Dzielnica mieszkaniowa położona na niższych poziomach stacji, do której w łatwy sposób można dostać się przy pomocy promu. Słynie z tego, że na jej terenie umieszczona jest Klinika Omegi. Dzielnica ta objęta jest strefą kwarantanny z powodu nieznanej plagi, która dziesiątkuje populację.
Jedynym sposobem na dostanie się do dystryktu Gozu jest przejście przez dystrykt Doru lub Kima.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Strefy mieszkalne

27 kwie 2015, o 19:38

Szczęście w nieszczęściu wspomniany przez batrianinia kordon znajdował się w północnym wyjściu ze strefy, niedaleko nowo odkrytego posterunku Błękitnych Słońc. Nietrudno było odgadnąć cel powstania tej placówki; bez wątpienia główną misją stacjonujących tam agentów było niedopuszczenie by zakażeni opuścili strefę mieszkalną. Na tą chwilę nie dało się stwierdzić czy wiedzieli, bądź też brali udział w zaplanowanej czystce z drugiej strony dobrze chroniony budynek mógł dać całej trójce znacznie lepszą ochronę i ewentualną pomoc niż mieszkanie batarianina.
Bieg przez ostatnie dwie ulice oddzielające ich od celu był zaskakująco łatwy, jednak można było to złożyć na karb strachu lokalnych rzezimieszków przed dobrze zorganizowaną uzbrojoną grupą błękitnych. Im bardziej zbliżali się do budynku tym lepiej widać było ślady obecności grupy, takie jak pułapki. Na szczęście obrońcy używali standardowych metod dobrze znanych każdemu agentowi toteż grupa, nawet obciążona ładunkiem nie miała problemu z ich ominięciem.
Jak można było się spodziewać, gdy tylko ich stopy dotknęły brukana placyku przed wejściem do domu towarowego zza ustawionej kilka metrów od wejścia barykady wychyliło się kilka luf karabinów szturmowych. Prawdopodobnie jedynie mundury przybyszów powstrzymały celujących w nich agentów przed dorobieniem im kilku dodatkowych dziur.
-Kim jesteście i co tu robicie! –krzyknął turianin, wyglądający na dowódcę warty- Zaraz… Jack?! - to pytanie paradoksalnie rozwiało wątpliwości czy uratowany agent jest znany załodze posterunku. Kolejne niestety musiały zaczekać aż wszyscy znajdą się w bezpiecznym wnętrzu budynku.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

27 kwie 2015, o 22:32

Nim ruszyli, Kraiven ponownie nałożył hełm na głowę, zakleszczając go z pancerzem. Już miał powoli dość tego ciągłego biegania i walki. Pragnął odpoczynku, ale widać nie dane mu będzie go zaznać jeszcze przez długi czas. Jednakowoż nie spodziewał się, że przyjaciel ich zleceniodawcy mieszka akurat za kordonem. Tak więc przybycie na posterunek było dobrym pomysłem. Przynajmniej mógł czym prędzej załatwić sprawę z najemnikiem i oddać galaktyczne chomiki. Droga nie była długa, a i też nie spodziewał się, że nie będzie trudna. Te wszystkie wybuchy i zamieszki w centrum strefy mieszkalnej widać nie dotyczyła tego miejsca. Jakże w wielkim był błędzie myśląc, że błękitni tutaj mają kłopoty. Gdy ominęli standardowe pułapki, ich oczom ukazała się straż posterunku. Dokładniej to lufy ich karabinów, skierowanych w ich stronę. Will ostentacyjnie podniósł rękę do góry by dać do zrozumienia, że nie jest wrogiem, a przyjacielem. Przynajmniej jako członek Błękitnych Słońc. Ogólnie nie miał zamiaru nic mieć do czynienia z tymi tutaj. Przynajmniej do czasu aż nie dowie się czy czystka rzeczywiście miała miejsce. Na szczęście najemnik, który przebywał z nimi był jak widać znany tym tutaj. Co nieco ostudziło to jego obawy, lecz pozory mogą mylić. Spojrzał po tamtych na górze, po czym krzyknął by zabrzmieć przekonywająco.
- Deriet i William. A tego tutaj - wskazał głową na tragarza ich paczki - znalazłem w zniszczonym transporterze zmierzający na wasz posterunek. Był kompletnie sam na miejscu wypadku. No ale skoro się znacie to chyba wiesz co to oznacza. Wpuść nas. Już wystarczająco nabiegaliśmy się po strefie - dokończył, po czym czekał czy tamci go wpuszczą. Szczerze miał nadzieję, że szybko przejdą przez kordon. Zostawanie tutaj i powoływanie na ave nie wchodziło w grę. Przy odrobinie szczęścia, może uda mu się przemknąć przez posterunek by dokończyć zlecenie. Potem może martwić się co dalej. Z panią kapitan i tak musiał zamienić słowo, lecz nie zamierzał tego robić właśnie teraz. I tak przypuszczał, że ta rozmowa może potoczyć się bardzo różnie. Z jednej strony mogą nie puścić go z powrotem do strefy, a z drugiej może będzie inaczej. Wszystko będzie zależało od dobrych argumentów oraz planu. Nie wiedział jak Kent postąpi po tym wszystkim, ale nie zamierzał prosić go o pomoc. Jednak był pewny, że raczej wróci również do strefy mieszkalnej. W końcu nie było wiadome co dzieje się z Palmirą w klinice. Żadnych wiadomości nie dostał. W komunikatorze również było cicho. Choć długie transmisje mogły być zakłócane. Kto to wie. Trzeba będzie samemu rozeznać się w sytuacji asari.
- Kiedy nas wpuszczą to oddajemy pakunek i kończymy robotę. Potem wracam z powrotem do strefy. Pozbędę się snajpera i zajrzę do kliniki by upewnić się co dzieje się z Palmirą. Przypuszczam, że ciebie również to interesuje, prawda? - zapytał Kenta, mierząc go przez chwilę wzrokiem by następnie wziąć paczkę od najemnika. Jeszcze drań ulotni się z nią zaraz po przekroczeniu posterunku, albo ucieknie. Będzie musiał dokładnie nakreślić strażnikom sytuację Johna i jego dziwnego uratowania.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Strefy mieszkalne

28 kwie 2015, o 20:37

Deriet szybko zakomunikował wymarsz. Sam także miał dosyć tej sfery i najchętniej by ją opuścił. Tym bardziej że cała ta misja to była jedna wielka katorga, bo nic nie mógł zrobić po swojemu. Zawsze to on musiał mimo wszystko ruszać głową, tak jak przy ostatnim incydencie z Hordą. No ale nie ma co marudzić, skoro i tak już prawie byli u celu misji. Nie widział też potrzeby integrowania się z nowym towarzyszem, bo szybko zapewne się rozstaną.
Zresztą drell i tak podejrzewał że przez pewien czas nie będzie mógł przyjąć innych zleceń, bo mimo wszystko złamana ręka nie goi się w jeden dzień.
Cała trójka szybko przebiegła przez kilka ulic i po chwili udało się im o dziwo dołączyć do budynku który był obecnie bazą Błękitnych w tym rejonie. Oczywiście od razu wycelowane zostały w nich karabiny strażników, ale po mundurach mogli domniemać że to mimo wszystko idą swoi.
Na pytania o imiona drell tylko rzekł:
- Sierżant Deriet Kent. - przedstawił się regulaminowo.
Następnie jeśli nie było dalszych problemów to wszedł do środka budynku razem z innymi. Na stwierdzenie Kreivena tylko zmrużył oczy, ale odpowiedział.
- Chcesz to się baw z tymi snajperami. - wzruszył ramionami. - Jak skończymy robotę ja wracam do kliniki.
Stwierdził tylko. W końcu ze złamaną ręką nie będzie się uganiał za nikim. Mimo wszystko, nawet nie chciało mu się przebywać z ludzkim najemnikiem kolejne godziny.
- Miejmy nadzieję że ten ktoś niedługo przyjdzie po tą paczkę, bo w sumie batarianin nie powiedział nawet kim on ma być.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

30 kwie 2015, o 18:40

Kraiven zerknął ukradkiem na Derieta. Widać jemu dalej było obojętne co dzieje się dookoła niego. Nawet gdyby świat się walił, ten pewnie nie kiwnąłby nawet palcem jeśli nie widziałby w tym żadnego zysku. Nie winił go za taki stan rzeczy. Tak jak zresztą powiedział, w błękitnych nie liczyło się to co chciałeś dokonać, tylko co jest dla ciebie zyskowne. Dla Willa opanowanie szerzącej się plagi, wyeliminowanie szabrowników było zyskowne. Patrzył dalekosiężnie, licząc na dobro wspólne jak i tutejszych mieszkających osób. W końcu gdyby udało się rzeczywiście coś zrobić z tutejszym bulderem to można liczyć na nie lada zastrzyk pieniędzy i dalszego wsparcia z góry. Jednak wszystko rozchodziło się o to, że dla Kenta to było zupełnie obojętne. W końcu nie należał oficjalnie do tej placówki. Był najemnikiem organizacji w ogólnym znaczeniu tego słowa. Kraiven zaczynał powoli się zastanawiać czy samemu tak nie zrobić. Zostawić wszystko, cały ten bajzel i po prostu żyć jako najemnik z logiem na pancerzu. W końcu ostatnio mógł sobie na coś takiego pozwolić i szefostwo go nie ścigało. Chociaż miał wtedy ku temu powód i dobry argument. Nie wiedział jak byłoby to w praktyce, ale cholera. Ganianie tutaj czy to po galaktyce, starając się wyrobić sobie renomę jest na tyle męczące, że już Will sam nie wiedział co lepsze. Aczkolwiek jedno wiedział teraz na pewno. Dał słowo, że zrobi z strefą mieszkalną porządek, a słowa danego łamać nie zamierza. Zresztą sam również miał tutaj porachunki oraz chciał dowiedzieć się co z Palmirą. Deriet również ponownie wyruszy do strefy, ale prawdopodobnie to tutaj ich drogi znowu się rozejdą. Do czasu, aż przypadek czy zrządzenie losu ich znowu nie połączy. Musiał przyznać, że tak jak z początku gardził drellem za jego domniemany idealizm, tak teraz zaczynał go powoli rozumieć. Miał okazję go zabić niejednokrotnie, ale nie zrobił tego z szacunku do niego. Ba, nawet uratował mu życie. Pytanie tylko czy rzeczywiście rozchodziło się o jego dalszą pomoc przy wykonaniu zadania? Czy też z jakiegoś prywatnego powodu? Choć sam Deriet mógłby mieć większy szacunek do jego towarzyszy broni. I tak jak ich motywy oraz podejście do życia pozostały niezmienne, tak czasem potrafili przełamać ich niechęć do siebie kiedy chodziło o wspólny interes. W tym przypadku akurat dostarczenie durnych galaktycznych chomików. Może kiedyś w niedalekiej przyszłości będą mieli większy wspólne cel. Póki co, należało pogodzić się z tym, iż zignoruje snajpera i pomoc przy jego zabiciu, a samemu dostając się czym prędzej do kliniki. Może to nawet lepiej. Przynajmniej szybko dowie się co dzieje się z Palmirą by podjąć ku temu sensowne działania. Trochę irytowało go to, że obaj mieli co do niej uczucia i prawdopodobnie to jego wybrała, ale cóż zrobić. Poddawać się na pewno nie zamierzał, ale sam jeszcze nie wiedział czy tego naprawdę chcę. Kiwnął głową gdy ten odpowiedział by potem odpalić omni-klucz. Zaczął przeglądać trade-net czy czegoś ciekawego w nim nie było. Coś, co pomogło by mu w walce ze snajperem. I ku jego zdziwieniu, pojawiło się rzeczywiście coś wartego uwagi. Koszt zakupu był drogi, ale to cacko musiał mimo wszystko nabyć. Kiedyś miał okazję testować ją będąc jeszcze żołnierzem Przymierza, ale też wiedział, że na czarnym rynku zdobycie jej graniczyło z cudem. Widać Will miał dzisiaj szczęście, z którego z pewnością skorzysta.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

30 kwie 2015, o 22:24

Niesamowite ile drzwi potrafi otworzyć właściwe logo na mundurze. Bez dalszych, już całkowicie zbędnych pytań, najemnicy przekroczyli progi domu towarowego. Od razu dało się zauważyć dlaczego błękitni wybrali akurat to miejsce. Duży sklep spożywczy na parterze umożliwiał grupie przetrwanie nawet kilku tygodni bez dostaw żywności z zewnętrz a balkon na piętrze był wręcz idealnym stanowiskiem dla snajperów. Pozostałe sklepy zaadaptowano na pomieszczenia sypialne oraz składziki, gdzie umieszczone najróżniejsze sprzęty odzyskane podczas oczyszczania tej części strefy. Moment, w którym Willowi i Deretowi pozwolono zajrzeć do jednego z takich miejsc i poczęstować się znaleziskami zdecydowanie należał do przyjemniejszych tego dnia. W ręce drella wpadły lekko sfatygowane rękawice Hahne-Kedar oraz moduł zaawansowanych sensorów wydobyty z rozbitego omniklucza. Will zadowolił się całkiem nowym systemem tarcz awaryjnych wygrzebanych z jakiejś skrzyni oraz rzuconym w kąt modułem omni kuszy w wariancie strzał kierowanych.
Nowo poznany agent niemal natychmiast został odprowadzony przed oblicze dowódcy posterunku, najpewniej by wyjaśnić sprawę ataku na konwój. Pozostałej parze nie pozwolono uczestniczyć w spotkaniu, jednak zamiast tego zaprowadzono ich na tyły sklepu, zaadaptowane na prowizoryczną mesę. Spośród niewielkiej grupki posilających się lub umilających sobie czas grą w karty błękitnych przewodnik wyłowił rosłego turianina. Tamten , spojrzawszy na Willa i Derieta a zwłaszcza trzymany przez nich pakunek, niemal zeskoczył z krzesła i szybkim krokiem podszedł do prary agentów z wymalowanym na twarzy wyrazem niedowierzania.
- No normalnie nie wierzę – Turianin aż zamrugał ze zdziwienia na widok zawartości pakunku - Parsh naprawdę znalazł kogoś kto zgodził się pójść po jego zwierzaczki. Chyba przegrałem zakład. – zaśmiał się stuknąwszy w plastik końcem szpona. - Sami byśmy po nie poszli, ale spróbuj wytłumaczyć kapitanowi dlaczego zdejmujesz z posterunku trzech ludzi i idziesz do mieszkania jakiegoś batarianina. Dobra skoro już je przywieźliście – uruchomił omniklucz i wysłał wiadomość, zapewne informację dla ich zleceniodawcy o dostarczeniu pakunku. Kiedy po niecałej minucie przyszła odpowiedź turianin przelał najemnikom umówiony wynagrodzenie oraz kod do zamka.
- W warsztacie są dwa schowki, wartość sprzętu jest mniej więcej podobna. Każdy z was ma kod otwierający tylko jeden z nich – trudno było powiedzieć czy podzielenie kodów jest inicjatywą turianina czy zleceniodawcy. Jednak wyraźnie widać było, że ma na celu uczciwe podzielenie premii pomiędzy najemników.
W chwili gdy kontakt odniósł zwierzaczki do zajmowanej przez siebie części sklepu Will i Deriet mogli oficjalnie uznać zlecenie za zakończone sukcesem. Tylko od nich zależało czy zostaną na posterunku czy spróbują podążyć z powrotem do kliniki Mordina.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl uwagę administratora
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

1 maja 2015, o 00:04

A więc o to chodziło. O durny zakład. Kto by pomyślał. Przez chwilę, Will miał szczerą ochotę wyrwać paczkę z rąk turianina i wyrzucić gdzieś przed siebie. Jednak zaniechał tego. Już wystarczająco narobił sobie z tym problemów. Za szybko i za bardzo się wkurzał. Westchnął niemiłosiernie przez hełmofon, nie dowierzając na co się pisał. Plus był chociaż taki, że przynajmniej pomógł batarianinowi tak jak obiecał. I zgodnie z tym co powiedział, miał nadzieję, że szepnął dobre słówko o nim w klinice. To powinno pomóc przekonać do siebie innych, że Kraiven nie przybył tu brać udział w domniemanej czystce, a pomagać oraz zajmować się zwykłymi najemniczymi sprawami. No i poprawić sytuację w Gozu tak jak powiedział. Myśląc o tych problemach w strefie mieszkalnej, uznał, że dobrze byłoby się dowiedzieć czy prawdą jest o zabijaniu cywili. W sumie skoro znajdował się już w placówce błękitnych, mógł właściwie to zrobić. Z pewnością ktoś na pewno odpowie na jego pytania. Tutejszy dowódca placówki wydawał się być osobą której potrzebował. Choć może znajdzie jeszcze tu Ave o ile już sama nie opuściła Omegi zgodnie z tym co powiedziała. Zapewne tak właśnie zrobiła. W końcu to było tylko tymczasowe zadanie, której akurat niefortunnie przypadło. Blue dał zielone światło na rozwiązanie sytuacji w Gozu. Nie wywiązał się z umowy. Pora było wziąć sprawy w swoje ręce jeśli rzeczywiście już nikomu nie zależało na tym śmietniku. Jeśli błękitni się stąd wycofają, wiadomo będzie, że już nigdy nie odzyskają wpływów ani zainwestowanych pieniędzy w ten przybytek. Marnotrawstwo czasu i zasobów. Dowódca Omegi z pewnością musiał zdawać sobie z tego sprawę. Czemu nie interweniował? Tego właśnie należało się jak najszybciej dowiedzieć. Na pierwszy rzut oka można było dostrzec, że błękitni tak szybko się stąd nie wycofają. Urządzili sobie tu dość dobrą miejscówkę do koordynowania i zarządzania kordonem. Aczkolwiek pomimo tego, ten cały opuszczony pasaż handlowy zawierał niemałe niespodzianki, które udało się nabyć. Przy odrobinie szczęścia, może jeszcze działają. Taki ekwipunek był bardzo pomocny na tą chwilę. Dlatego też Kraiven zaczął się zastanawiać, czy rzeczywiście powinien marnować czas w oczekiwaniu na nowy karabin? Czy też może polegać na tym co zdobył? Chyba bardziej przekonywał się do tej drugiej opcji. Oczekiwanie na Szablę trwałoby zbyt długo. Zresztą jak dotrze na Omegę to nigdzie nie ucieknie. Będzie czekała na niego w bezpiecznym miejscu. Wykorzysta to co zdobył.
- Deriet, ruszasz bezpośrednio do kliniki? - zapytał po chwili drella, zerkając na niego - Chciałbym cię prosić o przysługę - uruchomił omni-klucz, a następnie mapę strefy mieszkalnej - Wiem, że nie chce ci się pomóc mi załatwić tą całą Nefertari, ale jeśli zdarzy ci się przechadzać obok tego obszaru, po prostu dokonaj skanu tego terenu. Może nawet uda ci się swoim sokolim okiem wypatrzeć ją. Potrzebuje konkretnych danych. Wiem na pewno, że obraca się w tym kręgu - Kent mógł zauważyć jak najemnik narysował holograficzny prostokąt, obejmujący rząd kilku budynków mniej więcej na środku Strefy Mieszkalnej. Dokładne miejsce gdzie ostatni raz był snajper widziany. Głównie podczas ich ucieczki od vorchy i wkurzonych szabrowników. Gdy Kent już zobaczył co miał zobaczyć, Kraiven wyłączył mapę - Idę poszukać Avy i pogadać z kim trzeba. Muszę się dowiedzieć paru istotnych rzeczy nim wyruszę na łowy. Jednak ta mała przygoda była znacznie zabawniejsza od poprzedniej, w której razem uczestniczyliśmy. Może nasze drogi się jeszcze skrzyżują drellu - wystawił rękę w geście pożegnania, a potem jeśli ten uściśnie bądź nie, kiwnął głową ku niemu, odchodząc. Zamierzał najpierw znaleźć Ave, popytać tutejszych o nią. Może jeszcze będzie w okolicy. Jeśli nie, idzie bezpośrednio do dowódcy tego posterunku. On z pewnością odpowie na każde jego pytanie, które nurtują go już od dawna.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

3 maja 2015, o 18:47

Polowanie na Nefertari Na początku wydawało się, że początkowy plan Willa, polegający na rozmowie z dowódcą posterunku, spełznie na niczym. Po rozmowie z ocalałym agentem podstarzały turianin, którego Kraiven nie potrafił skojarzyć, wybył z jednostki w towarzystwie kilku swoich ludzi nie zaszczycając gości nawet spojrzeniem. Od pozostałych rezydentów posterunku Will dowiedział się iż kapitan poprowadzi szybką misję zwiadowczą, na terenie przylegającym do terytorium gangu, który mógł dysponować środkami do przeprowadzenia zamachu na konwój.
Czekanie opłaciło się. Otoczony agentami specjalizującymi się w różnych dziedzinach i dysponującymi odpowiednim zaopatrzeniem Will nie mógł nie skorzystać z okazji do naprawienia pancerza, uzupełnienia zapasów oraz zwykłego odpoczynku przed czekającym go polowaniem. Pod koniec dnia jeden z agentów strzegących właściwego kordonu z dziwną miną przyniósł do domu towarowego starannie zapakowaną paczkę. Podobno kurier, który ją dostarczył pchnął pakunek w stronę barykady po czym, niemal na odchodne wykrzykując imię odbiorcy, czym prędzej wziął nogi a pas i zniknął za najbliższym rogiem. Mimo tych wszystkich przygód, prawdopodobnie w dużej troskliwości pierwszego właściciela, która kazała mu nie oszczędzać na zabezpieczeniu towaru, broń dotarła nienaruszona.
Oczywiście pojawienie się narzędzia zagłady tego kalibru wywołało spore zainteresowanie u w większości lekko już zanudzonych agentów. Tylko od Kraivena zależało jak odpowiedział na liczne prośby o pozwolenie na przetestowanie broni na ustawionych na balustradzie puszkach.
Kilka godzin później wróciła również grupa zwiadowcza. Jej członkowie, ponownie nie zaszczycając Willa uwagą rozpierzchli się po przestrzeni domu towarowego a dowódca udał się do swojego
„gabinetu” położonego w pomieszczeniu ochrony. Nietrudno było się domyślić iż jak tylko odpocznie zacznie realizację jakiegoś planu, ułożonego w oparciu o wyniki rozpoznania więc jeśli William miał zamiar się nim spotkać musiał to stać się teraz.
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Strefy mieszkalne

3 maja 2015, o 19:01

Wreszcie spokój i odprężenie. Teraz dopiero dotarło do drella że wszystko go boli. To była strasznie problematyczna misja, a dodatkowo nawet przez chwilę nie mógł sobie pozwolić na odsapnięcie. Teraz był czas odebrania nagrody i relaksu. Przez tą rękę i tak na razie będzie uziemiony z cięższymi misjami przez co może być gorzej, ale może czas zrobić sobie małe wakacje?
Koniec końców odebrali nagrodę, a dodatkowo pobuszowali sobie w magazynie i drell zabrał też parę zabawek. A więc cały ten trud był dla małych zwierzaczków? Właściciel nie miał co robić z pieniędzmi. Drell tylko wzruszył ramionami. Przesyłka to przesyłka, nawet jakby w paczce były czyjeś zwłoki to by je dostarczył. Nie jego sprawa, on jest tylko narzędziem i dlatego nie zaprzątało mu to więcej głowy.
Dostali też lokalizację skrytek z dodatkowym sprzętem. Może drellowi w końcu się poszczęści i znajdzie tam snajperkę którą musiał zostawić na początku dzielnicy. No ale trzeba będzie to sprawdzić, szczególnie że to i tak po drodze do klinki. Stamtąd pewnie ruszy w końcu do Palmiry i wyjścia z dzielnicy. O ile ta tam jest, w końcu nie odzywała się ani razu, co zaniepokoiło Derieta. Będzie musiał to sprawdzić osobiście.
Zdziwił się też prośbą Willa. A więc kreiven chciał dalej toczyć tą swoja wojenkę o niepodległość. Mimo iż nie było rozkazów to najemnik chciał się bawić w walkę. No, jego wola.
- Nie mam sił, ani chęci się narażać ze złamaną ręką. Więc jeśli nie zmuszą mnie do niczego to nawet się tam nie zatrzymam na dłużej. Wiec nic nie obiecuję. - na wzmiankę o krzyżowaniu dróg tylko wzruszył ramionami. - Mimo wszystko wolałbym nie. Nie pasujemy do siebie.
Drell nie będzie mu tu owijał w bawełnę. Nie uścisnął dłoni Kreivena i na razie odszedł na bok. Wyciągnął zabrany ze śmietnika omniklucz i zaczął go deszyfrować jako że ma chwilę spokoju.
Gdy uda mu się to zrobić to sprawdza dokładnie co zawiera jego dobytek, a gdy już odpocznie wychodzi z bazy i rusza bezpośrednio do miejsca skrytki. I tak ma po drodze do kliniki. Oczywiście jest bardzo ostrożny, a poza tym używa kamuflażu kiedy tylko może.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Strefy mieszkalne

3 maja 2015, o 19:27

Dla Derieta

Rzut na deszyfrację; 30
0
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

3 maja 2015, o 23:07

Drell to w końcu drell. W sumie Will nie wie jakiej odpowiedzi się od niego spodziewał. Jednak mimo wszystko chciał spróbować być wyrozumiały w stosunku do niego. Po części się opłaciło, a po części nie. Nie mniej, gdy ich drogi znowu się rozeszły, Kraiven mógł w końcu skupić się na swoich sprawach. Pasaż był duży, nie łatwo znaleźć w takim miejscu jednej osoby. Na szczęście nie było tu takiego tłoku jaki być powinien. Co innego gdyby cała kompania tu przebywała, albo ten pasaż by wciąż funkcjonował jako normalny ośrodek handlowy. Tak na szczęście nie było. Jedynie dość nieduża jednostki tu stacjonowała. Pewnie to zaledwie cząstka dawnego ugrupowania jakim się kiedyś prezentowały Błękitne Słońca. Z początku William próbował odnaleźć Ave, ale bezskutecznie. Tak jak przypuszczał, pewnie już była w drodze na Korlus albo jeszcze gdzie indziej. Układy Terminusa była wszak duże. Z pewnością organizacja posiadała jakieś placówki, którymi nie specjalnie chciała się dzielić na tle publicznym. Kto wie jakie jeszcze śmierdzące interesy prowadziła prócz trzepania pieniądzy i żerowania na ludzkim życiu. Taka niestety to była organizacja, a Will żałował, że się w niej znalazł. Obietnica i chęć nowego życia przyćmiła mu oczy. Nim się zorientował, stał się tym, co zwalczał przez połowę swojego życia. Wcześniej tego nie dostrzegał, ale teraz już widział klarownie. Chciał to zmienić o ile jeszcze nie jest za późno. Naprawienie sytuacji w Gozu była jego szansą na rehabilitację. Toteż po tym jak nie znalazł jego dawnej pani kapitan, postanowił zajść do dowódcy. Mógł co prawda zignorować go i samemu bez żadnego poinformowania oraz zgody, opuścić placówkę. Zapolować na Nefertari bez wiedzy tutejszego zwierzchnika. Zrobiłby tak, gdyby to mu się opłaciło. Musiał przed tym poznać kilka odpowiedzi, a nawet zasłynąć jakoś znów przed błękitnymi. Nawet Kraiven zdawał sobie sprawę, że połowa jego sukcesu zależała od wybicia się ze swojej rangi. Zwykły najemnik nie miał dostatecznej władzy by cokolwiek zmienić w szeregach najemników. Taki był jego pierwotny plan po umowie z Blue. Jednak spalił na panewce. Gdyby tego było mało, kapitan postanowił na jakiś czas wybyć z placówki z małą grupką ludzi. Ten czyn, udowodnił Williamowi, że był to dowódca, który rzeczywiście coś próbował tutaj robić. Jednak nie był pewny czy to dobrze, czy też źle. Jeszcze się nie dowiedział, czy misją tutejszej placówki jest ratunek strefy mieszkalnej czy jego anihilacja wraz z szabrownikami. Musiał się tego za wszelką cenę dowiedzieć. Nie dawało mu to spokoju. By odgonić myśli, postanowił jakoś zagospodarować czas przed przybyciem turianina. Zdał pancerz zbrojmistrzowi by ten dokonał potrzebnych napraw oraz dodał zdobytą modyfikację, pobrał pochłaniacze i potrzebny sprzęt, a nawet mógł sobie pozwolić na krótki odpoczynek w dużym lokalu przerobionym na baraki. Z początku uważał to za zbędne, ale organizm był przeciwnego zdania. Nawet pseudo prysznice się znalazły, które na naprędce zostały zrobione z łazienki pasażu handlowego. Rzecz jasna skorzystał z niej, aczkolwiek nim Will się zorientował, szybko odpłynął w krainę ciemności po znalezieniu się wreszcie na łóżku polowym. Dopiero po dobrych kilku godzinach zbudził się jak jeden z błękitnych poinformował go o paczce z zewnątrz. Owa paczka była adresowana do niego, choć nie miał bladego pojęcia od kogo. Dopiero jak zobaczył jej zawartość, szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Od dawna nie czuł takiej radości jak kawał solidnej broni jaką mógł teraz trzymać w rękach. Zaczepki i pytania starał się ignorować. Nie miał czasu na zabawy. Musiał działać. Dlatego też po zjedzeniu w stołówce jedzenia, którego zapewne za kilka dni jego żołądek odczuje, skierował się czym prędzej do zbrojmistrza. Tam odebrał swój pancerz, modyfikując zarazem szablę oraz zostawiając za prośbą swojego windykatora by żaden drań się do niej nie dobrał. Musiał przez to pozwolić rusznikarzowi przetestować na niej różne modyfikacje. Kiedy już wszystko formalności zostały załatwione, udał się do dowódcy. W końcu usłyszał jak już powrócił ze zwiadu. Wypoczęty, gotowy do akcji, palił się jak nigdy dotąd. Lecz wiedział także, że przez ostatnie kilka dni był zbyt nachalny. Praca z Ave to udowodniła. Zapomniał, że z rangi był zwyczajnym najemnikiem zaraz po rekrucie, a ci tutaj patrzą na takich jak zwykłe ścierwo szukające zarobku. Korzystające z loga błękitnych. Jednakże Will nie był jakimś tam zwyczajnym draniem. Znał swoją pozycję bardzo dobrze, ale mimo wszystko nie zamierzał grzecznie siedzieć i grać jak mu inni zagrają. Po dotarciu do pokoju ochrony, poinformował ochroniarzy, że chciał widzieć się z dowódcą. Domyślał się, że ci go nie wpuszczą, ale przedstawiwszy solidne argumenty o byciu pierwszym ze zwiadowców, przemierzeniu połowy strefy mieszkalnej pod celownikiem Nefertari, a nawet wyciągnięcie Jacka ze zniszczonego konwoju, powinny mu umożliwić wejście do środka. Wręcz nalegał, naciskając na strażników. Zresztą to nie powinno być trudne, bo gdyby nawet tamten się stawiał, to po prostu spychając jednego z barka, wszedł do środka. Jak tylko miał dowódcę przed oczami, zaczął pośpiesznie by ten oderwał się od pracy. Zwrócił na niego uwagę by mogli poważnie porozmawiać. Aczkolwiek rzadko kiedy dowódca traktował poważnie zwykłego najemnika.
- Dowódco, chcę zapolować na Nefertari i podziałać trochę na tyłach strefy mieszkalnej jeśli jest taka potrzeba - stanął mniej więcej na środku, po czym kontynuował - Jestem Kraiven - przedstawił się, gdyż mało kto zapewne go znał. W końcu rzadko kiedy zwykły najemnik dożywał tu roku. Zwłaszcza jeśli służył jeszcze pod Tarakiem i brał udział w Operacji na Archanioła, samemu przy tym przeżywając - Byłem pod rozkazami Avy dopóki nie kazała nam się wycofać do kliniki Mordina po tym jak ja i moja drużyna dostała wiadomość od wyższego szczebla o "wystawieniu" nas w pole - zatrzymał się na momenty, zerkając poważnie na dowódce. Nie miał jeszcze założonego hełmu. Trzymał go pod ramieniem. Gdy ich spojrzenia się zetknęły, spytał dość pewnie - Chciałbym poznać dokładniejszą przyczynę przerwania misji. Także dowiedzieć się czy nasi ludzie rzeczywiście zabijali tutejszych cywili. W klinice patrzono na mnie jak na jakiegoś potwora. Czy naszym zadaniem jest w końcu anihilacja strefy? Czy też jej dalsze ratowanie? - nie wiedział czy dobrze robił, wytaczając takie pytania do dowódcy. Zdawał sobie sprawę z konsekwencji swoich czynów, ale za daleko już zaszedł by się teraz wycofywać. Pora było wyjść na przeciw tym kapitankom i dowódcom dając im jasno do zrozumienia, że niektóre ich metody nie są akceptowalne przez ludzi pokroju Kraivena. Nie był mięsem armatnim, a profesjonalistą. Zresztą pewnie każdy źle się z tym czuł, tylko nie miał odwagi temu otwarcie zaprotestować. Tak można zrobić tylko pod jednym warunkiem. Albo jesteś lojalny i masz długi staż, że zabicie cię przez opryskliwość i komentarze jest marnotrawstwem zasobów ludzkich, albo jesteś nic nie znaczącym rekrutem o miesięcznym stażu, starającym się pokazać jak w najlepszym świetle. Dosłownie marionetka oddana systemowi. Ten czas dla Williama już minął. Już nie był grzecznym najemnikiem, przytakujący dosłownie na wszystko. Wraz ze śmiercią Taraka i pokazaniu wadów tego systemu, weterani z pewnością wykorzystywali taką sytuację. Tylko, że zamiast dokonać jakiś tu zmian, to uciekali w podskokach skoro już nie czuli się jakoś związani z tym miejscem ani nie będąc tym samym pod sidłami batarianina o przewrażliwieniu na Archanioła.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

5 maja 2015, o 23:16

- Nefertari to teraz najmniejszy problem – dowódca odpowiedział zamiast przywitania, odkładając na biurko trzymany właśnie datapad z mapą strefy. - Kraiven, tak? – zapytał retorycznie notując coś w leżącym na biurku datapadzie, następnie sięgnął do szuflady biurka wyciągając paczkę niezłej marki papierosów. Podpaliwszy jednego przysunął pudełko w stronę Willa najwyraźniej zachęcając do poczęstowania się. - Od czasu fiaska waszej misji, poznałem trzy różne wersje wydarzeń, od trzech różnych dowódców. Ta najbardziej wiarygodna mówiła, że mamy kreta, inna że przeszkodziliście w przerzucie proteańskich artefaktów, a kolejna że trafiliście w środek tajnej operacji Rady. Prawda jest taka, że mamy tu prawdziwy burdel chłopcze. – postukał szponem w blat biurka – Od śmierci Taraka kilku najwyższych rangę agentów ruszyło do walki o władze. Mało tego, Gozu wciąż jest odcięte od reszty Omegi. Jeśli ten Solus nie pospieszy się z lekarstwem naprawdę możemy mieć tu czystkę – Zaciągnął i powoli wypuścił chmurę dymu - Nie będę ukrywał, że plan oczyszczenia strefy mieszkalnej powstał. Mieliśmy go wdrożyć w przypadku gdybyśmy nie byli w stanie zachować szczelności kwarantanny dystryktu, na szczęście ten rozkaz wciąż nie nadszedł. Jednak…- zgasił papierosa w popielniczce – Mamy wiele, posterunków i równie dużo agentów rozsianych po całym obszarze. Ktoś mógł uznać, że wirusa nie da się zatrzymać lub, że łatwiej szabrować mieszkania trupów. – powiedział mało pomocnie. Chociaż Will nie otrzymał od turianina żadnego dowodu na potwierdzenie czystki, to jego słowa wystarczyły by uznać iż osoby w klinice patrzące na niego jak na potwora mogły mieć rację. Wystarczyła jedna, kilkuosobowa grupa agentów wyważająca drzwi mieszkań by zapewnić odpowiednią reputację całej organizacji.
- W chwili obecnej na południu mamy grupę twojej Nefetari, walczącą z kimś kogo nazywamy gangiem bombiarzy. Ci pierwsi to gang snajperów uważających się za zarządców i obrońców strefy mieszkalnej, wcześniej nie sprawiali problemów, ale po wybuchu zarazy…- nie musiał dodawać jak nagłe pogorszenie się sytuacji mogło wpłynąć na działania gangu- Ci drudzy to zagadka, jedyne co wiemy na pewno to, to że mają w okolicy laboratorium i kogoś z odpowiednim wykształceniem kto konstruuje im ładunki. – prawdopodobnie już od pierwszej chwili Will wiedział iż to z tymi osobnikami spotkał się w aptece. Dawało mu to pewne pojęcie czego może się po nich spodziewać.- Na zachodzie mamy kolejny duży gang, któremu zawdzięczamy atak na konwój, a w naszej okolicy próbuje panoszyć się Krwawa Horda, choć jak na razie wypieramy ich w stronę centrum. I tu pojawia się moje pytanie Kraiven –dowódca zakończył nieco przydługi wstęp i przeszedł do konkretów – jak zamierzasz w pojedynkę przedrzeć się na południe i rozprawić z Nefertari?


Deriet

Ku rozczarowaniu Derieta złamanie zabezpieczeń odnalezionego omniklucza wykraczało poza jego możliwości, z drugiej strony fakt ten był obiecujący. Ktokolwiek zadaje sobie trud ochrony swoich danych prawdopodobnie ma do ukrycia coś więcej niż tylko terabajty filmów dla dorosłych. Niestety do momentu opuszczenia strefy, oraz znalezienia kogoś dysponującego odpowiednim sprzętem i wiedzą, ciekawość drella miała pozostać niezaspokojona.
Pozwoliwszy miejscowemu lekarzowi założyć na nadgarstek profesjonalny opatrunek, jednocześnie wysłuchując porad o oszczędzaniu ręki przez jakiś czas, Deriet był gotów do opuszczenie posterunku.
Droga powrotna wcale nie okazała się łatwiejsza. Mimo iż Deriet praktycznie ani na chwilę nie wychodził z kamuflażu, niemal czołgając się po najciemniejszych zakamarkach, kilkukrotnie tuż obok jego głowy przelatywały kule snajperów, wyposażonych w celowniki i trybem termowizji. Grupki pomniejszych szumowin, choć liczniejsze niż snajperzy, okazały się być mniejszym zagrożeniem dla uważnego zabójcy niż kryjący się na dachach wrogowie.
Dotarcie pod drzwi warsztatu drell powitał z ulgą. Chociaż wnętrze lokalu zostało w dużej mierze rozkradzione i zdemolowane to sejf, przezornie ukryty pod podejrzanym kafelkiem na zapleczu, pozostał nienaruszony. Dopiero za trzecim razem Deriet odkrył, którą z kilkunastu oddzielnych szuflad odblokowuje otrzymany przez niego kod. Otwierając drzwiczki czuł się niemal jak uczestnik teleturnieju mający za chwilę odkryć czy wygrał główną nagrodę, czy kota w worku.
Omniklucz Bluewire leżący w środku mógł być zarówno jednym i drugim, zależnie od preferencji drella. Urządzenie nosiło ślady napraw, jednak w przeciwieństwie do znalezionego wcześniej Polarisa nie było w żaden sposób zabezpieczone.
Stwierdziwszy iż niestety jego moduł hakerski nie jest w stanie poradzić sobie z zabezpieczeniami pozostałych schowków Deriet mógł jedynie zamknąć sejf i udać się w stronę wyjścia ze strefy mieszkalnej.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

6 maja 2015, o 12:17

Zatem tak jak Kraiven przypuszczał. Nie było tu żadnego zorganizowania prócz tej placówki, a reszta działających błękitnych to byli ci, którzy albo lekceważyli rozkazy działając na własną rękę, albo chcieli udowodnić, że sami potrafią zapanować nad strefą przy użyciu siły. Śmierć Taraka faktycznie wprowadziła niekontrolowany chaos. Zresztą tutaj nigdy nie było w stanie nad niczym zapanować. Ot choćby niespodziewane pojawienie się Archanioła. Teraz przyszła kolej na wirus. Kto wie co jeszcze przyniesie niedaleka przyszłość. Jednak nie tak bardzo jak walka o władzę, zaniepokoiły go działania sabotażysty. Jeśli ktoś wysyłał plany działania błękitnych osobom z zewnątrz to najpierw należało się pozbyć tego kreta. Jednak to zadanie nie należało do Willa, a do dowódcy. On miał do załatwienia swoje porachunki, a także jeśli trzeba, zlikwidowanie owych bombiarzy jeśli się na nich napatoczy. Co ciekawe, zarówno to ugrupowanie oraz snajperzy Nefertari gryźli się od jakiegoś czasu. Można to było wykorzystać przy odpowiednim rozegraniu. Zamyślił się na moment, analizując to co turianin powiedział. Zatem należało się obawiać nie tyle co gangów, samotnych wilków oraz szabrowników, ale także renegatów błękitnych. Choć tu miał pewne wątpliwości. Przypomniał sobie o informacjach od Avy w sprawie strefy mieszkalnej. O domniemanych watahach prowadzonych przez dawnego służbistę SOCu oraz byłej dziennikarki. Czyżby osoby odpowiedzialne na zniszczeniu konwoju to właśnie ich robota? Jeśli by tak było to tutejszy dowódca z pewnością o tym doskonale wiedział, ale możliwe, że nie zamierzał się tym dzielić z Kraivenem. Na zadane pytanie, odpowiedział z przekonaniem - Przedarłem się tutaj z kliniki to i dam radę przedrzeć się na miejsce stacjonowania snajperów. To nie powinno być trudne. Co do Neferatri...mam już gotowy plan na nią - wstrzymał się na moment, lustrując turianina. Rzeczywiście zagrożeń po drodze było dużo. Tu należało przyznać rację turianinowi. Wtedy miał przy sobie drella, na którego mógł w jakimś sensie polegać. Ot odwrócenie uwagi czy pomoc przy przedarciu się dalej. Teraz mógł być problem, ale to jeszcze bardziej zachęcało Kraivena do próby. Planu nie zamierzał zdradzać, bo praktycznie miał jego dopiero zarys. Przy okazji dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że przywódcą błękitnych był domniemany turianin. Zatem kim był ten tutaj? Jego podkomendnym czy też to jest właśnie ten dowódca? Zmrużył oczy, nie będąc pewny takiego stanu rzeczy - W klinice Mordina już wynaleziono lek - zaczął po chwili. Postanowił póki co poinformować dowódcę to czego on się dowiedział o strefie mieszkalnej przez ten czas. Kto wie, może informacje, które przekaże nie były jeszcze znane i potwierdzone - Ja i Deriet się zaszczepiliśmy chociaż na ludzi już potwierdzono, że owy wirus nie ma wpływu. Gorzej z resztą ras - skwitował, dając do zrozumienia, że niestety nawet turianie byli zagrożeni - Jack, którego wyciągnąłem ze zniszczonej ciężarówki był jedynym ocalałym. Reszty ciał nie widziałem. Trochę mnie to niepokoi bo za łatwo poszło jego uratowanie - wspomniał o najemniku, choć zapewne jego sprawa mogła już zostać zamknięta. Mimo to, chciał coś od siebie też dodać w jego sprawie - Nie mniej, wspomniałeś dowódco o krecie i o walce błękitnych o władzę. Czy to oznacza, że nie ma na Omedze żadnej struktury dowodzenia nad tobą? - zapytał nieco zdziwiony, gdyż raczej był pewny tego, że zaraz po Taraku, zorganizowano za niego zastępstwo. Bez faktycznego przywódcy, Gozu nie mogło sobie poradzić - Niepokoi mnie również fakt, że działają tu samozwańcze grupy błękitnych niszczące reputację organizacji - kiwnął głową na bok, wyrażając swoją dezaprobatę - Do tego jeszcze ta zgraja nieposkromionych vorchy, które zaskoczyły mnie swoim zmysłem taktycznym. - dodał na koniec choć dla samego siebie, przypominającym sobie o tym ważnym fakcie. Dla turianina może to była akurat zbyteczna wiedza, ale mimo wszystko dalej niepokoiło to Kraivena. Nie można ich było nie ignorować, ale zagrożeń w strefie było zbyt dużo by właśnie teraz nim należało przykładać jakąś uwagę. Najpierw należało zająć się tym co stanowiło obecne zagrożenie. Najpierw Nefertari, a potem reszta. Nie wszystko na raz.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

8 maja 2015, o 21:29

Turianin jedynie pokiwał głową na zapewnienia Willa iż agent bez trudu poradzi sobie z dotarciem do Nefertari. Zapewne w swojej karierze już nie raz słyszał przechwałki agentów na temat ich przyszłych i obecnych możliwości. Tak samo świadomy był faktu, że w przypadku większości jedynie związanie w baleron powstrzymałoby ich przed realizacje najbardziej szalonych planów. Dopiero informacja o wynalezieniu leku przykuła jego uwagę.
- To dobra wiadomość, chociaż nie wiem jak zorganizujemy szeroko zakrojona akcję dystrybucyjną – wewnętrzne konflikty w organizacji na pewno nie ułatwiałyby sprawy gdyby okazało się iż to na Błękitne Słońca spadnie zadanie rozprowadzenia lekarstwa. Można było jedynie liczyć iż ktoś znajdzie szybszy, bardziej wydajny sposób przeprowadzenia operacji na terenie całego dystryktu Gozu. – Wiemy o ludziach słyszałem, że to główny powód dla którego obwiniają waszą rasę o stworzenie zarazy. Jeśli cię to pocieszy, to nie wierzę żeby ludzie byli na tyle głupi by testować broń biologiczną tuż pod nosem Arii – trudno było określić czy wypowiedziane właśnie zdanie było komplementem czy też starannie zakamuflowaną obelgą jednak rzucało nowe światło na mordercze spojrzenia w klinice. Nie dało się stwierdzić ile z tych istot nienawidziło Willa nie z powodu jego munduru, a rasy rzekomo odpowiedzialnej za śmierć ich bliskich - . Potwierdziliśmy w czasie rozpoznania, że pozostali agenci są przetrzymywani w ich kryjówce. Co do Jacka…- zastanowił się przez chwilę – przypuszczam, że zawdzięcza wolność naszym przyjaciołom snajperom. W czasie drogi widzieliśmy dwóch przyczajonych w okolicy wraku, wyraźnie na coś czekają. Nie będę ukrywał, że niedługo w tamtym rejonie rozegra się bitwa o resztę towaru z konwoju. – dodał tonem wskazującym, że chwilowo najlepiej trzymać się z dala od tamtej części strefy. Na wspomnienie o strukturze dowodzenia turianin uśmiechnął się lekko jakby już sam nie wiedział czy śmiać się czy płakać. Odpalił kolejnego papierosa powoli zaciągając się dymem. – Żeby to jedną. Każdy z zastępców Taraka uważa, że tylko on ma prawo wydawać rozkazy, które w większości wypadków sobie przeczą. Możemy więc uznać, że masz rację, jestem najwyższym rangą agentem w tym całym burdelu więc próbuję zaprowadzić tu jako taki porządek. Jeśli chodzi o samozwańcze grupy…. – zamyślił się pozwalając papierosowi tlić się przez chwilę – Wiele mogłem powiedzieć o Taraku, ale umiał utrzymać dyscyplinę. Teraz ludzie nie wiedzą kogo słuchać więc polegają na sobie i swoich planach. Możemy tylko mieć nadzieję, że ktokolwiek wygra wyścig o stołek na radę opanować sytuację. – na wspomnienie o vorchach turianin pokręcił głową – Shreek i jego banda. Słyszałem, że ktoś wreszcie go zabił, drań był czymś co nazywam anomalią statystyczną. Po prostu miał szczęście urodzić się z trzycyfrowym ilorazem inteligencji.
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

10 maja 2015, o 11:05

Nie było w sumie co się dziwić po turianinie. Mało kto mógł nie posądzać ludzi jako tych, którzy wywołali całe zamieszanie z wirusem. Jako, że to była jedyna rasa odporna na jej działanie, śmiało można było nawet powiedzieć, że to ona zainicjowała to wszystko. To było logiczne stwierdzenie, ale bezpodstawne. W sumie jak o tym myślał, to jedna rzecz przyszła mu na myśl. W końcu kto poza ludźmi mogli być odporni? Wszyscy inni chodzi w szczelnych kombinezonach po strefie ze strachu przed zarażeniem się. Poza jedną rasą, która była dość często niedoceniana - Vorche - odparł po chwili - Nie mają na sobie żadnych skafandrów - stwierdził, choć bardziej niedowierzająco by myśleć, iż to właśnie oni mogli odpowiadać za całe to zamieszanie w strefie mieszkalnej. Zresztą, nie było co o tym myśleć. Należało się skupić na ważniejszych sprawach. Potem będzie czas na zaradzenie sytuacji z wirusem i jego inicjatorem. Lek był stworzony, lecz jak turianin słusznie zauważył, nie było jak go po całym dystrykcie dystrybuować - W klinice widziałem znaczącą większość mieszkańców strefy. Myślę, że wszyscy cywile tam się zgromadzili. Ktokolwiek przeżył rajd szabrowników czy innych gangów to podejrzewam, że udał by się właśnie tam szukając schronienia. Ewentualnie może jakaś garstka została w domach, ale powątpiewam w to - Jeśli ten turianin rzeczywiście myślał o jakiejś zakrojonej akcji w strefie, to należało to zrobić jak najszybciej. Zapewne nie obyło by się bez strat własnych, ale nie można było wiecznie się bronić. Należało wyprowadzić jakąś inicjatywę. Kiedy usłyszał o uwięzionych błękitnych, tylko utwierdziło go w tym fakcie - Mogę spróbować ich uwolnić w czasie jak tamci rzeczywiście będą zajęci walką o towary ze zniszczonego konwoju. Potrzebowałbym tylko dokładniejszych danych - odpowiedział po chwili, proponując swój udział w jakimś działaniu na tyłach strefy - Przy okazji mogę sprawdzić jakiś teren jeśli potrzeba kompletnego zarysu strefy by przygotować jakiejś zakrojone działania. Prócz Hordy, vorchy, Nefertari, bombiarzy, mogą się czaić jeszcze ci domniemani agenci rady. Ta cała wataha tego gościa ze służb cytadeli - wstrzymał się na chwilę, po czym odpowiedział bardziej stanowczo i przekonująco - Trzeba czym prędzej działać dowódco, inaczej zastępy Taraka wykorzystają słabość stagnacji tutejszej jednostki i przekonają do siebie większość błękitnych. Co przełoży się na twoją i moją niekorzyść. Chcę uratować tą strefę, a nie ją zniszczyć. Zresztą to leży w interesie organizacji, czyż nie? - zapytał, choć bardziej odpowiedział twierdząco na ten temat - Jeśli brakuje ludzi do przejęcia całej strefy, zawsze można zatrudnić jakiś najemników z zewnątrz. Z Archaniołem to się udało. Może i tym razem się uda - najemnicy w pewnych kwestiach była zawsze karą ryzykowną, ale w tej sytuacji czasem trzeba zaryzykować by coś zyskać. Ich interesuję pieniądz, a nie to co się tu dzieje. No chyba, że wśród ich szeregów znajdzie się widmo, bądź żołnierz przymierza, działający pod ukrytą tożsamością. Tego można było się obawiać. Stark mogła tu wciąż jeszcze działać. Może rzeczywiście za całą tą operacją rady ona stała? Istniała taka ewentualność. Gdyby tak było, to w takim razie w strefie mogły działać się zagrywki polityczne, przekraczające jego najśmielsze przypuszczenia. Kto mógłby skorzystać na całym tym bajzlu? Pytania bez odpowiedzi, dlatego im dłużej Will zwlekał przebywając tutaj, tym bardziej wszystko szlag trafiał.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

12 maja 2015, o 15:13

- Vorche nie mają odpowiedniego zaplecza by stworzyć coś takiego i są odporni na choroby.- słowa turianina tylko potwierdziły przypuszczenia Willa iż przeniesienie na vorchy odpowiedzialności za stworzenie zarazy było niemal niemożliwe.-Jednak mogą współpracować z inną, lepiej rozwinięta technologicznie rasą. – Nie musiał nawet dopowiadać „na przykład ludźmi”. Chociaż trudno było sobie wyobrazić ludzką organizację terrorystyczną, czy nawet samo Przymierze, otwarcie współpracujące z vorchami nie można było liczyć ma oczyszczenie z podejrzeń mieszkańców Ziemi. – Jesteśmy świadomi, że kto był w stanie już dawno opuścił strefę, w zamian mamy wszelkiej maści szabrowników plądrujących porzucone mieszkania. Mało kogo tutaj stać na naprawdę porządne zabezpieczania, więc jeśli uciekinierzy przeżyją wrócą tu tylko żeby zastać rozkradzione i zdewastowane domy. – pewna doza goryczy w jego głosie sugerowała, że nawet jeśli miałby zamiar rozprawić się ze złodziejami to zwyczajnie brakowało mu personelu na naprawdę szeroko zakrojone działania wewnątrz strefy.
- Doceniam inicjatywę, ale ten gang jest zbyt liczny by ktokolwiek mógł przeprowadzić szturm na jego kryjówkę w pojedynkę.- wyjaśnił tonem wskazującym, iż Will miałby może jakieś szanse gdyby tak jak Deriet specjalizował się w znikaniu i atakach z zaskoczenia.– Nawet wasz Shepard. – prychnął z rozbawieniem. – Jednak oczywiście z chęcią przyjmę wszystkie dane ze strefy jakie uda ci się zgromadzić w czasie polowania. Przypuszczam, że twoje zainteresowanie Nefertari jest związane z jakąś sprawą osobistą niemniej – dogasił papierosa w popielniczce, uważnie przyglądając się agentowi – snajperzy zawsze starali się chronić mieszkańców strefy. Natomiast bombiarze są nową siłą i prawdopodobnie nie mają powiązań z resztą gangów. – postukał szponem w blat biurka, raczej na razie nie oczekując reakcji ze strony agenta – Gdy już tam będziesz spróbuj dowiedzieć się dlaczego te grupy ze sobą walczą i czy można będzie zapewnić sobie pomoc choć jednej z nich przy zaprowadzaniu porządku w strefie. Wiem, ze to nietypowa prośba, ale pozwoliłoby to na wyeliminowanie dwóch zagrożeń i zyskanie kilkudziesięciu osób. – nie musiał dodawać, że taka liczba ludzi, prawdopodobnie samych specjalistów i doświadczonych żołnierzy, mogła znacząco ułatwić odbijanie strefy.
- To prawda, jeśli nie zaczniemy działać może być tylko gorzej – przyznał w odpowiedzi na przemowę Willa – Musimy jednak działać rozważnie. Pierwszą rzeczą jaką musimy zrobić powinno być odnalezienie i wyeliminowanie kreta. Jakiekolwiek kroki podejmiemy i kogokolwiek nie zatrudnimy nie będzie miało znaczenia jeśli gangi będą wiedziały co tego dnia jedliśmy na śniadanie.
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

12 maja 2015, o 17:30

No tak, tego w sumie można było się domyślić, że vorche w przeciwieństwie do innych ras mają lepszy układ odpornościowy. Jednak wzmianka o współpracy z jakąś organizacją, która mogła przygotować zaplecze do stworzenia i rozpylenia wirusa dało Kraivenowi co nieco do myślenia. Sam tok wypowiedzi mimo wszystko nie był za przyjemny. Zmrużył oczy, zerkając na turianina. Nie trzeba było być idiotą by nie zrozumieć przesłania z jego ust. William nie był rasistą, ale rozumiał niechęć do ludzi po tym wszystkim. W końcu jako jedyni byli podejrzani o to wszystko. Kto by na tym zyskał? Krwawa Horda z pewnością. Sami błękitni przecież wykorzystali ich by dopaść Archanioła. Ba, Will nawet chciał poświęcić ich krogańskiego lidera. Co prawda mogli szukać za to zemsty, aczkolwiek mało prawdopodobne było by kroganie byli na tyle inteligentni aby zorganizować tak zakrojoną operację. Z Zaćmieniem już było zupełnie inaczej, ale z tego co pamiętał to jego oraz to ugrupowanie nie miały nigdy ze sobą na pieńku. Może tylko co najwyżej spór o terytorium, lecz nic więcej. Nawet Jaroth uważał krogan za wspólne zagrożenie, które należało wyeliminować. Zresztą tak samo jak błękitni, mieli u siebie różne rasy w szeregach. Nic bym nie przyszło im z wypuszczeniu wirusa. Arii nie było co nawet podejrzewać. Głupcem ten był co myślał inaczej. Została zatem jakaś organizacja z zewnątrz. Czy to możliwe by za tym wszystkim stało jakieś nieznane dotąd ugrupowanie? Był to ciężki orzech do zgryzienia. Jednakże usłyszawszy od dowódcy o niezbyt pewnym podejściu odbiciu zakładników z jego strony, nieco się rozczarował. A tym bardziej usłyszawszy jego rozbawienie odnośnie Sheparda, uśmiechnął się szyderczo za hełmem. Legendę tego widma też uważał za dość śmieszną, a nawet można by powiedzieć, że zbyt naciąganą. Oczywistością było, że na pewno nie działał sam. Musiał mieć lojalnych mu ludzi. Takich też potrzebował i William, ale póki co musiał polegać na sobie i swoich umiejętnościach. Kiwnął głową na przytaknięcie w sprawie zwiadu, by zaraz po tym nieco spoważniał. Nie miał zamiaru brać pod uwagę współpracę z tymi dwoma grupami. Co jak co, ale nawet usłyszawszy o Nefertari jako obrończyni strefy wcale nie wzmogło w nim zmiany zdania jako szukania u niej wsparcia w zapanowaniu nad tym burdelem. Polowała na wszystkich, więc nawet przysłowie, iż wróg mojego wroga był moim przyjacielem nie miało racji bytu. W końcu zabiła Fennenę, a tego się nie odpuści - Z całym szacunkiem - odezwał się po chwili - Jednak szukanie wsparcie w tych grupach to mijanie się z celem. Już korzystniejszą metodą byłoby zatrudnienie najemników jak wspomniałem, albo jak już to ugadanie się z Zaćmieniem - parsknął, uśmiechając się znowu - Choć wątpię by ten układ był dla nas korzystny. Mogą chcieć kawałek strefy jako rekompensaty - wstrzymał się na moment, wzdychając - Za dużych alternatyw to za bardzo nie ma dowódco - dopowiedział na koniec, zgadzając się również z tym by działać rozważnie. Należało zacząć poważnie podchodzić do sprawy. Przez ten czas emocje kierowały czynami Williama. Nie mógł sobie na to pozwolić. Niemniej zemsta musiała być dokonana. Tylko w ten sposób mógł zacząć normalnie funkcjonować. Ta sprawa nie dawała mu spokoju - Lecz prawdą jest, że kret wszelkie plany blokuje. Znalezienie go nie będzie łatwe, ale to twoje zadanie dowódco. Ja zrobię to co do mnie należy. Pozbędę się Nefertari, bombiarzy, a także uwolnię naszych ludzi - odpowiedział stanowczo i z przekonaniem - Już moja w tym głowa jak tego dokonam - skrzywił się, zdając sobie doskonalę sprawę z tego, iż samobójstwem byłoby udanie się tam w pojedynkę. Potrzebował zespołu, a to nie było takie proste. Może przy odrobienie szczęścia coś wymyśli po drodze - Potrzebuje informacji gdzie jest ich baza, gdzie mogą stacjonować i przetrzymywać najemników. Jeśli ich nie masz, to myślę, że snajper pilnujący konwoju powinien mi wyśpiewać to co potrzebuje wiedzieć - zacisnął pieść o drugą rękę, strzelając palcami - I jak wygląda sprawa z łącznością? Kto ją blokuje? - spytał po chwili, przypominając sobie o tej ważnej rzeczy. Podejrzewał gang od konwoju, choć mógł się mylić. Bez komunikacji nie można było zaplanować działań, a co dopiero pozwalać funkcjonować drużynie. Znaki wojskowe to za mało, zwłaszcza, że mało kto je znał i rozróżniał. Ludzie mieli swój, reszta mieli swoje. To normalne by na czymś takim polegać byłoby kompletną porażką.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

12 maja 2015, o 21:05

- Poniekąd mogę się z tobą zgodzić, ale doświadczenie nauczyło mnie, że nigdy nie można być pewnym z kim może przyjść współpracować. – odpowiedział tonem starego wygi, starannie ignorując nieco dwuznaczny zwrot „z całym szacunkiem” - Dowództwo nigdy nie zgodzi się na współpracę Zaćmieniem, nie kiedy chodzi tylko o naszą strefę. – kolejne słowa turianina nie pozostawiały złudzeń iż sojusz zawiązany przy obławie na Archanioła wygasł natychmiast po jej zakończeniu. Teraz, kiedy organizacji nie jednoczył już wspólny wróg, każda na powrót zajęła się pilnowaniem własnych interesów. – Nie, nie mamy. – przyznał na stwierdzenie Willa o dostępnych alternatywach – Ponadto dopóki salarianin nie wyleczy zarazy nie damy rady zrekrutować wystarczającej liczby ludzi. – powiedział wyraźnie dając do zrozumienia iż bary Omegi nie pękają w szwach od najemników gotowych ruszyć do opanowanego przez zarazę dystryktu i wyzwalać strefę mieszkalną. A na pewno nie za cenę, którą byłby gotowe zaoferować Błękitne Słońca. Wynikało z tego, że przeprowadzenie jakiejkolwiek większej akcji może w dużej mierze zależeć od wysiłków Mordina.- Dobrze więc, zaznaczę ci na mapie lokalizację magazynu gdzie przetrzymują naszych. – zgoda turianina na przekazanie tej informacji mogła oznaczać iż nie wierzy on by Will naprawdę podjął się szturmowania wroga. Zapewne zakładał raczej, że agent podkradnie się w pobliże budynku, oceni liczebność przeciwnika po czym ucieknie z podkulonym ogonem. – Wiem już jak zapatrujesz się na współpracę z gangami, ale chciałbym żebyś w trakcie polowania na bombiarzy rozejrzał się za jedną osobą. Chodzi o osobnika odpowiedzialnego za konstrukcję bomb.
- uściślił. Nietrudno było odgadnąć co może mu chodzić po głowie, a jego następne słowa tylko potwierdziły tę teorię – Kto wie, może przetrzymują go wbrew jego woli? Chociaż zapewne jestem zbyt optymistyczny – dodał w nagłym przypływie samokrytyki. – Mimo wszystko ktoś taki mógłby przydać się przy przejmowaniu strefy, jednak jeśli stwierdzisz, że nie ma szans na przejęcie go, zabij bez wahania lub wyślij nam jego lokalizację a my zajmiemy się resztą. Jego twory są zbyt niebezpieczne by pozostawić je w rękach gangów. – pod tym ostatnim stwierdzeniem Will mógłby się podpisać obiema rękami, ciągle mając w pamięci epizod w aptece. Tymczasem turianin przysunął w stronę agenta datapad z mapą strefy z zaznaczonymi kilkoma punktami – Tutaj przetrzymują naszych ludzi. – postukał szponem w budynek w północno-wschodniej części – jest ich co najmniej trzydziestka. Nie noszą żadnych mundurów, ale są dość dobrze wyposażeni. Tutaj…- wskazał na niewielkie osiedle niedaleko południowego wejścia do strefy – podejrzewamy, że mogą ukrywać się bombiarze. Niestety nie znamy ich dokładnej liczebności. Z kolei snajperzy nie wydają się mieć konkretnej bazy, poruszają się po większej części strefy. – brak stałej siedziby mógł poważnie utrudnić polowanie na Nefertari jednak pewną nadzieję dawał fakt iż strzelcy musieli skądś czerpać amunicję. Na wspomnienie blokad komunikacyjnych turianin pokręcił głową. - Sam chciałbym to wiedzieć, obecnie stawiałbym na grupę agenta rady. Są dwa obszary blokady – oznaczył odpowiednie miejsca na mapie – nie ukrywam, że znalezienie urządzeń zakłócających byłoby bardzo pomocne.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

13 maja 2015, o 10:40

Prawdą było, że współpraca z Zaćmieniem to był raczej nietrafiony pomysł. Gdyby nawet wsparli sprawę, to cena byłaby zbyt wysoka. Organizacja ta słynęła z dystrybucji narkotyków i zalewaniu rynku mechami. Co jeśli by na tej strefie oba ta przypadki trafiły? Z pewnością nic dobrego by z tego nie przyszło. Powstałyby kolejne problemy, a i może nawet wojna pomiędzy obiema tymi organizacjami. Uniknięciu takiego rozwoju wydarzeń wydaje się być słuszne i zrozumiałe. Jednakże bez jakiegokolwiek wsparcia, strefa będzie ciężka do odzyskania. To jak walka z wiatrakami. Zajmiesz się jedną grupą, pojawi się następna. I tak w kółko bez końca. Przynajmniej plus był taki, że strefa była otoczona kordonem. Pytanie jak bardzo szczelnym. W końcu gangi musiały w jakiś sposób się tu dostać. Zaniepokoiło to nieco Kraivena gdy tak o tym pomyślał. Gdyby rzeczywiście strefa mieszkalna zawierała jakieś boczne wyjścia oraz wejścia, to rodził się problem. Nie wystarczy tylko usunąć brudy tego miejsca, ale przydałoby się też zabezpieczyć jej całe granice. Choć przy takiej ilości ludzi było to obecnie niemożliwe do zrealizowania. Zresztą to nie miało zbyt wielkiego znaczenia. Dowódca chciał by wirus został zniszczony w zarodku, a strefa odkażona. Zapomniał tylko, że jest to niemożliwe do zrealizowania jeśli gangi rzeczywiście będą przez cały czas trzymały w garści strefą. Natomiast gdy zrozumiał, że opłacenie na rekrutację wolnych strzelców mógł być problemem, parsknął dość cicho. Nie wierzył by Błękitne Słońca nie miały środków na zatrudnienie najemników. Przypuszczał, że bardziej nie chciało się po prostu przepłacać - Mogę od siebie zaoferować dziesięć tysięcy kredytów na najemników jeśli jest problem z funduszem - odparł machnąwszy lekko ręką jakby pieniądze go nie obchodziły. Kredyty były ważne, lecz ważniejsze było teraz odzyskanie stałego dochodu z Gozu. Nie miał zamiaru iść na bruk, bądź przenosić swój zadek w jakieś inne miejsce w galaktyce. To był jego nowy dom i wolał by tak zostało. Uruchomił w między czasie omni-klucz, pobierając potrzebne informacje na temat gangów. Na stwierdzenie odnośnie konstruktora bomb, tylko kiwnął głową. Słyszał od bombiarzy o tej osobie, lecz dowiedział się, iż osoba ta konstruowała bomby niestabilne. Pytanie było czy rzeczywiście robił to z przymusu, czy też był szalonym pyromanem chcącym wysadzić całą strefę w powietrze. Aż ciarki przeszły mu po plecach gdy pomyślał jakby bombiarze zaminowali klinikę Mordina. Musiał się tym zająć, to było pewne. Słuchał dalej dowódcy, co rusz zerkając na niego jak pokazywał i przekazywał mu istotniejsze dane. Mowa o trzydziestce, pilnujący błękitnych nieco go zaniepokoił. Była to dość pokaźna grupa i nawet grupa wyszkolonych żołnierzy miałaby problem z nimi. Co dopiero mówiąc o odbiciu z ich rąk uwięzionych błękitnych. Nie mniej, domniemana lokacja pyromana wydawała się już być lepszym miejscem na rozpoczęcie porządków - Snajperzy podejrzewam stacjonują tutaj - odparł, usłyszawszy od dowódcy niezbyt pewną informację o snajperach. Uruchomił plik z mapą, pokazując gdzie jakiś czas temu pokazał Derietowi rząd budynków oznaczonych prostokątem - Do tej pory myślałem, że Nefertari pracuje sama - parsknął niedowierzająco. Zakładał, że tak szybko się przemieszczała z budynku na budynek - Teraz już rozumiem tak dokładne oglądanie tego terenu i ciągły ostrzał - Wyłączył holograficzną mapę gdy już turianin ją przejrzał - Zobaczę co da się zrobić - odpowiedział w sprawie urządzeń zakłócających. Obszar był ogromny, a Will nie miał za bardzo czasu na jego poszukiwania. Musiały to być anteny w formie przekaźników o dość dużej mocy. Takie coś powinno znajdować się na dachu budynku, więc nie pozostałoby nic innego jak obejrzeć obszar z góry - Zbieram się, nie ma co tu dłużej sterczeć - dokończył, kierując się ku wyjściu - Poszperam coś o krecie. Może się czegoś dowiem w samej strefie - dodał na koniec, zamykając już za sobą drzwi. Kiedy już opuścił gabinet, wstąpił jeszcze do magazynu. Potrzebował zdobyć jakiś prowiant na drogę. Nie musiał być duży, jakikolwiek na kilka dni mu wystarczył. Jeśli magazynier zaś się nie zgadzał, wzmianka o rozmowie z turianinem oraz opieprzu powinien załatwić sprawę. Po tym już nic go tu nie trzymało. Mógł udać się z powrotem do strefy. Will nie byś jakoś specjalnie uradowany tym faktem. Kolejne dni skradania się, unikania walki, a nawet kombinowania jak tu przeżyć następną godzinę. Jednak taka była jego praca. Codziennie zmagał się z przeciwnościami losu. Omega to nie było miejsce na spacerki i spokojne życie. Zresztą to nie dla niego. Westchnąwszy, uruchomił raz jeszcze mapę, wyznaczając sobie drogę do jego pierwszego celu. Warsztat był niedaleko miejsca przebywania snajperów. Tam musiał się udać w pierwszej kolejności. Przejrzawszy jak miał się udać, wyłączył mapę, załączył Umocnienie oraz Amunicję dysrupcyjną na Szabli. Następnie chwycił ją sprawniej i ruszył w drogę. Zachowywał ostrożność skoro w pobliżu mogli czaić się członkowie Krwawej Hordy. Aczkolwiek droga którą obrał, powinna wykluczyć przebywanie ich w tamtej okolicy. Choć kto wie, niewykluczone, że na zachodzie również mogły znajdować się jakieś ich grupy. Vorche i kroganie. Szykowała się powtórka z rozgrywki.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

15 maja 2015, o 22:12

- Pieniądze nie będą problemem gdy już nasze szanowne dowództwo ustali kto ma właściwie płacić. – jasne było, że przepychanki na najwyższym szczeblu nie ułatwiały zorganizowania szeroko zakrojonej akcji rekrutacyjnej podobnej jak w przypadku Archanioła. Także pieniądze zaoferowane przez Willa wystarczyłyby na opłacenie jednego, może dwóch najemników wystarczająco zdesperowanych by wkroczyć do strefy zarazy. – Jeśli moi ludzie dowiedzą się czegoś o Nefertari zrewanżujemy się informacjami. Z mojej strony mogę tylko życzyć powodzenia, będzie ci potrzebne. – odpowiedział wysłuchawszy kolejnych wypowiedzi Willa. W tej sytuacji agentowi nie pozostało nic innego jak wyjść i ruszyć w stronę części z zaopatrzeniem.
Niestety kwatermistrz nie miał wiele do zaoferowania jeśli chodziło o szybkie i niewymagające gotowania posiłki. Bez wątpienia najatrakcyjniejszym, bo najlżejszym, rozwiązaniem były różne rodzaje suszonej żywności w tym pełne, liofilizowane posiłki. Wadą tych ostatnich był fakt iż były praktycznie niejadalne bez uprzedniego dodania wody, gorącej jeśli jedzenie miało być ciepłe.
Na szczęście z uzupełnieniem pochłaniaczy oraz żeli nie było żadnych problemów, co było jedną z zalet standaryzacji amunicji.
Dziwny bezruch w jakim pogrążyła się strefa nie kojarzył się Willowi ze spokojem, raczej z nerwowym oczekiwaniem. Być może liczne konflikty targające uwięzionymi w dystrykcie gangami zbliżały się właśnie do punktu krytycznego. Albo wszystkie strony zaszyły się w swoich kryjówkach planując kolejne ruchy, mające na celu ostateczne ustanowienie własnej dominacji w strefie. Jakikolwiek nie byłby powód ta sytuacja pozwoliła Willowi przemknąć się do oznaczonego na mapie warsztatu batarianina. Ślady na podłodze wskazywały iż niedawno ktoś tu buszował, jednak najemnik nie był w stanie stwierdzić czy był to Deriet czy inny w wielu szabrowników pałętających się w strefie.
Na szczęście teraz lokal był pusty więc Will mógł bez przeszkód dostać się na zaplecze i do sejfu. Wyciągnięty, z jedynej szuflady którą agent zdołał otworzyć, generator tarcz Niezłomny można było uznać za całkiem dobry omen na początek misji.
William Kraiven
Awatar użytkownika
Posty: 677
Rejestracja: 17 gru 2012, o 21:19
Miano: Will
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Horyzont
Status: ex-Przymierze, Były komandos "Delta", Były porucznik SOC, Były najemnik Błękitnych Słońc. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 62,872
Lokalizacja: Cytadela
Medals:

Re: Strefy mieszkalne

17 maja 2015, o 19:23

Cisza w takim miejscu nie była dobrym znakiem. Coś grubszego się szykowało w strefie, a Will doskonale o tym wiedział. I choć zachowywał ostrożność kiedy się przemieszczał to i tak niestety nagłe kichnięcie przerwało tą ciszę. Zatrzymał się na moment by nie zostać przez nikogo wypatrzony czy też zauważony jak przemieszczał się do warsztatu.
- Ktoś mnie obgaduje - odparł w myślach, siorpiąc cicho swoim nosem. Rozejrzał się jeszcze przez chwilę na moment będąc pewny, że rzeczywiście nikt się nim zainteresował, po czym ruszył w dalszą drogę. Po drodze nie napotkał praktycznie nikogo co wielce go zadowoliło, ale też i tym bardziej zaniepokoiło. Odgłosy strzał ucichły, zwłaszcza tych od ugrupowania Nefertari. Gdy tak zmierzał powoli do swojego pierwszego celu, zaczął rozmyślać o swoim planie w tym całym polowaniu. A był to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Porwał się niczym z motyką na słońce. Trzy ugrupowania, a dwie z nich zażarcie skakały sobie do gardeł. Należało to wykorzystać. Jednak w jaki sposób?
- Co za męczące zadanie - skomentował znów w myślach i nim się zorientował, przybył pod warsztat. Rzecz jasna był on już przez kogoś odwiedzony, więc nie musiał się za bardzo domyślać przez kogo nawet. Wszedł do środka, zachowując teraz czujność. Odgonił na razie myśli o rozwiązaniu swoich problemów, a skupił się na tym by dostać się do sejfu i wyjść stąd jak najszybciej, zamierzając wykonać następną część planu. Na całe szczęście, tutaj również nie było nikogo poza nim samym. Zgarnął ze schowka pewien generator tarcz, a następnie uruchomił mapę, przeglądając jego obecną pozycję. Jeśli jego teoria ze strefą snajperów była poprawna, to na przeciw niego znajdował się budynek, który byłby idealnym miejscem na obserwację dookoła tego miejsca. Jednak nie mógł szukać wejścia od strony długiej ulicy, gdyż na samym jej końcu mógł czaić się snajper na dachu budynku. W końcu ostatnim razem ostrzeliwał on jego jak i Derieta. Musiał odbić na prawo od warsztatu i przejść przez wąską uliczkę, trzymając się praktycznie cały czas ściany. Z tamtej strony powinien łatwiej znaleźć wejście do budynku, nie będąc narażany na wypatrzenie przez ludzie Nefertari. Obmyśliwszy dalszą wędrówkę, czym prędzej wyłączył mapę i udał się na zewnątrz. Budynek na przeciwko niego był tym gdzie jego dalsze poczynania zostaną rozstrzygnięte. Oczywiście tak samo jak poprzednio, zachowywał wszelką ostrożność i czujność. Nie miał zamiaru zostać wypatrzony przez ludzi Nefertari nim to on wypatrzy choć jednego z nich.
Obrazek ObrazekObrazek| +55% obrażeń od broni | +20% obrażeń od strzałów krytycznych | +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni |
| +20% pancerza | 30% przywróconej maksymalnej mocy po utracie tarcz, pochłaniając przy tym 2 dawki omni-żelu |
| (15% jeżeli dostępna jest tylko 1 dawka omni-żelu) |
Obrazek |Obrazek| "Słowa" | [url=gg://28020261]Obrazek[/url] | "Myśli" | Obrazek | Obrazek Dla MG:Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Dystrykt Gozu”