Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Ambasada Turiańskiej Hierarchii

1 wrz 2013, o 08:22

Qeirana chwile popatrzyła na szklanki wypełnione płynem i idąc w ślady za Axandrem napiła się nieco. Nie sądziła, że zwykła woda sprawi, że poczuje się o wiele lepiej. Żywsza i nieco bardziej pełna energii niż poprzednio. Stres i ciągle analizowanie sytuacji spowodował, że jej organizm prawie zapomniał jej poinformować, że jeszcze trochę i turianka się odwodni. Do tego przecież nie mogła dopuścić, bo w końcu miała spotkanie z radnym za chwile. Wypiła jeszcze ze dwa mniejsze łyki nie licząc tego poprzedniego po czym postawiła szklankę z powrotem na miejsce i przetarła nieco swoje oczy. Wyglądała przez chwilę nieco tak jakby właśnie obudziła się z jakiegoś koszmaru.
Gdy tylko już ogarnęła swoją osobę zerknęła na Axandra. Widziała, że się denerwował, ale teraz nie mogła w żaden sposób mu pomóc. Zazwyczaj pomagało dobre słowo, klepnięcie w ramie czy nawet zwykłe położenie tam dłoni jednak w tym momencie nie mogła sobie na to pozwolić. Trudno było się nie domyśleć, że całe biuro radnego nafaszerowane jest kamerami, których obraz wciąż jest przez kogoś oglądany. Takie zachowania mogłyby być odebrane jako rodzaj sympatii turianki do polityka, a zarazem też określone jako bardzo nieprofesjonalne w związku z zawodem jaki oboje wykonują.

Wejście radnego od razu obudziło Qeirane z przemyśleć. Jak na rozkaz wyprostowała się ładnie i splotła dłonie przed sobą. Nie omieszkała też krótko skinąć głową na przywitanie. Dopiero po chwili dotarło do niej, że pierwszy raz go widzi i z chęcią przyjrzałaby mu się bardziej gdyż wrażenie jakie robił było bardzo pozytywne. Nienaganna postawa i ten wzrok niezdradzający żadnych emocji czy też intencji. Dla turianki to poniekąd były wyznaczniki dobrego dyplomaty czy polityka, gdyż dają mu pełne pole do popisu w trakcie obrad czy też spotkań mających na celu pozyskanie wiele dla swoich.
Gdy tylko zostało jej pozwolone turianka usiadła na fotelu przed radnym. Jej żuwaczki lekko się poruszyły. Właśnie w tym momencie opanowała sie aby nie dać upustu swojemu zmęczeniu i nie pokazać, że czynność jaka własnie wykonała była dla niej spełnieniem marzeń. W szpitalu siedziała jedynie na zimnej podłodze, a tutaj ma możliwość zasiadać nie dość, ze w gabinecie radnego Hierarchi Turian to jeszcze na jednym z najbardziej wygodnych foteli.

Poproszona o wyjaśnienia zerknęła jeszcze tylko na Axandra żeby ten nie odezwał się pierwszy. Oczywiście on powinien mówić, bo był w tym najdłużej jednak jego zdenerwowanie i zachowanie przed gabinetem jednego z najbardziej wpływowych turian na Cytadeli mogłoby doprowadzić do bardzo nieprzyjemnego obrotu spraw.
W końcu turianka zebrała się i zaczęła wypowiedź:
- Siedzący tu obok mnie pan Likulus dotarł przede mną do szpitala Huerty, gdzie wcześniej rozmawiał on z doktor Irikią. Miałam być jego ochotniczym wsparciem w tej sprawie jednak sytuacja potoczyła sie zupełnie inaczej niż było zamierzone. W chwili gdy mieliśmy wyjść ze szpitala została na niego nałożona kwarantanna. Ani my ani nikt z SOC nie został poinformowany o interwencji ze strony rady dlatego właśnie z braku informacji wywiązała się niepotrzebna wymiana ognia między ludźmi, a turianami gdzie prawdziwy wróg ukrywał sie pod tożsamością lekarzy. - turianka zerknęła na Axandra w razie czego gdyby chciał coś dodać. Wpierw opisała sprawę krótko i szybko też dodała wyjaśniając. - Jest to skrótowy opis i zarazem najbardziej konkretny, jednak podejrzewamy, że ma pan w zanadrzu pytania, na które z checią ja i pan Likulus odpowiemy. - nie wiedziała tak na prawdę jak rozpocząć tą rozmowę toteż chciała wylać z siebie wszelkie fakty szybko i konkretnie. W końcu była i tak już zmęczona, ale starała sie zachować twarz.
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Axandr Likulus
Awatar użytkownika
Posty: 197
Rejestracja: 14 mar 2013, o 01:08
Miano: Axandr Likulus
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Polityk
Kredyty: 31.000

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

1 wrz 2013, o 15:10

Axandr słysząc drugą połowę wypowiedzi swojej koleżanki po fachu nie potrafił zachować kamiennej twarzy. Wzmianka o ludziach zarówno tych przebranych za lekarzy jak i o tych drugich z którymi doszło do przypadkowej wymiany ognia, sprawiła że przez chwilę na twarzy nowego pracownika ambasady pojawiło się zaskoczenie i coś jeszcze... jakieś zdenerwowanie. Nie planował już teraz mówić wszystko radnemu, liczył raczej na możliwość przedstawienia całej historii powoli, od samego początku. Nie zaś zaczynając od jedynej informacji jaką kazano im zachować dla siebie. Nie chodziło o to że planował ukryć coś przed siedzącym teraz naprzeciw turianini, nie wiedział jednak czy turiański członek Rady został poinformowany o całej akcji, czy w ogóle ktoś z Rady o tym wiedział. Do końca nie miał bowiem Aksa pewności kto odpowiadał za tych ludzi, zawsze to co mu powiedział ich zwierzchnik mogło być kłamstwem.

Spróbował opanować emocje. - Chyba popadam w paranoję - pomyślał. Wersja w której turiański radny nie wiedział o wysłaniu zbrojnego oddziału do szpitalu była wręcz nieprawdopodobna. Spróbował trochę się rozluźnić. Odruchowo jednak spojrzał w kierunku siedzącej obok turianki, z odrobiną niepewności malującą się na twarzy. Wciąż miał wątpliwości czy tak szybkie przejście do rzeczy, było najlepszym wyjściem. Słowa jednak padły i teraz Likulus wyczekiwał co powie Radny.
ObrazekObrazek mój numer gadu - 38541854
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

5 wrz 2013, o 13:15

Choć osoba Radnego wydawała się dystyngowana i poważna, jego wzrok nie był ostry ani też oceniający. Patrzył się na dwójkę turiańskich dyplomatów łagodnie. Kto jak kto, ale on nigdy nie wydawał żadnych osądów bez dogłębnej analizy sytuacji. A że jego podopieczni zostali zamieszani w dość niekorzystną dla niego sprawę, musiał poświęcić im zarówno dużo czasu, jak i uwagi. Nie przerywał kiedy mówili. Właściwie w ogóle się nie ruszał, tylko duże, ciemne oczy błądziły od jednej do drugiej osoby.
- Zacznijmy od początku, gdyż czegoś tutaj nie rozumiem. Dlaczego Pan Likulus w ogóle miał dotrzeć do szpitala Huerty i w jakim celu wcześniej rozmawiał z doktor Irikią?
Radny zmrużył swe ślepia. Coś mu się wyraźnie nie podobało. I nie do końca miało do związek z jego dyplomatami.
- Rada nie poinformowała o interwencji, gdyż Rada nie planowała żadnej interwencji i nic o ów interwencjach nie wiedziała. Cokolwiek tam się działo nie podoba mi się to. A wasz udział już tym bardziej. Sam nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
Ciężko oparł się o obity w skórę fotel. A myślał, iż to posiedzenie może być wykańczające psychicznie.
- Od początku i ze szczegółami proszę.
Axandr Likulus
Awatar użytkownika
Posty: 197
Rejestracja: 14 mar 2013, o 01:08
Miano: Axandr Likulus
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Polityk
Kredyty: 31.000

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

5 wrz 2013, o 16:30

A jednak Rada o niczym nie wiedziała. Ta informacja wręcz zszokowała Axandra i na tyle skutecznie, że nie udało mu się w najmniejszym stopniu ukryć swojego zmieszania i zaskoczenia. I nie tylko chodziło o możliwość zaistnienia bardzo poważnego błędu, czy samodzielnego działania jakiegoś ambitnego czy niekompetentnego urzędnika. To jeszcze nie było aż takie złe, ale jeśli w interwencję w Huercie wmieszały się jakieś trzecie siły? Czy ktoś może mieć w ogóle takie wpływy, by w ten sposób zinfiltrować i wywieść w pole służby Cytadeli? Turianin westchnął i sięgnął po szklankę z wodą. Całkiem sporo było do sprawozdania, lepiej byłoby gdyby głos go nie zawiódł.

- Dziś z samego rana zgłosiłem się do ambasady Hierarchii. Zostałem tu przeniesiony z Sarlik, w związku z brakami kadrowymi. - Wspominając o brakach kadrowych Axandr trochę się zmieszał, dokładnie zdając sobie sprawę co je spowodowało. Może były to zbędne informacje, ale wolał podkreślić swój brak doświadczenia związany z pracą w takim miejscu jak Cytadela.
- Przyjął mnie Pan Marux Pavantiv, poinformował mnie o moich nowych obowiązkach w Korpusie Dyplomatycznym i po tym jak wyraziłem moją gotowość do pracy zlecił mi odebranie Pańskiego Gościa. Przyznam, nie liczyłem że od razu otrzymam jakiekolwiek zadanie. Spodziewałem się, że ktoś mnie oprowadzi po ambasadzie, pokaże przyszłe miejsce pracy i po tym będę mógł odejść załatwić formalności związane z przylotem. Prosto z promu przyszedłem do Ambasady bo chciałem zrobić dobre wrażenie na przełożonych. - Turianin patrzył się wprost na Radnego, miał nadzieję że nie rozwleka się zbytnio i że zrozumiał intencje swojego przełożonego.
- Byłem zaskoczony tak szybkim powołaniem do aktywnej służby - Odezwało się tutaj w nim wojskowe wyszkolenie - Ale były to wczesne godziny jak mówiłem, w Ambasadzie było dość pusto i założyłem, że wynika to jedynie z problemów kadrowych. W końcu przyprowadzenie jednej osoby do Ambasady, nie jest aż tak wymagającym zadaniem. Przynajmniej wtedy tak mi się wydawało.
- Kiedy się pojawiłem na peronie, pociągu jeszcze nie było. Nie czekałem jednak długo. - Po tych słowach Aksandr zrobił krótką przerwę, by złapać oddech i by przypomnieć sobie dokładnie co się wtedy wydarzyło. Po kolei. Kiedy zaczął znowu mówić, był lekko poddenerwowany.
- Od razu wydawało się, że coś jest nie tak. Pociąg wyglądał na pusty. Nikt nie stał w przedziałach, nie było nikogo przy oknach. Nie zwróciłem wtedy uwagi na inne wagony, jedynie na ten jeden wyróżniający się. Kiedy pociąg staną i drzwi się otworzyły. Wybuchła panika. Wszyscy zaczęli wybiegać ze swoich przedziałów. Poza jednym. Kiedy drzwi się otworzyły, wydobywał się z niego jedynie jakiś dym w pierwszej chwili, potem wybiegła z niego qurianka krzycząc coś. - Axandr mówił teraz zauważalnie szybciej, przypominając sobie nie tylko obrazy ale i emocje jakie nim kierowały.
- Nie wiedziałem co wtedy robić. W pierwszej chwili chciałem wbiec do przedziału, instynktownie, ale za qurianką wyszedł następnie jeszcze turianin, jeden z ochroniarzy doktor Irikii, niosąc na rękach nieprzytomną Panią doktor. - Teraz już turianin oderwał wzrok od swojego rozmówcy i spuścił wzrok w dół, kierując spojrzenie na swoje dłonie, którymi teraz zaczynał się bawić ze zdenerwowania. Kropelki potu zaczęły występować mu na głowie..
- Nim jeszcze żołnierz, nazywał się Wander... Wander Cartus. Mówił, że jest porucznikiem - Może Axandr nie wyglądał jak ideał polityka, nie wzbudzał z miejsca zaufania czy podziwu, ale miał świetną pamięć do imion, co w tej chwili niewątpliwie było bardzo pomocne. Powiedział kim jest kobieta którą wyniósł, przystąpiłem do udzielania jej pomocy. Ona... - Tu turianin zrobił dłuższą pauzę wyraźnie już wstrząśnięty.
- Miała całą twarz pokrytą skórą - Powiedział podnosząc prawą rękę do twarzy i zasłaniając ją ręką by lepiej oddać znaczenie następnych słów, a może zwyczajnie łatwiej mu było w ten sposób o tym mówić, kiedy gestykulował. Nic nie widziała i nie mogła oddychać. Nie byłem stuprocentowo pewien kim jest, jej rysy twarzy były... trudno było z pewnością cokolwiek o jej twarzy powiedzieć bez oczu, ust i z tą dodatkową skórą. Założyłem, że tą kobietą jest doktor Irikia, komu innemu towarzyszyłby ochroniarz w pociągu? Tak przynajmniej wydawało mi się, nie było za bardzo czasu na dogłębne analizowanie sytuacji. Wręcz czułem jak kobieta wydaje ostatnie tchnienia. Krzyknąłem by ktoś podał mi jakiś nóż i słomkę, nie wiedziałem wtedy do końca jak działa ta substancja. Udało mi się w końcu udrożnić jej drogi oddechowe. - Turianin pominą szczegółowy opis sposobu w jaki to zrobił. Pominął też informacje o nieudanej próbie, reanimacji asari, pasażerki pociągu.
- Nikogo innego z 56 ofiar, nie udało mi się uratować. - Gdyby Axandr nie był już cały bielutki jak śnieg na lodowcu pewnie by pobladł, poczuł jak coś nieprzyjemnie przewróciło mu się w żołądku. Znowu skierował wzrok na twarz Radnego skupiając się na swoim rozmówcy.
- Poleciłem zabezpieczył żołnierzowi rzeczy doktor Irikii i wynieść je z pociągu. Potem pojawiło się SOC i służby medyczne. Przekazałem rzeczy doktor Irikii porucznikowi Traxusowi i ja wraz człowiekiem który czekał na peronie i pomagał quriance, qurianką i doktor Irikią zostaliśmy przetransportowani do Huerty. W czasie drogi do szpitala towarzyszyłem Pani doktor, chciałem się upewnić, że nic się nie stanie. W końcu miałem się nią opiekować i dbać o nią w czasie pobytu na Cytadeli. Nawet jeśli ten obowiązek spadł na mnie pod wpływem jakiegoś błędu. Aksa odzyskał trochę rezonu teraz i zaczął się uspokajać, było mu wstyd że tak pozwalał by emocje nim targały, ale był już bardzo zmęczony.
- W szpitalu musiałem poddać się kwarantannie, do końca nie wiem ile trwała. Później, chyba jeszcze bardziej przekroczyłem moje uprawnienia. - Tutaj turianin skończył już mówić. Chciał chwilę odpocząć, zaczerpnąć oddechu. Zaschło mu znowu w gardle i opróżnił pozostałą zawartość szklanki.
ObrazekObrazek mój numer gadu - 38541854
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

7 wrz 2013, o 16:52

Qeirana przyglądała się teraz radnemu będąc w lekkim szoku. Jak to radny o niczym nie wiedział? I w ogóle cała rada też o niczym nie wiedziała!? Turianka nie była sobie w stanie jakoś tego wyobrazić nie mówiąc już o układaniu tego w jakikolwiek sposób w poprawną układankę. Jak ta cała sytuacja w szpitalu Huerty umknęła najważniejszym istotom w całej tej kosmicznej stacji, która nazywa się Cytadela. Podobnie jak Axandr dyplomatka zaczęła się zastanawiać czy ta cała grupa ludzi nie była przypadkiem trzecim frontem mającym swoje własne plany, które może połowicznie były identycznie jak w przypadku turian. Kobieta przyłożyła dłoń do skroni i spojrzała na Likulusa, gdy ten rozpoczął swoje wyjaśnianie.

Gdy tylko ten skończył Qeirana postanowiła dopowiedzieć swoją część wydarzeń aby cała ta historia była w pełni przedstawiona:
-Nieco później do placówki ambasady Turiańskiej Hierarchii przybyłam ja oddelegowana z korpusu dyplomatycznego na Palaven. Zostałam przyjęta przez niejaką Lilis Vyus, która poinformowała mnie o zaistniałej sytuacji przy kolei. Po rozmowie, która chwilę trwała postanowiłam wspomóc Pana Likulusa w tej sprawie i oprócz tego pomóc pannie Vyus zobaczyć ciało jej brata, który zginął wtedy na miejscu. - zastanawiała się czy wspominanie o pracownicy ambasady nie będzie niosło ze sobą nieprzyjemności w jej stronę jednak po chwili doszła do wniosku, że i tak radny turian dowiedziałby się prędzej czy później o tym wszystkim. Po dosłownie kilkusekundowej pauzie turianka kontynuowała.
-Gdy Pan Likulus działał w szpitalu Huerty ja zostałam aby pilnować zdrowia doktor Irikii wraz z nadmienioną wcześniej Quarianką.

Dyplomatka teraz miała mętlik w głowie. Cała ta sytuacja zaczynała po prostu śmierdzieć, a nagrania z kamer w szpitalu stały pod dużym znakiem zapytania i przez to trudno będzie w jakikolwiek sposób wskazać chociażby wygląd ludzi, którzy pomogli wtedy turianom podczas ratowania doktor Irikii.
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

9 wrz 2013, o 22:29

Radny, z grzeczności, udał iż wcale nie dostrzega zdziwienia faktem, iż Rada wcale nie jest wszechwiedząca. Aczkolwiek reakcja dyplomatów tylko dowodziła, że prawdziwa jest opinia o tym, jakim potężnym organem jest Rada Cytadeli. Siedział w fotelu, wyprostowany niczym struna, poświęcając cała swoją uwagę mówiącemu. Nie okazywał emocji na słowa, które padały. Cała jego postawa nie zdradzała jakie wnioski, spostrzeżenia, myśli zajmują świadomość turianina.
- Zaiste, doktor Irikii była moim osobistym gościem i kazałem dołożyć wszelkich starań, aby zapewnić jej bezpieczeństwo oraz komfort w tej całej wizycie.
Radny wyprostował się, a jego fotel zaskrzypiał. Przyłożył swe dłonie do siebie, tworząc coś na wzór piramidki.
- Celowo pomija Pan, Panie Likulus wydarzenia ze szpitala? Chce Pan coś ukryć?
Oczy turianina zawędrowały na osobę Qeirany.
- Znana jest tożsamość ów quarianki?
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

17 wrz 2013, o 06:52

Gdy radny turian zarzucił Axandrowi, że ten ma coś do ukrycia Qeirana od razu spojrzała na turiańskiego polityk siedzącego obok. Rozmawiali przecież z najważniejszym turianinem na całej Cytadeli i nie powinni nic ukrywać. Chociaż po chwili zastanowienia do dyplomatki doszła myśl, że nie da się od razu opowiedzieć wszystkiego. Spojrzała gdzieś za radnego lekko zamyślona gdy nagle dostała swoje pytanie. Od razu pokiwała głową twierdząco i odpowiedziała.
-Tak. Jest to jedna z lekarzy, która pracujących w prosektorium szpitala Huerty. Jeśli pamięć mnie nie myli jej imię brzmi Ahri'Zhao. - tu zrobiła pauzę. Zastanawiała się czy jest teraz sens powiadamiania przełożonego, że ta sama quarianka miała zrobić badania dla tej grupy ludzi, którzy byli wysłani do pomocy przez radę, a raczej tak twierdzili. Wątpliwości było mnóstwo po tym jak usłyszała, że w ambasadzie nic o takiej grupie nie wiadomo. Wzięła głębszy wdech i jednak postanowiła podzielić się tą informacją bo w zasadzie Qeiranie bardziej najbardziej zależy w końcu na interesie swoich niż innych ras czemu trudno się dziwić.
-Z tego co udało mi się usłyszeć jeszcze podczas ostatnich rozmów w szpitalu, gdzie każdy powoli zaczynał iść w swoją stronę, quarianka miała powierzone wcześniej zadanie. Badała przyczynę.. - znów pauza. panna Aecterus własnie przypomniała sobie wygląd ofiar, które zobaczyła wtedy w prosektorium i zadrżała. Po tym wszystkim jak stres już był mniejszy ten widok wywoływał u niej bardzo nieprzyjemne uczucia. Spojrzała przepraszająco na radnego i starała się ogarnąć myśli.
-Badała czego użyto do terrorystycznego ataku wtedy na kolei Cytadeli. Wyniki miała przekazać tej grupie ludzi, którzy z nami współdziałali pod koniec. - w końcu wydukała z siebie to co powinna jej zdaniem przekazać radnemu i natychmiast upiła nieco wody z wcześniej przygotowanej dla niej szklanki. Nie sądziła, że ten sam obraz może znów przywołać u niej tak negatywne uczucia, a w tym przypadku nawet i większe.
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Axandr Likulus
Awatar użytkownika
Posty: 197
Rejestracja: 14 mar 2013, o 01:08
Miano: Axandr Likulus
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Polityk
Kredyty: 31.000

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

17 wrz 2013, o 13:18

Axandr słysząc zarzut ze strony turiańskiego Radnego zrobił się lekko niebieskawy na twarzy. I od razu pośpieszył z wyjaśnieniami najwyraźniej zapominając z kim ma do czynienia. Widać było jak silnie nim wzburzyły słowa przełożonego bo aż wstał z miejsca. Spięty niczym struna, jak żołnierz na porannym apelu.

- Oczywiście, że nie próbuje nic ukryć. - zaczął nie potrafiąc ukryć oburzenia we własnym głosie i drżenia. Pewnie ręce drżałyby mu ze złości gdyby nie schował je za siebie i nie splótł. Taki zarzut był chyba jednym z najgorszych jakie można było zarzucić komuś, kto próbował być "dobrym turianinm". No gorsze było chyba tylko zarzucenie kłamstwa. Każdy turianin uczony jest odpowiedzialności za swoje czyny, zupełnie inaczej niż ludzie czy asari. Nie znaczyło to, że Axandr nie potrafił kłamać, zresztą uważał że robi to nie gorzej od innych, jednak okłamywanie swoje przełożonego to była zupełnie inna bajka. Nawet nie dopowiedzenie czegoś w raporcie, byłoby poczytane jako skaza na dobrym imieniu jego rodziny.

- Musiałem złapać oddech. Nigdy bym nie próbował narazić interesów Hierarchii pomijając jakieś fakty. Choćby nie wiem jak źle świadczyły o mnie. - Aksa próbował się uspokoić. Cholera chyba właśnie wpadł w poważne tarapaty. No ale nic to, przynajmniej nie będzie musiał się pakować, poza tym przynajmniej jednej osobie dziś pomógł.

- Gdy zwolniono mnie z kwarantanny poszedłem upewnić się co z doktor Irikią, czy wszystko w porządku. Była już wtedy po operacji i jej twarz wróciła do stany przed atakiem. Nawet nie miała widocznych blizn. Lekarz oczywiście odradzał tak szybkie spotkanie z doktor Irikią, ale miałem "przeczucie" że mogę czekać. Byłem pewien wtedy pewien że to doktor była celem ataku i bałem się że zamach na jej życie może się powtórzyć w bliższej czy dalszej przyszłości. Przekazała mi Ona informacje przeznaczone dla pana i zobowiązałem się jej jak najszybciej przekazać - tu spojrzał na Qeiranę która wciąż siedziała, i pewnie myślała teraz nie najlepiej o nim samym. Już raz jednak powiedział, że nie chce jej mieszać w tę sprawę i chciał dotrzymać słowa. - wydaje mi się jednak że ta informacja była przeznaczona jedynie dla pana uszu. Wolałbym poczekać aż Qeirana - ugryzł się w język. Złość i zmęczenie nie pomagały mu się w ogóle skupić i teraz pewnie będzie popełniał coraz więcej błędów... trudno - Przepraszam Pani Qeirana - odpowiedział nie odwracając się od radnego.

- Przejdę dalej. Po tym porozmawiałem z doktor Irikią, upewniłem się że ma odpowiednią ochronę i ruszyłem by dowiedzieć się czy jakieś nowe informacje udało się odkryć dotyczące zamachu na stacji. Istniała duża szansa, że uda się zidentyfikować osobę bezpośrednio odpowiedzialną za atak. Świadek, qurianka imieniem... - Axa musiał się poważni zastanowić jak ona miała znowu na imię i przypomniał - nie wiem jak miała na imię. Na pewno jej dane mają służby ochrony cytadeli. Jest to jedna z trzech osób które ocalały, na pewno mają jej dane. - mówił zły że nie pamięta jej imienia, a dokładnie że nie spytał. Tyle się jednak działo - Wtedy kiedy wyszedłem od doktor Irikii spotkałem Panią Qeiranę. Miała mi pomóc w śledztwie, dostałem informację że również mam się nim zająć. Nie wyjaśniono czemu, a ja nie pytałem.

Axa zaczynał się gubić powoli jego zeznania stawały coraz bardziej chaotyczne, co i rusz przypominał sobie jakieś szczegóły, zaczynał mieć problemy z oceną które z nich są ważne a które nie. Podniósł rękę do głowy w bardzo ludzkim geście, chcąc ręką zetrzeć całe zmęczenie dnia. Gest ten nie pomógł wcale. Zaraz znowu kontynuował.

- Poprosiłem żołnierza, który towarzyszył wcześniej Irikii, Wandra, tego który wyniósł ją z pociągu. By miał na nią oko, w czasie mojej nieobecności. Kiedy miałem wychodzić z Panią Qeiraną ze szpitala, uruchomił się system związany z kwarantanną. Mieliśmy złe przeczucia i wróciliśmy natychmiast pod pokój doktor Irikii. Ktoś znowu rozpylił ten gaz. Funkcjonariusze SOC wyznaczeni do pilnowania sali doktor, udzielali pomocy pacjentom. A ja wszedłem do pokoju Irikii, próbowała odpocząć. Potem - zawahał się turianin - potem działo się tyle że nie wiem jak to wszystko opowiedzieć by miało sens. - Axandr westchnął

- Funkcjonariusze nie chcieli nas początkowo wpuścić. Oznajmiłem im że jestem z Pana siostrzenicą, jak przedstawiłem Panią Qeiranę i że musimy się spotkać z doktor Irikią. Kłamałem, ale nie Pani Qeirana nie wiedziała o moim kłamstwie, postawiłem ją przed faktem dokonanym. Zmusiłem w pewnym sensie by odegrała ze mną to przedstawienie. Kłamałem wtedy, ale bałem się że ktoś rozpylił gaz w pokoju doktor Irikii. Nie miałem lepszego pomysłu. Przepraszam za to kłamstwo. – ręka turianina powędrowała w miejsce uderzenia – w pewnym sensie dostałem za swoje wtedy.

- W końcu zostaliśmy wpuszczeni, wtedy Pani Qeirana poszła przed nami i zauważyła zbliżających się uzbrojonych ludzi. Nie dostaliśmy żadnej informacji o możliwym wsparciu ze strony SOC, założyłem najgorsze. Uciekliśmy, do jednego z pomieszczeń. Wyszło na prosektorium, była tam trochę zimno, ale drzwi były grube i można tam było się jakiś czas bronić w przypadku ataku. Poza tym mieliśmy dwie maski atak gazem wtedy już nie byłby zagrożeniem dla doktor Irikii i pani Qeirany. Żołnierze zapewnili nam osłonę i Ci ludzie nawet nie wiedzieli gdzie uciekliśmy. – Wdech. Turianin złapał kilka wdechów i wydechów. Czemu nikt mu nie da 10 minut by napisać raport. Na wszystkie duchy to brzmi jak jakiś bełkot. – Doszło do wymiany ognia. Jeden z funkcjonariuszy zginął. Ludzi było więcej, mieli lepszą pozycję i chyba też sprzęt. Drugi jak się później okazało został pojmany. My w tym czasie zdążyliśmy się ukryć i zabarykadować. Przygotowaliśmy się do obrony.

- Ja… - znowu turianin się zawahał – Udało mi się dostać dostęp do kamer szpitala. Widziałem jak część tych ludzi przesłuchuje. Tego funkcjonariusza. Myślałem że mogę mu pomóc. – Znowu zrobił pauzę – Nie ja wiedziałem że mu pomogę. Miałem po swojej stronie element zaskoczenia, znałem też ich pozycję. Była tam kamera. Byłem pewien że uda mi się odbić tego turianina. I tak też się stało. – odparł z pewną dumą w głosie - Była to wtedy rozsądna decyzja. Potrzebowaliśmy więcej żołnierzy jeżeli mieliśmy się wydostać z pomieszczenia. Pani Qeirana miała kontakt z Wanderem który był gdzieś w szpitalu. Wszystko wyglądało wtedy już dobrze, poza faktem że w wyniku strzelaniny zginął jeden z przetrzymujących funkcjonariusza ludzi. Za co oczywiście biorę na siebie odpowiedzialność. – tyle Axandr nie próbował się tłumaczyć więcej niż było to konieczne. Nie zrobił nic złego, a przynajmniej nie miał złych intencji. Co najwyżej raz czy dwa podjął niekoniecznie idealne decyzje, nie wiedział jednak nawet teraz jak mógłby zachować się inaczej w tych sytuacjach.

– Później jednak popełniłem błąd i kiedy zabraliśmy im broń, zostałem wzięty jako zakładnik. Nie przewidziałem że jeden z tych ludzi będzie miał przy sobie nóż. Trwał impas, nie poddaliśmy się. Wtedy pojawili się pozostali ludzie, przebrani za lekarzy, bez pancerzy i zaczęli strzelać, do tamtych w pancerzach. Dwójka najemników z którymi wtedy byliśmy poddała się, wypuścili mnie, a my po rozmowie oddaliśmy im ich broń. Mówili że mieli zapewnić Pani doktor bezpieczeństwo, że są z Cytadeli. Uwierzyłem im… i pomogłem w odparciu napastników razem z funkcjonariuszem. Nie mówiłem jednak, że w prosektorium ukrywa się doktor Irikia, nie ufałem im aż tak. Potem Warden poszedł wyłączyć system kwarantanny, pomógł nam z napastnikami. Musiała z nim rozmawiać pani Qeirana, mieliśmy z nim kontakt z prosektorium. W końcu wkroczyło SOC, a ci ludzie w pancerzach oddalili się. Byłem pewien że to komórka SOC do zadań specjalnych, albo siły przymierza działające w porozumieniu z Radą. To wszystko co wiem. Choć pewnie gdybym mógł przygotować raport mógłbym coś jeszcze dodać i miałoby to wszystko więcej sensu. Za wszystkie moje działania biorę pewną odpowiedzialność. Wszystkie błędy jakie zostały popełnione wynikały z mojego działania, to ja wydawałem polecenia. Nikt inny nie ponosi odpowiedzialności za ofiary i utratę informacji. – Po tych słowach nie siadł utkwił zacięte spojrzenie w Radnym, był zły choć nie wiedział teraz już z jakiego powodu. I zmęczony. Do diaska. Czemu ten dzień wciąż trwa?
ObrazekObrazek mój numer gadu - 38541854
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

21 wrz 2013, o 23:01

Z cierpliwością wysłuchał wszystkiego, co dwójka dyplomatów ma do powiedzenia. Jako tako kreowało to obraz sytuacji w jego głowie, aczkolwiek wstrzymał się ze wszystkimi osądami. Nie można było wyczytać z postawy Radnego czegokolwiek. Z ciężkim westchnięciem potarł palcami czoło. Nie ułatwiali mu niczego.
- Rozumie. A przynajmniej tak mi się wydaje. Powinienem wiedzieć coś jeszcze? Coś chcecie dodać? Swoje spostrzeżenia? Uwagi? Coś jeszcze miało miejsce później?
Przesunął spojrzeniem od jego, do drugiego. Chrząknął, przybierając bardziej... konspiracyjny ton głosu. Ufał, iż zrozumieją.
- I co najważniejsze... Co powinni wiedzieć pozostali Radni o tej całej sytuacji? Oczekują mojego sprawozdania.
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

22 wrz 2013, o 19:55

Qeirana siedziała grzecznie na fotelu przed biurkiem radnego i samym nim, bo co miała więcej zrobić. Axandr wpadł w taki słowotok, że nie sposób było go zatrzymać i jakoś przystopować w ocenianiu własnych zachowań. Coraz bardziej podstawiał sobie pod nogi cokolwiek i turianka podejrzewała, że w oczach radnego staje on w coraz bardziej złym świetle. To był jego pierwszy dzień i może przez szpital Huerty okazać się ostatnim.
Chciała cokolwiek wtrącić, ale nie do końca wiedziała co. Dyplomatka czekała na jakikolwiek dowolny i dogodny moment aby nieco poprawić osobę Likulusa przed radnym i chociaż żeby pracy nie stracił, którą tu właśnie zyskał. Nie mogła. Nie miała żadnej możliwości ku temu co powodowało, że sama Aecterus nie wyglądała na zachwyconą. Jej wyraz twarzy wydawał się być coraz bardziej smętny, a wzrok można nawet powiedzieć, że odrobinę smutny.
Słysząc swoje imię po raz gdy Axandr wspomniał o informacji od doktor Irikii, które powinny być przekazany tylko i wyłącznie dla uszu radnego ta jedynie skinęła głową i poniekąd czekała teraz aż sam jej przełożony wyprosi ją z sali lub każe spisać to wszystko jej kompanowi na szybko. Chwila zamyślenia i turianka spojrzała na polityka siedzącego obok. Jego wygląd, zachowanie i wypowiedź nie wróżyły nadal nic pozytywnego i sama kobieta miała teraz ochotę powtórzyć gest, który już wcześniej wykonała w lecznicy Cytadeli, a mianowicie położyć mu dłoń na ramieniu chcąc ukazać swoje wsparcie w sprawie. Nie mogła jednak tego zrobić. Przed nią siedział teraz najważniejszy tyrianin na Cytadeli - aktualnie najważniejszy i zapewne nie podobałyby mu się takie gesty podczas tak ważnego przesłuchania o ile można te wyjaśnienia tak nazwać.
Nie wiedzieć czemu Qeirana zaczynała być powoli spięta. Axandr wziął wszystko na siebie pozostawiając ją czystą jak łzę. Powinna coś powiedzieć, chociażby poprosić o wspólną odpowiedzialność za akcję, ale nie wiedziała co teraz mogłaby powiedzieć aby poprawić całą sytuację, albo chociażby przejąć cząsteczkę winy na siebie aby nie skłamać do swojego przełożonego.
- Co do spostrzeżeń to raczej nie.- zaczęła powoli dyplomatka. - Jednak w uwagach nadmieniłabym ten brak jakiegokolwiek przepływu informacji. Ja i Axandr działaliśmy z ręki Ambasady Turiańskiej Hierarchi, która ma łącznika z radą w formie pańskiej osoby. Jeśli ta grupa ludzka, z którą mieliśmy styczność okaże się być kimś powiązanym z Przymierzem to następnym razem powinni oni w jakikolwiek sposób dać o sobie znać. Oczywiście zakładam tutaj ten najlepszy scenariusz, gdzie nie było trzeciej siły w konflikcie, a tylko Cytadela kontra terroryści. - tu zrobiła delikatną pauzę, którą wypełniło kolejne pytanie radnego turian. W tym przypadku pozwoliła sobie na chwilę zastanowienia i poprawiła ozdobę na głowie. Nie do końca wiedziała jak to rozegrać i nie ukrywała tego w tym momencie, chociaż intensywnie myślała nad tym co na pewno było widoczne.
- Wpierw udałabym się na rozmowę do radnego ludzi. Jeśli wie coś na temat akcji w szpitalu to mógłby nam powiedzieć czy ta jednostka ludzka działała z jego ręki czy innej organizacji. Mogłoby to ułatwić wiele spraw. - rzuciła swój pierwszy pomysł po czym dodała jeszcze. - Nagrania zostały zniszczone, a do publiki ma ponoć dotrzeć informacja o tym jak w brawurowy sposób Ochrona Cytadeli rozprawiła się z napastnikiem.
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Axandr Likulus
Awatar użytkownika
Posty: 197
Rejestracja: 14 mar 2013, o 01:08
Miano: Axandr Likulus
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Polityk
Kredyty: 31.000

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

22 wrz 2013, o 21:46

Axandr stwierdził że nie lubi swojego przełożonego. Wydawał się być mało konkretny, nie zadawał pytań i milczał cały czas z tym beznamiętnym wyrazem pyska. Turianin zastanawiał się czy jego niechęć jest widoczna już na pierwszy rzut oka. Zeznania które złożył były chaotyczne, niejasne i jeszcze zrobił się humorzasty... zapewne jego przełożony też po dzisiejszym spotkaniu nie będzie za nim przepadał. Noveria wątpił by Radny docenił to przez co turianin dzisiaj przeszedł, czy przejął się stanem jego psyche po całym tym bajzlu. Nie zważając na osobiste odczucia i sympatia, miał jednak Axa obowiązki którym musiał zadość uczynić. Wytężył swoje szare komórki i jeszcze przypomniał sobie to i owo.

- Ci ludzie którzy pojawili się w szpitalu, ci którzy twierdzili że mieli pomóc mówili że są z jakiegoś wydziału siódmego, mieli zająć się zbadaniem broni biologicznej. - Axa rozszerzył nagle żuwaczki w szoku przypominając sobie coś na co wcześniej nie zwrócił uwagi. - Ja widziałem wcześniej ich dowódcę. - oznajmił zaskoczony swoimi słowami. - Teraz sobie przypomniałem, nie zwróciłem wcześniej na to uwagi, ale on był na dworcu po zamachu. Rozmawiał z Traxusem, turianinem który zajmował się sprawą z ramienia SOC. Traxus na pewno go zna. - oznajmił ze stuprocentową pewnością. Zły na siebie, że nie poznał głosu dowodzącego grupą ludzi. Wtedy może wydarzenia potoczyłyby się inaczej. Aksa zacisnął pięści w geście bezsilnej złości na los. Czemu akurat wtedy ludzie mieli hełmy? Czemu wtedy doszło do ataku biologicznego? Na końcu czemu to akurat na niego padło zadanie odebrania doktor Irikii i jemu złamało karierę? Tyle pytań, a odpowiedzi choćby na jedno brak. Przynajmniej takiej sensownej i satysfakcjonującej.

Kiedy się uspokoił dotarło do niego co jeszcze powiedział Radny, pytał się o ich zdanie czy to był początek łajania, jakiś ukryty zarzut skierowany w jego stronę. Naprawdę on liczył, że Axandr udzieli mu rady, niby jak. Jakie miał do tego uprawnienia?

- Pan będzie najlepiej wiedział co w świetle naszych zeznań przekazać pozostałym członkom Rady, a co przemilczeć, nie wydaje mi się bym był osobą która w tej chwili może coś sensownego podpowiedzieć. - Tyle. Axandr już był zmęczony i nie miał ochoty dalej rozmawiać, miał nadzieję że świat teraz da mu spokój pozwoli zasnąć i odpocząć. Cokolwiek byleby tylko nie musiał wracać do tych wydarzeń przez kilka godzin.

Mimo podłego humoru i zmęczenia, był wdzięczny koleżance po fachu za dobre słowo. Ona chyba nie uważała, że dał ciała na całej linii, bo czemu próbowałaby go teraz bronić podkreślają, że wcale nie miał tak dużego wpływu na wydarzenia jak mogłoby się wydawać.
ObrazekObrazek mój numer gadu - 38541854
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

26 wrz 2013, o 18:45

Radny skinął głową, co bardziej pasowało do powściągliwego, wojskowego gestu.
- Nie uważam, aby ów grupa miała jakikolwiek związek z Przymierzem. Albo jeśli już, to nie działali legalnie. Ich działania opisaliście jak sabotażowe, zachowanie godne terrorystów a nie wojskowych wykonujących rozkazy przełożonych. Podejrzewam, że ludzka radna potwierdziłaby moje słowa, choć.... Choć nie mogę być i tego pewien. Słuszna uwaga, pani Aecterus, aby najpierw rozmówić się z nią.
Pozwolił sobie na delikatny uśmiech, doceniając sposób myślenia turianki, godny dobrego dyplomaty. Szybko jednak wróciła typowa, wojskowa postawa, która charakteryzowała Radnego - był on generałem, przeżył nie jeden konflikt zbrojny, a swoją powściągliwość uważał raczej za atut niż wadę. Nie bawiły go polityczne gierki.
- Być może to część działań SOC, aby nie wzbudzać paniki, być może ktoś miał interes w przedstawieniu tej sprawy w takim a nie innym świetle.... Uważacie, iż powinniśmy się przyjrzeć bliżej tym, którzy dowodzili oraz skierowali oddziały SOC na miejsce?
Oczy Radnego zatrzymały się na Axandrze.
- Traxus. Jest to znane mi nazwisko. Sprawdzę to, o czym Pan mówił. Tymczasem...
Radny wstał. Złożył ręce za plecami, kontynuując to, co miał do powiedzenia.
- Udam się na umówione spotkanie z ludzką radną. Wieczorem odbywa się posiedzenie Rady Cytadeli, na którym będzie poruszona dzisiejsza, niefortunna dla nas wszystkich sprawa. Chciałbym, abyście się pojawili przed Radą. Oszczędzę wam jednak ponownego składania raportu. Każdy z radnych otrzyma zapis tego, co tutaj zostało powiedziane. Sekretarz poinformuje was o godzinie spotkania. Odpocznijcie, wyglądacie na wyczerpanych.
Tutaj raz jeszcze skinął głową i skierował się do wyjścia, pozostawiając dwójkę dyplomatów samych ze swoimi myślami.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Axandr Likulus
Awatar użytkownika
Posty: 197
Rejestracja: 14 mar 2013, o 01:08
Miano: Axandr Likulus
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Polityk
Kredyty: 31.000

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

27 wrz 2013, o 12:14

Kiedy Radny wyszedł turianin stał i patrzył się przez krótką chwilę w miejsce gdzie wcześniej siedział jego rozmówca. Z tego wszystkiego co teraz powiedział Radny wynikało tylko jedno, jeszcze raz musiał się stawić i po raz kolejny wszystko odsuwało się w czasie. Miał nadzieję że konkluzja wszystkiego co się ostatnio wydarzyło nastąpi na tym spotkaniu, wtedy może będzie mógł jakoś odetchnąć choć co do tego to w 100% nie był pewien. Spojrzał na siedzącą obok niego turiankę, jego pech i jej się udzielił, choć miała szczęście oszczędzono jej dzienną porcję trupów do tych w prosektorium.

- Wychodzi na to, że nasz przełożony wspaniałomyślnie wysłał nas na przerwę. - zaczął przerywając niezręczną ciszę. - To spotkanie nie wyszło najlepiej, ale z drugiej strony, mogło być też znacznie gorzej co? - rozszerzył żuwaczki w uśmiechu, wyobrażając sobie możliwe scenariusze. - Tym razem nic nie wybuchło, nie strzelano i żaden gaz się nie ulatniał. Zaczynam się martwić, że to koniec dzisiejszych wrażeń. Chociaż z drugiej strony, spotkanie wszystkich członków Rady Cytadeli pierwszego dnia pracy, jest wciąż dość nietypowe. Albo drugiego, nie jestem już pewien. - Na duchy przodków jeśli zaraz czegoś nie zje i nie wypije swojej "kawy" to padnie przed spotkaniem z radą. - Szkoda, że mamy czas do wieczora tylko, nie pogardziłbym i tygodniem wolnego. Chociaż kto wie może jeszcze się naodpoczywam? - zadał sam sobie pytanie bardziej niż Qeiranie - Póki nic się nie dzieje skorzystam z okazji i poszukam jakiejś restauracji, może chcesz się przyłączyć?
ObrazekObrazek mój numer gadu - 38541854
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

28 wrz 2013, o 16:33

Poczekała grzecznie aż radny skończy mówić i kiwnęła głową przytakując na jego słowa. Wciąż siedziała prosto, grzecznie jak przystało na spotkanie z najważniejszym politykiem turiańskim na Cytadeli. Było to dla niej zrozumiałe, że jej przełożony będzie musiał oddalić się w późniejszym czasie na spotkanie z radą jednak nie wpadłaby nigdy na to, że ona jak i Axandr - siedzący obok niej polityk, który wraz z nią pałętał się po szpitalu Huerty próbując w sposób pokraczny ratować doktor Irikię, chociaż sam Likulus zrobił to nieco lepiej niż ona, zostaną również zaproszeni na posiedzenie najważniejszych głosów na tej między rasowej stancji kosmicznej. Początkowo gdy turianin jeszcze był w gabinecie Qeirana starała się raczej nie pokazywać, że jest zaskoczona jak i zaszokowana jednak ty ten już wyszedł to dała nieco upust swoim emocjom. Nie dość, że rozwaliła się wygodniej na fotelu zapewne z racji zmęczenia, to jeszcze jej wzrok mówił jedynie tyle, że ona sama nie wierzy w to co właśnie usłyszała.

Ciszę i zadumanie dyplomatki w końcu przerwał Axandr. Musiała przyznać, że turianin nieco ją rozbawił swoją postawą teraz. Ta cała sztywność, która narosła podczas rozmowy z przełożonym w końcu mogła ulecieć gdzieś daleko.
- Fakt.. pierwszy dzień i już taki zaszczyt nas kopnął. - w końcu odezwała się, a jej żuwaczki przybrały coś na kształt uśmiechu. -Ale ja osobiście nie narzekam. Jak dla osoby, która zazwyczaj pracowała za biurkiem i przeglądała przemowy czy czasem wyszła załatwić sprawę z gośćmi to jednak jest ogromny skok do przodu. Mamy też szanse się wykazać przed grupą osób decydujących tutaj. - była podekscytowana i nie ukrywała nawet tego. W zasadzie chciała rozwijać karierę dalej, chciała móc pomagać i chciała mieć możliwość decyzji w tym całym galimatiasie zwanym kosmosem.
Propozycja wyjścia do restauracji przypadła kobiecie do gustu i ta skinęła głową.
- Będzie mi bardzo miło.
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

23 gru 2013, o 19:44

Pojawiła się a Ambasadzie Turiańskiej Hierarchii zaraz po zakończeniu posiedzenia Rady. Widać po niej było, że dzisiejszy dzień, który nie dość, że pełen był emocji i przygód i zaczął się od nieprzyjemności, skończył się dla niej bardzo pozytywnie. Oczywiście przyszła do swojego miejsca pracy po odbiór identyfikatora, który pozwalałby jej uczestniczyć w obradach politycznych przedstawicieli ras Cytadeli, ale chciała też powiedzieć turiance, z którą rozmawiała już wcześniej, że będzie miała możliwość zobaczenia ciała swojego zmarłego brata. Nie miała możliwości wcześniej z nią jakoś więcej porozmawiać i teraz chce jej przekazać tę dobrą dla niej informację. Tak też uczyniła.
Gdy tylko wzrokiem znalazła kobietę podeszła do niej i uśmiechnęła się. Opowiedziała pokrótce, że została zatrzymana przez obowiązki jednak samą informację o możliwość wizytacji w kostnicy Huerty udało jej się zdobyć i decyzja jest pozytywna dla niej. Nie chciała dłużej rozmawiać na temat zmarłych jeśli sama pracownica ambasady nie chciała. Był to temat przykry i nie chciała już rozdrapywać świeżej rany u swojej współpracownicy.
Chwilę później poruszyła też kwestię swojego identyfikatorów, o których mówiła ludzka radna. Odebrała zatem swój i podziękowała uprzejmie kierując się do wyjścia wcześniej też prosząc o kilka dni przerwy aby mogła po takim dniu dojść do siebie. Tam poczekała aż swoją sprawę załatwi Axandr obserwując przy tym go przez chwilę. Gdy tylko wszystko zostało już zrobione i odhaczone turianka uśmiechnęła się do polityka, z którym znów mogła na luźno porozmawiać.
- Chyba zrobimy sobie mały odpoczynek od przygód, co? - zaśmiała się wesoło, bo w zasadzie dzień skończył się całkiem pozytywnym prezentem dla obojga i to takim, o który zapewne niektóre istoty starają się długo jak nie bezcelowo.
- Obyśmy kiedyś jeszcze przeżyli przygodę, ale już bez tak zbędnego rozlewu krwi naszych rodaków. - musiała wspomnieć o funkcjonariuszu SOC gdyż nadal było jej go szkoda, ale zapamięta go jak swojego bohatera, który mimo wszystko poświęcił życie aby ich ratować.
- Planujesz coś jeszcze dzisiaj czy już definitywny koniec z bieganiem i pracą?
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Axandr Likulus
Awatar użytkownika
Posty: 197
Rejestracja: 14 mar 2013, o 01:08
Miano: Axandr Likulus
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Polityk
Kredyty: 31.000

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

23 gru 2013, o 20:24

Turianin miał dość... jakim cudem jeszcze chodził a nie powłóczył z miejsca na miejsce zaskakiwało nawet jego. Axa musiał przyznać, że mimo zmęczenie również był zadowolony. Czuł dumę i radość. Dumę ponieważ dziś niewątpliwie przysporzył chwały swojemu nazwisku, inaczej nie zostałby wynagrodzony przez Radę przepustką. Ciekawe czy rodzice będą z niego dumni kiedy jego pysk pojawi się we wiadomościach. Radość z dwóch powodów, udało mu się wykonać zadanie w pewnym sensie oraz ocalić życie doktor Irikii, no i samemu przeżyć przy tym.

Przez chwilę przyglądał się wnętrzu ambasady, zastanawiając się czy zawsze już tak będzie wyglądała jego praca tutaj? Czuł, że daleko zajdzie i że dzisiejszy dzień nie będzie ukoronowaniem jego kariery. Na pewno nie zatrzyma się w tym miejscu. Spojrzał na twarze pracujących tu turian i turianki, zatrzymując spojrzenie na tej którą póki co znał najlepiej. Qeirana Aecterus... Nie mógł jej rozgryźć do końca. Miała chyba kompletnie odmienny charakter od samego Nudo, ale była też dobrą osobą. Tak przynajmniej postrzegał ją turianin i fakt jak potraktowała tą kobietę, która chciała pożegnać jakiegoś swojego członka rodziny tylko utwierdził go w tym przekonaniu. Kiedy skończył swoje rozmyślania, odebrał przepustkę z akredytacją.

- Mam nadzieję, padam. Minęły wieki odkąd porządnie się wyspałem - Odpowiedział równie radosnym tonem mimo zmęczenie. Miał diablo przekrwione oczyska. Swędziały go niemiłosiernie, jak nic będzie musiał sobie coś zakropić w hotelu.
- I nie mów tak. Kto wie może bez poświęcenia tego turianina nie stalibyśmy tutaj i nie cieszyli się faktem, że nasz pierwszy dzień w nowej pracy właśnie się skończył. Za to poświęcenie jestem mu wdzięczny, a jego rodzina niewątpliwie jest z niego dumna. Wykonał swój obowiązek wzorowo - Może turianin trochę naciągnął prawdę, ale był przekonany że na pewno się z nią nie rozminął.
- Cóż nie wiem. Jestem zmęczony, ale pewnie jeszcze spróbuję dowiedzieć się co qurianką i turianinem z dworca. Czuje, że powinienem dopilnować by niczego im nie brakowało. Potem wreszcie będę mógł odebrać swoje rzeczy z przechowalni i poszukać hotelu - Póki co Nudo nawet nie miał miejsca by się zatrzymać i przespać. - Wybiorę hotel gdzie dostanę pokój z wygodnym wielkim łóżkiem, łazienką z wielką wanną... I nie wyjdę stamtąd dopóki porządnie się nie wyśpię... A potem poszukam nowej pary okularów. Stare zostały w barze - Dodał wyjaśniając z wstydliwym uśmiechem.
- A ty, co teraz planujesz? Mam nadzieję, że wpadniemy na siebie całkiem niedługo - Dodał z uśmiechem, który nieznacznie rozjaśnił jego zmęczoną twarz.
ObrazekObrazek mój numer gadu - 38541854
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

23 gru 2013, o 20:49

Turianka spojrzała przelotnie na swój omni-klucz, który zaświecił się na moment. Chyba oczytała jakąś krótką wiadomość, bo nie spoglądała na nią nazbyt długo. Na jej twarzy pojawiła się mina, która sugerowała, że kobieta zamyśliła sie na chwilę po czym wróciła wzrokiem do polityka, a uśmiech znów powrócił na jej twarz.
- Należy Ci się odpoczynek po tym wszystkim. W końcu uratowałeś dzisiaj dwie turianki i quariankę swoją brawurową akcją, prawda? - zaśmiała się serdecznie i poklepała rozmówcę po ramieniu o ile pozwolił jej na to.
- Bardzo doceniam jego postawę - wróciła jeszcze na moment do zmarłego turianina. - I zgadzam sie z tobą w zupełności w tej kwestii, ale smutek mały jest i troszkę jeszcze pobędzie. Nie martw się przejdzie mi i znów będę mogła się cieszyć pełnią życia. - pozwoliła sobie zażartować w tym momencie.
- Nie zapominaj o asarskich masażystkach. Ponoć na Cytadelii nie mają sobie równych. - zaśmiała się i cofnęła rękę poprawiając przy tym swoje odzienie po czym spojrzała gdzieś w nieistniejący punkt.
- Miło było, ale muszę jeszcze załatwić pewną sprawę. I na pewno jeszcze się spotkamy czy to w pracy czy po. Znajomości od broni przecież się nie zaniedbuje, co nie? - turianka na odchodne cmoknęła Axandra w żuwaczkę podobnie jak Zeervusa i powędrowała gdzieś pośpiesznie.
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

28 cze 2014, o 14:35

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Ambasady nie należały do miejsc, które Vexarius często odwiedzał, a już tym bardziej na przepustce. W jego rodzinie nie było polityków i jedyny kontakt ze światem ustaw, deklaracji i publicznych przemówień jaki posiadał, pochodził z extranetowych wiadomości oraz okazjonalnie oglądanego United Channel. I chociaż sam starał się zachować otwarty umysł, był jednak świadom tego, że politycy zawsze wzbudzali u mieszkańców galaktyki cały wachlarz emocji, przez jednych będąc nienawidzeni, a przez innych kochani; zaufanie było w tej dziedzinie materią bardzo płynną i niewielu przedstawicieli "Nagich Twarzy" mogło się nim poszczycić, a takich którzy byli bez skazy można było szukać na palcach jednej ręki. Turiańskiej. Neutralność Vexa wynikała z pojedynczego faktu - porucznik zdawał sobie sprawę, że nie wszystkie walki toczyły się na polu bitwy, a słowo mogło być bronią potężniejszą niż pocisk z Phaestona. Taką filozofię był w stanie zrozumieć.
Protokoły bezpieczeństwa wymagały, by zostawił swoją torbę w przechowalni i tak też zrobił. Regulacje dotyczące uzbrojenia i rzeczy osobistych były jasne, a Vex nie zamierzał dyskutować z systemem, szczególnie że nie sądził, że będzie ich potrzebował w gabinecie ambasadora. Nie istniał na świecie taki pancerz i taki generator tarcz, który potrafiłby zatrzymać słowa, a porucznik respektował względy bezpieczeństwa, wprowadzone nie bez powodu.
Gdy dotarł pod pomieszczenia turiańskiej ambasady, zasalutował niedbale funkcjonariuszowi SOC stojącemu przed wejściem i cierpliwie pozwolił się przeskanować. Bezpieczeństwo nie opierało się na zaufaniu.
- Od razu czuję się spokojniejszy - poinformował uprzejmie turianina, gdy jego poświata omni-klucza przygasła, a system, poza danymi osobowymi Vexa, wyświetlił również informację o braku zagrożenia i podejrzanych elementów.
Po wejściu do gabinetu od razu skierował się do biurka pierwszego z wolnych urzędników. Tym razem jego salut był pełny i jak najbardziej przepisowy.
- Porucznik Vexarius Viyo, 3. Oddział Specjalny. Rozkazano mi jak najszybciej stawić się w ambasadzie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

29 cze 2014, o 15:14

Urzędnik zmierzył Vexa wzrokiem po czym bez słowa szybko napisał coś na holograficznej klawiaturze swojego komputera, bez wątpienia szukając w systemie dowodów potwierdzających słowa turianina. Trudno było mu się dziwić, kto wie ilu petentów przychodzących z nawet najdziwniejszymi sprawami próbowało dostać się przed oblicze radnego używając najróżniejszych wymówek. Na szczęście dla porucznika tym razem „śledztwo” zakończyło się pomyślnie i po chwili pracownik wskazał mu drzwi prowadzące do pomieszczenia obok.
- Zapraszam poruczniku, generał oczekuje pana. – oznajmił monotonnym tonem wieloletniego mola biurowego.
Pierwszym co rzuciło się w oczy Vexa była nieobecność oryginalnego właściciela tego gabinetu, zamiast niego dostrzegł siedzącego przy biurku nieznanego sobie starszego turianina w mundurze wojsk Hierarchii.
- Proszę spocząć – wojskowy krótkim gestem wskazał jeden z foteli naprzeciwko. Gdy tylko Vex zajął wyznaczone miejsce mógł spodziewać się, że rozmówca od razu przejdzie do szczegółów misji jaką zapewne przyjdzie mu wykonać.
- Poruczniku Viyo, co wie pan o Binary Helix? – generał zapytał niespodziewanie po czym splótł dłonie na biurku najwyraźniej oczekując na odpowiedź.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Ambasada Turiańskiej Hierarchii

29 cze 2014, o 17:12

Vex czekał cierpliwie, aż jego spotkanie zostanie potwierdzone, wykorzystując czas, który urzędnik potrzebował na przeszukanie bazy danych, na rozejrzenie się po pomieszczeniu. Jego wzrok przykuło ogromne okno, z którego rozpościerał się widok na resztę Prezydium; przedstawiciele ras galaktyki kręcili się po Przestrzeni Publicznej, zmierzając w sobie tylko znanych kierunkach i celach, a nad ich głowami śmigały prywatne wahadłowce i powietrzne taksówki. Ciekawe ilu pośród tych ludzi i nieludzi było żołnierzami na przepustce, którzy tak jak on przylecieli na Cytadelę, żeby odpocząć lub zrobić przystanek przed udaniem się w dalsze zakątki uniwersum? Jego rozmyślania przerwało potwierdzenie od urzędnika i turianin odwrócił głowę od okna, spoglądając z powrotem na znudzonego mężczyznę. Podziękował zdawkowo i przeszedł do sąsiedniego gabinetu.
-Generale Kadarin - zasalutował sprężyście, nie rozpoznając turianina, ale zakładając jego tożsamość na podstawie otrzymanej wiadomości. Gdy wojskowy kazał mu spocząć, posłusznie się rozluźnił, a następnie ostrożnie usiadł we wskazanym fotelu. I pomyśleć, że w tym samym miejscu przyjmowano najróżniejszych dyplomatów i goszczono osoby z ekranów politycznych kanałów.
- Niewiele, sir - odparł na zadane pytanie po chwili milczenia, wygrzebując z pamięci mgliste wspomnienia. Jeżeli był zdziwiony wybranym tematem rozmowy, to tego nie okazał. - Wiem, że produkują implanty i moduły wspomagania, które są publicznie dostępne na rynku. Pamiętam też, że kilka lat temu w wiadomościach było głośno o ich sprawie z kroganami oraz leczeniu genofagium, ale nie znam szczegółów.
Sprawy sądowe niezbyt go interesowały, a ta konkretna przykuła jego uwagę tylko i wyłącznie ze względu na obecną nazwę wirusa. I to też nie na długo.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Krąg Prezydium”