Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Klub "Czyściec"

27 lut 2014, o 21:00

Kroganin rozejrzał się słysząc głos obok siebie do niego mówiący. Przy imieniu Crowleya spojrzał w dół i uśmiechnął widząc dziewczynę, którą wczoraj poznał. Najwidoczniej miło spędzili wieczór z młodym Vincentem, skoro tak go pochwaliła.
- Tak pomóc. Z pewnością znajdzie się coś, w czym będziesz mogła pomóc lub ja tobie. Popytałem trochę pod twoją nieobecność, choć nie wykorzystałem wszystkich możliwości jakie oferuje Cytadela. A i jeszcze wolałem nie sprawdzać kontaktu ze znajomymi ze statku. - odezwał się Gavos w odpowiedzi, odstawiwszy uprzednio pustą szklanicę na bar. Pora było wykorzystać jej kontakty, zapewne lepsze zważywszy na to czym się prawdopodobnie zajmowała.
- A co ty powiesz młoda Cadwyn. Jak tam twoi informatorzy, znajomi, zleceniodawcy. Masz coś ciekawego na oku, albo problem do rozwiązania?
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Cadwyn Beaumont
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 27 sty 2014, o 01:15
Miano: Cadwyn Beaumont
Wiek: 26
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Przemytnik
Kredyty: 4.410

Re: Klub "Czyściec"

27 lut 2014, o 23:12

- Właściwie to... - niemrawo zaczęła, nie do końca wiedząc ile może powiedzieć. Nie chciała wyjść na nieporadną i samotną "freelancerkę". Z drugiej strony gdyby powiedziała, że ma wtyki, a mimo to nie jest w stanie nic znaleźć, kroganin mógłby sobie pomyśleć, że była nieskuteczna i się nie sprawdziła.
Rozejrzała się po klubie, próbując zebrać myśli. Po paru sekundach ledwo zauważalnie pokręciła głową i zerknęła na Gavosa. Dostrzegła w nim coś, co sprawiło, że kompletnie przestała się obawiać przedstawiciela innej rasy, który był od niej ponad pół metra wyższy, ze trzy razy szerszy i kilkukrotnie cięższy.
Postanowiła wyznać prawdę.
- Mam kilku znajomych, póki co oni nic dla mnie nie mają. Jakiś cholerny zastój. Dlatego trafiłam na Cytadelę. Nie mam przy sobie żadnych referencji, ale zapewniam Cię - do tej pory byłam skuteczna. - Zrobiła krótką pauzę, po czym dodała - Nie chcę wyjść z wprawy. I nie ukrywam - nudzi mi się. Wiesz, dostałam kiedyś bardzo ciekawe zlecenie na Illium...
Żeby nie być gołosłowną, postanowiła opowiedzieć o jednej z ciekawszych misji, jakie do tej pory miała.
- Ja i mój...hmmm, przyjaciel Simon, dostaliśmy zadanie od jednego z pracowników Handlarza Cieni. Jedna z firm, nie pamiętam nazwy...Aliskor Coropration? - zmrużyła oczy, próbowała przypomnieć sobie nazwę. Na Illium tych nazw było na pęczki, a Cadwyn ze swoją wybiórczą pamięcią akurat nie przyswoiła sobie wszystkich tamtejszych graczy.
- W każdym razie...kombinowali tam z jakimiś środkami biotycznymi. Nowe technologie, oczywiście nie do końca legalne. Pilnowało tego kilkunastu piechurów. Wśród nich były dwie asari. Nie było łatwo, mieli sporo zabezpieczeń, w tym wieżyczki. Część udało mi się zhakować i przeczyściliśmy sobie drogę. W otwartych starciach lepszy był Simon, więc to on odwrócił uwagę pozostałych. Ja zdążyłam wykraść mnóstwo danych i próbek środka, jednak gdy już miałam uciekać, wpadł jeden żołnierz. Dosłownie wpadł - zderzyliśmy się w przejściu. Szybko do niego podbiegłam, próbując go obezwładnić, ale ten zdążył jeszcze wystrzelić. Na szczęście miałam tarcze...Wreszcie dołączyłam do Simona i razem uciekliśmy. On był ciężko ranny, ale się wylizał. Ja w czasie ucieczki oberwałam rzutem biotycznym. Nic poważnego się nie stało, ale przyjemne to nie było.
W dość skrótowej wersji zrelacjonowała tę misję, skupiając się na swoim zadaniu. Zhakowała zabezpieczenia, ukradła cenne informacje i uciekła w gruncie rzeczy bez szwanku (chociaż w tym ogromny udział miał Petrikov). Wspominając to zlecenie dziwiła się, jak to możliwe.
ObrazekObrazek Armor l Outfit Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Klub "Czyściec"

1 mar 2014, o 11:37

- Czyli lepiej cię trzymać z tyłu, byś miała spokój i hackowała połowę okolicy. Dobrze wiedzieć na przyszłość jaka jest twoja specjalizacja i czym dokładnie się zajmujesz. - kroganin pokiwał głową z uznaniem. Zawsze lepiej znać tego, z kim się przychodzi zadawać. A hackerka mogła się przydać ze swoimi zdolnościami manipulacji w systemach.
- Moją specjalizacją jest biotyka, można by powiedzieć że jestem jednym z nielicznych Szamanów, jak kroganie nazywają swych braci zdolnych do władania energią. I jest to też spora różnica od tych, którzy tylko pędzą szarży na wroga. Szamani manipulują biotyką w sposób bardziej precyzyjny, zbliżony do tego w jaki robią to adeptki asari. - skoro Cadwyn zdradziła co potrafi to Gavos nie widział przeciwwskazań by i on uchylił rąbka wiedzy na temat swojej osoby.
- A ostatnio na Haestrom się wybrałem, natknąłem się tam na gethy i piratów. Ale jak widać teraz stoję tutaj zatem łatwo wywnioskować, że wyszedłem z tej całej rozróby obronną tarczą. - tak, Haestrom. Planeta pełna gethów i okazyjnie grup awanturników szukających okazji do zarobku mimo zagrożenia. Nie skłamał mówiąc że wyszedł z tej wyprawy obronną tarczą, wszak jedynie gethy do niego strzelały. Z piratami się dogadał i przyłączył do ich załogi co było dobrą decyzją. Może nie był tak rozgadany o swoich wyczynach w walce, ale prawdę mówiąc niewiele jej tam było godnej uwagi.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

11 mar 2014, o 19:34

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Arrow siedział przy barze już którąś godzinę. Nie widział ile wypił, ale w głowie przyjemnie mu szumiało. Dziś wreszcie postanowił kogoś poznać, ale aby nabrać odwagi musiał być w stanie względnego upojenia. Przede wszystkim musiał się wyzbyć swojej niezdrowej ciekawości, co do obcych, a w obecnym stanie najbardziej interesowała go fizjonomia barmana, który był turianinem.

- I w ogóle najlepsze są te wasze – tu przyłożył dłonie do policzków i poruszył nimi naśladując żuwaczki chrząszcza. – szczęki.
Barman widocznie przyzwyczajony był do dziwnych, upojonych gości przy barze, bo odpowiedział mu jakimś żartem, którego Marshall nie zrozumiał. Zmarszczył brwi i zaczął bawić się szklanką obracając ją w dłoni i przykładając bliżej oka.

Postanowił trochę przystopować z piciem, zanim zacznie bełkotać i nic nie będzie z dzisiejszego „wieczorku zapoznawczego”. Zaczął rozglądać się po klubie. Paru krogan stało całkiem niedaleko niego, również pili i śmiali się basowo, co sprawiało, że trząsł się niemal cały bar. Przynajmniej tak się wydawało Marshallowi.

Na parkiecie tańczyło kilka asari, dojrzał również kilka ludzkich kobiet, ale jego uwagę przykuł facet, który machał dziwnie rękami. Dlatego właśnie ja nie tańczę. Podrapał się pod chustką, z której wyskoczył mu kosmyk włosów - natychmiast upchnął go do środka.
- Muszę wreszcie ściąć kiedyś te włosy. – powiedział do siebie. Muzyka ożywiła się nieco bardziej, co sprawiło, że Arrow zaczął kiwać rytmicznie głową, nie zdając sobie sprawy z tego jak idiotycznie wyglądał. A najgorsze były te jego buty… W normalny dzień ich biel przykuwała uwagę, co akurat było zamierzeniem żołnierza, ale teraz w ultrafiolecie niemal raziły po oczach. Arrow uśmiechnął się do siebie: Na Ziemi w takich butach nie wpuściliby mnie do klubu.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Klub "Czyściec"

12 mar 2014, o 00:21

Wszystko szło bez najmniejszych problemów. Żadnych wieści o zmianie położenia ich celu mogło służyć za pewnik że kobieta ciągle siedziała w środku i piła. Może już sie upiła na tyle że ich blond włosy przyjemniaczek wywabi ja bez trudu. Miał nadzieję na szybką akcje i zwinięcie przemytniczki. Musiało się udać, ponieważ Drell nie miał w zwyczaju paprać roboty. Mimo to zawsze trzeba było być przygotowanym na niespodzianki. Podczas lotu Drell przyodział pancerz, jednakże bez hełmu ponieważ wyglądałby podejrzanie czyhając pod klubem w pełnym rynsztunku bojowym.
W końcu dotarli pod drzwi. Cały plan powtórzyli sobie wcześniej na statku.
- Cavil dobiera się do celu i stara się ją wywabić. Jax, wchodzi chwilę po nim i ma oko na ochroniarza jak i resztę lokalu. Najlepiej byś wlazł z nim w konwersację, ale dopiero po tym jak Cavil już trochę pogada z nią. Ale nie zaczynaj bójki bez powodu. Ja robię za wtykę na zewnątrz jakby coś nie poszło zgodnie z planem podążę za nimi pierwszy.
Do lokalu podeszli osobno. Pierw Cavil, potem Jax a na końcu Kent tak by nikt nie podejrzewał że ci są razem w jakiejś zmowie.
Gdy Deriet był już w pobliżu drzwi skręcił i oparł się o jakaś ścianę tak by mieć oko na drzwi wejściowe i zapalił papierosa. Akcja sie rozpoczeła.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Cadwyn Beaumont
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 27 sty 2014, o 01:15
Miano: Cadwyn Beaumont
Wiek: 26
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Przemytnik
Kredyty: 4.410

Re: Klub "Czyściec"

12 mar 2014, o 12:49

Cadwyn potwierdziła spostrzeżenie kroganina co do jej sposobu działań. Przytakiwała Gavosowi, co jakiś czas unikając kontaktu wzrokowego i rozglądając się wokół. Takie już jej małe natręctwo - musi wiedzieć, co się dzieje w najbliższej okolicy, aby czuć się względnie bezpiecznie. Oczywiście natręctwo to potęgowało się w zależności od liczby otaczającej ją istot. Ogromną zaletą w takich chwilach była podzielność uwagi kobiety. Czujnie obserwowała, a przy tym chłonęła każde słowo swojego rozmówcy.
Nie dostrzegłszy niczego podejrzanego, wróciła wzrokiem do Gavosa. Upiła łyczek drinka, którego w międzyczasie zamówiła. Stwierdziła, że jeden jej nie zaszkodzi.
- W takim razie jesteś pierwszym Szamanem, jakiego poznałam- stwierdziła wesoło Cad.- To rzeczywiście niecodzienne, ale czytałam co nieco o kulturach i wiem, że potencjał biotyczny pojawia się i u Was.
Żywo zareagowała na wzmiankę o gethach. Sama nie miała z nim jeszcze do czynienia i, prawdę mówiąc, wcale nie chciała mieć. Te zbuntowane syntetyki napawały ją grozą i nie wyobrażała sobie, jak mogłaby poradzić sobie ze zbuntowanymi syntetykami w walce.
- Cóż, jestem pełna podziwu. Jeśli chodzi o gethy, oczywiście. Nie miałam z nimi bezpośrednio do czynienia i obawiam się, że sama miałabym problem przy spotkaniu ich w większej grupie.
ObrazekObrazek Armor l Outfit Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Klub "Czyściec"

13 mar 2014, o 00:13

- Większe grupy zawsze są problemem dla każdego i nie ważne czy to grupa varrenów czy też gethów. Dlatego zawsze lepiej mieć przy sobie wsparcie towarzyszy broni. A co do pierwszego Szamana, to wątpię aby wielu widziało lub wogóle wiedziało że istniejemy. Jesteśmy można by rzec, zbyt unikalni.- skwitował jej komentarz. Nie uszło oczywiście uwagi kroganina jej dość dziwne, nerwowe można by rzec zachowanie. Sięgnął po swojego drinka i wychylił go do końca.
- Spodziewasz się kogoś że się tak rozglądasz? A może kogoś się boisz i wolisz by cię tu nie znalazł? - Gavos sam rzucił okiem na okolice, jakby szukając wprawnym okiem ochroniarza podejrzanych osobników. Nie zauważywszy jednak takowych wrócił wzrokiem do dziewczyny i mruknął z humorem - W twoim fachu chyba trzeba uważać na łowców nagród, konkurencję czy też stróżów prawa co? Jakby co mogę cię wziąć na pokład "Azure", powinno być ci tam wygodnie.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Cadwyn Beaumont
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 27 sty 2014, o 01:15
Miano: Cadwyn Beaumont
Wiek: 26
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Przemytnik
Kredyty: 4.410

Re: Klub "Czyściec"

13 mar 2014, o 00:47

Kobieta słuchała uważnie. Oczywiście, w otwartych starciach zdecydowanie lepiej jest działać w drużynie. Rzecz polegała na tym, że dotychczas nie był to styl Cad. Działała zazwyczaj w pojedynkę lub ze wsparciem jednej osoby. I właśnie w takich sytuacjach coraz częściej obawiała się niefortunnego napotkania większych grup istot czy to organicznych, czy też syntetycznych, które mogłyby jej przeszkodzić w wykonaniu zadania.
Pozwoliła sobie przemilczeć jakiekolwiek uwagi dotyczące zdania Gavosa na temat Szamanów. Być może chciał połechtać swoje ego, zwracając uwagę na unikalność jego talentu. W gruncie rzeczy ma rację - jest unikalny. Ale z informacją o niewielkiej liczbie zdających sobie sprawę o istnieniu takowych krogan nieco przesadził. Beaumont, jeszcze na Ziemi jako nastoletnia dziewczyna przeczytała w jakimś nie do końca oficjalnym leksykonie o biotyce wśród ras. Później, w czasie swoich podróży, natrafiła też na kilka osób, które wspominały o władających biotyką kroganach. Istotnie, mówili o tym jak o nie wiadomo jak wielkim ewenemencie, jednakże w pewnych kręgach już było wiadome. Cadwyn nie robiła z tego żadnej wielkiej afery z jednej prostej przyczyny - nie miała bladego pojęcia, jak potężną mocą dysponują tak naprawdę.
Zapytana potrząsnęła głową.
- Nie...nie, skąd. Ja po prostu...upewniam się, czy wszystko w porządku - powiedziała przepraszającym tonem, zgodnie z prawdą. Poprawiła się na krześle i parsknęła, po chwili dodając - Widzisz...po prostu tak mam. Jak to wyjaśnić najsensowniej? Może tak: nie lubię chaosu wokół, wyprowadza mnie z równowagi. Muszę co jakiś czas obserwować otoczenie, bo miewam złe przeczucia. Najczęściej nietrafione.
Nie chciała tutaj zwierzać się ze swoich problemów o podłożu psychicznym. A nuż by zrozumiał, pomyślała nieco ironizując.
Kiwnęła głową na pytanie o czujność w sprawie łowców nagród czy też konkurencji. Tak, oczywiście, że trzeba uważać. Tego się póki co nie obawia, bo zaczęła dostrzegać zalety Cytadeli i tak zapełnionych miejsc, jak Czyściec. Na oczach tylu świadków mało kto odważyłby się na jakikolwiek atak, a jeśli już to musiałby kompletnie postradać rozsądek.
Nieco zadziwiła ją oferta Gavosa. Wygląda na to, że Szamanek rekrutuje sobie pieprzoną załogę, myślała Cad. Cóż, praca to praca, jeśli będzie wymagać od niej dołączenia na jakiś czas - dołączy.
- Miła propozycja, zważywszy na fakt, że nie znamy się za długo. Musiałam wzbudzić w Tobie zaufanie, albo po prostu potrzebujesz kogoś na zabój do załogi. Jeśli istotnie coś znajdziemy, z przyjemnością dołączę.
Uśmiechnęła się na myśl o Crowley'u. Biedny, mały dzieciak. Może mieć ze mną ciężko, jak mnie wkurzy - pomyślała.
ObrazekObrazek Armor l Outfit Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ganar Jax
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 18 sty 2014, o 20:08
Miano: Ganar Jax
Wiek: 214
Klasa: Strażnik
Rasa: Kroganin
Zawód: Najemnik
Kredyty: 4.640

Re: Klub "Czyściec"

14 mar 2014, o 16:07

Jax jeszcze będąc na statku, nałożył na swój lekki pancerz jakieś ubrania cywilne, tak, aby zakryć kolory Błękitnych Słońc. Pod krogańskim kombinezonem ma warstwę ochronną, która dodatkowo spowoduje, że będzie wyglądał na większego, niż jest w rzeczywistości. Niby nic, ale niektórzy kroganie czują respekt przed większymi od siebie, a to z kolei może przydać się przy celu Ganara.
Wszystko zostało ustalone. Kroganin ma wejść po Cavilu, czujnie obserwować, no i jeśli się uda zagadać ochroniarza.
Jax odczekał chwilę po wyjściu Cavila i sam ruszył w stronę Czyśćca. W życiu był tam raz, może dwa, nigdy nie kręciła go obecna w nim atmosfera. Klienci za mało pili, a za dużo tańczyli. Do klubu powinien wejść bez problemów, w końcu nie był jedynym kroganinem, który tu przybył. Od razu skierował się tam, gdzie był najlepszy widok na klub - do baru. Zamówił jakiegoś mocnego drinka i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu Cavila, lub ewentualnie kobiety siedzącej z kroganinem. Przy takiej ilości klientów to może wydawać się trudnym zadaniem, ale w sumie, niewielu przedstawicieli tej drugiej rasy siedzi spokojnie rozmawiając z ludzkimi kobietami. Skupił się też na tym, by wyglądać naturalnie - spokojnie sączył drinka i co jakiś czas zamieniał słówko lub dwa z siedzącymi obok kobietami.
Wszystko wydawało się łatwe, aż za łatwe, więc na pewno coś pójdzie nie tak. Tylko co? Brakowało też konkretnego planu B. Więc prawdopodobnie, jeśli cele zaczną coś podejrzewać, wszyscy ruszają "na pałę".
ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

ObrazekObrazek

“One more dance along the razor's edge finished. Almost dead yesterday, maybe dead tomorrow, but alive, gloriously alive, today.”
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

16 mar 2014, o 15:11

Po dotarciu do apartamentu, pierwsze co zrobił William było zdjęcie z siebie swojej zbroi. Jego skrzynia wojskowa z magnetycznym zamkiem już tutaj była. Jakże szybka obsługa była w jego organizacji. Niemalże tak szybka jak na Omedze, choć oczywiście różnica była kolosalna. Zbroję schował tam gdzie powinien, a następnie golutki i wesolutki w samych bokserkach, udał się do łazienki. Gorący prysznic pozbawił go tego dzisiejszego dnia z resztek sprzecznych emocji i złych myśli. Dzisiaj chciał się zabawić i tylko czas go ograniczał. Wiedział, że nie mógł pozwolić długo czekać asari, więc zaraz po odświeżeniu, założył na siebie swój typowy strój do chodzenia. Wypsikał się jeszcze lekko jakimś drogim kosmetykiem, który znajdował się w łazience. Wszak nie chciał by zapach potu i spoconego ciała był odciągający podczas przebywania z Palmirą. Podejrzewał i przypuszczał, że w klubie wiele rzeczy się wydarzy. Jak zwykle wolał być przygotowany na tego typu ewentualności. Przed wyjściem, zabrał co mu było potrzebne no i napisał wiadomość do pana Blue. Tutaj już musiał się dokładnie zastanowić by dobrze obrać słowa. Po krótkiej chwili, wystukał wiadomość.

Kod: Zaznacz cały

Uszanowanie,

Powróciłem już na Cytadelę i załatwiłem nowy kontrakt dla organizacji w postaci bogatego biznesmena, którego okręt stacjonuje w porcie. Zwie się "Ozyrys", a sam gospodarz zatrudnia Zaćmienie i Hordę. Szczegóły kontraktu i współpracy pozostawię tobie. Ja zrobiłem to co do mnie należało i zbadałem jego kompetencje. Myślę, że praca dla nich będzie zadowalająca dla obu stron.
 Pozostanę jeszcze na Cytadeli by odpocząć i sprawdzić jedną lekarkę, która może nam się przydać. Skorzystam z konta frakcji w tym celu. Czytałem również to co dzieje się na Omedze i zapewne organizacja zdaje sobie sprawę z ryzyka i zagrożenia utraty tamtejszej placówki. Mam plan by nie dopuścić tego. Spotkamy się za niedługo i wtedy przedstawię panu moją propozycję co do odzyskania kontroli nad placówką.
                                                                                                                                                                                              Z wyrazami szacunku, Kraiven
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=nkaOZP5o__A[/youtube] William zdawał sobie sprawę z tego, że taka propozycja zapewne spotka się już wkrótce z odpowiedzią. Wszakże Pan Blue zawsze był człowiekiem otwartym na każdego typu propozycje mające ułatwić pracę Błękitnym Słońcom. Pieniądz przemawiał sam za siebie. Dokończywszy wszystkie sprawy, błękitny wreszcie udał się do Klubu. Szedł w miarę szybko, mijając losowych przechodniów. Ignorował zaczepki, czy też widoki na fontanny i zieleń, która towarzyszyła na każdym kroku podczas marszu. Jego podróż nie trwała długo, gdyż mieszkał niedaleko. Ludzie zawsze woleli mieszkać w centrum by mieć możliwość dostępu do społeczności jak i atrakcji. Wjechał windą na poziom, gdzie ów Czyściec się znajdował. W miarę jak kierował się wyżej i wyżej, muzyka już tutaj była słyszalna. Błękitny poprawił swój kołnierz, czując już to napięcie i komfort. W niecierpliwieniu wpatrywał się co rusz na liczby w liczniku windy. Powoli zbliżał się ku celu. Kiedy już drzwi stanęły otworem, Williama przywitał gwar i głośna muzyka ze środka. Tłumy ludzi i obcych ras szerzyły się do wejścia, czekając na swoją kolej. Nie było jeszcze tego chaosu, ale już wkrótce zapewne go doświadczy. Błękitnemu nie często zdarzało się spędzać czas w takich miejscach. Ostatnimi czasy wolał pić w zaciszu. Jak dla przykładu w sławnych, bądź niesławnych "Zaświatach". Tam miał przynajmniej możliwość uspokojenia. Teraz jednak...czuł, że coś należało z tym zrobić. Chciał oderwać się od starego nurtu, jaki gnębił go dość często. Poczucie winy, czy też poczucie atrakcji. Kraivenowi zależało na zmianach w jego systemie życia. Popatrzył na długi pas, ciągnący się do bramki. Cmoknął, kiwając na boki głową. Czego można było się spodziewać po takim miejscu? Powolnym krokiem, szedł i obserwował podwórko klubu. Przypuszczał, że Palmira siedziała gdzieś na jakiejś ławce, bądź opierała się o wysokie poręcza, wpatrując się w panoramę pięknego Prezydium.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12215
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

16 mar 2014, o 17:28

Dotarcie na Cytadelę, a później z doków do klubu, trwało stosunkowo długo, choć fizycznie nie było takiej możliwości - być może stres przed akcją, którą musieli rozegrać przepisowo, sprawiał, że czas ten niesłychanie dłużył się w ich subiektywnej opinii. Mimo wszystko, wreszcie wszyscy przystanęli przed wejściem, by po raz ostatni uzgodnić plan działania i przystąpić do jego realizacji.
- Pozostańmy w kontakcie. Uruchomię przekaz danych do waszych omni-kluczy, dyskretny. Będziecie słyszeć wszystko - poinformował ich Cavil, jakby na potwierdzenie tego unosząc rękę i otwierając dłoń - dojrzeli miast omni-klucza jedynie małe, holograficzne kółko, świadczące o nagrywaniu wszystkich odgłosów otoczenia i przesyłaniu ich na komunikatory drella i kroganina. - Jeżeli zacznę mówić o czekoladzie, to znaczy, że kierujemy się w stronę tego wyjścia. Jeżeli o ciastkach, to znaczy, że wychodzimy wyjściem wschodnim - dodał, nie patrząc nawet na żadnego z członków drużyny w jakiej się znajdował. Zajęty konfigurowaniem omni-klucza wyglądał komicznie, z surowym, chłodnym wyrazem twarzy, opowiadając o ciastkach i czekoladzie jako słowach-kluczach. - Powodzenia - dodał i skinął głową drellowi, a później kroganinowi, przechodząc przez próg jako pierwszy - nie chcąc zapewne, by ktokolwiek widział go wchodzącego do środka w tej samej chwili co Jax.
Szybko odnalazł wzrokiem Cadwyn i siedzącego tam Gavosa. Podchodząc od strony, o której nikt nie mógł go zauważyć, szybko jednak pokazał, że nie zamierza się chować. Zachodząc dziewczynę od tyłu już po kilku sekundach zdradził swoje położenie krzykiem.
- Elisabeth! - krzyknął radośnie, przywołując na twarzy wyraz pasujący do wiecznie zdziecinniałego, nieco nieokrzesanego typa. W jego oczach zapłonęły ogniki radości, w których ani Cadwyn, ani Gavos, nie byli w stanie dostrzec fałszu wypełniającego serce najemnika. - Kopę lat! Co robisz na Cytadeli? Myślałem, że zostałaś na Omedze! - wciąż udając, że nie zdał sobie sprawy ze swojej pomyłki, objął szyję dziewczyny w formie przyjacielskiego uścisku, stojąc wciąż z tyłu niej. Dopiero gdy przeniósł wzrok na jej twarz, na jego własnej wymalował się wyraz przerażenia, które pogłębiło się z chwilą, w której zwrócił uwagę również na kroganina.
- Ja... ja strasznie przepraszam! Pomyliłem panią z moją dawną przyjaciółką, nie chciałem wam przeszkadzać! - zająkał się nieco, wyglądając na mocno zdezorientowanego własną pomyłką. - Choć w zasadzie muszę przyznać, że jest pani strasznie do niej podobna - dodał, uśmiechając się pogodnie. Wyglądał tak, jak powinien w tej misji - na godnego zaufania. Nic w jego zachowaniu nie wyglądało podejrzanie. Może był on warty zaufania mu?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Cadwyn Beaumont
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 27 sty 2014, o 01:15
Miano: Cadwyn Beaumont
Wiek: 26
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Przemytnik
Kredyty: 4.410

Re: Klub "Czyściec"

16 mar 2014, o 18:27

Kobieta wystraszyła się i lekko drgnęła, gdy za jej plecami rozległo się wołanie. Chociaż hałas w klubie i tak był spory, nie mogła nie usłyszeć mężczyzny krzyczącego kobiece imię. Elisabeth. To najprawdopodobniej jakiś pijaczyna musiał ją z kimś pomylić - myślała. Ewentualnie zmieszał coś niecoś, ma delirkę i krzyczy do fantomowej osoby obok Cadwyn. Tak czy owak zignorowała mężczyznę, dalej rozmawiając z Gavosem o ludziach (i innych istotach) z aspiracjami do tworzenia własnych band na statkach.
Była zaskoczona i zdziwiona, gdy mężczyzna ją objął. Na szczęście puścił dostatecznie szybko, jeszcze zanim zbita z tropu przemytniczka wzięła się w garść. Niemal uderzyła go z całej siły łokciem w żebra. Mało brakowało. Nie poczuła od niego woni alkoholu tudzież innych używek. Obróciła się.
Przez ułamek sekundy sądziła, że może jednak zna tego kogoś, a ten ktoś najzwyczajniej w świecie przekręcił jej imię, jak to czasami bywa. Dostrzegłszy twarz "napastnika" szybko przekonała się, że nic z tych rzeczy. Stał przed nią wysoki blondyn, stosunkowo młody, z pogodnym i spokojnym wyrazem twarzy. Mina ta szybko przerodziła się w zdziwioną i przerażoną.
- Nie ma sprawy - bąknęła obojętnie i poprawiła kok na głowie. Już chciała zignorować człowieka i wrócić do rozmowy z kroganinem, gdy blondyn dodał jeszcze zdanie o jej uderzającym podobieństwie do przyjaciółki. Coś w niej drgnęło i zrobiła się podejrzliwa. Może niepotrzebnie?
Teraz drgnął jej, jak Cadwyn lubi to nazywać, wewnętrzny savoir-vivre. Chyba wypadałoby coś odpowiedzieć, skoro mężczyzna wciąż stał obok niej, ponownie uśmiechnięty. Spojrzała mu prosto w oczy. Odpowiedziała uśmiechem.
- Doprawdy? Jestem dość charakterystyczna. - Wyciągnęła ręce wzdłuż tułowia, chcąc się wyeksponować. Była drobna i niska, wciąż jeszcze zdarzało się, że mylili ją z nastolatką. Dzisiejsze ludzkie kobiety rzadko kiedy mają takie warunki - stwierdziła w myślach.
- Ale naprawdę w porządku. W klubie dużo się dzieje, światła szaleją. Miał pan prawo się pomylić.
ObrazekObrazek Armor l Outfit Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Klub "Czyściec"

16 mar 2014, o 19:43

Gavos uniósł wzrok i spojrzał w kierunku wrzeszczącego za ich plecami osobnika. Młody człowiek o jasnych włosach objął niespodziewanie Cadwyn biorąc ją za swoją znajomą. Kroganin zmierzył go spokojnym wzrokiem od stóp po głowę. Czyżby ktoś z jej przeszłości pojawił się niespodziewanie? Ha, można było zatem podejrzewać że wyjdzie z tego coś ciekawego. Szybko jednak ta myśl zniknęła, gdy osobnik zorientował się w swojej pomyłce. Cóż, albo osobnik był pijany, albo rzeczywiście pomylił z kimś dziewczynę. Cadwyn zdawała się też mieć dobre odruchy, skoro powstrzymała się od znokautowania człowieka po niespodziewanym uścisku.
- W tym świetle i do tego od tyłu wzrok może czasami płatać figle, zwłaszcza ludziom po paru drinkach. - odezwał się kroganin z humorem w głosie. On sam zresztą był dopiero po dwóch i nawet nie zaczął się jeszcze rozkręcać, ale pewnie dla ludzi nawet taka dawka mogła być wystarczająca. Zwłaszcza w porównaniu do krogan.
Całe zamieszanie związane z pomyłką zdawało się być skończone. Człowiek przeprosił, Cadwyn mu wybaczyła i można było wracać do swoich spraw. Chociaż na dobrą sprawę tutaj praktycznie nic się nie działo, nie licząc tańczących, muzyki i alkoholu. Może warto zajrzeć do innego okręgu i rozejrzeć się tam za interesami. Postanowił zatem zabrać tam też dziewczynę.
- Siedzimy dalej i pijemy? Nic z tego i tak nam nie przyjdzie, a kredyty umykają. Co powiesz na Okręg Bachjret i tam poszukanie okazji? Kiedyś można tam było trafić niezłe roboty, jeszcze za czasów Nory Chorych. Przy odrobinie szczęścia znajdą się chętni na nasze usługi.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12215
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

17 mar 2014, o 17:40

- I bardzo piękna - dodał, uśmiechając się szeroko, jak gdyby w ogóle tego typu wyznania nie robiły na nim wrażenia i mógł ciskać nimi na lewo i prawo bezwstydnie. Jego taktyka zmieniła się od razu gdy usłyszał kroganina wspominającego o okręgu Bachjret. Tego jednak ani kroganin, ani Cadwyn nie byli w stanie wychwycić. Był zbyt dobry w kamuflowaniu się i odgrywaniu niezbyt rozgarniętego, lekko podpitego, ludzkiego mężczyzny, który właśnie zobaczył okazję do popodrywania miejscowych - lub też przyjezdnych. Sam, mając na sobie standardowo wyglądający pancerz, lecz nie posiadając uzbrojenia, wydawał się nie mieszkać w tej okolicy.
- Nora Chory jest przereklamowana. Tutaj można się znacznie lepiej bawić - dodał, uśmiechając się ponownie, co zaczynało być nieco niepokojące. Z przypadkowej pomyłki stawał się to niezbyt dyskretny podryw, co niekoniecznie mogło im się spodobać. Szczególnie po tym, gdy mężczyzna złapał za krzesło i dostawił je do siedzących - nie wyglądał na takiego, który mógłby szybko dać sobie spokój. Możliwe, że to był powód, dla którego wizja opuszczenia tego miejsca była kusząca.
Deriet mógł łatwo odgadnąć, słuchając rozmowy, że Cavil przyjął taktykę, mającą wypłoszyć ich z baru - w inny sposób niż planował na samym początku. W każdej chwili drell mógł jednak uruchomić komunikator i go poinstruować odnośnie dalszego działania. Henry nie wydawał się jednak być na tyle nierozgarnięty, by nie wiedzieć w co się pakował - jak na razie grał tak idealnie, że żadne z dwójki nie miało jak zorientować się o tym, co się tak naprawdę wokół dzieje. Ostatecznie w klubie było dość tego typu znudzonych życiem pijaczyn czy pseudo alfonsów, których jedynym celem było wyrwanie kogokolwiek, z kim mogliby spędzić noc. Albo najbliższe pół godziny.
Cadwyn Beaumont
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 27 sty 2014, o 01:15
Miano: Cadwyn Beaumont
Wiek: 26
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Przemytnik
Kredyty: 4.410

Re: Klub "Czyściec"

17 mar 2014, o 19:20

I tu Cię mam - pomyślała sobie Cadwyn, kiedy tylko usłyszała komplement. Mężczyzna być może liczył na to, że znajdzie jakąś wstawioną kobietę, którą będzie mógł wykorzystać. Obiektywnie rzecz biorąc - według niej prezentował się wcale dobrze i uznała, że niejedna dała się przekonać na chwilę zapomnienia.
Ale nie ze mną te numery.
Wstała i poprawiła nieco swoją "zbroję" w okolicach ramion. Teoretycznie ten wykonany na zlecenie w mało znanej firmie lekki pancerz miał jej zapewnić wygodę i pełną swobodę ruchów. W praktyce wyszło co innego i Beaumont odczuwała chwilami pewien dyskomfort. Rozważała reklamację, ale kiedy próbowała się skontaktować z producentem okazało się, iż ten zbankrutował i nie istnieje żadna możliwość zwrotu, wymiany lub naprawy. Od tego momentu obiecała sobie, że będzie kupować tylko u sprawdzonych, znanych producentów.
Wracając myślami do Czyśćca wyciągnęła się, chcąc rozprostować kości. Była zdecydowana opuścić lokal.
- Dzięki za radę, ale mamy już dość zabawy - jej głos był stanowczy, a spojrzenie unikało twarzy blondyna. Utkwiło w najbliższym wyjściu. - Masz rację Gavos, czas ucieka. Chodźmy.
Postąpiła kilka kroków i obróciła się, aby sprawdzić czy Gavos idzie z nią. Nagle oświeciła ją nowa myśl. Przyszło jej do głowy, że mówienie w pobliżu tego człowieka o kredytach, usługach i Okręgu Bachjret nie było rozsądne, ale ten nawet nie dał po sobie poznać, że cokolwiek takiego usłyszał. To wzbudziło czujność w Cadwyn. Ludzie według jej doświadczeń to ciekawskie bestie, które na wzmiankę o kredytach łatwo i bezpardonowo ciągną za język w poszukiwaniu informacji. Skoro dyskretnie pominął i nie pociągnął tematu to bardzo możliwe, iż wie, czym Cad się trudni. Być może czegoś od niej chce, albo działa na zlecenie kogoś jej nieprzychylnemu. Kobieta nie chciała sprawdzać. Ma już współpracownika, w dodatku bardzo groźnego. Posiada statek i wpływy. Z nim z pewnością coś zdobędzie i zarobi parę kredytów. Kto wie, może i na nowy pancerz.
Ruszyła w kierunku najbliższego wyjścia.
ObrazekObrazek Armor l Outfit Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Klub "Czyściec"

17 mar 2014, o 20:40

Kroganin uśmiechnął się, czy też tak to chyba miało wyglądać, ale dla innych gatunków wyraz twarzy był raczej złowrogi. Potem przeciągnął się leniwie i wstał z krzesła. Nie znał się na ludzkich podchodach czy flirtach, ale znał za to z doświadczenia osobników namolnych i irytujących. Nie było potrzeby używać siły czy perswazji aby go przenieść na drugi koniec klubu, zwłaszcza że oni sami opuszczali lokal.
- Tamto miejsce nigdy się nie znudzi człowieku. A skoro wspomniałeś że przereklamowane, to zapewne wyleciałeś stamtąd z hukiem i dlatego masz taką opinię. - skomentował kroganin słowa dotyczące Nory Chorych. Ruszył też w kierunku wyjścia spokojnym krokiem i jak to zwykle bywało usuwali się tubylcy będący akurat na jego drodze. Nabytych odruchów w stosunku do krogan nie da się zlikwidować i większość osobników czuła względem nich respekt, gdziekolwiek się pojawiali.
- Chyba cię polubił. A wracając do interesów, to dobrze że się zdecydowałaś ruszyć. Za dużo czasu mimo wszystko straciliśmy na imprezowaniu. - idąc obok Cadwyn w kierunku drzwi rozglądał się od niechcenia po lokalu, jakby żałował że go opuszcza. W rzeczywistości jednak rzucił okiem na człowieka, który dosiadł się do nich wcześniej chcąc się upewnić, że nie idzie za nimi z jakimś kolejnym pomysłem. Wyuczone odruchy ochroniarza nie dawały o sobie zapomnieć, a może to była po prostu nadmierna ostrożność.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

18 mar 2014, o 11:47

Palmira pokręciła się po Cytadeli, zanim udała się przed Czyściec. Właściwie najchętniej weszłaby od razu do środka, zajęła wygodne miejsce i zaczęła pić bez towarzystwa, ale czasem trzeba stwarzać pozory, więc wkrótce ustawiła się w kolejce do wejścia i wypatrywała Williama. Muzyka dobiegająca z wnętrza dyskoteki miło nastrajała Nache. Mimo, że nie należała do szczególnie rozrywkowych asari, elektro-dźwięki kojarzyła z miłym uczuciem rauszu i poczuciem wręcz odpływania myślami.

W końcu niedaleko pojawił się William. Towarzyszyły mu spojrzenia kobiet różnych ras. Co tu dużo mówić, choć ludzie byli jedyną tak pierwotnie wyglądającą rasą, znalazły się wśród nich i perełki, jak taki właśnie Kraiven. Co prawda nie brakowało mu owłosienia, które w mniemaniu asari były trochę odstręczające i dziwne, ale komponowały się one w przyjemną całość. A łącząc się z jego złośliwym spojrzeniem, rozmówczynie kobiecej płci musiały przechodzić dreszcze. Palmira wcześniej nie patrzyła w ten sposób na niego, ale kiedy widać zwracał na siebie uwagę, ubrany w skórzany kombinezon rodem z gangu motocyklowego i ona musiała w końcu przyznać, że atrakcyjności mu nie brakowało.

Pomachała na niego ręką, żeby na nią spojrzał. Kiedy ją zauważył i podszedł do niej, kilka młodych dziewczyn zmierzyło Palmirę wzrokiem.

"Głupie siksy" - pomyślała. - "Czemu młodym dziewczynom brak rozumu, tylko prokreacyjne zachowania im w głowie" - Niewątpliwie Palmira była nie tylko starsza, ale i znaczy rozsądniejsza niż przeciętna kobieta. Nigdy nie kierowała się popędami, uważając je za pierwotne i stojące w sprzeczności z rozumem.

Kiedy Kraiven podszedł, Palmira postanowiła zagrać wszystkim dziewczynom wokoło na nerwach. Uśmiechnęła sie do Williama sztucznie, złapała go za poły kurtki i wspięła na palce, żeby dosięgnąć jego policzka i pocałować na powitanie. Potem złapała go pod ramię bez względu na to, czy protestował czy nie.

- Będziemy musieli tu trochę postać... - powiedziała, spoglądając na wciąż długą przed sobą kolejkę. Nie patrzyła Williamowi w oczy, jakoś dziwnie czuła się z tym, co zrobiła i on pewnie też się tego nie spodziewał. Poza tym przytulona do jego ramienia czuła się bardzo miło, ale nie chciała tego przed sobą przyznać. - Ładne... perfumy... - wycedziła w końcu, żeby nie przedłużać krępującej ciszy.

Palmira obejrzała się za siebie, żeby zobaczyć nienawistne spojrzenia innych kobiet, kiedy to jej wzrok spoczął na kimś, kto stał przy ścianie na przeciwko wejścia do Czyśćca. Była w szoku. Kompletnie nie spodziewała się tego, kogo zobaczyła...

- Deriet...- wyszeptała, a jej serce zaczęło bić tak szybko i mocno, że niemal zagłuszyła muzykę klubową. Palił papierosa, ręce splótł przed umięśnionym torsem i czarnymi jak otchłań oczami obserwował wejście. Chyba też nie spodziewał się jej tam zobaczyć.

Palmira odwróciła się znów przodem jak poparzona. W głowie kłębiło jej się tysiąc myśli, od obaw po przemożną chęć porozmawiania z nim. Jednocześnie zalała ją fala gorąca. Co robić...

- William... - zaczęła niepewnie - Właśnie zauważyłam znajomego, może z nim zamienimy kilka słów?- zaproponowała. Nie wiedziała, czy mężczyźni się znają, a Kraiven nie wiedział, co łączyło Nache z Kentem.

Poczekała na reakcję, miała nadzieję, że Kraiven nie będzie miał nic przeciwko, więc poprowadziła go z bijącym sercem do Derieta. Nie sądziła, że ten stał przed klubem w jakichś interesach. Kiedy drell ją spostrzegł, opuściła wzrok. Znów dziękowała naturze za to, że na jej policzkach nie widać rumieńców.

- Deriet... - powiedziała, patrząc na niego urywanym wzrokiem. Dopiero po chwili odetchnęła głęboko. Miała ochotę uderzyć się w twarz kilka razy z plaskacza, żeby się opanować. Przybrała dość poważną minę, po czym przytuliła Kenta na powitanie. przypominając sobie w tej chwili wszystko, co między nimi zaszło. Kiedy oderwała się od niego ciągnęła - Tak dawno cię nie widziałam. Co u ciebie? - wskazała na swojego towarzysza - To William Kraiven, idziemy właśnie wznieść toast za udaną współpracę...
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Klub "Czyściec"

18 mar 2014, o 14:42

Deriet dopalał papierosa słuchając przez omniklucz wszystkiego co działo się w klubie. Miał pełny podgląd na sytuację i nie przeszkadzała mu rola w którą wcielił się ich blondyn. Ważne że był skuteczny i mógł wywabić dziewczynę z klubu. Nie musiał się nawet starać bo po chwili ci zaczęli się zbierać.
Deriet szepnął mimochodem do komunikatora gdy upewnił się że tamci odeszli od blondyna:
- Wyjdź dopiero za pięć minut, Jax, wypij szybko szota i wyjdź za nimi tak by wydawało to się wszystkim naturalne. Gdy będą w miejscu gdzie nie ma ludzi wdaj się w bójkę z kroganinem. Tylko znajdź powód żeby nie zaczęła się strzelanina. Dołączymy do ciebie wtedy jak najszybciej. - Sam zgasił papierosa wpatrując się w drzwi gdy nagle przed nosem wyrosła mu Palmira.
Zdziwił się lekko, po czym spojrzał na Williama, ciekawy zbieg okoliczności.
Mimo wszystko nie podobał mu się widok Palmiry z kimś innym niż on, ale kimże był by ją oceniać. Ma prawo i dysponuje swoim życiem tak jak się jej podoba. nawet jeśli mu się to nie spodobało to nie dał tego po sobie poznać.
Gdy ta przytuliła go na powitanie ten też odwzajemnił uścisk i nawet dał jej buziaka w policzek. Skinął Willowi na powitanie.
- Dawno się nie odezwałaś Patricio. Tęskniłem. - uśmiechnął się szerzej spoglądając na nią łagodnym wzrokiem. oczywiście wolał nie używać jej pełnego imienia przy obcych. Nie jemu decydować komu można je zdradzić a komu nie. - A Kraivena znam. - skinął mu ponownie z lekkim uśmiechem - Zdarzało nam się pracować razem mimo odmienności w poglądach. A co u mnie, niestety nie jestem tu by toastować czy się bawić. Kolejne zlecenie, pieniądze same się nie zarobią, prawdopodobnie mój cel niedługo się pojawi. Szkoda że nie spotykamy się w lepszych warunkach. Mam nadzieję że zabawisz tu dłużej to po skończeniu moglibyśmy się spotkać ponownie. Będę miał dla ciebie prezent.
Rozmawiał swobodnie. Uznał że tak lepiej wtopi się w tłum, swoim bystrym okiem cały czas nie spuszczał oka z drzwi czekając na wyjście tej dwójki i jego towarzysza. Drelle maja to do siebie że widząc raz rzecz na zawsze ja zapamiętując. A wiec nie pomyli Cadwyn z żadną inną kobietą gdy ta będzie wychodzić. Dodatkowo ile kobiet rasy ludzkiej wychodzi ramię w ramie z kroganinem. Jeśli ci wyjdą to Deriet będzie musiał przeprosić tę dwójkę i ruszyć za nimi i Jaxem. przy okazji poprawił dwa noże przy pasku. Niby miał to nowe ostrze z klucza, ale chora wie czy się draństwo nie zepsuje. Palmira mogła zauważyć że noże są takie same jak ten który dostała od niego.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

18 mar 2014, o 17:18

Kraiven szedł powolnym krokiem, mijając to różne osóbki. Rozglądał się za Palmirą, która jak przypuszczał, mogła się gdzieś tu znajdować. Ignorował spojrzenia innych, gdyż zależało mu tylko na znalezienie asrii. Nie chciał bowiem by pomyślała sobie, że zaproszenie przerodziło się w zwykły kit. Z początku William zaczął wyglądać towarzyszki przy balustradach i ławach, na których przesiadywali imprezowicze. Dopiero po jakimś czasie wypatrzył Palmirę, kiedy jego wzrok skupił się na kolejce. Uśmiechnął się lekko, ciesząc się, że jednak czekała na niego. Co więcej, zastanawiał się czemu stała w kolejce? W sumie pewnie myślała, że im wcześniej zajmie im miejsce, to szybciej wejdą do środka. Jednak tłok był tak niemiłosiernie duży, że prawdopodobnie przyszło by im czekać prawdopodobnie jeszcze z kilka godzin. Podszedł do Nache, a kiedy się zbliżył dostatecznie blisko, przywitała go ciepłym uśmiechem i pocałunkiem w policzek. No tego to się kompletnie z jej strony nie spodziewał, a już na pewno jej przyklejeniem do niego. Popatrzył to po reszcie ludzi, gdzie na końcu skupił swój wzrok na niej. W ogóle mu nie przeszkadzał taki stan rzeczy. Istotnie, skoro ona nalegała w taki sposób to sam nie musiał się już powstrzymywać. Objął ją w pasie, dalej się zawadiacko uśmiechając. Zapewne zdziwi się, iż nie będzie musiała wcale tutaj długo postać.
- Czy naprawdę myślałaś, że pozwolę ci tutaj marnować godziny przy tym tłoku? - spojrzał na nią, opuszczając głowę, a następnie po krótkiej ciszy, dopowiadając - A dziękuje, zawsze lubię być przygotowany na takie imprezy - rzecz jasna błękitny wszystko wymyślał na poczekaniu. Sam nawet nie spodziewał się czy perfumy, których użył były "ładne". Trzeba przyznać, że jak już Błękitny Słońca coś tworzą, to tworzą z klasą. Nie mniej, Will już miał zamiar nakłonić Palmirę do wyjścia z kolejki, aby przejść obok niej dla vipów, kiedy to asari zwróciła się ponownie do niego. Spojrzał na nią, a następnie jego wzrok skierował się gdzieś na tył. Zobaczył osobnika w pancerzu, który aż zanadto zapamiętał. Kto by się spodziewał tego jaszczura tutaj? Dziwny zbieg okoliczności można by rzec - Nie ma problemu - odpowiedział jej. Oboje odkleili się od siebie i podeszli do Derieta. Z początku nie odezwał się, patrząc na ciepłe przywitanie dwójki. Dopiero gdy Nache go przedstawiła, jego zawadiacki tajemniczy uśmieszek, zmienił się na szyderczy. Przekręcił lekko głowę na bok, witając z nutką ironii jego kolegą z fachu - No kto by się tu ciebie spodziewał - wyprostował się, spoglądając na jego pancerz i wysłuchując odpowiedzi - Widzę właśnie, że jesteś w robocie. Tylko uważaj na miejscową ochronę. Są dość nerwowi po ostatnich wydarzeniach - William czuł, iż Kent miał podzielną uwagę. Cokolwiek teraz robił, zapewne było czymś poważnym, skoro organizacja przeszmuglowała go i jego ekwipunek aż do Cytadeli. Można by rzecz, że miał ochotę zagrać na jego niekorzyść - Czy zabawimy tu dłużej to zależy od tego czy nagle nie wyskoczy nam vorch z wentylacji - zachichotał, po czym zerknął na Palmirę - Chodźmy Patricio, nie przeszkadzajmy Derietowi w jego pracy - dodał, czekając na jej reakcję. Szczerze miał nadzieję, że wejdą do klubu bez żadnego problemu, a sam jaszczur nie wkręci ich w jego problemy. Jeśli Palmira ruszyła wraz z nim, to dwójka przeszła przez przejście dla vipów, stając przy batariańskim ochroniarzu. Tłum ludzi i nie ludzi spoglądał to po nich, nie ukrywając zażenowania, czy też zazdrości. Błękiny zmierzył się się poważnym spojrzeniem z bramkarzem, by zaraz po tym, uruchomił omni-klucz, wysyłając mu "coś". Ten rzecz jasna odebrał i Palmirze mogło się wydawać, że miał ten błysk w oczach. Uśmiechnął się, a następnie odpowiedział - Witamy w Czyśćcu. Loża Vipów znajdują się na górze. Przekaże by uszykowali dla państwa miejsce. - Kraiven przytaknął i zaprosił asarii do środka, jeśli rzecz jasna za nim podążała.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

18 mar 2014, o 22:43

Deriet odwzajemnił uścisk, a nawet pocałował Palmirę w policzek. Potem nie zwrócił się do niej nawet po imieniu, tylko wymyślonym pseudonimem. Czyżby zapomniał, jak miała na imię? Niby czule ją potraktował, ale asari odczuła pewien dystans. Nie wiedziała, czy chodzi o obecność Kraivena czy może był na nią obrażony, a może nic dla niego nie znaczyła... Zdawał się wcale nie ucieszyć na jej widok. To, jak wielki czuła w tym momencie zawód, trudno opisać. W momencie wszystkie pozytywne uczucia w niej przybladły i nabierały typowych dla niej mrocznych barw...

Najwidoczniej jednak już zdążył zapomnieć o tym, co ich łączyło. Trudno go o to winić, była to dość bolesna prawda, ale z drugiej strony... czego ona oczekiwała? Że nie będzie chciał puścić jej z uścisku? Że zakręci nią w powietrzu z radości? Nie w tym świecie.

Wielce zawiedziona zaniemówiła. Już nie słuchała o prezencie ani o tym, że mężczyźni się znają. Opuściła lekko wzrok i zwęziła usta.

- Może zabawię... - dokończyła oschle, czując, jak wzbiera w niej przejmująca ją dogłębnie frustracja. - To nie będziemy ci przeszkadzać w pracy. Powodzenia. - powiedziała, po czym odwróciła się na pięcie i dziękowała Williamowi w duchu za to, że zaproponował, żeby iść dalej. Czuła się taka oszukana!

Tymczasem William najwidoczniej miał wtyki w tym klubie. Palmira w tym momencie niestety nie miała głowy do tego, miała ochotę się upić. Kiedy weszli do gwarnego i zatłoczonego klubu, skierowali się do loży VIPów. Kraiven najpewniej oczekiwał ze strony Nache ohów i achów, chciał asari byłą zbyt wzburzona, żeby teraz się tym zajmować. Zasiadła na kanapie i machnęła na kelnerkę.

- 16 kamikadze proszę. - uśmiechnęła się sztucznie, a kiedy kobieta wróciła z jej drinkiem, wypiła wszystkie kieliszki na raz w szybkim tempie. Dopiero po chwili przypomniała sobie, że jest w towarzystwie. Już miała powiedzieć coś w stylu: "Mówiłam ci już, że faceci to świnie?", ale... William też był mężczyzną, więc mógł to źle odebrać. - Nie wiedziałam, że masz tutaj takie wtyki. - powiedziała w końcu, rozsiadając się wygodniej na kanapie i spoglądając na niego.

Wróć do „Krąg Prezydium”