8 maja 2014, o 21:13
Słysząc słowa Fen, Cathe uśmiechnęła się szeroko i podeszła do jednej z półek. Ściągnąwszy pancerne rękawice, które zatknęła za pas, dziewczyna zaczęła przeglądać zbiory najemniczki. Fantastyka, kryminały... a to co? mruknęła do siebie, wyciągając jeden z tomików wierszy. Ostrożnie położywszy go na dłoni, Cathe przebiegła opuszkami palców po okładce, ścierając cienką warstewkę kurzu. Choć tytuł nic jej nie mówił, wcale jej to nie speszyło. Delikatnie przewracając strony, szybko przebiegała oczyma po kolejnych wersach niektórych wierszy. Nigdy nie interesowała się specjalnie poezją, więc i tym razem wątpiła by coś ją zainteresowała. Westchnąwszy lekko, zamknęła książeczkę i wsunęła ją na poprzednie miejsce. Skoro Fen jej pozwoliła, to chyba mogła sobie coś pożyczyć i poczytać? Pokręciwszy lekko głową by poprawić włosy, zaczęła przypatrywać się grzbietom książek, na których wypisano tytuły. Znam... znam... przeczytam wymawiała bezgłośnie. Nigdy nie kryła się ze swoim zainteresowaniem beletrystyką, a w szczególności jej najbardziej nierealną dziedziną. Dawno jednak wyrosła z pięknych bajeczek o elfich księżniczkach i rycerzach na białym koniu, choć i je z przyjemnością czytywała. Ostatnio jednak coraz bardziej zagłębiała się w mroczne, realistyczne światy kreowane przez pisarzy na przestrzeni ostatnich dwustu lat. Saga Pieśni Lodu i Ognia, Czarna Kompania, a nawet Wiedźmin, którego zbiorczy egzemplarz podwinęła kiedyś z ziemskiej biblioteki i trzymała w torbie stanowiły dla jej umysłu równie mocny narkotyk, jak papierosy czy alkohol. Odsunąwszy się w końcu od półki, ściągnęła z siebie niewygodny pancerz i płaszcz. Poskładawszy je, schludnie ułożyła obok swojej torby i wyciągnęła swoją książkę. Mocno poklejona taśmą, z wyraźnymi śladami prowizorycznych napraw, stanowiła jej mały skarb. Prawdziwa książka z pseudo-papieru, w świecie zdominowanym przez ekrany holograficzne. Aż do teraz... nie mogła uwierzyć, jakim cudem Fennena zgromadziła tyle tomów. Jest trochę podobna do Rose... przemknęło jej przez głowę Spokojna, trochę małomówna i cały czas czymś zajęta. Ale lubi fantastykę. na tę myśl się uśmiechnęła, szukając strony, na której ostatnio skończyła Powinnyśmy się wszystkie jakoś dogadać, choć faktycznie będzie kapkę ciasno. Zagłębiwszy się w lekturze, nie zwracała zbytnio uwagi na otoczenie, do momentu gdy poczuła przyjemny zapach, dobywający się z niewielkiej kuchni. Zamknąwszy książkę, spojrzała w stronę łazienki, gdzie siedziała teraz Fen. Położywszy się na plecach, zaczęła czekać cierpliwie, bawiąc się zamkiem od grubej bluzy, którą nosiła pod zbroją. Po chwili jednak znudziła się tym i podniósłszy się, podeszła do torby z której wyciągnęła prawie nowe, może raz założone ubranie. Cienka, ale nie przeźroczysta tunika w jasnym, piaskowym odcieniu, brązowa kamizelka z przyjemnego materiału, szeroki ozdobny pas i czarne, niezbyt obcisłe spodnie pod kolor. Do tego dwie, długie rękawiczki i niewielki holo-zegarek w zielonym kolorze. Dorzuciwszy do sterty parę bardziej osobistych szpargałów, stanęła obok łazienki, niecierpliwie przegryzając dolną wargę. Gdy po chwili pani opiekun, wyszła ze środka i skierowała się ku kuchni, rudowłosa wśliznęła się do środka, zamykając za sobą drzwi.
W czasie gdy Cathe zajmowała się sobą w łazience, Rose powoli kończyła obiad. Lekko krytycznym spojrzeniem omiotła swoje stanowisko pracy i spokojnymi, precyzyjnymi ruchami zaczęła je sprzątać. Nie należała nigdy do szczególnych pedantów, jednak nie lubiła pozostawiać po sobie bałaganu. Jednocześnie jednak jej myśli były zupełnie oderwane od tego, co akurat robiła. Płynąc wraz z spokojną, muskającą jedynie uszy i trochę melancholijną dla niej muzyką, zastanawiała się nad tym co je tu sprowadziło. Ostatni rok wydawał się jej jednym szaleństwem, pogrążających każdą z nich coraz bardziej. Czuła się, jakby traciła resztki człowieczeństwa dla czego? Pieniędzy? Ucieczki? Nie wiedziała już i chyba wolała się nad tym nie zastanawiać. Zerkając w stronę sporego ekranu, na którym wyświetlały się wiadomości, kobieta odgarnęła włosy z czoła i oparła się o ścianę. Boże... dlaczego nie mogłyśmy jak każdy zaciągnąć się do Przymierza? Nie znając odpowiedzi, potarła brwi i na moment przymknęła oczy. Połowę swojego życia dokładnie planowała każdy kolejny krok... a teraz czuła się bezradna. Czy wystarczył rok szkolenia, by oduczyć ją samodzielnego myślenia? Westchnąwszy, podeszła do garnków i wyłączyła gaz. Szybko odnalazłszy talerze i sztućce, ustawiła je na stole w kuchni. Po chwili namysłu, nałożyła na każdy talerz sporą porcję ryżu i duszonych warzyw wraz z mięsem, a sos po prostu położyła w garnku, na ceratce z dosyć sporą łyżką. Wytarłszy ręce, zeszła do salonu i ściągnęła z siebie resztę pancerza. Przeciągnąwszy się lekko, powiedziała spokojnie Gotowe, po czym wróciła do kuchni.
W tym momencie z łazienki wyszła Catche, przebrana w rzeczy które wniosła do środka. Nadal wycierając wilgotne włosy w niewielki, blado-pomarańczowy ręcznik, podeszła do swojej torby i ułożyła obok niej zwitek swoich ubrań, a rozejrzawszy się niepewnie wokół, otworzyła ją i wpakowała do środka swoją zużytą lekko bieliznę by po chwili pospiesznie ją zamknąć. Zawinąwszy włosy w ręcznik, rozejrzała się wokół. Tak o wiele lepiej...skonkludowała, przeciągnąwszy się po chwili. Brakowało jej porządnej kąpieli i możliwości ściągnięcia z siebie tej przeklętej zbroi. Boże... jak dobrze. mruknęła, ciesząc się swobodą ruchów i dotykiem delikatniejszych tkanin, na lekko wilgotnym ciele. Tak dobrze nie czuła się od dawna, nawet jeśli miało to potrwać tylko chwilkę. Wtem gdy jej nozdrza podrażnił smakowity zapach, skrzywiła się lekko słysząc burczenie w brzuchu. Zerknąwszy jeszcze na wiadomości, akurat w momencie gdy mówiono o Archaniele, ruszyła do kuchni. Idąc podeszła jeszcze tylko do Fen i powiedziała cicho i przyjaźnie:
-Jedzenie chyba już gotowe... jeśli nie chcesz zjeść z nami, mogę Ci przynieść twoja porcję.
Po czym weszła do niewielkiego pomieszczenia i zajęła swoje miejsce, by po chwili nałożyć sobie porcję sosu i zabrać się za jedzenie, poczekawszy chwilę na towarzyszki. Jeśli Fen się nie pojawiła, to przyniosła jej porcje, zgodnie z obietnicą.