Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Szpital Huerty

7 mar 2014, o 23:32

Asaia wcisnęła przycisk na kluczyku i światła samochodu mignęły. Pojazd otworzył się i kiedy asari zobaczyła jego wnętrze, jęknęła. Pochyliła się i zaczęła przestawiać niewielkie, białe pudełka z przedniego siedzenia na tylne.
- Przepraszam, miałam to zanieść do szpitala. Od trzech dni zapominam. Już ci robię miejsce.
Kiedy przełożyła wszystko na tył, usiadła na miejscu kierowcy, wskazując Ajii drugi fotel. Tapicerka była jasna i czysta, w środku pachniało solą morską.
- Zwykle latam sama - uśmiechnęła się przepraszająco, wzruszając ramionami. Gdy drellka usiadła, samochód zamknął się i Asaia odpaliła silnik, kręcąc głową. Westchnęła. - Musisz myśleć, że jestem beznadziejnie aspołeczna. Sama chodzę do barów, a właściwie do jednego jedynego, jaki znam, w samochodzie tylko moje miejsce jest wolne, a ze znajomych mam współpracowników, siostrę i jednego... - zacięła się na moment, po czym dokończyła niepewnie - takiego tam.
Wystartowały. Asari zręcznie włączyła się do ruchu.
- Ale prawda jest taka, że nie minął jeszcze miesiąc, odkąd przyleciałam na Cytadelę. Zanim się zadomowiłam, zanim znalazłam mieszkanie, pracę, sama wiesz jak to jest. Więc daj mi jeszcze szansę, może niedługo przestanę udowadniać jak bardzo jestem oderwana od rzeczywistości - uśmiechnęła się do swojej pasażerki. - Chociaż skoro znasz moją siostrę, to zapewne już przedstawiła ci mnie w odpowiednim świetle, czyli jako nudną, konserwatywną i nieumiejącą tańczyć. A to, uwierz mi, nie ma kompletnie nic wspólnego z prawdą - roześmiała się. - Tylko... wiesz... nie zarabiam tym na życie. Mi jest za nią wstyd, a ona z kolei patrzy na mnie z politowaniem. Nic nadzwyczajnego.
Ruch nie był duży i wyjątkowo asari nie wściekała się na nikogo po drodze. Kierując się wskazówkami Ajii udało jej się trafić we właściwe miejsce i zaparkować na parkingu nieopodal kawiarni. Kiedy wysiadły, zamknęła auto i ruszyła po schodach na górę, z zaciekawieniem przyglądając się stolikom ustawionym za szklaną barierką.
- Gadam jak najęta - jęknęła. - Przepraszam. Naprawdę jakaś jestem dziś szurnięta. To wina nadgodzin. Ładnie tu - uśmiechnęła się, gdy jej wzrok padł na widok roztaczający się z balkonu kawiarni.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: Szpital Huerty

11 kwie 2014, o 08:48

Wydarzenia ze stacji Forgys na długo zapadły w pamięci komuś takiemu jak czerpiący radość z życia blondyn. Już od tygodnia przebywał na oddziale psychiatrycznym, gdzie własnowolnie się zapisał zaraz po odbyciu kwarantanny, dokładnych badań i zdania raportu Przymierzu. Według tego co zrozumiał z sesji terapeutycznych po ostatniej misji nabył zaburzenia lękowe. W szpitalu na temat szczegółów ostatniej misji mógł rozmawiać wyłącznie z lekarzami Przymierza, którzy mieli odpowiedni dostęp do materiałów niejawnych. Wywiad i jego agenci prawie natychmiast zostali wezwani na Forgys, jak tylko odzyskał przytomność. Mieli pomóc w dochodzeniu tego, co miało miejsce na stacji, oraz zatrzymać wszystkie prowadzone tam projekty. Cała placówka miała zostać zamknięta na czas drobiazgowego śledztwa.
Strauss siedział na kanapie w świetlicy, gdzie tak jak pozostali pacjenci ubrani w białe szlafroki, odpoczywali w swoim towarzystwie i korzystali gier i przyborów do rysowania.
Co kilka godzin dostawał mocne leki, dlatego patrzał się na ścianę nieobecnym wzrokiem z lekko otwartymi ustami. Gdyby nie to, że oddychał i mrugał to łatwo byłoby go pomylić z trupem. Prawie wcale się nie ruszał i zdawał się być obojętny na wszystko co się działo wokół. Minusem było tylko zabranie mu Omni-klucza, bo pacjentom nie pozwalano z nich korzystać, ale pomijając ten szczegół, to było to najlepsze miejsce na odpoczynek i wykorzystanie zaległego urlopu.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Szpital Huerty

11 kwie 2014, o 11:17

Ktoś kiedyś stwierdził, że praca uodparnia na ból. W związku z ostatnimi wydarzeniami, z którymi Iris nadal nie do końca mogła się pogodzić, bywała w szpitalu coraz częściej. Jakoś udawało się jej wyłuskać kilka dodatkowych godzin, które nie musiała przeznaczać na obowiązki, toteż bez zawiedzenia siadała wtedy w laboratoriach, wykonując badania swoich przypadków bądź po prostu poświęcała czas pacjentom, przyjmując ich w coraz to większej ilości. Widok radnej, która nie okazjonalnie jak to miało miejsce niedawno a niemalże codziennie na szpitalnych korytarzach zaczynał więc zaliczać się do obrazu codzienności.
Być może Konrad nawet nie zauważył, że jego lekarz prowadzący oddaliła się od sali, w której jeszcze przed chwilą siedziała razem z nimi oraz poświęcała swój czas jednemu z pacjentów. Prawdopodobnie nie zwrócił również uwagi, że rozmawiała z kimś innym, również w białym kitlu oraz że już nie wrócił do pomieszczeniach. Za oknami, jak zawsze, rozpościerał się widok na spokojne, piękne Prezydium, które dzięki sztucznemu oświetleniu wydawało się przeżywać swój rozkwit w pełni lata. Iris zbliżyła się ostrożnie, nie chcąc aby jej pojawienie się mogło kogokolwiek spłoszyć. Jak do tej pory nikt właściwie nie zaprzątał sobie jej osobą głowy.
- No wiesz! Zaszyłeś się tutaj na urlopie i nawet słowem się nie odezwałeś, że spędzamy w jednym budynku większość swojego dnia.
Głos Iris brzmiał znajomo, o ile Konrad mógł ten dźwięczny ton skojarzyć z konkretną personą. Na twarzy radnej odmalowała się szczera troska, kiedy tak stała obok kanapy zajmowanej przez Straussa, jak na razie niepewna czy w ogóle powinna usiąść.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: Szpital Huerty

12 kwie 2014, o 15:21

Mogło się zdawać, że inżynier nie usłyszał tego co powiedziała do niego Iris, bo nic na to nie wskazywało w jego niezmienionym zachowaniu. Spojrzał jednak na stojącą obok niego personę i zmrużył nieznacznie oczy, zastanawiając się na kogo właściwie patrzy. Coś jakby ją kojarzył, ale pojęcia nie miał skąd, aż do momentu jak jakiś mechanizm mu w mózgu zaskoczył i się uśmiechnął odrobinę.
- Hej. - powiedział po czym rozejrzał się po bokach, patrząc czy nie ma jeszcze kogoś w pobliżu. Wszelkie wypowiadane przez niego słowa i ruchy były jak spowolnione, flegmatyczne. Niepasujące do kogoś takiego jak on - Pracujesz w szpitalu? A co z... no wiesz... polityka i to co tam robiłaś. W tym no... - potarł palcem czoło i się zamyślił - w tej całej radzie nadzorczej galaktyki.
Przez leki miał problemy z zamienieniem myśli na słowa, które miałyby sens. Nie podobało mu się to, bo czuł się przez to jak jakiś przygłup, a jeszcze do tego nie przywykł. Zasłonił usta ręką i potarł się po twarzy, patrząc na podłogę.
- Nie mają tutaj takiej zielonej galaretki. Inne kolory mają, ale nie ma zielonej. Zawsze dostaję żółtą.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Szpital Huerty

13 kwie 2014, o 20:30

Iris, która z początku chciała powiedzieć, że przez samą pracę polityka nie wytrzymałaby psychicznie, ugryzła się w język, uznając to stwierdzenie za najmniej pasujące do okoliczności ich spotkania. Nie doczekała się żadnych protestów ze strony Konrada, zajęła więc miejsce obok niego na kanapie z rzecz jasna stosowną odległością. Skłamałaby twiedząc, że nie przeglądała jego dokumentacji medycznej.
- Pracuje tutaj już od dłuższego czasu. Zanim zostałam radną, byłam lekarzem. Ostatnio mam dużo czasu, z przyjemnością więc poświęcam go na sprawy momentami pożyteczniejsze niż polityka.
Po chwili pochyliła się w jego stronę, przybierając dość konspiracyjny szept.
- Nigdy nie lubiłam żółtych galaretek.
Spojrzała uważniej na Straussa, jakby się sama nad czymś zastanawiała, choć właściwie to ważyła słowa, nie będąc pewna jak określić sprawę najbardziej delikatniej.
- Rozmawiałam z Twoim lekarzem, Konrad. Uważa, że jesteś gotów wyjść ze szpitala. Wiesz... Mam wolną kanapę, ale również i pokój gościnny. Chyba zaczynam mieć dość tych pustych ścian, kiedy wracam do domu. Mógłbyś zatrzymać się u mnie, o ile chcesz. Chociaż na jakiś czas. Lord Cię polubił, oduczyłam go nawet obgryzania butów. No i co najważniejsze - mam zieloną galaretkę. Co Ty na to?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: Szpital Huerty

24 kwie 2014, o 11:26

Dużo wolnego czasu. Fajnie.
Konrad w zasadzie też miał sporo wolnego czasu, ale nawet teraz dziwne dla niego było skakanie od pracy do pracy. Od polityki do szpitala. Jakby jednak nie było, to ludzie byli różni i dla Iris pomaganie ludziom było... odpoczynkiem?
Nie mógł znaleźć jakiejś odpowiedzi na to, więc wzruszył ramionami. Uśmiechnął się jednak na wspomnienie o znienawidzonej przez wszystkich żółtej galaretce. Podniósł do głowy rękę, ale w połowie drogi ją zatrzymał i chciał cofnąć, jakby się rozmyślił. Zanim ją jednak opuścił to wrócił do swego zamiaru i przeczesał sobie włosy.
- Nie.... nie udało mi się. - powiedział smutnym głosem, czy wręcz przepraszającym, kiedy rozglądał się po podłodze, bo jakoś nie mógł się zmusić do podniesienia wzroku. Zwłaszcza po tym co mu powiedziała radna - Myślałem, że uratuję ich: tych naukowców i Ness, ale nie udało mi się. Tym razem nie było tak jak na Ferr, nie mogłem tego powstrzymać, nie udało mi się. Poległem, to mnie przerosło. Choć było tam sporo ludzi, to byłem sam i nikt nie chciał mi pomóc. Nikt nie mógł mi pomóc.
Przyłożył dłoń do oka i zaczął je ocierać, bo zaczęło mu się zbierać na łzy.
- Nie mogę stąd wyjść. Znowu wszystkich zawiodę. Znowu mi się nie uda.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Szpital Huerty

27 kwie 2014, o 15:07

Cisza, która zalegała pomiędzy ich dwójką po każdej, dłuższej wypowiedzi Iris, zaczynała być dla kobieta co najmniej... niekomfortowa. Konrada zapamiętała zupełnie inaczej - zawsze był pełen energii, dużo mówić, a co najważniej cechował go wręcz niepoprawny optymizm. Ten obraz człowieka apatycznego, zniechęconego zupełnie jej nie pasował. Odważyła się na poważniejszy krok i chwyciła jego dłonie, aby móc swobodnie spleść ich palce. Przecież jej dotyk nie był dla Straussa obcy.
- Oczywiście, że możesz. Powtarzasz to jak jakieś zaklęcie, a przecież tak wcale nie musi być. Musisz tylko w siebie uwierzyć, Konrad.
Starała się, najdłużej jak to było możliwe, skupić na sobie uwagę mężczyzny. Niewiele osób było gdzieś tam, w galaktyce, na których Iris naprawdę zależało. Rodzice zostawieni na ziemi, przyszywany brat aspirujący do rangi Widma, Vanessa pogrążona w farmakologicznej śpiączce. No i Konrad.
- Spójrz na mnie. Chyba najlepiej potrafię zrozumieć co to znaczy nie móc komuś pomóc. Ile razy to Ty mi powtarzałeś, abym pomimo niepowodzeń nie rezygnowała i nie wątpiła w słuszność tego, co robię? To są przecież Twoje słowa, Konrad. Pomogę Ci wziąć się w garść. Otrząsnąć się z tego amoku. Musisz mi tylko pozwolić.
Wbiła spojrzenie w lica Straussa. Nie chciała, aby resztę swojego życia spędził na lekach pod ciągłą obserwacją lekarzy.
- Co Ty na to?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: Szpital Huerty

28 kwie 2014, o 21:50

Ciut się wzdrygnął kiedy Iris go dotknęła, ale ich palce się splotły, zacisnął ręce na jej dłoniach. Gdzieś w zapomnianej części umysłu odnawiał pamięć o fakturze jej skóry i jej dotyku. Było to jak wspomnienie o rzeczach, które trudno mu było sobie przypomnieć. Potrzebował trochę silnej woli, by wykonać polecenie kobiety, ale w końcu podniósł wzrok z podłogi, by spojrzeć na jej twarz, kiedy mówiła o rzeczach, które kompletnie nie pamiętał. Mówił coś takiego? Kiedy?
- Na..naprawdę coś takiego mówiłem? - zapytał patrząc na ten nieustępliwy wyraz twarzy, jaki miała radna. Co mógł jeszcze powiedzieć? Co powinien powiedzieć?
- Boję się, Iris. - te dwa słowa dokładnie i całkowicie opisywały stan emocjonalny w jakim cały czas się znajdował - Boję się, że znowu nie dam rady.
Kiedy tak patrzał na kobietę przed sobą, w pewnym momencie zmrużył oczy i zrobił zdziwioną minę - Ej, coś ci się... - puścił rękę Iris i wskazał palcem na swoje oko, przekrzywiając głowę pod różnym kątem, by być pewnym, że to nie jest kwestia oświetlenia.
Zachowanie Straussa było tak chaotyczne w stosunku do wybieranych tematów, że trudno było powiedzieć czy to kwestia jego stanu, leków, czy po prostu chciał zmienić temat. W jedynym momencie był skupiony na rozmowie, by w drugim zacząć rozmawiać o czymś zupełnie niepowiązanym z tematem.
Spojrzał w bok i zrobił minę, jakby sobie o czymś przypomniał, co dawno zapomniał.
- Jestem... jestem inny. Nie jestem już taki sam. - wskazał ręką na siebie i pociągnął za ubranie jakie miał na sobie, jakby to miało wszystko tłumaczyć - Teraz jestem trudny. Czuję to. - znowu spojrzał na swoją znajomą, szukając na jej twarzy zrozumienia rzeczy o których mówił - Siedzisz tutaj, patrzysz na mnie. Musisz to widzieć.
[edit]
I pewnie to widziała. Chyba pierwszy raz w życiu Konrad widział, jak Iris nie wie co powiedzieć. Kobieta siedziała razem z nim na kanapie, aż do czasu, kiedy się z nim pożegnała i wyszła. Trudno mu było stwierdzić dokładnie kiedy to zrobiła, bo pojęcie czasu dla inżyniera było obecnie inne, bardziej elastyczne i ciężkie do umieszczenia na osi czasu.
Radna miała jednak rację co do tego, że to nie było miejsce dla kogoś takiego jak Strauss i choć potrzebował na to kilku dni, to po tym czasie wypisał się ze szpitala. Musiał jednak wyznaczyć sobie jakieś zadanie, cel do jakiego mógłby dążyć. To już nie mogło być samodoskonalenie siebie i zwiedzanie galaktyki w poszukiwaniu tego, czego zwykli śmiertelnicy nigdy nie zobaczą na oczy. Potrzebował znów pokazać sobie, że może zrobić coś dobrego i może być bohaterem. Nie marzyła mu się jednak szybka śmierć, więc musiał to zrobić z głową.
Ostatnio podawane mu leki, jeszcze odbijały się sierżantowi czkawką, ale wciąż niewiele było osób, które mogłyby mu dorównać intelektualnie.

[zt]
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: Szpital Huerty

23 paź 2014, o 18:30

Ubrana już w swój szpitalny kitel, z datapadem w dłoni weszła do pomieszczenia i uśmiechnęła się do półleżącej na łóżku drellki. Z westchnięciem opadła na krzesło obok, pozwalając zmęczeniu odmalować się na swojej twarzy. Kiedy wracali z tej piekielnej planety, była nad wyraz szczęśliwa. Swoje czyste, ciepłe i bezpieczne mieszkanie powitała z radością prawie tak wielką, jak łóżko chwilę później. W laboratorium też nic się nie zmieniło, bo po kilku wybuchach wściekłości Asai nikt już nawet nie próbował rządzić się na jej terytorium. Oczywiście badania nie przyniosły rezultatów jakich oczekiwała, ale nie spodziewała się cudu. Po prostu, dobrze było być z powrotem.
Ale mimo wszystko...
- Ciężki dzień - stwierdziła i uniosła wzrok znad danych. - Czy to jakaś rasowa tradycja krogan, że wiecznie odmawiają leczenia?
Pokręciła głową i przełączyła coś na datapadzie. Przed jej oczami pojawiły się wyniki Ajii i asari przez moment studiowała je uważnie, by w końcu wyprostować się i zarzucić nogę na nogę.
- Możesz się już stąd zabierać, Ajia. Na twoim miejscu miałabym dość szpitali na długi, długi czas. Idź do domu, wszystko powinno być już w porządku.
Zamilkła na chwilę, lustrując drellkę wzrokiem. Zdjęty opatrunek odsłonił przyrośniętą i zagojoną już płytkę na czole, a wyniki były satysfakcjonujące i o ile Ajia nie zamierzała brać udziału w maratonach albo lecieć na kolejny Ontarom, to nic jej nie będzie.
- Ma się kto tobą zaopiekować w razie czego? - spytała z troską, kiedy przypomniał się jej atak na podłodze ambulatorium. Nie powinien się powtórzyć, ale Asaia i tak wolała się upewnić że w razie czego drellka nie będzie sama. Przez myśl przeszło jej jeszcze spytanie jej o próbki, o których rozmawiały przed wylotem i o pomoc przy badaniach nad syndromem, ale głupio jej było w tym momencie czegokolwiek od niej wymagać.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Szpital Huerty

24 paź 2014, o 19:02

Ajia leżała oparta plecami o sporą poduszkę, zapatrzona w krajobraz za oknem. Jej brązowe oczy bez większej werwy śledziły to co się działo na zewnątrz. Ludzie chodzili, załatwiali swoje sprawy, a CARy latały swobodnie w przestworzach. Przed sobą miała prawie że sielankowy obraz kwitnącej metropolii. Szkoda tylko, że myślami wciąż znajdowała się gdzie indziej. Cały lot powrotny stanowił dla niej jeden wielki ciąg czarnych plam i majaków. Choć nie nastąpił kolejny atak padaczkowy, dla drellki nie miało to najmniejszego znaczenia. Pamiętała tylko krótkie urywki rzeczywistości, poprzecinane setkami wymieszanych ze sobą wspomnień. Zabawne, jak wielu pożądało ejdetycznej pamięci jej rasy. Problem zaczynał się w momencie, gdy traciło się nad nią kontrolę. Dla niej asari, która starała się ją jakimś sposobem utrzymać przy zdrowych zmysłach była równie realna jak widmo Hejlana. Jak w takim momencie odróżnić świat realny od mary? Nie dostrzegła nawet kiedy przeniesioną ją do Huerty, zamknięta we własnej rzeczywistości. Potem było trochę lepiej. Większość pierwszych paru dni po prostu przespała, czekając aż leki zaczną działać. Nie pamiętała nic z tych snów i absolutnie jej to nie przeszkadzało. Może nic się jej nawet nie śniło, a wyczerpany duch i organizm zawisły po prostu w czarnej pustce? Nie miało to już znaczenia. Słysząc cichy szelest drzwi gwałtowanie się odwróciła z iskierkami w oczach, które umarły wraz z momentem gdy rozpoznała osobę wchodzącą do środka. Znowu nie przyszła... szepnęła cichutko w głowie i uśmiechnęła się lekko do asari. Czekała, ciągle tylko czekała. Gdyby ktoś przejrzał przez jej bladą, różową skórę, mięśnie i kości dostrzegłby ten mały ogieniek, jarzący się w jej sercu za każdym razem gdy słyszała czyjeś kroki. Albo znalazłby po prostu kawał mięsa, ociekający krwią, zależy w co się wierzyło. W każdym jednak razie drellka czekała, aż przyjdzie ta jedna, szczególna osoba: jej siostra. W duszy wychodziła z siebie, rozrywana przez niepokój, który przybierał z każdym dniem na sile. W normalnej sytuacji starczyłoby zadzwonić, wysłać jedną wiadomość... tylko że u niej nie było nic normalnego. Wiedziała, że jej siostra by przyszła, choćby świat się walił, jednak aż za dobrze znała słowa, które by padły. To była jej wina... widziała to w oczach każdej osoby, która na nią patrzyła, nawet całej dwójki jej przyjaciół z pracy, którzy przyszli ją odwiedzić. Przyjaciół. Tak, pewnie kogoś w końcu przygniotła góra akt, piętrząca się na moim i Akii biurku. Ta myśl jej ani trochę nie pomogła. Cynizm do niej nie pasował, a zaległości sprawiały tylko, że czuła się jeszcze paskudniej. Nie powinna odpoczywać, gdy wszyscy urabiali sobie ręce po łokcie. Więc, choć cieleśnie było z nią coraz lepiej, duchowo przeżywała prawdziwe katusze. Mimo wszystko nie było też tak źle; w końcu nadrobiła wiele godzin snu, które sobie odmówiła na przestrzeni paru lat. Teraz jednak miała gościa...
Przyglądając się asari, Ajia zastanawiała się dlaczego ta jeszcze się nią interesowała. Sprawiła jej masę kłopotów, nie wspominając o czasie jaki musiało pochłonąć jej leczenie. Gdyby ona miała o sobie decydować, najpewniej wylądowałaby na parę godzin w łóżku, a potem jakoś doczołgała się do biura i spróbowała tam przeżyć. Jednak ta zaopiekowała się nią i nadal odwiedzała. Dla młodej sierżant stanowiła teraz orzech prawie nie zgryzienia, a zarazem niesamowicie ją ciekawiła. Po drellce widać było, że stara się nie martwić lekarki swoim nastrojem, a tym bardziej stanem. Szło jej to jako tako, ale przynajmniej się starała. Jak zawsze.
-Chyba troszkę tak... wiesz, podobno ich kobiety pociągają blizny-mruknęła cichutko, poprawiając się na poduszce, by lepiej widzieć jej twarz i móc co jakiś czas zerknąć jej w oczy. Jak zwykle mówiła trochę tak, jakby instynktownie bała się odzywać-Naprawdę już mogę?-zmarszczyło lekko brwi i odruchowo sięgnęła do zagojonej płytki by ją potrzeć. Nie dotykaj... skarciła się w myślach i cofnęła dłoń. Wyglądało to trochę zabawnie, jednak faktycznie starała się nad sobą panować.- Ja...-zawiesiła na chwilę głos jakby zastanawiała się co powiedzieć. Czy ktoś ma? Akia pewnie zmieniła kod w mieszkaniu, a Sven wyleciał z matką na Ziemię. W końcu jest na emeryturze. Opuściwszy wzrok, zerknęła gdzieś na bok-Dam sobie jakoś radę... wynajmę mieszkanie, czy coś.- wyraźnie współczucie, jakie pobrzmiewało w głosie asari i troska tylko ją przybijały. Nie chciała się nad sobą użalać, jednak nie zasłużyła na to wszystko. Nikt nie powinien jej traktować. To była jej wina. Odetchnąwszy spróbowała zmienić temat.-A jak tam u Ciebie? Są jakieś postępy.. w no wiesz...-mruknęła, chyba zgubiwszy słowo.
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: Szpital Huerty

25 paź 2014, o 08:58

- A co ładnego jest w bliznach? - uniosła brwi w zdziwieniu i po raz kolejny pokręciła głową. Nie mogła zrozumieć, dlaczego przy możliwościach współczesnej medycyny niektórzy nadal decydują się zostawić sobie "pamiątki" po najgorszych przejściach. Czym tu się chwalić? Masz bliznę, to znaczy że byłeś wystarczająco nieuważny żeby pozwolić ją sobie zrobić. Nic tu do dumy.
Uśmiechnęła się, widząc próbę dotknięcia czoła i wstała, by podejść do okna i tam oprzeć się o parapet. Mimo zmęczenia nadal nie była w stanie usiedzieć w miejscu - za dużo na głowie, za dużo zaległości, za każdym razem jak zdecydowała się odpocząć przez chociaż moment zżerały ją wyrzuty sumienia. To nie było zdrowe, ale czasem zastanawiała się jak ten szpital funkcjonował zanim zatrudnili tu ją. Wystarczyło, żeby nie było jej kilka dni, a już wszystko ogarnęła całkowita dezorganizacja. A przynajmniej tak się jej wydawało.
- Możesz już dotknąć - powiedziała, a w jej głosie zabrzmiało rozbawienie. - Już dawno się zagoiło.
Mina trochę jej zrzedła, kiedy usłyszała odpowiedź na swoje pytanie. Że jak? Zaraz... przecież pracuje w SOC. Przez moment zastanawiała się nad sensownym wyjaśnieniem słów Ajii, ale bezskutecznie.
- Nie rozumiem, nie masz tu mieszkania? - spytała, podchodząc do łóżka i podnosząc je do pozycji bardziej siedzącej. - Myślałam... czy przed wylotem nie miałyśmy pójść do ciebie? Gdzie są wszystkie twoje rzeczy?
Jej pytania nie miały być natrętne, ani zbyt dociekliwe. Po prostu coś się jej bardzo nie zgadzało i nie wyobrażała sobie wypuszczenia Ajii ze szpitala wiedząc, że ta nie ma się gdzie podziać. Nawet gdyby miała to mieszkanie, ale nikogo, kto mógłby jej pilnować w razie ponownego ataku, Asaia nie byłaby zbyt zadowolona z takiego rozwiązania. A tak?
- Nie możesz biegać za mieszkaniem teraz, Ajia - stwierdziła kategorycznie. - Powinnaś się oszczędzać jeszcze chociaż przez kilka tygodni.
Poprawiła poduszkę pod plecami drellki i odsunęła się z powrotem. Co u mnie? Zamrugała, zastanawiając się jak odpowiedzieć na to pytanie. Była zbyt zajęta tym, co działo się po Ontaromie i w szpitalu, żeby przejmować się tym co się działo w jej życiu.
- Pytasz o badania? - poczuła lekką ulgę, kiedy okazało się, że jednak nie musi zastanawiać się jak wygląda jej życie prywatne i czy w ogóle je posiada. Wzruszyła ramionami. - Bez zmian. Zresztą nie spodziewałam się przełomu akurat wtedy, kiedy mnie tu nie było - westchnęła. - Chyba powinnam po raz kolejny zacząć od nowa.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Szpital Huerty

25 paź 2014, o 11:37

Drellka wzruszyła lekko ramionami, słysząc pytanie asari. Sama nie widziała zbyt wielkiego sensu w oszpecaniu się, choć rozumiała dlaczego nie każdego stać na zabieg usunięcia takich "śladów". Sama nie miała po prostu czasu, by zadbać o estetykę swojego ciała, poza tym było jej to średnio potrzebne w życiu i pracy. Choć, gdyby miała chwilkę... Tylko bym się oszukiwała. Tak chociaż wiem przy czym nawaliłam. Westchnęła cicho. Sama siebie oszukiwała; nawet bez nich pamiętała o każdym momencie, w którym coś spieprzyła. Miała ochotę się przejść, zrobić cokolwiek byle nie musieć myśleć. Zabawne, że pracując właśnie przy pomocy przymiotów umysłu tak bała się chwili by się zastanowić. Jakby przez to wszystko co znała, miało się po prostu rozpaść. Obawiała się tego wszystkiego co na nią czekało, jakby wszędzie miała nagle zapanować anarchia, albo coś równie tragicznego. Wariuję... mruknął głosik rozsądku w jej głowie. Nie przeszkadzało jej już to nawet. To chyba nie za dobrze, prawda? zapytała samą siebie, wiedząc że nie uzyska odpowiedzi. Wiodąc oczyma za asari, miała wrażenie, że ta też w jakiś sposób żyła swoją pracą. Ona naprawdę pomaga innym. Ta myśl jakoś ją zakuła. Czy cokolwiek by się stało, gdyby zniknęła? Nie wiem... szepnęła w myślach i pokręciła delikatnie głową. Jej towarzyszka chyba dałaby inną odpowiedź. Słysząc jej słowa, Ajia ożywiła się na króciutką chwilkę i sięgnęła dłonią ku głowie. Trzyma się. Mruknęła do siebie, unosząc lekko prawy kącik ust i potarła swoje czoło nasadą dłoni. Nic się nie ruszało, wszystko było dokładnie tak, jak powinno. No, może trochę przekrzywione, ale to nic. Wtem, wszystko jak zwykle się rypło. Po co o tym wspominałam... Nieświadomie odwróciła wzrok i potarła kciukiem drugą dłoń.
-Mam, tylko że no...-przygryzła wargę, wyraźnie mając problem z dookreśleniem tego co chciała powiedzieć.-Mieli u nas wymieniać drzwi, dwa dni temu. Z zamkiem. Wszystko stało na moją siostrę i ona ma klucze; i jest poza Cytadelą najpewniej na misji.-wszystko to powiedziała cicho i szybko. Nie lubiła za dużo mówić, a teraz przynajmniej wszystko było w miarę jasne-Są tam... Trochę ubrań mam w mieszkaniu rodziców, trochę w szafce w biurze SOCu. Dam sobie radę, naprawdę... w końcu mówiłaś, że jestem zdrowa, prawda?- zapytała niepewnie, zerkając brązowymi węglikami na Asaię. W oczach wyraźnie zaczął czaić się niepokój-Nic sobie nie zrobię przez parę dni...-Albo miesiąc. Dodała w myślach, po czym westchnęła ciężko. Tygodni? Ale...ale jak? Mam pracę, chorą matkę... wszystko. Chciało rozłożyć ręce i uciec. Po prostu uciec stąd. Oszczędzać się? Nie miała czasu na to, zresztą prędzej naprawdę by zwariowała. Wszystko to odbiło się aż nazbyt wyraźnie na jej twarzy i w oczach. Zdecydowanie za łatwo było w niej czytać. Lekkie drgnienie ust, błysk w lekko szklistych oczach, nagle zaciskające się na pościeli palce, drgnienie jej kołnierza czy mocniejszy nacisk równych, białych ząbków na wargę. Do tego stopnia, że prawie jej nie przegryzła. Na pytanie Asai znów tylko pokiwała głową.
-W końcu Ci się uda... tak myślę.-mruknęła, starając się szczerze i przyjaźnie uśmiechnąć-Jak nie tobie, to komu innemu? Nikt nie ma tyle czasu...
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: Szpital Huerty

25 paź 2014, o 16:12

- Rozumiem - skrzyżowała ręce na piersi i wyjrzała przez okno. - Ale wie, że już wróciłaś, tak? Dałaś jej znać, że jesteś w szpitalu?
Zachowanie drellki było co najmniej dziwne, a Asaia nie była psychiatrą ani nawet psychologiem, żeby zrozumieć chaos sygnałów, które docierały do niej ze strony Ajii. Zmarszczyła brwi i milczała przez moment, zastanawiając się, czy przypadkiem nie powiedziała czegoś nie tak. Pacjenci mieli swoje życie i swoje problemy i zwykle asari nie wnikała w szczegóły, bo czasem po prostu nie wypadało. Ale drellka martwiła ją, bo zdążyły już spędzić ze sobą trochę czasu i coś z tą dziewczyną było zdecydowanie nie tak.
- Nie chodzi o to, żebyś nic sobie nie zrobiła, ale o to, żeby ktoś mógł mieć na ciebie oko - stwierdziła. - Nie zabraniam ci wrócić do pracy, ale wolałabym żebyś nie wybierała się na kolejne loty w nieznane, ani nie biegała za przestępcami po stacji, jasne? Chociaż przez... dwa tygodnie, no. Możesz mi to obiecać? - uśmiechnęła się.
Zignorowała zupełnie fragment rozmowy na temat Keplera, bo przecież co mogła dodać do tematu? Że owszem, zostało jej jeszcze kilkaset lat, co w rozumieniu drellki było prawdopodobnie okresem czasu zupełnie niepojętym, ale chciałaby pozbyć się problemu już teraz? To, że żyła długo, nie znaczyło, że jest cierpliwa. Bo nie była.
- Co się dzieje, Ajia? - spytała w końcu cicho, kiedy reakcje dziewczyny już kompletnie przestały mieć dla niej sens. - Mogę ci jakoś pomóc?
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Szpital Huerty

25 paź 2014, o 22:18

-Wie...-odparła krótko Ajia, wyraźnie nie chcąc rozwijać tematu. Wyglądało to o tyle specyficznie, że nie wydawała się w złych stosunkach ze swoją, aż nazbyt dosłownie, drugą połówką. Po co o tym w ogóle wspominałam? Po co... nie rozumiała tego i nie chciała. Sama zapędziła siebie w kozi róg, przez swoje emocje, nad którymi nie panowała. Bała się, nie o siebie, czy swoje zdrowie, ale o innych. Nie potrafiła nad tym zapanować, nie było w tym też niczego logicznego. Po prostu nie chciała znowu zawieść, tak bardzo nie chciała. W dodatku tylko zaniepokoiła Asaię, dobijając ją po już i tak ciężkim dniu. Sumienie wgryzło się w nią, niczym wilk, szarpiąc i drapiąc.
-Nie trzeba.-mruknęła po chwili, rumieniąc się delikatnie na twarzy, choć raczej nie ze wstydu. Niepokój w jej wnętrzu uwidaczniał się coraz mocniej, emanując na jej fizyczność. Na moment dziewczyna przygryzła wargę. Czy mogę? Nie była pewna; jeśli wróci, to najpewniej nic o niczym nie powie, żeby nie robić afery przełożonym i kolegom, więc pewnie od razu rzucą ją do śledztw i biegania, i innych awantur.-Niezbyt, przepraszam.-powiedziała, tym razem starając się chyba unikać kontaktu wzrokowego. Nie chciała widzieć tego zażenowania i litości u lekarki, które dostrzegała już oczyma wyobraźni. Byłyby gorsze niż cała reszta, choćby dlatego że była u boku asari już trochę czasu i ją polubiła.-Chyba po prostu posiedzę gdzieś te dwa tygodnie. -dodała po pewnej chwili, pocierając lekko ramię. Był to przynajmniej jakiś kompromis. Nie lubiła się kłócić, anie tym bardziej przeszkadzać, przez co od zawsze łatwo jej to przychodziło; zgadzanie się. Było to dla niej wręcz naturalne, wpisane w jej naturę. Uległość i podporządkowanie. Nie potrafiła być asertywna, a tym bardziej śmiała. Zawsze gdzieś w cieniu, cicho i spokojnie; za kimś. Postarała się nawet odwzajemnić uśmiech, ale nie wyszło jej to za szczerze.
-Nic się nie dzieje, naprawdę.-powiedziała cicho, jakby starała się uciąć dyskusję, ale nie miała do tego serca. Znowu tylko gorzej. Nie chcesz jej odsuwać... mruknął w jej głowie głosik rozsądku, by zamilknąć po chwili- Po prostu za bardzo się chyba przejmuje.-podsumowała zerkając na asari, z cichą nadzieją, że ta nie będzie za bardzo dociekać.
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: Szpital Huerty

26 paź 2014, o 12:21

- No dobrze - stwierdziła, choć wyraźnie nie była do końca usatysfakcjonowana odpowiedzią. - Niech ci będzie. Ale masz siedzieć, nie biegać.
Nie zamierzała prosić pięć razy, skoro Ajia nie chciała powiedzieć jej w czym rzecz, znaczyło to, że po prostu nie chce o tym rozmawiać i Asaia potrafiła to uszanować. Co nie znaczyło, że się jej to podobało. Wyraźnie coś było nie w porządku i asari mogła tylko domyślać się, co się dzieje, a domyślanie się zawsze szło jej wyjątkowo opornie.
W końcu oparła się z powrotem o parapet i na dłuższą chwilę wróciła do przeglądania danych na datapadzie. Dziś miała jeszcze parę rzeczy do załatwienia, a po południu wchodziła na salę operacyjną. Zabieg, który miała przeprowadzić, nie należał do łatwych, nawet biorąc pod uwagę dokonania współczesnej medycyny. Na samą myśl była już zmęczona.
- To jakie masz plany, poza wróceniem do pracy i ignorowaniem moich próśb? - uśmiechnęła się w końcu, unosząc wzrok z powrotem na drellkę. - Miałyśmy robić sekcję krogańskich zwłok i miałyśmy przejść się do klubu, trochę nietypowe rozrywki, ale obawiam się że pierwsza odpada, a na drugą nie masz jeszcze siły.
Chciała trochę odsunąć myśli Ajii od najwyraźniej mocno negatywnych emocji, które nią targały. Przynajmniej na najbliższe kilkanaście minut, które mogła jej poświęcić. Potem musiała wrócić do pracy, bo nie chciała do ogólno-szpitalnego chaosu wprowadzać więcej zamieszania przez własne opóźnienia.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Szpital Huerty

26 paź 2014, o 14:43

Drellka westchnęła ciężko. Tylko zaogniła sprawę, próbując ją załagodzić. Dlaczego wszystko zawsze musi mi się sypać w rękach? Wyraźnie odczuwała niezadowolenie asari. Ta pewnie przyszła do niej by się trochę rozerwać, przed ciężką resztą dnia, a jej udało się tylko popsuć całą przyjemną atmosferę. Ta nutka niezadowolenia; tyle wystarczyło. Ktoś mógłby powiedzieć, że drellka zachowuje się dziecinnie, jednak trudno było jej teraz podejść do czegokolwiek w racjonalny i spokojny sposób. Nie po wszystkim co przeżyła i całym zamieszaniu jakie rozpętało to w jej umyśle. Chciała zaufać swemu rozmówcy, jednak jak zawsze szło jej to co najmniej opornie. Arashu, dlaczego nie zrobić nic normalnie? Mruknęła w myślach, nie oczekując odpowiedzi od bogini. Nie wierzyła nawet już w ich istnienie, jednak czasem potrzebowała się pomodlić. W jakiś sposób było w nią to wpisane, jak chociażby absolutny antytalent w kontaktach z innymi. Przygryzłszy wargę, w końcu przełamała się trochę i powiedziała, jak zwykle cicho i zwięźle.
-Eh... po prostu trochę się denerwuję. Moja matka... ma pewne problemy ze zdrowiem, które nawracają co jakiś czas. Za to moja siostra pakuje się w różne... miejsca i sytuacje.- nie lubiła mówić. Zawsze tak naprawdę słuchała, albo myślała, przez co wyrażanie siebie stało u niej na tragicznym poziomie. Mimo to za jej słowami faktycznie czuć było troskę o te wszystkie osoby, wyjaśniającą zresztą jej podenerwowanie. W końcu, skoro żadna z nich jej nie odwiedziła, ani nie odpowiedziała na jej wiadomości, to drellka miała prawo zachowywać się nieco niespokojnie, prawda? Słysząc kolejne pytanie Asai uśmiechnęła się blado, na chwilkę zapominając o swoich problemach. Kroganin... na samą myśl robiło się jej trochę gorzej, jednak w kontraście z wyjściem do klubu to uczucie szybko bledło. Chwila rozrywki i odpoczynku, może właśnie tego jej było trzeba? Nie pamiętała już nawet kiedy ostatnio brała urlop. Mimo wszystko obecność asari nieco podnosiła ją na duchu. Na sekundkę Ajia odpłynęła myślami, przypominając sobie co przyjemniejsze dni, czy noce spędzone w klubach. Dziki, hipnotyczny taniec, alkohol krążący w jej żyłach, dotyk skóry... Zarumieniwszy się, pokręciła głową i wyraźnie już ożywiona odpowiedziała nieco głośniej i weselej.
-To nie tak że ignoruje...-przerwała na chwilkę i oblizała spierzchnięte wargi.-Może...może wezmę krótki urlop. Po tym jak włamię się do własnego mieszkania.-dodała niewinnie, z lekkim błyskiem w oczach. To dopiero powinien być widok; sierżant SOC na rekonwalescencji, grzebiący w zamku własnego domu.-No, ale skoro nie mogę się za dużo ruszać; i dzisiaj stąd wychodzę, to może faktycznie dziś do mnie przyjdziesz? Będziesz mogła sprawdzić czy dożyłam wieczora.-mrugnęła do niej, starając się by zabrzmiało to jak żart.
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: Szpital Huerty

29 paź 2014, o 20:28

Asaia pokiwała głową. Początkowo chciała spytać, czy nie mogłaby jakoś pomóc w sprawie matki chociażby, ale doszła w końcu do wniosku, że przecież musiała być pod nadzorem jakichś lekarzy, skoro choroba była nawracająca. A siostra... ach, no tak, ta którą podobno znała cała Cytadela. Tego też postanowiła nie komentować.
- Może mam jeszcze pomóc ci przy włamaniu? - asari parsknęła śmiechem. - A potem usuniemy dowody z bazy danych SOC? Brzmi jak plan.
Wizja ta rozbawiła ją na tyle, że prawie zapomniała o dziwnym klimacie, który zapanował przed chwilą. Dobrze było zobaczyć Ajię na moment w innym stanie, niż rozpaczliwy smutek. Wyłączyła datapad.
- Powinnam się już zbierać - westchnęła i powoli ruszyła w stronę drzwi, po drodze opierając się jeszcze o barierkę łóżka przy nogach drellki. - To wpadnę, zobaczyć czy włamanie się udało. Wyślij mi tylko adres. Albo adresy, jak się rozkręcisz z otwieraniem zamkniętych drzwi.
Uśmiechnęła się i wyprostowała, poprawiając kitel. Zza zamkniętych drzwi zaczęły dobiegać niewyraźne głosy, a omni-klucz asari zapikał cicho.
- Muszę iść - westchnęła. - Ale poważnie, jesteś wolna. Idź, od szpitala też trzeba odpocząć. I odezwij się, będę czekać na wiadomość czy zamek w drzwiach cię nie przerósł.
Stuknęła w kontrolkę drzwi i kiedy te się rozsunęły, zniknęła na korytarzu.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Szpital Huerty

16 lis 2014, o 11:34

Ajia pokiwała skwapliwie głową, uśmiechając się szelmowsko. Kolory wróciły na jej normalnie bladą buźkę, rozjaśniając czekoladowe kręgi oczu. Wyobraźnia już podsuwała jej zarys całej akcji, a fakt, że przy tym obecna byłaby Asaia tylko poprawiał jej nastrój. Na moment naprawdę do reszty zapomniała o wszystkim co jeszcze moment temu przeżerało jej duszę, spowijając myśli w czarny kokon beznadziei i niepokoju. Znów była tylko, czy w jej wypadku aż młodą i szczęśliwą dziewczyną, która za moment miała wyjść ze szpitala.
-Plan jest. Tylko teraz trzeba przejść do wykonania.-rzuciła swobodnie.-Potem tylko będziemy musiały jakoś uciec przed moimi kolegami po fachu.-puściła jej oczko i zerknęła w stronę półeczki, na której leżał starannie ułożony jej pancerz i wszystko, w co była ubrana gdy trafiła do szpitala. Tak, to będzie naprawdę zabawny widok. Uśmiechnęła się lekko do siebie i usiadł na krawędzi łóżka, majtając nogami w powietrzu. Przypominała w tym trochę małą dziewczynkę, choć oczy za szybko zdradzały jej wiek.
-W końcu nie ma co się ograniczać, prawda?-uśmiechnęła się ciepło do niebieskoskórej i ostrożnie zsunęła się na podłogę.-Obiecuję się odezwać. A jak się nie odezwę, to i tak się spotkamy, bo pewnie spadnę z okna. To... do wieczora?
Gdy tylko lekarka wyszła, Ajia zasłoniła twarz dłońmi. Amonkiro, dlaczego nigdy nie potrafię porozmawiać jak normalny drell? Czuła się dziwnie skrępowana całą sytuacją, ale wszystko w końcu się ułożyło, prawda? Nie było problemów no i będzie miał towarzystwo wieczorem. Westchnąwszy cicho, przebrała się pospiesznie i nim ktokolwiek zdążył się rozmyślić wymknęła się ze szpitala.
z/t
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Szpital Huerty

6 wrz 2016, o 20:44

Tego pierwszego dnia wzięła taksówkę. Nie dlatego, że była wygodna, ale dlatego że bała się spóźnić szukając drogi do Szpitala Huerty. Dzięki temu, że taksówka przybyła niemal błyskawicznie, a sama podróż do Okręgów Prezydium trwała znacznie krócej niż Tori zakładała, przed wejściem do Centrum Medycznego znalazła się sporo przed czasem.
Po południu wracam na piechotę - postanowiła sobie solennie. - Albo się rozejrzę za jakimś publicznym transportem. Codzienne jazdy taksówką zdecydowanie nie było w jej stylu i zakrawały na ekstrawagancję.
Budynek Szpitala Huerty był ogromny. W końcu był najlepszą placówką medyczną na Cytadeli - zarówno leczącą pacjentów, rehabilitującą ich, ale także prowadzącą własne badania naukowe. Tori słyszała wiele opowieści o poziomie świadczonych tu usług i była bardzo szczęśliwa gdy jej podanie o staż w tej właśnie placówce zostało zaakceptowane.
Stanęła przed przeszklonymi drzwiami i obserwując swoje w nich odbicie, przesunęła dłońmi po długiej, prostej, białej sukience, rozprostowując niewidzialne zagniecenia. Nabrała głęboko powietrza i ruszyła do przodu. Izba przyjęć była długim hallem, w którym mimo wczesnej pory siedziało na ławkach kilkunastu pacjentów. Obandażowane dłonie czy głowy, kilka osób w widocznie podeszłym wieku, istoty różnych ras i płci - zestaw pacjentów typowego wielorasowego szpitala. Nie typowego - przemknęło Tori przez głowę - Mojego Szpitala!
Skierowała swe kroki prosto ku rejestracji i uśmiechnęła się przyjaźnie do ludzkiej kobiety w średnim wieku siedzącej za kontuarem, taksującej ją badawczym spojrzeniem. Kobieta nie odpowiedziała uśmiechem, co jednak nie zrobiło na asari wrażenia.
- Nazywam się Tori Te'eria i chciałabym spotkać się z doktor Madeline Hatter.
- W sprawie? - po chwili milczenia odezwała się chropawym głosem zagadnięta.
- W sprawie mojego stażu - odpowiedziała, wciąż się grzecznie uśmiechając.
- Pani dyrektor interesantów przyjmuje jedynie w czwartki koło południa - odpowiedziała kobieta i pochyliła się nad swoim terminalem, najwyraźniej uznając rozmowę za zakończoną. Gdy po chwili podniosła wzrok ponownie i znów zobaczyła stojącą przed sobą asari, westchnęła głośno.
- Dzisiaj nie jest czwartek. Ani nie jest koło południa - dodała, jakby tłumaczyła coś małemu dziecku.
- Chodzi o mój staż - ostrożnie odpowiedziała Tori - Nazywam się Tori Te'eria i dostałam zgodę...
- Złotko, przyjdź w czwartek. Koło południa. A teraz nie rób kolejki. Pacjenci czekają.
- Kolejki...? - Tori ze zdziwieniem rozejrzała się szybko, ale wokół niej było pusto. Żadnej kolejki, jedynie idąca od strony szpitala w kierunku recepcji kobieta w fartuchu lekarskim.
- Ale...
- Doktor Te'eria? - usłyszała nagle za plecami i odwróciła się szybko. Stała obok niej ludzka kobieta lekarskim uniformie, ta sama, którą widziała chwilę wcześniej. Rudowłosa i zielonooka. I uśmiechnięta. - Tak właśnie mi się wydawało, że to pani. Zapamiętałam panią ze zdjęcia do podania, które przesłała pani do nas. Nazywam się Chloe Michel - kobieta wyciągnęła do niej rękę, którą Tori automatycznie uścisnęła. Doktor Michel mówiła z dziwnym akcentem, którego Tori nie potrafiła zidentyfikować. - Spodziewałam się pani. Przyszłam wcześniej, żeby móc panią spotkać, ale wygląda na to, że pani również jest przed czasem.
- Tak, przepraszam... Nie chciałam się spóźnić i tak wyszło. Nazywam się Tori Te'eria i...
- Nie ma za co przepraszać. I miło mi panią poznać. Według tego, co przekazała mi doktor Hatter, będę pani opiekunem stażu, zatem będziemy się bardzo często widywać. Niestety, pani dyrektor jest dzisiaj nieobecna, dlatego to ja pozwolę sobie wprowadzić panią w jej przyszłe zadania w naszej placówce.
- Będę zobowiązana - uśmiechnęła się znów Tori i zerknęła kątem oka w kierunku kobiety z recepcji. Miała ochotę pokazać jej język, ale opanowała się w ostatniej chwili.
-------------------------------------------------------------------
Dzień powoli mijał, wypełniony nowymi miejscami, które Tori pokazywała dr Michel,twarzami pacjentów - "ciekawych przypadków", których pokazywała opiekunka, nazwiskami lekarzy z którymi będzie współpracować lub których powinna wzywać w przypadku potrzeby konsultacji, dokumentami do podpisania, przejrzenia, wykucia na pamięć i kolejnymi kubkami z kawą. Szpital huerty od środka wydawał się być większy niż oglądany z zewnątrz. Kilkanaście pięter wypełnionych przeróżnymi sekcjami i oddziałami - tak ogólnymi, jak i specjalistycznymi, zajmującymi się konkretnymi chorobami, urazami czy rasami, laboratoria biochemiczne i badawcze, mikrolaboratoria produkujące i naprawiające implanty, a przede wszystkim pacjenci, lekarze, pacjenci, personel pomocniczy, pacjenci...
-------------------------------------------------------------------
Doktor Michel dostrzegła zmęczenie Tori i zaprowadziła ją w końcu do pokoju lekarzy, w którym znajdowały się dwie duże sofy, niewielki stolik i blat z kilkoma terminalami. Wywołała na jednym z terminali dokumentację Tori i przejrzała ją ponownie.
- Doktor Te'eria, rozmawiałyśmy z doktor Hatter dość długo na temat pani przydziału. Pani wyniki z uczelni i opinie z praktyk są bardzo dobre, niemniej jednak postanowiłyśmy na początek skierować panią na oddział serwisu implantologii. - kobieta odwróciła głowę w kierunku Tori i uśmiechnęła się przyjaźnie. - Z pewnością da pani sobie tam radę. Zespół implantologii ucieszył się z tej decyzji i jest zadowolony, że otrzymają dodatkowych pracowników. Razem z panią będzie tam praktykowała moja druga stażystka, Alicia Smith. Na początek dostanie pani prostsze przypadki, aby pozwolić się pani wdrożyć, ale później... wszystko w pani rękach.
- Dziękuję, doktor Michel.
- Nie za wcześnie na podziękowania? - Chloe roześmiała się serdecznie - Poczekajmy z tym do końca dnia. Najpierw proponuję przejrzeć karty pacjentów, którzy zostali przypisani do pani na dzisiaj. Proszę zapoznać się z ich dokumentacją i zgłosić się na oddział. Pierwszego pacjenta ma pani o 13:30, czyli... - zerknęła na staromodny czasomierz na przegubie ręki - za dwadzieścia minut. Powodzenia. W razie co, proszę mnie wzywać.
Skinęła Tori głową i wyszła, pozostawiając ją samą w pomieszczeniu.
Tori podeszła do terminala, zalogowała się i wywołała karty pacjentów. Zaledwie cztery, ale zdawała sobie sprawę z faktu, że pierwszego dnia została potraktowana ulgowo.
- Marshall Hearrow - przeczytała głośno nazwisko pierwszego z nich. - No, zobaczmy z czym pan do nas przyszedł...
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Szpital Huerty

7 wrz 2016, o 12:00

Atmosfera w szpitalu zawsze napawała go dziwnym uczuciem rozkojarzenia. Nie wiedział czy to przez ten drażniący nozdrza zapach czy też przez obecne dookoła osoby ubrane w białe fartuchy. Po spędzeniu ponad połowy roku w Vancouer nie lubił teraz przychodzić do takich miejsc, ale cóż, rozkaz to rozkaz. Nie kojarzył z nazwiska pani doktor, która została mu przydzielona na Cytadeli, ale też nie miał przecież w obowiązku jej znać. Przez Huertę przechodziło mnóstwo bardziej i mniej znanych osobistości i Hearrow nie należał do żadnej z nich. Prawdopodobnie również nie była nią Tori. Jedno natomiast było pewne – chodziło o asari i kiedy tylko podporucznik zdał sobie z tego sprawę, uśmiechnął się pod nosem. Dlaczego to zawsze muszą być asari? Przypomniał sobie swoje początki na Cytadeli, kiedy to jego sąsiadka Taeen, właśnie asari, pomagała mu przywyknął do klimatu stacji. Pokazała najciekawsze miejsca, oprowadzała po ciekawszych okolicach i rejonach, a także mówiła, których lepiej unikać. W ciągu roku bardzo się do siebie przywiązali i tak oto asari zaczęła opiekować się kotem podczas nieobecności Marshalla, a kiedy ten wracał, miał z kim spędzić wolny czas. Także jeśli chodziło o asari, to nie miał jakiś szczególnych doń awersji.
Na miejscu pojawił się o umówionej godzinie a nawet jakieś niecałe pięć minut wcześniej. Zawsze wychodził z założenia, że lepiej jest poczekać niż się spóźnić. Sam fakt, że szpital w sercu Cytadeli był doskonale zorganizowany napawał naprawdę optymizmem. Zaledwie wybiła godzina 13:30 a jego nazwisko zostało wywołane. Szybko i sprawnie, to go cieszyło. Wstał i podszedł do asari uśmiechając się przy tym przyjaźnie.
- Porucznik Marshall Hearrow, chwilowo bez przydziału – przedstawił się wyciągając rękę do pani doktor. – Miło panią poznać, doktor Te’eria.
Zrobił parę kroków za asari i jakby nie zważając na to, że przecież kobieta ma w rękach jego dokumentację medyczną, podjął się odpowiedzi na pytanie.
- Do trzech razy sztuka – mruknął gładząc się po brzuchu. – Ostatnio modne się stało przebijanie żołnierzy Przymierza omni-ostrzami na wylot. Ale jak widać nie dajemy się tak łatwo.
Zaśmiał się i sięgnął do guzików od koszuli.
- Będzie pani mnie oglądać?
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że poziom jego elokwencji od ostatniego spotkania z atrakcyjną kobietą wzrósł i to można było policzyć sobie na plus. A asari powinna była uchodzić za atrakcyjną. W ogóle ta rasa miała w sobie coś, co pociągało w nich mężczyzn, nie tylko ludzkich ale wszystkich, ogólnie. Arrow być może nie miał na ich punkcie jakiejś obsesyjnej słabości, jednak musiał przyznać, że niektóre z nich robiły na nim naprawdę ogromne wrażenie.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek

Wróć do „Krąg Prezydium”