Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Przestrzeń Publiczna

22 cze 2014, o 20:43

Szeol stał i przyglądał się dwójce istot. Starali się targować poprzez jakieś obietnice czy groźby... I to wszystko z powodu jakiejś torby, której zawartość znał jedynie volus. No przynajmniej do takich wniosków doszedł Gate, bo Jassper praktycznie na niej nie zależało, a kosmicie wręcz przeciwnie. Może po prostu dla tej rasy rzeczy, które znajdują się w środku mają jakiś większość wartość, niż dla takiego "ludzkiego plemienia". A czarnowłosa korzystając z takiej niepowtarzalnej okazji, starała się coś ugrać, może zarobić. Sprytna.
Jednak coś nadjeżdżało i było to SOC, które dało sie już usłyszeć. Zaraz ich sielankowe kłótnie zostaną przerwane, a torba zarekwirowana i nikt na tym nie zarobi.
- Streszczajcie się - powiedział obojętnym głosem. - Zaraz przyjadą panowie, co chętnie wszystko wezmą do siebie i spiszą przy okazji nasze dane.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jasper Relly
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 15 maja 2014, o 21:47
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Kredyty: 5.000

Re: Przestrzeń Publiczna

24 cze 2014, o 18:45

Volusowi widocznie nie przypadły do gustu negocjacje czarnowłosej, gdyż zachowywał się coraz bardziej niespokojnie i nerwowo. Jasper widziała po nim, że zawartość tej torby jest bardzo cenna dla małego kosmity i wcale nie chciała oddawać jej szybko. Po wyrazie twarzy Szeola widziała, że jego pomoc na uratowaniu tonącego niestety się zakończyła, więc nie musiała obawiać się nagłej czy agresywnej reakcji z jego strony.
Gdy volus uparcie dążył do odzyskania własności jego - lub też niekoniecznie jego - cały tłumik powoli rozszedł się dając dwójce negocjatorów pole do popisu. No, może gdyby nie dochodzące powoli do uszu zebranych syreny SOC, które najwidoczniej zbierały się tu po to by zgarnąć małych awanturników oraz torbę o którą poszło.
- Dobra. Ty przestaniesz się rzucać a ja oddam Ci torbę, jeżeli szybko powiesz mi co jest w środku. - powiedziała, zdejmując torbę z ramienia i przenosząc ją do ręki, nieco ponad wysokość oczu volusa. Mógł do niej sięgnąć gdyby tylko chciał, jednak zapewne wiedział iż czarnowłosa jest trochę silniejsza od niego i niekoniecznie wyrwanie jej swojej własności musi mu się powieść.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

28 cze 2014, o 09:05

Bothan naprawdę tracił już cierpliwość do niezwykle władczej wobec niego kobiety, co wyrazić miało zapewne przeciągłe spojrzenie przygaszonych lamp na jego hełmie. Kiedy właśnie volus zaciągnął w płuca kolejny haust powietrza, którym chciałby zapewne zwymyślać Jasper, także do jego uszu dobiegł niepokojący zwiastun nadlatującego SOC. - Dobrze. <kyhym> Wygrałaś, ziemskie plemię. - obcy stanął prosto, ręce założywszy na plecy kiepsko udając spokój i samokontrolę. Ja... umm... <kyhym> pracuję w jednym z tutejszych <kyhym> banków. W tej torbie, którą sobie <kyhym> przywłaszczyłaś znajduje się kilka naszych <kyhym> depozytów oraz prywatne dane pewnych naszych <kyhym> wpływowych klientów. - volus otwarcie rozglądał już się skąd nadciągają służby porządkowe - zapewne, aby kroki skierować w przeciwną stronę. - A teraz musimy już <kyhym> iść. Resztę wyjaśnię <kyhym> um... nie tutaj. - Co powiedziawszy zaczął wiercić się w miejscu jak przyparty do muru. Na horyzoncie widać było już niebieską sylwetkę wozu patrolowego - jeżeli więc ludzie nie chcieli omówić reszty tej sprawy podczas nagrywanej rozmowy na posterunku, była to najwyższa pora, aby szybkim krokiem ruszyć ku zaludnionym alejkom Prezydium i wmieszać się w tłum przechodniów.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jasper Relly
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 15 maja 2014, o 21:47
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Kredyty: 5.000

Re: Przestrzeń Publiczna

1 sie 2014, o 20:34

Dziewczyna uśmiechnęła się nieznacznie czując w głębi duszy delikatną satysfakcję z osiągnięcia jakiegoś tam zamierzonego sobie celu. Dowiedziała się bardzo ogólnikowo tego, czego dowiedzieć się chciała, więc chwyciła rączkę torby w dłoń a rękę opuściła na dół.
- Jeszcze nic sobie nie przywłaszczyłam... ale teraz lepiej chodźmy. - powiedziała, momentalnie przybierając nonszalancką pozę świadczącą o tym, że znalazła się tu całkiem przypadkiem. A przynajmniej tak miała wyglądać w oczach SOC, którzy byli jeszcze na tyle daleko, by Jasper spokojnie nie dała się im usidlić.
Uświadomiła sobie, że obok nich stoi jeszcze Szeol, który wciąż biernie obserwował całe zajście. Nie wiedziała jak będzie się odnosił do pójścia z nimi, czy jest ciekawy jak ta historia potoczy się dalej - czy też woli spokojnie wrócić do domu i nie pakować się niepotrzebnie w ewentualne problemy? Cóż, to był jego wybór, lecz lepiej było się tego dowiedzieć zanim ruszą - a nuż jest jednym z tych bojdup, co to ze strachu przed konsekwencjami poleci do służb SOC by opowiedzieć im o wszystkim co tu zaszło i poinformować z dobroci serca, gdzie poszła Jasper. A to wszystko po to, by zostać "docenionym" przez prawo i inne tego typu duperele. Mogłaby w zasadzie kazać mu iść z nimi, ale co ona miała tu do gadania skoro był znacznie szerszy od niej w barach i niewątpliwie też dużo silniejszy...
- Szeol? - zapytała spojrzawszy na niego, kierując się już w stronę alejek Prezydium - Idziesz? Jeżeli Twój mały koleżka mnie rozgniewa, znowu wrzucę go do stawu, aczkolwiek razem z torbą by nie było, że łamię dane słowo... ja go nie uratuję, więc przydałbyś mu się jako ochroniarz. - powiedziała i odwróciła się tyłem, skinieniem głowy kierując volusa za sobą.
ObrazekObrazek
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Przestrzeń Publiczna

14 sie 2014, o 23:18

Szeol stał i patrzył się na dwójkę kłócących się istot - czynność ta pochłaniała ich tak, że zapomnieli o całym wszechświecie: najważniejsza była teraz torba i jej zawartość oraz nagroda za "odzyskanie" jej całej i zdrowej.. Ta nawet nie liczył na to, że mogliby oni sprawdzić również stan mężczyzny - rzucił się do zbiornika jak głupi i mógł w coś uderzyć, a teraz powoli sobie umierać na jakiś krwotok czy coś innego.. Ale przecież po co? Trzeba najpierw wytargować kilka kredytów czy innych rzeczy. Cholerne cytadelowskie cwaniaki.
Nagle ni stąd ni zowąd volus poddał się ziemskiej kobiecie i zgodził się na coś co chciała... Tylko Gate niekoniecznie wiedział co. Cóż, ziemskie kobiety można traktować jako inny gatunek... Kompletnie niezrozumiały. Zaraz po tym wydarzył się kolejny niespodziewany zwrot akcji, bo nagle - przynajmniej dla Jass - najemnik zaczął istnieć. Ba, zaczęła do niego mówić!
- Co ja? - odpowiedział od niechcenia, bo przecież po co ma uczestniczyć w tej kłótni? - A po co ja wam potrzebny? Nie obchodzi mnie los tego volusa, a jak go wrzucisz, to nie ja pójdę siedzieć. - Szeol był lekko zdziwiony propozycją, bo w tym momencie chciał tylko, aby jego ubrania wyschły i może trochę kredy.. Okazja! - Bontarze? Botharze? Nieważne. Chce tylko powiedzieć, że za kredyty mogę obronić Cie przed tą wiedźmą i kolejną kąpielą w zbiorniku. Co ty na to?
Ty to masz głowę, skurwielu! Niech się zgodzi i kredyty są praktycznie w kieszeni, pomyślał.
W duchu cieszył się jak głupi, choć na zewnątrz trzymał się twardo - takie małe przyzwyczajenie z pracy, kiedy zawsze trzeba było być tym, który zachowuje zimną krew... W końcu nie płacili mu za uciekanie.
- To jak? Za dużo masz w gębie, za mało w umiejętności pływania.
Ugryzł się w język po wrednej wypowiedzi, w której podkreślił jak bardzo volus jest bezbronny. Brakowało jeszcze tego, aby uniósł się honorem i nie przyjął tymczasowego ochroniarza... A bardzo zależało mu na tej małej pracy, bo mogła mu bardzo pomóc przeżyć kolejny dzień i może nawet pozwolić wrócić do zawodu.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

20 sie 2014, o 10:31

Volus dyszał już ciężko wyraźnie zdenerwowany i spanikowany. Normalnie jego wzroku nie byłoby możliwym śledzić, ale Bothar wodził już z Jasper na Szeola a z Gate'a na Relly całym ciałem. Mim ograniczającego możliwości aparatu oddechowego udało mu się westchnąć z ulgą, kiedy nareszcie bezstresowa dyskusja ludzi na których nieszczęście go dziś pchnęło zaczęła toczyć się w marszu - nawet fakt, że w przełożeniu na voluską skalę był to de facto trucht nie przeszkadzał obcemu tak długo, jak truchtał za nimi z dala od funkcjonariuszy porządkowych. Jak zwierzę nęcone przynętą utrzymywał się na dwa kroki za torbą wiszącą w rękach kobiety na wysokości jego wzroku. - Ta em... <kyhym> Pani z pewnością <kyhym> jest godna <kyhym> zaufania, jednak... - volus brzmiałby może nieco wiarygodniej, gdyby nie musiał kurczowo łapać się każdego oddechu aby jednocześnie mówić i utrzymywać tempo - Głupio było <kyhym> by odmówić <kyhym> tak szczodrej <kyhym> ofercie! - Nie było to może potwierdzenie na piśmie, ale biorąc poprawkę na warunki Szeol mógł chyba czuć się zatrudniony. - Czy resztę <kyhym> tej dyskusji <kyhym> moglibyśmy <kyhym> przeprowadzić <kyhym> jak przystało <kyhym> Ohhh... - w niewysokim mężczyźnie zabrakło w reszcie pary i zatrzymał się na środku chodnika. Minęło kilka chwil nim wypluł z siebie coś więcej niż szum ciężkich voluskich oddechów - Jak przystało na istoty <kyhym> cywilizowane?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

26 sie 2014, o 11:31

- Wspominałem już, że lubię ryzyko. To zabawne w sumie przy każdym zbliżeniu do ciebie stawiać ich w gotowości. – włożył ręce do kieszeni czekając na windę. Nie było to tylko nawiązanie do funkcjonariuszy. Już samym ryzkiem była decyzja, którą odważył się podjąć całkiem przed chwilą. W końcu właśnie to doprowadziło go tutaj, na Cytadelę. – Ciekawie ilu z nich potajemnie się w tobie kocha.
Uniósł brwi uśmiechając się szeroko. To również go rozbawiło, zresztą w zasadzie od rana bawiły go byle drobiazgi. I jakoś za nic nie mógł się powstrzymać od wszelkich uszczypliwo-zaczepnych komentarzy. Nie było w tym jakiejś złośliwości broń boże, zresztą znała go już na tyle.
Pierwsze promienie sztucznie wykreowanego słońca uderzyły go zaraz po wyjściu z windy. Zmrużył delikatnie oczy zanim te zupełnie przyzwyczaiły się do tej jasności.
- Prowadź, bo ja jakoś tak średnio się rozeznaję w tych ścieżkach. Jeszcze bym nas zaprowadził w jakiś ciemny kąt, czy coś. – rzucił pozwalając Iris na wskazanie mu kierunku, w którym mieli się aktualnie udać. Komentarz może i dość dwuznaczny, jednak bynajmniej nie nieprzyzwoity. Szedł może nie powolnym krokiem, ale spokojnie można było go zaliczyć do tych spacerowych. W końcu przecież mieli się udać na rzeczony spacer, czyż nie? Woda faktycznie przyjemnie szumiała i niemal jak prawdziwa oddawała część swojego chłodu. Było naprawdę przyjemnie, aż chciało się przynieść tutaj kawałek koca i usiąść na brzegu.
- Powinniśmy kiedyś polecieć na Ziemię. – powiedział spoglądając na powierzchnię jeziora, która ani trochę nie mogła równać się z tym, co na ojczystej planecie przyszło mu oglądać. W sumie może nawet im obojgu przydałby się taki wypad z dala od Cytadeli czy Ilium. To byłaby naprawdę miła odmiana dla wszechogarniającej przestrzeni kosmicznej, którą każdy chciał zwiedzić i zobaczyć. Diego nie widział w niej natomiast niczego fascynującego, owszem wszystko miało swój jedyny klimat, którego próżno doszukiwać się gdzie indziej, ale nic nie mogło konkurować z ojczystą planetą. – Każdy człowiek uważa, że musi koniecznie zobaczyć Cytadelę, Ilium, Thessię czy Sur’Kesh a nikt z nich nie docenia tego, co ma na miejscu. Dopiero jak opuściłem Ziemię zacząłem dostrzegać rzeczy, które tam wydawały się niczym szczególnym, a tutaj ich zwyczajnie brakuje.
Zamyślił się na chwilę, nie zdając sobie nawet sprawy jak te słowa bardzo sentymentalnie zabrzmiały. Czy tęsknił za życiem w Rio? Nie bardzo… Za dużo przypominało mu o jego dzieciństwie, którym swoja drogą też pewnie będzie musiał się podzielić kiedyś z Iris. Zaraz! Przecież zapomniał w tym wszystkim, że radna mogłaby mu pomóc w jeszcze jednej rzeczy. Czymś, z czym pogodził się już dawno temu porzucając wszelkie nadzieje. Nie musiał oczywiście od razu zalewać ją falą informacji w tym temacie, ale subtelnie można było do tego nawiązać.
- Miałem kiedyś siostrę… - zawiesił głos spoglądając gdzieś przed siebie.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2044
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

26 sie 2014, o 12:04

Ciekawie ilu z nich potajemnie się w tobie kocha... Oczyma wyobraźni zobaczyła siebie, siedzącą za biurkiem w ambasadzie i krążącego leniwym krokiem, za jej plecami, porucznika Davida Bowninga. Obserwował on Iris z rozczulonym uśmiechem. Obiecała, że tylko wyślę dokumenty do sztabu Przymierza i będą mogli już stąd iść. Do niej bądź do niego. To bez różnicy. Chwilę później, wezwany przez sekretarkę, David wychodzi. Rzuca jeszcze w drzwiach, aby nie kazała mu długo na nią czekać. Ile czasu mogło upłynąć? Dwie, trzy minuty? I leży już martwy na schodach. Iris pokręciła głową, chcąc czym prędzej pozbyć się tego wspomnienia. Minęły już ponad cztery lata. Nie powinna wracać do takiej przeszłości.
- Nic mi na ten temat nie wiadomo.
Może przesadnie ostro ucięła temat zakochanych w niej funkcjonariuszach. W każdym razie, wcisnęła odpowiedni przycisk i jazda na sam dół upłynęła im na słuchaniu dzisiejszego wydania wiadomości galaktycznych. Giełda, nowy koncern produkujący broń ciężką z siedzibą na Nos Astrze, jakiś obchody na Thessi i inne, mało istotne informacje.
- Wbrew pozorom trudno się tutaj zgubić.
Zaprowadziła Diego niewielką alejką, o tej porze jeszcze też mało przez kogo uczęszczaną, aż nie znaleźli się na kilka kroków od brzegu jeziora. Wystarczył tylko jeden, aby stanęli na prawdziwej, zadbanej, zielonej trawie. Parę person najwyraźniej wpadło na ten sam pomył, który przyszedł do głowy Rodriguezowi, bowiem siedzieli oni albo na kocu, albo tak po prostu zaraz obok wody, ciesząc się spokojem i malowniczością tego miejsca.
Powinniśmy kiedyś polecieć na Ziemię. Zatrzymała się tak po kilku krokach, kiedy akurat mieli na swojej drodze mostek. Można byłoby się swobodnie oprzeć o barierki i na moment zapatrzeć na tafle jeziora. Iris nie pamiętała kiedy ostatnio miała okazję do odwiedzenia swojej rodzinnej planety. Dwa lata temu? Oficjalnie, ale nieoficjalnie spędziła tam cały miesiąc, razem z Iontem, niespełna rok temu. Zacisnęła palce na barierkach. Zbyt łatwo ulegała wspomnieniom, powinna się wziąć w garść.
- Chętnie, tyle że zapewne domyślasz się, że to nie jest takie proste.
Nie chciała psuć jego wizji, ale też nie mogła go okłamywać, że wystarczy, jak się spakują i złapią pierwszy, lepszy prom lecący akurat na Ziemię. Już nie chodzi o same procedury, a podróż, tyle o to, że wypada, aby przy okazji Iris odbyła co najmniej kilka, oficjalnych spotkań. A wraz z nimi pojawią się kolejne propozycje udziałów w jakiś eventach, które akurat będą mieć miejsce w odwiedzanych przez nich miastach czy nawet zajrzeć na posiedzenie parlamentu, do chorych w szpitalach... Ufała, że Diego okaże się być i wyrozumiałym, i cierpliwym. Wiązanie się w jakikolwiek sposób z radną wymuszało szereg rzeczy, z którymi należałoby się oswoić.
- Jeśli nie chcesz, nie musisz o niej mówić.
Odwróciła się w jego stronę, dodając, jak tylko wspomniał o siostrze. Sam wydźwięk jego słów brzmiał boleśnie, Iris potrafiła uszanować, że to sprawa, o której nie tak łatwo mówić a już na pewno nie chętnie.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

26 sie 2014, o 13:22

Diego oparł się plecami o barierkę jak to zwykle miał w zwyczaju. W ten sposób mógł cieszyć się przebywaniem nad wodą, a i rzucić od czasu do czasu okiem na to, co dzieje się po drugiej stronie. Czujnie analizując ile par oczu aktualnie się w nich wpatruje.
- Coś się stało? – zapytał spoglądając na Iris. Już drugi raz odkąd opuścili jej apartament wyglądała co najmniej na zmartwioną. Nie wiedział czy coś zrobił, czy może powiedział nie tak, ale zapewne musiała to być jego wina. No proszę, nawet nie spędzili razem za dużo czasu, będąc rzeczywiście razem a Diega już odpadały natarczywe myśli i zmartwienia. – Jeśli coś powiedziałem nie tak…
Odwrócił się opierając przedramionami o barierkę mostku.
- Oczywiście. Nie myśl sobie, że nie zdaję sobie sprawy z tego. Będzie ciężko, wiem o tym, ale przemyślałem swoją decyzję. – powiedział jakby starając się ją utwierdzić w swoich zamierzeniach. Tak jakby jeszcze przypadkiem miała wątpliwości, co do jego intencji. Było jasne, że nie będą spędzać ze sobą dwudziestu czterech godzin na dobę i siedem dni w tygodniu. Zresztą nie tylko ona miała obowiązki, on przecież również. W innym wypadku siedziałby tutaj, na Cytadeli i raczył się każdym jej wolnym czasem. Naturalnie, że Diego mógł tak po prostu urządzić sobie ni z tego ni z owego dzień wolnego i to nie powinno nikogo dziwić, jednakże były spotkania, których po prostu nie mógł ominąć. Na szczęście nie dzisiaj. – Po prostu uznałem, że kiedyś… byłoby miło.
Wzruszył ramionami. Nie miał nic przeciwko kilku spotkaniom, oficjalnym wyjściom czy wzięciu udziału w jakimś ważnym wydarzeniu. Zresztą, nawet gdyby wybrali się kiedyś na Ziemię on też miał sporo do załatwienia. Chociażby spotkać się z Jorge, bo od ich ostatniego spotkania dziś mijało jakieś cztery lata. Oczywiście kontaktowali się z sobą przez terminale czy nawet hologram, w końcu czasy na to pozwalały, jednak nijak się do miało do spędzenia chwili przy butelce whisky ze starym przyjacielem. I jakoś wydawało się Rodriguezowi, że Iris może się to nie całkiem spodobać.
Spuścił wzrok.
- Nie mówię ci tego po to, żeby wymusić jakieś współczucie. – to było zdecydowanie ostatnim, czego by w tej chwili potrzebował. Jednak musiał spróbować, inaczej by sobie tego nie darował. – Nie widziałem jej już dwadzieścia osiem lat. Nie mam pojęcia jak wygląda, czym się zajmuje ani gdzie nawet przebywa. Zrobiłem co mogłem, żeby ją odnaleźć, bezskutecznie.
Przeszedł parę kroków robiąc kółko i wrócił z powrotem obok niej.
- Pomyślałem, że może tobie uda się coś zrobić w tej kwestii. Nie darowałbym sobie gdyby się okazało, że jest jakaś szansa, a ja ją zmarnowałem.– Diego zdawał sobie sprawę, że takie wyznanie mogło rodzić kolejne pytania. Nie miał nic przeciwko nim i tak prędzej czy później by się o wszystkim dowiedziała.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2044
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

26 sie 2014, o 14:16

Pomimo wnikliwej obserwacji, Rodriguezowi trudno było jednoznacznie orzec, czy ta para oczu przygląda się właśnie im, czy może to już odzywa się jego rodząca się paranoja. Nikt, bezpośrednio, nie interesował się ich dwójką tkwiącą na niewielkim moście. Funkcjonariusze, nawet jeśli gdzieś tutaj byli, a musieli być na pewno, umieli swoją obecność zaznaczyć w sposób subtelny, tak że taki żółtodziób w kontaktach z nimi jak Diego, zwyczajnie ich nie dostrzegał.
- Nie, nie. To nie ma nic wspólnego z Tobą. A przynajmniej nie bezpośrednio. Czasami zwyczajnie tęsknie za swoim życiem sprzed Rady Cytadeli. Tyle że jednocześnie nie wyobrażam sobie też, abym teraz miała być kimś innym niż właśnie Przedstawicielką Ludzkości. Taki mały paradoks.
Może nie do końca to gryzło Iris, nie mniej nie skłamała. Brakowało jej Ziemi, swobodny w poruszaniu się, więcej czasu na badania i także czasu dla siebie. Teraz już nie tylko dla siebie... W każdym razie, kiedyś, będzie musiała w końcu porozmawiać z Rodriguezem o tym, co istotnego wydarzyło się w jej życiu na przełomie ostatnich lat, o Mist i o Ionto. Nie łudziła się nawet, że pewne sytuacje nie zmuszą ich do szczerych rozmów. Ale, na chwile obecną, były to dość odległe wizje. Nie chciała, aby wspomnienia w jakikolwiek sposób wpłynęły na dzisiejszy nastrój, tak więc uśmiechnęła się do niego ciepło i dodała, skoro już byli przy temacie Ziemi.
- Może wcale nie w tak odległym kiedyś.
Diego miał dobre intensje i obiecała sobie w duchu, że dołoży wszelkich starań, aby przy najbliższej okazji bądź dogodnego momentu, postara się zorganizować wszystko tak, aby oboje mogli opuścić na kilka dni swoje miejsca pracy i udać się w podróż do korzeni ludzkości. Ewentualnie zaoferuje mu przy okazji dodatkową atrakcje w postaci zwiedzenia parlamentu bądź kompleks Admiralicji Przymierza. Przecież nie polecą nigdzie i nie będą udawać, że wcale się nie znają. Przysunęła się, tak po prostu, a ich ramiona mimochodem się o siebie ocierały, skoro Iris tkwiła tak przy barierkach, a on oparty o nie łokciami.
- Będzie Ci się należeć miejsce w raju za samą cierpliwość do protokołów dyplomatycznych oraz politycznych.
Chyba domyślał się, co miała na myśli. Iris spoważniała jednakże, kiedy ten zaczął mówić o swojej siostrze. Dwadzieścia osiem lat. To przecież taki szmat czasu...
- Wiesz, nie wiem na ile jest to możliwe po tylu latach. Masz... Posiadasz może coś, co należałoby do niej? W sensie na czym byłby ślad materiału genetycznego? Nie wiem sama - kubek, szczotkę, jakieś ubranie. I, co równie ważne, jest jakaś cecha charakterystyczna, która wyróżniłaby ją od innych? Znamię? Pieprzyk w konkretnym miejscu?
Podeszła do sprawy dość profesjonalnie, nie chcąc, przynajmniej na razie, pytać o powód ich rozstania w tamtym odległym czasie.
- Mogę, naturalnie, umożliwić Ci poszukiwania kanałami Przymierza. Mogę również polecić najlepszego handlarza informacjami, tyle że... Tyle że rezultaty mogą być różne.
Spojrzała na Diego uważniej. Nie chciała rozbudzać w nim nadziei, gdyż prawdopodobieństwo odnalezienia było naprawdę małe. Nie mniej, Przymierze ma swoje dojścia. Tak samo jak Handlarz Cieni, a konkretniej jego agenci, gdyż osobiście Handlarza nie poznała i wątpiła, aby kiedykolwiek do tego by doszło. Wszystko zależało od niego. To musiała być decyzja Rodrigueza, tak więc ona nie zamierzała jej podejmować za niego.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

26 sie 2014, o 15:07

Trochę go pocieszyło to, co powiedziała, choć jakoś do końca nie wierzył, że chodziło tylko o to. Nie chciał jednak nalegać, wszystko przyjdzie naturalnie z czasem i nie ma potrzeby teraz wszystkiego wyciągać na siłę. Niektóre rzeczy warto było zachować na inną okazję.
- Z pewnością. – odpowiedział puszczając jej oczko, jakby na potwierdzenie tego, że doskonale wie, co Iris ma na myśli. Jej bliskość, już nawet nie taka bezpośrednia, tylko ta taka subtelna właśnie teraz sprawiała, że Rodriguezowi zwyczajnie nie chciało się ruszać nigdzie z miejsca. Czas i tak był dla nich dość łaskawy, że w ogóle udało się dziś spędzić go trochę razem. Gdzieś tam w głębi odwlekał kolejne godziny i nie myślał o powrocie na Ilium, jednak to zbliżało się nieuchronnie.
- Nie mam nic. Nawet zdjęcia… - zasępił się na moment zdając sobie sprawę, że prawdopodobnie nic z tego nie będzie. Cóż, warto było spróbować nawet, jeśli nic z tego miało nie być. Był jej wdzięczny, że nie rozpalała w nim niepotrzebnej nadziei, ale mimo to jakiś smutek tymczasowy zawitał na jego twarzy.
Nie zapytała o nic, toteż nie czuł dalszej potrzeby brnięcia w ten bądź, co bądź trudny dla niego temat. Westchnął tylko przelotnie kładąc swoją dłoń na jej. Skoro nikt poza sprytnie zamaskowanymi funkcjonariuszami ich nie obserwował uznał, że może pozwolić sobie na taki gest.
- Nie powinniśmy już iść? Czekają w ambasadzie na ciebie czy coś? – zapytał z wyraźnym zainteresowaniem. Nie miał tak naprawdę pojęcia jak wygląda praca radnej od tak zwanej kuchni. Cóż, teraz przynajmniej miał okazję się przekonać.
- Mam ochotę na jakieś smaczne ciasto. – rozmarzył się, kiedy tak szli dalej. Chyba dopiero teraz zaczął w nim się odzywać jakiś głód. Nie wiedział czy to przez tą podróż, te emocje czy coś innego. Nie wnikał w to. Jednak nie byłby sobą, gdy nie rzucił jakiegoś dwuznacznie brzmiącego komentarza w tej sytuacji. Zniżył głos i nachylił się w jej stronę dodając: - Albo jakiś dobry deser.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2044
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

26 sie 2014, o 17:58

Mimo wszystko nie powinien tracić nadziei. Owszem, szansę na to, że znajdzie się żywa, nie były zbyt wielkie, ale... Ale lepsza taka informacja, niż nie wiedzieć kompletnie nic, nieprawdaż? Jeżeli Diego dojdzie do takiego wniosku, będzie w stanie zaoferować mu najlepsze, możliwe źródło informacji. Tymczasem jednak tylko wślizgnęła się pod jego jedną rękę, tak że znajdowała się wystarczająco blisko i w tajemnicy zdradzę, że już bliżej się nie dało. Nie byli żadnymi, zakazanymi kochankami, aby musieli się kryć z pewnymi naturalnymi w ich sytuacji gestami.
- Przemyśl to dobrze. Jak będziesz miał siłę zaryzykować, pokieruje Cię do odpowiednich jednostek. Tylko nic na siłę i nic pod wpływem emocji, dobrze?
Miał rację. Nie ominie ich wizyta w ambasadzie, ale że pomimo ich wspólnego poranka oraz teraz leniwego spaceru, ledwo godzina dochodziła do południa, nie będą musieli lecieć na złamanie karku w obawie, że nie zdążą ze wszystkim na czas.
- Powinniśmy i zaraz udamy się w tym kierunku. Przy odrobinie szczęścia nie będzie się tam kręciło o tej zbyt wielu żołnierzy Przymierza, gdyż ambasada połączona jest z ich przedstawicielstwem.
Chcąc nie chcąc, skierowali swoje kroki w kierunku zachodniego brzegu, nieuchronnie zbliżając się do krańców terenu zielonego. Tutaj tłum gęstniał, gdyż większość stanowili śpieszący do pracy dyplomaci, politycy oraz biznesmeni. Zmuszeni będą przejść kawałek tarasem i stamtąd do windy, gdyż oczywiście mogli skorzystać z tej prywatnej, zarezerwowanej dla dyplomatów, a nie publicznej. Kilka osób przyglądało się im z zainteresowaniem, kiedy dochodziło do wymijania się.
- Ciasto? Teraz?
Spojrzała co najmniej pytająco na Rodrigueza. No tak. Komentarz, który dodał, wcale nie był taki niespodziewany.
- Nie wytrzymasz do powrotu do apartamentu?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

26 sie 2014, o 18:45

Skinął tylko głową na znak, że rozumie. Być może kiedyś, gdy obowiązki nie będą aż tak wymagające a i sytuacja bardziej spokojna Diego wreszcie weźmie się za to porządnie. Nie ukrywał, że trochę się obawiał rezultatów tych poszukiwań, niemniej na razie puścił to w niepamięć.
Ucałował ją tylko delikatnie w czoło i ruszył powoli w stronę ambasad. Musiał dać się jej prowadzić, bo mimo, że Iris wspominała o łatwości przemierzania alejek, Diego miał wrażenie, że nieco ciężej byłoby mu samemu tutaj trafić.
- Mam się bać? – zaśmiał się na myśl o żołnierzach. Tyle odpicowanych, umundurowanych, ziejących testosteronem i czasem mało inteligentnych chłopaczków. Rodriguez być może trochę gardził żołnierzami, ale jakoś nie obnosił się z tym faktem. Tym bardziej nie widział powodu, aby informować o tym Iris. Tak samo jak i o jego niechęci do obcych.
Nie przeszkadzały mu ciekawskie spojrzenia, mało tego, chwycił się ją za rękę i jak gdyby nigdy nic szedł jeszcze wyzywająco się uśmiechając.
- No ciasto. A co? – tym razem on się zdziwił jakby powiedział faktycznie coś bardzo dziwnego. Chciał po prostu zjeść jakiś tort czekoladowy albo coś w tym stylu. Diego czasem miał tak, że nachodziły go różne łakome zachcianki i w tym momencie Iris powinna zapamietać tą informację. Poczekał aż wejdą do windy, chociaż nie ukrywał uznania, że dyplomaci mają jedną osobną dla siebie. Skorzystał z faktu, że byli w niej sami i przycisnął delikatnie Iris do ściany zagradzając jej ewentualną drogę ucieczki ręką. Drugą z kolei przejechał po jej szyi kończąc na ramieniu. – Przypadkiem mogę nie wytrzymać.
Fakt, faktem mimo, że starał się być opanowanym, to zwyczajnie nachodziło go czasem bycie starym Diegiem i pewne, nabyte nawyki. Nie mogła mieć mu tego za złe, zwłaszcza, że starał się nie przekraczać pewnych granic. Cała sytuacja z Iris nieco go odmieniła, a przynajmniej w stosunku do niej, ale sporo rzeczy i tak wciąż wkradało się do jego zachowania.
Cóż, gdyby teraz ktoś wszedł do windy zastałby naprawdę dość osobliwy widok.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2044
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

26 sie 2014, o 19:36

Jeśli mowa już o zaginionym rodzeństwie... Wieki nie miała już wiadomości od Mikae'a, nie licząc krótkiego komunikatu wysłanego chyba pół roku temu z jakiejś stacji Przymierza. Pisał, że ma się dobrze, że dopiero co wrócił z misji. Jakoś tak naturalnie pomyślała również o Marku. Pomogła mu stanąć na nogi, oby dobrze to wykorzystał.
- Bać? Skądże. Dla wygody administracyjnej, a także dla większego bezpieczeństwa, umieszczono ich w ambasadzie. Nie powiem, przystojni panowie w mundurze zdecydowanie wpływają na morale naszych dyplomatek.
Niewinny uśmiech, który pojawił się na ustach Iris, aż sam się prosił o jakieś dodatkowe pytanie. W końcu za mundurem panny sznurem.
Nie miała nic przeciwko temu, że zagarnął jej dłoń dla siebie i specjalnie nie krył się z tym, że idzie za rękę z panną Fel środkiem podwyższenia, na którym znajdowali się nie tylko oni.
Przywołana winda była pierwsza z dwóch, którymi przyjdzie im jechać. Na Cytadeli do większości miejsc można było się dostać tylko w ten sposób i oczywiście każda taka podróż musiała być umilana na siłę albo spokojną, ale tak naprawdę denerwującą muzyką bądź wiadomościami z całej galaktyki. W środku, ku zaskoczeniu Iris, nie było nikogo. Ledwo co wcisnęła przycisk, a w ułamku sekund poczuła za plecami dość chłodną, metaliczną ścianę, z kolei przed nią górował Rodriguez ze swoim niegrzecznym uśmiechem. Lekko zmrużyła oczy. No tak. Mogła się domyślić, że zaraz nawiąże do jej słów, które najwyraźniej rozpaliły w nim...
- Przypadkiem będziesz zmuszony wtedy do rundki po wszystkich lokalach w Prezydium z nadzieją, że okaże się, że jednak któryś z nich posiada w swojej karcie dań ciasta.
Odparła, nie dając się sprowokować. Ale czy aby na pewno? Palce radnej leniwie przesunęły się po klatce piersiowej mężczyzny, kreśląc na niej tak naprawdę nic konkretnego. Liczył się sam dotyk, ledwo wyczuwalny, a jednak obecny.
Stracisz wtedy też okazje do własnego wypieku. A szkoda. Bo liczyłam, że sam przygotujesz dla mnie.... słodki deser?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

26 sie 2014, o 20:19

- Przystojni panowie w mundurze. – powtórzył za nią z przekąsem. No jeśli chciała tym w jakiś sposób pobudzić jego zazdrość to musiał ją rozczarować. Diego był zbyt pewny siebie, aby poczuć jakiekolwiek uczucie zazdrości. Nie oznaczało to jednak, że pozwoliłby komukolwiek, nawet żołnierzowi zbytnio się do niej zbliżyć. Niech tylko któryś spróbuje chociaż pożądliwie popatrzeć… Niemniej nie mógł sobie darować komentarza. – A na twoje morale co wpływa?
Nie byłaby sobą gdyby w dość prosty, aczkolwiek bardzo wyszukany sposób ze spokojem odpowiedziała mu na jego jednoznaczny gest. Nie odsunął się, chociaż może powinien. Nie miał pojęcia jak wysoko przyjdzie im jechać ani czy przypadkiem nie zatrzymają się po drodze, ale zdawał się tym zupełnie nie przejmować.
- Nie bałabyś się, że któraś z przechadzających się tam, mogłaby mnie przypadkiem pokierować na jakieś… ciastko. – trochę się z nią droczył, ale przecież ona wcale nie była lepsza w tej kwestii. Nawet, jeśli się do tego nie przyznawała, wyraźnie sama go prowokowała. Niech nawet nie próbuje zaprzeczać.
Diego owszem wyrażał jakiekolwiek przywiązanie do rzeczy przyjemnych dla ciała, ale nie oznaczało to bynajmniej, że zapomina o duchu. Nic z tych rzeczy, tak, był hedonistą i to takim, jakich mało. Teraz jednak zaczynał zdawać sobie sprawę, że poza sobą można też uszczęśliwiać i uprzyjemniać życie komuś innemu. Komuś, na kim ci zależy. To było coś nowego.
- Może i uda mi się coś słodkiego przygotować. – powiedział przysuwając się do niej jeszcze bliżej. Wolna ręka powędrowała do tali swobodnie się tam zatrzymując i jakby wcale nie przejmując się faktem, ze przypadkiem mógł lekko zmiąć materiał. Za to ich nosy już prawie się stykały. – To może chociaż jakaś mała wisienka?
I liczył na to, że Iris zrozumie, o co mu chodzi zanim dojadą do celu.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2044
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

26 sie 2014, o 21:16

Iris byłaby ostatnią osobą, która pogrywałaby sobie w tak tandetny sposób, jak właśnie chęć wzbudzenia zazdrości. Sama starała się jej nie ulegać, tak więc równie wolałaby jej nie widzieć u bliskiej jej osoby. Być może nadawała ona pikanterii, nie mniej prawie zawsze kończyła się przekształceniem w tę chorobliwą, psującą związek i wszystko palącą. Zaraz, zaraz... Czyżby w myślach Rodrigueza, radna była już jego?
Pytanie to, zadane tym konkretnym głosem, sprawiło, że kąciki jej ust drgnęły.
- Ciepła herbata i równie ciepły koc, pod którym będę się mogła zaszyć na kanapie na przykład.
Ostatnio wolała swoją pracę zabierać do domu, niż siedzieć godzinami w ambasadzie. Oczywiście wiązało się to z większą swobodną, brakiem patrzenia się na jej ręce, a także brakiem niezapowiedzianych gości, którzy koniecznie, w tym momencie, muszą się z nią zobaczyć.
Rodriguez poczynał sobie coraz śmielej, będąc najwyraźniej w wybornej formie. Czy obawiała się o to, że jakaś persona płci żeńskiej się nim zainteresuje? Skądże. Nie miała kompleksów, była także doskonale świadoma swojej własnej wartości, jak i tego, że Diego nie spojrzałby na inną w taki sposób, jak właśnie teraz patrzy się na nią. I nie dlatego, że była radną, która dodawała jego osobie wiele prestiżu. Wręcz przeciwnie - była sobą, nie udającą nikogo innego, choć mogłaby przebierać w maskach oraz mieć zawsze to, co sobie wymyśli, wszak ze swoją pozycją wszystkie drogi stały przed nią otworem.
- Nie boje się, bo jesteś doskonale świadomy, jak wiele wtedy mógłbyś stracić.
Odpowiedź powędrowała prosto do jego ucha, z czym nie miała większych problemów, kiedy wspięła się na palce. Chyba już raz jasno wyraziła swoje zdanie na temat tego, że nie zwykła się nigdy dzielić z inną kobietą. Diego nie był głupi, musiał tak istotną informację zapamiętać jako przestrogę, gdyby jego męska natura została wystawiona na pokuszenie.
- Byłoby mi miło.
Już sam fakt, że zadał sobie trud wymyślenia czegoś, co wspólnie później zjedzą, był przyjemny nie tylko dla niej, ale i dla jej serca, które łatwo było do siebie przekonać takimi... na pozór prostymi i niewielkimi czynnościami. A jednak jakże wartościowymi. Wątpiła, aby jakiekolwiek ciasto smakowało lepiej niż to, które sam może upiec. Oczywiście, jeśli będzie jej potrzebował, to także z drobną pomocą Iris.
- No nie wiem...
Udała niezdecydowaną, wodząc oczętami po jego profilu. W końcu podarowała mu soczystego buziaka prosto... w policzek. Chciał wisienkę, a nie cały kawałek.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

26 sie 2014, o 21:43

No, przynajmniej tyle. Koc i ciepła herbata brzmiały dużo lepiej niż widok panów w mundurach, co Diego skwitował jedynie spojrzeniem w stylu masz szczęście. Owszem, coraz bliżej było mu do stwierdzenia, że Iris faktycznie jest jego, chociaż pewnie i sam nie mógł w to uwierzyć. Chyba faktycznie cieszył się, że to wszystko nie potoczyło się wtedy po jego myśli. W innym wypadku teraz zapewne byliby z dala od siebie. On wspominając udany podbój samej Iris Fel na jedną noc, ona wściekła na Rodrigueza. Na całe szczęście nie trafił wtedy na jedną z wielu i tym oto sposobem teraz mógł cieszyć się nią tak jak chciał i tyle ile chciał.
- Pewna siebie jak zawsze. – skomentował nie pozbywając się z twarzy tej miny świadczącej o fakcie, że i on wcale nie ma sobie nic do zarzucenia w kwestii pewności siebie. Tym bardziej zapamiętał, że nie wolno igrać z jej uczuciami. Nie to, żeby planował jakieś skoki w bok, to w obecnej chwili nie było mu wcale potrzebne. I w sumie sam się zdziwił na tą myśl. Wcześniej każda jedna zwyczajnie mu się nudziła. Były banalne, przewidywalne, do bólu słodkie i uległe. Każda taka sama jak następna, przeżywająca z nim te kilka godzin jakby miały być jej ostatnimi. On tymczasem znikał następnego dnia skoro świt i próżno było go szukać gdzieś w pobliżu. Po prostu tracił zainteresowanie.
Z Iris było inaczej. Imponowała mu tą swoją wyszukaną elokwencją, zadziornym błyskiem w oku i chyba przede wszystkim tym, że nie chciała mu tak łatwo ulec. Kiedy już wydawało mu się, że ma ją, już prawie, już za moment, ona zaskakiwała go czymś tak odmiennym, że sam zaczął się w to wszystko wkręcać. O, chociażby jak teraz. Przecież był pewien, że nie może zrobić nic innego jak zwyczajnie go pocałować. A tu proszę, niespodziewane wyminięcie sytuacji idealnie pod swoje dyktando.
Diego tylko pokręcił z niedowierzaniem głową uśmiechając się.
- Jesteś niemożliwa. – odsunął się opierając obok i czekając aż dojadą na miejsce. Zwyczajnie chciało mu się śmiać z tego jak cudownie go potraktowała według tych swoich zasad. Rodriguez chyba jeszcze wiele musiał się nauczyć, zanim będzie mógł stwierdzić, że ją przejrzał. Tylko, że właśnie dokładnie to mu się w niej podobało. On grał według swoich zasad, ona według swoich i póki co Diego był na straconej pozycji.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Silje Berhanne
Posty: 47
Rejestracja: 25 lip 2014, o 22:55
Miano: Silje Berhanne
Wiek: 30
Klasa: adept
Rasa: człowiek
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 1.615

Re: Przestrzeń Publiczna

18 wrz 2014, o 14:16

Stała oparta o jakąś barierkę zapewne i obserwowała ludzi i nieludzi wszędzie naokoło. Chętnie spotkałaby się z Handlarzem Cieni, ale jego cena zapewne będzie tak genialnie dla niej niedostępna, że Silje będzie próbować nie wybuchnąć śmiechem z desperacji. Nie stać jej było na informacje i choć Kiru podsunęła jej dobry pomysł to na chwilę obecną był on niemożliwy do wykonania. Poprawiła opadające na twarz włosy i westchnęła. Trudno. Może poradzi sobie inaczej. Może da gdzieś jakieś ogłoszenie o wykształconym lekarzu szukającym angażu na statku. Może ktoś gdzieś jakoś coś słyszał o zaginionym statku Przymierza? Nie potrafiła podjąć żadnej decyzji, bała się, że jak tylko ruszy w jedną stronę to nie będzie odwrotu. Albo wtedy wlaśnie coś ją ominie.
ObrazekObrazek
Raiden
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 sie 2014, o 18:28
Miano: Loki Nedari
Wiek: 34
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik, pilot
Lokalizacja: Gellix
Kredyty: 8.885

Re: Przestrzeń Publiczna

18 wrz 2014, o 14:30

Raj. Tylko tak opisać mógł cytadelę drell przechadzający się ulicami prezydium. Dla kogoś takiego jak on, wychowującego się na statkach i małych stacjach, tak otwarta przestrzeń i ogromna ilość przechodniów z różnych ras była, co najmniej, oszałamiająca. Jednak nie miał czasu na oglądanie, wolał jak najszybciej wynosić się z tej stacji. Biurokracja i sterty papierów, które będzie musiał wypełnić jeśli jego statek zostanie w doku jeszcze przez parę godzin nie byłyby zbyt miłym przeżyciem. Do tego ten volus i ostatnie zlecenie. Nawet wolał o tym nie myśleć.
-Czemu oni? Czemu zawsze trafię na cholernych volu... - przerwał ponieważ poczuł jak o coś uderza i przewraca się na ziemię.
Najwyraźniej wpadł na jakiegoś przechodnia. Kiedy podniósł wzrok zobaczył człowieka, kobietę. Najwyraźniej musiał się zagapić i na nią wpaść. Potarł się o stłuczoną głowę i wstał z ziemi otrzepując się z brudu.
-Najmocniej przepraszam. Idiota ze mnie. - przeprosił dziewczynę pomagając jej wstać jeśli również straciła równowagę - Nic ci nie jest?
Theme, Armor, Clothes, Voice ObrazekObrazek I Do what I Do, for the Love of It -Premia techniczna 10%
Silje Berhanne
Posty: 47
Rejestracja: 25 lip 2014, o 22:55
Miano: Silje Berhanne
Wiek: 30
Klasa: adept
Rasa: człowiek
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 1.615

Re: Przestrzeń Publiczna

18 wrz 2014, o 14:37

Silje na szczęście mocno stała na nogach, mimo szpilek, które miała na stopach. Podparta na barierce, tak pogrążona we własnych rozmyślaniach, że nie zauważyła drella. Inaczej zeszła by mu z drogi.
- Nic się nie stało. - uśmiechnęła się do niego odruchowo. - Też jesteś cały? Przepraszam, chyba obydwoje byliśmy kompletnie odcięci..
ObrazekObrazek

Wróć do „Krąg Prezydium”