Kolejny obszar graniczący z dzielnicą Gozu - przypomina go pod wieloma względami. Często nawiedzany jest przez najemników Błękitnych Słońc, Zaćmienia oraz Krwawej Hordy, którzy dbają o porządek na ulicach, o ile w przypadku Omegi można mówić w ogóle o jakimkolwiek porządku.

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Uliczki Dystryktu Kima

16 kwie 2016, o 23:22

Faktycznie, nie mieli na co narzekać. Hawk może powinna się choćby trochę stresować perspektywą możliwego zerwania się szyny, tak jak robił to Vex, ale nie widziała tego z odpowiedniej perspektywy. Dla niej taki scenariusz był, cóż, nierealny. Była zbyt pewna siebie, jedyne, o czym pomyślała w tej sytuacji to złapanie się krawędzi ściany na wypadek, gdyby John nieco zahaczył o kontener i nim wstrząsnęło. Co jak co, ale turbulencje w trakcie ich lotu już się zdarzały, były więc czymś realnym w oczach Hawkins, czego powinna się spodziewać i obawiać. Nie chciała doznawać tego uczucia utraty równowagi, poprzedzającym nagłe, choć tylko metaforyczne zatrzymanie akcji serca i spowolnienie czasu wokół, gdy człowiek nie zdąży się niczego złapać. Omega chciała ją zabrać, ale dzisiaj nie był na to dzień. Może kiedyś.
Może pokona pewnego dnia równie uporczywą, zimną i pustą przestrzeń kosmiczną, która z takim utęsknieniem czekała na moment, w którym Hawkins źle obliczy swoje siły. Dzień, w którym przez Wraitha przebije się pocisk lub morderczy promień lasera, przecinając go w pół, ukazując wrażliwe wnętrze i wszystkie zamieszkujące je szkodniki, których ona była kapitanem. Wiele razy wydawało jej się, że to był właśnie ten dzień. Za każdym razem jednak udało jej się wydostać z opresji, w ten czy inny sposób. Mniejszym lub większym kosztem. Ale teraz nie wyobrażała sobie, że miałaby tutaj umrzeć. Może myślała o sobie jako o kimś, kto jest zbyt wielki by odejść śmiercią małych, jakkolwiek małostkowe nie byłoby to myślenie.
Koniec końców, ironią byłoby umrzeć w ciszy, gdy żyło się w centrum uwagi.
Zgrzyt metalu wykrzywił jej usta, lecz wywołał odwrotny efekt w jej umyśle. Udało się. Wrzask spadających działał jak muzyka dla jej uszu. Ukoił nerwy. Skrzywienie zmieniło się w uśmiech. Kiwnęła głową z aprobatą dla Johna i Mary, choć nie mogli tego zauważyć. Jak Vex podeszła do trupów, darując sobie przeszukanie ich. Po prostu oparła podeszwę buta o pierwsze cialo, kopniakiem staczając je ku przepaści. Gdy po najemnikach została tylko krwawa plama na podłodze, złapała za skrzynie, wracając do poprzedniego rytmu pracy. Im szybciej tym lepiej.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

17 kwie 2016, o 19:32

Zostały im kolejne cztery minuty do następnej platformy i nieco więcej niż połowa ładunku do przerzucenia. Ale za to kontener był już otwarty i nie musieli marnować cennego czasu na próby rozwalenia drzwi. Mary nie wydawała się przejęta faktem, że skradzione przez nią kody odbioru do niczego się nie przydały, jej działania doprowadziły jedynie do spalenia baru w Out Pubie. Wystarczyłoby dowiedzieć się o której i gdzie dociera przesyłka, by przejąć ją po drodze i cała reszta nie była tak niezbędna, jak na początku się wydawało. Może gdyby zdecydowali się na któryś z pierwszych planów, wszystko wyglądałoby inaczej. Może wtedy kody odbioru by się przydały.
Przegrzebanie zwłok było dość obrzydliwe, biorąc pod uwagę, że sama rasa obu trupów do najpiękniejszych nie należała, ale poszukiwania okazały się skuteczne. Cóż, względnie, bo w sumie zależy czego Vex szukał. Zabity przez niego nie posiadał przy sobie niczego poza zmiętą kartką papieru, na której narysowany był zaśliniony varren. Drugi, ten bezgłowy, wydawał się całkowicie bezużyteczny, ale turianinowi rzuciła się w oczy migająca kontrolka omni-klucza, informująca o przychodzącej wiadomości. Ta nie była istotna, za to samo urządzenie jakościowo znacznie przewyższało sprzęt, z którego korzystał Viyo. Jeśli nie obrzydzał go poprzedni właściciel omni-klucza, mógł go zwyczajnie ściągnąć i może po trzykrotnym odkażeniu przystosować do użytku. A wiadomość, której treść póki co pozostawała niewiadomą, mogła okazać się przydatna.
Kolejne skrzynie przechodziły z rąk do rąk, odbierane albo przez Mary, albo przez wiecznie uśmiechniętą Salene i układane były w promie, z powrotem równo i porządnie. Platforma powoli zbliżała się do nich i znów widzieli pojedyncze ruchome punkciki, które tylko czekały, aż dotrą na dół. Tym razem było ich więcej, na pierwszy rzut oka gdzieś dwukrotnie i ich szanse teraz nie byłyby tak dobre, jak chwilę temu, nawet z ich niewątpliwymi umiejętnościami.
Ostatnie pakunki wylądowały w promie, gdy sylwetki na platformie były już na tyle duże, by rozpoznać rasę. Kroganie i vorche, oczywiście. W punkcie odbioru stał drugi kontener, który najprawdopodobniej miał ich zatrzymać i uniemożliwić dalszą podniebną podróż. Ale nie musieli się już tym przejmować, bo Mary stanęła w wejściu do promu i rozłożyła szeroko ręce, uśmiechając się jeszcze radośniej, niż kiedykolwiek do tej pory. Była nieostrożna, nie trzymając się niczego, ale w tym momencie była ucieleśnieniem szczęścia i satysfakcji i pewnie gdyby wypadła, to rozwinęłaby skrzydła i odleciała.
- Wracajcie! - zawołała, odsuwając się i robiąc im miejsce. Skrzynie ustawione były tak, by mieli wystarczająco dużo swobody przy skoku, żeby nie wpieprzyć się w ładunek. - Mamy wszystko, lecimy na dół!
Pomogła im przeskoczyć, asekurując najpierw jedno, potem drugie, jeśli tego potrzebowali i zamknęła za nimi drzwi promu, a John gwałtownie skręcił i opuścił okolice linii transportowej, znikając między budynkami w górze.
- Poplącz się trochę po stacji, zanim zlecisz na dół - poleciła asari zirytowanym głosem, a pilot skinął głową. Musieli upewnić się, że nie mają ogona i wszyscy chyba doskonale sobie z tego zdawali sprawę. Ale Horda nie była nastawiona na odbiór w locie, byli przygotowani na walkę naziemną. Swoją decyzją znacznie ułatwili akcję.
Mary usiadła na jednej ze skrzyń i ściągnęła wizjer z głowy, by przeczesać wpadające jej do oczu włosy. Były za krótkie, by dało się je skutecznie związać. Odetchnęła głęboko i na moment zacisnęła powieki, jakby nie potrafiła uwierzyć, że się im udało, by w końcu utkwić spojrzenie w oczach turianina.
- Dziękuję - westchnęła. - Nie macie pojęcia, ile dała wasza pomoc. Nie sądziłam, że w ogóle ktoś byłby skłonny do dobrowolnego podjęcia takiego ryzyka. Vex, ty chyba wyczerpałeś swój limit szczęścia, więc uważaj na siebie w najbliższym czasie, co? - zerknęła przez ramię w stronę Johna, by za moment odwrócić się z powrotem. - Polecimy teraz na dół, żeby wypakować to wszystko, ale tym już zajmie się ktoś inny, nie będę was dłużej wykorzystywać tak bezczelnie jak do tej pory - błysnęła zębami w uśmiechu. - Jesteście niesamowici, gdzie się tego nauczyliście? To znaczy ty, Hawk, to wiem, ale Vex jeszcze nie jest tak sławny, przynajmniej tutaj.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

19 kwie 2016, o 09:03

Widząc nowoczesny omni-klucz na przedramieniu vorcha, odruchowo założył najprawdopodobniejsze – poprzedni właściciel narzędzia, tak jak i obecny, nie żył już od jakiegoś czasu, a podręczny komputer trafił na rękę gangstera z Hordy w ten sposób, w jaki właśnie trafiał na jego rękę. Przy użyciu nadmiernej siły i w towarzystwie dużej ilości krwi.
Brzydka facjata istoty zastygła w wykrzywionym grymasie, odsłaniającym jego paskudnie długie zębiska i tragiczną higienę jamy ustnej. Vex nie żałował go ani trochę. Przepiął Logic Arrest na własne przedramię, moduł starego chowając do wewnętrznego slotu pancerza, po czym podniósł się ze zgrzytem metalu i obserwował jak ciało znika między budynkami Omegi, zrzucone silnym pchnięciem buta. Migająca wiadomość została odsunięta tymczasowo na bok, do czasu aż uporają się ze wszystkimi paczkami.
A przeładowywanie szło dużo sprawniej, gdy nie musieli martwić się widmem czekających krogan lub vorcha wskakujących na kontener. Paczka za paczką przerzucali ładunek na prom, aż w końcu ostatnia z nich przeszła przez ręce Hawk, a potem jego, trafiając do wnętrza czekającego pojazdu. Nie pozostało nic innego, jak do nich dołączyć. Puścił kobietę przodem, a potem sam obrzucił ostatnim spojrzeniem pusty kontener, wziął krótki rozbieg i przeskoczył wąską szczelinę między promem, a ładunkiem.
Droga powrotna na pojazd była zdecydowanie bardziej przyjemna, niż jego pierwszy „skok”.
- Swój limit szczęścia wykorzystałem już dawno temu. Teraz trzyma się już tylko siłą woli i uporem do życia – odparł na słowa Mary, śmiejąc się cicho. Klepnął ją po ramieniu i oparł się o ścianę, ale jeszcze wstrzymał się ze zdjęciem hełmu. Przynajmniej dopóki nie wylądują.
- Ktoś mi kiedyś zarzucił, że jestem idealistą. Takie rzeczy muszę mieć wpisane w CV – dodał, unosząc ramię i przywołując nowy omni-klucz. Adrenalina stopniowo z niego opadała, pozostawiając napięte i zmęczone mięśnie. Ignorując to uczucie, otworzył migającą wiadomość i zaczął przeszukiwać skrzynkę poprzedniego właściciela. A nuż znajdzie się coś z obecnych komunikatów Hordy, które rzucą nieco światła na ich obecną sytuację. W eterze pewnie było pełno ich nawoływań.
Po ostatnich słowach Mary podniósł na nią wzrok, przenosząc go następnie na Hawk.
- Znana, mówisz? – Nie był pewien czy to dobra wiadomość. Bycie „znanym” na Omedze z reguły oznaczało tylko jedno. Nikt nie był sławny na tej stacji ze względu na swoją dobroć lub heroiczne wyczyny. Może poza Shepardem. – Rozwiniesz?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

19 kwie 2016, o 11:50

Wyświetl wiadomość pozafabularną Jedna za drugą, przekazywała kolejne paczki stojącemu przy wyjściu z kontenera turianinowi. Nie było ich dużo, choć więcej niż zdołało im się przenieść na prom wcześniej. Nieistotne. Wszystko robiła metodycznie, te same ruchy - pochylić się, złapać lekką skrzynkę, rzucić. Nie za mocno, nie za lekko, nie chciała widzieć Viyo wylatującego z kontenera po raz kolejny tylko dlatego, że ona pomyślała o czymś irytującym i wykonała większy zamach, niż planowała. A w jej przypadku takie rzeczy mogły być dość prawdopodobne.
Nie odzywała się przy przepakowywaniu, choć teorie o tym, że marnowałaby w ten sposób energię i oddechy, które przeznaczyć mogła na przerzucenie większej ilości paczek, nie znalazłyby odniesienia. Po prostu przy czymś tak monotonnym łatwo odpłynęła, rozmyślając o powrocie na statek. Wciąż myślała o tym z niechęcią, choć zajęcie się czymś tak prozaicznym, dla niej przynajmniej, jak pomoc Mary i tamtym dzieciakom było przyjemnością. Nie jednak przez sam fakt pomocy komukolwiek - Hawkins przez to pomagała sobie samej, bo miała okazję zająć się czymś innym. I to jej odpowiadało.
Gdy obejrzała się i dostrzegła, że nie ma już czego złapać, przez moment była zdezorientowana. Koniec? Udało im się na czas? Natychmiast spojrzała na turianina, a za nim, w dali dostrzegła Mary. Czując przypływ adrenaliny w tej sytuacji, złapała się krawędzi framugi miejsca, w którym kiedyś znajdowały się drzwi i wyjrzała na zewnątrz.
Czekali. Oczywiście, że czekali, czego innego mogła się spodziewać. Na pewno nie tego, że pójdzie im tak sprawnie. Skoro jednak mogli wracać, co potwierdziła blondynka, Hawkins nie planowała zostawać na drugą rundkę z jeszcze większymi siłami Krwawej Hordy. Cofnęła się, by wziąć rozbieg i, jak wcześniej, odbiła się od metalowej powierzchni, pokonując w krótkim locie odległość pomiędzy kontenerem a promem.
Wylądowała zadziwiająco lekko jak na opancerzenie i ogólny poziom jej gracji. Złapała się barierki wewnątrz, odsuwając i robiąc Viyo miejsce. Przeniosła nieco nieprzytomne spojrzenie na Mary. Już? Tyle? Koniec?
W jej sercu na moment pojawił się zawód, któremu przeczyła logika. Koniec adrenaliny, koniec rozlewu krwi. Każda normalna osoba z utęsknieniem czekałaby na ten moment, w którym może usiąść, zdjąć hełm z głowy i delektować się wykonaniem zadania. Fakt, że Hawkins nie było do tego śpieszno mógł sporo o niej mówić. Z drugiej strony, gdy już posmakowała w walce i owładnął nią szał bitwy, ciężko było ją w pełni zaspokoić.
Poczekała, aż wyminą stanowisko a najemnicy Krwawej Hordy znikną jej z oczu. Napięcie uciekło z jej barków, przypominając o zmęczonych mięśniach i niezagojonej ranie na plecach. Odetchnęła głośno, ignorując to, co mówiła do niej Mary. Jej podziękowania nic nie znaczyły. Nie robiła tego dla niej, tylko dla siebie i trwała w tym nastawieniu przez cały czas wykonywania tego zadania. Ciężko było teraz przyjąć podziękowania. Jean mimo wszystko powstrzymała się przed komentarzem, podchodząc do ścianki promu, która nie była żadnym z wyjść. Oparła się o nią plecami i zjechała na dół, siadając na ziemi, obojętna na to, że wciąż mogą się nagle wyjebać o którąś ze ścian. Musiała zapalić.
Otworzyła zatrzaski przy hełmie, kładąc go sobie na kolanach i nieco ściskając udami na wypadek, gdyby miał wypaść przez turbulencje. Kok na głowie trzymał się ostatkiem sił - spora część czerwonych kosmyków już z niego wyleciała. Kobieta odgarnęła te, które przykleiły się do jej twarzy, nie zwracając zbyt wielkiej uwagi na to, że spocona i wciąż wypełniona adrenaliną nie musiała się reszcie towarzystwa podobać. W kieszeni pancerza znalazła paczkę papierosów. Wyciągnęła jednego obitą rękawicą dłonią, nie dając po sobie poznać, że słucha słów blondynki, nawet jeśli analizowała każde jej słowo.
- "To wiesz"? - włożyła sobie papierosa do ust, nieco niezgrabnie posługując się zapalniczką. Rękawice były w końcu sztywne i nawet jej wprawa nie mogła jej pomóc w tej chwili. Odpaliła go jednak po krótkiej chwili, wkładając paczkę z powrotem do kieszeni. Oparła głowę o chłodną, metalową ścianę promu, wypuszczając dym w kierunku jego sufitu. Wzrokiem znalazła spojrzenie Mary. - Powiedziała ci to ilość zer w nagrodzie?
Kąciki jej ust uniosły się ku górze w lekko ironicznym uśmiechu. Nie miała pojęcia dzięki czemu Mary zna jej historię - prawdopodobnie z którejś z nagród za jej głowę. Szkoda tylko, że, w zależności od osoby, która dane ogłoszenie wystawiała, te historie były różne. Słyszała już najbardziej absurdalne, mało która jednak była choćby bliska prawdy w swoich wersjach życia Hawkins przed dołączeniem do Przymierza. A służba była, cóż, nudna z perspektywy medialnej. W jej przypadku długa i naznaczona kilkoma, większymi sukcesami, sprawnymi awansami i praktycznie całkowitym oddaniem pracy. Nie pamiętała, żeby w ciągu ostatnich dziesięciu lat zrobiła coś, cokolwiek, co przyczyniłoby się do czegoś innego niż jej wojskowego rozwoju. Może dlatego się wykoleiła. Bo jechała zbyt szybko w jednym kierunku, ignorując znaki i rozwidlenia.
Ironiczny uśmiech nie zniknął z jej twarzy, gdy zareagował na informację Viyo. Nie widziała jego wyrazu twarzy zbyt dobrze, bo nie zdejmował z głowy hełmu, ale mogła sobie wyobrazić, że turiańskiemu wojskowemu - idealiście nie przypadnie do gustu to, co Mary miała na myśli.
- Znana? Dlaczego nikt mi nie powiedział? - prychnęła, choć planowała wypowiedzieć to żartobliwie, a nie z drwiną, która sama wkradła jej się do głosu. - Odebrałabym gdzieś darmowy koktajl, sławom przecież przysługuje.
Powróciła wzrokiem do żarzącej się końcówki trzymanego w dłoni papierosa. Może powinna się cieszyć, że jej sława dotarła do Mary, ale doceniała fakt wykonywania losowego zadania z obcym jej turianinem, o którym nie wiedziała zbyt wiele, a który też nie miał o niej pojęcia. Opowiadanie o sobie zakładało otwieranie na nowo świeżych ran dotyczących Wraitha i Cerberusa, który znów wcisnął się w jej życie, przewrócił je do góry nogami i udawał, że nic takiego się nie stało. Wrzała na samą myśl o tym, dlatego też zamilkła, darując sobie resztę ironicznych uwag. Otworzyła usta tylko po to, by włożyć do nich papierosa i wciągnąć do wnętrza płuc tytoniowy dym.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

19 kwie 2016, o 15:47

Widząc, jak Hawk odpala papierosa, Salene westchnęła ostentacyjnie i minęła część skrzyń, by usiąść na siedzeniu pasażera obok Johna i zacząć mruczeć pod nosem coś na temat nieposzanowania cudzej własności, niewłaściwego wychowania i bezczelności najemników. W przeciwieństwie do Mary, asari nie miała pojęcia kim jest czerwonowłosa i jedyne, co wiedziała, to że kobieta nawet nie spytała czy może i czy przypadkiem niebieskoskóra tego nie lubi. A nie lubiła.
- Nie, Aria - odparła, a z jej twarzy nie znikał beztroski uśmiech. Nie wyglądała, jakby miała zaraz kazać Johnowi zmienić kurs i polecieć odebrać nagrodę, choć pewnie mogłaby za nią wyżywić sierociniec przez kilka długich miesięcy, jak nie więcej. Może nawet wystarczyłoby, żeby część dzieciaków odesłać z Omegi, znaleźć im lepsze życie. Ale Mary nie była taka, choć właściwie do końca nie wiedzieli jaka była naprawdę. Poznali ją w chłopięcych ubraniach, teraz siedziała w pancerzu, a w jej pokoju na dole leżała błękitna sukienka z delikatnego materiału. Właściwie poza tym, że opiekowała się tymi dziećmi, to nie wiedzieli nic.
Zerknęła na Vexa, ale nie powiedziała nic więcej, skoro sama Hawk nie zamierzała tematu rozwijać. Wzruszyła tylko bezradnie ramionami, jakby chciała tym przekazać co poradzisz, to nie moja sprawa i spojrzała znów przez ramię, sprawdzając jak pilotowi idzie przebijanie się przez Omegę.
- Obiecałam wam przecież drinka - zaśmiała się. - Albo co mi tam, możemy całą noc pić na mój koszt, załatwię nawet prywatną lożę w Zaświatach, żebyś mogła siedzieć spokojnie. Może tam nie stopię baru.
Z tego co mówiła, wynikało, że zamierzała dotrzymać słowa, choć najpierw trzeba było zająć się zdobytym bagażem. John zrobił kilka kółek i teraz powoli zlatywał w dół - opuścił już rejony Hordy i kierował się bezpośrednio do jednego z wejść do sierocińca. Wiązało się to z trudnym manewrowaniem między budynkami, ale gdyby dotarcie tam było łatwe, to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Albo nie wyglądałoby wcale.
Pierwsze, co Vex zauważył, to że omni-klucz na pewno do vorcha nie należał. Znając życie domyślał się prawidłowo, trup zdobył go tak, jak przed chwilą zrobił to Viyo. Najświeższa przychodząca wiadomość bez kontekstu nie powiedziała mu nic, choć była bardzo konkretna.
1. Strefa dla vipów, loża nr 3
2. Strefa dla vipów, loża nr 8
3. Kuchnia, mniejszy schowek
4. Tylne wyjście, szyb wentylacyjny
19:40
Cała reszta wiadomości pozwoliła domyślić się tego, że poprzednim właścicielem urządzenia był człowiek z zamiłowaniem do zdjęć półnagich asari, które znajdowały się w większości otrzymanych i wysłanych wiadomości. Niektóre zawierały fotografie Arii, bądź jej nieudolnych kopii w sytuacjach, na których publikację sama asari nigdy by się nie zgodziła. Rozmowy tekstowe były zdawkowe i ograniczały się do umawiania się na spotkania, tutaj, na Omedze, choć jedna z nich urwana była w połowie i wszystkie kolejne stały się już grafomańskimi próbami porozumiewania się vorcha ze swoją grupą najemniczą.
- Wysadzimy was gdzieś po drodze i możemy się spotkać za godzinę przy wejściu do Zaświatów, co wy na to? - Mary wciąż uśmiechała się, niezmiennie dumna z akcji zakończonej powodzeniem.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

19 kwie 2016, o 18:04

Wyświetl wiadomość pozafabularną Krótka wymiana zdań między pannami z ich heroicznej grupy powiedziała mu więcej niż sama odpowiedź Hawk. Zera w nagrodzie oznaczały, że czerwonowłosa była poszukiwana, a sugestia ich większej ilości oznaczała, że była poszukiwana bardzo. Jeżeli dodać do tego fakt, że najwyraźniej Aria znała ją osobiście na tyle, by móc wspomnieć o tym Mary, a otrzymywało się całkiem wyrazisty wynik. Wciąż niepełny, ale jednak wyrazisty.
- Jeżeli jesteś tak sławna jak Mary sugeruje, to może zastanów się nad reklamowaniem jakiegoś sklepu - rzucił, śledząc obie kobiety znad omni-klucza. Żadna nie okazała się być skłonna do zwierzeń i kontynuowania tematu. - "Nazywam się Hawk, a to mój ulubiony sklep zoologiczny w całej galaktyce".
Jednak kimkolwiek by nie była, nie miał powodów by teraz nagle w cudowny sposób przestać jej ufać. Przelewali razem krew i walczyli ramię w ramię - a to dla niego było ważniejsze niż facjata na liście gończym i zera w nagrodzie. W dodatku kobieta nawet słowem nie wspomniała o pragnieniu otrzymania zapłaty za pomoc Mary, co już samo w sobie stawiało ją ponad dziewięćdziesięcioma-pięcioma procentami społeczeństwa Omegi. Przyglądał się jej otwarcie przez kilkanaście kolejnych sekund, po czym przeniósł wzrok z powrotem na zdobyczne omni-narzędzie.
- Drinki to dobry pomysł. A jeżeli faktycznie załatwisz nam miejscówkę w Zaświatach, to jeszcze lepszy - odparł, przesuwając spojrzeniem po kolejnych wiadomościach na wyświetlaczu. Gdy dojechał do kolekcji zdjęć niebieskoskórych mieszkanek Omegi, przekrzywił głowę z nowym zainteresowaniem i czysto praktyczną ciekawością. Naturalnie.
Może jednak nie cały dysk z omni-klucza pójdzie do kasacji.
- Możecie wyrzucić mnie w dokach albo gdzieś w okolicy. Mi pasuje - rzucił na ostatni komentarz blondynki. - I tak muszę naprawić pancerz.
Omni-klucz zawierał najwyraźniej dane o lokalizacji... czegoś. Może poprzedni właściciel był przemytnikiem i poza dobrym gustem do płci żeńskiej cechował się również upodobaniem do handlowania podejrzanymi przesyłkami? Jednak brak dokładniejszych informacji uniemożliwiał namierzenie pakunków. Nie żeby przeszło mu to przez głowę, ale wiadomość upchnął wraz z innymi, odsuwając format omni na później. Może zostawi to Etsy; kto jak kto, ale SI przeprowadzi najlepszy detoks urządzenia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

19 kwie 2016, o 18:25

Aria. Będzie musiała zapytać Mary co dokładnie opowiedziała jej asari, bo sama Hawkins nie była pewna tego, co o niej tamta wiedziała. Pewnie też ogólniki - na ogół T'Loak nie wyrażała ani ciekawości, ani chęci poznania Jean i jej historii nieco bliżej. Sama Hawk też respektowała jej prywatność i starała się nie marnować czasu ich obojga, stąd ich znajomość miała charakter czysto biznesowy. Ot, jedna potrzebowała przysługi lub miała cenne informacje, które mogła na coś zamienić. Choć istniała spora szansa na to, że nawet gdyby nie Aria, to oficer Cerberusa z Błotniakiem tak czy siak znalazłby dojście do Hawkins i broń by mu zabrała (nawet z elementem zaskoczenia w jej głowie nie miał z nią większych szans), to wciąż czuła w sobie wdzięczność do asari. Nie musiała nic jej mówić - mogła wręcz Cerberusowi ją wydać, w końcu po to byli na Omedze, plątając się po jej podwórku. Ale nic takiego nie zrobiła. Ciężko było jej się dziwić - kto by pałał do nich sympatią?
Parsknęła śmiechem słysząc uwagę o reklamowaniu sklepu. Zdecydowanie by się w tym odnalazła - już szczególnie w zoologicznych. Z pewnością.
- Chyba mam więcej wrogów niż fanów, właściciel miałby problemy - odrzuciła swobodnie, robiąc śmiałe, ale w jej głowie pewne założenie. Nie spotkała się ze zbyt wieloma osobami, którym podobałaby się jako osoba. Co najwyżej mogli czuć respekt do jej "osiągnięć" i efektownego stoczenia się na samo dno, ale nic poza tym.
Ignorując kompletnie zachowanie oburzonej asari, pozwoliła, by popiół z papierosa opadł na metalową podłogę promu, która drżała gdy ten poruszał się szybko, mknąc między budynkami. Fakt faktem, Selene ją irytowała swoim niesamowicie długim kijem w dupsku i brakiem wdzięczności, ale z drugiej strony sama jej nie chciała od Mary. Przez chwilę próbowała uzasadnić swoją niechęć do niebieskiej, z braku argumentów dała sobie jednak spokój chwilę później.
Kiwnęła głową, co miało być potwierdzeniem i wyrażeniem chęci wyjścia na obiecane drinki. Nie zauważyła długiego spojrzenia Viyo wcześniej - patrzyła się tylko w ścianę naprzeciw na poziomie swoich oczu, zastanawiając nad tym, jak to rozegrać w czasie.
- Mnie też możecie zostawić w dokach, muszę się rozebrać - podczepiła się pod sugestię Viyo, nie chcąc wparować do klubu na względny relaks w pancerzu. Po ostatnim wypadzie do baru wprawdzie mogłaby się czegoś nauczyć i tym razem nie brać ze sobą tylko generatora tarcz i Błotniaka, ale jakoś nie wpadło jej to do głowy.
Gdy tylko dolatywali, wstała, biorąc hełm do ręki. Z czystej uprzejmości i dobrego zejścia się w czasie z wylądowaniem niedopałek papierosa wyrzuciła na ziemię już po wyjściu z transportera. Skierowała się do Wraitha jeśli nic ich w trakcie lotu nie zabiło, ku ich wspólnemu szczęściu.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

20 kwie 2016, o 18:07

- Nie ma sprawy - z twarzy Mary nie schodził uśmiech, choć teraz przez radość zaczynało przebijać się jej zmęczenie. W końcu nie codziennie organizuje się kradzież zawartości kontenera Krwawej Hordy, prawda? W sumie tego nie wiedzieli, równie dobrze mogła zajmować się tego typu rozrywkami w każdej wolnej chwili. - Dziś może być dużo ludzi, bo jest jakaś większa impreza, chyba przyleciały tancerki z Illium czy coś takiego, ale z lożą nie powinno być problemu.
John zleciał promem w stronę dużego parkingu w mniej uczęszczanej części Omegi, ale wciąż wystarczająco blisko postoju taksówek by nie mieli problemów z dotarciem do doków, i posadził go miękko na ziemi. W okolicy nie było widać żadnych czerwonych pancerzy, choć cała Horda teraz zapewne szukała Mary i jej niespodziewanego towarzystwa. Hawk i Vex mogli się jednak czuć bezpiecznie, bo poza tymi, których zabili w kontenerze i których z niego zrzucili, nikt nie widział ich twarzy. No, może jeszcze ten kroganin, któremu pozwolili uciec z Out Pubu, choć ten raczej nie wyglądał na kogoś, kto potrafiłby na tyle obrazowo opisać czerwonowłosą i turianina, by narobić im kłopotów. Wyglądało więc na to, że będą mogli spokojnie rozluźnić się w klubie, nie przejmując się dotychczasowymi problemami.
Mary oderwała się od grzebania w skrzyni, którą w międzyczasie odblokowała i w której zaczęła przerzucać srebrne pakunki z liofilizowanymi posiłkami, by wyjrzeć przez szybę i wstać. Uderzyła w panel przy bocznych drzwiach, otwierając je.
- Uścisnęłabym was, ale Hawk nie wygląda jak ktoś, kto lubi się przytulać, a przytulać samego Vexa to by było trochę nie fair - zaśmiała się, splatając ręce za plecami. Gdyby nie pancerz, wyglądałaby uroczo i całkowicie niewinnie. - Możemy się wstępnie umówić za godzinę przed wejściem, tak jak mówiłam. Będę na was czekać, żebyście nie musieli mnie później szukać. Ewentualnie jakby mnie nie było, to możecie wejść do środka, ja was raczej zauważę, bo tę czerwoną głowę łatwo wypatrzeć w tłumie.
Pozwoliła im wyjść, posyłając im ostatni promienny uśmiech i zamknęła drzwi. Przez okno promu zobaczyli ją jeszcze tylko machającą radośnie i John zabrał stamtąd całą ich trójkę, razem z ładunkiem, zostawiając ich póki co samych. Mieli godzinę czasu na doprowadzenie się do porządku po tej nieplanowanej akcji i dotarcie do Zaświatów. W sumie czekał ich miły wieczór, prawda?

Wróć do „Dystrykt Kima”