Bachjret jest okręgiem idealnie nadającym się do zamieszkania - sielankowa perspektywa życia przyciąga nie tylko miłośników tutejszych ogrodów botanicznych, ale i osób o średniej płacy, którzy nie mają ochoty na przepłacanie.

Nathala T’Kori
Awatar użytkownika
Posty: 65
Rejestracja: 11 paź 2015, o 11:40
Miano: Nathala T'Kori
Wiek: 47
Klasa: Adeptka
Rasa: Asari
Zawód: Ziemska archeolog, tancerka, krupierka
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 4.750

Apartament 163C

29 paź 2015, o 16:35

[boxmid][b]Usytuowanie i opis budynku[/b]: Apartamentowiec w którym znajduje się mieszkanie Nathali znajduje się nieopodal ogrodu botanicznego, na obrzeżach Okręgu Bachjret. Jest to tak naprawdę szary, kilkunastopiętrowy budynek, który niczym się nie wyróżnia spośród setek jego odpowiedników. Przyciąga w swoje progi zwłaszcza średnio-zamożnych mieszkańców Cytadeli. [b]Panorama[/b]: Z racji tego, że apartamentowiec otoczony jest ze wszystkich stron wieżowcami, oraz swoimi kopiami, na pewno nie można tutaj powiedzieć, że jego mieszkańcy mają ze swoich okien ciekawe widoki - w rzeczywistości widzą przez nie jedynie pobliskie ulice, oraz elewacje budynków.[/boxmid][boxmin][b]Specyfikacje[/b]: [list] [*]Metraż: 40 m² [*]Przedpokój [*]Pokój dzienny + kuchnia [*]Sypialnia [*]Łazienka[/list][/boxmin]
Apartament 163C znajduje się na 7 piętrze budynku. Pierwszym pomieszczeniem, które napotyka się po wejściu, jest rzecz jasna przedpokój. Niewielkie, kwadratowe pomieszczenie wyłożone granatowymi płytkami ceramicznymi kontrastującymi ze ścianami w kolorze kości słoniowej. Jedynym elementem dekoracyjnym jest tutaj szklany wazon stojący w prawym roku naprzeciwko wejścia, który bardzo często zmienia swoją zawartość - raz są to kolorowe kamyki, a w kolejnym tygodniu świeży kwiat pochodzący z jednej z odległych planet. Rozsuwane drzwi niemalże w całości będące szybą ornamentową prowadzą do głównej części samego mieszkania.
Po przekroczeniu ich progu, wchodzi się do o wiele bardziej atrakcyjniejszego pokoju, a mianowicie do pokoju dziennego, którego główna zawartość znajduje się w tym momencie po naszej lewej stronie - po prawej zaś, przyklejony do ściany, stoi czarny regał z wieloma półkami, na których to zostały poustawiane ziemskie książki. Poza podręcznikami dotyczącymi historii ludzkości oraz wielu ich kultur, czy też ogólnie archeologii, znajdują się tam też dzieła fantastyki, czy science-fiction znanych autorów XX, XXI i XXII wieków - wszystko to są bardzo zadbane, nowe wydania. Gdzieniegdzie zostały poustawiane również figurki takie jak miniaturowy Sfinks z Gizy, lub rosyjska matrioszka, lub pamiątki z różnych miast z całej Błękitnej Planety. Za drzwiczkami, oraz w szufladach z pewnością kryły się jeszcze inne sekrety.
Wracając jednak do pozostałej części salonu (swoją drogą, wyłożonego parkietem o barwie orzechu), po lewej stronie można było dostrzec stojącą na samym środku, czarno-białą zamszową sofę, oraz fotel z tej samej kolekcji, a przed nimi - prosty, czarny stolik do kawy ze szklanym blatem, na którym zwykle leżały rzeczy codziennego użytku takie jak kosmetyki, czy datapad. Naprzeciwko nich, na ścianie wisiał średniej wielkości telewizor, pod którym stała szafka z odtwarzaczem widów, oraz ich małą kolekcją.
A już zupełnie po lewej, w części będącej już pod samą elewacją budynku, znajdowała się wyłożona tymi samymi, granatowymi płytkami co przedpokój, kuchnia, która była tak naprawdę połączona z salonem. Za szafkami kuchennymi były okna z widokiem na wieżowiec z naprzeciwka. Na samym ciemnobrązowym blacie można było dostrzec stojak do noży, deskę do krojenia, czy też ekspres do kawy - dostosowany do użytkowych standardów w Cytadeli. Nie mogło też zabraknąć wbudowanego zlewu, zmywarki, oraz jedno-drzwiowej, srebrnej lodówki.
Aby dostać się do sypialni, należy przekroczyć drzwi pomiędzy komodą, a telewizorem. Ta najbardziej intymna część apartamentu wyposażona została w biało-brązową szafę zajmującą całą ścianę po prawej stronie, oraz dwuosobowe łóżko, które było pierwszą rzeczą jaką można było ujrzeć po wejściu do środka, gdyż stało bezpośrednio przed nim. Zwykle pościel jest koloru fiołkowego, lub błękitnego. Ostatnią rzeczą, po lewej stronie, było biurko z komputerem, które właścicielce służyło zwykle za toaletkę - o czym świadczyło lusterko, oraz kosmetyki, o których lepiej się nie rozwodzić.
Łazienka jest dostępna poprzez drzwi umiejscowione pomiędzy telewizorem, a częścią kuchenną. Podłoga została tam wyłożona granatowymi płytkami, a ściany białymi kafelkami. Zlew, wanna, ubikacja oraz pralko-suszarka - oczywiście standardowe wyposażenie każdej łazienki.
GG: 52739159 Steam: natalias967
ObrazekObrazek
ARMOUR OUTFIT #1 OUTFIT #2 (CITADEL)
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartament 163C

30 paź 2015, o 13:17

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiedy tylko Gavyn przystał na propozycję Nathali i przekroczyli próg mieszkania oczom mężczyzny ukazało się wnętrze urządzone przez asari. Skromne aczkolwiek bardzo efektowne, schludne i przede wszystkim robiące odpowiedni klimat. Kobiety miały to do siebie, niezależnie od rasy, że potrafiły wszystko zrobić tak, żeby chciało się wracać. Atmosfera wciąż pozostawała nieco napięta przez wiadomość, którą otrzymała T’Kori a o której Ramsey nie miał pojęcia. Natomiast zaproszenie na kawę brzmiało całkiem sensownie, więc ciężko było się z tym sprzeczać. Poza tym asari wydawała się być całkiem miła.
Do 22 wciąż pozostawało całkiem sporo czasu, choć trzeba było przyznać, że ten płynął nieubłaganie. I o ile Nathalę zaprzątały różne myśli o tyle Gavyn mógł jedynie próbować się domyśleć czemu asari nagle zrobiła się taka niespokojna. Oczywiście nie należało od razu od obcej kobiety wymagać jakiś wielkich wyznań życiowych, jednak niepokój wciąż pozostawał.
Czas przy kawie mijał na tyle szybko, zwłaszcza przy przyjemnej rozmowie, że zanim którekolwiek z nich zorientowało się, że jest już dwudziesta, sielankę przerwał omni-klucz tym razem Gavyna.
Zlecenie nr. 1221
Miejsce: Cytadela, Neo Flux
Zadanie: Eskorta, zabezpieczenie.
Data: Dziś, za godzinę.
Wynagrodzenie: 6 000 kredytów.
Kontakt: Trevg Korsh, kroganin
Gavyn Ramsey
Awatar użytkownika
Posty: 69
Rejestracja: 7 paź 2015, o 22:03
Miano: Gavyn Ramsey
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Postać główna: Zeto'Seya
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 5.200
Lokalizacja: Breslau

Re: Apartament 163C

30 paź 2015, o 19:30

Cokolwiek trapiło Asari, najwyraźniej poszło w niepamięć. Zaprosiła go na kawę, rozmowa potoczyła się normalnie i całkiem sielankowo. Nie wydawała się jakoś specjalnie przybita, jakieś chwilowe zasłabnięcie. Mniej więcej wtedy, kiedy podążał tym tokiem myślowym, jego omni-klucz zakomunikował mu, że ma wiadomość. Otworzył ją, nie chowając się z tym ani trochę. Czyżby w końcu doczekał się momentu kiedy to o niego się ubiegają pracodawcy a nie na odwrót?
- Damn, ale się zasiedziałem - odpowiedział Gavyn wpatrując się w Omni-klucz - chyba wzywają mnie. No cóż, było na prawdę miło - wstał rozprostowując kości- musimy to kiedyś powtórzyć. Następnym razem zapraszam do siebie.
W sumie całkiem kusząca propozycja, aż był ciekaw czy skorzysta w przyszłości. Jeśli wcześniej musiał podskoczyć do domu, to teraz wręcz musiał się tam teleportować. Godzina na dozbrojenie i dotarcie tam, nie brzmi jak coś trudnego. Był ciekaw co też będzie eskortował na cytadeli. W gruncie rzeczy to spodziewał się jakiejś misji za granicami stacji. Chociaż dobrze, że tutaj. Zarobek może dupy nie urywa, ale przynajmniej blisko.
- Liczę, że kiedyś przedstawisz mi swoich ludzkich przyjaciół. Nie znam tu zbyt wielu ludzi na cytadeli. Czasami trochę mi samotnie, nawet nie ma z kim wyskoczyć wieczorem.
Wstał i zaczął zbierać się do wyjścia. Wiele do zabrania nie miał, więc uwinął się szybko. O ile Nathala nie zamierzała go powstrzymywać, to pognał do domu po sprzęt i następnie na miejsce spotkania.
ObrazekObrazek
Nathala T’Kori
Awatar użytkownika
Posty: 65
Rejestracja: 11 paź 2015, o 11:40
Miano: Nathala T'Kori
Wiek: 47
Klasa: Adeptka
Rasa: Asari
Zawód: Ziemska archeolog, tancerka, krupierka
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 4.750

Re: Apartament 163C

30 paź 2015, o 22:00

A jednak Gavyn postanowił przystać na jej propozycję i wpaść do niej na kawę - czyżby tak naprawdę wcale mu się wtedy nigdzie nie śpieszyło? Co z jego zleceniem? Jego zachowanie było co najmniej dziwne, ale do tego wniosku doszła już w ogrodzie botanicznym. Może gdy nie patrzyła, znów zaczął rozmawiać z tym swoim kamykiem, który powiedział mu, że powinien jednak zostać? A może martwił się o nią? Nie, nie. To na pewno nie było możliwe. Nie znał jej, tak jak ona jego. Byli dla siebie zupełnie obcy. W sumie to znała już lepiej tego opiekuna co chodzi codziennie po jej ulicy (choć najpewniej codziennie się oni zmieniali, ale to już był szczegół). Tak więc nie rozumiała intencji byłego komandosa, ale nie znaczyło to też, że miała to w jakiś sposób okazać. Nawet się trochę cieszyła z tego, że miała mieć z kim jeszcze trochę porozmawiać, bo w przeciwnym razie poświęciłaby ten czas najpewniej na zastanawianie się nad wiadomością którą dostała.
Gdy oboje weszli już do apartamentu, Nathala upewniła się co do tego, że jej gość zdejmie przynajmniej w przedpokoju buty - bardzo nie lubiła, kiedy ktoś wchodził w butach do salonu, nanosząc wszędzie brud. Sama zresztą zdjęła swoje baleriny, krocząc po mieszkaniu boso. Pierwsza weszła do pokoju dziennego, spoglądając to na kosmetyki walające się na stoliku, to na top leżący na oparciu sofy.
- Przepraszam za bałagan. - spojrzała na Gavyna wymownym wzrokiem - Proszę, usiądź - dodała, ruszając ku stolikowi i kanapie, żeby czym prędzej wynieść to wszystko do niedostępnej dla niego części mieszkania. Kiedy wróciła, czym prędzej zabrała się za robienie kawy - bez mleka! Nie tolerowała laktozy. Resztę czasu spędzili więc na pogawędce, podczas której asari zachowywała się jak najnormalniej jak potrafiła, za razem cały czas wybiegając myślami w dal, rozmyślając o tej dziwnej wiadomości. Rzecz jasna nie powiedziała o tym swojemu rozmówcy, ale szczerze zastanawiała się nad tym, czy aby nie poprosić go o pomoc. Z drugiej strony rozsądek podpowiadał jej jednak, że był on dla niej kompletnie nieznajomy. A może po prostu by go wynajęła? Nie, nie... Przecież nie miała na to pieniędzy.
Czas mijał szybko - tak szybko, że nawet nie zauważyła, kiedy była już godzina 20. Uświadomiła sobie to dopiero w momencie, w którym po raz kolejny tego dnia odezwał się omni-klucz Gavyna. Wysłuchawszy jego słów, skinęła jedynie głową. Znowu ktoś go wzywa? Gdyby nie to, że miała teraz ważniejsze zmartwienia, to zaczęłaby podchodzić do tego naprawdę sceptycznie. Temu to było dobrze, mógł porzucić swoją pracę po to, żeby pójść na kawę z jakąś kosmitką. Taaak. "- Hej Gavyn, potrzebuję twojej pomocy, musisz ochronić mnie przed bandą vorchy!" "- Sorry, nie mogę, idę na kawę." Od takie myśli przychodziły jej do głowy. Przynajmniej na chwilę mogła odciąć się od tych bardziej ponurych. Chciał poznać innych ludzi? A co, asari mu nie pasują? Tego również za bardzo nie rozumiała. Skoro w tak łatwy sposób przysiadł się do niej do stolika i z nią rozmawiał, to co mu szkodziło zrobić to samo z jakimś człowiekiem? Chyba znajomość z kimś z tego samego gatunku miała przychodzić jeszcze łatwiej. A może to ta egzotyka go tak ośmielała? W każdym razie, nie zamierzała go w żaden sposób zatrzymywać. Odprowadziła go do drzwi.
- Miło się rozmawiało, dziękuję za wszystko - odparła, po czym wyciągnęła do niego dłoń, tak jak on sam to zrobił wcześniej w ogrodzie - Będziemy w kontakcie - dodała, wychodząc jeszcze za nim za drzwi, by odprowadzić go wzrokiem. Kiedy był już poza jego zasięgiem, wróciła nieśpiesznym krokiem do swojego apartamentu.
Postanowiła nie kontaktować się z Kate, czy też Kazuyukim. Nie chciała ich obarczać swoimi własnymi problemami, zresztą nie wiedzieli też, co to wszystko dla niej oznaczało. To było bardzo osobiste, a fakt, że wiedzieli o tym jacyś być może całkowicie jej obcy ludzie, napawał ją z biegiem czasu co raz to większym niepokojem. Jeżeli faktycznie znali prawdę o jej ojcu, to czy faktycznie chciałaby ją poznać? Co by się zmieniło w jej życiu, gdyby okazało się, że jej ojcem był jakiś turianin, albo inna asari? Co do tego ostatniego, to prawdę mówiąc wiedziałaby co. Okazałoby się po prostu, że była czystokrwista i te wszystkie kpiny kierowane w jej stronę na Thesii były prawdziwe. Czy ona by wtedy nienawidziła swojego ojca, nawet jeśli byłaby nią asari? Wiedziała już, że na pewno by tak nie było - co tego była w stu procentach pewna. Myślała też o swojej matce, która nie chciała jej wyjawić prawdy. Z tych wszystkich prób poznania od niej prawdy, wiedziała tylko jedno - jej ojcem nie był kroganin. Rozmyślała tak o tym wszystkim, dopóki nie zdała sobie sprawy, że stała pośrodku salonu. Wtedy też postanowiła w końcu się czymś zająć. Godzina 22... Miała jeszcze trochę czasu. Wzięła więc pilniczek, po czym rozsiadła się na kanapie i zaczęła najzwyczajniej w świecie piłować sobie paznokcie. Niby proste zajęcie, ale w takim momencie bardzo tego potrzebowała. Musiała czymś się zająć. Dopiero gdy wybiła godzina 21, a ona nie mogła znaleźć sobie już kolejnych zadań kosmetycznych (a znalazła ich sobie jeszcze kilka), spojrzała na swój omni-klucz, po raz setny studiując otrzymaną wcześniej wiadomość. Przesuwała palcem po interfejsie, jakby od niechcenia się nim bawiąc. Nawet nie zauważyła, kiedy wylądowała na zupełnie nowym numerze w jej extranetowej książce adresowej. Przez moment patrzyła się na niego, analizując wszystkie za i przeciw. W końcu, powolnymi ruchami zapisała krótką wiadomość, którą wysłała następnie Gavynowi.
22:00 tyły Kolorofonów.
Prawdę mówiąc, nie wiedziała czemu to zrobiła. Nie była nawet pewna, czy powinna mu zaufać. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że nie chciała tam iść sama, oraz nie chciała w to mieszać swoich przyjaciół, to... Czy miała jakieś inne wyjście? Zresztą, nie była nawet pewna tego, że jakkolwiek na to zareaguje. Zamknąwszy na moment oczy, w końcu wyłączyła swój omni-klucz i ruszyła do sypialni. Tak naprawdę, to nadal nie miała pojęcia, czemu to wszystko robiła. Czy postradała rozum? Ktoś do niej pisał, żeby się udała na tyły klubu nocnego, a ona tam szła? Właśnie... I dlatego musiała z tego powodu się w jakiś sposób zabezpieczyć. Nie było tutaj mowy o broni - na Cytadeli obowiązywał surowy zakaz jej używania. Nikt jednak nic nie mówił o pancerzu - musiała być gotowa na wszystko. Przebrała się więc w swoją biało-czarną zbroję, a także wyposażyła się w 5 medi-żeli i 5 omni-żeli, pozostawiając pistolet maszynowy oraz hełm bezpiecznie schowane w szafie. Jak to mawiali na Ziemi - "Przezornie zawsze ubezpieczony". Gdy w końcu odpowiednio się przygotowała, opuściła swoje mieszkanie, by wziąć taksówkę i udać się w wyznaczone miejsce. Czy robiła dobrze? To miało się niebawem okazać.
GG: 52739159 Steam: natalias967
ObrazekObrazek
ARMOUR OUTFIT #1 OUTFIT #2 (CITADEL)
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartament 163C

1 lis 2015, o 12:25

Kiedy tylko Gavyn ucieszony i rad wiadomością wstał, Nathali nie pozostało nic innego jak pożegnać najemnika i zatopić się we własnych myślach, być może nawet w jakiś przygotowaniach. W końcu nie każdy, co dzień dowiaduje się z tajemniczej wiadomości, że ktoś ma informacje o jego ojcu. Mogła być o tyle spokojna, że była po prostu zwykłą asari, więc nikt jej raczej dla okupu nie porwie. Mimo wszystko wciąż pozostawał jakiś niepokój, jakaś nutka napięcia, która mimowolnie wkradała się do jej głowy. Być może właśnie to było inspiracją do napisania wiadomości do Ramseya. Nie znała go, spędziła z nim zaledwie kilka godzin, ale czasem właśnie tacy okazywali się bardziej pomocni niż przyjaciele.
Wiadomość od asari przyszła do Ramseya akurat w momencie, kiedy ten był już w miejscu spotkania. Kroganin faktycznie już na niego czekał a wraz z nim kilkunastu innych, prawdopodobnie kandydatów do zlecenia. Żaden z nich nie imponował ani posturą ani budową (a już szczególnie nie przy kroganinie), więc wyglądało na to, że sprawa nie będzie wcale zbyt wymagająca. Niezależnie od tego, kiedy Gavyn postanowił odczytać otrzymaną wiadomość, Trevg odchrząknął dość głośno dając do zrozumienia, że wszyscy mają teraz być cicho.
- Ty, ty i ty – mruknął tym swoim głębokim basem i jako ostatniego wskazał Ramseya. – Reszta może zabierać się do domu.
Ktoś zaprostestował, ktoś mruknął coś pod nosem, ale zanim zgromadzenie zamieniło się w jawny bunt, kroganin przyłożył jednemu, temu najbliższemu solidnie w twarz. Reszta bardzo szybko zrobiła to, co ten im kazał.
- Dobra, mamy trzech – powiedział otrzepując dłonie z niewidzialnego kurzu. – O 22 macie się stawić na tyłach Kolorofonów, obstawić wyjście z klubu. Szef ma do złapania jakaś rybkę i nie chce żeby ją zbytnio uszkodzić. Podobno całkiem sporo za nią da temu, kto zrobi to najlepiej i wy macie zrobić to najlepiej jasne. Inaczej zero kasy. Więc zbierać dupy, macie godzinę, za godzinę widzę was na miejscu.
Bez podawania większości szczegółów, na które zapewne najemnicy czekali zniknął za drzwiami prowadzącymi do strefy dla vipów. Bez względu na to, co Gavyn postanowił teraz zrobić, spotkanie wyglądało na zakończone.
Tymczasem czas leciał nieubłagalnie i Nathala już wkrótce siedziała w taksówce zmierzając na miejsce spotkania. Kolorofony nie były być może zbyt popularnym klubem na Cytadeli, jednak istniały i bez wątpienia ktoś musiał tam przebywać. Pytaniem pozostawało, kto i w jakim celu. Cóż, wejście wcale nie zachęcało do przesmyknięcia się do środka i spędzenia tam wolnego czasu. Wręcz przeciwnie. Na szczęście (chyba) asari musiała przejść na tyłu klubu, które znajdowały się zaraz przy korytarzach serwisowych. A potem miała czekać…
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nathala T’Kori
Awatar użytkownika
Posty: 65
Rejestracja: 11 paź 2015, o 11:40
Miano: Nathala T'Kori
Wiek: 47
Klasa: Adeptka
Rasa: Asari
Zawód: Ziemska archeolog, tancerka, krupierka
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 4.750

Re: Apartament 163C

19 lis 2015, o 10:02

Zgodnie ze wskazaniami funkcjonariusza, Nathala czym prędzej wróciła do swojego mieszkania. W tym miejscu była bezpieczna - o ile oczywiście w tym wszystkim chodziło o nią, czego wcale nie mogła być pewna. A jeśli tak, to komu się naraziła? Jakiemuś badaczowi któremu pomagała? Komuś źle podała karty w kasynie? A może to był jeden z tych psycholi, który sobie ją upatrzył i postanowił pozyskać jako niewolnicę? Tak czy inaczej, jej apartament był na 7 piętrze, no i drzwi otwierały się omni-kluczem - ten ktoś musiałby być jakimś uzdolnionym hakerem. A, no i poprosiła o obserwację SOC.
Nie wiedząc co ze sobą począć, zajęła się filiżankami po kawie które pozostały po wizycie Gavyna. Nie zdjęła pancerza. Nie dlatego jednak, że chciała się na wszelkie wypadek zabezpieczyć, a dlatego, że po prostu była za bardzo rozkojarzona. Tak czy inaczej raczej nie spodziewała się gości - a przynajmniej nie chciała się ich spodziewać. Położyła się więc na sofie, po części licząc na to, że zmorzy ją sen. Rzecz jasna próżne to były oczekiwania. Tak jak zaledwie kilka godzin wcześniej nie przestawała myśleć o ojcu, tak teraz te myśli zostały zastąpione przez jej pokręcone teorie, tudzież zawiłe myśli na temat tego, co miało miejsce w Kolorofonach, w jaki sposób był w to wszystko zamieszany Gavyn i co powinna zjeść na kolację. Miała ogromną nadzieję, że te całe wydarzenia to był po prostu kiepski żart - tak, Kazuyuki był wystarczająco dziwny, aby coś takiego wymyślić. Mimo to, jakoś nie chciało jej się w to wierzyć. Najbardziej chciałaby porozmawiać o tym właśnie z tym człowiekiem. Miała przeczucie, a nawet prawie stuprocentową pewność, że to on miałby rozwiać jej wątpliwości. I wtedy miałoby się okazać, czy był on zdrajcą, nowo poznanym przyjacielem, czy też ofiarą. Albo wszystkiego po trochu. Długo jeszcze nie mogła spać, aż w końcu zmorzył ją sen.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
GG: 52739159 Steam: natalias967
ObrazekObrazek
ARMOUR OUTFIT #1 OUTFIT #2 (CITADEL)
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartament 163C

2 gru 2015, o 23:07

Nathala i Charles

Charles sam nie wiedział jak skończył w jednym z ciemnych zakamarków Cytadeli w otoczeniu grupki najemnych zbirów. Na pierwszy rzut oka byli typową zbieraniną, jednak część z nich, zwłaszcza dowódca- kroganin, wyglądali jakby się znali. Najemnik nie był pewien czy powinien być zaniepokojony faktem iż jego i pozostałych doczepiono do gotowej drużyny czy po prostu zaakceptować taki stan rzeczy, zainkasować wynagrodzenie i zapomnieć o całej sprawie.
- Dobra panienki, plan znacie. – w alejce rozległ się bas wspomnianego wielkoluda – przyczajamy się i czekam na sygnał od naszego przyjaciela w budynku, jeśli wszystko pójdzie dobrze osłaniamy jego odwrót z paczką do astroportu. Gdyby ten kretyn coś zjebał, wtedy wkraczamy; to ma być szybka robota, zrozumiano? – zapytał retorycznie.
W oczekiwaniu na sygnał od sojusznika Charles mógł jedynie zabić nudę obserwując tymczasowych współpracowników. Przyglądając się dokładniej zauważył, że żaden z pancerzy nie nosi oznaczeń organizacji, wojska czy nawet gangu. Niczego co pozwoliłoby ewentualnym świadkom przyporządkować ich do konkretnego ugrupowania. Większość z nich posiadała jedynie standardowe uzbrojenie, ot trzy Windykatory, jeden Sejmitar i dwa Katy. Poza kroganinem, którego Claymore budził oczywisty respekt.

Tym co wybudziło Nathalę z płytkiej drzemki był trudny do zidentyfikowania dźwięk dochodzący gdzieś od strony jej sypialni. Wsłuchawszy się we wszechogarniającą ciszę asari nabrała strasznego podejrzenia, iż nie jest w mieszkaniu sama. Sama nie potrafiła stwierdzić co wywołało w niej to uczucie, być może trudny do zidentyfikowania dźwięk, który urwał się równie niespodziewanie jak się pojawił a może ledwie zauważalna zmiana w aurze lokalu. Mrugnięcie panelu w drzwiach sypialni sprawiło, że czas niemal się zatrzymał. Nathala jak sparaliżowana obserwowała przesuwające się powoli skrzydło drzwi wiedząc iż prawdopodobnie ma jedynie ułamki sekund na podjęcie decyzji.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Apartament 163C

3 gru 2015, o 00:12

Pieprzona robota, jednak jaki miał wybór? Dorabiał sobie jako kucharz na czarno w jakiejś niewielkiej knajpce na cytadeli, jednak zarabiał mało, wręcz śmiesznie mało. Jako że forsa była kluczowym aspektem wybrania tego zlecenia ,pogodził się z tym że będzie musiał robić to w czym w sumie był najlepszy. Czyli w polowaniach, mordowaniach, torturowaniach et cetera. Cóż zadanie było proste, a mianowicie osłaniać ich "kontakt". I właśnie to mu się nie podobało w tym całym planie. Za czasów pracy w Rosenkovie uczyli ich żeby nigdy nie robić nic skomplikowanego w pojedynkę, chyba że chodziło o zabijanie bo tu nie trzeba mieć dyplomu z Harvardu żeby wiedzieć jak to zrobić. Wyciągnął z kamizelki papierosy i zapalniczkę. Odpalił jednego, a resztę schował do kieszonki. Każda minuta spędzona w tej pieprzonej uliczce mogła spowodować wykrycie, on już dobrze znał jak bardzo C-Sec potrafi usiąść komuś na ogonie. Musiał pogadać ze swoim szefem, wiedział że dla nich jest pewnie tylko mięsem armatnim. Bo skąd oni mieliby wiedzieć o jego przeszłości skoro oficjalnie nie istniała? Kiedyś pieprzona legenda black-opsów Rosenkova, teraz zwykły kmiot na posyłki. Co tu się porobiło. Zaciągnął się mocniej papierosem. Cieszył się przynajmniej z tego że nie używali imion, ani nic w tym stylu. Wiedział przynajmniej że nie pracuje z amatorami. Podszedł powoli do swojego "dowódcy".
-Słuchaj, nie chce się wpierdalać w twoje rozkazy ale co jeśli "kontakt" zawiedzie? Mamy od tak się wycofać czy improwizować do momentu aż wystrzela nas C-Sec?
Zapytał wypuszczając dym nosem, przy współpracy z kroganami zawsze na ratunek przybywał jego wzrost i waga. Zawsze mógł im patrzeć w oczy, w sensie że oczy miał na wysokości ich oczu. Bo nawet Charles przez cały okres swojego życia nigdy nie spotkał kogoś wyższego od rasy swojego szefa. Naprawdę trudno było by spotkać kogoś ze wzrostem ponad 220 cm wzrostu.
-Jeśli mógłbym coś zaproponować, wskaż mi gdzie jest przesyłka i kontakt. Pójdę go osłaniać ewentualnie pomogę ją zabezpieczyć. Tak na wszelki wypadek.
Patrzył prosto w jego oczy, robił tak zawsze jeśli chciał na kimś wywrzeć respekt lub chociaż cień szacunku. Jego kompan nie był oczywiście człowiekiem by mógł zrozumieć co mogą znaczyć jego tatuaże w widoczniejszych miejscach. Gdyby nim był, oczywiście jeśli byłby ziemskim kryminalistą, wiedział by że jeden z jego tatuaży na jego szyi oznaczał stopień w rosyjskich szeregach, czyli znak kata. A zasłużył sobie na niego nie raz...i to nie tylko w więzieniu.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Nathala T’Kori
Awatar użytkownika
Posty: 65
Rejestracja: 11 paź 2015, o 11:40
Miano: Nathala T'Kori
Wiek: 47
Klasa: Adeptka
Rasa: Asari
Zawód: Ziemska archeolog, tancerka, krupierka
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 4.750

Re: Apartament 163C

3 gru 2015, o 11:21

Na początku Nathala nie wiedziała nawet, czemu się obudziła. Przez krótką chwilę wpatrywała się w sufit nad jej głową, mrużąc oczy od światła panelu kontrolnego drzwi prowadzących do jej sypialni. Czuła jednak dziwny ucisk w górnej części klatki piersiowej, tak dobrze jej znajomy gdy odczuwała niepokój. Z zapartym tchem nasłuchiwała tego, co działo się wokół niej. Aż usłyszała jakiś dźwięk, który zmroził jej krew w żyłach. Zareagowała niemalże instynktownie. Zrzuciła z siebie kołdrę, po czym wyskoczyła w samej koszuli nocnej z łóżka, obok którego stanęła, by zobaczyć jak przesuwają się drzwi do jej pokoju. Nie miała czasu na logiczne myślenie, na przeanalizowanie sytuacji, czy połączenie faktów. W jej głowie przewijało się wiele myśli, lecz w tym momencie zdawała się nie zapamiętywać żadnej na dłużej niż ułamek sekundy. Strach jaki w tym momencie odczuwała nie dawał jej zbyt dużego wyboru - pozostawał jej tylko instynkt samozachowawczy. Nie miała pod ręką broni, wiedziona fałszywym poczuciem bezpieczeństwa we własnym mieszkaniu pozostawiła ją w szafie, która teraz znajdowała się kilka metrów dalej - nie miała nawet czasu, by po nią sięgnąć. Nie miała również żadnej ochrony, jej zbroja również była za tymi drzwiczkami. Nie miała wyboru. Skumulowała w sobie moc biotyczną i czekała tylko w napięciu, aż drzwi do końca się otworzą. To, co dla niej wydawało się wiecznością, było w rzeczywistości kilkoma sekundami, może nawet sekundą. Jeśli tylko ktokolwiek by się wychylił, chciała użyć na nim rzutu. Być może ten, kto postanowił wtargnąć do jej domu nie spodziewał się tego, że jakkolwiek zareaguje. Jej mózg nadal nie powiązał jednak tego, co działo się w jej mieszkaniu, z wydarzeniami poprzedniego wieczoru. Było to po prostu nieznane zagrożenie, działała pod wpływem szoku, w sposób samozachowawczy.
GG: 52739159 Steam: natalias967
ObrazekObrazek
ARMOUR OUTFIT #1 OUTFIT #2 (CITADEL)
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Apartament 163C

3 gru 2015, o 21:40

Nathala

Rzut na zdolności; 60
0

Napastnik
Rzut na zdolności; 70
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartament 163C

4 gru 2015, o 22:17

Nathala i Charles

Każdy wiedział, że najwększym wrogiem najemnika jest nuda i prawdopodobnie właśnie ona pchnęła Strikara do stanięcia przed dowódcą.
Kroganin w odpowiedzi zerknął na czas wyświetlany na jego omnikluczu. Oczywistym było, że każda minuta jaką spędzali gnijąc w tym zapomnianym zaułku czekając na sygnał od kontaktu podnosiła ich szanse wykrycia przez SOC.
- Dobra leć tam i kopnij tę kretynkę w dupę żeby łaskawie się pospieszyła – wielkolud zgodził się wreszcie.
Nie czekając aż tamten się rozmyśli Charles szybko przekradł się prze wąską uliczkę prosto do wejścia do budynku. Mógł podziękować opatrzności za półmrok, który zawdzięczał wieżowcom oraz późną porę, która skutecznie zniechęcała okolicznych mieszkańców do spacerów w okolicznych zaułkach. Gdy już dotarł na odpowiednie piętro pozostało mu tylko przekroczyć uprzednio otwarte drzwi.

Czy to z powodu niepełnego rozbudzenia, czy stresu wywołanego niespodziewanym najściem biotyka Nathali zawiodła produkując zamiast potężnego pchnięcia, jedynie delikatną błękitną mgiełkę. Na jej nieszczęście napastnik nie miał takich problemów, zanim asari zdążyła wykonać choćby najmniejszy ruch jej ciało otoczyła ciemna energia całkowicie unieruchamiając ją w polu zastojowym.
Włamywacz czy raczej włamywaczka, również należąca do rasy niebieskoskórych na oko starsza od Nathali o dobrych kilka stuleci, w przeciwieństwie do ofiary nie zdradzała najmniejszych oznak zdenerwowania. Pozornie nie spiesząc się przejrzała wszystkie szuflady i szafy oraz inne potencjalne schowki, kiedy dotarła do szafy z bronią zabrała pistolet i przyczepiła do paska.
- Małe dziewczynki nie powinny bawić się bronią – powiedziała karcącym tonem od którego po ciele młodszej asari przebiegły zimne dreszcze. Napastniczka podeszła do dziewczyny i jedynie przelotnie zerkając na jej odziane jedynie w koszulę nocną ciało wyciągnęła z umieszczonej na łydce kabury długi nóż bojowy o ząbkowanym ostrzu. - Nie bój się kochanie – zaszczebiotała, gładząc policzek Nathali tępą częścią broni –Nie lubię okaleczać dzieci. Po prostu bądź grzeczną dziewczynką i powiedz mi, gdzie jest wirus.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Apartament 163C

5 gru 2015, o 02:21

Zgoda ze strony jego dowódcy była jedną z tych rzeczy które mogłyby mu poprawić humor w tej sytuacji. Kiedy przedzierał się pomiędzy ciemnymi uliczkami tej części Cytadeli mógł tylko się cieszyć, niby tutaj prawie nikogo kto mógłby się do niego przyczepić. Chociaż w sumie było to także troszkę niepokojące, jednak teraz nie miał co sobie tym zaprzątać misji. Czekała go robota, w sumie jedna z tych najprostszych czyli uprowadzenie celu. W budynku było pusty, zresztą czego się spodziewał. Tłumów na korytarzach. Wezwał windę, jednak wcześniej spojrzał na piętro z którego jechała. Przynajmniej wiedział które piętro, ponieważ nie poinformowano go które mieszkanie. Kiedy wszedł do windy zastanawiał się dlaczego znowu to robi. Przecież mógłby normalnie żyć, zapisać się do psychologa i zacząć żreć piguły. Jednak ciągle coś go popychało do starej pracy, jakby zachowania socjopatyczne które zdobył w wiezięniu i rosenkovie były silniejsze niż chęć życia. Im dłużej o tym myślał, tym bardziej zaczął się denerwować. Nakręcał się, a to nie było dobre. Ściskał dłonie w pięść, gdyby mógł rozerwał by chyba skórę na knykciach. Kiedy drzwi windy się otworzyły, nie był już zwykłym najemnikiem był znowu...można powiedzieć że był sobą. Pieprzoną maszynką do mielenia mięsa. Zimnym i bezdusznym profesjonalistą którego nie obchodziło czy to co robi jest złe czy dobre. Najważniejsze było wykonanie zadania. Kiedy zauważył otwarte drzwi myślał że coś w nim eksploduje. Nie spodziewał się aż takiego braku kompetencji ze strony osoby zabezpieczającej cel. No jak tam można było coś spierdolić. Poprawił rękawiczki na swoich dłoniach przed wejściem, brak jakichkolwiek śladów był najważniejszy. Wszedł po cichu do środka. Za sobą zamknął drzwi, nie chciał by jakikolwiek sąsiad wpadł na pomysł odwiedzin czy innego gówno. Przechadzał się po mieszkaniu w ciszy, kiedy zauważył dwie asari. Jedna bawiąca się nożem przy twarz drugiej. Widać było kto tutaj jest łowcą ,a ofiarą. Jednak co naprawdę go doprowadziło do kurwicy do próba zdobycia informacji od dziewczyny za pomocą noża. Co to miało być. Nie torturuje się kogoś w jego własnym domu. Bo nie dość że drze mordę i mogą to usłyszeć sąsiedzi, to w bonusie dostaje się jeszcze harde poszukiwania przez C-Sec bo wtedy przestaje to być zwykłym morderstwem. Słuchanie pieprzenia asari łowcy prawie doprowadził go do wybuchu śmiechu. Bo albo trafił na typową psychopatkę które w tej rasie rodzą się chyba potęgę, albo na próbującą zgrywać jakże groźną samicę alfa. Którąkolwiek z nich by się okazałą, zapewne nie nadawała by się na partnera. A tym bardziej nie posłuchała by jego rad, bo niby czemu miała by to zrobić? I wtedy coś jakby w nim pękło. Nawet nie wiedział kiedy znajdował się za nią, niczym pieprzona 2 metrowa zjawa stał nad nią. Byłą tak zajęta sobą i napawaniem się swoją ofiarą...nawet nie wiedziała jak szybko z łowcy można zamienić się w ofiarę. Zacisnął dłoń silniej na karabinie, podniósł go do góry celując kolbą w tył jej głowy. Chciał ją tylko ogłuszyć, a nie zabić. Była mu jeszcze potrzebna.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Apartament 163C

5 gru 2015, o 17:09

Rzut na zaskoczenie asari: 50
0
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Apartament 163C

5 gru 2015, o 20:22

Ciało padło bezwładnie na ziemię. Za to druga asari która znajdowała się w bąblu ułatwiała tylko całe zadanie. Przynajmniej nie będzie się kręcić między nogami i nie będzie musiał ja związywać w razie jakby chciała uciec. Nie zalała się krwią, wiec nie będzie śladów walki. Wszystko szło lepiej niż podejrzewał. Najpierw przeszedł się po mieszkaniu spuszczając wszystkie żaluzje. Nawet nie wiecie jak często takie błędy sprawiały że można się było obudzić z ręką w nocniku. Potem wrócił do asari i złapał ją z nogi by wyciągnąć jej ciało do salonu. Zaczął przeszukiwać pomieszczenie, potrzebował worka na śmieci. Chciał zapalić, jednak wiedział że na to będzie jeszcze czas. Kiedy w końcu znalazł worek ,położył go obok ciała i zaczął je rozbierać. Najpierw pancerz,potem odzież pod nim ,a na koniec bielizna. Wszystko ładował do worka. Kiedy ciało leżało nagie na podłodze, mógł przejść do kolejnej części planu. Wrócił do sypialni i przeglądał szafę w poszukiwaniu jakiejś koszuli nocnej. Najchętniej ściągnął by ją z drugiej asari. Jednak to by zajęło zbyt długo, a do tego mogło by dojść do szamotaniny. Więc spokojnie przeglądał szafę do momentu aż trafił na to co szukał. Wrócił do salonu. Ubieranie oraz rozbieranie nieprzytomnej osoby nie należy do najłatwiejszych rozrywek jakie trafiają się w jego fachu. Jednak wszystko już miał zaplanowane. Teraz już tylko musiał postępować zgodnie z nim. Kiedy dziewczyna była już ubrana w strój nocny, zaniósł ją na łóżko Nathali. Położył ją na plecach i przykrył pościelą. Przyłożył ucho do jej ust. Oddychała, to dobrze. Wolał to załatwić teraz. Wrócił do kuchni i wyciągnął drugi worek na śmieci. Położył go na stole, wzrokiem szukał alarmu przeciw pożarowego. Nie chciał żeby taka pierdoła mu przerwała. Odłączył go i wrócił do stołu. Z przedpokoju zabrał szklany wazon, z jej półek kilka książek zaczął je drzeć i wrzucać do środka naczynia. Potrzebował jeszcze jakiegoś plastiku. Kiedy je znalazł wrzucił do wazonu. By zaraz potem go podpalić. Zaczął unosić się z niego czarny dym wręcz gryzący w płuca. Wziął worek na śmieci i jakby zaczął łapać dym do środka. Worek się powiększał się zbierając w sobie ogromne ilości dymu. Teraz trzeba było przejść do punktu kulminacyjnego. Wrócił do sypialni i przyłożył folię do ust leżącej asari. Położył rękę na jej klatce piersiowej i czekał aż przestanie oddychać od zatrucia tym dymem. Oddychała coraz bardziej płytko, to dobrze. Teraz trzeba było przejść do wielkiego finału, czyli pożaru. Najlepiej będzie rozpocząć go przy telewizorze, przez chwilę będą mogli myśleć że to awaria instalacji elektrycznej. Omni-ostrze zrobiło swoje przy zabawie z kablami, jednak pożar trzeba było wywołać tutaj inaczej. Wyjął zapalniczkę, zabrał wazon z płonącym w środku syfem i położył pod telewizorem. Do środka dorzucił trochę widów. Potem potrzebował łatwopalnej chemii żeby oblać ciało nieprzytomnej. Po wszystkim zostało mu tylko zabranie dziewczyny do szefa. Cała ta zabawa powinna im dać parę lub paręnaście godzin na zniknięcie.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Nathala T’Kori
Awatar użytkownika
Posty: 65
Rejestracja: 11 paź 2015, o 11:40
Miano: Nathala T'Kori
Wiek: 47
Klasa: Adeptka
Rasa: Asari
Zawód: Ziemska archeolog, tancerka, krupierka
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 4.750

Re: Apartament 163C

6 gru 2015, o 00:22

Po co jej była ta niebieska skóra, skoro nie potrafiła używać biotyki? Przecież podobno dla jej rasy używanie jej było tak intuicyjne jak oddychanie. No... Jeśli chodziło o Nathalę, to najwyraźniej niezupełnie tak było. Albowiem nic nie przygotowało ją na to, że zamiast pocisku biotycznego z jej dłoni wydostanie się jedynie blada, niebieska mgiełka. Zapewne spróbowałaby nawet ponownie, gdyby nie to, że napastnik nie dał jej na to czasu. Nim zdążyła jakkolwiek zareagować, znajdowała się już w polu siłowym, które całkowicie uniemożliwiało jej poruszanie się. Doskonale znała to uczucie, nieraz jej własna matka łapała ją w ten sposób, gdy coś przeskrobała. Było to bardzo dziwne uczucie. Nie ważne jak bardzo się starała, jak wiele siły próbowała w to włożyć, nie potrafiła ruszyć żadną kończyną nawet o milimetr. Jedynym plusem w tej sytuacji, jeśli w ogóle były jakieś plusy, było to, że była świadoma swojego otoczenia. Obserwowała więc bezradnie, jak do pomieszczenia wchodziła osoba, która ją uwięziła. A była to przedstawicielka jej własnej rasy, która zdawała się być od niej nieco starsza. Z drugiej strony, ciężko było znaleźć taką asari na Cytadeli, która była od Nathali młodsza. Dziewczyna była pewna jednego - ta kobieta nie była do niej przyjaźnie nastawiona, wystarczyło tutaj spojrzeć na jej obojętny wyraz twarzy. To tutaj właśnie opuściły ją resztki nadziei na to, że mogłaby jakoś wyjść z całej tej sytuacji. Czy to mogła być ta osoba, która wzywała ją do tego klubu? A może to był jej ojciec? Również i taka szalona myśl przyszła jej w tym momencie do głowy. Po początkowym szoku, czuła narastający w niej strach. Nie miała pojęcia co ta kobieta chciała z nią zrobić. Równie dobrze mogła to być jedna z tych asari-gwałcicielek o których nieraz słyszała. Porywały młode przedstawicielki ich rasy, by je wykorzystać, a później porzucić gdzieś w odmętach Cytadeli. Tak... Nawet i w takiej sytuacji jej wyobraźnia szła niekoniecznie w dobrym kierunku. Starała się śledzić wzrokiem przechadzającą się po jej pokoju błękitnoskórą. Przynajmniej się do niej jeszcze nie zbliżała. To dobrze. Nieco gorzej było w momencie, w którym zauważyła, że napastniczka zaczęła grzebać w jej rzeczach. Czego ona szukała? Gdy w jednej z szaf znalazła jej broń, coraz bardziej zaczynała się martwić beznadziejnością sytuacji. Co prawda nie wiedziała jak konkretnie miałaby tę broń wziąć w chwili, w której była uwięziona w polu ciemnej materii, ale nie zmieniało to faktu, że w miarę upływu czasu, traciła coraz to więcej możliwości na to, aby wypędzić włamywaczkę i jej brudne buciory z jej apartamentu. Ekstra, nawet ona musiała jej przypominać o tym, że była dzieckiem. Dlaczego wszędzie inne asari musiały jej to mówić? Czy wyglądała aż tak młodo? Kiedy poczuła tępą część noża na własnym policzku, oraz skierowane do niej słowa, przełknęła głośno ślinę. Jaki znowu wirus? I jak niby miałaby się do niej odezwać? Ta kobieta najwyraźniej nie należała do najinteligentniejszych. No ale tak to bywało nieraz z tymi z jej sióstr, które decydowały się na taką pracę. Nathala nie miała do nich zbytniego szacunku, sama uważała, że jej rasa została stworzona do dyplomacji, a nie do stosowania przemocy. Gdyby tylko mogła jakoś poinformować SOC... Przecież obiecali jej, że wyślą dodatkowy patrol. Na pewno znaleźliby się tutaj w mgnieniu oka. W jej umyśle pojawiła się nowa iskierka determinacji. Może mogłaby jakoś wykorzystać głupotę napastnika. Tylko jak? Gavyn sam ją o tym wszystkim uprzedził, kazał jej uważać. Może on o tym wiedział Może był już w drodze? Naprawdę chciałaby w to wierzyć.
I wtedy ujrzała przed sobą nowe wyjście z sytuacje. OGROMNE nowe wyjście z sytuacji. Widziała jak do stojącej przed nią napastniczki zbliżał się dobrze zbudowany człowiek. Skradał się do niej, najpewniej chciał ją zaskoczyć. A tamta nie zdawała sobie z tego kompletnie sprawy - najwyraźniej wcale nie zabezpieczyła się przed taką ewentualnością i Nathala słusznie podważała jej inteligencję. Całkowicie zajęta swoją ofiarą, nie mogła nawet zareagować na skierowany w tył jej głowy atak. Gdy kobieta opadłą bezwładnie na ziemię, młoda asari wpatrywała się w swego wybawcę. Nie miała pojęcia kim on był, z pewnością nie był to Gavyn. Na funkcjonariusza też jej raczej nie wyglądał. Ale też nie próbował jej uwolnić. Dlaczego? Kim on był? Raczej nie wspólnikiem. W przeciwnym razie nie obezwładniłby tej najemniczki, czy też kimkolwiek ona była. Kompletnie nie zwracał na niej uwagi, przechadzał się jedynie po jej mieszkaniu, a ona słyszała, jak opuszcza żaluzje. W jej umyśle znów pojawiały się ponure wizje. Psychopata? O innych, jeszcze bardziej ponurych ewentualnościach wolała nawet nie myśleć. Choć napastniczka była nieprzytomna, jej pole siłowe nadal trzymało dziewczynę w uwięzi. Toteż nadal musiała bezradnie przyglądać się na czyny mężczyzny, podczas gdy ten zabierał bezwładne ciało do salonu, a potem grzebał w jej szafie zabierając jedną z jej koszul nocnych. Nie miała pojęcia po co mu ona tak właściwie była do momentu, aż nie zobaczyła jak człowiek wraca z nieprzytomną asari przebraną w jej własne ubranie i kładzie ją na łóżku. Chyba rzeczywiście był to jakiś psychopata. Wolała nawet nie myśleć, co miał zamiar zrobić z nią samą. Miała ochotę krzyczeć, uciec jak najdalej z tego miejsca, które do niedawna było jej mieszkaniem, a teraz stało się siedliskiem szaleństwa. Co ona im wszystkim zawiniła? Starała się zidentyfikować kolejne źródła hałasu narobionego przez nieznajomego. Darcie papieru, szelesty. A potem ostry zapach dymu. Mogła jedynie obserwować, jak ten wraca z wypełnionym powietrzem workiem i podchodzi do jej łóżka. Jedynie kątem oka widziała, jak ten przykłada go do twarzy kobiety. Od razu zrozumiała, co chciał zrobić. Chciał ją udusić. Teraz już nie miała wątpliwości co do tego, że był on być może jeszcze bardziej niepoczytalny niż tamta najemniczka. Kiedy po raz enty opuścił on pomieszczenie, poczuła jak pole biotyczne wokół niej słabnie. To była jej szansa. Nie zwlekała długo. Nie mogła zwlekać. Czym prędzej złapała za omniklucz leżący na szafce nocnej blisko niej i korzystając z nieobecności psychopaty, zablokowała nim drzwi prowadzące do jej sypialni. Jeśli tylko udało jej się to bez przeszkód, od razu przeszła do kolejnej czynności. Już to przecież robiła, zaledwie kilka godzin wcześniej, które teraz zdawały się być dla niej bardzo odległe. Skontaktowała się ze służbami SOC, by zostawić im wiadomość.
- Tu Nathala T'Kori - mówiła w sposób najcichszy jaki potrafiła, ale również tak, by można było ją usłyszeć - Okręg Bachjret. Apartament... Apartament 163C... Proszę pomóżcie mi...
To była jej jedyna nadzieja, czuła jak dym rozprzestrzenia się po jej mieszkaniu. Alarm przeciwpożarowy nie reagował. Jeżeli miała jeszcze na to czas, jeśli w ogóle miała taką możliwość, chciała zostawić jeszcze jedną wiadomość. Tym razem chodziło tu o Gavyna. Była ona krótka, było to zaledwie jedno słowo, ale na pewno by je zrozumiał. "Pomocy".
GG: 52739159 Steam: natalias967
ObrazekObrazek
ARMOUR OUTFIT #1 OUTFIT #2 (CITADEL)
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Apartament 163C

8 gru 2015, o 20:37

Charles, szansa na wywołanie natychmiastowego pożaru; 50
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartament 163C

8 gru 2015, o 21:09

Nathala i Charles

Torba z dymen okazała się niewystarczająca by pozbawić życia współpracownicę. Jednak podduszona dymem agentka oddychała płytko i nic nie wskazywało by miała w najbliższym czasie odzyskać przytomność. Być może inny najemnik zdecydowałby się wykorzystać nieprzytomną kobietę, nawet mimo obecności widowni, ale Striker był przecież profesjonalistą. Pewne rzeczy wypadało robić po misji, nie w trakcie.
Jak widać szczęście wciąż mu sprzyjało. Mimo iż nie był inżynierem ani elektrykiem udało mu się w przekonujący sposób uszkodzić kable nie doprowadzając przy okazji do fatalnego w skutkach porażenia prądem ani natychmiastowego zapalenia się instalacji elektrycznej.
Łazienka asari okazała się prawdziwym eldorado. W szafce pod zlewem dziewczyna trzymała baterię standardowych środków czystości, z których wiele nosiło charakterystyczny symbol oznaczający substancje łatwopalne. Szczególnie atrakcyjny wydawał się solidnych rozmiarów spary do czyszczenia mebli, którego obecność w sypialni można było bez trudu uzasadnić.
- Kontakt nie odpowiada –Charles nagle usłyszał w słuchawce głos najwyraźniej już mocno zirytowanego krogania. W trakcie zabawy w podpalacza najemnik całkowicie zapomniał o czekającym w zaułku oddziale gotowym wkroczyć w razie kłopotów. Miał szczęście iż dowódca najpierw postanowił wybadać sytuację „telefonicznie” niż brać mieszkanie szturmem. W przeciwnym razie Charles musiałby sporo wytłumaczyć. – Orgię tam sobie, urządzacie do cholery? Jaka jest sytuacja?
W tej samej chwili najemnik usłyszał głośny trzask zamykanych drzwi do sypialni.

Możliwe, że refleks Nathali właśnie uratował jej życie lub przynajmniej kupił kilka minut, kiedy korzystając z komendy w omnikluczu zablokowała drzwi do sypialni. Jednakże to działanie rozwiązało tylko jeden z jej problemów. Po jej salonie wciąż buszował wielkolud, w sobie tylko znanym celu, a podduszona asari mogła w każdej chwili odzyskać przytomność.
W chwili gdy na jej rozpaczliwy komunikat odpowiedziała głucha cisza asari natychmiast zrozumiała co się stało. Któreś z pary psychopatów musiało zainstalować w pobliżu urządzenie zagłuszające, by upewnić się że ona lub inny mieszkaniec bloku nie wezwie SOC.
Wobec kurczących się dramatycznie opcji Nathala dopadła do okna, jedynego potencjalnego wyjścia z potrzasku. W tym momencie pożałowała iż mieszka na siódmym piętrze. Rozciągająca się pod nią przepaść, bez żadnych dachów, platform czy czegokolwiek na co mogła by zeskoczyć, przyprawiała o zawrót głowy. Drabina pożarowa, jawiąca się niemal jak wybawienie znajdowała się tuż obok okna jej salonu, cztery metry dalej. Konieczność przejścia po wąskim gzymsie sprawiała, że równie dobrze mogłaby być na drugim końcu galaktyki.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Apartament 163C

9 gru 2015, o 04:05

Stał tak sobie, trzymając w dłoniach środki chemiczne gdy usłyszał zamykające się drzwi. Cholera. Myślał że ta pizda zablokowała elektronikę. Przewrócił oczyma, zapomniał już o tym że tak to jest kiedy pokładasz w kimś większe nadzieje. Przecież rozwalenie zabezpieczeń wszystkich zamków to podstawa. Przynajmniej tak go uczyli w pracy, ale jak widać koleżanka chyba nie uczęszczała na zajęcia dla zaawansowanych morderców. Więc musiał wykonać jedną z tych nauk których nienawidził najbardziej. Pokręcił głową, by zaraz potem wyciągnąć paczkę papierosów z kieszeni i odpalić jednego papierosa. Nadszedł czas...negocjacji. Zbliżył się do zamkniętych drzwi, oparł się barkiem o nie by zaraz potem zapukać. Nie za mocno nie mógł jej przecież spłoszyć. W sumie nie chciał jej zrobić krzywdy, miał ją bezpiecznie gdzieś odeskortować. Jednak jeśli postanowi uciekać będzie musiał ja złapać, a wtedy już może być gorzej. Z jego strony nie bo tylko by ją ogłuszył, ale koledzy z alejki...oj oni już mogą nie być tacy pobłażliwi.
-Słuchaj, postawie sprawę jasno. Tak żebyś zrozumiała na jakim etapie jesteśmy.
Zaciągnął się wyjątkowo mocno papierosem i wypuścił dym z ust.
-Zapewne próbujesz wezwać pomoc. Rozumiem też bym tak zrobił, jednak budynek jest odłączony z sieci. Żadna informacja do niego nie wejdzie ,ani nie wyjdzie.
W międzyczasie pisał wiadomość do najemników w alejce. "Wszystko pod kontrolą, obserwujcie budynek. Cel niedługo będzie gotowy do ekstrakcji. Koleżanka asari niedługo przysłuży się naszej robocie. Trekhsotiy.
-Kolejna sprawa to że budynek jest obserwowany, każda próba twojej ucieczki zakończy się tak samo czyli pojmaniem. No ale zawsze możesz spróbować uciec przez okno...ale nie polecam bo widzisz. Ja po prostu nie dostanę pieniędzy, kiedy ty tak słodko będziesz leżeć wykręcona przez siłę uderzenia o beton. A jeśli chcesz to zrobić to daj znać, będę czekał na dole obserwując twój śmiały lot ,który na zawsze odmieni oblicza awioniki asari.
To była gra, to zawsze była pieprzona gra. Chciał jej przemówić do rozumu, jeśli płacący chciał ją w całości to musiał mieć jakiś powód.
-I bądźmy szczerzy, nie jestem tutaj żeby cię zabić lub skrzywdzić. Oczywiście o ile sama nie będziesz chciała walczyć to wtedy może być różnie.-Zaśmiał się.-Więc oto moja propozycja. Uważam że jest ona chyba najbardziej logicznym i bezpiecznym rozwiązaniem dla ciebie.
Westchnął, zostało mu jeszcze z pół papierosa.
-Otworzysz drzwi i nie będziesz mi przeszkadzać przy podpaleniu ciała naszej wspólnej znajomej. Potem wybierzesz się ze mną na dół, zapewnię ci ochronę na czas naszej małej współpracy. Wiesz jak jest, nigdy nie wiadomo co może odwalić recydywistą-najemnikom prawda? Będziesz bezpieczna. Ktokolwiek cie chce, chce cię żywą. Mi zależy żebyś dotarła tam w całości, a nie jako worek połamanych kości. Wiesz jak jest, nie potrzebujesz przecież kolan aby oddychać.
Odczekał chwilę, by zaraz potem zaciągnąć się papierosem po raz ostatni. Zgasił go o ścianę, a reszte schował do kieszonki. Nie chciałby żeby go wykryli ślinie na papierosie czy po prostu po samym niedopałku.
-Wiem wiem, pewnie myślisz że zaraz po tym jak tam wejdę to zrobię Sajgon albo że cię robię w chuja. Ale tak nie jest. Więc proszę przemyśl co powiedziałem. Czas tyka.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Nathala T’Kori
Awatar użytkownika
Posty: 65
Rejestracja: 11 paź 2015, o 11:40
Miano: Nathala T'Kori
Wiek: 47
Klasa: Adeptka
Rasa: Asari
Zawód: Ziemska archeolog, tancerka, krupierka
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 4.750

Re: Apartament 163C

9 gru 2015, o 15:58

Gdyby Nathala miała więcej czasu i nie myślała o uratowaniu własnej osoby, z pewnością pomyślałaby o tym, by pomóc jakoś leżącej na jej łóżku kobiecie. Może i ją zaatakowała, może i była niezbyt inteligentnym najemnikiem, ale nie dziewczyna nie potrafiłaby jej tak zostawić - pomogłaby jej, oczywiście zaraz przed oddaniem jej w ręce SOC. No ale niestety, najpierw musiała zająć się tym psychopatą, który krzątał się po jej salonie i zapewne innych pomieszczeniach jej apartamentu. Nie pomogło jej również to, że nie otrzymała żadnej odpowiedzi od strony funkcjonariuszy. Właściwie, to coś zakłócało jej sygnał. To musiała być robota tej drugiej, albo tego człowieka. Gdzie się podziewał ten obiecany patrol? Czy nie powinni już zorientować się, że coś było nie tak? Nie mieli wglądu na technologię w całym okręgu? No i gdzie był dozorca? Ten turianin, który zawsze się do niej uśmiechał sprzątając klatkę schodową. No cóż, w każdym razie, to chyba był właśnie ten moment, w którym powinna wpaść w panikę. Chociaż doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że mieszkała na siódmym piętrze, z jakiegoś powodu postanowiła szukać ratunku za oknem w jej sypialni - podnosząc upuszczoną przez tamtego mężczyznę żaluzję, wyjrzała za nie. Nie, nie mogła zeskoczyć, nie była przecież jeszcze aż tak zdesperowana, by popełnić samobójstwo. Miała przed sobą jeszcze dobre osiemset, albo nawet i więcej lat życia. Otworzyła jednak okno, tak na wszelki wypadek. Mogłaby w sumie już teraz zacząć desperacko wzywać pomoc. Ewentualnie mogłaby skorzystać z tej drabiny... Właściwie to co ją przed tym powstrzymywało? Przecież wspinała się po górach, robiła takie rzeczy, przechodziła wąskimi półkami skalnymi. Ale czy to było jedyne wyjście? Aż podskoczyła, gdy usłyszała gruby, męski głos za zamkniętymi drzwiami. To był ten koleś, który chciał spalić jej mieszkanie. Nie, nie chciała opuścić tego miejsca... Przecież trzymała tutaj swoje wszystkie najważniejsze przedmioty. Osiągnięcia archeologiczne, kolekcje, książki pochodzące prosto z Ziemi... W tym samym czasie, gdy najemnik do niej mówił, Nathala wyciągnęła z szafy swój pancerz, a następnie zdejmując przedtem koszulę nocną, zaczęła go na siebie nakładać. By grać na czas, postanowiła z nim prowadzić dyskusję. W tym momencie miała się przekonać, na ile miały zdać się jej wrodzone zdolności dyplomatyczne.
- Wiem, że zakłóciliście transmisję, próbowałam - odezwała się głośno, nakładając akurat nogawice - Ale wiedz, że już wcześniej próbowano mnie porwać. Zadbałam o niezbędne środki bezpieczeństwa - dodała, próbując zasiać w mężczyźnie ziarno niepewności, czy też niepokoju - Kiedy próbowano mnie porwać pod klubem, poinformowałam o wszystkim SOC. Zapewnili mnie, że będą obserwowali miejsce w którym teraz jestem - to nie była do końca prawda, w sumie to powiedzieli jej tylko, że wyślą dodatkowy patrol, ale nie zmieniało to faktu, że nadal liczyła na ich pomoc - Naprawdę chcesz mieć na karku funkcjonariuszy? Jestem pewna, że czekają tylko na właściwy moment. Zamordowanie asari, próba porwania kolejnej... - zaczęła nakładać na siebie napierśnik - Nie wiem czego ode mnie chcecie, ale nie mam z tym nic wspólnego. Czym jest niby ten cały wirus? Chcecie walczyć bronią biologiczną? Chcecie mieć na swoim sumieniu tysiące, jeśli nie miliony istnień? Nawet gdybym go miała, to nigdy bym wam w tym nie pomogła - ciągnęła swoją wypowiedź, nakładając rękawice, a to wszystko po to, by kupić sobie jak najwięcej czasu - Nadal jeszcze nie jest za późno, żebyś mnie zostawił. Ty sobie pójdziesz, a ja nie powiem o tobie SOC - gdy zaczął coś mówić o paleniu, spojrzała z przerażeniem na leżącą na jej łóżku asari - Myślisz, że pozwolę ci zamordować moją rodaczkę? - prawdę mówiąc, to nie miała nawet pewności, czy ona żyje. Z wciąż nie założonymi butami, podeszła do niej i przyłożyła prawe ucho do jej piersi, by z ulgą usłyszeć bicie serca. A co jeśli spróbowałaby ją ocucić? Czy pomogłaby jej, mszcząc się na tym człowieku, czy może nadal zechciałaby wypełnić swoje zadanie? Wolała chyba nie ryzykować - Dziękuję bardzo, ale jestem bezpieczna tutaj, w swoim pokoju. Naprawdę, jestem skora ci wybaczyć to wszystko co tutaj zrobiłeś, jeśli zostawisz moje mieszkanie w spokoju. Tak czy inaczej, będę czekała aż SOC zainterweniuje, a wtedy nie będziesz mieć takiej szansy - zaczęła nakładać buty, desperacko wyglądając za otwarte okno w poszukiwaniu upragnionego patrolu policyjnego - Jestem pewna, że znajdziesz jeszcze inny sposób na zarobek.
Prawdę mówiąc, to myślała nawet o tym, żeby go wynająć. Ale czy miała tyle pieniędzy? Nie miała zamiaru otwierać drzwi i miała tak naprawdę nadzieję, że jej przeciwnik nie potrafił ich jakoś wyłamać. Na wszelki wypadek podeszła do ściany przy wejściu. Nie chciała z nim walczyć, ale czy miałaby wtedy inny wybór? To by zresztą znaczyło tylko tyle, że marna z niej była negocjatorka.
GG: 52739159 Steam: natalias967
ObrazekObrazek
ARMOUR OUTFIT #1 OUTFIT #2 (CITADEL)
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Apartament 163C

10 gru 2015, o 03:43

Zrobił minę która mogła przedstawiać tylko jedno uczucie, zawód.Nie rozumiał tego, przecież nie miała jak uciec. Jak widać lubiła zgrywać niedostępną. No cóż została mu już tylko jedna opcja, czyli dostać się do środka i wyciągnąć ją siła albo zabić. Wysłał kolejną wiadomość do kroganina.
"Cel może spróbować ucieczki, zalecam eliminacje. Jeśli sytuacja pozwoli spróbuje ją wyciągnąć, jednak jeśli zajdzie potrzeba zabić. Informacje które może posiadać trafią do nas albo do nikogo. Bądźcie w gotowości.".
Cóż skoro cała zabawa w ciche załatwienie sprawy poszło się jebać, mógł się w sumie zabrać za normalną pracę. Od granat przy zamku drzwi powinien zrobić głośne ale na pewno bardzo głośne rozwiązanie. Mógł jeszcze po prostu przestrzelić zamek amunicją drążącą która przejdzie przez ten materiał z ogromną łatwością potem już podważyć to omni-ostrzem. Cichsze ale strzał mogą usłyszeć sąsiedzi, ale raczej nie zaalarmują SOC. Jednak to było ryzyko. No i ostatnie. Wykorzystałby je naprawdę chętnie ale niestety osprzęt do hakowania trochę kosztowały ,a jego na takie wydatki stać nie było. Więc zostało mu przestrzelenie zamku. Tu akurat nie było problemu bo drzwi to był kawałek blachy, przecież to nie stacja Przymierza żeby montować specjalnie wzmacniane drzwi. Przy komercyjnych produktach jak ten po strzale albo same się otworzą ponieważ wykryją uszkodzenie systemu albo najzwyczajniej w świecie się wyłącza. Jednak najpierw podstawy, spojrzał na kanapę. Łatwopalny materiał tuż na wyciągniecie ręki. Omni-ostrzem wyciął kawał tkaniny i umoczył ją w łatwopalnym płynie. Cóż prowizoryczny koktajl małotova był gotowy, tyle że nie w szklanej butelce ,a plastikowej. Więc po podpaleniu trzeba to będzie rzucić naprawdę szybko żeby nie rozlało się na niego. Był gotowy. Przestawił karabin na amunicję specjalną. To musiała być krótka seria albo naprawdę celny strzał. Zniszczenie zamku było priorytetowe, jednak jeśli zrobi wystarczający wyłom...to uda mu się tam włożyć ostrze dzięki któremu wyłamie zamek. Lata praktyk w jednostce nauczyły go gdzie mogą znajdować się zamki. Postanowił wybrać ten na środku, przyłożył karabin od góry czyli w najlepszej pozycji by nie dostać odłamkiem lub rykoszetem o ile ten się trafi. Jeśli wszystkie pójdzie z planem, otworzy drzwi, wrzuci koktajl i przejmie cel. Czy będzie tego chciała czy nie.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905

Wróć do „Okręg Bachjret”