Axandr nie zdążył nic już powiedzieć żołnierzowi. Posłał mu jedynie wdzięczne spojrzenie i z szacunkiem skinął głową. Doprawdy miał doczynienia z "dobrym turianinem", czy sam takim był? Miał poważne wątpliwości.
Z zadowoleniem Axandr przyjął fakt, że całą operacją sprzątania dowodził inny turianin. Już otwierał pysk by powiedzieć co się wydarzyło. Nim zaczął zdanie znowu wylądował kolejny pojazd, a potem kolejny. Sanitariusze i jeszcze ktoś. Ludzie... Chyba Nudo pośpieszył się z oceną sytuacji. Wcale nie Traxus tutaj dowodził. Zamieszanie przy wagonach go nie interesowało, martwa asari też już nie. Został jednak wysłany tutaj z zadaniem, które postanowił wypełnić.
Oczywiście. Poddam się wszystkim potrzebnym badaniom, odpowiem później też na wszystkie pytania jeśli to będzie w mojej mocy. Proszę jednak by pozwolono mi towarzyszyć zaatakowanej turiance. Powierzono mi opiekę nad nią. Mimo zmiany okoliczności nikt mnie z tego obowiązku nie zwolnił. Rozumie Pan moją sytuację? - spytał uprzejmie, ale z tonu głosu i zaciętego wyrazu twarzy Axandra można było domyśleć się że raczej informował drugiego turianina o swoim celu. Był gotowy ruszyć do karetki i sanitariuszy zajmujących się panią doktor. Nudo nie obawiał się odmowy, jeżeli będzie musiał się kłócić i robić sceny trudno. Skoro nie rozumiał co się właściwie dzieje tym bardziej nie pozwoli by pani doktor znikła mu z oczu jeśli to nie byłoby bezwzględnie konieczne. Jestem zmuszony nalegać by pozwolono mi jechać razem z poszkodowaną do Huerty. Powiedział kierując się w stronę karetki. Nie chciał by ta mu odjechała kiedy będzie gadał bez sensu. Eskortujący doktor Irikie żołnierz wyniósł jej rzeczy. Umówiony na spotkanie z nią radny byłby niezwykle wdzięczny gdyby nic nie zginęło z tych rzeczy. Poza tym quriańska pasażerka wiele przeszła, prosiłbym by oszczędzono jej niepotrzebnych stresów. Ona jest tylko cywilem Miał nadzieję że nie zabrzmiało to pretensjonalnie, naprawdę Axandr kierował się troską o panią doktor, powierzone mu zadanie i tą ocalałą quriankę. O turianina się nie martwił, ten był żołnierzem i na pewno sobie poradzi.