Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Port Kosmiczny Cytadeli

2 lut 2014, o 09:42

Podążając za kobietą, Ajia zachowywała idealną ciszę. W sumie nie miała nic do powiedzenia, a kontakty międzyludzkie nigdy nie były jej najmocniejszą stroną. Ktoś, kto tworzył jej alibi miał niezłe poczucie humoru, jakby nie patrzeć. Teraz będą cały czas zerkać jej przez ramię czy nic nie podprowadza. Wyciągnąwszy z kieszeni paczkę cukierków, przyglądała się "robocie" swojego poprzednika. Arashu broń żeby go kiedyś spotkała. Drellka była istotą raczej pokojową, ale jeśli to on odpowiadał za naprawy pokrycia, to należał się mu porządny kopniak w dupę. Co do samego Papy, nabierała coraz bardziej uzasadnionego przekonania, że SOC nie myliło się, interesując się osobnikiem. Może i po świecie chodziło wielu paranoicznych ekscentryków, ale mało który z nich przewoził towary i ludzi. Włożywszy do ust cukierka, weszła za kobietą na pokład. Wnętrze zdecydowanie różniło się od tego co prezentował sobą statek na pierwszy rzut oka. Schludnie utrzymane korytarze, sprawne oświetlenie, wszystkie panele ochronne na miejscach. Jednym słowem, przykładny obraz cywilnego statku, którego załoga nie lubuje się w wszędobylskim syfie. Niestety, nie miała za bardzo czasu żeby się rozejrzeć, gdyż najemniczka narzuciła ostre tępy, wręcz przebiegając przez kolejne części statku. Gdy w końcu stanęli po tym szaleńczym biegu, Ajia otrzymała chyba najważniejszą informację tego wieczoru: nie ma zapasowych części. Amonkiro, za co? zdawało się mówić jej spojrzenie. Oznaczało to że ni mniej, ni więcej że właśnie wlazła na prowizorycznie załataną tratwę, której nawet nie będzie mogła naprawić w razie awarii. Najbliższe dni zapowiadały się ciekawie. Zastanowiwszy się chwilę powiedziała cicho:
-Hmm... w sumie tylko parę. Ile wynosi moje wynagrodzenie? Czy są jakieś specyficzne zwyczaje na tym statku, o których powinnam wiedzieć? Jaki jest stosowany czas pokładowy? -zrobiwszy chwilę przerwy, założyła ręce na piersi. Musiała wymyślić coś i to szybko, bo cały ten lot mógł zakończyć się małą kosmiczną tragedią. Zerknąwszy na lekko migoczące światło, postanowiła zabrać się przede wszystkim za odciążenie systemu zasilającego. Wzięła głęboki oddech, po czym dodała lekko zamyślonym tonem- Potrzebuję też dostępu do części konsol pokładowych z pułapu administratora, bądź zbliżonego, oraz pełnych uprawnień na terenie maszynowni i generatorów, wraz z możliwością modyfikacji wszystkich ustawień. Może i mój poprzednik wiedział co robi ze strony mechanicznej, ale obecnie rzeczą której nikt by nie chciał na pokładzie jest przeciążenie systemów zasilania, do którego może dojść po prowizorycznych naprawach, bez zmian w ustawieniach sieci energetycznej.
Po tym okropnie długim, jak na swoje standardy monologu, drellka oparła się o pobliską ścianę czekając na odpowiedź. Cukierek już dawno się rozpuścił, jednak pozostawił w ustach delikatny posmak, niczym ostatnia retrospekcja. Uśmiechnąwszy się delikatnie, Ajia zaczęła planować co dalej. Czuła, że chwilowo najlepszym posunięciem byłoby zdobycie zaufania załogi, oraz poprawienie paru rzeczy przed wylotem. W tym układzie najlepiej by było, tuż po zakończeniu rozmowy, udać się do maszynowni i ponownie skonfigurować opcje, których nie będzie mogła ruszyć w trakcie lotu. Potem, o ile zostanie jej chwila rozejrzy się po statku i być może zrobi coś w sprawie dowodów.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

2 lut 2014, o 10:32


- Strasznie gadatliwy ten nowy mechanik nie sądzisz? Skąd ją wytrzasnęłaś Kate? - odezwał nagle osobnik, który zszedł z górnego pokładu i teraz spoglądał na obie kobiety. Wysoki, krótko obcięty szatyn, w luźnym ubraniu z dziwnymi okularami na oczach, które zdawały się zastępować mu jego prawdziwy wzrok. Dodał po chwili ze szerokim uśmiechem na ustach - Chyba to nie jest twój prezent dla mnie na urodziny? Wiesz że nie miałbym nic przeciw trójkątom, ale jednak wolę asari.
- Trójkąt? Asari? Masz za wysokie mniemanie o sobie kochanie, nie podzieliłabym się tobą z nikim. A to jest Irana, zastąpi póki co Necto. Wyleciała za hazard z poprzedniego statku, ale widać zna się na robocie. - zripostowała z humorem teksty faceta i kontynuowała zwróciwszy się do drellki - Nie ma specyficznych zwyczajów, to rejsowy frachtowiec. Czas pokładowy, lokalny Cytadeli, dostęp oczywiście masz bo tego wymaga specyfika twojej roboty. A co do napraw dokonanych przez twojego poprzednika, to zużył wszystkie zapasowe części jakie mieliśmy aby naprawić sieci energetyczne, problemy z tarczami oraz blokady samego reaktora. Powinno starczyć jak mówił na jeden krótki rejs tam i z powrotem. I więcej też nie jest wymagane od "Old Lady", bowiem jak wrócimy idzie na dłuższy i zasłużony w końcu remont do stoczni. A co do twojego wynagrodzenia to 5000 kredytów plus ewentualna premia.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

4 lut 2014, o 16:13

Z zamyślenia, wyrwało ją przybycie kolejnego członka załogi. Spoglądając, z lekko przechyloną głową, na nieznajomego mężczyznę, zastanawiała się jakby oceniła go Akia. Delikatnie uniósłszy kąciki ust, widziała oczyma wyobraźni chłodne spojrzenie siostry, przenikające przez pancerz i ubranie. Trzeba przyznać, chłopak do brzydkich nie należał... tylko te okulary. W życiu nie widziała podobnego urządzenia, a grzebała już chyba w każdym legalnie dostępnym sprzęcie. Zresztą była też na bieżąco z nowinkami, w końcu technika jakby nie patrzeć od zawsze była jedną z jej pasji. Możliwe że po prostu nosił je dla szpanu, żeby stworzyć atmosferę tajemniczości. Była to jednak mało prawdopodobna teoria, biorąc pod uwagę niewygodę jaką by za sobą pociągało noszenie kawałka plastiku tak blisko ciała. Logicznym wnioskiem było więc stwierdzenie że albo jest to jakiś prototypowy implant optyczny, albo wizjer bojowy. Chwilowo usatysfakcjonowana tą konkluzją, ponownie skupiła się na tym co mówił nowo przybyły. Zarumieniwszy się na wzmiankę o trójkącie, nie spuszczała wzroku z rozmówców. Zupełnie nie umiała nad tym panować, a przecież nie była już nastolatką. Riposta najemniczki, wywołała na tyle szeroki uśmiech na jej twarzy, że drellka odruchowo zasłoniła usta dłonią. Może i miała przed sobą przeciwników, ale już zaczynała ich lubić. Dowiedziała się też czegoś ważnego; jej poprzednikiem był niejaki Necto. Cóż sprawdziła by czy ktoś o podobnym imieniu, bądź ksywce nie widnieje w aktach, gdyby nie jej obecne położenie. Westchnąwszy cicho, wysłuchała w końcu odpowiedzi na swoje pytania. Pokiwawszy głową, na wzmiankę o remoncie, przybrała kapkę poważniejszą minę, choć nadal widać było iskierki wesołości w jej oczach. Zastanowiwszy się chwilę, zapytała przyjaznym tonem:
-Widzę że już wszyscy znają moje imię, a nikt nadal mi się nie przedstawił. Mam wam wymyślić jakieś ksywki? Nie radzę ryzykować, bo wyjdzie mi coś w stylu Cyklop i Milady... -spoważniawszy dodała- Jeszcze jedno... hmm... zanim utonę w waszych komputerach pokładowych i innych technicznych szczegółach, od czego ma zależeć moja premia? Mogę też otrzymać choć minimalne informacje na temat samego przelotu, czy misji? A i ostatnie... dwa stopnie więcej na pokładzie nie będą wam przeszkadzać?
Odetchnąwszy, po kolejnej tego dnia masakrycznie długiej przemowie, wyciągnęła z kieszeni paczkę miętówek i wystawiwszy ją na dłoni w kierunku rozmówców, czekała czy wezmą cukierka. Jeśli nie, sama pochłonie kolejnego i odłoży pudełeczko do kieszeni, po czym zajmie się swoimi sprawami, gdy tylko otrzyma odpowiedzi na nurtujące ją pytania.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

4 lut 2014, o 17:09


Domysłów co do funkcji tych "okularów" miałaś sporo, a mimo że byłaś dość obeznana nowinkami to przecież istniały inne rynki, do których ty już nie miałaś takiego wglądu. Choćby dla przykładu te z Terminusa. I choć większość opierała się na podobnych standardach i wyglądzie to jednak zdarzały się przecież wyroby na zamówienie.
- Pseudonimy niczego sobie, ale na taką poufałość jest o wiele za wcześnie. Jestem Kate, a ten cwaniaczek to James.- usłyszałaś odpowiedź ze strony blondynki. Atmosfera trochę się rozluźniła, choć nie można było jej nazwać przyjacielską. Żadne z dwójki nie skorzystało z twoich miętówek więc spokojnie mogłaś je schować do kieszeni. - Co do premii to pewnością nie będzie ona za gadatliwość. A co do celu naszej misji to lecimy z małym ładunkiem do Systemu Imir, stamtąd odbieramy górniczą produkcję i dostarczamy ją z powrotem na Cytadelę. Proste i nie wymagające większego wysiłku. A co do temperatury to nie ma problemu. Rozumiemy, że potrzebujesz trochę specyficznej klimatyzacji na pokładzie dla swojego zdrowia. Jeśli to wszystkie pytania i nie masz jakichś zażaleń na ostatnią chwilę, to lecimy. Czas to pieniądz. - nie otrzymałaś dokładnej odpowiedzi jak chciałaś, ale przynajmniej czegoś się dowiedziałaś na temat lotu i misji. Choć czekał was kawałek do przelecenia, to raczej wydawał się standardowym rejsem transportowym.
James nie czekał na jakieś twoje kolejne słowa, skinął zamiast tego na Kate i wdrapał się na nowo na górny pokład, zapewne kierując się do kokpitu pilota. Przy tobie została jeszcze blondynka, cierpliwie spoglądając na ciebie.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

5 lut 2014, o 15:04

Widząc, że nikt nie kwapi się po miętówki, drellka wzruszyła ramionami i wsadziwszy sobie kolejną do buzi schowała pudełeczko. Nie wiedzą co tracą. Co do poufałości, cóż można było uniknąć tej sytuacji, gdyby w cywilizowany sposób się przedstawili. Z drugiej strony może trochę przesadziła? Ajia nie miała zielonego pojęcia, choć trochę to ją martwiło. Choć nigdy nie była przesadnie towarzyska, to jednak zawsze jakoś potrafiła się odnaleźć w otoczeniu. Westchnąwszy cicho, przerwała te bezcelowe rozmyślania; czas skupić się na misji, oraz powierzonych jej zadaniach. Sam cel podróży nie wydawał się szczególnie nielegalny, jednak pod tą fasadą musiało coś się kryć. W wolnej chwili spróbuje przyjrzeć się ładunkowi, albo chociaż go przeskanować. Poza tym podkręci kapkę temperaturę i osuszy powietrze, i to jak najszybciej. Może i wszyscy lekarze twierdzili że nie ma szans zachorować na zespół Keplera, ale strzeżonego bogowie strzegą. Cóż czas brać się do roboty. Ciekawe czy Akia już do reszty otumaniła Raheena? Uśmiechnąwszy się na tą myśl, poczuła również ukłucie zazdrości. Nie była zaborcza, jednak nic nie mogła poradzić na to że czasem miała ochotę mieć Akię na wyłączność. Ehh, miejmy nadzieję że wszystko pójdzie gładko i po powrocie jej siostra nadal będzie miała ochotę na odrobinę zabawy... Starając się do reszty nie rozmarzyć, odepchnęła się zgrabnie od ściany i powiedziała do Kate:
-Nie, raczej nie... hmm to ja wezmę się już do pracy, bo w sumie masz rację co do tego czasu.
Wypowiedziawszy to, ominęła kobietę i ruszyła szybkim krokiem, zakrawającym wręcz o bieg do maszynowni. Czas najwyższy rozejrzeć się po nowym warsztacie pracy i zrobić coś pożytecznego, a przy okazji zabrać się też za to po co naprawdę tu przyszła. W końcu dowody same się nie znajdą...
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

25 lut 2014, o 22:22

ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

11 mar 2014, o 23:26

Udało się, misja zakończona sukcesem. Więcej Palmiry nie interesowało. Nie chciała stale zajmować się najemnictwem, to nie było dla niej, to też zrozumiała po obserwacji Jaxa i Sal... Oni urodzili się, żeby narażać własne życie. Wręcz byli od tego uzależnieni, a Nache miała w inny cel istnienia. Chciała badać, eksperymentować i dzięki temu zdobywać prestiż.

W każdym razie liczył się fakt, że lekką ręką zarobiła 10 kafli. Nie wystarczyło jej to na pewno do wyposażenia laboratorium, ale od czegoś trzeba zacząć, skoro nikt nie chciał jej zatrudnić bez referencji i dyplomu. Właściwie nie było za późno, żeby udać się na Ziemię i tak starać się o stypendium naukowe lub rozpocząć mega szybki kurs naukowy (w końcu co to dla asari 5 lat?), który co prawda nic nie znaczyłby w świecie asari, ale dałby jej jakieś perspektywy na przyszłość wśród tej małpiej, dzikiej rasy ludzkiej. Z drugiej strony to, czego miałaby się dowiedzieć na takich studiach, poznała w wieku pięciu lat, więc... nie miało to najmniejszego sensu, żeby trwoniła na to czas i pieniądze, ale w czasach biurokracji wszystko trzeba mieć udokumentowane... jakby doświadczenie się nie liczyło.

Palmira westchnęła, kiedy wychodziła ze statku. Wzięła namiary na vorcha, mając nadzieję, że ten nie zabije się zbyt szybko albo nie zrobi czegoś godnego kamikadze. W końcu, będąc jedyną inteligentniejszą jednostką w swoim vorchym świecie, musiał czuć się jak wyrzutek- zapewne odczuwał permanentny Weltschmerz, bo rozumiał więcej i nie był w stanie zmienić świata. A może Nache za bardzo go gloryfikowała? Najważniejsze, żeby przeżył do momentu, kiedy będzie mogła stworzyć mu godne warunki egzystencji laboratoryjnej. Do tego czasu nie była w stanie go utrzymywać ani nawet wykarmić, więc nie mogła po prostu wziąć go pod pachę i zacząć na nim badań.

Nache opuściła Ozyrysa i podrapała się po głowie. Od czego by tu zacząć? Trzeba by iść na zakupy... i może coś zjeść i znaleźć mieszkanie... a potem... a potem... Wzrok zamglił jej sie w momencie, bo właściwie nie chciała myśleć o tym, co ma być potem. Bo wiedziała, że będzie ciężko, że znowu będzie miała problemy z kasą, a potem znowu będzie przymierać głodem lub upodli się w jakimś barze, żeby utopić smutki, a ... potem... potem może się w nim zatrudni jako tancerka, żeby tylko zebrać grosz do grosza. Dlatego właśnie nie myślała o potem tak długo, jak nie musiała...

Przetarła ręka po ramieniu, żeby się pocieszyć. Wreszcie mogła zdjąć z siebie pancerz i pochodzić w swoim kostiumie, więc czuła to złudne ciepło swojej własnej dłoni. Zazwyczaj nie doskwierała jej samotność. Lubiła ją. Dawała jej tyle swobody i wolności. Poza tym po co kogoś za sobą targać? I może jeszcze obarczać siebie odpowiedzialnością za druga osobę? Pomyślała o Deriecie. Dobrze byłoby jednak na jedną noc raz za czas pozwolić komuś zaopiekować się sobą, tak, jak to robił drell na swoim statku.

Palmira postanowiła. Dziś musi się napić i zapomnieć. Tak, zdawała sobie sprawę z tego, że powtarza bezwiednie ten sam pokręcony i prowadzący donikąd scenariusz. Że znowu nic dobrego z tego nie wyjdzie, ale... przez chwilę będzie jej trochę lżej.
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

12 mar 2014, o 16:31

Po wyjściu z okrętu Ozyrysa, Williama przywitał jak zwykle gwar i tłok. Ludzie i inne gatunki przemieszczali się w różne strony, rozmawiając o sprawach, które niezbyt interesowały najemnika. Dokerzy przesuwali kontenery, pracując to również przy statkach, a oficerowie SOCu patrolowali teren, również co rusz rozmawiając z przechodnimi. Normalna rzecz w porcie Cytadeli. Błękitny przeszedł kilka kroków, przystając na moment. Zmrużył oczy, przyglądając się przez siatki na oficerów prawa stacjonujących za bramką. Zdał sobie sprawę, że przedostanie się na drugą stronę w swoim ekwipunku był ponownie nie możliwy. Musiał liczyć na swoje wtyki w organizacji. Musiał przyznać, że przynależność do Błękitnych Słońc dawał jednak swoje profity w działalności najemniczej. Rozejrzał się raz jeszcze dookoła, po czym wyjął z kieszeni swojej kamizelki taktycznej Hahne-kedar, papieros z paczki i zapalniczkę. Od tego całego stresu i przygód, zachciało mu się zapalić. Szybkim ruchem zapalił zawiniątko, wydychając ostry miętowy w zapachu dym, który na swój sposób był całkiem ładny. Przemysł XXI wieku robił swoje, a drogie papierosy już nie były zwykłym szajsem, który odstraszał wszystkich w otoczeniu palacza. Zapalniczkę schował do kieszeni, uruchamiając zaraz po tym omni-klucz. Paląc, przeglądał wiadomości, które co rusz nieco go ominęły. Najbardziej rzecz jasna interesowały go sprawy na Omedze. Jak zauważył, nie były zadowalające dla organizacji, ale dla samego najemnika już tak. Uśmiechnął się szyderczo, zdając sobie sprawę, że nadszedł czas działania. Nie umknęła mu również uwaga na wiadomość w poczcie. Zmrużył oczy, po czym otworzył ją. Westchnął, czytając ją i wiedząc już do kogo należy. Wystukał odpowiedź, zaciągając mocniej ustami papierosa, wydychając bokiem dym. Kątem oka zerknął na Palmirę, kiedy to stała obok niego zastanawiając się nad czymś. W sumie Will można by rzecz zainteresował się ową asari. Pod kątem biznesowym, jak i można by rzecz samą jej osobowością. No i do tego jej podejście do niego podczas misji. Wyłączył omni-klucz, podchodząc do niej, a kiedy zerknęła na niego, był już praktyczniej przy niej.
- To był ciężko dzień - przystanął, zerkając na moment na bramkarzy, a następnie patrząc na asari - Patricio, co byś powiedziała na wspólnego drinka? Chyba trochę źle zaczęliśmy naszą znajomość i chciałbym to jakoś...naprostować jeśli nie masz nic przeciwko. Oczywiście...ja stawiam. - spojrzał prosto w jej oczy, uśmiechając się. Błękiny trzymał swój hełm oparty o ramię, a dym, który ulatniał się z jego ust był zapachu przyjemnej na swój sposób mocnej mięty. Dziwne papierosy można by rzecz. Jednak jak to błękitne słońca. Jak coś produkują, to w dobrej jakości.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pyrak
Awatar użytkownika
Posty: 331
Rejestracja: 7 gru 2012, o 21:15
Miano: Pyrak
Wiek: 7
Klasa: Inżynier
Rasa: Vorch
Zawód: Szabrownik/Konstruktor
Lokalizacja: Fadeless
Kredyty: 6.875

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

12 mar 2014, o 18:40

Mech wysłany piętro niżej wykonał swoje zadanie, czymże osiągnął wieczną chwałę jako jeden z niewielu ze swych braci, którzy zrobili coś więcej niż dać sobie rozłupać czaszkę pierwszemu lepszemu napastnikowi.
- Dawać to! - Vorch burknął srogo na tempom puszkę dzierżącą w swoich pewnych, lecz wątłych rączkach pyrakowe dzieło. Vorch nie tracąc więcej czasu, zaczął sprawdzać przyniesione resztki za rdzeniem inteligencji, który dla vorcha był niesamowicie istotny. Ku jego wielkiej uldze wśród poharatanej powłoki sondy sam rdzeń był w żaden sposób nienaruszony. Vorch poczuł wielką ulgę i westchnął głęboko.
- Pyrak przepraszać, że posłuchać głupia ludź. - Szepnął cicho smyrając istotę bytu swego tworu. - Kulka zobaczyć! Pyrak zbudować dla Kulka porządna powłoka! Kulka zobaczyć! - Ostrożnie i czule vorch zawinął w szmaty swój padły twór i przygotował się do odparcia kolejnego szturmu. Miast tego usłyszał charakterystyczny trzask wiążący się z przeładowaniem tarczy. Pyrakowi bardzo się on podobał, gdyż w takich sytuacji mógł wgryźć się swym potężnym arsenałem i umiejętnościami w bezbronną ofiarę niczym potężny wilk w bezbronną owieczkę.
- Oj. - Jęknął vorch. - Ktoś załatwić robaki dla Pyrak? - Zapytał siebie samego retorycznie, od razu znając na ów pytanie odpowiedź.

Jak sam przewidział, przez szybkie wyłączenie MECHów by nie strzelały do przechodzących, z wejścia wyłoniła się wojowniczka Zaćmionych. Przez krótką chwilę zastanawiał się nawet czy nie naszpikować jej ołowiem ze wszystkich dział jakimi na tą chwile dysponował, jednak w takiej chwili musiałby być skończony debilem, by gryźć, a raczej odgryźć, rękę która oferuje mu ucieczkę z tego zadupia.
- Jasna sprawa, że Pyrak iść. - Oznajmił vorch, ładując co się dało do plecaka.

Na statku ludzia, który tak nieuprzejmie zrzucił Pyraka w sam środek tego wszystkiego, ku jego wielkiemu zdziwieniu, został potraktowany jako pełno prawny członek wypadu, a nie jako przeciętnego vorcha jednorazowego użytku. No prawie, bo zapłacili mu mniej niż połowę tego co dostali inni. "Durny ludź, Pyrak zrobić więcej niż ten głupi najemnik z niebieskich." - Vorch, mimo wewnętrznego zawodu, uśmiechnął się parszywie odbierając garść kredytów od ów niemiłego gościa.
- Pyrak polecać się na przyszłość. - Rzekł niemal automatycznie kłaniając się lekko i uprzejmie. - Ale Pyrak uważać, że dla ludź lepiej żeby więcej nie spotkać Pyrak. - Dodał cicho i zimno.

Najlogiczniejszym wyborem do podwózki była dla vorcha Cytadela. Mimo, że SOC najprawdopodobniej przyjmie go prędzej z otwartą celą i kaftanem bezpieczeństwa niż z otwartymi ramionami, to Pyrak już nie mógł się doczekać.

Stawiając pierwszy krok na stacji vorch pociągnął głęboki wdech, delektując się powietrzem swoich nowych śmieci.
- Ah miło wrócić na swoje nowe śmieci. - Odparł przeciągając się swawolnie.

Podbudowany plecakiem pełnych łupów i kontem pełnych świeżo zarobionymi kredytami Pyrak czuł się niezwykle nabuzowany. Aż chciał z miejsca cały hajs przepierdzielić na nowe sprzęty i żarcie. Jednak jego uwagę ponownie zwróciła para ów najemników - asari i niebieskiego słoneczka. Pyrak udając, że kieruje się po skrzyniach, kontenerach i rusztowaniu do kanałów, wskoczył na dogodną pozycje, by móc i bezpiecznie obserwować i ewentualnie śledzić.
ObrazekObrazek Battle Theme - Bloodlust Theme I wish I could invoke some better part of me. I know I'm s'posed to be all "the one", but I have too much fun killing everyone! Obrazek
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

13 mar 2014, o 19:52

Palmira spojrzała na Williama w pierwszej chwili lekko przymglonym wzrokiem. W sekundzie jednak przybrał on swoją naturalną ostrość i trzeźwość. Nie sadziła, że Kraiven mógłby zaproponować jej jeszcze drinka. W końcu po tym, jak wygłupiła się i została przez niego spławiona w pomieszczeniu, gdzie byli odcięci wraz z Pyrakiem przez szalejącą wieżyczkę, myślała, że on nie jest zainteresowany znajomością z nią. Nie miała mu tego za złe, jej też nie interesowali najemnicy ani tym bardziej ludzie. Najpewniej też miał ochotę napić się tak samo jak i ona i nie miał poza tym żadnych zamiarów. A może wtedy to była odpowiedź na to, jak to ona spławiła go z winem? Dużo znaków zapytania.

- Nie mówiłeś, że ludzie potrafią czytać w myślach. - powiedziała, uśmiechając się szczerze, ale trochę złośliwie. Rzadko zdarza jej się okazywać jakieś cieplejsze uczucia, więc mogło to wyglądać bardzo dziwnie. - Masz jakiś ulubiony lokal tu, na Cytadeli?- po tym wyjęła mu z dłoni papierosa i zaciągneła się nim, wypuszczając dym do góry.
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

14 mar 2014, o 14:08

William odwzajemnił uśmiech. Chęć napicia się była nieodłączną częścią po każdej zakończonej pracy. Nawet najemniczej, a już tym bardziej dla człowieka - Nie mówiłem? Oh... - odparł dość żartobliwie, dalej się uśmiechając. W grancie rzeczy nie wiedział czy asari miała ochotę na drinka, czy też może po prostu chciała odpocząć. Jako, że błękitny ostatnimi czasy spędzał czas samotnie, miał zamiar napić się w towarzystwie. Już nawet nie przeszkadzało mu z kim. No...może poza Pyrakiem. To byłoby dosyć komiczne. Już nawet przypomniał sobie ostatnią sytuację w czyśćcu, którą vorch zaprezentował. Nie napajało by to szczerym optymizmem i sympatią ze strony klubowiczów. Zapewne już teraz był tam nie lubiany, choć może się mylił. Jego ostatnie komiczne prezentacje zapewne wprawiły w śmiech nie jednego. W sumie gdyby się tam zatrudnił w roli komika, to może by coś z tego miał? Kraiven rzecz jasna nie zaprotestował asari, kiedy ta wyjęła jego papieros z ust, zaciągając. Smuga jasnego dymu wyłoniła się z jej ust, która była zapachu mięty. Sama Palmira mogła poczuć jej jakże delikatny miętowy smak. Kraiven natomiast, wyjął drugi papieros z opakowania, który znajdował się w kieszeni swojej kamizelki. Nie wyjął zapalniczki, a jedynie lekko chwycił dłoń asari, przystawiając swoje usta ku papierosie, rozpalając swoje zawiniątko. Puścił delikatnie jej dłoń, sam zaciągając papieros tak, że po chwili wypuścił w rozluźnieniu dym z nosa i ust. Będąc zadowolony z jakże szybkiego miętowego przeczyszczenia, zastanowił się przez chwilę na zadane przez Nache pytanie. Miał kilka pomysłów gdzie mógł ją zabrać, ale ostatecznie wybrał ten dość znany i lubiany na Cytadeli. Zresztą, znanej już poniekąd przez Palmirę - Mamy taki zwyczaj...zapraszamy dziewczynę zawsze tam, gdzie się ją poznało - uśmiech ponownie zagościł na jego twarzy dając jej do zrozumienia jaki lokal wybrał - Ostatnio nie dane mi było postawić ci w Czyśćcu drinka. Tym razem nic mnie już od tego nie rozwiedzie - podniósł teatralnie dłoń - Choć ostatni występ Pyraka dał klubowiczom nie małe przeżycie... - wskazał na asari palcem wskazującym odwróconej ręki - No i zwłaszcza tobie - dokończył, podnosząc lewą brew do góry tak jakby tamta sytuacja zapewne dla niej też była problematyczna, a może i zabawna. W sumie sam nie wiedział konkretnie, ale w samym kompleksie syndykatu dało się zobaczyć jej zainteresowanie vorchem pod względem naukowym. Błękitny guzik co wiedział o aminokwasach i innych pierdołach związanych z biologią i chemią. Dla niego vorch to vorch. Inteligenty, czy też głupi, zawsze przydatny. Sam błękitny nie był rasistą i do różnych gatunków, różnie podchodził. W sumie...wspomniawszy Pyraka, sam się zastanowił przez chwilę gdzie mógł się podziać. Nie widział jak wychodził z Palmirą. Czyżby zatrzymali go na stałe na Ozyrysie? To było bardzo możliwe i prawdopodobne. Wszakże vorch chyba sprawił tam nie małe problemy.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

16 mar 2014, o 12:52

Palmira zaciągnęła się mentolowym dymem z lubością, a potem wypuszczając go szybkim podmuchem zastanowiła nad tym, gdzie to Kraivena widziała po raz pierwszy. Początkowo nie skojarzyła faktów, ponieważ w czasie misji nosił hełm, ale niebawem przypomniało jej się, jaka to żenująca historia się z tym wiązała. Skrzywiła usta, to, jak vorch na nią nafukał tamtego dnia nie był najmilszym wspomnieniem. Ceny tego lokalu nie były jej również na rękę. Wolałaby iść do najgorszej speluny, gdzie mogłaby upić się tanio, ale przecież nie mogła tego zaproponować Williamowi. Co by sobie o niej pomyślał? Że jest nałogową alkoholiczką i na dodatek szkoda jej kilku kredytów na lepszy alkohol?

"Chyba nie odwiedzie..." poprawiła w myślach najemnika, najpierw sceptycznie na niego spoglądając. Nie lubiła takich wpadek ze strony mężczyzn, ale z drugiej strony uznała, że Kraiven i tak stawia, a ona będzie traktowała go jak dobrego kolegę, więc nie będzie go do siebie zrażała już na starcie.

- Zatem chodźmy. Mam nadzieję, że masz mocną głowę.

x2 z/t http://cytadela.eu/viewtopic.php?f=38&t ... iec#p21378
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

16 mar 2014, o 14:34

Kraiven po ustaleniu z Palmirą gdzie się udadzą, wielce się uradował. Nie miał zamiaru pić w nieznanych mu małych klubikach czy kawiarniach. Poza tym, miał specjalne plany i chciał jej zagwarantować komfort jaki w życiu jeszcze nie doświadczyła. Tak więc uśmiechnął się słysząc jej odpowiedź. Teraz należało jednak przedostać się do prezydium przez bramkarzy. Akurat miał zagwarantowaną pomoc co do tego typu "przeniesienia".
- Znakomicie - zaczął błękitny - Jednak nie pójdę do klubu odziany w taki sposób - popatrzył po swoim kombinezonie - Umówmy się przed klubem za jakąś godzinę. Obiecuje ci, że nie zmarnujesz tego dnia - mając dalej szyderczy uśmiech na twarzy, który wydawał się mieć jakiś ukryty cel. Will ruszył przed siebie, uruchamiając omni-klucz i wysyłając wiadomość do Harkina. Nie trzeba było długo na niego czekać. Zaraz po tym, obaj panowie udali się w spokoju do punktu, gdzie ekwipunek, a zarazem błękitny, przeszli bezpiecznie przez bramkarzy i posterunek SOCu. Stamtąd droga do jego tymczasowego apartamentu była jak rzut kamieniem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

15 cze 2014, o 15:47

William i Palmira po skończonej dyspucie w kawiarni apollo, udali się do portu kosmicznego cytadeli, mieszczącego się w centrum stacji. Błękitny milczał całą drogę, tylko co rusz obserwując przed sobą okolice. Był wyraźnie czymś zamyślony i nie miał ochotę póki co na rozmowę. Możliwe, że było to spowodowane samą rozmową, która miast odprężyć go, tylko go poirytowała, bądź jeszcze bardziej zmusiła go do wytężenia szarych komórek. Zdecydowanie asari podziałała na niego swoim wywodem, przedstawiając mu za i przeciw co do działania błękitnych słońc. Teraz rodziło się pytanie. Czy myślał tylko o tym, czy też jeszcze o czymś? Nache mogła zauważyć jeszcze jedną istotną rzecz. W przeciwieństwie do niej, nie miał swojego bagażu. A przecież pamiętała cały jego arsenał na Ozyrysie. Gdzieś to musiał składować i przenosić. Ta krótka milcząca konsternacja i podróż między tą dwójką, zakończyła się porcie, do którego za jakiś czas dotarli. Tutaj jak zawsze panował ruch. Jedni śpieszyli się na swój prom, który zmierzał w inny rejon galaktyki, drudzy żegnali się czule, obejmując i całując, a nawet obiecując sobie, że znów się zobaczą, a jeszcze inni, nerwowo siedzieli na krzesłach, wyczekując coś, bądź kogoś. Will i Nache doszli do kolejki osób, ciągnących się przez czytniki i ochronę. Nie minęło trochę czasu, aż przeszli przez kontrolkę i przeszli ostatni punkt bezpieczeństwa stacji. Skierowali się na wprost, do hangaru, gdzie znajdował się duży statek kosmiczny, który miał ich zabrać na Omegę. Siostrzaną i mroczną stację Cytadeli. W przeciwieństwie do tej, tam nie było zasad, nie było ochrony. Byłeś zdatny tylko na siebie. W pewnym momencie, kiedy byli praktycznie sami w okolicy, gdzie większość już była blisko promu, Will nagle odpowiedział - Nache - spojrzał na nią poważnie, po czym zwrócił swój wzrok na prom, zmierzając ku niemu tym samym - Ta rozmowa w kawiarni... bardzo mi pomogła. Zobrazowałaś mi raz jeszcze klarownie jak to wszystko działa i jak do tego podejść - zmrużył oczy - Jednak jak mówiłaś, błękitne słońca to moloch, ale każdy moloch i korporacja, ma swoje rozgałęzienia w hierarchi - zerknął na moment na nią, wyszczerzając ku niej oczy, udającego inteligenta jakby wszystko wiedział - Każda placówka ma swojego szefa, który ten rządzi się swoimi prawami. Robi co chcę i co uważa za słuszne - skrzywił się, przypominając sobie Taraka - Blue tam nie ma nic do gadania. To zupełnie inne terytorium. Inne prawa. - spojrzał znów poważnie na Nache - Dlatego nie pozwolę cię tknąć na Omedze przez nikogo. Ochronię cię, obiecuje - odpowiedział to stanowczo. W zasadzie można było się zastanawiać skąd tak nagle William zareagował. Czyżby jednak coś czuł do Nache, choć bał się to szczerze powiedzieć? Czy też może chciał być po prostu miły i odwdzięczyć się jej za pomoc i poradę w realizacji jego planów?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

15 cze 2014, o 18:08

Ten dzień był ciężki dla Palmiry, ale ostatecznie okazał się niezwykle udany. William ukorzył się przed nią, uznał jej wyższość, uznał jej wiedzę i inteligencję a także nie śmiał nawet wejść z nią w dyskusję bo wiedział, kto wyjdzie z niej zwycięsko. Wprost wspaniale. W takich okolicznościach asari nawet nie potrzebowała więcej uwagi z jego strony. Co prawda nie chciał z nią układów i być może będzie musiała prędzej czy później wbić mu sztylet w plecy, ale przynajmniej jeszcze nie teraz. I nawet zapomniała o tych swoich małych "uczuciach" do niego. Nie chciał nic więcej od niej, dał za wygraną, to wystarczyło Nache.

I jeszcze Blue Suns, którzy opłacali jej jedzenie i "inne przyjemności". Jej sytuacja materialno-psychiczna zmieniła się tak diametralnie w ciągu ostatniego tygodnia, że to aż nie do uwierzenia. Dlatego Palmira szła za Williamem do doków zatopiona w swoich marzeniach o sobie, Mordinie- jej przyszłym mentorze, o dobrze płatnej pracy i stabilizacji materialno-duchowej.

William był milczący całą drogę i bardzo to było Palmirze na rękę. Mogła poukładać sobie w głowie pewne sprawy i posprzątać ten bajzel w głowie, który zrodził się ostatnio. Plan był prosty: uspokoić się emocjonalnie u Derieta, wykonać sumiennie robótkę dla BSów, zjednać sobie Mordina, zasłynąć przy przygotowaniu jakże istotnej szczepionki. Już sama zabawa z przygotowywaniem szczepionki- testy na ludziach, mutacje genetyczne, badania do późnej nocy i udawana troska o pacjentów- coś wspaniałego. Jakże za tym tęskniła. A potem wszystko potoczy się samo. Dostanie kolejne propozycje, może Mordin będzie miał dla niej kolejne robótki!

Nagle z zamyślenia wybił ją William. Spojrzała na niego zamglonym wzrokiem, wciąż nieco otępiała.

- A zadowala cię posadka kogoś w placówce na zadupiu? - spojrzała na niego z podniesionymi brwiami. Stawiała na szczerość i otwartość. - Mnie by nie usatysfakcjonowała. A im dalej tym coraz ciężej. Więcej odpowiedzialności równa się więcej ryzyka, takie są prawa brudnej polityki. Nigdy nie wiesz, z której strony oczekiwać sztyletu w plecy. Czy nie podobnie było z Tarakiem? Czy i na niego nie czychało całe mnóstwo szponów? Pomyśl sam. - powiedziała, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że być może i samemu Williamowi przeszło to nie jeden raz przez myśl, żeby zlikwidować Taraka. - Blue to jeden z wielu pionków, choć on akurat, z tego, co zauwazyłam, może nie ma zbyt wiele klasy, ale za to nie jest głupi. Więc może nastepnym razem bądź dla niego bardziej jak partner a nie przydu... - ugryzła się w język i poprawiła - niż... podwładny. I nie stawiaj się i nie obrażaj. Tu nie o to chodzi. Mogłes przewidzieć, że Blue nie będzie zachwycony twoim pomysłem i mogłeś się na to przygotować. Rozegrac to wszystko z gracją, że nawet nie zauważyłby, że tak na dobrą sprawę robisz to, na co masz ochotę. Tymczasem teraz Blue ma cię za kogos, komu za dużo się wydaje. I pomyśli sobie pewnie, że jeśli dostaniesz wyższe stanowisko, to będziesz mu tylko robił pod górke. Jemu i innym wysoko postawionym w hierarchii. - wszystko to wymówiła jednym tchem. Za chwilę jednak opanowała się i ochłoneła. - Wybacz... to znaczy... nie obrażaj się za mój ton i bolesną szczerość, ale ... jak chyba zauważyłeś i jak już wspominałam, lepiej, żebyśmy między sobą wyrażali się wprost i bez niedomówień. Te są niepotrzebne w sprawach biznesowych. - westchnęła, przypominając sobie za późno, że miała być zdystansowana i nieufna względem Williama. A póki co wyszło na to, że korumpuje go przeciw organizacji. Ostatnie słowa Williama wprawiły ją w lekkie osłupienie. Zaniemówiła i wzniosła brwi. - Ok... - wydukała z siebie w końcu, nie wiedząc, co ma powiedzieć. - Dam sobie co prawda świetnie sama radę. Mieszkałam na Omedze tyle lat, że mogę ją nazwać moją małą, mroczną ojczyzną, ale miło z twojej strony. - skwitowała, wsiadając do promu razem z tłumem innych pasażerów.
z/t
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

15 cze 2014, o 22:20

Ingerencja Palmiry w jego małym świecie nieco poplątały sytuację. Pod kątem czysto biznesowych, a nawet psychicznych. Nagle, znalazła się kobieta, która nie dość, że miała dziwny na niego wpływ, to jeszcze potrafiła wywrócić do góry nogami jego przekonania i wątpliwości. W pewnym sensie, pomógł mu zrozumieć pewne sprawy, a z drugiej namieszać. Przeznaczenie zgotowało mu niezły orzech do zgryzienia. Kiedy rozpoczęli rozmowę, Will czuł się zgniatany, nie dość, że emocjonalnie, to jeszcze poczuł się przy niej jak mały dzieciaczek, który praktycznie mało co wiedział o świecie - Oczywiście, że nie zadowala - odparł poważnie, kontynuując - Jednak od czegoś trzeba zacząć. Omega jest miejscem bez praw. Nie respektuje się tam go. Błękitni tym bardziej go nie respektują - spojrzał na nią na chwilę, po czym przed siebie, parsknąwszy - Wiesz na czym mi zależy? Na honorze. Brzmi to trochę śmiesznie, ale praca najemnika u błękitnych, zwłaszcza na Omedze, to bagno. Ludzie giną w wojnach gangów. Nie liczą się z cywilami. Nie oszczędzają na pieniądzach, nie dbają o bezpieczeństwo. Chcę to zmienić - skrzywił się - Jednak jak widać, to będzie długa i powolna droga. Dlatego pomysł z rozwiązaniem wirusa jest priorytetem - zastanowił się na moment, analizując to co powiedziała odnośnie kontaktów i wbijania sobie nożów w plecy. Will wcale nie zamierzał działać jak Tarak, a widać tak właśnie na niego patrzyła. Na nieokrzesanego wymoczka, pragnącego władzy i siły, wprowadzającego dyktaturę - Dlatego Palmiro, aby to uczynić wcale nie zamierzam robić sobie wrogów. Jednak jak sama powiedziałaś, zawsze znajdą ci tacy, którzy chcą ci przeszkodzić w dostaniu się na szczyt by szkodzić na twojej karierze ze względu na swój interes. Jednak...Omega to Omega. Cytadela to Cytedela. Układ Terminusa rządzi się swoimi prawami i polityką biznesową. Blue nie jest głupcem to prawda, ale też musi zdawać sobie sprawę z tego, że nie będę wiecznie na jego usługach. Poza tym...nigdy nie byłem. Od początku mojej kariery, działam na Omedze. Dlatego, mam tam większy posłuch i szacunek. Zwłaszcza u Tariana - tu nawiązał do turianina, który w przeciwieństwie do Taraka, myślał i działał logicznie i zdyscyplinowanie. Jednak dalej, nie obchodziły go inne jednostki cywilne i możliwość większego zarobku. Może to właśnie jemu zaproponuje te zmiany? Czas pokaże - "Przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej". Z Blue tak czyś jak, zawsze będę miał kontakt. Nie zamierzam z niego rezygnować, gdyż zapewnia mi profity. Poza tym...nigdy nie powiedziałem, że będę grał jak on i organizacja mi zagra. Mało jeszcze o mnie wiesz, ale masz rację. Popracuję nad moją "gracją" - zachichotał, skończywszy mówić i wsiadł na prom wraz z asari. Nie był on stosunkowo duży, ale i nie mały. Kiedy zajęli miejsca dla wyższej klasy, to znaczy lepiej sytuowana miejsca dla dwóch osób przy oknie, zapięli pasy i czekali na odlot. Po jakimś czasie, opuścili oni Cytadelę. Will znów patrzył jak oddala się od spokojnego mu miejsca - Znów wracam na brudne śmieci by zrobić tam porządek - skwitował przy asari, przy której siedział, po czym spojrzał na nią, uśmiechając się i dopowiadając - Ale jest jeden plus. Poznałem ciebie. I z tego się cieszę - położył delikatnie dłoń na jej dłoni, uśmiechając się znów pogodnie i przyjaźnie i wpatrując się w jej ładne oczy. Znów poczuł to niesamowite pragnienie gdy po raz pierwszy ją spotkał. Znów byli i siedzieli tak blisko siebie i tylko ładny zapach perfum i oddechów ich ograniczał. Możliwe nawet, że i przez dystans pomiędzy ostatnimi wydarzeniami. Jednak widać, Will powoli się przełamywał. Długo zajęło mu na przemyślenie niektórych spraw związanych z Palmirą. Traktował ją już jak bliskiego przyjaciela, choć dalej oczywiście jej nie ufał. Nie ufał praktycznie nikomu, ale czasem dobrze jest mieć kogoś bliskiego, z kim można porozmawiać i zrozumieć się nawzajem. Zwłaszcza, że oni to zrobili dosłownie w jedną noc poprzez jedno połączenie. Błękitny dalej miał mętlik w głowie co prawda i dalej nie wiedział jak z tym podchodzić do Palmiry, a ta z drugiej strony, doskonale wiedziała i wykorzystywała to na każdym kroku.

z/t
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

28 wrz 2014, o 20:04

Nie pytał o nowe imię i nazwisko, domyślił się, o co mogło chodzić. Nie ukrywał, że było to dla niego trochę niecodzienne, ale to nie była jego sprawa. Cóż dopóki Irene nie łamie prawa na jego oczach to podporucznik nie miał nic przeciwko. Kiedy tylko Irene zniknęła za drzwiami, Marshall oparł się o nie wzdychając ciężko. Poszedł na taras zapytać, co trzeba zrobić i tak jak myślał było trochę rzeczy, przy których mógłby pomóc matce. Nawet się nie obejrzał jak minęły dwie godziny i już trzeba było się zbierać na prom. Hearrow przebrał się jak wypadało w mundur, jakoś tak czuł się w nim bardziej poważnie, a ludzie traktują go od razu inaczej.
W krótkim czasie dotarł do portu z przewieszoną przez ramię swoją torbą oraz drugą należącą do Irene w ręku. Ufał, że Francuzka nie będzie miała problemu z odnalezieniem go wśród tłumów zwłaszcza, że stał zaraz przy promach lecących na Cytadelę. Ku jego zdumieniu nie zmierzała wcale do niego sama. Na twarzy Arrowa pojawił się uśmiech od ucha do ucha na widok pani doktor Harvin. Nie miał pojęcia gdzie Olivia podziewała się przez ten czas, ale żałował, że i jej nie zaprosił na obiad. W końcu przetrwali na Shodan razem i chociaż tyle mógł jej zaoferować.
- Cześć Olivia. Gdzieś ty była jak cię nie było? – domyślił się, że cała ich trójka w komplecie udaje się w to samo miejsce. To było miłe, przynajmniej faktycznie mogliby się zaszyć gdzieś z tą butelką whisky. Zwłaszcza, że Hearrow miał na ten alkohol coraz większe chęci i nie widział przynajmniej na razie żadnych przeciwwskazań.
Pozwolił kobietom wsiąść pierwszym i zająć miejsca, po czym od razu do nich dołączył upychając ich torby tak, aby nie przeszkadzały podróżującym. Musiały mu wybaczyć, gdyż zaraz jak tylko wylecieli w przestrzeń kosmiczną podporucznik zdrzemnął się na dość znaczną chwilę, żeby nie powiedzieć, że zwyczajnie zasnął. Cóż, takie podróże zawsze doprowadzały do tego, że Marshall lubił się przez drogę przespać, aby już na miejscu mieć trochę więcej siły i ochoty do jakiegokolwiek działania.
Oficer jakby przyzwyczajony do podróży Ziemia-Cytadela doskonale wczuł się w czas i akurat, kiedy dokowali przebudził się. Przeprosił obie kobiety za to, że przez całą drogą nie udzielał się w rozmowie, po czym wyszedł z promu zaraz za nimi. Dopiero stawiając na stacji pierwsze kroki odetchnął z ulgą i udał się, aby przejść standardową procedurę celną. Chciał jak najszybciej dostać się do mieszkania, przynajmniej zostawić bagaż.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

28 wrz 2014, o 21:12

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Od razu po wyjściu z domu Hearrowa, Irene zadzwoniła do Olivii i umówiła się na odlot z Ziemi. Londyn pochłonął jej uwagę na tyle, że gdyby nie przypomnienie ustawione wcześniej w omni-kluczu, zapewne nie wyrobiłaby się na czas. Udało się jednak, i całe szczęście. Gdyby podporucznik odleciał z jej bagażem, czekałaby ją ciężka noc.
Spotkała się z Olivią przed wejściem do portu, a z Marshallem już w środku, przy promach. Pozwoliła im się przywitać, czując dziwne zadowolenie z tego, że są tam we troje. Przynajmniej była pewna, że co by się nie wydarzyło, oni sobie już z tym poradzą. Uśmiechnęła się do swoich myśli. Może na promie nie oszaleje WI i współpasażerowie nie zaczną się zabijać nawzajem.

Podróż była długa i Irene część spędziła na rozmowie o pierdołach, a część biorąc przykład z Marshalla - śpiąc. W ich obecnym stanie każda godzina snu powoli pomagała im wracać do stanu używalności, do którego jeszcze im było daleko. Ktoś jej kiedyś powiedział, że po jednej zarwanej nocy potrzebne są trzy przespane dłużej niż zwykle, żeby zregenerować organizm. Nie wiedziała ile jest w tym prawdy, ale była pewna, że ktokolwiek to wymyślił, nie uwzględnił biegania po tonącej podwodnej stacji. Będą potrzebowali co najmniej tygodnia snu.
Procedurę celną przeszła bez problemu, bo SOC miało jej dane od ostatniej wizyty. Te właściwe. Potem zatrzymała się gdzieś, gdzie nie przeszkadzała szwędającym się w tę i z powrotem podróżnym.
- Wróciliśmy - podsumowała. - Co teraz? Na pewno tym razem nie chcę wsiadać do pustych transportowców. Idziemy gdzieś, gdzie czeka na nas alkohol i błoga nieodpowiedzialność, czy macie inne plany...?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

30 wrz 2014, o 20:40

Cytadela. Nie był to wymarzony cel jej podróży, nie mniej nie zamierzała marudzić. Usunięta z baz danych Przymierza, nie powinna się martwić, że jednak coś pójdzie nie tak podczas przekraczania Strefy Celnej. A jednak ciężko jej było do końca wyplenić ze swoich myśli niepokój. Bo co takiego im powie, kiedy wyskoczy, że Olivia Harvin dla nich jest Dalią Antonov, lekarzem pokładowym Widma Jessicy Stark?
Mimo wszystko stawiła się o umówionej porze w porcie w Londynie, dostrzegając przy wejściu Irene. Przyspieszyła kroku, ruszając oczywiście w jej stronę, z walizką pod pachą. Wdzięczna, że o nic nie pytała, pozostało im odnaleźć Marshalla. Coś jej mówiło, że nie bez powodu ta chciała, aby chor... podporucznik leciał razem z nimi. Dyskretnie przyjrzała się Irene. Jej bagaż miał mężczyzna. Czyżby spędzili owocną dobę w Londynie?
- Musiałam się wyspać i zmyć z siebie Shodan.
Stwierdziła może nieco lakonicznie, ale na pewno wymownie. Zaczerwieniona skóra na rękach mogła świadczyć o tym, że pani doktor rzeczywiście szorowała się jakąś szczotą ryżową, aby na pewno na jej ciele nie pozostał chociażby mikroślad z tej upiornej stacji.
Będąc już na promie, na swoim miejscu, Olivia starała sie włączyć w rozmowę oraz, co ważniejsze, nie zmrużyła oczu przez całą podróż. Powiedzmy, że nie odczuwała zmęczenia, choć tak naprawdę zwyczajnie bała się, że kiedy tylko spróbuje zasnąć, obudzi się szarpana przez załogę będącą w niewoli pokładowej WI.
Cytadela niewiele zmieniła sie od jej ostatniej wizyty, a przynajmniej takie wrażenie odniosła pani doktor. Na szczęście nikt nie obejrzał się na nią, nie wydawał się być także jej osobą specjalnie zainteresowany. Nie chcąc wyglądać... cóż, nieswojo, odwróciła się do Marshalla i Irene.
- Najpierw powinnyśmy gdzieś zostawić bagaże. Dla wygody.
Nie ustaliła jeszcze z Irene gdzie konkretniej zatrzymają się na stacji, tak więc gdzieś wydawało się być najodpowiedniejszym określeniem. Jako że była jej kolej, Olivia nabrała powietrza w płuca i... przeszła. Nic ją nie zatrzymało. Ani nikt. Obejrzała się jeszcze dyskretnie przez ramię za siebie, ale funkcjonariusze tkwili dalej niewzruszeni. Odetchnęła.
- Popieram alkohol. Dobry alkohol.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

11 sty 2015, o 14:43

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Gdyby nie informacje, którymi wreszcie postanowił podzielić się z nią Roy, Lex z całą pewnością znalazłaby sposób, żeby zmyć ten uśmiech wyższości z twarzy mijanego małżeństwa. Zaczynało ją irytować miejsce, w którym się znaleźli i całe szczęście, że brat przyciągnął jej uwagę, bo pewnie wcześniej czy później narobiłaby tu strasznego chaosu. A przecież dopiero przyleciała na Cytadelę. Nie chciała od razu mieć do czynienia z SOC.
- Roy... - westchnęła z rezygnacją, po czym nastąpiło długie milczenie. Miała ochotę opieprzyć go za to, że wpakował się w jakieś gówno, gorsze jeszcze od tego, co ona przeszła na Illium. Tam też wchodziły w grę duże kwoty, tylko trochę od innej strony miała do nich dostęp. I pewnie wybiłaby ten pomysł z głowy nie-tego-Crimsona, gdyby nie chodziło o pancerze. Z wyrazem niezadowolenia na twarzy wyrwała mu znów datapad i z powrotem się w niego zapatrzyła. Nie powiedziała nic więcej. Jak mogła się od tego odwrócić? Bardziej teraz chciała tych schematów, niż milionów kredytów. Mogłaby przekazać je jeszcze komuś innemu, niż cały ten van Grottger czy Przymierze. Ale z całą pewnością nie zamierzała o tym pomyśle w ogóle wspominać. I tak pewnie nic z tego nie będzie. Uśmiechnęła się lekko i ruszyła za bratem.
- Jakoś zdobyć - powtórzyła, zbiegając po schodach już na zewnątrz i kierując się w stronę postoju taksówek. - Chcesz porwać volusa, związać go i poturlać do hotelu? Czy mam zemdleć obok niego, a jak się przejmie to ukradkiem przeszukasz wszystkie kieszonki jego kombinezonu i przeskanujesz jego omni-klu... - zmarszczyła brwi, urywając w pół słowa. - To nie jest taki głupi pomysł. Jak się znajdę blisko, to mogę mu w omni-kluczu pogrzebać. Tylko muszę być wtedy przytomna.
Wsiadła do taksówki, rozważając oba swoje pomysły. Turlanie volusa wbrew jego woli przez Cytadelę, choć efektowne, nie mogło być legalne. Nie to, żeby sczytywanie danych z jego omni-klucza bez jego wiedzy było...

W porcie wyskoczyła z pojazdu i rozejrzała się.
- Wiesz chociaż jak wygląda? Czym leci? Skąd leci? - włączyła omni-klucz, by zajrzeć w rozkład lotów. Chciała sprawdzić, czy jest jakiś transport publiczny, który według planu dolatywałby na Cytadelę dokładnie o tej piętnastej trzydzieści. - Nie chcę psuć nastroju, ale jak będzie mieć obstawę to nie poszalejemy. - Uniosła wzrok na brata. - Ty coś zaplanowałeś w ogóle, czy zrzuciłeś wszystko na mnie? Czy w razie czego mogę mówić, że to twój pomysł i twoja wina?
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek

Wróć do „Krąg Prezydium”