Okręg Kithoi słynie między innymi z tego, że na jego terenie znajdują się Główne Archiwa Rady, amfiteatr im. Taralosa, Edroki Plaza, Larathos Institution czy Kithoi Point.

Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Apartament 103

26 lut 2015, o 18:01

[td=500]Położone przy ruchliwym skrzyżowaniu mieszkanie nie jest azylem z marzeń, ale na większy luksus Sidorchuk zwyczajnie nie stać. Szybki bilans wad i zalet wykazał, że ponad wygodę i ciszę (tej nie sposób tu zaznać ani w dzień, ani w nocy) należy wynieść w miarę przyzwoite jeśli chodzi o logistykę położenie oraz umiarkowanie niski czynsz. Ciasna klitka, choć nie idealna, póki co doskonale sprawdza się jako nowe cztery kąty dla stawiającej pierwsze kroki na Cytadeli Rosjanki. [center][img]http://i.imgur.com/wZUDcVO.png[/img][/center][/td] [td=500][center][u]Metraż:[/u] 40 m2 [u]Pomieszczenia:[/u] # sypialnia # salon z aneksem kuchennym, robi też za gabinet, pokój gościnny, siłownię i każde pomieszczenie, którego w mieszkaniu brakuje # łazienka # przedpokój[/td][/center]
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: Apartament 103

27 kwie 2015, o 16:56

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Rzadko kiedy przesypiała noce jak niemowlę. Ciemne godziny (choć tu, na Cytadeli, ciemno w zasadzie nie było prawie nigdy - stolica tętniła życiem dwadzieścia cztery godziny na dobę) były dla niej niemal niekończącym się maratonem zmagań z własnymi koszmarami lub, gdy szczęście sprzyjało jej nieco bardziej, jedynie umiarkowanym niepokojem. Pośród zjaw rozpoznawała własnego brata, Gerharda, rosyjskich studentów i niemieckich mundurowych. Stawała naprzeciw hordzie mężczyzn, którym stale musiała coś udowodnić, a których przecież tak bardzo się bała. Zawsze cofała się o jeden krok za mało - o dwa, gdy oni postępowali o trzy. Budziła się nagle, w jednej chwili otwierając oczy i w półmroku rozpoznając cztery kąty własnego mieszkania. Nie zrywała się już z krzykiem - to chyba kwestia przyzwyczajenia - ale zawsze brakowało jej tchu. To był schemat, któremu podporządkowane były niemal wszystkie jej noce.
Teraz było jednak inaczej. Spokojniej. W nocy wstała tylko raz, wybudzona pragnieniem. Przed oczyma miała obraz Borysa, brakowało jednak towarzyszącego mu poczucia winy, żalu czy tęsknoty, której nigdy nie umiała zrozumieć. Bez trudu zasnęła znowu, by ostatecznie ocknąć się dopiero na dźwięk ustawionego po powrocie z Nory budzika.
Dziwne. Dziwnie... miłe.
Siadając, przetarła twarz dłońmi, zgarniając z niej resztki snu. Zgarnęła do tyłu burzę rozczochranych, kasztanowych włosów, przeciągnęła się, nieobecnym spojrzeniem przebiegła po zajmującym całą ścianę oknie. Zapomniałam je zasłonić. Prosta, jasna myśl na początek nowego dnia. Krótkie, rzeczowe stwierdzenie, które zupełnie nic nie wnosiło.
Wstając z łóżka, bez zastanowienia wkroczyła w koleiny przyzwyczajeń. Pierwsze kroki do kuchni, by nastawić ekspres. Kolejne do łazienki, by dobudzić się zimnym prysznicem. Szybkie doprowadzenie się do stanu względnej używalności, skrycie ciała w mundurze SOC. Zawsze wstawała tak, by przed rozpoczęciem służby mieć co najmniej godzinę nie wymagającą pośpiechu. Godzinę dla siebie, godzinę na to, by przekonać się do życia. Godzinę pachnącą mocną kawą i anonsowaną krótkim dźwiękiem sygnalizującym świeżą porcję codziennej prasy dostarczaną w wersji elektronicznej na omni-klucz.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartament 103

27 kwie 2015, o 18:41

http://i.imgur.com/XoWfMsc.png[/imgw]
Cienie przeszłości
Mistrz Gry: Hawk
Gracze: Vergull Vallokius, Vex, Olga Sidorchuk, Julia Dunham*
“We stumble and fall constantly even when we are most enlightened. But when we are in true spiritual darkness, we do not even know that we have fallen.”
Thomas Merton


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Z pewnością poranna rutyna była czymś, w co łatwo było wskoczyć. Przynajmniej Oldze. Z pewnością było w tym coś, jeśli nie uspokajającego, to pozwalającego oderwać myśli od innych, przyjemniejszych lub nie tematów. No i pomagało służbistce wskoczyć z powrotem w rytm tuż przed pracą.
Miała jeszcze godzinę, mogła więc poświęcić ją w zupełności kawie i porannej dozie informacji z extranetu. A te były najróżniejsze - od nowych odkryć i misji wysyłanych przez Radę Cytadeli w celu zgłębienia proteańskich ruin, poprzez kryzysy na stacji, nieprzychylne opinie o nowych zdjęciach gwiazd, jak i intymne fakty tych drugich. Rozmach prasy był tego ranka ogromny, szybko więc oczy Olgi skakały między przewidywaniami krachu na giełdzie w najbliższym czasie do nowej mody na przeźroczyste rzeźbienia na kombinezonach voluskiego gwiazdora.
Po niespełna dwudziestu minutach jednakże, komunikator znajdujący się w mieszkaniu kobiety zadzwonił, a siedząca w nim automatyczna sekretarka poinformowała o przychodzącym przekazie.
- Nadchodzące połączenie. Nadawca: komisarz Owen Bailey. Klasyfikacja: pilne. Kategoria: sprawy zawodowe.
WI przypomniała Oldze o nowych funkcjach kategoryzowania i rozpoznawania wiadomości, od których oprogramowanie jej najnowszego holoprzekaźnika wręcz pękało w szwach.
Niemniej, już po usłyszeniu nadawcy, kobieta, jako służbistka niskiej rangi, z pewnością była o krok od wypuszczenia kubka z kawą z dłoni i odebrania wiadomości natychmiast.
- Dzień dobry, pani Sidorchuk - odezwał się mocno znudzony głos jeszcze zanim komunikator wyświetlił niezbyt uradowaną twarz komisarza Bailey'a, wpatrującą się w będącą po drugiej stronie linii Olgę. - Jak rozumiem, za czterdzieści minut zaczyna pani pracę, więc nie obudziłem. Dzwonię w tej sprawie.
Na moment serce Olgi stanęło, gdyż zabrzmiało to z pewnością złowrogo. Z mimiką twarzy i entuzjazmem komisarza, choć w teorii z tego też "słynął" w niższych szczeblach SOC, można by wywróżyć tylko i wyłącznie złe wieści.
- Z pewnością czytała pani już o nowej wyprawie planowanej przez Radę Cytadeli by zbadać proteańskie ruiny. Cholernie niebezpiecznej. Obiekt odkryty przez ExoGeni, przez co udało im się wystosować sobie miejsce w drużynie dla dwóch osób, które dołączą do eskapady. Z tego co pamiętam, jest to gdzieś w Rdzawym Morzu. Powodem, dla którego to pani mówię, jest fakt, że ExoGeni szuka dwójki zdolnych się obronić osób, które mają na tyle pojemny łeb, że wchłoną jak gąbkę wiedzę uzyskaną przez firmę odnośnie planety przez wszystkie poprzednie ekspedycje i będą robić za przewodnika wojskowym. Wciąż nie widzi pani swojego miejsca w tym wszystkim, wiem.
Westchnął cicho, splatając dłonie i opierając je o blat stołu, widocznego dla Olgi, gdyż obejmował go jeszcze komunikator Bailey'a.
- Otóż przyjmowane są osoby spoza ExoGeni, ale bardzo wygodne dla Rady byłoby, gdyby posadę dostał ktoś bliższy. Na przykład z SOC, nie uważa pani? - uśmiechnął się krzywo, kierując na moment wzrok gdzieś ponad komunikatorem i oczami Sidorchuk. - A więc czytałem pani akta, jak i rekomendacje. Zdziwiłbym się, dlaczego jest pani wciąż na stanowisku zwykłego służbisty, ale wiem już z doświadczenia, że papierkowa robota może przedłużyć każde awanse. Niemniej, pasuje pani do tego zadania. Zakładając, że nie przeszkadza pani fakt, że żaden inny członek ekspedycji nie przeżył.
Bailey jak gdyby nie mógł się powstrzymać przed dodaniem ostatniego zdania, choć w głowie kobiety błysnęła iskierka świadomości, że pewnie i tak musiałby jej to przekazać.
- Wiem, że brzmi to źle, a samo zadanie nie podlegałoby w ogóle, ani oficjalnie nie wychodziło od SOC ani ode mnie. Niemniej, wszelkie poprzednie ekspedycje były wysyłane przez losowych poszukiwaczy przygód z kasą na sfinansowanie sobie ekspedycji. Tutaj mamy do czynienia z misją wojskową. Nie jestem w stanie zmusić pani do zaakceptowania tej oferty, nie znajdzie się też ona w pańskich aktach jako agentki Służb Ochrony, ale to, co mogę obiecać, to fakt, że misja ta będzie ujęta w całościowej ocenie pani sprawowania na pozycji, może więc przyczynić się do awansu. Więcej informacji odnośnie stanowiska wysyłam w tym momencie.
I również w tej chwili komunikator znowu piknął, informując o otrzymaniu plików tekstowych.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
- Na ten dzień zostało przyznane pani zwolnienie, płatny, jednodniowy urlop, można powiedzieć. Ma pani więc czas na podjęcie decyzji - dodał na koniec komisarz, by, jeśli Olga nie była gotowa szybko zadać swojego pytania, wyłączyć się, pozostawiając ją z danymi odnośnie zlecenia. Z pewnością było tam więcej informacji niż mogłaby znaleźć w extranecie - ciekawym było, czy komisarz miał prawo je jej udostępnić? Tego pewnie się nie dowie.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: Apartament 103

27 kwie 2015, o 19:26

Nauczyła się już nie krztusić wrzącym naparem za każdym razem, gdy jej wzrok padał na mniej lub bardziej roznegliżowane zdjęcia nieszczęsnych celebrytów wszystkich ras. Nie chcąc zafundować sobie tak upokarzającej śmierci, jaką byłoby utopienie się w łyku kawy, po prostu musiała przyzwyczaić się do faktu, że pomiędzy notowaniami giełdowymi, doniesieniami ze sceny politycznej czy zwięzłymi notami na temat popełnionych przestępstw, znajdując się także pikantne kąski z życia prywatnego gwiazd, bogato ilustrowane co drapieżniejszymi zdjęciami (Olga była gotowa założyć się, że ceny tych ostatnich wielokrotnie przekraczają jej całoroczne pensje). Choć więc nadal podobne historie wpędzały ją w stan zażenowania co najmniej tak, jak gdyby dotyczyły jej własnej intymności, nauczyła się już po prostu je pomijać. Scrollując zestawienie najświeższych wieści, zatrzymywała je jedynie tam, gdzie naprawdę było warto - choć, co oczywiste, krzykliwe tytuły co i raz okazywały się być mylącymi, prowadzącymi do materiałów, których nijak nie chciała oglądać.
Nie inaczej było tego ranka. Usadziwszy się wygodnie przy kuchennym stoliku, zaopatrzona w kubek aromatycznej kawy, bez wahania rozpoczęła swą wędrówkę przez sieć. Nie umknęło jej uwadze, że tym razem ów spacer nie skończy się zbyt szybko - materiałów było mnóstwo, mniej lub bardziej ważnych, i nawet zakładając, że połowę od razu odsiewała jako niewarte uwagi, zapoznanie się z pozostałą częścią wciąż było czasochłonne. Stopniowo dobudzając się kolejnymi łykami kofeiny, najbliższą godzinę spędziłaby więc właśnie na mozolnym przedzieraniu się przez extranetowe newsy, gdyby nie...
Nadchodzące połączenie. Delikatne zmarszczki przecięły jej czoło, gdy po raz któryś w ciągu swego życia uświadomiła sobie, że przecież do niej nikt nie powinien dzwonić - nie o tej porze. Jasne, miała znajomych, miała też ojca, odkąd jednak przeniosła się na Cytadelę, to raczej ona miała być stroną dzwoniącą. W mniemaniu pozostawionych na Ziemi ludzi była teraz tak bardzo zajęta swoją karierą, że lepiej było nie wychodzić z inicjatywą, bo może właśnie robi teraz coś bardzo ważnego? aresztuje horrendalnie niebezpiecznego bandytę? rozpracowuje siatkę przestępczą? Na tę myśl Sidorchuk mogła tylko parsknąć cicho. Wolne żarty.
W każdym razie, powyższe spostrzeżenie sprowadzało się do jednego - to musiało być połączenie służbowe, co już samo w sobie nie wróżyło niczego dobrego. Gdy zaś przebrzmiało także konkretne nazwisko oraz priorytet nadchodzącej rozmowy, wtedy już z pewnością nie było się z czego cieszyć.
Ręka dzierżąca kubek z kawą zamarła w pół drogi, by po krótkiej chwili powoli odstawić naczynie z powrotem na stół. I choć sama Rosjanka wahała się jeszcze, to konieczność odebrania połączenia była czymś zakodowanym w jej podświadomości i nim zdążyła zastanowić się, o co może chodzić, już zezwalała na kontakt, starając się jednocześnie zachować spokój.
- Komisarzu Bailey - rzuciła krótko na powitanie i... W zasadzie tyle. Nie sądziła, by jakiekolwiek jej słowo było przez najbliższą chwilę potrzebne. Bailey nie dzwonił w celach towarzyskich, a skoro tak, to zapewne bardziej opłacało się po prostu mu nie przerywać. Żadne przytaknięcia czy odgłosy aprobaty nie były potrzebne.
Jakaś reakcja była za to niezbędna na sam koniec, po otrzymaniu plików tekstowych. Tylko... Jak właściwie miała zareagować? Pewnie, o ekspedycji już czytała - zdaje się, że na wzmiankę o niej natknęła się gdzieś między komunikatem o utrudnieniach w ruchu spowodowanych zderzeniem skycara z promem a informacją o nadchodzącym ślubie pary celebrytów, których nazwisk nijak nie pamiętała. Z oczywistych względów artykułowi dotyczącemu ExoGeni poświęciła więcej czasu, niż pozostałym - po prostu mówił o czymś konkretnym. O czymś, o czym wypadało wiedzieć. Kilka chwil temu nie przypuszczała jednak, że aż tak wypada.
Zdobywając sobie jeszcze ułamek sekundy na zebranie odpowiednich słów, chrząknęła cicho, trochę z zakłopotaniem. Po pierwszym szoku spowodowanym bezpośrednim kontaktem z Baileyem, uzmysłowiła sobie, że chyba właśnie ją pochwalił i... Hej, po tej rozmowie spodziewała się raczej reprymendy (choć nie wiedziała, za co) lub rozkazu w stylu tych, których po prostu się nie odrzuca (choć nie była w stanie określić, jakiego dokładnie). Tymczasem otrzymywała coś w rodzaju propozycji i to chyba nie całkiem nie do odrzucenia. Tylko wiecie co? Byłaby głupia, gdyby powiedziała nie. Uczono ją jednak dbać o swą godność i strzec własnej wartości, a nie płaszczyć się i błagać o uwagę, stąd po wspomnianym chrząknięciu skinęła tylko głową powoli.
- Dziękuję. - To z pewnością w nawiązaniu do przydzielonego jej urlopu, o który się nie ubiegała. - Niezwłocznie się z tym zapoznam i dam odpowiedź za... - Zerknęła okiem na wiszący na ścianie zegar bardziej z przyzwyczajenia niż dlatego, że faktycznie potrzebowała. Przecież i tak wiedziała, że się tego podejmie. Na dobrą sprawę mogłaby udzielić odpowiedzi już teraz, gdyby nie to, że nadmierna, szczenięca nadgorliwość na dłuższą metę nie popłacała. - ...pół godziny. - Pewnie, na decyzję cały dzień, ale rzeczywiste zwlekanie z nią tyle czasu byłoby mimo wszystko przesadą. Pół godziny było zaś czasem wystarczającym na to, by nie tylko zapoznać się z danymi otrzymanymi od komisarza, ale także spróbować znaleźć coś na własną rękę. Ostatecznie próby nic nie kosztują.
Tymczasem przed zakończeniem połączenia miała jeszcze jedno pytanie, które gotowa była zadać.
- Ta druga osoba. Wiadomo, kto to będzie? - W domyśle pozostawało pytanie, czy to również będzie ktoś z SOC lub, nazwijmy to, mniej oficjalnych sług prawa. W końcu Służba, podobnie jak inne formacje porządku publicznego, miały także cywilnych, nieoficjalnych współpracowników, może więc ktoś z nich? I choć intuicja podpowiadała Oldze, że raczej nie ma na co liczyć, warto było zapytać. SOC ma swoje sposoby na bycie dobrze poinformowanymi, nawet więc, jeśli sami wysyłają tylko ją, być może wiedzą, kto ma zabrać się jeszcze. Może. A może nie. Pytanie jednak z pewnością nie zaszkodzi.
Potem, po otrzymaniu takiej lub innej odpowiedzi, gotowa była zająć się czymś konkretnym. Czyli, przykładowo, przeczytaniem raz jeszcze otrzymanych materiałów. Jeden raz, drugi, trzeci. Z przyzwyczajenia zwróciła uwagę na nazwiska - Vergull Vallokius, Vexarus Viyo, Tela Vasir. Jej uwadze nie umknęło także oferowane wynagrodzenie, na którego widok zmarszczyła lekko brwi. Dobrze, tyle jej dano, czy jednak dowie się czegoś więcej?
Nie liczyła na wiele, wyszukiwanie w extranecie rzeczy, które miały pozostać ukryte - cóż, to nie jej dziedzina. Nie zaszkodzi jednak spróbować wykorzystać swego przywiązania do bycia ze wszystkim na bieżąco. Bo może w tych publicznie dostępnych materiałach coś jednak da się znaleźć? Nie zamierzała tracić na to zbyt wiele czasu, ale jeśli istniało najmniejsze choćby prawdopodobieństwo, że szybki, pobieżny research może się przydać - zamierzała spróbować. Za punkty zaczepienia traktowała zarówno sygnaturę badanego obiektu, X-239, jak też podane nazwiska - i gdy w pierwszym przypadku nie liczyła w zasadzie na nic, tak w związku z konkretnymi mianami miała nadzieję cokolwiek znaleźć. Cokolwiek. Wiedziała już, że ma do czynienia z Widmem i kandydatem na Widmo, co było obiecujące. Czy da się jednak wyszperać coś więcej?
W międzyczasie upiła powoli kolejne dwa łyki kawy i znów rzuciła okiem na zegarek. Pół godziny. Niezależnie od wyników swej spontanicznej pracy, po takim czasie udzieli komisarzowi pewnej już odpowiedzi.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartament 103

27 kwie 2015, o 20:44

Już miał się wyłączać, gdy jednak do Bailey'a trafiło w ostatniej chwili zadane przez Olgę pytanie. Westchnął cicho, tym razem składając dłonie w piramidkę i przenosząc wzrok na moment gdzieś na biurko, poza zasięgiem holoprzekaźnika. Dobre kilkanaście sekund wpatrywał się w najwyraźniej datapad, a jego oczy śledziły tekst, linijka po linijce. Najwyraźniej jednak jego poszukiwania okazały się fiaskiem.
- Niestety, to już sprawa wewnętrzna ExoGeni. Wiemy tylko, że drugie stanowisko jest przez kogoś obsadzone - odrzucił, tonem wyrażającym znacznie mniej emocji niż można by się spodziewać po wypowiadanym przez niego tekście.
Skinął on głową na potwierdzenie - słyszy i rozumie, pół godziny. Przy czym, choć zmiana w jego mimice była niewielka, Sidorchuk dostrzegła jakby odrobinę zadowolenia, które w niemal nieznaczny, ale widoczny sposób złagodziło jego rysy. Konkretnie i szybko - co z tego, że podał dwadzieścia cztery godziny czasu, kiedy z pewnością oczekiwał tego szybciej, coby sprawę mógł mieć z głowy.
Rozłączył się po krótkim pożegnaniu, Do "za pół godziny", więc, a Olga mogła poświęcić ten krótki odstęp czasu rozmyślaniom i... tak, poszukiwaniom, zdecydowanie.
Jej przypuszczenia okazały się prawdziwe - Bailey podał jej więcej informacji, niż można było znaleźć w extranecie. W tej kwestii były jedynie plotki - informacje o poszukiwaczach, którzy decydują się podjąć wyzwanie planecie i "obiektowi" by żadne następne wiadomości już o nich się nie pojawiły. O wycofujących się korporacjach prowadzących wcześniej na planecie prace wydobywcze, w łagodniejszych obszarach na powierzchni. Znacznie więcej jednak danych znalazła na temat dwóch, wyszukiwanych przez siebie nazwisk.
Pierwszym z nich był Vergull Vallokius, dowodzący grupą. Nie było o nim wiele, co było o tyle zastanawiające, że był w stopniu kapitana - odpowiednika majora w marynarce. Stopień był to wysoki, a o dokonaniach nie aż tak wiele - Oldze narzuciło to podejrzenie o przynależności do jednostek zwiadowczych. Takie należenie nie było samo w sobie wielką tajemnicą, lecz większość czynów takiego bohatera pozostawała w archiwach wojskowych, uznawana przez przełożonych, a mniej opinię publiczną. Turianin, część krewnych zginęła w trakcie wojny pierwszego kontaktu. Nie było wiele w prasie o jego nastawieniu do ludzi, lecz co, jeśli będzie to problemem? Minęło tyle lat, a wciąż spory odsetek turian żył w niechęci wywołanej starymi grzechami.
Natomiast jeśli chodziło o Vexariusa Viyo - kandydata na Widmo, to ostatnia doba obfitowała w newsy dotyczące zaakceptowania jej kandydatury. Żołnierz również, o znacznie jawniejszym przebiegu służby - o ile w ogóle można było coś takiego nazwać jawnym. Jedną, interesującą rzeczą znalezioną przez Olgę na pewnej szemranej stronie, było amatorskie nagranie wideo, które wydawało się pochodzić z czasu ataku wojny na cytadelę. Sądząc po komentarzach, film został usunięty, a jego kopie sukcesywnie znikały z sieci, choć było to dla Olgi niezrozumiałe - pokazywał akcję niemalże z widów akcji, w tym współpracę Vexa z żołnierzem jej własnej, ludzkiej rasy. Po tym jednym filmie, jeśli tylko był on prawdziwy, mogła stwierdzić, że ma choćby małe pojęcie o tym, kim jest Viyo.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jak raz skończyła oglądać filmik, gdy ponownie zadzwonił holoprojektor, a przed oczami Olgi pojawiło się popiersie komisarza Bailey'a, który, kiwając głową, przyjął jej akceptację i poinstruował przez następne etapy wysyłania zgłoszenia do ExoGeni, które z jakiegoś powodu cierpiało na braki chętnych na tę posadę. Z ulgą więc, tego samego dnia, Sidorchuk została zaproszona do filii firmy na Cytadeli, gdzie w ciągu następnych dni zaznajomiona miała być z każdym, znanym ExoGeni szczególe związanym z misją. Oczywiście, dopiero po podpisaniu umowy i stosunkowej ilości papierów, wraz z dokumentami.
Dzięki temu, że filia była na stacji, nie musiała pakować się i wyjeżdżać - niemniej, otrzymała płatny urlop z pracy bez żadnego problemu, by mieć jak najwięcej czasu na przyswojenie informacji i zaznajomienie się ze szczegółami misji.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: Apartament 103

28 kwie 2015, o 16:56

Poszukiwania dodatkowych informacji były na tyle absorbujące, że przed ich ukończeniem pozostawiona sama sobie kawa zdążyła już wystygnąć i tym samym stać się - zdaniem Sidorchuk - niezdatną do picia. Trudno się było jednak dziwić podobnej ignorancji Rosjanki - przecież w tej chwili była jak pies. Porównywanie mundurowych do tych właśnie zwierząt wcale nie było tak bezpodstawne, jak mogłoby się wydawać - wielu z nich, szczególnie tych związanych z wydziałem kryminalistycznym czy śledczym, po złapaniu tropu stawało się faktycznymi ogarami. Czy z Olgą było tak samo? Może nie do końca, tym nie mniej teraz zwietrzyła ciekawy materiał - wyłącznie dzięki Bailey'owi, to oczywiste - i jasnym było, że nie zamierza odpuścić.
Po odsianiu wszystkich plotek, które były praktycznie żadnym źródłem informacji, mogła zająć się konkretami. Najpierw więc - Vergull Vallokius. Informacji na jego temat było mało, zaskakująco mało - przynajmniej do czasu, w którym w głowie służbistki zagościło potencjalne wyjaśnienie podobnej cenzury. Stopień kapitana nie mógł wziąć się znikąd, stąd marna dokumentacja nie wynikała raczej z faktycznego braku osiągnięć, a z dość skutecznego ich pilnowania. O czym to świadczyło? Cóż, na pewno o tym, że Sidorchuk nie będzie miała do czynienia z amatorami. Zresztą, to w zasadzie było oczywiste - na podobne ekspedycje nie wysyła się świeżaków... No, poza nią. Ale ona nowa była tylko w szeregach SOC, to może się liczyło.
W każdym razie, ciekawiej prezentowała się kwestia Vexariusa Viyo. Natrafiwszy na film - film? - Olga rozsiadła się wygodniej i zmarszczyła lekko brwi. Nagranie było tworem amatorskim, jakości nie najgorszej, ale też dalekiej od ideału. Technikalia jednak, w zestawieniu z wartością merytoryczną materiału, były jednak mało ważne.
Swego rodzaju reportaż - w pewnym sensie tym właśnie film był - obejrzała dwa razy. Najpierw tak, jak ogląda się filmy akcji, potem - by dowiedzieć się czegoś o kandydacie na Widmo. I choć nagranie stanowiło już pewną bazę dla wniosków, Sidorchuk uparcie powstrzymywała się od ich wyciągania. Mając za sobą godziny spędzane na poznawanie ludzkiej (i nie tylko, pod tym względem bowiem inne rasy niewiele się różniły) psychiki, wiedziała, jak łatwo się na tym - na przedwczesnej ocenie - potknąć. A ona przecież nie chciała zaczynać nietypowego zadania od tak prostego błędu, prawda? Nagraniu poświęciła więc odpowiednio długą chwilę, by potem, po jego wyłączeniu, etap wnioskowania pozostawić sobie na później.
Zresztą, nawet chcąc odczynić jakąś ogólną analizę i stworzyć portret psychologiczny porucznika Viyo - nie bardzo miałaby na to czas. Dostała dobę na decyzję, ale skoro już zdecydowała - o czym poinformowała komisarza po upływie dokładnie godziny - nie było powodu, by zwlekać z formalnym zapowiedzeniem się u ExoGeni. Skoro zaś wszyscy wiemy, jak czasochłonne może być załatwianie części biurokratycznej większości zleceń, nietrudno zrozumieć, że pozostałe jej godziny wcale nie były nadmiarem czasu. Uwzględniając konieczność załatwienia papierologii nie tylko stricte związanej z wyprawą, ale także tej rodzimej, w ramach SOC, łatwo dostrzec ogrom pracy, jaki czekał Sidorchuk - nawet biorąc pod uwagę, że wiele spraw załatwiał dla niej sam Bailey, i tak miała co robić.
Wisienką na torcie była natomiast wizyta w filii firmy. Gdy wszystkie papiery trafiły tam, gdzie miały trafić, Oldze nie pozostało nic innego, jak stawić się pod wskazanym adresem - jeszcze bez bagażu, broni, w skrócie bez wszystkiego tego, bez czego nie będzie mogła obyć się podczas wyprawy. Mając ze sobą jedynie dokumenty potwierdzające tożsamość oraz postawę pilnej studentki (jakkolwiek można by na to patrzeć, Sidorchuk naprawdę cieszyła się na myśl, że będzie miała okazję czegoś się nauczyć), stanęła na progu siedziby ExoGeni i...
Cóż. Nie pozostało jej nic innego, jak przypomnieć sobie czasy studenckie i łatkę umiarkowanie fanatycznej kujonki.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Wróć do „Okręg Kithoi”