Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Klub "Czyściec"

8 gru 2017, o 22:04

- W ochronie? Tego się w sumie nie spodziewałam - uśmiechnęła się do niego, nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo ogólnikowa była jego odpowiedź. Sam przecież nawet nie wiedział na czym będzie polegać teraz jego praca. Zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem nie będzie musiała czegoś sobie znaleźć za jakiś czas. Nie była pewna, czy do Ericha może się odzywać, bo przez niego mogli też trafić do niej. Ale na razie było ją stać na wszystko, czego potrzebowała, będzie się zastanawiać jak przyjdzie co do czego.
- To było dawno temu. Ale ciebie raczej nie spotkałam. Zapamiętałabym - napiła się i utkwiła wzrok w papierosie Strikera. Ostatecznie po chwili namysłu wyciągnęła z torebki paczkę swoich, wiśniowych, i odpaliła jednego. Znajomy smak zawsze poprawiał jej samopoczucie. Lubiła to robić. Nawet nie była do końca uzależniona, bo bywały dni i tygodnie, kiedy o nich zapominała. Ale sam rytuał sprawiał jej przyjemność - to, że mogła zaciągnąć się słodkim dymem, potem wypuścić go z płuc i patrzeć, jak rozpływa się w powietrzu.
Okradła, oszukała i wykorzystała w życiu wielu ludzi. Zaczęła się zastanawiać do której z tych trzech grup zaliczał się kolega po fachu Charlesa. Może do obu na raz, albo do wszystkich trzech. Niektórzy mało istotni ludzie plątali się jej w głowie i łączyli w jeden bliżej nieokreślony kształt, bez imienia i charakteru. Ale tatuaż zapamiętała, bo był charakterystyczny. A może kiedyś znalazła się wyjątkowo blisko takiego, stąd utkwił jej w pamięci? Wtedy wykorzystanie doskonale by do tego pasowało. Ale nie potrafiła przypomnieć sobie szczegółów.
- Mam pomysł, zagrajmy w grę - uśmiechnęła się szerzej. - I nie chodzi mi o kwazara, chyba że chcesz przegrać trochę kredytów, to ja zawsze bardzo chętnie. Ale zróbmy tak. Ja będę mówić rzeczy, o które cię podejrzewam, kiedy na ciebie patrzę, a ty będziesz mówił, czy mam rację - zaciągnęła się dymem. - Możemy się potem zamienić. Nie możesz mi odmówić, bo i tak musisz tu siedzieć, więc dopóki sama sobie stąd nie pójdę, to jesteś skazany na moje wdzięki.
Wzruszyła niewinnie ramionami, unosząc do ust szklankę ze swoim alkoholem i na moment zamyśliła się, wpatrując się w profil nowo poznanego człowieka. Przez jej głowę przewinęło się mnóstwo pomysłów, pewnie bardziej wiarygodnych, niż słowa, na które ostatecznie się zdecydowała. W jej oczach błysnęło rozbawienie.
- Byłeś szczęśliwie żonaty, ale zamordowałeś swoją żonę, bo mówiła za dużo. Tak jak ja. Teraz próbujesz zabić wyrzuty sumienia pracą, której nienawidzisz - rozłożyła ręce, z ustami rozciągniętymi w zadowolonym uśmiechu. - Co ty na to?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

8 gru 2017, o 22:29

Praca w ochronie na pewno brzmiała lepiej niż jakby miał jej tłumaczyć zawiłości swojej pracy. Szczególnie, że opis jego działalności w tym sektorze brzmiał jakby był jednym z tych randomowych minionów jakiegoś złoczyńcy. Dokładnie tak to wyglądało. Tylko, że nie zginął jeszcze od strzałów jakiegoś wielkiego bohatera czy wybrańca. Do tego jeszcze nie doszło i w prawdziwym życiu raczej miało bardzo małe szanse powodzenia. Dlatego, też nigdy się nie przejmował takim scenariuszem.
- Też bym zapamiętał.
Parsknął śmiechem. Co ciekawe nie chodziło mu to, że była ładna i by pamiętał. W swoim życiu po prostu nie poznał zbyt wielu ludzi z zewnętrznego świata. Zazwyczaj takie rzeczy pamiętał. Chociaż im dłużej jej się przyglądał tym bardziej zaczęło mu coś świtać w głowie. Coś jakby historia. Nie pamiętał skąd. Skupił się jednak wyjątkowo zagłębiając we wspomnieniach dawnych czasów. Kiedy pracował dla Rosenkova i nawet mu się to podobało.
Przestał jednak zawracać tym sobie głowę. Może potem sobie przypomni.
Posłuchaj jej pomysłu na grę. I pokręcił głową z uśmiechem na twarzy. Było w niej coś niewinnego co sprawiało, że nie mógł jej po prostu powiedzieć, żeby spierdalała. Pokiwał więc głową zgadzając się na jej propozycję. Jeszcze bardziej chciało mu się śmiać słysząc jej wersje jego historii. Zaczął się zastanawiać, czy jego wygląd musi być, aż tak złowrogi.
- Niestety nie.
Ściągnął z siebie bluzę. Wyglądało na to, że będzie musiał tutaj spędzić jeszcze trochę czasu i nie chciał się spocić w takim miejscu. Szczególnie, że później czekał go lot. Wolał uniknąć nieprzyjemnych spojrzeń ze strony współpasażerów podróży.
W końcu coś jednak przeskoczyło w jego mózgu. Przypomniał sobie. Historia Dreshnera, kiedy byli na cytadeli. O tym młodym dzieciaku z oddziału, który dał się okraść, a potem się zabił. Już pamiętał. Jego twarzy nagle całkowicie spoważniałą.
- No to moja kolej.
W końcu jednak spróbował usiąść na barowym krześle. Może nie było najwygodniejsze ale stanie nie też do najlepszych rozwiązań nie należało. Zaciągnął się mocno papierosem.
- Pochodzisz z bogatej rodziny ale w duszy jesteś rebeliantką, która stara się unikać konwenansów. Postanowiłaś żyć na własną rękę bałamucąc mężczyzn i kradnąc ich pieniądze by prowadzić właśnie takie życie pełne hedonistycznych zachcianek.
Przeniósł na nią wzrok, na twarzy miał dziwny nieodgadniony uśmiech. Jakby wiedział za dużo. Oczywiście mógł się mylić, może to wcale nie była ona tylko pasowała do tamtej historii. Może miała pecha i spotkała jakiegoś z nich. Nigdy nie wiadomo.
- Kilka lat temu, to chyba był Paryż prawda? Młody chłopak, pewnie szastał pieniędzmi firmowymi. Łatwy cel. Dziwię się, że cię jeszcze nie zabili za tamto wydarzenie.
Wypuścił powoli dym z płuc. Jego postura wydawała się teraz znacznie bardziej złowroga, szczególnie, że już bluza nie zakrywała jego niedoskonałości. Jeszcze w bluzie można było uznać, że po prostu miał pecha przy jakiejś strzelaninie i jakiś tam tatuaż. Tak teraz wszystko było na widoku.
- Spokojnie, tylko żartuje. Już dla nich nie pracuje.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

8 gru 2017, o 23:03

Domyślała się, że jego odpowiedź będzie przecząca, ale tego, co nastąpiło po niej, zupełnie się nie spodziewała. I choć wyraz jej twarzy nie zmienił się ani trochę, pozostając tak samo rozbawiony, to poczuła, jak oblewa ją zimny pot. Tak, też sobie przypomniała sytuację, o której mówił. Jednak doskonale pamiętała tamtego człowieka. Powinna być ostrożniejsza w tym, co mówi, zwłaszcza jeśli jej słowa dotyczyły przeszłości, z której nie była do końca dumna, ale której też wcale nie żałowała. Dobrze się wtedy bawiła. Młody mężczyzna z tatuażem na szyi był całkiem miłym towarzystwem na tamte kilka dni.
Zamiast jednak cokolwiek po sobie pokazać, zaśmiała się cicho. Tak, jak zrobiłaby normalnie, gdyby opowieść Strikera nie miała nic wspólnego z rzeczywistością. Zaciągnęła się papierosem i pokręciła głową.
- Pudło - powiedziała swobodnie. - Ale ładna historia. Trochę zazdroszczę kobiecie, o której opowiadasz. Musiała mieć niezłe życie.
Niewiele spotkała w życiu osób, które potrafiły podsumować ją w dwóch zdaniach. Ale to, o czym mówił, to były dawne czasy. Czasy, kiedy jej jedyną bronią był jej wygląd i umiejętność przekonywania ludzi do swoich racji. Teraz potrafiła znacznie więcej, nie z takimi problemami sobie radziła.
- Nie byłam na Ziemi od pięciu lat - dodała, wzruszając lekko ramionami.
Przesunęła spojrzeniem po rękach Charlesa. Nie zamierzała mu się do niczego przyznawać, zwłaszcza, że kłamanie szło jej lepiej, niż mówienie prawdy. Zawsze, odkąd pamiętała. Nie chciała też dzisiaj dodatkowych problemów, wystarczyła jej wiadomość którą dostała przed chwilą. I nawet jeśli mężczyzna nie pracował już dla ludzi, którzy znakowali swoich pracowników jak bydło, to nie znaczyło, że byłby wobec niej pozytywnie nastawiony, gdyby stwierdziła "a owszem, to byłam ja, kurcze dobre wspomnienia". Wyprostowała się, wydmuchując dym w górę.
- Okej, moja kolej - zmrużyła oczy, wpatrując się w niego. - Albo nie masz pojęcia o kobietach i uważasz, że nazywanie ich rozpustnymi latawicami jest świetnym zalążkiem przyjemnej rozmowy, albo bardzo mocno wierzysz w zbiegi okoliczności.
Odchyliła się z powrotem, wracając do podpierania głowy na dłoni.
- Nie wiem, co gorsze. Ale w sumie jestem niesprawiedliwa, bo dałam dwie odpowiedzi zamiast jednej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

8 gru 2017, o 23:21

- A, mój błąd wybacz.
Też się uśmiechnął. Oczywiście, że to mógł być tylko i wyłącznie przypadek. Jednak to, że idealnie pasowała do tej historii, ba nawet sama przyznała, że poznała kogoś z ich oznakowaniem sprawiało, że trudno było mu spojrzeć na to inaczej. Szczególnie, że mieli bardzo utrudniony kontakt z normalnymi ludźmi. Nie chciał jednak wchodzić dalej w ten temat. Skoro wolała go przemilczeć to on też postanowił nie naciskać. Przecież mógł nie mieć racji, prawda?
- Po prosty wybrałem historię, która mi się skojarzyła i jakoś mi się z tobą skojarzyła. Nie chciałem cię urazić.
Mówił to w sposób dość dziwny. Jakby on dobrze już wiedział, że to ona ale skoro nie chciała się przyznawać to jej sprawa. Pociągnął kolejny łyk zimnego napoju. Jeśli tak dalej pójdzie to chyba nie będzie spał przez kilka najbliższych dni, a nie godzin. To nie był dobry znak. Wolał wiedzieć co się wokół niego będzie dziać. Nie chciał chodzić zmęczony wśród ludzi, którzy mieli być jego nowymi towarzyszami broni na najbliższe dwa lata.
Jeśli jednak to była ona to nie miałby jej tego za złe. Chłopak był po prostu idiotą. Zapłacił zresztą za to najwyższą karę. Jak to, kiedyś powiedział jego kolega po fachu. Nie nienawidź gracza, tylko grę. On po prostu nie dał rady. Powinien być przygotowany na to i nie szastać pieniędzmi na lewo i prawo. Większość operatorów preferowała ukrywanie się na jakiś zadupiach, starając się być poza zasięgiem kogokolwiek.
Parsknął śmiechem słysząc tym razem jej słowa. Trafiła dość dobrze, nawet za dobrze. Szczególnie ostatnie dni udowodniły mu jak bardzo nie ma pojęcia o kobietach.
- Nie mam pojęcia o kobietach i wierzę w zbiegi okoliczności. Tu mnie masz.
Złapał za szklankę ręką w której miał papierosa. Delikatnie nią poruszył patrząc jak powoli spływa po ściankach szkła. Pociągnął kolejny łyk i zamówił coś do picia, tym razem wolał już nie karmić swojego ciała kolejnymi porcjami środków pobudzających. Wystarczył jakikolwiek zwykły napój. Odłożył powoli szklankę na blat i zaciągnął się papierosem.
- W sumie to może pomińmy etap gry i po prostu jak masz jakiekolwiek pytania to pytaj. I tak szansa, że spotkamy się ponownie jest dość mała. Czasami łatwiej jest z siebie wyrzucić coś siedząc z obcym człowiekiem.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

9 gru 2017, o 00:00

Uśmiechnęła się szeroko i dopiła drinka do końca. Który to był dzisiaj? Czwarty? Piąty? Przestała je już liczyć. Czuła się przyjemnie wstawiona, może więc dlatego łatwiej było jej udawać niewinność w kwestii wspomnień Strikera i nie myśleć o Khourim. Naprawdę chciała tylko miło spędzić wieczór. Czy prosiła o zbyt wiele? Odrobinę spełnionych hedonistycznych zachcianek? Przynajmniej dostała dwa punkty w wymyślonej przez siebie grze, która do niczego nie prowadziła. Tyle wygrać.
Gdy postanowił skończyć grę, westchnęła cicho i odwróciła wzrok od jego osoby, by przesunąć nim po najbliższym otoczeniu, po pijanych ludziach i wszystkich innych w klubie. Turianin, który bardzo chętnie kupił jej pierwszego drinka, spał już w kącie kanapy przy jednym ze stolików. Widocznie nie miał zbyt silnej głowy, albo był pijany jeszcze zanim Francuzka weszła do lokalu. Jakaś tancerka asari rozmawiała o czymś ze szczupłym ludzkim mężczyzną, któremu trudno było oderwać wzrok od odsłoniętych przez lateksowy kombinezon wypukłości jej sylwetki. Dzień jak co dzień w miejscach takich, jak Czyściec. Nie pamiętała w sumie kiedy była tu ostatnio. Chyba klimat Zaświatów odpowiadał jej jednak bardziej. Mimo, że wyglądem wpasowywała się tu idealnie, wolała brudną Omegę i jej zepsucie.
- Nie mam do ciebie żadnych konkretnych pytań - odparła w końcu. - Nie znam cię, nie robię z tobą wywiadu, nie sprawdzam cię. Chciałam tylko porozmawiać, tak po prostu. To chyba nic takiego złego. Możemy się umówić, że nie uwiodę cię, nie wykorzystam i nie wydam wszystkie twoich kredytów na swoje własne zachcianki. Zgoda?
Uśmiechnęła się lekko, nawiązując do jego słów. Może nawet by to zrobiła, a przynajmniej próbowała, gdyby wiadomość od Nazira nie zepsuła jej nastroju na całą resztę dnia. Znów odsunęła jego twarz ze swojej wyobraźni. Pojawiała się tam bardzo łatwo.
- Ale możesz mi coś opowiedzieć. Poza tym, że brzmisz, jakbym nudziła cię niemiłosiernie, to masz miły głos i przyjemnie się ciebie słucha - skończyła papierosa i zgasiła go w popielniczce, tuż obok dłoni Strikera. Potem machnęła znów do barmana i zamówiła kolejnego drinka. Następna wysoka szklanka stanęła przed nią dosłownie chwilę później, tak jakby turianin miał drinka dla niej gotowego jeszcze zanim w ogóle zdążyła go zamówić. - Skoro moja gra ci się nie podoba, chętnie posłucham. Powiedz na przykład dlaczego jesteś taki... przygnębiony. Bo wkurwiony to wiem, przez to że się ktoś tam spóźnia. Ale zbieg okoliczności postawił mnie na twojej drodze i uwierz mi, wbrew pozorom jestem świetnym słuchaczem.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

9 gru 2017, o 00:43

- Zgoda.
Delikatnie się uśmiechnął. Chociaż nie był to ten sam uśmiech, który towarzyszył mu w towarzystwie Sonyi. Po prostu był. Zdarzało się to już częściej od kiedy jego psychika nie przypominała już konsystencją pociętej galaretki rozrzuconej po całej kuchni. Była to po prostu zwykła reakcja. Kiedyś pewnie nawet nie prowadził by teraz takiej konwersacji, nawet nie dałby się namówić do jakiejkolwiek rozmowy. Wtedy nie potrafił opowiedzieć o czymkolwiek ze swojego życia.
On zamiast jednak patrzeć na otaczający ich tłum był skupiony na tym co jest przed nim. A mianowicie na barze. Obserwował go pustym wzrokiem, jakby to on miał odpowiedzieć na wszystkie jego pytania, których jeszcze nie zadał i raczej zadać nie zamierzał. Kolejny raz udało mu się wylądować w swego rodzaju czyśćcu. Zawieszony między normalnością, a swoim starym życiem. Tyle, że tym razem już funkcjonował lepiej w ty pierwszym. Dalej był dziwny, ale wychodziło na to, że taki po prostu był jego charakter od urodzenia.
- Przygnębiony?
Typowe pytanie retoryczne z jego strony. On całe życie wyglądał na przygnębionego. Od urodzenia zawsze miał ten typowy beznamiętny wyraz twarzy. Coś na kształt człowieka, którego życie nigdy nie miało jakiegoś większego sensu. Prawda była inna. Charles chciał się cieszyć życiem, zrozumieć je ale nie potrafił. Zresztą idealnym przykładem było to jak szybko jego związek się rozpadł przez druga kłótnię.
- Nie wiem. Chyba już taka moja natura. – Podrapał się dłonią po swoich krótkich włosach. – Po prostu nie miałem za dużo szczęścia w niektórych aspektach mojego życia.
Westchnął. Tym razem opowiadał o wszystkim w trochę inny sposób. Jakby melancholijnie. Nie miał już z tym takich problemów jak wcześniej. To była historia, która już minęła. Teraz zaczynał się kolejny etap jego życia, który nie mówił nic o tym co może przynieść jego życiu. Zgasił papierosa. Następnego nie odpalił już tak szybko. Po prostu trzymał go pomiędzy palcami. Przyglądając mu się.
- To chyba zaczęło się jakoś jak byłem jeszcze dzieciakiem. Chciałem zaimponować swoim rodzicom, że mogę osiągnąć jakiś sukces w życiu. Zrobić coś dobrego. Wiesz te idealistyczne marzenia co ma się w głowie w wieku 18 lat.
Parsknął śmiechem. On sam jako dzieciak był śmieszny. Wierzył w to wszystko. Życie go jednak szybko zweryfikowało. Wszystko co wydawało mu się, że będzie robił bardzo szybko zostało wyrzucone z jego głowy.
- Podpisałem kontrakt z dużą firma. Na pracownika ochrony oczywiście.
Zerknął na chwilę na nią sprawdzając czy w ogóle go słucha. Równie dobrze mogła mieć po prostu w dupie co mówił, a on się niepotrzebnie produkował próbując jej przekazać historię w taki sposób aby nie poznała zbyt dużo szczegółów.
- Straciłem przez nią sześć lat moje życia. W bonusie musiałem zerwać jeszcze kontakty z rodziną. Więc możesz sobie wyobrazić jaki to musiał być piękny okres w moim życiu. Potem przez tą samą firmę wylądowałem dwa lata w najgorszym rosyjskim więzieniu. Nawet nie wiesz jak trudno w takim miejscu zachować resztki człowieczeństwa.
Przejechał zmęczony dłonią po swojej twarzy. Nie rozmową ale ogółem, za każdym razem jak opowiadał tą historię to coraz bardziej docierało do niego jak bardzo zjebał swoje życie. Nawet, kiedy był już na dobre drodze do jego naprawy znowu wszystko poszło nie tak, tyle, że tym razem on miał w tym większy udział. Nie potrafił się zmienić.
- Co ciekawe po ośmiu latach udało mi się jakoś wrócić do domu. Spotkać ze swoją rodziną, nawet wszystko wyjaśnić. – Złapał w dłoń zapalniczkę. – Spotkałem nawet kobietę, która uznała, że chce być z kimś takim jak ja?
Pokazał jej zdjęcie na swoim omni-kluczu, które miał skasować ale jeszcze nie miał czasu. Było to ich wspólne rodzinne zdjęcie wykonane jeszcze u Emily. Wspólne zdjęcie. Chyba ostatnie na których będą wszyscy razem. Wskazał palcem na Sonye.
- Piękna prawda? Teraz domyślasz się, że trudno mi było w to uwierzyć z moją aparycją.
Uśmiechnął się sam do siebie. Chyba pierwszy raz ciepło. Jakby wspomnienia tamtego dnia sprawiały, że w takim człowieku jak on pojawiała się radość, którą utracił. W końcu wyłączył zdjęcie i cicho westchnął.
- Niestety jednak, życie jak zawsze pokazało, że nie można mieć tak dobrze. Rozstaliśmy się wczoraj. W sumie to nie wiem nawet czy się rozstaliśmy. Po prostu wyszła i już nie wróciła. Ja musiałem lecieć, nie mogłem odejść z pracy.
W jego słowach nie brzmiało to jak zwykła praca ale bardziej cos skomplikowanego. Coś znacznie bardziej przerażającego niż mogło się wydawać. Mało kto po prostu odpuścił by sobie związek na rzecz pracy. Szczególnie, ktoś taki jak on. Bo mimo wszystko wydawał się osoba, która właśnie potrzebowała takiego normalnego życia.
-Jeśli nie pojawił bym się dzisiaj tutaj mogłyby zostać wyciągnięte wobec mnie konsekwencje. – Odpalił zapalniczkę. – Więc jestem teraz tutaj czekając, aż ruszę robić to co umiem najlepiej.
Zaciągnął się mocniej niż zazwyczaj. Znacznie mocniej. Dziwne było, że nawet nie kaszlnął. Po prostu powolnie wypuścił dużą ilość dymu ze swoich płuc.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

9 gru 2017, o 01:16

Ona nie znała go na tyle, by wiedzieć, że bycie przygnębionym nie jest dla niego niczym niezwykłym. Widziała w nim tylko wielkiego faceta, który siedział samotnie przy barze, w wyjątkowo wisielczym nastroju. Co było wcześniej i zazwyczaj, o tym nie miała pojęcia. Poprawiła się na niewygodnym stołku i zamieniła nogi, zakładając teraz prawą na lewą. Charles nie patrzył na nią w sposób, w który patrzyło na nią większość mężczyzn, ale jakoś jej to nie przeszkadzało. W sumie udało się jej dostać tę rozmowę, której chciała, choć liczyła bardziej na niezobowiązującą pogawędkę, a nie opowieść o wszystkich błędach, jakie mężczyzna popełnił w życiu.
Uśmiechnęła się lekko do niego, gdy parsknął śmiechem. Ona nie miała idealistycznych marzeń w wieku osiemnastu lat. Chciała wtedy wynieść się z domu i zrobić wszystko, o czym dotąd tylko śniła. I daleko temu było do idealizmu, jakim musiała charakteryzować się Striker. Piła powoli drinka, słuchając go w milczeniu, ale nie w ciszy - dudniąca muzyka klubu nie sprzyjała za bardzo takim wyznaniom, niestety.
Nie wiedziała, dlaczego więzienie nie robi na niej wrażenia. Nie potrafiła tego określić. Może była już znieczulona przez wszystko, przez co przeciągnęło ją życie. Na jej twarzy pojawiło się jednak zaskoczenie i niewielka doza niepokoju, tak, jak pojawiłyby się u normalnego człowieka. Może była to kwestia implantu, który pomagał jej odczytywać emocje i mikroekspresje. Znacząco ułatwiało jej to kontakt z ludźmi, głównie przez to, że wiedziała jak zareagować, kiedy chciała osiągnąć coś konkretnego. Teraz nie chciała, ale nawyki pozostały.
Pochyliła się nad omni-kluczem, spoglądając na zdjęcie. Rodzina jak rodzina. Ciekawa była co się dzieje z jej krewnymi. Czy matka jeszcze w ogóle żyje, czy tak wszystkich wkurwiała, że jej dosypali czegoś do herbaty i pozbyli się problemu. Nie wiedziała co z resztą. Poza Alice, ta umarła, niedługo po tym jak siadło jej na głowę po czasie spędzonym na statku Hounda. Nie, jej rodzina zdecydowanie nie była taka jak ta, na której zdjęcie patrzyła.
- Bardzo - przyznała. Wskazana kobieta miała bardzo delikatną urodę, była wysoka i szczupła. Miała wrażenie, że widzi jakąś bliznę z boku jej twarzy, ale równie dobrze mogło to być coś, co przypadkiem pojawiło się na zdjęciu. Faktycznie nie pasowała do człowieka siedzącego teraz obok Irene. - Nie mam pojęcia jak to zrobiłeś, ale gratuluję.
Uśmiechnęła się szeroko, unosząc wzrok z powrotem na Strikera. Chwilę później dowiedziała się, że jednak nie ma czego gratulować, więc ten uśmiech zrzedł nieco.
- Rozumiem.
To wyjaśniało, dlaczego osoba Irene w ogóle go nie interesowała. Gdyby nie Nazir, potraktowałaby to jako wyzwanie. Jeszcze pół roku temu wszystko było inaczej. Ona też była inna. Nie była tylko pewna, czy zmieniła się na gorsze, czy na lepsze.
- Nie brzmi to jak rozstanie - stwierdziła, wzruszając lekko ramionami. - Jestem przekonana, że teraz siedzi i martwi się o ciebie, bo nie wie, co się z tobą dzieje. I będzie się martwiła, dopóki nie wrócisz.
Przez moment nie była pewna, o kim mówi - o tej ciemnowłosej, czy o sobie. Pewnie jedno i drugie. Wypiła drinka do końca i od razu dostała następnego, nawet bez zamawiania. Była z tego powodu całkiem zadowolona, a słodkość alkoholu przestała jej przeszkadzać. Widziała, że Charles pił napoje i nie oceniała go, mając nadzieję, że on nie ocenia jej. A zresztą, jakie to miało znaczenie. I tak nie spotkają się już nigdy więcej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

9 gru 2017, o 01:42

Zastanawiał się nad tym, czemu nie usunął jeszcze tego zdjęcia. Powinien był to już zrobić dawno temu. Nie dlatego, że źle mu się kojarzyło, bo tak nie było, to była namiastka tego co mógł odzyskać i chciał to mieć przy sobie, po prostu nie chciał by ktokolwiek wiedział o jego rodzinie. Jeśli na przykład na misji wpadnie w czyjeś ręce. Znał sposoby na wyciągniecie z kogoś informacji. Dorwanie się do czyjejś rodziny było najprostszym rozwiązaniem.
- Nie wiem, Irene. – Zaciągnął się. – Zajmuje się niezbyt przyjemnymi rzeczami. Rzeczami, za które wiele osób pewnie urwałoby mi głowę gdyby wiedziała, co zrobiłem. Po prostu nie chce nikogo narażać, szczególnie ludzi mi bliski. Nie mogę też po prostu zniknąć bo wtedy będzie jeszcze gorzej.
Nie wyglądał na strasznie przygnębionego. Może po prostu były to te lata ćwiczeń w Rosenkovie, gdzie trzymał swoje emocje na wodzy, a teraz po prostu idealnie się sprawdzały. Po prostu miał ten typowy trudny do opisania wyraz twarzy, który nie zdradzał emocji. Upił kolejny łyk napoju. To chyba była jakaś mieszanka soków. Smakowała strasznie ale nie miał siły kłócić się z barmanem.
- Myślałem, że powrót do rodziny sprawi, że wszystkie problemy znikną. W końcu będzie lepiej ale okazało się, że takiej opcji niema. Do tego. Nie wiem. Poczułem się tylko gorzej jak wróciłem.
Oczywiście cieszył się z powrotu, że mógł wrócić. Wszyscy powitali go znowu w rodzinie ale on nie potrafił tego zrozumieć. Nie był dobrym człowiekiem, nie pasował do tego obrazka. Nawet na tym zdjęciu wyglądał jakby się wkleił. Poprosił barmana po prostu o wodę. Przynajmniej to nie będzie sprawiało, że z każdym łykiem będzie miał ochotę rzucić szklanką w turianina za barem.
- Jakby ci to opisać. – Zastanowił się przez chwilę. – Wracasz po latach do domu, oczekujesz, że wszyscy cię nienawidzą za to co zrobiłeś jednak witają cię z otwartymi rękoma. Potem odkrywasz, że wszyscy sobie jakoś poradzili, są lepsi od ciebie, osiągnęli coś w życiu. Nagle wpadasz w ich idealny świat ze swoim przegranym życiem. Nie pasujesz tam po prostu.
Nie wiedział jak to inaczej wytłumaczyć. Będąc wtedy u siostry przepełniało go dużo emocji i to nie zawsze pozytywnych. Często też zastanawiał się nad tym jak bardzo tam nie pasował. Nie mógł czasami wręcz tego znieść co doprowadzało do tego, że wychodził na bardzo długiego papierosa. Coś jednak było w tym, że obcemu człowiekowi trochę łatwiej jest się zwierzać. Jego to w sumie gówno obchodzi.
- Może i lepiej wyszło? Wiesz jak to się mówi. Jeśli kogoś kochasz, to musisz mu pozwolić odejść, prawda?
Spojrzał w jej stronę z tym smutnym uśmiechem. Nie było w nim bólu czy cierpienia, była akceptacja tego co się stało. Nie miał innego wyjścia. W innym wypadku nie byłby w stanie wykonać nawet podstawowych rzeczy w swojej nowej pracy. Wtedy już na pewno by wystawił swoją rodzinę na cel.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

9 gru 2017, o 12:27

Przypomniało się jej to, czym sama zajmowała się ostatnio. Pewnie gdy siedziała tutaj naprzeciwko niego, wyglądając tak jak wyglądała, w życiu nie powiedziałby, że na przykład przez jakiś czas pracowała przy wydobyciu piezo, czekając tylko aż wypadną jej wszystkie włosy, albo ktoś ją po prostu zabije. Nie powiedziałby o niej wielu rzeczy. Gdyby nie wspomnienie, które przyszło mu do głowy gdy usłyszał jej słowa o tatuażu, pewnie nadal wydawałoby mu się, że kobieta jest jednym z wielu normalnych mieszkańców Cytadeli. Nie zamierzała go uświadamiać.
- Czasem nie warto wracać na siłę - wzruszyła ramionami. - Miałeś tę swoją kobietę, nie wystarczyła ci ona? Skoro chciała z tobą być, to nie trzeba było pchać się w przeszłość. W życiu trzeba iść do przodu.
Może jej światopogląd nie był tym, co powinna przekazywać innym ludziom, nie powiedziała więc nic więcej. Nie była dobrą osobą do udzielania rad i dobrze sobie z tego zdawała sprawę. Mogła zapewnić co najwyżej swoje towarzystwo do zabicia czasu i czasem wyrzutów sumienia. Mogła się z kimś napić i sprawić, że o takich rzeczach nie myślał. Całkiem dobra była w odwracaniu uwagi od tego, co nieprzyjemne. Ale jeśli chodziło o życiowe wybory, powroty na łono rodziny, czy głębokie rozważania o sensie egzystencji, Irene nie była do tego odpowiednią osobą. A miała wrażenie, że Charles należy do osób, który teraz w swoim bólu będzie się zatracał i nie jest w stanie zrobić niczego, żeby wyciągnąć go z jego studni depresji. Może mogłaby ta czarnowłosa ze zdjęcia, ale z nią się pokłócił. Chociaż kto wie, może ona dołowała się razem z nim i siedzieli tak, przygnębieni, we dwoje, w ciszy i ciemnych pomieszczeniach, patrząc razem w ścianę. To mogła być prawdziwa miłość.
- Co? Nie - wybudziła się z zamyślenia, gdy rzucił jednym z najgłupszych frazesów, jakie wymyśliła ludzkość. - W życiu. Dlaczego masz dobrowolnie oddawać coś, na czym ci zależy? Poza tym nie wiem, dlaczego tak o tym mówisz, to wygląda jak zwyczajna kłótnia. Wrócisz do niej po tym wszystkim i się dogadacie.
Pewnie normalnie zgodziłaby się z nim, ale nie chciała teraz myśleć w ten sposób, zwłaszcza w sytuacji, w jakiej znalazła się z Nazirem. Nie chciała żeby odchodził. Ten pierwszy raz w życiu zależało jej tylko na tym, żeby wrócił. Nie znaczyło to może od razu, że go kochała, nie lubiła używać takich dużych słów i nie zamierzała tego robić, mimo że minęło już dużo czasu i być może osoba postronna powiedziałaby, że tak właśnie jest - ale nie ona. Cóż, jeśli oklepany frazes Charlesa był prawdą, to chyba znaczyło, że wcale go nie kochała. Albo po prostu była egoistką.
- Nie musi wcale wszystkiego wiedzieć - uśmiechnęła się znów, spoglądając na mężczyznę. - Czasem lepiej jest nie mówić prawdy. Po co się przyznawać, skoro to tylko unieszczęśliwia was oboje - oparła się, unosząc swojego drinka do ust. - To co lecisz robić? Ochrona nie brzmi jak coś, co trzeba ukrywać. Chyba masz więcej tajemnic, hm, Charles?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

9 gru 2017, o 16:35

Wzruszył ramionami. On już się po prostu z tym pogodził. Tak po prostu musiało być. Jeśli nawet nie to wolał wiedzieć, że jest bezpieczna. Może, nawet spróbuje się odezwać po powrocie z misji. Może to coś naprawi, chociaż sam dobrze wiedział, że im dłużej będzie z tym zwlekał tym bardziej to wszystko po prostu nie wróci do tego co było. Zastukał palcami w bar. Nie było sensu kontynuować tego tematu. Sam nie chciał też, nagle o tym wszystkim myśleć i się zadręczać. Nie teraz. Miał misję do wykonania, jak wróci z powrotem na ziemie to będzie miał chwilę, aby wszystko przemyśleć i ułożyć sobie w głowie.
Do tego nie mógł w jakiś prostu sposób wytłumaczyć tej obcej osobie, że przebywanie z nim mogło się skończyć różnie. Jego przeszłość go prześladowała. To nie było tak, że chciał do niej wracać. To ona wróciła do niego. I to nie w ten metafizyczny sposób, po prostu znowu wbrew sobie musiał zajmować się tym co miał już za sobą.
Życie nie okazało się dla niego łatwiejsze. Chociaż ten powrót do czegoś co robił, kiedyś na porządku dziennym w jakiś sposób ustawiło pewien tok myślenia w jego głowie, dzięki na ten moment łatwiej mu było funkcjonować i nie popadać w jakaś depresje. Oczywiście był smutny ale nie czuł jakby cały jego świat się zawalił. Szczególnie, że z tego co mówiła Irene była szansa, że Sonya może się o niego martwić i czekać, aż się odezwie.
Nie wiedział jednak, czy powinien się trzymać tej nadziei w tym momencie.
- Irene, to tak nie działa. Mówienie prawdy to podstawa. Inaczej jedyne co zbudujesz to coś sztucznego. Wytworzysz brak zaufania po obydwóch stronach. Życie nauczyło mnie, że tylko będąc całkowicie szczerym unikniesz jakichkolwiek nieporozumieniem. Czy to na akcji, czy to w związku.
Pochylił się trochę bardziej. Wyglądał na zrezygnowanego. To nie były dla niego łatwe tematy ale jego charakter nie pozwalał mu o tym wszystkim zapomnieć. Zmuszał go wręcz do siedzenia w tym samym bagnie nie pozwalając wyjść dalej. Nawet teraz jak swoim zachowaniem zniszczył związek z osobą, która go naprawdę kochałą.
- Wiem, że pieprze ci teraz typowe prawdy objawione, które mówi się wszystkim. – Westchnął. – Po prostu z doświadczenia wiem, że jest w nich dużo racji.
Upił łyk wody. Tego smaku przynajmniej się spodziewał. Przynajmniej ten rodzaj płynu idealnie oczyszczał jego jamę ustną z osadu pozostawionego po dymie papierosowym. Musiał zmienić temat, nie mógł już dłużej o tym rozmawiać. Nie chciał. Wolał uciec w stronę tematów łatwiejszych. Praca, to czym się zajmuje czy coś w tym stylu.
- Ponoć ma to być zwykła misja eskortowana. – Zaciągnął się papierosem. – A, taką mam przynajmniej nadzieje.
Równie dobrze ich zadaniem mogło być porwanie tych trzech asari. Wiedział o tym całym zleceniu tyle co nic. Nawet nie wiedział z kim będzie pracował. To powinien wiedzieć, szczególnie, że Statner ponoć bardzo się starał przy wyborze ludzi do swojej grupy specjalnej. Liczył po prostu na dobrą współpracę i nic więcej. Przecież tam nikt nie musiał się z nikim przyjaźnić.
- Mam ich zbyt dużo i to raczej z rodzaju tych, których nie chce opowiadać innym. – Spojrzał na nią tym samym pustym spojrzeniem. – Proszę, powiedz mi, że nie zabrzmiało to jak z tych cholernych widów o agentach specjalnych, którzy chcą być tajemniczy.
Przejechał dłonią po twarzy. Nie chciał żeby to tak zabrzmiało ale po prostu wyrwał mu się ten cholernie kiczowaty tekst wbrew jego woli.
- Po prostu zrobiłem w życiu bardzo dużo złych rzeczy. To są opowieści, których nikomu nie chcesz opowiadać jeśli chcesz uniknąć obrzydzenia w wzroku rozmówcy.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

9 gru 2017, o 20:49

- Mhm - mruknęła tylko twierdząco, choć nie zgadzała się z nim wcale. O niektórych rzeczach nie powinno się mówić, w szczególności jeśli na kimś zależało. Irene opowiadała o większości swoich poczynań z ostatnich kilku lat tylko wtedy, gdy musiała. Dobrze wiedziała jak to by się skończyło, gdyby przed kimś wyznała wszystkie swoje grzechy. Bycie całkowicie szczerym? On chyba naprawdę nie zdawał sobie sprawy z kim rozmawiał.
- Oczywiście - uśmiechnęła się.
Kłamstwo weszło jej w krew tak mocno, że czasem łatwiej było jej skłamać niż powiedzieć prawdę. W sumie zazwyczaj tak było. Nie lubiła mówić o sobie i nie robiła tego też teraz, a opowieści przypadkowo spotkanych ludzi, takich jak Striker, pomagały jej tylko w tworzeniu różnych swoich tożsamości. Dzięki nim trzymały się potem kupy. Jej uśmiech poszerzył się jeszcze, gdy wspomniał o vidach akcji. Pokiwała głową z mało wiarygodnym, udawanym smutkiem.
- Niestety właśnie tak zabrzmiało.
Chyba miała pecha. Nie tego spodziewała się po człowieku, do którego się dosiadła. Sądziła, że będzie twardym, butnym najemnikiem, który nie chce z nią rozmawiać dlatego, że nie po to tutaj jest, powie coś o tym że misja jest ważniejsza i że ma spadać z powrotem na parkiet. Tymczasem trafiła na wielkoluda z depresją, a ich rozmowa z chwili na chwilę stawała się coraz bardziej bezsensowna. Co miała robić, siedzieć i go pocieszać? Wolała, gdy grali w wymyśloną przez siebie, głupią grę. Przynajmniej działo się coś ciekawszego, niż jego umartwianie się z powodów, które dla Irene były nieistotne. Z historiami, o których się nie opowiadało, miał jednak sporo racji. Irene sama była jedną wielką opowieścią nie dla wszystkich uszu. Wsparła głowę na dłoni i zerknęła na omni-klucz.
- Chcesz zagrać w kwazara? - zaproponowała, by odsunąć temat od narzekania i przygnębienia. - Albo może masz ochotę pójść tam? - dłonią, w której trzymała szklankę, skinęła w stronę parkietu. - Wyglądasz na kogoś, kto doskonale tańczy.
Uniosła brwi pytająco, wyraźnie nie mówiąc pwoażnie. Jej usta wykrzywione były wciąż w uśmiechu, ale chyba powoli dojrzewała do tego, by pójść jednak zająć się czymś innym. Ten wieczór zaskoczył ją wystarczającą ilością złych wiadomości - a raczej jedną, ale za to konkretną - by nie miała nastroju na wysłuchiwanie czyjegoś biadolenia. Mówili, że słuchanie czyichś problemów sprawiały, że nie myślało się o swoich. Cóż, najwyraźniej Irene tak nie miała. Potrzebowała czegoś, co oderwie jej myśli od tego wszystkiego. Rozejrzała się. Może ktoś tu sprzedawał hallex, mogłaby wtedy po prost wpaść na parkiet i już z niego nie schodzić, w stu procentach poddając się muzyce. W Zaświatach puszczali lepszą, ale cóż, czasem substytuty musiały wystarczać.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

9 gru 2017, o 21:07

Zastanawiał się przez chwilę czy przystać na którąkolwiek z jej propozycji. Taniec odpadał już na samym początku. Ostatni raz tańczył na balu po zakończeniu szkoły i to by było na tyle. Potem już nigdy nie było sposobności by spróbować ponownie ponoć tej świetnej zabawy ruchowej. Wolał więc żeby druga opcja całkowicie przestała istnieć.
Nad kwazarem też się długo zastanawiał. Nie wiedział jak długo zajmie mu jeszcze czekanie na swój kontakt. Pewnie i tak już mają o nim specyficzną opinię o ile wiedzą o nim tyle samo co Statner. Jakakolwiek by ona nie była to zobaczenie ich nowego nabytku na hazardzie i to jeszcze ze świeżo spotkaną kobietą nie sprawi, że jego dossier będzie wyglądał lepiej. Pewnie gorzej.
Wypił na raz resztę wody i dopalił papierosa. Zastanowił się jeszcze chwile nad tym wszystkim.
- Dobra zagrajmy.
Było to na pewno lepsze rozwiązanie niż zastanawianie się nad sensem życia i ogólnie nad wszystkim co się ostatnio wydarzyło. To na pewno było znacznie lepszym pomysłem. Pewnie po wylocie takie małe rozrywki jak ta znowu staną się dla niego rzadkością. Wciąż nie wiedział z jaką częstotliwością będzie wzywany do wykonania jakiejś śliskiej pracy.
- Gramy tu, czy szukamy jakiś kanap?
Zapytał rozglądając się po pełnym klubie. Myśl, że będzie musiał się przeciskać wśród tych ludzi doprowadzała go już irytacji. W najlepszym wypadku nie przejdą przez parkiet. Nie miał ochoty ocierać się o pijanych i klejących od potu osobników. Jeszcze tego by mu brakowało. Wciąż jednak musiał być na widoku, tak by osoba, która przyniesie mu dokumenty w ogóle go zauważyła.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

9 gru 2017, o 21:24

Gdy mężczyzna zgodził się na grę, Irene natychmiast się ożywiła. Nie przyszła do klubu po to, żeby siedzieć i rozmyślać o swoim życiu, albo o czyimś. Chciała się tu dobrze bawić. Hazard był doskonałym sposobem na odsunięcie od siebie niewygodnych myśli. Nie spodziewała się, że Charles wyrazi zgodę na którąkolwiek z jej propozycji, ale skoro to zrobił, to nie zamierzała narzekać. Wyprostowała się i obróciła w jego stronę, a jej uśmiech stał się dużo bardziej przekonujący. Mocno wierzyła w swoje szczęście, przegrywać w kwazara zdarzało się jej równie rzadko, co mówić prawdę. Uruchomiła omni.
- Tutaj, widzę że wcale nie chcesz stąd iść - parsknęła śmiechem.
Momentami nie rozróżniała już, co jest wynikiem jej naturalnych umiejętności obserwacji, a co jest skutkiem wszczepienia implantu. Miała go już od dłuższego czasu i nauczyła się z nim żyć, jakby był jej częścią od zawsze. Lubiła wiedzieć, co siedzi ludziom w głowach. To znacząco ułatwiało jej życie.
- Gramy na kredyty? - spytała jeszcze, upewniając się, żeby uniknąć późniejszego zaskoczenia. Gdy Charles skinął głową, spojrzała na niego z ukosa. - Stawka w automatach to trzysta kredytów, ale co powiesz na coś porządniejszego? Powiedziałabym pięćset.
Wzruszyła lekko ramionami. Może nie powinna szastać tak kredytami, gdy nie wiedziała co przyniesie przyszłość. Nie miała miejsca w którym mogła się zatrzymać, nie miała stałej pracy, nie miała żadnych planów na najbliższe tygodnie. Statek, który uważała za swój nowy dom, razem z Nazirem i Isis poleciały gdzieś w cholerę na drugi koniec galaktyki, a ona musiała sobie radzić. Chyba popełniła błąd, decydując się na bycie zależną od kogokolwiek. Nie powinna była tego robić. Tylko co teraz, nie miała jak cofnąć swoich decyzji, mogła co najwyżej podjąć jeszcze więcej niewłaściwych. Jak ta na przykład.
- Dawno nie grałam. Przyda mi się zastrzyk gotówki - stwierdziła, z uśmiechem odstawiając pustą szklankę na blat. Turianin prędko wymienił ją na pełną, a Irene zabrała się za rzuty.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Gdy nad jej omni-kluczem wyświetliła się zielona dziewiętnastka, uśmiechnęła się od ucha do ucha i rozłożyła ręce w geście świadczącym o tym, że nie ma wpływu na swoje szczęście. Ta gra jej nie zawodziła, chyba była do tego stworzona.
- Spróbuj wyrzucić kwazara - powiedziała, sięgając po świeżego drinka i upijając go trochę. Był chyba mniej słodki od poprzedniego, a może znieczuliła się już wystarczająco.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

9 gru 2017, o 21:51

Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

9 gru 2017, o 22:23

Parsknął śmiechem prosząc kelnera o jednak kolejny napój energetyczny. To prawda wolał już stać gdzie stoi. Nie widziało mu się latanie przez cały klub w poszukiwaniu jakiś miękkich kanap czy foteli. Odpalił kolejnego papierosa tym razem opierając się znów plecami o bar. Czekając, aż pierwsza wykona swoje rzuty.
- Myślałem, że chcesz zagrać o więcej.
Akurat w ostatnim czasie był przy kasie, chociaż pewnie nie za długo. Musiał dokupić trochę sprzętu. Wolał zawsze przeznaczyć więcej kredytów na sprzęt niż na jakieś pierdoły jak często mieli to w zwyczaju najemnicy. Dziwki, narkotyki i alkohol. Najbardziej chodny towar wśród ludzi z jego profesji. On należał jednak do tego niewielkiego grona, które wolało przetrwanie ponad chwilowe uciechy. Nawet starał się ich wręcz unikać. Chociaż teraz wracając do poprzedniego życia musiał bardzo się pilnować by się nie stoczyć. Właśnie ta opcja znajdowała się na liście rzeczy, których bał się najbardziej.
Brwi mu się lekko uniosły widząc jej wynik. Nie. Tego raczej się nie spodziewał. Szczególnie, że nie chciał już na samym początku tak szybko stracić pięćset kredytów.
Jednak widząc jak wypada mu kwazar uśmiechnął się do kobiety jednym z tych typowych dla niego bezczelnych uśmiechów, które irytowały ludzie w jego jednostce. Szczególnie, że tutaj nie było żadnych umiejętności tylko sam fart.
- Chyba wyrzuciłem.
Parsknął śmiechem czekając, aż Irene da mu jego wygrane 500 kredytów.
- To co, chcesz odzyskać pieniądze?
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

10 gru 2017, o 00:02

Gdy zobaczyła jego wynik, była w ciężkim szoku. Do tego stopnia, że była bardzo blisko oskarżenia go o to samo, o co zazwyczaj oskarżana była sama, czyli o oszustwo. W końcu bywały programy do modyfikowania wyników rzutów, ale łatwo się je wykrywało - pod warunkiem, że grało się na maszynach, nie z omni-klucza. Poza tym Charles nie wyglądał na kogoś, kto choćby miał jakiekolwiek pojęcie o istnieniu czegoś takiego. Pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Jakim cudem? - spytała, choć nie oczekiwała odpowiedzi. Jej duma z własnego wyniku szybko zniknęła, ustępując miejsca frustracji. Kochała wygrywać. Była do tego stworzona. Z przegrywaniem było znacznie gorzej. Do tego czuła na sobie spojrzenie kilku osób, które sama też wychwyciła kątem oka. Była obserwowana, bo była obserwowana zawsze, kiedy wyglądała tak jak dzisiaj, a teraz jeszcze ich rozgrywka mogła dodatkowo przyciągać uwagę. Ludzie znudzeni klubowym hałasem zawsze chętnie patrzyli, jak inni przegrywali lub wygrywali duże ilości kredytów. W większości to pierwsze.
- To jest niemożliwe, nawet nie będę liczyła ile miałeś na to procent szans - pochyliła się, zerkając na jego omni-klucz, jakby nie potrafiła uwierzyć, że faktycznie jej słaba prowokacja znalazła odzwierciedlenie w rzeczywistości. No ale tak było, nie dało się temu zaprzeczyć. - Myślałam, że ja tu mam szczęście w hazardzie.
Wyjęła sobie kolejnego papierosa. Wypiła już tak dużo, że straciła resztki rozsądku, jeśli chodziło o jej własne oszczędności. No nie miała ich zbyt wiele, zwłaszcza teraz. Może powinna sprzedać coś ze swoich starych sprzętów. Może zrobi to w przyszłości. Póki co siedziała teraz w Czyśćcu i nie mogła pozwolić sobie na taką porażkę.
- Oczywiście, że tak - odparła, zaciągając się wiśniowym dymem i z powrotem rozsiadając się wygodnie. - Jestem zbyt bogata i chcę się pozbyć tysiąca kredytów w dziesięć minut. Taka moja hedonistyczna zachcianka.
Jej usta z powrotem rozciągnęły się w uśmiechu, tym razem lekko złośliwym. Ale zaraz po tych słowach skinęła głową.
- Nie, ale serio. Chcę. Tylko tym razem ty rzucasz pierwszy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

10 gru 2017, o 00:17

Na twarzy miał dokładnie ten sam uśmiech co wcześniej. Wygrana na pewno sprawiła, że jego humor uległ poprawie. Dlatego, też proponował kolejna rundę bo na pewno już nie będzie w plecy jeśli przegra. Zaciągnął się papierosem.
Zawsze miał wyjątkowo dużo szczęścia. Świadczyło o tym blizny po ranach, które już dawno powinny go zabić. To, że przetrwał w tych wszystkich miejscach do których trafił często było najzwyklejszym fartem. Jak widać nawet w grach takich jak kwazar wykazywał się szczęściem bo szczerze mówiąc nie miał prawa wygrać. Szczególnie, że pierwszą rundę wygrał w taki sposób.
- No dobra. Może tym razem ty wygrasz.
Odpowiedział jej takim samym złośliwym uśmiechem chociaż w jego przypadku wyglądał on znacznie bardziej jakby chciał ja zastraszyć. Niestety jego uroda sprawiała, że wiele rzeczy, które można byłoby uznać za normalne w jego przypadku zawsze wyglądały jakby chciał komuś zrobić krzywdę.
Spojrzał znowu w omni-klucz zastanawiając się czy ponowny raz przyjąć taką samą taktykę.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Spojrzał na swoje rzuty. Nie wyglądały tak źle. Szczególnie, że Irene musiałaby zrobić dokładnie to samo co on we wcześniejszej rundzie. Miał nadzieje, że jej się powiedzie bo jego szczęście w tej grze było wyjątkowo wysokie. Jakby w jakiejś grze komputerowej w statystykach postaci wszystko wrzucił właśnie w tej jeden stat.
- Twoja kolej.
Na twarzy dalej miał ten sam złośliwy uśmieszek.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

10 gru 2017, o 00:33

Obserwowała rzut za rzutem, ostatni kwitując ciężkim westchnięciem. Znów ją zaskakiwał, tym razem niestety również nie na dobre - choć musiała przyznać, że takiego szczęścia mu zazdrościła. Jego pesymistyczne i depresyjne nastawienie do życia jedynie ją irytowało, ale w przypadku jego umiejętności w kwazara zwyczajnie była pod wrażeniem. O ile można było mówić o umiejętnościach, gdy cała gra była w stu procentach losowa. Jak to zwykle miały w zwyczaju te najprostsze rodzaje hazardu, przeznaczone dla niewymagających albo pijanych ludzi.
- Nie dasz mi tak po prostu odegrać swoich pieniędzy, co? - parsknęła śmiechem, aktywując swoje omni. Nie liczyła na cud, raczej była już pogodzona z przegraną, ale przecież nie mogła tak po prostu poddać się walkowerem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Początkowo poszło jej całkiem nieźle, ale potem za mały rzut przekreślił jej szanse na zwycięstwo, stawiając ją w beznadziejnej sytuacji osiemnastu punktów. Zaryzykowała dodatkowo, co skończyło się wynikiem dwudziestu trzech. Wyłączyła omni-klucz z frustracją i zaciągnęła się dymem ze swojego papierosa. Lubiła połączenie tych zapachów, wiśniowego dymu i konwaliowego olejku do włosów. Uspokajało ją, choć w sytuacjach takich jak ta w ogóle nie pomagało. Gdyby tylko Khouri to zobaczył. Odkąd się poznali, grali kilka razy i nigdy nie udało się mu z nią wygrać i uparcie oskarżał ją o oszustwo, choć nie mógł go jej udowodnić. A ona naprawdę miała ogromne szczęście, podczas gdy mężczyzna prawie zawsze przebijał dwudziestkę.
- To nie poszło tak, jak planowałam - westchnęła. - Naprawdę rzadko przegrywam. Dobry jesteś.
Poprawiła się na stołku, a jej noga z powrotem zaczęła poruszać się w rytm muzyki, nawet nie zauważyła kiedy. Chyba trochę hazardu poprawiało jej humor, jak zawsze. No i Charles przestał narzekać i dołować swoim życiem siebie i wszystkich dookoła. To też znacząco polepszyło atmosferę.
- Ale z dalszych prób odzyskania moich kredytów już podziękuję. Bogata rodzina, z której się wyrwałam, nie zapłaci mi za mieszkanie do końca miesiąca - uśmiechnęła się lekko. Tak jakby jakiekolwiek mieszkanie miała. Znów będzie musiała wynająć jakąś norę na Omedze, ale na to też potrzebowała reszty swoich kredytów. Po chwili namysłu aktywowała omni ponownie. - Połącz się ze mną, prześlę ci to, co wygrałeś.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

10 gru 2017, o 01:08

Wzruszył ramionami z wyrazem twarzy, który od razu mówił, że nie ma szans na wygraną. Po prostu tak to zazwyczaj w jego przypadku wyglądało. Nadludzko głupie szczęście w prawie każdej grze. Nawet teraz nie był zbytnio zaskoczony. Może właśnie to, że tak bardzo miał wszystko gdzieś i na niczym mu nie zależało wpływało właśnie na ten bardzo niejasny czynnik w życiu każdej istoty. Pieprzone szczęście, które często też wcale nie oznaczało, że coś się skończy w pozytywny sposób.
- Ja też rzadko przegrywam
Parsknął śmiechem. Chociaż jego ostatnie zdania o rozjebanym związku czy niezbyt przyjemnej przeszłości na pewno mówiły co innego. Jej cygaretki musiał przyznać pachniały znacznie lepiej niż to co paliła Wade, może dlatego, że nie pachniały, aż tak słodko. Kiedyś nawet próbował takie palić, jednak przy jego prędkości wypalania tytoniu to, pewnie zrzygałby się przez nie naprawdę szybko. Został więc przy zwykłych papierosach, które w dzisiejszych czasach można było dostać bardzo łatwo, nawet na zadupiu kosmosu.
- Co ty, nie chce twoich pieniędzy.
Machnął ręką olewając ten temat. Pieniądze miał. Zresztą musiał jeszcze sprzedać sprzęt, który do niczego już mu nie był potrzebny. Przez te kilka ostatnich miesięcy okazało się, że życie najemnika może być nawet lukratywne jeśli umiało się oszczędzać. On potrafił. Prowadził dość ascetyczne życie i nigdy nie wydawał więcej niż musiał. Ostatnio chyba tylko prezent dla Wade był jakimś większym wydatkiem, chociaż to co chciała dać mu to znacznie przyćmiewało.
- Kiedyś, o ile się kiedykolwiek spotkamy to kupisz mi wagon papierosów i będziemy kwita. –Zaciągnął się po raz kolejny. W popielniczce przed nim rosła coraz większa górka końcówek papierosów. – Mam po prostu za dużo szczęścia w nieistotnych sprawach.
Tym razem pierwszy raz udało mu się nawet zaśmiać. Było to naprawdę ironicznie. Potrafił przetrwać wybuchy, postrzały, operacje i całą resztę rzeczy o której wolałby zapomnieć ale to właśnie szczęście pozwoliło mu przetrwać. To samo szczęście miało mu dać szczęśliwy związek, powrót do rodziny i normalne życie. Niestety nie można było mieć wszystkiego.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

10 gru 2017, o 01:55

Zaskoczona faktem, że Charles nie chciał od niej wygranego tysiąca, zamarła na moment, wpatrując się w niego ze zdziwieniem. Nie rozumiała dlaczego. Gdyby to ona wygrała, od razu połączyłaby się z jego omni-kluczem, by dostać sprawiedliwie zyskane pieniądze. O tyle się zakładali i gdyby grali przy pomocy automatu, nie mogliby tak po prostu uznać, że jednak umowa jest nieważna. Może jednak wielkolud z depresją był bogatszy, niż zakładała. Kolejna rzecz, którą ją zaskoczył, tym razem jednak całkowicie pozytywnie, bo jak miała nie cieszyć się z faktu, że tak po prostu zrezygnował ze swojej wygranej. Była tysiąc do przodu. A raczej wyszła na zero, równie dobrze.
- Chyba nie pozostaje mi nic, jak ci podziękować - uśmiechnęła się w końcu, wyłączając omni. - Nie spodziewałam się tego. Ale możemy się umówić na wagon fajek i mogę poczęstować cię jedną teraz, jeśli masz ochotę.
Wyciągnęła do niego otwartą paczkę. Raczej nie zakładała, że jeszcze kiedykolwiek będzie im dane się spotkać. Chociaż kto wie, mężczyzna wierzył w zbiegi okoliczności, a ona miała w życiu dziwne szczęście do ludzi. Może kiedyś trafią na siebie jeszcze, choć nie wiedziała gdzie, skoro on klubów nienawidził, a ona je uwielbiała i spędzała w nich pół życia.
- Hazard jest bardzo istotny - zamilkła, przez chwilę zastanawiając się jak wytłumaczyć dlaczego i w jaki sposób kwazar wpływa na ich życie, ale chyba wypiła za dużo, bo myślała już bardzo powoli. Odkąd tu usiadła, niecałą godzinę temu, zdążyła wypić ile, dwa drinki? Trzy? Miała dość mocną głowę, ale bez przesady. - Niestety nie umiem wytłumaczyć ci dlaczego.
Jej uśmiech z reguły był ujmujący i zaraźliwy, ale skoro na Strikera nie działał, to nie umiała na to już nic poradzić. Zresztą nie chciała tu już dłużej siedzieć. Czuła się coraz bardziej pijana i coraz mocniej zmęczona. Chciała jeszcze chwilę potańczyć, zanim uzna, że czas wrócić do hotelu, pójść spać i zastanowić się nad swoim dalszym życiem. Teraz nie miała już ochoty na poważne rozważania, a miała niejasne wrażenie, że Charlesowi właśnie się na nie zbiera z powrotem. Nie, już nie dzisiaj.
- Okej, więc... odpoczęłam już trochę, więc wrócę na parkiet. Gdybyś chciał do mnie tam dołączyć, to wiesz jak mnie znaleźć - zsunęła się ze stołka, stając na podłodze i poprawiła sukienkę na biodrach. - Ale pewnie w końcu pojawi się człowiek, z którym byłeś umówiony i znikniesz, zostawiając mi na pamiątkę moje tysiąc kredytów. Obiecuję, że będę myśleć o tobie, jak będę je wydawać na same istotne rzeczy. A wydawanie kredytów sprawia mi ogromną przyjemność - sięgnęła znów do popielniczki i zgasiła drugiego papierosa, pochylając się nad barem obok Strikera. Wyzerowała potem drinka i odepchnęła się od kontuaru. - Miło było cię poznać. Powodzenia ze spotkaniem, z eskortowaniem i z twoją piękną kobietą. Mówię ci, wróć do niej po tym wszystkim. Nieważne o co się pokłóciliście, na twój widok jej przejdzie - przesunęła wzrokiem po jego sylwetce, a jej uśmiech stał się nieco złośliwy. - No, może na sam widok nie, ale na pewno się ucieszy, że jesteś.
Poklepała go po ramieniu na pożegnanie i ruszyła w stronę parkietu. Jakiś młody blondyn zaczepił ją po drodze, mówiąc do niej coś, a kobieta wybuchła śmiechem. Potem skinęła głową i razem z nim poszła po schodach na górę, znikając Charlesowi z oczu i zostawiając go samego.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Krąg Prezydium”