Rzadko wyrzucał z siebie emocje w tak spontaniczny sposób, był bardziej zapamiętywany jako ten zimny drań, który zabija z zimną krwią i wszystko chowa pod bardzo grubym płaszczem splecionym z ogromnego ego i ignorancji. Tym razem, wydał się nieco inny i niektórzy z załogi Orionisa mogli się zastanawiać, z kim tak namiętnie rozmawia Antony. On teraz był zapatrzony tylko w nią i tylko ją chciał widzieć, niemniej jednak, musiał wszystko jej wyjaśnić. Szczegóły, tak, to one są najważniejsze, pomimo tego, że w nich tkwi diabeł.
-Wszystko wyszło przez przypadek. Pamiętasz jak namierzałem tego hakera, który wykradł moją kartotekę z bazy danych? Znalazłem go...Później cuda, niewidy...Znalazłem osobę, która mnie szukała. Vanessa Chorisso, na pewno znasz tą personę. Szukała jednego z naszych, zalazł jej ostro za skórę...To jej pomogłem, to miała być prosta egzekucja. A jak zobaczyłem jego facjatę, okazało się, że to był pomocnik tego salarianina. Później sam się przyznał. Dowodów nie mam, wszystko usunęliście. Szef przysłał całkiem spory zastęp ludzi po mnie...-Powiedział. Zresztą, Gina mogła spojrzeć na Orionisa i na jego uszkodzenia, po czym domyślić się, co niedawno się tam działo. Poza tym, miał plaster na głowie, który tylko optycznie zmniejszał jego guza.