Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Klub "Czyściec"

7 lut 2017, o 21:05

Związki, temat rzeka. Można byłoby o nich gadać godzinami. Tylko wypić byłoby trzeba z dwa razy więcej, bo każde z wypowiadanych słów mogłoby być równie bolesne co kopniak w jaja. Szczerze powiedziawszy, Tarczansky nie mawiał za wiele o swoim małżeństwie. Wolał milczeć na ten temat, nawet przy Iris, której ufał dość mocno. Wiedziała zaledwie tyle ile musiała. Jego związek się rozpadł, wziął rozwód, a żona wzięła dziecko, z wiadomych powodów. Tarczansky przez swój tryb życia nie miał możliwości opieki nad dzieckiem. Zresztą, który sąd przyznałby mu prawo do opieki. W sądzie został przedstawiony jako nieodpowiedzialny, lekkomyślny awanturnik. Mała Isabel była zbyt młoda, by wypowiedzieć się na jego temat, dlatego też słowa Lizzie były brane w pierwszej kolejności pod uwagę. Trudno było udowodnić swoje racje...Z prostego względu, jego obecność na rozprawach była znikoma, a całość załatwiał jego pełnomocnik.
Ten cały don Pedro to kawał skurwysyna, skoro chcesz wypić takiego winiacza na cześć jego klęski.-Stwierdził po wysłuchaniu obu pań. Nie zamierzał jakoś specjalnie zagłębiać się w temat. Sprawa nie dotyczyła mechatronika, zatem nie przejmował się nią zbytnio. Poza tym, nie oceniał nikogo na podstawie wypowiedzi innych. Co prawda, dwie podobne opinie na temat Diego już robiły pewne pierwsze wrażenie, lecz nie miał w zwyczaju rzucać się na osobę, której nie znał. Tym bardziej, że jemu nic nie zrobiła, a sprawy Iris to jej prywatna sprawa. A jeśli potrzebowała pomocy w przypadku Diego, wystarczyło mu powiedzieć. Matt pracując niemal dekadę w szeregach FE i serwisując przeróżne statki, spotkał niejedną załogę i to niekoniecznie sformowaną w legalnych celach. Zdobył wiele znajomości, mogące być przydatne w wielu kwestiach. Na przykład nauczenia jakiegoś fagasa tego, że z Radną Fel się nie zadziera. Wystarczyło słowo i mogło się stać bez problemu faktem.-A ja? Jak będę robił sobie wakacje?! Też dasz mi kody?-Zapytał zazdrosnym tonem. Co prawda, dość mocno naciąganym, ale wyszło mu to dość dobrze. Tylko po co mu wakacje, skoro i tak nie miał z kim ich spędzić? Wypad do siostry, do Monaco, miała tam rezydencję i jego już podstarzały ojciec tam nie zaglądał. I dobrze, bo ze wszystkich rzeczy na świecie, ostatnie czego chciał to spotkania go twarzą w twarz. To jedyna osoba w całej galaktyce, przy której nie ręczył za siebie. I nie skończyłoby się tylko na wygarnięciu wszystkiego w twarz. Prawdopodobnie doszłoby do rękoczynów.
Sprawa barmanki przyjęła się bardzo dobrze. Śmieszki-heheszki z jego chwilowego zauroczenia pięknością zza baru były naprawdę świetną rozrywką, prawda? Sprawę uważał za zamkniętą, nawet jeśli miałaby ochotę na mały skok w bok, to Matt ze swoim sztywnym kręgosłupem moralnym nie byłby wstanie tego zrobić, powołując się na tzw. męską solidarność, która wbrew pozorom jest o wiele silniejsza od tej w damskim wydaniu.
-Meh, zajęta. Poza tym, skrzydłowej nie potrzebuję. W tych sprawach jeszcze nie straciłem wprawy.-chociaż od paru lat jesteś sam jak palec, a te trzy panienki na boku wcale się nie liczą...Niemniej jednak nie zamierzał się poddawać. Jeszcze dziś wyjdzie z jakąś zdobyczą z tego klubu. Nawet jeśli okupi się to krwią i potem. Tak właśnie będzie!-A jak któraś dupencja będzie miała brzydką koleżankę, to do Ciebie przyjdę. Deal?-Odparł z przekąsem. Statystycznie. Każda dziewczyna klasy A+ przychodząca do klubu, miała obstawę dwóch pań o podobnej aparycji i jednej totalnie brzydkiej. Prawdopodobieństwo tego, ze szukają kogoś jest bliskie zeru i służyły zazwyczaj jako magnes do ściągania mężczyzn na orbitę tej brzydkiej. Prawdopodobieństwo było dość wysokie, ale nikt nie zabronił spróbować. Prawda? Zgodnie z zaleceniem Iris, dopił trzeciego szota i już zamierzał wyciągnąć pomocną dłoń w stronę Alexis. Jeszcze biedulka się rozpędzi i zamiast wylądować na parkiecie, osiądzie twarzą na stole. Brał poprawkę na to, że jej niepozorny wygląd wcale nie musiał świadczyć o jej słabej głowie, ale...Lepiej się mile rozczarować, niż płakać nad rozlanym mlekiem.
-Dobra, Lex...Rusz...-Dokończenie zdania uniemożliwił mu funkcjonariusz SOC, na którego niemal natychmiast skierował wzrok. Zwyczajny krawężnik, w jego mniemaniu. Służbista na dodatek. Może i dobrze, że miał jaja zwrócić uwagę Radnej na temat niezgodności w jej omni-kluczu, ale spodziewał się, że jej prywatna gwardia mimo wszystko obsmaruje go w raporcie.-O kurwa! Jebaniutki! On nie jest z Twojej prywatnej armii goryli, co nie Iris?-Wyrwało mu się. Co prawda, niezgodności muszą zostać wyjaśnione, ale najlepiej poza klubem. Tam gdzie nie dudni muzyka i światła nie walą po oczach. Spojrzenie Radnej mówiło jedno. Nie miała zielonego pojęcia o czym gość do niej mówi. A jej wypowiedź, tylko utwierdziła go w tym fakcie. Dlatego też czym prędzej, miał zamiar wyjaśnić o co chodzi.
-Dobra, o ile dobrze kojarzę sieć Cytadeli to wygląda to tak. Standardowy omni-klucz, taki jak mój przy odebranym jednym bicie danych, odpowiada dwoma. Coś w stylu Ziomek! Halo! Jesteś?, a odpowiedź to Jestem, jestem. Twój omni-klucz podaje chyba jeszcze pełną lokalizację. Tak zwany bit duch, który jest, a według mapowania danych SOC być nie powinno. Serwer wyłapuje nieprawidłowość i trach. Gościu stoi tu jak widły w gnoju i czeka. Spokojnie, Bąbel. Nie ma się co martwić. -Wyjaśnił. Miał nadzieje, że dość zwięźle i niezbyt skomplikowanie. Co prawda, nawet dla neurologa kwestie łączności z extranetem Cytadeli mogły być trudne. Matthew odkąd zaczął pracować dla Venus, musiał przestudiować cały ten proces, ponieważ sieć Venus działa na podobnym schemacie i co za tym idzie, wszystkie urządzenia muszą nadawać według tego samego schematu. Porzygać się idzie.-Chujowo to działa, bo chyba Radni i Widma mogą wysyłać dane w stosunku 1:3, o ile wymaga tego sytuacja.-Dodał po chwili, biorąc za szklankę z napojem i upijając kolejny, ostatni łyk. Odstawiwszy naczynie na stół, oczekiwał reakcji funkcjonariusza. Wydawało mu się, że Lex jeśli jest w temacie, to jedynie potwierdzi jego słowa.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Klub "Czyściec"

7 lut 2017, o 22:15

Skinęła głową, gdy radna spytała o Ziemię. Była przekonana, że o tym powiedziała, ale może tylko pomyślała, a Iris domyśliła się reszty. Albo kiedyś wcześniej wspominała, że właściwie to mieszka na rodzimej planecie i się stamtąd rzadko rusza. Tak, chyba tak właśnie było. Gdy padła propozycja, Crimson początkowo uniosła brwi z niedowierzaniem, by ostatecznie uznać to za żart i roześmiać się szczerze. Dopiero gdy Fel kontynuowała, Lex przestała się śmiać, ale uśmiech nie znikał z jej twarzy.
- No coś ty. Serio? - pochyliła się do przodu, opierając się łokciami o blat. - No pewnie! Dzięki! Zabiorę Roy'a. Nie poznałaś go nigdy, nie? Mój brat. Na pewno się podjara jak kroganiec na widok rynkolu. Kochana jesteś. Bardzo chętnie poobciążam rachunek Rodrigueza. Pewnie się zdziwi, ale zanim zdąży zareagować, to mi się urlop skończy i będę musiała wracać na statek.
Zaśmiała się znów i sięgnęła po kolejny kieliszek, by wypić go szybko. Wbrew pozorom miała mocną głowę, Roy często śmiał się z niej, że pije jak stukilowy chłop. Biorąc pod uwagę, że miała trochę ponad półtora metra wzrostu, było to dość zaskakujące. Często dziwili się ci, z którymi piła, padając wcześniej od niej. Teraz nie zamierzała się z nikim testować, ale nie musiała się ograniczać, zwłaszcza że shoty które przyniósł Tarczansky były chyba pół na pół z czymś innym.
- Dawaj, Matt - skinęła głową w stronę parkietu. Była gotowa podnieść się i ruszyć po schodach w górę, gdzie widziała już zza ściany podrygujących gości, ale, niespodzianka, ktoś postanowił im przeszkodzić.
Uniosła wzrok na turianina, nie spodziewając się SOC-u tutaj. Przez chwilę była przekonana, że przyszedł tu po nią, że już się wpakowała w jakieś gówno jak zwykle, na przykład kupując nielegalne fajki, nie wiedząc, że są nielegalne. Albo generalnie uznano, że taki osobnik jak ona nie ma wstępu do porządnej knajpy, jaką niewątpliwie Zaświaty były. Paranoja jak zwykle uderzała szybko i skutecznie. Cofnęła się, opierając na krześle i krzyżując ręce na klatce piersiowej. Nie miała przy sobie nawet broni. Kto i po co miałby się do niej przypierdalać? Czy to przez to, że piła z radną, a nie powinna?
Gdy jednak przybysz odezwał się, Lex ledwie powstrzymała się przed westchnięciem ulgi. Wysłuchała, co miał do powiedzenia i już chciała zabrać się za wytłumaczenie radnej o co konkretnie chodzi, ale wyprzedził ją Tarczansky. Utkwiła w nim wyczekujące spojrzenie i kiedy skończył, skinęła tylko twierdząco głową.
- To, co on powiedział - dodała, po czym parsknęła śmiechem. - Nie sądziłam, że SOC będzie mieć spinę do radnej. Ale najwyraźniej nawet twój omni-klucz może narobić burdelu. Problemów znaczy, sorki.
Przeciągnęła się i zdjęła z siebie kurtkę, zostając w luźnej bluzce na ramiączkach. W klubie było ciepło, a jej temperatura się dodatkowo podniosła, gdy przy stoliku pojawiło się SOC. Będzie chyba musiała sobie zamówić coś, czym da radę zaspokoić pragnienie, bo te niewielkie kieliszki zbyt dużo płynu w sobie nie miały.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
J`ango Verra
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 5 lut 2017, o 01:20
Miano: J'ango Verra
Wiek: 30
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Pracownik SOC (Sieciowy)
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-kandydat na Widmo, ex-kandydat do Kabały
Kredyty: 15.000

Re: Klub "Czyściec"

7 lut 2017, o 22:40

...Dopiero, gdy J'ango zdobył się na ujrzenie twarzy blondynki, spostrzegł znajomą twarz. Dla niego, jako pracownika SOC, bardzo znajomą. Jednakże dla J'ango nie przeszkadzało to, że była radną, ba, kręciła się z ludźmi podobnymi do z lekka wulgarnego mężczyzny, jak sądził o nim turianin, czy całkiem dobrze wyglądającej drugiej kobiety w lekko cóż, podkreślającym jej styl bycia ubiorze. Wszystko jednak toczyło się tutaj nie o samą pozycję jaką reprezentowała kobieta, lecz fakt o omni-kluczu. Pośpiesznie z wytłumaczeniem wyruszył jej mężczyzna nazywający ją Bąblem, co osobiście sprawiło, że Sieciowy przez chwilę zamyślił się, ale nie na tyle by nie móc przytaknąć na definicje błędu urządzenia blondynki. - Jak mówił pani kolega, przyjaciel... Nieważne, chodzi oto, że bit duch kłóci się z elementem panującym gdzieś w obrębie rejonu, o którym wspomniałem wcześniej. Przez to muszę wgrać drobną aktualizację, która nie koliduje z osobistymi danymi, a jedynie wyczyszcza niewidoczne błędy. Proszę wybaczyć, procedura cyber przestrzenna artykułu 306 paragrafu 19. Niestety, muszę wypowiedzieć tę formułkę, całe formalności i cała sprawa z nimi związana. Dlatego spróbuję rozwiązać to w najszybszy sposób. - I w ruch poszedł przesył danych aktualizacji zawierającej jedynie drobne poprawki i usunięcie usterki. Po chwili omni-klucz Iris zabłysnął i pokazał krótką informację: "Sieciowy J'ango Verra wgrał aktualizację, SOC dziękuje za współpracę, życzymy miłego dnia". Za moment jednak wyłączył swój omni-klucz i miał odezwać się do kobiety, gdy przez chwilę skupił wzrok na talii towarzyszącej jej damy. Było to całkiem nietypowe, zwłaszcza, że nie chciał mieszać pracy z osobistymi odczuciami. - Proszę nie obawiać się, nie jestem z wydziału identyfikacji. Ale jeśli jednak chce pani to mogę sprawdzić czy nie istnieje na panią żadna skarga. - Tembr głosu był nadal spokojny, tak jakby to była prosta rutyna. Zaraz jednak wzrok skierował się na mężczyznę - Za to na pana omni-klucz... Proszę wybaczyć, ale muszę sprawdzić go, gdyż na niego także widzę jakieś dziwne anomalie. Jeśli oczywiście Radna zezwoli na to... - Trzymając dumną postawę patrzył na blondynkę, chcąc uchwycić jej odpowiedź.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

7 lut 2017, o 23:59

Iris delikatnie przekrzywiła głowę ku lewemu ramieniu - Matthew siedział w końcu mniej więcej na wyciągnięcie lewej ręki - i wysłuchała krótkiego wykładu z grzeczności, nie mogąc się przy tym oprzeć wrażeniu, że mechtronik specjalnie rozwodził się na tym, co można było powiedzieć krócej, niejako w formie osobistej zemsty.
- No dobrze. To wszystko, uogólniając, sprowadza się do tego, że moja obecność dla systemu w miejscu takim jak to, jest po prostu poza prawdopodobieństwem... Jeśli ma Pan uprawnienia, proszę się nie krępować, Panie...?
Zawiesiła głos, ponieważ turianin nie przedstawił się i Iris naturalnie nie wiedziała, jak powinna się zwrócić do funkcjonariusza SOC.
W jej oczach odbiła się pomarańczowa poświata. Wygasiła omni-klucz, który okazał się być sprawcą całego zamieszania i ponownie podniosła wzrok na turianina, dla którego sytuacja ta była nie mniej kłopotliwa co dla niej. Niepotrzebnie zwróciła uwagę innych gości, potrząsnęła więc jasnymi puklami, aby te bardziej opadły na jej oczy. Iris ceniła sobie prywatność, jeśli więc była już wśród mas, gdzie paradoksalnie łatwiej było zniknąć, nie chciała, aby jakiekolwiek przypadkowe zamieszanie wszystko zaprzepaściło.
Pytanie, które zostało skierowane do jej skromnej osobie, powinno przede wszystkim oczekiwać na odpowiedź Tarczansky'ego, jednakże Fel nie omieszkała wykorzystać je na swoją korzyść. Tym bardziej, że przyszła tutaj z twardym postanowieniem, aby swoje obowiązki i funkcję zostawić za drzwiami.
- Zezwolę, mam jednak mały warunek.
Podkreśliła, a usta jej ułożyły się w całkiem słodkim uśmiechu, który wcale nie krył się z faktem, że miał on jedynie mydlić oczy oraz prowokować złudzenia.
- Po tym wszystkim, postawisz mi drinka. Nie chciałabym, aby teraz oczy wszystkich, którzy zdążyli coś podpatrzeć, nie odrywały się ode mnie do końca wieczora... Niech myślą, że to była forma zagadania. Wkupienia się w łaski. Zainteresowania swoją osobą. Mniejsza o to. Poza tym, zawsze milej się pije w towarzystwie, a ta dwójka zaraz zamierza iść powalczyć o tytuł króla parkietu.
Może i Matthew oraz Lex nie tworzyli wspólnie jednego, spójnego vida, nie mniej Iris nie przeszkadzało to, aby lekko oraz subtelnie pchnąć ich ku sobie, nie oczekując tak naprawdę niczego. To miał być miły wieczór, po prostu.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

8 lut 2017, o 19:37

Mapowanie danych, profilowanie obywateli Cytadeli, określanie ich poziomu zagrożenia dla społeczeństwa. SOC miało potężne narzędzia do tego, by przewidywać przestępstwa i jednocześnie inwigilować cywilów, nawet im o tym nie mówiąc. Tarczansky'emu nie podobało się to, choć coraz więcej rządów decydowało się na wprowadzanie podobnych systemów, w imię prewencji rzecz jasna. Owszem, może i częściowo obecne systemy informatyczne służyły do tego, lecz było też drugie dno. Inżynier nie był zwolennikiem teorii spiskowych. Daleko było mu do takiego typu człowieka, jednak posiadanie takich narzędzi było kuszące i na pewno, wielu skorzystałoby ze wszystkich ich możliwości. Zresztą, Scooter był w posiadaniu o wiele prostszej wersji takiego oprogramowania, które sam napisał. Służyło jednak ono do zupełnie innych celów.
-Ta samo rozporządzenie o którym wspomniałeś ma dwa wyjątki, panocku. Nie dotyczy Rady i Widm, ze względu na specjalne warunki korzystania z lokalnej sieci i priorytetowy transfer. W tym momencie, przekroczyłeś uprawnienia, bo...-Gdyby ktokolwiek był zdziwiony znajomością prawa przez inżyniera, to Ci, którzy go znali doskonale wiedzieli jak nie lubi przepisów. Szczególnie tych, które były w jego mniemaniu idiotyczne. I jedynym sposobem, aby móc naciągać je na swoją korzyść, była ich kompleksowa znajomość.-To Radna i jej sprzęt podlega specjalnej sekcji SOC odpowiedzialnej za jej bezpieczeństwo i TO ONI powinni robić takie rzeczy. Paragraf 10, ustęp 14, tak dla przypomnienia. Rozporządzenie o prywatności danych, paragraf 18 mówi, że czynności związane z dostępem do omni-klucza, naruszającymi jego oprogramowanie, należy wykonywać na posterunku. W terminie do 48 godzin od wystąpienia zakłócenia. To po drugie.-W jego mniemaniu, sieciowy jakiśtam przekroczył swoje uprawnienia i powinien za to beknąć. Poza tym, nie wylegitymował się przed przystąpieniem do interwencji, zatem to kolejny powód do tego, aby go udupić. Jeśli chciał poderwać Radną, to mógł po prostu powiedzieć. Matthew z radością przekazałby jej identyfikator jej prywatnego komunikatora. Mógłby napisać do niej jakieś zalotne wiadomości.
Mechatronik i zakłócenia w sieci? Ciekawostka. O ile dobrze pamiętał, nie włączał żadnych innych funkcji w swoim omni-kluczu, które przekraczałyby dopuszczalny transfer. Na pokładzie Venus często miał z tym problem, kiedy uruchamiał analizer PLC i inne diagnostyczne ustrojstwa. Nie było możliwości, aby w klubie był przyczyną jakiś niezidentyfikowanych zakłóceń. I dlaczego zapytał Radną o zgodę? To jego omni-klucz. Jego oprogramowanie, a ingerencja w software była jak już wspomniał naruszeniem jego prywatności. Tym bardziej, że dane jakie przechowywał na swoim omni nie były jedynie prywatne. Trzymał też tam kluczowe informacje o specyfikacji technicznej Venus.
-Hola, hola, compadre. Jutro mogę przyjść na posterunek i wyjaśnimy sprawę, ale nie wydaję mi się, że...-Tu uruchomił swój omni-klucz. Przejrzał uruchomione procesy, nic nie wskazywało na to, że mogłoby dość do jak on to nazwał dziwnych anomalii. Sprzęt mechatronika spełniał wszystkie wytyczne bezpieczeństwa Cytadeli. Był w końcu pracownikiem rządowym i musiał się do nich przychylić. Nadgorliwy funkcjonariusz zaczynał działać mu na nerwy, a to...Bardzo niedobry znak. Podrapał się po głowie i dla świętego spokoju, wyłączył kilka zbędnych w tym momencie programów.-Sprawdź teraz.-Rzucił dla świętego spokoju. Niemniej jednak, powołując się na swoje prawo nie zamierzał udostępniać swojego omni-klucza sieciowemu. Miał prawo odmówić, ot co. Nawet jeśli był miły. Iris widocznie wkręcić się imprezowy nastrój i zaczęła flirtować z typem na służbie. To się nazywało wykorzystywanie pozycji, do osiągnięcia korzyści...alkoholowych? Najwyraźniej zamierzała coś jeszcze tym ugrać. Nie jego sprawa, lecz...On już się irytował. Służbista działał mu na nerwy.-Tylko się sprężaj, bo parkiet wzywa.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Klub "Czyściec"

8 lut 2017, o 21:21

Gdy turianin zwrócił się bezpośrednio do niej, Lex zapowietrzyła się, spinając się w sobie znacznie bardziej, niż przed chwilą. Gdyby mogła, cofnęłaby się o dwa metry, ale nie powinna teraz tak po prostu odchodzić z rozmowy. Jeszcze narobi sobie dodatkowych problemów. Co jest, powiedziała coś, czy po prost jej wygląd sprawiał, że podejrzewało się ją z założenia o to, co najgorsze? Pewnie, miała zatargi z prawem na Cytadeli, bo kto nie miał. Znaczy, kto taki jak ona mógłby nie mieć. Pamiętała, jak z Roy'em przypadkiem zostali wplątani w jakieś straszne gówno i złapała ich ta chuda laska, jak jej tam było? Olga Sitodruk? Musiała potem współpracować z SOC żeby zdjąć z siebie zarzuty, które były kompletnie absurdalne i nie miały racji bytu. To nie był zbyt miły wieczór, zwłaszcza że prawie oberwała wtedy biotyką w twarz. Nie lubiła tych napromieniowanych. Zwłaszcza gdy działali przeciwko niej.
- Dlaczego? Przecież siedzę jak człowiek i nie robię burdelu - wzruszyła ramionami, krzywiąc się. Teraz już nie miała żadnych problemów, bo przecież i na stację ją wpuścili, i do klubu też. Owszem, była gdzieś tam w rejestrze, ale liczyła na to, że Olga wszystko tam w papierach naprostowała. Nie no, musiała naprostować. W końcu już wtedy SOC ich wypuściło i przeprosiła za zamieszanie.
- Z moim omni jest wszystko w porządku i skarg też żadnych nie znajdziesz, przyjacielu. Aktualnych - zaprotestowała kąśliwie, zakładając nogę na nogę. Wydęła usta w niezadowoleniu, odwracając wzrok i przenosząc go na Matta, który nadal czuł ogromną potrzebę pochwalenia się swoją wiedzą i umiejętnościami. Spoko, akurat w kwestii prawnej nie miała bladego pojęcia o czym gadał. Tak czy inaczej dochodziła do wniosku, że cała ta kłótnia jej nie dotyczy, więc po prostu sięgnęła po kolejnego szota i wypiła go szybko, nie chcąc już się przejmować obecnością funkcjonariusza przy stoliku. Zdziwiony wzrok uniosła dopiero w momencie, gdy Iris zaproponowała turianinowi przyłączenie się do nich. Zerknęła na niego niepewnie. Jej nigdy nie przyszłoby do głowy, by pytać kogoś z SOC-u, czy nie chce się z nią napić. Nie na służbie. Owszem, Olgę próbowała swatać z Roy'em, ale tylko dlatego, że wyraźnie mu się podobała i wydawała się zbyt wstydliwa, żeby przyznać, że to zauważa. Nic z tego nie wyszło. Teraz została na Cytadeli tylko po to, żeby napić się z Mattem, a wylądowała przy stoliku z radną i turianinem, który jej groził tylko dlatego, że nie wyglądała tak elegancko, jak większość obecnych tu kobiet.
- No, ja to chyba pójdę już teraz - mruknęła, nie czując się teraz zbyt komfortowo. Podniosła się z krzesła i ruszyła w stronę schodów prowadzących na górę, dochodząc do wniosku, że na parkiecie na pewno odnajdzie się lepiej.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
J`ango Verra
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 5 lut 2017, o 01:20
Miano: J'ango Verra
Wiek: 30
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Pracownik SOC (Sieciowy)
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-kandydat na Widmo, ex-kandydat do Kabały
Kredyty: 15.000

Re: Klub "Czyściec"

8 lut 2017, o 21:43

- Nieznajomość prawa szkodzi, panie... Tarczansky... Przepisy o których pan mówił zmieniły się w momencie, gdy nastąpił atak na Cytadelę. Pracownicy SOC mogą w tym momencie ingerować w omni-klucze nawet samych radnych, jeśli zauważą jakiekolwiek odstępstwo od normy. Co właśnie zrobiłem w przypadku radnej Fel, aby upewnić się, że jej klucz jest w pełni sprawny. A pan... Jak widać nie jest ani radnym ani nawet... widmem. - I nie chcąc powiedzieć kilku nieprzyjemnych słów, J'ango wykonał kilka komend w swoim omni-kluczu, jednak przez chwilę popatrzył się na inżyniera jak i na swój omni-klucz. - Z uszanowaniem doceniam zasób pana omni-klucza. Modyfikacje jakie pan wprowadził w niektóre kody są imponujące. Polecam jednak zmodyfikować lekko kod 97 w defragmentatorze - ulepszy pan tym samym szybkość poboru o kilka sekund szybciej. - Nie chcąc dalej popadać w swoje hobby, sieciowy po prostu dalej grzebał w swoim kodzie.
W momencie, gdy tylko odezwała się kobieta w ciekawym ubiorze, J'ango zaśmiał się krótko, a potem kiwnął na boki głową. - Proszę nie martwić się, to był tylko żart. - Na odchodne przytaknął jej, a zaraz powrócił do radnej, która... zaproponowała mu drinka? Odmiana od pracy, którą w sumie skończył już jakoś minutę temu. To znaczyło, że wyłączył swój omni-klucz, a także komunikator. - Nie przepadam zbytnio za alkoholem, ale jeśli mam odmówić komuś o takim statusie... Byłoby to niegrzeczne posunięcie, nieprawdaż, ma'am? - Choć to ona sama zaczęła mówić do niego per "ty" to nadal turianin musiał zachowywać jakąś kulturę, zwłaszcza, że 'jak cię słyszą tak cię piszą" albo w inny sposób. - Poproszę dla siebie coś turiańskiego i dla pani obok coś ludzkiego. - zwrócił się do barmana, pozwalając dodatkowo na wybór drinka dla radnej. Dzisiaj to on stawiał.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

8 lut 2017, o 23:03

Zawahała się. Gdyby rzeczywiście coś było na rzeczy, a sama osoba turianina szemrana oraz podejrzana, cichociemni, którzy jej towarzyszyli, już dawno przygnietliby go do podłogi. Dla pewności, Iris spojrzała ponad głowami Lex oraz Matthewa, ale żaden mężczyzna w czerni nie dawał je subtelnych znaków.
Dopóki mogła, Iris zagryzała od wewnątrz poliki, starając się zdystansować do coraz gorętszej wymiany zdań pomiędzy Matthewem, a funkcjonariuszem SOC. Nie podobało się jej, że ich słowna potyczka zaczynała mieć coraz szersze grono zainteresowanych, była niemalże pewna, że wśród tych szeptów person siedzących po sąsiedzku bądź przechodzących akurat obok, słyszała, że została rozpoznana. Posłała Lex pełne dezaprobaty spojrzenie. Chcąc nie chcąc, zostały wciągnięte w walkę kogutów.
- Ufam, że pan, któregoimieniajeszczeniepoznałam, jest osobą upoważnioną, aby cokolwiek grzebać w moim omni-kluczu. Jeżeli nie, dowiem się o tym.
Wtrąciła, zanim poleciały pióra. Iris, dyskretnie, położyła dłoń na ramieniu Tarczansky'ego oraz zacisnęła ją na tyle silnie, że ten na pewno poczuł, jak smukłe palce godne pianistki wbijają się pomiędzy kości. Znała Matthewa. Wiedziała, że alkohol tylko prowokuje niewyparzony język. A ostatnie, czego chciała, to tłumaczyć się przed SOC za mechatronika za napaść na funkcjonariusza w czasie jego pilnej służby i wyciągać go z pierdla w środku nocy.
- Dość. Jeżeli pragniecie urządzać przedstawienie, to bez mojego udziału. Już wystarczająco dużo nieproszonych osób się na nas gapi... Radzę się dobrze zastanowić nad kolejnymi słowami.
Była gotowa wstać i wyjść. Już, teraz, bez względu na to, że ten lazurowy, słodki drink się zmarnuje. To miał być miły wieczór, podczas którego nie będzie musiała obnosić się ze swoją pozycją. Nie chciała dzielić włosa na czworo, a także szukać winnych; łatwiej było tłumaczyć sobie, że to wszystko to zbieg nieprzyjaznych okoliczności niż przeprowadzać sherlockowską dedukcję.
Końcem końców, turianin ruszył do obleganego baru, a Iris pochyliła się ku Tarczansky'emu. Mógł sobie interpretować jej uśmiech oraz dobre słowo dowolnie, aczkolwiek nic z jego podejrzeń nie miało prawa bytu. Jeśli już, to Fel chciała uciąć czym prędzej ich bezsensowny spór w sposób tradycyjny, który wywodził się z korzeni mechatronika - czyli alkoholem.
- Matt, odpuść. Nawet, jeśli masz rację, nie warto wywleka swojego na wierzch kosztem tej całej pajacerki. Chcę w spokoju napić się drinka. Jest młody, zgaduje, że od niedawna w SOC... Ty też bywasz służbistą w pracy, tak więc proszę Cię - ugryź się w język. Albo biegnij za Lex, zanim ktoś inny porwie ci ją do tańca sprzed nosa.
Zasugerowała, świadoma, że emocje muszą opaść.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

9 lut 2017, o 19:38

Miał prawo do prywatności? Miał. Miał prawo do ochrony danych? Miał. Miał prawo odmówić wprowadzenia zmian sieciowych na jego omni-kluczu? Miał. Operator extranetu wprowadzał konfiguracje sieciowe, a poprawki SOC i tak niczego nie wnosiły. Miał wrażenie, że jego wypowiedź związana była z małą zemstą za to, że Matt znał tak dobrze przepisy. A walka kogutów nie miała tutaj nic do rzeczy. Patrząc na to z tej perspektywy, w tej galaktyce zawsze będzie niesprawiedliwość i nadużywanie władzy. Kiedy obywatel domaga się szanowania swoich praw, zawsze dochodzi do tego, że znajdzie się taki przepis, który je neguje. Farsa. Nawet pracując dla Rady, walczył z tym procederem jak tylko potrafił, bo tylko konsekwentne działanie przeciwko bezprawiu w prawie mogło zmienić sytuację. Szkoda tylko, że tak mało ludzi chciało podjąć bój o swoje. A Radna? Postrzegała świat zdecydowanie inaczej, niż Matt. Dlatego też jej mimika twarzy w ogóle go nie zdziwiła. Nieco zdziwiony słowami Iris o przedstawieniu, którego byli rzekomo reżyserami, odrzekł.
-Iris...Jeśli widzisz to jako przedstawienie...To ja stopuję.-Rzucił zezłoszczony. Jego perspektywa tej sytuacji nie była oderwana od rzeczywistości. Nie zamierzał być Robin Hoodem i walczyć z niesprawiedliwością w sposób siłowy. Broń losie. Niczego takiego nie miał w zamiarze. Chciał jedynie wskazać na to, że postawa funkcjonariusza daleko odbiegała od standardów, jakich powinien przestrzegać. Gdzie legitymowanie? Gdzie wyjaśnienie sprawy? Powinien jasno wyartykułować powód swojej wizyty. Anomalie? Anomalie znajdują się w przestrzeni kosmicznej. Są to dziwne sygnały, radiacja i zjawiska, które teoretycznie nie powinny się wydarzyć. To co miało miejsce tutaj to zwyczajne zakłócenie i podejrzenie, nie podparte żadnymi dowodami. A teraz...Jeszcze to. Jakby nigdy nic, Varra wmontował się mu w omni-klucz i zaczął przeglądać kod, jakim się na nim znajdował. Bezczelność. Dłoń zacisnęła mu się w pięść. Mało brakowało, by Matthew nań nie wystartował. Wiedział, że poszedłby za to siedzieć, ale...Nauczyłby go, że w jego omni-kluczu po prostu...-Pogrzebać to możesz palcem w dupie, a nie w moim oprogramowaniu, compadre.-Wzburzenie było chyba zrozumiałe. Nie zamierzał nikomu udostępniać danych, nie udzielił pozwolenia na wprowadzanie zmian w jego omni-kluczu. Do cholery. Gdzie nakaz? Czy SOC od tak może robić co tylko zapragnie z własnością obywateli Cytadeli? Chyba czas zrezygnować z pomysłu kupna mieszkania na tej stacji. Jeśli takie rzeczy się tutaj dzieją. W Chicago tą sprawę spokojnie wygrałby w sądzie, a cholera wie...Jak miejscowy wymiar sprawiedliwości działa.
Kiedy tylko odszedł i został napadnięty przez Radną, skwitował jej słowa niezadowolonym spojrzeniem. Wcale nie był pijany, do tego stanu potrzebował o wiele więcej alkoholu, niżeli ona myślała. A poza tym, jeśli sądziła, że alkohol jest głównym prowodyrem tego sporu, to...Zawiódłby się, gdyby tylko to usłyszał. Najwyraźniej, za słabo znała Matta i doskonale wiedziała, że nie robił dla tego dla swojej złośliwej przyjemności. Jego wściekła mina, powinna dać Iris do myślenia. Nie lubił służbistów, bo nawet w swoim najgorszym dniu w pracy, nigdy nie bywał tak zaborczy jak ten facet.
-Ale to nie może być tak, że wchodzi, robi cholerawieco, a Ty jeszcze dziękujesz za pomoc i prosisz go o drinka. Proszę Cię. Rozumiem, gdyby facet usunął anomalię...-Tu prychnął.-...z mojego połączenia sieciowego i skończył, ale wmontował się w oprogramowanie i chuj wie, co tam chachmęcił. Jeszcze skończy się na tym, że przez trzy dni będę poprawiał to co mi spierdolił w sofcie. Ale tak, lepiej się usunąć, bo to funkcjonariusz SOC, a on zawsze ma rację. Nie ma chuja, nie przepuszczę, ale dla świętego spokoju...Zrobię to jutro. Na spokojnie-Korzystając z okazji, że jeszcze nie miał go w zasięgu wzroku i jego turiańska gęba nie działała mu na nerwy, że w dziesięciu tajniaków nie daliby rady Matta od służbisty odciągnąć, wstał ze stołka i poszedł za Lex. Pobawić się, wytańczyć, wyrzucić z siebie złe emocje, które zdążyły się w nim nagromadzić przez te kilka sekund.
Błądząc chwilę po parkiecie, w półtanecznym, prawie rytmicznym kroku, w końcu odnalazł znajomą sylwetkę wzrokiem i podążył w jej kierunku. Upewniając się, że to na pewno Alexis, podszedł do niej. Nachylił się w jej stronę, bo przy tych decybelach nie dało rady prowadzić normalnej konwersacji. Zresztą...Kto tutaj tego potrzebował?
-I co? Potyniamy trochu?-Zapytał z przekąsem, wykorzystując tekst, który kiedyś zasłyszał w klubie studenckim w Chicago.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Klub "Czyściec"

10 lut 2017, o 02:33

Naprawdę zaczynało to ją już nudzić. Wywody na temat tego, który paragraf którego nakazu zakazywał nakazywania cytowania paragrafów, nie były tym, co Lex lubiła najbardziej. Wolała się napić, poczuć wpływ alkoholu na swój organizm i zająć się czymś przyjemnym, na przykład tańcem, albo szukaniem sobie nowego towarzystwa, bo to najwyraźniej zaczynała tracić. Zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem nie wyrobi się jeszcze na ten prom, którym początkowo miała lecieć na Ziemię. Odlatywał za półtorej godziny. Powinna się wyrobić bez problemu, nawet zdąży jeszcze potańczyć.
Zerknęła na radną, zerknęła na turianina, przeniosła jeszcze wzrok na Tarczanskiego, ale w chwili obecnej czuła się tak, jakby ktoś wrzucił ją do vidu, w którym wcale nie chciała grać. Cholera, nie chciałaby go nawet oglądać. Odstępstwa od przepisów normują kody sześćdziesiąt dziewięć w przypadku ingerencji w dziewięćdziesiąt sześć... Crimson przewróciła oczami, dochodząc do wniosku, że woli pójść na parkiet sama, niż czekać aż ten pieprzony teatrzyk się skończy. Nawet Iris miała dość, tak się jej przynajmniej wydawało, kiedy na nią patrzyła. Na szczęście groźba, którą usłyszała od funkcjonariusza, okazała się żartem, szybko więc wrócił jej obojętny i mocno lekceważący wszystko wokół nastrój.
Wstała, ruszając w stronę schodów. Była tu już kiedyś, z Roy'em. Zasmucony brakiem kontaktu do ślicznej pracownicy SOC-u, zapijał smutki tutejszym alkoholem, nie chcąc się na mówić na żadne rozrywki, które odwróciłyby jego uwagę od niewątpliwej porażki. Lex wtedy chyba nawaliła się za bardzo i ostatecznie niósł ją do hotelu. Fakt, że nie pamiętała jak kończył się ten wieczór, świadczył chyba o tym, że właśnie tak było. Zdarzało się jej to zdecydowanie zbyt często, obiecała więc sobie pilnować się dzisiaj.
Weszła na parkiet pewnie, od razu znajdując sobie towarzystwo, żeby nie stać jak ten kołek samotnie wśród tłumu tańczących. Turianin, który odpowiedział uśmiechem na jej uśmiech, nie do końca sobie radził, ale Crimson i tak nie potrzebowała, żeby ktoś ją prowadził. Nie kiedy muzyka pulsowała w równym tempie z jej pulsem, szybko, głębokim basem odbijając się w całym jej ciele, nakłaniając ją do porzucenia wszystkich zbędnych myśli i oddaniu się dźwiękom.
Z tego stanu wyrwały ją słowa, które nie dość że skutecznie odwróciły jej uwagę od turianina, z którym tańczyła, ale wprawiły ją w stan skrajnej konsternacji. Odwróciła się do Matta, widząc, że jej dotychczasowy partner już rozglądał się za kimś innym i uniosła wysoko brwi.
- Co? - spytała, choć wcale nie dlatego, że było za głośno. - Ty coś mówisz, czy wylew masz?
Chyba te polskie korzenie, o których wspominał jeszcze na ławce, sprawiały że język, jakim się porozumiewał, przyprawiał Lex o myśli samobójcze. Nie zawsze, nie cały czas, ale zdarzało mu się. Na przykład teraz. Potańczyć jednak z nim mogła. Skinęła głową i znów poddała się rytmowi, przysuwając się do Tarczanskiego. Czuła już lekki rausz po tych czterech kieliszkach. Powinna sobie kupić kolejne cztery, byłoby jeszcze lepiej. Położyła jedną z dłoni na karku mężczyzny i przyciągnęła go do siebie, bo będąc swojego wzrostu nie zamierzała krzyczeć do góry, kiedy chciała porozmawiać. No, przynajmniej nie na parkiecie.
- Oni tam serio piją? - spytała, skinięciem głowy wskazując niższy poziom, gdzie została Iris i bezimienny turianin z SOC-u. - Skąd się znacie z radną, tak w ogóle? Mogłeś powiedzieć mi wcześniej.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
J`ango Verra
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 5 lut 2017, o 01:20
Miano: J'ango Verra
Wiek: 30
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Pracownik SOC (Sieciowy)
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-kandydat na Widmo, ex-kandydat do Kabały
Kredyty: 15.000

Re: Klub "Czyściec"

10 lut 2017, o 22:41

Praca była bardzo ważna dla turiańskiego pracownika. Zwłaszcza, kiedy szeregi SOC zostały obładowane ludźmi, którym J'ango musiał zaimponować swoimi zdolnościami, chociaż tak naprawdę nie musiał tego robić. Dlatego wszystko miał zamiar robić perfekcyjnie, nie zważając na koszta. Przez to często był - tak samo jak przez przyjaciela radnej - obrażany i poniżany wśród ludzi, lecz Verra nie patrzył na to. Ignorował to, co miało iść do jego głowy jako obelga. Zamiast tego skupiał się na czymś innym.
Nie słuchając już rozmowy Tarczansky'ego z Fel, zamawiał po prostu alkohol. Dwa pucharki, w sumie to bardziej tulipany, wypełnione były dwoma różnymi płynami. Wiadomo dlaczego - inne organizmy oraz to, że jeden mógłby zaszkodzić drugiemu myląc kieliszki. Przez to rozwiązanie z kolorami było cóż - najlepsze.
Gdy wracał do stolika Iris, J'ango postawił przy niej jej napój, zaś swój trzymał w dwóch palcach za uchwyt u dołu. Przykładając kąciki ust do szkła nawet nie wykrzywił się, gdy ciecz zaczęła lądować w jego gardle.
- Chciałem przeprosić za akcję wcześniej. Wykonywałem swoją pracę, a ostatnio w SOC mamy za dużo na głowie. Przez to czasami wyciągam swoją pracę na innych, co daje efekt - właśnie takich sytuacji. Ale kiedy mija już moja zmiana to zmieniam się. Nie jestem taki zły. No... pałką teleskopową na pewno już dzisiaj nie przywalę. - I uśmiechnał się, wypuszczając przez nos gwałtowną strużkę powietrza.
Ostatnio zmieniony 11 lut 2017, o 18:46 przez J`ango Verra, łącznie zmieniany 1 raz.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

11 lut 2017, o 00:56

Ghosts of the past
MG: Charles Striker Gracze: Alexis Crimson Lex nie podejrzewała, że ten wieczór może zostać zakłócony przez kolejnych niespodziewanych gości na tej małej imprezce. Wtedy jeszcze nie widziała jak przez klub przebija się trójka ludzki zapewniająca swobodne przejście osobnikowi z tyłu. Niestety nie będzie jej dane „potyniać” tej nocy jak obiecywał jej uroczy kompan. Tego wieczoru niestety musiała się zmierzyć ze wspomnieniami, które, ostatnimi czasami wracały znowu niczym najgorszy koszmar. Kiedy ona powoli zmierzała na parkiet, mały oddział powolnie, lecz skutecznie przedzierał się między wstawionymi lub nawet naćpanymi imprezowiczami. Ich cel znajdował się coraz bliżej. Musieli go tylko przechwycić i zabrać ze sobą. Nic prostszego, nic, co sprawiłoby jakiekolwiek problemy. Nie żeby w tym miejscu mieli by nagle spotkać kogokolwiek, kto by ich przed tym powstrzymał.
W końcu udało im się do niej dotrzeć. Ich czarne pancerze mieniły się w świetle klubowych lamp, karabiny w dłoniach gotowe do strzału. Jednak nie rozległ się żaden huk wystrzału nikt nie padł martwy. Po prostu spomiędzy nich wyłoniła się kolejna postać. Był to starszy mężczyzna w czarnej wersji munduru przymierza.
- Alexis Crimson?
Nie czekał nawet na odpowiedź. Zresztą nie musiał nawet zadawać tego pytania. Dobrze przecież wiedział, po kogo miał przyjść tej nocy.
- Pułkownik Brett Hoghart, Służba Wewnętrzna Przymierza. Pójdzie pani z nami.
Mówił z typowym szkockim akcentem oraz pewnie siebie. Widać było, że jeśli nie posłucha jego prośby jego mała gwardia miała rozkaz zaciągnięcia jej siłą. Czego on mogli od niej chcieć? Czyżby wiedzieli, że należy do Cerberusa? Tego nie wiedziała. Nie miała też zbytnio szansy odgadnąć odpowiedzi, o co tu w ogóle chodziło.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Klub "Czyściec"

11 lut 2017, o 10:18

Lex początkowo zakładała, że ta formacja żółwiopodobna idzie po kogoś innego. No bo przecież co mogli mieć do niej? Bardziej już obawiała się faktycznie SOC-u, albo najemników, takich dość domyślnych i nielubiących Cerberusa. Przecież teraz spędzała wieczór na tyle bezproblemowo, że nie powinien się nikt do niej przyczepić. Nie zdążyła się nawet nawalić, żeby zacząć mieć wątpliwości, czy aby na pewno nie zrobiła czegoś głupiego. Ale nie zrobiła, więc nawet nie ruszył jej niepokój, kiedy Przymierzowcy się zbliżali.
Dopiero słysząc swoje nazwisko, drgnęła i powoli odwróciła się do nich, wybijając się z rytmu. Była charakterystyczna, łatwo było ją rozpoznać w tłumie, a nawet jeśli nie, to oni przecież wiedzieli kogo szukają. Przyszli tutaj konkretnie po nią. Tylko po co? Służba Wewnątrzna Przymierza? Co ona miała do cholery wspólnego z czymkolwiek wewnętrznym, jeśli chodziło o wojsko? Co oni w ogóle do niej mieli? Nigdy nie była w żaden sposób z nimi powiązana, ani ona, ani Roy. Rozważał to, pamiętała, ale potem doszedł do wniosku że jako ochroniarz zarabia wystarczająco dużo, by więcej nie kombinować.
- Dlaczego? - spytała, przysuwając się jeszcze do Tarczanskiego i zaciskając może trochę zbyt mocno rękę na jego karku. Może liczyła na to, że widząc, że kobieta ma towarzystwo, żołnierze stwierdzą "aaa, jebać" i pójdą w swoją stronę. To jednak była płonna nadzieja i Crimson wiedziała o tym w momencie, jak tylko ta myśl pojawiła się w jej głowie. - Nic nie zrobiłam.
Doszła do wniosku, że jednak całkiem dobrze się bawiła. Głównie przez to, że nikt jej do niczego nie zmuszał. Mogła pić, tańczyć, albo siedzieć przy stole, albo w ogóle leżeć w kącie parkietu, chociaż wtedy by ją pewnie wyprowadzili. Nieistotne, rzecz w tym, że nie chciała wychodzić. Ale wyglądało na to, że musiała.
- Po co? - spytała, zanim zgodziła się na cokolwiek. - Bez żadnych konkretów nigdzie nie idę, sam mundur nie upoważnia do zabierania ludzi z klubu jakby nigdy nic.
Musieliby mieć ogromną siłę przekonywania, żeby ją stąd zabrać. Chociaż prawda była taka, że jeśli zagrożą jej bronią, to westchnie i ruszy z nimi, bo sama swojej nie wzięła, a nie miała skłonności samobójczych. Przynajmniej w tej chwili. Inna sprawa, że sensowny argument też mógłby zadziałać. Ale nie takie zwyczajne "pójdzie pani z nami". Tak to nie będzie.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

11 lut 2017, o 13:26

Cały Matthew. Myślał przede wszystkim o sobie, o tym, jak został niesprawiedliwie potraktowany przez uosabiające w jego mniemaniu wszystko to, co najgorsze SOC. A wystarczyłoby, aby łaskawie rozejrzał się na boki i dostrzegł, że im dłużej prowadził tę bezsensowną dysputę z funkcjonariuszem, tym większe rozbudzał zainteresowanie, a sama Iris w związku z tym musiała uciekać wzrokiem, obawiając się nieproszonych skutków zawieszenia go na dłużej na anonimowej twarzy.Być może odrobina dobrej woli, a także szerszego spojrzenia na sprawę w sposób inny niż przez własny pryzmat dałaby Tarczansky'emu do myślenia. Nawet, jak ten nie był urodzonym dyplomatą.
- Nie twierdzę, że zachował się w sposób odpowiedni. I że pochwalam jego nadgorliwość... Aczkolwiek po Tobie, który jest starym wyjadaczem mogę oczekiwać więcej... empatii. Albo chociaż zrozumienia. Zamiast urządzać sceny, mogłeś od razu pomyśleć, że postąpisz w taki sposób i darować sobie słowne przepychanki. Warto spędzać resztę wieczoru na świeczniku, tylko po to, aby Twoje było na wierzchu?
Mimo iż Iris miała świadomość, że ta dysputa i zapewne w ocenie Matthewa jej wymądrzanie się niczego nie zmieni, to jednak łudziła się, że chociaż następnym razem mężczyzna spojrzy dalej niż na czubek własnego nosa. Końcem końców, Tarczansky pomaszerował zamaszystym krokiem na parkiet - prawdopodobnie obrażony na całą galaktykę - a ona przymknęła na moment oczy. To miał być spokojny wieczór. Przez ułamek sekundy nawet pożałowała, że dała się zaprosić do Czyśćca, zamiast od razu wracać do swojego apartamentu w Wieży Cytadeli, aczkolwiek odgoniła od siebie tę myśl niczym natrętną muchę mniej więcej w momencie, w którym turianin zajął miejsce naprzeciwko. Iris nie pozwała sobie na to, aby jej aparycja zdradzała sprzeczne emocje, a już na pewno nie takie, które gryzły ją od środka. Mogła być zatroskana, szczerze zmęczona bądź znudzona, nie mniej jej lica zawsze lekko lśniły. Pełniła funkcję, która wymagała dystansowania się do wszystkiego. Zwłaszcza do ludzkich słabości i uczuć.
- Nie musisz przepraszać. Przynajmniej nie mnie.
Podkreśliła, następnie przyciągnęła do siebie ciekawe naczynie i z zainteresowaniem przyjrzała się kształtowi pucharka, podobnie jak bladoróżowej tafli płynu. Powiedzenie fikuśny drink idealnie uosabiało to, czym właśnie zakołysała w ręku. Był słodkawy, w ogóle nie cierpki, cieszył kubki smakowe i aż się prosił, aby wypić od razu do dna, czemu musiała asertywnie odmówić.
- Lata doświadczenia nauczyły mnie, że z pochopnego działania nigdy nie wychodzi nic dobrego... Ale nie mówmy o pracy, choć przyznam, że ciekawi mnie, co takiego uwiodło Cię w pracy dla SOC, że w ogóle zdecydowałeś się aplikować. Byłam w sercu Hierarchii Turian i przyznam, że miałabym na waszym miejscu spory dylemat, czy warto je opuszczać po to, aby zamieszkać w tym molochu.
Przesunęła opuszkiem palców po kielichu.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
J`ango Verra
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 5 lut 2017, o 01:20
Miano: J'ango Verra
Wiek: 30
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Pracownik SOC (Sieciowy)
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-kandydat na Widmo, ex-kandydat do Kabały
Kredyty: 15.000

Re: Klub "Czyściec"

11 lut 2017, o 14:59

Napój, który pił J'ango pieścił jego podniebienie. Smak był delikatny, ale wraz z dłuższym przetrzymywaniem w ustach nagle odczuwalna była lekka goryczka. Technologia wytwarzania alkoholi była całkiem dobrze rozwinięta, zważając, że można było tworzyć takie cuda już w zaledwie małej porcji płynu. Turianin stukał ostrożnie pazuren w szkło, tak jakby zaraz miało pęknąć. Ale nie pękało. Nadal pozostawało w swojej formie, więc ponownie wypił małą dawkę. Przez chwilę jeszcze patrzył na tulipana, lecz zaraz odwrócił wzrok na kobietę. Bądź co bądź kultura nakazywała nie odwracać wzroku od płci przeciwnej. A można było przyznać, że na co popatrzeć było. Lecz nie na talię jak to zawsze patrzyli samce, ale na twarz kobiety. Był to tak naprawdę dobry wybór, aby wybrać osobę, która zarówno swoją aparycją jak i zdolnościami potrafi "dogodzić" każdemu. Mowa tutaj o zdolnościach politycznych, rzecz jasna.
Ale z rozmyśleń na temat tego jak dobry jest alkohol wyprowadziły J'ango słowa Iris o tym co sprawiło, że praca w SOC stała się jego miłością. Teraz turianin popatrzył w jej oczy i zamrugał parę razy, przez ten czas układając słowa w swojej głowie.
- Jakby to ująć? Muszę Cię zasmucić, że każdy turianin według Ciebie pochodzi z Palaven. I nie odbierz tego jako atak czy coś w tym rodzaju. Widzisz, ja nie jestem stamtąd, chociaż swoje szkolenie odebrałem w tamtym miejscu. A co do pracy... - J'ango przejechał szkłem po swojej wardze oddalając się w zastanowienie i rozmyśleniem na temat co może powiedzieć o swoim powodzie do dojścia SOC. - Z pewnością masz na myśli to, że skoro jestem turianinem to najczęściej widziałabyś mnie jako typowego wojaka. Ale cóż, ja taki nie jestem. Nie odczuwam jakoś chęci do fizycznej walki. Mówiąc szczerze to walka może mieć różne odmiany. Ja preferuję walkę cybernetyczną, chociaż nie jestem głupcem i biorę ze sobą broń. - Odkładając szklane naczynie na blat mruknął przez chwilę, robiąc lekkie drganie jego głosu. - Ale dodam do tego fakt, że nadal odczuwam każdego dnia radość z pracy tam. A twoja praca? Czujesz w niej radość? - Ostatnie słowo było szczególnie podkreślone. Miało na charakter dania możliwości Iris nad tym jak postrzega słowo "radość" w pracy.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

11 lut 2017, o 15:42

Iris od zawsze fascynowała architektura obcych ras. Z przyjemnością cieszyła oko podziwiając subtelne, pełne ozdobnych ornamentów świątynie Thessi, egzotyczne bryły salarian czy surowe budowle na Palaven i jego księżycach. Była estetką, co nie raz podkreślała. I choć Cytadela królowała na piedestale jako prawdziwe arcydzieło, to jednak przytłaczał ją jej gigantyczny rozmiar. Był w tym niewątpliwie ukryty cel, tyle że kompletnie nie powiązany z wrażeniami artystycznymi.
J'ango miał zaskakująco dużo do powiedzenia. Uśmiechnęła się pod nosem, chłonąc jego zdanie, którym się z nią chętnie dzielił. Iris nie była ignorantką. Nie identyfikowała każdego przedstawiciela Hierarchii Turian z Palaven, aczkolwiek jak słusznie podkreślił, kariera wojskowa była niemalże wpisana w trzon jego rasy. I bardzo rzadko spotykało się kogoś, kto rezygnował z niej z własnej woli. Nawet politycy oraz dyplomaci, którzy reprezentowali Hierarchię, mieli większe bądź mniejsze doświadczenie wojskowe.
- Nie można wszystkich wrzucać do jednego wora. Racja. Zastanawia mnie jednak, czy osoba, która nie żyje wojskiem, jest w stanie zajść wysoko w Hierarchii? Nie musisz odpowiadać, jeśli to zbyt osobiste pytanie.
Dodała miękko, z przyjemnością po chwili upijając kolejny łyk. Miał dobry gust, wybrał drink, który idealnie pasował do swobodnej rozmowy z kimś bądź co bądź obcym. Przypadek? A może celowo zdecydował się na taki, a nie inny, będąc całkiem cwanym lisem? Iris wyprostowała się. Potrzebowała chwili, aby odpowiedzieć na to wcale nie takie oczywiste pytanie. Tym bardziej, że nie chciała dobierać pięknych słów tylko po to, aby całość brzmiało odpowiednio.
- Moja praca to w większości służba bez końca. Pełna poświęceń, wyrzeczeń i frustracji, aczkolwiek są momenty, które dają radość, poczucie satysfakcji, tego, że jest się na właściwym miejscu... Doświadczyłam tego zarówno pracują w Huerty, jak i będąc Radną. Jestem więc chyba szczęściarą.
Puściła turianinowi perskie oczko.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
J`ango Verra
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 5 lut 2017, o 01:20
Miano: J'ango Verra
Wiek: 30
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Pracownik SOC (Sieciowy)
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-kandydat na Widmo, ex-kandydat do Kabały
Kredyty: 15.000

Re: Klub "Czyściec"

11 lut 2017, o 16:22

Zajść daleko w hierarchii nie będąc żołnierzem? Cóż, J'ango nie przejmował się tym, choć tak samo jak jego ojciec zasłużył sobie na taki stopień w społeczeństwie, że nazywany był obywatelem Hierarchii Turiańskiej, chociaż bardziej czuł się jak obywatel samego Oma Kerr. Gdyby był człowiekiem to najpewniej spłonąłby teraz lekkim rumieńcem. Zamiast tego pochwycił jeszcze raz kielich z alkoholem i uchylił go nalewając kapki alkoholu ponownie do swoich ust. Tak często popijając coś do dobrej lektury wychwycił, że różne smaki pasują do różnych okoliczności, a nawet stanów nastrojowych. Przez to mógł dobrać do kobiety coś, co spowoduje, że będzie czuła rozluźnienie i odlot negatywnych sytuacji i myśli. - Cóż, ja jedynie skończyłem szkolenie wojskowe, ale w zamian za kilka osiągnięć w akademii dostałem kilka poziomów wyżej, przez co w mojej hierarchii zamiast być zwykłym obywatelem - jestem o troszkę wyżej od innych. Ale nie czuję się za bardzo tak, jakby robiło to jakąkolwiek różnicę. Lecz... jeśli ktoś będzie mocno się starał i piął w górę to owszem - może osiągnąć całkiem dobrą jak na obywatela pozycję, z tym, że wyżej już nie dojdzie z powodu obowiązkowego przynależenia do wojsk. Cóż, twarda polityka, ale w sumie owocna. - Lecz dla J'ango wystarczył poziom szczebla jedenastego jakim był na terenach turiańskich. Ale tutaj była cytadela, tutaj biurokracja turiańska działa tylko, gdy zamieszani są obaj przedstawiciele tej rasy. Nie potrzebował niczego więcej niż swojej pracy. Mówiąc oczywiście swoje zdanie nie wspominał o byciu kandydatem na Widmo, którym nie stał się z własnej woli. Ta instytucja go po prostu nie chwytała za serce, tak jak innych. Nie reprezentowała jego światopoglądu - co radni wykorzystali jako idealny potencjał.
Wychwytując krok jaki wysunęła w jego stronę Iris, J'ango uśmiechnął się do niej, za chwilę biorąc kolejny łyk i wysłuchując słów na temat pracy kobiety. Kiwając głową dawał znak, że słuchał jej, a po chwili dodał coś od siebie. - Pracowałaś w Huerty? Huh, nie sądziłem, że w ciągu mojej siedmioletniej kariery w SOC nie zauważę twojej osoby w tym szpitalu. Musiałem widocznie za mało tam przebywać lub byłem zajęty ciągłą pracą. - I zaśmiał się, unosząc tulipanek w geście toastu - Toast za pracę, radno Fel. - I ponownie wypił trochę trunku. Delektował się nim u boku towarzyskiej kobiety.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

11 lut 2017, o 16:37

Żołnierze spojrzeli po sobie. Nie takiej reakcji się spodziewali. Na pewno nie takiej reakcji spodziewał się ich dowódca. Wyraz twarzy mężczyzny na krótką chwilę stał się o wiele bardziej twardy. Jakby za chwilę chciał wydać rozkaz by zabrali ją siłą. Po chwili jednak wypuścił z siebie cicho powietrze, grupa za nim jakby też się uspokoiła. To prawda zachowywali się trochę dziwnie. Jakby nie byli przyzwyczajeni do wykonywania właśnie takiej pracy. W sumie gdyby im dłużej się przyjrzeć wyglądali bardziej jak grupa uderzeniowa, która zgubiła się w drodze na operacje specjalną. Pułkownik słuchał kolejnych pytań dziewczyny powolnie zbierając się do odpowiedzi.
-Nie jest to temat, który chciałbym poruszać w tym miejscu.
Mówiąc zerkał na jej kompana. Wydawał się na swój sposób zniesmaczony, nie żeby nimi. Ale całym tym miejscem. Jakby gardził tym ze musi w ogóle przebywać w takim miejscu. Klub na pewno był głośny, smród alkoholu i potu chyba każdej rasy galaktyki, a na koniec te jeszcze te światłą strzelające na lewo i na prawo, co niejednego chorego na padaczkę zmusiłoby właśnie do wykonania charakterystycznych spazmów na podłodze. Więc, można była na pewno stwierdzić, że każda kolejna minuta, którą musiał spędzić w tym właśnie miejscu sprawiała, że stawał się coraz bardziej spięty.
-Widać, że tak Pani nie przekonam. Jest Pani zatrzymana, jako świadek w sprawie zabójstwa Chase’a Rodgers’a.
Mówił to tonem, który był tak bardzo wyprany z emocji jakby wcale go ten temat nie interesował. Zresztą, co miał go interesować jakiś martwy typ? Cóż jego to na pewno nie interesowała. Jednak, jeśli chodzi o Lex była to sprawa całkowicie innej wagi. Mówił on o jej byłym narzeczonym. Mężczyźnie, który był dla niej wszystkim. Został jej siłą odebrany, a teraz kolejny raz stara rana znów została otwarta. Jak widać ten temat lubił wracać w jej życiu dość często.
Ostatnio zmieniony 11 lut 2017, o 21:14 przez Charles Striker, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

11 lut 2017, o 20:07

Już miał zamiar odpowiadać na jej pytanie, a później porwać ją w wir tańca. Właśnie, miał. Nabrał powietrze w płuca, aby wyraźnie wyartykułować odpowiedź, aby niziutka, wisząca na jego karku kobieta wszystko wyraźnie zrozumiała. Nie był to problem. Miał donośny głos, dla niektórych nawet bardzo agresywny i szorstki, ale pasujący do jego usposobienia...W pewien niezwykły sposób. Jednak pojawił się kolejny facet w mundurze. Tym razem nie SOC. Przez pulsujące wszędzie światło, ledwo zauważył błyszczący emblemat przymierza na piersi jednego z mundurowych, których nagle zjawiło się więcej.
-Co to, kurwa, jest? Dzień kombatanta?-Wyrwało mu się, choć wiedział, że nie musiało się to dla niego dobrze skończyć. Nie chciał wywoływać kolejnej awantury, jak to nazwała Radna. Miał powoli dość tego miejsca i tego wieczoru. Miało być milo, sympatycznie, rytmicznie i gimnastycznie, a wyszło to...Zwyczajnie do dupy. Jego twarz nabrała dość zniesmaczonego wyrazu. Każda sekunda nawet na tym poziomie klubu, mając irytującego służbistę SOC poza zasięgiem wzroku, zamieniała się niejako w koszmar. Zastanawiało go, po co tutaj przyleźli, jednak jego rozmyślenia na ten temat szybko zostały rozwiane, a jego spojrzenie wylądowało na Lex. Jednak miała o wiele więcej za uszami, niż mu się wydawało. Nie oceniał ani jej, ani przybyłych tutaj żołnierzy, którzy najwyraźniej nie przybyli tutaj w celach towarzyskich. Wykrzywił usta w dość nieokreślonym grymasie, zmarszczył brwi. Prawdopodobnie jego irytacja sięgała zenitu.
Oby nie wyszło z tego jakieś gówno...
Przeszło mu przez myśl, a widząc dość oporną postawę Lex, w myślach wyraził zrozumienie. W końcu chwilę wcześniej, w podobny sposób postąpił z nimi J'ango.
-Dobra, spoko. To raczej dość poważna sprawa.-Rzucił, będąc biernym słuchaczem tego całego zajścia. Zdał sobie sprawę, że nic tutaj nie wskóra. Obawiał się, że nawet Fel w niczym by nie pomogła. Nawet nazwisko, które padło niczego mu nie mówiło, ale morderstwo...To poważne przestępstwo i na pewno Przymierze tak łatwo by nie odpuściło w tej materii. Nie padł żaden stopień, ale śmiał podejrzewać, że chodziło o jednego z nich. A to naprawdę niczego dobrego nie wróżyło.-Jakby co, będę na dole.-Położył dłoń na ramieniu Lex, w geście wsparcia. Niczego innego nie mógł zrobić, nawet nie miał pomysłu na to, w jaki sposób mógłby jej pomóc. Teoretycznie, była jeszcze dla niego nieznajomą, choć pomimo tego, zdążył ją polubić. Ciężka sytuacja, z jednej strony głupio było mu zostawić ją samą. Z drugiej strony, wydawało mu się, że jego obecność jest tu po prostu zbędna. Skinął żołnierzom głową i ruszył z powrotem na dolny poziom. W drodze powrotnej, do okupowanego przez Iris i przez intruza stolika, wstąpił do baru. Stracił już ochotę na popijanie drinków, najwyraźniej znów uznał, że alkohol zdecydowanie nie służy mu, bowiem tworzy dookoła jakieś dziwne sytuacje. Coraz poważniejsze, chciałoby się rzec. Dlatego też w barze kupił sobie najzwyczajniejszy w świecie, sok pomarańczowy z lodem. Z daleka mogli zauważyć jego dość poirytowany wyraz twarzy, który wbrew pozorom nie był spowodowany wcześniejszą sytuacją. Zasiadł na swoim miejscu, spojrzał na turianina i Iris na chwilę pozostając w milczeniu i poddając się obserwacji dwójki, starając się wyciągnąć wątek ich rozmowy. Dość wzniosłej, jak na klub nocny.
-No i chuj.-Rzucił krótko, mogąc totalnie oderwać swoich towarzyszy szklanki od podjętego przez nich tematu. Upił łyk zimnego soku. Ot, miał zaschnięte w gardle, a jeszcze nie zdążył zatańczyć do ani jednego mixu.-Jakieś trepy przyszły po Lex, chyba ją zaraz zabiorą.-Rzucił informacyjnie, dość bezradnym tonem. Dosyć niezwykłym jak dla Tarczansky'ego, który przyzwyczaił parę osób do tego, że może dokonać niemożliwego. Nawet obmyślić schemat budowy nadajnika radiowego na planecie, która została zaatakowana impulsem elektromagnetycznym. Kolejny łyk soku, powoli myślał o tym, żeby zawijać stąd manatki. Jego obecność tutaj niczego dobrego raczej nie wniosła.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

11 lut 2017, o 20:32

Był dobrym obserwatorem. Wyciągał trafne wnioski. Prawdopodobnie, gdyby tylko chciał, odnalazłby się w polityce. Pod warunkiem, że wciąż drzemał w nim duch walki. Wszak nie jeden dyplomata z uśmiechem na ustach kopał leżącego byleby tylko mieć pewność, że wyszedł zwycięsko z tej słownej potyczki.
Alkohol ubywał szybciej, niż życzyłaby sobie tego Iris, dlatego też przez dłuższą chwilę jedynie obracała naczynie w ręku, kątem oka obserwując to, jak barwione szkło ładnie się mieni w świetle. O ten detal również zadbał, co było naprawdę miłe. Nie przywykła do takiej bezinteresownej hojności.
- Teoretycznie wciąż pracuje, choć inne obowiązki ograniczają mi na to i czas, i chęci.
Przesunęła dłonią po materiale spódnicy. To był inny świat. Kiedy potrzebowała oderwać się od rzeczywistości, zająć czymś myśli oraz skutecznie uciec od rozpaczy, zamykała się w laboratoriach Huerty na całe dnie. Dawno już nie miała takie możliwości, jednakże po śmierci Ionta Rada wyrozumiale udzieliła jej cichego pozwolenia na to, aby co ważniejsze obowiązki zrzucić na jakiś czas na ramiona Udiny, a sama bezkarnie zatopiła się w świecie cyfr, zależności i powiększonych przez mikroskopy komórek. Szczerze żałowała, że nie ma więcej czasu, co by móc kontynuować badania, aczkolwiek tylko głupcy wierzą, że można trzymać dwie sroki za ogon.
- Jestem neurochirurgiem wyspecjalizowanym w szczepach implantowych. Kursowałam pomiędzy salą operacyjną i laboratoriami, bardzo rzadko miałam kontakt z normalnymi pacjentami oraz izbą przyjęć.
Delikatnie przekrzywiła głowę ku lewemu ramieniu, podnosząc oczy bezpośrednio na J'ango.
- Proszę mi wierzyć. Im mniej czasu spędza się w szpitalach, tym zdrowiej. Nie ma więc czego żałować.
Kończąc, delikatnie uderzyła kielichem o ten, który turianin trzymał w ręku, co by toast mógł się spełnić.
Matt zastał ich prawdopodobnie w połowie zdania. Przesunęła spojrzeniem po jego plecach, poniekąd ciekawa, dlaczego zostawił Lex samą na parkiecie. Ktoś przyciągnął uwagę kobiety? A może jej niespożyta energia przytłoczyła mechatronika, rozkładając go na łopatki? Jakiejkolwiek odpowiedzi nie oczekiwało jej zainteresowania, ta, którą od niechcenia przekazał im mężczyzna, była aż do przesady emocjonalna. Iris wykrzywiła usta, obserwując Matthewa zza szkła.
- Zabiorą? Kto zabierze?
Pod pojęciem trepy przynajmniej dla Iris kryła się niewiadoma, ponieważ jak znała mechatronika, pasował on do każdego - od podejrzanych typów, przez funkcojnariuszy SOC oraz ochronę Czyśćca.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Krąg Prezydium”