Kolonia ludzka jest jednym z najważniejszych, a przy tym najbardziej rozpowszechnionym, punktem na całej planecie. Codziennie trafia tu wiele osób różnych ras. Dzięki idealnemu położeniu, jest zaopatrzona w dostawy słodkiej wody, a klimatem przypomina nieco nizinną, środkową Europę.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Lądowisko i prywatne hangary

24 kwie 2013, o 20:06

X329

Można chyba powiedzieć, że większość planów Geth'a, była wykonywana w kodzie dwójkowym. 0; porażka i 1; sukces. Dziwne to trochę było, ale być może w jakiś sposób logiczne. Mając więc sporo czasu w ukryciu, bo dziesięć sekund, robot przebiegł się przez lądowisko i akurat zdążył się ukryć, nim został zauważony. Jego kryjówka nie była idealna do obserwacji, ale miał z tamtego miejsca widok na młodzieńca, który podszedł do czekających na niego ludzi.
- Witam ponownie, panie Payton. Zostajemy jeszcze, czy odlatujemy? - zapytał jeden z dwójki czekających ludzi, który był bardziej umięśniony od drugiego i inaczej ubrany w przeciwieństwie do robotnika po jego lewej.
- Nic tu po nas. Proszę grzać silniki kapitanie. - odezwał się nowo przybyły, który tak właściwie niczym się nie wyróżniał na tle swojej rasy. Ot luźny strój, który mógł się nadawać praktycznie do wszystkiego, od napraw po spacer na mieście.
Bycie maszyną jednak miało swoje plusy, jak choćby możliwość szybkiego podejmowania decyzji. X zdał sobie sprawę z tego, że Rebel Scum opuści planetę już za kilka chwil, co w połączeniu z szybką obserwacją otoczenia, dawało mu możliwość. Kamuflaż naładował się ponownie, a rampa od statku była opuszczona i można było szybko po niej wbiec, zanim jeszcze tamci wejdą na pokład.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Phoenix

Wolny czas kobieta(Wyświetl wiadomość pozafabularną) postanowiła spędzić na pracy, majstrując przy kodach programu hakującego. W zasadzie, po upływającym szybko czasie, udało jej się zmodyfikować go do zadowalającego stopnia. Żeby jednak przekonać się o jego skuteczności na tamtym skołowaciałym statku, trzeba będzie testować go właśnie tam. Nie mniej końcowy efekt pracy, wydawał się zadowalający, co mogło wprawiać w dobry nastrój.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
X329
Awatar użytkownika
Posty: 54
Rejestracja: 18 lip 2012, o 20:48
Miano: X329
Klasa: Szpieg
Rasa: Geth
Zawód: Zwiadowca
Postać główna: Core
Kredyty: 32.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

11 maja 2013, o 17:32

Obserwacja samego statku, okazała się dobrym pomysłem. Lecz teraz kiedy statek zaczynał szykować się do odlotu, X był zmuszony na przyśpieszone kalkulację dostępnych możliwości, a te niestety skurczyły się znacznie przez jego spacer dookoła lądowiska, by ominąć zagrożenie i nie zostać wykrytym. Czas się kurczył. Szybki skan jeszcze rampy na statek, geth próbował wybrać taki moment na cichy sprint, żeby mógł uruchomić kamuflaż taktyczny jak najpóźniej. W tej platformie sama niewidzialność, była dobrze rozwinięta, co pomagało w wielu sytuacjach. Gdy tylko nadeszła odpowiednia chwila X ruszył szybko do wnętrza Rebel Scuma. Gdy znalazł się na rampie, najpierw rozejrzał się czy nie ma tu nikogo więcej a następnie próbował szybko zlokalizować jakąś kryjówkę.
Bonusy: 10% bonus do tarcz
ObrazekObrazek
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

14 maja 2013, o 09:05

Czas pracy wydawal sie zadowalający i zmodyfikowany kod powinien wytrzymać. Aczkolwiek nie wiadomo, czy znowu czegoś nie zepsuje. Miała tylko nadzieję, że nie, bo zwyczajnie nie chciala powtórki z rozrywki. Wreszcie wstała z wyrka, przeciagneła się i dopiero teraz odczuła ubytki związane z brakiem dożywienia. Pochód, a teraz to... Chyba ostatnio żyła w zbyt wielkim stresie, żeby sprawdzić, czy cokolwiek je. A burczenie w brzuchu dodalo sie do jej sygnałów życiowych.
Moze nie będzie sie drzeć przez caly korytarz, tylko pomyszkuje...
ObrazekObrazek Themes: 1 2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

31 maja 2013, o 21:27

X329

Geth schował się pod swoją peleryną niewidką i niespostrzeżenie wślizgnął się na pokład transportowca. W zasadzie trudno się było zorientować, jakie z pomieszczeń może nadać się na kryjówkę, dlatego X wybrał maszynownię. Może robot nie dostrzegał zależności, ale chyba większość mieszkańców galaktyki uśmiechnęłaby się na wieść o takiej decyzji. Idąc korytarzem jego kamuflaż się rozpłynął, ale na szczęście nikogo nie napotkał na swojej drodze, więc nie było jakiegoś realnego zagrożenia i wciąż pozostawał niewykryty. Sama maszynownia natomiast wydawała się w zasadzie podobna do innych jednostek tej klasy, pomimo ekstrawaganckiego wyglądu zewnętrznego. Silniki, generator efektu masy i cała reszta niezbędnych urządzeń, by statek mógł ruszyć się z miejsca.

Phoenix

Nie chcąc odrywać kapitana od jego zajęć, Matea postanowiła znaleźć coś do jedzenia, kierując się głodem, węchem i wszystkimi innymi zmysłami, byleby dojść do kuchni i napełnić swój żołądek. Gdzieś za rogiem jednak, jakby po przeciwnej stronie statku, słychać było pośpieszne kroki. Kobieta zwróciła na to uwagę chyba dlatego, bo ogólnie rzecz ujmując, panował na statku spokój i żywego ducha tutaj nie było. Po chwili było słychać więcej tych kroków i na korytarzu pojawili się Fleming ze swoim załogantem, oraz organizator całej imprezy.
- Jak znajdziemy się w systemie, podam dokładniejsze współrzędne - odezwał się do kapitana Payton i spojrzał po chwili na Stark - Opuszczamy port. Za godzinę od startu, będziemy na miejscu.
W zasadzie mówiąc ostatnie słowa, zostawił pilota, który ruszył do kokpitu i podszedł do Mattie.
- Nikt więcej się nie zgłosił. Był jeden, który by się nadał do zadań siłowych, ale ostatecznie było z nim coś nie tak i odrzuciłem ofertę faceta. - nie trudno się chyba było domyślić, o kogo chodziło chłopakowi. Najpewniej o tego dziwnego typa z baru.

Można było poczuć, jak powoli uruchamiają się silniki i generator efektu masy przechodzi z trybu jałowej pracy, na wyższe obroty. Rebel Scum opuszczał Horyzont.
X329
Awatar użytkownika
Posty: 54
Rejestracja: 18 lip 2012, o 20:48
Miano: X329
Klasa: Szpieg
Rasa: Geth
Zawód: Zwiadowca
Postać główna: Core
Kredyty: 32.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

10 cze 2013, o 20:17

Cicho i niezauważenie. Niczym duch przeniknąć w skazane miejsce i ulotnić się nim ktokolwiek pomyśli, że coś może być nie tak. Taki przeważnie był podstawowy plan działania X329. Po tym jak niezauważenie wśliznął się na pokład Rebel Scuma wystarczało teraz znaleźć sobie ciche ustronne miejsce i czekać aż statek sam zaprowadzi go do Pandory. Takie ciche i ustronne miejsce znalazło się w maszynowni. Dużo części i przegród dawało parę miejsce do ukrycia, a o to przede wszystkim chodziło. Kiedy już geth znalazł sobie już spokojny kącik, pora sprawdzić zaplecze.
- Infiltracja statku istot organicznych zakończona powodzeniem. Skanowanie częstotliwości - Standardowa procedura jeśli chodzi o statki istot organicznych. Znaleźć sieci bezprzewodowe i spróbować delikatnie wpiąć się do systemu, kontrolując część podsystemów i dbając o to, żeby nikt nie zakłócał jego podróży. Dodatkowo, przydało by się widzieć gdzie są i kiedy będą na miejscu. Jeśli jednak geth napotka na jakieś problemy podczas podpinania się do sieci statku wycofa się natychmiast by nie zostać wykrytym.
Bonusy: 10% bonus do tarcz
ObrazekObrazek
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

16 cze 2013, o 12:57

Wzruszyła ramionami na tą rewelację. No cóż, mówiło się trudno, najwyraźniej młody będzie jej robił za tarczę, kiedy ona będzie testować program. Podejrzewała też, że kapitan jak się dowie, to wpadnie w panikę i trzeba będzie innych środków do uspokojenia. Osobiscie wolala to załatwić pokojowo. Nie miala pojecia, czy młody miał umiejetności pilotażu.
- No cóż - skwitowała to ze spokojem. - Wolałabym uniknąć niepotrzebnych trupów, więc postaraj się być delikatny. W ogóle, po co chcesz tam lecieć?
No własnie, po co chciał tam wracać? Po tym wszystkim, co się tam działo? Ona może oporów nie miała, no dobrze, może lekkie, ale on? On powinien zwiewać i nie wracać do tematu. Niby dzieki niemu miała tą możliwość, ale... Nie, nie powinna tyle myśleć na ten temat. Sam fakt tego, co sie tam dzialo już mogło wzbudzić jej ciekawość.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Themes: 1 2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

20 cze 2013, o 17:02

X329
Awatar użytkownika
Posty: 54
Rejestracja: 18 lip 2012, o 20:48
Miano: X329
Klasa: Szpieg
Rasa: Geth
Zawód: Zwiadowca
Postać główna: Core
Kredyty: 32.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

14 lis 2013, o 11:00

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Gdy tylko Rebel Scum wylądował, geth nie tracąc czasu chciał jak najszybciej wydostać się z tego statku. Dzięki kamuflażu taktycznemu nie było to takie trudne. Szybkość i zwinność z jaką poruszał się syntetyk tylko ułatwiała sprawę. Cała ta zabawa w kotka i myszkę z hakerką, nie można powiedzieć że go męczyła, ale utrudniała bezpieczny powrót.
Z jednej strony geth wykonał misję. Nie dopuścił by ewentualna broń weszła w niepowołane ręce. Lecz z drugiej strony nie zdobył informacji o tym co takiego stało się na Pandorze.
Kiedy X wydostał się z lądowisk, skierował się do miejsca gdzie zostawił swój myśliwiec kilkanaście godzin wcześniej. Wystarczało wejść do dżungli, by zniknąć zupełnie istotą organicznym z widoku.
Potem tylko radary Horyzontu wychwyciły szybko oddalający się obiekt. Kto to był i dla czego, nigdy się nie dowiedzą.

<z/t>
Bonusy: 10% bonus do tarcz
ObrazekObrazek
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: Lądowisko i prywatne hangary

10 kwie 2015, o 21:58

z -> http://cytadela.eu/viewtopic.php?f=29&t ... 773#p28773

Musiała przysnąć w trakcie podróży, bo czas zleciał jak za dotknięciem magicznej różdżki, a Emma wyszła z transportowca z bardzo zaspaną minął. Niestety w maszynie na stateczku skończyła się kawa i kobieta wciąż wyglądała, jakby miała zaraz zasnąć na stojąco. Znów obciążona swoja torbą, rozglądała się po doku. Nigdy wcześniej nie była na tej planecie i już w powietrzu poczuła różnicę. Przyzwyczajona do takich miejsca jak Cytadela czy Omega miała wrażenie, że ktoś podał jej tlen. Od razu się ożywiła i skierowała się w stronę centrum kolini. Po drodze zapaliła papierosa. Miała sporo do zrobienia, a jeszcze musiała czekać na Konrada, który musiał zostawić ją na Ilium by wziąć udział w jakimś tam spotkaniu. Westchnęła cicho i zaczęła oddalać się od lądowiska.

[zt]
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

28 lip 2022, o 14:40

https://i.imgur.com/068zeQA.png[/imgw]
Soldiers of Misfortune
Mistrz Gry: Lucky
Gracze: Viktor Karajev


-Jak to jest być żołnierzem Przymierza?
-Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzkość.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Dwa tygodnie szkolenia w Fort Kestrel minęły jak zawsze szybko i boleśnie. Wpajane nowe sposoby walki w zmiennym terenie bojowym też nie były najłatwiejsze. Nie mówiąc już o powtórce z prawa i działań w terenach cywilnych. Oczywiście wszystko zakończone szybkim przydziałem do jednej z wolnych grup bojowych rozrzuconych po całej galaktyce. Na jego dokumentach znajdowała się kolonia o nazwie “Horyzont”.

Statek transportowy typu Kodiak delikatnie osiadł na lądowisku. Już z powietrza Viktor mógł dostrzec ogromne połacie terenu pokryte polami. Wychowany na Ukraińskiej ziemi mężczyzna wiedział, że zbliża się okres żniw i będą to dość pracowite dni dla farmerów.
Za to już okolice centrali kolonii wyglądało już inaczej. Zabetonowane centrum z niewielką ilością zieleni. Większość budynków była zbudowana z prefabrykatów jeszcze z czasów powstawania tego miejsca, ale za to Centrala była już nowoczesnym budynkiem wykonanym już na miejscu.
Gdy opuszczał pokład dostrzegł kątem oka żołnierza w standardowym uniformie Przymierza, który trzymał w rękach datapad. Nie wyglądał na więcej niż 40 lat, ale wąs dodawał mu pewnego rodzaju dostojności.
- Chorąży Karajev jak zgaduje? - Miał ciepły głos z delikatną nutką niemieckiego akcentu. Wysunął do mężczyzny rękę w gestu powitania. - Major Bertold Shulz. Przejdźmy się do mojego gabinetu, a po drodze opowiem Panu o Koloni.
Wskazał dłonią w stronę jednej z wież centrali. Po drodze mijali kontenery gotowe do transport oraz duże ilości dokerów. To co zaskakiwało był widok dużej ilości obcych w służbach Przymierza. To zainteresowanie zwróciło uwagę Majora.
- Horyzont jest specyficzną placówką. Góra daje zezwolenia na pracę obcych w naszych szeregach. Mamy też tutaj największą bazę oddziałów z lini F. Asari, Turianie, Kilku Quarian. Większośc z nich to Batarianie, którzy ucielki z hegemoni w poszukiwaniu lepszego życia. Nie zdziw się więc jak zobaczysz jakiegoś w naszych pancerzach albo pracujących w terenie jako farmerzy. - Mężczyzna lekko się uśmiechnął. - Jak nie chcą nas zabijać to są z nich całkiem nieźli pracownicy.
Kiedy przechadzali się przez wielkie atrium wskazał dłonią w stronę wind zabierających pracowników do bliźniaczej wiedzy.
- Tam znajdzie pan dział administracji cywilnej. Po Briefingu możecie się tam udać spotkać ze swoją siostrą. - Westchnął. - Od rana mnie atakuje mejlami związku z twoim przeniesieniem.

Kilka minut potem, czyli po przetrwaniu ścisku w windzie i przebiciu się przez korytarz, dotarli w końcu do gabinetu. Wyglądał dość nietypowo. Miał bardziej rustykalny styl, kilak wypchanych lokalnych zwierząt, a nawet wiszącą na ścianie starą strzelbę.
- Moja rodzina wywodzi się z niemiec, ale emigrowali do Stanów gdzie mój przodek został szeryfem. I tak krąży ta pamiątka.
Wskazał mężczyźnie miejsce przed biurkiem.
- Coś do picia? Jedzenia? Opowiadaj jak udało ci się szkolenie i podróż. Nie ma co od razu siadać do briefingu po takiej orce.
Zaśmiał się rubasznie. Po chwili jednak się zreflektował i poprawił wąsa przejechaniem dłonią. Czuć było, że ten major raczej dawno nie widział już pola bitwy, a jedynie pola uprawne.
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

28 lip 2022, o 20:50

Aż wreszcie, tak jak sobie to obiecywał, Viktor Karajev odpoczął...
... przez tydzień. Poszedł jednak sam z sobą na kompromis, nie siedząc na wakacjach, jednakowoż nie pojechał na kolejną misję. Nie bojową w każdym razie. Spełnił tym samym inną obietnicę, jaką złożył sam sobie. Jeszcze podczas turnieju w Elysium odnotował potrzebę dalszych szkoleń, a teraz, wreszcie przekuwał słowa w czyny.

Takież podsumowanie, poczucie odhaczenia, odwalenia dobrej roboty towarzyszyły Viktorowi na pokładzie Kodiaka. Dwa bite tygodnie szkolenia specjalizacyjnego w Forcie Kestrel wciąż dawały się odczuć w jego organizmie przyjemnym zmęczeniem, napełniającym go satysfakcją. Oczywiście życie to nie film, a chorąży lwią część czasu spędził nie tyle z bronią w ręku, co na wielogodzinnych wykładach, semianariach zakończonych egzaminami pisemnymi. Dobrze, że te ostatnie miały formę eseju. Jeśli Viktor czegoś nie znosił, to testów, a szczególną nienawiścią darzył testy wielokrotnego wyboru. Z wzajemnością, jak pokazywały dawne osiągnięcia.

To było jednak melodią przeszłości. Przed nim roztaczały się nowe horyzonty. Dosłownie właściwie, bowiem prócz malowniczych pól gdzie bursztynowy świerzop i gryka jak śnieg biała wkrótce miały zostać zebrane przez żniwiarki, sama kolonia nosiła poetycką nazwę Horyzont.
Kodiak osiadł na lądowisku w charakterystyczny dla siebie sposób, odrywając myśli Karajeva od powracającego motywu dozbrojenia lądowników i uczynienia ich pojazdu wsparcia ogniowego. Żołnierz wysiadł, poprawiając przeciwsłoneczne okulary, zaraz łowiąc komitet powitalny w postaci oficera prowadzącego.
- Na rozkaz- odparł na wezwanie, salutując krótko, po czym uścisnął dłoń majora.
Przytaknął krótko na propozycję przejścia do gabinetu. Ścieżka ku temu dawała okazję rzucenia okiem czy dwojgiem na samą kolonię. Szczególną uwagę zwracała obecność znacznych sił lini F. Pośród kontenerów, skrzyń Viktor ujrzał wielu przedstawicieli cywilizacji obcych. To jednak wzmianka o batarianach szczególnie zaintrygowała chorążego.
- Jak się wam współpracuje z obcymi, majorze? - spytał Karajev, po czym spojrzał na swego rozmówcę znad okularów- Jest pan odważnym człowiekiem. Wielu uważa za dopuszczenie batarian do służby w armii za... kontrowersyjne. Dość rzec, że temat budzi emocje.
Major po części odpowiedział na to pytanie, ale Viktor liczył na rozwinięcie tematu.
Horyzont przyniósł nie jedną, a dwie niespodzianki VIktorowi na dzień dobry. Druga z nich spadła na Karajeva w atrium, a miała naturę dużo bliższą niźli poglądy Przymierza na obcych.
- Swietłana?- rzucił z nutą zaskoczenia, lecz zaraz odchrząknął, ponownie zyskując fason- Zdaje się, że ktoś na górze zapomniał mnie poinformować o tym.
Ostatnio rzadziej kontaktował się z siostrą, co wynikało z jego zawalenia robotą. Zastanawiało go więc mocno, co jego młodsza siostrzyczka robi na Horyzoncie i co ma wspólnego z jego przydziałem... O ile w ogóle ma.
Rozwiązanie tej zagadki jednak miało przyjść później. Teraz znalazł się wreszcie w gabinecie majora. Zasiadł, gdy wskazano mu miejsce, zauważając zmianę formy, jaką Bertold do niego się zwracał.
-Dziękuję, chętnie skorzystam ze stołówki. Wciąż nie przyzwyczaiłem się, że mogę korzystać z mesy oficerskiej.- tu spojrzał na strzelbę- Ładny sprzęt. Strzela pan z niej czasem, majorze? Mam nadzieję, że nie do tutejszych batarian.
Uśmiechnął się lekko, składając okulary i chowając je do kieszeni. Wnet się zorientował, że nie znał człowieka i mógł grubo przestrzelić się ze swoim żartem. Jeśli tak było, najlepszą opcją była taktyczna zmiana tematu.
- Szkolenie jak wiele innych, majorze. Dużo godzin wykładów, trochę praktyki. Zarówno pan jak i ja wiemy, że żołnierz to nie tylko trep co umie równo maszerować i trafić w drzwi od stodoły z karabinu. To ładny obrazek dla mediów. Nie pokazuje się tam jednak żmudnej nauki, przyswajania wiedzy i kształtowania umiejętności oceny sytuacji.
Mówił trochę na około, to prawda. Karajev założył jednak jedno- jeśli major sam przeszedł to samo szkolenie co on, to wiedział jak to wygląda. Jeśli nie, to nie należało rozpowiadać wszerz i wobec czego uczą przyszłych żołnierzy N. Polityka otwartych drzwi miała swoje granice, a przez te otwarte drzwi mogły wyciec tajemnice.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

30 lip 2022, o 16:11

Mężczyzna wstał ze swojego miejsca obracając się w miejscu i ściągając broń ze ściany jakby nigdy nic. Po czym wycelował ją prosto w głowę Karajeva. Ten mógł dostrzec że cała lufa jest zalana cementem albo betonem. Szybko przekręcił broń w rękach tak by kolba była frontem do jego gościa.
- Proszę zobaczyć skoro ci się podoba. Ostrzegam tylko, że ciężka jak cholera.
Uśmiechnął się do swojego gościa czekając, aż ten odbierze broń od niego. Nie wyglądała na jakiś szczyt technologii. Niezbyt skomplikowana dwururka za to z kilka pięknymi złotym wykończeniem. Na metalu wygrawerowany też był dość szeroki krzyż w okręgu.
- Jak widać ciężko by było strzelać do kogokolwiek z takiej broni. Nie mówiąc już o tym, że załatwienie amunicji z tamtego okresu to droga przygoda.
Nie odpowiedział na jego pytanie związane z Batarianami per se. Zrobił to troszkę na około więc trudno było stwierdzić jakie jest jego spojrzenie na tą sytuacje.
- Czasami nawet nie potrafią równo maszerować i trafić w drzwi stodoły. - Rzucił trochę gorzko. - Przez Horyzont przewinęło się dużo żołnierzy. Większość z nich trafia tutaj na przysłowiową emeryturę i ciepłą posadkę na planecie gdzie nic się nie dzieje. Przestępczość jest znikoma, czasami zdarzają się jakieś rajdy piratów na oddalone farmy albo jakaś mała strzelanina bo niestety wszyscy mają tutaj broń.
Oparł się plecami wygodniej o swój skórzany fotel. Wyglądało na to, że ta “emerytura” raczej nie była tutaj tak łatwa jak mogło się wydawać. W końcu sięgnął do interkomu.
- Kochanie przyniosłabyś dwie porcje z mesy oficerskiej? Dziękuje.
Złapał za datapad przeskakując między plikami, aż w końcu uśmiechnął się do siebie. Krókie piknięcie urządzenie oznaczała, że udało mu się dogrzebać do tego czego szukał. Dla Viktora znaczyło to tylko jedno. Czas było omówić jego dossier.
- Przejrzałem twoje akta i muszę powiedzieć, że dawno mi nikt nie zaimponował swoimi dokonaniami. Bohater Cytadeli, do tego zniszczenie Pancernika Batarian wraz zabezpieczeniem assetów. Nie mówiąc już o briefingu z operacji gdzie przy moich dostępach dowiedziałem się tyle co nic. Wszystko zamazane.
Zaśmiał się mężczyzna, ale w jego głosie można było wyczuć szacunek. Jakby nie patrzeć większość jego ostatnich przygód zakończyły się pełnym sukcesem. Czy tego chciał czy nie, był swego rodzaju bohaterem dla bardziej przyziemnych żołnierzy.
- Przy samym awansie góra też pytała pana towarzyszy broni o opinię co do awansu i chciałbym przez nie…
Niestety nie dokończył zdania bo do środka wparowała kobieta gdzieś w podobnym wieku co Bertold. Niewielka kobieta położyła na biurku tacki z jedzeniem dla obu mężczyzn po czym zostawiłą delikatnego całusa na policzku Majora.
- Proszę. Pamiętaj o dzisiejszej kolacji u Meyerów. Wiesz, że nie możemy znowu tego przełożyć
Jej głos był ciepły i przyjemny. Brzmiała dokładnie tak jak rozumiejąca matka. Niestety takiej Viktor nie posiadał.
- Pamiętam. Przyszykujesz mi ubranie cywilne, to zmienię zaraz po pracy od razu do nich pojedziemy.
Uśmiechnał się do kobiety. Ta tylko skinęła głową i opuściłą gabinet.
- Moja żona. Pracuje tutaj jako sekretarka. Powiem ci, że trudno tutaj o dobrą pracę. Albo jesteś farmerem albo robisz rzeczy po farmy. Znalezienie pracy w administracji jest dość ciężkie. - Westchnął kolejny raz. - Ale wracając do twoich towarzyszy…
Kliknął kilka razy w datapad.
- Dobra mam. Notka od Meghan Vasquez. Zdolny, wykonuje rozkazy ale skory do ryzyka. Podobną opinie ma też niejaka Isha D’Veve z którą współpracowałeś. Trochę cymbał, ale jakimś cudem jego idiotyzmy są skuteczne. - Zaśmiał się chwilę zaskoczony, że góra wrzuciła do raportu. - Zobaczmy co tu jeszcze mamy. Jakieś addendum od niejakiego Charlesa Strikera. Dziwne… - kliknął kilka razy po czym wpisał coś na datapadzie. - Nie mam dostępu do tego pliku. A, nie chwila coś jest. - W końcu lekko zaskoczony uśmiechnął się do meżczyzny. - Czyli to musiała być ta tajna operacja. Co tam ten najemnik napisał, wszystko też prawie wymazane. O mam. Potencjalnie warty dalszego szkolenia, ale nie nadaje się do, tutaj informacja wycięta, na ten moment.
Podrapał się po głowie, ale wrócił w końcu wzrokiem do Karajeva czekając na jego podsumowanie.
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

31 lip 2022, o 10:48

Ciężko było wyzbyć się odruchów. Będąc niższym stopniem Viktor zawsze wstrzemięźliwie wyrażał swoje zadowolenie wobec decyzji i słów oficerów, z którymi się nie zgadzał, o ile w ogóle wyrażał. Nie krzyczał, nie awanturował się. Mechanizm wbity podczas szkolenia, czy naturalne predyspozycje do słuchania się wyżej postawionych? PO prostu odruch.
Tak samo jak odruchowo uchylił się, gdy nagle major Bertram uniósł zdjętą ze ściany strzelbę i wycelował ją prosto w niego. Momentalnie przeskoczył na tory analizy sytuacji, poznając okazję, formując myśl, iż dobrze, ze przeciwnik nie wycelował w środek masy, gdzie nie dałby rady się uchylić, uniknąć postrzału. Z tej odległości, bez środków ochrony osobistej padłby trupem na miejscu. Miast tego cel padł na głowę, gdzie Viktor miał niewielką szansę się uchylić. Zszedł nieco na bok, łapiąc lewą ręką za lufę, gotując się do kontry. Broń wydała mu się dziwnie cieżka. Dopiero wtedy, gdy usłyszał słowa majora, zrozumiał co się stało.
Wyprostował się, spoglądając w zalane betonem otwory wylotowe strzelby. Broń, choć niezdatna do strzału wciąż jednak nie miała prawa zostać wycelowana w żywy cel. Kolejny odruch, taki, który każdy ostrzelany żołnierz miał wbity przez swojego instruktora, choćby nie wiem jakie piekło miał przez to przejść. Bertram najwyraźniej dawał kolejny dowód, że ostrzelany nie był.
- Majorze, następnym razem proszę nie celować do mnie z broni, atrapy czy nie- odrzekł spokojnie i uprzejmie. Nie krzyczał na oficera, nie awanturował się- kolejny odruch. Przemilczał też fakt, że być trzy ćwierci od aktywowania omni-ostrza i wbicia przeciwnikowi w brzuch. Ot, kolejny z tuzina odruchów.

Dalej już usiedli w pokoju, bez ekscesów. Karajev był gotów szybko puścić w niepamięć tę niezręczną sytuację, choć gdy Bertram wyciągnął na wierzch jego akta, powróciła pewna myśl- czy major go sprawdzał? Mógł sondować go psychologicznie, badał odruchy i panowanie nad nimi. To wszystko, każde słowo odkąd wymienili uściski dłoni na lądowisku mogło być sprawdzianem i oceną przez dowódcę. Dopiero teraz o tym pomyślał i zirytował się na samego siebie, że tak późno to odkrył. Pytania o poglądy niby przy przypadkowej trasie nad barakami kosmitów sprzymierzonych, reakcje na broń, na koligacje rodzinne...
Był to jeden z powodów dla którego nie zareagował na wspomnienie jego poprzednich misji. Co z resztą miał rzec? Przechwalać się nie chciał. Stwierdzić, że to było łatwe? Żałować poległych? Wiało to tandetą i banałem. Wszystko, co należało powiedzieć było już w raportach. Jeśli czegoś tam nie było, to nie warto było wspominać.
- Dziękuję- odparł uprzejmym tonem do kobiety, która przyniosła im jedzenie. Nie miał zamiaru komentować zbyt spoufalą relację z sekretarką, choć jej słowa wskazywały, że Bertram wiódł z nią również życie prywatne. Karajev zaczął się zastanawiać, czy faktycznie był w bazie wojskowej na Horyzoncie, czy w biurze szeryfa jakiejś zabitej dechami dziury na głębokiej prowincji Alabamy. Nie skomentował też, choć bardzo chciał faktu, iż "szeryf" Bertram przechadzał się po godzinach w cywilnym ubraniu. Chorąży zaczął obawiać się o dyscyplinę i morale pośród żołnierzy tutaj stacjonujących.
Dłuższa chwila milczenia sprawiła, że Viktor wyłapał, iż major czeka na jego jakieś podsumowanie na wspomniane przez neigy wycinki z akt.
- Poglądy Ishy D'Veve raczej nie idą w parze z doktrynami Przymierza, więc byłbym ostrożny w ich interpretacji- zauwazył, podejmując tackę z jedzeniem- Natomiast na zdaniu porucznik Vasquez czy operatora Strikera można polegać jak na Zawiszy. Smacznego, majorze.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

6 sie 2022, o 04:11

Na twarzy Majora wypełzł dziwny uśmiech, kiedy mężczyzna naprzeciwko niego zareagował dość mechanicznie na widok wycelowanej w niego strzelby. Na komentarz tylko lekko mlasnął, a na jego twarzy znowu pojawił się piękny śnieżnobiały uśmiech.
- Ależ oczywiście, proszę mi wybaczyć.
Przechylił głowę lekko na bok dalej przyglądając się swojemu nowemu człowiekowi. Trudno było wyczytać cokolwiek z jego twarzy. Czy nawet zachowania. Jeśli jednak pomimo swoich dziwacznych ruchów potrafił utrzymać to stanowisko oznaczało to tylko jedno. Raczej wiedział co robi.

Oczekując na odpowiedź Karajeva delikatne stukanie palców o blat odbijało się od ścian pomieszczenia. Wyglądał jakby nawet się dobrze bawił prowadząc to groteskowe przesłuchanie.
- Czasami warto posłuchać ludzi z zewnątrz. Nawet jeśli to pieprzone Asari. - Mlasnął lekko i wstał z miejsca. - Ich spojrzenie na aktualną sytuację zawsze może być lepsze niż nasze patrzenie jak przez klapki nałożone przez doktrynę.
Podszedł do małego barku przy ścianie. Złapał za butelkę z brunatną cieczą, a z barku wydostał się krótki mechaniczny dźwięk. Po chwili wysunęły się dwie szklanki pełne lodu.
- Nie mówiąc o tym, że dwie z trzech osób, wspomnianych wcześniej nie należą do jednostek idących z doktryną Przymierza. - Odkręcił butelkę, aby nalać whisky do szklanek. Major długo nie czekając od razu wypił niewielką ilość alkoholu i wypuścił powietrze z płuc. - Ah, ten batarianin nie kłamał. Naprawdę umieją pędzić alkohol.
Wrócił do stołu podając szklanice chorążemu. Nawet lekko stuknął palcami w nią, aby przesunąć ją bliżej swojego gościa.
- Sprawa wygląda tak. Dostajesz przydział do oddziału N, którego zadaniem jest zwiad i rekonesans. Mamy tu od cholery przemytników, piratów, a czasami nawet łowców niewolników. - Upił kolejny łyk i złapał za widelec. - Wiem, że mówiłem wcześniej z przestępczością nie jest źle ale od czasu do czasu pojawiają się takie sytuacje. Staramy się je przyciszać by nie odstraszać potencjalnych kolonistów. Rozkaz góry.
Jadł powoli. Słowa wypowiadał dopiero wtedy kiedy dokładnie przeżuł. Niestety strasznie przedłużyło to co chciał powiedzieć. Było to nawet lekko irytujące.
- Będziesz pracować z dwoma naszymi najlepszymi ludźmi. Niestety trzeci członek oddziału zginął ostatnio w jednym z takich ataków. Paskudna śmierć.
Pokręcił głową nie chcąc nawet o tym kontynuować tego tematu.
- Słuchaj ogólnie jesteś wolny. Przydział twojego nowego lokum przyjdzie na twój klucz. Jak chcesz możesz się udać do swojej siostry albo spotkać ze swoim oddziałem. Pamiętaj, że ci drudzy raczej zostaną dzisiaj tylko do końca służby. Potem są wolni, ale znajdziesz ich w lokalnym barze pewnie.
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

13 sie 2022, o 20:12

Sprawne poruszanie się po polu walki wymaga szybkiej analizy i wyciągania wniosków. To gwarantowało przeżycie. Karajevm choć w ogniu walki nie był, chłonął dane. Wypadkową było jedno słowo, którego nie wymówił, lecz nie mógł powstrzymać go w myśli.
Motherfucker...
Dowódca był w pełni świadomy swojego postępowania. Jebany, sprawdzał go. Gdy Viktor zdał sobie z tego sprawę zawahał się. To wszystko, to mogła być tylko gra. Dobrotliwy, niegroźny szeryf z zadupia mógł być tylko fasadą stworzoną na potrzebę testu dla żołnierzy takich jak on. Odnotował w myśli, że musi bardziej trzymać się na baczności.
Szklanka postawiona przed nim jaśniała piękną, bursztynową barwą. Viktor nie był nieczuły na aspekt estetyczny rzeczy. Niemniej kryształowe naczynie nie trafiło do dłoni chorążego.
- Dziękuję, nie piję- wyjaśnił uprzejmie, czuł bowiem, że pozostawiając sprawę bez słowa mogło być uniwersalnie odebrane jako obraza- Tak w ogóle.
Jedzenie dawało dobry pretekst, by nie formować złożonych wypowiedzi. To dawało czas na zastanowienie się. Jaki był cel wysyłanie operatorów N przeciw problemom, na które wystarczyłyby lokalne siły porządkowe, w porywach operatorzy C2. Oczywiście sam wywodził się z C, więc to nie tak, że źle go przydzielano... Chyba po prostu spodziewał się roboty mniej przypominającej jego dotychczasowe zadania. Już misja na Nyx była mniej typowa.
- Co się stało?- gdy nagle padł temat strat w operatorach. Właściwie nie powinno go to dziwić. Nieważne jak dobrze jesteś szkolony, możesz być cholernym Shepardem, i tak możesz zginąć od przypadkowej kuli.

W końcu jednak i jedzenie i odprawa się zakończyły. Viktor zastanowił się przez chwilę gdzie udać się dalej. Swietłany nie widział od dawna, szybko jednak uznał, że prywata stoi niżej niż obowiązki i postanowił spotkać się ze swoim nowym oddziałem. Miało to wiele korzyści praktycznych, dobrze było dowiedzieć się z kim przyjdzie mu służyć, czego się spodziewać. Siostra przecież nie ucieknie, prawda?
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

1 wrz 2022, o 14:42

Na pytanie o to co się stało z jednym z żołnierzy machnął tylko ręka.
- Wypadek podczas akcji. Bratobójczy ogień. - Westchnął. - Były problemy z łącznością i wszedł prosto pod ogień swoich.
Mlasnął niezadowolony. Zresztą nic dziwnego, że niezadowolony był. To nie tak, że chłopaków z N jest na tyle dużo, że można ich od tak rzucać na barykady wroga i nie będzie to problemem. Samo ściągniecie nowego brzmiało dość męczące.
- Nie będę cię dłużej trzymał. Pozdrów ode mnie chłopaków.
Machnął ręką na pożegnanie, kiedy Viktor opuszczał gabinet. Wyglądało na to, że ktoś czekał, aż Viktor wyjdzie bo wszedł zaraz po nim nie pytając o zgodę. Nawet sekretarka, czyli żona Majora nie potrafiła go powstrzymać.
Jego osprzęt i kolorystyka munduru wskazywały, że raczej nie był to byle kto. Jedyne co udało się Ukraińcowi złapać wzrokiem to nazwisko na plakietce. “Carmicheal”. Dopiero delikatne insygnia jednostki do której należał dały więcej informacji. Wydział wewnętrzny wojsk Przymierza. Co tu robili i po co trudno było wywnioskować.

Sama podróż na spotkanie z nowymi towarzyszami nie zajęła długo. Kilka minut później po podróży ciasną windą oraz krótkim postojem w trasie. Dwóch młodszych żołnierzy stało obok wywalonej skrzyni z bronią i zbierali srogi opieprz od kwatermistrza. Jedyne co było trochę dziwne to brak insigni przymierza na skrzyniach.
Wchodząc do pokoju pierwsze co do niego dotarło to znajomy zapach typowego męskiego potu. Nic zresztą dziwnego, typowa miejscówka jakich wiele dla tego typu zadaniowców. Otwarta siłownia, szafki i kilka kanap. Podstawowo, z niewielkimi detalami które chyba dokleili lokalni żołnierze. To jakieś zdjęcia bab z fornaxa, to jakiś plakat z detalami mściciela. Ba, na jednym ze stolików leżał nawet magazyn ze znajomą Viktorowi twarzą.
Kawałek dalej siedziało za to dwóch żołnierzy. Wyglądali jakby obydwaj byli w podobnym wieku do Viktora. Jeden z nich wyróżniał się ogromną blizną po poparzeniu na twarzy co było trochę dziwne wiedząc, że mogłby to już dawno temu zaleczyć. Może wojsko nie chciało w niego inwestować? Kto wie.
Na początku rozmawiali o czymś dość żywiołowo w dość pozytywnych nastrojach, dopiero po chwili dostrzegli nowego towarzysza. Jednak nie zapraszali go do stołu czy przywitali go jakimiś podstawowymi gestami. Po prostu na niego patrzyli i czekali, aż podejdzie.
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

7 wrz 2022, o 15:42

Po wyjściu z gabinetu oficera dowodzącego Viktor jeszcze jakiś czas myślał o jego słowach. Przeczucie albo paranoiczne usposobienie kazało mu szukać ostrzeżenia, czy może nawet groźby we wspomnieniu o "wypadku". Wrażenie to spotęgowało pojawienie się oficera wydziału wewnętrznego. Oczywiście logicznym było, że nawet podczas zwykłego wypadku należało dojść przyczyn i wizyta takowego nie była tutaj niczym dziwnym, niemniej chorąży uparcie doszukiwał się drugiego dna.
Jakakolwiek jednak była prawda, musiała poczekać, odnalazł wreszcie bowiem swój oddział. A przynajmniej jego część.
Oceniali go. Był nowym w ich zamkniętym środowisku, spodziewał się, że będą to ostentacyjnie okazywać. Przerwali rozmowę, przypatrując mu się uważnie. Viktor nie miał zamiaru przeciągać sytuacji dłużej, niż było to konieczne. Po prostu podszedł do nich.
- Chorąży Viktor Karajev- przedstawił się, wyciągając rękę na powitanie- Nowy przydział.
Nie zamierzał bawić się póki co w dalsze wyjaśnienia, uznał je za zbyteczne. Czekał teraz, aż pozostałą dwójka mu się przedstawi. Starał się nie patrzeć bezpośrednio na blizny jednego z żołnierzy, z grzeczności niż z jakiegokolwiek innego powodu. Miał nadzieję, że nie trafi znowu na jakichś palantów i wariatów pokroju Ishy i będzie mógł wreszcie odbyć normalną służbę.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

13 wrz 2022, o 15:11

Jeden z mężczyzn, ten z blizną, wstał ze swojego miejsca zabierając ze sobą papierosa z popielniczki. Był minimalnie większy od Viktora w kwestii mięśni ale raczej nie były one zdobyte tylko ciężką pracą. Czuć było pewnego rodzaju napompowanie tego zawodnika.
- Wygląda lepiej niż ostatni. Znacznie lepiej. - Zaczął chodzić wokół mężczyzn niczym lekarz przyglądający się pacjentowi. - Kurwa widzisz tą szyje? - Odezwał się do swojego towarzysza. - Tyle lat na cyklu i ni chuja nie mogę czegoś takiego zbudować. Będziesz mi musiał rozpisać swój trening druhu.
Jego głos bardzo nie pasował do jego osoby. Był strasznie melodyjny jak na faceta, który raczej delikatnością nie grzeszył z wyglądu. Zaciągnął się papierosem, a potem na jego twarzy wyrósł wielki uśmiech.
- Yarek jestem. Jeśli będziesz potrzebował jakiś medykamentów to do mnie. Przydziałowy medyk. - Złapał go silnie za twarz i rozsunął powieki. - No no, czysty jak łza. Taki to rzadkość.
Wypuścił dym prosto wentylator zamontowany w suficie. Wydawał się dość przyjazny. Nie mówiąc też o tym, że kiedy złapał go za twarz to jednak nie były to tylko sterydy. Na pewno miał większą siłę niż Viktor. Nawet jak chciał mu się wyrwać to graniczyło to z niemożliwością.
- Tamten tam? To Sergio. Nasz zwiad i rekonesans. - Westchnął prowadząc go do stołu. Mężczyzna siedzący przy stole miał lekko martwy wzrok ale to też nie było coś specjalnego w tym rodzaju pracy.
- Wiesz, że sam się mogę przedstawić nie?
- A, od kiedy ty taki kurwa pierwszy do wszystkiego?
- Spierdalaj.
Obydwaj mieli wyjątkowo dobry humor. Wychodziło na to, że robota tutaj raczej nie należała do tych bardziej niebezpiecznych. Ewentualnie morale musiały być wyjątkowo wysokie. Trudno było cokolwiek jeszcze wyłapać po samej obserwacji życia wojskowej kolonii.
- Dzisiaj mamy luz. Nawet dowódca się dzisiaj nie zgłosił bo nie mamy żadnego przydziału na dzisiaj. Chcesz to możesz ze mną skoczyć na lokalną siłke, to ci opowiem co i jak bo mam dzisiaj plecy do zrobienia.
Rzucił ten o spalonej twarzy jednak w wciąż z ogromnym i białym uśmiechem. Może Viktor doszukiwał się za bardzo drugiego dna? Może po prostu praca tutaj była marzeniem dla większości żołnierzy co nie chciała rzucać swoim życiem na lewo i na prawo?
Nie wiedział i chyba nie było mu dane jeszcze czegokolwiek się w tym temacie dowiedzieć.
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

13 wrz 2022, o 22:20

Nie tego się spodziewał. Przygotowany był na nieufne spojrzenia, na prowokacje lub zimną obojętność, tymczasem dwójka operatorów przywitała go, jak mu się zdawało, uprzejmie, choć w pewnym osobliwym sposobie tego okazywania. Uśmiechnął się tylko lekko na komentarz żołnierza z blizną, potężnego mężczyzny, którego sylwetka przyćmiewała jego własną. Szczęśliwie, za sobą miał okres w życiu, w którym byłoby to dla niego trudne do zaakceptowania, niemniej pozytywna osobowość Yareka, bo tak miał na imię operator, przytłoczyła nieco Viktora. I tak jak odruchem sprowokowanym wymierzeniem doń ze strzelby był blok i riposta, tak tutaj, bezceremonialny chwyt za twarz obudził w nim jakiś zakopany głęboko odruch z dawnych lat wczesnego szkolenia. Było to spolegliwe poddanie się naciskowi. Nie wyrywał się, choć pogoda zniknęła z jego twarzy.
- Miło poznać- powiedział dość obojętnie, choć zdecydowanie nie chłodno. Oszczędzał słowa, przysłuchując się rubasznej wymianie zdań pomiędzy dwoma pozostałymi żołnierzami, jakże typowa gadka, którą słyszał setki razy. Ba, sam nieraz tak rozmawiał ze swymi towarzyszami broni. Tutaj jednak był póki co obcy i nie potrafił zdobyć się póki co na takie spoufalanie.
- Brzmi dobrze- uśmiechnął się lekko, szczerze, gdy Yarek zaproponował trening. Viktor nie lubił otwierać się przy obcych, ale jeśli miał to zrobić, najprędzej by mu to przyszło przy ciężarach.
Nie chciał narzekać przed Yarekiem, ale sam preferował FBW nad split. Coś jednak blokowało w nim zgłaszanie uwag, zapewne poczucie, że mogło to być odebrane jako krytyka człowieka, który osiągnął więcej od niego?
- Plecy same, czy łączysz z jakąś inną partią?- spytał zamiast tego. Częstym połączeniem był trening bicepsów w zestawie, jako, że obie grupy mięśniowe odpowiadały za ruch przyciągający. Dorzucić tylko coś na dwugłowe uda i już mamy piękną połowę treningu z programu push-pull.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

16 wrz 2022, o 23:59

Opuszczając pokój wspólny mężczyzna siedzący przy stoliku machnął im ręką na pożegnanie. Wyglądało na to, że Sergio nie gustował w typowych wysiłkowych rozrywkach. Jedyne co zdążył jeszcze zauważyć Viktor przed wyjściem było jak mężczyzna odpalił na omni-kluczu chyba jakiś serial. To miejsce naprawdę wydawało się dość spokojne jak na zarezerwowane jednostki z Linii N.
- Oczywiście, że do tego bicepsik i może uda, ale nie wiem czy będę miał siłę na wszystko. Już rano byłem. - Uśmiechnął się Yarek gasząc papierosa przed wyjściem na korytarz. - I przepraszam za tamto sprawdzenie wcześniej. Czasami góra potrafi nam przysłać jakiś dziwnych ludzi. Najczęściej ćpunów, ale takich co są jeszcze coś warci albo jak kogoś trzeba przetrzymać poniżej radaru.
Westchnął zakładając ręce za głowę. Co ciekawe wszyscy na korytarzach schodzili im z drogi, a niektórzy z linii stali wręcz gdzieś na boku dając im przejść. Po drodze oczywiście wiecznie uśmiechnięty mężczyzna witał się co jakiś czas z kimś po drodze. Wyglądało na to, że osobowość Yarka musiała być potężna.
- Już prawie 5 lat tu siędze. - W pewnym momencie odezwał się do Viktora. -Poznanie tutaj wszystkich zajmie ci mniej niż rok, a potem już z górki. Może nawet znajdziesz sobie przyszłą żonę jak nasz dowódca. Uderzył lekko Karajeva w bark, uderzenie jednak było troszkę silniejsze niż się spodziewał. Skręcili gdzieś w bok, schodami w dół. Po krótkim spacerze po wąskim korytarzu weszli na teren otwartej siłowni. A przynajmniej tak się wydawało. Wyglądało na to, że dach był otwierany. Nawet nie tyle co otwierany, wojsko przerobiło stary hangar na siłownie dla lokalnych żołnierzy. Dopiero po chwili nawet dojrzał wystające metalowe części z poprzedniego życia tego budynku.
- I jak się podoba? Trzy pieprzone lata siłowania się z Bertoldem o finanse na to i spójrz! To jest siłownia.
Co jak co miał rację. Był to raczej sprzęt którego trudno było szukać w bazach Przymierza. Nawet podczas szkoleń N nie widział tak dobrze wyposażonej siłowni. Nie mówiąc już o samym stylu miejsca, które było inspirowane mocną wojskową popkulturą. Proporce elitarnych jednostek albo plakaty związane z vidami.
- Dobra to od czego zaczynamy? Wyglądasz naturalnie jak skurwysyn, więc pewnie znasz się na tym mambo-jumbo lepiej niż ja.
Zaśmiał się lekko wyjątkowo dumny ze swojej gadki. Wyglądało raczej, że nie miał zbytnio z kim trenować w tej świątyni męskości.
- Przy okazji, mówili ci czym dokładnie się tutaj zajmujemy?
Zapytał czekając, aż Ukrainiec wybierze sprzęt do ćwiczeń.

Wróć do „Kolonia ludzka”