Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

[WIEŻA CYTADELI] Atrium

10 wrz 2016, o 14:26

Z: Elpis

Nawet dwa tygodnie w kosmosie wystarczyły by nieco odzwyczaić się od tłumów. Atrium jak zawsze tętniło życiem: byli tu pomniejsi politycy oczekujący u audiencję u tych wyższym szczeblem, ochroniarze, pracownicy Wieży Cytadeli, konsultanci, emisariusze kolonii, stażyści... Między ozdobnymi drzewami o różowych płatkach przechadzali się przedstawiciele wszystkich ras, pilnie obserwowani przez służby Cytadeli.
Vex stanął przy jednej z ław pod ścianą, z rękami w kieszeni przesuwając spojrzeniem po mieszkańcach stacji. Ostatni raz, gdy tu był, prowadziły go komandoski asari, a razem z nim szła Vasir. Obydwoje byli umazani juchą, zmęczeni i wciąż dotknięci tym co się działo na AZ-99. Ledwo pamiętał tamtą drogę. Ciekawe jak zapamiętała ją Lindsay Forest. Czy wspominała ich jako wybawców, czy raczej winiła ich za swoją obecną sytuację i uwięzienie?
Przerwał bezcelową kontemplację i zbliżył się do najbliższego z ochroniarzy, pilnującego wejście do Wieży.
- Hej. Szukam Wilsona - przywitał się na wstępie, zatrzymując przed opancerzonym mężczyzną. - Nazywam się Viyo.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

15 wrz 2016, o 20:00

Ochroniarz nie wyglądał zbyt zachęcająco. Pobratymiec Viyo spojrzał na niego nieprzychylnie, mierząc od stóp do głów, jakby każdy turianin szukający Wilsona miał stawiać go na baczność.
- A ty czego od niego chcesz? - jego głos zawibrował w irytacji, ale sam strażnik rozejrzał się dookoła, w sposób, który sugerował Vexowi, że zaczął szukać wspomnianego oficera. Przed wejściem do wieży na próżno jednak byłoby mu go szukać - poza przechodniami i kilkorgiem przechadzających się, losowych funkcjonariuszy SOC, wokół nie znajdował się nikt na pierwszy rzut oka warty uwagi. Turianin uruchomił więc omni-klucz, bez względu na to, czy Vexarius mu odpowiedział, czy nie. - Do ciebie, porucznik Viyo. Tak się przedstawił, niby wiesz o co chodzi.
Odpowiedź padła blisko ucha strażnika, zbyt niewyraźna by Vex mógł ją dosłyszeć. Turianin fuknął coś pod nosem po czym przesunął się w bok, umożliwiając intruzowi przejście do atrium za jego pozwoleniem.
Wewnątrz chłodnej hali dostrzegł idącego ku niemu funkcjonariusza w pancerzu SOC, o ludzkiej twarzy. Szatyn z czołem przeciętym wąską, ukośną blizną, wyglądał na weterana wojennego, a zarazem sprawiał milsze wrażenie niż turianin przy wejściu.
- Za mną, poruczniku - odezwał się szorstko, nie czekając, aż Vex dojdzie do niego - wychodząc mu naprzeciw zrównał się z nim i dopiero zawrócił, prowadząc go do jednej z bocznych alejek. Minęli sporą ilość drzwi nim natrafili na jedne bardziej wyróżniające się, które rozsunęły się wykrywając identyfikator zawarty na omni-kluczu strażnika.
Mężczyzna nie mówił nic. Uruchomił jeden z paneli, wprowadził podwójny klucz odblokowujący sterowanie windą, po czym wybrał piętro. Następnie przeszedł przez dwa kolejne poziomy zabezpieczeń nim drzwi windy się rozsunęły, ukazując im skąpany w blasku fioletowych lamp korytarz, wypełniony znanym z atrium zapachem drzew.
Viyo od razu rozpoznał, które drzwi były właściwe. Na niemal pustym korytarzu stali lub przechadzali się wyłącznie mężczyźni w ciemnych uniformach, każdy z pistoletem przy boku, które oko porucznika natychmiast wychwyciło. Przed właściwą kwaterą stało ich dwóch. Spojrzeli na Wilsona i napięcie z ich twarzy zniknęło - dwójka wyraźnie go rozpoznała, co nie przeszkodziło im w upewnieniu się, że kody na jego omni-kluczu są prawidłowe. Dopiero wtedy posłał turianinowi ostatnie spojrzenie, spytał go, czy posiada przy sobie broń - jeżeli tak, to powinien ją oddać na przechowanie i zostanie mu zwrócona gdy wyjdzie - oraz uchylił drzwi, pozwalając mu wejść.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

15 lut 2017, o 22:07

Nie miała informacji o Cegle i Scootera. Pytanie wręcz ją zaskoczyło, ponieważ ciężko było jej wyczuć na jakiej podstawie Matthew podejrzewał, że mogła cokolwiek na ich temat wiedzieć. Nie była nawet bezpośrednim zwierzchnikiem Wenus, aby na jej biurko trafiały jakiekolwiek dokumenty powiązane ze statkiem. Za wszystko odpowiedzialny był pierwszy oficer. To jego powinien podpytywać, ponieważ Iris mogła tylko wzruszyć bezradnie ramionami. Matthew zapewne nie zdawał sobie z tego sprawy, aczkolwiek ostatnie tygodnie były intensywne oraz wypełnione sprawami niezwykłej wagi. Iris zapominała jak się nazywa, tak więc mowy nie było, aby angażowała się w cokolwiek innego, niż priorytety.
W ciszy, chyba że Tarczansky zagadywał, minęła im droga do Prezydium. Wylądowali na prywatnym postoju blisko Wieży Cytadeli. Mechaniczne słońce już dawno skryło się za horyzontem, przez co zaległ słaby mrok, a latarnie rozbłysły. Iris uznała, że skoro ten nie pożegnał się jeszcze i podążał krok w krok za nią niczym wierny cień bądź Widmo, kwestią czasu było, aż w końcu wydusi z siebie to, co leżało mu na trzewiach. Nie naciskała, nie ciągnęła za język. Nie była taka.
Prawie że opustoszałe Atrium nie było codziennym widokiem. Jeszcze godzinę temu panował tutaj zgiełk, słowa ginęły w potoku rozmów, a co do niektórych schodów i przejść musiano się przepychać. Już tylko pojedyncze istoty snuły się skrajem, zapatrzone we własne buty bądź datapady. Światła przygasły, kroki niosły się echem. Iris lubiła tutaj przychodzić nocami, w których nie mogła zasnąć. Siadała wtedy w jednym z zielonych kącików, na miękkich sofach i wsłuchiwała się w tę przyjemną ciszę nęconą jedynie przez szmer płynącej w fontannach wody. Prawdziwa relaksacyjna symfonia. Dziś także zapragnęła, aby zatrzymać się, przysiąść w jednej z bocznych odnóg, jednakże jeśli Matthew chciał rozmawiać, na pewno zależało mu na komforcie poczucia jako takiej intymności. Wspięła się więc wyżej, ale ostatnie stopnie metalicznych schodów pokonała już na boso; Iris, jak gdyby nigdy nic, zsunęła z nóg szpilki i niosąc je w rękach, raz dwa dołączyła do Tarczansky'ego. Wyszli na taras. Znajdowali się na jednych z ostatnich pięter Wież, gdzie dostęp mieli tylko i wyłącznie Radni oraz osoby przez nie upoważnione. U stóp, pod przeszkloną posadzką mieli Prezydium w całej swej okazałości. Widok za milion. Iris oparła się o barierkę, odrzuciła głowę do tyłu oraz przymknęła oczy. Już dawno nauczyła się doceniać momenty, w których może po prostu pomilczeć sama ze sobą. Lub z personą, której po prostu ufa.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

16 lut 2017, o 11:32

-Wtedy na Pinie fala zgarnęła sporo ludzi. Nie tylko naszych. Myślałem, że wiesz coś więcej.-...a najwyraźniej nie wiesz nic. Co było dla niego jeszcze bardziej frustrujące. Nie mógł się od tak pogodzić z zaginięciem sporej części załogi Venus, jak i innych pracowników Prezydium i również zwyczajnych turystów, którzy padli ofiarą tego cholernego ataku. Nikt nawet nie wiedział, kto tego dokonał. Nie było żadnego śledztwa. Przynajmniej żadnego, o którym by wiedział. Miał pewność, że to nie był przypadkowy atak na losową planetę. Bomba atomowa, miliardy istnień...To musiało być powiązane z jakąś większą ideą i chęcią zwrócenia na siebie oczu całej galaktyki. Jednak...sprawa umilkła. Tak jakby nie miała nigdy miejsca. Nie wiedział co było gorsze. Czy ta niepewność związana z niewyjaśnionymi losami jego kolegów i koleżanek, czy to, że nikt nic z tym nie robi. Sprawa zamieciona pod dywan, a reakcja Iris dała mu niestety jeszcze więcej do myślenia.-Czyli...Nikt nic nie robi w tej sprawie? Bum, jebut...Jebło, to jebło i na chuj drążyć temat? Sprawy nie ma?-To było co najmniej dziwne, że nikt w tej materii nic nie robił i Rada nie była informowana o postępach śledztwa. W końcu jedną z ofiar tego zdarzenia była właśnie jedna z nich. Wyjaśnienie tej sprawy w jego mniemaniu powinno mieć wysoki priorytet. Doszło do użycia broni masowego rażenia, setki tysięcy ludzi porwanych przez falę. Ich mała grupa miała ogromne szczęście, że skończyło się w ten sposób.-Dziwne.-Skwitował. Nie chciał kończyć jednak tematu, bo sprawa trapiła go już tyle czasu, a ciągle nie znalazł satysfakcjonujących go odpowiedzi. Jednak resztę drogi do Atrium postanowił milczeć.
Atrium było pięknym miejscem, jednak Matt jakoś nie potrafił specjalnie docenić tego budynku. Według niego wszyscy zajmowali się tutaj sprawami oderwanymi od rzeczywistości. Co prawda, w wielu aspektach nie miał nic do powiedzenia, ale udawało mu się zasłyszeć o tym, nad czym Rada debatuje. Od kogoś z ich bliskiego środowiska. W wielu przypadkach nie miało to wiele wspólnego z ważnymi sprawami. Dlatego też inżynier odbierał Atrium jako zwyczajny budynek, spośród tysięcy innych na Cytadeli. Co prawda, był ładny, okazały, majestatyczny, ale ten majestat właśnie kończył się na aparycji tego budynku.
Kiedy znaleźli się na okazałym, przeszklonym balkonie, Matthew spojrzał w dół. Przyzwyczajony do pracy w przestrzeni kosmicznej i do bezkresu pustki, w jakiej niejednokrotnie przebywał, widok nie robił na nim większego wrażenia. Był ładny, to wszystko. Nic nie mogło się równać z momentem, kiedy od śmiercionośnej pustki dzieliła cieniutka warstwa kombinezonu kosmicznego. To poczucie bycia drobinką w perspektywie całego wszechświata było niepowtarzalne i uderzało tak samo za każdym razem, gdy trzeba było opuścić ciepły i bezpieczny pokład statku, by dokonać naprawy. Oparł się o barierkę, spojrzał w rozciągające się po horyzont okręgi Cytadeli.
-Wiem, że bywam w tej sprawie wkurzający. Ale...Scooter i Cegła są dla mnie jak bracia. Trochę popierdoleni, skrzywieni i nieznośni, ale jednak...-Skoro już oboje mieli spieprzone humory, to mógł sobie ponarzekać. Los ich nigdy nie oszczędzał. Przeżyli wiele i jeszcze wiele mieli do przeżycia. Jeśli Cegła zginął na Pinie, osierocił 6 dzieci. Co prawda, już dorosłych, ale mimo wszystko...Dbał o nie i zawsze wypowiadał się o nich czule, ciepło...Jak prawdziwy ojciec, któremu zależy na swoich dzieciach.-To naprawdę dobrzy kumple i zależy mi na tym, by cokolwiek się w tej sprawie ruszyło.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

16 lut 2017, o 18:55

- Niestety nie więcej niż Ty.
Podkreśliła, bo jak Matthew był łaskaw zauważyć, Iris była Radną. Przedstawicielką Ludzkości w Radzie Cytadeli. Nie specjalistką do spraw terroryzmu. Jak każdy Radny, dostawała ogólnikowo streszczone informacje, które albo były poruszane na posiedzeniu, albo nie, ponieważ odpowiednie służby twierdziły, że wszystko miały pod kontrolą. Nawet, gdyby Rada uparła się, aby dokładnie przebadać temat, temu podobnych spraw było kilkadziesiąt z całej Przestrzeni Rady, przy czym żadna nie była ani odrobinę ważniejsza od pozostałych. Tylko SI byłyby w stanie przemielić je skutecznie, nie istoty ludzkie.
- Robi. Sprawą zajmują się lokalne służby. Może trudno ci w to uwierzyć, ponieważ patrzysz na to przez własny pryzmat, jednakże to, co działo się na Pini, było w ostatnim czasie naszym najmniejszym zmartwieniem.
Ugryzła się w język. Nie chciała, bardzo nie chciała, ciągnąć wątków zamachów, ludobójstwa, bomb atomowych i innych konfliktów. Po stokroć wolała, aby Tarczansky zagadywał ją na błahe tematy, na przykład takie jak opowiadanie o tym, jak przenosi swoje pudła z kątu do kąta w wynajmowanym, służbowym mieszkaniu lub gdzie bawił się w ostatni weekend, ale ten był uparty i nie zamierzał łatwo odpuszczać. Widziała po jego minie, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Iris zagryzła tylko od wewnątrz policzki, walcząc z chęcią kąśliwej uwagi. Końcem końców odpuściła, ponieważ wbrew przekonaniu, jej nie musiało być zawsze na wierzchu.
Spokojem, pięknymi widokami oraz towarzystwem cieszyła się tylko przez chwilę. Mało satysfakcjonującą na dodatek. Z ociąganiem odchyliła głowę, przez ramię zaglądając w stronę mężczyzny. Stał dość blisko, na wyciągniecie ręki. I jak na złość, zamiast uciec od pesymistycznego nastroju, tylko bardziej się w niego pogrążał. Nie do końca podobało się to Iris.
- Wiem, że byli dla Ciebie ważni. Wiem też, że nie warto niczego przekreślać.
Zamknęła to, co chciała powiedzieć w kilku słowach, w duchu prosząc, aby Tarczansky się w końcu opamiętał i rzucił jednym z tych nieśmiesznych, głupich bo głupich, ale przynajmniej rozładowujących atmosferę żarcików zanim pożałuje, że zgodziła się zostać zatrzymaną miast od razu wracać do apartamentu.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

17 lut 2017, o 00:16

-No to chuj, dupa i kamieni kupa.-Stwierdził. Co prawda, długo mógł się rozwodzić na tym tematem. Jednak dalsza konwersacja na ten temat nie miała sensu. Gdybanie o potencjalnym losie jego przyjaciół była zbędna. Najważniejsze było to, by ich los w końcu się wyjaśnił, aby nie trwać w tej bezradności i niewiedzy. Martwił się, to chyba oczywiste. Byli jego przyjaciółmi i trudno było mu wyobrazić sobie pokład Venus bez nich. Pustka w apartamencie pracowniczym, który wynajmowali była przejmująca. Nic się tam nie działo. Było pusto, cicho, głucho. Jedyne życie jakie tam przechodziło, to raz na jakiś czas, wpadająca znajoma oficer łączności. Jednak, to nie było regułą. Mechatronik klepnął dłonią w barierkę i oderwał się od niej, stając w ten sposób naprzeciwko Iris. Zdawał sobie sprawę, że nie chciała słuchać jego żałobnych lamentów. On sam nie chciał o tym myśleć. Nie był typem pesymisty, wiedział, że pewne rzeczy prędzej czy później się ułożą. Z większym lub mniejszym nakładem pracy. Jako, że na sprawę Piny nie miał większego wpływu...Musiał się pogodzić z obecnym stanem sprawy, nawet jeśli są to jakieś ochłapy, a nie prawdziwe informacyjne danie.-Nie no. Jasne. Rozumiem.-Rzucił z bladym uśmiechem.-No co zrobisz? Nic nie zrobisz. Buta w końcu nie zjesz, nie?-Ot, taki żarcik. Adekwatny do sytuacji w jego mniemaniu.
Sięgnął do kieszeni, by wyciągnąć paczkę papierosów. Musiał zapalić, nałóg dusił go już od momentu wejścia J'ango do klubu i przypałętania się do ich stolika. Pociągnął nosem i odpalił papierosa. Zaciągnął się kilkukrotnie szybko i wypuścił chmurę dymu z ust. Jeśli ktokolwiek pogarszał jakoś sztucznej atmosfery na Cytadeli, to był to zdecydowanie Matthew...Przynajmniej był jednym z tych czynników. Chciał zmienić temat na jakiś zdecydowanie luźniejszy.
-A co do dobrych wieści...Rzekłbym nawet zajebistych. Bullsi są w półfinale i zapowiada się, że pójdą dalej.-Jako wierny kibic tej drużyny był niezmiernie rad, gdy tylko usłyszał o tym wydarzeniu. Pewnie Radna nie interesowała się sportem w tym stopniu, co Matthew, ale był to zdecydowanie ciekawszy temat, niż użalanie się nad sobą.-Kendrick James zasadził takiego haka, że Knicksom jaja się cofnęły.-Dodał po chwili, zdając sobie sprawę z dość niefortunnego dobrania słów, parsknął cicho śmiechem. Wydźwięk mógł być zrozumiany dwojako. Niemniej jednak, znany był ze swoich niedyplomatycznych wypowiedzi, wypełnionych po brzegi lokalnym patriotyzmem.-Teraz mogę powiedzieć Owenowi, że może sobie w dupę wsadzić tą swoją koszulkę z autografem Cliffa.-Załoga Venus często była świadkami zepsutych do szpiku kości kłótni między kibicami dwóch przeciwnych drużyn NBA. Tarczansky'ego, zagorzałego fana Chicago Bulls i nawigatora Owena, kibica New York Knicks. Poza sezonem byli dobrymi kumplami, ale w jego trakcie stawali się zażartymi wrogami. Padające wówczas zwroty powodowały więdnięcie uszu. Na szczęście...Problem zakończył się wraz z odpadnięciem jednej z drużyn. W końcu Owen musiał przyznać wielkość byków z Chicago i poprosić mechatronika o łaskę.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

18 lut 2017, o 21:03

Kątem oka powędrowała razem z Matthewem, choć nie od razu okręciła się na palcach tak, aby kiedy podniesie wzrok, móc spojrzeć prosto na mechatronika; wzrok Iris jeszcze przez chwilę błądziło gdzieś na horyzoncie, ale końcem końców odepchnęła się od barierki, obcasy zastukały o posadzkę i Fel skrzyżowała ręce na wysokości piersi.
- Zjeść... Co? Buta? Tak się mówiło w Chicago?
Uniosła subtelnie brew, a kąciki jej ust drgnęły. Nie nadążała za Tarczanskym, za jego słowotokiem, aczkolwiek była wdzięczna, że ostatecznie porzucił temat Piny, który ciągnął się za nimi uczepiony niczym rzep psiego ogona.
Iris obserwowała, jak ten wyciąga paczkę papierosów i bezceremonialnie odpala jednego. Nie potrafiła się jednakże zdobyć na to, aby zwrócić mężczyźnie uwagę. Sama, nie tak dawno, ugięła się i sięgnęła po papierosa, mimo iż uważała samą siebie za kobietę wolną od nałogów. Sytuacja z Hierarchią Turian w pewnym momencie przerosła ją. Konflikty, brak porozumienia z Admiralicją Przymierza, bezradnie rozkładający ręce Udina... Nie wypaliła całej paczki, ale także nie wyrzuciła jej. Wciąż leżała na stoliku w apartamencie, w każdej chwili mogła pochylić się i sięgnąć po nią, choć naturalnie powtarzała sobie, że jest wystarczająco asertywna. Dziś mogła stwierdzić, że konflikt został zażegnany, nie mniej czuła w kościach, że to obłuda i tak naprawdę trwa cisza przed burzą. Nie miała nosa jak Shepard, ale gryzło ją przeczucie.
- W półfinale? Już? Z kim będą grać?
Wyrwana z własnych myśli, potrząsnęła lekko głową, wspominając, że Matthew był zagorzałym kibicem. Do takiego stopnia, że nie raz i nie dwa prowokował otwarcie kłótnie, a nawet wracał do domu z podbitym okiem. Naturalnie, czasy beztroskiej młodości przeminęły, acz Iris miała szczere wątpliwości, czy teraz, sprowokowany, nie wmówiłyby sobie, że tylko pięściami może obronić honoru Bullsów.
- Jak dobrze rozumiem, Cliff gra w drużynie, która odpadła?
Musiał jej wybaczyć, a także uzbroić się w cierpliwość, jeżeli pragnął wyjaśnić zawiłości, ponieważ Fel wydała się zainteresowana, co zdradzał chociażby lekki błysk w oku. Tylko Tarczansky potrafił tak skutecznie oderwać jej myśli od Cytadeli, od całej galaktyki i pozwolić na moment skupić się na ziemskim padole, za którym nieustannie tęskniła.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

19 lut 2017, o 18:29

Ach, ta Iris. Tak nieporadna w posługiwaniu się slangiem i mową potoczną. Tak zabawnie reagująca na pewne uliczne powiedzonka. Parsknął cicho, słysząc jej zdziwioną reakcję i pokiwał z politowaniem głową. Zdecydowanie brakowało jej większego luzu. Od tego przysłowiowego kija wiadomo gdzie, jeszcze nabawi się urazu kręgosłupa. Z przekąsem poklepał delikatnie Iris po jej blond puklach i z całkowicie szczerym uśmiechem na twarzy, odrzekł jej.
-Tak mawia prosty lud, moja droga.-A po chwili roześmiał się szczerze. Jej dziecięca reakcja na takie proste zwroty była przeurocza. Ta ciekawość, zainteresowanie. Coś pięknego po prostu. Zwykłe przysłowie, a ile radości potrafi sprawić.
Wiedział, że palenie w Atrium nie było mile widziane. Kimże jednak byłby Tarczansky, gdyby stosował się do wszystkich nakazów i zakazów. Kto go znał dłużej, doskonale wiedział, że zwykł chadzać swoimi ścieżkami a jego perfekcyjna znajomość regulaminu służy jedynie do naginania go na własną korzyść. Oczywiście, w chwilach, gdy tego koniecznie potrzebował. W gruncie rzeczy, nie był problemowym typem. Rzecz jasna, dla ludzi, którzy wiedzieli jak z nim postępować. Reszta odbierała go raczej jako szorstkiego w obyciu typa. Typa niepokornego. Takiego, który zawsze stawia na swoim. W pewnym sensie, tak właśnie było i choć wiele swoich uczuć chował pod płaszczykiem głupkowatego czasem poczucia humoru...To był tak naprawdę bardzo wrażliwy, nie tylko na uroki niewieście. Nie wiedział, że Iris popala sobie po godzinach, dlatego też ustawił się w bezpiecznym dystansie, aby nie chuchać jej prosto na twarz. To było nietaktowne i takie niegrzeczne, że nu nu.-No, z Heatsami. Trudny mecz, ale moje bysie na pewno dadzą radę.-Powiedział z entuzjazmem. Jako zagorzały, wierny kibic tej drużyny, wierzył w ich sukces. Czekał na niego tak długo, jak i sami zawodnicy, dlatego też jego radość była porównywalna do tego, którzy odczuwali gracze.
Te czasy, kiedy z meczu wracał z porozrywaną koszulką, podbitym okiem czy odrapaną twarzą już dawno minęły. Raczej nie powrócą, bowiem Matthew broni honoru swojej drużyny w sposób dojrzały. A to, że pozwalał sobie na dogadywanie kibicom rywali Bullsów było swego rodzaju...powrotem do korzeni.-Flagowy środkowy Knicksów, podobno Owen zwinął swój ołtarzyk, kiedy spartolił trzy przechwyty. Koszulkę wystawił na TradeNet, ale nikt nie chce licytować.-Matt nabrał powietrza, by rozbrzmieć na pół Atrium przyśpiewką, jaką raczy się kibiców Knicksów. W ostatniej chwili jednak się opamiętał. Nikt nie chciał słyszeć tych barwnych obelg na temat Nowego Jorku i ich słabych graczy. Co prawda, mieli one o wiele lepsze zaplecze i budżet, niż zaniedbani Bullsi, ale nie tylko pieniądze świadczą o wielkości zespołu. Duch walki i rywalizacji, chęć zwycięstwa...Cechy świadczące o prawdziwym sportowcu, a nie o napompowanym kasą gwiazdorze. Trzymając się tematyki koszykówki, Matthew zahaczył do dawnych czasów, kiedy to jeszcze ich rodzice wspólnie spędzali dużo czasu.-Pamiętasz tą kolację z okazji urodzin mojego starego? Tą kiedy miałem podbite oczy, złamaną łapę i odrapaną michę? Ha! To były czasy. Twoja mina, bezcenna.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

27 lut 2017, o 14:39

To prawda. Fel mogła się poszczycić bogatym językiem oraz elokwencją, tyle że na co dzień rozmawiała z istotami wysokiego szczebla, dlatego też znane jej były skomplikowana terminologia na przykład z zakresu ekonomii, podczas kiedy proste, potoczne powiedzonka zacierały się i wypadały nieużywane z pamięci. Mimo iż Iris nie kategoryzowała persony, nie zwracała uwagi na ich wykształcenie oraz pochodzenie to jednak nie trudno było się domyślić, że rzadko obraca się w kręgu prostego ludu jak to mawiał Matt, przez co ich slang był dla niej w większości zagadką. Nie wiele miało to wspólnego ze sztywnością.
- Naprawdę? A aby przypadkiem nie używa niecenzuralnych słów, które nabierają większej funkcji w ich wypowiedziach niż tylko impresyjna oraz fatyczna?
Cmoknęła, odruchowo poprawiając włosy, zwłaszcza zabłąkany, pojedynczy kosmyk, który opadł na jej nos za sprawką zabiegów Tarczansky'ego. Powinien dostać po łapach, ponieważ Fel była wrażliwa na punkcie jasnych pukli, z którymi codziennie prowadziła długie dysputy i które uparły się, aby robić jej na złość, nie dając się okiełznać ani szczotce, ani grzebieniowi. Z drugiej zaś strony Matthew był w tym tak spontaniczny, że nawet specjalnie nie skrzywiła się.
- Już się starasz o przepustkę na wielki finał?
Zagadała, jako że przez myśl jej przemknęło, że bilety na to sportowe wydarzenie oraz cała późniejszą fetę byłyby idealnym prezentem dla mechatronika z okazji zbliżających się urodzin. Pamiętała. Jak zawsze. I nie tylko za sprawą naprawdę dobrej pamięci do liczb oraz dat, co z czystej sympatii.
Iris uniosła brew. Przed oczyma wymalował się jej obraz, do którego właśnie nawiązywał mężczyzna - niecierpliwie szurała nogą po zadbanym, wypastowanym parkiecie. Miała może z dziesięć, jedenaście lat i miętową, letnią sukienkę na sobie. Włosy związała w dwa warkocze, od jednego zgubiła wstążkę. Ojciec Matthewa zapewniał, że syn zaraz do nich dołączy, ale zanim skończył przepraszać za lekkomyślność Tarczansky'ego juniora, drzwi stanęły otworem i do środka wtoczył się obraz nędzy oraz rozpaczy. Parsknęła. Wtedy musiała mieć nieciekawą minę, dziś mogła się już tylko zaśmiać.
- Pamiętam! Twoja mama musiała ci wygrzebywać kamienie z brody. Nie byłam tego wieczoru w stanie nic przełknąć.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

27 lut 2017, o 15:18

Matthew również mógł się poszczycić podobnymi zdolnościami. Pozornie, słownik inżyniera był o wiele bogatszy, niż komukolwiek się wydawało. Prywatne szkoły, zajęcia domowe, lekcje języków obcych...Wpłynęło to bardzo na Matta. Tylko nikt nie powiedział, że Tarczansky lubi używać swoich nienagannych manier, które wbijano mu, prawie dosłownie, młotkiem do głowy. Był bowiem bardzo oporny na tego typu wiedzę.
-Wiele kręgów, nawet politycznych twierdzi, że soczysta kurwa mówi więcej niż tysiąc słów. Poza tym, gdyby politycy stali się bardziej ludzcy ich widok na ekranie nie wkurwiałby mnie tak bardzo. Oczywiście, nie mówię o Tobie. Na Twój widok reaguje uśmiechem od ucha do ucha...A Scooter szykuje chusteczki i chowa się w łazience.-Po chwili parsknął śmiechem. Strasznie podobało mu się dogryzanie Radnej. Zresztą, jakby nie patrzeć, tego typu informacja była niejako ogromnym komplementem. Skoro Radna w ten sposób działała na najlepszego i najdziwniejszego informatyka na pokładzie. Co prawda, można było to rozumieć w dwojaki sposób, ale miał nadzieję, że Iris zrozumie jego pokręcony tok rozumowania w tej kwestii. Znali się tyle lat. Musiała go zrozumieć.
No tak, finał był jego ogromnym marzeniem. O ile, Byczki dostaną się do niego. Miał jednak na to ogromną nadzieję. Mecz o miejsce w finale za tydzień. Mechatronik bardzo chciał dorwać się do miejsca na hali, jednak bilety rozmyły się w mgnieniu oka. Pozostało mu obejrzeć ten mecz na mniejszym ekranie. Oczywiście, w akompaniamencie piwa, nachos i salsy. Samotnie, bo na Cytadeli poza Alexis, obywateli Chicago ze świecą szukać.-No i widzisz, tu zaczynają się schody. Biletów na półfinał już nie ma. Rzucili się na nie jak batarianie na niewolnika, a na finał...Szkoda myśleć, bo żal za dupę ściska.-Stwierdził, wzruszając ramionami. Powoli dopalał papierosa i nie wiedział co zrobić z niedopałkiem. Problem był dość poważny, bo wyrzucając go za siebie, zwali na siebie gniew Rady, Iris prywatnie i bandy ekologów, którzy przychodzą protestować pod Prezydium co jakiś czas. Oparł się o barierkę, licząc na to, że ukradkiem...W jakiś magiczny sposób...Filtr wypadnie mu z dłoni i poleeeeeeci hen, hen daleko. Najlepiej do Shalta, tam nikt tego nie zauważy.
-Ale następnego razu przyniosłem Ci kwiaty z ogródka sąsiadki...Za to, że musiałaś mnie oglądać w tym stanie. Do tej pory trzymam wersję, że stary mi kazał. Tylko, że bez przeskakiwania przez płot do pani Nichols, mniejsza.-Machnął przy tym ręką. Dawne czasy, dobrze było o nich powspominać. Byli dziećmi, beztroskimi, energicznymi...Później zrobiło się zdecydowanie gorzej, gdy Junior zaczął rozumieć, kim jest jego ojciec.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

7 mar 2017, o 19:56

Na pewne rzeczy nie miało się najmniejszego wpływu - rodzina, wychowanie, środowisko.Jedni rodzili się w koloniach, inni na pokładach statku, a jeszcze inni przychodzili na świat w rodzinie z tradycjami, która wywierała duży nacisk, aby zostały one odpowiednio zakorzenione w młodym, chłonnym umyśle. Nie mieszkała na co dzień z rodziną ojca, prawdę powiedziawszy czuła się lepiej w Londynie, w starej kamienicy, zamiast w luksusach Admirała Fel. Nie czuła się swobodnie biegając po marmurach, a czujne spojrzenie małżonki admirała tylko czekało na najmniejsze potknięcie. Los jednakże utarł jej nosa i końcem końców bliżej było jej do ojca, do jego przyzwyczajeń i odpowiedzialności niż do spokojnego, przewidywalnego, londyńskiego życia.
- Nie kończ!
Weszła w słowo Matthowi, który i tak musiał swoje powiedzieć, na co Iris wywróciła oczyma. Jej stosunek do Scottera była... Ambiwalentny. Miał skilla, który służył Wenus, aczkolwiek kiedy mijali się na korytarzach serwisowych, a jego wzrok sunął bezczelnie po jej sylwetce, miała wielką ochotę trzasnąć go porządnym, biotycznym, lewym sierpowym. I tak nikt by nie uwierzył, gdyby ów incydent wypłynął.
Przytaknęła Tarczansky'emu jakby naprawdę rozumiała jego rozżalenia, ale bardzo szybko jej usta wykrzywił łobuzerski uśmiech. Iris przysunęła się do mężczyzny, chcąc podzielić się z nim sekretem, który pod groźbą poważnych konsekwencji nie miał prawa opuszczenia zaufanego, wąskiego grona dwóch person.
- Już nie ma? Naprawdę? Kiedy rezerwowałam miejsca w całkiem przyjemnym sektorze, było ich jeszcze całkiem sporo. No cóż. Pomacham Ci w telebimie, obiecuje!
Dla efektu odwzorowała jego nonszalanckie wzruszenie ramionami, choć tak naprawdę bardzo uważnie przyglądała się mimice mechatronika. Matthew nie potrafił skrywać emocji, jeśli już jakaś targała nim to targała przy okazji całym ciałem. Ciekawe, czy miał jakieś włoskie korzenie.
- Pamiętam! Był to całkiem ładny bukiet stokrotek... Ususzyłam go i potem zabrałam w książce do Grissoma... Moja współlokatorka patrzyła się na te książki jakby zobaczyła skamielinę z czasów protean. Datapady może i są wygodne, ale naprawdę tęsknię za dotykiem papieru między palcami.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

16 mar 2017, o 18:34

Matthew obrał zupełnie inną drogę od Iris, kurczowo trzymając się swoich idei. Co prawda, wielu mogłoby uznać go za idiotę. Mógł sobie bowiem pozwolić na wszystko. Miał bogatego ojca, prawdopodobnie odziedziczyłby jego majątek, gdyby tylko tego sobie zażyczył i oczywiście, podporządkował się regułom życia swojego ojca, Magnusa. O najmłodszych lat, Matthew zamiast salonów bardziej kierował się ku surowemu żelazo-betonowi i wąskim, zatłoczonym uliczkom wielkich miast. Zamiast wystawnych porcelan, wolał puszkę konserw jedzoną na płycie portu kosmicznego. Zamiast opery, wybierał pełny stadion i przyśpiewki kibiców. Wymarzył sobie zwyczajne, swojskie życie. Wielu nazwałoby to tchórzostwem i niechęcią do wzięcia odpowiedzialności za coś zdecydowanie większego. A tu? W mniemaniu Matthew'a, wyglądało to tak, że musiał wykazać się ogromną odwagą przeciwstawiając się ojcu i wziąć pełną odpowiedzialność za swoje życie i dotychczasowe wybryki. Nigdy bowiem nie zamierzał się kryć za armią prawników i ochroniarzy. Co zresztą udowadniał nieraz. Nieraz żałował swoich wcześniejszych decyzji, ale teraz znajdował się w miejscu, które mu odpowiadało i obok osoby, która bez względu na wszystko nigdy nie zostawi go na lodzie. Podobnie jak on jej. Bo stare przyjaźnie nigdy się nie zacierają. A szczególnie takie, pielęgnowane niemal od pieluchy.
-No co?! Nazywam rzeczy po imieniu, w przeciwieństwie do tych otaczających Cię pizdusiów z dyplomacji.-Pozwolił sobie wtrącić. Iris musiała przywyknąć do tego, że Matthew nazywał rzeczy prosto z mostu. Wielu osobom to się nie podobało, ale Tarczansky nie był człowiekiem zdolnym kłamstwa czy matactwa. Wychodził z założenia, że najgorsza prawda jest lepsza od najpiękniejszego kłamstwa.
Uśmiech Iris nie bardzo mu się podobał. Wyczuwał podstęp w tym subtelnym geście. Wiedział, że coś kombinuje, mały Bąbel. To było bardziej, niż pewne. Starał się nie dawać tego po sobie poznać, lecz umiejętności aktorskie Matta leżały na miernym poziomie, w przeciwieństwie do Radnej, która gry polityczne miała schowane u nasady małego palca u stopy. Kiedy w końcu wyjawiła swój sekret, Matthew z udawaną oburzoną miną odrzekł jej.-Aha! A więc to tak! Ogarnęłaś bilety po cichaczu na jeden z najważniejszych meczy w sezonie i zapomniałaś o tym wspomnieć swojemu staremu kumplowi. Na dodatek, największemu fanowi Bullsów. A teraz spójrz przez barierkę.-Rzucił z łobuzerskim uśmiechem na twarzy i po chwili zaczął zbliżać się w stronę Radnej. Wyciągnął w jej stronę ręce i kiedy ujęły jej ramiona, zaczął powoli napierać i iść w stronę barierki. Kiedy dopchnął ją do niej, zbliżył się do niej, by spojrzeć głęboko w jej oczy i dodał.-Wysoko, nie?-Po czym parsknął śmiechem. Oczywiście, nie był wstanie wyrzucić kogokolwiek przez balkon. Tym bardziej Radnej, swojej chlebodawczyni jakby nie patrzeć. To dopiero byłby skandal. Pracownik Rady zrzucić Radną Fel z balkonu, bowiem ta miała bilety na mecz w loży VIP, zapewne. Rozbawiona mina nie schodziła mu z gęby, a sam Matt znów odsunął się na odpowiedni w jego mniemaniu dystans.-To jak? Weźmiesz mnie, nie? Kupię Ci chryzantemy i się dogadamy, ok?-O ile dobrze pamiętał, były to jej ulubione kwiaty. Dlatego też...Była to dobra karta przetargowa.
Ostatnio zmieniony 17 mar 2017, o 14:47 przez Matthew Tarczansky, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

17 mar 2017, o 06:20

Aby ukryć dyskomfort oraz przytłoczenie tak śmiałym zagraniem Matthewa, zarzuciła mu ręce na szyje, jakby oboje znaleźli się właśnie w romantycznej, intymnej sytuacji; i tak to mogło wyglądać dla osób postronnych, gdyby nie fakt, że stali prawie że na szczycie Wieży Cytadeli, z głową w chmurach. Spojrzała na niego przeciągle, z zawziętością w oczach, a także z chochlikami, od których iskrzyły się one oraz śmiały.
- Punkt za kwiaty…
Była pod wrażeniem. Naprawdę. Nie przypuszczała, że zapamięta ten drobny szczegół. I że już na wstępie użyje go jako swojej karty przetargowej. Był cwany. I bardzo zdeterminowany. Zamierzała wykorzystać tę obserwację.
- … Aczkolwiek to za mało.
Podkreśliła, ponieważ nie zamierzała tanio sprzedać skóry. Dla rozproszenia uwagi przeciwnika, przesunęła opuszkami palców po skórze na jego szyi. Iris – czym zaskoczyła przede wszystkim samą siebie – bardzo szybko odnalazła się w zasadach, jakie narzucił Tarczansky. Domyślała się, że wszystkie chwyty dozwolone znajdowało się na ich piedestale. Inaczej wiatr nie unosiłby jej jasnych pukli, a ona nie tkwiłaby oparta o zimną barierkę zdana na łaski Matthewa.
- Ponegocjujmy.
Zaproponowała uczciwie. Szczytem jej wspaniałomyślności było uniesieniem lekko brwi oraz tym samym zachęcenie mężczyzny, aby pierwszy podał stawkę, którą potem będzie w stanie podbić. Ciekawość – przynajmniej chwilowo – uciszyła zdrowy rozsądek. A może zdecyduje się zagrać vabank?. Lekko przygryzła kącik ust. Niczego nie zamierzała ułatwiać. Zresztą, sam się o to prosił.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

21 mar 2017, o 14:01

Jej ruch był dla niego kompletnie niespodziewany. Chyba pierwszy raz od jakiegoś czasu dała się poprowadzić przez wodze fantazji. Faktycznie, jeśli ktokolwiek obserwowałby ich z boku, mógłby sobie pomyśleć, że Radna spoufala się ze swoim parobkiem. Mina Matta zdradzała zaskoczenie. Źrenice rozszerzyły się, uniósł szeroko brwi. Szczerze powiedziawszy, parę tygodni temu, fantazjował o takiej sytuacji. Iris miała w sobie coś niepowtarzalnego, nie chodziło tu wcale o jej pozycję, status i respekt jakim darzą ją inni. Gracja, szyk i ta dziwna niewinna iskierka skrywająca się pod często pokerową twarzą. Owszem, Matt chyba jak każdy mężczyzna w galaktyce, twierdził, że Fel jest bardzo atrakcyjna. Ale...W tej chwili, w tym miejscu, miał jakieś nieodparte wrażenie, że nie jest to dobry pomysł. Rozsądek brał górę i miał dziwne przeczucie, że chcąc nie chcąc, nie skończy się to zbyt dobrze. Nie pasował do niej. Jego styl bycia, zawód i reputacja marnotrawnego syna mogłaby mocno wpłynąć na wizerunek.
Kurwa. Co teraz?
Przeszło mu przez myśl. Można było odnieść wrażenie, że inżynier odciął się na chwilę od rzeczywistości. W jego centrum postrzegania rzeczywistości znajdowała się teraz Iris. Odruchowo, nie wiedząc czemu, złapał ją w biodrach i przyciągnął do siebie. Myśli gnały po synapsach jak oszalałe. Tyle rozwiązań, tyle możliwości...Strach? Euforia? Nie wiedział jak zdefiniować targające w nim teraz emocje. Zastygł w tej pozycji na kilkanaście sekund, które dla Tarczansky'ego trwały chyba wieki. Nie odzywał się, a w myślach rozpatrywał chyba milion scenariuszy, do których może dojść. Szczerze powiedziawszy, bał się bliższej relacji. Od czasu rozwodu, nie myślał w tych perspektywach, aby móc się z kimś związać czy chociażby spędzić jedną noc. Co prawda, był samcem i biologii nie dało się oszukać, bowiem zmysłowy gest Radnej zadziałał wyraźnie na niego. Debata z samym sobą trwała w najlepsze. Inżynier stracił pewność nad wszystkim. Pochylił się nad nią, zachowując między ich twarzami dystans, który można byłoby spokojnie zmierzyć łbem szpilki.
Działał odruchowo...Już nie widział Iris jako starej przyjaciółki, której wyrywał łopatkę w piaskownicy. Nie widział jej jako dziewczynki, z którą razem psocili, dokazywali i wprawiali swoich rodziców o zawrót głowy swoimi szalonymi pomysłami. W tej jednej chwili zamieniła się dla niego w pełnoprawną kobietę, taką którą się pożąda, pragnie i pała się paletą wszelkich innych emocji. W jego mniemaniu, był to bardzo poważny krok dla obojga. To zrujnuje ich dotychczasowe postrzeganie siebie nawzajem. Barwna, dziecięca przeszłość rozsypała się niczym szkło. Cala batalia tocząca się w czerepie mechatronika wydawała się już przesądzona. W wyniku swoich głębokich rozmyślań doszedł do pewnych wniosków, a...konkluzję przypadkowo wypowiedział na głos.
-Jebać to...-Wzruszył ramionami i zbliżył się jeszcze bardziej do Iris, przypierając ją ciałem jeszcze bardziej do barierki i jakby tego było mało, znajdując się w tej granicznej odległości między nimi, wykorzystał okazję i ukradł jej jeden, dość nieśmiały i krótki pocałunek.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

21 mar 2017, o 16:12

Nie miała najmniejszych podstaw, aby podejrzewać – naprawdę! – że Matthew może myśleć o niej inaczej niż jak o Bąblu, przyjaciółce. Znali się od zawsze. Na pewnym etapie nawet wychowali się wspólnie. I choć później ich drogi się rozeszły, to jednak skrzyżowały się ze sobą ponownie. Gdyby prześledzić je w wizualizacji, dostrzegłoby się wiele punktów stycznych.
Pierwsza myśl była oburzona. Jeśli pragnął tego już od jakiegoś czasu, dlaczego czekał? Co go powstrzymywało? Jak wiele sprowokowała ona sama, chwila, moment, rzucone wyzwanie? Druga – ku jej zaskoczeniu – zamruczała rozkosznie z zadowolenia.
Nie odepchnęła go. Mało tego - dała nawet ciche przyzwolenie na te szelmowskie zachowanie. Sama, czerwona niczym nieszczęsna piwonia, zamrugała intensywnie oczyma. Znalazła się w sytuacji, w której każde wyjście, jakie nasuwało się jej na myśl, wydawało się być nieodpowiednie. Chciała obrócić ich położenie w żart, aczkolwiek coś jej mówiło, że ten jeden jedyny raz Tarczansky zachował się serio. A ona wpadła jak śliwka w kompot.
- Wygrałeś.
… Odezwała się cicho, przerywając zmowę milczenia. Być może Tarczansky nie oczekiwał słów, być może po cichu liczył, że sama przyciągnie go do siebie i wpije się w jego usta, aczkolwiek… Cóż. Iris miała mętlik w głowie. Wydawałoby się, że ten nie może jaśniej wyrazić swoich uczuć, myśli, pożądań – jakkolwiek by to określić. Nie mniej, biorąc poprawkę na to, na jakiej płaszczyźnie tkwiły dotychczas ich obecne relacje, Iris nie była do końca pewna co powinna o tym myśleć. O nim. O nich. Zaczerpnęła głębszego wdechu. Naprawdę starała się, aby zabrzmiało to naturalnie, choć nie chciała mydlić mu oczu i udawać, że wcale a wcale nie poruszyło ją to wszystko.
- Wejdziesz na drinka? Bo chyba nie spieszysz się nigdzie, mmm?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

21 mar 2017, o 18:14

Matthew przez długi czas nie zamierzał jej dawać podejrzeń o tym, że myśli o Radnej w ten sposób. Tak było prościej. Jak i dla niej, tak i dla niego. Wiedział, że może to się przyjąć dwojako. Pochodzili z dobrych, wpływowych rodzin o wieloletnich tradycjach. Późniejsze ich ścieżki potoczyły się zupełnie inaczej. Teraz po tych wszystkich latach rozłąki, po zdobyciu swoich doświadczeń, widać było zdecydowaną różnicę. Pochodzili teraz z dwóch różnych światów. Odległych od siebie, nie pasujących. Zdrowy rozsądek podpowiadał, że to nie miało prawa się udać, nawet pomimo tego, że przeciwieństwa się przyciągają. W tym wypadku różnice były zbyt duże. To Tarczansky uświadomił sobie po pocałunku, w którym trwali przez te kilka krótkich sekund. Dał się ponieść chwili, wykorzystał okazję. Teraz trochę tego żałował.
Bał się tego, co mogło nastąpić później. Co prawda, nie odepchnęła go. Nie odtrąciła choć wyraźnie mogła. To zdecydowanie nie był przyjacielski uścisk i pocałunek. Sam zaskoczył się tym, co przed chwilą zrobił. Robił w życiu różne karkołomne rzeczy. Kto zna go trochę dłużej wie, że ten inżynier to człowiek czynu. To jednak przerosło nawet jego. Odsunął się odrobinę, starając się zachować zdecydowanie bezpieczniejsza odległość i skrzywił usta w niezbyt określonym grymasie.
-Ekhem...Także tego, no...-To i tak dobrze, że udało mu się cokolwiek z siebie wykrzesać. To dość duże osiągnięcie po tym, co przed chwilą zrobił. Gdyby był młodszy, pewnie spłonąłby rumieńcem, ale w tym wypadku nie wypadało tego okazywać.
Dalej trwając we wcześniejszym zmysłowym uścisku. Sam nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. To był strzał. Rzucenie wszystkiego na jedną kartę. Zagranie va bank. Najwyraźniej przyniosło to jakieś skutki. W pewnym sensie pozytywne, bo nie zebrał w twarz, ani nie został wypchnięty przez nią za barierkę. Miał jedynie nadzieję, że nie wpłynie to za bardzo na ich dotychczasowe relacje.
Tarczansky...Co Ty pleciesz mule pierdolony?
No tak, jak mogłoby to nie wpłynąć na ich relacje. Ona dla niego przestała być już Bąblem. Stała się kimś zdecydowanie więcej, a to wszystko za sprawą skrywanych emocji i niewinnego żartu, którego dopuściła się Iris. Wygrał, ale co? Nadal miał potworny mętlik w głowie i w pewnym sensie żałował. Wszystko wtedy było prostsze, choć...Z drugiej strony, z trudem patrzyło mu się na tych innych, którzy próbowali skraść jej serce. A tych wśród dyplomatów i biznesmenów było wielu. Kiedy wyrwał się z zamyśleń, ledwo usłyszał jej pytanie. Analizował przez chwilę jego treść, niespecjalnie łapiąc o co chodzi.-Co? Słucham?-Wyrwało mu się. Kiedy po chwili dotarło do niego, co powiedziała, dość zmieszany, doszedł do wniosku, że skoro zabrnęło to tak daleko...To nie można się wycofać. Na pewno nie teraz. Może to i lepiej, że tak się stało.-W sumie? Czemu nie. Mam czas.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

21 wrz 2022, o 14:16

Obrazek
In Extremis
[2]
Mistrz Gry: Hawk
Gracze: Vex, Vex i Vex
Floating through crowds
Lost in the wind by myself
I am a dog
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Gdy wyszedł z prowizorycznego gabinetu Irissy, na zewnątrz czekało go słodkie, błogie nic.
Nie było wybuchu, który pochłonąłby go swym żarem, odcinając od nędznej, pełnej napięcia codzienności. Nie było groźby wysłanej na jego omni-klucz, zwiastującej kłopoty, których skrycie łaknęło jego serce. Nie było nawet skrytej w tłumie, niepokojąco znajomej sylwetki, oddalonej na bezpieczną odległość, bliskiej na tyle, by przekazać wiadomość. Gdy Widmo błąkał się uliczkami Cytadeli, starając się okiełznać rozedrgane napięciem i chaotyczne pod wpływem emocji myśli, stacja przypominała mu miejsce, które opuścił.
Galaktyczna stolica wypełniona była wszelkim złem i towarzyszącym mu niebezpieczeństwem. W zakamarkach Okręgów czyhali na niego tajemniczy dostawcy czerwonego piasku i fałszywi ochroniarze, gotowi sprzątnąć każdy problem z jego głowy za odpowiednią cechę. W dokach czaili się piraci, kupujący sobie wejściówki do tego dramatycznego świata, a w klubach czaili się szemrani członkowie gangów, oczekujący na swoją dostawę. Jednak w tym morzu znajomego ryzyka nie odnalazł ani jednej kropli, której nie powinno tam być. Wszystkie elementy układanki pasowały na swoim miejscu i nawet ta część Cytadeli, która skryta była w półmroku, poza granicami prawa, była zupełnie taka, jak zwykle.
Gdy wrócił na Arae, prędzej czy później, zastał Raika czytającego gazetę, siedzącego na skrzyni przy wejściu do śluzy. Choć Etsy miała uważny wgląd w to, co działo się w doku, wszyscy zgodnie uznali, że lepiej będzie pozostawić kogoś na straży - przynajmniej póki w bezpośredniej okolicy grasować miał Reed lub wynajęci przez niego ludzie. Być może Viyo sam przejął którąś wartę, pomiędzy zaczytanym Raikiem a pochłoniętym swoim omni-kluczem Isaaciem. Nawet Grace wyszła w pewnym momencie na kawę i papierosa. Nie byłoby możliwości, by powstrzymała Donovana gdyby ten nagle pojawił się w doku, ale, z drugiej strony, które z nich mogło zrobić to w pojedynkę? Niezależnie od tego, jak wiele w ich gestach było prawdziwej praktyczności, zmieniali się nieustannie podczas ich pobytu na Cytadeli.
Pierwszy dzień był bezowocny, prawie jak poszukiwania ulubionej knajpki w Okręgach, która niechybnie zamknęła się po ataku na Cytadelę, podczas którego została zdewastowana przez wandali. Viyo zanotował w głowie patrole wyznaczone do ochrony wieży, zapamiętując twarze odzianych w pancerze SOC policjantów. W tłumie przechadzającym się Promenadą, wydawałoby się, że wszyscy są w pełni podejrzani, a jednocześnie wcale. Zabiegani, mijali siedzącego na ławce lub spacerującego Vexariusa, nie zwracając na niego żadnej uwagi.
Drugiego dnia znalazł wierny zamiennik do restauracji, którą pamiętał wcześniej. Załoga wciąż pilnowała wejścia do Arae, podczas gdy on przechadzał się w okolicach wieży, lub w niej - póki cierpliwość Irissy nie stawała się nadwyrężona. W głowie notował kolejne, inne dziś twarze patrolujących policjantów.
Trzeciego dnia udało mu się spotkać z Vasir. Kobieta była przejazdem - tak, jak zwykle, gdy udało im się spotykać pomiędzy kolejnymi misjami. Wyglądała zdrowo, dobrze - przydział, który otrzymała bliżej rodzinnych stron wyraźnie jej służył. Nie została przydzielona do ochrony Wieży i nie wiedziała, które Widma zostały. Wyraziła zainteresowanie jego problemem, ryzykiem, które spadło na Cytadelę, a pod koniec ich rozmowy nawet chęć pomocy, którą natychmiast zdusiły otrzymane przez nią rozkazy. Irissa nie chciała mieszać Vasir w to, co mogło wydarzyć się w każdym momencie w Wieży. Więc, pomimo najszczerszych chęci, mogli jedynie wypić za stare czasy, nim pozostawiła go przy stoliku w klubie, oczekującego apokalipsy.
Czwartego dnia wyszła z nim doktor Myers. Choć w stacji atmosfera daleka była do naturalnej, Cytadela była zielona, a powietrze wydawało się rześkie, czyste, ale i nasączone zapachami jedzenia, perfum i roślinności. Grace z ulgą rozprostowała nogi, przechadzając się z nim po Promenadzie i zatrzymując, by coś zjeść. Pod wieżą rozpoznał wszystkich policjantów, którzy pracowali w systemie zmianowym.
Piątego dnia, gdy zaspany i znużony codziennością wytaczał się z doków, mógłby przysiąc, że dostrzegł niebieską czuprynę wystającą spomiędzy tłumu, w którym chwilę później zniknęła. Choć prawdopodobnie był to mieszkaniec, lub gość na stacji, jego serce zabiło na chwilę mocniej, rozpoznając znajomy obraz.
Szóstego dnia Skinner klął pod nosem, czekając, aż cokolwiek się wydarzy. Twierdził, że od nudy już lepsza jest nagła i dramatyczna śmierć, za co Raik zbeształ go natychmiast, każąc mu cieszyć się rutyną. Ugarrowi nigdzie się nie śpieszyło. Może to przez długowieczność krogan, a może jego charakter, nie przeszkadzało mu marnowanie godzin, które spędzał siedząc na skrzyniach, jedząc lub odpoczywając.
Siódmego dnia, wbrew swoim agresywnym protestom, Irissa metaforycznie wykręciła mu ramię, przypisując jako członka ochrony Radnej Fel w jej delegacji do ludzkiej kolonii Mindoir. "Jesteś Widmem, zachowuj się jak Widmo", rozkazała, wściekła na każdy sprzeciw, który mógł paść w jej kierunku. Chcąc, nie chcąc, zmuszony był wycofać Arae z doku i wywiązać się ze swojej nieistotnej, cholernie niepotrzebnej pracy. Pozostali przyjęli tą wiadomość z taką samą irytacją, jak on, lecz nie mając kontrargumentów do bezpośredniego polecenia Rady, polecieli wraz z nim, by kilka godzin później ewakuować się z kolonii pod wpływem nagłej, tajemniczej wiadomości od starego sojusznika.
Ósmego dnia, Układ Baldr zapłonął.
Cytadela pogrążona była w chaosie, gdy Arae wsunęła się z powrotem do swojego miejsca w dokach. Tłum nie był jednostajnie przesuwającą się korytarzami masą, którą znał, był odbijającą się od zamkniętych ścian stacji entropią. Cywile biegali w różnych kierunkach, niektórzy szlochali stojąc pod ścianami, inni wpadali w niego swoimi ciałami, nie zważając na jego status, ani na drogę, którą parli naprzód. I gdy wyposażony od czubka głowy po zamocowane przy nagolennikach elementy systemu Dewastator dotarł pod Wieżę Cytadeli, wytyczoną przez siebie w ciągu tygodnia drogą patrolową, tym razem towarzyszył mu Ugarr.
Pod wieżą stał tylko jeden policjant, blokując zablokowane drzwi wejściowe, podczas gdy z wnętrza budynku dobiegał alarm ostrzegawczy.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

21 wrz 2022, o 19:25

Cytadela za nic miała sobie jego czujne spojrzenie oraz napięte mięśnie gotowe do działania ilekroć przechadzał się po korytarzach stacji, szukając szarej sylwetki w tłumie, obserwując przeszklone witryny apartamentów w oczekiwaniu na błysk światła na znajomej lufie karabinu, spodziewając się pomarańczowego lśnienia omni-ostrza w cieniu. Stolica żyła własnym życiem, ignorując zagrożenie, którego on wypatrywał w jej trzewiach, zdeterminowana wrócić do nowej rzeczywistości tak bezboleśnie jak to było możliwe. Poprzedni zamach wciąż był świeżym wspomnieniem, które zapoczątkowało wiele zmian, ale pod otoczką zwiększonej ochrony oraz unowocześnionych zabezpieczeń, Cytadela wciąż była taka sama. Świat nie stanął w miejscu w oczekiwaniu aż wendeta między nim, a Reedem dobiegnie końca. Pośród fal rozchodzących się na wodzie, nie było tych, które mógł wywołać łowca Castora.
Vex stosował się do wytycznych Radnej Irissy, trzymając z dala od wieży w Prezydium na naciągnięte do granic możliwości minimum, krążąc dookoła niej niczym pies, który widział we wnętrzu budynku kota, ale był odgrodzony od niego szklaną ścianą. Pomimo tego, że upływały kolejne dni, jego napięcie nie malało. Wiedział, że Reed jest gdzieś w pobliżu. I wiedział, że prędzej czy później atak nadejdzie. Tym razem nie było jednak skomplikowanych planów, które miały temu przeciwdziałać, nie było wymyślnych pułapek, nie było misternie skonstruowanej taktyki. Było tylko oczekiwanie. Bo jeżeli się mylił, to ludzie Irissy pochwycą lub zabiją Reeda, a ich problemy się skończą, a jeżeli miał rację, to wszystko trafi szlag, a on nie mógł z tym nic zrobić. W obydwu tych przypadkach mógł tylko czekać.
Ale mógł być w pobliżu, żeby zareagować, gdy wieżę wypełni ogień i dym.
Spotkanie z Vasir stanowiły jedyny, pozytywny element tego oczekiwania. Wcześniej spodziewał się, że asari zostanie wytypowana przez Radną jako jedno z Widm, które weźmie udział w obławie, ale gdy kobieta wyprowadziła go z błędu, zrozumiał że Irissa słusznie zrobiła nie angażując jej w ten temat. Tela była fragmentem jego życia, stanowiąc jego dawną część i wprowadziłaby ten sam personalny element, którego brakowało trzem bezimiennym Widmom oraz oddziałowi SOC. Jednak pomimo tego wszystkiego dobrze było ponownie spotkać swoją mentorkę, nawet jeżeli tylko na chwilę. Chociaż przeważnie widywali się tylko w najbardziej niestabilnych momentach swojego życia, to krótka rozmowa i drink pozwoliły mu na chwilę odnaleźć spokój, a nieustannie pracującemu umysłowi pozwolić na chwilę odpoczynku oraz ponowne zakotwiczenie w zwykłej, szarej rzeczywistości.
Spokój, który na powrót został zburzony przelotnym widokiem błękitnej czupryny dwa dni później - czy też może zwykłym zwidem lub wybrykiem umysłu pracującego ciągle na podwyższonych obrotach.
Oddelegowanie go na Mindoir było kolejną drzazgą, która uwierała go w boku i która sprawiła, że niemal stracił cierpliwość oraz spokój w pobliżu Irissy, tylko cudem powstrzymując go od zrobienia czegoś czego by potem żałował oraz wypowiedzenia słów, których nie dało się cofnąć, całą swoją siłą woli tłumiąc w sobie sprzeciw, gdy ich dyskusja zaczęła się zaogniać, wypluwając z siebie przekleństwa dopiero, gdy opuścił wieżę i był w drodze na Arae. Oczekiwanie było wolno rozprzestrzeniającą się trucizną. Węglami żaru, który stopniowo rozpalał się w coraz większe płomienie zamiast przygasać, a każde dorzucone drewno groziło eksplozją napiętego do granic możliwości organizmu.
Może dlatego, gdy ósmego dnia wylecieli z Przekaźnika Masy i jego omni-klucz rozdzwonił się od wiadomości o tragicznych wydarzeniach na Mindoir, milionach zabitych w spopielonym systemie oraz niespodziewanej deklaracji nowego wroga układów Rady, jego pierwszą myślą która przebiła się przez nagły szok było...
Nareszcie.
Nie miał pojęcia czy Reed stał w jakikolwiek sposób za wydarzeniami na Baldr oraz czy jego plany były zgrane w jakikolwiek z Sojuszem Systemów Terminusa, ale wiedział, że to była ta iskra, której łowca potrzebował. Panika rodziła chaos, chaos rodził błędy, tworzył słabości. Jeżeli nagła obława zespołu Irissy była niespodziewanym problemem, którego się nie spodziewał, to nie mógł mieć lepszej okazji w zrealizowaniu swoich planów niż dzień, w którym przez galaktykę przeszedł cios tak silny, że wstrząsnął do posad prawie każdym z jego światów. Czy niespodziewanie znalazł sobie nowych sojuszników, czy całość po prostu okazała się być dla niego szczęśliwym przypadkiem, nie miało to teraz znaczenia. Oczekiwanie dobiegło końca.
Gdy życie na Cytadeli się załamało, a korytarze wypełniły się panikującymi ludźmi, wyglądało na to, że on i Raik byli jedynymi, którzy parli przez tłum z konkretnym, ukierunkowanym celem.
Kiedy dotarli pod Wieżę, a na drodze do drzwi wejściowych stanął im pojedynczy policjant, Vex zatrzymał się tylko na chwilę, żeby wyświetlić emblemat Widma.
- Przepuść nas - rzucił krótko do mężczyzny, gdy do jego uszu dobiegł odgłos alarmu przebijający się przez grube ściany. - Co się dzieje w środku?
Jego wzrok prześlizgnął się po twarzy policjanta, próbując odnaleźć ją pośród tych, które zapamiętał ze rotujących patroli.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

21 wrz 2022, o 20:35

Chaos rodził błędy i być może właśnie te doprowadziły do chwili, w której znaleźli się teraz. Policjant zmierzył spojrzeniem stojącego przed nim turianina, nim z uwagą zeskanował jego emblemat Widma. Viyo rozpoznał w nim jednego z tych, którzy patrolowali wcześniej Wieżę, choć brakowało mu jego towarzyszy.
- Nie ma mowy. Rozkaz Rady - odrzucił mechanicznie, pomimo tego, że odznaka Viyo była prawdziwa. - Budynek został ewakuowany, stwierdzono zagrożenie biologiczne.
Ugarr rozejrzał się dookoła, gdy turianin pertraktował z policjantem. Wejście do wieży było puste, ale za ich plecami, promenadą mknęli wystraszeni ludzie. Panika nie była tak rozległa, jak podczas prawdziwego ataku na stację, który miał miejsce jakiś czas temu, lecz świeże rany na psychice mieszkańców nakazywały im natychmiast udać się do swoich mieszkań, co robili w pośpiechu.
- Mamy hełmy, poradzimy se - prychnął Raik, lecz słowa kroganina nie wzruszyły stojącej przed nimi postaci.
Za ich plecami z wolna gromadzili się SOC. Kilku funkcjonariuszy, których również rozpoznał, odgradzało holograficzną taśmą obszar kilku metrów od miejsca, w którym się znajdowali, starając się przekierować szalejących cywili i odsunąć możliwie najmocniej od wejścia do Wieży.
- Nie mogę was wpuścić, [in]bezpośredni[/in] rozkaz Rady - powtórzył twardo, nie ustępując ze swojego miejsca. - W środku trwa operacja Widm, a powietrze jest skażone. Odejdźcie.
Raik prychnął pod nosem przekleństwo. Głowa ludzkiego policjanta wydawała się nieporównywalnie mniejsze od cielska stojącego przy nim kroganina, który wyraźnie okazywał swoje zniecierpliwienie. To był ich sygnał, wymagający od nich działania, a stojący przed nimi biurokrata nie widział argumentów przed sobą, trzymając się ściśle wyznaczonych mu rozkazów.
- Waszym Widmom nie zaszkodzi jeszcze jedno, człowieku - warknął Ugarr, postępując o krok naprzód w stronę wejścia, w reakcji na co dloń policjanta spoczęła na jego kaburze z bronią.
- Nie mogę powstrzymać Widma, jeśli będzie chciało tam wejść - syknął ze złością. - Ale ciebie, cywilna bestio, mogę trzymać gdzie mi się kurwa podoba, więc lepiej się cofnij.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Atrium

21 wrz 2022, o 20:45

Zagrożenie biologiczne.
Słowa funkcjonariusza sprawiły, że przez myśli Vexa od razu przemknęły obrazy z Lyessi. Ze wszystkich ludzi to Reed mógł być tym, który miałby dostęp do wirusa nad którym pracował Castor i użycie go na Cytadeli stanowiłoby swojego rodzaju zatoczenie koła do punktu, który rozpoczął się na planecie asari, a także dużo wcześniej - w podziemnym kompleksie bagnistej planety. Były jednak o wiele prostsze sposoby na stworzenie zagrożenia, a środek wpuszczony do systemów podtrzymywania życia mógł być dowolną, inną trucizną - niewystarczającą by spowodować całkowite, śmiertelne zagrożenie, ale wystarczającą żeby podsycić chaos oraz doprowadzić do ewakuacji całego budynku. A także by wyeliminować część ochrony, która miała pecha lub nie była wystarczająco szybka.
- Czy Radni również zostali ewakuowani? - zapytał zdawkowo, ignorując chwilowo pierwsze słowa policjanta. Spojrzał nad jego ramieniem i w górę, prześlizgując się wzrokiem po gładkiej ścianie Wieży i próbując przebić się nim do jej wnętrza.
Chaos rodził błędy - ale to samo czyniła niecierpliwość. Czy powinni zwolnić? Pozwolić Widmom działać i rozwinąć się planowi Irissy aż zostaną wezwani do pomocy? Czy naprawdę chcieli ryzykować wejście w środek skrupulatnego planu trzech Widm, wprowadzając sobą dodatkową zmienną, która mogła doprowadzić do ich porażki, a być może nawet śmierci? Zagrać dokładnie w sposób, o który Donovan go podejrzewał?
Czy może lepiej było postawić wszystko na jedną kartę, licząc nie zdarzy się najgorsze i że po wszystkim nie zastaną w środku tylko ciał i popiołów?
- Nie, nie możesz - odezwał się beznamiętnie po długiej chwili milczenia, gdy napięcie między kroganinem, a funkcjonariuszem zaczęło przybierać fizyczną formę. Aktywował omni-klucz, przesyłając nadpisującą autoryzację własnego stanowiska. - On jest ze mną. I uznam, że powstrzymanie go jest takim samym zakłócaniem pracy Widma, jak gdybyś próbował zatrzymać mnie.
Sięgnął po hełm i nałożył go na głowę z cichym sykiem zabezpieczających zaczepów, nim sięgnął na plecy żeby ściągnąć karabin.
- Zamieszki społeczne i wybuch systemu gwiezdnego liczy się jako specjalne okoliczności - rzucił krótko, ale nieco bardziej polubownym tonem. - Ale wiem, że zależy ci na wykonywaniu swoich obowiązków oraz rozkazów. Szanuję to. Możesz powiadomić dowodzącego tej operacji, że wchodzimy do środka i przesłać mu do mnie kontakt, ale nie próbuj nas zatrzymać. I tak będziecie mieć ręce pełne roboty. Kto wie ile osób będzie chciało wyrazić teraz swoją dezaprobatę i obawy Radzie? - dodał, czekając aż policjant się odsunie. Zanim jednak ruszył dalej, spojrzał na niego ostatni raz.
- Jest jeszcze coś, co możesz mi powiedzieć o tym co się wydarzyło w środku?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Krąg Prezydium”