Mieszkanie nie było wielkie, wytworne, ani efektowne. Asaia jednak polubiła je od momentu, kiedy przekroczyła próg. Przedpokój otwierał się na nieduży pokój dzienny, utrzymany w kolorach ciemnego drewna i czerwieni. Zapaliła światło, które odbiło się odblaskiem na lakierowanym stole. Zsunęła buty, spokojnym krokiem podeszła do bordowej sofy i rzuciła na nią swoją skórzaną kurtkę.
- Gdzie bagaże? - spytał chłopak, którego wynajęła do przeniesienia swoich rzeczy.
- Tutaj, niech zostaną przy drzwiach - odparła. - Zajmę się nimi później.
Chłopak stęknął, wciągając wielkie pudło za próg.
Asaia rozejrzała się i natrafiła wzrokiem na swoje odbicie w dużym lustrze, zajmującym pół ściany. Obok lustra wisiała ramka na trzy zdjęcia, w której jeszcze tego samego dnia widniały fotografie matki z siostrą, fregaty Drugiej Floty i romantyczne zdjęcie Asai z drellem, Xavrasem, w ogrodzie na Thessii.
Za załomem ściany znajdowała się otwarta kuchnia z jadalnią, utrzymana w dość ascetycznym klimacie. Ciemne drewno ścian zastąpiły jasnoszare panele. Przy stole stało sześć krzeseł, obitych miękką skórą. Zajrzała do lodówki. Pusta.
- Nie wiem, czego się spodziewałam - mruknęła, zamykając drzwiczki.
Zaraz za kuchnią, w ścianie, umieszczony był kominek elektryczny. Stojące przed nim dwa fotele wyglądały na mocno używane. Miały przetarte podłokietniki i brudne oparcia. Z tym coś trzeba będzie zrobić, pomyślała. Najlepiej wyrzucić.
W kącie stał niski, prostokątny stolik. Idealnie, przeszło jej przez myśl. Akwarium miało zostać dostarczone za dwa dni, razem z planowaną zawartością. Mogła opuścić Thessię, ale chciała mieć coś, co będzie jej o niej przypominać, w związku z czym zażyczyła sobie przetransportowania ryb i roślin z rodzimej planety. To nie to samo, co dom przy jeziorze, ale - jeśli widok na Prezydium jest całkiem przyzwoity - wystarczający substytut.
Ruszyła po schodach na górę i weszła z nich prosto do sypialni, która z kolei miała wystrój w tonacji jasnego drewna, jak jej pokój w domu na Thessii. Duże, małżeńskie łoże zajmowało większą część pomieszczenia. Asaia pochyliła się nad nim i delikatnie pogładziła brązowy koc, którym było przykryte. Był niesamowicie przyjemny w dotyku. Nad łóżkiem widniał jakiś abstrakcyjny bazgroł, ale to "dzieło sztuki" też na szczęście miała czym zastąpić.
Po prawej od wejścia znajdowały się drzwi do łazienki. Była nieduża, ale elegancka. Na wprost drzwi umieszczona była prostokątna wanna, o kąpieli w której Asaia natychmiast zamarzyła. Po podróży czuła się brudna i zmęczona. Podeszła do zlewu pod dużym lustrem po prawej stronie, umyła ręce i wyszła z łazienki.
Podeszła do ozdobnych drzwi, prowadzących na balkon. Kiedy je otworzyła na całą szerokość, ukazał jej się zapierający dech w piersiach widok Prezydium. W tym momencie przestała się zastanawiać, czy mieszkanie było warte swojej ceny. Usiadła na jednym z krzeseł i oparła się łokciami i barierkę. Zamknęła oczy. Szum wody i liści koił jej zszargane nerwy. Dlatego prawie spadła z krzesła, gdy chłopak od bagaży wparował na balkon.
- Wniesione - rzucił.
- Na boginię - jęknęła. - Jak umrę na zawał, to nie będzie miał ci kto zapłacić.
Wstała i wróciła do mieszkania, zamykając za sobą drzwi balkonowe, zostawiając za nimi światła Cytadeli, odbijające się na powierzchni wody.