Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Axandr Likulus
Awatar użytkownika
Posty: 197
Rejestracja: 14 mar 2013, o 01:08
Miano: Axandr Likulus
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Polityk
Kredyty: 31.000

Szpital Huerty

18 sie 2013, o 21:57

Axandr westchnął. Tego na szkoleniach nie było. Był zmęczony. Siłą jednak przywołał na swój pysk uśmiech. Słowa turianki nie wywołały u niego entuzjazmu. Nie było jednak sensu zostawać dłużej w szpitalu. Oczywiście wizja ukrycia się gdzieś w zakamarkach Huerty mogła się wydawać kusząca, szczególnie że tutaj mieli łóżka, a tam czekały na niego pewnie męczące przesłuchania w trakcie których będzie musiał okłamywać swoich przełożonych zapewne i wracać do dzisiejszych nieprzyjemnych wydarzeń. Cóż gdyby nie fakt, że szpital jednak znajduje się w marnym stanie, pacjenci są przerażeni, a i kilku zapewne zmarło, może dziś w ramach wyjątku pozwoliłby sobie na odrobinę nieprofesjonalności. Choć pewnie nawet wtedy by znalazł w sobie odrobinę siły by zdać raport... Czemu tak trudno było zawsze zachować się samolubnie? Masz rację. Chodźmy, wolę już mieć to za sobą... Humoru turianina nie poprawiał ani fakt że żyje, oraz nic poważnego mu się nie stało, ani towarzystwo Qeirany. Cóż czasami Aksa nie potrafił cieszyć się małymi rzeczami. Kiedy szedł w kierunku wyjścia stawiał ciężko kroki, szedł wolno. Do wyjścia ze szpitala nie było daleko, a chciał wykorzystać każdą chwilę na odpoczynek. Nie miał wątpliwości, że na zewnątrz czeka zapewne nie małych rozmiarów tłum gapiów, może jacyś dziennikarze. Najlepszym wyjściem byłoby szybkie wyjście i wyminięcie tłumu nim zdążą zadać te swoje męczące pytania.
ObrazekObrazek mój numer gadu - 38541854
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Szpital Huerty

21 sie 2013, o 10:16

Qeirana zebrała swoje myśli żeby ułożyć je w jakiś lepszej jakości zlepek w razie nieodpowiednich pytań po wyjściu ze szpitala. Faktycznie tłum gapiów był jedną z pewniejszych rzeczy dzisiaj co oczywiście wiązać się bedzie z trudniejszym przejsciem do ambasady. Tak od razu myślała już o ambasadzie, gdyż miała w sobie zalążek pracoholika, albo raczej jej wychowanie nie pozwalało jej myśleć o niczym innym jak wpierw wykonać misję, a potem dopiero zastanowić się czemu leży na ziemi pół przytomna po braku snu i wielkim wysiłku fizycznym jak i psychicznym.
Widząc reakcje Axandra na to wszystko ta też lekko zmarkotniała. Powinien się cieszyć z powodu końca tego całego cyrku, a wyglądał jak siedem nieszczęść. Ten widok wprawił ją w lekkie zamyślenie i dopiero słowa turianina wyrwały ją z tego.
- Wiesz, że to jeszcze nie wszystko. - stwierdziła na pół poważnym tonem. - Nie martw się. Dostaniesz swoje pięć minut na sławę i drugie na odpoczynek. - starała się to jakoś przerodzić w zabawną kwestię żeby się mężczyźnie chociaż żuwaczki poruszyły i zaraz ruszyła za nim.
Podeszła nieco bliżej idąc obok i rzuciła do niego od tak.
- Panie Likulus, proszę zachować się profesjonalnie. - jej poważny ton mógł być teraz nieco dziwny, ale kontynuowała w nim dalej swoją wypowiedź. - Tam będą dziennikarze, którzy zapewne będą chcieli zobaczyć bohatera w pańskiej postaci. - klepnęła go po plecach otwartą dłonią na zachętę. - Robimy to dla Hierarchii nie dla siebie.
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Szpital Huerty

22 sie 2013, o 16:43

Axandr i Qeirana

Po wyjściu ze szpitala, tak jak przewidywali turianie, był tłum gapiów, który starali się odgradzać od szpitala chyba wszyscy z SOC, którzy nie zajmowali się zbieraniem poszlak w prowadzonym śledztwie. Właściwie, to dyplomaci mijali się z oddziałem szturmowym, który chyba cały czas czekał w pogotowiu, do póki nie minęła kwarantanna.
Warte uwagi jednak było to, że idąc przez korytarz, na którym tak wiele się działo, nie było nikogo z czarnych pancerzy. Nawet tego, który stracił życie. Widocznie ludzie posprzątali po sobie.
Przed sobą jednak był sporych rozmiarów tłum zwykłych ludzi, funkcjonariuszy tworzących kordon wokół wejścia do szpitala, oraz dziennikarze, tuż za SOC. Można powiedzieć bez przesady, że reporterzy na widok wychodzących turian się ożywili i stali się bardziej wyrywni.
Wtedy się właśnie zaczęły skandowania. Axandr Likulus! Panie Likulus! Proszę o wywiad! Minuta czasu! ANN, Universal i masa innych znanych bardziej lub mniej, korporacji medialnych.
- Panie Likulus! Arthur Taggard z ANN. Co się tam stało? - udało się usłyszeć od któregoś z reporterów, który był na tyle głośny, by przekrzyczeć resztę z gawędzi.
Axandr Likulus
Awatar użytkownika
Posty: 197
Rejestracja: 14 mar 2013, o 01:08
Miano: Axandr Likulus
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Polityk
Kredyty: 31.000

Re: Szpital Huerty

22 sie 2013, o 23:02

Aksa gdy zaczął być widoczny dla tłumu włożył resztę sił które mu zostały w wyprostowanie się, przyjęcie odpowiedniej postawy i przyśpieszenia kroku. Miał nadzieję, że jakoś się przemknie przez ścianę dziennikarzy. Turianin miał nadzieję że z perspektywy tłumu do którego nieubłaganie się zbliżali nie, wyglądał tak źle jak mu się wydawało. Nie miał pancerza, ani broni zapewne nikt by nie uwierzył teraz, że udało mu się rozbroić kogokolwiek poza dzieckiem z lizakiem. Nie mieli jednak szczęścia i dziennikarze nie dali im przejść. Gdyby nie był tak zmęczony zapewne turianin byłby podekscytowany wizją rozmowy z dziennikarzami. Nie był. Przynajmniej na razie, jedynie zaskoczony, że to do niego bezpośrednio zwrócili się dziennikarza. Było to trochę przytłaczające wszystko. Pierwszy raz udzielał wywiadu i szczerze powiedziawszy nie do końca wiedział co powiedzieć.
- Zapewne nie uda mi się wykręcić od tego pytanie odpowiedzią, że kawałek tynku spadł mi na głowę i straciłem przytomność? Żart, jakoś zawsze kiedy się denerwował w ten sposób maskował swoje emocje i próbował rozładować napięcie. Kiedy jednak zaczął przechodzić do zadanego pytania znowu przybrał poważny ton, starał się by jego głos brzmiał pewnie.
- Do szpitala dostała się uzbrojona grupa myślał o użyciu słowa "ludzi", ale póki co lepiej było nikogo nie antagonizować. Później można by było wspomnieć o osobach odpowiedzialnych za atak w jakiś skrótach.
- Zostali jednak powstrzymani nim dokonali poważniejszych zniszczeń. Potem rysy Axandra znowu się wygładziły, zapewne dla ludzi wyglądał ciągle tak samo, byli raczej mało subtelni. Krótka sucha informacja i tak dowiedzą się pewnych rzeczy od pacjentów i lekarzy, nie było sensu wszystkiego ukrywać przed dziennikarzami. Im więcej powie tym mniej pytań będą zadawać. Im mniej pytań zadadzą, tym pewniejsze będzie zachowanie w tajemnicy udziału ludzi.
- Krótki remont i szpital wróci do dawnej formy. Znowu żart by rozładować napięcie w związku z informacją o napastnikach. Napastników nie było wielu, udało im się jednak odciąć szpital od pomocy z zewnątrz. Odpowiedzialni za zapewnienie ochrony pacjentom funkcjonariusze opanowali oczywiście sytuację. Ostanie zdanie również było wypowiedziane z powagą, bez śladów kpiny czy żartu. Rzucił ukradkowe spojrzenie Qeiranie chcąc zobaczyć czy wciąż jest koło niego, był ciekawy co teraz myśli. Czy uważa że powinien zamknąć pysk i nie odzywać się? Póki co to był koniec. Odpowiedział na pytanie. Nie wątpił że pojawią się kolejne. Miał nadzieję, że nie będą trwały zbyt długo.
- Skąd znają państwo moje imię? zaskoczyło go, że sam teraz zadał pytanie. Przypomniał sobie, że przecież się nie przedstawił, poza tym dziennikarze nie mogli wiedzieć przecież o roli jaką odegrał w szpitalu. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale pracuję od bardzo niedawna tutaj. Tym pytaniem liczył że uda mu wybadać ile wiedzą sami dziennikarze o nim i o wydarzeniach w szpitalu. Wolał nie być zbyt bezpośredni.
ObrazekObrazek mój numer gadu - 38541854
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Szpital Huerty

23 sie 2013, o 12:13

Jakaś cicha nadzieja żyła jeszcze w turiance. Dotyczyła właśnie dziennikarzy, którzy mimo przeciwności losu i tak dotarli pod szpital w niewyobrażalnie krótkim czasie. Qeirana sądziła, że zajmie im to trochę więcej czasu i na pytania odpowiadać będą osoby bardziej kompetentne i o większych zdolnościach aktorskich niż ona czy Axandr. Jak zwykle jednak hieny z wiadomości nie rozczarowały innych i pojawili się w ilości przypominającej małą armię.
Słysząc, że to własnie Likulus jest wołany do odpowiadania na pytania nieco jej ulżyło. W zasadzie to też z jakiej racji ona miałaby być tutaj gwiazdą. Nadzorowała tylko wszystko patrząc sie w kamery i pilnując aby kody zostały użyte w odpowiednim czasie. Likulus i reszta turian doprowadziła do sytuacji, gdzie nie musiała w żaden sposób bardziej bronić doktor Irikii toteż jej zasługa była w tym mała. Oczywiście ludzie przyczynili się do tego też, o nich nie powinna zapomnieć mimo niedopracowanych planów obu stron jak i braku przepływu informacji. Qeirana gdy tylko Axandr zaczął odpowiadać na pytania odsunęła się o krok zostawiając go na scenie, sama też jedynie co to poprawiła ozdobę na grzebieniu i rozpuściła sukno aby postronni nie musieli oglądać jej wysokich butów.
Tak, przez cały czas stała niedaleko polityka turiańskiego mając nadzieje, że jej obecność chociaż odrobinę pomoże mu w walce z dziennikarskimi hienami. Chciała i powinna wręcz wyglądać reprezentatywnie i tak też się działo, a raczej taką miała nadzieję. Kryła jak mogła swoje zmęczenie i lekkie zmieszanie widząc całą tą fale dziennikarską przed sobą.
Gdy Likulus spojrzał na nią ta tylko wykonała lekki gest dłoni aby nieco przystopował. Nie powinni odpowiadać na większość pytań gdyż te mogą być podchwytliwe, a ambasada Turiańskiej Hierarchi na pewno ma już przygotowaną dobrą bajeczkę na całą ta sytuację w szpitalu Huerty.
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Szpital Huerty

24 sie 2013, o 22:58

Axandr i Qeirana

Qeirana była poniekąd bezpieczna od fleszów, choć nie umknęła obiektywom kamer, będąc w pobliżu Axandra. Dziennikarze natomiast chłonęli słowa wypowiadane przez jej ziomka, który zgodził się odpowiedzieć na zadanie pytanie. Jeden nawet z reporterów, już inny niż ten z którym rozmawiał Axandr, był skłonny odpowiedzieć na jego pytanie.
- To pan nie wie? Ostatnio pojawił się o panu artykuł w sieci, jako o nowym dyplomacie w ambasadzie Hierarchii. - wyjaśniła jedna z dziennikarek - Wracając jednak. Wiadomo kim są napastnicy? Ma to jakieś powiązania z terrorem na dworcu Prezydium?
Axandr Likulus
Awatar użytkownika
Posty: 197
Rejestracja: 14 mar 2013, o 01:08
Miano: Axandr Likulus
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Polityk
Kredyty: 31.000

Re: Szpital Huerty

25 sie 2013, o 11:49

Gdyby Aksa był człowiekiem, zapewne uniósłby brew na wieść o artykule, którego był bohaterem. Jego żuwaczki drgnęły ledwie zauważalnie. Ciekawe o czym mógłby być ten artykuł? Zapewne informacje, prezentujące jego osobę jako pracownika ambasady, życiorys takie tam... Wrócił myślami do kolejnego zadanego pytania. Nim odpowiedział chwilę się zastanawiał nad odpowiednim doborem słów.
- Mamy pewne podejrzenia, ale dopóki nie będziemy pewni w stu procentach nie chcemy wydawać żadnych oświadczeń. Chciałbym prosić państwa jeszcze o chwilę cierpliwości w najbliższym czasie Rada i SOC na pewno wydadzą oświadczenie, które rozwieje wszelkie wątpliwości i odpowie na pytania. Póki co nie mogę ani zaprzeczyć, ani potwierdzić czy atak na Szpital w Huercie miał związek, z tym co wydarzyło się dziś na dworcu. Zapewniam jednak, że zrobione zostanie wszystko by ująć osoby odpowiedzialne za oba ataki i oddać je w ręce sprawiedliwości, tak by mogły odpowiedzieć za swoje czyny.

Axandr zastanawiał się czy teraz też złożyć kondolencję rodzinom ofiar. Nie miał jednak pojęcia jak wyglądał przepływ informacji związany z atakiem, czy już dziennikarze wiedzieli ilu mieszkańców Cytadeli zginęło? Turianin pominął też informacje o ludziach uczestniczących w obu atakach i o ile nie kłamał, naginał odrobinkę prawdę. Po zastanowieniu się zdecydował się milczeć, co do tych faktów. Nie wiedział jak długo jeszcze dziennikarze zadawać będą pytania. Miał zamiar urwać się po następnym, a gdyby nie mógł za bardzo na nie odpowiedzieć, po kolejnym. Spojrzał znowu w bok. Qeirana ciągle tu stała nie wątpliwie również była zmęczona, a przed nimi wciąż była wizyta z przedstawicielami Rady kto wie czy nie z samym Radnym, albo całą Radą.
ObrazekObrazek mój numer gadu - 38541854
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Szpital Huerty

25 sie 2013, o 20:34

Słysząc odpowiedź dziennikarza na pytanie Axandra wpierw miała ogromną chęć sprawdzenia gdziekolwiek co to może być za plotka. Miała pewne spekulacje, w tym kilka dobrych, kilka złych i ze dwie neutralne. Jako dyplomatka była przygotowana na tego typu sytuacje, gdzie ktoś rozprzestrzenia plotki czy poprzez inne negatywne sposoby komunikacji informacje, które mogą bardzo przeszkodzić w planach danej osoby i zaszkodzić nie tylko jej, a nawet i otoczeniu, w którym dana jednostka się znajduje. Jednak Qeirana brała też pod uwagę to, że może ktoś jakimś cudem napisał coś pochlebnego na temat Likulusa. Może to był jego poprzedni pracodawca, który chciał w jakiś sposób pomóc Hierarchii Turian w akcjach mających na celu poprawienie ich wizerunku? Albo też ukazanie turianina jako jednostki, której można zaufać? Spekulacji było wiele, ale teraz niestety kobieta nie miała możliwości aby sprawdzić cokolwiek. Przed nią była banda dziennikarzy i tyle samo prawie latających małych kamerek, które rejestrowały każdy jej ruch.
Słowami Axandr dosyć ładnie wymigiwał się od odpowiadania na większość nieprzyjemnych i mało wygodnych w tej sytuacji pytań. To dyplomatce się bardzo podobało i zerknęła teraz na polityka turiańskiego nieco przychylniej. Nie mogła oczywiście się uśmiechnąć ani położyć mu ręki na ramieniu w ramach gestu podtrzymującego na duchu gdyż społeczeństwo dziennikarskie od razu stworzyłoby na temat tego jednego ruchu jej ręki kilka różnych opowiastek rozpoczynając oczywiście od tych romantycznych i miłosnych.
Turianka oczywiście była już zmęczona, ale nie to było teraz ważne. Trzeba będzie znaleźć tak czy inaczej siły na rozmowę z jej nowymi przełożonymi toteż dumnie stała obok Likulusa czekając aż ktoś w końcu uratuje ich od dziennikarskich hien. Miała jednak jeszcze w głowie mały plan, który polegałby na złapaniu za ramie polityka i krzyknięciu do wszystkich przed sobą, że radny już zapewne na nich czeka, ale zastanawiała się czy przez taki tłum jest w ogóle szansa przejścia.
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Lyana Daven
Awatar użytkownika
Posty: 9
Rejestracja: 15 sie 2013, o 00:00
Miano: Lyana Daven
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Lekarz
Kredyty: 15.000

Re: Szpital Huerty

25 sie 2013, o 21:40

Kolejny dzień dobiegał końca. Ilość pacjentów była większa, niż można się było spodziewać. Lyana zaniepokojona była trochę owym faktem, jednak to dzięki nim miała zajęcie. W gruncie rzeczy lubiła przesiadywać w szpitalu. Oczywiście, nie dlatego, że upajała się widokiem chorych, a dlatego, iż miłym było uczucie przydatności. Była potrzebna, tak też się czuła, jednak to wciąż nie było coś, o czym marzyła.
Długo zastanawiała się, czy zrobić to, nad czym zastanawiała się od jakiegoś czasu. Uznała jednak, że zbyt dużo czasu spędziła w bezpiecznym (no, może względnie bezpiecznym) miejscu. Lya tęskniła za dreszczykiem emocji, przecież właśnie dlatego chciała zostać lekarzem. Marzyła, by znaleźć dla siebie miejsce na pokładzie jakiegoś statku. Brakowało jej poczucia przywiązania do kogoś, tutaj była samotna. Pragnęła przyjaźni, odnalezienia kogoś, o kogo mogłaby się troszczyć na co dzień, a kto nie byłby tylko kolejnym pacjentem, który przychodzi i odchodzi.
Przygryzła wargę, prowadząc z samą sobą wewnętrzną batalię. Tak to już bywa, gdy jest się rozdartym między dwoma rzeczami, kiedy walczą ze sobą rozum i serce. Jak na romantyczkę przystało, wybrała to drugie.
Podeszła do biurka i rozsiadła się wygodnie w krześle, zastanawiając się, co napisać. Patrzyła w ekran komputera, jakby miał on udzielić jej pomocy. Po chwili zaczęła pisać.
Zanim się obejrzała, minęło pół godziny, a potem kolejne. Wreszcie jej podanie o pracę pokładowego medyka było skończone i po czterokrotnym sprawdzeniu, mogła je udostępnić. Miała nadzieję, że ktoś odpowie na jej ogłoszenie, w końcu chyba na każdym lepszym statku przydałby się lekarz, czyż nie?
Dziewczyna westchnęła, odgarnęła czarne jak heban włosy i wyłączyła komputer.Tęskniła za wygodnym łóżkiem, do którego zaraz miała się udać. Upewniła się, że wszystko jest jak należy i wciąż zamyślona opuściła szpital.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Szpital Huerty

28 sie 2013, o 17:15

Axandr i Qeirana

Kolejne wypowiedzi turianina zdawały się na chwilę zmuszać tłum do milczenia, byleby mogli się dzięki temu dowiedzieć więcej od dyplomaty. Jak tylko jednak skończył mówić, na nowo podniosła się fala pytań, które praktycznie słychać było zewsząd. Z pomocą przyszedł jednak znany Axandrowi porucznik Traxus Rigg z SOC, który praktycznie wszedł pomiędzy dziennikarzy, a dwójkę urzędników ambasady.
- Dobra, dosyć pytań. Słyszeliście co pan Likulus. Wydanie zostanie oświadczenie. - powiedział do tłumu dziennikarzy przed nim, po czym odwrócił się do Nudo i odezwał, już nie tak donośnie jak przed chwilą - Proszę ze mną. Zaprowadzę was w spokojne miejsce. Daleko od kamer. Moi ludzie przypilnują tego. - i w zasadzie, o ile się turianie nie spierali o to, czy iść, czy też nie, to faktycznie Traxus zaprowadził tą dwójkę z dala od ciekawskich gapiów, w stronę ścigacza należącego do SOC
- Powiedziano mi, że nie mam wam zadawać żadnych pytań, więc tego nie zrobię. Mam natomiast was przetransportować do ambasady. Radny chce się z wami widzieć. - tyle w zasadzie tylko powiedział i choćby chciał, to nie mógł więcej powiedzieć, bo po prostu nic więcej nie wiedział. Bądź co bądź, poczekał aż dwójka pasażerów wejdzie do ścigacza i poleciał z nimi.

zt Ambasada Turian
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: Szpital Huerty

21 wrz 2013, o 19:51

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Trudno było jej stwierdzić, minęło ledwie kilka dni, czy może już tygodni? Nie była nawet świadoma kiedy to się zaczęło, ale od jakiegoś czasu jej otoczenie jakby straciło wszelkie barwy. Coraz częściej miała wrażenie, że nie może znaleźć dla siebie miejsca i gdziekolwiek by nie szukała, nie była w stanie odszukać powodu takiego stanu rzeczy. Może to przeszłość zdołała ją wreszcie dogonić? Może wręcz przeciwnie - winę ponosiła zawsze obecna w zakamarkach ludzkiej świadomości niepewność przyszłości. Jedno było pewne, Iris nie miała zamiaru poddać się bez walki i biernie czekać na odpowiedź.
Być może z tego powodu udała się do miejsca, w którym jej umiejętności mogły okazać się przydatne. Ostatecznie co może podnieść bardziej na duchu niż pomoc innym? Szpital Huerty był więc oczywistym wyborem. Radna ledwie przekroczyła próg placówki, a od razu mogła uznać, że postąpiła słusznie. Już sam widok tak wielu znajomych twarzy znacząco poprawił jej nastrój.
*** Powrót na Cytadelę wiązał się dla Zeervusa z dość specyficznymi uczuciami. W wręcz niewytłumaczalny dla niego sposób, to co znał jako pole bitwy, przeistoczyło się na powrót w idylliczny krajobraz, wypełniony istotami obojętnymi na wszystkie okrucieństwa, które jeszcze nie tak dawno miały tu miejsce. Zresztą, już samo przybyciu turianina na stację wiązało się z dość nietypowymi okolicznościami. 60. Dywizja Desantowa odbywała właśnie rutynowy patrol w przestrzeni Cytadeli, kiedy Haazheel otrzymał wiadomość od dawnej znajomej. Livia we własnej osoby postanowiła poinformować go o swojej sytuacji, która niestety nie była najlepsza.
Co okazało się niespodzianką dla niego samego - turianka przeniosła się na stację po ataku gethów. Czuła się winna, że nie miała możliwość wesprzeć Zeervusa w walce. Dlatego zdecydowała się wykorzystać swój talent i pomóc w odbudowie. Udało jej się nawet założyć niewielki interes i ułożyć sobie życie poza ojczystym Palavenem.
Niestety kilka dni temu została napadnięta i trafiła do szpitala. W swojej wiadomości nie napisała nic co wskazywałoby na chęć spotkania, ale turianin wiedział, że to nie w jej stylu. Na szczęście dowództwo bez większych trudności udzieliło mu trzydniowej przepustki. Ledwie kilka godzin później opuszczał pokład promu i kierował swe kroki ku Huertcie.
*** Nawet pomimo faktu, że trafiła na jeden z bardziej leniwych dni w szpitalu, była zadowolona. Koniec końców oznaczało to brak osób wymagającej pomocy lekarskiej, a i sama rozmowa znacząco poprawiła jej nastrój.
Uznając, że to dobry moment by zakończyć swoją wizytę, ruszyła w kierunku drzwi, mijając w progu turianina. Mimowolnie spojrzała na niego i jak nakazywało jej dobrze wychowanie, skinęła mu głową. Mężczyzna o nietypowej dla jego rasy śnieżnobiałej skórze przykrytej błękitnym tatuażem już miał odwzajemnić jej gest, kiedy coś odwróciło jego uwagę.
- Z drogi! - Nim zdołali się zorientować co się dzieje, zostali wręcz odepchnięci na boki przez rozpędzonych sanitariuszy, którzy otoczyli transportowaną na noszach asari.
- Potrzebujemy środków uspokajających i to szybko! - Wrzasnął biegnący w tłumie salarianin kiedy jego wzrok napotkał pierwszego lekarza.
Iris oraz Zeervus nie mogli się powstrzymać i siłą rzeczy spojrzeli na źródło całego zamieszania. To co zobaczyli, nawet radną wprawiło w niemałe zdziwienie. Ciało asari miotało się w konwulsjach, co chwila wyrzucając z siebie obłoki błękitnej mgły. Zupełnie jakby jej moce biotyczne dosłownie rozrywały ją od środka.
Nawet pomimo swej ekspertyzy, nie była w stanie jednoznacznie stwierdzić co odpowiadało za taką reakcję. Zdarzyło jej się widzieć osoby, które traciły panowanie nad swoimi mocami, ale nigdy pośród asari i nigdy w taki sposób. Wszystko to było zbyt gwałtowne, na swój osobliwy sposób wręcz nienaturalne.
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Szpital Huerty

22 wrz 2013, o 02:43

Nie chciała wracać do pustych, czterech ścian ich... jej mieszkania. Równie silnie nie mogła się skupić na zalegającej dokumentacji, którą od kilku dni odkładała na później i w duchu obiecywała sobie, że w końcu znajdzie czas, aby przejrzeć to wszystko. Zdawała sobie sprawę, że popada ze skrajności w skrajność, toteż aby nie ulegać dłużej bezsilności, Iris opuściła ambasadę, kierując się w stronę miejsca, gdzie będzie mogła zostawić swoją codzienność za solidnymi drzwiami. Ze szpitalem Huerty związana była przede wszystkim sentymentalnie. To tutaj zdobywała pierwsze doświadczenie poza ojczystą Ziemią, miała swoje pierwsze publikacje, a także zostawiła wiele znajomych autorytetów w swojej dziedzinie. Kiedy tylko znajdowała czas w napiętych już i tak dniu Radnej, zaglądała do placówki, aby poczytać o nowych badaniach, projektach bądź po prostu komuś pomóc. Zaczerpnęła głęboko powietrza, które przepełnione było charakterystycznym, sterylnym zapachem. Żywiła szczerą nadzieję, iż będzie się mogła czymś zająć.

Iris leniwym krokiem kierowała się ku wyjściu. Nie mogła sobie pozwolić na dłuższe przebywaniu w szpitalu, pamiętając o swoich innych zobowiązaniach. Ręce wsunęła w kieszenie kitla, który zarzucony na jej odzienie skutecznie zasłaniał broszkę z symbolem Rady Cytadeli. Związane pośpiesznie włosy coraz bardziej wyswobadzały się z upięcia, toteż pojedyncze loki opadały na jej lica. Tożsamość Iris tak naprawdę zdradzał identyfikator przypięty do fartucha. Doktor Iris Fenrir. Nawet przez myśl jej nie przeszło, aby powrócić do poprzedniego, panieńskie nazwiska. Wciąż także miała na palcu obrączkę, która dla niej była po prostu zrośnięta ze skórą. W pierwszej chwili nawet nie zauważyła turianina, przez co o mało na niego nie wpadła. Tym razem miała jednak szczęście, toteż skinęła mu głową w myśl dobrego wychowania. Nie zauważyła ewentualnej odpowiedzi. Uwagę Radnej przykuli sanitariusze, którzy nieśli szamoczącą się asari. Uniosła subtelnie brew, jej myśli same zaczęły analizować przypadek, a ona nawet nie zamieszała ich zduszać w sobie. Kobieta podążyła za mężczyznami.
- Co się dzieje?
Zagadała, uruchamiając omni-klucz, aby wykonać standardowy skan funkcji życiowych asari.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zeervus Haazheel
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 14 wrz 2013, o 16:08
Miano: Zeervus Xanthus Haazheel
Wiek: 25
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Porucznik 60. Dywizji Desantowej
Postać główna: Zeervus Haazheel
Status: Weteran Bitwy o Cytadelę, Jego rodzina służy w wojsku od Wojny Zjednoczeniowej
Kredyty: 5.680

Re: Szpital Huerty

22 wrz 2013, o 10:01

Zeervus miał nadzieję, że nie będzie musiał już nigdy oglądać Cytadeli, przynajmniej w sprawach innych niż służbowych. Istnieją też osoby, wobec których można przymknąć oko na wszelkie niedogodności, a do kręgu takich na pewno należała Livia Tornax. Dość niespodziewanie otrzymał od niej wiadomość. W rozmowie dowiedział się, że ułożyła sobie życie na Stacji i wykorzystała swój inżynieryjny talent do przeprowadzenia odbudowy. Jednak kiedy usłyszał, że Livia została napadnięta i leżała w szpitalu, krew żołnierza zawrzała. Co prawda nie wiedział, czy Tornax chciała się z kimkolwiek widzieć, ale Haazheel już swoje postanowił. Porucznik dobrał swój błękitny kostium z czarnymi akcentami i po starannym wyprasowaniu go przez maszynę mógł już zejść na ląd.

Droga między dokami i szpitalem Huerta Memorial była dla weterana Bitwy o Cytadelę bardzo ciężka. Turianin już po zejściu na pokład stacji czuł, że przez jego plecy przechodził nieprzyjemny dreszcz mówiący mu o pobliskim niebezpieczeństwie. Jednakże gethów już tu dawno wyeliminowano, a wszędzie panował spokój i cisza. Pamiętał jeszcze jak okręgi płonęły, cywile biegali w krzyku, maszyny siały śmierć. Na pewno odwiedzi podczas swojego urlopu miejsce, gdzie oddali życie jego towarzysze. Co prawda będzie potrzebował na to więcej czasu i może butelkę turiańskiego ale’a, aby wypić ich zdrowie. W połowie drogi do miejsca pobytu Livii, żołnierz zahaczył o sklep z pamiątkami. Nie widzieli się prawie dziesięć lat, dlatego też warto byłoby kupić coś symbolicznego. Tornax głównie wolała grzebać w złomie z tego, co pamiętał, ale w końcu to turianka, a kobiety lubiły kwiaty. W sumie Zeervus nigdy nie był dobry w relacjach damsko-męskich, ale bukiet to klasyka sprawdzającą się w każdej chwili.

W końcu porucznik dywizji desantowej dostał się do szpitala z bukietem kwiatów. O mało nie zderzył się kobietą w średnim wieku, blondynką w białym kitlu. Jednakże obydwoje zręcznie się wyminęli i skinęli sobie głową. W trakcie drogi do recepcji ponownie musiał odskoczyć, aby nie zostać staranowanym przez sanitariuszy i rzucającą się na noszach asari. Widać dzisiaj trafił na ruchliwy dzień, a pacjentka nie wyglądała dobrze. Zjawisko biotyki i problemy z nią związane były dla niego tajemnicą i tak jak większość żołnierzy Zeervus patrzył z dużą dozą podejrzliwości na praktyków tej mocy. Na szczęście Kabały radziły sobie i opiekowały się turiańskimi biotykami. Jednakże czy istniało coś takiego w wojsku asari? Ostatecznie Haazheel podszedł do biurka recepcji.

- Dzień dobry. Chciałbym się dowiedzieć gdzie leży turiańska pacjentka, Livia Tornax. Została pobita w efekcie napaści.

Rzekł uprzejmym tonem czekając na odpowiedź i sprawdzając, czy zakupionemu bukietowi kwiatów nic się nie stało.
ObrazekObrazek
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: Szpital Huerty

22 wrz 2013, o 22:44

Pytanie Iris początkowo przeszło bez echa. Nie miała pewności, czy w całym tym zamieszaniu w ogóle została usłyszana, ale tego typu rozważania szybko zostały zepchnięte na dalszy plan. W tej chwili jej uwaga skupiona była na omni-kluczu, który aktywował się na jej dłoni i zaczął wyświetlać wszystkie istotne informacje. O ile przypadek asari już wcześniej stanowił dla niej zagadkę, o tyle teraz zaczął ją wręcz niepokoić. Próżno było szukać jakichkolwiek urazów, stanów zapalnych, zmian genetycznych. Poza normę wykraczała tylko aktywność układu nerwowego. Kiedy dzięki najnowszej technologii mogła wręcz zajrzeć do wnętrza poszkodowanej, widok od razu skojarzyła z reakcją łańcuchową. W kierunku jej mózgu wędrowały, stopniowo zyskujące na sile mikroeksplozje. Jedna po drugiej wstrząsały całym ciałem biotyczki, aż do momentu kiedy całkowicie ustały.
Iris lekko zdziwiona uniosła wzrok i dopiero teraz zrozumiała, że kobiecie zostały podane silne środki uspokajające, które zdawały się zaradzić problemowi. Właśnie wtedy podszedł do niej salarianin - jeden z grupy, która przetransportowała asari do Huerty. Mężczyzna przez krótką chwilę lustrował postać radnej, dopiero jakby po krótkiej chwili rozpoznając tak znaną na Cytadeli twarz.
- To jakiś dziwny przypadek - oboje znaleźli się w pobliżu łóżka pozbawionej przytomności asari, Iris mogła więc dokładnie się jej przyjrzeć. Niestety wstępne oględziny nie wykazały by w jakikolwiek sposób różniła się od innych przedstawicielek swojej rasy, może poza wyraźnie zaawansowanym wiekiem. - Otrzymaliśmy anonimowe wezwanie do okręgu przemysłowego. Po dotarciu na miejsce znaleźliśmy tylko ją, nieprzytomną, siedzącą na ławce. Nie wyglądała na ranną, ale zgodnie z procedurą musieliśmy przeprowadzić dokładniejszą diagnostykę. Wszystko wyglądało w porządku, przynajmniej do momentu odzyskania przez nią przytomności.
W trakcie przemowy salarianina, radna mogła obserwować jak dwójka pozostałych sanitariuszy instaluje wokół łóżka wszystkie potrzebne urządzenia monitorujące stan nieznajomej.
*** Choć niecodzienny, widok miotającej się w konwulsjach asari nie przykuł uwagi Zeervusa na długo. Przybył do szpitala w ważniejszym celu i tylko w tym celu. Dlatego pozwolił się minąć grupie sanitariuszy, wraz z napotkaną w wejściu kobietą, która dołączyła do zespołu medyków. Swe kroki skierował natomiast ku recepcji, od razu prosząc o istotne dla siebie informacje. Mężczyzna stojący przed komputerem w służbowym uniformie przywitał go tylko z lekkim uśmiechem.
- Jest pan członkiem rodziny? - Turianin instynktownie drgnął słysząc te słowa. Na szczęście kiedy spojrzał na twarz pracownika szpitala i zauważył, że ten nadal sprawdza coś w komputerze, słusznie uznał, że było to tylko niewinne pytanie, a nie element jakiejś procedury.
- A, owszem, Livia Tornax - wyczytał nie odrywając wzroku od monitora. - Przed kilkoma dniami poszkodowana w wypadku, na szczęście szybko wraca do zdrowia. Odwiedziny nie powinny stanowić problemu. Będę musiał tylko potwierdzić pana tożsamość.
Turianin po spędzeniu całego życia w wojsku nie widział oczywiście nic dziwnego w tego typu standardowych procedurach. Bez słowa sprzeciwu uruchomił więc swój omni-klucz. Już rozpoczął przesyłanie potrzebnych informacji, kiedy wnętrzem szpitala wstrząsnęło coś, co od razu przywołało niechciane wspomnienia. W jakiś sposób obcy, ale jednak nie ulegało wątpliwości, że będący efektem jakiejś eksplozji dźwięk wydobył się z sali, do której przetransportowano asari.
*** Nawet ustabilizowanie kobiety i na pierwszy rzut oka zażegnanie kryzysu, nie zdołały uspokoić Iris. Nadal trwała przy łóżku kobiety, starając się znaleźć odpowiedzi na swoim omni-kluczu. Szybko zrozumiała, że nie tędy droga. Cokolwiek działo się z nią jeszcze przed momentem, teraz zdawało się być całkowitą przeszłością. Nie było żadnych śladów, żadnych odczytów poza normą. Ledwie na wyciągnięcie jej ręki nie leżała jednak maszyna, a żywa istota. Natura nie wyposażyła żadnego ze swoich tworów w coś tak trywialnego jak włącznik, który mógłby od tak zapoczątkować, a chwilę później zakończyć równie gwałtowną reakcję.
Zdając się na swój instynkt, postanowiła odłożyć przyrządy na bok i dokonać własnoręcznych oględzin. Coraz mocniej utwierdzała się w przekonaniu, że cokolwiek doprowadziło asari do takiego stanu, nie było dziełem ewolucji. Ewentualna aplikacja mogła więc pozostawić jakieś ślady po igłach, może mikroskopijne nacięcia. W gruncie rzeczy błądziła bez celu, ale jakkolwiek nie przypadało jej to do gustu - nie miała w tych okolicznościach innego wyjścia.
Ostrożnie diagnozowała biotyczkę, starając się nie doprowadzić do jej wybudzenia, ale kiedy uniosła jej prawą rękę, chcąc ocenić, czy na niej nie pozostawiono jakichś wskazówek, poczuła jak coś zaciska się wokół jej nadgarstka. Zaskoczona spojrzała w dół i dostrzegła, że została złapana przez samą asari, która w jakiś sposób odzyskała przytomność. Iris pozbawiona czasu na reakcje mogła tylko dostrzec jak w przeciągu ułamka sekundy oczy rannej stają się całkowicie czarne. Zespolenie nastąpiło natychmiastowo i było niebywale intensywnym przeżyciem. Pozbawiona kontroli nad swoim ciałem nieznajoma zdołała przekazać jej tylko strzępki obrazów, dźwięków i doznań. Radna czuła jej przerażenie, niepokój i niesamowity ból. Wtedy wszystko ustało. Całkowicie zdezorientowana, odnalazła się pośród nieprzeniknionej czerni, zupełnie jakby wszystkie myśli asari zniknęły. Właśnie wtedy za jej plecami, zupełnie znikąd, wyrósł jakiś ogromny kształt. Początkowo miała problemy z dostrzeżeniem szczegółów, ale kiedy jej wzrok przyzwyczaił się do mroku, ujrzała gigantycznego węża. Zdające się ciągnąć w nieskończoność ciało bestii zaciśnięte szczelnie wokół asari, było ostatnim co dostrzegła, a przynajmniej tyle zdołała zarejestrować. Układ nerwowy odebrał jeszcze jedną, niezdolną do zinterpretowania przez nią informacje - ostrzeżenie. Układ nerwowy uaktywnił się jakby bez jej wpływu podnosząc barierę. Ledwie kilka uderzeń serca później ciałem pacjentki znowu zaczęły targać konwulsje, tym razem jednak znacznie intensywniejsze. Iris na własne oczy widziała jak cała sztywnieje, by chwilę później zostać dosłownie rozerwana na strzępy przez czystą, biotyczną energię wydostającą się z jej wnętrza.
Mimowolnie wzniesiona osłona była wszystkim co ocaliło radną przed skutkami eksplozji. Na szczęście pozostały personel opuścił wcześniej salę, więc nie musiała martwić się o przypadkowo rannych.
Niestety, w tej chwili zdawało się, że była to jednocześnie jedyna rzecz, o którą nie musiała się martwić.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zeervus Haazheel
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 14 wrz 2013, o 16:08
Miano: Zeervus Xanthus Haazheel
Wiek: 25
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Porucznik 60. Dywizji Desantowej
Postać główna: Zeervus Haazheel
Status: Weteran Bitwy o Cytadelę, Jego rodzina służy w wojsku od Wojny Zjednoczeniowej
Kredyty: 5.680

Re: Szpital Huerty

23 wrz 2013, o 15:38

„Czy jest pan członkiem rodziny?” to pytanie niemal zwaliło Zeervusa z nóg. Prawdę mówiąc nie wiedział jak ludzie, czy inne rasy podchodzą do tych tematów, jednakże zawsze miał wrażenie, że pojęcie „rodziny” u turian wyglądało trochę inaczej. Precyzując to zagadnienie na Livię i niego mógł określić, że łączyło ich coś więcej niż więzy krwi. Co prawda nie byli kochankami, czy coś w tym stylu, jednakże przyjaźnie zawarte podczas obowiązkowego szkolenia między młodymi nie raz wytrzymywały próbę czasu i były tak mocne jak dyscyplina wojskowa jego rasy. O ile miał już swoją rodzoną siostrę, to mógł tak samo nazwać Livię, choć to ich pierwsze osobiste spotkanie od długiego czasu. Kiedy żołnierz chciał już odpowiedzieć na pytanie, recepcjonista zwolnił go z niniejszego pytania podając mu kolejne informację. Słysząc, że przyjaciółka dochodzi do siebie Haazheel odetchnął z ulgą. Nie odbiegało to jednak od myśli Zeera, że gdyby spotkał owego „dzielnego napastnika”, który napadł i pobił kobietę, to z wielką chęcią połamałby mu wszystkie kości, nie mówiąc o innych czynnościach jak wsadzenie lufy karabinu szturmowego w …. „w miejsce gdzie słońce nie dochodzi”.

Kiedy recepcjonista chciał potwierdzić jego tożsamość, Porucznik oczywiście włączył swój Omni-Klucz pozwalając na dostęp do danych osobowych Haazheela. Z uprzejmości również dodał to, co na pewno ta osoba mogła już odczytać na ekranie komputera.

- Zeervus Xanthus Haazheel, porucznik 60. Dywizji Desantowej Turiańskiej Piechoty.

Oficjalną pogawędkę przerwał nieprzyjemny huk i lekkie wstrząsy. Instynkty Zeervusa spowodowały, że jego ciało naprężyło się jakby gotowe do skoku za jakąś osłonę. Na szczęście nic się nie stało, nic się nie rozleciało i wszystko było na swoim miejscu. Personel jednak zaczął się gromadzić przy sali, gdzie przeniesiono niebiesko-skórą. Wyglądali na zaniepokojonych, jeśli nie przerażonych.

- Wezwij C-Sec.

Turianin bardziej rozkazał recepcjoniście niż powiedział, czy poprosił. Był to typowy wojskowy ton, nierozpatrujący sprzeciwów. Nie zwracając potem uwagi na „portiera” żołnierz skierował się w stronę sali, gdzie skierowano nietypową pacjentkę z rasy asari. Przeciskając się przez tłum gapiów, mężczyzna stanął przy zamku magnetycznym i krzyknął.

- Odsunąć się! Nie wiadomo, co to było!

Czekając chwilę na reakcję tłumu, Porucznik przejechał palcami po zamku magnetycznym, aby otworzyły drzwi. Starał się to zrobić, nawet, jeśli ci go nie usłuchali. Kiedy te zaczęły się otwierać, Zeervus zgodnie ze swoim instynktem osunął się za krawędź drzwi, aby zza osłony ściany mógł zajrzeć, co się tam dzieje i czy nie jest to niebezpieczne.
ObrazekObrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Szpital Huerty

23 wrz 2013, o 18:32

W milczeniu analizowała dane, które wyświetliły się na jej omni-kluczu, nie zwalniając ani na moment kroku. Zadbała, aby asari została położona w odpowiedniej sali, przystosowanej do wstrzasów biotycznych, gdzie nie istniało ryzyko zawalenia się stropu na głowę. Nie komentując tego, co mogła ustalić, spojrzała uważnie na Salarianina.
- Anonimowe wezwanie? Co było jego treścią? Służby SOC już ustalają kto w ogóle wzywał pomocy?
Iris chwyciła datapad służący za kartę pacjentów, aby wprowadzić zebrane przez nią wcześniej dane, a także sprawdzić czy asari figuruje w bazie danych pacjentów, o którą Huerty dbał z najwyższą troską - jeżeli była ona leczona lub po prostu figurowała jako przyjęta pacjenta w jakimkolwiek szpitalu w przestrzeni Rady, winny się jej dane znaleźć w bazie, do której miała teraz dostęp. Westchnęła w duchu.
- Wiemy o niej cokolwiek? Najbardziej interesuje mnie jaki implant posiada... Niech kto wezwie konsultantkę asari.
Uprzejmie poprosiła, aby zjawiła się tutaj doktor będąca autorytetem w dziedzinie neurologii asari, z którą miała już przyjemność wielokrotnie współpracować. Iris zdawała sobie sprawę, że taki przypadek, którym była nieznajoma, wymaga większych pokładów wiedzy oraz pracy. Naprawdę chciała jej pomóc. Nie widząc odpowiedzi zarówno w omni-kluczu, jak i podłączonych monitorach, przewiązała tylko solidniej kitel i rozpoczęła oględziny. Wszystkie swoje spostrzeżenia od razu notowała. Sprawdziła ślady po implantach na szyi, karku, uważniej przyjrzała się skroniom. Chwyciła po prawą rękę, a czując jak zaciskając się na niej palce, zamrugała zaskoczona oczyma. Nie miała czasu, aby zrobić cokolwiek. To wszystko działo się w ułamkach sekund, zbyt krótkich, aby zareagować. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że asari przekazuje jej swoje myśli. To było... to było dziwne doznanie. Niespokojne, ale na swój sposób podniecające. Iris nie miała odwagi poruszać się po umyśle nieznajomej, starała się więc chłonąć to, co widzi. Co ona chce, aby zobaczyła. Bestia zaniepokoiła ją, chciała wyciągnąć rękę w jej kierunku, lecz wszystko rozmyło się tak szybko, jak szybko pojawiło. Wróciła jeszcze otumaniona do rzeczywistości, intensywnie pocierając skronie. Od razu podniosła spojrzenie na asari. Zdała sobie sprawę co właściwie się z nią dzieje, jednakże nie mogła niczego zrobić. Było za późno. Działała instynktownie - bariera biotyczna, która wyrosiła przed Iris, uchroniła ją przed skutkami eksplozji. Odruchowo także przysłoniła ręką głowę, gotowa bronić się przed uderzeniem łóżka bądź monitora pchniętego lub rzuconego siłą wybuchu.

Głuchą ciszę wcale nie przyjęła z ulgą. Ostrożnie opuściła ręce i spojrzała na to, co stało się z pomieszczeniem a zwłaszcza jakie strzępki pozostały po ciele asari. Przykuło to jej uwagę na tyle, że nawet nie zdała sobie sprawę, iż broczy w jej krwi.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: Szpital Huerty

23 wrz 2013, o 21:22

Instynkty turianina dały o sobie znać niemal natychmiastowo, momentalnie pozbawiając go tej specyficznej dawki luzu, na który pozwalał sobie będąc w cywilu. Wybuch uruchomił wszystkie procesy, które czyniły z niego żołnierza. Nie czekał, nie zastanawiał się, po prostu reagował. Jego pewność w niebywały wręcz sposób odbiegała od zachowania pozostałych. Chociażby obsługującego go pracownika, który gdyby nie jego wyraźne polecenie, pewnie dalej stałby jak wryty, a i po jego wydaniu, ledwie zdołał wyjąkać, że przyjął je do wiadomości. Zbliżając się do drzwi Xanthus czuł narastające napięcie. Zaskoczenie, całkowity brak wiedzy o tym co mogło go zastać po otwarciu drzwi i wszechobecni cywile czyniły tą sytuację w najlepszym wypadku niepewną. To tylko wzmagało konieczność zdecydowanego działania. Otaczający go pracownicy i goście Huerty na szczęście posłusznie nieco się oddalili. Oczywiście czasami ciekawość zwyciężała i ktoś podchodził nieco bliżej, ale wystarczyło jedno spojrzenie turianina, by pokazać mu gdzie jest jego miejsce.
Na szczęście zamek nie został uszkodzony przez wybuch, więc otwarcie go nie stanowiło większego wyzwania. Ledwie przyłożył dłoń do pulpitu, a oba skrzydła z charakterystycznym sykiem rozsunęły się na boki. Widok który zastał w żadnym wypadku odbiegał znacząco od spodziewanego. W pierwszej kolejności zwrócił uwagę na ogólnie pojęty chaos panujący w środku. Wszystko było przewrócone, porozrzucane, w niektórych przypadkach również zniszczone. Dopiero jednak kiedy jego zmysły zaczęły rejestrować dodatkowe szczegóły po plecach turianina przebiegł dreszcz. Zrozumiał bowiem czym była ciecz, która pokrywała wszystko w sali, w zasadzie to wszystko poza jednym wyjątkiem - w środku znajdowała się napotkana jeszcze nie tak dawno temu kobieta.

Niestety Iris nie mogła liczyć na zbyt wiele pomocy. Salarianin poinformował ją tylko, że funkcjonariusze SOC nie zostali nawet poinformowani o zajściu. Zgodnie z procedurą, takie organy powiadamiano tylko w obliczu dokonania przestępstwa. Okoliczności znalezienie asari wskazywały prędzej na to, że zwyczajnie zasłabła, a osoba która wzywała pomocy oddaliła się przed przyjazdem sanitariuszy. Nie byłoby to wcale nic niezwykłego. Oczywiście przed wykonaniem wstępnych badań nikt nie był w stanie ocenić, jak daleki od zwykłej zapaści był to przypadek. Niestety do tego czasu było już za późno ...

Powrót do rzeczywistości był równie osobliwy jak samo zespolenie. Umysł Iris został zbombardowany tak zatrważającą ilością najróżniejszych impulsów, że choć zdawała się być w pełni świadoma, skutecznie podnosząc ochronną barierę, była to tylko samoczynna reakcja jej układu nerwowego. Sama Iris potrzebowała jeszcze chwili, by na powrót odzyskać pełną kontrolę. Właśnie wtedy dostrzegła jak drzwi prowadzące do sali powoli się otwierają i w progu pojawia się białoskóry turianin.
Radna chciała już coś powiedzieć, ale wtedy dosłownie ją sparaliżowało. Zdezorientowana o mało nie straciła równowagi, na szczęście zdołała oprzeć się o stojącą za jej plecami szafkę. Potrzebowała chwili by pozbierać myśli. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że to co "widziała", było ledwie fragmentem odebranych przez jej umysł informacji. Niczym własne myśli, w jej głowie pojawiały się obrazy. Były jednak obce, wypełnione obrazami miejsc, które po chwili udało jej się skojarzyć z ojczystą planetą asari - Thessią. Dopiero kiedy zdołała się na nich skoncentrować, usłyszała coś, jakby dobiegający z oddali szept. Ledwie słyszalny głos, który niczym mantrę powtarzał jedno słowo: "Senya".

Wyświetl wiadomość pozafabularną
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zeervus Haazheel
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 14 wrz 2013, o 16:08
Miano: Zeervus Xanthus Haazheel
Wiek: 25
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Porucznik 60. Dywizji Desantowej
Postać główna: Zeervus Haazheel
Status: Weteran Bitwy o Cytadelę, Jego rodzina służy w wojsku od Wojny Zjednoczeniowej
Kredyty: 5.680

Re: Szpital Huerty

24 wrz 2013, o 23:25

Kiedy turianin zrozumiał wreszcie, co się stało w środku jego ciałem wstrząsnął nie tylko dreszcz. Haazheel nie raz widział krew i martwe ciała, jednakże to, co zaznał w tym szpitalu było makabrą. A reklama mówiła, że to podobno Huerta Memorial jest najlepszą tego typu placówką w Cytadeli. Z drugiej strony należało przyznać, że nie dość, iż cały widok był dość osobliwy, ale również … w jakiś chory i poetycki sposób nieziemski. Wszędzie chaos, krew, zniszczenie, a na środku stała spokojnie kobieta, która jakby nie pasowała do tego całego obrazka. Osoba, z którą wcześniej się minął w holu szpitala nie spływała krwią, co miało miejsce z resztą inwentarza, jak anioł wśród zniszczenia lub Persefona w Hadesie.

- Na Duchy…

Szepnął żołnierz postępując o krok w stronę kobiety. Pod swoimi stopami poczuł nieprzyjemne, lepie uczucie odlepiającej się podeszwy od zasychającej krwi. Jednakże kobieta nie mogła stać tak po środku tego piekła. Po chwili, gdy turianin w końcu do niej dotarł, postarał się wziąć zszokowaną kobietę na ręce, podnosząc ją tak, aby nie dotykała stopami usłanej posoką posadzki.

- Wyjdźmy stąd… to nie jest dobre miejsce… zarówno dla kobiety, jak i dla lekarza.

Powiedział jedynie w stronę znanej z widzenia blondynki, po czym ostrożnie wyszedł z nią poza próg sali grozy i makabry. Kiedy znaleźli się na czystym gruncie Zeervus postawił Radną na czystej podłodze. Gdy miał już wolne ręce, porucznik natychmiastowo włączył zamek magnetyczny, aby drzwi się zamknęły, odcinając im piekielną scenę. Kiedy tak się stało, turianin podszedł do ławek dla oczekujących, usiadł i odetchnął głośno. Takich rzeczy nie widuje się często.

- Cholera… a to miała być spokojna wizyta do chorego.

Mężczyzna szepnął starając się uspokoić. Cytadela miała być miejscem spokoju i porządku, ostoją wśród spowitej chaosem galaktyki. Po raz drugi się przekonał, że ta teza była jedynie mrzonką. Po chwili jednak turianin wziął się w garść i spojrzał na najbliższą osobę z personelu.

- Macie tu jakieś pomieszczenie dezynfekujące? Chciałbym jednak odwiedzić moją przyjaciółkę, a nie wejdę tam z okrwawionymi butami.

Mimo wszystko miał swój cel tej wizyty. Livia na pewno nie spodziewała się towarzystwa, jednakże Haazheel chciał jej zrobić niespodziankę. To, co się stało, nie mogło go wybić z rytmu. Był przecież dumnym turiańskim żołnierzem. W końcu również zaczął się rozglądać za swoim bukietem kwiatów, który prawdopodobnie pozostawił przy recepcji. Prezent musiał również być wręczony.
ObrazekObrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Szpital Huerty

25 wrz 2013, o 00:03

W pierwszej chwili zignorowała to, że ktoś wchodzi. Jej myśli były jeszcze daleko stąd, rozbiegane, próbujące zanotować wszystko to, co widziała, co słyszała, co czuła. Wielokrotnie słyszała o zespoleniu, nic jednak nie było w stanie opisać oraz oddać tego, co czuło się po przeżyciu ów doświadczenia na własnej skórze. Chciała coś powiedzieć, jednakże nie była w stanie. Poczuła, jak traci równowagę, podpadła się więc o szafkę i potrząsnęła głową. Chyba jeszcze nie była w stanie pojąć co się tak naprawdę tutaj wydarzyło. Kolejne informacje zbombardowały jej świadomość. Potarła skronie, nic jednak to nie pomogło. Natłok informacji, z czego każda prosiła się o uwagę, był nie do ogarnięcia nawet dla umysłu ścisłego. Jedne były mniej intensywniejsze, inne przebijały się i zapadały wyraźnie w pamięć. Zwłaszcza szeptane Senya. Senya. Iris wydawało się, iż powtórzyła to nawet na głos, chcąc zapamiętać, jak zresztą wszystko, czego doświadczyła. Dotyk turianina podziałał na nią jak wiadro zimnej wody. Radna odskoczyła od nieznajomego, prawie że potykając się o jakiś przewrócony sprzęt, mrużąc ostrzegawczo oczy.
- Co Pan wyprawia!? Proszę mnie nie dotykać. Co Pan sobie myśli!? I kim do cholery jest!?
Nie pozwoliła się ani dotknąć, ani podnieść. W głosie Iris wyraźnie pobrzmiewało oburzenie. Co to w ogóle miało znaczyć? I co on sobie wyobrażał? Że może sobie tak podejść i ją zabrać, gdzie mu się podoba? Może i nie wyglądała najlepiej, zapewne pobladła i jeszcze otoczenie, w którym ją zastał, nie znaczy to jednak, że może wykorzystać chwilową słabość przeciwko niej. Nie wspomniała już nawet o tym, iż określenie tego miejsca jako nieodpowiedniego dla KOBIETY brzmiało co najmniej... niewłaściwie. Stała przed nim Radna Cytadeli a on się zachowywał jakby był jej opiekunem. Wyraźnie ugodziło to w dumę pani Fenrir, która nawet nie zamierzała udawać uprzejmej. Podniosła rękę. Cóż za bezczelność!
- Jest Pan ostatnią osobą, która ma prawo mówić mi co mam robić i gdzie przebywać. Nie wspomnę już o tym, że PAN jako osoba spoza personelu nie miała nawet prawa przekraczać drzwi na oddział.
Nie ruszyła się z miejsca. Tkwiła tak dalej, wyraźnie zirytowana zachowaniem Zeervus. Nie słuchała nawet tego, co może mieć do powiedzenia. Znacząco wskazała mu drzwi.
- Proszę natychmiast opuścić tę salę, jak i oddział. O resztę spytać pielęgniarki.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: Szpital Huerty

25 wrz 2013, o 05:40

Wyświetl wiadomość pozafabularną
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Krąg Prezydium”