Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Klub "Czyściec"

25 mar 2014, o 17:15

Kraiven przypatrywał się asari, widząc momentami jej lekko uśmiechniętą, czy też zdziwioną mimikę twarzy. Słowa same wypluwały się z siebie niczym karabin maszynowy. Dla człowieka taka nagła dawka alkoholu była czymś...mocnym w porównaniu do innych ras. Przypomniał sobie nagle rozmowę z Fenką, która również była biotykiem. Zapewne nie tak potężnym jak siedząca przed nim Palmira, ale jednak. Z tego co zapamiętał, biotycy mieli to do siebie, iż potrafili wchłonąć tak ogromne ilości alkoholu i jedzenie, że błyskawicznie to trawili i nie odczuwali doń efektu. Prawie identycznie jak statek, który po zasileniu piezo, błyskawicznie się ubywał pod wpływem działania efektu masy. Prawie identycznie było z biotykami, a przecież asari są znacznie potężniejsze od ludzi. Strach się bać czy dla niej wypicie szesnaście małych kieliszków trunków było jak dla zwykłego człowieka trzema, bądź czterema. Nie mniej William nie zamierzał wychodzić jak wcześniej zamierzał, na mięczaka. Jednak też nie chciał się kompletnie nawalić. Musiał w jakiś szybki sposób spalić cały alkohol by nie zanurzyć Palmiry tanimi słówkami czy też słowami, których normalnie by nie powiedział. Co więcej, zainteresowało go stwierdzenie naukowiec-freelancer. Możliwe, że jego przypuszczenia okazały się prawdziwe. Intuicja rzadko kiedy go zawodziła. Uśmiechnął się ponownie i tajemniczo. Chciał dać zrozumienia, że jego prawdziwe motywy były znacznie dalsze niż takie jakie mogły się na pierwszy rzut oka wydawać - Jestem biznesmenem - odparł spokojnie i zdecydowanie, by zaraz po tym podnieść teatralnie lewą dłoń - Sprawdzam wszystkie interesujące kontrakty i osoby, które mogą być przydatne dla organizacji - opuścił dłoń, a ramieniem opierając się na lewym kolanie - Jako, że szanowny pan Carter zgłosił się do mnie, to nie mogłem odmówić na zaproszenie takiej osobistości - popatrzył na nią prosto w jej oczy. W pewnym momencie poczuł się wprost olany mimo, że rozmowa jako tako się między nimi ciągnęła. Spostrzegł jak na chwilkę włączyła omni-klucz, wpatrując się w niego. Prawdopodobnie jaszczur, choć nie miał pewności. Błękitny zaczesał ręką włosy do tyłu, a grzywka i tak opadła mu wdzięcznie z powrotem nad czołem. Korzystając z tej chwili konsternacji, wypił szybko pozostałe shoty. Dawka alkoholu uderzyła ponownie w niego, ale nie w takim stopniu jak przed chwilą. Mimo to, czuł się już wręcz wybornie. Usłyszawszy pytanie asari, popatrzył przez chwilę na pusty kieliszek, kręcąc nim w dłoni. Dał jej do zrozumienia, że odczekał jej czytanie wiadomości i czy już na pewno skończyła. Spojrzał ponownie na nią, dalej się uśmiechając - Jestem tu dla ciebie Patricio. Chcę byś się dobrze bawiła dzisiaj jako mój gość. Wybierz co chcesz z alkoholu. - podniósł prawą rękę, wskazując na kieliszki przed Nache, by zaraz po tym, odstawić swój na przezroczysty blat. Pod wpływem świateł odbijał się łagodnie od szkła. I wtedy znowu zobaczył jak asari zerknęła na klucz, wpisując na szybko wiadomość. Widząc to oparł się o siedzisko kanapy, wpatrując na patio gdzie ludzie tańczyli i zapominali o całym świecie. Dało mu to do myślenia. Czymże jest dobra rozrywka od spalenia procentów i oderwania się od rzeczywistości jak nie dobry taniec? - Chciałabyś zatańczyć? - spojrzał na nią wymownie, czekając na odpowiedź. Napić się mogą praktycznie za chwile.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Cadwyn Beaumont
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 27 sty 2014, o 01:15
Miano: Cadwyn Beaumont
Wiek: 26
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Przemytnik
Kredyty: 4.410

Re: Klub "Czyściec"

25 mar 2014, o 19:04

Cadwyn niechętnie godziła się na przeszukiwanie danych na jej omni-kluczu. Poza kilkoma prywatnymi wiadomościami z przyjaciółmi i rodziną nie znajdą nic innego. Zawsze kasowała nieaktualne wiadomości związane z interesami. A aktualnych - cóż, nie ma żadnych.
Było trochę prawdy w tym, że przemytnik bez statku na miano przemytnika nie zasługuje. Beaumont akurat miała na ten temat trochę inne zdanie i zdecydowała się o tym opowiedzieć:
- Ależ z Ciebie ciekawski blondasek... - powiedziała z nutką sarkazmu w głosie.
Świński blondasek.
- Odpowiedź jest prosta. Nie mam statku, bo tak łatwiej. Bo nie przydarzyłyby mi się takie sytuacja jak ta, która dzieje się w tej chwili. Chyba po prostu nastąpiła pomyłka. Duża pomyłka.
Mówiła spokojnie i rzeczowo, zupełnie jak pani pedagog tłumacząca siedmioletniemu chłopcu, że nieładnie jest bić swoją koleżankę za to, że zabrała mu kawałek ciasta. Chciała się poprawić, bo dość niewygodnie było jej prowadzić rozmowę z ostrzem na szyi. Do tego nie mogła ruszać rękoma czy nogami, by nie wzbudzić podejrzeń, że coś kombinuje - takie zapewne by się pojawiły nawet, gdyby chciała się po prostu podrapać po ramieniu.
- Nie mam statku, gdyż nie podejmuję się zleceń na bardzo dużą skalę. To co dostaję zazwyczaj spokojnie jestem w stanie przewozić jako bagaż w promach. Większość władz jest tak skorumpowana, że trochę kredytów wystarczy, aby zapobiec kontroli bagażu.
Czasami, jeśli towar jest trochę większy, jego właściciel udostępnia mi jakiś swój statek na sfałszowanych rejestracjach, a ja po prostu wykonuję brudną robotę. Tak, ja. Zdziwiłbyś się, ile jest tchórzów zdolnych wynająć młodą i niegroźną dziewczynę, byle tylko uniknąć odpowiedzialności.

Przerwała na kilka sekund, dając odpocząć gardłu, które pod wpływem stresu było suche jak wiór.
- Aktualnie niczym się nie zajmuję. Jednak gdybym miała statek i podejmowała się tych większych rzeczy, z pewnością nie narzekałabym na brak pracy.
Była w pełni przekonana, że tak jest w istocie. Jeszcze nigdy nie nawaliła swojego zadania. Z drugiej strony - nigdy nie wykonała żadnego w pełni samodzielnie. Ale na tym sztuka przemytnicza polega: nigdy nie zostać całkiem samotnie.
ObrazekObrazek Armor l Outfit Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Klub "Czyściec"

26 mar 2014, o 19:53

Gavos przejrzał już charakter blondasa, a przynajmniej tak mu się wydawało. Człowiek całkowicie nie doceniał kroganina, do tego ślepo chyba wierzył w to co sam wiedział i uznawał że kontroluje całą sytuację. Jakże charakterystyczny błąd zbyt pewnych siebie osobników. Gavos jednak nie miał zamiaru ułatwiać mu całej sprawy, ani dawać mu pretekstu do strzelania.
Słysząc teraz całą wymianę zdań między blondasem a Cadwyn zaczynał rozumieć też całą sytuację. I prawdopodobnie wielkość pomyłki napastników. Jego ciało zaczęło powoli drgać, a z gardła powoli zaczął wydobywać się dźwięk przypominający głuchy rechot. Rechot, który powoli przerodził się w szczery śmiech. Tak śmiech, bowiem Gavosa rozweseliła cała ta rozmowa w końcu. Zresztą dość paradoksalnie biorąc pod uwagę to w jakiej są sytuacji.

- Chyba zostałeś wyprowadzony w pole człeczyno z tymi informacjami jakie masz i wydaje ci się że są prawdziwe. - rzekł w końcu skrzyżowawszy ręce na piersiach. Z jego ciała zniknęła błękitna poświata biotyki, którą był do tej pory otoczony. Pozwolił sobie na ten pokaz pewności siebie i małego lekceważenia przeciwnika. Choć była to tylko przykrywka, bowiem ciągle obserwował blondasa i jego ruchy, gotów do natychmiastowego uderzenia. - Może zrób w końcu coś mądrego i sprawdź dokładnie to o czym mówisz zanim zaczniesz rzucać oskarżenia na lewo i prawo.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Ganar Jax
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 18 sty 2014, o 20:08
Miano: Ganar Jax
Wiek: 214
Klasa: Strażnik
Rasa: Kroganin
Zawód: Najemnik
Kredyty: 4.640

Re: Klub "Czyściec"

27 mar 2014, o 20:07

Jax raczej nie przejmował się słabym przebiegiem misji. Jeśli nie tych, to każą bić kolejnych. Przez chwilę zastanawiał się jednak, czy nie wpłynie to niekorzystnie na ocenę Derieta, ale szybko się opamiętał - ważne, żeby zapłacili. Czasem dobrze jest być podwładnym, można wtedy odciąć się od niepowodzeń.
Ganar zaczął rozmyślać nad "hierarchią" zatrzymanej dwójki. Wprawdzie niby to kroganin jest podwładnym, ale zwraca się do kobiety po imieniu, no i to on posiada statek. Więc albo dziewczyna owinęła sobie giganta wokół palca, albo to on po prostu gra zwykłego szaraka. Czyżby trafił się inny, wybitnie inteligentny przedstawiciel tej nieciekawej rasy?
-Chyba nie pozostało nam nic innego, jak zabrać ich ze sobą i sprawdzić czy mówią prawdę.-Jax podrapał się po głowie, a następnie rozejrzał się po twarzach całej czwórki, aby sprawdzić jakie emocje będą wyrażały. Przede wszystkim jednak chodziło mu o kobietę i kroganina. Ganar chciał zobaczyć, czy speszą się, czy nadal będą tak bardzo pewni siebie. Istnieje też możliwość, że pomysł spodoba się Derietowi, ale głównie chodziło o reakcje pojmanych.
ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

ObrazekObrazek

“One more dance along the razor's edge finished. Almost dead yesterday, maybe dead tomorrow, but alive, gloriously alive, today.”
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Klub "Czyściec"

2 kwie 2014, o 12:15

Deriet uznał że kroganin który był po stronie dziewczyny ma nie równo pod sufitem, skoro przy zagrożeniu życia jego i jego koleżanki ten rżnie głupa i śmieje się jawnie. Może kroganie mieli tak w zwyczaju, a może miało to wytrącić drella z równowagi. Co by nie było to mu się nie uda.
- Klient dający nieznajomemu przemytnikowi własny statek? Niezła naciągana śpiewka. Ale zaraz zobaczymy co tam masz w omnikluczu. - następnie przeniósł swoje spojrzenie na Gavosa i rzekł beznamietnym tonem. - Ona jest nam obecnie potrzebna, ale ty nie, więc to że jeszcze żyjesz zawdzięczasz naszemu dobremu nastrojowi. Więc jeśli nie chcesz dostać kuli w łeb to przestaniesz miętolić językiem na lewo i prawo kiedy cię nie pytamy o zdanie.
To nie było pytanie, a stwierdzenie, dlatego nie czekał na żadną odpowiedź. Jak tylko blondyn skończy pobierać dane to wszystko będą wiedzieli. Jeśli nic nie znajdą trzeba będzie się upewnić. Łamanie palców jest chyba jeszcze w modzie, a i trzeba będzie wtedy włamać się do tego doku, bo to by był jedyny trop. Chociaż jeśli tutaj wyrolowali ich to żadnego statku też pewnie nie będzie. Rosjankę można wykluczyć z cienia podejrzeń, bo ta sprawowała wysokie stanowisko w organizacji i za wszystkie problemy jej się obrywało.
- Długo jeszcze? - spytał rzeczowo blondyna czekając na efekty pracy.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

5 kwie 2014, o 12:24

Cavil najwyraźniej ignorował to, co mówiła do niego Cadwyn - skupił się na metodycznym przeszukiwaniu jej omni-klucza. Najwyraźniej potraktował to zadanie poważnie, bo trwało to zdecydowanie za długo niż Beaumont by się mogła spodziewać po ilości danych, jakie zachowała, a nie skasowała.
- Udało mi się dostać do strzępów danych pozostawionych po kasacji. Wiadomości, zlecenia - zaczął, kierując swoje słowa do drella. Chwilę później jego twarz wykrzywił złośliwy grymas. - Wygląda na to, że ona naprawdę nie ma swojego statku. Jakich frajerów musisz nabierać, że zgadzają się na przemyt ich towarów przez zwykłe promy? - ostatnie zdanie skierowane było oczywiście do dziewczyny. Koniec końców większość "poważniejszych" lub bardziej wymagających zleceniodawców wolało nie ryzykować ze środkami publicznego transportu, więc przemytnik pozbawiony własnego nie miałby u nich racji bytu. Wszystko wskazywało jednak na to, że Cadwyn wynajdywała tych mniej paranoidalnych i udawało jej się zdobywać zlecenia.
- Nie ma tu nic, co wskazuje na jej własny statek. Ale to nie znaczy, że nasze informacje muszą być w pełni złe - zameldował, odwracając wreszcie wzrok od uruchomionego narzędzia i przenosząc go na drella. - Sugeruję udanie się do doku. I zabranie tej gówniary z nami. Wierzę, że ma jakiś związek z tamtym statkiem - wspominając o "gówniarze", ostentacyjnie wskazał lufą karabinu na stojącą obok Cadwyn. Nie był to wrogi gest, lecz nawet jeśli Beaumont udało się wcześniej choć trochę odstresować, tak teraz znowu mogła się bać, czy mężczyźnie nie opadnie palec na spuście.
Cadwyn Beaumont
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 27 sty 2014, o 01:15
Miano: Cadwyn Beaumont
Wiek: 26
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Przemytnik
Kredyty: 4.410

Re: Klub "Czyściec"

6 kwie 2014, o 22:23

Przeszukiwanie trochę trwało i tkwienie w jednej, sztywnej pozycji było dla Cadwyn coraz bardziej uciążliwe. Stwierdziła, że blondynowi źle patrzy nie tylko z oczu czy twarzy, ale wręcz cała mowa jego ciała sprawiała, iż kobieta miała przemożną ochotę wydrapać mu gałki z oczodołów i publicznie wykastrować.
Przechyliła głowę w stronę Gavosa i drugiego kroganina:
- Dajcie mu spokój, ledwo się znamy. Możecie go puścić wolno. - Mówiła łagodnie, a zarazem pewnie. Nie chciała, żeby przez nią coś mu się stało; w najśmielszych oczekiwaniach nie przewidziała, że takie chodzące nieszczęście jak ona przyciągnie kłopoty nawet na Cytadeli.

Mijały kolejne sekundy, a może nawet minuty - Beaumont straciła poczucie czasu. Tak czy siak - nikogo nie było w pobliżu. Poczuła satysfakcję, gdy okazało się, że mężczyzna nie znalazł tego, czego szukał. I że był niezadowolony.
- A widzisz, paru się znalazło - odpowiedziała, szelmowsko się przy tym uśmiechając. Przemytnik-amator mógłby nie mieć racji bytu, jednak popyt na tego rodzaju usługi był zdecydowanie większy, aniżeli podaż i praktycznie każdy mógłby się w to z powodzeniem bawić.
Żachnęła się, gdy usłyszała, że odwiedzi z tą bandą doki. Jeszcze tego brakowało, żeby ją ciągać po Cytadeli. Co zresztą było dla nich ogromnym ryzykiem, bo przecież droga do tego miejsca raczej nie jest opustoszała. Zdenerwowała się i spojrzała mężczyźnie, który przeszukiwał jej omni-klucz, prosto w oczy.
- No już się tak nie spinaj, Panie...- zrobiła krótką pauzę łudząc się, że się przedstawi. Prędko podjęła dalej:
- Aktorstwo w klubie - perfekcyjne. Winszuję. Ale teraz? Serio, jesteś bardzo sztywny i nie wyglądasz na kogoś, z kim można by się napić. Typowy służbista. Może rozbawi Cię jakiś żarcik? Wiesz, co to poczucie humoru? Ja rozumiem - to domena ludzi inteligentnych, ale może coś słyszałeś?
Nie mogła się powstrzymać, by nie spróbować nawet w najbardziej naciągany sposób dogryźć temu facetowi. Zapewne go to nie ruszy, ale w takim wypadku...będzie próbować dalej. Dopóki jej się nie znudzi.
ObrazekObrazek Armor l Outfit Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Klub "Czyściec"

7 kwie 2014, o 14:47

Ci ludzie naprawdę byli chyba idiotami by sobie żartować w takich chwilach. Byleby tylko drellowi i jego drużynie nie skończyłą się cierpliwość. Na odkrycie Cavila zmarszczył brew i przez chwilę pomyślał. W takim wypadku jedynym tropem został dok. Odpowiedział też na tekst dziewczyny o wypuszczeniu kroganina.
- By mógł zawiadomić SoC? Nie sądzę. Twój koleżka idzie także z nami. Pójdziemy tam niczym paczka dobrych przyjaciół. Ja ramię w ramię z naszą panną, Jax razem z panem kroganinem obok, a Cavil krok za nami. Wykonacie nerwowy ruch a ja poderżnę ci gardło Beaumont, a blondyn pośle kulkę w łeb kroganinowi. Ustawiać się i ruszamy.
Po tych słowach wyłączył omniostrze po czym złapał ją za rękę jakby byli parą, lecz uścisk miał stalowy. Na twarz przywołał przyjacielski uśmiech jakby nic się nie działo. Wątpił by tamta miała ochotę się wyrywać, chyba że ceniła swoje siły w walce wręcz.
Gdy byli już ustawieni ruszył dalej powolnym, swobodnym krokiem w stronę tego zagadkowego doku. Ktoś musiał rozgryźć na czym polega ten bajzel.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Klub "Czyściec"

7 kwie 2014, o 15:17

Widać było, że ci którzy ich otoczyli znali się na robocie. A przynajmniej starali się robić takie wrażenie - amatorami jednak by ich nie nazwał. Tacy od razu zaczęli by strzelać, denerwować się i wykonywać głupie rzeczy. Ci mieli trochę rozsądku, a fakt że jeszcze nie odstrzelili Nakmora dawał ciągle szansę na spokojne rozwiązanie całego problemu.
Podejście Cadwyn zdecydowanie nie było na miejscu, podobnie chybiona sugestia żeby puścili kroganina wolno. Stanowił zbyt dużą niewiadomą i zagrożenie dla ich misji, którego woleli uniknąć zapewne.

- Nie ma potrzeby się o mnie martwić Cadwyn, spokojnie ci mogę potowarzyszyć. A co do zawiadamiania SOC, to więcej by wynikło z tego problemów niż rozwiązań. - skomentował Gavos obawy dziewczyny na temat swojej osoby oraz uwagi drella odnośnie wzywania pomocy. Potrafił sobie poradzić w razie problemów i nie wiedział czy ci w SOC zareagowali by dostatecznie szybko na to wezwanie. Kroganin szybciej samemu by odnalazł i na spokojnie bez strzelania dookoła dowiedział się o co chodzi. Teraz zaś ruszył śladem dziewczyny i drella, idąc jednak za jego plecami - tak na wszelki wypadek by mieć sytuację częściowo pod kontrolą i ewentualną okazję do działania.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Ganar Jax
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 18 sty 2014, o 20:08
Miano: Ganar Jax
Wiek: 214
Klasa: Strażnik
Rasa: Kroganin
Zawód: Najemnik
Kredyty: 4.640

Re: Klub "Czyściec"

8 kwie 2014, o 11:50

Czyli jednak Błękitni przyjęli pomysł Jaxa, chociaż żaden z najemników nie zdawał się dotąd zwracać na Ganara uwagi. Zaś ani kroganin ani kobieta wydawali się zupełnie nie przejmować wizytą w doku, więc albo nie maja nic do ukrycia, albo coś planują. To drugie jednak odpada, raczej są świadomi tego, że z góry mieliby przesrane.
Deriet zaplanował pary tak, by nie wzbudzać podejrzeń przechodniów, jeżeli jednak coś się stanie... można ostatecznie szybko pozbyć się schwyconych i zaszyć się w Układach Terminusa na kilka miesięcy, aż sytuacja ucichnie.
-Czyli masz trochę oleju w głowie.- Jax zwrócił się do drugiego kroganina, kiedy ten zatrzymał kobietę przed dalszymi próbami wykręcenia się. -Czekaj...- przystawił rękę ochroniarzowi kobiety do klatki piersiowej i odczekał aż Deriet i Beaumont będą jakieś dwa-trzy metry przed kroganami. Manewr ten w przyszłości zapewni Cavilowi kilka dodatkowych sekund, na oddanie strzału do Gavosa, o ile ten oczywiście odważy się rzucić na drella. Kiedy już dowódca Błękitnych wraz z kobietą oddalili się wystarczająco, Jax opuścił rękę i ruszył ich śladem, po chwili upewnił się jeszcze, czy człowiek idzie za nimi.
ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

ObrazekObrazek

“One more dance along the razor's edge finished. Almost dead yesterday, maybe dead tomorrow, but alive, gloriously alive, today.”
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

9 kwie 2014, o 18:34

Palmira wzniosła brwi powątpiewająco. Widać to było ewidentnie po jej mimice twarzy, ale starała się zniwelować nieco wywierane wrażenie, żeby nie obrazić Williama. Nie zależało jej na tym.

- Biznesmen, z zamiłowania zabijaka?- zapytała, uśmiechając się znowu nieco kpiąco. Nie mogła się powstrzymać, tym bardziej, że tyle alkoholu mimowolnie zaczęło wywierać na nią wpływ - To może twoja organizacja spostrzegłaby we mnie uśpiony potencjał?- zapytała. Nic jej nie szkodziło, zreszta Palmira zawsze wychodziła z założenia, że to nie firma ją interesuje, dla której miałaby pracować, lecz badania naukowe, tak samo jak na Feros. - Pracowałam już dla dużych korporacji. Mogłabym zająć się wszystkim, co ma związek z genetyką i biologią czy biotyką. Choć tak na dobrą sprawę po części zajmowałam się też wykopaliskami. - mówiąc to Nache patrzyła Kraivenowi prosto w oczy. Biła od niej pewność siebie. A wszystko, co robił Błękitny krytycznie oceniała w myślach.

"Ma wysokie mniemanie o sobie." - pomyślała, kiedy zaczesał włosy jak Casanova.

- Pozwól, że tym razem ja zamówię - powiedziała, machając na kalnerkę. Kiedy ta podeszła, Palmira przewróciła oczami w kierunku Williama, ale powiedziała tylko - Prosimy drink dnia. - a do przelewu, który zrealizowała tak szybko, jak to było możliwe, żeby Kraiven nie zdążył przejąć inicjatywy, dopisała krótką uwagę dla kobiety:
"Dla tego Pana z dodatkiem krogańskiej ognistej wody"
Uśmiech i przytaknięcie kelnerki mówiły samo za siebie.

Pytanie o taniec całkiem wybiło ją z rytmu. Zrobiła zaskoczoną minę i nabrała powietrza. Miała dużo większe doświadczenie w tańcu niż William mógłby przypuszczać, ale... w tańcu erotycznym, nie towarzyskim. Poza tym już bardzo dawno nie tańczyła, nie miała z tym zbyt dobrych wspomnień. Jednak William miał dobre wyczucie. Chciała trochę się wyszaleć, on chyba też.

- Chętnie, ale tylko, jeśli uda ci się dotrzymać mi kroku. - rzuciła wyzwanie, wstając. Podała mu rękę, żeby poprowadzić go w to samo miejsce, gdzie miała zamiar zacząć tańczyć.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Idąc, Palmra już kręciłą biodrami do rytmu. Póki co lekki szumik w głowie zaczął miło łagodzić jej zszargane nerwy. To zaskakujące, że asari tak inteligentna jak ona miała również takie poczucie rytmu, że przyjęto ją kiedyś do pracy w Zaświatach na rurze. Nie było to oczywiście nic, czym chciałaby się chwalić, ale w jakiś dziwny sposób taniec dawał jej równowagę względem wysiłku umysłowego. Nache przeszła całą ścieżkę aż do parkietu, cały czas prowadząc Williama za rękę za sobą. Przebiła się przez tłumik na parkiecie, aż znalazła wystarczająco miejsca dla siebie i swojego towarzysza. Odwróciła się do niego przodem i uśmiechnęła, tym razem nieco uwodzicielsko. Absolutnie nie była słodka, wyglądała jak niebezpieczna lisica, zapuszczająca mężczyznę prosto w sidła. Zaczęła delikatnie, żeby wyczuć możliwości Kraivena. Odczekała krótka pauzę w muzyce, zaczynając jednocześnie poruszać mięśniami brzucha tak, że jej talia wykonywała delikatną falę. Wraz z narastającą muzyką zaczęła wodzić rękami po udać w górę swojego ciała. Odchylała co jakiś czas głowę do tyłu, co chwilę jednak patrząc Williamowi prosto w oczy. Zmysłowo odczuwało się w tym zaproszenie i jakby oczekiwanie ruchu ze strony mężczyzny.
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

10 kwie 2014, o 15:08

Błękitny słuchał z zainteresowaniem jej referencji. Miała spore doświadczenie i to przydatne dla niego i jego planu. Jednak nie zapominał, że dzisiaj przyszedł się bawić. Pracę miał odstawić na drugi plan póki co. Palmira była jego gościem i zamierzał jej zafundować komfort i radość przynajmniej do jutrzejszego dnia. Czymże jest dobra zabawa od poważnej rozmowy biznesowej? Sam William był wojskowym z zawodu. Wojaczkę miał we krwi, a najemnictwo dla niego to był zwykły dobry sposób na zarobek. Poszerzanie kontaktów i knowania było u niego na porządku dziennym. Bycie samotnym wilkiem jest tylko dla weteranów, a on miał jeszcze całe życie przed sobą. Dużo do zrobienia było. Pieniądze, władza, kobiety...czego chcieć więcej w życiu kiedy już nie obowiązywały go wojskowe wymagania? Tajemniczo uśmiechał się, wpatrując w asari. Nie zamierzał jej zdradzać swojego planu. Jeszcze nie. Tym czasem gdy ona zamówiła kolejnego drinka, Will przypatrywał się kątem oka na parkiet, gdzie tańczyły wszystkie gatunki. Jego wzrok na moment omamił widok dwóch tancerek przy rurze, ale zaraz po tym opanował się i spojrzał na swoją partnerkę imprezową, oczekując wypowiedzi odnośnie tańca. Pomimo krótkiej pauzy i zastanowienia, zgodziła się. Zawadiacki uśmiech pojawił się na jego twarzy i pozwolił kobiecie zaprowadzić się. Chwycił jej dłoń, która była zimna i przyjemna w dotyku. Przeszedł go przez chwilę dreszcz, który był w pewien sposób podniecający. Kiedy oboje szli, przeciskając się w towarzystwie różnych ludzi i nie ludzi, gdy muzyka uderzyła w nich z zaskakującą potęgą, Will przypatrywał się asari. Już nawet podczas marszu zaczęła wkręcać się w rytm co rzecz jasna zrobiła na nim wrażenie. Tym bardziej w momencie rozpoczęcia tańca. Taniec dla ludzi był rzecz jasna również ważny, ponieważ w ich kulturze ciągle zmieniała się. Napływały to nowe gatunki. Wraz z nią musieli zmieniać i ulepszać style tańca. Błękitny pomimo to, nie miał z tym większego problemu. Jak to ludzie, szybko dostosowywali się do sytuacji i adaptowali. Począwszy od spokojnych i wolnych ruchów tuż przy kobiecie, a skończywszy na intensywnych szybkich ruchach. Will zaczął iść razem z falą muzyki. Bliskość pomiędzy nim i asari, była zaskakująco duża, że aż mogli poczuć swoje oddechy. Obserwując ruchy Palmiry, kierował swym ciałem tak, aby razem z partnerką stworzyć zgrany duet. A przynajmniej starał się na tyle ile mógł. Uwodzicielsko czuł jej zapędy, więc kiedy przyszła odpowiednia pora, pozwolił by podczas tańca jego ręce dotykały jej uda, biodra czy inne części ciała. Rzecz jasna nie w intymnych miejscach, ale w tych gdzie ciało i muzyka na to pozwalały.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

11 kwie 2014, o 18:39

Kiedy William wodził rękoma po ciele Palmiry, miała ona dziwne odczucia. Ostatnim razem to Deriet ją tak dotykał, więc miała wrażenie, jakby go zdradzała w ten sposób. Ale przecież nic mu nigdy nie obiecywała ani nie zakładała, że kiedyś będą parą. A i on nie miał obowiązku być wobec niej wiernym i zapewne, jak to samiec, wcale nie był.

Oczywiście z Kraivenem Nache też nie wiązała swojej przyszłości. Ale alkohol, muzyka i niewypowiedziany pociąg robił swoje. Palmira odwróciła się, przywarła do mężczyzny plecami i ocierając się o niego zsunęła powoli w rytm muzyki po jego ciele. Wiedziała, jakie to musiało robić na nim wrażenie. Takie samo jak na klientach klubu, gdzie tańczyła. Musiał wyczuć w jakimś stopniu, że ona zna się na rzeczy. Wyprostowała się z rękami wyrzuconymi do góry. Odwróciła się znów przodem do niego. Wykorzystywała jego ruchy, choć nie był profesjonalnym tancerzem. Po tym, ja go skusiła, zaczęła umykać tanecznymi ruchami przed jego dłońmi. A na koniec zarzuciła mu ręce na szyję, nogę oparła o jego udo i popatrzyła mu głęboko w oczy zastanawiając się, czy teraz odchyli ja do tyłu czy na bok lub czy zrobić coś innego, czego się nie spodziewa?
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

12 kwie 2014, o 12:10

Muzyka grała niczym szalona, tłumy w rytmie i fali ostro tańczyli. Gdzieś pomiędzy nimi znajdował się William i Palmira, którzy również nie próżnowali. Z początku z lekkiego tańca, przerodziło się w ostrą zabawę. Obydwoje stali dosłownie obok siebie, gdzie ich oddechy i ciało stykały się ze sobą na każdym kroku. Kiedy Will objął rękoma jej ciało, poczuł nienaturalny dreszcz, a zarazem pożądanie. Masując nimi jej lekki jedwabny materiał, w pewien sposób poczuł jej skórę. Był w stanie sobie to wyobrazić. Jej błękitną chropowatą i przyjemną w dotyku. Robiło mu się gorąco, pocił się z wrażenia. Tym bardziej, kiedy asari odwróciła się, zaczynając kleić się plecami do jego torsu i wyginać się niczym był zwykłą rurą. Zabawką do tańca. Zaskoczyło go to zupełnie. Zdawał sobie sprawę z jej talentu i doświadczenia, ale to już przechodziło najśmielsze oczekiwania. Śmiało można było stwierdzić, że była profesjonalistką w tej dziedzinie. Tańca egzotycznego i w pewien sposób, erotycznego. W sumie można było się tylko domyślić, gdzie nabyła takie umiejętności. Mimo to nie wnikał. Dla niego to było przyjemne i tylko to się póki co liczyło. W pewien sposób było mu wstyd, że nie był w stanie zaoferować jej czegoś więcej. Swą karierę na parkiecie i w klubach zaczął praktycznie niedawno. Miał jeszcze sporo do nauczenia. Na szczęście szansa nadarzyła się w momencie, kiedy objęła go dłońmi wokół szyi, a nogą oparła o jego udo. Była dzika i nieokrzesana. Wydawało mu się, iż wszystko może z nim robić. Wpatrywał się prosto w jej oczy, gdzie mogła zobaczyć dosłownie ogień i zadowolenie w oczach człowieka. Mógł zachować się równie co dziko i nieprofesjonalnie wobec niej, ale miał granice. Jednak to nie oznaczało, że zamierzał sobie całkowicie odpuścić z tego numeru. Po kilku sekundach wspólnego wpatrywania w siebie, starając się doszukać czegoś, albo czekając na coś, Will odchylił ją do tyłu na tyle ile mógł, a następnie silnie, ale delikatnie pociągnął ją do siebie by znalazła się w jego objęciach. Tak by ich wzrok ponownie się spotkał i zwiastował kontynuacje ich zabawy, bądź zakończenia. Jak miało to się stać, to zależało od Palmiry i jej nastawienia.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

13 kwie 2014, o 14:14

Palmira przyciągnięta wylądowała w objęciach Williama. Podobał jej się ten gest, ujawniał władczość mężczyzny, który niewątpliwie nie był uległym typem. Położyła ręce na jego torsie, zatrzymała się w tańcu i przystawiła nos go jego szyi, pociągając zapach męskich perfum. Popatrzyła na niego z lekko opuszczonej głowy. Jej wzrok był po raz pierwszy tak delikatny i spolegliwy. Wyglądała, jakby bała się tego, co mogłoby nastąpić i tego, co już się dzieje. A jednocześnie tego właśnie pragnęła i do tego dążyła. Jak dzikie zwierzę, które chciałoby uciec, ale za bardzo nęci go błyszcząca zabawka.

Nache przygryzła wargę, trwała tak chwilę, czekając, aż Kraiven w końcu przechyli głowę, żeby ja pocałować, bo to chyba niemożliwe, że tego nie chciał, jeśli alkohol, muzyka i chemia między nimi oddziaływała na niego choć w ułamku tak jak na nią. Jeśli mężczyzna spróbował ją pocałować, odchyliła się do tyłu, wstrzymywana na jego rękach przed upadkiem i uśmiechała się szeroko, dając do zrozumienia, że nie pójdzie mu z nią tak łatwo, jak by tego chciał.

Jeśli mimo tego William dalej pochyliłby się, żeby jednak dotknąć jej ust, nie broniłaby się usilnie, w końcu pozwoliłaby mu na to, czując gorącą falę, rozpływającą się po całym ciele, która spowodowałaby gęsią skórkę. Nie trwałoby to jednak zbyt długo, asari nie pozwoliłaby na nic więcej poza krótkim pocałunkiem.

Jeśli jednak William wcale nie zamierzał jej pocałować, Palmira nie zrobiłaby tego z własnej inicjatywy. Jakkolwiek natomiast sprawy się potoczyły, Nache ostatecznie delikatnie wysunęłaby się z objęć i uśmiechnęła troszkę drwiąco jak czarna mamba, w której pajęczą sieć złapał się właśnie kolejny nieszczęśnik.

- Może wrócimy do stolika?- zaproponowała, idąc w kierunku loży, którą już dobre 20 minut temu opuścili. Tam na stoliku stały już nowe drinku, jeden dla niej, a drugi z dodatkiem rynkolu dla Williama, choć on o tym nie wiedział.

Palmira usadowiła się wygodnie na kanapie i w rękę złapała swój drink. Poprawiła sobie humor, to pewne. Założyła nogę na nogę i popatrzyła na towarzysza, starając się wyczytać jego myśli z mimiki twarzy.
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

14 kwie 2014, o 15:07

Spojrzał w jej oczy, uśmiechając się szyderczo. Jakże miło i słodko było widzieć to chwilowe zdziwienie w oczach asari. Instynktownie, objął ją w pasie. Następnie począł wodzić jedną ręką po jej zgrabnych pośladkach, a drugą po plecach. Schylił nieco głowę do dołu, kiedy poczuł na swojej szyi jej zimny i przyjemny w dotyku nos. Oboje nieco odchylili się od siebie, spoglądając po sobie. Kraiven już się nie uśmiechał. Patrzył na nią z powagą i ostrożnością. Czuł na sobie wzrok demonicy, która przewiercała go na wylot. Niczym prawdziwy sukkub w mitach i legendach. Piękne byty, które potrafiły zawładnąć sercem każdego mężczyzny. W podobnej sytuacji czuł się właśnie błękitny. Oczarowany jej urodą i delikatnością, przybliżył swą głowę ku niej, lecz ta nie dała za wygraną. Mimo to jego usta dotarły do celu, łącząc się z jej niebieskimi ustami. Krótki to był pocałunek jednak. Bez namiętności i słodyczy. Tak jak asari coś mogła poczuć, tak dla niego to była krótka rozkosz i przyjemność do którego dążył już od jakiegoś czasu. Odchylił swą głowę, oraz puścił ją, gdy poczuł jak chciała uciec z jego objęć. Czyżby ją przestraszył tym uczynkiem? Na to mogło wyglądać. Lecz nie czuł od niej nieufności czy też złości. Bardziej obojętności. Była to zwykła zabawa. Jak każda inna zresztą w tym klubie. Uśmiechnął się lekko, kiwnąwszy głową na jej odpowiedź, po czym ruszając za Palmirą do loży Vipów. Tam też, muzykę dało się słyszeć nieco ciszej. Odgłosy tłumionego echa i głośników, zagłuszonych przez specjalne ułożenie tego miejsca. William zdjął swoją kurtkę, ukazując zwykły biały T-Shirt z jakimś niezrozumiałym kulturowym wzorem znanym tylko ludziom. Pomimo tego, przykuwającą uwagę dla kobiety mogła już być sama sylwetka mężczyzny. Jak wtedy na krążowniku Cartera widziała go w obcisłym ubraniu do zbroi, tak teraz jego klatka piersiowa i brzuch dumnie prezentował postawę wysportowanego i dobrze zbudowanego człowieka. Ową kurtkę, rzucił na kanapę i zasiadł na nim, ciężko wzdychając. Było to okazanie zmęczenia i zadowolenia. Świadczyć o tym mógł jego szeroki uśmiech - Moja piękna Patricio - spojrzał na nią - Dawno się tak świetnie nie bawiłem jak z tobą - pokiwał głową, po czym nachylił się, sięgając za kieliszek. Podniósł go do góry nie zważając nawet na to, jaki trunek mógł zawierać w sobie. Wdzięcznie i dumnie niczym prawdziwy Baron, przemówił trochę głośniej - Za piękną asari i za to, że cię spotkałem! Oby nasza przyjaźń trwała w najlepsze! - starał się zagłuszyć w pewien sposób muzykę, po czym wypił na raz całą zawartość trunku. Oczy wyszczerzył czując niesamowity ogień i dawkę kilkunastu promilów we krwi. Prawie tak samo jakby wypił sake z dodatkiem papryki. Schylił głowę, przymrużając oczy z łez i wskazując w kobietę rękę, machając palcem w prawo i lewo za to nieczyste zagranie.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

14 kwie 2014, o 17:48

William był trudnym typem. Z jednej strony trudno było oprzeć się wrażeniu, że Palmira działała na niego jak mamiące światło świecy na ćmę. Każdy jego gest, każde słowo i dotyk tylko pobudzały go i karmiły pragnienie zajścia krok dalej. Wodził rękami po ciele egzotycznej asari kiedy tylko nadarzyła się okazja, obserwował typowe dla asari perfekcyjne kobiece kształty, a nawet wchodził w gierki Nache, dając sprowokować się do nie dającego mu absolutnie żadnego zaspokojenia pocałunku. A jednak z drugiej strony był wciąż bardzo opanowany, co dawało niewielkie prawdopodobieństwo, że tak, podobała mu się kobieta, z którą siedział, ale nie porywała go do tego stopnia, żeby stracił głowę.

Poza tym to był pierwszy ludzki mężczyzna, nie chłopiec, z którym Palmira miała do czynienia, a który okazywał chęć dominacji. Tyle, że Nache sama była z natury apodyktyczna, więc nie podporządkowałaby się Kraivenowi. A już w szczególności ludzkiemu mężczyźnie. Istocie targanej ciągłą chęcią zaspokojenia pragnień, dających krótką satysfakcję. Życie tak krótko, jak ludzie, zdecydowanie ograniczało ich możliwości i perspektywy.

Palmira przetarła o siebie wargi, wciąż czując na nich miękkie, ciepłe usta Kraivena. Zdjął kurtkę, ukazując muskulaturę. Nache owionęła wzrokiem jego umięśnioną sylwetkę. Musiała aż odwrócić głowę. Co się z nią działo? To był pierwszy raz w jej życiu, kiedy traciła trzeźwość myślenia i panowanie nad sytuacją. To William miał oszaleć i opić sie ostrym alkoholem, nie Nache... A nic tak na nią nie działało jak szerokie ramiona i zarys męskiej muskulatury.

Asari sięgnęła po swojego drinka i upiła z niego trochę. Potem wyjęła paczkę waniliowych papierosów. Otworzyła wieczko i wyciągnęła z niej jednego papierosa, włożyła do ust i odpaliła zapalniczką. Pociągnęła z niego najpierw małego, intensywnego bucha, wypuszczając do blisko siebie i dopiero drugiego zaciągnęła szybko i wypuściła daleko nad stolik. Musiała trochę się opanować, wszystko zmierzało w złym kierunku. Napiła sie znów ze sowjego kieliczka.

- Miło mi, Williamie.- odpowiedziała, zerkając na niego swoimi wielkimi oczami. - Taki biznesmen jak ty pewnie ma wiele przyjaciółek. - powiedziała, czekając, aż Kraiven opanuje się po odczuciach mocnego alkoholu. - Skoro mamy być przyjaciółmi, może powiedz mi coś o sobie. Skąd jesteś, ile masz dzieci, czemu Błękitne Słonca i jakie jest twoje największe marzenie?
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

15 kwie 2014, o 13:57

Ogień przeżerał mu gardło, że aż z tego powodu wziął kieliszek i wypił na raz jeden z dwóch ostatnich shotów, który zamówił sobie wcześniej. Trochę mu się poprawiło, ale dalej czuł pieczenie języka. Oparł się plecami wygodnie o siedzisko kanapy, a głowę skierował do góry. Wpatrywał się przez jakiś czas w sufit, walcząc z procentami alkoholu. Po chwili schylił nieco głowę, a łzawiącym oczami patrzył na nią z wyrzutem. Niczym dziecko, które nie słowami, a wzrokiem miał jej za złe ten uczynek. Przez krótką chwilę nic nie odpowiedział. Alkohol raz po raz uderzał mu w głowie. Z tego całego zgiełku czuł dziwne wibrowanie w kościach. Choć może mu się tylko wydawało? Może to muzyka po prostu tak grała, odbijając się do ścian i docierała do loży?
- To...było...nieczyste zagranie - odparł uśmiechając się głupkowato, po czym palcami prawej ręki przetarł łzy, schylając ponownie głowę nieco do dołu, a oczy przymykając lekko. Wzdychnął wciąż narzekając na to sake z papryką. Tak sobie nazwał ten shot, bo sam nawet nie wiedział co to było. I szczerze nie chciał wiedzieć. Następnym razem to on zamówi jej coś ostrego, że aż jej skóra zrobi się z niebieskiego na czerwoną. Spojrzał na nią, usłyszawszy pytanie, po czym odpowiedział drapiąc się po głowie - Co tak nagle? - zachichotał - Aż tak cię interesuje? - szyderczy uśmiech pojawił się na jego twarzy, a następnie kontynuował - Jak każdy rodowity ziemianin, urodziłem się na ziemi. W Nowym Yorku. Jestem z pochodzenia Amerykaninem - mówił jakby wyliczając swoje życie - Nie mam dzieci. Błękitne Słońca? Hah... - pokiwał głową, podnosząc lekko prawą rękę do góry i palcem wskazującym machając ku niej - Prawie...prawie ci się udało - opuścił rękę, dopowiadając z uśmiechem - Powiedzmy...że umożliwili mi zaczęcie wszystkiego od początku w życiu. A moje największe marzenie? - cmoknął, spoglądając z przymrużeniem oczu gdzieś na bok, a głowę przekręcając lekko w bok. Zastanowił się poważnie przez krótką chwilę, choć rzecz jasna to było wszystko udawane. Ostatecznie znów się uśmiechnął i spojrzał na Palmirę, odpowiadając - To tajemnica - schylił się po ostatniego shota, wypijając go na raz i uderzając odwróconym kieliszkiem w szklaną ladę. Spodziewał się jej reakcji. Władczyni siedziała na kanapie, trzymając nogę na nogę. Prawie jak Aria z Omegi, ale ta asari była zupełnie inna. Czuć było od niej co prawda to podobieństwo, choć możliwe, że kobiety tego pokroju po prostu były władcze. Czy one zawsze muszą być takie piękne i mądre? To takie smutne i straszne.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

15 kwie 2014, o 20:05

Palmira uśmiechnęła się kącikiem ust, obserwując zachowanie pijanego Williama. Najwidoczniej troszkę przesadziła z mocą alkoholu, ponieważ zadziałał na niego szybko i zbyt silnie. Ale jak to mawiają, in vino veritas, więc być może uda się wydobyć z niego co ciekawsze informacje albo jakoś wykorzystać jego stan. Choćby nawet tylko po to, żeby mieć darmowy dach nad głową tej nocy, wydelegowując mężczyznę na sofę i zagarniając jego łóżko. Na pewno jest duże, bo często odwiedzane.

- Chciałbyś. - odpowiedziała, uśmiechając się znów złośliwie na jawną insynuację, jakoby interesował ją bardziej niż jakikolwiek inny najemnik. Tak długo, jak nie był ciekawym obiektem badań ani jego mózg nie oferował zasobu wiedzy, jaki chciałaby posiąść, nie mógł liczyć na szczególne względy. - Staram się być uprzejma, ale jeśli uznajesz to za wścibstwo, nie musimy o sobie rozmawiać. - powiedziała, dopijając swojego drinka. - Zdziwiłabym się, gdybyś był ziemianinem pochodzącym z kolonii. - rzuciła sarkastycznie, obracając się przodem do Williama, opierając się przy tym jedną ręką o oparcie na plecy i sadowiąc jedną nogę na siedzisku kanapy. - To wy tam macie jakieś jeszcze podziały plemienne? Wybacz, nie znam zbyt wielu ludzi i nie znam się na ludzkiej kulturze. Odróżniam was tylko po tym śmiesznym owłosieniu, jakie macie, co trudno spotkać u innych ras. - to mówiąc przeczesała mu ręką włosy na głowie, sprawdzając ich fakturę. - Nie przeszkadza ci to na co dzień? Wybacz moją ciekawość, ale wy, ludzie, macie dość ciekawą fizjonomię. - przejechała palcami dłoni po jego policzku - Miękka skóra z gruczołami potowymi i mieszkami wlosowymi. Stałocieplny organizm. Wysoka temperatura ciała. To chyba powinno wpływac na waszą krótką żywotność, ale dość dużą aktywność. - myślała głośno, aż zorientowała się, że być może wkracza za bardzo w sferę osobistą człowieka. Cofnęła rękę i splotła ze swoją drugą dłonią.- Wybacz, nie zanudzam cię już swoimi zboczeniami zawodowymi. Mogę pozanudzać cię innymi moimi zboczeniami. - rzuciła żartobliwie, ukazując białe, równe zęby. - Wydawało mi się, że najemnicy mają kobiety i dzieci w każdym porcie. - wyjaśniła swoje wcześniejsze zapytanie.

Zaczęcie wszystkiego od początku w życiu - to zdanie i unikanie odpowiedzi ze strony Kraivena było zaskakujące. Najwidoczniej jak każdy miał coś do ukrycia.

- Twoja strata. Nie dowiesz się w takim razie też o moich marzeniach i tajemnicach. - powiedziała, dogaszając papierosa w popielniczce.
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Klub "Czyściec"

17 kwie 2014, o 23:59

Kraiven przypatrzył się asari z przymrużeniem oka. Coś go w tej kobiecie niepokoiło, ale nie miał ochoty ani nawet głowy by nad tym rozważać. Był podniecony i rozbawiony tą sytuacją jaką prezentowała sobą asari. W pewien sposób była tajemniczą i ciekawą osobą. A takie kobiety uwielbiał najbardziej. Tak czyś jak, chciał dowiedzieć się o niej więcej.
- Dobrze ci idzie - zachichotał, chciał ją zachęcić do dalszej rozmowy o swoich upodobaniach, przeżyciach, a nawet kulturze. Interesowała go już od jakiegoś czasu ta rasa płci pięknej. Czytał o nich jedynie w internecie, ale sama rozmowa, spotkanie i dzielenie się osobistą wiedzą to już zupełnie inna bajka - Po prostu nie przywykłem rozmawiać otwarcie z asari. Zazwyczaj kończyło się to biotycznym plaskaczem, albo uderzeniem. Twoje siostrzyczki, nie były niestety skore do rozmowy - tu posmutniał sztucznie, rozstawiając ręce - A szkoda... - spojrzał znowu na Palmirę, uśmiechając się zawadiacko - Jednak teraz siedzę z najpiękniejszym bytem jakim przyszło mi się mierzyć z waszej rasy. Do tego jesteś mądra i inteligentna. Czy wy posiadacie w ogóle jakieś wady? - popatrzył po nią, uśmiechając się dalej. Kraiven był już po prostu wstawiony, ale nie był aż tak pijany by nie wiedzieć co mówi, ani co robi. Miał pełną kontrolę nad sytuacją. Widać, lubił pić. I wcale mu to nie przeszkadzało. Obserwował jak wygodnie ułożyła się na kanapie, a nogę wystawiając praktycznie tuż przy Williamie. Intrygował ją do takiego stopnia, że jego męskość mówiła sama za siebie. Nie mniej, rozmawiał z nią dalej i odpowiadał na każde pytanie czy na sugestię względem ludzi i ich stylu życia. Nie przeszkadzało mu, że zaczęła go głaskać po włosach. Pozwalał jej bawić się swoimi za żelowanymi włosami - Z tego co czytałem, to duży procent dzieci rodzi się statkach aglomeracyjnych flot przymierza, czy też właśnie w koloniach ludzkich. Tak jak w naszym XV wieku, ludzie kiedy odkrywają nowy ląd, rzucają wszystko by się tam dostać. Zakładają nowe osady, potem miasta, a koniec końców nim się ktoś zorientuje, powstanie zamiennik Ziemi. Ja miałem szczęście i urodziłem się na Ziemi. W starożytności były plemiona. Teraz mamy normalnie państwa i jeden rząd - Przymierze Ziemi. Państwa różnią się tylko inną kulturą, religią i zapleczem gospodarczym. Tak jak u was jest Republika jednocząca wszystkie asari na świecie i wszystkie światy i kolonie... - w miarę jak głaskała jego włosy, czuł się niezręcznie, ale koniec końców odpowiedział na pytanie odnośnie włosów - Wiesz...kwestia przyzwyczajenia. Jak mamy krótkie włosy i się spocimy to nam nie przeszkadzają. Gorzej z długimi jak moje, ale są one moją nierozłączną częścią. Nadają mi urody. Tak samo jak twoje piękne ciało - tu przejął własną inicjatywę, podnosząc rękę i głaszcząc jej chropowaty policzek, aż zmierzając do czubków głowy, gdzie wystawały zakręcone rogi. Począł je głaskać, pytając - Macie piękną, chropowatą i przyjemną w dotyku skórę. Rogi...czy włosy...nie wiem jak nazywacie tą część ciała jest równie co piękna, jak i seksowna. Nadaje wam jeszcze bardziej urody.... - głaskając jej głowę, a dotykając czubkiem palca jej końca rogów, nawijał dalej. Raz to patrząc na Palmirę, a raz to na jej głowę. Gdy tak się dziwnie zboczenie, ale przyjemnie głaskali, Kraiven spojrzał na nią dokładniej i poważnie jak dopaliła papierosa i dała mu do zrozumienia, że nie zaakceptowała jego tajemnicy. Parsknął z uśmiechem, nie chcąc ją zrazić do siebie - No dobra, powiedzmy, że powiem ci tą część, która nie jest objęta tajemnicą - cmoknął, kontynuując - Jednak nie ma co tu dużo mówić. Błękitne Słońca po prostu szukali człowieka o moim wykształceniu i doświadczeniu. Wcześniej służyłem w Przymierzu... - słychać było to zażenowanie w jego głosie o samym wspomnieniu armii ludzkiej - potem wylądowałem w SOC, ale miałem problemy z dostawaniem się w nowej pracy i koniec końców, skończyłem jako bezrobotny. Wiele Słońcom zawdzięczam. Pomogli mi po prostu znów stanąć na nogi. - jakiś czas temu, przestał ją głaskać po głowie i bawiąc się jej rogami. Skupił się na samej rozmowie, mając już ręce na kolanach. Kiedy już skończył, znów się uśmiechnął. Położył ręce na jej nodze, masując jej mięśnie i sprawiając by poczuła się jak w siódmym niebie. Nie był co prawda profesjonalistą w tym zawodzie, ale wiedział co robi - A co ty piękna Patricio możesz mi zdradzić za tajemnice? - spojrzał na nią, przekrzywiając nieco głowę, ukazując dalej uśmiech i zawadiackie spojrzenie. Patrzył prosto w jej oczy, dalej masując jej nogę z dokładnością i starannością.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Krąg Prezydium”