23 mar 2013, o 13:35
Na dworcu panował dosyć duży ruch i można powiedzieć wprost, że był wręcz oblegany. W końcu kolej magnetyczna, to był główny środek komunikacji publicznej na Cytadeli. Można wręcz było poczuć atmosferę tego miejsca, patrząc i słysząc istoty, jakie czekały tutaj na kolejny pociąg, który albo zawiezie ich, gdzie chcą, albo będą mieli okazję odebrać swoich bliskich, przyjaciół lub jeszcze kogoś innego ze stacji. Śmiechy, pogaduchy, odgryzanie się oficerowi SOC, kłótnia przez komunikator, dziecko grające w nową grę na Omni-klucz. To miejsce żyło osobami, które się przez nie przewijały. Przez głośniki umieszczone na całym dworcu, słychać było komunikat o tym, że kolejny pociąg niedługo przyjedzie.
Dla Axandra to akurat był fart, który oznaczałby, że się nie spóźnił i będzie miał okazję odebrać panią doktor na czas, robiąc przy tym dobre pierwsze wrażenie. Punktualność. Druga rzecz, to choć niewiele znalazł na temat Irikii, to już ta informacja mówiła dużo, sama przez siebie. To co robiła, nie było przeznaczone dla szerokiej i nawet wąskiej informacji publicznej. Jednym słowem, było to coś ważnego. No i też miała się spotkać z Radnym, a to już samo przez siebie mówiło o wadze jej pracy.
Michael natomiast już nie mógł się doczekać, by pociąg już teraz znalazł się na peronie. W końcu miał się przecież spotkać z porucznik SOC, której w jego oczach niczego nie brakowało. Mógł się jednak już odrobinę uspokoić, po komunikacie który informował, że za chwilę będzie mógł wsiąść do jednego z wagonów, który miał go przewieść przez kilka okręgów, pod drzwi pewnej Asarii.
W końcu kolejka dojechała na miejsce i powoli zaczęła zwalniać do momentu, kiedy już całkowicie by się zatrzymała. Wszyscy oczekujący zgromadzili się blisko, czekając na swoją okazję, by mogli wejść do wagonów i ruszyć w swoją podróż. Pasażerowie w wagonach też myśleli ponownie, bo już byli na nogach i tłoczyli się przy wyjściach. Wszyscy, prócz pasażerów jednego wagonu, przed którym stali między innymi szeregowiec Przymierza i Turianin mający zadatki na polityka. To też się rzuciło w oczy to fakt, że nikogo nie było widać przez szerokie okna wagonu. Jakby był pusty.
Po chwili jednak cała kolejka zatrzymała się na dobre, a drzwi wszystkich wagonów się otworzyły. To, co się wtedy wydarzyło, to przechodziło wszelkie pojęcie. Pasażerowie wszystkich innych wagonów wybiegali z nich, krzycząc przeraźliwie i w panice uciekając, byle dalej od miejsca w którym się znajdowali. Kiedy drzwi wagonu, przed którymi stali Baum i Likulus się otworzyły, ich oczom ukazała się Quarianka, która na zmianę płacząc i szlochając, wypadła z pociągu na peron i krzyczała ostrzeżenia.
- Keelah! Uciekajcie! Oni... o Keelah! - krzyczała zapłakana, kiedy leżąc na boku odsuwała się w panice od wagonu. Prawie w tej samej chwili wyszedł stamtąd żołnierz Hierarchii w kompletnym pancerzu i z hełmem na głowie, który trzymał w rękach turiankę. Axandr mógłby ją w pierwszej chwili wziąć za osobę, którą miał stąd odebrać, gdyby nie jedna rzecz. Ona nie miała twarzy. Jej oczy, szczeliny nosowe i usta były zasklepione skórą. Nie mogła na nikogo spojrzeć, bo skóra zasłaniała jej oczy. Nie mogła nic powiedzieć, bo nie miała ust. Nie mogła też oddychać, bo nie miała nosa.
- Niech ktoś mi pomoże! - krzyknął żołnierz, kładąc panią doktor na posadzce stacji i szybko zdejmując swój hełm, szukał wzrokiem kogoś do pomocy. Oczywiście psychologia tłumu podziałała na mnóstwo istot niemal natychmiastowo. Jest niebezpieczeństwo, trzeba więc uciekać. Tak więc szybko dworzec stawał się odludnym miejscem.