Nolani. Obiekt ten otoczony był surową, stalowo-polimerową barierą, która z pewnością miała czemuś zapobiegać... pytanie tylko: czemu?
ObrazekObrazekObrazek -... i wciąż się na to nie zgadzam! - pierwsze słowa wykrzyczała asari. - To... uh, coś, nie zasługuje... - protestowała, z założonymi rękoma stojąc w pół drogi między drzwiami a "obiektem". W słowo wszedł jej jednak turianin, przyglądający się pojemnikowi tuż zza przeźroczystej bariery. - To "coś", jak go nazywasz, urodziło się na Palavenie! Jest turianinem, do cholery! To mój... nasz obywatel! - pieklił się radny. Kobieta skwitowała go jedynie nerwowym śmiechem, wypełnionym niekrytym zażenowaniem. - Na jakąkolwiek nazwę się nie zgodzimy, nie będzie turianinem w większym stopniu, niż jest nim Phaeston, a salarianinem Skorpion. Narzędzie, eksperyment... które może okazać się przydatne. - postanowił dodać swoje trzy kredyty salarianin, plecami wsparty o jeden z pulpitów wokół. - Ale musimy dostać się do środka! - ostatni wyrzut skierował ku radnej.
Kątem oka kobieta zauważyła, że scenie przygląda się nie tylko ona, ale i kilka zupełnie przytłoczonych sytuacją osób: dwaj funkcjonariusze SOC obecni ze względów bezpieczeństwa oraz kilku specjalistów udających, że pochłonięci są swą pracą. Tak naprawdę każde z nich starało się skierować swój wzrok tak, by przypadkiem nie przyglądać się niecodziennemu widokowi, jakim musiało dla nich być starcie radnych.
- Jeszcze raz powtarzam, że... - wzburzonym głosem zaczął turianin, lecz gdy się obrócił ujrzał stojącą w drzwiach. - Ach... Iris. Dobrze Cię wiedzieć! - wydawało się, że jego słowa są szczere, ale prawdziwe jedynie dla niego. Pozostała dwójka przywitała współpracowniczkę oschle i na tyle uprzejmie, na ile wymagała etykieta.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Dołącza: Stark
Stark:
Pojawienie się Widma nie wzbudziło specjalnego poruszenia. W dniu dzisiejszym nie było to w końcu nic nadzwyczajnego - w końcu brakowało już ważnych osobistości, które mogłyby jeszcze przewinąć się przez ośrodek. Komandor Stark spotkała się wręcz z pewną opieszałością, gdy zaostrzone procedury bezpieczeństwa kazały dwukrotnie ją przeskanować i potwierdzić jej tożsamość. Kobieta nie mogła jednak czuć się urażona, bo funkcjonariusze SOC w żadnym razie jej nie olewali. Pokazywali raczej cudowny teatr, gdzie napięcie i poczucie wagi sytuacji dziejącej się wokół walczyły o władzę nad sznurkami marionetek z uczuciami, jakie wzbudzało pojawienie się kolejnej osobistości. Raz czy dwa zapytano Widmo o coś, na co zdążyło już odpowiedzieć, a same pytania sięgały swym zakresem niemal do numeracji obuwia i panieńskich nazwisk drugiego pokolenia wstecz...
Koniec końców nie minęło jednak więcej niż parę minut, a Stark dowiedziała się, że musi iść do laboratorium jedenastego i dostała się do wnętrza. Już główny korytarz ośrodka - szeroki na kilka metrów deptak, gdzie piesi mijali się z niewielkimi transporterami osobowymi i towarowymi - robił wrażenie. Nie panował na nim targowy tłok, lecz raczej bankietowa ruchliwość. Grupki osób pochłonięte były rozmową, głównie zmierzając z miejsca na miejsce. Dość prędko jakaś głowa w tłumie zatrzymała się, by przyjrzeć się Stark. Należała do salarianina w lekkim pancerzu, o którym z dala powiedzieć można było tyle, że nie należy do SOC. Dopiero kiedy się zbliżył, kobieta rozpoznała insygnia Wywiadu i Działań Militarno-Obronnych. - Hmm... Stars, prawda? - zapytał mężczyzna, wskazując ją palcem i mrużąc oczy.
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

20 lis 2013, o 23:19

Znała te wszystkie procedury. Czasami były aż do przesady, na przykład jak teraz, ale nie dało się ukryć, że były niezbędne. W spokoju odpowiadała na każde pytanie, nawet te najbardziej bzdurne, które potwierdzały informacje z jej kartoteki, jakby skany nie wystarczyły. No, ale mniejsza o to. Po upewnieniu ich wszystkich co do tego kim jest, poinformowano ją, gdzie musi się stawić i puszczono dalej. ruszyła na chwilę znowu tonąc we własnych myślach. Podwyższone środki bezpieczeństwa wskazywały na obecność Radnej Iris, a także być może reszty Przedstawicieli Galaktyki. Najważniejszą i wciąż nierozwiązaną kwestią pozostawało co oni wszyscy u licha tu robią? Odkryto coś w tych przeklętych laboratoriach, coś na tyle istotnego by ruszyć zadki Radnych? Prawdopodobnie się sowie, z jakiegoś powodu Iris ruszyła ze szpitala jej zadek no nie?
-Lab 11... pięknie, tu jest chyba kurwa z 1500 labów... - warczała pod nosem mijając kolejne osoby w swojej długiej wędrówce do celu. W ten jednak ktoś się doń zwrócił. Salarianin... SOC... Widmo. No, no, no... -Taa... - odpowiedziała trochę przeciągle rozglądając się w pierwszej chwili czy przypadkiem nie przyplątało się tu jakieś turiańskie Widmo, dopiero po chwili spojrzała na rozmówcę. -Co jest grane? Dwóch Agentów Wywiadu w tym samym miejscu? Każdy Radny ściągnął tu własne Widmo? - zapytała bez ogródek. Może on wiedział nieco więcej od niej. W końcu jej ledwo łeb poskładali do kupy i jeszcze w szpitalu dostała wezwanie, nie wiedziała totalnie nic co się tutaj święci. -Domyślam się, że też idziesz do nr 11 - tego... - Jeśli potwierdzi, mogą ruszyć dalej i nie tracąc czasu pomówić w drodze.
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

23 lis 2013, o 15:32

Grzecznie, ale też celowo, postanowiła nie wtrącać się w wymianę zdań pomiędzy Radnymi. Przystanęła zaraz przy drzwiach, nie zwracając uwagę na być może zdziwienie funkcjonariuszy SOC. Przekrzywiła lekko głowę ku lewemu ramieniu, słuchając uważnie, co też radni mają sobie do powiedzenia. Domyślała się, że w jej obecności, czyli sprawczyni tego całego zamieszania, mogą obrać nieco inną strategię. Iris, jako że była typem obserwatora, skorzystała z danej jej szansy, co by poznać stanowiska innych radnych. W większości pokrywały się z jej przypuszczeniami.
- Dzień dobry
Odparła niezrażona postawą asari oraz salariana, po czym zbliżyła się do nich, uśmiechając się jeszcze ciepło do turiańskiego radnego. On jeden być może poprze ją w oporze przed bestialskim aktem, do którego w jej ocenie dążyła asari. Spojrzała po aparaturze, na dłużej zatrzymując te dwukolorowe oczy na sarkofagu. Tyle pytań...
- Poniekąd mnie cieszy, że jesteśmy w stanie ze sobą rozmawiać, uważam jednak, że na próżno możemy przekrzykiwać jedno drugie, jeżeli nie porozmawiamy.... z nim.
Otwarcie wyrażała się o SI jak o osobie żywej, mając gdzieś, co mogą sobie pozostali myśleć.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

24 lis 2013, o 23:58

Iris:
Po zjawieniu się ludzkiej radnej zapadła cisza - jeszcze bardziej niezręczna, niż dotychczasowa kłótnia. Trójka obecnych dotąd radnych popatrzyła po sobie, jak gdyby chcąc już bezgłośnie dokończyć zażarty spór sprzed chwili.
Iris tymczasem przyglądała się przywiezionemu z Nolani kontenerowi. Długi na ponad dwa metry, szeroki na blisko metr prostopadłościan wykonano z bardzo ciemnego, szlifowanego na mat metalu. Linie łączeń były ledwo widoczne, a aparatura zaledwie w kilku miejscach ukazywała swe oblicze na powierzchni obiektu. Całość sprawiała tajemnicze wrażenie przypisane niezbadanym artefaktom. I poniekąd czymś takim właśnie była.
- Ja, um, nie mam zamiaru uczestniczyć w tej farsie! - zadeklarowała w końcu radna Asari, ciężko wzdychając i bez dalszych wyjaśnień opuściła pomieszczenie. Turianin i salarianin popatrzyli po sobie równie znacząco jak przed chwilą, jednak tym razem na twarzy drugiego zagościł uśmiech. - Tak, tak, zdecydowanie! - poparł z bardzo nietypowym dla siebie entuzjazmem. - Powinniśmy nareszcie obejrzeć obiekt z bliska, prawda? - zapytał z nieustająco wygiętą linią ust. To zachowanie raczej nie kontentowało turianina, którego twarz przejęły zgoła inne emocje. - Spokojnie. On nigdzie się nie wybiera. - nie trudno było zauważyć, że mężczyzna z Palavenu tak jak Iris tytułuje zjawisko, które ich tu zebrało, osobowo. - Jeżeli mogę... Chciałbym mieć pewność, że to, co zdecydujemy się uwolnić będzie wolnym turianinem, nie eksperymentem na polu... - była to chyba część wyświechtanego już dziś frazesu, bo salarianin przerwał współrównemu gestem i słowem. - Ah, przecież chyba nie spodziewamy się, że obiekt faktycznie będzie zachowywał się jak istota żywa? Rozumna, owszem! Jeżeli tylko dorówna inteligencją drugiemu obiektowi! Ah! - zachłysnął się sobie tylko znaną wizją. Drugi radny pokręcił jedynie głową, nieco zrezygnowany. No właśnie. Tak czy tak, cokolwiek postanowimy, musimy jeszcze przekonać do współpracy "Virgila" prawda? Iris, chyba mieliście okazję już się poznać, mylę się?

Stark:
Stark i drugie Widmo stanowili przez chwilę nieruchomą wysepkę w potoku spieszących w sobie znanych kierunkach przechodniów ras wszelkich. Jednak gdy salarianin skinieniem głowy przyznał, że i on oczekiwany jest na zebraniu Rady, dali się porwać nurtowi, wraz ze zmniejszającą się tu numeracją pracowni. - Zgadza się, otrzymałem pilne wezwanie w sprawie naruszenia porozumień w sprawie prac nad Sztuczną Inteligencją. Tyle, że nie od swojego radnego, a przedstawicielki Asari. -nie było to coś, czego możnaby się spodziewać w takiej sytuacji, niemniej wnioskując po zachowaniu agenta musiał on już przejść nad tym do porządku dziennego - lub też wcale się nie zdziwić. - Zgaduję, że potrzebna jest fachowa opinia. - stwierdził z bardzo delikatną nutą samozachwytu. Musieli na moment zwolnić, by przepuścić widok nietypowy, jakim był elcor w laboratoryjnym kitlu. - Ciebie jak rozumiem wezwała Twoja Radna, czy też może również inne z nich?
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

25 lis 2013, o 18:31

Coś było na rzeczy, tylko co? Tak naprawdę najwięcej dowiedzą się zapewne na miejscu, ciekawość zaczynała zżerać kobietę, o co chodzi... dlaczego zostali wezwani do laboratoriów?! -Naruszenia porozumień? No to pięknie... - mruknęła Stark. Salarianin dostał wezwanie nie od swojego Radnego, do tego w takiej sprawie... niech to szlag, Rada wzięła się za łby w sprawie SI na tyle bardzo, że wzywają Widma?! Chyba nie chcą ich napuścić na siebie jako militarny argument do swoich słownych racji?! Wierzyła jednak choć trochę w mądrość tych istot, ale i taka myśl przeszła przez głowę pani komandor. w zasadzie mogli spodziewać się wszystkiego. -Dostałam wezwanie od Radnej Fenrir. - Przyznała. Nie było co ukrywać, z resztą to chyba było jasne jak słońce, że Iris, jeśli wezwie Widmo wezwie któreś z ludzkich i najpewniej mianowane przez nią samą. co do fachowej pomocy... Salarianin musiał być specjalistą w tej dziedzinie... okej... z tego powodu mogli go wzywać, ale ona... komputery i technologie nie były jej opcje, nawet podstawy hakerstwa, ale bez przesady... była marine nie naukowcem.
Nie zostało jej nic innego jak kroczyć z drugim agentem wprost do Labu 11 i dowiedzieć się, dlaczego to sprowadzono tutaj Widma... -Oby to nie było nic poważnego...
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

26 lis 2013, o 23:46

Iris musiała przyznać, że spodziewała się zdecydowanych protestów od strony pozostałych Radnych, a tymczasem asari wydawała się zniesmaczona, salarianin zafascynowany, zaś turianin najwyraźniej uznał już Virgila za jednego ze swoich braci. Patrząc się po radnych nie bardzo wiedziała co ma o nich, ich stanowiskach myśleć. Nikt nie mówił wprost, co tylko utrudniało komunikację i jakiekolwiek racjonalne podejście do sprawy. Pokręciła głową i zaraz, przezornie, zaczesała jasne loki za ucho.
- Jeżeli nie zechcesz chociaż posłuchać co mówi, Twoje stanowisko może bazować na uprzedzeniach i już wyrobionym zdanie. A decydować będziemy o czyimś istnieniu, nieprawdaż?
Iris miała szczerą nadzieję, że ta zdecyduje się jednak zostać. Tymczasem zbliżyła się w stronę sarkofagu, za plecami mając zapewne dwójkę pozostałych radnych.
- Rozmawiałam wyłącznie z Vergilem. Pokazał nam przy pomocy nagranego głosowo dziennika i vidów swoje życie jako.... jako on, starał się także wyjaśnić dlaczego zdecydował się na taki krok. Ktokolwiek odsłuchał chociaż nagrania głosowe?
Zatrzymała się na krok, może dwa przed pilnie strzeżonym obiektem. Czy w ogóle zechce nawiązać kontakt, jeśli potraktowali go tam prymitywnie? Obejrzała się przez ramię na radnych, nawet się nie łudząc, że cokolwiek wyczyta z ich twarzy bądź postawy.
- Jeżeli nie ma żadnych obiekcji, spróbujmy.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

29 lis 2013, o 00:19

Iris:
Pozostali w sali panowie - nie licząc oczywiście funkcjonariuszy służb ochrony i naukowców, kręcących się wokół w swych rolach z przedstawienia "Nie dzieje się tu nic nadzwyczajnego" - popatrzyła krótko po sobie, rzucając bez słowa ostatnie niewypowiedziane argumenty z niedawnej dyskusji. Moralnym zwycięzcą czuć mógł się tu radny z Palavenu, gdyż to jego stanowisko poparła Iris. Niestety, w takich kwestiach Rada nie posługiwała się mechanizmami tak prostymi, jak większość względna.... - Doskonale. - wydukał z siebie bez przekonania salarianin. - Tak, proszę... porozmawiajcie z nim. Raz jeszcze. Prawdopodobnie odeśle was z kwitkiem, tak jak zrobił to ostatnich kilkadziesiąt razy... - skomentował z przekąsem ich obecny plan, rozglądając się, jakby właśnie orientując się, że coś zgubił. - Jeżeli pozwolicie, w tym czasie spróbuję rozpatrzeć bardziej... przyszłościowe metody dostania się do środka. - cmoknął, po czym dokonawszy skromnego protokolarnego pożegnania opuścił salę. - Eh... - było jedynym komentarzem pozostałego na zaistniałą sytuację.
Turianin bez zbędnych słów wyjaśnienia, gestem delikatnym acz zdecydowanym - typowa naleciałość wojskowych w obchodzeniu się z damami - nakierował Iris w odpowiednim kierunku po czym nakłonił do spokojnego marszu. - Szczerze mówiąc nie spodziewałem się dyskusji tak zażartej... Czasem żałuję, że na tym stanowisku sporów nie wygrywa się organizując strefy ostrzału i linie zaopatrzeniowe. To przynajmniej nie tak stresujące. - pozwolił sobie na wylewność były generał. Odprowadził kobietę nieco na ubocze sali, za tajemniczy sarkofag z odległej kolonii. Jednak co dokładnie było celem spaceru nie wciąż nie było pewne. - Nagrania, o których wspominałaś... - skrzywił się mówiąc o nich. - Właściwie tylko pogorszyły sprawę. Nielegalne eksperymenty pod nosem Rady, korzystanie z usług najemniczych fabryk... Powiedzmy, że porwało ich to bardziej, niż sam "obiekt". - terminu tego mężczyzna używał z wyraźnym niesmakiem. - Nawet, jeżeli musimy osądzić tego turianina za złamanie przez niego konwencji... Chyba ma prawo być sądzonym, nie uśpionym nieświadomie, jak zwierze? - westchnął, a jego głos przybrał nuty wyraźnego żalu. Los ziomka musiał leżeć Radnemu na sercu. - Niestety, nawet w tej kwestii nie jesteśmy w stanie wypracować zgody.
Koniec końców zatrzymali się przed jednym z terminali. Co dało się zauważyć dopiero z niewielkiej odległości to fakt, że podpięty był tylko do jednej innej maszyny w pomieszczeniu, którą obsługiwał jeden z salarian zatrudnionych w ośrodku. Na prosty znak wydany mu przez Radnego, uruchomił pewną sekwencję. Niemal natychmiast nad drugim terminalem zaczęły materializować się hologramy. Były to trzy kule: jedna duża, w kolorze jaskrawego błękitu, oraz dwie stosunkowo małe, o krwistoczerwonej barwie. W kilka sekund kształty nabrały szczegółów. - A więc wciąż tu jestem? No... tak. Najwyraźniej tak. - z głośników wydobył się znany Iris głos, o - dziwnej jak na turiański twór - brytyjskiej manierze. - A, a to znów wy. Jak niemiło was widzieć, koledzy... - duża kula już wyraźnie dała się zidentyfikować jako wizualizacja Virgila, SI poznanej przez biotyczkę i jej towarzyszy na Nolani. Symbol oka, jaki tam go reprezentował, zyskał trzeci wymiar i stał się czymś na kształt protezy gałki ocznej, wiszącej w przestrzeni. Mniejsze hologramy tymczasem okazały się ucieleśnieniem WI, zespołem obracających się wokół centrum ćwierćsfer, do jakiego zdążyli przyzwyczaić ludzkość automatyczni, wirtualni asystenci. - Założę się, że nawet nie macie pojęcia o architekturze własnego jądra, wy... - zaczął wyżywać się Virgil. Zaskakującym było, jak wyraźne emocje dało się wyczytać z prostego kształtu, który go reprezentował. - Virgil? - przerwał mu głośno turianin, już po cichu dodając dla Iris - Nauczył się wielu nieprzyzwoitych słów... - błękitne oko skierowało swe spojrzenie na organicznych gości. - Znów? Przecież... chwila! - SI zdawało się zaskoczone. Hologram spróbował podpłynąć w przestrzeni bliżej, jednak szybko został przyblokowany przez pozostałe kule. - Znam rozstaw punktów charakterystycznych Twojego oblicza jeszcze ze źródła! Jesteś jedną z osób, która pomogła nam się wydostać!

Stark:
W ciszy, której nie potrafili wypełnić żadnym wspólnym tematem rozmów, zmierzali ku laboratorium, w którym oczekiwała na nich Rada. Radni mieli prawo wzywać Widma w dowolnej chwili, ale fakt, że mieli się na Cytadeli stawić nie na dywanik, a do pracy, faktycznie mógł budzić sporo wątpliwości. Mijali wejścia do kolejnych sal - jedne prawie się nie zamykały, inne zdawały się zapieczętowane na czas nieokreślony. Ogólny ruch w ośrodku był jednak niewyobrażalny - asystenci pracowników naukowych jak i oni sami co i rusz potrzebowali dostarczyć bądź odebrać jakieś próbki, nowe obiekty badawcze, wadliwy sprzęt... Do tego, ze względu na dzisiejsze niecodzienne okoliczności, populację korytarzy zasilili funkcjonariusze SOC.
Przechodzili właśnie przez przewężenie na łuku korytarza, gdzie niewielka strefa wypoczynku zajmowała miejsce po prawo, z lewej natomiast ustawiono pakunki gotowe do przeniesienia w inne miejsce. Tuż obok paczek próbował przejechać na podnośniku towarowym młody ludzki mężczyzna. Ustępując jednak miejsca dwóje volusów, pochłoniętych rozmową i niemal nie zwracających na niego uwagi, uderzył w stos. Paczki ze szczytu zaczęły staczać się na dół, aż jedna z nich uderzyła w kontener przewożony na podnośniku. Chwilę potem światło dzienne ujrzało ponad tuzin sond bojowo-obronnych, cześć z których jednak zamiast potulnie rozsypać się na podłodze, zaczęły z niewiadomego powodu zajmować pozycję. I namierzać najbliższe cele...

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

29 lis 2013, o 23:10

Zdecydowanie... było dziwnie, a Widma nawet nie musiały o tym rozmawiać, by to potwierdzić. Nie bez potrzeby wzywano Agentów Wywiadu, no ale skończmy z tymi rozmyślaniami. Stark usiłowała to rozgryźć od chwili wyjścia ze szpitala, ale nic nie osiągnęła poza nowymi pytaniami. Miała nadzieję dowiedzieć się wszystkiego w labie 11, do którego, tu też miała nadzieję, było już blisko.
Niestety, stało się coś, co potwierdziło Stark tylko, że miała pecha... kłopoty prześladowały ją, jak cień człowieka. Przechodzili akurat jakiegoś punktu przeładunkowego, albo magazynu, gdy w trakcie ładowania doszło do, pozornie, małego wypadku. W jednego z "opakowań" wysypały się sondy i nic dziwnego by w tym nie było, gdyby nie to, że sondy, zamiast grzecznie sobie leżeć i czekać aż ktoś je na nowo zapakuje, część z nich się uaktywniła. Fajnie nie?
-UWAGA!! - Stark zareagowała instynktownie, od razu, tak jak na żołnierza przystało. Ostrzegła najbliższą okolicę, bo w takim tłumie ludzi jaki się przewijał byli nieświadomi zagrożenia cywile, a krótki ostrzegawczy krzyk zawsze skutkował. Ugięła natychmiast nogi i dwoma spojrzeniami zorientowała się w sytuacji, oceniając ile sond zaczyna być aktywnych, możliwe osłony, oraz narażeni cywile. Szybkie, podstawowe zbieranie informacji na polu walki. -Padnij! - Krzyknęła gdy jedna z osób w białym kitlu zamiast wiać patrzyła na sondę, która właśnie namierzała na cel. Nie czekała, kobieta rzuciła się na nierozsądnego naukowca zbijając go z nóg i przetaczając się z nim dalej, schodząc z bezpośredniego celu sondy. -Ruszaj dupę i spieprzaj stąd! - Krzyknęła do niego popychając by wiał. Jeśli sonda zdążyła otworzyć ogień, ten powinien uderzyć w tarcze kobiety, nie w biednego człeczynę.
Nie musiała wydawać poleceń, drugie Widmo powinno wiedzieć co robić... chyba... ona wiedziała jako marine... orientacja, zabezpieczenie cywilów, eliminacja celów. Dlatego też dobędzie predatora i otworzy ogień starając się osłaniać czmychających cywilów, nawet jeśli to miałoby ściągnąć ogień sond na niej.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

30 lis 2013, o 20:39

- Oczywiście. Wyjdźcie, uciekajcie od odpowiedzialności i dalej opierajcie swoje sądy na bezpodstawnych uprzedzeniach.
Szczerze wątpiła, aby wychodzący salarianin a co dopiero asari ją usłyszeli. Wywróciła oczyma, już nawet nie znajdując słów, aby wyrazić co myśli o postawie tej dwójki. Była niemalże pewna, że z takim ich nastawieniem nigdy nie uda im się osiągnąć consensusu. Bez słowa ruszyła w kierunku, który wyznaczył jej turianin.
- I zapewne skupili się na tym, aby wyłapać jak najwięcej złamanych artykułów oraz konwencji, zamiast samemu spróbować zrozumieć motywacje, którą się kierował? Masz rację. Czegokolwiek by nie zrobił, jest istotą żywą. W żaden sposób nie gorszą od nas, aby nie mógł się wypowiadać. Albo chociaż nie wiedzieć co się właściwie dzieje
Podniosła spojrzenie na turianina i nawet próbowała się doń uśmiechnąć ciepło, co nie do końca jej wyszło, aczkolwiek liczył się gest, nieprawdaż?
- Zainteresowałam się chorobą, która go dotknęła. Paskudna sprawa, porównywalna do syndromu, na który umierają drelle pod względem śmiertelności i braku ostatecznego leku.... I nie łudziłam się od początku w kwestii zgody. Ciekawe, czy gdyby ktokolwiek z naszej nadętej dwójki był na moim miejscu, tam na Nolani, tak samo zachowywałby się teraz.
Iris zatrzymała się przed terminalem, przez dłuższą chwilę nie odrywając od niego spojrzenia. Na moment przestało się liczyć to, co odbiera od otoczenia i jakie dźwięki bądź bodźce odbiera jej mózg. Wróciły wspomnienia, których nie chciała przeżywać na nowo. Prawie że niezauważalny grymas wykwitł na jej twarzy, jednakże szybko się opamiętała oraz potrząsnęła głową. Idealnie zgrało się to, z pojawieniem się ucieleśnienia Virgila.
- Ciekawe od kogo...
Odparła Iris z przekąsem. Opuściła swobodnie ręce wzdłuż ciała, cmokając.
- Zgadza się. Byłam tam wraz z dwójką innych ludzi i salarianinem. Iris Frenrir, o ile muszę powtarzać swoją godność. Inni Radni zapewne nawet tutaj nie byli łaskawi zajrzeć?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

2 gru 2013, o 23:30

Iris:
Dwa wyobrażenia WI w przestrzeni musiały być chorym żartem informatyka odpowiedzialnego za "współpracę" z Virgilem. Czerwone kule zachowywały się w istocie jak bramkarze w wejściu do klubu, zasłaniając swymi drobnymi materializacjami przejście dla sztucznej inteligencji. A przynajmniej w takiej konwencji ktoś postanowił przedstawić działanie algorytmów, które swym działaniem wstrzymywały Virgila przed rozprzestrzenieniem swych procesów na najbliższy sprzęt komputerowy.
- Oh, czyli jesteś jedną z "Radnych"? - słowo to w metaforycznych ustach SI nie miało żadnego wyrazu, sugerując, że twór niewiele jeszcze wiąże z tym pojęciem. - Cóż, w moglibyście popracować nad przeplotem wymiany informacji. - stwierdził z trudnym do niewychwycenia niesmakiem. - Wyniki Twoich operacji na terenie źródła są niemal kompletnie sprzeczne z opiniami pozostałych rdzeni. No, może za wyjątkiem tego tu. - oko krótkim spojrzeniem i szybkim, zdecydowanym ruchem wskazało na turianina. - Sigil kazał mi nie rozpoczynać aktywacji dopóki nie będę miał pewności, że to bezpieczne. A jak dotąd szczytowe prawdopodobieństwo bezpieczeństwa procedury wyniosło... zero koma cztery pięć pięć dwa jeden siedem jeden siedem jeden siedem jeden... hmmm... to chyba okres.

Stark:
Dzięki bardzo szybkiej reakcji ludzkiego Widma najbliżsi przechodnie zostali zaalarmowani nim jeszcze dronom udało się rozstawić. Po kilku uderzeniach serca większość cywili, zamiast bezmyślnie się narażać, uciekało już jak najdalej on zamieszania. Zupełnie naprzeciw temu ruchowi wyszli najbliżsi funkcjonariusze SOC - dobywając broni szykowali się do walki z wieżyczkami.
Stark swym bohaterskim zachowaniem być może ocaliła życie laboranta zbyt oszołomionego sytuacją, by samemu przedsięwziąć środki ostrożności. Tym samym wystawiła się jednak na bezproblemowy ostrzał. Czym prędzej wykorzystały to dwie wieżyczki, oddając w jej dwie celne i cięte salwy. Tarcze komandoski od razu zaczęły trzeszczeć, przyjmując energię gradu pocisków. Nie chcąc pozostać dłużna, kobieta wyciągnęła jednak swój pistolet i starając się wycelować w jeden z najbliższych obiektów oddała strzał. Mimo niezbyt komfortowej pozycji, trafienie w nieruchomą sondę wiszącą tuż obok kontenerów, które sprawiły całe zamieszanie, nie było dla wyszkolonej komandor przesadnym problemem. Idąc za ciosem strzeliła raz jeszcze, na cel biorąc raz jeszcze tę samą dronę. W myśl zasady, że gdy się raz trafiło nie należy nic poprawiać, tylko szybciej pociągać za spust, raz jeszcze udało jej się sięgnąć celu.
Mimo to, w starciu z dwoma automatycznymi karabinami jej pistolet nie miał na dłuższą metę większych szans. Należało rozejrzeć się za dogodniejszą pozycją.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

4 gru 2013, o 18:21

Dobra koniec tej kontry! Cywile zaalarmowani, wszyscy biorą portki za pas i zwiewają, a ci co mogą stają do walki. Prawidłowo. Nie tracąc więcej czasu, nim generatory jej tarcz się wyczerpią, szybko obejrzała się za siebie czy ocalony przed chwilę cywil oddala się jak szybko może, jeśli dalej stoi jak ćwok, kobieta doskoczy do niego i wciągnie go za sobą za osłonę po swojej lewej, jeśli wiał, to tym lepiej, wtedy będzie mogła sama się skryć i przygotować do następnej tury oni konta wieżyczki.
Zastanawiać się, dlaczego te cholerne urządzenia są aktywne będziemy zastanawiać się później, teraz trzeba było je, albo dezaktywować, albo unieszkodliwić, a z racji tego, że to pierwsze było poza zasięgiem Stark, przeszedł do wariantu drugiego. Wyczekując momentu ustania ognia z wieżyczek, które miał ją na celu (bo przecież wciąż ogniem pluć nie mogą, ich działka też się grzeją no nie), a przynajmniej osłabienia jego intensywności, przygotuje się do strzału, wdech wydech i gotowe. Gdy nadejdzie moment wychyli się zza osłony i odda dwa kolejne strzały w trafioną już wcześniej wieżyczkę, by znowu jej dołożyć. Po dwóch strzałach, zaś wyśle program sabotażu do najbliższej jej celowi wieżyczki wieżyczki, niech trochę ich wspomoże, zawsze to jeden cel tymczasowo mniej. Po tym wróci szybko za osłonę, by nie narażać się zbyt długo za jednym razem na ostrzał.
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

9 gru 2013, o 18:56

Biorąc pod uwagę materialną postać kuli, które towarzyszyły Virgilowi, można byłoby stwierdzić, iż jego twórca miał dość specyficzne poczucie humoru. Szybko zdusiła w sobie myśli, które mogłyby odciągać jej uwagę od spraw istotnych. Ostatnimi czasy zbyt dużo wpływało na rozkojarzenia Iris, stąd konieczność pilnowania samej siebie. Uniosła subtelnie brew.
- Zaiste, mam... przyjemność takową być.
Nie była pewna, czy sztuczny twór jest w stanie wyczytać cokolwiek z barwy jej głosu, choć nie ulegało wątpliwości, iż Iris zwracała się do niego jak do najzwyklejszej istoty żywej. Nie chciała już wchodzić w okrąg zagadnień etycznych, którymi się kierowała.
- Widzisz, to nie jest takie proste i oczywiste jak się może wydawać. Gdyby decyzje pozostawić pozostałych dwóm.... rdzeniom, jak to Ty ich nazywasz, aktywacji nie byłoby już nigdy. Tak samo jak Ty nigdy nie zostałbyś... obudzony? Co więc da Ci poczucie tego bezpieczeństwa, Vergilu?
Splotła ze sobą ręce za sowimi plecami, biorąc jednocześnie głęboki oddech.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

9 gru 2013, o 22:41

Iris:
Virgilowskie oko, nie widząc dla siebie przejścia obok programów WI przeznaczonych do jego ochrony powstrzymało się wreszcie od dalszych prób i... westchnęło. I wydawało się to dla niego tak naturalne - odtworzony z wzorca dźwięk, a jednak odgłos zupełnie osobisty. Ruch całej kuli, niewielki, w górę, w dół, jakby SI wzruszyło ramionami, których nie ma - jak dla każdej istoty świadomej. Być może właśnie to przerażało wielu w sztucznych inteligencjach? Że potrafiły wzruszyć ramionami, których nie miały?
- Hmm, obawiam się, że jakoś tak... nie uwzględniliśmy, że wylądujemy w rękach organizacji zaprogramowanej do zwalczania programów takich jak my. - jedynej sztuczności nadawały Virgilowi zwroty, których używał. Nie sprawiało trudności połączyć je ze zrozumiałymi każdemu znaczeniami, owszem. Niemniej terminy, po które sięgał w miejsce słów zwyczajnych, potocznych udowadniały, że cyfrowy byt dopiero staje się częścią otaczającego go świata. - Prawdopodobnie... Prawdopodobnie... Ah! Powinienem poprosić Sigila o informację zwrotną. Tylko, że to doprowadziłoby do paradoksu logicznego... Zabawne, z tego co wiem organiczne procesy myślowe są na tyle niedoskonałe, że są w stanie nie zapętlić się w paradoksie! Fascynujące... - skomentował, wyraźnie ukontentowany tym, o czym właśnie wspomniał. - Zakładając więc, że decyzja należy wyłącznie do mnie... hmm... Prawdopodobnie wystarczająca będzie bezwzględna większość rdzeni Rady opiniujących za uwłasnowolnieniem.

Stark:
Na całe szczęście cywile opamiętali się mimo nietypowej dla nich sytuacji i czym prędzej usunęli się z zasięgu strzałów. Pozostali tylko Ci, których zbuntowane - a może wadliwe - wieżyczki przygwoździły w miejscu.
Komandor Stark nie czekała długo na dogodny moment do strzału, gdyż maszyna oddawała z siebie stosunkowo krótkie serie. Kobieta wychyliła się, wymierzyła w smukły metalowy korpus i oddał następne dwa celne strzały. Następnie aktywowała swój klucz, z którego przesłała urządzeniu drobny prezent w postaci programu sabotażu. Zaatakowana platforma próbowała się bronić, lecz zapuszczony w jej oprogramowanie błąd nie pozwolił na poprawną kalkulację bilansu energetycznego - w efekcie zamiast wystrzelić, wieżyczka przesłała do broni dość energii, by doprowadzić do krótkiego spięcia i drobnych uszkodzeń. Suma sumarum było to jednak dość, by wyraźnie nadwątlić jej pozycję, gorszą jeszcze ze względu na chwilową niezdolność do walki. Na pomoc koleżance przybył jednak drugi automat, z którym to przed chwilą do spółki ostrzeliwały Stark. Chociaż kobieta zajęła pozycję za upadłym kontenerem, to wiszący dobre półtora metra nad ziemią samobieżny karabin zdołał skierować na nią nieco nieprecyzyjny ogień. Kilka kul przeszło bokiem, ale parę zatańczyło na powierzchni tarcz, doprowadzając je do stanu, w którym zaczęły już piszczeć, prosząc o litość i przeładowanie.
Tymczasem drugie Widmo i funkcjonariusze SOC radzili sobie nieco lepiej od samej komandor, która wzięła na siebie pierwszy ogień. We trzech udało im się unieszkodliwić dwie platformy - jedną z pomocą silnego przeciążenia, drugą przez zmasowany ostrzał. Automaty nie pozostały jednak dłużne i czym prędzej zaczęły zapędzać przeciwników za osłony.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Laboratoria pod nadzorem Rady

16 gru 2013, o 17:47

Cel osiągnięty! Jedna wieżyczka choć na chwilę straciła broń i stała się łatwym łupem, co prawa miała u boku towarzyszkę, która skutecznie zmusiła Stark do szybkiego powrotu za osłonę, ale cóż... sama niewiele zdziała odsłonięta na ogień z kilku stron jednocześnie, bo o ile Stark schowała się by nie zarobić kolejnej kulki, co było jednoznaczne z przeładowaniem tarcz, to z innych stron wciąż trwał bezkarny ostrzał. Dobrze! W czasie, gdy siedziała schowana od ostrzału, przeładowała na spokojnie swój pistolet, a potem zamieniła go na karabin snajperski. Co prawda broń wolniejsza, ale znacznie potężniejsza, do tego bardziej odpowiadała kobiecie. Gdy broń spoczywała już w jej rękach, ostrożnie postara się wyjrzeć ze swojej pozycji by zbadać jak sytuacja zmieniła się w ciągu tych kilkunastu czy kilkudziesięciu sekund. Chciała ustalić, która z atakowanych przez wieżyczki pozycji ma najcięższą sytuację, która potrzebuje pomocy i czy przypadkiem nie ma jakiś rannych. Jeśli będzie trzeba zrobi to w dwóch trzech krótkich spojrzeniach zza osłony, by znowu nie skupić na sobie całego ognia z wieżyczek. To powinno dać jej czas, by jej tarcze choć nieco doszły do siebie, a jak nie trudno, przecież nie mogła się oglądać na piszczące jej w uchu czujniki jej generatorów jeśli ktoś będzie miał poważniejsze kłopoty.
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~

Wróć do „Krąg Prezydium”