Cytadela to ogromna stacja kosmiczna, skonstruowana ponad 50 milleniów temu, będąca polityczną, finansową i kulturową stolicą galaktyki i Rady Cytadeli. Dzieli się na sektor Prezydium, z ambasadami ras i Wieżą Cytadeli wewnątrz, oraz mieszkalne sektory okręgów.
LOKALIZACJA: [Mgławica Węża > Wdowa]

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Przestrzeń wokół Cytadeli

14 maja 2012, o 15:25

Obrazek Przestrzeń wokół Cytadeli otacza gęsta chmura, zwana Mgławicą Węża, dlatego też zasięg widoczności nie jest za duży. Wokół samej stacji orbituje wiele statków, w tym promy cywilne, wycieczkowe czy choćby pancerniki Destiny Ascension, przeznaczone do zadań specjalnych. Można też zauważyć sporą liczbę przekaźników masy - jak przystało na centrum galaktyki, Cytadela jest połączona węzłami masy z ogromną liczbą miejsc, dlatego jest ich aż tyle.
Widok na Cytadelę z przestrzeni jest wprost bajeczny - widać stację przypominającą kształtem gwiazdę, o rozświetlonych ramionach Okręgów i Okręgowi Prezydium, który spaja to wszystko. Jeszcze lepszym widokiem jest obraz zamykających się ramion, jednak ten rzadko kiedy można spotkać - tylko w wypadku nagłego zagrożenia. Ostatnio był nim atak Suwerena.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

6 sie 2013, o 10:30

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=UUJXOQ38 ... 54461B8763[/youtube] Podróż do Cytadeli trwała kilka godzin a to wszystkie dzięki bezpośredniemu połączeniu galaktyk. Za pomocą wielkich przekaźników masy można była podróżować z prędkością nad świetlną. Technika, której człowiekowi dopiero była znana zaledwie od kilku lat a szybko ją opanowała. Kiedy prom wyszedł przez przekaźnik do mgławicy, mógł on na pierwszy rzut oka wydawać się wielką chmurą galaktyczną. Pasażerowie aż zerkali przez okna komentując olbrzymią stację jaką była Cytadela. W tym czasie Kraiven, który drzemał, siedział na niewygodnym krześle z ręką opartą o policzek. Ogłosy i krzyki dzieci zbudziły go niechętnie ze snu. Otworzył oczy lekko podirytowany tym całym zamieszaniem. Jasna sprawa, wiedział co to oznaczało. Dotarł na miejsce a sam również spoglądał przez swoją okiennice na stację. Ponownie zrobiła na nim wielkie wrażenie, ale nie aż takie jak kiedyś gdy przyleciał tu po raz pierwszy. Jedynie krążowniki turian i okręt flagowy rady robiły na nim wrażenie. Toteż popatrzył przez chwilę a następnie uruchomił omni-klucz pisząc wiadomość do Pana Blue, iż był na miejscu. Błękitny był bardzo ciekaw czy facet się pojawi i zapewni mu wejście bez kontroli SOC i zatrzymania jego ekwipunku. Nie po to się ulotnił z tego miejsca by teraz nagłaśniać o swoim powrocie wszystkim byłym kolegom z fachu ochroniarskiego. Czas pokaże co się wydarzy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

16 sty 2014, o 13:17

Kiedy korweta Hunter przybyła wreszcie na Cytadelę, cała załoga spoglądała na monitory, obserwując jak przez kamerę piękny widok wielkiego monstrum dryfującego pośród chmur. Sam Vergull był nawet zafascynowany widokiem, choć skrzętnie to ukrywał, mrużąc tylko oczy. Korweta przeleciała szybko i sprawnie przez gęste chmury, oraz obok wielkiego pancernika Rady zwanego "Destiny Ascension". Musiał przyznać, że pomimo iż uważał asari jako przedstawicielki, które motały sercami wielu mężczyzn, to znały się na budowaniu i kunsztu okrętów. Toż to było większe niż okręty turiańskie klasy - Drednot. Nie mniej statek minął go, wlatując w przestrzeń turiańską.
- Mamy cię na ekranie. Zidentyfikuj się - padło pytanie przez komunikatory w centrum dowodzenia. Vallokius, który do tej pory siedział z opartą ręką o policzek, zdjął ją, wciskając na przycisk na swoim fotelu - Korweta "Hunter". Prosimy o pozwolenie na dokowanie w doku 237 - odparł cichym jak nad wyraz chłodnym głosem. Przez chwilę była chwila ciszy, aż w końcu główny pilot statku jakim był młody turianin prosto ze akademii lotniczej, odpowiedział - Mamy zgodę na lądowanie kapitanie - Jedni pomyśleli by, że to głupi pomysł by przydzielać taki okręt niedoświadczonemu w boju turianinowi, ale ci co znali Kurosa, wiedzieli, że to była tylko mrzonka. Był świetnym pilotem, który ukończył Akademię przez zaledwie trzy lata, gdzie innym zajęło by to z całe sześć. To już samo za siebie mówiło. Nie mniej, kontrola lotów zezwoliła na lądowanie, a Hunter po raz pierwszy zacumował na Cytadeli.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

17 sty 2014, o 09:35

Statek Vergulla Vallokiusa zacumował z typową dla turiańskich jednostek ciężkością. Nim jednak turianin zdążył podjąć jakiekolwiek kroki na Cytadeli, przez mikrofon na mostku dowodzenia odezwał się znany mu głos admirała Virany, oszczędnego w słowach genialnego taktyka, jak to o nim mówiono w akademii.

- Vergull, tu Virana. Mam dla ciebie zadanie. - zaczął rzeczowym tonem, nie wdając się ani w uprzejme wymiany zdań ani nic, co wykraczałoby poza służbową codzienność - Skontaktuj się z Zeervusem Haazheel, skoro jesteś na Cytadeli. - tak, w wojsku niewiele da się ukryć. Na omni-klucz Vergulla przesłano w tej samej chwili dane kontaktowe Zeerbusa - Potem udajcie się do Hades Gamma. Waszym calem będzie odnalezienie statku z Porucznikiem Dernosem na pokładzie. Wyruszył on z niewielką załogą i jedną cyilną na pokładzie. Status ich misji- ściśle tajna, więc nie mogę podać wam więcej informacji. Straciliśmy z nimi kontakt, musisz to zbadać jak szybko to będzie możliwe. Czy masz jakieś pytania?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

17 sty 2014, o 13:00

Vergull wyprostował się na siedzeniu, usłyszawszy w komunikatorze głos Admirał Virany. Z początku lekkie zdziwienie go opanowało w postaci ponownego zmrużenia oczu. Załoga również spojrzała ze zdziwieniem na swojego kapitana. Nikt nie spodziewał się takiego rozwoju wydarzeń, a już tym bardziej sam ich kapitan. Dostali jasną i klarowną misję od samego naczelnego Generała z Palaven. Mieli zignorować rozkaz i wykonać ten, który został teraz nałożony? Vallokius mógłby się sprzeczać, mógłby powołać się na ta, ale nie zrobił tego. Skoro misja jest priorytetowa to z pewnością Virana musiała liczyć się z tym, iż "Hunter" był na innej misji. Zapewne wszystko zostało już ustalone i ktoś inny powziął sensowne kroki związane z terrorystką na Illum. Nie podobało się to Vallokiusowi, gdyż najnormalniej w świecie poczuł się jak głupiec wystawiony w wiatr. Kapitan westchnął, po czym schyliwszy głowę, odpowiedział chłodnym głosem przez komunikator, wciskając uprzednio przycisk na fotelu - Potrzebuje konkretnych danych odnośnie jednostki jakim leciał Porucznika Dernos, oraz kiedy i jak stracono z nimi łączność - Vergull podparł się prawą ręką o prawy policzek, spoglądając na oficera łącznościowego jakim był obecnie jego zastępca. Kiwnął mu głową z aprobatą zezwalając na coś. Ten jednak błyskawicznie odgadł intencje dowódcy, odwracając się do monitora i wysyłającego wiadomość komunikacyjną o dalekim zasięgu na omni-klucz Zeervusa Haazheela.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Zeervus Haazheel
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 14 wrz 2013, o 16:08
Miano: Zeervus Xanthus Haazheel
Wiek: 25
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Porucznik 60. Dywizji Desantowej
Postać główna: Zeervus Haazheel
Status: Weteran Bitwy o Cytadelę, Jego rodzina służy w wojsku od Wojny Zjednoczeniowej
Kredyty: 5.680

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

18 sty 2014, o 15:15

W części doków przeznaczonej dla turiańskiego wojska, Zeervus odebrał swój ekwipunek i przebrał się w mundur i pancerz. Następnie zapakował wszystko co sądził, że będzie mu potrzebne, w tym broń, by ostatecznie udać się do doku, gdzie zacumowała jednostka mieniąca się wdzięczną nazwą "Hunter". Jadąc w windzie, mężczyzna przyglądał się wdzięcznym kształtom turiańskiej korwety. Jednostka musiała mieć grubo ponad 100 m, choć jego ojciec pewnie wiedziałby dokładniej, nie mówiąc już o rodzajach silników i uzbrojeniu. Nieraz staruszek mógł go mocno zawstydzić swoją wiedzą na temat broni i jednostek wojskowych. Jednakże wszystko jeszcze było przed nim i nadejdzie czas, gdy przewyższy ojca.

Ostatecznie winda niosąca Zeervusa stanęła przed wejściem do jednostki. Mężczyzna wszedł do komory dezynfekującej w środku statku, aby maszyny mogły pozbawić go i jego ekwipunek ewentualnych skażeń, które mogłyby negatywnie wpłynąć na załogę. Zastanawiał się po co tutaj został wezwany, jednakże był niemal pewien, iż niedługo uzyska wyjaśnienia w tej sprawie. Kiedy cała procedura się zakończyła, turianin nacisnął przycisk intercomu i odparł.

- Porucznik Zeervus Xanthus Haazheel z 60. Dywizji Desantowej. Proszę o pozwolenie na wejście na pokład.

Następnie puścił przycisk i oczekiwał odpowiedzi ze strony załogi, bądź dowódcy statku. W końcu po stagnacji na Cytadeli będzie mógł ponownie poczuć stal pokładu, która była bliska jego sercu bardziej, niż cokolwiek innego. Wiadomość z protokołem turiańskiej armii nie mogła być zignorowana przez żołnierza.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

30 paź 2021, o 19:22

Obrazek
BROKEN ARROW

Mistrz Gry: Tori Te’eria

Gracze: Fulvinia Andratus, Isha D'veve, Viktor Karajev, Skax`Lilan nar Tonbay , Charles Striker

“Not everything is as it seems”

Wyświetl wiadomość pozafabularną



Fregata Piątej Floty Przymierza SSV Chennai zbliżyła się do zamkniętego jak kapsuła, cygarowatego kształtu Cytadeli, pozostając na orbicie parkingowej w pobliżu niedostępnego obecnie korytarza przelotowego zwykle prowadzącego do doków Stacji. Obecny kryzys, nieokreślone zagrożenie i powody, z których Cytadela była zamknięta i niedostępna były wciąż tajemnicą, a mimo usilnych prób jak do tej pory nikomu nie udało się dostać do środka. Chennai jednak nie przybyła tutaj by wypuścić oddziały desantowe, które miały dokonać kolejnej próby przedostania się na odizolowany od reszty Galaktyki obszar stacji, a wręcz przeciwnie - oczekiwała na przybycie osób zainteresowanych nadanym przez Przymierze chwilę wcześniej otwartym zleceniem o krótkim terminie reakcji. Zlecenie było lakoniczne i informowało jedynie o rekrutacji najemników i kontraktorów Przymierza w celu przeprowadzenia zwiadu w ludzkiej stacji badawczej znajdującej się w Układach Terminusa, zaś czas na odpowiedź został ustawiony na zaledwie godzinę, co pozwalało się domyślić bądź przypuszczać, że jest ono stosunkowo pilne.

W stosunkowo niewielkich odstępach czasu do fregaty przycumowały dwa wahadłowce w barwach przymierza, zostawiły po jednym pasażerze i odleciały, zaś niedługo po nich pojawił się prom klasy Hierax, którego trzyosobowa załoga również przeszła na pokład Chennai. Nowoprzybyli byli odbierani w śluzie przez małomówną kobietę w mundurze Floty i przeprowadzani wprost do mesy, z poleceniem oczekiwania na dalsze instrukcje. Kobieta uprzejmie, acz stanowczo odmawiała udzielania odpowiedzi na jakiekolwiek pytania, jak zacięta odpowiadając jedynie, że wszystkie detale zostaną przedstawione podczas odprawy przez oficera dowodzącego operacją i on udzieli odpowiedzi na ewentualne pytania.

Siłą rzeczy musieli więc czekać, jednak na szczęście nie trwało to długo. Zaledwie dwójka ludzi, turianka, asari i quarianin zdążyli się rozsiąść i rozejrzeć po surowo, funkcjonalnie wyposażonym, ale sterylnie czystym pomieszczeniu, drzwi otworzyły się z sykiem i do wnętrza wszedł wysoki mężczyzna w mundurze polowym. Obrzucił zgromadzonych spojrzeniem, po czym skierował się do najbliższego stołu i usiadł na jego blacie opierając nogi w ciężkich, wojskowych butach na siedzisku pobliskiego krzesła. Aktywował omni-klucz i wyświetlił jakieś dane, po czym podniósł znów wzrok na zgromadzoną piątkę.

- Nazywam się porucznik Powell i mam stopień porucznika - jego głos był niski i nieco zachrypnięty, ale przyjemny dla ucha. Podczas przemowy jego zmrużone, brązowe oczy świdrowały twarze zgromadzonych, ale na nikim nie zatrzymywał spojrzenia na dłużej niż kilka chwil - Na czas trwania tej operacji - jeżeli się nie wycofacie - będę waszym dowódcą, co oznacza, że moje rozkazy będą wykonywane bezzwłocznie i bez szemrania. Udział w misji jest dobrowolny, więc będę wymagał od was potwierdzenia akceptacji misji i przypominam, że jest to zadanie kontraktowe, za które wszyscy - w razie sukcesu - otrzymacie wynagrodzenie. - odchrząknął, oczyszczając gardło, po czym wznowił monolog - Niemal cztery godziny temu, o godzinie 17:32 czasu Cytadeli otrzymaliśmy urwany sygnał alarmowy z jednej z ludzkich placówek badawczych w Układach Terminusa. Ponieważ w ostatnim czasie w tym regionie dochodzi do... incydentów i zniknięć załogi ludzkich kolonii i placówek, prawdopodobne jest, że z taką sytuacją mamy obecnie do czynienia. Z racji tego, że tym razem - wyjątkowo - otrzymaliśmy ostrzeżenie i upłynęło od niego stosunkowo niewiele czasu, dowództwo zdecydowało się wysłać niezależny oddział by zbadać sprawę, a w razie potrzeby ewakuować personel ośrodka i/lub zabezpieczyć ślady mogące wskazywać na to, kto jest sprawcą. Cel to ośrodek badawczy zarządzany przez Przymierze. Według specyfikacji i raportów zajmują się... - zerknął ponownie na omni i odczytał odnaleziony fragment - “badaniem ekosystemów oraz fauny i flory rozwijających się w nietypowych warunkach kominów termalnych”, cokolwiek by to nie miało znaczyć. Jakieś pytania przed podjęciem ostatecznej decyzji? Czas pełni tu rolę kluczową, kapitan Rangasamy czeka na sygnał by ruszyć w kierunku przekaźnika.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 256
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

30 paź 2021, o 20:13

Wydarzenia dnia poprzedniego odeszły w zapomnienie. Ochrzczenie kupna nowego statku przebiegło w bardzo "rozrywkowej" atmosferze. Teraz przyszedł czas na ostatnie sprawdzenie ekwipunku. Skax zrobił to kilkukrotnie, upewniając się, że wszystko zagra mu, tak jak należy, gdy będzie taka potrzeba. A trochę tego miał, tym bardziej że większość wyposażenia była ledwo co odpakowana. Oczywiście były to nówki sztuki, więc wszelkie obawy były mocno przesadzone, ale lepiej sprawdzić coś pięć razy, niż trafić wadliwą konstrukcję, która wybuchnie w samym środku strzelaniny. Ich prom powoli zbliżał się do nieco większej jednostki Przymierza. Fregata nie była może specjalnie ogromnym okrętem, ale Quarianin miał sporą pokorę do tego, aby nie oceniać czegoś po rozmiarze, zwłaszcza gdy mowa o statkach kosmicznych.

Przycumowanie przebiegło bez problemów, a przy przejściu czekała na nich kobieta, która wskazała im miejsce, gdzie będą mieli oczekiwać na dalsze informacje. On sam raczej nie miał żadnych pytań, a bardziej zajęty był rozglądaniem się po wnętrzach SSV Chennai. Doprowadzeni zostali do mesy, która trzeba było przyznać, była całkiem ładnie wyglądającym pomieszczeniem. Choć w kwestiach sterylności Quarianin miałby pewnie spore obiekcje. Jego pedantyczność w tym aspekcie wynikała przecież z obawy o własne życie, więc nie należało się temu dziwić. Póki był jednak w swoim kombinezonie, to idealne warunki nie były mu do niczego potrzebne.

Porucznik wyglądał na raczej zaprawionego w bojach człowieka. Przymierze, mimo że musiało posiłkować się najemnikami w tej misji, to jednak wciąż wysłali kogoś odpowiednio się prezentującego. Tak jak się można było spodziewać, na początku w krótkich żołnierskich słowach przedstawił on siebie oraz zasady, które będą ich dotyczyć. Nie różniło się to w zasadzie od większości tego typu zleceń. "Słuchacie mnie, wykonujecie rozkazy, zapłata po robocie". Idealnie. Dopiero później przyszedł czas na nieco więcej konkretów o samym zadaniu. Sygnał alarmowy na jedne z placówek Przymierza. Podobno tego typu sytuacji było całkiem dużo, jednak specjalne uwarunkowania tego przypadku skłoniły Ludzi do wysłania najemników. Sprawa ta był dość interesująca, na tyle, że Skax postanowił dopytać o tę kwestię.

-Co prawda, nie ma to pytanie znaczenia w kontekście podjęcia ostatecznej decyzji. Bo gdybyśmy się nie zdecydowali wziąć w tym udziału, to by nas tutaj nie było...- Ten przydługi wstęp, którym się podzielił, pewnie natychmiast skupił na nim uwagę pozostałych osób. To był jednak czas na pytania, a on na razie jeszcze się nie zdecydował na zadanie jakiegoś.

-W każdym razie... Chciałbym spytać, dlaczego Przymierze zdecydowało się na grupę najemników, zamiast wysłać swoich?- Pytanie czysto techniczne, choć mogło być uznane za zbytnie czepianie się o pierdoły. Jako najemnik nie mógł przecież narzekać, że taką decyzję podjęto. W istocie bardzo mu odpowiadało, że tak właśnie było, ale nie byłby sobą, gdyby nie postanowił dopytać o to, co go interesowało.
ObrazekObrazek
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

1 lis 2021, o 16:54

Lekki wstrząs przeszedł Grizzly, światła zajaśniały lekko, gdy transporter odłączył się od doku. W ustach wciąż miał posmak kawy, którą wypił chwilę przed wylotem. Kilka godzin snu, jakie zaznał wcześniej póki co trzymały go na nogach, ale nie były to trzy dni niewychodzenia z łóżka, które sobie obiecywał jeszcze niedawno.
Przed wylotem odwiedził jeszcze Tori. Miała dość wrażeń ostatnimi czasy, więc nie chciał na długo zawracać jej głowy. Oczywiście, rekomendowała mu odpoczynek, ale Przymierze wzywało, a Karajev nie miał w zwyczaju ignorować takich wezwań.
Łyknął kolejną tabletkę przeciwbólową. Przez jakiś czas te małe, białe skurwiele pozostaną jego najlepszymi przyjaciółmi. Spokojnie, biernie wręcz przesiedział krótki przelot, wyłączając wyższe funkcje myślowe jak niepotrzebne programy w komputerze. Ze stupory wyrwał go wreszcie charakterystyczny trzask dokowania. Viktor złapał za torbę i opuścił M29, przechodząc przez trap na pokład SSV Chennai. Zaraz tam z resztą przywitała go jedna z załogi fregaty.
- Sierżant Viktor Karajev, melduję się- zasalutował, przykładając energicznie otwartą dłoń do beretu. Kobieta oddała salut, lecz sierżant nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jej wzrok przeskoczył za jego sylwetkę, jakby spodziewała się kogoś więcej.
- Porucznik Vasquez i inni z mojego oddziału doznali różnych urazów podczas wydarzeń na Cytadeli, byłem jedynym zdolny do natychmiastowej służby- wyjaśnił fachowo- Powiedziano mi, że czas ma tu szczególne znaczenie.
Marynarz skinęła głową na potwierdzenie czy też może na danie znać, że przyjęła wyjaśnienia do wiadomości. Viktor nie oczekiwał dalszych wyjaśnień i w istocie ich nie otrzymał. Znał protokół postępowania. Dowie się, i to wkrótce. W końcu sytuacja była nagła.
Pokazano mu kwaterę, gdzie zostawił swoje rzeczy, lecz nie zabawił tam długo. Chwilę później już szedł korytarzami fregaty do sali odpraw, mijając kolejnych członków załogi wykonujących swoje codzienne obowiązki. Wyglądało na to, że mieli wylatywać wkrótce. W głowie wciąż miał słowa rekomendacji, jakie porucznik Vasquez zgłosiła dowództwu, by to właśnie jemu przydzielono tę misję. Uśmiechnął się lekko- to oznaczało, że albo zrobił na niej dobre wrażenie, albo kiepskie i chciała się go pozbyć na jakiś czas. Interesującym faktem było jeszcze to, że ponoć to na nim szczególnie zależało górze. Ze słów porucznik wynikało, że decydujące było ukończenie przez niego kursu walki w warunkach zimowych. Viktor przelotnie wspomniał szkolenie w bazie arktycznej Pabieda. Przenikający chłód, jak nóż przechodził do kości. Pamiętał też racje żywnościowe, szczególnie obfite w kalorie, z racji szczególnych warunków. Dziwne, że to przede wszystkim zapamiętał. To, i że zasypiało mu się wtedy szczególnie łatwo.

Sala odpraw przyniosła mu niespodziankę. Brak czasu był zaznaczony w pierwszej wiadomości o wezwaniu, lecz nie sądził, że aż tak. Nie na tyle, by okazało się, że w oddziale był jedynym żołnierzem w czynnej służbie armii Przymierza, czy też, jak to lubił mawiać, Sajuzu. Ba, prócz niego, na sali był tylko jeszcze jeden człowiek.
Skinął lekko głową Strikerowi na powitanie, o nim to bowiem była mowa. Co jak co, może był kontraktorem, ale o umiejętnościach weterana Karajev miał okazję się przekonać i to całkiem niedawno. Nie miał tylko pewności, czy będzie im się dobrze razem stanowiło drużynę? VIktor miał wrażenie, że są, delikatnie mówiąc "niekompatybilni".
Zestawu dopełniała trójka obcych- turianin, quarianin i asari. Sierżant nie miał jeszcze okazji służyć w oddziale z obcymi, ale lubił pragmatyczną naturę quarian, toteż czuł do nich pewną sympatię. Ostatecznie jednak nie chciał sądzić nikogo przed przekonaniem się kto zacz.
A potem wyszło szydło z worka.
- Ja jestem swój- wyprzedził odpowiedź majora na pytanie quarianina Karajev- Ale faktycznie, jeszcze nie zdarzyło mi się pracować ze skleconym na szybko zespole o... wielkim zdywersyfikowaniu.
Spojrzał potem na majora.
- Wiemy coś więcej? Wzmożona aktywność batariańskich piratów? Badania nie brzmią jako coś użytecznego militarnie...
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 280
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

2 lis 2021, o 01:18

Isha była oczywiście w środku razem ze swoją trójką kolegów. Porucznik Porucznik, którego zaczęła tak w myślach zwać za sprawą jego wcześniejszego, lekkiego błędu, mówił dosyć szybko i dużo. Miał też w swoim tonie jakiś autorytet, czy też chociaż minimalne zdolności dowódcze, które sugerowały, że zdecydowanie nie jest to jego pierwsze rodeo pod wpływem presji czasu. Asari uznała, że to bardzo dobrze, gdyż wolałaby nie pracować pod jakimś żółtodziobem.

Wyciągnęła z kieszeni swoją paczkę truskawkowej gumy, otworzyła ją i wzięła jedną do buzi. Niektórzy do refleksji na temat roboty woleliby pewnie papierosy, jej jednak starczyło coś słodszego. Wystawiła paczkę wpierw do Fulvini, a potem do reszty swojej nowej (i starej) drużyny, oferując im po jednej. Wyjątkiem od tego był Skax - do niego wystawiła paczkę, po czym doszła do wniosku, że Quarianinowi ciężko jest żuć gumę i szybko ją odsunęła. Dowódcy nie wypadało raczej częstować, ale jeśli się upomni, to w zasadzie też dostanie.

Pytanie Skaxa spowodowało, że sama zaczęła nad tym myśleć. Pierwszym jej pomysłem było to, że wysyłają najemników by zminimalizować swoje własne straty. Miała nawet powiedzieć to Quarianinowi, ale odezwał się Człowiek, który należał do personelu Przymierza i zdecydowanie należał do ich właśnie formowanej ekipy.
Wytworzyła balon z gumy, który lekko pękł, a potem odetchnęła i postanowiła się wypowiedzieć:
- Co do akceptacji roboty to ja zdecydowanie się zgadzam, aaale mam takie małe pytanie, uhh, sir...mamy zabezpieczyć wyniki badań? W ogóle obchodzi nas to co tam robiono, czy mamy po prostu zająć się personelem i tym co tam się dzieje? - wbrew raczej luźnego tonu jaki zwykle miała, zadała raczej rzeczowe i poważne pytanie. Myślała wcześniej czy nie podpytać o to ile dokładnie będzie wynosiła ich wypłata, ale postanowiła być miła i tego nie robić.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

2 lis 2021, o 13:14

Wydarzenia na Cytadeli przyniosły mu więcej roboty niż się spodziewał. ATG było postawione w stan podwyższonej gotowości. Chyba każdy oddział robił potężne nadgodziny. Jak się okazało na stacji nie było, aż na tyle ludzi Przymierza by zabezpieczyć każdy strategiczny punkt. Sam zresztą odpowiadał w większości za ewakuacje z Cytadeli ludzi, którzy zostali uznani przez wywiad jako kluczowy personel. W pewnym momencie był już tak zmęczony, ze musiał jechać na kilku nielegalnych wspomagaczach żeby wytrzymać wszystko do końca. Nie chodziło tu o brak silnej woli, po prostu był wycieńczony, a góra nie planowała mu dać jakiegokolwiek odpoczynku. Miał farta, że firmie zdarza się przymykać oko na takie rzeczy, jeśli chodzi o doświadczony personel. Tak długo, jeśli nie wpływało to na wynik misji tak długo mogli robić co w sumie chcą.

Zdziwiło go w sumie dlaczego jego przełożony uzna, że trzeba go oddelegować na jakaś misje po za Cytadela. Chociaż nie powinno go już nic dziwić, bo Przymierze miało ponad pięćdziesiąt procent udziałów w firmie więc mogli nimi rzucać na lewo i na prawo in the end. Oczywiście płacili lepiej, ale przy takim zapierdolu jak przez ostatnie kilka dni mocno się zastanawiał czy jest to tego warte. Nawet, kiedy stawiał pierwsze kroki, można było łatwo wyczytać z jego twarzy, że nie jest uradowany tym gdzie jest ale praca to praca. Nie ma innego wyjścia. Albo to, albo więzienie.

Martwiło go jak bardzo nikt na statku nie chce odpowiadać na pytania kogokolwiek z przybyłych. Miał doświadczenie w takich sytuacjach i dobrze wiedział, że musiało się wydarzyć coś co nie miało dotrzeć do zbyt wielu uszu. Teraz zaczynał powoli rozumieć dlaczego wybrano jego. Jakby nie patrzeć zajmował się naprawdę długo dość śliska praca, a miał renomę człowieka, który wykonywał swoja prace dość skrupulatnie. Jedynym plusem było to, że zazwyczaj zadania od Przymierza nie były aż tak kontrowersyjne jak od poprzednich pracodawców.

Po wejściu do pokoju odpraw zdziwiło go, że zobaczył Karajewa. Jak widać chłop też nie miał lekko jeśli chodzi o przepracowywanie się. Reszta najemników była za to dla niego lekka zagwozdka. Nie spodziewał się, że wezmą kogoś innego niż ludzi. Zazwyczaj to się nie zdarza zbyt często. Chyba serio byli zdesperowani skoro sklecić coś takiego. Kiedy wszedł porucznik lekko się wyprostował. Nawyki sprzed lat od razu się odezwały, a całe jego skupienie zostało poświęcone na odprawę.

Kiedy porucznik skończył jego myśli zaczęły znowu się kłębić. Jego dłonie były jednak zajęte zabawa ze swoim identyfikatorem z pracy. Zaczął się odzywać głód nikotynowy, a musiał cos robić z rękoma.
-Charles Striker, Alliance Titan Group. - Przedstawił się reszcie jak i porucznikowi. Wiedział tez, ze dzięki temu będzie mógł uniknąć dużej ilości small talków z pytaniami o jego imię, stopień czy inne gówno. - Czym dokładnie się zajmował ten ośrodek? Bo nie chce mi się wierzyć, ze Przymierze uznało, że nauka faunie i florze w kominach termalnych to świetny sposób na wydanie pieniędzy podatników.
Uśmiechnął się do Powella. Za długo robił w tym fachu. To dosłownie brzmiało jak przykrywka, ale aż tak bardzo że poczuł uszczypnięcie w mózg. Sam dobrze pamiętał, że jego poprzednia firma miała oddział “Nauk behawiorystycznych i rozwoju personalnego”, który zajmował się doborem koktajli chemicznych dla operatorów. Jedyne czego chciał od swojego nowego dowódcy to dokładne dane tego co tam się dzieje. Nie mógł zrezygnować z tej misji, ale wolał chociaż wiedzieć co będzie chciało go tam zabić.
-Jeszcze jedno pytanie. Kto wysyła nam sygnał ostrzegawczy?
Jesli to był ośrodek to dobrze wiedzieli co tam sie stało, jeśli ktoś z zewnątrz to namierzenie go też nie powinno być problemem. Lekko rozśmieszyło go pytania Quarianina, biedny chyba się jeszcze nie domyślał. Byli łatwym assetem do zniknięcia i nikt nie zadawałby pytań. Zniknięcie jedno Przymierzowca? KIA, przykra sprawa. Kontraktor? Wypadek przy pracy. Trójka najemników? Ich zniknięcie już w ogóle można było zamieść pod dywan.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 118
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

2 lis 2021, o 13:18

Wczorajsze świętowanie udało się, a dzięki zamówieniu umiarkowanych ilości alkoholu - ich grupka była dzisiaj gotowa, kiedy przy przeglądaniu potencjalnie intratnych zleceń Turiance wpadło w oko ogłoszenie zamieszczone przez Przymierze. Niewielkie okno czasowe pozostawione na odpowiedź od razu ją zaintrygowało, gdyż sugerowało potencjalnie bardzo intratną ofertę - co oczywiście zaintrygowało także resztę załogi i już chwilę później poderwała prom do lotu, wysyłając odpowiedź na pokład fregaty Chennai. Okręcik prowadziło się lekko - z zadowoleniem stwierdziła, że wystarczyło wymienić parę zużytych układów i stary, dobry Merkury odpowiadał na jej ruchy tak, jakby dopiero co został wypuszczony z fabryki. Chyba dzięki temu nadal był tak popularny w Hierarchii.

O nowy sprzęt się nie martwiła - sprawdziła go ponownie natychmiast po wstaniu, minimalnie tylko kalibrując tempo i reakcję podajnika broni. Co do stroju, to z początku ubrała się w cywilne ciuchy, ale gdy tylko ustalili, że biorą zlecenie i się zgłosili, przebrała się w nowy, zamówiony uniform, który natychmiast identyfikował ją, Ishę oraz Skaxa jako jednolitą grupę. Teraz, kiedy stanęli przed personelem Chennai, była zadowolona z efektu nadającego ich początkującej grupce pewnej aury profesjonalizmu - choć oczywiście najważniejsze i tak okażą się czyny. Pierwsze wrażenie jednak sprawiali, w jej opinii przynajmniej, nienajgorsze. Zerknęła na dwójkę ludzi, z którymi mieli współpracować, a także na samego porucznika, który miał być ich dowódcą w trakcie akcji. Na razie nie odzywała się, pozwalając innym mówić. Zrozumiałe dla niej było, że z uwagi na brak informacji, ryzyko dla oddziału zwiadowczego jest większe - i stąd też pewnie decyzja wzięcia najemników, którzy ostatecznie są ofiarą, na którą Przymierze stać. Jednocześnie wysyłali kogoś swojego - sierżanta Karajeva - który pewnie będzie stanowić pewne zabezpieczenie, na wypadek gdyby ich grupka miała robić problemy. Jak dla niej - uczciwe postawienie sprawy. Kiedy reszta już postawiła swoje pytania, wreszcie ona sama się odezwała. Gumy do żucia oczywiście odmówiła, zerkając na Ishę z lekkim zdziwieniem. Chciała, żeby miała rozwolnienie w pierwszych godzinach misji?

- Fulvinia Adratus, Hierarchia Turian. Wspomniał pan, poruczniku, o zniknięciach - można prosić o nieco więcej szczegółów? I czy cokolwiek łączy te wydarzenia poza tym, że są to kolonie ludzi? Może nam to pomóc na miejscu przy szukaniu śladów sprawców. - spytała spokojnym, uprzejmym tonem - tym, którego wyuczyła się jeszcze w trakcie własnej służby wojskowej. Stając przed zleceniodawcą także przybrała charakterystyczną, wyprostowaną postawę, z rękami założonymi do tyłu.
ObrazekObrazek
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

2 lis 2021, o 22:14

Powell spokojnie czekał aż wszyscy się odezwą, zadadzą pytania lub wyrażą swoje wątpliwości, obserwując ich przy tym spod zmrużonych powiek, analizując i oceniając. W końcu skinął głową, rozsiadł się wygodniej na blacie stołu i wyjął z piersiowej kieszeni bluzy nieco sfatygowaną paczkę papierosów. Wyjął jednego, zaciągnął się głęboko i wydmuchnął dym, który otoczył go zwiewnym oparem.

- Co do zniknięć to pewnie wiem tyle, co pozostali z wiadomości. Nigdy nie widziałem żadnej z tych kolonii po takim czymś. Z tego co wiem znikają wszyscy ludzie, nie ma śladów jakiejkolwiek aktywności czy ataku. Po prostu puf! I ich nie ma. W losowych koloniach w Terminusie - trzymając papierosa w zębach szybkim ruchem zeskoczył ze stołu i podszedł do jednej ze ściennych szafek. Otworzył ją, wyjął biały, ceramiczny kubek i nalał do środka trochę wody z kranu, po czym powrócił na swoje miejsce na stole, trzymając kubek w dłoni. Mówiąc, co jakiś czas robił przerwy by zaciągnąć się papierosem i tak samo jak wcześniej wodził wzrokiem od twarzy do twarzy - Jak do tej pory nie ustalono przyczyny zniknięć, choć jajogłowi i dochodzeniówka dwoją się i troją. Teorii jest chyba tyle samo, ile ludzi się tym zajmujących. Dowództwo dostaje na tym punkcie świra, dlatego wysyłają nas, bo to pierwsza placówka, z której otrzymano wezwanie alarmowe. Trwało tylko siedem sekund, ale było opatrzone kodem alarmowym i na alarmowej częstotliwości. Po siedmiu sekundach połączenie zostało zerwane i taki stan trwa do teraz, a stacja nie odpowiada na wezwania. Co się stało? Nie mam pojęcia. Może zabłąkany meteoryt rozwalił im antenę komunikacyjną, może odkryli jakiegoś nowego robala w tych swoich kominach i schlali się w ramach świętowania. A może wszyscy padli na jakąś zarazę czy inną cholerę. Mamy zadanie się tego dowiedzieć, w razie potrzeby pomóc ocalałym. Wyniki badań? To już sprawa jajogłowych. Jak się okaże, że wszyscy są cali, to dane nam po nic. Jak stacja będzie pusta, to Przymierze te dane i tak odzyska. - Przerwał na kilka sekund i spojrzał na Strikera, świdrując go spojrzeniem - Poza tym nasze działania będą zależały od sytuacji zastanej na miejscu. Co do zatrudnienia najemników, nikt mi nie powiedział dlaczego was wzięli - machnął papierosem w kierunku Skaxa, Ishy i Fulwinii - mogę się tylko domyślać. Po pierwsze, jeśli znikają ludzie, istoty gatunku Homo Sapiens, udział innych ras w operacji może podnieść szansę powodzenia. Po drugie, nasze chłopaki ogarniają teraz burdel na Cytadeli, a wysłanie połowy floty do Terminusa może zaognić sytuację polityczną. Po trzecie... - przerwał, zaciągnął się raz jeszcze papierosem, upił łyk wody z trzymanego kubka i skiepował do niego niedopałek, a na jego twarzy pojawił się krzywy uśmiech - Dowództwo płaci dopiero po zadaniu. I tym, co wrócą.

Odstawił kubek z niedopałkiem na blat koło siebie i zeskoczył ze stołu. Splótł palce aż strzeliły kostki palców, po czym wywołał komunikator na swoim omni.

- Mamy komplet, ruszamy - odezwał się do urządzenia i zamknął kanał, nie czekając na odpowiedź. - Jest jeszcze jedna rzecz, której nie można lekceważyć. - podniósł znów wzrok na grupę - Sierżant Karajev został wybrany ze względu na ukończone szkolenie z walki wręcz w warunkach arktycznych. Striker - skinął mężczyźnie - współpracuje z Przymierzem i dał się poznać z dobrej strony. Wy - wskazał palcem na trójkę najemników - macie swój zestaw umiejętności. Asari, zapewne biotyka. Turianka, szkolenie wojskowe jak mniemam. Quarianin... - wzrok Powella zatrzymał się na nieco dłużej na Skaxie - pewnie umiejętności techniczne jak znam życie.

Pokład statku delikatnie zawibrował, szafki odezwały się cichym brzęknięciem znajdujących się wewnątrz kubków i talerzy. Statek budził się do życia, dołączając kolejno szum przepływającego rurami chłodziwa, ciche buczenie wzbudzanych układów elektronicznych, delikatne potrzaskiwanie metalu konstrukcji reagującego na zmianę przeciążenia i dziesiątki innych dźwięków świadczących o tym, że Chennai ożył, zmienił kurs i zaczął przyspieszać. Powell zachowywał się tak, jakby tego nawet nie zauważył, odzywając się ponownie.

- W sumie to miło byłoby dowiedzieć się czegoś więcej o waszych umiejętnościach, mocnych i słabych stronach. Stanowimy zespół, musimy wiedzieć na co kogo stać i do czego się możecie przydać. Kto chętny pierwszy? Ja nagadałem się już tyle, że mnie gęba boli. I jeśli jakieś jeszcze pytania wam przyjdą do głów, to walcie. Mamy trochę czasu zanim dotrzemy na miejsce.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 118
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

2 lis 2021, o 23:13

Fulvinia stała niewzruszenie dalej w tej samej pozycji, co wcześniej - jedynie jej głowa obracała się jeśli zaszła taka potrzeba, aby podążać za porucznikiem. Z tego co mówił, jasno wynikało, że tylko gatunek ludzki jest na celowniku nieznanego sprawcy. Bo chyba o sprawcy trzeba było mówić. O ile byłaby w stanie jeszcze podejrzewać jakiś atak na tle rasowym - ludzie w końcu nadal byli niekiedy traktowani nieufnie, bądź wrogo wręcz (chociażby przez jej własny gatunek) - zarówno z uwagi na niedawne dołączenie do społeczności galaktycznej, jak i na szybki awans społeczny tejże hierarchii. Niektórym innym gatunkom mogli się zdawać podobni do jakiejś szarańczy, gwałtownie ewoluującej by wypełnić każdą możliwą przestrzeń. Osobiście ją samą to fascynowało, innych jednak potrafiło odrzucać. Taki atak, na odosobnione placówki miał w sobie jednak znamiona celowości, choć zatrważajaca była skuteczność, z jaką dokonywano tych ataków. Jeśli wierzyć słowom porucznika, to nie było śladów ataku. Jak zatem był on przeprowadzany? Fulvinii wpierw na myśl przyszedł oczywiście atak biologiczny lub chemiczny - może jakiś gaz usypiający, czy coś podobnego zastosowanego na szeroką skalę? A może jakiś rodzaj zminiaturyzowanych dronów? Ciężko orzec w tym momencie - nic dziwnego, że do tej pory nie udało się ustalić przyczyny. Mimo to, chyba dało się przynajmniej wstępnie ustalić pewną hipotezę.

- Cóż, skoro jedyną wspólną cechą ataków jest to, że znikają ludzie, to najwyraźniej pozyskanie ich jest celem agresora. Intrygująca jest jednak skuteczność tych napadów, skoro tylko jedna placówka zdołała wysłać sygnał alarmowy. - odparła, chociaż oczywiście podsumowała pewnie jedynie to, co już wszyscy wiedzieli. Lubiła jednak czasem powtórzyć informacje chociażby po to, by je sobie uporządkować w głowie. - Weźmiemy to zlecenie, jestem nim zaintrygowana. Co do pańskiej diagnozy... cóż, jest trafna. Pozwolę Ishy i Skaxowi jeszcze powiedzieć za samych siebie, co do mnie zaś - ukończyłam akademię wojskową na Nowym Quadim, dorastając u boku ludzi i wspólnie z nimi się szkoląc. Doceniam waszą historię militarystyczną. - skłoniła uprzejmie głową. - Moją specjalizacją był pilotaż mniejszych jednostek - myśliwców i promów, jednak przeszłam też ogólne szkolenie wojskowe, brałam też udział w kilkunastu akcjach bojowych, w różnych warunkach. Preferuję karabin jako broń, jednak potrafię też komuś przyłożyć, jeśli zajdzie taka potrzeba. -
ObrazekObrazek
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

3 lis 2021, o 22:44

Pięknie kurwa, pięknie.
Karajev skrzywił się lekko na ostatnie słowa porucznika. Powinien był zapanować lepiej nad emocjami, w szczególności nad mimiką. Było to dla niego niedopuszczalne, by tak zachowywał się przed oficerem. Napięcie, wysiłek i stres podczas kryzysu na Cytadeli musiały odcisnąć nań swoje piętno, skoro jego odruch wziął górę.
Grymas jednak był szczery. Viktor nie lubił o sobie opowiadać, nie przed kimś, kogo ledwo znał. Ze wszystkich tu obecnych najbliżej do jego zaufania był Charles, jedyna osoba w pomieszczeniu, z którą przelał krew, a jednak nawet tu miał zbyt wiele rezerwy.
Nie, za wcześnie jeszcze na o było. Z drugiej strony niewskazane było, by po prostu milczał. Wiedział, że będzie to wyglądało na niesubordynację, a także fatalnie wpłynie na morale dopiero co formowanej drużyny. Dość było, że Striker stanowił kwintesencję indywidualizmu. Gestem odmówił podanej mu gumie do żucia.
- Karajev, Viktor, sierżant, jak pan porucznik wspomniał- odezwał się, gdy turianka skończyła mówić- Prócz działań w warunkach polarnych, mam za sobą szkolenia w nurkowaniu bojowym, w tym podlodowym i wrakowym, a także w desancie z morza i powietrza.
Nie miał ochoty opowiadać więcej, z resztą nie było w jego mniemaniu potrzeby. Z resztą pierwsze chwile w nowej drużynie zawsze były niezręczne. Dopiero w ogniu walki można było nawiązać prawdziwą więź.
- Walka raczej z bliska niż z daleka.- dodał jednak po chwili, w końcu uznał to za przydatny dla innych fakt- Sprawę akceptacji uznaję za oczywistą. Jest prikaz, nie ma gadania.
Przed sierżantem klarowała się też sytuacja. Wchodzili w ciemno, bez danych praktycznie. Kolejka dla sekcji S za świetne przygotowanie. To oni będą oczami i uszami tym razem.
- Razwietka bojem- mruknął pod nosem.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

3 lis 2021, o 23:57

Brak informacji na braku informacji. Szli całkowicie w ciemno, czyli ten rodzaj misji za którymi Striker najmniej przepadał. Nawet prawie nic nie wiedział o ludziach z którymi miał współpracować. Nigdy nie miał problemu z podporządkowaniem się dowodzącego lub przełożonemu, ale nie lubił wykonywać rozkazów które brzmiały jak samobójstwo. Z tym już sam się musiał zmagać, nikt mu dokładać nie musi.
Z kieszeni wyciągnął zmięta paczkę papierosów. Pusto. No tak. Miał wyrzucić paczkę jak znajdzie kosz i jak zawsze zamiast to zrobić to przetrzymał w kieszeni. Otworzył swoja torbę z pancerzem i reszta sprzętu. Oczywiście na sobie miał zwykłe cywilne ubranie bo nie zamierzał się kisić we własnym pocie przez cala drogę. Po kilku dłuższych chwilach udało mu się w końcu znaleźć nowa paczkę, która jak na złość postanowiła wylądować na samym dole torby. Otworzył ja i wyciągnął świeżego papierosa. Dopiero kiedy nikotyna zadomowiła się znowu w jego organizmie przestał bawić się identyfikatorem i położył go na torbie.
Zaciągnął się kolejny raz i wrócił do myślenia nad tym wszystkim. Turianka miała racje. Te kilka sekund sygnału, które otrzymało przymierzem musiało być niezła fuszera biorąc pod uwagę ze wcześniej nigdy cos takiego się nie wydarzyło. To by oznaczało, że raczej to co ich czeka na miejscu raczej nie będzie tym samym co porywa ludzkość w dużych ilościach.
Nie miał już za bardzo już nic do dodania do tego co powiedział Powell. I tak powiedział wyjątkowo mało, a znając życie im bardziej by naciskał tym jeszcze mniej by się dowiedział. Rozumiał, że to sprawy wagi państwowej czy ki gówno, ale akurat im się należy większa ilość informacji niż to co może trafić w ręce wywiadu innych ras czy kurwa cywilnych idealistycznych hakerów. Wyglądało na to, ze trzeba będzie wszystko wymyślać na bieżąco na miejscu. Świetnie.
Opowiadanie o sobie nie było nigdy zbytnio jego mocno strona. Nie dlatego, że nie umiał. Po prostu robił to już tak wiele razy przez to, że pracował względnie sam. Każdy misja. Każde minimalna robota. Za każdym razem, jak w pieprzonym przedszkolu. Opowiedzcie coś o sobie. Nawet nie wiedział co dokładnie ma powiedzieć skoro o większości rzeczy miał nikomu nie mówić. Teraz było jeszcze trudniej niż wcześniej.
Ściągnął z siebie jeszcze rozpinana bluzę i rzucił ja na torbę. Skoro i tak już było po odprawie to mógł w końcu rozruszać stare kości. Jego dość estetyczne tatuaże które udało mu się zdobyć podczas siedzenia w ruskim pierdlu w końcu wyszły na światło dzienne. Było ich wyjątkowo dużo. Można było założyć ze jest chyba wytatuowany od stop do szyi. Jego pamiątki z spokojniejszych dni. Każdy o jakimś znaczeniu w hierarchii bratwy, a teraz już tylko nic nieznaczące bazgroły.
-Tak jak Porucznik mówił pracuje dla Przymierza. Jestem niezależnym doradca wojskowym w kwestiach tajnych operacji oraz ochrony obiektów strategicznych. - Delikatnie się uśmiechnął bo wiedział, że brzmi to dość specyficznie. - W tym samym przedziale operują też moje umiejętności. Niestety nie mogę opowiedzieć zbytnio o czymkolwiek więcej bo obowiązuje mnie NDA.
Westchnął i wzruszył ramionami. Niestety od kiedy stal się znowu oficjalnie członkiem społeczności galaktycznej jak i członkiem Przymierza to niestety wiele rzeczy z jego przeszłości miało tam pozostać i nigdy nie wyjść na światło dzienne poza kilkoma aspektami i misjami. Zaciągnął się ponownie papierosem. No cóż, miał nadzieje ze to wystarczy innym na zrozumienie czego mogą się po nim spodziewać.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 256
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

4 lis 2021, o 12:47

Cała ekipa okazała się nadzwyczaj gadatliwa. Sierżant Karajev. Charles Striker. Tak przedstawiło się dwóch kolejnych ludzi, którzy najwidoczniej pracowali w przeszłości pod Przymierze lub nawet podlegają im ciągle. W takim wypadku pytanie Skaxa było nieco mniej trafione, choć nadal dobranie do tego zadania trójki najemników budziło pewne zastrzeżenia. Jak się okazało było kilka powodów brzmiących sensownie, aczkolwiek ostatnim, który został przedstawiony, wydawał się najbardziej prawdopodobny. Jak zwykle, gdy nie było wiadomo, o co może chodzić, to chodzić mogło o kredyty. Najemnicy w przypadku niebezpiecznych zadań byli równie dobrze opłacani, jak zwykli regularnie oddziały do tego przystosowane, ale w przypadku porażki, a ta mogła być znacząca w tak tajemniczej misji, o niejasnych okolicznościach, nie trzeba było trupom płacić. Ani ich rodzinom, czy też bawić się w sprawy pochówku. Ludzie także bywali pragmatyczni. Chociaż Quarianin zawsze uważał, że wynikało to bardziej z lenistwa przedstawicieli tej rasy, aniżeli z dbania o skuteczność.

- Skax'Lilan nar Tonbay- Dostrzegając na sobie wzrok porucznika, Skax uznał to za ponaglenie do przedstawienia się. Wcześniej tego nie zrobił, praktycznie jako jedyny z grupy. No może z wyjątkiem Ishy, która zamiast przejmować się konwenansami, zaczęła proponować wszystkim swoje gumy. Quarianin jedynie lekko przekrzywił głowę i zamrugał kilka razy, gdy Asari cofnęła rękę. Potraktował to jako kolejny jej żarcik, bo przecież oboje musieli zdawać sobie sprawę, że praktycznie niczego nie będzie mógł on wziąć w geście takiej próby poczęstowania. Bez różnicy czy to była jej guma, napój, czy coś do jedzenia. Dbał o swoje własne zapasy, bo z racji noszonego kombinezonu, inaczej być nie mogło.

-Tak, techniczne. Jestem inżynierem, przez większość czasu zajmuje się mechaniką, ale moją specjalnością są różnego rodzaju generatory tarcz... Przy tych osobistych wolicie pewnie, żebym nie grzebał, ale w tego typu placówkach zapewne może się przydać ktoś od naprawy. Tym bardziej, jeśli uszkodzeniu uległy anteny komunikacyjne albo inne tego typu urządzenia- Umiejętności, którymi się przedstawił, opisywało go, praktycznie w całości, jako osobę cywilną, jednak przez wzgląd na rodzaj wykonywanego zawodu oraz obecny przy pasie pistolet, pominął oczywisty fragment o umiejętności posługiwania się taką bronią. Tym bardziej że w porównaniu do karabinów koleżanek, pistolet nie prezentował aż takiej siły ognia. No ale Skax miał i w tym aspekcie jeszcze kilka bojowych sztuczek w rękawie. Inni także nie wchodzili w zbyteczne szczegóły, więc Skax nie widział powodu, aby specjalnie więcej się rozgadywać.
ObrazekObrazek
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 280
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

5 lis 2021, o 16:15

Isha wysłuchała wszystkich i odezwała się dopiero pod koniec. Musiała zrobić solidne wrażenie na przynajmniej części nowych tu osób, a więc wpierw starała się ich wyczuć. Myślała też o ich zdolnościach - sprawiali wrażenie dosyć kompetentnych i przydatnych. Zresztą, Przymierze raczej nie wysyłałoby kogoś głupiego lub słabego na taką misję. Skoro jest tu już JAKIŚ personel od nich, to pewnie jest to przy okazji personel dobry.

- No to tak. Ja jestem Isha D'veve i w sumie to stereotyp się zgadza. Biotyka, biotyka...trochę więcej biotyki. Nie jestem w tym jakaś NAJLEPSZA, ale chyba dam radę. Za to strzelam lepiej niż Turianie kalibrują działa, potrafię przepić Fulvinię i mam tu pewnie najlepszy gust muzyczny...a oprócz tego troszkę majsterkuję. W sensie, mogę robić Skaxowi za asystentkę. Z tych bardziej istotnych rzeczy, byłam w wojsku na Thessii.- przedstawiła się, tymczasowo zaprzestając żucia gumy, jednocześnie wplatając w dosyć istotne informacje kilka swoich żarcików.

Ten doradca wojskowy mógł być przydatny jeśli chodzi o planowanie, zna się pewnie na tego typu misjach. Dobrze by też było, gdyby znał się na zagrożeniu, z którym będą się mierzyć, ale było to raczej niemożliwe.
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

5 lis 2021, o 20:18

Odprawa trwała w najlepsze. Po kolei słuchał co mają do powiedzenia członkowie nowo formowanego oddziału. Dzięki takiemu przedstawianiu się miał chwilę do namysłu, pojawiło się też w jego głowie kilka pytań. Już miał zabrać głos, by skierować je do prowadzącego oficera, gdy odezwała się asari. Z każdym zdaniem jego brwi unosiły się coraz bardziej w niedowierzaniu. Przez moment zastanawiał się czy nie ma omamów słuchowych z niedospania. Wreszcie uspokoił mimikę, spojrzał tylko na Ishę z niedowierzaniem.
- Poruczniku, kilka pytań- odezwał się wreszcie, przenosząc wzrok na oficera- Czy wywiad odnotował szczególne poruszenie w konkretnych grupach, które mogą być odpowiedzialne za atak? Mobilizacja sił, ruch flot? Druga sprawa, czy wysłano sondy by mieć jakikolwiek ogląd terenu ZANIM wejdą tam ludzie? Dane z kamer, satelitów, cokolwiek? Sprawdzono zagrożenie chemiczne lub biologiczne? Radiacja? Źle byłoby, gdyby w połowie misji dowiedzielibyśmy się, że przydałby się hazmat.
Podrapał się po karku.
- No i cremme de la cremme. Kto będzie dowodził oddziałem naziemnym?
Zerknął ukradkowo na Strikera. Karajev miał pewne obawy co do koherencji oddziału. Nie miał wątpliwości, że póki rozkazy miały sens, Charles czy on sam dostosują się do drabinki dowodzenia, lecz co z resztą. Miał pewne wrażenie jakby trójka obcych się znała, co mogło nasilić i tak pewne antagonizmy na linii ludzie-nieludzie. Zwłaszcza ta asari wydawała się lekkoduchem. Choć może zbyt szybko wpisał ją na czarną listę?
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Przestrzeń wokół Cytadeli

8 lis 2021, o 22:12

Podobnie jak poprzednio i tym razem porucznik nie przerywał nikomu i czekał na wypowiedź wszystkich członków ekipy, przyglądając im się uważnie. Oceniał? Analizował? Ciężko było wyczytać cokolwiek w jego wiecznie zmrużonych, ciemnych oczach. Jedynie słuchając Skaxa przekrzywił głowę, podniósł dłoń do brody i potarł szczeciniasty, krótki zarost jakby z zamyśleniem. Widząc, jak Striker wyciąga swojego papierosa pchnął w jego kierunku po blacie stołu kubek ze swoim niedopałkiem i skinął porozumiewawczo, po czym westchnął i odezwał się w zapadłej po pytaniach Karajeva ciszy. Jego oczy znów spoczęły na Skaxie.

- No cóż, nie można nas określić mianem zgranego oddziału komandosów, ale darowanemu koniowi się nie zagląda tam, gdzie nie wypada. Osobiście nie mam nic do quarian, ale... - wyciągnął wskazujący palec i wycelował nim w Skaxa - obawiam się ryzyka jakie ze sobą niesie twoje uczestnictwo w misji. Jeden zabłąkany postrzał może wyeliminować cię i zredukować naszą liczebność. Jesteś pewien, że chcesz się w to pakować, chłopcze? - jego wzrok przesunął się na asari i zatrzymał na niej na chwilę - I chciałbym, żebyśmy się w jednym rozumieli. Jesteście tymczasowo w strukturach wojska Przymierza. Jak mi coś nie będzie pasować to kopa w tyłek i wracacie do mamusi.

Zeskoczył ze stołu, aktywował ponownie swój omni i kilkoma ruchami palca wywołał na nim informacje o jakiej planecie i zerkając na wyświetlacz wrócił do tematu odprawy.

- Dobra, wystarczy tych pogaduszek w klubie Anonimowych. Konkrety i odpowiedzi, sierżancie Karajev. Ja lecę z wami jako dowódca. Lecimy na Kiseroi w układzie Neidus. Nie ma tam przekaźnika i jest to takie zadupie że ptaki na plecach latają żeby nie patrzeć na ten syf - i jak do tej pory nie było komunikatów o żadnych ruchach flot czy czegokolwiek. Raz w miesiącu ląduje tam statek transportowy dowożący prowiant i tlen, poza tym pies z kulawą nogą tam się nie pojawia. We wcześniejszych przekazach ośrodek nie raportował niczego niepokojącego, choć zagrożenia chemicznego wykluczyć nie można. Co do biologicznego... Tamtejsze żyjątka trzymają się raczej swoich stref choć jest tam kilku stawonogich przyjemniaczków łażących w poszukiwaniu pokarmu. Takie... zmutowane kraby wielkości Mako. Po tym jak działka kilku ciekawskim przysmażyły nieco pancerzyki, jak do tej pory omijały bazę, ale też nie można wykluczyć ich udziału. Skaczemy do Tassrah w Masywie Feniksa, potem czeka nas chwila drogi na FTLu. - Podniósł wzrok, zerknął na Karajeva i uśmiechnął się krzywo - Spodoba ci się tam, sierżancie. Można sobie pięknie wymrozić tyłek. Czyli uwaga do wszystkich - omiótł pozostałych spojrzeniem - Proponuję sprawdzić pancerze, zwłaszcza systemy ogrzewania i filtry. Atmosfera nie jest zdrowa do oddychania, a tam, gdzie lądujemy panują tropikalne 2 stopnie Celsjusza. Sama baza jest wyryta w skale, w pobliżu komina termalnego, czyli w środku będzie cieplej i będzie czym oddychać, ale najpierw musimy sprawdzić budynki i baraki na powierzchni zanim wejdziemy do środka. Mamy pilota - wskazał na turiankę - więc nie będziemy zabierać ze sobą żadnej cip... ciamajdy z Floty. Mam nadzieję, że latałaś Kodiakiem? - uniósł brew czekając potwierdzenia lub zaprzeczenia, po czym kontynuował - Stacja to dwa piętra pod ziemią, kilka baraków - głownie magazynów sprzętu i pojazdów na powierzchni. Ma dwa wejścia. Wschodnie to hangar i lądowisko, zachodnie to garaże i baraki. Do tego dwa działa p-lot i centrala komunikacyjna na szczycie góry. Załoga stacji to osiemnastu naukowców, garstka mechaników i techników i sześciu ludzi do ochrony całej tej menażerii. W sumie jakieś sześćdziesiąt osób, a placówką dowodzi prof. Alvar Hanso jeśli miałoby dla kogoś z was jakieś...

Przerwał mu trzask głośnika interkomu umieszczonego nad drzwiami. Trzask powtórzył się ponownie - jakby na złączach energetycznych pojawiło się spięcie, ale zaraz umilkł, zastąpiony żeńskim głosem nadającym krótki komunikat.

- Gotowość do skoku za... Trzy. Dwa. Jeden.

Komunikatowi towarzyszyła zmiana dźwięków wydawanych przez statek. Cichy syk pompowanego chłodziwa i lekko tylko słyszalne mruczenie generatorów zmieniły się nagle w przeciągły, wznoszący się, mechaniczny jęk mechanizmów statku. Pokład przebiegły zdecydowanie wyczuwalne wibracje, gdy rdzeń napędu kumulował w sobie energię by wystrzelić ją już po chwili krótkim, nawet nie sekundowym impulsem, który był nie tyle słyszalny, ale odczuwalny niemal każdym nerwem, każdą kostką ciała, rozlewając się nieprzyjemnym mrowieniem i statyczną elektrycznością na chwilę przenikającą ciała. Jakiś element konstrukcji rozjęczał się rezonansem, a statkiem szarpnęło, gdy generatory pól inercyjnych przez chwilę zdawały się przegrywać walkę z gwałtownie narastającym przyspieszeniem.

Chennai skoczył przez przekaźnik.

- Kurwa, za każdym razem to samo. Chyba się nigdy nie przyzwyczaję - warknął porucznik, ale w jego głosie nie było złości. - Ta łajba nadaje się chyba tylko na złom, a nie żeby ludzi wozić. -skrzywił się, po czym podjął przerwany wątek - Jak widzicie Chennai ma tylko szkieletową obsadę, żeby w razie potrzeby móc ewentualnie ewakuować cywili z Kiseroi. Przy odrobinie szczęścia lądujemy, wypytujemy co się stało i odlatujemy. Jeśli szczęścia nie będziemy mieli, musimy przeczesać ośrodek. Jeśli nie ma więcej pytań, zostawię was samych, mesa jest do waszej dyspozycji. W lodówkach i szafkach jest żarcie, choć na frykasy nie liczcie, w kranach jest woda, a jak ktoś chce się zdrzemnąć to też znajdzie się miejsce. Będę na mostku, przyjdę po was, gdy będziemy dolatywać na miejsce. -

Raz jeszcze obrzucił grupę spojrzeniem, po czym skierował się do wyjścia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Cytadela”