Kiedy został sam w lokalu musiał przyznać, że nie spodziewał się, że jego ogłoszenie odniesie zamierzany skutek. Tymczasem trafił mu się typowy żołnierz, który na Nomadzie będzie z całą pewnością trzymał regulaminowy porządek i Peter co rusz nie będzie się musiał martwić o to co za chwilę strzeli mu do łba. Oczywiście potrzebował jeszcze trochę czasu by naprawdę go poznać, ale lepsze dobre pierwsze wrażenie, niż całkowicie spieprzone. Kto wie, może towarzystwo przykładnego reprezentanta sił zbrojnych Przymierza będzie dobrą przeciwwagą dla jego zdecydowanie zbyt buntowniczej osobowości.
Po wymianie jeszcze kilku uprzejmości Malcolm opuścił lokal, a King zgodnie z tym co mówił, zabawił w Czyśćcu jeszcze kilkanaście minut, następnie uznając, że na następnych chętnych nie ma co liczyć, wolał przestać marnować swój czas. Z wolna podniósł się więc z sofy, ogarnął nieco burdel, który wokół siebie stworzył i zabrał się do wyjścia.
Niby nie było aż takiego pośpiechu. Postanowił więc jeszcze przez chwilę pospacerować uliczkami Prezydium. Skoro niebawem miał trafić na Haestrom, to szybkie odwiedziny podobnych krajobrazów nie wchodziło w grę. Nie żeby specjalnie potrzebował połechtać głęboko zagrzebany w jego podświadomości zmysł estetyczny, ale nie mógł zaprzeczyć, że coś takiego potrafiło działać nader kojąco.
W końcu musiał jednak przyjść moment kiedy uznał, że trzeba kierować się w stronę doków. Nomad potrzebował szybkiego przeglądu przed kolejnym długim lotem, a i Malcolm powinien pojawić się niebawem. Wolał nie kazać mu czekać, podobnie zresztą jak nadawcom tajemniczego sygnału SOS.
Wyświetl wiadomość pozafabularną