Okręg Kithoi słynie między innymi z tego, że na jego terenie znajdują się Główne Archiwa Rady, amfiteatr im. Taralosa, Edroki Plaza, Larathos Institution czy Kithoi Point.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Restauracja „Darisa T’Kirrit”

8 paź 2015, o 11:00

Położona nieopodal amfiteatru im. Taralosa restauracja jest lokalem znanym przede wszystkim ze względu na swą nietypowość. W odróżnieniu od wszelkiego rodzaju przybytków przyjemności, z których słynie Cytadela, „Darisę” można uznać za wzór cnót i niewinności. Biorąca swą nazwę od bohaterki jednej z bardziej znanych bajek dla dzieci - biotyczce asari o gołębim sercu - jest lokalem skrajnie prorodzinnym, by nie powiedzieć, że typowym przybytkiem dla mam i ich pociech. Pastelowe barwy, kojąca muzyka i szeroka gama wymyślnych, łagodnych potraw sprawiają, że w lokalu nie pojawia się nikt, kto być w nim nie musi. Oblegany, rozbrzmiewający głosikami dziecięcych przedstawicieli każdej z ras przybytek to zdecydowanie nie jest miejsce dla dorosłych z awersją do berbeci.
Drugim obliczem „Darisy” jest natomiast nieoficjalne biuro Konfederacji S.I.A. Wejście do niego znaleźć można na wschodniej stronie lokalu, w zaułku tworzonym przez restaurację i sąsiadujący z nią sklep odzieżowy. Niepozorne drzwi otwarte mogą być jedynie od wewnątrz bądź też za przeskanowaniem odpowiedniej przepustki, tym samym do środka wpuszczani są jedynie goście rzeczywiście pożądani.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja „Darisa T’Kirrit”

8 paź 2015, o 18:11

GRZECHY IVO BERGTA

Mistrz Gry: Rebecca Dagan
Gracze: Peter King, Heather Wade, Charles Striker
O terminie spotkania każdy z wybranych przez Konfederację poinformowany został na dwa dni przed wyznaczonym terminem. Trzy krótkie, identyczne wiadomości w tym samym czasie dotarły na omni-klucz Petera Kinga, Heather Wade i Charlesa Strikera, każdemu z kandydatów zaburzając dzień dokładnie o godzinie 11:20. Lakoniczne zaproszenia składały się wyłącznie z haseł - dnia, godziny oraz miejsca, w którym należało się stawić. Dodatkowych gratulacji i wyrazów radości w związku z przyszłą współpracą w treści powiadomień nie dopatrzyłby się najzdolniejszy nawet szyfrant.
Restauracja “Darisa T’Kirrit”

[w tym miejscu dołączono również współrzędne geograficzne dla nieznających lokalu]

8 X 2186, godz. 19:00
Wydaje się więc, że wybranym nie pozostało nic innego, jak zwyczajnie się dostosować. To zobowiązanie, które podjęli niejako już samym zgłoszeniem własnej kandydatury, choćby więc nawet rozmyślili się teraz, zwyczajnie nie wypadało nie pojawić się na spotkaniu. Wysłanie swej rezygnacji poprzez extranet niewątpliwie byłoby w bardzo złym tonie.
Po upływie kilkudziesięciu godzin dzielących otrzymanie wiadomości od samego spotkania każdy z kandydatów porzucił więc to, czym akurat się zajmował, by stawić się we wskazanym miejscu. Miejsce, które okazało się być przyjazną dzieciom restauracją, centrum życia towarzyskiego karmiących matek i ojców na tacierzyńskim.
Stojąc przed drzwiami lokalu - tymi głównymi, przeszklonymi, pozwalającymi zajrzeć do pastelowego wnętrza - nie sposób było nie poddawać w wątpliwość wiarygodności otrzymanej informacji. Oczywiście, jasnym było, że Konfederacja oficjalnych siedzib nie posiada, ale... Tutaj? Naprawdę? W rozkosznie słodkiej restauracji pełnej puchatych dywanów, puf i dziecięcych zabawek? Przy akompaniamencie infantylnej muzyki i rozmów o najnowszych zupkach dla kilkulatków?
Cóż, nie do końca. Zaproszenie wyraźnie wskazywało bowiem na wschodnie wejście, a te okazywało się być przejściem znacznie poważniejszym i mniej przerażającym. Nie atakowało tęczą i bezzębnym seplenieniem, nie rzucało nieporadnie nabieranym ze słoiczka jedzeniem i nie próbowało za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagi niezrozumiałą paplaniną, krzykiem bądź płaczem. To wejście było eleganckie. Niepozorne, opatrzone oznaczeniem Przejście służbowe, nieupoważnionym wstęp wzbroniony, znacznie bardziej obiecujące.
Pokonanie drzwi było natomiast zadaniem trudniejszym - przynajmniej w teorii. Blokada zamka ustępowała wyłącznie za okazaniem przepustki pracowniczej - tę należało przytknąć do niewielkiego, umieszczonego po prawej terminala - której trójka wybrańców nie posiadała, czyżby więc musieli mierzyć się z oczekiwaniem na progu? Nie, oczywiście, że nie. Od czego w końcu są domofony?
Zamek ustępował niemal w tej samej chwili, w której palec przybyłego bądź przybyłej dotykał dzwonka. Same drzwi odsuwały się bezszelestnie i przepuszczały gości, by ponownie zablokować się za ich plecami i nie pozostawiać innej drogi, jak tylko przed siebie. A dokładniej - pod górę, bo niewielki przedsionek kończący się metalowymi schodami pozbawiony był rozgałęzień czy innych drzwi.
Na górze zaś, po krótkiej wędrówce w samotności, docierało się do prostego, surowego w wystroju pomieszczenia będącego doskonale stereotypowym biurem. Biurko, komputer, trzy krzesła dla petentów. Dwa regały pełne archaicznych segregatorów i bardziej współczesnych datapadów, rachityczna roślinka w kącie, szklany stół pod jedną ze ścian, nad nim - wygaszony teraz, średniej wielkości ekran. Po lewej druga para drzwi, stronie od wejścia tym razem już bardziej standardowych, pozbawionych skomplikowanego zamka. Cisza, spokój, jedynie stłumione głosy z dołu - bo też biuro znajdowało się nad salą restauracyjną.
W centrum tego wszystkiego zaś - mężczyzna za biurkiem. Osobnik o aparycji dobrego wujka, brodaty, skupiony teraz na ekranie własnego komputera - tekście, który wyświetlał? zestawieniu finansowym? a może podsumowaniu ostatnich rozgrywek ligowych? Biorąc pod uwagę, że na widok wchodzących nie okazywał zaskoczenia, był najpewniej wspomnianym w ogłoszeniu przedstawicielem Konfederacji, odpowiedzialnym także za samą rekrutację i wytypowanie zespołu.
- Proszę usiąść. - Zapraszającym gestem wskazując puste, oczekujące na wybrańców krzesła, uśmiechnął się spokojnie. - Zaczniemy gdy będziemy w komplecie.
Z tymi słowy uwagę mężczyzny znów pochłonął jarzący się ekran komputera. Stoicyzm konfederata był... nietypowy. Znacznie bardziej pasował naukowcowi czy księgowemu niż czynnemu agentowi organizacji zbrojnej.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Restauracja „Darisa T’Kirrit”

8 paź 2015, o 19:02

Stał przed restauracją paląc papierosa. Sam nie wiedział jakim cudem dostał tą robotę. Przecież nie miał żadnej reputacji, wiec potrzebują straceńców albo jednak coś o nim wygrzebali. To drugie mogło by być dla niego sporym zaskoczeniem, wiedząc że Rosenkov nie udostępniał swoich danych. Tym bardziej informacji o swoich egzekutorach. Zastanawiało go też z kim przyjdzie mu pracować. Kiedy otrzymał pierwsze informację o zleceniu, nie było tam nic o współpracownikach tylko suche fakty. Przynajmniej wiedział że to profesjonaliści, krótkie wręcz same hasła sprawiały że czuł się jakby znowu pracował dla korporacji. Może i dobrze, przynajmniej robota w której będzie się czuł jak ryba w wodzie. Zgasił papierosa o śmietnik, wrzucił go do środka i udał się w stronę wejścia wschodniego. Stał przed drzwiami, zobaczył czytnik kart pracowniczych oraz dzwonek. Zauważył małą kamerę nad drzwiami, zaczął w nią patrzeć i przycisnął przycisk czekając na otwarcie drzwi. Nie minęła nawet sekunda kiedy się otworzyły. Wkroczył do środka, przed sobą miał schody. Wszedł po nich tak jak po każdym innych schodach, czyli co drugi stopień. Przy takim wzroście, pokonywanie każdego schodka było najzwyklejszym marnotrawieniem czasu. Biuro zleceniodawcy wyglądało jakby wrócił na ziemię, tylko do jakiegoś XXI wieku. Skinął głową do mężczyzny, nie odzywał się. Przyzwyczajenia robiły swoje, nie odzywaj się aż zostaniesz zapytany. Usiadł na wskazanym krześle, zostało mu tylko czekać aż pojawi się reszta gości. No to będzie nas trójka pomyślał patrząc na dwa puste miejsca po swojej lewej stronie. Odgłosy zabawy i jedzenie z piętra niżej były trochę irytujące, jak ten koleś potrafił tutaj wytrzymać? I jeszcze ten spokój, czyli pewnie ktoś z wyższego szczebla. Zapowiadał się kawał ciężkiej roboty.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Heather Wade
Awatar użytkownika
Posty: 44
Rejestracja: 19 cze 2014, o 22:33
Miano: Heather "Sage" Wade
Wiek: 34
Klasa: szpieg
Rasa: człowiek
Zawód: Obecnie szpieg wynajęty przez Konfederację.
Postać główna: Hawkmaster 3000
Lokalizacja: Aequitas
Status: Agentka wywiadu o stopniu S4, podległa jedynie generalicji Przymierza, znana pod różnymi nazwiskami. Obecnie Diane Caldera
Kredyty: 9.530

Re: Restauracja „Darisa T’Kirrit”

8 paź 2015, o 21:37

O szczegółach sprawy z Konfederacją i Przymierzem, Wade zaznajomiona została na ostatnią chwilę. Oczywiście, kwestia jej wolności wyboru w tym zleceniu była dość skomplikowana i podlegała wielu czynnikom, lecz, oficjalnie rzecz biorąc, jak i pozostali uczestnicy wesołej kompanii zgłosiła swoją kandydaturę. Diane Caldera, chyba swoje potwierdzenie w jakichkolwiek umiejętnościach ukrywania się znaleźć można było przez fakt, iż za wiele nie wiadomo było na jej temat.
Oczywiście, to musiało poczekać. Miała jeszcze dostać się na miejsce. W całym tym przedsięwzięciu ostatecznie nie podobał jej się bardziej brak informacji odnośnie zlecenia na start niż fakt, iż jej rolę można byłoby opisać mianem potrójnego agenta.
Wracając do swojego naturalnego, ciemnobrązowego koloru włosów i nieco zmieniając drobne aspekty swojego wyglądu, dostosowała się do swojej nowej tożsamości, przygotowując do przyjęcia zlecenia. Fakt faktem, mogła być nieco zbyt pewna siebie, zakładając, że otrzyma swoją posadę - przywykła jednak do tego, że Przymierze załatwiało takie rzeczy za nią od samego początku, umożliwiając dostęp i pole do działania. Kiedy więc otrzymała wiadomość o dacie i miejscu spotkania, pozostało jej tylko dostosować się i trafić na miejsce.
To zadanie wykonała dość sprawnie. Wtopienie się w otoczenie nie było dla niej zbyt wielką trudnością. Tymczasowa, nasycona chemikaliami farba do włosów w kolorze jasnego blondu miała trzymać się póki nie zmyje jej odpowiednim środkiem, lub do trzech dni. Przymus rozjaśniania włosów specyfikiem odszedł już dawno w niepamięć, szczególnie przy nietrwałym efekcie. Oczy Caldery w magiczno-kontaktowy sposób zmieniły swój kolor na niebieskie, a delikatny makijaż uwydatnił inne partie twarzy niż zwykle, ukazując jej twarz w nieco inny sposób. Dodała do tego elegancki ubiór i połączenie z przyjaciółką.
- ... wiem, wszystko dzieje się tak szybko! Nie wiem, jak to sama załatwię, ale Charles trzyma za mnie kciuki - trajkotała, doświadczając zabawnego odczucia wejścia w skórę biznes woman. Stukot obcasów o powierzchnię chodnika ledwo przebijał się przez gwar mijanego przez nią tłumu, absolutnie nie zwracającego na nią uwagi. - Ja za niego i za jego małe przedsięwzięcie też. Zresztą znasz mnie na tyle, że chyba nie muszę ci tego powtarzać.
Słowa odpowiedzi odezwały się w jej słuchawce, pochodzące od kobiety, której w życiu nie widziała na oczy. Odgrywającej swoją rolę w tym przedstawieniu, tak jak sama Wade, powoli zbliżająca się do restauracji. Widząc ją na horyzoncie, poprawiła nieco torebkę, w której schowany był między innymi pistolet.
- ... taak, muszę jeszcze wstąpić na moment i pożegnać się z Miles'em. Za godzinę mam wylot, a za dwie wizytę w klinice. Nie mam pojęcia, jak zdążę. Bladego.
Nie udała się do wejścia głównego, tylko tego przeznaczonego dla personelu. Jej połączenie się urwało w chwili, w której zbliżyła się do nieco mniej krzykliwego wejścia. Muszę kończyć Lucy, odezwę się jak będę w promie....
Stanęła przed drzwiami i odchrząknęła odgarniając spływające wzdłuż jej twarzy blond fale. Oszczędnym spojrzeniem omiotła domofon, kamerę, jak i zamek. Pozostało jej skorzystać z tej pierwszej opcji, przy czym dyskretnie rozejrzała się dookoła nim przekroczyła próg, sprawdzając, czy nie ma na sobie spojrzenia jakiejś obcej osoby.
Pozbywając się uśmiechu z twarzy, pokonywała kolejne metry w poszukiwaniu miejsca, do którego ją zaproszono. Również tutaj stukot jej butów oznajmiał jej nadejście z odpowiednim wyprzedzeniem, nie próbowała się bawić w skradanie. Ufała, że Konfederacja zasługuje na swoją opinię i nie trafi na fuszerkę. Fakt wybrania takiej restauracji już nieco mówił o sposobach ich działania i tego, jak się ukrywają - w końcu kto wybrałby takie miejsce na spotkanie?
Dotarła do gabinetu, w którym znajdowała się dwójka mężczyzn. Utkwiła spojrzenie w tym siedzącym za biurkiem, by następnie przenieść je na siedzącego na jednym z trzech krzeseł. Nietrudno było jej się domyślić, że trafiła na odpowiednie miejsce.
Bez słowa zajęła trzecie krzesło po lewej, obserwując pomieszczenie, jak i wsłuchując się w pochodzące z restauracji poniżej odgłosy. Nie zamierzała łamać pierwszych lodów - czekała na informacje, po które przyszła. Założyła więc nogę na nogę, torebkę położyła sobie na kolanach, a wzrok utkwiła finalnie w mężczyźnie za biurkiem, który, jeśli był Konfederatem, to przyjął doskonałą maskę.
CASUAL ARMOR THEME VOICE ⌥ MAN IS NOT WHAT HE THINKS HE IS, HE IS WHAT HE HIDES
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEN W WALCE WRECZ » 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: Restauracja „Darisa T’Kirrit”

9 paź 2015, o 08:47

Jak przystało na osobę mającą więcej szczęścia niż rozumu, Peter znów mógł bezpiecznie założyć, że "gwiazdy mu sprzyjają". Ledwie zakończył transakcję z niezbyt rozgarniętym batarianinem na Illium, a dostał zaproszenie do roboty, która gwarantowała mu kolejny zastrzyk kredytów na swoje niekończące się zachcianki. Jakby tego było mało podróż na stacje pozwalała mu sprawdzić jak Gipsy sprawuje się na dłuższym dystansie. Na szczęście jego nowa korweta spełniła wszystkie postawione przed nią oczekiwania, a nawet i więcej. King początkowo faktycznie miał problem z opanowaniem jej napędu, ale w końcu od czego jest się najlepszym pilotem po tej stronie ... po prostu po tej stronie?
Ponieważ spotkanie miało odbyć się na Cytadeli, postanowił nie pojawiać się na nim w pełnym rynsztunku bojowym. O ile lubił robić dobre pierwsze wrażenie, o tyle paradowanie w jego pancerzu, siłą rzeczy zwracającym na siebie sporo uwagi, nie było w jego mniemaniu najlepszym posunięciem. Zamiast tego ubrał się tak jak można by oczekiwać po przedstawicielu jego profesji. Skórzana kurtka narzucona na szary podkoszulek, bojówki wsadzone w wysokie, solidne buty i do tego mały upominek, czyli pas z wiszącą przy jego prawym udzie kaburą. Oczywiście, że mógł wykorzystać popularny zaczep magnetyczny, ale to nie wyglądałoby tak efektownie. Naturalnie dla wyglądu trzeba cierpieć, więc Akolita z wielkim oporem zdołał się w ogóle do niej wcisnąć, a na domiar złego cholerstwo dyndało na wszystkie strony, irytująco obijając o jego udo. Koniec końców wyglądał jednak jak zasrany Han Solo, więc kto mógł kwestionować jego gust?

Znalezienie odpowiedniego miejsca nie zajęło mu dużo czasu, ale musiał poddać w wątpliwość wybranie takiego, a nie innego lokum. Ten cały szpiegowski bajzel był mu obcy, jak przystało na gościa, który spędził kawał życia w wojsku. Szpiedzy byli dla niego gatunkiem ludzi dostarczającym gówniane dane wywiadowcze, prowadzących do tego, że ludzie jego pokroju musieli ratować sytuację. Oczywiście z typową dla siebie ignorancją odsuwał na dalszy plan myśl o tym, że ryzykują życiem, działają za linią wroga i gdyby nie oni to w ogóle generalicja nie wiedziałaby gdzie wycelować papier toaletowy, żeby podetrzeć swój zad zamiast ścierać pot z czoła.
Niemniej jednak skoro już wplątał się w całą tą konspirę, równie dobrze mógł skorzystać. Nie omieszkał więc strzelić sobie samojebki z omni-klucza przed wejściem do wielkiej, tajemniczej siedziby jakiegoś pełnego sekretów typa, który wie wszystko o wszystkich i ma dziwny akcent. Ahhh ta kinematografia. Dopiero stając pod drzwiami mógł pozbierać swój absurd i resztę zabawek, a tym samym uniknąć robienia z siebie pośmiewiska. Dlatego na spotkanie wszedł już na pełnej profesce. Przez moment planował wparować do środka z omni-kluczem i wymacać każdą ścianę w poszukiwaniu kamer, podsłuchów czy innych takich, ale ostatecznie uznał, że wcale nie wzbudziłoby to zaufania zespołu w jego umiejętności.
- Wnioskuje, że trafiłem w odpowiednie miejsce - omiótł siedzące w środku osoby, a że niespecjalnie rajcowały go brody i miał zasadę żeby nie umawiać się z osobami wyższymi od siebie, nie omieszkał poświęcić kilku dodatkowych chwil na dokładne infiltrowanie (jak przystało na prawdziwego szpiega) jedynej przedstawicielki płci pięknej.
Oczywiście, że był ostatni. Choć w ogóle tego nie planował to teraz mógł przynajmniej poczuć się lepiej, bo zmusił wszystkich do czekania na niego. Był na czas, nie wyszedł zatem na totalnego leszcza. Bez zbędnego pośpiechu mógł więc zająć ostatnie wolne krzesło i zaczekać na rozpoczęcie całego przedstawienia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja „Darisa T’Kirrit”

10 paź 2015, o 11:10

Tak, jak dotąd siedzący za biurkiem mężczyzna w zasadzie nie wykazywał większego zainteresowania gośćmi - wzrok znad ekranu uniósł tylko po to, by zarejestrować przybycie jedynej kobiety w skompletowanym zespole, by powitać ją zdawkowym skinieniem głowy i powtórzyć informację, którą przed momentem udzielił Strikerowi - tak w momencie, gdy drzwi zasunęły się za ostatnim z wchodzących potrzebował dokładnie jednej chwili, by wygasić absorbujący go dotąd komputer, rozsiąść się wygodniej na zajmowanym fotelu i przyjrzeć zasiadającym po drugiej stronie blatu gościom. Czy raczej - najemnikom, bo też nie spotykali się na herbatkę i kurtuazyjne, nic jednak nie wnoszące dyskusje.
- No dobrze - rzucił w ramach banalnego, luźnego początku, tym samym pośrednio potwierdzają, że istotnie, miejsce do którego trafili było jak najbardziej odpowiednie. W kolejnej chwili natomiast od razu przeszedł do rzeczy. Wszyscy tu zebrani wiedzieli, po co się tu znajdują - no, przynajmniej mniej więcej wiedzieli - nie było więc potrzeby bawić się w jakieś bardziej wysublimowane podchody.
- Diane Caldera. - Jak przystało na mężczyznę dobrze wychowanego, przedstawianie zespołu - które było logicznym punktem startowym całego zebrania - brodacz rozpoczął od jedynej damy w towarzystwie. - Niewiele o pani wiadomo, ale w kontekście roli, jaką zamierza pani odegrać w naszym małym przedstawieniu należałoby to potraktować jako atut, nieprawdaż? Diane będzie naszym szpiegiem, zapleczem informacyjnym. Charles Striker... - Tu spojrzenie mężczyzny przeniosło się na pierwszego przybyłego na spotkanie. - ...czyli nasze zaplecze zbrojne. Najemnik, amerykanin z kawałkiem rosyjskiej historii i epizodem więziennym, zgadza się? - Postawiony na końcu znak zapytania był raczej dyskusyjny, bo prowadzący zebranie nie czekał na odpowiedź. Jego spojrzenie płynnie przeniosło się na ostatniego z wybranych.
- Peter King, były żołnierz, pilot i utalentowany inżynier. Obecny status w papierach co najmniej skomplikowany. - Mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie, nie siląc się jednak na bardziej wymyślne żarty. Zabawianie zgromadzonych nie mieściło się w zakresie jego obowiązków. - Dla zespołu - druciarz, czyli przede wszystkim wsparcie techniczne. Ja natomiast nazywam się Feliks Yegorov i jestem przedstawicielem czwartej komórki terenowej Konfederacji S.I.A., dla której zdecydowaliście się pracować.
Wzdychając cicho, niemal bezgłośnie, Rosjanin - na takie pochodzenie zdawało się wskazywać nazwisko, mężczyzna mówił jednak bez specyficznego akcentu, co z kolei sugerowało dzieciństwo spędzone może na Cytadeli, a może w którejś z wielonarodowych kolonii - uaktywnił uśpiony dotychczas ekran projektora zawieszony ponad szklanym stołem. Na czarnej dotąd powierzchni pojawił się dobrze im znany list gończy za Bergtem, zaś na kilku mniejszych obrazach - fotografie poglądowe kopalni. Widoczne w tle budynków krajobrazy dość jednoznacznie określały środowisko, w jakim najwyraźniej przyjdzie im pracować - rdzawa paleta barw, popękane podłoże skalne i niemal nieograniczona przestrzeń wokół kompleksu wydobywczego.
- Pustkowie Minosa, Aequitas. - Obracając fotel tak, by móc spokojnie przyglądać się wyświetlanym na ekranie obrazom, Feliks założył ręce na piersi i podjął się wyjaśnień. W końcu po to się tu znaleźli, prawda? By wykroczyć poza garść zdawkowych informacji zawartych w samym ogłoszeniu. - Kopalnia irydu należąca do Mayfried Engineering. To wasz cel. To właśnie tam przebywać ma obecnie poszukiwany... Mniej więcej.
W oczy rzucała się krótka forma wypowiedzi Yegorova. Mężczyzna najwyraźniej nie znajdował przyjemności w większych występach oratorskich i to, że w ogóle przemawiać musiał, traktował jako niechciany obowiązek. Obowiązek, z którym zresztą nie do końca sobie radził. Naprawdę, pokolenia małoletnich uczniów powinny dziękować wszystkim bogom za to, że Feliks nie został nauczycielem.
- Dokładna lokalizacja Bergta nie jest znana. Zresztą, gdyby była, najpewniej byśmy tu dzisiaj nie siedzieli. - Rosjanin wzruszył ramionami. - Jej określenie to jedno z waszych zadań, drugim jest wspomniane w ogłoszeniu ujęcie zbiega. Ujęcie go - zaznaczam - żywego. Zwłoki nas nie interesują.
Przyglądając się chwilę wyświetlanemu listowi gończemu, Feliks zdecydował się wreszcie przesunąć na pierwszy plan zdjęcia kopalni. Skakanie od tematu do tematu nikomu nie służyło i Yegorov najwyraźniej zdał sobie z tego sprawę. Chcąc opanować więc swą chaotyczną wypowiedź, postanowił rozpocząć od tego, co z pewnością było istotne - samego terenu działań.
- Teren operacyjny to cały kompleks wydobywczy. Ten jest rozległy, co zresztą widać na zdjęciach. Budynek główny, rozległa infrastruktura podziemna, struktury zaplecza technicznego, baraki mieszkalne... Jest tego dużo, zorientujecie się zresztą. Kadra pracownicza to na dzień dzisiejszy ośmiuset siedemnastu zatrudnionych na etacie, pracujących w trybie zmianowym. Gdzieś w tym wszystkim może być Bergt. Najprawdopodobniej jest.
Przerywając na chwilę, mężczyzna zerknął na najemną trójkę. Nie próbował nawet udawać, że dobrze czuje się w roli ich przewodnika po całym planie.
- Odpowiednie plany - przynajmniej te, w posiadaniu których jesteśmy - dostaniecie na miejscu, czyli w zasadzie jeszcze dziś wieczorem. Wylatujecie za cztery godziny z czternastego doku. Na Aequitas zapewniamy wam całe zaplecze, w tym cztery kąty bezpieczne na tyle, byście mogli tam rozmawiać bez obaw chociażby o niepożądane towarzystwo. Dostaniecie też tymczasowy dostęp do posiadanego przez nas sprzętu. Broń, pancerze, trochę technikaliów. Wszystko czeka już na terenie kompleksu, będziecie mogli korzystać z tego, co uznacie za przydatne. Z tym zapozna was jednak Malika Teyrani, wasz koordynator w terenie. Ja... - Mężczyzna parsknął cicho. - Ja powinienem wam pewnie po prostu pogratulować pozytywnego przejścia kwalifikacji, życzyć powodzenia i po raz kolejny przypomnieć, w jakim stanie chcemy otrzymać Bergta. Martwy jest bezwartościowy. Zapłacimy wyłącznie za jednostkę funkcjonującą i w miarę możliwości - w pełni sprawną, przynajmniej intelektualnie.
Ponownie przekręcając obrotowy fotel, znów usiadł frontem ku zebranym.
- Po udanym pojmaniu poszukiwanego zapewnimy wam transport do punktu rozliczeniowego. Dostaniemy Bergta - wy otrzymacie wynagrodzenie. Sam punkt ewakuacyjny będziecie musieli jednak zorganizować sami. Nie mamy tam swoich ludzi poza Maliką... Inaczej. Wy będziecie tam naszymi ludźmi. Dajemy wam pełną swobodę działania. Teyrani nie będzie waszym nadzorcą, a doradcą i bezpiecznym kontaktem ze światem zewnętrznym, z Konfederacją. Pomoże wam wdrożyć się w procedury rządzące kopalnią i wtopić w tło, co jest o tyle niezbędne, że Bergt jest sprytny. Cholernie cwany. Podstęp wyczuwa na kilometr.
Przerywając wreszcie na dłuższą chwilę, Feliks wyraźnie oddał się porządkowaniu punktów programu i odhaczaniu w myślach omówionych skrótowo tematów. Dość jasno sygnalizował też, że to dobry moment na zadawanie pytań. Nie sprawdzając się w roli referenta, gotów był oddać inicjatywę zebranym i pozwolić, by to oni określili przebieg tego spotkania.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: Restauracja „Darisa T’Kirrit”

11 paź 2015, o 13:53

Kiedy już wrzawa po tych niezwykle obszernych profilach całej trójki opadła i wszyscy mieli raczej mniej niż więcej pojęcia o tym z kim mają do czynienia, Peter poczuł lekki niesmak. O ile pogodził już się z faktem, że jest zwykłym najemnikiem, o tyle wciąż miał spore opory przed pracą z całkowicie nieznajomymi mu osobnikami. Do tego cała ta operacja na kilometr śmierdząca jakimś szambem, z jakim Peter wolał nie mieć za wiele wspólnego. Biotyk musi jednak jeść, więc King dał upust swojej irytacji przeciągłym westchnięciem. Kiedy natomiast uświadomił sobie jak to było głośne i że zwrócił nim na siebie sporo uwagi, szybko postanowił znaleźć jakieś pytanie, co by nie wyjść na jakiegoś ułomnego.
- Czy naprawdę jesteście w stanie stwierdzić, że ten cały Bergt jest wciąż na terenie kompleksu? - Rozsiadł się na swoim krześle, roztaczając wokół siebie jeszcze trochę tej aury niewzruszonej pewności siebie. - To miejsce to moloch, masa ludzi, łatwo przejść, ubrudzić się trochę smarem, a potem po prostu zniknąć.
Akurat o zacieraniu za sobą śladów trochę wiedział, koniec końców był człowiekiem uciekającym przed organizacją, o której nie miał w ogóle pojęcia. To wymaga trochę większej finezji, bo nie wiedząc co może cię zdradzić, uważasz na każdy jeden detal. Na miejscu Bergta powtórzyłby to co sam zrobił na Omedze. Zaszyć się w tłumie, poczekać chwilę, a potem po prostu ruszyć w swoją stronę. Istnieje tylko jeden scenariusz negujący cały ten plan.
- No chyba, że ma powód by pozostać w okolicy - nic innego nie dawałoby ruskim dostatecznej pewności, by organizować te całe wielkie łowy z udziałem ich trójki. - Może inaczej - jeśli Ivo jest tam w jakimś określonym celu, poznanie go ułatwiłoby nam robotę.
No więc Feliks prawdopodobnie coś ukrywał. Nie żeby była to dla niego jakakolwiek nowość biorąc pod uwagę całą tą otoczkę rodem z filmów w stylu płaszcza i szpady. W innym przypadku całe to wielkie neoKGB byłoby tylko bandą skończonych debili, dla których 2+2 to wyższa matematyka.
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Restauracja „Darisa T’Kirrit”

11 paź 2015, o 15:21

Taki cwany, taki nieprzewidywalny. Cholera gdyby mu płacili za każdym razem za takie gadanie to by nie musiał tutaj siedzieć i kolejny raz polować na jakiegoś cwaniaka który zadarł z nie tymi co trzeba. Za każdym razem większość takich cwaniaków kończyła z swój żywot wystarczająco szybko, oczywiście jeśli pozwalały na to warunki. Gorzej w tym przypadku że trzeba będzie go złapać, czyli to będzie walka na jego warunkach, na terenie który zna.
Widać praca z sektorze prywatnym dużo się nie zmieniła. Wynajmujesz najemników do odwalania brudnej roboty, potem zrzucasz na nich winę jeśli coś spierdolą, a jeśli uda im się wykonać misję odstrzeliwujesz ich w punkcie wymiany. Miał nadzieję że będzie inaczej ale modus operandi rzadko wygląda inaczej i nie przy takiej ilości kredytów za łepek jakiegoś typa. Nie pamiętał żeby Rosenkov wystawił kiedykolwiek za kogoś taką sumę.
-Panie Yegarov, chciałbym się dowiedzieć jakim cudem tak wielka organizacja jak wasza nie posiada własnych ludzi do wykonania dość prostego w założeniach zadania że musicie wynajmować do tego osoby trzecie?
Oparł się o krzesło. Przeklinał swój wzrost ponieważ rzadko kiedy trafiał na rzeczy przystosowane dla kogoś jego postury. Nic nigdy do końca nie było dla niego wygodne.
-I jeszcze jedno pytanie, czy straty wśród ludności cywilnej są problemem?
Wolał wiedzieć to o wiele wcześniej żeby później się nie zdziwić że mu ucięli przez to pieniądze z nagrody. Spojrzał na swoich towarzyszy. Czuł się jak w pieprzonych gwiezdnych wojnach, Han Solo, Księżniczka Leia, a on jak Chewbacca. Pytanie które zadał King nie zdziwiło go za bardzo, ale miał rację. Jeśli koleś chowa się po jakiś prywatnych kopalniach to musi mieć jakiś powód, mało kto chce się kryć w miejscach aż tak bardzo monitorowanych i które są na widoku. Zamiast 3 najemników, lepiej byłoby wynająć Krwawą Hordę i zaatakować masą. Znalezienie go by zajęło by o wiele mniej czasu i ułatwił by złapanie, gdyż zapewne uniemożliwiłoby to łatwą ucieczkę z kompleksu.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Heather Wade
Awatar użytkownika
Posty: 44
Rejestracja: 19 cze 2014, o 22:33
Miano: Heather "Sage" Wade
Wiek: 34
Klasa: szpieg
Rasa: człowiek
Zawód: Obecnie szpieg wynajęty przez Konfederację.
Postać główna: Hawkmaster 3000
Lokalizacja: Aequitas
Status: Agentka wywiadu o stopniu S4, podległa jedynie generalicji Przymierza, znana pod różnymi nazwiskami. Obecnie Diane Caldera
Kredyty: 9.530

Re: Restauracja „Darisa T’Kirrit”

11 paź 2015, o 19:14

Słuchała w skupieniu wszystkiego, co miał im do powiedzenia koordynator. Przyjęła też do wiadomości role dwójki pozostałych mężczyzn, zastanawiając się, jak sprawdzą się na terenie ośrodka. Również miała swoje kilka pytań - a przynajmniej kilka z tych wszystkich kłębiących jej się w glowie planowała zadać.
- Jak w pierwszej kolejności dowiedzieliście się, że Ivo jest na miejscu? Są przyjemniejsze miejsca do zaszycia się niż kopalnia - z jej ust padło pierwsze pytanie, wyrażające wątpliwość. - Chyba, że, jak mówi pan King, Bergt posiada swój cel w przebywaniu na terenie kopalni, o którym nam nie powiedziano.
Oczywiście, że cała sprawa śmierdziała, ale Wade nie przejawiała swojej niechęci do podjęcia się zadania. Z doświadczenia wiedziała jak wyglądają zlecenia dla wielkich korporacji, a czym innym w tym momencie była Konfederacja? Skomplikowane układy, nielegalne działania, brak informacji i brak zainteresowania ludnością cywilną, co, jeśli przypuszczenia Heather się sprawdzą, jest odpowiedzią na pytanie zadane przez najemnika.
- Oprócz tego, jakie są nasze role na terenie kopalni? Wchodzimy po prostu jako część tłumu nowych górników i zaczynamy machać kilofami? - z nutą drwiny skończyła pytanie przytoczeniem staroświeckiego sposobu wydobywania rud z ziemi. - Nie każdy z nas posiada wyszkolenie do obsługiwania maszyn wydobywczych i na tym etapie możemy już spalić swoje przykrywki.
Przełożyła nogę na nogę i wyprostowała się w krześle, myśląc już o trzeciej kwestii, o którą zmuszona była zapytać.
- Co w kwestii naszego ekwipunku? Jest szansa na jego przemycenie, czy możemy wykorzystać wyłącznie to, co znajduje się już na terenie kompleksu?
Ta kwestia była kluczowa. Yegerow wspominał, że posiadają broń w ośrodku, ale była to sytuacja kłopotliwa. Ciężko będzie zachować im przykrywkę jeśli będą paradować w pancerzach bojowych, więc prawdopodobnie większość misji spędzą bez nich. Chyba, że w tym kompleksie wydobywczym zwyczaje panowały inne. Tak czy siak, niezwrócenie na siebie uwagi, nawet w takim zatłoczonym miejscu, będzie graniczyło z cudem. Przynajmniej w kwestii Wade jeśli będą ze sobą nosić broń wcześniej niż przy ostatniej fazie misji, szansa na ich niewykrycie spadnie na łeb na szyję.
CASUAL ARMOR THEME VOICE ⌥ MAN IS NOT WHAT HE THINKS HE IS, HE IS WHAT HE HIDES
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEN W WALCE WRECZ » 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja „Darisa T’Kirrit”

11 paź 2015, o 20:13

Gdy tylko przebrzmiały wszystkie pytania, Yegorov skinął lekko głową. Wszystkie z poruszonych problemów miał sens, na wszystkie był też w stanie odpowiedzieć. Zmieniając więc tylko kolejność omawiania przytoczonych kwestii - nie tyle pod kątem priorytetów, ale po prostu wygody odpowiedzi - mężczyzna bez zwłoki przystąpił do wyjaśniania kolejnych zagadnień.
- Bardzo dobre pytanie, panie Strike. - Na pierwszy ogień biorąc pytanie Charlesa, Feliks uśmiechnął się nieznacznie. Ten, kto w wyrazie tym dostrzegłby rozbawienie, wcale by się nie pomylił - Rosjanin rzeczywiście uśmiechał się tak, jak mógłby uśmiechać się po całkiem trafnym żarcie. - Obawiam się, że wszystko sprowadza się do zasad, jakimi kieruje się nasza organizacja. Wbrew temu, co zwykło się o nas mówić - szczególnie Przymierze wymyślało całkiem barwne plotki - nie jesteśmy nieokrzesaną watahą prymitywów i nie załatwiamy wszystkiego argumentem siły i podstępu. Szczerze mówiąc, nasza działalność w dużej mierze zaczęła koncentrować się na działaniach, nazwijmy to, czysto handlowych. Każda umowa biznesowa potrzebuje zaś co najmniej dwóch stron, więc... - Mężczyzna wzruszył lekko ramionami. - Mayfried Engineering to jeden z naszych ważniejszych kontrahentów, a my nie mamy w zwyczaju wchodzić na podwórko swoim współpracownikom. Teoretycznie w tej chwili mielibyśmy pełne prawo to uczynić, tym niemniej... Cóż, to delikatna sprawa. Pomimo wszystkich ewentualnych spięć, szkoda byłoby utracić kontrakt takiej rangi. Jeśli istnieje możliwość załatwienia sprawy w sposób nieco mniej... inwazyjny, jesteśmy skłonni z niego skorzystać. Stąd zlecenia dla was.
Yegorov zamilkł na chwilę, by już w kolejnej płynnie przejść do kolejnego tematu. Zagadnienie to nie zostało poruszone wcześniej, teraz jednak stało się naturalnym ciągiem dalszym pytania Strikera.
- Sądzę więc, że nie będzie dla was zaskoczeniem, że w razie niepowodzenia do niczego się nie przyznamy. - W kłamstwa na temat specyfiki wzajemnej współpracy bawili się tylko amatorzy, poważna instytucja, jaką była Konfederacja, od razu stawiała sprawę jasno. To, wbrew pozorom, oczyszczało atmosferę i umożliwiało skuteczniejszą współpracę. - Kwestia wystosowanego przez nas ogłoszenia to jedno, poza tym jednak zadbaliśmy o brak ewentualnych śladów. Jeśli wpadniecie, będziecie musieli poradzić sobie z tym sami. - W tej chwili logicznie byłoby sprawdzić, co z otrzymanymi zaproszeniami - te przecież dowodem spokojnie być mogły, gdyby... Gdyby faktycznie na omni-kluczach zostały. Wiadomości musiały być jednak zaopatrzone w swego rodzaju mikrowirus, który nie tyle usuwał, co po prostu uszkadzał otrzymaną informację, czyniąc ją niezdatną do odczytania.
- Nie bądźmy jednak pesymistami. Jak zauważył pan Striker, zadanie jest w istocie dość proste, czyż nie? - Yegorov uśmiechnął się nieznacznie. - Jeśli chodzi o samego Bergta, to istotnie, jego zachowaniem kierować mogą pewne konkretne cele. Pomijając już fakt, że w takim molochu zwyczajnie łatwo jest pozostać niezauważonym, to znów wracamy do tematu umowy handlowej łączącej nas z Mayfried. Bergt o umowie tej, oczywiście, wiedział, co w połączeniu z faktem, że zabrał ze sobą część naszych akt technologicznych... - Mężczyzna przerwał na moment, by wznowić wyjaśnienia w nieco inny, prostszy sposób. - Sądzimy, że w grę wchodzić może chęć sprzedaży wykradzionych schematów poza oficjalnym kanałem zbytu. Nasi kontrahenci, poza tym, że sami mogą chcieć skorzystać z okazji, są też niesławnym potentatem na czarnym rynku. To nie jest powszechnie znany fakt, tym niemniej placówki Mayfried są skrzyżowaniami wielu, nazwijmy to, alternatywnych linii handlowych.
Ta ostatnia wiadomość nie była nowością dla Heather. W tym, co wiedziała, nie było wprawdzie nic pewnego, w kuluarach szpiegowskich Przymierza rzeczywiście mówiło się kiedyś o pobocznej działalności Mayfried Engineering. Z racji braku silnych dowodów - wszystko sprowadzało się w zasadzie do plotek - nie podjęto dotąd żadnych bezpośrednich działań wyjaśniających ten temat, najwyraźniej jednak podobna bezczynność mogła być błędem.
- Mówiąc wprost, Bergt może być tam nie tyle z racji łatwości ukrycia się, co w interesach. Z kim konkretnie miałby handlować - cóż, tego nie wiemy. Zbadanie wszystkich możliwych szlaków jest o tyle trudne, że klienci korzystający z pośrednictwa Mayfried bardzo cenią sobie prywatność i bezpieczeństwo transakcji.
Milcząc przez dłuższą chwilę, Feliks zwrócił się potem ku Heather - kolejne pytania, na które zamierzał odpowiedzieć, było sformułowane właśnie przez nią.
- Nie do końca tak bym to ujął, ale rzeczywiście, mniej więcej o to nam chodzi. Może nie o "machanie kilofami", ale o wejście w rolę pracowników. To najprostszy sposób na dostanie się do środka. Proszę się jednak nie obawiać o brak kompetencji. Za górnika robić będzie tylko pan King... - Feliks skinął głową ku Peterowi. - ...przy czym zatrudnienie będzie miał pan w jednostce zabezpieczającej tunele. Nie wymaga to znajomości specjalistycznego sprzętu wydobywczego, posiadana przez pana wiedza inżynieryjna, w połączeniu z kursem przygotowawczym zapewnianym na miejscu przez kopalnię, z pewnością wystarczy. Pana obowiązki będą sprowadzały się przeważnie do kontroli sprawności struktur zabezpieczających - wszelkiego rodzaju czujników, stelaży podtrzymujących czy wentylacji - oraz, sporadycznie, oczyszczania zawałów. Miał pan już do czynienia z kontrolowanymi eksplozjami materiałów wybuchowych?
Dając Peterowi chwilę na odpowiedź, Yegorov zwrócił się potem do pozostałej dwójki.
- Pan Striker zostanie nowym ochroniarzem kompleksu. Tutaj nie możemy przewidzieć, gdzie dostanie przydział - będzie świeżakiem, stąd nie należy oczekiwać nie wiadomo czego - tym niemniej z pewnością otrzyma kilka przydatnych uprawnień, w tym, oczywiście, możliwość jawnego obnoszenia się z bronią. Jeśli natomiast chodzi o panią - cóż, będzie najtrudniej. Nie mamy dla pani etatu, bo jedno stanowisko mogłoby być niepotrzebnym utrudnieniem. Z racji pani roli konieczny będzie zapewne dostęp do różnych sektorów działalności placówki, stąd jedno oficjalne stanowisko nie byłoby rozwiązaniem. Zakładam, że niezbędna będzie mobilność, podejmowanie się różnych zajęć i wykorzystanie ogromu kadry pracowniczej. Najlepiej byłoby, żeby nie została tam pani w ogóle zauważona, ale... - Mężczyzna wzruszył lekko ramionami. - Wystarczy nam, jeśli po prostu nie rzuci się pani w oczy zanadto. To zaś prowadzi nas do delikatnego tematu poruszonego przez pana Strikera. Ofiary cywilne. Jesteśmy ludźmi, drodzy państwo, jasnym więc, że wolelibyśmy ich uniknąć. Wszyscy wiemy jednak, że są sytuacje wymagające specjalnych środków, stąd nie narzucamy kategorycznego zakazu. Jeśli unieszkodliwienie jakiejkolwiek osoby okaże się konieczne, zezwalamy na to. Zaznaczam jednak, że śmierć jest ostatecznością. Ufam, że większość sytuacji spornych mimo wszystko da się rozwiązać inaczej.
Rosjanin chrząknął cicho, przez moment analizując, czy odpowiedział na wszystko. Najwyraźniej kontrola ta wyszła pozytywnie, bo już w kolejnej chwili Feliks przeszedł do ostatniego, w gruncie rzeczy najprostszego zagadnienia.
- Wniesiemy wam wszystko, co będziecie chcieli zabrać, oczywiście w granicach rozsądku. Wasz koordynator, Teyrani, jest na oficjalnym zatrudnieniu w tamtejszej logistyce, nadzoruje transporty ładunków - przede wszystkim sprzętu, części serwisowych - do i z kopalni, przemycenie ekwipunku nie będzie więc problemem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Restauracja „Darisa T’Kirrit”

11 paź 2015, o 21:11

Uśmiechnął się do Yegorova, przypominał mu trochę swoich starych pracodawców. W sumie jemu nie musiał aż tak opisywać działania ich "firmy" bo sam dobrze wiedział jak to wygląda chociaż misji infiltracyjnych nienawidził. Roboty takie jak ta zawsze zajmowały od cholery czasu i zasobów, a nigdy nie było się pewnym czy wszystko pójdzie zgodnie z planem.
-Panie Yegorov, nie lepiej by było gdyby nasza koleżanka udawała siostrę lub żonę któregoś z nas? Z tego co pamiętam korporacje zapewniają warunki mieszkalne dla rodziny. Ułatwiło by to chociaż powód dlaczego tam jest.
Wyciągnął paczkę fajek i zapalniczkę, trzymał ją w dłoniach. Naprawdę chciało mu się palić, zdechnie prędzej na raka niż na jakiejś robocie.
-Sugerował bym żeby udawała ona kogoś z rodziny Pana Kinga. Odwróciło by to uwagę na tyle że na spokojnie mógłbym kasować informacje jeśli ochrona zaczęła by się nią interesować. Zresztą bądźmy szczerzy, osoba klasy Pani Caldery bardziej pasuje do niego. Ja wyglądam hmm...dość brutalnie, za to on bardziej z klasą. Więc jeśli dossier naszych alter-ego nie są jeszcze przygotowane chciałbym wnieść o taką niewielką zmianę.
Wyjął papierosa z paczki. Odpalił go i mocno się zaciągnął, mało go interesowało czy pasuje to teraz Rosjaninowi. W tej chwili chciał załatwić sprawy na które już nie będzie miał wpływu.
-Jeśli chodzi o mnie, chciałbym już powoli się zbierać. Już zajmowałem się takimi rzeczami jak Pan pewnie już wie.
Wstał już z krzesła, jednak spytał się o jeszcze jedną rzecz.
-Jak bardzo możemy ufać Pani Teyrani?
Oparł się o mebel, zaciągnął się papierosem i zrzucił popiół do kosza na śmieci obok biurka. Chociaż trochę kultury trzeba było okazać, zresztą bardzo szkoda mu było tego ładnego drewnianego parkietu. Robota zapowiadała się ciekawie, już dawno nie pracował z profesjonalistami. 2 lata współpracy z kryminalistami najgorszego sortu może była ciekawą odskocznią, jednak praca z ludźmi co znają się na robocie była o wiele bardziej interesująca. Trochę źle się czuł z tym że znowu będzie musiał zabić od czasu do czasu jakąś niewinną duszyczkę w imię kolejnej korporacji. Jednak na kredytach nie spał, a ryzyko zapisania się do jakiegoś smutnej grupy najemniczej było coraz bliżej. Cóż, znowu obciąży sobie sumienie o parę osób, ale oferta była zbyt lukratywna żeby ją odrzucić.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Heather Wade
Awatar użytkownika
Posty: 44
Rejestracja: 19 cze 2014, o 22:33
Miano: Heather "Sage" Wade
Wiek: 34
Klasa: szpieg
Rasa: człowiek
Zawód: Obecnie szpieg wynajęty przez Konfederację.
Postać główna: Hawkmaster 3000
Lokalizacja: Aequitas
Status: Agentka wywiadu o stopniu S4, podległa jedynie generalicji Przymierza, znana pod różnymi nazwiskami. Obecnie Diane Caldera
Kredyty: 9.530

Re: Restauracja „Darisa T’Kirrit”

11 paź 2015, o 22:47

Zaskakująco duże przywiązanie do dbania o minimum ofiar w trakcie wykonywania zlecenia. Wade wątpiła, by był to efekt empatii członków Konfederacji - bardziej większe ryzyko, że przyciągną do siebie sępy i ktoś wywęszy ich związek z tajemniczymi zgonami.
Kopalnia i szlaki handlowe przez nią przechodzące wyjaśniały współpracę między Konfederacją a firmą prowadzącą wydobycie. Jak i, przynajmniej częściowo, dawały im odpowiedź na pytanie o cel Bergta wewnątrz. Odsłaniały jedną zasłonę tajemnicy - inna sprawa, że za tą znajdowało się pierdyliard innych.
Plan dla niej natychmiast wywołał u niej zmieszanie. Oczywiście, był do wykonania, ale miał tyle dziur, że ich cała eskapada mogła dla niej posypać się jeszcze pierwszego dnia. Zbyt wiele czynników miało w scenariuszu Feliksa dziury, by mogli sobie pozwolić na takie ryzyko. Na szczęście, Striker również to zauważył i od razu zareagował.
- Pan Striker ma rację. Jest zbyt duża szansa, że ktoś zauważy zniknięcie pracowniczki w jej pierwszy dzień, a pojawienie się kogoś w następny. Kompleks jest duży, ale środowisko pracownicze i jego grupki niekoniecznie. Rodzina trzyma się kupy.
Oczywiście, rodzeństwo byłoby trudniejsze niż małżeństwo. Pierwsza opcja to więcej lat spędzonych razem do ogarnięcia, plus możliwość zakwestionowania wspólnych cech. Więcej pracy.
- Będąc żoną któregoś z was mogę przebywać w naszym wspólnym mieszkaniu pracowniczym oficjalnie i nie przykuję dużej uwagi, bo nie będę miała styczności z wieloma pracownikami w ciągu dnia. Łatwo więc będzie mi zmieniać posady i wracać na wieczory do pierwszej tożsamości.
Przeniosła swój wzrok na Strikera, który rozbawił ją swoim stwierdzeniem o brutalności.
- Mógłby Pan się zdziwić. Byłabym kiepska w tym, co robię, gdybym nie potrafiła się dostosować do zmiany charakteru.
Powróciła ze swoją uwagą do Yegarova, kiwając głową na potwierdzenie jego możliwości przerzucenia przedmiotów. Te też wybrała już z rozwagą.
- Ekwipunek mam już przygotowany. Ze swojej strony mam tylko sugestię przerzucenia również tłumików do broni. Nawet jeśli, oczywiście, postaramy się uniknąć strat w ludności cywilnej.
Inaczej zabijanie w miejscach cichszych, oddalonych od stref wydobycia, byłoby niemożliwe, a przynajmniej nie przy pomocy broni palnej. Oczywiście zawsze najpierw trzeba będzie myśleć o tym, jak odpowiednio przedstawić śmierć danej osoby, by przykuć do niej jak najmniej uwagi, ale na wszelki wypadek Heather wolała mieć przy sobie pistolet, a nie omni-ostrze.
CASUAL ARMOR THEME VOICE ⌥ MAN IS NOT WHAT HE THINKS HE IS, HE IS WHAT HE HIDES
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEN W WALCE WRECZ » 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: Restauracja „Darisa T’Kirrit”

12 paź 2015, o 09:08

- Ta - rzucił od niechcenia wyrażając swoje poparcie dla propozycji reszty. - Chcesz, żeby ktoś nie rzucał się w oczy na pełnej spracowanych roboli planecie to nie szukasz modelki, tylko otyłej starszej pani z parchem na nosie.
Ciężko było mu zrozumieć logikę, którą kierował się Yegorov, ewentualnie jego przełożeni. Chyba jednak nigdy nie słyszeli bandy gwiżdżących budowlańców kiedy pod rusztowaniem przechodzi jakaś choć połowicznie atrakcyjna przedstawicielka płci przeciwnej. Patrząc na Heather, bezpiecznie mógł spodziewać się pierwszych oświadczyn w okolicy połowy drugiego tygodnia.
- Żona jest najrozsądniejszym rozwiązaniem, przynajmniej okoliczna klasa robotnicza będzie trzymała jakikolwiek dystans.
Mówił to z możliwie jak największą obojętnością. Jakby nie patrzeć, King nie pierwszy raz w życiu widział atrakcyjną kobietę, więc aktualnie traktował to bardziej jak pracę, co skutecznie eliminowało jakiekolwiek oznaki ekscytacji.
Pytanie Feliksa w gruncie rzeczy zignorował. Nie, nigdy nie miał tej niebywałej przyjemności jaka wiązała się z kontrolowanym wysadzaniem dziury w ziemi. Wiedział jednak gdzie i pod jakim kątem zaaplikować torpedę, żeby wysadzić generator tarcz, ale nie tknąć napędu, więc spokojnie mógł założyć, że poradzi sobie śpiewająco.
Jedyne co mu przeszkadzało to fakt, że dostał taką, a nie inną rolę w tym całym przedstawieniu. Idealnym rozwiązaniem byłoby wpakowanie w rolę jakiegoś gościa od ogólnie pojętego wsparcia technicznego. Miałby wtedy dostęp do każdego sensora, czujnika, panelu i całej reszty syfu w całym kompleksie. Jakby nie patrzeć rzeczy psują się też w super zabezpieczonych gabinetach kierownictwa. Idealna pozycja, by zaaplikować tu i tam podsłuch. Domyślał się jednak, że tego typu dostęp wymagałby od ich szczodrych pracodawców trochę większej gimnastyki, a twardo obstając przy utartych schematach, postanowili nie ułatwiać im zadania.
W zasadzie nie miał już więcej pytań, więc zamiast siedzieć i gapić w ścianę, aktywował swój omni-klucz, a następnie zaczął przeszukiwać extranet w poszukiwaniu dodatkowych informacji. Oczywiście był niemal pewien, że dostaną to czego potrzebują od swoich opiekunów, ale takie działania pozwalały mu na dobre wejść w zlecenie i skoncentrować na zadaniu. Zresztą wolał działać niż gadać, więc najchętniej byłby już w drodze do tej zasranej kopalni zamiast dywagować na te czy inne tematy. To co najważniejsze i tak już zostało powiedziane, reszty dowiedzą się u celu.
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja „Darisa T’Kirrit”

12 paź 2015, o 19:27

Yegorov nie wtrącał się aż do chwili, gdy najęta trójka sama ustaliła, w jakiej roli widziałaby Wade. Dopiero wtedy skinął głową, jednocześnie odpowiadając także na dość bezpośredni komentarz Petera.
- Jeżeli pani Caldera jest tak dobra, jak zdaje się sugerować jej CV, uroda nie powinna być tu żadnym problemem - stwierdził po prostu, tym samym wskazując, co tak naprawdę liczyło się w kwalifikacjach. Gdyby najważniejszym kryterium była przeciętna aparycja, odpowiednich kandydatów zapewne byłoby aż nadto. - W każdym razie nie widzę przeszkód, by tak to rozwiązać. Panna Diane spokojnie może zostać pana żoną. Jeśli zaś chodzi o Malikę... - Mężczyzna wzruszył ramionami i uśmiechnął się z rozbawieniem, przy czym uśmiech ten spełzł powoli, gdy Rosjanin zerknął ku Strikerowi. - Nie widzę powodów, dla których mielibyście poddawać jej lojalność w wątpliwość. Jest jedną z naszych bardziej cenionych agentek, dlatego właśnie to ona trafiła do Mayfried - jako pośrednik i egzekutorka umów, a teraz także wasze wsparcie.
Tymczasem Peter nie zamierzał tracić czasu i już pomiędzy jednym słowem a drugim przystąpił do podstawowego researchu, który mogli wykonać już teraz. Po wpisaniu losowo kilku haseł - takich jak Mayfried Engineering czy chociażby placówka Mayfried Aequitas - nie otrzymał wprawdzie nic, czego nie mieliby zapewne otrzymać od pracodawców, tym niemniej zyskał przynajmniej nieco szerszy pogląd na to, gdzie mieli pracować.
Sama kopalnia rzeczywiście kompleksem była dużym. Nigdzie nie podano wprawdzie, ile metrów kwadratowych zajmują łącznie wszystkie jej zabudowania, tym niemniej konkretna porcja dodatkowych zdjęć dawała jakiekolwiek pojęcie o zakresie działań. O skali przedsięwzięcia, jakim był ten konkretny obiekt wydobywczy, świadczyły też nazwy instytucji wykorzystujących pochodzący stąd iryd - Elanus Risk Control Services, Elkoss Combine, Kassa Fabrication czy nawet przez Przymierze - potwierdzała to też opinia wystawiona przez konsultanta T-GES Minerals, potwierdzająca czystość i wysoką jakość surowca. Generalnie poza orientacyjnym spisem zabudowań wchodzących w skład kompleksu (te nadal było jednak bardziej szczegółowym, niż zafundowane im przez Yegorova) oraz nazwiskami, które udało się odnaleźć na oficjalnych, powszechnie dostępnych stronach nie było tego dużo. Właściwie nic, co można by potraktować za informacje wyraźnie cenne czy w jakiś sposób prywatne, niedostępne dla opinii publicznej.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Tymczasem samo spotkanie dobiegło końca. Powiedziane zostało wszystko, co powinno, nie pozostało więc nic innego jak rozejść się i przygotować do drogi. Yegarov przypomniał więc jeszcze tylko o zbliżającym się wylocie - pozostały im trzy godziny z hakiem - z czternastego doku, zasugerował, by w miarę możliwości zapakować zabierany w ekwipunek w jedno miejsce - do skrzyni czy typowego pudła transportowego, tak, by łatwo było przepakować to do większych skrzyń z logiem Mayfried - oraz, ostatecznie, życzył powodzenia. Jego rola w tym miejscu była zakończona.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Okręg Kithoi”