4 mar 2014, o 16:10
Po wyjściu papy Johnsa, Ajia siedziała jeszcze chwilę w kawiarni zastanawiając się nad ostatnimi wypadkami. Nie chciała nawet myśleć, co by się stało gdyby ktoś niepowołany usłyszał jej propozycję... a jednak nadal miała nadzieję. Krótki błysk, jaki dostrzegła w mechanicznej tęczówce jego, mógł równie dobrze nic nie znaczyć, jednak miała podstawy by w to wątpić. Westchnąwszy ciężko, z trudem podniosła się z krzesła i pożegnawszy wyraźnie zafrasowaną całym zajściem obsługę, ruszyła w stronę mieszkania. Nie pamiętała nawet za bardzo jak do niego w końcu dotarła, ani tym bardziej w jaki sposób znalazła się w swoim łóżku, jednak na tamtą chwilę nijak jej to przeszkadzało. Przespawszy ponad trzydzieści godzin, fizycznie powróciła do normalności. Problem w tym, że najgorzej miała się w tym momencie jej psychika. Seria koszmarów, wypełnionych twarzami Jamesa, Kate i różnych scenariuszy misji zmuszały ją do przeżywania tego wszystkiego ponownie. Nawet po przebudzeniu jeszcze przez długie chwile słyszała fantomowe odgłosy wystrzałów, czy krzyków. Mimo to Ajia nie mogła już wiele więcej odpocząć; jej raport nie zawierał informacji o pewnych wydarzeniach, a urlop przysługujący po tej misji miał dla niej trawić jeszcze tylko trochę więcej niż czterdzieści godzin. Niezależnie od tego, jak byłaby wykończona musiała jeszcze załatwić ostatnią, naglącą sprawę. Westchnąwszy ciężko, przetarła dłonią twarz i podniosła się z lekko przepoconej i wymiętej pościeli. Zamrugawszy parę razy, by dostosować zamglony wzrok do półmroku, jaki panował w sypialni podeszła do szafki i zaczęła się ubierać. Mentalne wyczerpanie, odbiło się również na jej zachowaniu. Ruchy nabrały nerwowej ostrości, a przeważnie zamyślone, czy wesołe oblicze przybrało nieokreślenie smutny wyraz, który mogła teraz zobaczyć w szklanej tafli zamontowanej na drzwiach. Skrzywiwszy się lekko, wciągnęła na siebie jeden z gotowych zestawów ubrań, jaki zawsze trzymała na podobne sytuacje. Zredukowawszy bałagan panujący w mieszkaniu, do dopuszczalnego poziomu wciągnęła na siebie płaszcz wraz z butami, wyszła z mieszkania w przelocie chwytając tylko jakąś kanapkę do przekąszenia w drodze. Wychodząc na świeże, wieczorne powietrze drellka poczuła się odrobinę lepiej. Uśmiechnąwszy się blado, opadła na jedna z pobliskich ławeczek i dokończywszy śniadanie włączyła omniklucz, by przejrzeć zaległe wiadomości. Tak jak się spodziewała, SOC nie zapłaciło za wiele, jednak mimo wszystko kapitan Demus postarała się najwyraźniej by była to przynajmniej stosowana kwota. Drugą z migających informacji okazała się krótka notka, informująca ją o pochwale, jaką dodano do jej akt. Cóż, może to nie awans, ale zawsze była o krok bliżej. Ostatnia ikonka otworzyła wiadomość z prosektorium, o dostarczeniu zwłok. Wyłączywszy omniklucz, Ajia skryła na chwilę twarz w dłoniach. Musiała znaleźć chirurga, który nie zada za wielu pytań a jednocześnie nie uszkodzi cholernych implantów. Oderwawszy dłonie od twarzy, oparła się wygodnie i stukając skrytą w rękawicy dłonią o oparcie zaczęła spokojnie przeszukiwać swoje wspomnienia w poszukiwaniu podobnej jednostki. Problem w tym że większość z nich własnoręcznie doprowadziła przed wymiar sprawiedliwości... przerwawszy na chwilę swoje przemyślenia, zaczęła przeglądać listę kontaktów i informacji, jakie dosyć chaotycznie zawierał jej omniklucz. Mrucząc pod nosem "Nie... nie... po co mi jeszcze numer hanara?... nie..." szukała rozwiązania swojego problemu. Po chwili zatrzymała się na pozycji oznaczonej skrótowo Seara. Otworzywszy folder, natrafiła tylko na krótką notkę, zawierającą nazwisko, numer omniklucza i zdjęcie asari w dosyć skąpym wdzianku. Zamknąwszy na chwilę oczy, zaczęła się zastanawiać skąd na jej urządzeniu wziął się ten numer i dlaczego to na nim się zatrzymała... "Seara... Seara... Cassai" mamrotała w myślach, przywołując kolejne elementy dawno nie widzianej układanki. Było to o tyle nieprzyjemne, że wiązało się z odtworzeniem ostatnich wydarzeń, oraz falą emocji jaka temu towarzyszyła. Klnąc w myślach, przebolała ten fragment i zaczęła coraz dalej cofać się we wspomnieniach. Nie wiele wiedziała o tej kobiecie, poza tym że tańczyła w jednym z lepszych klubów na Cytadeli, oraz że parę razy Akia zaciągnęła ją na prywatny pokaz w jej wykonaniu... Dopiero po dłuższym namyśle, przypomniała sobie pewną dosyć dziwną, acz prawie niezauważoną wzmiankę, jaką rzuciła tancerka. Mówiła coś wtedy o siostrze-lekarzu i tym że ta szukała zarobku "na boku"... i mniej wiecej na tym kończyło się wspomnienie. Westchnąwszy ciężko, Ajia wyłączyła urządzenie i podniosła się z ławki. W tym wypadku nie pozostawało jej nic innego, jak skontaktować się z rzeczoną artystką. Wysławszy krótką notkę, że ma robotę dla jej siostry, zaczęła przechadzać się po pobliskim parku. Jakieś pół godziny później, Ajia otrzymała odpowiedź, z dokładniejszymi informacjami. Miała poszukać niejakiej Asai, pracującej w szpitalu Huerty, której zdjęcie otrzymała zresztą w załączniku. Wychodząc z założenia, że lepsze to już niż nic, przywołała jedną z taksówek. Przyjaźnie załatwiwszy całą sprawę z kierowcą, już parę minut później wylądowała w okolicy rzeczonego budynku. Nie miała nawet pewności, czy jej cel nadal jest w pracy. Czarno widząc całą tą "zabawę", weszła do środka. Normalnie wolałaby się tym nie zajmować... jednak wątpiła by Akia chciała odwalić za nią jakąkolwiek robotę. Podszedłszy do recepcji, już miała zapytać się o to czy doktor Cassai jest w środku, gdy wtem usłyszała jak ktoś wymawia imię Asaii. Odwróciwszy się na pięcie, prawie że stanęła przed dosyć szczupłą asari w skórach. Szybko rozpoznawszy jej twarz, nie mogła się nie uśmiechnąć. Cóż niekoniecznie tak wyobrażała sobie szanowanego lekarza, jednak również mało kto wyobrażał sobie ją jako policjantkę... Nabrawszy kapkę lepszego humoru, przecięła drogę kobiety, tak by na nią nie wpaść i cicho powiedziała przyjaznym acz rzeczowym tonem:
-Dzień dobry. Przepraszam, doktor Cassai? Jestem agentką SOC -mówiąc to obserwowała reakcję kobiety- I nie, spokojnie nie jestem z patrolówki.- dodała z szczerym uśmiechem- Czy mogłabym prosić Panią na słówko? Obiecuję że nie będzie to nic szczególnie nieprzyjemnego, a mam nadzieję że będzie wręcz przeciwnie.