Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[WIEŻA CYTADELI] Pomieszczenia prywatne

14 lis 2017, o 13:48

Pomieszczenia prywatne nie zmieniły się od kiedy Vex był w nich po raz ostatni. Wysyłając krótkie potwierdzenie do Irissy, mógł spodziewać się jej już na miejscu, lecz minęło dobre pięć minut nim przeszła przez inne drzwi niż te, których użył on by dostać się do środka - teraz, tak jak i poprzednio, gdy zaprowadziła go tu Tela Vasir.
- Porucznik Viyo, miło was widzieć - jej usta wygięły się w idealnie dopracowanym, politycznym uśmiechu, do którego łatwo było przywyknąć. Widniał na twarzy większości polityków występujących przed kamerami lub opinią publiczną. - Mam nadzieję, że urlop się wam przysłużył.
Podeszła wolno do mężczyzny, dłonie splatając ze sobą za plecami. Nie wyglądała na uzbrojoną, choć na pewno gdzieś pod jej zewnętrznym odzieniem przypięty był generator tarcz. Widma Vasir nie było bym im potowarzyszyć, byli więc zupełnie sami.
- Na Palavenie dość dużo się działo w tym czasie. Zresztą, na Cytadeli jeszcze więcej - westchnęła bezgłośnie, z niewypowiedzianą frustracją. Ciężko było ocenić, czy również jest wyćwiczona, czy w pełni rzeczywista. Wpatrywała się w Viyo bez żadnej krępacji. - Słyszałeś co się wydarzyło. Bardzo smutne wieści, z pewnością, choć przyznam, że wywołały we mnie pewne uczucie ulgi. To okrutne, odczuwać to i jeszcze się do tego przyznawać, ale cały incydent na AZ-99 był bardzo delikatną sytuacją, mogącą zmienić wszystko na obecnej arenie politycznej. Również dla ciebie mogło to mieć poważne reperkusje.
Odwróciła się, kończąc swoją uważną obserwację, by ruszyć powoli do przodu, przechadzając się po małym, choć schludnym pokoiku z iluminatorem prezentującym wnętrze Prezydium oglądane z jednego z okręgów - obraz może wybrany losowo, a może pod wpływem decyzji Irissy.
- Będę z tobą szczera, Vexariusie. Patrząc na tę sytuację, w zależności od tego, jak się zakończyła, mogłeś wznieść się bardzo wysoko lub upaść bardzo nisko - zatrzymała się, uśmiechając w nieco inny, bardziej realistyczny sposób do turianina. - Jak myślisz, zakończyła się dla ciebie w dobry, czy w zły sposób?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Pomieszczenia prywatne

14 lis 2017, o 18:36

Pięć minut oczekiwania na Radną Irissę porucznik spędził wpatrzony w wyświetlany na iluminatorze obraz, myślami błądząc gdzieś daleko. Nie skorzystał z dostępnych foteli ani stołu, wiedząc, że i tak nie usiedzi na nich w oczekiwaniu na nadejście asari, więc po prostu stał z jedną ręką w kieszeni skórzanej kurtki, w drugiej bezwiednie obracając niemożliwie przetarty już tranzystor. Na Elpis spędził kwadrans zastanawiając się czy powinien ubrać oficjalny mundur Hierarchii na to spotkanie, czy może swój zwyczajny uniform. Radny Quentius wspomniał, że jego urlop się kończy, więc oznaczało to powrót do wojska, do łańcucha dowodzenia, do reguł pośród których operował trzy czwarte swojego życia.
Gdy sobie to uświadomił, coś w nim się skrzywiło. Zanim się obejrzał, szedł już ulicami Prezydium ubrany w ten sam cywilny strój, w którym szlajał się po ulicach Omegi lub swojego domu.
- Radna Irisso - odezwał się, kiedy w końcu drugie drzwi się rozsunęły i do środka weszła asari, bez towarzystwa starszego turianina. Obrócił się do niej, wsuwając blaszkę do kieszeni, zaplatając dłonie za plecami i prostując się. Skłonił się krótko i odwzajemnił jej uśmiech, chociaż jego akurat był szczery. Ze wszystkich polityków Radna Irissa do tej pory zasłużyła u niego na największy szacunek i nie mógł jej nic zarzucić. Nawet jeżeli zdawał sobie sprawę, że większość jej akcji miała z pewnością chłodno wykalkulowane podłoże, a nie oparte takie na sentymencie.
- Niezbyt. Ale chciałbym o nim porozmawiać, jeżeli będzie pani miała chwilę - odpowiedział na jej uprzejmość, śledząc ją spojrzeniem.
- Niestety ostatni czas byłem bez dostępu do extranetu. Nie zdążyłem jeszcze nadrobić wszystkich wieści, poza tą przekazaną przez Radnego Quentiusa, ale zdaję sobie sprawę, że mogło to wywołać... co najmniej podzielone nastroje - odezwał się powoli. Czy wydarzyło się coś jeszcze? Czy kobieta miała tylko na myśli polityczną falę, która przeszła po galaktyce po zabójstwie Adiustora? Drugie było prawdopodobnie wystarczające, żeby wzniecić kilka mniejszych lub większych ognisk, zarówno w Przymierzu jak i w samej Hierarchii.
Oderwał wzrok od spojrzenia asari, przenosząc go na obraz wyświetlany na iluminatorze, bardziej z potrzeby zawieszenia go na czymś innym.
- Adiustor Valokarr nie był tym samym turianinem, którego Hierarchia straciła lata temu - odezwał się w końcu po dłuższej chwili milczenia, błądząc spojrzeniem po strzelistych wieżach Prezydium i różowych koronach drzew ozdobnych. - Problem w tym, że ci, którzy nie widzieli go na AZ-99, prawdopodobnie by w to nie uwierzyli. A jego nienawiść, chociaż uzasadniona, była szalenie niebezpieczna. Nie dla mnie, ale dla wszystkich w galaktyce, zarówno po stronie Hierarchii jak i Przymierza - mruknął pod nosem. - Chociaż dla mnie pewnie też - dodał w końcu, wzruszając ramionami. Nie myślał o tym wcześniej, ale mógł przecież spodziewać się, że Valokarr spróbuje go zniszczyć. W końcu obiecał mu to na AZ-99.
Po pytaniu Irissy oderwał wzrok od wyświetlacza, przenosząc go z powrotem na kobietę. Nie odpowiedział od razu.
- Pani, nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie - odezwał się w końcu, z ociąganiem. - O to samo można zapytać człowieka, któremu amputowano rękę i zastąpiono ją nowoczesną, cybernetyczną protezą. Z jednej strony stracił rękę, ale z drugiej jego nowa posiada precyzję chirurga, potrafi gnieść kamienie i ma wbudowany korkociąg. Jeżeli zapytać go tuż po operacji, odpowie że to największa tragedia, ale jeżeli zapytać go po roku, to pewnie nie zamieniłby jej na starą.
Potarł brew w roztargnieniu. Metafora nie była może zbyt dokładna, ale czuł się tak samo. Już teraz zastanawiał się czy nadal chce wracać do armii. Nawet nie chodziło o ich decyzję o odsunięciu go na bok, ale...
Jego cybernetyczną protezą była nowo nabyta swoboda. Coś, czego jego stara ręka nie miała.
Opuścił dłoń i wyprostował się, odwzajemniając spojrzenie Radnej.
- Szczerość za szczerość, pani. Gdy zdecydowałem się stanąć po stronie Teli na AZ-99, oczekiwałem, że skończy się to dla mnie sądem wojskowym i byłem na to gotowy. Wiedziałem, że wracając na Palaven w najlepszym wypadku mogę zostać dyscyplinarnie zwolniony ze służby i wsadzony do więzienia, a w najgorszym rozstrzelany za zdradę i masowe morderstwo. Więc patrząc z tej perspektywy: tak, skończyło się to dla mnie w dobry sposób. Czy ostateczna decyzja Hierarchii zabolała? Jak cholera. Czy teraz, wiedząc jak to wszystko się ułoży, postąpiłbym inaczej? Nadal nie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Pomieszczenia prywatne

16 lis 2017, o 21:07

Pomimo trudnego tematu ich rozmowy, Radna nie wyglądała na spiętą. Ciężko było wyczytać cokolwiek z przykrytej maską twarzy, na której tkwił ten sam, wyćwiczony wyraz. Prawdopodobnie kobieta przywoływała go odruchowo, miała w końcu lata doświadczenia - a w przypadku asari dyplomatki, może nawet setki lat.
- Przypadek Adiustara był bardzo smutną, tragiczną wręcz historią, ale muszę przyznać, że nieco cieszę się z tego, że wreszcie się zakończył - westchnęła, na moment spuszczając wzrok na podłogę, choć szybko wróciła do uważnego obserwowania swojego rozmówcy. Czytała z jego twarzy więcej, niż mógł przekazać jej za pomocą słów. - Valokarr był zasłużonym generałem, lecz to, co mu się przytrafiło, odmieniłoby nawet najtwardszych żołnierzy Hierarchii. Powrócił jako turiann pełen nienawiści i żądzy zemsty. Jego koniec był nieunikniony i myślę, że dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Nie był osobą, która chciała zacząć na nowo, z dala od koszmarów przeszłości. Nie byłby w stanie. Mógł tylko upaść, a przed tym pociągnąć za sobą wszystkich, których zdołałby.
Milczała, uważnie słuchając jego metafory, która sprawiła, że kobieta uśmiechnęła się w tajemniczy sposób. Cokolwiek miała na ten temat do powiedzenia, postanowiła tego w tej chwili nie mówić. Skinęła delikatnie głową, wypowiadając ciche Ciekawe w formie przytaknięcia.
Odchrząknęła, powracając nieco trzeźwiejszym tonem z chwilowego zamyślenia. Splecione za plecami dłonie rozłączyły się tylko po to, by kobieta odruchowo splotła palce przed sobą.
- Mam jeszcze kilka minut nim będę musiała powrócić do swoich zajęć. Jeśli jest jakaś paląca i nagła sprawa, którą chciałbyś przedyskutować, to mów, śmiało. Jeżeli może to poczekać, chciałabym wrócić do sedna i powodu tego spotkania. Nie jest nim smutna śmierć generała.
Nabrała powietrza do ust - ton jej głosu natychmiast pozbył się smutku, który w niego tchnęła z polityczną finezją kilka minut wcześniej. Teraz mówiła w sposób podniosły, zdeterminowany.
- Z oczywistych powodów, wasz okres kwalifikacyjny na Widmo został zamrożony na czas trwania tej całej sytuacji. Nie wiedzieliśmy, jak to wszystko się skończy i nawet wasza przyszłość, poruczniku, w armii wydawała się niepewna. Teraz jednak nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy cały ten proces nadal wstrzymywać - uśmiechnęła się lekko, oszczędnie, przechodząc od czegoś, co podchodziło niemal pod spotkanie towarzyskie, do rozmowy stricte biznesowej. - Widmo Vasir przesłała nam obszerny raport z dwóch misji, na których działaliście razem. Uświadomiła nam, a przynajmniej mi, kilka kwestii. Zdecydowałam się wnieść wasz wniosek bezpośrednio przed urząd Rady Cytadeli.
Nie mówiła wiele więcej, ani nie zdradzała swoich motywów. To reprezentant turian powinien przedłożyć czyjąś kandydaturę i z determinacją działać, by została ona rozpatrzona pomyślnie. Tymczasem turiański radny nie reagował tak szybko.
- Posiedzenie Rady już się odbyło w trakcie waszego lotu. Prywatne, nim przedstawimy decyzję opinii publicznej i dopełnimy ceremonii. Niestety, nie udało nam się ustalić konsensusu. Stąd nasze spotkanie - kiwnęła głową, wskazując na pomieszczenie, w którym się odbywało. - Radny Quentius powstrzymał się od głosowania nie podając przyczyny. Myślę, że mógł chcieć czekać na waszą rozmowę.
Uśmiechnęła się dość szczerze w kierunku turianina. Taka informacja była niesamowicie wartościowa i ona, jako radna, nie miała żadnego obowiązku by jej udzielać.
- O tej godzinie powinieneś znaleźć go w jego biurze w Ambasadzie, lub kwaterze tutaj, w wieży cytadeli - zakończyła, niemal obojętnym tonem głosu, jakby nie zdawała sobie sprawy z wagi słów, które wypowiadała.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Pomieszczenia prywatne

17 lis 2017, o 11:21

Turianin milczał podczas odpowiedzi Radnej Irissy, bo nie musiał mówić nic więcej. Zgadzał się z nią w kwestii Valokarra. Jej ocena starego turianina była niestety bardzo trafna, ale wątpił, żeby jego właśni rodacy widzieli sprawę w tym samym świetle.
Skinął głową na jej przyzwolenie odnośnie drugiego tematu, ale posłusznie się z nim wstrzymał, przynajmniej do końca obecnej rozmowy. Minuty nie zbawią ani Klendagonu ani nie powstrzymają Girbacha. Wyczuwając zmianę w tonie kobiety, odruchowo się wyprostował. Gdy wyjawiła powód spotkania, zachował kamienną twarz, ale w głębi duszy skrzywił się nieznacznie. Powiedzenie, że jego przyszłość była "niepewna" było jak powiedzenie, że Adiustor nie darzył ludzi zbytnią sympatią. Zbyt łagodna prawda.
Kiedy jednak Radna wspomniała ponowne przedłożenie wniosku na Widmo, nie mógł ukryć zaskoczenia, które przemknęło w jego spojrzeniu. Z więcej niż jednego powodu.
- Jestem wdzięczny za zaufanie, pani - odpowiedział powoli, ostrożnie dobierając słowa. Czy zgłoszenie turiańskiego kandydata przez asari było precedensem? Z pewnością mogło powodować kolejne komplikacje, z których Radna musiała zdawać sobie sprawę. Może stąd wynikał brak konsensusu i ostrożność Quentiusa. Myślenie, że Radni działają jednogłośnie i wyłącznie ku większemu dobru galaktyki, bez mrugnięcia okiem stawiając ją ponad własną rasę, było równie naiwne co bezcelowe. Może Radny Turian zastanawiał się po której stronie będzie stał Viyo. Może wolał mieć Widmo, które w pierwszej kolejności będzie wolało odpowiadać pod nim, niż pod resztą Rady.
Już raz wybrał jedną asari ponad swojego rodaka. Może nie powinien winić mężczyzny za wątpliwości.
- Dziękuję - odpowiedział po chwili ciszy. Nie sprecyzował czy chodzi mu o zgłoszenie jego wniosku czy o ostrzeżenie, które zapewniła mu kobieta, ale łatwo było się domyślić, że chodziło o obie te rzeczy. Świadomość, że Quentius będzie go oceniać podczas spotkania była istotną informacją.
Z którą nie wiedział jeszcze co zrobić.
Chociaż wyglądało to na koniec rozmowy, nie ruszył jeszcze w stronę wyjścia. Po chwili ociągania aktywował omni-klucz, na tyle krótko, żeby wywołać raport, który przygotował jeszcze na Elpis i udostępnić go kobiecie.
- Na chwilę obecną nie mam przełożonego, któremu mógłbym to przekazać - odezwał się w końcu. - A nie chcę tego zostawić w ten sposób, nie w momencie, gdy za jakiś czas może mieć to skutki na potencjalnie globalną skalę. Podczas mojego "urlopu" zetknąłem się z człowiekiem, w którego ręce wpadło wyjątkowo groźne urządzenie. Nie zdążyłem dociągnąć tego do końca przed wezwaniem. Wszystko jest w raporcie.
Deaktywował urządzenie i opuścił rękę. Chciał pożegnać się z kobietą i ruszyć do wyjścia, ale zawahał się na uderzenie serca.
- Radna Irisso... - odezwał się z powoli. - Nigdy nie miałem przyjemności poznać Radnego Quentiusa osobiście. Mogę zapytać co pani o nim sądzi?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Pomieszczenia prywatne

17 lis 2017, o 16:56

Kiwnęła głową, gdy podziękował za położone w nim zaufanie, jednocześnie lekko się prostując. Nie musiała tłumaczyć się ze swoich decyzji, dlatego też tego nie robiła. Stała, wpatrując się w niego wyczekująco, czekając na jakąś reakcję. Dopiero gdy wypowiedział słowa podziękowania, wyraz jej twarzy się zmienił, sugerując bliskie zakończenie rozmowy.
Zmarszczyła jasne brwi słysząc krótkie sprawozdanie z tego, co wydarzyło się na piaszczystej planecie. Jej zainteresowanie było umiarkowane.
- Rzucę na to okiem w wolnej chwili - zaczęła ostrożnie, tym samym nie do końca zapewniając o swoim pełnym zaangażowaniu. Może coś, co mogło być potencjalnie urządzeniem masowej zagłady, w obliczu ostatnich wydarzeń przestało być dla niej takim szokiem. - Ale nie wiem, czy będę w stanie coś z tym zrobić. Wracasz z Hawking Eta, prawda?
Jurysdykcja Rady nie rozpościerała się na całą galaktykę. Mógł tylko liczyć na to, że radna spróbuje coś z tym zrobić - lub wziąć sprawy w swoje ręce. Zakładając, że nie było już za późno. Girbach z pewnością dotarł już do Oka, pytanie tylko z jakim skutkiem i czy wrócił z niego żywy.
Ruszyła powoli w stronę drzwi, jeszcze nie chcąc wyjść, ale szykując się do tego. Jego pytanie ją zaskoczyło, na sekundę wytrącając z równowagi i zaburzając spokój na jej twarzy.
- Quentius - zaczęła, urywając. Jej klatka piersiowa uniosła się w głębokim westchnięciu. - Jest wyrozumiały. Jest patriotą, oczywiście, ale nie zapomina o wadze, jaką odgrywa pokój w galaktyce.
Zerknęła na turianina, w głowie oceniając, ile powinna powiedzieć, a ile zostawić dla siebie.
- Niestety Hierarchia przypiera go do muru. Nie był zwolennikiem tuszowania całej tej sytuacji. Na pewno teraz jest wściekły. - zakończyła w dziwny sposób, jakby słowa, które pierwszy wpadły jej na myśl, były nieco inne niż te, które koniec końców wypowiedziała.
- Powodzenia, poruczniku.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Pomieszczenia prywatne

17 lis 2017, o 18:11

- O nic więcej nie proszę. Po prostu dobrze byłoby, żeby ktoś miał na niego oko - odparł turianin, ponownie zaplatając dłonie za plecami i przyjmując swobodną pozycję. Nauczył się już przyjmować najgorszy możliwy scenariusz - jeżeli Girbach dotarł do Oka, to istniało prawdopodobieństwo, że udało mu się je przejąć. A to stwarzało potencjalne zagrożenie.
Coś, co na chwilę obecną spadło na dalszy plan.
Obserwował spojrzeniem Radną, gdy ta zbliżała się do drzwi. Widok zaskoczenia, które na chwilę przebiło się przez jej wykalkulowaną maskę, uznał za małą ciekawostkę. Nawet jeżeli była bez znaczenia. Po jej odpowiedzi kiwnął oszczędnie głową, ponownie dziękując - tym razem jednak już bez słów. Nawet ta drobna informacja była istotna. Szczególnie dla niego, szczególnie w takiej sytuacji.
Odprowadził kobietę wzrokiem do drzwi, po czym sam również ruszył na korytarz. Aktywował omni-klucz, wywołując odpowiedź do Radnego Quentiusa.
Sir,

Jestem w Prezydium.

Vexarius Viyo
Gdy tylko wiadomość poszła w eter, opuścił rękę i zatrzymał się. Drzwi za jego plecami zasunęły się z sykiem, pozostawiając go względnie samego na korytarzu, jeżeli nie liczyć pozostałych pracowników okręgu, kręcących się tu i ówdzie w sobie tylko znanych obowiązkach. Oczekując na instrukcje zwrotne od Radnego zacisnął i rozluźnił pięści, wpatrując się przez chwilę w swoje dłonie. Jego myśli błądziły jednak zdecydowanie dalej, chociaż z całej siły starał się trzymać umysł z daleka od tematu, który wyjawiła mu Radna.
Od przyszłości, która mogła się przed nim rysować.
Od możliwości, które oznaczała.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Pomieszczenia prywatne

17 wrz 2022, o 16:24

Vex większość podróży spędził w swojej kajucie, niemal mechanicznie sprawdzając kolejne elementy swojego sprzętu oraz kalibrując oprogramowanie omni-klucza, wprowadzając nic nieznaczące poprawki bez udziału umysłu, który błądził po zupełnie innych terytoriach. Jego myśli krążyły nie tylko dookoła odległej stacji, do której zmierzali, a również o wiele dalej, wybiegając na linii czasu w przyszłość, która miała nadejść czy to im się podobało, czy nie. Żadne z nich nie wiedziało co ich czeka po ataku Reeda ani czy w ogóle była jakaś przyszłość, której mogliby wypatrywać, gdyby im się nie powiodło, ale on nie posiadał stoicyzmu Raika ani dawnego, nihilistycznego podejścia dawej Volyovej, z czasów kiedy rzucała się na każde zagrożenie bez mrugnięcia okiem. Ta część jego umysłu, która odpowiadała za nieustanne próby znalezienia rozwiązania z każdego problemu, chociaż była już wyczerpana i zużyta ostatnimi miesiącami, nie potrafiła się z dnia na dzień po prostu wyłączyć.
Ale w niej również zaszły zmiany.
Gdy Arae znajdowała się minuty od wyjścia z Przekaźnika, a jego nowy pancerz oraz uzbrojenie leżało już przed nim na stojaku, sprawdzone i gotowe do ostatniej próby, on siedział na łóżku i wpatrywał się w lewitujący nad swoją dłonią, holograficzny symbol Widm, wywołany z projektora w omni-kluczu. Symbol tego kim był w ostatnich miesiącach, niemal metaforyczny cel jego długiej wędrówki, który osiągnął blisko rok temu i który zapoczątkował wszystko to co miało miejsce do tej pory. Powód każdego rozdarcia między ideałami, a obowiązkiem, przyczyna każdej trudnej rozmowy z Irissą, nieustanna drzazga, która oznaczała granicę między tym co powinien, a tym co chciał, będąca paradoksem swojego własnego istnienia. Żywym zaprzeczeniem legendarnej wolności od autorytetów i stania ponad prawem czy ograniczeniami; niewidzialną obrożą, która maskowała swoją obecność romantycznymi, naiwnymi wyobrażeniami z przeszłości, mającymi coraz mniej siły by walczyć z o wiele bardziej ponurą rzeczywistością.
Kiedy Etsy poinformowała go o wylocie z tunelu, a chwilę później przez okręt przeszła fala drgań, gdy korweta ponownie odzyskała masę i wróciła w objęcia praw fizyki, wygasił hologram i zamknął powoli dłoń. Silniki statku wznowiły pracę, a cel docelowy pojawił się na radarze w kokpicie, obracając metaforyczną klepsydrę. Vex podniósł się z łóżka i sięgnął po pierwszy element opancerzenia, niespiesznie zaczynając przywdziewać uzbrojenie.
Znali swoje zadania, a czas na zmianę decyzji się skończył. Gdy Arae uzyskała pozwolenie do zadokowania, przesłał Radnej krótkie potwierdzenie swojej obecności, po czym ruszył do wyjścia statku. Pożegnał się z Myers bez słów, odbierając tylko od niej bloker medyczny na Mayę, jeżeli udało jej się go przygotować, chowając do ładownicy przy pasie paskudną obrożę oraz otwierając połączenie z Etsy, już odruchowo dając jej dostęp do duchowego towarzyszenia mu pomimo braku jej fizycznej odległości.
Droga do Prezydium przebiegła bez większych przeszkód, chociaż idąc korytarzami Cytadeli nie potrafił porzucić znajomego, mrowienia płytek na karku. Napięte pod pancerzem mięśnie oczekiwały na nadejście ciosu, nie wiedząc skąd go oczekiwać, a umysł porzucił metaforyczne rozmyślania na rzecz bojowego skupienia, napędzanego z wolna płynącą adrenaliną. I chociaż zachowywał spokój, mijając kolejnych dygnitarzy, ambasadorów i przedstawicieli lokalnych oficjeli, tgdy zbliżał się do prywatnych pomieszczeń Radnej, to wrażenie zacieśniającej się pętli Reeda pozostawało, nawet pomimo nieodległej obecności Raika.
Gdy dotarł pod drzwi pomieszczenia, zapukał bez zwłoki, a jeżeli ze środka dobiegło pytanie, odpowiadał krótkim:
- Viyo.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Pomieszczenia prywatne

18 wrz 2022, o 18:24

Gdy turianin stanął naprzeciw znajomych mu drzwi, nie musiał czekać zbyt długo. Irissa z pewnością została poinformowana o tym, że jego statek wleciał do przypisanego mu doku, bez względu na to czy ten sam, przyjazny sygnał został przesłany przez samo Widmo, czy nie. Ochrona Cytadeli była zauważalnie na wyższym poziomie niż ten, do którego Viyo był przyzwyczajony. Nawet Etsy w trakcie dokowania napomniała o większej ilości procedur, wymagających oficjalnego podpisu, którego wolała nie podrabiać - na wszelki wypadek. Na korytarzach szlajało się więcej SOC, łypiących nieufnie w stronę każdego, kto ośmielał się wyglądać inaczej niż standardowo.
Pokój, w którym przyjęła go Irissa, nie był jej gabinetem. Ciężko było określić, czy kobieta miała w tym jakiś swój cel, czy zwyczajnie, podobnie jak wielu innych polityków mających swoje biura w Wieży Cytadeli, została do tego zmuszona przez ostatnie prace renowacyjne. Mimo wszystko, pokój, w którym stali, posiadał eleganckie biurko i wysoki fotel, a na jednej ścianie tkwił nawet duży wizjer ukazujący zmieniające się widoki z różnych kamer Prezydium. Nie było tu jednak miejsca na żadne personalia, jak zdjęcie w ramce czy przedmioty osobiste. Było sterylne, puste.
- Widmo Viyo - przywitała go, wskazując mu jedno, jedyne krzesło obecne w gabinecie, które stało po drugiej stronie biurka, naprzeciw niej. - Jak miło mi gościć cię na stacji z kolejnym, apokaliptycznym kryzysem.
Westchnęła lekko, zwieszając głowę nad datapadem, na którym coś zaznaczała gdy wchodził do środka. Na moment dała mu chwilę na odpowiedź, jeszcze coś dopisując, nim odłożyła urządzenie na biurko i wygasiła jego ekran.
- Co możesz mi powiedzieć o tym człowieku, przed którym nas ostrzegasz? - spytała, opadając plecami na oparcie swojego fotela. - W aktach poprzednich spraw, którymi się znajdowałeś, nie ma o nim zbyt wiele informacji.
Musnęła dłonią ekran terminala, który miała przed sobą, wywołując na nim dobrze znane mu dane z Chasci, powiązane z pisanymi przez niego raportami. Nazwisko Reeda było podświetlone w miejscach, w których występowało, ale nie było tych wypadków zbyt wiele.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Pomieszczenia prywatne

19 wrz 2022, o 20:18

Zwiększona ochrona Cytadeli stanowiła odbicie ostatnich wydarzeń, których doświadczyła stacja, a o których on tylko słyszał i czytał na extranecie. Zamach na samo serce galaktyki przypominał kamień wrzucony w głęboką wodę - zmiany, które sobą spowodował, rozeszły się falami po stacji, dotykając zarówno urzędników ambasad, polityków, zwykłych mieszkańców jak i samej ochrony. Poszerzające się, nieregularne okręgi miały jednak o wiele większy zasięg, wychodząc swoimi konsekwencjami również poza system Wdowy, a nawet i Mgławicę Węża. Cytadela była symbolem bezpieczeństwa, jedności oraz potęgi sprzymierzonych ras galaktyki. Była w równym stopniu fizycznym miejscem gdzie żyły miliony istot z każdego zakątka świata, co metaforycznym uosobieniem wspólnych wartości.
Ostatni zamach był nożem wbitym w serce tego symbolu. Symbolu, który wciąż krwawił i który próbował poradzić sobie z niespodziewaną raną, a zwiększone patrole, nawet zabezpieczenia i wręcz paniczne próby odzyskania tego utraconego poczucia bezpieczeństwa, były powoli formującą się tkanką bliznowatą.
- Chciałbym powiedzieć, że taka profesja, Radna Irisso - odwzajemnił powitanie asari, gdy zamknęły się za nim drzwi jej tymczasowego gabinetu. Zatrzymał się przed biurkiem, zaplatając dłonie za plecami i przyglądając się kobiecie. Od czasu ostatnich wydarzeń nie mieli okazji widzieć się oko w oko, a chociaż słyszał, że atak nie dotknął jej tak personalnie jak innych Radnych, to domyślał się, że w jej podejściu również zostawił ślady. Nie potrafił jednak dostrzec w jej spojrzeniu oraz gestach tego czego podświadomie się spodziewał, gdy Arae zbliżała się do doku. - Ale widzę, że Cytadela doskonale radzi sobie ze swoimi własnymi kryzysami i bez mojego bycia zwiastunem kolejnego. Dobrze jednak widzieć, że poprzedni zamachowiec nie dopiął swego i że wciąż cieszysz się zdrowiem, pani.
Gdy wskazała mu fotel, po chwili bezruchu usiadł na nim powoli, oszczędzając ranne ciało. Śledził jej twarz w milczeniu, gdy dopisywała coś na datapadzie, przez krótką chwilę próbując przebić maskę jasnych tatuaży i nieprzeniknionego spojrzenia, nim odłożyła swoje urządzenie i skupiła na nim swoją uwagę.
- Niewiele ponad to co znajduje się w raportach - powiedział zgodnie z prawdą, tłumiąc ponury ton, który cisnął mu się na usta. - Linia B Przymierza. Był prawą ręką Steigera i jego szefem ochrony, kierując wszystkimi operacjami naziemnymi oraz zajmując się uciszaniem problemów przed którymi mógł stanąć Castor. Odpowiadał za atak na przetwórnię piezo w Szanghaju, za zamach z użyciem drona w sekcji mieszkalnej dzielnicy Huangpu kilka tygodni temu oraz za próbę zamordowania mojej rodziny na Palavenie, którą udaremniła Widmo Vasir. A także za porwanie Mayi Volyovej oraz niedawny atak na mój okręt.
Przesunął wzrok na wyświetlane przez asari raporty, nim pokręcił delikatnie głową.
- Niestety, chociaż mam kilka poszlak, nie udało mi się jeszcze odkryć jego przeszłości. - Spojrzenie zielonych tęczówek z powrotem przeniosło się na kobietę, usiłując przebić się przez jej własne, nim kontynuował. - Wiem za to, że żywi wendetę do mnie za zabicie Steigera oraz wszystko co przytrafiło się Castorowi. Lubuje się w... wykorzystywanie słabości innych.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Pomieszczenia prywatne

20 wrz 2022, o 10:26

Cytadeła była pełna węży, schowanych w wielu, ciemnych zakamarkach stacji. Węży, które z chęcią wykorzystałyby każdą, nieprzychylną wiadomość na temat Widma. Być może czasy AZ-99 pozostały daleko za jego plecami, ale dla wielu, podjęte przez niego decyzje i sposób, w jaki uzyskał tytuł Widma, wciąż budziły kontrowersje. Reed nie był jedynym wrogiem, czyhającym w ciemności na odpowiedni moment. W sercu Wieży Cytadeli niemal czuł inne, obce spojrzenia, ciche westchnienia w szumie systemów podtrzymywania życia, nieswoją atmosferę zawieszoną pomiędzy nim, a Irissą.
Asari zawsze otwarcie protestowała, gdy los zmuszał go do kolejnych, kontrowersyjnych wyborów. Z całej tej stacji była jedyną osobą, która miała w pełni świadomość tego, jak wyglądała jego służba i dlaczego był w niej do tego stopnia skuteczny. Zawsze, gdy przymykała na niektóre rzeczy oko, dobitnie mu to uświadamiała - tak, by ani na chwilę nie wziął jej wsparcia za gwarant, ani za coś, co przychodziło jej lekką ręką. Irissa również niosła ryzyko na sobie - była granica tego, co zwykłe wyparcie mogło jej dać.
Ale Irissa również była wężem, tylko innego rodzaju.
- Moi pracownicy badają również jego temat. Na razie nie przynieśli mi żadnych nowych informacji, ale liczę, że to się zmieni - westchnęła, wyłączając przyciskiem na ekranie okno z aktami. - Doceniam, że mnie o tym wszystkim informujesz, Vex.
Opadła na oparcie fotela, przez chwilę zbierając myśli. Jej twarz była maską, nieprzeniknioną skrawkami emocji, które mogłyby falować na jej powierzchni. Jakkolwiek się starał, nie był w stanie dostrzec niczego wartościowego, co pokazałoby mu o tym, co siedzi w głębi jej głowy.
- Wyznaczyłam do tego zadania oddział specjalistów SOC, jak i trzy, stacjonujące na Cytadeli Widma - poinformowała go, ostrożnie ważąc słowa. - Wdrażają swój plan w życie w tej właśnie chwili. Cytadela jest lepiej przygotowana na takie ewentualności, niż kiedykolwiek.
Uśmiechnęła się lekko, kwaśno. Słodka wiadomość była owiana nutą goryczy - atak na stację pochłonął wiele istnień, ale dzięki niemu, teraz być może zginie ich trochę mniej.
- Nie będziesz uczestniczył w tej operacji. Nie możesz poznać jej szczegółów. Nie chcę cię też w wieży, Viyo. Mam nadzieję, że to rozumiesz - dodała, twardo, stanowczo, kontrując jego badawcze spojrzenie własnym. - Reed nie jest osobą, której nie będzie w stanie powstrzymać oddział wyszkolonych ludzi. Za to jest psychopatą, którego celem jesteś ty, a reszta stacji to narzędzie. Z tych powodów, nie mogę dopuścić cię do działań SOC.
Pomimo tego, że jej głos brzmiał na nieznoszący sprzeciwu, umilkła, wyraźnie się go spodziewając.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Pomieszczenia prywatne

20 wrz 2022, o 23:12

Relacja między nim, a Irissą była niczym wielofasetowy kamień szlachetny, pokazujący inne odbicie za każdym razem, gdy patrzyło się na niego z innej perspektywy. Z jednej strony, łączył go z nią cień dawnej wdzięczności za to, że dała mu szansę pomimo okoliczności, awansując go na Widmo wbrew kontrowersji oraz politycznych reperkusji, które za tym poszły; z innej, stojąc w opozycji do tego uczucia, stała chłodna, nabyta świadomość faktu, że ta jej decyzja, jak wiele innych, stanowiła tylko element większej układanki i czystej kalkulacji sumy prywatnych plusów i minusów, której wynik okazał się dla niej wartościowy na tyle, by uczynić go częścią Wydziału. Kolejna strona lśniła poczuciem winy za złamanie jej położonego w nim zaufania; inna - beznamiętną wiedzą, że to zaufanie było powierzchowne i miało swoje miejsce bytu tylko tak długo, jak był jej przydatny. Niektóre ścianki błyszczały świadomością wykonywania dobrej, skutecznej roboty, która przysługiwała się zarówno jej, jak i reszcie galaktyki; inne stanowiły ciemne odbicie faktu, że był ryzykowną, nielegalną bronią, która w każdej chwili mogła wypalić w niewłaściwą stronę.
Nic nie było proste.
Przyglądał się Irissie w milczeniu, gdy opowiadała, zastanawiając się przez chwilę czy relacje innych Widm z Radnymi są chociaż trochę podobne do ich własnej. Nie wiedział jednak, która odpowiedź na to pytanie byłaby lepsza. I mniej niebezpieczna.
- Reed odpowiadał za utrzymanie w tajemnicy organizacji, która od lat działała pod nosem Przymierza, Hierarchii i Rady. Dowodził i planował operacje, które pomagały utrzymać Castora w sekrecie. Mordując, przeprowadzając zamachy, szantażując. I robił to tak, że nikt nie miał pojęcia, że w ogóle istnieją - odezwał się cicho, gdy skończyła mówić. Pomimo jej słów, nie zareagował gwałtownie, bo miał przeczucie, że one nadejdą. Taka decyzja była jedyną logiczną i gdyby był na jej miejscu, to zapewne sam zaproponowałby dokładnie to samo. Nie bez powodu nie dopuszczano funkcjonariuszy policji do spraw, które dotyczyły ich bezpośrednio - nawet najdelikatniejsza operacja stawała się po stokroć trudniejsza do wykonania, gdy w grę zaczynały wchodzić osobiste emocje. Lub być może był już po prostu zbyt znieczulony. - Przez wzgląd na nas wszystkich, mam szczerą nadzieję, że masz rację, pani. Mam nadzieję, że po prostu wyolbrzymiam jego możliwości i że oddział SOC oraz trzy Widma wystarczą.
Cytadela była przygotowana na kolejny zamach. Wiedziała to Irissa, wiedział to on. Ale Reed też to wiedział. Dlaczego więc wybrał najtrudniejsze do zrealizowania na pułapkę miejsce? Najbardziej dla niego niebezpieczne, najbardziej narażone na porażkę? Jedyną odpowiedź na te pytania jaką dostrzegał, była to, która mówiła, że pułapka nie była pułapką. Była fortelem. Ale na co? Mentalne warcaby, które wytknął mu Raik, mogły rozrastać się w nieskończoność, ale słowa kroganina wciąż tkwiły w jego głowie. Niechciane, ale obecne.
- Rozumiem - odezwał się po chwili ciszy. Sprzeciw, chociaż oczekiwany, nie nadszedł. Odwzajemniał jej spojrzenie, nie odwracając wzroku. - Z Donovanem jest również Maya Volyova, ale pomaga mu wbrew swojej woli. Mam nadzieję, że twoi ludzie wezmą pod uwagę i potraktują ją jako zakładnika, a nie jako drugi cel.
Chociaż mówił spokojnie, nie potrafił wyzbyć się sztywności ze swojego głosu. Poruszył się powoli w fotelu, prostując.
- Czy to wszystko, pani?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Pomieszczenia prywatne

21 wrz 2022, o 00:26

Irissa słuchała tego, co miał jej do powiedzenia, z uwagą, jednak nic z tego nie wydawało się jej zaskakiwać. Czytała uważnie akta Reeda, wiedziała, że mogła po nim spodziewać się najgorszego. Mężczyzna nie bez powodu zaskarbił sobie prawicę kogoś tak potężnego, jak sam Steiger. Ciężko było wyobrazić sobie proces rekrutacyjny na piastowane przez niego stanowisko - musiał w sposób naturalny, organiczny wykazać się w sposób absolutnie niepodważalny.
Reed nie popełniał też błędów. Zdecydowana większość zaplanowanych przez niego ruchów koniec końców kończyła się dla niego wystarczająco pomyślnie, by nie uznawał danych akcji za porażkę.
- Zdaję sobie sprawę z zagrożenia, które niesie - odrzekła miękko, ale zdecydowanie, nie chcąc sprawić, by myślał, że nie bierze jego słów na poważnie. - Ale jego chęć zemsty na tobie jest słabością, którą możemy w łatwy sposób wykorzystać.
Nie powiedziała mu wprost, że będzie przynętą na Donovana Reeda. Jedynie w jej tęczówkach malowały się niepokojące emocje - konflikt pomiędzy odesłaniem go daleko, tam, gdzie szkody wyrządzone przez jego przeciwnika nie obejmą Cytadeli, a pozostawieniem go tutaj, blisko. Wykorzystaniem jego obecności do przechwycenia ogromnego źródła informacji, jakim był były oficer linii B.
- Wybieram swoich ludzi mądrze, Vexariusie - dodała. - Dzięki temu nadal żyję.
Westchnęła cicho, obracając się nieco w swoim fotelu.
- Oboje macie talent do wpieprzania się w sytuacje, które trudno wytłumaczyć, widmie Viyo - skwitowała jego wspomnienie o niebieskowłosej. Nietrudno było dostrzec jej mało przychylny ton. - Z tym, że dziewczynie brakuje umiejętności spadania na cztery łapy, z którą najwyraźniej się urodziłeś.
Jej datapad piszczał nowymi powiadomieniami, zwracając jej uwagę, lecz póki Viyo nie wyraził chęci zakończenia spotkania, pozostawała w swoim miejscu i ani drgnęła.
- To tyle. - wzruszyła lekko ramionami, chowając zmęczenie w kolejnym, dyplomatycznym skinieniem głową. - Zobaczymy, co przyniesie dzisiejszy dzień.
Przyglądała mu się uważnie gdy wstawał ze swojego miejsca, kierując się do wyjścia.

Wróć do „Krąg Prezydium”