Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Nathaniel Black
Awatar użytkownika
Posty: 113
Rejestracja: 18 sie 2013, o 17:58
Miano: Nathaniel Black
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Przymierza, N1
Lokalizacja: dd
Kredyty: 15.450

Kawiarnia Apollo

12 wrz 2013, o 22:26

Nathaniel słuchał Artura i przy okazji sprawdzał kilka rzeczy na swoim omni kluczu. Na Cytadeli było kilka sklepów. Dwa najpopularniejsze sprzedawały pamiątki turystą, zaś drugi był dla Widm i cywili. Ceny pewnie mieli tam horrendalne. Jak człowiek potrzebuje zrobić zakupy to akuratnie nie ma gdzie. Black kupiłby najchętniej jakiś ciężki pistolet, albo jakąś modyfikacje do Modliszki.
- Moje zdanie? Ja raczej nie znam się na rozmieszczeniu sklepów. A z tego co widzę na omni kluczu nie ma nic ciekawego. - powiedział ciemnowłosy.
ObrazekObrazek
Kieł
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 9 sie 2013, o 19:01
Miano: Artur Mistrz
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Badacz
Kredyty: 0.030

Re: Kawiarnia Apollo

12 wrz 2013, o 22:55

Artur też zobaczył coś na omni kluczu, po czym stwierdził.
-Chyba najlepszym miejscem na spędzenie czasu na Cytadeli, jest bar "Czyściec". Chyba innych propozycji nie mam-Kieł zobaczył jeszcze szybko mapę Cytadeli i schował omni klucz. Był już gotowy iść do celu, bo co innego mógł robić?
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 13 wrz 2013, o 14:20 przez Kieł, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek Jesteś głównym bohaterem swojej historii, nie pobocznym kogoś innego.-Aracz Haracz
Kieł to postać z gry, na chacie proszę pisać mi Aracz :D
Araczowe GG:47473736
Trup tak bardzo - bedzie nowapostać
Nathaniel Black
Awatar użytkownika
Posty: 113
Rejestracja: 18 sie 2013, o 17:58
Miano: Nathaniel Black
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Przymierza, N1
Lokalizacja: dd
Kredyty: 15.450

Re: Kawiarnia Apollo

12 wrz 2013, o 22:58

Przytakną głową swojemu znajomemu. Jak nie sklepu, to zawsze pozostaje ostateczna ostoja żołnierzy i najemników. Bary. Nathaniel słyszał od swojego brata, że jeśli tylko znajdzie się na Cytadeli, to niech od razu wbija do Czyśćca. Imprezy tam podobno są nieziemskie.
- No cóż. To chodźmy do baru. Wychylimy kilka kolejek zanim po nas przylecą. - powiedział porucznik po czym ruszył w stronę baru.

z/t - Bar Czyściec.
ObrazekObrazek
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Kawiarnia Apollo

24 lut 2014, o 21:50

Opieka nad Netrisą Drakhis nie nastręczyła ci większych problemów. Dziewczyna większość podróży przespała, zakopana pod nakryciami na łóżku, jakby pragnęła odciąć się od zewnętrznego świata i tego co on oferuje. Można było zatem się domyślić, że nie traktowano jej łagodnie tudzież doznała szoku wskutek tego co widziała lub doznała podczas pobytu w niewoli. Szczęśliwie też Akia nie interesowała się dziewczyną, całą podróż spędzając na intensywnym odpoczynku i obijaniu się. Choć zapewne nie była z tego powodu szczęśliwa, nie mogąc sobie trochę poszaleć, ale po powrocie na Cytadelę będzie miała do tego sporo okazji. Przynajmniej tak się zapowiadało.

Komunikacja z SOC po przekroczeniu przekaźnika masy nie była już problemem, na jaki się natknęłyście jeszcze w systemie Imir. I choć nie spodziewali się takich wiadomości z waszej strony, to jednak potwierdzili wasz identyfikator i zezwolili na lądowanie w strefie policji Cytadeli. Już podlatując do wyznaczonego doku dostałaś próbę wywołania na osobnym kanale z zapytaniem, czemu nie lądujesz na umówionym miejscu, jednak chcąc mieć więcej bezpieczeństwa zignorowałaś te wiadomości. Jak same uznałyście, lepiej mieć przy sobie wsparcie z SOC niż spotkanie ze zbirami Papy Johnsa? Czy też cokolwiek innego, co mogło was spotkać po powrocie z tej misji.
Na "waszym" lądowisku czekali już wezwani przez ciebie funkcjonariusze, którzy zajęli się zarówno zwłokami odwożąc je do prosektoriów jak i uwolnioną dziewczyną odprowadzoną do gabinetu psychologa. A wy zaś trafiliście z miejsca na odprawę u kapitana Demusa, który zlecił tą misję. Z początku nie chciał uwierzyć w wasz raport, ale gdy zaczął się zagłębiać w pliki i dowody jakie dostarczyliście nie mógł wam nie przyznać racji. Była to jednak grubsza sprawa i całość musiała trafić do wyższych władz, na które już nie miałyście wpływu. Oczywiście Demus był wkurzony, że cała ta wyprawa mająca na celu dorwanie Papy Johnsa okazała się niewypałem, to ostatecznie pogodził się faktem i zadowolił zdobytymi danymi odnośnie turiańskiego gubernatora. Nie był też zbyt zadowolony tym, że ktoś tak łatwo zinfiltrował szeregi SOC i miał dostęp do tajnych danych, a to z kolei mogło oznaczać wewnętrzne śledztwo. Dostaliście oczywiście podziękowania za wykonaną pracę i byłyście wolne, a przynajmniej do najbliższego zadania. Oczywiście sprzęt wydany na misję musiałyście zwrócić, ale cała reszta należała już do was, zatem wychodziłyście na plus.

Cała odprawa zajęła trochę czasu, a gdy w końcu było po wszystkim miałyście ochotę rzucić się na łóżko i odpocząć nareszcie. Ale ciągle pozostawała jedna niedokończona sprawa - Netrisa Drakhis i jej odprowadzenie do kawiarni Apollo w Okręgu Prezydium. Sama dziewczyna szczęśliwie nie była ranna, a cały problem był głównie psychologicznej natury. Jak wspomniała pani doktor potrzebny był jej teraz odpoczynek, brak stresów i bliskość znanych osób a z czasem wszystko powinno wrócić do normy. Zabrawszy w eskorcie dwójkę funkcjonariuszy udałyście się na miejsce spotkania. Po drodze nikt was nie
zaczepił, nie zauważyłyście też aby ktoś was śledził i bez problemu dotarłyście na miejsce. Przy jednym ze stolików siedział starszy mężczyzna rozmawiający z młodym. Starzec jak można było ocenić po twarzy mógł mieć około 80-ki, krzaczaste czarne włosy, obszerny choć zadbany zarost oraz ubranie, które wyglądało jak połączenie kombinezonu z garniturem, bardziej funkcjonalne niż wyjściowe. Ten drugi mógł mieć około trzydziestu lat najwyżej, krótko obcięte brązowe włosy, parudniowy zarost, najprawdopodobniej brak lewego oka, które było zastąpione cybernetycznym. Jego ubranie - standardowy mundur - sugerowało przynależność do sił Układu Przymierza.

Nie byli jednak sami, co też dało się zauważyć waszemu wprawnemu oku. Wśród innych bywalców kawiarni mogli dostrzec paru osobników obstawiających to miejsce. Jedna kobieta stała w pobliżu stolika z dwójką rozmawiających. Drugi turianin tym razem, siedział w pobliżu wejścia obserwując wchodzących, a trzeci człowiek stał w pobliżu barierki widokowej. Już na pierwszy rzut oka było widać, że to profesjonaliści. Choć niby dość chaotycznie rozrzuceni po okolicy, to jednak uzupełniali sobie nawzajem pola obserwacyjne w taktyce trójkowej i zabezpieczali tym samym teren.
Po wkroczeniu do środka starszy mężczyzna wskazał waszą grupkę młodszemu, który obróciwszy się w waszą stronę spoglądał przez chwilę jakby z niedowierzaniem. Po chwili wstał i ruszył w waszym kierunku.
- Netrisa, Netrisa... - dało się słyszeć wypowiadanie imię dziewczyny co mogło znaczyć, że znał ją i chyba była kimś bliskim dla niego. Potwierdzać to zdawała się jej reakcja, bowiem do tej pory spięta i milcząca teraz uniosła głowę i spojrzała na mężczyznę. - Dwayne...
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Kawiarnia Apollo

25 lut 2014, o 16:57

Wychodząc ze statku, Ajia zamrugała parokrotnie, gdy oślepiło ją oświetlenie na stacji. Po godzinach spędzonych w ciągłym półmroku i zaduchu, jakie tworzyło sztucznie filtrowane powietrze, nie potrafiła nie zachwycić się przyjemnościami jakie oferowała stolica Rady. Na sekundkę zamknąwszy oczy, wzięła głęboki wdech, po czym w dużo lepszym nastroju ruszyła przed siebie. A więc znowu była w domu... drellka, choć mogło to wydawać się nietypowe w jej przypadku, nigdy nie czuła się dobrze w ciasnych, wąskich pomieszczeniach. Od kiedy pamiętała potrzebowała choć chwili spędzonej na otwartej przestrzeni, nawet jeśli miał nią być mały tarasik widokowy, na bezmiar mórz Kahje. W końcu dostosowawszy wzrok, ruszyła w stronę grupki funkcjonariuszy, których kazała tutaj sprowadzić. Przekazawszy Netrisie, asari która do niej podeszła, wydała parę poleceń koronerowi. Miał tylko przewieźć zwłoki do prosektorium, wykonać dokładne skany i niczego nie ruszać, póki nie wróci z Akią. Jej nadzieje na możliwość przebrania się w bardziej odpowiedni strój, zrujnował posłaniec od kapitana Demusa. Westchnąwszy ciężko, ruszyła wraz z siostrą w stronę windy. Przynajmniej wiedziała, że dziewczyna jest teraz w dobrych rękach. Teraz jednak miała na głowie bardziej palące problemy, niż opieka nad byłą niewolnicą... za chwilę musiała zdać raport Demusowi, a wątpiła by turianin był zachwycony przebiegiem całej misji. Mówiąc szczerze, Ajia obawiała się że pomimo niezbitych dowodów na gubernatora Knoxsa misja zostanie zaklasyfikowana podobnie do przemytu czerwonego piasku, parę lat tamu. Z duszą na ramieniu weszła do urządzonego po spartańsku biura i zasalutowawszy, zajęła wskazane miejsce. Zgodnie z jej najczarniejszymi wizjami początek rozmowy zaczął się od regularnego opierdolu. Zaczynając na lądowaniu i wykorzystywaniu szyfrowanych kanałów komunikacyjnych, a kończąc na opieszałości kapitan nie pozostawił nawet suchej nitki na swojej podwładnej. Dopiero gdy po chwili dopuszczono drellkę do głosu rozmowa diametralnie zmieniła swój tor. Czując jak po plecach spływa jej lodowaty pot, złożyła szczegółowy raport z misji i uzyskawszy pozwolenie, wyświetliła pliki na wmontowanym w ścianę holo-ekranie. Gdyby w tym momencie ktoś obserwował twarz kapitana Demusa, nie dostrzegłby na niej żadnych zmian, jednak kolejne jego słowa brzmiały już dużo poważniej i uprzejmiej. Zagłębiając się w dowody, turianin doszedł do podobnego wniosku jak Ajia; cała sprawa stała się na tyle poważna, iż dalece wykraczała poza ich kompetencje. Aż żal mógł brać, na myśl o reszcie rodziny Knox, która przez jedną czarną owcę nie będzie miała najlżejszego życia w najbliższych latach. Sprawiedliwości musiało stać się jednak zadość, nawet jeśli jej ostrze miało osłabić również niewinnych. Przed odprawieniem bliźniaczek poruszono również bardzo kłopotliwą kwestię przykrywki. Ajia nie mogła skłamać, dobrze wiedząc jak łatwo przejrzeć jest jej oszustwa. Jednocześnie nie miała zamiaru wyciągać przed obcymi wszystkich brudów, jakie nagromadziły się w trakcie tej parodniowej misji. Nie mając czasu na namyślenie się, wybrała pośrednią, pozornie najbezpieczniejszą opcję. Spokojnym głosem poinformowała przełożonego o podsłuchanej rozmowie, w której James i Kate wyjawili swoją wiedzę o jej prawdziwej tożsamości. Trudno powiedzieć, co czuł w tym momencie jej przełożony, jednak nie wyglądał na zachwyconego wizją, że ktoś może mieć dostęp do tajnych dokumentów SOC. Podziękowawszy za współpracę, oddelegował obie kobiety. Stanąwszy przed biurem, Ajia zaczęła zastanawiać się co dalej. Czuła się potwornie zmęczona, zarówno fizycznie jak i psychicznie, jednak nadal musiała zająć się Netrisą, a wątpiła by cała sprawa tak szybko znalazła swój koniec. Pion oficerski czekała teraz seria procesów i dochodzeń, z których wiele może być prawie niemożliwe do zakończenia. Na szczęście jednak nie był to już jej problem. Co innego była niewolnica... Rozejrzawszy się wkoło, zauważyła że jej siostra wykorzystała moment jej nieuwagi i zniknęła w typowy dla siebie sposób. Cóż, w tym momencie jej pomoc nie będzie jej raczej potrzebna, choć Ajia czuła by się pewniej mając u boku Akię. Musiała jednak nauczyć radzić sobie samemu, co twardo udowodniły jej ostatnie wypadki. Westchnąwszy ciężko, zeszła szybkim krokiem na poziom biur i przystanąwszy przy hologramie z przydziałami, zaczęła szukać przynajmniej dwójki wolnych służbistów. Profilaktycznie wolała nie ryzykować przy konfrontacji z "odbiorcą" Netrissy, w szczególności gdyby okazał się osobą niegodną zaufania. W końcu wybrawszy dwóch funkcjonariuszy SOC, wysłała na ich omniklucze informacje gdzie mają się stawić. Choć jej stanowisko upoważniało ją do dowolnego dysponowania zasobami ludzkimi niższego szczebla, drellka wolała go nie nadużywać;w szczególności że nienawidziła dowodzić... Niestety, ostatnimi czasy robiła jednak wiele rzeczy, których normalnie nie lubiła. Przygnębiona, zjechała windą do magazynów. Tym razem asari była w dużo lepszym nastroju, dzięki czemu Ajia nie musiała uważać by nie oberwać omniostrzem, czy jednym z metalowych elementów znajdujących się na stole montażowym. Wyciągnąwszy z Katany modyfikacje, oddała broń w ręce kobiety. Po chwili namysłu, poprosiła również o formularz rejestracji broni. Uśmiechnąwszy się przepraszająco, w reakcji na poirytowane spojrzenie odebrała na swoim omnikluczu dokument, by po paru sekundach odesłać go do nadawczyni. Pożegnawszy się, już bez większych problemów wyszła z magazynu. Wbiegłszy do szatni, pośpiesznie otworzyła swoją szafkę i wyciągnąwszy z niej swój pancerz, zaczęła ściągać z siebie przebranie. Nie zważając uwagi na potencjalnych obserwatorów, rozebrała się do naga, po czym podskakując na lodowatej podłodze, zaczęła wciągać na siebie kolejne elementy ubrania, pozostawione tutaj parę dni temu. Zapiąwszy po paru minutach ostatni zaczep, przypięła do pasa magnetycznego Claymora i Kata, po czym opuściła pomieszczenie. Starając się nie zgubić, po kwadransie odnalazła pokój, w którym miała oczekiwać na nią przebadana Netrisa, oraz jej tymczasowi podkomendni. Przed wejściem odruchowo poprawiła kaptur, zsuwający się jej na oczy, po czym przejechawszy dłonią po holo-zamku weszła do środka. Jej podopieczna wyglądała już znacznie lepiej, ubrana w standardowy kombinezon, jaki nosiła większość biedniejszych mieszkańców stacji. Choć nadal w jej oczach czaił się strach, to widać było że rozmowa z psychologiem i parę godzin odpoczynku znacząco poprawiło jej stan. Uśmiechnąwszy się do niej ciepło, Ajia wysłuchała zaleceń psychologa i podziękowawszy za pomoc wyszła wraz z nią. Wychodząc z gabinetu asari, Ajia rozejrzała się po korytarzu. Nigdzie nie widząc służbistów, poczuła ukłucie irytacji, jednak nie dała po sobie tego poznać i troskliwie zajmując się dziewczyną ruszyła w stronę windy. Ku jej miłemu zaskoczeniu, to właśnie przy niej postanowili zaczekać na nią policjanci. Turianin w sile wieku i młoda, ludzka kobieta o kruczoczarnych włosach nie wyróżniali się niczym szczególnym pośród tłumu innych funkcjonariuszy. Skądś musieli ja znać, biorąc pod uwagę, że nie odwalali szopki z salutowaniem i bez słowa za nią podążyli. Ajia zbyła ten fakt wzruszeniem ramion, choć był on miłym zrządzeniem losu, biorąc pod uwagę ostatnie wypadki. W drodze na parking, wyjaśniła im spokojnym głosem jaka była ich rola. Mieli zadbać, by w razie problemów nic nie stało się Netrisie, a zarazem nie przeszkadzać w ewentualnej rozmowie. Nic trudnego, ani przekraczającego ich kompetencje. Bez problemu zlokalizowawszy swój prom, wsiadła do niego i zleciwszy pilotowanie turianinowi, zajęła miejsce pasażera. Wolała nie ryzykować sterowania w godzinach szczytu, przy tak dojmującym wyczerpaniu. Bledsza niż zawsze, z podkrążonymi oczyma wyglądała niczym żywy trup. Mogła tylko dziękować, ze kaptur skrywa te niedostatki, a samozaparcie i resztki adrenaliny pozwalają na w miarę klarowne myślenie. Po paru minutach lotu i niezobowiązującej rozmowie z podwładnymi, cała grupka wylądowała na jednym z licznych lądowisk w Kręgu Prezydium. Powoli idąc w stronę kawiarni, drellka machinalnie rozglądała się po okolicy, spod przymrożonych powiek. Delikatny, orzeźwiający wietrzyk muskał jej twarz, nieznacznie poprawiając nastrój. Choć czuła się lepiej, znajdując się w znajomej okolicy, nadal nie była pewna przebiegu nadchodzącego spotkania i nie mogła nic na to poradzić. Obie strony wykonały już swoje przygotowania, teraz zaś pozostawała tylko konfrontacja. Ajia miała jednak szczerą nadzieję, że los okaże się wyjątkowo pomyślny i oszczędzi jej i Netrisie kolejnych nieprzyjemnych niespodzianek. Wchodząc do kawiarni bez problemu dostrzegła siedzącą przy jednym z bocznych stolików parkę. Młody mężczyzna, w mundurze Przymierza zdawał się tutaj zupełnie nie pasować. Pagony, symbolizujące jego stopień oraz cybernetyczne oko wyróżniały go na tle reszty gości, niczym kołnierz kostny Ajię. Podobnie sprawa wyglądała ze starszym mężczyzną, którego drellka bez problemu rozpoznała jako papę Johnsa. Krwisto czerwone oczy, nietypowy miks garnituru z kombinezonem oraz enigmatyczny uśmieszek... wszystko to w jakiś sposób niepokoiło obserwatora. Rozejrzawszy się wokół, dziewczyna dostrzegła również czujki, wystawione przez papę. Kobieta i dwójka turian nie zdawali się specjalnie uważać na dyskrecję, choć cywilny obserwator nie byłby tego w stanie dostrzec. Westchnąwszy ciężko, Ajia ruszyła przed siebie wraz z byłą niewolnicą. Jej podkomendni bez większych problemów zajęli miejsca optymalne do ewentualnej interwencji, a jednocześnie pozwalali na zachowanie dyskrecji rozmówcom i nie stwarzali poczucia zagrożenia. Widząc, jak w reakcji na ich pojawienie Johns wskazuje je kapralowi Przymierza, Ajia ściągnęła kaptur. Choć nie wyglądała teraz najpiękniej, wolała przeprowadzić tą rozmowę na równych warunkach, bez krycia się za zbędnymi zasłonami. Nie miała również zamiaru wpływać na Netrisę, w końcu jej celem była pomoc jej, nie zaś bezwzględna ochrona. Widząc jak ta nagle unosi głowę, na dźwięk imienia wypowiedzianego przez mężczyznę, drellka uniosła delikatnie jedną brew, po czym przystanęła wraz ze swą podopieczną, czekając aż mężczyzna do niej podejdzie. W zależności od reakcji na niego, podejmie kolejne kroki. Jeśli ten okaże się dla niej kimś bliskim, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, nie będzie stawiała przeszkód by zaopiekował się Netrisą. W innym wypadku, dostosuje się do rozwoju wypadków, mając na względzie dobro i bezpieczeństwo kobiety. Niezależnie od wszystkiego, miała zamiar odbyć krótką rozmowę z panem Johnsem, do którego miała parę pytań. W zależności od odpowiedzi, oraz jego inicjatywy złoży, bądź zaakceptuje pewną ofertę, lub nie. Najpierw usiądzie i cicho, acz przyjaźnie powie, z typową dla siebie w normalnych sytuacjach bezpośredniością:
-Miło w końcu pana spotkać, panie Johns. Sądzę że nie muszę się przedstawiać... W każdym razie, mam nadzieję, że wybaczy mi Pan niedostosowanie się do poleceń i przyprowadzenie paru "kolegów", jednak jak każdy mam swoje obowiązki, a nie wolałam też ryzykować stwarzania ryzyka dla Netrisy...-najprawdopodobniej w tym miejscu przekradnie się nuta pozytywnych uczuć, jakie Ajia żywiła do kobiety- W każdym razie, niezmiernie nurtują mnie dwie sprawy, o które chciałabym zapytać zanim odejdę. Nie naciskam, by mi Pan odpowiedział, jednak byłby to miły gest... zresztą wątpię by odpowiedzi na nie mogły Panu w jakikolwiek sposób zagrozić. Dlaczego ryzykował pan tak wiele, dla jednej niewolnicy, włączając w to ogromny nakład pieniężny? I dlaczego chce pan usunąć gubernatora Knoxa?
Ostatnio zmieniony 4 mar 2014, o 18:40 przez Ajia Paran, łącznie zmieniany 1 raz.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Kawiarnia Apollo

25 lut 2014, o 18:30

Netrisa opadła na kolana rozpłakując się, w końcu jej blokady emocjonalne padły. Dwayne, jak go nazwała przed chwilą gdy go ujrzała, przypadł do niej i przytulił ją do siebie czule. Nie słyszałaś jego szeptu, ale mogłaś zgadywać że są to słowa pocieszenia, otuchy i ciepła. Sprawa niewolnicy zatem zdawała się być rozwiązania, dla ciebie zaś pozostała ta druga. Ciekawość, pierwszy stopień do piekła jak powiadali ludzie - głupi przesąd zresztą. Bowiem gdyby nie ciekawość to do gwiazd nikt by nie wyruszył, odkrycia nie zostały by dokonane, nauka nie poszła by do przodu, zaś gatunki by się nie rozwinęły. Taka prosta akcja a tyle różnych reakcji, zarówno dobrych jak i złych.

Obrazek
Zadałaś pytania starcowi, który uśmiechnął się lekko po ich usłyszeniu. Wskazał ci też wolne krzesło przy stoliku, jakby zapraszając byś usiadła.
- Oczywiście panno Paran, bezpieczeństwo zawsze jest najważniejsze w niektórych sprawach. Nawet dla mnie, osoby uznawanej przez wielu za nieszczerą i nieuczciwą. Nieszczeremu człowiekowi można zaufać tylko w tym, że będzie nieszczery. To szczerzy ludzie są tymi, których należy się wystrzegać. Bo nigdy nie można przewidzieć, kiedy zrobią coś niesamowicie... głupiego. - rzekł częściowo odpowiadając lub też nie na twoje słowa. Następnie napił się napoju ze swej szklanicy, nim kontynuował znów się odezwał. - Co do twego pierwszego pytania, to zrobiłem to z dobroci serca, by rodzeństwo znów mogło być razem. Ty nie zrobiłabyś podobnie by odzyskać swą siostrę? Chyba tak. Możesz zatem przyjąć do wiadomości, że nic na tym nie zyskałem lub iść z falą niechęci wobec mnie, uznając że mam kolejną osobę w kieszeni - nie dbam o to. A co do turianina to naprawdę sądzisz, że nie zasłużył na ukaranie? Za te wszystkie czyny, które robił na swoim terenie i w okolicy? -
Papa Johns znów spojrzał w kierunku rodzeństwa, które wstało już z ziemi. Netrisa wtulona w pierś brata zdawała się jeszcze pochlipywać, choć już nie tak bardzo jak wcześniej. Dwayne zaś spojrzał w kierunku stolika ze starcem i z uśmiechem skłonił głowę dziękczynnie. Zaraz po tym ruszyli w kierunku wyjścia, nie zatrzymywani przez nikogo. Uśmiech losu niektórzy by powiedzieli i szczęśliwe zakończenie dla tej dwójki.
- Brak wiadomości ze strony najemników, którzy polecieli na "Old Lady" może oznaczać ich prawdopodobną śmierć. Ryzyko zawodowe rzekłbym, ale szkoda że tak to się skończyło. Szkoda tylko tego datadysku, który miałem otrzymać. A może ty go mi wręczysz? - mogłaś się spodziewać, że w końcu padnie to pytanie odnośnie informacji. Inna sprawa po co mu one były potrzebne.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Kawiarnia Apollo

25 lut 2014, o 19:45

Ajia, uśmiechnęła się ciepło spoglądając na ściskająca się parę. Przynajmniej ich koszmar dobiegł już końca, choć jej zasługa była w tym znikoma. Mimo to czuła przyjemną satysfakcję, myśląc o nich. Wiedziała, że zrobiła to co powinna i tyle jej wystarczyło. Usiadłszy wygodnie, wsłuchała się w odpowiedzi papy Johnsa. Odruchowo doszukiwała się w nich nuty kłamstwa, bądź próby ominięcia bezpośredniej odpowiedzi. Na wzmiankę o bezpieczeństwie, odpowiedziała bladym uśmiechem, jednak nie przerywała mężczyźnie. Jego wywód, na temat nieszczerości wydał się jej dziwnie znany, niczym wspomnienie wyciągnięte z dawnych widów... porzuciwszy jednak tą myśl, nie mogła nie uśmiechnąć się, rozumiejąc sens tych słów. Cóż, Johns nie wiedział nawet jak dokładnie opisywało to jej charakter, choć ona użyłaby słowa niespodziewanego, zamiast głupiego. Przytaknąwszy na wzmiankę o swojej siostrze, mogła tylko zastanawiać się, na ile nieszczerze prawdziwe było to wyznanie. Dziewczyna nie ulegała stereotypom, a znana jej działalność papy skłaniała ją do lekkiego podziwu i większej wiary w jego słowa. Uosabiał on częściowo wartości, które sama wyznawała i kto wie, czy gdyby nie wstąpienie do SOC, nie zostałaby jego pracownicą. Co do turianina... drellka powiedziała:
-To co teraz sądzę nie ma większego znaczenia, w szczególności że nie mi przypada ferowanie wyroków... jednakże osobiście sądzę że zasłużył na to, co go spotka.
Za przykładem Johnsa ponownie spojrzała na odchodzącą parę. Uśmiech, jaki Dwayne skierował w stronę siedzącej przy stoliku dwójki, mógł zranić serce swoją szczerością. Niezależnie czy był on skierowany do niej, Johnsa, czy całej dwójki był po prostu bezcenny. W takich chwilach drellka wiedziała, że wszystkie jej starania, nieprzespane noce i poświęcenia były warte swojej ceny. Odwróciwszy się do Johnsa, wysłuchała jego słów, po czym powiedziała:
-Jeśli to jakoś pomoże, mogę tylko powiedzieć że starałam się nie dopuścić do ich śmierci. Czasem jednak los lubuje się w rujnowaniu nawet najlepszych planów... a czasem czyjaś ręka mu w tym pomaga. Co do datadysku... niestety nie mogę Panu go wręczyć, gdyż wręczyłam go moim przełożonym...-w tym momencie zrobiła chwilę przerwy by móc zobaczyć reakcję mężczyzny-... posiadam jednak lustrzaną kopię całego systemu wraz z danymi jakie zawierał. W obecnej sytuacji nie mam problemu, by przekazać Panu tą kopie, jednak zanim to się stanie chciałabym dowiedzieć się w jaki sposób je Pan wykorzysta.
Mówiąc to machinalnie potarła brwi. Czuła się wyczerpana, a jej samokontrola chwiała się już na granicy. Musiała jednak wytrwać jakoś następne chwile, jeśli chciała uzyskać ważne dla siebie odpowiedzi.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Kawiarnia Apollo

25 lut 2014, o 21:15

Obrazek
Papa Johns uśmiechnął się dziwnie w odpowiedzi na twój warunek. Trudno określić było z jakim nastawieniem mogłaś się teraz spotkać.
- Za dużo ciekawości jest w tobie, ale powiedzmy że to zabezpieczenie. Taka odpowiedź musi ci wystarczyć na chwilę obecną. A teraz chciałbym poprosić o dane, skoro jak sama przyznałaś jesteś w posiadaniu kopii. - słowa wypowiedziane były bez groźby czy zastraszania, ale z całkowitym spokojem w ich brzmieniu. Będąc blisko niego mogłaś ujrzeć od czasu do czasu mrugające na czerwono oczy, znak że wzrok miał prawdopodobnie zmodyfikowany implantami. Nawet nie chcąc to mógł sprawiać wrażenie człowieka, którego mimowolnie można się obawiać.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Kawiarnia Apollo

25 lut 2014, o 21:40

Ajia odwzajemniła uśmiech, lekkim uniesieniem lewego kącika ust. Nie czuła się na siłach, by zaoferować cokolwiek więcej. Choć odpowiedź, którą otrzymała nie była satysfakcjonująca, to tak jak sama powiedziała nie miała większego znaczenia. Choć ton całej wypowiedzi wydawał się spokojny i pozbawiony groźby, to już wygląd mężczyzny sugerował inny stan rzeczy. Ajia jednak powątpiewała by było to celowe posunięcie; raczej efekt czerwonej tęczówki jaką zaserwowano papie wraz z implantem, Mimo tego nie mogła odmówić upiorności takiego "prezentu". Westchnąwszy lekko, włączyła omniklucz i wysłała do Johnsa kopię całego datadysku, jednocześnie uważając by nie pozwolić mu na ewentualne przesłanie czegoś na swój omniklucz. W czasie gdy pliki zgrywały się między omnikluczami, drellka powiedziała zmęczonym, ale nadal spokojnym tonem:
-Podobno ciekawość to pierwszy stopień do piekła, według Pana pobratymców. Ja jednak sądzę że to ona wzbiła was w gwiazdy, jak wiele innych ras. Mimo to rozumiem chęć do zatrzymania pewnych spraw dla siebie i nie będę nalegać. Przepraszam również, jeśli w jakiś sposób zagroziłam Panu swoja ciekawością, jednak jak widać nie jestem w najlepszej formie... Wbrew temu co może Pan sądzić, nie potępiam pańskiej działalności, nawet jeśli część z niej jest w... powiedzmy szarej strefie. Może i znajdujemy się po różnych stronach barykady, to sądzę że nasz cel jest podobny. Oboje jesteśmy po prostu dobrzy w pomaganiu innym. -westchnąwszy, ponownie potarła skronie dłonią, po czym dodała- Niestety, jest to do tego stopnia spore przekonanie, że byłabym skłonna pomóc w Pańskim pomaganiu, o ile nie naruszałoby to zbytnio pewnych granic...
Czekając na odpowiedź, spoglądała na mężczyznę. Niezależnie od rozwoju rozmowy, miała pewność iż nie za bardzo można było odwrócić jej słowa przeciwko niej. Nawet jeśli Johns okazałby się skurwysynem, żadne z nich nie miało świadków mogących potwierdzić czyjąś wersję, przez co cała sprawa utknęłaby w zarodku. Mimo to miała nadzieję, że papa okaże się tym za kogo go brała i przyjmie jej ofertę. Choć SOC było dobre w tym co robiło, często porzucało lub stopowało najpotrzebniejszą pomoc, z trywialnych, czysto biurokratycznych przyczyn. Z czasem przestaje się zauważać takie sprawy, jednak gdzieś w środku, czuje się że coś jest nie tak. I przychodzą momenty gdy to uczucie przeradza się w potrzebę zmiany, nawet jeśli niekoniecznie prawomocnej. Podobnie było teraz, choć nikt poza Ajią nie mógł o tym wiedzieć.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Kawiarnia Apollo

25 lut 2014, o 22:33

Obrazek
Przesył danych trwał chwilę, a te odbierał nie sam Johns ale stojąca obok niego kobieta. Gdy skończyła przejrzała coś jeszcze i skinęła na starca głową, potwierdzając odbiór informacji.
Nowa propozycja, współpracy, która padła z twoich ust zdawała się zwrócić większą uwagę Johnsa. Przypatrywał ci się przez dłuższą chwilę, nim w końcu wstał i zaczął zabierać się do odejścia.
- Nie sądzisz, że składanie takich propozycji, samotnie ze mną siedząc może być źle odebrane? Zwłaszcza że twoi zwierzchnicy bardzo pragną mnie widzieć za kratkami, za jakieś dziwne przestępstwa. Przemyśl na drugi raz to co mówisz panno Paran, aby ci nie zaszkodziło. - odezwał się odpowiadając ci, po czym skłoniwszy się lekko głową na pożegnanie oddalił się w kierunku wyjścia. A tobie mogło się wydawać, że jedno z oczu bardziej błysnęło w tych swoich impulsach. A ty odetchnęłaś z ulgą, zrozumiawszy że w końcu jest po wszystkim. Tak, zdecydowanie potrzebowałaś długiego odpoczynku by dojść do siebie fizycznie i psychicznie.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 9 mar 2014, o 18:49 przez Faerie Nache, łącznie zmieniany 4 razy.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Kawiarnia Apollo

4 mar 2014, o 16:12

Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Kawiarnia Apollo

8 mar 2014, o 12:00

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ajia cierpliwie czekała, aż Asaia uprzątnie drobne zamieszania. jakie panowało w jej samochodzie. Przyglądając się kapkę chaotycznemu przestawianiu różnorakich pudeł, zapytała:
-Nie pomóc Ci? Te pudła nie wyglądają na lekkie...
Ku jej lekkiemu zaskoczeniu asari już chwilę później zaprosiła ją na oczyszczony fotel pasażera. Autko w środku wyglądało całkiem zwyczajnie, choć wbrew pozornemu bałaganowi było czyste i zadbane. Przyjemny zapach soli morskiej, delikatnie drażnił śluzówkę jej nosa, przez co drellka kichnęła dwa razy, mamrocząc "Przepraszam". Na szczęście po chwili przyzwyczaiła się do zapachu, akurat by móc wysłuchać monologu Asai. Bogowie, ona jest bardziej samokrytyczna niż ja... powinno być ciekawie pomyślała i uśmiechnęła się do rozmówczyni. Odczekawszy aż oderwą się od ziemi i włączą do ruchu, Ajia powiedziała przyjaźnie:
-Dobrze, że nie widziałaś mnie gdy przyleciałam na Cytadelę, jakieś dwanaście lat temu. Przez pierwsze pół roku prawie w ogóle nie wychodziłam z mieszkania.-roześmiała się cicho na to wspomnienie- Gdyby nie mój ojczym, który w końcu zapisał mnie na uniwersytet i prawie siłą wypchnął na zajęcia, to siedziałabym tam do dzisiaj.-westchnęła lekko- Ze mnie dopiero jest beznadziejny przypadek... prawie wszyscy moi znajomi, poznali mnie za pośrednictwem Akii, mojej siostry, albo w pracy. Pół mieszkania mam zawalone rozgrzebanym sprzętem elektronicznym, a gdyby nie fakt, że do pracy trzeba chodzić w mundurze, to w szafie miałabym tylko swetry i luźnie spodnie...-westchnęła, zastanawiając się po co w ogóle to mówi. Nie chciała zrazić do siebie asari, a jak na razie czuła, że jest na dobrej drodze ku temu. Nigdy nie była nawet w drobnej części tak przebojowa, jak jej bliźniaczka, a przynajmniej tak to widziała. Z Akią można by przysłowiowe miażdżypaszcze kraść, a Ajia... Ajia to było zastraszone i wiecznie odsunięte stworzonko, wiecznie siedzące gdzieś w kącie, z nosem w omnikluczu. Westchnąwszy wymamrotała:
-Nie chcę nawet myśleć, co teraz o mnie sądzisz... -po chwili jednak uśmiechnęła się blado-... ale z drugiej strony zawsze może być tylko lepiej, nie?- słysząc uwagę o siostrze pani doktór, zaśmiała się przyjaźnie i powiedziała- Nie znam dobrze twojej siostry... co innego moja bliźniaczka. Czasem mam wrażenie że pół Cytadeli ją zna, a drugie pół o niej słyszało. -ponownie spojrzawszy na nią, uśmiechnęła się przyjaźnie i dodała- Zresztą... jeszcze w życiu nie widziałam asari, która nie umiałaby tańczyć, także wątpię by twoja siostra miała rację. Zresztą przy mnie każdy jest dobrym tancerzem...-mówiąc to przypomniała sobie swoje dawne dzikie pląsy. Teraz, po paru latach było już o wiele lepiej, choć nadal po pijaku zdarzało się jej robić dziwne rzeczy ze swoim ciałem. Westchnąwszy, zamilkła i zaczęła wytrwale wpatrywać się w mijane ulice, od czasu do czasu nakierowując Asaię, by nie skręciła w złą stronę. Od dawna tyle nie powiedziała, a cała ta przemowa, choć krótka dla przeciętnej istoty, jej wydawała się kolosalnym przegięciem. Lubiła słuchać, ale sama rzadko się wypowiadała, nie mówiąc już o wyrażaniu swojego zdania. Jednak, w jakiś niewyjaśniony sposób, siedząca obok niej asari nie onieśmielała jej jak inni. Wręcz przeciwnie, rozmawiając z nią, drellka czuła się rozluźniona przez co kapkę opadały jej naturalne bariery. Skarciwszy się w myślach, że wciąż prawie jej nie zna, wysiadła z autka i przeciągnęła się lekko, niczym rozleniwiona kotka. Po chwili ruszyła truchcikiem za Asaią, by dogonić ją na schodkach prowadzących do kawiarni. Idąc obok niej, powiedziała z przyjaznym uśmiechem:
-Widać gadanie ostatnio jest zaraźliwe... choć w moim wypadku to chyba wina ostatnich lat, a nie nadgodzin-dodała lekko zażenowana. -Tak, wręcz pięknie... lubię to miejsce, choć ostatnio nie miałam okazji za często go odwiedzać... prawie zawsze jest tu ciszej, niż w innych częściach Prezydium... -po chwili dodała speszona- Przepraszam... mów, jeśli zaczynam przynudzać. Może usiądziemy przy tamtym stoliku?- mówiąc to wskazała najbardziej wysunięty w stronę balkonu stoliczek, z dwoma miejscami. Był on kapkę oddalony od reszty miejsc, co powinno zapewnić im dosyć dużo prywatności i przestrzeni. Czekając na odpowiedź Asai, Ajia zaczęła przeglądać menu kawiarni, szukając czegoś lekkiego i sycącego. Po chwili wybrała prostą sałatkę z pieczoną rybą i grzanki.
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: Kawiarnia Apollo

8 mar 2014, o 13:13

Asaia skinęła głową i usiadła przy stoliku zaproponowanym przez Ajię. Wzięła do ręki menu i zaczęła przeglądać propozycje obiadowe. Była naprawdę strasznie głodna, każda pozycja na karcie w tym momencie wyglądała obiecująco. Po niedługim namyśle zamówiła jakieś placki z sosem warzywnym i dużą kawę.
- Szczerze? Nie znam Twojej siostry - powiedziała, odkładając menu. - Nawet o niej nie słyszałam. To źle? Jest kimś ważnym?
Kawa przyszła pierwsza. Asari zamieszała ją i upiła łyka. Kiedy uniosła głowę, delikatny wiatr owiał jej twarz. Przymknęła oczy i oparła się wygodnie na krześle. Podobało się jej tutaj, było cicho, spokojnie i nawet była w stanie na chwilę przestać myśleć o pracy. Chociaż jej priorytetem w tym momencie był obiad - żołądek asari po całym dniu w szpitalu domagał się uwagi.
Otworzyła oczy i rozejrzała się jeszcze. Widok był cudowny, ale Asaia była do takiego przyzwyczajona.
- Spójrz tam - powiedziała do Ajii. - Widzisz tamte balkony? Musisz się wychylić trochę... o tak, tam. Jeden z nich jest mój - uśmiechnęła się. - Nie wiedziałam o istnieniu tej kawiarni, a przecież mieszkam tak blisko. Pięknie tu jest, ale równie dobrze mogłyśmy się napić kawy u mnie - uśmiechnęła się na moment, ale dosłownie po chwili zarumieniła się strasznie i odwróciła głowę. Pamiętała, jak się może skończyć zapraszanie do domu nieznajomych. - To znaczy... bardzo przyjemne miejsce, nie to żeby mi coś nie odpowiadało, bo wszystko mi tu odpowiada - zaczęła się tłumaczyć pospiesznie. - Zresztą, w domu nie miałam obiadu i trochę bałagan, nie zaprosiłabym Cię tam. To znaczy... zaprosiłabym, ale nie teraz. Może kiedyś. Kiedyś na pewno.
Westchnęła i z zażenowaniem przyłożyła dłoń do twarzy. Brawo, Asaia. Dobrze, że nie zostałaś dyplomatką, jak chciał ojciec, powiedziała do siebie w myślach. Spojrzała na Ajię z przepraszającym wyrazem twarzy i wróciła do spokojnego picia kawy, bawiąc się łyżeczką.
- Dwanaście lat na Cytadeli już - powtórzyła słowa drellki. - Musisz ją znać od podszewki. Zwłaszcza pracując w SOC.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Kawiarnia Apollo

8 mar 2014, o 18:01

Ajia uśmiechnęła się, słysząc słowa Asai, po czym kapkę zażenowana powiedziała:
-Bogowie, nie. Chyba kapkę wyolbrzymiłam... ona również jest policjantem, jak ja, a moje słowa że zna pół Cytadeli były tylko nieudanym żartem, nic więcej... przepraszam jeśli Ciebie skonfundowałam...
Umilkłszy, spojrzała w stronę niewielkiego stawiku, który umieszczono na jednym z tarasów w pobliżu. Cichy szum wody i delikatny chłodny wietrzyk, muskający jej skórę skłaniał do uspokojenia się i relaksu. Usadowiwszy się wygodniej na krześle, zamówiła w interaktywnym menu sok z odrobiną alkoholu. Zapatrzywszy się na nieliczne istoty, przechadzające się po tarasach, drellka zapomniała na chwilę o otoczeniu. Było jej dobrze, a ciche rozleniwienie jakie temu towarzyszyło, przywitała prawie z radością. W tym momencie nie było potrzeba jej nic więcej... Wtem z zamyślenia wyrwały ja słowa Asai. Spojrzawszy we wskazanym kierunku, wytężyła wzrok by dostrzec jej mieszkanie. Wychyliwszy się odrobinę na krześle, zawisła na dwóch nogach spoglądając na rzędy okien. Dostrzegłszy w końcu wskazywany blok uśmiechnęła się i ponownie usiadła w bezpiecznej pozycji. Była na tyle lekka, że nic jej, ani krzesłu nie groziło. Mimo to jednak wolała siedzieć, mając styk z podłożem. Słuchając jej wypowiedzi, zaczęła besztać siebie w myślach. Faktycznie nie pomyślała i mogła dowiedzieć się gdzie mieszka asari... albo nie mogła... Tak czy siak czuła się winna całej sytuacji, co zresztą odbiło się na jej twarzy. Westchnąwszy cicho powiedziała kapkę smutno:
-Przepraszam... faktycznie, nie pomyślałam... To nie twoja wina, wiesz ja po prostu rzadko cokolwiek planuje... no i widać co się przez to dzieje. Jak chcesz, możemy pójść gdzie indziej... -mówiąc to westchnęła i na chwilę się zasępiwszy, zaczęła w ciszy pić swój sok. Kwaskowaty posmak owoców i słodki alkohol dodatkowo pogłębiły jej narastająco chandrę. Brawo Ajia... jak ty cudownie potrafisz wszystko spieprzyć... poznałaś sympatyczną asari i już musiałaś...zaczęła siebie oskarżać w myślach. Słysząc kolejne pytanie Asai, powiedziała z bladym uśmiechem:
-Wątpię... wiesz, praca śledczego nie skłania do przebywania w... przyjemnych miejscach. A nawet wtedy przeważnie czegoś lub kogoś szukasz i nie masz czasu. -zamyśliwszy się na chwilę, pośpiesznie dodała- Nie żebym nie lubiła swojej pracy... jest wręcz przeciwnie. Lubię pomagać innym... tylko że sama rozumiesz... czasem nawet do tego trzeba nabrać dystansu i odpocząć... Wcześniej studiowałam trochę... no ale praktycznie znam tylko parę najpopularniejszych miejsc i chyba wszystkie biblioteki.... Bogowie, co ja gadam...-wymamrotała coraz bardziej zażenowana. Zakrywszy dłonią twarz, wyszeptała do siebie-Jestem fatalną rozmówczynią...- Po chwili pozbierała się jako tako i powiedziała, przyjaznym tonem, patrząc bardzo delikatnie szklistymi oczyma na asari-No kapkę przesadziłam... znowu. Całkiem dobrze znam Prezydium, bo w sumie kiedyś patrolowałam tutejsze tarasy. Jeśli chcesz, możemy kiedyś się przespacerować i pozwiedzać... nie mówię że teraz, ani że musisz...
Zamilkłszy znowu, uśmiechnęła się blado i by już nic nie mówić upiła kolejny łyk soku. W tym momencie czuła się się paskudnie, ale wolała tego nie pokazywać. Już wystarczająco popsuła rozmowę i nastrój...
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: Kawiarnia Apollo

8 mar 2014, o 19:15

Asaia przez chwilę bawiła się kubkiem z kawą, patrząc, jak piana spienionego mleka osadza się na ściankach. Uśmiechała się delikatnie. Nie trwało długo, zanim kelner przyniósł im zamówione jedzenie i postawił przed nimi talerze, życząc smacznego. Odpowiedziała mu uśmiechem, a kiedy odszedł, przyjrzała się daniom. Ze smutkiem doszła do wniosku, że mogła zamówić to samo, co Ajia. W sumie w tym momencie była przekonana, że zjadłaby i jedno, i drugie, ale wiedziała, że standardowo już w połowie swojego będzie przejedzona.
- Nie masz mnie za co przepraszać - powiedziała szybko, kiedy Ajia zaczęła się plątać w tłumaczeniach. Jej dłoń automatycznie powędrowała na dłoń drellki leżącą na stole, ale zreflektowała się i w końcu skończyło się to tylko delikatnym muśnięciem. Sięgnęła po sztućce. - Przecież nie mam do Ciebie o nic pretensji. Brzmiało jakbym miała? Pokazałam Ci to mieszkanie tylko w ramach ciekawostki. Żebyś wiedziała gdzie mnie szukać na przyszłość - uśmiechnęła się. - Tu jest bardzo przyjemnie.
Ukroiła sobie kawałek placka i włożyła do ust. Danie było dobrze doprawione i dużo lepsze od rzeczy, które przynosiła jej czasem Seara. Powinnam się sama nauczyć wreszcie gotować, pomyślała. W przyzwyczajeniu do sterylności swojej pracy zwykle trudno jej było wytrzymać chaos panujący w kuchni podczas gotowania. Swego czasu siostra próbowała ją nauczyć czegokolwiek, ale zawsze kończyło się to kłótniami... i czasem tłuczonymi naczyniami. W swoim towarzystwie bywały porywcze.
- Na boginię, jakie to jest dobre - mruknęła. - Naprawdę się cieszę, że tu przyszłyśmy. I chętnie się przespaceruję, a z Tobą rozmawia mi się doskonale, więc już skończmy te niezręczności, bo jak znowu powiem coś głupiego, to się rzucę z tego balkonu - roześmiała się. - A nie chciałabym tego robić.
Przez chwilę była skupiona kompletnie na jedzeniu. Tak, jak się spodziewała, w połowie placka musiała zrobić przerwę. A być może zrezygnować z niego już całkiem, chociaż tego nie chciała. Odsunęła się więc lekko od stołu i rozparła na krześle, zakładając nogę na nogę. Na jej twarzy widniał standardowy półuśmiech, kiedy w zamyśleniu obserwowała wydłużające się cienie drzew. Może wreszcie czeka ją ciekawy i przyjemny wieczór.
- Też traktuję swoją pracę głównie jako niesienie pomocy - powiedziała, patrząc na Prezydium. - Strasznie mnie boli, jak nie potrafię tego zrobić. Uważam się za dobrego lekarza, ale rozumiesz, nikt nie wie wszystkiego, a ja jeszcze jestem młoda. Marzę o tym, żeby wnieść cokolwiek do tych badań, o których Ci wspominałam, a jak dotąd nie mam żadnych rezultatów - wzruszyła ramionami. Zawiało mocniej, więc zapięła kurtkę po samą szyję. - Pocieszam się tym, że zajmuję się syndromem dość krótko. Jest czas.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Kawiarnia Apollo

8 mar 2014, o 20:07

Widząc jak kelner stawia przed nią zamówienie, Ajia uśmiechnęła się blado i podziękowawszy dorzuciła mu również napiwek. Spoglądając na swoją sałatkę, mogłaby mieć realne obawy, czy będzie ją w stanie zjeść. W tym momencie nie zwracała na to uwagi, gdyż jej mózg zajęty był samo obwinianiem się, autokrytyką i generalnym sianiem defetyzmu w umyśle drellki. Z lekkim smutkiem stwierdziła tylko, że mogłaby zamówić tylko sok... choć z drugiej strony gdyby przycisnął ją później głód mogłaby nie móc nic zjeść, a picie na pusty żołądek nie należało do najlepszych opcji. Zresztą, czym się martwiła? Przecież już i tak wszystko skopała. Z zamyślenia wyrwały ją słowa Asai. Słysząc o skakaniu z balkonu, szybko powiedziała:
- Nawet nie próbuj... bo musiałabym skoczyć za tobą i dopiero byśmy zrobiły zamieszanie. - roześmiawszy się już szczerze, kiwnęła głową na znak że wszystko zrozumiała i zabrała się do swojego posiłku. Mruknąwszy z zadowolenia, gdy poczuła na języku świetnie doprawioną rybę ze świeżymi warzywami, musiała się wręcz powstrzymywać, by za szybko nie jeść. Przegryzając co jakiś czas grzankę, nie musiała się na niczym skupiać, przez co jej wyobraźnia zaczęła dryfować wyszukując możliwe i nie wersje następnych godzin. Jednak, tak jak się spodziewała, więcej niż połowa sałatki była zdecydowanie ponad jej siły... w każdym razie na tą chwilę. Odłożywszy sztućce, oparła się wygodnie o oparcie krzesła i z błogim uśmiechem zaczęła sączyć resztkę soku. Chwilowo wszystko wróciło na swoje miejsce, a jedzenie i słowa towarzyszki znacząco poprawiły jej nastrój. W jej oczach ponownie zagościły iskierki wesołości, gdy dostrzegła gniazdo ptaszków, które jak gdyby nigdy nic zadomowiły się na jednym z drzew. Najprawdopodobniej był to jakiś okaz, zbiegły ze sklepu zoologicznego, jednak w tej chwili nie miało to znaczenia. Ich pozornie beztroskie zachowanie po prostu poprawiało jej nastrój. Uśmiechnąwszy się, na myśl że może to być zwiastun równie przyjemnego wieczoru i nocy, spojrzała na Asaię. Półuśmiech, jaki gościł teraz na twarzy asari, zdecydowanie dodawał jej uroku. Uśmiechnąwszy się odrobinkę szerzej, wysłuchała słów niebieskoskórej kobiety. Otuliwszy się płaszczem, powiedziała poważnym, choć sympatycznym tonem:
-Może to głupio zabrzmi, ale rozumiem twój ból. Sama często potrafię się zajechać, by pomóc kolejnej ofierze, czy istotom, które przez zbieg złych wypadków zgubiły drogę. Może to trochę naiwne, ale...-mówiąc to westchnęła lekko- Naprawdę myślę, że w każdym kryje się iskierka dobra, nawet jeśli usilnie próbuje ją zabić. Nie zawsze mogę przebaczyć, ale staram się zrozumieć... Niektórzy mówią, że kiedyś przez to zwariuję... ale wolę to, niż beznamiętność.-westchnęła ciężko i zapatrzyła się na cienie drzew-Chciałabym, żeby choć część moich działań komuś pomogła... nie mam na to dziesięcioleci, ale robię co mogę...-w tym momencie zrobiła się wyraźnie zamyślona, jakby przeniosła się wspomnieniami w inne miejsce, jednak po chwili się ocknęła i dodała- Szkoda tylko, że czasem by pomóc jednym, trzeba skrzywdzić innych. Wyższe dobro, jak mówią ludzie... dlaczego tylko ja w nie nie wierzę?-odetchnąwszy, upiła kolejny łyk i powiedziała-Wierzę że Ci się uda. Nawet jeśli kolejnych parę pokoleń z tego jeszcze nie skorzysta... dobrze jest pomyśleć, że kiedyś zespół Kaplera może nie być problemem. Jak "krótko" go badasz?-zapytała wyraźnie zaciekawiona.
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: Kawiarnia Apollo

8 mar 2014, o 21:07

- Niecałe trzydzieści lat - odparła. - Nie jest to długo, naprawdę, nawet jak na asari. Zaczynałam od niewielkich badań we własnym zakresie, a teraz widzisz, przydzielili mi własne laboratorium w jednym z najbardziej renomowanych szpitali w galaktyce. I tak można pracować - roześmiała się. - Ale musiałam sobie na to zasłużyć.
Nieprzyjemne wspomnienia ostatnich dni we flocie i obrazy, których nie chciała przywoływać, znów stanęły jej przed oczami. Zasłużyła na to, co ma teraz, ale czy było warto? Potrząsnęła głową, żeby się ich pozbyć i odwróciła się z powrotem do Ajii. Przez chwilę patrzyła na nią, jakby szukała czegoś w jej twarzy, ale zaraz opuściła wzrok w talerz i zaczęła widelcem dłubać w placku. Nawet zjadła kęsa. Westchnęła i zmarszczyła brwi, po czym otrząsnęła się z chwilowego marazmu, mając nadzieję, że drellka nie zwróci na to szczególnej uwagi.
- Wielu znam ludzi, którzy są pełni goryczy. Myślę, że to jest powód. Powód odrzucenia dobra w swoim życiu. Wolą sami odwrócić się od niego, niż czekać, aż ono po raz kolejny odwróci się od nich - powiedziała. - Tak im łatwiej, ale łatwiej nie zawsze znaczy lepiej, prawda? - nieśmiały uśmiech wrócił na jej usta. - Beznamiętność, mnie to by się przydało. Nie musiałabym się tak przejmować wszystkim. A robię to, strasznie. Nie jest to dobra cecha dla lekarza, są dni, które mnie wykańczają. Tak jak dzisiejszy, na przykład. Miło, że mam z kim odreagować.
Popatrzyła jeszcze na niedojedzony obiad i jednak odłożyła widelec.
- Nie dam rady tego dojeść, nie wiem jak Ty. Dopiję jeszcze kawę i możemy się zbierać gdzieś, gdzie coś się dzieje, jak myślisz? - uśmiechnęła się zadziornie, czekając na reakcję drellki.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Kawiarnia Apollo

9 mar 2014, o 19:40

Ajia uśmiechnęła się, słysząc okres "krótkich" badań. Jej rozmówczyni była już szanowanym lekarzem, gdy rodzice Ajii nie myśleli jeszcze, że któregoś dnia urodzą się im jakiekolwiek dzieci. Ciekawe jak wielkim zaskoczeniem była dla nich informacja, że drobny incydent przy reaktorze, choć niewątpliwie prywatny miał dodatkowe skutki. Uśmiechnąwszy się lekko na tą myśl przypatrzyła się asari. Asaia wyglądała na zmartwioną, czego nie krył już półuśmieszek, przyklejony do jej twarzy. Jej oczy wodziły po twarzy drellki, jakby szukały w niej czegoś, lub kogoś kogo tam nie było. Gdy po chwili odwróciła wzrok, Ajia poczuła się instynktownie winna, jakby próbowała zająć jeszcze ciepłe miejsce innej osoby. Widząc jak Asaia próbuje oderwać się od tych myśli, drellka chciała ją jakoś pocieszyć... pomóc. Powstrzymała się jednak w połowie drogi, cofając rękę, którą chciała w pocieszającym geście położyć na jej dłoni. Gdy usłyszała jej słowa o goryczy, uśmiechnęła się gorzko. Sama spotykała podobne jednostki, nazbyt skrzywdzone, bądź zranione by mogły dostrzec inną drogę. Zamykały się one w swoich umysłach, niczym w twierdzach, broniąc się przed jakimkolwiek kontaktem... sama często czuła się podobnie. Jak łatwo było po prostu odgrodzić się od świata, zapamiętując się jedynie w odgrywaniu kolejnych porażek ze swego życia. Z czasem można przyzwyczaić się do bólu... a nawet go pokochać. Westchnąwszy, powiedziała:
-Wątpię, czy beznamiętność może być przydatna... faktycznie może być pociągająca, jednak bez współczucia i zaangażowania w swoją pracę... cóż wątpię by ktokolwiek nie zatracił by wtedy swoich wartości. -po chwili uśmiechnęła się przyjacielsko- Ja też się cieszę, że mam z kim... odreagować. Czasem, po niektórych śledztwach miałabym ochotę zapaść się pod ziemie...-westchnęła, po czym kontynuowała- Ja też już więcej nie zjem... zapchałam się aż miło. Hmm... to jak, od razu idziemy do Czyśćca, czy chcesz gdzieś jeszcze skoczyć?
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: Kawiarnia Apollo

9 mar 2014, o 21:07

- Sama nie wiem - odpowiedziała i spuściła wzrok, pobieżnie oceniając swój strój. Nie spodziewając się ciekawego wieczoru, Asaia ubrała się dość prosto. Stare, wojskowe jeszcze buty, czarne spodnie z przeszywaniami wzdłuż nóg i prosty, szary top na ramiączkach, pod utwardzaną, skórzaną kurtką. Na co dzień nie pracowała jakoś szczególnie nad swoim wyglądem, zależało jej na wygodzie. Stuknęła paznokciami w blat stołu i spojrzała na drellkę. Ona też nie wyglądała zbyt... imprezowo.
- Nie wiem, czy mój ubiór się do Czyśćca nadaje - strzepnęła jakiś nieistniejący pyłek z uda. - Ale może nikt się szczególnie nie przejmie, jak w tych butach wskoczę na parkiet. W sumie mogłybyśmy jeszcze pójść do mnie, nadłożyłybyśmy jakieś piętnaście minut, a ja bym się przebrała... ale nie wiem, czy to jest warte zachodu - uśmiechnęła się do drellki. - Ważne, żeby mnie wpuścili do środka. Może jak będę wystarczająco pijana, to przestanę zwracać uwagę na ciężkie buty. Miejmy nadzieję, że pozostali też będą.
Oparła łokcie na stole, a brodę na jednej z dłoni. Jej jasne spojrzenie wędrowało po delikatnych rysach twarzy Ajii. Urocza, przeszło jej przez myśl. Musi być bardzo młoda. Jak bardzo...? Postanowiła jednak nie pytać. Przynajmniej nie teraz. Niektórym kompletnie nie przeszkadzała długowieczność przedstawicielek jej rasy, niektórych z kolei to przerażało. Wolała nie sprawdzać, do której grupy należy jej towarzyszka.
- Ale chciałaś się jeszcze przespacerować po Prezydium. Nie mam nic przeciwko. Jest jedno miejsce, dokładnie między Czyśćcem a moim mieszkaniem, most, który uwielbiam. Pewnie wiesz, o którym mówię, na pewno byłaś tam nie raz - uśmiechnęła się znów, tym razem szerzej. - A jeśli chcesz mi pokazać coś więcej, mam wolną całą noc - kiedy uświadomiła sobie, co powiedziała, miała ochotę jednak skoczyć z tego balkonu. Zrobiło jej się gorąco. W środku, w wyobraźni, waliła głową w ścianę. W rzeczywistości jednak nie poruszyła się ani trochę, zarumieniła się tylko lekko i miała nadzieję, że drellka nie zwróci uwagi na przypadkowy, niestosowny podtekst. Odchrząknęła.
- Na przykład inny most - dodała w rozpaczliwej próbie naprostowania sytuacji. Nie, to nie było dobre.
Rozpięła kurtkę z powrotem i wróciła do zabawy kubkiem.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Kawiarnia Apollo

10 mar 2014, o 16:03

Ajia mimowolnie spojrzała na swój strój. Gdy zaczynała ten dzień, a raczej wieczór przygotowywała się na wizytę w prosektorium... Cóż, może i stare jeansy, brązowy płaszcz, kapkę rozciągnięty, płowy sweter i parę elementów od pancerza były wygodne, ale niekoniecznie pasowały do klubu. Nie wspominając już o pasie magnetycznym, czy bardzo sexownym, szaro-burym podkoszulku... Normalnie drellka nie przejmowała się swoim wyglądem, stawiając na wygodę i swobodę ruchu, jednak w tym momencie sama myśl że miałaby w czymś takim zatańczyć u boku ładnej asari powodowała wykwit jaskrawego rumieńca na jej policzkach. Musiała koniecznie się przebrać... i to jak najszybciej. Słysząc słowa asari uśmiechnęła się do niej i powiedziała przyjaźnie:
-W sumie nigdzie się nam przecież nie spieszy... zresztą Ciebie by jeszcze wpuścili, ale ja już jak robotnik wyglądam. -westchnęła- Nie ma zresztą sensu, żebyś się męczyła... jeśli chcesz, mogę poczekać na zewnątrz. -na końcu uśmiechnęła się przyjacielsko.
Założywszy ręce na piersiach, przeniosła spojrzenie swoich brązowych oczu na twarz Asai. Asari wyglądała młodo, niczym idealny obraz ludzkiej dwudziesto-paro latki. Kształtna i proporcjonalna w każdym calu, ze swoimi ostrymi tatuażami wyglądała niczym jedna ze starożytnych ludzkich boginek, obleczona w niebieską skórę. Z drugiej strony mogła być równie wiekowa jak opowieść o takiej istocie... Nie przesadzaj znowu, Ajia. Dobrze wiesz jak wyglądają starsze asari... skarciła się w myślach. Nigdy nie przeszkadzał jej wiek niebieskoskórych piękności, choć czasem czuła ukłucie zazdrości na myśl o ich długowieczności... a także współczucia. Tak długie życie musiało być zarazem piękne, jak i straszne. Sama możliwość poznania tego co pojawi się za sto, czy trzysta lat była warta grzechu, w jej opinii, jednak widok przemijania twoich bliskich, w szczególności gdy zwiążesz się z kimś spoza swojej rasy... nikomu by tego nie życzyła. Z zamyślenia wyrwały ją słowa Asai o mostku i spacerowaniu. Już miała coś odpowiedzieć, gdy usłyszała jej propozycję. Czując przypływ ciepła do policzków, prawie natychmiast odwróciła wzrok na bok. Uspokój się, na pewno nie miała tego na myśli... nie rumień się... mówię nie... no i co zrobiłaś? I wyglądasz teraz jak jakaś niewyżyta nastolatka... brawo... sztorcował ja w myślach cichy głosik rozsądku. W tym momencie miała ochotę wręcz zapaść się pod ziemię. Nie żeby wizja spędzenia nocy z Asaią ją przerażała, czy coś. W sumie było wręcz przeciwnie... problemem były ostatnie wspomnienia i natura drellki. Chwilowo jednak wolała wierzyć, że słowa jej towarzyszki nie miały podtekstu, nawet jeśli byłoby to kłamstwo. Opanowawszy w końcu rumieniec, prawie wyszeptała:
-Hmm, jeśli się nie mylę, to mostek o którym mówisz jest prawie dokładnie na przeciwko mojego mieszkania... w takim niewielkim parku, z dużą fontanną na środku, w której pływają rybki. Mogłybyśmy pójść najpierw do Ciebie, a potem do mnie...-mówiąc to zająknęła się i oblała rumieńcem-...oczywiście tylko po to żebym się przebrała...
Mając nadzieję, że Asaia nie dostrzeże również jej wpadki, drellka zaczęła trochę nerwowo jeździć palcem po krawędzi kubka.

Wróć do „Krąg Prezydium”