Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Przestrzeń Publiczna

22 maja 2014, o 13:52

Za przyzwoleniem kobiety, Szeol siadł obok niej. Oczywiście zachował odpowiedni dystans, aby ta nie czuła się przytłoczona jego osobą. Mimo, że był osiłkiem i nawet na takiego wyglądał, to jednak potrafił używać mózgu i nie zdawał się jedynie na móżdżek... Chociaż czasem i tego potrafił się posłuchać; od czasu do czasu każdego mężczyznę wzywa zew. Bardzo niebezpieczny i nieprzewidywalny, a kiedy już dorwie się do ofiary, to dynamiczny i szybki... To jednak wada tego drapieżnika, że kiedyś musi skończyć... Kiedyś znaczy zaraz, w kilka minut. Drapieżnik niedoskonały, niestety.
Gate już przygotowywał się do tego, że problem młodej kobiety, będzie długim wywodem i jedynie trzy ostatnie zdania będą tak naprawdę zleceniem na jej byłego mężczyznę. Lecz rzeczywistość okazała się zupełnie inna, ba, mężczyzna zawiódł się na swoim instynkcie. Może naprawdę Cytadela to miejsce pozbawione zmartwień, utopia dla bogatych, potężnych i szanowanych mieszkańców kosmosu? Szeol powoli zaczynał w to wierzyć, wierzyć w piekło po tej stronie. A w dodatku chyba się właśnie w nim znalazł.
- Ależ oczywiście, dlatego też mówię, że jestem łowcą nagród - powiedział dość niepewnie przez to, że ciemnowłosa od razu wyskoczyła z likwidowaniem osób. A tak w cale nie było; Szeol wyłapywał tylko groźnych przestępców, nie bawiło go krzywdzenie zwykłych cywili - Dlatego pytam też, czy.. W sumie to jeżeli pani... Yyy... Jasper, jeżeli nie masz nic do zlecenia, to trudno. Nawet najlepszym zdarza się pomylić w ocenie czegoś.
Czyli noc na prezydium, ciekawe co na to SOC, pomyślał, a następnie zaśmiał się do dziewczyny, jakby z tego, co mówił.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jasper Relly
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 15 maja 2014, o 21:47
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Kredyty: 5.000

Re: Przestrzeń Publiczna

24 maja 2014, o 15:13

Mężczyzna - ku nawet małym zadowoleniu Jasper - nie odszedł ze spuszczoną głową na wieść, iż kobieta nie ma dla niego nic do zlecenia.
- Racja. - powiedziała po chwili - Dobrze, że nie pracujesz w branży, w której taki błąd w ocenie kosztowałby cię życie. - oznajmiła, po czym odwróciła się i spojrzała na wprost lekko nieobecnym wzrokiem, jak to miała w zwyczaju robić kiedy myślała nad czymś.
Och, ile to razy i jej zdarzało się pomylić... szczególnie na początku swoich zabaw z majsertkowaniem. Skutkowało to często osmoloną twarzą i nie tylko, nierzadko jakimś poparzeniem czy przecięciem - ale co poradzić, taka już jest ta praca. Każda ma swoje uroki, o których czasem wolelibyśmy nie wspominać. Jasper jednak bardzo lubiła swój zawód i nie wyobrażała sobie zmienienia go na inny. Tutaj błędy jednak były dopuszczalne, przynajmniej z początku. Teraz popełnienie błędu było karą, przy większym mechaniźmie to jak szukanie igły w stogu siana... bo co, bo nie działa? I to właśnie jest najgorsze, świadomość, że popełniło się błąd przez nieuwagę lub co najgorsze niewiedzę. Oczywiście, wszyscy się uczą cały czas, jednak Jasper nie lubiła tego faktu, niestety.
- Łowca nagród? Pewnie w sumie ciekawa profesja... musisz dużo podróżować, co? Co Cię sprowadza na Cytadelę? - zapytała chcąc podtrzymać rozmowę. Szeol nie wyglądał na tutejszego, więc może dowiedziałaby się czegoś - a nuż zepsuł mu się statek i musiał się z tego powodu zatrzymać? W takim wypadku Jasper miałaby chociaż co robić, jeżeli w ogóle pozwoliłbt kobiecie dotknąć swej maszyny, o którą wszyscy tak dbają i traktują czasem jak oczko w głowie. Zdarzają się oczywiście tacy, co to traktują to jaki statek i tylko statek, jednak bywały odstępy od normy.
ObrazekObrazek
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Przestrzeń Publiczna

25 maja 2014, o 17:40

Jego praca łowcy głów była naprawdę niebezpiecznym zajęciem. A ryzyko potęgowało to, że takich jak on było wielu i pewna część z nich należała do najemników, co dawało im przewagę; łatwy dostęp do szerokiej gamy uzbrojenia, prawdziwe przeszkolenie, potężne kontakty i zazwyczaj jeden najemnik-łowca miał za sobą watahę kompanów. A trzeba przyznać, że szczególnie takim bogactwo uderza do głowy... Wtedy nie liczą się ludzie, a zysk.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz. - Zaśmiał się szczerze, słysząc opinię Jass. chociaż to nie był śmiech do rozpuku. Jak robić z siebie jakiegoś niepoczytalnego, to tylko przy swoich ludziach. Jej twierdzenie nie było obraźliwe, ani nie posiadało negatywnego wydźwięku. Było raczej sformułowane na podstawie szczątkowych informacji i domysłów, co często zdarza się ludziom niewtajemniczonym. - W moim zawodzie można spotkać naprawdę złych skurwieli.. A jest jeszcze gorzej, kiedy właśnie taki ktoś jest poszukiwany i ma przy sobie kolegów równie skurwiałych, co on. Naprawdę cholernie niebezpieczna zabawa, ale nigdy się nie nudzę.
Oparł się o oparcie ławki. Cytadela wyglądała o niebo lepiej, kiedy z kimś się rozmawia. Ba, można powiedzieć, że jest jako-takim miejscem na osiedlenie się. Chociaż z drugiej strony brak konkretnego miejsca w całym tym uniwersum jest fajne; wieczne podróże, ciągle nowe przygody i twarze. To uzależniało.
- Nie, u mnie nie można się nudzić. Zawsze jestem w ruchu i w sumie mi to nie przeszkadza, nie miałem dla kogo się osiedlić. Prawie jak Ardat-yakshi w znaczeniu przenośnym, bo ja nie zabijam podczas stosunku, tylko jestem jak wiatr; ciągle gdzieś indziej. - mówił, a niezadowolenie w jego glosie rosło - A sprowadza mnie tutaj Przymierze i rozwalony statek handlowy przez piratów. Utknąłem tu, mówiąc krótko.
To prawa, utknął tu na dłuższy czas. Dopóki żadna robota się nie znajdzie, to będzie tutaj tkwił aż do usranej śmierci... Może i nawet dłużej. Takie uroki tej pieprzonej Cytadeli, że jak jesteś kimś więcej lub mniej - zależy od istoty oraz jej pojmowania - od urzędnika czy sklepikarza, to trudno tu o jakąś robotę. Chyba, że mówimy o czarnym rynku, tam zawsze jest co robić... Ale nie każdy lubi mieć brudne sumienie.
- Aczkolwiek nie zatrzymuje już pani i puszczam, abyś mogła zająć się swoimi sprawami. Miło się gawędziło.
Nie znał praktycznie Jass i nie chciał się jej naprzykrzać. Przecież te Cytadelowskie byty były zawsze bardzo zabiegane oraz, jak zdołał zauważyć, zatroskane... Lecz to nie jego bajka zajmować się ich rozwiązywaniem dla hobby. No chyba, że ktoś mu by za to zapłacił.
Szeol przeszedł na drugą ławkę, oddaloną trochę od dziewczyny, ażeby go nie widziała i myślała, że się zmył z tych okolic. Jednakże nadal tu był, czekał na jakieś zlecenie, które pomoże mu się stąd wydostać.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

29 maja 2014, o 10:20

JAK GROM Z PODŚWIETLANEGO NIEBA Udział biorą: Szeol Gate, Jasper Really

Mistrzuje: Ahri'Zhao vas Orionis

Zabijając czas każde na swojej ławeczce, łowca nagród i mechaniczka chcąc nie chcąc chłonęli sztucznie generowane piękno ogrodów Prezydium. Rzadko kiedy nachodziła kogoś związana z tym refleksja, lecz tak naprawdę każdy element tego momentu: lekki wietrzyk przepływający wzdłuż Kręgu, ciepło bijące na wysunięte z cienia stopy, świergot egzotycznych ptaków i plusk abstrakcyjnej fontanny - wszystko to zostało wyliczone i wytworzone przez ukryty gdzieś superkomputer odpowiedzialny za utrzymywanie klimatu Prezydium. Nie przeszkadzało to jednak cieszyć się pięknem chwili - jedynie Szeol miał wątpliwości, czy gdy w Kręgu zapada w końcu noc robi się zbyt chłodno, by przespać ją na wygodnej skądinąd parkowej ławce.
Nad niekończącym się parkiem przepływała oczywiście podniebna arteria komunikacyjna Prezydium, ale szum niewielkich silniczków napędzających miejsce transportery zlewał się z dźwiękowym tłem i nie przeszkadzał w wypoczynku. Teraz jednak dźwięk jednej z maszyn przekroczył granicę nie nachalności i powoli wwiercał się w ucho. W końcu trudno było go ignorować, zwłaszcza że zdecydowanie narastał. Nim Szeol i Jasper zdążyli zidentyfikować źródło hałasu, przeleciało ono tuż nad ich głowami, strącając na nich płaszczyk niewielkich zielonych listków kosztownych drzewek.
Ustawiwszy się nad przeciwległym brzegiem akwenu, tuż pod mocno wysuniętym tarasem a kilka metrów nad powierzchnią wody, zawisł Kodiak. Chociaż X3M, potocznie zwane skycarem, było tu o wiele popularniejsze, widok UT-47 nie zadziwiał. Prom pełnił na Cytadeli dokładnie tą samą rolę, co w reszcie galaktyki, a więc funkcjonował jako trudny do zatarcia wół roboczy. Korzystało z niego również SOC, z jednej strony jako organizacja paramilitarna doceniając jego liczne pragmatyczne zalety, z drugiej w trosce o wizerunek nie mogące sobie pozwalać na przesadne luksusy. Ten konkretny Kodiak nie należał jednak do służb porządkowych - chociaż z pewnością do kogoś należeć musiał, nic na jego bezpłciowo pomalowanym kadłubie nie sugerowało konkretnego właściciela.
Statek przez kilkanaście sekund utrzymywał się nad powierzchnią wody, tworząc na jej powierzchni wysokie, rozchodzące się koliście zaburzenia. Siedzący na ławeczkach - traf chciał, że jedynie osoby w najbliższej okolicy - widzieli akurat idealnie prawy profil statku. Zważywszy na to, co miało wydarzyć się za chwilę, wybrali sobie najgorsze możliwe miejsca.
Na moment przed tym, jak prom ruszył z miejsca, z jego pokładu wyleciały dwie rzeczy. Jedną z nich była spora czarna torba, która z pluskiem wpadła do wody ale zaraz wynurzyła się i zaczęła dryfować po jej powierzchni. Drugim obiektem był nieco większy od torby Volus w biało-bordowym pancerzu. On także wywołał średnio doniosły plusk, lecz w przeciwieństwie do sakwy nie wynurzył się samoczynnie. Nim dwa ludzkie mózgi przetrawiły co właśnie się wydarzyło, szum silników już się oddalał.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jasper Relly
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 15 maja 2014, o 21:47
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Kredyty: 5.000

Re: Przestrzeń Publiczna

29 maja 2014, o 20:58

Mężczyzna nieco rozgadał się o swoim zajęciu, opowiadając Jasper o tym, jakich to niemiłych osobników można spotkać parając się w tym zawodzie. Iskierka nadziei zaczęła się w niej tlić jednak wtedy, gdy w parze poszły słowa "zepsuty" i "statek". Może faktycznie jej wyobraźnia w zmowie z losem postanowili spłatać jej takiego figla, by a nóż trafiła jej się jakaś robota k w gratisie dozgonna wdzięczność tego, który statek dzięki niej by odzyskał? Kto wie.
Już miała odzywać się, że jest mechanikiem i chętnie zerknie na statek Szeola, lecz ten chyba stracił ochotę na rozmowę z dziewczyną i postanowił sobie pójść. Jasper przez moment nie wiedziała jak zareagować. Taka okazja,a ona ma pozwolić by przeszła jej koło nosa? Lecz znowu nim zdążyła coś powiedzieć, mężczyzna ulotnił się i prawdopodobnie zniknął całkiem z okolic akwenu. Czarnowłosa znów została sama, acz samotność jej nie przeszkadzała - mogła się wyciszyć, pomyśleć, posłuchać ogdłosów wykreowanej przez technologię "przyrody"... lecz kto by się czepiał, brzmiały realistycznie, więc przy odrobinie chęci można było je za takie wziąć.
No właśnie, jeżeli już jesteśmy przy dźwiękach, trzeba zauważyć, że od dłuższej chwili nasilał się pewien coraz to bardziej irytujący dźwięk warkotu jakiegoś latającego pojazdu. Kiedy był cichy był jeszcze w miarę do zniesienia, lecz teraz wzbudzał taką frustrację, że Jasper już podnosiła się z ławki chcąc znaleźć sobie inne, przede wszystkim ciche miejsce. Nagle ni z tąd ni z owąd owy pojazd pojawił się kilka metrów nad wodą, pozwalając Jasper dobrze się mu przyjrzeć przynajmniej z boku. Wyglądał całkiem zwyczajnie i nie wyróżniał się z pozoru niczym, więc czarnowłosa uznała to za błąd, przypadek lub w ekstremalnie pechowym przypadku zagubienie się pilota na Cytadeli. Zatrzymał się nad powierzchnią i tak zastygł na chwilę, dopóki nie otworzyły się drzwiczki i nie wyleciała z nich torba - prosto do wody. Czemu wyrzucali torbę? W głowie Jasper już rodziły się scenariusze, że to na pewno jakieś informacje, które nie powinny dostać się w niczyje ręce... no ale zaraz, przecież każdy je teraz z wody może wyłowić.
No może mógłby, gdyby nie Volus, który zaraz za torbą także skoczył do wody. Może chciał dopilnować, by cała jej zawartość zamokła do stanu całkowitego nieużytku? Jasper zaciekawiona podniosła się ze swojego miejsca, acz nie podeszła do akwenu tylko zaczęła okrążać go powolnym krokiem.
ObrazekObrazek
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Przestrzeń Publiczna

30 maja 2014, o 10:27

Ulotnił się. Co będzie zawracał gitare Jass? Lepiej było sie zmyć, niż znajmować czas mieszkance Cytadeli, która niekoniecznie była zapalona do rozmowy? No przynajmniej tak to wyglądało, więc sie oddalił i odpuścił zagadywanie; trzeba przecież szukać robot, sama nie przyjdzie.
Poszedł na ławke oddaloną nieco od poprzedniego miejsca. Nie to, że sam nie miał ochoty na rozmowę - Szeol zwyczajnie nie
lubił sie narzucać innym. Z racji tego ulokował sie na ławce, nadal szukając osoby z problemami... A tych niestety brakowało.
Dzień mijał, a Cytadela nadal kipiała spokojem. Troche to irytowało w momencie, kiedy potrzebujesz zajęcia, lecz z drugiej strony było to bardzo przyjemne. Chociaż nic nie jest bez skazy i wszystko ma swoją ciemną strone.
Prezydium do pewnego czasu było cichym i spokojnym miejscem, lecz monotonie przerwał nieoznaczony kodiak. Przecież te pieprzone cholery nie mogą tu latać, pomyślał, kiedy zauważył zatrzymujący sie prom nad wodą. Mimo, że był tutaj jedynie chwile, to wiedział, iż to niecodzienny widok na Cytadeli. - Pewnie jakieś pieprzone porachunki - powiedział sobie pod nosem, szybko streszczając sytuacje.
Podszedł do barierki, aby zobaczyć co jest w wyrzuconej torbie, lecz zaraz, niespodziewanie, spadł do wody kosmita - on nie wynurzył sie, jak torba. Było to pewnie dość ekstytujące dla obecnych tu, bo przecież nie zawsze takie rzeczy sie widzi. Lecz sam był przyzwyczajony do tego typu wydarzeń, dlatego bez większego namysłu skoczył do wody, aby uratować tego kogoś. Oczywiście przedtem zdjął z siebie buty, spodnie i koszule, żeby samemu nie pójść na dno.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

30 maja 2014, o 22:53

Szeol Gate: Zostawiwszy na trawiastym brzegu większość swego obecnego dobytku, Szeol zdecydował się ruszyć na ratunek nieznanej istocie. Kontakt z wodą przeszył skórę mężczyzny drobnym dreszczem - sadzawka była, jak na niemal letni klimat Prezydium, zaskakująco zimna; nie zachęcała do kąpieli. Z drugiej strony niezwykle dostojni mieszkańcy Kręgu pewnie i tak nie zwykli umilać dnia sobie i obserwującym ich ze swych biur przełożonym spontaniczną kąpielą w fontannie.
Gate nieźle nastraszył ławicę pstrokatych ryb, które na jego widok rozpierzchły się w popłochu. Gdy sprzed oczu uciekły już bąbelki jakie wytworzył wskakując do sadzawki, łowca nagród mógł poszukać wzrokiem volusa w tarapatach. Zaraz zlokalizował go na dnie, kilka metrów od siebie. Zbiornik nie był może zbyt głęboki - chociaż najemnik stojąc może ledwo wystawałby nad - ale niewiele wody potrzeba było do utopienia volusów. Okrąglutki obcy upadł plecami do góry i szamotał się bezowocnie próbując jako pierwszy w historii swego gatunku wykazać się w sportach wodnych. Wyciekała z niego mała struga bąbli, sącząca się gdzieś z okolic maski. Płynąc ku topielcowi Szeol szukał w pamięci jakichś informacji na temat sprawności voluskich kombinezonów w roli akwalungów lecz nic nie znalazł. Nie warto było więc zwlekać. Mężczyzna dopadł w końcu do drobnego xeno i spróbował go jakoś pewnie chwycić. Tu pojawiły się dwa problemy: po pierwsze volus wraz ze swą skorupą nie należał do najlżejszych; po drugie spanikowany i nie mogący widzieć co dokładnie się dzieje zaczął wiercić się jeszcze mocniej. W pewnej chwili mężczyzna dostrzegł, że jedna z większych rur składających się na strój ochronny obcego zaczepiła o pokrętło kontrolujące bliżej nie określoną funkcję fontanny.

Jasper Relly:
Kobieta jak gdyby nigdy nic niespiesznym krokiem zaczęła przechadzać się wzdłuż brzegu. Czy to z braku ochoty czy empatii nie ruszyła na pomoc volusowi. Zaraz z resztą zrobił to na jej oczach poznany niedawno najemnik; niczym dżentelmen rzucił się w toń zamiast niej, pozwalając jej zachować suche włosy i ubranie. Tak jak obcy, Szeol zniknął zaraz pod skrzącą się w sztucznym świetle Prezydium taflą i dalej nie dało się już z pozycji Jasper obserwować jego ruchów. Jedynym widocznym śladem zamieszania pozostała dryfująca po powierzchni torba - czarna sakwa nie bez wyraźnie rysującego się kształtu. Skoro pływała nie mogła być wypełniona niczym jednocześnie dużym i ciężkim. Amorfizm sugerował raczej większe ilości drobnych elementów lub skromną zawartość, ale rozmiar i cała nietypowość sytuacji sugerowała pierwszą opcję. Z werdyktem trzeba się było jednak wstrzymać: szczelne zapięcie i skrajna nieprzeźroczystość wyglądającego na wytrzymały materiału nie pozwalały na zbyt wiele domysłów.
Mechaniczka spokojnie szła wzdłuż brzegu, a niewielki prąd utrzymujący się w fontannie spychał tajemniczą torbę w jej stronę. Gdyby tendencja ta utrzymała się, za kilka chwil kobieta powinna była być w stanie sięgnąć po przepływająca wzdłuż brzegu pakunek nie narażając się przesadnie na nieprzyjemne spotkanie z chłodną wodą. Tymczasem na tarasie powyżej i ścieżce wokół zaczęli pojawiać się pierwsi gapie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Przestrzeń Publiczna

1 cze 2014, o 16:53

Szeol bez większego namysłu dał nura w staw. Nie wiedział jak głęboka jest ta woda, lecz był pewien, iż powinien uratować tonącego volusa. Większość z tych istot była okropnymi, zadufanymi w sobie skurczybykami... no przynajmniej ci na drodze Gatea takimi się okazywali. Jednakże nie patrzył teraz on przez pryzmat większości, obudziła się w nim ta pieprzona cząstka bohatera, obrońcy uciśnionych, a to nie pozwalało stać bezczynnie. Przecież przez jakiś pieprzony impuls trzeba narażać własne życie dla kogoś, kogo nigdy się nie widziało.
Jako człowiek potrafił pływać, a w przeciwieństwie do kosmicznych beczułek robił to nieźle. Dlatego też nie miał trudności z oszacowaniem sytuacji i znalezieniem pokrzywdzonego, a nawet dopłynięcie do niego było bułką z masłem. Niestety problemem okazał się sam volus, który mimo braku umiejętności pływania, starał się uratować swoje życie.. A może i stracić? Gruby nieznajomy strasznie się szamotał, co nie pomagało Szeolowi w akcji ratowniczej, a dodatkowo trochę ważył.
Dlaczego bycie dobrym tyle kosztuje, pomyślał. Starał się uspokoić kosmitę, aby móc wygodniej wydostać go z tego gówna. Najpierw puknął go w szybkę hełmu i podpłynął tak, żeby nieznajomy mógł go zobaczyć. Nawet gdyby się nie udało uspokoić grubego, to ten nawet w tej sytuacji spróbuje go odczepić od fontanny. Cholerny pech go prześladował.

__
Przepraszam za słaby post, nie mam ochoty dziś pisać.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jasper Relly
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 15 maja 2014, o 21:47
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Kredyty: 5.000

Re: Przestrzeń Publiczna

3 cze 2014, o 20:06

Jasper dostrzegła, że Szeol, który z porozu oddalił się z placówki - przynajmniej zgodnie z przekonaniem Jas - wcale tak daleko się nie znalazł. Ku jej niemałemu zdziwieniu, mężczyzna nagle znalazł się spowrotem niedaleko akwenu, a co najlepsze momentalnie wskoczył do wody za volusem. Jak się okazało, wyżej wymieniony posiadał nikłe umiejętności pływackie, więc albo był skazany na utonięcie albo na wybawienie przez jakiegoś dobrego ducha. Na jego szczęście znalazł się bohater, który zechciał wybawić go z - trzeba przyznać, niemałej opresji.
W trakcie gdy Szeol postanowił pobawić się w nurka i jednocześnie ratownika, tajemnicza torba pozosawiona została samopas. Jasper zauważyła dość szybką tendencję przemieszczania się jej coraz to bliżej linii brzegu sadzawki - a konkretniej w kierunku jej miejsca postoju. Ciekawa była, czy torba w ogóle do niej dopłynie, lecz jeszcze bardziej interesowała ją jej zawartość. Co takiego może być w środku? Takie rzeczy, które owiane były tajemnicą, zawsze były najbardziej interesującymi i budzącymi największe zaciekawienie wśród wszystkich. Te odkryte rzeczy z czasem zdawały się być już nudne, a nawet niektórzy mogli pokusić się o określenie "stare".
Jasper podeszła nieco w stronę brzegu, licząc cicho na to, że torba podpłynie do niej. Zawahała się przez moment, czy nie zanurzyć nóg by po nią podejść jeżeli prąd nie przyniesie jej wystarczająco blisko, by mogła po nią sięgnąć, lecz nie okazała się być taka zdesperowana by to zrobić. Uczyniła kilka kroków w stronę linii wody i przyllęknęła tuż przy niej, gotowa wyciągnąć rękę po nową, pływającą zagwozdkę.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

3 cze 2014, o 22:07

Szeol Gate: Pokłady energii jakie volus wkładał w każdy ruch musiały brać się z przepełnienia organizmu adrenaliną bądź z możliwości utrzymania oddechu - jeśli nie to, obcy już dawno powinien być opaść z sił. Nie oznaczało to jednak, że można go było tak po prostu zostawić na dnie sztucznego jeziora. Z resztą Gate i tak już przemókł więc mógł chyba ukończyć akcję ratunkową.
Pomogło spokojne podejście do topielca. Zamiast szarpać się z nim siłowo, Szeol postanowił uspokoić go manifestacją swej obecności. Zadziałało - widząc, że tajemnicza siła to nie niezbadany, zamieszkujący sadzawki Prezydium potwór z horroru klasy D, osobnik uspokoił się. Samemu wskazał nawet utrzymujący go w miejscu punkt, który łowca głów zdążył już sam zauważyć. Wspólnym wysiłkiem mężczyźni - o ile bezpiecznie było zakładać jakąkolwiek płeć obcego - zdołali wyciągnąć istotny dla środowiskowego skafandra element spomiędzy części instalacji fontanny. W samą porę zaczęli nakładem sił obojga przemieszczać się wzwyż - płuca Szeola podniosły już raban o nowy haust powietrza.
Na powierzchni fizyka niewiele się zmieniła - volus dalej był o wiele gęstszy od wody i trzeba było pomocy z zewnątrz by nie opadł z powrotem na dno. Ciągnięty w stronę brzegu zaczął się jednakże - jak na możliwości przefiltrowanego przez skafander głosu - od razu wydzierać - Torba! <kyhym> Gdzie jest <kyhym> torba?!

Jasper Relly:
Tocząca się nieopodal walka o voluskie życie niespecjalnie poruszyła Jasper, która nie dała się wytrącić z sielankowego nastroju bogatej okolicy. Mając w prawdzie na uwadze akcję ratunkową wykonywaną przez świeżo nabytego znajomego, zaczaiła się spokojnie na zbliżającą się do niej torbę. Cokolwiek kryła w sobie musiała być przecież dość ważna, aby ktoś zaryzykował dla niej własne życie. Chyba, że lot volusa nie był do końca dobrowolny - wtedy i tak była dość znacząca, bo skłoniła kogoś do próby zabójstwa. Na jej wyłowieniu prawdopodobnie trudno byłoby wyjść źle.
Kobieta darowała sobie niezbyt kuszący ją kontakt z wodą - zamiast tego postawiła na cierpliwość. Delikatny prąd przepływający przez sadzawkę wciąż kierował sakwą ku mechaniczce a nadchodzące od szamoczących się mężczyzn wzburzenia dodatkowo spychały ją ku brzegom. Relly przykucnęła na skraju zbiornika, gdzie idealnie przystrzyżona przez Opiekunów trawa ustępowała już pola syntetycznym tworzywom antypoślizgowym okalającym oczko wodne. Z ręką wyciągniętą ku lazurowej tafli czekała aż w jej zasięgu znajdzie się choć mały trok tajemniczej torby.
Moment nastąpił w chwilę po tym jak kobieta usłyszała na ścieżce za sobą pierwsze przyspieszone kroki i zaniepokojone komentarze. O mało brakowało a rozproszyłoby to jej uwagę lecz gdy tylko poczuła muśnięcie szorstkiego, roboczego raczej materiału mocno upięła się go paznokciami. Serce zabiło nieco mocniej kiedy nieomal straciła równowagę - na szczęście zaraz przyciągnęła zdobycz do siebie i odzyskała wyważoną postawę. Wtedy spod przeciwległego brzegu sadzawki przyleciały słowa - Torba! <kyhym> Gdzie jest <kyhym> torba?!

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Przestrzeń Publiczna

4 cze 2014, o 20:05

Pływanie w sztucznych zbiornikach wodnych, nie należało w cale do najprzyjemniejszych; woda w nich była zimna, brudna i akurat w Cytadelowskich, pływały jeszcze przeróżne wodne stworzenia. A Szeol okropnie nie lubił świadomości, że w tej wodnej toni kryją się pieprzone stworzenia... I kto to wie jakie? Może znajdzie się tu właściciel dźwięku zarejestrowanego tyle lat temu na odległej Ziemi, o nazwie "Julia"? Jedynie starzy bogowie, w których się już nie wierzy.
Cholera, że musiało mi się zachcieć interesować pieprzoną Ziemią, pomyślał. Płyną teraz jak najszybciej w górę i na szczęście pomagał mu w tym Volus, bo płuca go bolały okropnie. Gdyby ten gruby pechowiec sam nie zacząłby machać, to Gate musiałby go odrzucić, aby samemu nabrać powietrza. Bo najważniejsze jest własne bezpieczeństwo, a nie szamotającej się beczułki... Lecz sprawy miały się lepiej, bo planu awaryjnego nie trzeba było wprowadzać go w życie.
Upragnione powietrze było coraz bliżej, magiczna granica dzieląca dwa światy zaraz miała zostać przekroczona...
A potem?
Zimno. Cholernie lodowato po wyjściu z wody. Tak właśnie; po wyjściu z wody Szeolowi zawsze jest zimno, czego bardzo nie lubi, bo zaraz rzuca się z zimna jak ryba. Denerwowało go to bardzo, ale stwierdził, iż wypada się opanować... No przecież już najgorsze za nim, a nie potrzebne mu zatargi z SOC. Pewnie nie będą patrzeć przez pryzmat tego co zrobił, a przez to kim jest. Raczej szybko uciszą takiego łowce, bo przecież niebezpieczni.
- Może jakieś dziękuję? - powiedział oschle do volusa, a jego szczęka strasznie dygotała z zimna - Nie mam twojej pieprzonej torby, ale sądzę, że śmierć przez utopienie jest gorsza niż jej strata.
Strasznie niewychowany ten kosmita, niewdzięczny. Jak reszta skurwionych, aroganckich, beczułkowatych volusów-fallusów. Czy warto było moczyć się dla tej podistoty? Chyba nie.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jasper Relly
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 15 maja 2014, o 21:47
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Kredyty: 5.000

Re: Przestrzeń Publiczna

5 cze 2014, o 20:52

Po chwili w miarę cierpliwego czekania do Jasper w końcu dopłynęła czarna, tajemnicza torba. Gdy tylko znalazła się w zasięgu jej ręki, czarnowłosa złapała ją delikatnie palcami i przyciągnęła do siebie, coby już jej się nie wymknęła. Była ciekawa co jest w środku, choć nie na tyle, by się jakkolwiek dla tego poświęcać - zapewne jej zawartość była zupełnie normalna. Ciekawiło ją również czy to volus skoczył za torbą, czy też został za nią wypchnięty - tak czy siak z pewnością miał z nią związek i Jasper zamierzała mu ją oddać, o ile nie znajdzie w jej wnętrzu czegoś nader interesującego, co koniecznie musiałaby przygarnąć.
Kiedy wstała, podniosła również torbę i pozwoliła wodzie nieco z niej skapać, bo przecież chlapanie się wodą, której można było się szybko pozbyć byłoby głupotą. Gdy tylko nadmiar płynu z niej obciekł, czarnowłosa odeszła kilka metrów od brzegu. Nie wiedziała, czy może jakiś desperat nie rzuci się za nią w pogoni za tajemniczą torbą, nie wrzuci jej do wody by tylko ją dorwać. Co prawda Jasper umiała pływać i to w sumie całkiem nieźle, jednak nikt chyba nie lubi gdy ma na sobie klejące sie do ciała, przemoczone ciuchy.
Do jej uszu nagle dotarło wykrzykiwanie volusa. Bez wątpienia zależało mu na odzyskaniu owej torby, skoro po tak dramatycznej sytuacji potrafi jeszcze wydobywać z siebie tak głośne dźwięki. Kobieta była jednak na drugim brzegu sadzawki i watpiła w to, że tak mały volus dojrzy takiego wielkoluda jak ona z takiej odległości. W tej chwili zaczynała już powoli wątpić w to, że zawartość torby jest całkiem zwyczajna, więc położyła torbę na ziemi z zamiarem otworzenia jej. Pierw uchyliła tylko początek zamku, by czasem coś do niej nie wyskoczyło jeżeli otworzyłaby ją gwałtownie. Zajrzała do środka zastanawiając się, czy odda torbę jej właścicielowi czy też nie.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

6 cze 2014, o 20:49

Szeol Gate:

Powrót na powierzchnię wody dostarczył Gate'owi skrajnych odczuć - z jednej strony układ oddechowy niemalże oniemiał z zachwytu nad dostępem do świeżego powietrza. Z kolei z drugiej skórą mężczyzny aż targnęło gdy została wystawiona na działanie delikatnego lecz chłodnego podmuchu który nieustannie przepływał w koło Kręgu. Krótko mówiąc z sygnałów dostarczanych mu przez organizm wynikało, że Szeol najlepiej zrobiłby zostając rybą - mógłby wtedy oddychać nie wyściubiając nosa z sadzawki.
Nie będąc w stanie pokonać ewolucji łowca głów wypełzł jednak na brzeg, zabierając ze sobą zawodzącego w głos volusa. Obcy dzięki swemu skafandrowi nie odczuwał termicznych niewygód przejścia z ośrodka do ośrodka, co w teorii powinno go uczynić jeszcze bardziej wdzięcznym za ratunek - w praktyce volus zachowywał się jakby pomoc w ogóle nie była mu potrzebna a człowiek jeszcze mu przeszkadzał. - Gdzie jest <kyhym> ta torba?! - buzował się wymachując swoimi krótkimi rękoma i nerwowo przeczesując wzrokiem okolicę. - Chwilę temu tu <kyhym> była! Nie mogła się <kyhym> rozpłynąć! Gdzie ona jest <kyhym> ziemskie plemię?! - wyraz zdecydowanego niezadowolenia z podejścia niewielkiego członka wspólnoty do sprawy, jaki zaczął malować się na twarzy i w głosie Gate'a, mimo wszystko nieco otrzeźwił volusa. - Ja... <kyhym> jestem Bothar, <kyhym> Bothar Hun. Dzięki, ziemskie plemię, ale <kyhym>... nie rozumiesz. Muszę natychmiast <kyhym> odzyskać tę torbę! - w końcu volus podjął trop przez obserwację na drugim brzegu - Hej ty <kyhym> ziemskie plemię! Hej! - zawołał ku kobiecie na przeciwległym brzegu - jedynej wyraźnie zajętej czymś innym niż przyglądaniu się akcji ratunkowej.
Jasper Relly: Wyłowiona zdobycz była stosunkowo lekka jak na to, czego można się było po niej spodziewać. Ciągnąc za jedną z materiałowych rączek kobieta mogła już z dużą pewnością obstawiać, że przez jej ręce nie przewija się właśnie broń ani żadne interesujące substancje chemiczne - chyba, że ich ilość nie przekraczała "próbki" rynkowej. Z rzeczy za które można by skoczyć na główkę do dość płytkiej sadzawki Prezydium zostawały więc już tylko władza i pieniądze. Słodki klekot jaki zawartość wydała z siebie kiedy Jasper spróbowała strzepać resztę wilgoci z powierzchni technicznego materiału nie wykluczał jednego ani drugiego.
Rzucona na trawnik sakwa - jak się po chwili okazało - dzielnie broniła swej zawartości przed wilgocią, ale nie zamierzała stawiać oporu gdy Relly zabrała się za jej wybebeszanie. Hermetyczny suwak gładko ustąpił pod sugestią jej kobiecych acz pracujących dłoni. Przezorna mechaniczka zachowała środki ostrożności na wypadek wyskakującego ze środka ciasta - z jednej strony należało pochwalić przezorność, z drugiej gdyby torba miała eksplodować przy otwarciu w historii zapisałaby się raczej jako lekkomyślna sezonowa tancerka na rurze...
Zważywszy, że Prezydium nie wstrząsnął jednak żaden wybuch kobieta dostała jeszcze sporo czasu na napisanie własnej historii. Na dobry początek postanowiła zajrzeć do wnętrza. Rozchylając poła torby rzuciła nieco sztucznie generowanego światła na kilkanaście niewiadomej zawartości datapadów rozłożonych na "wyściółce" z czipów kredytowych. Kolory symbolizujące pojemność tworzyły interesującą mozaikę, ale oko obytej z napiwkami i opłatami za usługę Jasper oceniło pulę na co najmniej kilka tysięcy kredytów.
Nad pomrukami zgromadzonych wokół kobiety gapiów przebił się raz jeszcze głos volusa. - Hej ty <kyhym> ziemskie plemię! Hej!- Wystarczyło kilka sekund niezręcznej ciszy a mechaniczka już czuła na skórze co najmniej pół tuzina spojrzeń przeniesionych na nią przez zaintrygowane asari czy turian.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jasper Relly
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 15 maja 2014, o 21:47
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Kredyty: 5.000

Re: Przestrzeń Publiczna

8 cze 2014, o 20:34

Jasper poczuła lekki dreszczyk emocji gdy zaglądała do wnętrza torby. Jej oczom ukazało się jedynie - o ile można to tak ująć - sporo datapadów wyścielonych na dużej ilości kredytów, jak wprawnym okiem zdążyła szybko ocenić. Dla niej nie były to rzeczy niesamowicie warte uwagi i zachodu, choć datapady w pewnym stopniu zaintrygowały mechaniczkę. Z pewnością informacje w nich zawarte były ważne, skoro volus już do Szeola wykrzykiwał rozkazy o odnalezienie swojej torby, lecz ważne dla niego nie musi znaczyć przecież ważne dla niej. To co jemu było niezbędne i niesamowicie cenne, dla Jasper mogło być faktem całkiem nieistotnym i nie wnoszącym niczego nowego do jej niezbyt emocjonującego życia.
Czuła na sobie wzrok kilkunastu osób kiedy volus z przejęciem zaczął do niej nawoływać, uświadomiwszy sobie, iż to właśnie ona wyłowiła jego torbę z wody. Ignorując zainteresowanie i nieco irytujący wzrok tłumiku zarzuciła na ramię sakwę, po czym odeszła od zgromadzenia kierując się w stronę dwójki zmarzniętych panów. Kiedy w końcu do nich podeszła, spojrzała z dość wysoka na knypkowatego volusa świadoma tego, że mając torbę na barku on niestety - albo i stety - do niej nie dosięgnie. Jednak jego wybawiciel z pewnoścją sięgnąłby i prawdopodobnie łatwością byłoby dla niego pozbawienie Jasper łupu, jednak chyba mężczyzna nie był aż takim obrońcą uciśnionych jakim mógł się wydawać. A może się myliła?
- Jak widzisz, ja mam Twoją torbę i jak nie będziesz się rzucał, to Ci ją oddam. Chyba, że nie muszę? -zapytała, drocząc się trochę z volusem. Spojrzała na Szeola, który stał tuż obok niego i po chwili - może i nieco niezręcznego dla niego - wpatrywania się w jego twarz wróciła wzrokiem do volusa czekając spokojnie na jego kolejną, burzliwą reakcję.
ObrazekObrazek
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Przestrzeń Publiczna

9 cze 2014, o 15:26

- Oczywiście, przede wszystkim torba - odpowiedział Szeol, który praktycznie w ogóle nie był zainteresowany zgubą kosmity. - To ja się wpierw ubiorę, a ty w tym czasie nie wpadnij do wody.
Żadnego klepania po ramieniu, chwalenia, dziękowania, czy aplauzu dla ratownika. Jednym słowem cisza, w której Szeol mógł się zatracić. Pięć minut sławy na prezydium było mu potrzebne do życia tak bardzo, jak Cytadeli zbuntowane Gethy. Wcale.
Mężczyzna, idąc po swoje rzeczy zauważył, że na jego rękach oraz klatce piersiowej pojawiła się gęsia skórka. Spowodowana była ona zimnym, lekkim i w tym momencie nieprzyjemnym wietrzykiem, napotykającym wilgotne ciało Szeola. W tej chwili niekoniecznie mu się to podobało, dlatego też przyśpieszył kroku, aby pochwycić swoje suche ubranie; dzięki temu, że zdjął je z siebie przed skokiem, teraz mógł je przyodziać, aby było mu chociaż trochę cieplej.. Jednakże ciało Gate'a nadal było w jakimś stopniu mokre, dlatego powstał kolejny dyskomfort w postaci przyklejających się ubrań. Najgorzej było w okolicy krocza, bo przecież nie wskakiwał do wody nagi; zostawił na sobie tą część garderoby z przyczyn oczywistych.
Po ubraniu się, Szeol ruszył za volusem. Chciał zobaczyć jak zakończy się cała sprawa, bo najwidoczniej ktoś go bardzo nie lubił, jeżeli wrzucił go do wodnego zbiornika... A temu akurat nie było się co dziwić. Jednakże po chwili dogonił go i stanął przed znalazcą torby, którą była Jassper. Wyglądała jakby chciała zabrać tą torbę dla siebie, a długie spojrzenie rzucone na Gate'a sugerowało, że jeżeli będzie starał się torbę odebrać, to będzie pierwszą ofiarą.
- Nie patrz się tak na mnie. Jestem tylko biernym i mokrym obserwatorem - wykrztusił z siebie speszony łowca nagród. - Gadaj z tym volusem.
Mu nie zależało na zawartości torby, po prostu poczuł się odpowiedzialny za uratowanie kosmity. A teraz po prostu chciał poprzyglądać się zakończeniu całej sprawy, albo jej rozwinięciu. Kto wie? Może zaraz wybiegną jacyś zbóje i zaczął strzelać do wszystkiego co się rusza, żeby dostać tego grubego chama?
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

10 cze 2014, o 23:03

Niewiele wody spłynęło z przemoczonego Gate, nim okolica zaczęła się przerzedzać a na idealnie przystrzyżonym trawniku pozostali już tylko Szeol, Jasper i niedoszły topielec Bothar - wraz z końcem widowiska za jakie ujść mogła brawurowa akcja ratunkowa sprawa przestała cieszyć się zwiększonym zainteresowaniem postronnych. Ci, którzy rzucali jeszcze swe ukradkowe spojrzenia na trzymaną przez kobietę czarną torbę robili to udając, że prowadzą beztroskie rozmowy czy wrócili do pozostawionych w extranecie spraw.
Relly nie czekała długo na przewidzianą reakcję. Volus mimo kąpieli w chłodnej sadzawce nie ochłonął jeszcze na tyle, aby uspokoić się zgodnie z jej życzeniem. - Oddawaj to <kyhym>, ziemskie plemię! - domagał się, próbując sięgnąć torby wspiąwszy się na swe krótkie palce. Ta krótka rodzajowa scenka mogłaby posłużyć za idealną odpowiedź na pytanie: czemu długie lata kulturowej ewolucji uczyniły z mieszkańców Irune handlarzy prawie doskonałych? W końcu bez tego do końca życia pozostawaliby na niełasce osobników wyższych niż półtora metra, co z grubsza dawało całą resztę galaktyki. - To bardzo ważna <kyhym>, torba. Muszę ją jak najszybciej <kyhym> odzyskać! Słyszysz?! <Kyhym> - marne podskoki na niewiele się zdały, więc Bothar postanowił wziąć w końcu kilka jeszcze głębszych niż zwykle oddechów i podjąć drogę dyplomacji. - Ziemskie plemię, jeżeli oddasz proszę tę torbę <kyhym>, rozejdziemy się w przyjaźni nim zjawi się <kyhym> SOC, co ty na to?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

11 cze 2014, o 14:43

Kraiven kręcił się jakiś czas po prezydium chcąc tak naprawdę ochłonąć po rozmowie w restauracji. To były jego ostatnie godziny spędzania wolnego czasu i rozkoszowania się czystym przefiltrowanym powietrzem. W porównaniu do tego z Omegi, które na dodatek śmierdziało zdechłym, albo przefiltrowanym szczurem z wentylacji. Do tego będzie tęsknił za tutejszymi widokami. Ładnymi restauracjami, miejscami na rozrywkę, oraz rzecz jasna parkiem wzdłuż rzeki. Przystanął po jakimś czasie przed wejściem do jednego z bloków prezydium, który prowadził do części handlowo-klubowo-medycznej. Oparł się plecami o jeden z rogów i uruchomił swój omni-klucz. Wpierw otworzył skrzynkę odbiorczą chcąc zobaczyć czy jakaś wiadomość do niego nie przyszła. Niestety, prócz wiadomości od Blue odnośnie biletów i transportu, nie było żadnej. Nawet od Fenki. Zmrużył oczy, po czym zaakceptował miejsca dla dwóch osób w wahadłowcu, podróżującego linią Cytadela-Omega. Gdy już to zrobił, zawędrował do wejścia, które miał przed sobą. Po drodze, mijał sporą ilość ludzi, którzy to stojąc przed oknami, oglądali promenadę, a inni śpiesząc się do klubów, które znajdowały się nieco niżej, albo nieco wyżej. Po ataku gethów, infrastruktura troszeczkę się zmieniła, ale i przyniosła nowe i lepsze rozwiązania, zapewniająca dostateczną ochronę i bezpieczeństwo. Wszędzie kręcili się funkcjonariusze SOCu. Co najzabawniejsze, przeważnie to byli ludzie. Skończyła się nareszcie era turian na cytadeli. Przyszedł czas na ludzi. Uśmiechając się kącikiem ust, wspominając dawne dzieje, mijał pewien sklep, który przypadł mu do gustu. Podszedł bliżej niego by dojrzeć jakie ekskluzywne towary reprezentowały. Podrapał się po brodzie, myśląc, że chyba znalazł to czego szukał przy okazji. Kupił, a potem nieco z krzywym uśmiechem, skierował się w drogę powrotną. Lecz tym razem, już skycarem na koszt błękitnych. Korzystając jeszcze z wolnego czasu, zastanowił się nad tym, co będzie jak już dotrze i spotka się z Nache. Czy znowu ozięble go potraktuje? Czy też dojdą do porozumienia? Czas pokaże.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jasper Relly
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 15 maja 2014, o 21:47
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Kredyty: 5.000

Re: Przestrzeń Publiczna

12 cze 2014, o 15:24

Tak jak Jasper się spodziewała, Szeola nieco speszyło jej dość specyficzne wpatrywanie się w jego lico. Ponownie spojrzała na volusa, który również zgodnie z jej przypuszczeniami pierwszym co zrobił było krzyknięcie na czarnowłosą i desperackie próby dosięgnięcia do jego - a może i wcale nie jego - torby. Zaraz spostrzegł jednak, iż na nic się to nie zdaje i nawet stając na palcach czy podskakując to jego wysiłki tak czy siak schodzą na marne. Gdy tylko się zorientował, że sytuacja jest taka a nie inna, postanowił załatwić wszystko bardziej pokojowo. Myślał może, że Jasper odda mu tą torbę bez jakichkolwiek zająknięć czy pytań i jeżeli tak właśnie było to się mylił - może uda jej się coś uzyskać w zamian za to, że to przecież ona a nie ktokolwiek inny dzielnie wyłowiła z wody jego skarby... mówiąc w cudzysłowie.
- Bardzo ważna torba mówisz? A czemu jest tak znowuż ważna? - zapytała volusa dziewczyna, spoglądając na niego ze zdecydowanej góry - Oddam ci tę torbę jeżeli mnie do tego przekonasz. - powiedziała po krótkiej chwili obserwowania małego kosmity plączącego się pod jej nogami.
Szeol w zasadzie nie wnosił tutaj nic, po prostu sobie stał i patrzył jak to czarnowłosa ma zamiar może i potargować się trochę z tym karzełkiem. Lecz skoro już nikomu nie przeszkadzał i był biernym obserwatorem, Jasper nie zwracała na niego większej uwagi poza rzucaniem krótkich, przelotnych spojrzeń coby kontrolować w miarę sytuację.
ObrazekObrazek
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

13 cze 2014, o 17:33

Kiedy opuścili hotel, ruszyli spokojnym krokiem wzdłuż prezydium. Ponownie, korzystał z okazji i rozglądał się dookoła jak mógł by nacieszyć się spędzonymi tutaj chwilami. W porównaniu do swojego mrocznego kuzyna, tutaj zawsze będziesz się czuł rozluźniony - Będzie mi brakowało tego miejsca - odparł do asari, wpatrując się w panoramę prezydium, po czym skupił się na marszu. Udali się tam o dziwo na piechotę. Nikt nie pomyślał o skycarze, albo po prostu chcieli skorzystać z tego i popodziwiać widoki. Właśnie wtedy przez przypadek, przypomniał sobie o zasadniczej rzeczy. Zapomniał dokonać zakupów. Zapowietrzył się, idąc i mrużąc oczy, po czym westchnął, idąc dalej. Mimo, że nie chciał wprowadzać w Nache niepewność, odparł po prostu - Nie zważaj na mnie...zapomniałem o czymś - z braku tego wszystkiego i tych całych wydarzeń, kompletnie stracił na to głowę. W tym samym czasie, zauważył już z daleka znaną mu kawiarnię appolo. Miejsce, gdzie na świeżym powietrzu jeśli to tak można było powiedzieć, znajdowała się miła ostoja przed udaniem się do centrum, bądź do portu kosmicznego.

z/t
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

16 cze 2014, o 22:16

Świetliste punkty na masce środowiskowego skafandra należącego do volusa przygasły, co chyba oznaczało, że oczy za nimi ukryte zostały poważnie zmrużone - niewysokiemu xeno nie przypadł widać do gustu kierunek, w jakim toczyła się ich rozmowa. Oddychając nieco niespokojniej niż jego rasa miała to w zwyczaju rozejrzał się, szukając pomocy wśród obecnych - tłum w większości już jednak zniknął a z twarzy Szeola łatwo było wyczytać, że jego zdaniem wystarczająco pomógł już dziś nieznajomemu i nie ma co na niego liczyć. Bothar nie załamał się jednak w obliczu przytłaczającej przewagi wroga - postanowił zachować, w przenośni, pokerową twarz. - Jest bardzo <kyhym> istotna, ponieważ im dłużej ją bezprawnie <kyhym> przetrzymujesz, tym większa szansa, że to mnie czekają <kyhym> nieprzyjemności, a nie osobników, którzy na nie <kyhym> zasłużyli. - próbował sprawę przedstawić w tonie tak władczym i dumnym, ale jego rozbiegane spojrzenie co raz głośniejsze posapywanie nie dawały złudzeń co do jego stanu emocjonalnego - Jeżeli poczekamy jeszcze trochę, to <kyhym> JA... ym... zostanę niesłusznie oskarżony o coś, czego <kyhym> właściwie nie popełniłem... A WY, ziemskie plemię, będziecie <kyhym> bez sensu ciągani po sądach. A teraz oddaj mi <kyhym> tę torbę? Muszę poszukać kogoś, kto <kyhym> pomoże mi rozwiązać pewne... problemy, nim wymkną się <kyhym> spod kontroli i to zaraz. - echo przyniosło już z oddali dźwięk syren patrolowych SOC, które nieosłonięte ludzkie uszy odebrały - sądząc po braku reakcji volusa - nieco wcześniej.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Krąg Prezydium”