Podobnie było z Amonem w przypadku Malcolma. Nie do końca wiedział czego ma się po nim spodziewać. W końcu w ciemno pytał przypadkowa osobę o to czy werbuje kogoś do załogi. Tak czy siak turianin oznajmił, że rzeczywiście szuka pewnych osób, po czym poprosił swego rozmówcę, by podążał za nim. Żołnierz to też czyniąc szedł za nim równym tempem. Nie za szybko, nie za wolno. Nieznajomy zaprezentował mu statek, którego jest dowódcą. Chwilę potem Malcolm kiwnął raz głową, że byłby zainteresowany. Obecnie. Zamierzał posłuchać co dalej ma do powiedzenia pan... Amon Pallin. Tak się przedstawił. Zrobił na Malcolmie wrażenie, gdy przedstawił się jako Widmo. Serio jest jednym z nich? Auć. No to nieźle trafił zagadując do Widma. Rzeczywiście doskonale wiedział, że współpraca z Widmami nie jest najłatwiejsza - wręcz przeciwnie. Z drugiej strony było to też życie pełne wyzwań, adrenaliny, a co za tym idzie dość ciekawe. Zależy też dla kogo. Kiedy przyszła kolej, aby wreszcie znowu coś powiedzieć szeregowy dość szybko ułożył sobie odpowiednie zdanie w głowie do wypowiedzenia.
-Mi też jest miło poznać jedno z Widm. Tak, należę do Przymierza. Szeregowy Malcolm Boulevard. Od kilku miesięcy w stanie... no spoczynku. Dowództwo uważa, że wie lepiej czy nadaję się z powrotem do czynnej służby czy nie.- stwierdził nieco ze zrezygnowaniem przypominając sobie notatkę przysłaną mu prosto z góry. Cytując "tymczasowo zostanie pan na Cytadeli do czasu, aż nie znajdziemy dla pana odpowiedniego stanowiska." Odpowiedniego? Że niby oni nic nie sugerowali? Najśmieszniejsze było właśnie to, że kilku lekarzy na Cytadeli go już badało, kilku nawet pod względem zdrowia psychicznego i nie znaleźli żadnych przeciwwskazań. No ale cóż - dowództwo to Alfa i Omega, więc muszą mieć we wszystkim rację. Nie miał jak im się sprzeciwić, ponieważ mógłby zostać ukarany za niesubordynację, bądź lekceważenie rozkazów.