Okręg Kithoi słynie między innymi z tego, że na jego terenie znajdują się Główne Archiwa Rady, amfiteatr im. Taralosa, Edroki Plaza, Larathos Institution czy Kithoi Point.

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Nora Chory

15 maja 2015, o 21:55

Tego wieczora wybitnie nie miała ochoty na przekonywanie ochrony w lepszych klubach, by wpuścili ją do środka. Nie chciało się jej nakładać eleganckiej sukienki i po raz kolejny modyfikować tożsamości w omni-kluczu, by zrobić z siebie kogoś ważnego i bogatego. Po prostu potrzebowała wyjść z domu, chociaż na chwilę, zobaczyć jakichś ludzi, bo przecież w mieszkaniu wciąż była sama z kotem. A ten nie był szczególnie rozmowny, chociaż dobrze im się spędzało razem czas.
Nałożyła zwykłe jeansy i luźną koszulę, choć standardowo nie dopięła wszystkich guzików - to było już przyzwyczajenie, wiedziała co zrobić żeby przyciągać spojrzenia i czasem robiła to automatycznie. Rozpuszczonym włosom pozwoliła opadać na ramiona. Nasypała kotu jedzenia przed wyjściem, bo nie wiedziała przecież kiedy wróci i zabrała się z mieszkania, dokładnie zamykając za sobą drzwi. Wiedziała jak funkcjonuje ona sama i podejrzewała że na Cytadeli jest co najmniej kilka takich samych osób, a nie chciała wrócić i zobaczyć, że kiedy jej nie było, wszystko co wartościowe zostało wyniesione. Arrow nie byłby zadowolony, gdyby nie miał na czym oglądać swojej kolekcji vidów.

Do Nory weszła przypadkiem, podążając za jakąś roześmianą parą. Nie znała jeszcze Cytadeli i pewnie dużo czasu zajmie jej nauczenie się, jak stacja funkcjonuje. Spędziła tu raptem kilka dni, zanim ją opuściła i dopiero teraz miała chwilę na zwiedzanie, które - jak zwykle - rozpoczęła od barów. Sama nie wiedziała, jak to się działo, ale takie miejsca jakoś ją... przyciągały. Pełne beztroski, procentów i nieostrożnych, pijanych ludzi, stawały się wręcz idealnym miejscem na łowy.
Chociaż właściwie to nie wiedziała, czy powinna się teraz tym zajmować. Czy w ogóle wypadało. Wciąż czekała na zlecenie od HC, chociaż jedną wiadomość informującą ją co ma ze sobą zrobić. Ale omni-klucz milczał jak zaklęty.
Usiadła przy barze, zamawiając najprostszego drinka z możliwych - najtańszego też - z soku i wódki i obróciła się na stołku, opierając się o kontuar łokciami. Liczyła na to, że tym razem nie będzie tu żadnego samosądu ze strzykawkami w zgięciu łokcia i topienia się we krwi. Chciała tylko miłego wieczoru. Rozejrzała się. Każdy wyglądał na zajętego, każdy miał swoje towarzystwo, poza nią... i jednym drellem, po drugiej stronie baru. Uśmiechnęła się do niego, jeśli ją zauważył, ale nie wstała. Może nie miał ochoty na rozmowę, może zapijał smutki. Upijanie się na smutno nie sprzyjało przecież socjalizacji. Napiła się drinka, kiedy barman postawił go obok jej łokcia i westchnęła. Taki spokój.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Nora Chory

16 maja 2015, o 16:06

Deriet nie był dobry w beztroskim spędzaniu czasu. Nie przywykł do rozrywek, ani do biernego życia. Dla niego wyzwania stanowiły esencję istnienia i siedzenie w barze samemu nie było w jego typie. No ale nie był też głupcem, ani kimś kto wywołuje walki dla samej satysfakcji. Był w sumie normalnym facetem żyjącym z dnia na dzień który nie wywołuje konfliktów póki te same go nie znajdą.
Wracając do baru drell leniwie przyglądał się każdemu z klientów, bo obecnie nie miał nic innego do roboty podczas popijania drinku. Tak jak myślał, samotny wypad do baru nie był zbyt ekscytujący, a po chwili takie siedzenie na krześle i sączenie drinka zaczęło go nużyć. Ubrany był obecnie tak jak zazwyczaj, czarna, rozpięta koszula i długi, szare jeansy. Lubił ten strój, ponieważ był swobodny i wydawało mu się że czerń dobrze współgra z zielenią.

Ostatni raz był w klubie spory czas temu i dodatkowo nie w sprawach związanych z rozrywką, a pracą. Zrobił wtedy w Zaświatach niezłą burdę gdy jego ochroniarze jego celu nie byli zadowoleni że zabił z zaskoczenia ich szefa. Takie zazwyczaj miał kontakty w klubach, może dwa razy był w takim miejscu w sprawach rozrywkowych, a z piętnaście, bo jego cel akurat w jednym z nich przebywał. Jakby nie patrzeć był stałym klientem. Niektórzy to pewnie by go rozpoznawali, gdyby nie to że wtedy miał hełm na głowie.
Wszyscy siedzieli w towarzystwie, a tylko drell samotnie, to dawało mu znak ze przed przyjściem tutaj, powinien kogoś zaprosić. No ale teraz było już za późno, gdy nagle dostrzegł przy drugim końcu baru ludzką kobietę która uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech i nie czekając długo wstał.
Może dostanie w zęby, może ta go oddeleguje z kwitkiem, a może chociaż na chwilę sobie porozmawiają. W końcu raz się żyje.
Szybkim krokiem podszedł do kobiety i uśmiechnął się jeszcze raz. Teraz mogła zobaczyć jego ręka jest usztywniona i zawieszona na temblaku.
- Można się dosiąść? - spytał wskazując miejsce obok niej. - Nie chciałbym się narzucać, ale uznałem że w takich miejscach warto znaleźć sobie towarzystwo.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Nora Chory

16 maja 2015, o 17:39

I podszedł do niej. W sumie tego się spodziewała, biorąc pod uwagę że była widocznie sama. Zakręciła słomką w drinku i obróciła się na stołku w jego stronę. Jej wzrok padł na temblak i wrócił z powrotem na twarz drella, tym razem lekko rozbawiony.
- Zły dzień, hm? - oparła się łokciem o kontuar i wyprostowała się nieco. - Można, proszę.
Czubkiem buta wskazała barowy stołek obok siebie, po czym skrzyżowała nogi w kostkach. Przez chwilę nic nie mówiła, udając mocne zaangażowanie w powolne sączenie drinka przez słomkę. Drell. Nigdy nie miała bliższej styczności z przedstawicielem tej rasy. Na swoje ofiary zwykle wybierała ludzi, ewentualnie turian, bo mieszkała z jednym przez długi czas. O zielonych wiedziała tylko tyle, że pamiętali wszystko. To nie zapowiadało się dobrze, czasem wolała jak ją zapominano.
- Na pewno nie przychodzi się w takie miejsca, żeby siedzieć w samotności i obserwować, jak bawią się inni - wzruszyła ramionami, uśmiechając się lekko. - Jestem Julie, a ty?
Zanim się zdążyła zastanowić, podała kolejne przypadkowe imię, jakie przyszło jej do głowy. Nie to, żeby planowała dziś zrobić coś, do czego fałszywa tożsamość była jej potrzebna, to po prostu działo się samo. Nie potrafiła przedstawić się jako Irene. To imię nie mogło jej przejść przez gardło od wielu lat i pewnie długo się to nie zmieni.
- Co się stało? - spytała, wskazując usztywnioną rękę. Ona nigdy sobie niczego nie złamała. To mogło być szczęście, albo jej wrodzony refleks. - Nie dziwię się, że wylądowałeś z nudów w barze. Bez jednej ręki nie nadajesz się do niczego poza piciem, hm? - uśmiechnęła się szeroko i obróciła się na stołku z powrotem tyłem do baru, tak, by oprzeć się o niego łokciami.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Nora Chory

16 maja 2015, o 18:15

Cóż, Deriet lubi pracować sam, rozmyślać sam, ale i on czasem potrzebuje towarzystwa. Nie żeby od razu chciał ją zaciągnąć do łóżka, mimo iż kobieta z niej ładna, ale dla samego pobytu wśród ludzi. Nie można było przecież się alienować i trzymać z dala od ludzi. Na misjach to liczyło się zgranie, mało kto potrafił się zgrać z cichym zabójcą dlatego wolał pracować sam, ale w barach to co innego. Lubił rozmawiać ,flirtować i odciągać się od pracy chociaż zdarzało mu to się rzadko.
- Cóż, dziś całkiem spokojny. Zwolnienie zdrowotne z pracy. - rzekł z lekkim uśmieszkiem siadając.
Sam upił trochę swojego drinka i zlustrował ją ponownie od stóp do głów swoimi dużymi oczami czarnymi niczym noc. Co by nie było, nikt nie może powiedzieć że kobieta nie była atrakcyjna, możliwe że zaraz dostanie po głowie od jakiegoś gościa że zarywa do jej dziewczyny. Wolał się zabezpieczyć.
- Deriet. Miło mi poznać. Czekasz tu na kogoś? Nie chciałbym zaraz wdać się w jakąś bijatykę za podejrzewam że podbijam do czyjejś dziewczyny. - wyszczerzył lekko zęby i rozejrzał się ponownie po klubie, ale jak na razie nikogo ani widu ani słychu.
On sam podawał swoje imię normalnie. Podczas zleceń i tak nikt nie poznawał jego prawdziwego imienia, a podczas normalnego życia nie ukrywał się wcale a wcale. W końcu jak się ma hełm całkowicie zasłaniający twarz to jak go mógłby ktoś potem poznać.
- Cóż, wypadek przy pracy. Pracuję w ochronie i miałem przeprowadzić parę osób przez zakażona dzielnicę Omegi wraz z przydzielonymi mi kompanami. Jestem snajperem i zwiadowcą. W pewnym momencie napadła na nas grupa vorchy. Znalazłem sobie miejsce w jednym z budynków, a Świeżakowi kazałem zabezpieczać moje tyły. Tyle że dał dupy i czmychnął jak zrobiło się gorzej nie mówiąc mi nic. Koniec końców katem oka zobaczyłem szarżującego na mnie z tyłu Kroganina który po prostu wywalił mnie przez okno z 3 piętra. Szczęście że skończyło się tylko złamaniem ręki. Dlatego nie lubię pracować z ludźmi podstawionymi mi przez zarząd. Nie można na nich polegać. - uśmiechnął się gorzko i dopił drinka. - A co do nadawania się, to myślę że pewnie nie jedną osobę bym zaskoczył jedną ręką. Mam bardzo zręczne palce.
Mrugnął do niej po czym wyciągnął paczkę papierosów. Wiedział że normalnego człowieka bez przeszkolenia, na pieści pokonałby nawet jedną reką. Efekt pracy i szkolenia w Błękitnych.
- Palisz? - wystawił do niej rękę z praktycznie pełną paczką fajek.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Nora Chory

16 maja 2015, o 18:58

Zaśmiała się cicho, kręcąc głową.
- Nie, nie czekam na nikogo. Chciałam po prostu wyjść z domu.
Wysłuchała historii, próbując się we wszystkim połapać. Snajper i zwiadowca. No dobrze, nie musiała przecież znowu niczego kraść. Chwilowo akurat miała wszystko, czego potrzebowała, łącznie z najlepszą bronią, jaką mogła sobie wymarzyć. Za całą resztę mogła zapłacić sprzedając najpierw złoty zegarek Rodrigueza. Mogłaby kupić sobie w końcu te ciepłe ubrania, plus atłasowe legowisko dla kota, chociaż pewnie i tak spałby w pudełku, w którym to legowisko by przyszło. Więc nie, spokojnie. Zakręciła szklanką, wsłuchując się w jasny dźwięk kostek lodu obijających się o ścianki.
- Też mam nieprzyjemne doświadczenia z szarżami - uśmiechnęła się lekko i zsunęła koszulę z ramienia, ukazując efektowne siniaki. Powoli zaczynały blednąć, ale zdaniem Irene zdecydowanie zbyt wolno. - Dla kogo pracujesz? - spytała niezobowiązująco, zakrywając ramię z powrotem. Doskonale wiedziała, że ona sama nie odpowiedziałaby na takie pytanie, ale nie wszyscy mieli takie opory. - Możesz złożyć zażalenie, dołączając do niego swoje zdjęcie z tym - wskazała temblak. - Może ich ruszą wyrzuty sumienia.
Parsknęła śmiechem w reakcji na ostatnie słowa i towarzyszące mu mrugnięcie, ale nic nie powiedziała. Za to uniosła wzrok na tancerkę asari, wijącą się na podeście na środku lokalu. I pomyśleć że jeszcze nie tak dawno rozważała taką pracę jako rozwiązanie na czarną godzinę. Prawda była taka, że kompletnie by się w tym nie sprawdziła - nie dlatego, że nie potrafiła, ale dlatego, że zapewne dałaby komuś w pysk, albo okradła kilku klientów i uciekła w cholerę. W sumie wszystkie jej próby zostania dłużej w jednym miejscu kończyły się podobnie.
Spojrzała na wyciągniętą paczkę papierosów i przez chwilę przyglądała się jej niepewnie, ale w końcu pokręciła głową. Gdzieś w jej głowie pojawiło się wspomnienie papierosa wyrzuconego przez barierkę balkonu.
- Chyba nie, dziękuję - stwierdziła z rozbawieniem. - Może później.
Uniosła wzrok na Derieta i przez chwilę przyglądała się mu, próbując przyzwyczaić się do podwójnych powiek i w ogóle tego wszystkiego, co widziała z bliska po raz pierwszy. Spotykała wcześniej przedstawicieli jego rasy, ale zawsze były inne rzeczy, które ją absorbowały i uniemożliwiały przyjrzenie się chociażby fakturze skóry. A ta była zupełnie inna niż ludzka, czy chociażby turiańska.
Dopiero po chwili zmitygowała się i odwróciła spojrzenie.
- Przepraszam - rzuciła cicho. Przeczesała włosy palcami, odgarniając je z twarzy i napiła się. - To... często tu bywasz? Jestem na Cytadeli od niedawna i jeszcze nie do końca się tu orientuję. Do Nory trafiłam przypadkiem. Nazwa nie jest szczególnie zachęcająca.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Nora Chory

17 maja 2015, o 01:29

- Tak, wkurzony Kroganin to nic przyjemnego. Nie jestem pewien czy granat w usta mógłby go zabić za pierwszym razem. To prawdziwe machiny do zabijania. Na szczęście niezbyt zwinne. - rzekł obserwując z uwagą jej ramię. Tak samo uważnie siniaki jak i samą skórę na ramieniu. Chłop to jednak chłop. - Mimo wszystko chyba miałaś szczęście że skończyło sie tylko na siniakach. U mnie pewnie też by tak było gdyby nie spadek z okna. Nie jest to zbyt dobre dla zdrowia. A co do organizacji to Błękitne Słońca i raczej mogę być na tyle wdzięczni że dali mi urlop. A ty czym się zajmujesz?
Przyjemnym faktem było to że Błekitni byli oficjalnie legalną firmą ochroniarską, a tylko działacze przestępczego światka wiedzieli czym parają się naprawdę. Tak więc drell mógł spokojnie mówić prawdę, jako że taka firma w rzeczywistości istniała jako legalna firma.
- Może nie płacą kokosów, ale przynajmniej w terminie. - uśmiechnął się szerzej. Dodatkowo obserwował jej minę samemu pozostając uśmiechniętym. Jeśli Błękitni wywołali na niej poruszenie to ten będzie wiedział że ona też nie jest zwykła, szarą obywatelką, a ma coś wspólnego z przestępczym światkiem.
Mimo iż ona odmówiła papierosa to ten przysunął paczkę do swoich ust i wyciągnął zębami jedna z fajek. W końcu ciężko się to robi jedną ręką. Paczuszkę pozostawił na ladzie, wyciągnął zapalniczkę i odpalił.
- A co do pytania o przebywania w takich miejscach, to chyba tak. Ale głównie ze względów zawodowych. Nasi klienci gustują w klubach nocnych, ze striptizem czy ten w burdelach, a my jako najemna ochrona musimy stać jak najbliżej. Więc jeśli podliczyć zlecenia to mogę powiedzieć że zliczyłem najróżniejszą ilość klubów, chociaż najlepsze to chyba ma Ziemia. A co do samej Nory to także mój pierwszy raz, ale jak widać to porządna knajpka. Na Cytadeli bywam dosyć często, więc co nieco wiem.
On też co jakiś czas lustrował ją wzrokiem, ale nie wiadomo czy dla przyjemności, czy z zawodowego bezpieczeństwa. W końcu płeć piękna często może być niebezpieczna.
- Nie masz też za co przepraszać. Wiem że nawet wśród tylu ras to drelle są niespotykani, a to ze względu na to że wielu z nas źle znosi klimaty panujące na innych planetach niż nasz dom do którego nie wrócimy. Rodzimy się, chorujemy i umieramy. Tak kończy 70% naszego społeczeństwa. Cieszę się że mnie jeszcze nie dopadła.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Nora Chory

17 maja 2015, o 09:46

- Jakoś nigdy nie zastanawiałam się czym zabić kroganina - roześmiała się. - Prawdę mówiąc nigdy żadnego nie spotkałam. To znaczy... tak żeby z nim porozmawiać czy coś. Mijałam wielu, ale... rozumiesz - zakręciła szklanką i napiła się. Drink zaczynał się powoli kończyć.
Słyszała o Błękitnych już kilka lat temu, zaraz po ucieczce z domu. Jeden z jej znajomych pracował dla nich przez jakiś czas, by w końcu uciec i zająć się piractwem razem z Irene i resztą grupy. Nie lubił o tym opowiadać, ale ona swoje wiedziała. Miała jednak jeden talent, który niejednokrotnie uratował jej zgrabne cztery litery, a mianowicie umiejętność doskonałego panowania nad mimiką. Dlatego teraz tylko skinęła głową z uśmiechem i obróciła się na stołku w stronę drella.
- Prywatne zlecenia kurierskie, głównie - wzruszyła ramionami. - Przynajmniej ostatnio.
I przynajmniej te, które planowała, bo ostatniej akcji w Wieczności się nie spodziewała tak do końca. Z różnym skutkiem. Wydarzenia pod wodą Shodan przeżyła bardzo mocno, chyba na trwałe odcisnęły się piętnem na jej psychice, z kolei obiecujące zlecenie za milion kredytów okazało się niewarte uwagi. Jak zwykle. Zawsze tak było, kiedy obietnice wydawały się zbyt dobre. Powinnam się tego nauczyć.
Uśmiechnęła się, kręcąc się lekko na stołku raz w jedną, raz w drugą stronę.
- Nie podejrzewam, żebyś cierpiał z tego powodu - w jej oczach błyszczało rozbawienie. - Chociaż jako ochrona zapewne nie możesz korzystać z dobrodziejstw tych miejsc. Może w takim razie przeszkadzam ci dziś w rekompensowaniu sobie pracy? Nadrabianie zaległości? - skinęła głową w stronę asari tańczącej najbliżej ich dwojga, praktycznie tuż nad nimi. Potrafiła to zignorować, ale pewnie dlatego, że nie była facetem.
- Rodzimy się, chorujemy i umieramy - powtórzyła. - To całkiem jak ludzie. U nas tak kończy sto procent społeczeństwa - podniosła szklankę z blatu i przyjrzała się zawartości, po czym uniosła ją w geście toastu. - Za statystyki. - Wypiła resztę drinka i skrzywiła się nieco. Rozpuszczony lód na dnie całkiem zepsuł jego smak.
Machnęła na barmana i zamówiła drugi raz to samo.
- To opowiedz mi o Cytadeli. Ostatnio próby zwiedzania mi się... średnio udały - na jej twarzy pojawił się ten specyficzny, charakterystyczny dla niej półuśmiech. - Czyli głównie kluby nocne, tak? A co z całą resztą? Jest tu coś wartego uwagi? Tylko nie mów, że Rada. Ich raczej nie będę odwiedzać w nudne wieczory.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Nora Chory

17 maja 2015, o 11:05

- Ja chyba będę musiał zakupić kilka granatów, bo ostatnio wszyscy mają swoich osobistych krogan. - rzekł ironicznie i zaciągnął się papierosem. - Cóż przesyłki kurierskie raczej nie zakładają walki, prawda?
Drell nie wykrył żadnych zmian w swojej rozmówczyni po tym jak oznajmił gdzie pracuje więc może w istocie mówiła mu prawdę. Nie zakładał tego na sto procent, bo już spotkał się z osobą która ciągle mu kłamała, a potem prawda i tak wyszła na jaw. W ten czy inny sposób. No ale na razie nie miał powodów, by jej nie ufać. Przecież po prostu razem piją.
- Ale mówisz że przynajmniej na razie. Czyli często zmieniasz pracę? Ja od kilku lat trzymam się jednej. Tak chyba jest najlepiej. Może kiedyś otworzę własną firmę? Z jednej strony to ciekawsze, ale pewnie i upierdliwe. A co do ochrony w takich miejscach masowych to trochę ciężkie. Wiele ludzi się przelewa więc ciężko wypatrzeć potencjalnego zabójcę. Ale nie narzekam.
Dopalił papierosa i sam także dopił drinka. Nie chciał zostawać w tyle, bo wiadomo trzeba dotrzymywać kroku drugiej osobie. Spojrzał na tancerki, skoro już kobieta na nie wskazała. Prawda jest taka że dla niego takie tancerki były niczym. Raz popatrzy i może odtwarzać ten obraz raz za razem w swoich oczach. No i po co komu kobieta na którą można tylko popatrzeć.
- Gdybym chciał w samotności kontemplować nad urodą Asari to raczej bym się nie dosiadł prawda? - uśmiechnął się i zamówił kolejnego drinka. - Dodatkowo, taka piękność jak ty jest o wiele bardziej atrakcyjna, bo przynajmniej można porozmawiać.
Cóż, drell zawsze mówił to co myślał. Nie miał pojęcia czy kobieta odbierze to źle czy przyjemnie, ale po alkoholu ludzie robią się różni. W zależności od tego jaką mają głowę do picia.
- Za statystyki. - sam też uniósł kieliszek i wypił połowę. - A co do cytadeli to lepiej znam Omegę, ale tutaj też kilka razy byłem. Znam oczywiście kilka klubów, a w tym okręgu aż się od nich roi. Oczywiście w większości panuje spokój, bo to nie jest Omega. Co do ciekawostek, to chyba tylko piękne widoki tarasowe, oraz obrady Rady. W sumie to jest stacja polityczna więc dużo tutaj sztywniaków. Już moje koty są ciekawsze od tych obrad. W sumie tylko się kłócą więc się tym nie interesuję. Rozmyślam powoli o badaniu anomalii póki ręka mi się nie zrośnie. Kiedyś się w to bawiłem, a ty?
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Nora Chory

17 maja 2015, o 11:59

- Prawda - odparła, a na komplement odpowiedziała uśmiechem. Przyjęła drinka, którego podał jej barman i zamieszała go długą słomką. Westchnęła. - Tak, zlecenia kurierskie nie zakładają walki, ale chyba muszę zająć się czymś innym, bo ostatnio mimo niezakładania kończą się tak samo. Na mnie co prawda nie szarżował kroganin, ale cóż... ona miała pancerz, ja nie. Podejrzewam że to nie może się równać z wypadnięciem z trzeciego piętra, ale też nie należy do najprzyjemniejszych przeżyć - oparła się łokciem o bar i znów utkwiła wzrok w drellu, próbując teraz przyzwyczaić się do jego oczu. - To niesprawiedliwe, dopóki człowiek nie pracuje za biurkiem, to przy każdej robocie której się chwyta w końcu musi wyciągnąć broń, albo przed taką spieprzać - skrzywiła się. - Chociaż dla ciebie to codzienność, więc... no, nieważne.
Omega. Miała szczęście, że gdy poleciała tam odebrać broń, nie trafiła na Hounda i nikogo z załogi. Co prawda była tam niecały dzień, ale takie rzeczy się zdarzają. Nieostrożność powoduje kłopoty, zawsze. Miała naprawdę cholerne szczęście.
- Wszystko jest ciekawsze od polityki - zaśmiała się, nie wspominając nic o swoim wykształceniu, które jednak trochę z polityką można było wiązać. Ale tylko trochę. Zresztą porzuciła to życie dawno temu. - Badanie anomalii? - zmarszczyła brwi. - Nie wiem... nie próbowałam. To znaczy co robisz?
To była jedna z rzeczy, o których nie miała zielonego pojęcia, mimo że w ciągu ostatnich kilku lat miała dość urozmaicone rozrywki. Ale głównie polegały na nielegalnych zajęciach - kradzieżach, włamaniach, oszustwach i manipulacji. Anomalie to było słowo, które nie mogłoby brzmieć bardziej obco, więc obudziło w niej szczere zainteresowanie. Lubiła nowości, o ile nie okazywały się nudne.
- Ja się bawiłam w trochę inne rzeczy - uśmiechnęła się. Alkohol zaczynał przyjemnie krążyć w jej żyłach i przyszło jej do głowy, że mogłaby mu pokazać, na czym te inne rzeczy polegały, ale wciąż nie była pewna czy Deriet nie należy do tych... porządnych. Czy nie stwierdzi, że chyba jej odbiło i trzeba odprowadzić ją na posterunek SOC i pilnować, żeby nie kombinowała przy żadnych zamkniętych drzwiach. Postanowiła poczekać, aż drell wypije więcej i może jego potrzeba przestrzegania prawa nieco osłabnie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Nora Chory

17 maja 2015, o 13:12

- Cóż, anomalie to bardzo szeroko zakreślone słowo. To takie... hmm poszukiwanie skarbów. Jest wiele niezamieszkanych planet, albo takich na których zniknęło życie, a teraz są ruiny. Ogólnie rzecz biorąc anomalie są to dziwne zjawiska występujące danej planecie. Często artefakty wydzielają promieniowanie które może odebrać tylko specjalny radar, a taki mam na statku, więc gdy wykrywa się takie coś to leci się to zbadać. Ale to nie jedyna rzecz. Anomalie też podają w wiadomościach, że jakaś kolonia wyginęła, że ktoś zaginął. Różne różności, dlatego to jest fajne, bo tak naprawdę nie wiesz czego możesz się spodziewać. Może być lekko, a może też zagrozić życiu. - uśmiechnął się tutaj i wypił drinka do końca i znów zamówił następnego. Mimo zielonej skóry na jego policzkach pojawiły sie lekkie, różowe plamy. - Raz trafiłem na dziwny sygnał, prawie taki sam jak wydzielają artefakty więc poleciałem to sprawdzić. Artefakty drogo stoją. Okazało się że to łowcy niewolników symulowali sygnał by zwabić podróżnych do siebie. Było to bardzo niemiłe spotkanie.
Fakt faktem nie miał nigdy czasu na ciągle badanie anomalii przez dłuższy okres, ale miał w tym jako takie doświadczenie. Wyciągnął kolejnego papierosa i znów zapalił. Picie i palenie szło zazwyczaj w parze. Obecnie nie spuszczał wzroku z jej sylwetki, co mogło oznaczać zainteresowanie jej osobą, jak i dobrym wychowaniem. Tylko drell wiedział które jest prawdziwe, chociaż nie był jeszcze na tyle pijany by spróbować położyć na niej swoja rękę.
- A jakie są te inne rzeczy? Lubię dobrą zabawę, w zacnym towarzystwie. - uśmiechnął się przymilnie. - Niestety badanie anomalii często wymaga zabijania. A ja nie lubię przegrywać tak jak inni łowcy. Dlatego strzelaniny o nagrodę są dosyć częste. Nie jestem zwolennikiem zabijania, ale jak ktoś wejdzie w drogę to jak mus to mus. Nieważne czy żołnierz, czy łowca, czy biedak. Ciężkie prawa obowiązują w tym zawodzie.
Deriet nie lubił zabijać niepotrzebnie. Jego mózg zawsze kalkulował czy dana osobę trzeba zlikwidować dla powodzenia misji, czy też nie. Emocji w takim wypadku nie było wcale, chłodna kalkulacja. Jeśli uznał taką osobę za zagorzenie dla niego to zabijał bez skrupułów. Ale zazwyczaj starał się unikać walki, co nie znaczy że walczyć nie potrafił.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Nora Chory

17 maja 2015, o 13:53

- Rozumiem - przesunęła spojrzeniem po jego twarzy, kontemplując układ płytek na jego czole. Czy jakkolwiek się one nazywały. Zaczęła się zastanawiać czy każdy drell miał taki sam. - Brzmi ciekawie. I chcesz teraz się tym zająć ze względu na złamaną rękę? A jak znowu trafisz na jakiś... problem? To trochę bez sensu.
Ale artefakty stoją drogo. Zapamiętała to zdanie, bo kto wie, jak potoczą się jej losy w najbliższym czasie, gdzie wyśle ją Handlarz Cieni i na czym będzie polegać zlecenie. Uśmiechnęła się lekko. Wiedziała co nieco o symulowaniu sygnałów wszelkiego rodzaju, z tego przecież żyła przez ponad rok. Ratunku, wysiadły systemy podtrzymywania życia, zostałam tylko ja, mam resztkę powietrza w kokpicie, błagam, nie chcę umierać. Westchnęła. Trochę za tym tęskniła, zwłaszcza że nie musiała się wtedy niczym przejmować. Ona łapała naiwnych, resztą zajmowali się pozostali.
- Ale to chyba nie dla mnie - wzruszyła ramionami. - Wolę mieć styczność z ludźmi, niż z pradawnymi technologiami. Ich łatwiej zrozumieć. Tym bardziej że mówisz o strzelaninach - pokręciła głową. - Tych mi ostatnio wystarczy. Nie lubię... zabijać.
Opuściła wzrok. Potrafiła posługiwać się bronią, ale to nie znaczyło, że robi to z przyjemnością. Nigdy nie zapomni uczucia, jakie towarzyszyło jej, gdy wbijała ostrze w żebra Azjaty w Atlantis i widoku tej gasnącej świadomości w jego oczach. Irene można było zarzucić wiele, ale nie była bezlitosna.
Przeniosła spojrzenie na drinka i znów zamieszała go słomką, skupiając się na nim przez dłuższą chwilę.
- Nie umiem tak - rzuciła jeszcze, bardziej do siebie niż do swojego rozmówcy, całym wysiłkiem woli odsuwając od siebie traumatyczne wspomnienia. Napiła się w końcu i otrząsnęła z zamyślenia, uśmiechając się do Derieta.
- Nie wiem czy... - zaczęła, ale zamilkła, jakby się nad czymś zastanawiała. W końcu zrezygnowała. - Nie wszyscy są fanami tego rodzaju rozrywek - zaśmiała się krótko. - Może później.
Wciąż nie mówiła konkretów, ale tak już miała. Nawet jeśli przez moment chciała się otworzyć, szybko jej przeszło. Mogło się jej przez chwilę wydawać, że trafiła na kogoś podobnego do siebie, ale wyglądało na to, że nie jest do końca tak, jak myślała. Napiła się.
- Więc pracujesz dla Błękitnych - wróciła do poprzedniego tematu. - Masz czas latać i szukać anomalii? Myślałam że praca w ochronie jest dość zajmująca.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Nora Chory

17 maja 2015, o 14:24

- Cóż złamana ręka to w rzeczywistości problem, dlatego zazwyczaj i tak szukam wspólnika. A co do ochrony to nie zawsze są zlecenia. Trzeba sobie jakoś radzić gdy nie ma dochodu z jednego źródła prawda? - uśmiechnął się lekko. - Strzelaniny są tylko wtedy jak jest więcej chętnych i żadna ze stron nie chce odpuścić.
Zdał sobie sprawę że mówi jak pierwszy lepszy rzeźnik więc skrzywił się i naprostował.
- Żeby była jasność, nie lubię zabijać. Ale pracę mam jaką mam i gdy ktoś na mnie skacze to wolę ocalić swoje życie. Nie jestem żadnym z psycholi których jara zabijanie dla sportu. A co do anomalii to i tak zazwyczaj załatwiam to tak żeby nikt mnie nie zauważył, Mój statek posada własny system kamuflażu. - rzekł z lekką dumą. - Przylatuję, załatwiam sprawę i znikam zanim ktokolwiek mnie zauważy. Niczym duch.
Tajemnicze zabawy kobiety zaciekawiły mimo wszystko drella, ale nie zamierzał naciskać. Jeśli ona nie chce to mu i tak nic nie powie. Po jej zachowaniu widać było ze ma jakieś sekrety. Nie każdy lubi się nimi dzielić.
- Cóż, powiesz mi jak będziesz chciała. - prawda jest taka że drell parał się wszystkim. - Zawsze możesz mi dać zlecenie i będę na twoje "rozkazy". ja nigdy nie zdradzam pracodawcy, niezależnie od zlecenia.
To ostatnie rzekł z lekkim uśmiechem. W sumie był taką osobą. Był narzędziem. Odwalał robotę tam gdzie inni nie mogli i szczycił się stu procentową skutecznością.
- Nawet prywatnie oferuję swoje usługi wielu osobom. Mało jest takich osób jak ja. Można powiedzieć że... jestem wszechstronnie uzdolniony. - rzekł z przekąsem. - Ale tak to jest z życiem z dnia na dzień prawda?
Sam też się napił i gdy oboje opróżnili kieliszki drell zamówił im obojgu kolejne. Tym razem płacąc za kobietę. Mimo wszystko polubił tą ludzką dziewczynę, ale może to było spowodowane tym że niezłą ilość alkoholu już wypili.
- A jeśli chcesz zobaczyć coś ciekawego to mogę pokazać ci mój statek. Będziesz miała ciekawe miejsce i gwarantuje że będzie na czym oko zawiesić.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Nora Chory

17 maja 2015, o 14:57

Uniosła na niego wzrok, gdy zaczął się tłumaczyć, sama nie odzywając się przez dłuższą chwilę. Wyglądało na to, że niepotrzebnie pozwoliła sobie na ukazanie jakichś średnio przyjemnych emocji. Powinna trzymać je w środku i niezmiennie się uśmiechać, tak zawsze było łatwiej. I nie powodowało to u innych dziwnych odruchów obronnych. Wspomnienie o statku zaciekawiło ją i drell mógł łatwo wyłapać błysk zainteresowania w jej oku, kiedy o nim wspomniał, ale zaraz zmienił temat, więc Irene roześmiała się szczerze.
- Dać ci zlecenie? Czy ja wyglądam na kogoś, kogo na to stać? - pokręciła głową. - Zresztą nawet nie wiem do czego miałabym cię wynająć. - Prawdę mówiąc był ktoś, kogo chciałaby się pozbyć. Ktoś, kogo zniknięcie rozwiązałoby wiele problemów i ona o tym wiedziała. Ale nie potrafiła, nie chciała nikogo na niego nasyłać. To nie było zdrowe, więc znów przestała o tym myśleć. - Nie potrzebuję ochrony.
Z uśmiechem obróciła się w stronę baru i uniosła wzrok na tancerkę. Że też się jej nie nudzi, ileż można tak wywijać tyłkiem.
- Tak, to prawda - wiedziała o życiu z dnia na dzień więcej, niż Deriet mógł się domyślać. Dopiero kilka tygodni temu znalazła względnie stałe miejsce zamieszkania. Ona też uważała się za dość wszechstronnie uzdolnioną, ale w przeciwieństwie do niego nie chwaliła się tym. Wolała, kiedy brano ją za zupełnie przeciętną, nudną osobę. Takich nie zapamiętywali.
Chociaż zaraz... drell. Co by nie powiedziała, on jej nie zapomni.
Gdy zaproponował jej zwiedzanie swojego statku, obróciła się gwałtowanie na stołku w jego stronę, z głośnym stuknięciem odstawiając swojego drinka na bar. Trochę rozchlapała dookoła i barman zerknął na nią nieprzyjaźnie. Chyba alkohol już trochę wpływał na jej koordynację. Uśmiechnęła się przepraszająco do mężczyzny za kontuarem i wróciła spojrzeniem do Derieta.
- Naprawdę? - uśmiechała się szeroko, jak dziecko uszczęśliwione nową zabawką. - Uwielbiam statki - przyznała. - Żyłam na nich przez kilka lat. Teraz trochę mi się w życiu pozmieniało, ale nadal je kocham - napiła się drinka, może trochę za szybko, ale kto by ją teraz oceniał. Zauważyła, że drell zapłacił za nią, ale nie skomentowała tego, za bardzo przejęta teraz propozycją.
Normalnie nie podekscytowałaby się tak bardzo, ale na prywatnym statku nie była bardzo dawno, a publiczne transporty były beznadziejne. Tęskniła za przebywaniem na pokładzie czegoś mniejszego. Nie zastanawiała się nad tym, co robi, nie przyszło jej do głowy nawet że coś mogłoby być nie tak, nie podejrzewała drella o żadne niecne zamiary. Ale nawet jeśli okazałoby się to podstępem, to przecież sobie poradzi. Zawsze sobie radziła.
- Opowiedz mi o nim - poprosiła. - O statku. Ja dopiję, bo szkoda wychodzić w połowie drinka - starła kroplę ściekającą od zewnątrz po szklance i uśmiechnęła się. - Miałam kiedyś duży statek transportowy. Mieszkałam na nim. Trochę mi go brakuje.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Nora Chory

17 maja 2015, o 16:52

- Oj tam, przecież zlecenie było powiedziane z żartem. - Przymknął na chwilę oczy dając procentom rozlać się po jego ciele. Ciekawe, jak jedna substancja może powodować tyle różnych reakcji, a i tak jest bardzo popularna. Otępia umysł, zwiększa agresję, łatwowierność, samopoczucie, a jednak ludzie i tak piją tego tyle jakby to była najlepsza rzecz na świecie. - Zresztą, z każdym się idzie dogadać.
Fakt drell też to pił i sam nie wiedział dlaczego. Może to przez to że rozgrzewa, a może, bo lepiej się po tym czuć.
Co jak co ale takiej reakcji na wzmiankę o statku się nie spodziewał. Myślał że raczej będzie się wykręcać, a tutaj, proszę. Od razu radosna, żeby nie powiedzieć że podniecona.
Drell z uwagą słuchał tego jak ta mówi o swoim zamiłowaniu do statków. Skoro tyle ich widziała to jego może jednak nie zrobi na niej takiego wrażenia jak myślał że zrobi. No ale trudno, karty na stół, zobaczą co zz tego wszystkiego wyjdzie.
-Ciekawę, bo mimo iz niedawno też dostałem służbowe mieszkanie to i tak cały czas śpię praktycznie na statku. W sumie w porównaniu z nora jaka mi przydzielili to na statku jest pięciogwiazdkowy hotel. Tylko basenu brakuje. - rzekł z uśmiechem. - A co do statku to jest ze mną od wielu lat i jest tylko mój chociaż mógłby pomieścić większą załogę. Po prostu nie mam na tyle oddanej załogi i partnerów, by pozostałe miejsca były zaklepane. Tak jak mówiłem posiada niezły system maskowania oraz radar anomalii. Parę wieżyczek laserowych i jeden z lepszych silników pozwalających latać praktycznie bezgłośnie na planecie. A co do wyglądu to przekonasz się sama. Mam nadzieję że się spodoba.
Opowiadał jej to wszystko kiedy ona dopijała drinka. Zamówił też butelkę wódki na później i schował do torby. Może jeszcze sie napiją, a jak nie to na pewno kiedyś będzie okazja. Kiedy kobieta dopiła swój drink to skierował ją do drzwi wyjściowych. W sumie na lądowisko nie było daleko i nawet pijacki marsz zająłby kilka minut. Tak więc ruszyli w kierunku doków i jeśli kobieta zaczęła mimo wszystko sie zataczać to stara się ja podtrzymać. Kto wie, jak ludzkie kobiety współgrają z alkoholem, a kilka drinków to oni wypili.
- Mam nadzieję że lubisz koty. Bo mam na statku dwa. - powiedział w czasie drogi.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Nora Chory

11 lis 2015, o 21:24

Nigdzie nie żegna się Cytadeli tak dobrze, jak w Norze Chory. Pomimo tego, że galaktyczna stolica na niedobór lokali przeróżnych nie cierpiała - gdzie się nie ruszyć, tam natykało się na kolejną restaurację, kolejną kawiarnię, kolejny pub - dla Rebeki to zawsze Nora była najbardziej odpowiednia. Odpowiednia właściwie na każdą okazję. Pożegnania, powitania i wszystko inne, co uzasadniało ciągnące się do późnej nocy (bądź wczesnego rana, jeśli okoliczności były sprzyjające) libacje. Nic więc dziwnego, że mając w perspektywie kolejne nie-wiadomo-ile czasu na pokładzie krążownika, to właśnie tu skierowała swe kroki na koniec wycieczki po mieście. Raz, że musiała się lokalem nacieszyć przed rozstaniem a dwa, że tego dnia naprawdę miała co świętować. Kilkadziesiąt tysięcy kredytów, jakie zasiliły dziś jej konto sprawiało, że czuła się dobrze jak nigdy.
Przybyła więc, zobaczyła i zwyciężyła - co w ciasnej perspektywie lokalu oznaczało po prostu znalezienie wolnego stolika w najdalszym kącie i złożenie zamówienia bez ciążącej świadomości, że właśnie przepuszcza istotną część swej wojskowej pensji. Dziś kwestia pieniędzy była dla niej mocno dyskusyjna, bo wyjątkowo nie musiała na swych przyjemnościach oszczędzać.
Rozsiadłszy się więc na wciśniętej w róg sali kanapie już w kolejnej chwili sączyła leniwie błękitny alkohol o nazwie, której nigdy nie pamiętała i nieszczególnie umiała wymówić, ze dwa razy odprawiając krótkim, żołnierskim słowem kogoś nazbyt zainteresowanego nią i jej tatuażem, a w międzyczasie racząc oczy widokiem powabnych tancerek. Co, nie wolno? Wolno. To, że sama była kobietą nie miało nic do rzeczy.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Jake McReed
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 1 wrz 2015, o 09:30
Miano: Jake McReed
Wiek: 29
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, Saper
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 6.425
Medals:

Re: Nora Chory

11 lis 2015, o 23:38

Nora nie była miejscem gdzie by przebywał jakoś często, raczej wolał coś bardziej spokojnego. Zresztą już dawno zapomniał jak to jest po prostu pójść gdzieś i się napić. Po przeniesieniu na Cytadelę oczekiwał na kolejny przydział i w zasadzie było mu wszystko jedno, na co trafi. Miał tylko nadzieję, że jego podwładni będą na tyle ogarnięci by tworzyć zgrany zespół, nie to, co ostatnio… Wchodząc do Nory Chory odetchnął głęboko. Spodziewał się w zasadzie czegoś bardziej…uderzającego. Tymczasem było całkiem spokojnie i klimatycznie.
Od kiedy jego była żona wróciła z jakiegoś rejsu ze swoim nowym kolegą mogła na spokojnie zając się córką, więc Jake miał chwilę czasu dla siebie. To nie było tak, że za wszelką cenę chciał pozbyć się dziecka, w końcu nie bez powodu starał się o prawa do opieki. Czasem jednak nadchodziły takie dni, że potrzebował spokoju. Od służby i od wszystkiego.
Był ubrany po cywilnemu, więc mógł się poczuć dużo swobodniej niż zazwyczaj, chociaż wolał mieć na sobie mundur. To zawsze budziło w ludziach specyficzne emocje. Teraz musiał się przyzwyczaić do t-shirtu luźno układającego się na piersi, zamiast dopasowanej koszuli i zwyczajne jeansy. Podszedł do baru omiatając po drodze spojrzeniem tancerki i uśmiechnął się do siebie, może trochę zbyt krzywo.
- Piwo – rzucił zatrzymując się przy barze i opierając o blat. – Jakieś dobre. Ziemskie.
Kiedy tylko barman podał mu przyjemnie zimny kufel rozejrzał się dookoła. Parkiet, kanapy, parkiet, stoliki. Zrobił parę kroków od baru, aby przejść się po klubie i może znaleźć jakieś zajęcie dla siebie. Gdzieś w ciemniejszym kącie usłyszał jakiś niewybredny komentarz w stronę siedzącej tam kobiety i jeszcze lepszą ripostę z jej strony. Odwrócił się i z zainteresowaniem przyjrzał nieznajomej. Chwilę się wahał, ale potem stwierdził, ze przecież nic mu nie szkodzi. No i raz się żyje, czyż nie? Upił z kufla dwa większe łyki i stanął niedaleko przy okazji odprowadzając wzrokiem zniechęconego „zbyt zainteresowanego”.
- Kiepski dzień? – rzucił skinąwszy głową za odprawionym delikwentem. – Czy po prostu nie przepadasz za nieznajomymi? Więc może od razu powiem, że jestem Jake.
ObrazekObrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Nora Chory

12 lis 2015, o 00:02

Do chwili, gdy jej bardzo szeroką przestrzeń osobistą naruszył kolejny osobnik płci męskiej, zdążyła już rozłożyć się na kanapie w pozycji niemal pół leżącej - z plecami opartymi o ścianę i nogami rozprostowanymi na całej długości siedziska - i wysączyć trzy, może cztery łyki niezidentyfikowanego alkoholu. Jasnobłękitny napój nie sprawiał wrażenia szczególnie mocnego, Rebecca więc nie modliła się nad nim tylko szybko zaspokoiła pierwsze pragnienie. Będzie żałować? Być może, ale hej, ostatnia noc na Cytadeli na najpewniej cholernie długi czas. Przy takiej okazji nawet kac wydaje się być pięknym doświadczeniem.
Właśnie przy tak cudownym wniosku zastał ją Jake. Poprzedni, odprawiony niewybrednym słowem amant nie zdążył jeszcze zniknąć w tłumie, nic więc dziwnego, że Dagan bliska była teatralnego przewrócenia oczyma i sięgnięcia po kolejny ze sposobów na powiedzenie nie. Nie, nie zatańczę. Nie, nie możesz postawić mi drinka. Nie, to miejsce nie jest wolne. Nie, nie szukam mężczyzny. Bogowie, naprawdę tak trudno było to pojąć?
Słowa jednak ugrzęzły jej w gardle, czy raczej - powstrzymała je ugryzieniem się w język. Nie dlatego, by McReed zrobił na niej piorunujące wrażenie, ani też dlatego, by nagle zmieniła zdanie co do potrzeby towarzystwa. Po prostu w przeciwieństwie do poprzedników blondyn wyglądał na posiadacza IQ na poziomie wyższym niż 50, a przy tym umiał się zachować. Chyba. Przynajmniej nie zaczynał od komentarzy z kategorii seksistowskich, a to już zasługiwało na plus.
- Nie, wręcz przeciwnie, dzień jest doskonały - rzuciła więc, dochodząc do wniosku, że w razie czego zdąży jeszcze mężczyznę od siebie odgonić. Póki co nie musiała jednak zaliczać falstartu - ostatecznie każdy wiedział, że w towarzystwie pije się lepiej, a skoro trafił jej się ktoś posiadający zdolność wysławiania się, to czemu nie dać mu szansy? - I nie, nie mam nic do nieznajomych. Po prostu nie szukam klienta - stwierdziła wprost, tym samym ujawniając, w jaki sposób próbowano ją dotychczas zagadać. Krótki komplement na temat tatuażu (z którego, swoją drogą, zaczęła być wreszcie dumna - o czym świadczyła prosta bokserka, którą założyła właśnie po to, by jej ozdoba była widoczna) w pakiecie ze znaczącym uśmiechem jako sposób na udany wieczór? Pewnie, czemu nie. Tylko nie z Rebeccą. Nie tym razem.
Po chwili wahania odepchnęła się lekko od ściany i wychyliła w kierunku Jake'a, by wyciągnąć ku niemu dłoń na powitanie.
- Rebecca - przedstawiła się, po chwili wracając już do poprzedniej pozycji, znów z plecami na ścianie, znów zajmując całą długość kanapy. Jednocześnie lekkim ruchem głowy wskazała mężczyźnie siedzisko po drugiej stronie niedużego stolika. - Siadaj, jeśli chcesz. Może przynajmniej odpędzisz kolejnych. - Zerkając w miejsce gdzieś za blondynem uniosła znacząco brwi. Kolejny osobnik płci męskiej szykował się do szturmu, przy czym obecnie zamarł w bezruchu, niezdecydowany. Ingerencja w terytorium innego samca to już nie to samo, co zainteresowanie się ziemią niczyją.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Jake McReed
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 1 wrz 2015, o 09:30
Miano: Jake McReed
Wiek: 29
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, Saper
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 6.425
Medals:

Re: Nora Chory

12 lis 2015, o 10:59

Uniósł brwi do góry. Że co?
- Nie wyglądasz na… - zawiesił się na moment krzywiąc się lekko. Nie, chyba jednak nie powinien dalej ciągnąć tego tematu. – Nieważne.
Uścisnął za to jej dłoń teraz już uśmiechając się trochę szerzej, chociaż wciąż nie mógł pozbyć się wrażenia, że bardziej się krzywi niż uśmiecha. To było dziwne, w sensie samo uśmiechanie się. Dawno tego nie robił więc to może dlatego. Ostatnio było zbyt wiele spraw, którymi powinien się martwić, więc raczej nie było czasu na zwykłe odprężenie. Przynajmniej do dzisiaj. Rebecca Zanotował w pamięci i zajął wskazane mu przez Dagan miejsce.
Siłą rzeczy przesunął także wzrokiem po tatuażu, w końcu to była pierwsza rzecz, która przyciągała spojrzenie. Pierwsze piętnaście, dwadzieścia sekund właśnie tak działa, nienawidził tego. Tej szybkiej oceny, pierwszego wrażenia i natychmiastowej klasyfikacji, do jakiej grupy ludzi, kto należy. To było cholernie niesprawiedliwe, ale niestety tak to właśnie działało.
- A, czyli mam być straszakiem? – oparł się na siedzeniu zakładając ręce za głowę. – Nie wiem czy tutaj ktokolwiek się mnie będzie bał. Zobaczysz zaraz ktoś podejdzie i rzuci czymś w stylu „czy ten frajer przyszedł z panią?”
Rozejrzał się po sali szukając potencjalnego kandydata do takowej scenki. Nora była specyficznym miejscem i to trzeba było przyznać, może zbyt cichym jak na klub, ale w tej ciszy było coś, co drażniło Jake’a. Tylko póki, co jeszcze sam nie potrafił zdefiniować cóż to takiego mogło być. Odrzucił jednak od siebie te myśli, w końcu nie przyszedł tutaj rozważać jakiś klubowych teorii i typów przymierzania się do samotnej ofiary. Samce tak mają.
Tylko, że on nie należał zdecydowanie do tego typu facetów, jakkolwiek by go już Rebecca nie sklasyfikowała.
- Czemu ten doskonały dzień spędzasz tutaj? Średnio to wygląda na klub dla grzecznych dziewczynek – nie, przecież nie to, że ją uważał za grzeczną. Nie uważał jej też wcale za niegrzeczną (no poza tym, że włosy i tatuaż robiły swoje). Musiał za to przyznać, że skutecznie go zaintrygowała, a to w tym momencie stało się najistotniejsze. To, że był żołnierzem nie oznaczało wcale, że nie mógł pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa od czasu do czasu. W sumie całe to wyjście do Kithoi zaczęło nabierać coraz bardziej sensu.
ObrazekObrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Nora Chory

12 lis 2015, o 17:41

Jake wyraźnie się nie doceniał - albo po prostu za rzadko bywał w podobnych miejscach, by znać wszystkie rządzące tym specyficznym środowiskiem reguły. Prawda była bowiem taka, że nie ważne, kogo miała obok siebie - liczył się tylko fakt, że miała. Dopóki jej towarzysz nie był pryszczatym, zahukanym piętnastolatkiem, dopóty nie miało znaczenia ile testosteronu krąży w jego tętnicach i jak silnie rozwinięty ma instynkt terytorialny. Nieistotne było też, jak się prezentuje (umówmy się jednak - McReedowi niewiele można było zarzucić). Był samcem? Był. I tyle. Tylko to było ważne. Nie było dodatkowych castingów na rolę wspomnianego straszaka, żadnych ekstra wymagań. Nic więc dziwnego, że znająca te reguły Dagan na komentarz blondyna mogła się tylko roześmiać cicho i po dopiciu haustem ostatniego łyku alkoholu wyjaśnić mężczyźnie, jak bardzo ten się myli.
- Spokojnie, to tak nie działa - rzuciła, jednocześnie aktywując omni-klucz i z lokalnej strony Nory zamawiając sobie kolejną szklankę procentów. Tym razem nie bawiła się już w jakieś dziwolągi, decydując się po prostu na butelkę zwyczajnej, ziemskiej czystej i drugie naczynie pełne pomarańczowego soku. Nie, żeby miała na ten wieczór tak ambitne plany - półlitrówce nawet Rebecca by nie podołała, bez przesady - ale nie zamierzała bawić się w składanie zamówień na kolejne kolejki. Ile wypije, tyle wypije. A może Jake się dołączy?
- Jesteś facetem, sprawdzisz się jak trzeba. Zresztą - nie wyglądasz na frajera - przyznała łaskawie, na taki dobór słów decydując się świadomie. Nie mogła przecież powiedzieć, że frajerem nie był - bo skąd miała to wiedzieć? Nie znała go. Nie miała pojęcia, kim jest a kim nie jest. Nawet więc jeśli grzeczność i dobre wychowanie przewidywały właśnie takie, bardziej ogólne stwierdzenia, Dagan nie zamierzała nimi szafować, tym samym odkrywając rąbek swej społecznej ułomności.
- Grzecznych dziewczynek - parsknęła tymczasem z rozbawieniem, w międzyczasie odbierając od barmana swoje zamówienie. Zapobiegawczo poprosiła o dwa kieliszki, także teraz bez pytania jeden postawiła przed McReedem. Nie będą przecież siedzieć o suchym pysku, a na ile może starczyć jeden kufel piwa? - Nikt tak o mnie nie mówi - stwierdziła, uzupełniając swoje naczynko przejrzystym alkoholem. Także i teraz nie pokusiła się o żadne stwierdzenie wprost negujące wysuniętą przez Jake'a opinię, bo... Bo tak naprawdę Rebecca nigdy się nad sobą nie zastanawiała, nie w tym kontekście. To znaczy, jasne, miała świadomość, że najpewniej nie mieści się w oficjalnych ramach grzeczności, ale nie przywiązywała do tego wagi. Nie należała do tych, którzy szczycą się swoim stylem życia. Ona po prostu żyła - tak jak chciała, tak jak lubiła. Nie dla innych, ale dla siebie. Nie z przekonaniem, że tylko tak może zamanifestować dorosłość, a po prostu... Po prostu. Nie było żadnych wyższych motywacji. Za jej poczynaniami - przynajmniej w sferze społeczno-towarzyskiej - nie stały żadne konkretne cele.
- W każdym razie, spędzam go tutaj, bo lepiej tak niż we własnym, pustym mieszkaniu. - Wzruszyła lekko ramionami. - Poza tym jutro już mnie tu nie będzie, a Cytadeli nie opuszcza się przecież bez stosownego pożegnania. Przynajmniej ja tego nigdy nie robię.
Unosząc kieliszek w niemym toaście, bez wahania wlała całość do gardła. Skrzywiła się lekko, gdy żywy ogień pokonał jej przełyk i spłynął do żołądka, popiła go sporym łykiem soku prosto z butelki i odetchnęła cicho.
- A ty? - zapytała po chwili. - Co cię tu sprowadza? Ciężki dzień? Jakieś święto? Topienie smutków?
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Jake McReed
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 1 wrz 2015, o 09:30
Miano: Jake McReed
Wiek: 29
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, Saper
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 6.425
Medals:

Re: Nora Chory

12 lis 2015, o 20:22

Rozbawił go komentarz na temat potencjalnego frajerstwa. Nie, za takie ani trochę się nie uważał. Po prostu nie przywykł do tego typu rozrywek, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego styl życia do tej pory był skupiony tylko na karierze. Cóż mniej więcej teraz osiągnął cel życia, o jakim marzył, więc wypadałoby poznać trochę tej drugiej strony. Nadarzyła się mu wręcz idealna okazja, więc nie mógł jej tak po prostu zmarnować, a już szczególnie nie w towarzystwie, które zaczęło go intrygować. Może gdzieś w głowie zapaliła mu się czerwona lampka, że nie powinien teraz dawać porywać się jakimś dziwnym, wieczorno-nocnym rozrywkom. Ale błagam, kto teraz się by nad tym zastanawiał. Ten jeden, jedyny raz mógł nie być sobą, w końcu jeszcze nikt tutaj nie zdążył go poznać jakoś szczególnie a i on poza kilkoma żołnierzami nie znał nikogo innego.
- Widocznie nie jesteś grzeczna – uniósł brew i uśmiechnął się zadziornie znad kufla. – Zresztą wcale na grzeczną nie wyglądasz.
Pozory, pozory… Czasem sam zastanawiał się, jakie on robi pierwsze wrażenie. Skoro jednak Rebecca pozwoliła mu usiąść na miejscu całkiem niedaleko siebie mógł to uznać na mały, osobisty sukces. W sumie na dobrą sprawę zapomniał już raz rozmawia się z płcią przeciwną (nie mówiąc już o jakichkolwiek próbach uwodzenia, kto, jak kto, ale raczej nie Jake), a wspomnienie byłej żony uderzyło w niego teraz z taką siłą, że prawie przestał na moment oddychać. Z zamyślenia dopiero wyrwał go głos Dagan. Z powrotem uniósł na nią spojrzenie i skupił się na słowach. Kufel w zastraszającym tempie stał się prawie pusty a wizja tego, co stało przed nim aż nazbyt kusząca. Cóż, nie musiał się dziś pilnować.
- Żegnasz się z nią butelką czystej z sokiem? Co ona na to? – Oparł się na kolanach i przyjrzał zawartości butelki przed sobą. Stara żołnierska zasada mówiła, że wódkę przepija się wyłącznie wodą. Nie mógł jednak stwierdzić czy to z braku czegokolwiek innego w jednostce (jak chociażby soku) czy po prostu by jak najszybciej się sponiewierać i być szczęśliwym wojakiem. Tak było i już. – Jestem tu od niedawna, nie znam jej zwyczajów i rzadko mam okazję być tak po prostu w klubie. Jak dziś.
Zmierzył kobietę wzrokiem zastanawiając się gdzież to ktoś taki jak ona może się wybierać mieszkając na Cytadeli. Lubił od czasu do czasu pozgadywać sobie, co siedzi w głowach innych ludzi i nie inaczej było tym razem. Chwycił kieliszek podobnie zresztą jak Dagan i odpowiedział jej tym samym gestem jednocześnie jednym łykiem pozbywając się jego zawartości. Była mocna. Szczerze mówiąc mocniejsza niż się spodziewał, ale to wcale go nie zniechęciło. Kiedy ja ostatni raz piłem wódkę? Z nieznajomą… No, ale niech będzie, skoro tak to miało wyglądać to rozluźnienie brzmiało całkiem miło.
- Mnie? W sumie nie wiem… - zaczął uzupełniając opróżnione kieliszki jak na dżentelmena, (jeśli w tym wypadku o jakiś manierach w ogóle była mowa) przystało i podsunął jeden czerwonowłosej. – Ciekawość, nuda, może potrzebuję jakiejś adrenaliny. Może szukam towarzystwa, a może po prostu przeznaczenie.
Zaśmiał się. Nie, nie wierzył w takie rzeczy. I zdecydowanie był ostatnią osobą szukającą towarzystwa na jedną noc.
ObrazekObrazek

Wróć do „Okręg Kithoi”