Dzielnica mieszkaniowa położona na niższych poziomach stacji, do której w łatwy sposób można dostać się przy pomocy promu. Słynie z tego, że na jej terenie umieszczona jest Klinika Omegi. Dzielnica ta objęta jest strefą kwarantanny z powodu nieznanej plagi, która dziesiątkuje populację.
Jedynym sposobem na dostanie się do dystryktu Gozu jest przejście przez dystrykt Doru lub Kima.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Placówka Błękitnych Słońc

11 cze 2013, o 12:10

- Mmm...- zamruczał turianin, zanim odpowiedział na pytanie. Ręka dziewczyny na jego biodrze nie pozostała niezauważona.- Ja i James swego czasu zajmowaliśmy się razem pewnymi... męskimi sprawami...

Nagle spod reperowanego pojazdy wyjechał mechanik, młody, chudy ludzki chłopak w wieku około osiemnastu lat. Wstał na równe nogi, po czym wycierając ręce o brudną szmatę zbliżył się do Trebora.

- Ej, don juan!- zakrzyknął do turianina, śmiejąc się złośliwie- Ledwie jedną panienkę sobie przygruchałeś, a już za drugą się bierzesz?- zaśmiał się.

Mina Trebora w tej chwili zdradzała silna irytację. Odsunął się od dziewczyny i ze złowrogą miną podchodził do kolegi. Ten jednak ze śmiechem odbiegł kawałek dalej.

- Jeszcze sie na tobie odegram, bęcwale.- krzyknął do kolegi, który odpowiedział na to jeszcze większą salwą śmiechu, po czym opuścił hangar.

Trebor przetarł skroń trójpalczastą kończyną. Odetchnąwszy głęboko znowu zwrócił się do Katrin.

- Wybacz, tak to jest właśnie mieć kolegów w garażu.- stwierdził. Po tym rozejrzał się po hali, aż jego wzrok padł na specyficznym modelu czerwonego cabrio. Podbiegł do niego i otworzył drzwi pasażera dla Katrin, kłaniając się zaprosił do środka.- Przejedziemy się do mnie na chwilę, a potem do Zaświatów. Wskakuj.
Katrin Farrell
Awatar użytkownika
Posty: 68
Rejestracja: 14 kwie 2013, o 23:22
Miano: Katrin Farrell
Wiek: 21
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker/Wolny strzelec
Postać główna: Sarah Jidong
Status: Martwa
Kredyty: 16.650
Lokalizacja: Omega

Re: Placówka Błękitnych Słońc

11 cze 2013, o 12:25

Przez zabawne zachowanie mechanika, dziewczyna nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Wraz z otrzymaniem propozycji wejścia do środka czerwonego samochodu, uczyniła to. Ukłon w stronę Katrin, jeszcze bardziej zaimponował kobiecie. Gdy tylko drzwi statku zamknęły się, razem wyruszyli do domu Orina.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Placówka Błękitnych Słońc

11 cze 2013, o 19:02

- Zatem ruszajmy!- zakrzyknął, po czym widowiskowo przeskoczył jednym susem burtę pojazdu, lądując na fotelu kierowcy- Co prawda niestety nie należy do mnie, ale szef się chyba nie pogniewa, skoro i tak gonie ma- mrugnął porozumiewawczo do Katrin, włączając głośno wyjący silnik.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Fenenna Tocco
Awatar użytkownika
Posty: 278
Rejestracja: 25 mar 2013, o 00:02
Miano: Fenenna Tocco
Wiek: 22
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik Błękitnych Słońc z rangą sierżanta
Status: poszukiwana przez biologicznego ojca - Adama Moore'a
Kredyty: 15.495

Re: Placówka Błękitnych Słońc

19 cze 2014, o 20:27

Dotarła w końcu do bazy. Kiedy zobaczyła znajome wejście, przypomniała sobie i myśliwcu, który zostawiła w dokach należących do Słońc. Będzie musiała tam pójść i zobaczyć w jakim stanie jest. Może jednak go weźmie jako własną zdobycz bitewną. Bała się jednak, że za każdym razem, gdy będzie z niego korzystać, przypomni sobie o Kowalskim. Teraz to nie byłoby dziwne. Zginął dwa dni temu. Potem jednak to będzie tylko wiercić jej dziurę w brzuchu. Musi się jeszcze nad tym zastanowić. Mimowolnie też dotknęła nosa, który znieczulała regularnie mediżelem w wolnych chwilach. Pod makijażem nawet nie było widocznych śladów po złamaniu, nos jednak wciąż odrobinę bolał przy dotykaniu.
Weszła do środka i od razu usłyszała gdzieś z boku gwizd. Automatycznie uniosła środkowy palec, za co została nagrodzona salwą śmiechu. Od razu jeden z najemników skierował ją do odpowiedniego pomieszczenia. Zajęła sobie miejsce gdzieś z boku i przez chwilę obserwowała otoczenie. W bazie wręcz huczało. Widziała nowe twarze tych, który niedawno pojawili się na Omedze. Widziała też, że ze starej ekipy pozostało całkiem niewielu. Odwróciła wzrok, ściągnęła wizjer i związała czerwone włosy w luźny kok. Sprawdziła, czy wizjer działa poprawnie, po czym znów go założyła.
Nagle dostała wiadomość. Otworzyła omniklucz. Na jej nieszczęście tekst był od Alexa. Przygryzła wargę. Żołnierz dziękował jej za uratowanie tyłka. Wiedział też o zaproszeniu na Ziemię od jego macochy. Sam też zapraszał ją serdecznie, bo najbliższy czas miał spędzić w domu. Fen zamyśliła się. Nie wiedziała co odpisać. Właściwie zgodziła się przylecieć do rodziny Moore, ale nie powiedziała kiedy. Sama nie wiedziała, czy powinna to zrobić.
Wyglądała jakby się zawiesiła, bo wiadomość wciąż była otwarta, a ona siedziała z niewidzącym wzrokiem wlepionym w przestrzeń.
[center]BONUSY: -10% do kosztów użycia mocy, +40% do obrażeń od mocy, +10% premi technologicznej, +10 punktów dodatniego modyfikatora raz na 4 tury[/center]
[center]ObrazekObrazek[/center]

[center]Aktualny ubiór cywilny | pancerz[/center]
[center][url=gg://5385530]gg[/url][/center]
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Placówka Błękitnych Słońc

19 cze 2014, o 21:51

Wędrówka do Gozu była dość długa i mozolna. Will trochę żałował, że nie zamówił taksówki, czy też nie zadzwonił po znajomego mu batarianina. Sytuacja w Kimie nie była tak zadowalająca jak się zdawało. Tak jak z Fenką normalnie dotarli na targ, tak dalej po okolicy, okoliczne gangi, oraz niedobitki Krwawej Hordy dawały o sobie znać. Rabunki, napady, a niekiedy nawet strzały. Błękitny był akurat sam, toteż musiał wybrać trudniejszą drogę do przejścia. Bez angażowania się w jakiekolwiek walki. Niepokojąca była sytuacja na tym neutralnym terenie. Kiedyś było tu w miarę spokojnie, a teraz? Kraiven powoli obawiał się czy mieszkanie w hotelu było rzeczywiście bezpiecznie. Jednak trzypiętrowy budynek pilnowany przez ochroniarzy, dawał jakieś poczucie bezpieczeństwa. Nie mniej, kiedy błękitny dotarł wreszcie do Gozu, zauważył duże zmiany w otoczeniu. Nie tyle co brakowało regularnych patroli po dzielnicy, to również wiało to nienaturalną pustką. Dopiero przy samej placówce znajdowały się grupy najemników błękitnych słońc, którzy stali przy budynkach i rozmawiali różnych rzeczach. Począwszy o robocie, czy swojej ostatniej potyczki na ulicy. Ludzie i turianie. Część z hełmami, cześć nie. Will nie odróżniał się znacząco od swoich pobratymców pod względem uzbrojenia. Co najwyżej jeśli chodziło o opancerzenie. Swój miał bardziej ulepszony o pasy z ładownicą i innymi dodatkami, usprawniający dla przykładu go pod kątem poprawienia celności. Niektórzy najemnicy zerkali to po nim, plotkując, oraz rozmawiając o prawdopodobnym nowym nabytku frakcji. Will widział, że byli to przeważnie świerzaki, albo nowo co przeniesieni z Układów Terminusa na Omegę. Po Taraku, były duże braki. Było to bardzo widoczne. Nie mniej, ignorując spojrzenia, Kraiven udał się do wejścia placówki. Tutaj było już znaczące zamieszanie. Coś się miało wydarzyć i można było się domyślać co. Pierwsze co zrobił Kraiven, to skierował się do zbrojowni, pobierając z niej pochłaniacze, medi-żele i omni-żele. Po tym, po prostu skierował się tam gdzie jest większość najemników, czekających na coś co miało nadejść. Wypatrywał również Fenki. Miał nadzieję, że gdzieś się tu już kręci. Póki co, niestety jej nie mógł wypatrzeć.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Placówka Błękitnych Słońc

20 cze 2014, o 09:47

Odbierz, co nasze

Mistrz Gry: Rebecca Dagan
Uczestnicy: Deriet Kent, Fenenna Tocco, Palmira Nache, William Kraiven
To,że coś było nie do końca w porządku dało się zauważyć już po kilku pierwszych krokach w obrębie placówki. Pomijając fakt wielu nowych, nieznanych twarzy - najpewniej rekrutów mających uzupełnić luki po wyczerpującej, nieudanej obławie na Archanioła - czy poruszenia typowego dla każdej z baz najemniczych, siedziba Błękitnych Słońc objęta była zamieszaniem, które trudno było uznać za codzienne. Najemnicy spieszyli się bardziej, niż zazwyczaj, ich poczynania były skoordynowane lepiej, niż zazwyczaj. Co było nie tak?
Ani Williamowi, ani też Fenennie nie dane było dobrze się nad tym zastanowić. Podczas, gdy pierwszy rozglądał się jeszcze po placówce, szukając być może znajomych twarzy, a druga zaszyła się we wskazanym jej uprzednio pomieszczeniu, w którym miała oczekiwać na odprawę, na horyzoncie pojawiła się rudowłosa najemniczka. Pewnym krokiem kierując się ku sali, do której przedtem skierowano Tocco, zatrzymała się tylko raz, po to, by zmierzyć Kraivena uważnym spojrzeniem.
- Kraiven? - Zmrużyła oczy, lustrując nieznanego sobie mężczyznę wzrokiem. - Blue uprzedzał, że się zjawisz. - Ruchem głowy wskazała drzwi do pomieszczenia, ku któremu dotąd się kierowała, po czym nie racząc wyjaśniać czegokolwiek więcej, sama chwilę później zniknęła za drzwiami wskazanej sal - niezbyt dużej, utrzymanej w spartańskim wystroju. Stół, trzy ławy, na których można było przysiąść, na ścianie mapa dystryktu Gozu. Nic szczególnego.
Gdy spojrzenie rudej padło na obecną tu już Fenennę, na jej czole pojawiła się pojedyncza zmarszczka. Dziewczyna nie zgłosiła jednak żadnych zastrzeżeń, zmierzyła tylko Kraivena chłodnym, zdystansowanym spojrzeniem.
- Kazano mi nie organizować żadnej ekipy, zakładam więc, że miałeś zrobić to ty. Wiem o jednej asari, podejrzewam, że Tocco to kolejna członkini grupy... Na kogo jeszcze czekamy? - Choć z pewnością oczekiwała odpowiedzi na swe pytanie, najemniczka nie poświęcała Williamowi pozornie ani krzty uwagi więcej. Zbliżając się do umieszczonej na ścianie mapy, bez wahania zakreśliła na niej dwa miejsca znajdujące się w rejonie mieszkalnym dystryktu. I znów - nie raczyła nic wyjaśniać. Na odpowiedzi miał przyjść czas wtedy, gdy zbiorą się tu wszyscy zainteresowani.
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Placówka Błękitnych Słońc

21 cze 2014, o 11:34

Palmira i Deriet udali się rozklekotaną i hałasującą taksówką do Gozu. Palmira, wściekła i prychająca pod nosem jak rozjuszona kotka, opierała się o drzwi, starając się zrobić wszystko, żeby tylko poczuć się odrobinę lepiej.

- Czy ten pojazd ma przegląd techniczny? - burknęła w końcu do taksówkarza, po tym, jak po raz kolejny łomot silnika chciał rozsadzić jej głowę. Mężczyzna nie odpowiedział. Być może często zadaje mu się takie pytania? A może nie obchodzi go to, bo nie ma czegoś takiego jak "przegląd techniczny" na Omedze. Kogo by interesowało, czy wybuchnie w swoim samochodzie...

Żołądek Palmiry był tak delikatny, że trudno było jej nawet poruszać się na fotelu w prawo i lewo. I jak tu iść na misję? I jeszcze ta głowa, pulsująca i sprawiająca, że wszystkiego sie odechciewało poza leżeniem na łóżku i spaniem...

- Chodzi o Gozu, o tę zarazę.- wyjasnila Derietowi beznamiętnie, prawie wypluwając z siebie wyrazy - Mamy się tym zająć. Tylko tyle mogę ci powiedzieć narazie.

W końcu taksówka zatrzymała się przed placówką Błękitnych Słońc. Palmira wysiadła z niej, trzaskając drzwiami. Nie płaciła, ponieważ liczyła na to, że Deriet to zrobi.

"W końcu taki z niego oddany drell, to mógłby nie skąpić. Ja nie mam siły nawet dotykać omni-klucza" - pomyślała, przecierając oczy zmęczona. Westchnęła przeciągle i ruszyła szurająco do środka budynku. W recepcji powiedziano jej, że ma się udać do wyznaczonego pokoju. Nic nie rzucało jej się po drodze szczególnie w oczy, w zasadzie nigdy tu wcześniej nie była, ale też nic jej tu nie interesowało ani nie fascynowało. A już na pewno nie w tym stanie. W zasadzie tylko prychała pod nosem, widząc zastępy ludzi w błękitno-białych pancerzach, których uważała za bandę samobójców. Jeśli Deriet próbował pomóc jej w poruszaniu się do przodu, odganiała go niedbale ręką i z podkrążonymi oczami parła przed siebie, sunąc ręką wzdłuż ściany, wściekła, zmęczona, ale zdeterminowana.

Kiedy dotarła na miejsce, przetarła oczy, wyprostowała sie i odetchnęła jeszcze raz głęboko.

"Pierś do przodu, poważna mina. Pełny profesjonalizm. To twoja szansa, Nache. Musisz być uzbrojona w cierpliwość. Daj z siebie wszystko...." - powtarzała sobie w myślach, mobilizując przetrzymania nieprzyjemnych stanów ciała.

- To tutaj. Nie wiem, czy ty możesz wejść, ale jak chcesz, to możesz spytać. - powiedziała do Derieta, a potem zapukała. Po otworzeniu drzwi zauważyła niewielką salę z mapą i krzesełkami. Jak maleńka sala konferencyjna. Tyle tylko, że zapyziała i bez nawet odrobiny wystroju.

Pod ścianą siedziała jakaś rudowłosa dziewczyna. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Rozkwaszony nos, zamyślenie, grobowa mina. Miała wysportowaną figurę z krągłościami, burzę ciemnoczerwonych włosów, oczy lazurowo-niebieskie, wręcz lodowate. Asari wzdrygnęła się lekko na jej widok, choć próbowała to ukryć.

"Typowa najemniczka, tyle tylko, że nie ma zakazanej mordy..." - pomyślała, odwracając od niej swój wzrok.

W sali znajdował się też William. Palmirę przeszła ta gorąca fala, którą coraz bardziej sobie nie trawiła. Stęknęła do siebie. Wiedziała, że musi być przygotowana na jego towarzystwo, ale mimo to humor pogorszył jej się jeszcze bardziej.

- Witam, przepraszam za to opóźnienie... - zaczęła, po czym ruszyła do kobiety przy mapie, która wydawała się być wysłanym przez Blue kierownikiem misji. Wyciągnęła do niej dłoń. - Palmira Nache, naukowiec.
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Placówka Błękitnych Słońc

21 cze 2014, o 14:03

Głupim zbiegiem okoliczności musieli chyba trafić na najgorszą taksówkę na Omedze. Nie dość że Palmirze jego wywar pomógł tylko w małym stopniu to jeszcze odgłosy taksówki musiały ją drażnić. Umysł drella powoli zaczynał chodzić normalnie i chociaż dźwięki taksówki go irytowały to nie dał tego po sobie znać. Co do samej misji na którą idzie kobieta to nie za dużo mu powiedziała, ale rozumiał to ponieważ wiedział co to tajemnica zawodowa. On sam też nie zdradza szczegółów swoich misji na które będzie szedł osobom obcym, ale od kiedy on jest dla Palmiry obcym?
Zapewne od wczorajszego wieczora gdy wybuchła, teraz jak dodał to do siebie to musiało coś mieć wspólnego z Kreivenem. Skrzywdził ją, a może coś obiecał, a potem nie dotrzymał słowa? Czymkolwiek to by nie było to nie chciała puścić pary z ust i przez to ten mógł się tylko domyślać. Mimo to jeśli go spotka to nie zaniecha dać mu ostrzeżenia.
W końcu dojechali na miejsce i wysiedli z taksówki. Drell bez zastanowienia zapłacił za kurs, bo nie wypadało by to ona musiała płacić. Gdy dokonał transakcji weszli razem do budynku gdzie Palmira spytała o miejsce odpraw, on sam też przedstawił się i spytał czy może otrzymać potem wykaz swoich nowych praw i obowiązków z okazji nowej rangi. Warto wiedzieć, co może, a czego nie. Recepcjonistka powiedziała że zobaczy co da się zrobić, a następnie ten poszedł za Palmirą. Widząc jej stan chciał jej pomóc, ale powstrzymał się widząc jej determinację. Pomagał jej tylko wskazując odpowiedni kierunek, bo znał to miejsce lepiej niż ona.
Gdy byli pod drzwiami pokiwał tylko głową.
- To sala odpraw więc raczej nie zaczęli jej bez ciebie, a najwyżej mnie wyproszą. - a gdy ta weszła to on uczynił to zaraz za nią i omiótł pokój spojrzeniem swoich czarnych oczu. Zauważył rudowłosą kobietę która siedziała z jakby niewidzącym wzrokiem wlepionym w przestrzeń. Wyglądała jakby o czymś mocno myślała nie kontaktując się z rzeczywistością. Następnie jego wzrok spadł na Willa nieco dłużej od innych, po czym skierował go na kobietę przy mapie. To zapewne ona zajmowała tutaj stanowisko dowodzące.
Podszedł bliżej i poczekał aż asari się przywita po czym on sam zwrócił się do Avy.
- Witam, sierżant Deriet Kent. - rzekł poważnie i służbowo. - Nie jestem wpisany na tę misję, ale chciałem spytać czy oddział jest już skompletowany, czy może są wolne miejsca?
Sam nie znał tej kobiety, ale jeśli była taka jak inna która dowodziła w kwaterze głównej to pewnie zaraz go sprawdzi w trymiga mimo iż sama go nie znała.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Fenenna Tocco
Awatar użytkownika
Posty: 278
Rejestracja: 25 mar 2013, o 00:02
Miano: Fenenna Tocco
Wiek: 22
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik Błękitnych Słońc z rangą sierżanta
Status: poszukiwana przez biologicznego ojca - Adama Moore'a
Kredyty: 15.495

Re: Placówka Błękitnych Słońc

21 cze 2014, o 14:07

Nie zauważyła jak Ava weszła do pomieszczenia wraz z Williamem. Dopiero kiedy kobieta się odezwała, podniosła głowę, obudzona z głębokiej zadumy. Spojrzała na rudowłosą i kiwnęła jej głową. Kiedy przeniosła wzrok na Kraivena powtórzyła gest. Nie miała ochoty zastanawiać się nad kolejną falą emocji, którą mogło wywołać pojawienie się tego konkretnego mężczyzny, więc nawet nie dopuściła do siebie żadnych uczuć. Zwłaszcza że najemniczka obok mówiła coś o asari, o której nie wspomniał Will. Zdusiła wszystko w zarodku. Wyłączyła omniklucz, delikatnie się krzywiąc. Chyba zawiesiła się na dłużej czasu niż myślała, bo chciała jeszcze ułożyć jakąś odpowiedź dla Alexa. Zapewne będzie mogła to zrobić dopiero po wykonaniu zadania.
Kiedy o tym myślała do pomieszczenia weszła dość ciekawa para. Asari musiała być tą o której mówiła Ava. Jeśli tu była, a ekipę tworzył Will, to musiał ją poznać wcześniej. Pytanie brzmiało: gdzie i w jakich okolicznościach? Fen od razu odrzuciła takie myśli. To nie był czas ani miejsce, choć miała pełno domysłów gdzieś z tyłu głowy. Zmierzyła spokojnym spojrzeniem asari i drella. Niebieskoskóra wyglądała na wykończoną. Czyżby męczył ją kac? Towarzysz w takim stanie... Będzie ciekawie, jak kogoś zmusi do ciągnięcia jej za sobą. Derieta kojarzyła. Chyba mówili na niego Maska. Rzadko go widywała, no ale ostatnio nie było jej jakiś czas na Omedze. Jemu poświęciła mniej czasu na oględziny. Jeśli był w BSach więcej niż zwykłym rekrutem, to można było na nim choć odrobinę polegać.
Fen przeniosła wzrok na rudowłosą pod mapą i zmieniła pozycję siedzenia, zakładając nogę na nogę i prostując się. Teraz musiała skupić się na tym, co muszą zrobić.
[center]BONUSY: -10% do kosztów użycia mocy, +40% do obrażeń od mocy, +10% premi technologicznej, +10 punktów dodatniego modyfikatora raz na 4 tury[/center]
[center]ObrazekObrazek[/center]

[center]Aktualny ubiór cywilny | pancerz[/center]
[center][url=gg://5385530]gg[/url][/center]
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Placówka Błękitnych Słońc

21 cze 2014, o 18:49

Magazyn jak się mogło zdawać, był jak zawsze dobrze zaopatrzony. Pod tym względem Błękitne Słońca zawsze górowały. Dostarczanie zaopatrzenia było jak widać większym priorytetem niż zapewnienie większego kadru placówce. Fakt, przybyło tutaj sporo rekrutów, ale to nie wystarczy. Byle rekrut nie poradzi sobie, ani szybko nie zrozumie panujących tutaj norm i zasad. Tam gdzie Korlus był domem dla wszelkich łowców i testowania sprzętu na śmieciarzach, tak tutaj liczyła się taktyka, zorganizowanie i wszelaka partyzantka. Miał nadzieję, że Tarian zdaje sobie z tego sprawę. Oczywiście o ile rzeczywiście to on rządził tym cyrkiem. Gdy Will pobrał z magazynu to co potrzebował, ruszył do sali. Wziął począwszy po omni-żele i granaty, a nawet pochłaniacze do karabinu, broni krótkiej, a nawet strzelb. Miał co prawda przy sobie tylko jedną broń, ale czasem niektóre sytuacje wymagają improwizacji. Był istnym chodzącym arsenałem broni, gotowy siać spustoszenie tam gdzie potrzeba. Można by rzec, że typowe dla człowieka i temperamentu jakim był obecny tu błękitny. Był chodzącym dynamitem, gotowym wybuchnąć i nie dlatego, że szargały nim emocje od jakiegoś czasu, a dlatego, że został potraktowany jak nic nie znaczący pionek na szachownicy. W pewnym momencie marszu, zauważył stojącą przy drzwiach jednego pomieszczenia rudą dziewoję, która zwróciła się do niego po nazwisku. Przystanął więc i spojrzał na nią, lustrując poważnym spojrzeniem przez wizjery swojego hełmu. W przeciwieństwie do innych ludzi, pancerz Willa wyraźnie odstawał od reszty. Jak przystało na byłego wojskowego przymierza, poszycie zbroi posiadało liczne malowidła, a nawet listę zabójstw dokonanego przez tego żołnierza. Było widać, że nie był pierwszy lepszy najemnik, czy nawet rekrut za którego go uważała zapewne. Kiedy usłyszał pytanie, parsknął, nic nie odpowiadając. Ava mogła jeszcze zauważyć, bądź usłyszeć przed skierowaniem się do pomieszczenia, jak najemnik zdjął swój ciężki hełm, który wydał z siebie charakterystyczny dźwięk wypuszczanego powietrza. Podążył za najemniczką, pytając żartobliwie, a nawet ironicznie rzecz mówiąc - Doprawdy? Coś jeszcze ciekawego powiedział? - w momencie jak wypowiedział ostatnie zdanie, był już w środku. Zauważył Fenkę i tylko z lekkim uśmieszkiem twarzy, kiwnął jej głową na przywitanie. Jednak nic ponadto. Zresztą, on również widział chłodną i poważną postawę Tocco, która wyraźnie mówiła, że uczucie i emocje odstawiła na bok. To była bardzo dobra postawa. Trzymając hełm pod swoim ramieniem, szedł dalej za Saterline, aż podeszli do projekcji mapy przedstawionej na ścianie. Słysząc jej następne pytanie, wyszczerzył brwi do góry, nie ukrywając zdziwienia. W sumie spodziewał się takiej sytuacji, że to wszystko spadnie na głowę Willa. On miał się wszystkim zająć, zorganizować, a nawet zapewnić sukces operacji. Gdyby nie wypaliła, to właśnie jego ponieśli by do odpowiedzialności. Bardzo cwane zagranie ze strony Blue - Ciekawe. Tarian nie przydzielił ci żadnych ludzi do tego zadania? Jak przypuszczam, on teraz tutaj rządzi? - spytał, wyjmując tym samym z kieszeni swojej kamizelki taktycznej papieros z opakowania, oraz zapalniczkę. Zapalił szybkim ruchem i zaciągnął się, wydmuchując na bok. Musiał skierować emocje w bardziej przystępny sposób. Grunt to panować nad nerwami, lecz to było naprawdę ciężkie tym razem. Jak kiedyś pracował i wykonywał rozkazy dla błękitnych bez piuknięcia, tak teraz czuł się wykorzystywany przez nich na tyle ile się dało - Zorganizowałem kilka osób, gdyż jak mówił Blue, on się resztą zajmie - zaciągnął się znów papierosem, po czym lustrował chłodnym spojrzeniem Saterline. Nie zamierzał jej mówić dokładnie jaka konwersacja odbyła się między nim, a kapelusznikiem. Mogla zresztą odnieść wrażenie, że Will traktował ją również co z dystansem, jak ona niego. Nie pochwalał tego, ale jak widać każdy tu czuł się nieswojo i wręcz przymuszony do tego zadania. Właśnie w tym samym momencie, wkroczyła Nache i Kent. Tak jak jej błękitny się spodziewał, tak nie przypuszczał spotkać się tu drella. Obrzucił ich krótkim spojrzeniem, trzymając papieros w ustach. W momencie jak spojrzenia jego i Palmiry się spotkały, zmrużył nieco oczy, ale zaraz po tym, zlustrował Derieta, jak ten się przedstawił. Zdziwił się, słysząc jak pierwsze co zrobił, to przywitał się właśnie stopniem. Jaszczur nie próżnował, wykonywał jak widać dalej swoją robotę bez żadnego piuknięcia. Przy odrobinie szczęścia, można to wykorzystać. Spojrzał na Ave, odpowiadając - Zatem jest nas piątka. Powinno wystarczyć do wyczyszczenia brudów z ulic naszego dystryktu - rzucił szluga na podłogę, depcząc go ciężkim butem. Na siłę wcisnął do drużyny Derieta. Tym samym nawet nie czekając na jego zdanie, kontynuował - Nie ma co już się rozwodzić nad brakami ludzi. Skupmy się na tym co jest i co mamy zrobić. Wtajemnicz sierżanta i nas w sytuację jaka tu zapanowała - spytał, krzyżując ręce na piersi i oczekując odpowiedzi i czynów ze strony Avy. Nawet o dziwo nie podkreślił rangę Derieta, a miał ochotę. Powstrzymał się w jakiś sposób. Uznał, że dalej będzie trzymał nerwy na wodzy.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Placówka Błękitnych Słońc

21 cze 2014, o 20:42

- Podobno rwałeś się do zadania jak wygłodniały kundel, dostaliśmy więc wytyczne, by zorganizować zajęcie, nie ludzi. - Uśmiechnęła się z politowaniem na pytanie Błękitnego. Może on sam nie zamierzał zdradzać, jak przebiegała rozmowa z Blue, Saterlie najwyraźniej jednak nie była w tej kwestii zupełnie niedoinformowana. Z pewnością musiała też wiedzieć, kto tu teraz przejął stery, tej informacji jednak nie zdecydowała się jeszcze udzielić. Może po prostu uznała, że na ten moment wiedza taka jest Williamowi zupełnie zbędna.
Podobnie, jak odpowiedź na zadane pytanie odbiegała zapewne od oczekiwań żołnierza, podobnie też musiało być z całą postawą rudej. Jeśli Kraiven oczekiwał po rudowłosej jakiegokolwiek podziwu czy - na bogów! - uległości, niewątpliwie mógł się zdziwić. Ani nietypowy, mający swoją historię pancerz, ani tym bardziej ton mężczyzny nie skłoniły dziewczyny do wycofania się z godnością i oddania pozycji lidera, którą to najwyraźniej zajmowała. Wyraźne spięcie najemniczki, gdy zwrócona tyłem do zebranych przyglądało się mapie, dobitnie świadczyło o tym, jak bardzo obecna sytuacja jej się nie podoba. Na rękę mógł nie być jej także sam przydział - nikt nie lubi pracować z grupą dobieraną na biegu, w dodatku nie przez siebie. Gdy zaś okazuje się, że w grupie tej znajduje się tak naprawdę jedna tylko osoba, którą się kojarzy - w tym przypadku była to Fenenna - wtedy naprawdę nie ma się z czego cieszyć.
- Przede wszystkim zmień ton, rekrucie. - Odwracając się wreszcie od mapy, rudowłosa uścisnęła dłoń Palmiry, skinęła też głową Derietowi, natomiast jej słowa niewątpliwie były skierowane do Williama. - Nie wiem, na czym opierasz swe przekonanie o zajmowaniu tu jakiejkolwiek wyższej pozycji - przekonanie, które aż się z ciebie wylewa - ale radzę je szybko zweryfikować. Nie jestem waszą informatorką ani pośredniczką. Jestem twoim dowódcą. Dowódcą, którego na ten moment gówno obchodzi, jak chwalebną mogłeś mieć służbę w Przymierzu. - Spojrzała znacząco na jego pancerz. Podobne oznaczenia nie były jej obce - każdy żołnierz lubił zostawiać ślady swych osiągnięć - ale najwyraźniej nie robiły na niej wrażenia. - Racz więc powstrzymać się od jakichkolwiek decyzji, do których nie masz prawa. O tym, co będziemy robić, decyduję ja. O tym, kto ostatecznie będzie mieścił się pod pojęciem my również. - Prychnęła cicho. - A skoro to mamy ustalone... - Rudowłosa nie zamierzała dać Kraivenowi okazji do pyskowania czy prób przekonania jej, że się myli. Dobrze wiedziała, że nie pomyliła się w żadnym swym stwierdzeniu i po prostu nie chciała tracić czasu na bezproduktywne debaty.
- Jestem kapitan Ava Saterlie i zdaje się, że przyjdzie nam spędzić razem trochę czasu. Z tobą też, Kent. Skoro się pofatygowałeś, możesz zostać. - Dopiero w tym momencie można było uznać, że drell rzeczywiście został dopuszczony do grupy. Decyzja podjęta przez Kraivena została przecież podważona przez Saterlie chwilę wcześniej.
Podpierając się biodrem o stojący na środku pomieszczenia stół, rzuciła okiem na grupkę swych nieszczęsnych podopiecznych. Przez moment w jej oczach błysnął pewien rodzaj zadumy, może zastanowienia, prędko jednak ustąpił miejsca charakterystycznemu dla rudej zdystansowaniu.
- Chcecie pobawić się w stróżów prawa naszej dzielnicy, to więc zrobimy. - Ruchem głowy wskazała mapę za sobą. - Ostatnio znaczącym problemem stały się dwie grupy w sektorze mieszkalnym. Rozsmakowali się w swobodzie i poczuciu władzy, co w połączeniu z ich brutalnością oraz szerzącą się zarazą poskutkowało wyludnieniem znacznej części mieszkań. Podejrzewamy przy tym, że grupy te mają ze sobą jakieś powiązania, choć na ich czele stoją inni ludzie. Na ten moment to jednak nieistotne. Ważniejsze jest schwytanie samych liderów. - Zamyśliła się na moment. - Określiliśmy orientacyjnie położenie ich nor, kwestia więc tylko w wyznaczeniu ich dokładnej lokalizacji i likwidacji. Jeśli dobrze pójdzie, oszczędzimy sobie bezpośredniego starcia z ich podwładnymi. Grupy są liczne, ale niezbyt zdyscyplinowane i owładnięte wewnętrznymi konfliktami. Likwidacja liderów powinna być wystarczającym rozwiązaniem problemu.
Odsuwając się nieco od mapy, zrobiła miejsce, gdyby ktoś zechciał przyjrzeć się bliżej.
- Wiem też, że chcecie wpaść do kliniki salarianina - dodała po chwili, tym razem spoglądając z uwagą na asariańską uczoną. - Gdy zabezpieczymy mieszkania, zaprowadzę was tam.
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Placówka Błękitnych Słońc

21 cze 2014, o 21:29

Jej odpowiedź wcale nie usatysfakcjonowała Kraivena. Wręcz przeciwnie, poburzyło jego alter ego, które już i tak było zszargane emocjami. Rzeczywiście miał z tym problemy i nie krył, że potrafi się odgryźć jeśli ktoś potrafił nacisnąć mu odcisk. Blue widać musiał poinformować tutejszych zwierzchników o jego rzeczywistych zapędach co do rwania się do władzy. W pewnym sensie dobrze, przynajmniej wiedzą z kim mają do czynienia. Nie z jakąś nic nie znaczącą jednostką, a z człowiekiem o ambicjach. Niestety nie ukrywając tego w żadnym razie. Inni mogli co prawda wykorzystać to przeciw niemu, ale wiedział, a przynajmniej wmawiał, że sobie poradzi w tego typu przypadkach. Tak samo gdyby nie fakt, że kobieta rzeczywiście pełniła tu jakiś rodzaj dowódcy, z pewnością Will by jej odpysknął. Tak samo jeśli nie byłaby kobietą, trzasnął by ją w twarz. Akurat w tej sytuacji Will był honorowy. Faktycznie Blue wspominał o przygotowaniu gruntu, ale jak widać nie śmiał poinformować go również o doborze przez niego ludzi. Wybrał tych, których znał i którym po części ufał. Nie mniej, parsknął, uśmiechając się szyderczo i mrużąc oczy, słuchając ją dalej. Ave miała tupet to trzeba było jej przyznać i uszanować. Ostatecznie odpowiedział z nutką ironii w głosie kiedy się przedstawiła - Wybacz Ave, ale jak wiesz albo nie, ostatnie wydarzenia na Omedze i poza nią zmusiły mnie nie raz do objęcia przywództwa - uśmieszek dalej mu towarzyszył przez chwilę. Chciał jej dać znacząco do zrozumienia, że Will nie był rekrutem, a żołnierzem. Profesjonalistą za jakiego się uważał i będzie uważać w tej norze. Rekrutem może być osoba, która przechodziła okres inicjacyjny. Sam Will jednak szybko się z tego wybił, pozostawiając na lodzie resztę poborowych. Nie interesowała go też zwykły praca najemnika na usługach błękitnych. Widać też sytuacja w jakiej się znaleźli wcale nie musiała być spowodowana jego działaniami, a działaniami z "góry". Z pewnością rudowłosa musiała zdawać sobie z tego sprawę. Jednak aby rozładować nieco napięcie między nimi, dopowiedział uprzednio po cichym westchnięciu - Postaram się nie sprawiać ci zawodu i nie podważać twojego autorytetu - podniósł w tym samym momencie lekko teatralnie lewą dłoń, kiwając ją przez chwilę na boki, po czym znów krzyżując ją na torsie. Tu już zaczął słuchać, nie wypowiadając już się przez całą jej rozprawę, aczkolwiek jeśli kobieta rzeczywiście miała zamiar podnieść rękę na niego za jego tani żarcik, to był gotowy w każdej chwili na obronę. Po takich zawodnikach jak ona, można było się domyślać wszystkiego. Miał w końcu do czynienia z trzema wybuchowymi dziewczynami, które gotów były siać demolkę zamiast niego. Do tego obie były rudzielcami, a trzecia z humorkiem porównywalna do Ahri. Jednak kiedy mówiła i przedstawiała w końcu plan działania, a także raport sytuacyjny, Will zmrużył oczy, zamyślając się co do położenia grupy. Jak się okazało, wykonanie tego zadania nie będzie takie proste jak przypuszczał.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Fenenna Tocco
Awatar użytkownika
Posty: 278
Rejestracja: 25 mar 2013, o 00:02
Miano: Fenenna Tocco
Wiek: 22
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik Błękitnych Słońc z rangą sierżanta
Status: poszukiwana przez biologicznego ojca - Adama Moore'a
Kredyty: 15.495

Re: Placówka Błękitnych Słońc

21 cze 2014, o 21:59

Jak na akcji z Archaniołem mało jej zależało na to, kto dowodził, teraz było trochę inaczej. Zmrużyła oczy, przysłuchując się rozmowie pomiędzy Kraivenem a Saterlie. Miała coś powiedzieć, ale zaniechała tego. Chciała zobaczyć jak kapitan poradzi sobie z kimś takim jak Will. W razie co Tocco może się do niego zwróci z pewnymi uwagami, które nie tylko dotyczyły tego, co dzieje się na misji, ale też ich wcześniejszych rozmów. Powoli były porucznik SOC tracił urok przez swoje zachowanie. Że też znalazła sobie taki obiekt do zagmatwanych uczuć.
Fen wstała, gdy Ava przestała mówić i podeszła do drella i asari. Wyciągnęła w ich stronę dłoń.
- Fenenna Tocco, również sierżant - powiedziała z lekkim uśmiechem. Nie chciała by wśród reszty grupy powstały jakieś niesnaski, nawet jeśli miała swoje domysły co do znajomości Karivena z Nache. Teraz jednak w jej głowie przeważały myśli na temat nadchodzącej misji. To wystarczyło, by nie zaprzątała sobie umysłu bzdetami.
Po przedstawieniu się, podeszła do mapy i przyjrzała miejscom.
- Można by opanować systemy tych miejsc. Jeśli są tam kamery, zlokalizowanie liderów nie będzie zbyt trudne - powiedziała, zaczynając już rozmyślania nad taktyką. - Osobiście nie jestem od tego specjalistką - dodała nieco kwaśno i spojrzała po reszcie z odrobiną nadziei. - Jeśli to nie wchodzi w grę, to pozostałoby tylko zakradnięcie się - powiedziała po delikatnym westchnięciu. - Co pani o tym sądzi, kapitanie? - spojrzała na rudowłosą. Nie zamierzała podważać jej autorytetu. Może i byli najemnikami ale hierarchia to hierarchia, no Fen nie była aż tak zwyczajną, gburowatą najemniczką jak to zazwyczaj się ich wyobraża.
[center]BONUSY: -10% do kosztów użycia mocy, +40% do obrażeń od mocy, +10% premi technologicznej, +10 punktów dodatniego modyfikatora raz na 4 tury[/center]
[center]ObrazekObrazek[/center]

[center]Aktualny ubiór cywilny | pancerz[/center]
[center][url=gg://5385530]gg[/url][/center]
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Placówka Błękitnych Słońc

21 cze 2014, o 23:41

Rudowłosa przewodniczka, którą wybrał Blue, wzbudzała lekką nieufność u Palmiry. Asari zerknęła na nią z lekko zwężonymi powiekami, kiedy opadła zmęczona na najbliższe krzesełko z dobrym widokiem na mapy, otwierając przy okazji omni-klucz, żeby wszystko notować lub nagrywać, jeśli to będzie koniecznie. Słysząc, że kapitan zwracała się oschłymi słowami do Williama i nazywała go per "rekrucie", mogło oznaczać tylko dwie rzeczy: Albo Palmira i Ava będą się wspaniale rozumiały, ponieważ ta wprowadzi porządek w grupie, będzie rzeczowa i stanowcza, zorientowana na osiągnięcie celu. Albo... niestety okaże się człowiekiem, który przedkłada swoją dumę i upór nad dobro misji i drużyny. A wtedy dojdzie w pewnym momencie do scysji, bo Palmira ma ograniczoną cierpliwość.

"Ciekawe, czy ją też przeleciał?" - zastanawiała się na temat Williama i Avy, zakładając nogę na nogę i uśmiechając się perfidnie - "To pewnie nie przypadkiem tak się do siebie zwracają. Mogłabym być nawet złośliwsza i nazwać kilka przykrych faktów, ale głowa tak cholernie mnie boli, że nie mam siły..."- narzekała, użalając się nad sobą, a raczej będąc wściekła, że tak głupio się zachowała. Zamiast siedzieć w hotelu i relaksować się, musiała doprowadzić się do tego stanu. Ale jest jedna zaleta, a mianowicie czuła się psychicznie uleczona. Wreszcie powróciła szydera na miejsce tego roztrzęsienia!- "A mówiłam, Kraiven, mówiłam, trzeba było mnie słuchać. Nic nie wyciągnąłeś z moich lekcji..." - kontynuowała tyrady w swojej głowie. Nie trudno było domyślić się, za co William został tak bardzo skrytykowany po raz drugi w ciągu dwóch dni przez dwóch różnych przełożonych z BSów. Gdyby przejął taktykę, jaką mu sugerowała asari, już miałby kilka plusów u pani kapitan i mógłby torować sobie drogę do wyższego stanowiska w sposób o wiele bardziej bezbolesny i sprytny. - "Szkoda, widać testosteron bucha"

Palmira przysłuchiwała sie słowom Avy, choć póki co ta nie mówiła o żadnych konkretach. Nache wciąż czekała, aż dowie sie szczegółów. Za bardzo zależało jej na pozytywnym przebiegu misji, żeby cokolwiek przegapić. Dlatego też nie podeszła pierwsza do rudowłosej kobiety pod ścianą, miała zamiar zrobić to już po wyjściu z tego pomieszczenia. Podać dłoń, przedstawić się. Jak się okazało, ta zdążyła ją wyprzedzić. Wstała z miejsca i uścisnęła dłoń dziewczyny pewnie, choć własnie w tym momencie poczuła się trochę słabo, więc złapała się za Derieta, który zapewne podążał za nią krok w krok.

- Palmira Nache, jestem wprawdzie naukowcem, ale wam będę służyła prędzej jako lekarz polowy. - chciała się uśmiechnąć, ale trochę nie wyszło. Czuła się fatalnie, gdyby tylko było tu jakies łóżko...

Póki co Fenenna wcale nie skojarzyła się Nache jako możliwa kochanka Kraivena, więc asari odnosiła się do niej całkiem neutralnie, a nawet ocierało się to o sympatię. Przyglądając się dziewczynie uznała, że troche przesadziła w ocenie stanu jej nosa, ale jej oczy wciąż potrafiły epatować zimnem, czy to Fenenna zamierzała czy też nie. Po prostu taką miała urodę, egzotyczną, atrakcyjną. A jej małomówność też asari nie przeszkadzała. Wolała takich ludzi. Jak nie ma się nic do powiedzenia, to lepiej milczeć niż się kompromitować. A milczące osoby zawsze były zagadkami, bo też o czym mogła myśleć ta rudowłosa? Problemy osobiste? Problemy zawodowe? Po prostu taki charakter czy coś jeszcze innego? A i kolejny plus u Palmiry dla Tocco - miała coś do powiedzenia. I to nie były głupoty! Od razu przeszła do konkretów, analizując mapę i strategiczne punkty misji. Nache notowała wszystko dokładnie, żeby móc się nad tym zastanowić. Nie była strategiem, ale to nie zwalniało jej od znajomości szczegółów misji.
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Placówka Błękitnych Słońc

22 cze 2014, o 00:26

Drell przysłuchiwał się wymianie zdań pomiędzy Williamem, a ich nową pani kapitan. Jak widać ten nie stracił nic ze swojego ciętego języka od kiedy go widział wiele lat temu. Nie przeczył że był dobrym strzelcem, jednakże jego zdaniem nie nadawał się na dowódcę. Zbyt impulsywny, a to raczej nie pomaga mu w szybkim awansie, a może byłemu służbiście SoC na tym nie zależało. Dodatkowo pamiętał zamiłowania człowieka do strzelania do wszystkich jak leci i nie przejmowanie się czy to wróg, czy cywil. Już było widać dodatkowo że może stwarzać problemy, ale rudowłosa kobieta przy mapach widać umie takich poskromić.
Nagle zobaczył że druga z ludzkich kobiet podeszła do nich przedstawiając się. Skinął jej głową i uścisnął dłoń zerkając przy okazji na Palmirę która się go chwyciła nie czując się jeszcze do końca sprawnie. W normalnych warunkach spytałby się jej czy wszystko dobrze, ale nie chciał jej stawiać w złym świetle dlatego na razie po prostu służył jako pomocne ramię mimo to posyłając jej zaniepokojone spojrzenie. Sam też uścisnął dłoń Fenki.
- Deriet Kent. Szpieg, haker i zabójca. - przedstawił się. Dobrze jest powiedzieć swoje atuty tak by kapitan też je słyszała, ponieważ może jej to pomóc w rozdysponowaniu zadań. Mimo wszystko Der miał małe pojecie o pracy w grupach, a misje zespołowe mógł policzyć na palcach jednej ręki.
Słuchał też uważnie gdy rudowłose zaczęły dyskutować odnośnie samej misji. Ta wyglądała bardziej na misję dla samotnego zabójcy niż dla oddziału, ale skoro maja wewnętrzne konflikty to może w większej grupie ich szanse wzrosną. Mimo to jego umysł opracował wstępny plan którym podzielił się z resztą. Jego ciało powoli pozbywało się nadmiaru alkoholu we krwi, dzięki czemu mógł się lepiej skupić. Mimo wszystko potrafił nie pokazywać swoich słabości. Nie od parady w pierwszych latach nazywali go maską. Pomimo złego samopoczucia potrafił zamaskować wszelkie wizualne oznaki tego stanu.
- Osobiście podzielam zdanie sierżant Fenneny. Jeśli w norach jest monitoring to logicznym byłoby dostanie się do środka niezauważenie i zabicie ochroniarzy w centrali kamer, oczywiście jeśli takie są. Po ich przejęciu istotnie zlokalizowanie liderów byłoby łatwiejsze. Osobiście posiadam umiejętności które pozwolą mi złamać ewentualne zabezpieczenia w dostępie do nich, jednakże muszę mieć dostęp do głównego terminala. - wtrącił do dyskusji. - Pewnie nie dysponujecie planami tych budynków? To też ułatwiłoby sprawę podczas zakradnięcia się do środka. Jednakże pierwsi powinni iść ci którzy potrafią poruszać się niezauważenie i ostrzegać resztę przed ewentualnym zagrożeniem byśmy nie wpadli w jakąś pułapkę w środku.
Gdyby robił to sam zapewne zakradłby się tak do środka, jeśli byłyby kamery to za ich pomocą namierzył cel, a potem poczekał na dogodną sytuację. Tutaj postarał się uaktualnić plan pod grupę, oczywiście jeśli pani kapitan i reszta będzie podzielała jego i Fenki zdanie.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Placówka Błękitnych Słońc

22 cze 2014, o 18:01

- W takiej sytuacji pozostaje mi tylko współczuć. - Uniosła lekko brwi, spoglądając na Kraivena. Ostentacyjne podkreślanie swej wartości nijak do rudej nie przemawiało i nie zamierzała tego ukrywać, ani też tym bardziej akceptować. - Przewodzenie tym tu... - Ruchem ręki wskazała dookoła, mając na myśli Błękitne Słońca. - ...to żaden powód do dumy ani szczególne osiągnięcie. Każda sfora psów potrzebuje lidera, a o tym, kto nim zostanie, decyduje siła. Mało to subtelne i wymagające. - Wzruszyła ramionami. - Ale jeśli ku temu mierzysz, Kraiven, to powodzenia. Naucz się tylko tutejszych zasad, bo każde, najprymitywniejsze nawet stado je ma - a ty, zdaje się, wciąż nie znasz naszych reguł.
W tym momencie uznając sprawę Williama za zakończoną, przeszła ostatecznie do kwestii, która interesowała ich wszystkich - a więc tego, jak miała przebiegać ich misja. Wszystkich poczynań nie sposób było zaplanować, natomiast dobrze było mieć jakikolwiek schemat działania. Saterlie z uwagą więc wysłuchała, co mieli do powiedzenia jej tymczasowi podwładni, by po chwili lekko skinąć głową.
- Monitoring to faktycznie jedna z możliwości, które można by wykorzystać, nie przywiązywałabym się jednak do niej za bardzo. Grupy nie są może zdyscyplinowane, ale kluczowe ich postaci nie są głupie. Jeśli nawet nad bezpieczeństwem mieszkań czuwały kamery, wątpię, by zdecydowano się na ich zatrzymanie. Lepiej będzie założyć, że system został wyłączony z użytku wraz z pierwszą myślą, że ktoś mógłby go wykorzystać przeciw grupom. - Ava potarła z zamyśleniem prawy nadgarstek. - Nastawiałabym się więc raczej na bardziej typowe polowanie. Planów mieszkań nie posiadamy - nigdy nie były potrzebne - to jednak da się obejść. W korytarzach technicznych są konsole, z których moglibyśmy skorzystać, a które dają dostęp do map i podstawowych systemów dzielnicy. Wentylacja, oświetlenie i tak dalej. Ostatecznie możemy też w ogóle z tego nie korzystać i wyśledzić liderów na sucho. Zakładam, że zająłbyś się tym ty, Kent. - Spojrzała pytająco na drella. Okazywało się, że gdy tylko jej podwładni okażą chęć współpracy, ruda nie jest zamkniętą na zdanie innych despotką. - Decyzję radzę jednak podejmować na miejscu. Na dobrą sprawę nie wiemy, jak dokładnie wygląda sytuacja w dzielnicy. - Wzruszyła lekko ramionami.
Raz jeszcze rzucając okiem na mapę, odetchnęła cicho.
- Jeśli macie jeszcze jakieś niecierpiące zwłoki pytania, pytajcie. Jeśli nie, sądzę, że nie mamy na co tracić więcej czasu. Macie wszystko? Sprzęt, pochłaniacze? Na miejscu pewnie się coś znajdzie, ale lepiej nie być zdanym na tamtejsze znaleziska.
Fenenna Tocco
Awatar użytkownika
Posty: 278
Rejestracja: 25 mar 2013, o 00:02
Miano: Fenenna Tocco
Wiek: 22
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik Błękitnych Słońc z rangą sierżanta
Status: poszukiwana przez biologicznego ojca - Adama Moore'a
Kredyty: 15.495

Re: Placówka Błękitnych Słońc

23 cze 2014, o 09:58

Fen zerknęła na drella i asari. Była zadowolona, że drugi sierżant popiera jej pomysł. Wyglądało na to, że on właśnie najbardziej nadaje się do tej roboty. Jak tak teraz grzebała w pamięci, przypomniała sobie, że Deriet głównie wykonuje misje po cichu niczym szpieg czy zabójca. Ktoś jej o tym mówił kiedyś. Nie pamiętała kiedy.
Najmeniczka jednak zaniepokoiła się stanem niebieskoskórej. Szkoda by było, żeby stracili medyka już na starcie. A jako asari pewnie też posługiwała się biotyką, co mogło być na prawdę pomocne. Fen miała tylko nadzieję, że Palmira nie stanie się ciężarem przez swój stan.
Tocco skupiła się na słowa Avy. Wyglądało na to, że plan działania zarysowywał się powoli. Ruda miała jednak rację. Zarys wystarczył na tę chwilę, resztę można było już dopracować po tym, jak zdobędą podstawowe informacje.
- Osobiście proponuję zdobyć na początek plany. Wtedy będzie łatwiej zorientować się w terenie - powiedziała, zwracając się do wszystkich. - No i ja mogę od razu ruszać - dodała, by już się nie ociągać. Skupiając się całkowicie na misji dostała lekkiego kopa energetycznego. Mimo że wciąż wyglądała na spokojną, nie mogła się doczekać akcji. W głębi miała tylko nadzieję, że to nie będzie przypominał nawet odrobinkę akcji z Toolak. Szanse na to były małe, ale i tak gdzieś tam czaił się niepokój.
Spojrzała po wszystkich, a jej wzrok na koniec spoczął na Kraivenie. Jak na razie tylko on jakoś składnie się nie wypowiedział, ani nie zaakceptował planu. Fen miała tylko nadzieję, że mężczyzna nie będzie zachowywał się jak naburmuszone dziecko, któremu nie dano zabawki.
Gdy tylko dostaną sygnał wyjścia, Fen opuszcza pomieszczenie.
[center]BONUSY: -10% do kosztów użycia mocy, +40% do obrażeń od mocy, +10% premi technologicznej, +10 punktów dodatniego modyfikatora raz na 4 tury[/center]
[center]ObrazekObrazek[/center]

[center]Aktualny ubiór cywilny | pancerz[/center]
[center][url=gg://5385530]gg[/url][/center]
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Placówka Błękitnych Słońc

23 cze 2014, o 11:07

Palmira chrząknęła, a potem popatrzyła na wszystkich ze zmarszczonymi brwiami. Spodziewała się znacznie więcej informacji. Aż zdziwiła się, że dla Tocco to było wystarczające, przecież trzeba wiedzieć jak najwięcej, żeby móc się przygotować, a póki co Nache wiedziała tylko, że mają "zlikwidować" gdzieś, kogoś i nic poza tym.

- Owszem, mam pytania... - zaczęła w krytycznym tonie, który miał dać reszcie drużyny do zrozumienia, że wiedząc tak niewiele idą w zasadzie wprost do paszczy lwa. - Może dobrze by było dowiedzieć się, co to są za "grupy", z którymi mamy się zmierzyć. Może wy wszyscy siedzicie w temacie, ale mówiąc szczerze, ja tu jestem z zewnątrz i nigdy nie interesowała mnie sytuacja w Gozu na Omedze. Więc co na ich temat wiemy? Jak się nazywają, jaką mają strukturę, czy są "formalną" grupą czy tylko spędem różnych stworzeń. Czym dysponują, czego możemy sie po nich spodziewać i czego powinniśmy obawiać? - asari złapała się za głowę, masując skronie. Mogło to wyglądać tak, jakby straciła cierpliwość, ale głównie chodziło o to, że głowa wciąż bolała ją tak perfidnie, że ciężko było jej to przezwyciężyć. - Czemu sądzisz, Avo, że grupy mają coś ze sobą wspólnego? Może wydać się to mało istotne z naszego punktu widzenia, ale jednak może okazać się przydatne, bo jeśli łączy ich... no nie wiem... wspólna produkcja materiałów wybuchowych... - zaszydziła, a nawet zaśmiała się do siebie pod nosem. - Chciałabym wiedzieć, jak wyglądają liderzy. Przecież nie będę ich pytała, zanim odstrzelę im głowy, jak się nazywają. Poza tym jednak ich imiona i nazwiska byłyby niezmiernie pomocne. Może też kilka informacji na temat ich samych, żebym wiedziała, kogo sie spodziewać. I jeszcze jedno... Co tak naprawdę mamy z nimi zrobić? Pojmać? Czy co?- Palmira założyła znów nogę na nogę. -Teraz temat zarazy. Aż dziw, że nikogo z was ten temat nie zaciekawił. Ale ... chciałabym wiedzieć, co to za zaraza, co o niej wiemy, kogo może dotknąć, jakie ma skutki i objawy. Jak się przenosi i jak oraz czy można się na nią jakoś ubezpieczyć... Wolałabym nie zdechnąć gdzieś pod płotem. - syknęła głosem pełnym irytacji. - Dalej... - ciągnęła, wszystkie swoje pytania zapisując równocześnie w omni-kluczu - Z którego miejsca wyruszamy? Jak dzielimy swoje zadania i role w naszej grupie? Czy rozdzielamy się czy idziemy razem? - Po tych wywodach Palmira spojrzała zmęczonym wzrokiem Avie w oczy, oczekując rzeczowych informacji. To jej rola, jako liderki, żeby dać wszystkie niezbędne informacje. Być może nie spodoba jej się konkretność Palmiry, ale w jej mniemaniu najlepiej jest rozmawiać szczerze i wprost, żeby nic nie pozostawało niejasne.
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Placówka Błękitnych Słońc

23 cze 2014, o 12:12

Trzeba było przyznać, że jak na rudą przystało, miała temperamencik. Co z resztą można było sugerować po jej wypowiedziach i ciętym języku w stosunku do błękitnego. Zabawna sprawa, gdyż Ave chciała dać mu stanowczo do zrozumienia, że ona będzie dowodzić tym cyrkiem i nie pozwoli nikomu wejść jej w drogę. Kraivenowi to było szczerze obojętne. Po prostu tak jak ona, Will również nie przybierał w słowach, ale tylko dlatego, że był niedoinformowany co do sytuacji. Odbiło się to na nim, ale nie był to powód by mogła sobie od tak na niego wejść i skarcić go. Czy normalna osoba pozwoliła by sobie tak wejść na głowę, nawet jeśli ktoś był starszy stopniem? Oczywiście, że nie. Upomnienie, a może nawet zrozumienia jest kluczowe, a tak niestety pozostał niesmak pomiędzy nimi. Zresztą widać było, że jej na tym nie zależało. Z pewnością odbije się to na niej w przyszłości. Czy wtedy Will będzie skrupulatny jak ona w stosunku do niego? Wszystko zależy od dalszej współpracy. Kraiven nie zamierzał póki co jej wchodzić w paradę. Wręcz przeciwnie, cieszył się, że to ona aż rwała się do dowództwa. Przynajmniej chyba nawet mu to odpowiadało, gdyż po części nie będzie odpowiedzialny za porażkę jeśli nastąpi podczas misji. Nie mniej, słysząc jej kolejną ciętą ripostę względem niego, wzruszył tylko ramionami - Nie ma po co. Zrobiłem to co musiałem zrobić - odpowiedziawszy, zakończył tą denną przekomarzankę pomiędzy nimi. Wysłuchał jeszcze jej kazania względem reguł, mając lekko pochyloną głowę, wykazując może szczątkowe zainteresowanie. Były to piękne słowa, aczkolwiek szkoda, że nie wzięła poprawki na jedną stosowną rzecz. Za Taraka kadra dowódcza i rządzenie na Omedze były zdecydowanie nie zadowalające i nic nie warte. Jeśli rzeczywiście działalność błękitnych zniżała do poziomu stada psów czy wilków, to coś było nie tak. Tak samo nie podobało mu się stwierdzenie, że wszystko tu trzeba było siłą zdobywać. Nic więc dziwnego, że anarchia zapanowała i samowolka. Miał szczerą nadzieję, że tylko ta kobieta podzielała takie zdanie w przeciwieństwie do dowódcy placówki na Omedze. Tak czyś jak, nie skomentował jej wypowiedzi, tylko przekręcił głowę ku mapie. Wolał skupić się już na odprawie i rzeczywistym problemie dystryktu, niż na rozwodzeniu się nad tym co jest dobre w hierarchii, a co złe. Wsłuchiwał się w rozmowy i dysputy pomiędzy sierżantami i kapitanem. Will póki co stał, mając skrzyżowane ramiona na torsie i zastanawiając się nad załatwieniem problemów z dwoma gangami, które się rozlokowały po strefie mieszkalnej. Tak jak plan Fenki był w miarę dobrym planem wejściowym, tak już pytania Nache były bardziej interesujące i znaczące. Sam nie zamierzał się póki co wypowiadać, bo po co? Wolał zobaczyć jak kadra dowódcza zaplanuje wszystko, a widać naukowiec już miał lepszy zmysł taktyczny od reszty. Dobrze skalkulowała wszystko i wyłożyła Avie. Will uśmiechnął się i kiwnął jej głową potwierdzająco. Sam natomiast w końcu zabrał głos jak naszła większa konsternacja. Poza tym jak dobrze asari zauważyła, strefa mieszkalna była wciąż pod stałą kwarantanną spowodowana zabójczym wirusem dla obcych ras - Wirus jest przenoszony drogą powietrzną - zwrócił się do asari, a potem do reszty - Trzeba będzie zaopatrzyć się o dodatkowe zbiorniki tlenowe do naszych i waszych kombinezonów, gdyż z pewnością trochę tam podziałamy - odpowiedziawszy, skierował swój wzrok na mapę, analizując jeszcze jedną istotną rzecz - Jeśli te dwa gangi mają powiązania tylko stricte biznesowe to można to wykorzystać - spojrzał po drużynie, mówiąc dalej - Walka z każdą z nich będzie trudna i czasochłonna. Nawet nie można zakładać, że po odcięciu łeb hydrze, nie wyrosną kolejne. Podwładni mogą już mieć plany by przejąć władzę i tylko stracimy czas na próbie likwidacji ich szefów. Aczkolwiek to tylko moje spekulacje - zamilknął na chwilę, gdyż i tak już większość powiedział, a nie chciał przecież wchodzić w paradę pani kapitan i sierżantom. Spojrzał jeszcze tylko na Ave, dopowiadając - Najlepiej będzie jak zmusimy obie te grupy, aby rzuciły się sobie do gardeł. Wtedy upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. - popatrzył po niej, czekając na kolejne wypowiedzi i spekulacje. Will już miał gotowy plan nawet jak to zrobić, no ale przecież on był tylko rekrutem. Nie zamierzał póki co się tym dzielić. No chyba, że Ave spyta z ciekawości.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Placówka Błękitnych Słońc

25 cze 2014, o 00:01

Deriet nie był przekonany czy gangi istotnie wyłączyli monitoring. jeśli się tam zadomowili to bezpieczniej dla nich byłoby gdyby liderzy kazali komuś przez nie patrzeć. Mimo wszystko skoro to niedyscyplinowane jednostki to faktycznie mogło to nie mieć miejsca. Czy Deriet dałby radę wyśledzić swój cel na sucho? gdyby dysponował jego wizerunkiem to zapewne nie byłoby z tym większego problemu znając przybliżoną lokalizację. na stwierdzenie Avy skinął głową.
- Wyśledzenie jest możliwe, ale szanse powodzenia zwiększa właśnie mapy budynków, oraz tak jak wspomniała Palmira zdjęcia naszych celów oraz wszystko co o nich wiemy. A jeśli nawet wyłączyli monitoring to może udałoby się go podłączyć z powrotem.
Na słowa Willa zmarszczył brwi. Facet chciał się bawić w czystki przestępców, a powinien zdawać sobie sprawę że to niemożliwe, bo ci zawsze pojawiają się niczym mrówki. Oczywiście że ktoś będzie chciał przejąć władzę, ale Will chyba nie wiedział że porywa się na to zbyt idealistycznie. Najgorsze było to że cel zadania nie był jasno określony.
- Z tego co widzę to brakuje nam podstawowego czynnika którym jest cel. Na początku myślałem że jest nim zlikwidowanie dwóch liderów, teraz widzę że Kreiven zmienia na pozbyciu się całych band. Żadne planowanie nie przyniesie skutku jeśli nie dowiemy się co jest naszym głównym celem na tej misji, więc jeśli taki nie jest jeszcze do końca ustalony to wolałbym by ci którzy są bardziej w temacie ode mnie zadecydowali o nim tutaj. - rzekł spokojnie.
Dodatkowo zaczynała go irytować to przekomarzanie między dowódcą a Kraivenem. Ten wyznawał zasadę "wiem, ale nie powiem chyba że ładnie poprosisz". Jeśli tak będzie cały czas to wszyscy mogą tu stracić życia, chyba niektórzy nie pamiętali że taka praca to nie zabawa i również można zginą.
On po wywodzie Willa w istocie nie wiedział co mają robić. Czy ma mordować wszystkich jak leci w tych Norach, czy zabijać tylko liderów, czy może latać z niebieskim płaszczem po omedze i patroszyć każdego bandziora którego spotka. Co do wirusa to sam nie był w ogóle w temacie, ale skoro wystarczy nie ściągać hełmu to będzie dobrze. Wszystkie pytania jakie można było odnośnie niego zadać, zadała już Asari więc nie było potrzeby by drell robił jeszcze większy rozgardiasz. Dla niego ważny był cel misji, bo nie mogą go zmieniać co chciała, bo całkowita samowolka i ciągła zmiana tychże przyniesie im zgubę. On nie był dobry w wyznaczaniu zadań, nie miał dużo styczności z takimi grupami - zazwyczaj wszystko robił sam.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme

Wróć do „Dystrykt Gozu”