Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Klub "Czyściec"

23 sty 2018, o 18:50

Milczała i słuchała. Wtedy, kiedy jeden z mężczyzn okazał się być bratem Pixie, co wygenerowało typową, choć nieco sztuczną - przynajmniej w postawie Thomasa - scenę rodzinną. Wtedy, gdy zaproszono ich do vipowskiej loży i zaczęto przedstawiać sytuację. Wtedy, gdy major wskazał na jej własny udział w tej sprawie, też tylko uniosła brwi. Ona? Po co? Nie zapytała. Zdumienie i podejrzliwość odmalowały się na jej twarzy też tylko na chwilę, potem znów ustępując umiarkowanemu zaciekawieniu. Zlecenie. Porwanie. Przymierze. Kolekcjonowała hasła, w głowie tworząc z nich układankę, wzór której podawali mężczyźni - odkrywając kolejne elementy zaistniałej sytuacji. Niewiele z tego dla niej wynikało. Nie wiedziała, o czym mówią. Porwanie, zlecenie, Przymierze.
Zerknęła na przedstawione przez Passosa zdjęcia - średniej jakości, nieprzedstawiające też nikogo, kogo mogłaby znać. Ale ktoś znał. Kątem oka obserwowała zmiany, jakie zachodziły na twarzy Irene. Jednego z mężczyzn, tego patrzącego z fotografii nieco wyraźniejszej od innych, kiedyś musiała spotkać. Co więcej, nie mogła go spotkać tak po prostu. Burza emocji - tych widocznych i tych słyszanych w pospiesznie, desperacko stawianych pytaniach - przemawiała za czymś innym. Czymś wspólnym. Czymś, do czego Irene niekoniecznie chciała wracać i co, być może, w ogóle wracać teraz nie powinno. Dagan nie była mistrzynią ludzkiego wnętrza, ale pewne rzeczy trudno było źle zinterpretować. Tutaj, w tej chwili, w rudowłosej dało się czytać... No, może nie jak w otwartej księdze, nie całej, ale na pewno jak w jednym z jej rozdziałów.
I w tym momencie jednak Rebecca o nic nie zapytała, zamiast tego spoglądając na majora. Z całej trójki mężczyzn dla niej liczył się on - głównie. Gdzieś zamierzał ją wysłać, świetnie. Na jakąś dziwną misję ratunkową, doskonale. Tylko po co? Jasne, była żołnierzem. Co więcej, rzeczywiście nie siedziała za biurkiem - umiała posłużyć się bronią czy też zagwarantować zespołowi, w którym akurat się znajdowała, dodatkowe możliwości związane z hakowaniem systemów czy zabawianiem przeciwników bojowymi modułami wsparcia. Umiała serwisować broń i platformy bojowe, z innymi elementami technicznymi przy odrobinie szczęścia też by sobie poradziła.
To wszystko jednak w żaden sposób nie wyjaśniało, po co miała brać udział w tej szopce.
Oczywiście, argument o nieoficjalnej delegacji Przymierza - mniej problematycznej, mniej rzucającej się w oczy, tak bardzo lepszej - jej nie umknął. Mimo tego nigdzie nie zamierzała się ruszać. Czy raczej - nie zamierzała się nigdzie ruszać bez jakichś wyjaśnień, a jeszcze lepiej rozkazu. Była żołnierzem względnie prostym w obsłudze. Dostanie nakaz - pojedzie i zrobi co trzeba. Albo ucieknie w odpowiednim momencie. Ale na pewno pojedzie. Po prostu musi wiedzieć po co, z jakiej racji i przede wszystkim - na czyje tak naprawdę polecenie.
O nic jednak nie zapytała, świdrując tylko majora wzrokiem. Tego, że o sprawach Przymierza przy ludziach z nie-Przymierza raczej się nie rozmawia zdążyła się już nauczyć. Nie wyartykułowała więc żadnej ze swych wątpliwości, nie postawiła żadnego znaku zapytania. Po prostu patrzyła. Bo na koniec pewnie mieli się rozejść - wiecie, przygotowania, cały ten cyrk związany z szykującą się misją. Mieli się rozejść, by spotkać się dopiero, gdy będą już gotowi - na promie czy też na samym Bekensteinie. Wszystko jedno. Dla Dagan liczyło się tylko to, że gdzieś w tym czasie chciała się dowiedzieć, o co chodzi. Hound jej nie interesował. Samo porwanie też, tak naprawdę, nieszczególnie. Ona miała tylko jedną, prostą potrzebę, jedną małą ciekawość - dlaczego ma gdzieś jechać, dlaczego ma coś robić i dlaczego, prawdopodobnie, ma się narażać.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

25 sty 2018, o 01:48

Kiedy rozmowa w końcu się trochę ożywiła po drugiej stronie stołu mężczyźni chyba już w ogóle przestali być spięci. Przynajmniej ludzi z rządu, Thomas dalej wyglądałby jakby emocje były jego największym wrogiem, a spotkanie z siostrą po latach znaczyło tyle co nic. Niestety trudno było zrozumieć jego zachowanie. Przez część pytań nawet się nie odzywał. Za to otaczający mężczyźni już tak.
- Oczywiście, postaramy się zapewnić wam wszystkie możliwe informacje ale niestety nie będziemy w stanie pomóc wam w postaci ludzi. Szczerze mówiąc, żaden policjant nie chce przez ten nieprzyjemny wrócić do domu i zobaczyć głowy członków rodziny ustawionych przed drzwiami.
Przestępczość na Bekensteinie była ogromna. Nie było się co oszukiwać. Ludzie powoli przestawali nawet bać się policji. Raz na jakiś czas policja specjalna atakowała slumsy aby pokazać biedocie, kto tutaj rządzi ale zwykli policjancie byli traktowani jak śmieci. Śmierć w czasie służby nie była czymś specjalnym. Trzeba było mieć jaja żeby w ogóle się tam zaciągnąć, a przeniesienie tam było czystym samobójstwem.
- O ludzi proszę się nie martwić. – Nagle jej omni-klucz piknął dość głośno. – Tutaj ma pani listę dostępnych. – Zastanowił się przez chwilę Champ. – Podwykonawców. Proszę wybrać dwóch. Maksymalnie trzech. Więcej ludzi nie będziecie potrzebować. Większa grupa będzie się za bardzo rzucać w oczy. Proszę mi dać znać w ciągu paru godzin kogo wybrałaś, a nasi pojawią się na miejscu. Musimy przemycić na Bekenstein tak by rzucali się w oczy.
Lista była ogromna. Zawierała jakieś sto pozycji. Opisywała dokładnie każdego kontraktora gotowego za pieniądze Przymierza wyruszyć w jakąkolwiek część galaktyki i wykonać zadanie. Pewnie to byli specjaliście od czarnej roboty ale drugiej kategorii. Pewnie byli żołnierze wyrzuceni z wojska za niesubordynacje ale na tyle beznadziejni, że prędzej czy później wrócili do starego pracodawcy oferując swoje usługi.
Kiedy odezwała się Irene obydwaj mężczyźni przenieśli na nią swój wzrok. Tym razem nie patrzyli już tak „pozytywnie” jak wcześniej. Teraz wyglądało to jakby w ich głowach trwała analiza sytuacji. Pewnie pomiędzy dwoma wyborami. Aresztowaniem jej i wyciągnięciem informacji, a z rekrutowaniem do tej misji i wyciągnięciem jakichkolwiek informacji.
- Jeśli to ten cały Hound, to raczej kiepsko mu wychodzi umierania. – Parsknął śmiechem Passos i przesunął ręką do zdjęcia i postukał palcem w dolny róg. Znajdowała się tam data, której Irene wcześniej nie zauważyła. Fotografia pochodziła sprzed niecałych dwóch dni. Więc mógł przeżyć ale nie było opcji żeby w tak, krótkim czasie po prostu wrócił do roboty. Szczególnie, że znając jego zachowania ten jeszcze bardziej skupiłby się na niej, a nie na jakiś porwaniach.
Champ jednak nie skupiał się zbyt długo na Irene, jego wzrok najmocniej skupiony był na Rebecce. Teraz dopiero zauważyła, że ten bardzo wyluzowany i na pierwszy rzut oka całkowicie niepasujący do standardów Przymierza człowiek ma cholernie bystry wzrok. Trochę wręcz przerażający. Na pewno musiał być z S bo większość właśnie tam tak wyglądała. Niepozorna na pierwszy rzut oka ale wyjątkowo niebezpieczna, kiedy brali się do roboty.
- Rozkazy od Kamowskiego albo Altherra powinny przyjść do ciebie niedługo. Zależy, którego poinformuje góra. – Wzruszył ramionami. – Mam nadzieję, że rozumiesz powagę sytuacji Dagan. Nie jest misja samobójcza ale nie jest też tak prosta misja jak „ratowanie cipy radnej przed zbuntowanymi bolcami romantycznych piratów”.
Uśmiechnął się. Nawet nie chciała wiedzieć skąd tak dokładnie wiedział o wydarzeniach na statku. Jako pierwszy sięgnął w końcu w stronę trunków ustawionych na stole. Otworzył piwo o stół i wypił na raz prawię połowę butelki.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

27 sty 2018, o 18:19

Rozmowa toczyła się poniekąd gdzieś obok niej - głównie z jej własnego wyboru niewcinania się w dyskusję. Słuchała, oczywiście, z zaangażowaniem wystarczającym, by nie gubić połowy wypowiadanych przez mężczyzn słów, tym niemniej póki co nie przywiązywała wagi do tego, co usłyszała. Po prostu nie miała do czego jej przywiązać. To nie tak, że była skrajną ignorantką. Częściową, owszem, na pewno, ale nie skrajną. Nie zmieniało to jednak faktu, że aktualnie sytuacja była dla niej po prostu niejasna i niekoniecznie tak ważna, jak prawdopodobnie była dla wyżej od niej postawionych. Za mało wiedziała, żeby się przejąć. To, że jakiś koleś tak jakby wstał z martwych i potencjalnie połaszczył się na coś, co miało należeć do nich, dzielnych wojaków ludzkości, było... Było. Prawda jest taka, że to nie taki znowu ewenement. Inwestycje i projekty Przymierza nie po raz pierwszy budziły zainteresowanie kogoś, kto nie miał do nich większych praw i nie po raz pierwszy inicjowały mniej lub bardziej niebezpieczną sytuację. To zawsze był jakiś tam problem, jakiś tam supeł do rozwiązania - najlepiej w taki sposób, by Przymierze nie poniosło żadnych szkód. Tylko dlaczego bieżąca sytuacja miała być ważniejsza od innych, wcześniejszych? Dlaczego miała być brana poważnie - lub wręcz poważniej od zajść, które w pewnym sensie były typowym ryzykiem zawodowym ludzkiego rządu? Tego Rebecca nie wiedziała - i nawet nie próbowała swego zdania ukrywać, gdy została już o to zapytana.
- Tak jakby nie całkiem - odpowiedziała Champowi z typową dla siebie szczerością i typowym brakiem większego pojęcia - czy może po prostu respektowania? bo pojmować w gruncie rzeczy przecież pojmowała - różnic rangowych jej i współrozmówcy. - W sensie, ok, przyjmuję do wiadomości, że to jakiś wyższy poziom trudności, spoko. - Wzruszyła lekko ramionami, po chwili zastanowienia decydując się również sięgnąć po piwo. Nie wiedziała, czy powinna czekać na specjalne zaproszenie, skoro jednak zwykle nie miała takiego zwyczaju, to nie widziała powodu, dla którego teraz miałaby to zmieniać. Najwyżej ktoś da jej po łapach, nic strasznego.
- Nie wiem tylko, dlaczego się w to bawimy. Czy raczej... - Zrywając kapsel własnej butelki o inną, którą potem odstawiła ponownie na blat, ostatecznie nieco bardziej skupiła się na współrozmówcy. Major, ponownie przeszło jej przez myśl. I, jeśli przyjrzeć się dokładniej, to może... specjals? Na pierwszy rzut oka nie wyglądał, ale to w sumie by pasowało. Teraz zaś dało się wyłapać drobnostki, które mogły przemawiać za przynależnością Champa do N. To było... Cóż, zaskoczenie uzupełniające do całej jego postaci. - ...skąd cały ten szum. Aż taki szum.
Przysiadając na brzegu stolika, przelotnie zerknęła na Irene, potem Pixie, w końcu wracając do majora.
- O co toczy się gra? - zapytała wprost, nie bawiąc się w bardziej wysublimowane podchody. - Co oni... - Ruchem głowy wskazała tęczowowłosą i jej brata, w domyśle pozostawiając ich rodzinną firmę. - ...mieli dla nas robić? - Nie umknęła jej wspomniana wcześniej klauzula milczenia, standardowa przy rządowych projektach. Co więcej, wcale nie uważała, że sięgnęła już wystarczająco wysokiego stopnia, by móc spodziewać się pełnych wyjaśnień, o co w tym wszystkim chodziło. Mimo tego chciała wiedzieć cokolwiek. Choćby zarys, dla czego tak naprawdę miała sobą ryzykować. Bo przecież nie była bohaterem. Samo ratowanie kogoś przez tak bardzo złymi piratami, najemnikami czy kimkolwiek nie było dla niej wystarczającym argumentem. Nie trafiła przecież w kamasze z powołania, a przynajmniej nie z takiego.
Przyglądała się więc Champowi z uwagą, oczekując czegokolwiek. Nawet nie słów - nie wypowiedzianych. I w sumie nawet nie gotowca podsuniętego jej pod nos już, teraz. Chciała czegoś. Choćby zapewnienia, że dostanie odpowiednie informacje, gdy już się rozejdą. Że choćby odrobinę uchylą jej tej całej klauzuli tajności i pozwolą w choćby szerokich ogólnikach zapoznać się z przedmiotem całego tego cyrku. Że rozkazy - od kogokolwiek miałaby je dostać - będą zawierały nie tylko polecenie leć z punktu A do punktu B, ale choćby minimalne wskazanie, po co to wszystko. Coś, co pozwoliłoby jej sądzić, że rzeczywiście warto.
Przymierze nie musiało się tłumaczyć przed swoimi soldatami, Dagan liczyła jednak, że choćby minimalnie to zrobi - i będzie robiło też w przyszłości. Narażanie się od tak, na czyjeś życzenie, było mimo wszystko średnią przyjemnością, której nie potrzebowała do szczęścia.
W międzyczasie zanotowała w głowie, by w wolnej chwili sprawdzić sobie te... Swift Militaries, tak? Nawet, jeśli znała tę firmę, sklep, jeśli wiedziała, co oferują - dobrze było wiedzieć dokładniej, czym się zajmują, skoro byli jednym z głównych elementów całego zajścia. Dokładniej, a więc niekoniecznie tylko to, co publicznie dostępne. Gdy już coś sprawdzała, Rebecca rzadko kiedy poprzestawała na słodkich, gładkich słówkach pod publiczkę. Jej research był zawsze pełen. Tak pełen, jak tylko mógł być, jaki tylko potrafiła przeprowadzić.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: Klub "Czyściec"

31 sty 2018, o 17:38

Teraz wpatrywała się w w tych co mówili. Najwyraźniej im się nie spieszyło, co ją irytowało. Informacje mogli jej przekazać później, kiedy będą lecieć na Bekenstein. Całkowicie rozumiała fakt, że nikt na planecie nie będzie chciał pomóc. Najpierw trzeba martwić się o swoich bliskich.
Spojrzała do omni-klucza, gdy urządzenie piknęło i niemal od razu zaczęła przebierać w informacjach. Musiała przeanalizować swoje własne umiejętności, by móc dopasować pod siebie innych. Jej skupienie na czytaniu przerwała Irene, która ujawniła, że zna osobnika ze zdjęcia. Ba! Wiedziała, że on nie żyje. Czyżby znała go osobiście.
- Będę wdzięczna za każdą informację - odezwała się poważnie do rudej. Potrzebowała wszystkiego, by się dobrze przygotować, a im więcej informacji teraz dostanie, tym szybciej wszystko ruszy. Może nawet poczuła lekką nadzieję, przebijającą się przez burzę emocji w jej umyśle.
Zerknęła na Rebeccę, która zaczęła mówić swoje "ale". Świetnie, miała pracować z kim, kto się zupełnie nie przejmuje porwanymi, tylko myśli o własnej wygodzie, a może raczej zaspokojeniu własnej ciekawości. Gniew zagotował się w niej, gotowy wylać falą, którą trzymała. Ktoś śmiał stwierdzić, może nawet niebezpośrednio, że życie jej rodziców jest nic nie warte. Przez chwilę widziała w głowie, jak rzuca się na kobietę, by rozbić jej butelkę na głowię, ale powstrzymała się. Nie miejsce i nie czas na to. Wzięła głęboki uspakajający wdech, starając się ukryć go przed innymi.
- Widzę, że nie wystarcza fakt, że "gra" toczy się o ludzkie życie - mruknęła tylko odrobinę wyrażając swoje własne myśli w sposób bardzo delikatny. Najwyraźniej ta kobieta nawet nie wiedziała, że firma Swiftów projektowała i wytwarzała całkiem sporo broni i sprzętu dla Przymierza.
Wracając do informacji o najemnikach, resztę wyjaśnień zostawiła innym. Przecież ona w tym momencie nie wiedziała, co robili rodzicie, choć i tak miała udziały w firmie. Po wszystkim powinna naprawić i naprostować parę spraw na Ziemi. Zwłaszcza, że jej brat znów zachowywał się tak, jakby nic go nie obchodziło i to w tak paskudnym momencie.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

1 lut 2018, o 20:31

Pokręciła gwałtownie głową, gdy usłyszała, że Houndowi nie udała się śmierć. No nie, to nie była prawda. Irene była świadkiem tego, jak mu się właśnie udawała. Klęczała obok niego przez pięć minut, z jakiegoś powodu nie mogąc się pozbierać bardziej, niż po którejkolwiek śmierci, jaką osobiście i bezpośrednio spowodowała. Gdy zobaczyła datę, już zupełnie miała wrażenie, że po prostu wylądowała w jakimś idiotycznym śnie. Że stare wspomnienia postanowiły teraz się o nią upomnieć, przywołując w podświadomości najgorsze obawy. Ale przecież to była rzeczywistość, bo noc, którą zaczęła, nie skończyła się jeszcze, a Irene zawsze pamiętała jak wraca do domu. Nawet jak była nawalona tak, że ledwo trzymała pion. No i nie, dziś nie wracała, dziś jeszcze nie zdążyła wsunąć się w ciepłą, hotelową pościel, by to wszystko mogło się jej śnić.
- Nie ma żadnych informacji - odwarknęła do Pixie może trochę zbyt nerwowo, ale nie kontrolowała się teraz. Tak jak dotąd Hound pozostawał zagrożeniem gdzieś daleko na horyzoncie, tak teraz nie miał się pojawić w jej życiu już nigdy. Przecież go zabiła. Przecież... - On nie żyje. Nie żył jeszcze dwa tygodnie temu. Zastrzeliłam go, z pierdolonej snajperki, z odległości pięciu metrów. Patrzyłam jak się wykrwawia. Potem widziałam jak umiera. A potem jak jego statek rozpada się na tysiące małych kawałeczków w jednym, wielkim, pięknym wybuchu. Nie żyje.
Odwróciła się gwałtownie i podniosła znów zdjęcie bliżej twarzy, by sprawdzić, czy to aby przypadkiem nie jest ktoś łudząco do mężczyzny podobny, ale to był on. Te same cechy charakterystyczne twarzy, choć niewielkie blizny, które pamiętała, zniknęły. Może to jednak był jego zaginiony brat bliźniak? Nigdy jej o nim nie mówił, a przecież mówił jej o wszystkim, więc wiedziałaby i to. Sklonowano go? Nie mieli ku temu powodów, to był tylko jakiś pieprzony najemnik. Dobrze opłacany i posiadający ogromną załogę, ale nadal tylko najemnik. Nikt ważny. Nie rozumiała tego.
Z jakiegoś powodu nie obchodziło jej to, czy zdanie nowo poznanej kobiety na temat jej osoby się teraz zmieni, bo strach, który ją wypełnił, był zupełnie irracjonalny i silniejszy niż wszystko inne. Może nie powinna była się przyznawać do tego, co zrobiła, bo w końcu stała tu w towarzystwie Przymierzowców, którzy za moment mogli wyciągnąć z tego konsekwencje, ale nie myślała teraz rozsądnie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

3 lut 2018, o 16:23

Champ pociągnął długi łyk piwa. To był dopiero drugi, a już w połowie butelki. Chyba naprawdę musiał mieć irlandzką krew bo raczej mało kto pił w taki sposób. Co ciekawe zaczął się zachowywać jakby jeszcze bardziej miał wszystko w dupie, a był tutaj tylko gościnnie by wręczyć Chorąży Dagan przydział na jakaś nową i nawet nie podzielić się jakąkolwiek informacją na jej temat. Ten zamiast jednak zachować jakikolwiek profesjonalizm westchnął przewracając oczami.
- Kiedy mówili, że jesteś specjalna nie spodziewałem się, że aż tak. – Jego irlandzki akcent dopiero teraz można było naprawdę usłyszeć. Chyba zazwyczaj starał się go wyjątkowo dobrze ukrywać. – Na ten moment mogę powiedzieć tylko tyle. – Spojrzał na nią uśmiechając się. – Słuchasz mnie? Jedno słowo. –Upił łyk piwa. – KGA.
Dagan była chodzącą bazą informacji na temat tego czym potrafiło zajmować się Przymierze więc i miała pełną świadomość co właśnie przekazał jej ten człowiek. KGA był specjalistycznym magazynem na broń, która nie miała prawa trafić nigdy do użytku. Jeśli powstało coś zakazanego to trafiało tam i czekało, aż będzie użyteczne. Wiadome było to, że gdyby cokolwiek stamtąd zostało użyte to zmieniłoby diametralnie stosunku dyplomatyczne pomiędzy ludzkim rządem, każdą inną rasą. Wiec musieli lecieć po broń, której zabezpieczenie jest priorytetem i potrzebowali do tego technika.
- Ludzkie życie jest ważne ale tutaj chodzi też o imię firmy Emma.
Rzucił jej brat chłodno. Nie za bardzo wciąż mówił co mieli wyprodukować ale zapewne dowiedzą się dopiero w drodze na Bekenstein. Czyli z tego co mówili polecą dnia jutrzejszego więc tą noc powinni spędzić na przygotowaniach.
Passos z Champem przyglądali się z zainteresowaniem Dubois. Nie było tam jednak wrogości ale czyste zaciekawienie. Raczej rzadko się zdarza, że przypadkowa osoba z ulicy ma tyle informacji o kimś, kto bruździł w interesach firmy. W tym przypadku firmą było Przymierze.
- Miejmy więc nadzieję, że to ktoś inny. Bo z tego co opowiadasz wychodzi na to, że to raczej nie jest jakiś pierwszy lepszy najemnik. – Westchnął Passos. – Niedobrze. Moi ludzie muszą być w takim razie ostrożniejsi w terenie.
Poprawił się w miejscu i zaciągnął papierosem. Teraz zaczął coś przeglądać w omni-klucz. Trudno było powiedzieć co dokładnie sprawdzał ale chyba nie zamierzał się dzielić tymi informacjami. Champ za to właśnie kończył piwo i odstawił pustą butelkę na stół. On chyba najwyraźniej bawił się wyjątkowo dobrze i mało go obchodziło wszystko. Spojrzał tylko na chwilę na Thomasa i wzruszył ramionami.
- Tutaj macie adres hangaru do którego się udacie jutro. Jeśli chcecie. Możecie też nie lecieć. Wasz wybór. No może oprócz Dagan, ona musi lecieć. – Spojrzał po swoich towarzyszach. - Postaramy się wam dostarczyć jak najwięcej informacji na jutrzejszy przelot.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

4 lut 2018, o 18:15

- Nie wystarcza. - Rebecca nie była szczególnie empatyczna i nawet nie próbowała udawać, że jest inaczej. Nie siliła się na takt i delikatność społeczną ani wtedy, gdy próbowali wymóc na niej podobne próby lekarze, ani teraz, gdy z białymi fartuchami do czynienia już aż tak nie miała. Nikt po prostu dotąd nie przekonał jej, że warto, nie dał argumentów, które byłyby dla niej satysfakcjonujące. W efekcie podobne starania jawiły się czerwonowłosej jako trudne, wymagające, za to nie przynoszące zupełnie żadnych zysków poza tym, że ktoś będzie czuł się lepiej. A dopóki tym kimś nie była ona sama, dopóty nie widziała powodu, dla którego miałaby tracić siły na próby ugrzecznienia się. Wszystkie te subtelności, jak wyczucie w kontaktach z innymi ludźmi, z powodów czysto biologicznych nie były dla niej naturalne i Dagan na ten moment nie widziała powodu, dlaczego miałaby wypruwać sobie żyły, by z tym walczyć.
- Gier o ludzkie życie tylko w tej chwili toczy się tysiące - kontynuowała więc niewzruszenie, spoglądając na Pixie bez większego wyrazu - urazy czy współczucia, za to z bardzo typową dla siebie obojętnością. - Ludzie we wszystkich krańcach świata są uprowadzani i mordowani. Giną w nieszczęśliwych wypadkach, awariach systemów, porachunków mniejszych bądź większych gangów. Ofiarami padają przez własną głupotę, brawurę lub zupełnie niewinnie. - Wzruszyła lekko ramionami. - Wiesz, jak działają służby ratownicze w przypadku większych wypadków, katastrof? Wartościują. Szeregują ludzkie życia. Od tego, jakiego koloru metkę ci przykleją, zależy kiedy - i czy w ogóle - ktoś poświęci ci jakąkolwiek uwagę, postara się coś dla ciebie zrobić. - Mówiąc, w międzyczasie usiadła w końcu na brzegu stołu, uważając tylko na tyle, by nie wyrządzić krzywdy żadnej ze stojących na blacie butelek. - Nasza codzienność jest jedną wielką katastrofą, a wojsko jedną z wielu służb, która rozkleja własne metki. Dla ciebie twoi rodzice mają najwyższy priorytet tylko za to, że są rodzicami. Dla nas? Dla mnie? - Wzruszyła lekko ramionami. Mówiła o obcych ludziach. O kimś, kto nie miał dla niej znaczenia większego, niż miliony, miliardy innych istnień. - To tak nie działa. Każdy zaczyna od jednej bazy, od poziomu zero. To, jakie zyska znaczenie, zależy od naprawdę wielu czynników. Od argumentów, jakie może przedstawić, by ukazać się jako warty większego wysiłku niż inni, którzy również w tej chwili potrzebują pomocy.
Skończyła temat tak samo obojętnie, jak go rozpoczęła. Naprawdę nie zamierzała wdawać się w filozoficzne dyskusje - nie, kiedy, w przeciwieństwie do pozostałych obecnych kobiet, ona nie miała szczególnego wyjścia co do opowiedzenia się, czy chce brać udział w sprawie, czy nie. Dostanie rozkaz i wszystko tak naprawdę przestanie mieć znaczenie - to, czy podoba się jej chodzenie gdzieś w ciemno czy nie, to, czy rzeczywiście chce sobą ryzykować czy nie. Bo Dagan może i była specjalna - na spostrzeżenie Champa uśmiechnęła się tylko krzywo i wzruszyła lekko ramionami - ale była też specjalna. Jak już została żołnierzem, to została nim w sposób dobry. Wypełniała rozkazy. Rozwijała się. Oferowała armii specjalistyczną wiedzę i niekonwencjonalność myślenia. Nie trafiła w kamasze z powołania, ale skoro już dano jej mundur, mimo wszystko starała się go nie plamić.
Słysząc jedno słowo wyjaśnienia odetchnęła cicho. Powoli upijając kolejny łyk piwa, skinęła lekko głową. KGA. W porządku, to był argument. Całkiem silny i wystarczający, by uznała, że może faktycznie jest czym się zainteresować i o co zawalczyć.
Z umiarkowanym zainteresowaniem spojrzała potem na Irene. A więc zmartwychwstanie, co? To mogło być zabawne. Mimowolnie zmarszczyła brwi, spoglądając ku przyniesionym przez mężczyzn fotografiom - ku jednej, na której najwyraźniej widniał nieznany jej mężczyzna. Hound. Teoretycznie martwy, a w praktyce - jak się okazuje - chyba trudno stwierdzić. Najemnik? Pirat? Jedno i drugie? A może po prostu zwykły zbój, który postanowił napsuć krwi także po swej śmierci? Automatycznie zapisując podany przez Champa adres hangaru, jednocześnie zamyśliła się. Wylot był jutro, będzie więc miała czas. Czas, by nie tylko czysto technicznie przygotować się do drogi, ale też posprawdzać kilka rzeczy. Dawno już nie musiała włóczyć się po labiryncie extranetu - także tych jego zakątkach, w których teoretycznie być jej nie powinno. Perspektywa powrotu w te wirtualne rejony - jej rejony, jej teren - okazała się być zaskakująco przyjemną.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: Klub "Czyściec"

5 lut 2018, o 20:32

No to teraz im wszystkim miała ochotę z jednej strony przywalić po kolei w te ich twarzyczki, a z drugiej roześmiać się. Gość, który podobno nie żyje, teraz przetrzymuje jej rodziców. KGA - cudo, kolejny skrót wojskowy, na coś co jest zapewne arcy ściśle tajne i arcyważne. Teraz mogła się domyślać, dlaczego nie było odezwy w sprawie okupu. Czyżby jej rodzice teraz byli torturowani dla informacji o jakiś tajnym projekcie?
Spojrzała na Dagan, która wygłosiła krótką tyradę na temat tego jakie-to-ludzkie-życie-jest-gówno-warte. Cudownie! Emma miała ochotę pokazać jej środkowy palec. Właśnie widziała zachowanie i usłyszała wypowiedź godną psychopaty, no, co najmniej socjopaty. Już cieszyła się na tę współpracę, kiedy to jej najbardziej zależało. Mogła tylko liczyć na to, że to tajemnicze KGA dużo znaczy dla czerwonowłosej, a państwo Swift na tyle ważni, by kobieta z Przymierza nie dostała rozkazu zabicia ich na miejscu.
Brata nawet nie zaszczyciła spojrzeniem po jego wypowiedzi, bo tylko by jej samokontrola została wystawiona na ciężką próbę.
- Dobrze, czy ktoś jeszcze na tę chwilę ma jakieś cudowne wieści? Informacje o zmartwychwstaniu jakiś złych gości? Czy jakieś tajemnicze skróty literowe? - spytała, już nie siląc się na spokój w głosie. Była wkurzona w tym momencie na cały świat. Spojrzała jeszcze tylko na Irene i z krzywym uśmiechem powiedziała. - Tego gościa teraz będziesz mogła zabić drugi raz. A jak nie chcesz, to ja z pewnością to zrobię. - To oświadczenie było wypowiedziane w taki sposób, że wszyscy w sali mogli uwierzyć, że kobieta zrobi wszystko, by dotrzeć do wyznaczonego celu. Prędzej czy później.
Przeleciała spojrzeniem po wszystkich, po czym zarejestrowała dane hangaru. Ona na pewno tam będzie, a teraz przynajmniej miała z czym pracować nad ekipą. Musiała zastanowić się nad tym, kogo rzeczywiście weźmie. Na szczęście jako najemnik była dość elastyczna i mało co jej przeszkadzało. Była też sprawa tego tajemniczego projektu, a jeśli nawet nie zamierzała o to pytać brata, to miała inne dojścia.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

5 lut 2018, o 22:49

Wszystko, co mówili, docierało do niej jak przez mgłę. Słyszała jakieś trzyliterowe określenia, które nic jej nie mówiły, słyszała jakąś tyradę Rebecki, która nie wiadomo do czego prowadziła, ale Irene miała wrażenie, że się z nią zgadza, widziała frustrację Pixie, ale nie wiedziała, jak może jej w tym momencie pomóc. Czuła, jak powoli zaczyna ją boleć głowa.
Dla nich to nie było nic ważnego. Dla nich Irene robiła teraz sceny przez problem, który nie istniał. Tutaj chodziło o coś większego, o porwanych rodziców, dramaty wojskowe, czy cholera wie co. Ona jednak miała zupełnie inne spojrzenie na świat i nie potrafiła teraz poczuć tego, co oni. Wpatrywała się w zdjęcie, w twarz, której tak szczerze nienawidziła i czuła, jak wzdłuż jej kręgosłupa zaczynają pełznąć w górę macki przerażenia. Był jeden człowiek, którego się bała. Jeden w całej galaktyce. I musiał akurat znaleźć się tutaj. Fakt, że w jakiś sposób przeżył wybuch Stinga wydawał się tak absurdalny i nierealistyczny, że tym bardziej straciła cały swój rozsądek, choć i tak nie miała go w życiu zbyt wiele. Ale może to faktycznie był jego brat bliźniak. Albo go sklonowali. Albo stara grupa najemnicza używała tego jako kłamstwa, które miało ją wciągnąć w pułapkę. Mieli prawo być na nią źli o to, że przez nią Hound oszalał. Mieli prawo oczekiwać zemsty za utratę jednego statku i grupy swoich ludzi, z wyklętym tymczasowo przywódcą na czele. Może zrozumieli, że to była ona. Może to wszystko było kłamstwo.
- Polecę - odpowiedziała krótko, unosząc w końcu wzrok na Emmę. I dopiero w tej chwili dotarło do niej, jak bardzo poruszona jest tęczowowłosa kobieta. Zupełnie nie przypominała już zaaferowanej imprezowiczki, jaką wydawała się na początku. Teraz była wściekła i Irene przypuszczała, że ma ku temu powody. Trochę miała wrażenie, że jest zła też na nią, za skupienie się na tym jednym zdjęciu zamiast na tragicznym całokształcie sytuacji, ale Irene nigdy nie była szczególnie empatyczna. Może w przypadku szczególnych, wyjątkowych osób. A z nią przecież dopiero się poznała.
- Czy nie posiadając bezpośrednich związków ze Swift Militaries, ani nie posiadając zaszczytu przynależności do żadnego oddziału Przymierza, w razie współpracy mogę liczyć na jakieś wynagrodzenie? - spytała, może mało delikatnie, ale w tej chwili musiała w jakiś sposób oderwać myśli od żyjącego gdzieś jakimś cudem Hounda. A kredyty, które mogła dostać za pomoc, potrafiły doskonale odwrócić jej uwagę od nieprzyjemnych rzeczy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

7 lut 2018, o 20:29

Champ odsunął butelkę piwa od swoich ust, gdy usłyszał tyradę Dagan. Co ciekawe jego wyraz twarzy się zmienił. Nie wyglądał już jak ten sam dupek, który przez kilka dni kręcił się po statku do którego przypisana była Rebecca. Odstawił piwo na stół i wyciągnął z kieszonki paczkę papierosów. Wyglądało na to, że wszyscy mężczyźni w tej pięknej grupce byli palaczami. Chociaż pani chorąży nigdy nie widziała aby mężczyzna palił na statku lub w obecności innych żołnierzy.
- Jej rodzice mają najwyższy priorytet, Choraży. – Dźwięk metalowej zapalniczki rozniósł się po opustoszałej sali dla Vipów. – Nie próbuj tworzyć teorii bez większego spojrzenia na sytuacje. Twoje spojrzenie na to co się dzieje jest błędne. – Wypuścił dym prosto w stronę kobiety jakby nigdy nic. – Radziłbym się zapoznać z wytycznymi przed tworzeniem zbędnych teorii oraz stawiania tez ze swojego doświadczenia.
Mówił to dziwnie zimnym tonem. Raczej nie brzmiał już w ogóle jak osoba, którą mogła kojarzyć przez ostatnie dni. Tym bardziej, że kiedy w końcu się do niej odezwał sprawiał całkowicie inne wrażenie o swojej osobie. Wszystkie zebrane tam kobiety mogły zobaczyć jak nagle Thomas i Passos milczą. Jakby nie chcieli w drogę Majorowi. Widać to chyba on zarządzał tą misją wiec żaden z nich nie chciał mieć z nim na pieńku. Sprawiało to jednak, że misja stawała się coraz ciekawsza. Chociaż dla niektórych pewnie było wręcz odwrotnie.
Rebecca w końcu zauważyła, że jej omni-klucz mruga w jej stronę typowym dla siebie światełkiem. Otrzymała wiadomość, a patrząc na kolor jaki się jej wyświetlał mogła od razu się domyśleć od kogo jest ta wiadomość.
Od dnia dzisiejszego podlegasz pod Majora Aidana Champa, aż do odwołania.
PS. Skontaktuj się ze mną jak najszybciej.
Altherra.
Nikt z mężczyzn nie komentował słów Pix. Miała prawo być teraz wściekła bardziej niż kiedykolwiek w życiu. To przecież życie rodziców rodzeństwa Swiftów było teraz w niebezpieczeństwie. Dagan leciała tam bo musiała, Irene pchała się tam sama. Dopiero po chwili zareagował jej brat i złapał ją delikatnie za dłoń. Nie było to w jego stylu ale on nigdy nie potrafił sobie radzić z ludźmi. W znaczeniu emocjonalnym. Więc takie zachowanie przy innych na pewno kosztowało go więcej stresu niż mogło się wszystkim wydawać.
- Oczywiście. Podpiszesz tylko umowę jak wszyscy nasi kontraktorzy. – Odezwał się po raz kolejny Champ. – To nic takiego. Zwykły papier dzięki, któremu będziemy mieć zabezpieczenie.
Mogło chodzić o różne zabezpieczenia. Jednak najbardziej pasowało tutaj zmuszenie do milczenia. Gdyby opowiedziała komukolwiek o tej misji to czekałaby ją bardzo szybka i bezbolesna droga do jednego z tajnych więzień Przymierza. Oczywiście o ile udałoby się im ją złapać. Trzeba było jednak pamiętać, że Hound przy wkurzonym rządzie wyglądał jak słodki szczeniak.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

9 lut 2018, o 21:06

Spoglądała na Champa przez chwilę spod lekko zmrużonych powiek, by w końcu wzruszyć ramionami bez słowa i ponownie skinąć głową. Tak po prostu. Była w błędzie? Spoko, mogła być. To - podobnie jak wiele innych rzeczy - nie miało w tej chwili większego znaczenia. Nie robiło jej różnicy, ile jej zdanie ma wspólnego z prawdą, ze stanem faktycznym. Może coś miało, może nic, mniejsza z tym. Ważniejsze było to, że po prostu sama potrzebowała argumentu. Dostała go? To teraz było jej wszystko jedno - przynajmniej w kontekście dyskusji. Nie zamierzała się spierać, przedstawiać poglądów, próbować rozmawiać. Nie widziała takiej potrzeby.
Z rzeczy, które się dla odmiany liczyły, była za to odmiana żołnierza. Żołnierza. Rebece coraz łatwiej było używać w stosunku do mężczyzny tego określenia. Gdy stopniowo jego maska pękała - czy raczej odchylała się w zamierzony, kontrolowany przez mężczyznę sposób - coraz łatwiej było dostrzec pewne cechy, które już do mundurowego zdecydowanie pasowały, co więcej, które zaczynały świadczyć o jego... specjalności? Tak, ale, co jasne, innej niż Dagan. Champ był specjalny, ale raczej w ten sposób, o jakim marzą mali chłopcy, śniąc o karierze w kamaszach. Tak czy inaczej, mężczyzna zaczynał być po prostu ciekawy. Interesujący. Wart tego, by mu się trochę bardziej przyjrzeć, poświęcić odrobinę więcej uwagi.
Innym, co Dagan uznała za warte zainteresowania, było światełko omni-klucza. Znała je, a kod kolorystyczny od razu zaznaczył, z czym ma do czynienia. Na otrzymaną wiadomość zerknęła jednym okiem. Odkąd zaczęła służyć na Wiźnie, Altherra nie był jej bezpośrednim przełożonym - teoretycznie. W praktyce uważała, że podlega tak samo pod Kamowskiego, jak i pod Altherrę. Co więcej, jakby miała decydować, wobec kogo chce być bardziej lojalna, wybór był oczywisty. Komandor Zamir Altherra nie miał konkurencji. Nie mógł mieć.
Wzdychając bezgłośnie ponownie uniosła wzrok na zebranych.
- To wszystko? - zapytała w końcu, gdy po paru kolejnych łykach skończyło jej się piwo. Zeskakując ze stolika odstawiła butelkę, otrzepała spodnie i prześlizgnęła się spojrzeniem po każdym z osobna, finalnie zatrzymując się jednak ponownie na majorze. Z jej perspektywy tylko jego zdanie było w tej chwili ważne. Zaczął być przecież jej szefem, tak jakby. - Możemy się rozejść? Przygotować? I tak dalej?
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: Klub "Czyściec"

14 lut 2018, o 11:48

Słowa Champa trochę załagodziły jej gniew, ale tylko odrobinę. Liczyło się fakt, że major określił ważność jej rodziców, więc przynajmniej po części mogła liczyć na Dagan. Przyjaciółkami i tak nie zostaną.
Nawet nie miała czasu, by coś zrobić, gdy poczuła dłoń na swojej. Spojrzała w końcu na brata i przez chwilę miała ochotę odtrącić ten gest, zrzucić dłoń ze swojej, chociażby po to by dotarło do Tomasa, jak ją wkurzył. Po tym momencie jednak zrezygnowała. To był ruch, który mówił, że bratu wcale nie było łatwo. Opanowany i chłodny Tomas raczej by sobie na to nie pozwolił, gdyby się w pełni kontrolował. Albo to była czysta kalkulacja, by do niej dotrzeć i mieć po swojej stronie.
Już sama nie wiedziała, co może być prawdą. Jej wybory tak bardzo oddaliły ją od rodziny, że własnego brata już nie znała i musiała analizować każdy jego ruch. Świat najemników nauczył ją, żeby nikomu nie ufać. Może sytuację poprawiłaby rozmowa taka od serca, przy piwie i pizzy, ale to nie teraz. Teraz musiała się uspokoić i przygotować do najcięższego zadania jakie kiedykolwiek dostała. Delikatnie ścisnęła dłoń brata w niewerbalnej odpowiedzi, że docenia gest i pozwoliła na to, by ją zabrał, gdyby chciał.
Spojrzała na Irene, która stwierdziła, że dołączy do ekipy. Emma sama nie wiedziała dlaczego, ale poczuła coś na kształt ulgi. Przecież nie znała rudej. Może chodziło o świadomość tego, że kobieta miała w tym wszystkim sprawę osobistą, nawet jeśli poprosiła o zapłatę.
Pixie przeczesała palcami tęczowe włosy, pokazując tym samym, że odrobinę się uspokoiła. Sama już nic więcej nie powiedziała, bo Rebecca zadała to konkretne pytanie.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

14 lut 2018, o 14:53

Skinęła głową. Skoro mieli jej zapłacić, to mogła wziąć udział w tym fantastycznym przedsięwzięciu, do którego w sumie powinni zatrudnić najemników, a nie kogoś takiego jak ona. Ale żaden z nich nie zaprotestował, nie spytał co potrafi, dlaczego chce być tego częścią, kim jest i dla kogo pracuje na co dzień. Nikt nie zainteresował się jej osobą, równie dobrze mogła być kimś, kto pracuje dla porywaczy rodziców Emmy, teraz polującym na nią. I może czekała tylko na to, by sabotować całe to przedsięwzięcie. Z jakiegoś powodu sądziła, że Przymierze jest bardziej ostrożne, bardziej... rozsądne. Po tym, przez co musiał przejść Khouri, nie spodziewała się tutaj takiej beztroski. Pewnie, możesz lecieć z nami na tę delikatna i niebezpieczną misję, o piękna nieznajoma z klubu.
Zanim jednak pozwolili im wyjść z pomieszczenia, odpowiadając twierdząco na pytanie Rebecki, Irene sięgnęła po jedną z droższych butelek stojących na stole i przyjrzała się etykiecie. Dobrze znała się na alkoholach, wiedziała co warto było pijać. Zwłaszcza jeśli chodziło o te najbardziej znane, najczęściej podawane, nawet u niej w domu. Pamiętała, jak jej matka sprowadzała ten wermut chyba z jednej z kolonii. Ach, piękne wspomnienia z dawnych czasów. Podrzuciła butelkę w dłoni i uznała, że należy już do niej - skoro stały tu powystawiane i bezpańskie, ona mogła się bardzo chętnie jedną zaopiekować. A nieważne ile jeszcze miały czasu, zawsze znajdzie się chwila na dobrego drinka.
Przesunęła spojrzeniem po stojących obok kobietach. Trzy baby, tego jeszcze nie grali. Bywała częścią różnych grup, ale nie takiej. Z jakiegoś powodu miała wrażenie, że to nie skończy się dobrze. Ona sama zbyt rozsądna nie była i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, choć wcale nie zamierzała tego zmieniać. Może Dagan wybierze dla nich jakieś względnie racjonalne wsparcie.
Gdy wyłapała spojrzenie Pixie, uśmiechnęła się do niej lekko. Może nie zawsze wpływało to na jej działania, ale wyjątkowo dobrze wyczuwała emocje. Niemałe znaczenie miał zresztą implant w jej głowie, który pozwalał jej widzieć znacznie więcej. I dobrze rozumiała, co tęczowowłosa teraz przeżywa. Bynajmniej nie spodziewała się, że tak to się skończy, gdy wdały się w niezobowiązującą rozmowę przy barze, ale hej, za coś musiała przecież przeżyć czas oczekiwania na powrót Crescenta - który wciąż pozostawał bliżej nieokreślony.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

17 lut 2018, o 20:16

Cisza po drugiej stronie stołu dała od razu do zrozumienia wszystkim zebranym, że to spotkanie właśnie dobiegło końca. Nie było też sensu w bezsensownym przeciąganiu go skoro wszyscy zgodzili się na wykonanie zadania. Dlatego też i ręka Thomasa szybko wróciła do bezpiecznej strefy blisko jego własnego ciała, Passos zgasił papierosa, a Champ bardzo szybko wstał ze swojego miejsca poprawiając swoją niezbyt zadbaną koszulę. On chyba najmniej pasował do tego całego towarzystwa, chociaż jak zdążyła zauważyć już Dagan nie był on raczej twoim typowym oficerem łącznikowym wywiadu jakiego możesz spotkać w każdym innym miejscu galaktyki.
- Skoro wszystko wyjaśnione to polecałbym się przygotować. Każda z was dostanie się tam inaczej. – Westchnął wiedząc, że raczej nie ucieszy ich ta wiadomość. – Względy bezpieczeństwa.
Cisza po drugiej stronie stołu dała od razu do zrozumienia wszystkim zebranym, że to spotkanie właśnie dobiegło końca. Nie było też sensu w bezsensownym przeciąganiu go skoro wszyscy zgodzili się na wykonanie zadania. Dlatego też i ręka Thomasa szybko wróciła do bezpiecznej strefy blisko jego własnego ciała, Passos zgasił papierosa, a Champ bardzo szybko wstał ze swojego miejsca poprawiając swoją niezbyt zadbaną koszulę. On chyba najmniej pasował do tego całego towarzystwa, chociaż jak zdążyła zauważyć już Dagan nie był on raczej twoim typowym oficerem łącznikowym wywiadu jakiego możesz spotkać w każdym innym miejscu galaktyki.
Scenariusz #32-P
Wsiądziesz do statku jednego z komercyjnych przewoźników. Bilety oraz twoje nowe dane osobowe możesz znaleźć w załącznika. Zalecamy zachowania typowe dla turysty. Na miejscu będzie czekała taksówka o numerach D3TY9L. Będąc w środku kierowca będzie wiedział gdzie cię zawieść.
Unikaj kontaktu z lokalną policją i innymi siłami porządkowymi.
Chorąży R. Dagan
O świcie oficer łącznikowy odbierze cię ze statku skąd wyruszycie razem na Bekenstein jako grupa techniczna zajmująca się przeglądem systemów bezpieczeństwa w placówkach rządowych. Reszta rozkazów zostanie ci przekazana po przedostaniu się do safehouse’u operacyjnego.
Emma Swift
Zostaniesz przerzucona na miejsce pod całkowicie innymi danymi personalnymi. Polecisz na planetę razem ze swoim bratem jako jego asystentka waszym transportem. Na miejscu postaraj się uniknąć wykrycia ze strony władz. Na miejscu spotkania zostaną przekazane dalsze instrukcje.
Passos też zaczął się zbierać ze swojego miejsca. Na sekundę jednak zatrzymał wzrok na zebranych kobietach.
- Jakieś pytania związane z wytycznymi?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: Klub "Czyściec"

21 lut 2018, o 18:44

Tak jak się spodziewała, brat zabrał rękę po bardzo krótkim czasie. Przeczesała palcami tęczowe włosy. Wciąż była wkurzona, ale teraz nie miała już ochoty wywrócić stołu. Nie podobała jej się myśl, że nie lecą razem. Z doświadczenia wiedziała, że najlepszy czas poznania ludzi z drużyny, to lot do miejsca docelowego. Wtedy widać dużo zachowań które są związane z napiętą sytuacją. Teraz nie będzie miała szans na obserwacje. Przynajmniej będzie mogła na spokojnie pogadać z bratem, albo jego poddać obserwacji.
"jako asystentka" - brzmiało w jej głowie, kiedy otrzymała plan co do jej osoby. Musi się przygotować, zwłaszcza jeśli ma udawać kogoś innego. Znów przeczesała palcami włosy. Musi zmienić kolor na coś mniej krzykliwego i pasującego do kobiety poważnej.
- Ja nie mam nic do dodania, chyba że mój brat ma jakieś uwagi co do naszego sposobu transportu - Spojrzała na Tomasa. Właściwie powinna go spytać, czy przypadkiem w firmie nie wprowadzono jakiś drastycznych zmian co do dress codu, czy czegoś takiego, ale po chwili stwierdziła, że to i tak jej mało potrzebne. Ma tylko tam dotrzeć, a potem zacząć poszukiwania. Przebranie ma tylko zmylić władze. Nie tak dawno przecież była poszukiwana listem gończym przez piratów.
Spojrzała jeszcze na stół z alkoholem i po chwili wzięła najlepsze piwo jakie znalazła wśród butelek. Może i miała ochotę w tym momencie na coś znacznie mocniejszego, ale wiedziała że musi być trzeźwa. Była gotowa do wyjścia
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

21 lut 2018, o 20:39

Irene też była rozczarowana faktem, że nie będą mogły polecieć tam razem. Odkąd spędziła trochę czasu na prywatnym statku, znienawidziła publiczne transporty. Zawsze znajdował się ktoś, kto musiał do niej zagadać, a ona nie miała dokąd od niego uciec, bo cóż, znajdowała się na promie w samym środku niczego. Pokręciła głową z niezadowoleniem, przyglądając się swojemu scenariuszowi, który nie był w żaden sposób emocjonujący. Ale może to i dobrze. Emocje jeszcze miały ją czekać, i to miało ich być zdecydowanie za dużo. Tego właśnie obawiała się najbardziej, że emocje wezmą górę i nie będzie miała obok siebie Nazira, który swoją obecnością pomoże jej nacisnąć spust po raz kolejny.
- Nie - odpowiedziała krótko, wypowiadając się tylko za siebie.
Zajrzała do załączników, szukając biletów, by sprawdzić ile ma czasu na opuszczenie Cytadeli. Szybko jej to załatwili, musiała przyznać. Choć z drugiej strony kupienie miejsca w wielkim promie pasażerskim nie było wcale trudnym zadaniem. Może nawet nie wiedzieli, że Irene zabierze się z nimi, gdy przychodzili do Czyśćca po Pixie.
Jeśli nikt nie miał nic do dodania, ani żadnych pytań, na które musiałaby odpowiedzieć, zabrała sobie swoją butelkę i opuściła pomieszczenie. Nie zamierzała spędzać tam ani chwili dłużej, bo wszystko było lepsze, niż stanie tam i czekanie na zbawienie. Przez chwilę zastanawiała się jeszcze, czy powinna poczekać na Emmę i porozmawiać z nią poza zasięgiem słyszenia tych ludzi z Przymierza, ale to zależało od tego, ile miała czasu. Jeśli niewiele, wolała wyjść z klubu i pójść się spakować. Z reguły przy takich akcjach czas gonił, a domyślała się, że tęczowowłosa nie będzie miała czasu ani nastroju na pogawędki przed akcją. Na pewno nie tutaj. Może będą mieli okazję na zewnątrz.
Zebrała się więc jako pierwsza i opuściła klub. Zupełnie nie tak sobie to wyobrażała, myślała że wyjdzie stąd w nieco innym nastawieniu na resztę dnia, czy też nocy. Ale cóż, życie weryfikowało jej plany po raz kolejny.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

25 kwie 2021, o 15:23

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Podróż, łącznie z wstąpieniem do mieszkania Hearrowa, nie zajęła im więcej niż pół godziny. W środku poszukał stolika trochę na uboczu, wolał mieć święty spokój niż użerać się w stanie trzeźwości z tymi, którzy już w tym stanie nie byli. Na szczęście nie było jakoś super późno, żeby klub miał być przepełniony.
- Będzie ok? - zapytał Rebeki wskazując stolik przy ścianie trochę za barem. - Powinno być znośnie na tyle że możemy swobodnie pogadać.
Usadowił się wygodnie, zamówił jakieś niewyszukane jedzenie w postaci hamburgera z frytkami do tego piwo i poczekał aż pani chorąży zrobi to samo. Kiedy podano im ich zamówienie Hearrow oparł się łokciami o stolik i wpakował sobie kilka frytek do ust.
- Dobra, chorąży Rebecca Dagan - zaczął przełykając - Czy byłabyś skłonna przybliżyć mi w takim razie sytuację? Ciężko mi sprecyzować o co chcę zapytać, ale możesz zaczął w takim razie od tego jaka góra cię przysłała.
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2021, o 21:20 przez Marshall Hearrow, łącznie zmieniany 1 raz.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

25 kwie 2021, o 16:51

Nie protestowała, gdy Marshall postanowił wzgardzić szpitalną kawiarnią. Nie czuła specjalnej potrzeby, by siedzieli właśnie tam - wskazała ten lokal tylko dlatego, że był najbliżej. Skoro jednak Hearrow zamierzał współpracować, tylko że gdzieś indziej - w porządku. Nawet lepiej. Przynajmniej będzie szansa, że zjedzą coś bardziej przyzwoitego i od razu napiją się czegoś więcej niż pozbawiona smaku herbata.
Zaczekała bez słowa, gdy Marshall ogarniał się w mieszkaniu, w milczeniu przeglądając extranet. Nie odzywała się też specjalnie, gdy znów szli korytarzami Cytadeli. Nie należała do specjalnie rozmownych i nie zamierzała tego zmieniać dla Hearrowa. To, że wydelegowano ją jako jakąś pokraczną misję ratunkową nie mogło sprawić, by starała się jakoś bardziej, by wychodziła z siebie i... Wiecie, o co chodzi. Dagan to Dagan. Nie należało oczekiwać niespodzianek.
- Kamowski - rzuciła w ramach odpowiedzi wtedy, gdy rozsiedli się już w Czyśćcu i zaopatrzyli w jedzenie i picie. Rebecca nie wybrzydzała, swoje zamówienie ograniczając do prostego to samo, gdy Marshall wybrał już swojego wyboru.
Dopiero po chwili zreflektowała się, że samo nazwisko na ten moment niewiele Hearrowowi powie.
- Kontradmirał Marek Kamowski - uściśliła więc. Polskie nazwisko dziwnie brzmiało wypowiadane z jej akcentem. - Jaśnie panujący na SSV Wiźnie. Okręcie, na którym służysz - razem służymy.
Przerwała na moment, zastanawiając się, od czego tak naprawdę zacząć. Dziwnie było prowadzić rozmowę z kimś, kto nic nie wiedział. Kto pamiętał tak niewiele, że w zasadzie łatwiej było założyć, że wszystko trzeba opowiedzieć mu od początku. Rebecca nie nawykła do zwykłych, dłuższych rozmów, a co dopiero do takich.
- Mówią, że miałeś wypadek na akcji - rzuciła wreszcie między jednym gryzem hamburgera a drugim, swoim zwyczajem ograniczając się do minimum słów, a maksimum konkretów. - Inni twierdzą z kolei, że poleciałeś za jakąś panną i to ona wpakowała cię w gówno. - Wzruszyła lekko ramionami. Nie wiedziała, która wersja była bardziej prawdziwa. - Jedni i drudzy zgadzają się, że byłeś na Ziemi, chyba w Alpach. - Westchnęła krótko i potrząsnęła głową. - Naprawdę nie wiem za wiele. Kamowski może wie, ale nawet jeśli, to nie raczył nic powiedzieć. Zacietrzewił się tylko, że zebrał jakieś podpisy, że góra przyklepała, że mogą załatwić ci szerszy program rehabilitacyjny... Coś tam - parsknęła cicho. - Chcą cię wyciągnąć z gówna i może znowu wciągnąć do służby. Zakładając, że będziesz zdolny. - Po raz wtóry wzruszyła ramionami.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

25 kwie 2021, o 17:47

Znów przebłysk świadomości. SSV Wizna brzmiał bardzo, bardzo znajomo, ale po raz kolejny nie potrafił sobie przyporządkować do tej nazwy żadnego konkretnego wspomnienia. Za to przy nazwisku Kamowskiego, które padło wyświetlił mu się w głowie obraz mężczyzny z brodą w dłużnych włosach i o zmęczonym spojrzeniu.
- O kurwa - Hearrow prawie zerwał się na równe nogi, zakręciło mu się w głowie i opadł z powrotem na kanapę, myśli i obrazy w jego głowie zaczęły przeskakiwać z jednej retrospekcji w drugą, aż wreszcie wszystko ułożyło się w jedną całość przy potwornym bólu głowy, który nastąpił zaraz potem. Arrow zaklął po raz kolejny siarczyście łapiąc się za skronie. To wszystko z boku musiało wyglądać tragicznie. Otworzył oczy, a wszystko co miał przed nimi wirowało w spirali kolorów i dziwnych plamek. - Przypomniałem sobie. To znaczy coś, nie wszystko, statek, okręt Przymierza.
Wspomnienie z Derewicz, która opieprzała go za brak marynarki od munduru przy któryś ćwiczeniach na poligonie. Targ i Tomenko, z którymi założył się kto wypije więcej szotów i dalej będzie trafiał w środek tarczy celowniczej i wszystkie inne wspomnienia z poszczególnymi członkami załogi. I wreszcie Dagan, która razem z nim zrobiła sobie w Vancouver tatuaż. Odruchowo sięgnął ręką do boku, na którym miał wytatuowane konie.
- Dagan! Kurwa, Dagan - wybełkotał w przypływie nagłego olśnienia. Brzmiał trochę jakby właśnie przed chwilą się naćpał. Dopiero kiedy jego wzrok zogniskował się z powrotem na Rebecce uśmiechnął się przepraszająco. - To było zajebiste!
Głowa przestała boleć, a on poczuł się prawie jak nowonarodzony. Coś pamietał, coś jednak do niego wróciło, po tych wszystkich pieprzonych miesiącach męki.
Tylko, że to byłoby na tyle...
Nie pamiętał Alp, chociaż zdecydowanie kolejne słowa Dagan sprawiły, że znów poczuł się mocno zagubiony. Akcja w Alpach? Z kim? Dlaczego? Jak się tam znalazł? I jaka panna do cholery? Jeszcze minutę temu pewnie szlag by go trafił na miejscu, ale w perspektywie tego, że przypomniał sobie Wiznę wszystko inne przestało mieć znaczenie. No i fakt, że kontradmirał Kamowski jednak chciał go z powrotem. Jednak komuś zależało.
- Świetnie! Mam dość tej nostalgii i zamrożenia. Chcę działać, znów być w akcji, mieć na coś wpływ - mówił tak szybko, że prawie się zmęczył. W końcu ktoś, w końcu coś! - Jestem kurwa zdolny jak nigdy. Szkoda tylko, że ci służbiści ze Sztabu Głównego ciągle twierdzą, że nie. Mam to w dupie, zabieram się stąd z tobą.
Sięgnął po butelkę z piwem, wypił wszystko do dna i od razu zamówił następną. Humor zmienił mu się o sto osiemdziestąt stopni i wiedział doskonale, że teraz już będzie tylko lepiej. Bo musi, co nie?
- Psycholog i psychiatra twierdzą, że wspomnienia będą wracały powoli, że mam na siłę nie kombinować, bo mózg mi się przegrzeje. Nie wiem czy którykolwiek z tych idiotów przeżywał coś podobnego. Pierdolenie na zasadzie, weź nie próbuj bo umrzesz. Gówno prawda - wciąż nie posiadał się z radości, że część wspomnień jednak gdzieś tam w środku wciąż była, wystarczyło ją tylko odpowiednio nakierować i ta dam! Działa. Odetchnął głęboko.
- Dzięki jeszcze raz - powiedział uśmiechając się szeroko. - No wiesz... że przyleciałaś. Mamy na pokładzie jakiś zakład? Że nie wiem, prędzej odstrzelę sobie łeb niż dam przekonać?
Znał swoich współtowarzyszy, nie wątpił w to, że dokładnie tak właśnie mogło być.
- Co się działo przez ten czas? - zapytał wreszcie kiedy euforia trochę się uspokoiła. - Jakieś misje? Gdzieś działamy?
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek

Wróć do „Krąg Prezydium”