Okręg Kithoi słynie między innymi z tego, że na jego terenie znajdują się Główne Archiwa Rady, amfiteatr im. Taralosa, Edroki Plaza, Larathos Institution czy Kithoi Point.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Klub "Kolorofony"

9 lip 2012, o 14:34

K O L O R O F O N Y Obrazek Klub z zewnątrz całkowicie nie rzucał się w oczy. W tych okolicach jedynie usługi konsumpcyjne, rozreklamowane do granic przyzwoitości, były widoczne na tyle, że nawet naćpana czerwonym piaskiem asari trafiłaby tam na zakupy bez problemu. Kolorofony oznaczone był jedynie w niewielki szyld, mało efektywne, acz elegancki, w starym stylu. Wejście również jedynie na jedną osobę, jakby wchodziło się do pilnie strzeżonego apartamentu – fioletowe drzwi, przy których stało dwóch turianinów. A ściślej, jedne, gdyż drugi paralizatorem traktował niesfornego kroganina, który skomlał o litość.
- Grzecznie tłumaczyłem, że musisz mieć zaproszenie, żeby wejść. Przegiąłeś, kupo mięsa, więc wypierdalaj, bo cię zastrzelę – rzekł spokojnie jeden z nich. Obaj ubrani w całkiem eleganckie uniformy, które ludzie nazywali kiedyś garniturami.

Ludzie, którzy przechodzili obok jakby się tym kompletnie nie przejmowali, zachowując swój tor patrzenia, nie zbaczając wzrokiem na te wydarzenie.
Bloody Queyn
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 25 cze 2012, o 19:21
Miano: Bloody Queyn
Wiek: 70
Klasa: Inżynier
Rasa: Asari
Zawód: wolny strzelec
Kredyty: 15.000

Re: Klub "Kolorofony"

10 lip 2012, o 22:59

Queyn dotarła na miejsce, przynajmniej według mapy na omni kluczu, który walił jej po oczach sygnałem, że powinna być jakoś obok tego klubu, czy jak to cholerstwo nazywano. No i gdzie to jest, ty głupi narzędziu wielofunkcyjny, oburzała się asari. Rozejrzała się chwile i dalej nie widziała wejścia. Spojrzała jeszcze raz na omni klucz, sprawdziła współrzędne..no niby wszystko się zgadza, mój zmysł asari mi mówi, że chyba jestem pojebana, że gdzieś te gówno obok mnie jest. Dzisiaj faktycznie zmysł orientacyjny Queyn szwankował bardziej niż zwykle. Może przez te prochy, co wzięła, albo przez te które wzięła godzinę wcześniej, chociaż może jeszcze porcja z samego rana ją trzymała. Cóż, rozmyślania nad jej stanem, raczej w żaden sposób nie przyczynią się do rozwikłania zagadki, które zostało przed nią postawione. Zapamiętać. Nie ćpać tyle jednego dnia. Po zakończeniu zadania porządnie się najebać i skopać parę tyłków. To brzmi jak cholernie dobry plan. Zachwycona swoim sposobem myślenia oraz wniosków, do których doszła, znowu zapomniała czego właściwie tu szukała. Przynajmniej część jej mózgu, odpowiedzialna za kojarzenie faktów, pracowała na zadowalającym poziomie, bo po zerknięciu na swój omni klucz, od razu przypomniała sobie cel swej wyprawy, w te jakże fascynujące miejsce. Co więcej, drugie zerknięcie na całą okolicę, zaowocowało tym, że w końcu odnalazła tę przeklętą knajpę. Kompletnie zapominając o głupocie, którą wykazywała się jeszcze pięć minut temu, na poziomie rasowego debila, Queyn stwierdziła, że jest zajebista.
Podeszła na tyle blisko, by usłyszeć słowa wypowiedziane w kierunku kroganina, próbującego dostać się, chyba nielegalnie, do miejsca które i ona miała zamiar odwiedzić. Była równocześnie na tyle daleko, co by ta jebana ochrona jej nie widziała. Sposób w jaki traktowano kroganina, był naprawdę paskudny. To znaczy, asari na miejscu tych turian, zrobiła by pewnie to samo. Nie, prawdę mówiąc, to Queyn obiła by mu, mówiąc mniej formalnie, mordę, a najprawdopodobniej, był by to zapalnik do wysłania niesfornego klienta do szpitala. Nawet jeśli to krogan. Właściwie można powiedzieć, że ci turiańscy strażnicy nie są tacy źli, aczkolwiek, asari nie kwapiła się do spotkania z paralizatorem. Niby wierzyła w swoje zdolności walki wręcz, jakie opanowała i doskonaliła przez te czterdzieści pięć lat w więzieniu, ale gdyby nie te prochy...przynajmniej tak to sobie tłumaczyła. Głupia, nie myśl o tym! Nie po to tu jesteś. Zabawisz się później, opieprzyła się w duchu.
Asari schowała się jeszcze lepiej, unikając niechcianych spojrzeń. Chciała poczekać na tyle długo, aż kroganin oddali się od punktu zainteresowania ochroniarzy. Podeszła do niego i z udawaną troską, rzuciła- Pieprzone turiańske ścierwa. Widziałam jak cię potraktowali, bardzo mi przykro- co to za kroganin, który daje sobą pomiatać, pomyślała- Jestem Sara Quaro- przedstawiła się, na szybko wymyślonym imieniem. Plan miała niezły. Wyciągnąć info na temat tych ochroniarzy, samej knajpy i może czegoś na temat wejściówek- O co tam właściwie poszło? - zapytała, tak jakby pytała ukachana.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Kolorofony"

12 lip 2012, o 11:24

Kroganin podniósł się z ziemi, klnąc niemiłosiernie, jednak odwrócił się tyłem do wejścia Kolorofonów. Splunął pod siebie i ruszył w lewą uliczkę. Omal nie wpadł na dziką i namiętnie wyglądającą asari. Fuknął jedynie, przyglądając się jej z góry na dół. Już chciał ją odepchnąć, jednak okazała nieznaczne zainteresowanie jego sobą. A dla kroganina zainteresowanie przez asari, to niemal porównywalna kwestia, jak przeżycie pojedynku z Miażdżypaszczą.
- Eee, yyy – zaczął Forsk, jąkając się i niemal momentalnie spuszczając wzrok. - Jestem Forsk, z klanu Jeryndtik. Nie chcieli mnie wpuścić, ci napuszeni turianie – kroganin jakby urósł na chwilę, prężąc się przed Bloody. – Jakiś czas temu trochę tam narozrabiałem i teraz nie chcą mnie wpuścić. Serce nie sługa, jak to mawiają, haha – zaśmiał się donośnie, przyglądając się asari tak, że wydychane powietrze z jego nozdrzy muskało powieki Bloody.
Bloody Queyn
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 25 cze 2012, o 19:21
Miano: Bloody Queyn
Wiek: 70
Klasa: Inżynier
Rasa: Asari
Zawód: wolny strzelec
Kredyty: 15.000

Re: Klub "Kolorofony"

12 lip 2012, o 19:47

Wymuszony uśmiech to jedyne na co mógł liczyć kroganin. Queyn starała się być zatroskaną i zainteresowaną, ale wychodziło jej to średnio. Można by narzekać na jej talent aktorski, ale głównie chodziło o jej całą aparycję. Wyglądała trochę zdzirowato, plus jej wytatuowane ciało raczej nie sugerowało niczego przyzwoitego. No, ale dziewczyna się starała, a to ponoć najważniejsze. Ludzie mówią, że nie należy oceniać osób po wyglądzie. Ostatecznie liczyła na to, że jej hipnotyzujący biust okaże się bronią bardziej niebezpieczną niż się wydaje.
-Ha, wiem coś o tym- zaśmiała się w dosyć uroczy sposób. Więc kroganin bywał w kolorofonach, zatem musiał dostać od kogoś wejściówkę. Ciekawe, trzeba by się dopytać- Ale to i tak nie daje im prawa..- Uderzyła pięścią o dłoń, imitując złość- Kroganie zwykle walczą o swoje, więc wyobraź sobie moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam jakie miłosierdzie im okazałeś. Odszedłeś z klasą, niewielu tak potrafi- Przyklasnęła z aprobatą. W rzeczywistości uważała go za ciamajdę i mięczaka, ale musiała trochę połechtać, te jego ego w jakiś sposób. To był na razie jedyny na jaki wpadła - Muszę przyznać, że nigdy nie byłam w tych korolo...kolorofonach. Coś o tym miejscu słyszałam, ale najwyraźniej trzeba mieć zaproszenie. Jak tam jest? - z nie ukrywanym zainteresowaniem, godnym pięcioletniego dziecka zainteresowanego światem, zapytała kroganina, gryząc delikatnie swoją wargę. Starała się utrzymywać kontakt wzrokowy.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Kolorofony"

13 lip 2012, o 09:57

Forsk czuł się coraz lepiej. Asari była dla niego miła, była również śliczna i miała tatuaże. To się bardzo podobało kroganinowi, który już prawie zapomniał i nieprzyjemnych falach dreszczy, które jeszcze miały czelność przechodzić jego ciało po niemiłym spotkaniu z paralizatorem.
Olbrzym łykał słowa Bloody, niczym topiący się powietrze, nie mając zielonego pojęcia o tym, że jest manipulowany. Wszelakie określenia, ton głosy oraz mimika twarzy i ruchy ciała jakby hipnotyzowały kroganina.
- Wiesz, że bym im pokazał, nie? Ale nie chciałem robić burdy przed klubem – rzekł tak, jakby sam w to wierzył. – A Kolorofony to tak dla wybrańców. Spodobałoby ci się tam, mała – mruknął. – Elegancko, kulturalnie, na poziomie. To jakby skorupa, a pod nią są ciemne interesy, dziwaczne zapotrzebowania. Wszystko w wyższych nieco sferach. I tak, trzeba być na liście.
Kroganin zaczął chodzić w kółko, denerwując się i uderzając od czasu do czas pięścią w otwartą dłoń.
- Byłem ochroniarzem panny Ge, dyrektor firmy „Vox”, tak, tej od preparatów do sztucznych futer. Serce chciało, bo ja to kochliwy jestem, kurde, bym poznał jedną z barmanek, śliczną Linny. A to się nie spodobało synowi właściciela. Pannie Ge też. Nie mam pracy, serce rozsypane…
Ostatnie słowa powiedział tak, jakby chciał wymóc pocieszenie ze strony rozmówczyni.
Bloody Queyn
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 25 cze 2012, o 19:21
Miano: Bloody Queyn
Wiek: 70
Klasa: Inżynier
Rasa: Asari
Zawód: wolny strzelec
Kredyty: 15.000

Re: Klub "Kolorofony"

13 lip 2012, o 11:03

Asari chłonęła wszystkie informacje, które kroganin jej właśnie serwował. Ochroniarzem nie zostanie, stanowczo za dużo z tym roboty. Ale pojawił się inny wątek, dosyć ciekawy. Kroganin pewnie jej nie załatwi tej wejściówki, bo z tego co powiedział wynika, że stracił praktycznie wszystkie swoje wartościowe kontakty. Więc syna ma właściciela mówisz, może przez niego się uda. Trzeba po drążyć temat głębiej.
Kiedy Forsk przestał już użalać się nad sobą, asari położyła mu dłoń na jego ramieniu, na znak troski, że niby ją obchodzą jego problemy- Nie martw się jeszcze się to jakoś ułoży. Ten syn pewnie był o ciebie zazdrosny.. bał się konkurencji- mało brakowało, a Queyn wybuchnęła by śmiechem, sama nie wierząc w to co mówi. Całe szczęście, że opamiętała się w porę i zdążyła śmiech zdusić w zalążku – W ogóle kto to jest? Pewnie sam nie może znaleźć nikogo, to sabotuje szczęście innych.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Kolorofony"

14 lip 2012, o 08:55

Kroganin warknął coś na dwóch salarianin, którzy przyglądali się zapewne tyłkowi asari, by po chwili zniknąć za rogiem.
- On menadżeruje tym miejscem. Z tego, co wiem, to nic więcej nie robi. Rzadko stąd wychodzi, a jak już, to w towarzystwie przypadkowych dziewczyn, albo też tancerek. Ale ty chyba…
Przerwał na chwilę, a Bloody mogła przysiąc, że szura nogą.
- Chyba nie chce się z nim umówić? Forsk by chciał coś zjeść w twoim towarzystwie – bąknął cicho, odwracając wzrok.
Z klubu właśnie wyszła dziewczyna dźwigająca torbę sportową. Była śliczna i szczupła, ale też i zapłakana. Ocierały łzy. Za nią, podtrzymując drzwi, wyszedł młody mężczyzna z fioletowymi włosami, ubrany elegancko.
- Przestań ryczeć! Zarobiłaś dzisiaj niemało, więc po co robisz sceny?!
Kroganin zareagował na ten głos szybkim ruchem głowy, ale nic nie powiedział, ściskając tylko pięści.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bloody Queyn
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 25 cze 2012, o 19:21
Miano: Bloody Queyn
Wiek: 70
Klasa: Inżynier
Rasa: Asari
Zawód: wolny strzelec
Kredyty: 15.000

Re: Klub "Kolorofony"

14 lip 2012, o 11:29

Patrzyła na tego kroganina z politowaniem. Już nie mogła tego dalej ciągnąć. Nie żeby współczuła, po prostu się zmęczyła.- Dobra to słuchaj, nie mam teraz czasu za bardzo, ale spotkajmy się tutaj jutro o tej samej porze co dziś ok?- uśmiechnęła się i puściła mu oczko- To na razie- Queyn oddaliła się od Forska, poczekała chwilę, aż sobie pójdzie. Będąc świadkiem zamieszania wokół Kolorofonów, pomyślała, że warto tam pójść i zobaczyć czy uda jej się coś zdziałać. Nie chciała pozbywać się jeszcze znajomości z kroganinem, głównie dlatego, żeby nie ograniczać sobie opcji. Trzeba w końcu wszystkiego próbować. Może rozstała się z nim nieco szybciej niż planowała, ale czuła, że to wszystko będzie ciągnęło się strasznie długo.
Obniżyła nieco bardziej biustonosz, co by jeszcze perfidniej pokazać swoje atuty, po czym podeszła do mężczyzny z fioletowymi włosami- Hej kotku masz chwile?- uśmiechnęła się, przygryzając wargę. Położyła prawą rękę na swoim biodrze, a lewą gładziła jego kołnierz - Szukacie może nowych..dziewczyn?
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Kolorofony"

14 lip 2012, o 13:05

Kroganin wpierw się uśmiechnął, potem jakby zbladł. Sam nie wiedział, czy dobrze to rozegrał, ale asari kazała mu iść i wrócić jutro. W sumie, to dobrze – odpowiednio się przygotuje do tego spotkania. Może podpyta kolegów co i jak.

Martin, syn właściciela, przyjrzał się asari z góry na dół.
- Gruba jesteś, świnio. Chyba nie dasz rady pokręcić tyłkiem, co nie? Haha – zaśmiał się, szturchając jednego z turian, stojących na bramce. Ten jedynie sztucznie się uśmiechnął, spoglądając bacznie wokół, wykonując swoją pracę. – Może przydasz się w kuchni, trzeba pozmywać podłogi i inne takie, to jak – wchodzisz, czy tylko mi dupę zawracasz?
Bloody Queyn
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 25 cze 2012, o 19:21
Miano: Bloody Queyn
Wiek: 70
Klasa: Inżynier
Rasa: Asari
Zawód: wolny strzelec
Kredyty: 15.000

Re: Klub "Kolorofony"

19 lip 2012, o 23:59

Queyn Irie, zwana też Bloody Queyn, znosiła w swoim życiu wiele wyzwisk od kurew po inne gady. Czasami musiała opuścić głowę i wyjść upokorzona, czasami mogła się odwdzięczyć tym samym. Więzienie ma swoje reguły, którym trzeba się podporządkować, bo zwyczajnie możesz stracić życie (dla niektórych warte tyle co nic) lub twoja egzystencja w tym miejscu po prostu zamieni się w piekło (jakby do tej pory nim nie była). Ostatecznie, trzeba było uważać, z kim się zadziera, w końcu gdzie uciekniesz?
Po wyjściu z tej przeklętej dziury, Queyn obiecała sobie, że już nigdy nikomu nie pozwoli na poniżenie swojej szanownej osoby, że całą złość wyleje na tego gwałciciela jej dobrego imienia. Dlatego, kiedy usłyszała te słowa z ust tego gnojka, wściekłość zaślepiła ją na tyle, że przez tych parę sekund, przestała racjonalnie myśleć, o tym co właśnie robi. Szczególnie o konsekwencjach swoich czynów. Położyła drugą dłoń na jego kołnierzu, po czym złapała go mocno za szyję i z całej siły kopnęła w krocze. Kiedy mężczyzna zgiął się w pół (co było standardową reakcją w tego typu sytuacjach), Queyn pchnęła go w kierunku ochroniarza, który z nim był, by zająć mu ręce i kupić sobie trochę czasu. Nie czekała jednak na efekt swojego działania i ruszyła momentalnie w ich kierunku, by jeszcze raz dobić sukinsyna. Miała ochotę go zadźgać, połamać mu wszystkie kości, albo chociaż uszkodzić nieco szczękę, ale w końcu zorientowała się co właściwie narobiła. Zepsuła swoją pierwszą szansę na nawiązanie jakiegoś kontaktu z tą pizdą Lewis. Ja pierdole teraz wszystko mi się zjebie. Chuj z nimi wszystkimi. Queyn nie marnowała czasu i nie czekała aż tych dwóch mężczyzn wstanie i dojdzie do siebie (Co do turianina nie była pewna, wszyscy wyglądają tak samo). A, no i był jeszcze drugi ochroniarz wewnątrz, więc nie ma co tu dupy dalej grzać, tylko spierdalać, nim mi się tu towarzystwo rozmnoży. Chciałoby się powiedzieć, że Bloody Queyn zniknęła tak szybko jak się pojawiła, no i w sumie można taką tezę postawić. Nie jest ona wcale daleka od prawdy, ale należy wspomnieć o fakcie, że asari nie miała pojęcia dokąd zmierza. Nie był to tylko efekt napływającej adrenaliny, ale i mieszanka emocji z nieznajomością przestrzeni w jakiej się znajdowała. W końcu Cytadela do małych nie należy, a ona sama była tu pierwszy raz (no i po prostu chciała się oddalić jak najszybciej z tego przeklętego miejsca, a nie patrzy się wtedy jakoś na drogę).
No kurwa i co ja teraz mam zrobić!?. Queyn wzięła zlecenie, ze względu na profit z tego płynący, ale jak zwykle wychodzi jej w czasie, że nadaje się ona do akcji wymagających bardziej brutalnych metod. Pracodawca mówił jedno; Nie wkurwiać mnie. Asari teraz bała się, że i to może jej się nie udać, bo plan porwania, albo użycia jakiejś siły fizycznej, rodził jej się w głowie. Dziwka będzie narzekać później. Nie muszę jej od razu mówić, zniknę z kasą nim zdąży powiedzieć „Co do kurw..” i już mnie nie ma. Sama nie wierzyła, że tak łatwo by to wyszło, ale już postanowiła zrobić to po swojemu. Teraz nie ma co się czepiać o szczegóły tego mało genialnego, a jeszcze mniej wyrafinowanego planu, kiełkującego w tej niebieskiej główce.
Sprawdziła dane na temat apartamentu, w którym mieszkała Lewis i udała się w tamtym kierunku. Znowu trochę poobserwuje i poczeka, aż.... sama nie wiem zobaczy się.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Gavyn Ramsey
Awatar użytkownika
Posty: 69
Rejestracja: 7 paź 2015, o 22:03
Miano: Gavyn Ramsey
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Postać główna: Zeto'Seya
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 5.200
Lokalizacja: Breslau

Re: Klub "Kolorofony"

1 lis 2015, o 14:12

Konkretny, silny i pewny siebie dowódca. Chyba dobrze trafił. W sumie to był całkiem zadowolony z przebiegu sprawy. Jeśli pod nim będzie musiał służyć przez jakiś czas, nie powinno być problemu. Z kroganinem po swojej stronie. Jego uśmiech nieco zbladł kiedy usłyszał szczegóły zadania.
Nie trzeba było czekać by Gavyn połączył dwa fakty. Jego teoria była całkiem prosta, to właśnie ją będzie musiał złapać.
Oh, fuck my life, to się zawsze zdarza. W dupę mogę sobie te runy włożyć, trza było nie podchodzić, tak to bym nie miał problemów. Z drugiej strony wiem, że jest to jakaś niewinna osoba - myślał gorączkowo co by tu zrobić - nie powinienem...
I tu zaczął się wielki konflikt. Asari (z tego co wiedział) była tylko niewinną osóbką, jasne mogła coś ukrywać ale - no właśnie ale co? Z drugiej strony powinien robić to, za co mu płacą. Jeśli tak po prosu spróbuje sabotować misję, jego reputacja może pójść w pizdu. Chyba, że wszystkich tam pozabija, ale to też nie jest mądre rozwiązanie. Źle będzie od razu zakładać, że ją uratuje, nic też nie wiedział o charakterze porwania. Jasne, z reguły porwania to nic dobrego, ale zawsze coś za nimi stoi. Kurwa, trudna sprawa. Chociaż z zawsze istniała szansa, że jego teoria była pozbawiona rączek i nóżek.
Co mogę zrobić? Dam znać SOC i jakoś to ogarniemy. Kusi, ale zaraz utonę w pytaniach skąd to wiesz, bla, bla, bla.
Wykonać zlecenie? Niby tak, potrzebuję kasy i w sumie nie mam z nią większych powiązań.
Bust her out? Piękne, godne rycerza i niewiarygodnie głupie.

Miał trochę czasu by obmyślić misterny i raczej słaby plan. Najpierw napisał wiadomość do Nathali.
To nie jest dobry pomysł, dziś w Kolorofonach może być gorąco. Przynajmniej tak słyszałem. Stay safe.
Dobra, zobaczymy czy to faktycznie o nią chodzi. Jeśli nie, to nie. Jeśli tak, to jest szansa, że nie będzie go szukać w środku.
Na miejscu stawił się piętnaście minut przed czasem. W swoim czarno-czerwonym pancerzu, z bronią na plecach i hełmem na głowie. Na lewym ramieniu, rękojeścią do dołu miał zamocowany swój nóż wojskowy, tak by można go było łatwo i szybko wyciągnąć. Pod kolorofonami rozejrzał się bacznie w poszukiwaniu pozostałych. Postanowił też rozejrzeć się po najbliższej okolicy i poszukać potencjalnych osłon. Miał zamiar podejść do tego, który pojawi się pierwszy i zacząć jakąś gadkę szmatkę.
- Cześć, gotowy do akcji? Ciekaw jestem kogo będziemy musieli złapać, mam nadzieje, że przez "rybkę" nie miał na myśli kroganki!
ObrazekObrazek
Nathala T’Kori
Awatar użytkownika
Posty: 65
Rejestracja: 11 paź 2015, o 11:40
Miano: Nathala T'Kori
Wiek: 47
Klasa: Adeptka
Rasa: Asari
Zawód: Ziemska archeolog, tancerka, krupierka
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 4.750

Re: Klub "Kolorofony"

1 lis 2015, o 16:56

Wiadomość którą wysłał do niej Gavyn została dostarczona na jej omni-klucz w momencie, w którym ona akurat przebierała się w pancerz, toteż w tamtym momencie nie mogła tego zauważyć. Dopiero kiedy była w drodze i siedziała już w taksówce, Nathala spojrzała na jego zawartość. Gdy tylko przeczytała to, co do niej napisał, podobnie jak on, bez większych problemów połączyła fakty. Miał jakieś zlecenie - w każdym razie, dokądś go wzywali. Tego była pewna. Wiedział, że w tamtym miejscu miało być gorąco - czyżby miał uczestniczyć tam w jakiejś walce? Nie potrafiła określić, czy to mogło mieć z nią coś wspólnego, ale nie wierzyła również, że był to przypadek. Akurat w momencie, w którym miała pójść do tego klubu, aby otrzymać tak bardzo ważną dla niej informację, najemnik którego poznała tego samego dnia, ostrzegał ją przed zagrożeniem, które mogło ją tam spotkać. Byłaby naprawdę głupia, gdyby to zlekceważyła. Poznanie prawdy o jej ojcu nie było dla niej tak ważne, żeby chciała narażać dla niej życie. Z drugiej strony, czy nie powinna była o tym poinformować SOC? Nawet jeśli Gavyn był w to wszystko zamieszany, jako wzorowa obywatelka Cytadeli, musiała dbać o jej bezpieczeństwo. Bez dłuższego zastanawiania się, skorzystała po raz kolejny z omni-klucza, kontraktując się tym samym z biurem SOC. Jeśli tylko otrzymała jakąkolwiek odpowiedź z ich strony, przeszła do wyjawienia informacji.
- Nazywam się Nathala T'Kori, numer referencyjny AX662D - powiedziała z pamięci - Chciałabym was poinformować, że w klubie Kolorofony w okręgu Kithoi będą prawdopodobnie dzisiaj jakieś rozróby, będę na was czekać nieopodal stacji taksówkarskiej przy klubie, jeżeli będę do tego niezbędna - dodała, rozłączając się z siecią komunikacyjną, jeśli tylko otrzymała potwierdzenie. Jej plany uległy nieco zmianie - jej pierwszym odruchem był powrót do apartamentu, lecz wiedziała, że mogłaby w czymś się przydać SOC. Wciąż nie wiedziała jednak, czy, lub co, miała z tym wszystkim wspólnego. Była przecież zwykłą, nie wyróżniającą się praktycznie niczym asari. Szara mieszkanka tej ogromnej stacji kosmicznej. Gdy tylko wylądowała na przystanku, rozejrzała się po okolicy, po czym oparła się o barierkę nieopodal terminalu Aviny, szukając wzrokiem ewentualnych funkcjonariuszy SOC. Użyła również omni-klucza, aby wysłać wiadomość do Gavyna, tak na wszelki wypadek.
Poinformowałam o tym SOC.
Wiadomość krótka, tylko po to, aby uratować go, jeżeli rzeczywiście był w to wszystko jakoś zamieszany. Z drugiej strony, może źle go wtedy zrozumiała? Może pytając się ją o pracę, mówił o czymś zupełnie innym? Czy źle powiązała z tym to, że był żołnierzem? Naprawdę, nigdy by się nie spodziewała tego, że krótka rozmowa w barze sushi skończy się takim czymś. Do jej głowy nadeszła nawet pewna mroczna myśl - a co, jeśli to Gavyn stał za tym wszystkim? Może nie był wcale tym, za kogo się podawał? Może był łowcą niewolników? Jeśli tak było... Dobrze, że nie powiedziała mu, gdzie teraz przebywała.
GG: 52739159 Steam: natalias967
ObrazekObrazek
ARMOUR OUTFIT #1 OUTFIT #2 (CITADEL)
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Kolorofony"

11 lis 2015, o 12:20

Wiadomość wysłana do SOC oczywiście nie pozostała bez echa, w końcu byli służbami reagowania i tymi, które miały zapewniać porządek na całej stacji, więc okręg Kithoi i Kolorofony były jej częścią. Gavyn, który z wiadomych przyczyn był pierwszym na miejscu miał okazję rozejrzeć się po okolicy. Najemnik, który został zatrudniony razem z nim uśmiechnął się paskudnie do Ramseya.
- Tia, albo faktycznie tej, no, kurwa, rybki, nie? – odpowiedział podciągając kilkakrotnie przy tym nosem. Jeśli mógł się bardziej wpisywać w stereotyp głupiego mięśniaka, to nie było na to najmniejszej możliwości. Było ich w sumie trzech, ale na w pobliżu wciąż brakowało kroganina, który ich najął. To mogło budzić pewne wątpliwości czy niepokój. A czas mijał, w międzyczasie na omni-klucz mężczyzny przyszła kolejna wiadomość od Nathali. SOC. To by w sumie wyjaśniało pewne sprawy.
Tymczasem asari stojąca przy Avinie mogła po chwili już spokojnie przyglądać się jak dwóch funkcjonariuszy ubranych w mundury Służb Ochrony Cytadeli podlatuje do niej radiowozem i z niego wysiada.
- Nathala Kori? – zapytał turianin, który wysiadł, jako pierwszy. Zaraz za nim pojawił się kolejny. Pierwszy miał brązową skórę pokrytą białym tatuażem, zaraz też się przedstawił. – Aspirat Kervos – skinął głową w kierunku tego drugiego, niższego z niebieskim tatuażem na twarzy. – I sierżant Mirtos. To pani nas wzywała prawda? Pozwoliliśmy sobie sprawdzić, o co chodzi z tymi Kolorofonami i szczerze mówiąc mieliśmy jeszcze dwa podobne zgłoszenia, z tym, że anonimowe. No i mamy nawet potencjalne rysopisy sprawców. Niestety więcej nie mogę ujawnić, lepiej, żeby pani wróciła do mieszkania. Tutaj może nie być bezpiecznie.
Omni-klucz Gavyna zapikał cicho, a zaraz po nim omni-klucze pozostałych.
SOC, zabierajcie się stamtąd. Akcja odwołania. Skontaktuję się z wami w najbliższym czasie.
Gavyn Ramsey
Awatar użytkownika
Posty: 69
Rejestracja: 7 paź 2015, o 22:03
Miano: Gavyn Ramsey
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Postać główna: Zeto'Seya
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 5.200
Lokalizacja: Breslau

Re: Klub "Kolorofony"

11 lis 2015, o 21:08

- Nie sądzę żeby za łapanie rybek były takie pieniądze - skomentował wypowiedź najemnika - no i ryby kiepsko znoszą granaty - tu wskazał swoją broń.
Czekał niecierpliwie i rozglądał się czujnie dookoła, kiedy na jego omni-klucz przyszła wiadomość od pracodawcy. Przeczytał ja i rozejrzał się po zebranych, krzywiąc się po hełmem. Mogło im się wydawać, że to przez odwołanie akcji. Tak na prawdę potwierdziły się jego domysły - zleceniodawca miał wtyki. Na pewno nie chodziło o jakieś pierwsze lepsze porwanie. Runy nie kłamały.
- See ya chaps - rzucił na odchodne - ja się zmywam.
Czym prędzej oddalił się bocznymi alejami, byle dalej od miejsca niedoszłego porwania. Dobrze zrobił dając jej znać, uniknął niebezpiecznej sytuacji i może uda się to wszystko jeszcze wyjaśnić. Kiedy upewnił się, że idzie sam, zatrzymał się i napisał do Nathali.
To jeszcze nie koniec, uważaj na siebie. O mnie ani mru mru. Wolę się narazie nie pokazywać w twoim towarzystwie. Powodzenia. G
Swoje kroki skierował do wynajętego mieszkania, musiał to wszystko przemyśleć.
Czy na pewno warto się w to pchać, dlaczego pomaga tej kobiecie, tej Asari? Co się może stać dalej, czy dobrze robi - takie pytania chodziły mu po głowie, kiedy otwierał butelkę Whiskey w domu - bardzo niebezpiecznie sobie tu pogrywam. Jeśli wyjdzie na jaw moja mała gierka, nie zdążę nawet zawołać o pomoc. Co ja narobiłem - trzepnął się otwartą dłonią w twarz - Gavyn weź się w garść. Jesteś komandosem do cholery, nie jakąś cipką która da się odstrzelić. Nie z takich sytuacji wychodziłeś cało.
Kiwnął głową sam do siebie. Wygrzebał z torby swoją kurtkę podróżną. Gruby, brązowy materiał, będzie można pod nią skryć napierśnik. To tak tylko na zaś.
ObrazekObrazek
Nathala T’Kori
Awatar użytkownika
Posty: 65
Rejestracja: 11 paź 2015, o 11:40
Miano: Nathala T'Kori
Wiek: 47
Klasa: Adeptka
Rasa: Asari
Zawód: Ziemska archeolog, tancerka, krupierka
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 4.750

Re: Klub "Kolorofony"

11 lis 2015, o 22:57

Prawdę mówiąc, to sama nie wiedziała czemu postanowiła zaczekać na SOC. Równie dobrze mogłaby już wrócić - w końcu spełniła swój obywatelski obowiązek, ostrzegła funkcjonariuszy, nie weszła do środka. W sumie to może tak było lepiej? Po co jej ta cała wiedza? Czemu niby chciała dowiedzieć się od jakiegoś nieznajomego, kim był jej ojciec? Zadziałała pod wpływem impulsu - ot co. Impulsu, który trwał co prawda kilka godzin, ale dla jej asarskiego umysłu była to sekunda, a może nawet ułamek sekundy. To pewnie przez przez jej pobyt na Ziemi, od tego czasu była jeszcze bardziej pochopna niż wcześniej. Teraz, jakby się tak nad tym zastanowić, to to było głupie. Była pewna, że w końcu w jakiś sposób miała się dowiedzieć kim był jej drugi rodzic - czy to od matki, czy też od kogoś zupełnie innego. Powinna o tym wszystkim zapomnieć. Kiedy zobaczyła zbliżających się do niej agentów SOC, skinęła głową na pytanie turianina, zupełnie zapominając, że to był kolejny ziemski odruch, który sobie przyswoiła. Dopiero kilka sekund po fakcie zdała sobie z tego sprawę.
- Tak, to ja - powiedziała, prostując się i odruchowo próbując wygładzić suknię, szybko zdając sobie sprawę z tego, że miała na sobie pancerz. Nie zwróciła nawet uwagi na to, że mężczyzna pomylił się wymawiając jej nazwisko - Tak, chyba powinnam wrócić - dodała, spoglądając na stację taksówek znajdującą się nieopodal - Po prostu pomyślałam, że może będziecie chcieli się ze mną spotkać osobiście. Dziękuję za fatygę - skłoniła się przed nimi uprzejmie, po czym oddaliła się od nich, sprawdzając swój omni-klucz. Gdy odczytała wiadomość od Gavyna, usunęła ją natychmiast, tak samo jak wszystkie poprzednie, po czym odwróciła się ku funkcjonariuszom - o ile jeszcze w tym miejscu byli, a raczej nie zdążyli się zbytnio oddalić. Nie miała czasu na myślenie.
- Przepraszam, czy mogę liczyć na obserwację mojego mieszkania? Oto mój adres - aktywowała swój omni-klucz, spodziewając się, że ktoś z SOC zrobi to samo - Boję się, że to może mieć coś wspólnego ze mną - dodała, zupełnie szczerze. To co napisał Gavyn... Czego od niej chcieli? Podejrzewała, że mogło w tym wszystkim chodzić o nią, ale uznawała to za czyste, wybujałe fantazje. A ten ludzki najemnik którego poznała zaledwie kilka godzin wcześniej dał jej teraz do zrozumienia, że to chodziło o nią. Wolał się przecież z nią nie pokazywać... Chyba, że to chodziło o niego? Może to on wpadł w jakieś kłopoty i nie chciał ją w nie wplątywać? Myśli same napędzały się w jej głowie, a ona stała cały czas w tym samym miejscu, nie wiedząc co ze sobą zrobić i czekając na reakcję funkcjonariuszy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
GG: 52739159 Steam: natalias967
ObrazekObrazek
ARMOUR OUTFIT #1 OUTFIT #2 (CITADEL)
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Kolorofony"

12 lis 2015, o 12:57

Gavyn
Wracając do mieszkania najemnik jedyne, co mógł czuć, to złość na zmarnowany czas i przede wszystkim nieudane zlecenie. W końcu brak kredytów był czymś niezbyt satysfakcjonującym. SOC szybko zajęło się przetrząsaniem Kolorofonów, ale nie aż tak szybko by skojarzyć rozchodzących się mężczyzn z jakimkolwiek niebezpieczeństwem. Ot, zwykli przechodnie. W sumie to było Gavynowi na rękę, przynajmniej nie musiał się tłumaczyć czy coś widział i dlaczego w środku Cytadeli nosi na sobie pełen pancerz czy coś w tym stylu.
Kilkanaście kroków dalej, kiedy już wszedł na bezpieczniejszą drogę do swojego mieszkania, gdzie nie czyhali na niego już funkcjonariusze z bocznej uliczki wyszła kobieta. Zwykła, ziemska być może w wieku trzydziestu lat, na pewno nie miała więcej. Miała krótkie, blond włosy i rozbiegane, zielone oczy. Szła w kierunku Ramseya z przewieszoną przez ramię torbą ubrana w strój raczej należący do takich „zbierz się szybko i uciekaj”. Nie pasowała do typowych kobiet zamieszkujących Cytadelę, na co dzień.
- Widziałam cię z nią – jak gdyby nigdy nic szarpnęła najemnika za rękę i zaciągnęła na bok. – Z tą asari. Gdzie ona jest? Co robiłeś w kolorofonach z tymi ludźmi? Kim jesteś?
Przywarła do niego niebezpiecznie blisko i wpatrywała się prosto w oczy Ramseya intensywnymi, zielonymi tęczówkami, które wydawały się wyłapywać kłamstwa na każdym kroku.

Nathala
Funkcjonariusz podziękował Nathali za informacje, których im udzieliła i obiecał wysłać w pobliże Okręgu Bachjret jeszcze jeden, dodatkowy patrol w razie, czego. Być może nie powiedział tego ze zbytnim przekonaniem, jednak czy można było nie ufać SOC? W końcu w ich rękach było bezpieczeństwo całej stacji. Asari mogła spokojnie (przynajmniej póki co) wrócić do domu i odpocząć. Miała bardzo wiele wrażeń dzisiejszego dnia i bez wątpienia zasługiwała na odpoczynek.
Po przekroczeniu progu mieszkania T’Kori miała sporo spraw do przemyślenia, wiec nie było nic nadzwyczajnego w tym, że dręczyło ją sporo myśli. Gavyn, jej ojciec, spotkanie i być może zasadzka. Czy na nią? Tego nie mogła jednoznacznie stwierdzić, jednak w tym całym zamieszaniu było całkiem sporo niedomówień i przede wszystkim dziwnie łączących się wątków i faktów.
Jednak spokój nie był jej dany.
Jakąś godzinę po całym incydencie z SOC u drzwi mieszkania Nathali rozległ się dzwonek. Krótki, pojedynczy sygnał informujący o tym, że ktoś stoi za nimi i czeka na reakcję ze strony lokatorki. Szybki rzut oka na wyświetlacz pokazał za drzwiami tego samego turianina, który zjawił się pod Kolorofonami dziś. T’Kori przypomniała sobie, że miał na nazwisko Mirtos i chyba był sierżantem. Kiedy tylko otworzyła mu drzwi odchrząknął nerwowo.
- Pani T’Kori? Mógłbym zająć chwilę? Wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać.
Gavyn Ramsey
Awatar użytkownika
Posty: 69
Rejestracja: 7 paź 2015, o 22:03
Miano: Gavyn Ramsey
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Postać główna: Zeto'Seya
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 5.200
Lokalizacja: Breslau

Re: Klub "Kolorofony"

12 lis 2015, o 20:57

Pogrążony w swoich myślach dał się zaskoczyć kobiecie, która odciągnęła go na bok. Otrząsnął się dopiero kiedy zaczęła zadawać pytania. Odepchnął ją na odległość wyciągniętej ręki i zmierzył groźnym wzrokiem. W tej chwili nie miał już hełmu.
Czego ta baba od niego chciała, zaraz zaraz - napadła go pewna nie tak zaskakująca myśl - ona coś wie. Cholera, już teraz wysłali kogoś na mnie? Nie, to raczej by tak nie wyglądało. Postanowił rozegrać to stanowczo.
- Przedewszystkim kim ty do cholery jesteś i dla czego mnie śledzisz - odpowiedział gniewnie - nie widzę powodu żebym musiał się tobie tłumaczyć.
Widocznie nie był w nastroju na zwierzenia. Trochę zastanawiał go jej wygląd. Chyba nie tylko on ubierał się byle jak na codzień. Chyba, że była jedną z tych osób w ruchu. Mimo, że raczej nie miał się czego obawiać (z jego strony zabezpieczeniem była zbroja, ona nie wyglądała na uzbrojoną, a nawet jeśli miała coś w torbie, on zdąży wyszarpnąć nóż), postanowił zachować wzmożoną czujność. I to nie tylko względem niej, ale i otoczenia. Postanowił jednak rozwiązać to na spokojnie.
- Nazywam się Gavyn, kim jestem i co robiłem za klubem to moja sprawa. Nie wiem co chcesz od tej Asari, ale dopóki nie usłyszę jakiś sensownych powodów nie licz na moje wsparcie w tej sprawie - teraz on utkwił wzrok w jej oczach, badając jej reakcję i oceniając odpowiedź.
Przybrał nieco luźniejszą pozycję, wyprostowany licząc, że będzie chociaż tak wysoki jak ona.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Kolorofony"

12 lis 2015, o 21:43

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nathala T’Kori
Awatar użytkownika
Posty: 65
Rejestracja: 11 paź 2015, o 11:40
Miano: Nathala T'Kori
Wiek: 47
Klasa: Adeptka
Rasa: Asari
Zawód: Ziemska archeolog, tancerka, krupierka
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 4.750

Re: Klub "Kolorofony"

19 lis 2015, o 10:03

GG: 52739159 Steam: natalias967
ObrazekObrazek
ARMOUR OUTFIT #1 OUTFIT #2 (CITADEL)
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Kolorofony"

2 gru 2015, o 23:13

Gavyn


Chociaż kobieta nie wyglądała na uzbrojoną wieloletnie doświadczenie pozwoliło Gavynowi wyczuć emanującą z niej aurę, charakterystyczną dla wszelkiej maści agentów i najemników. Trudno było przewidzieć jak skończyłaby się ich potyczka jednak najwyraźniej żadne z nich nie miało zamiaru ryzykować w zasięgu słuchu funkcjonariuszy SOC.
-Moje nazwisko jest nieważne. Możesz mi mówić Jane, jeśli odczuwasz taką potrzebę – niechęć do wyjawienia danych mogła być iritująca, jednak dla niektórych mówiła więcej niż tysiąc słów. Początkująca agentka niepotrafiąca przekonująco wymyślić fałszywych danych, a może wręcz odwrotnie; stara wyjadaczka nie lubiąca tracić czasu na zbędne uprzejmości? Jedynie czas mógł rozwiać te wątpliwości. - Chociaż to i tak nie ma znaczenia bo prawdopodobnie nie przeżyjesz następnych dwudziestu czterech godzin chyba, że ci pomożemy. – stwierdziła nie uznając za stosowne wyjaśnić kto miałby go zabić i dlaczego, a co najważniejsze kim byli owi „my”. - Zacznijmy od jednego, prostego pytania; czy asari to ma. – po raz kolejny odezwała się tonem sugerującym, że wszystkie a przynajmniej większość aspektów sprawy do jakiej go wynajęto powinno mu być doskonale znane. Tylko od najemnika zależało w jaki sposób poprowadzi dalszą rozmowę.

Wróć do „Okręg Kithoi”