Nie sądziła, by Gemma było jej prawdziwym imieniem, ale nie chodziło o to, by poznała całą jej tożsamość. Chciała tylko wiedzieć, jak może się do blondynki zwracać, albo jak ją nazywać, kiedy będzie o niej rozmawiać z kimś innym. Zwyczajnie wypadało się przedstawić, nawet jeśli podane imię nie miało zbyt wiele wspólnego z prawdą. Irene sama wychodziła z takiego założenia, dlatego tych imion miała już wiele. Dopiero od niedawna, pierwszy raz od kilku lat, faktycznie mogła podawać się za samą siebie.
Z jakiegoś powodu nie zdziwiło jej to, że Gemma kojarzyła Nazira, choć dalsza część historii jednak ją zaintrygowała. Wyglądało na to, że mężczyzna całe swoje pobyty na Thessii poświęcał bronieniu swojej kuzynki przed niegodnymi jej towarzystwa, takimi jak Erich, albo siedząca obok Irene blondynka. Szkoda teraz, że sama Dubois zadawała się po kolei z tymi samymi, jakby szła śladem Shani tylko po to, żeby sfrustrować Khouriego. Ale nie, nie robiła tego umyślnie. Może po prostu takie osoby jak ona, albo Assaf, właśnie takich ludzi przyciągały, pakując się w zdecydowanie zbyt dużą ilość problemów.
- Dawno go tu nie było - przyznała, zakładając drugą nogę na nogę i przekręcając się na fotelu, by usiąść wygodniej. Upiła już trochę swojego różowego drinka, który był znacznie słodszy od pierwszego przez nią tu wypitego. Ale chłód przyjemnie rozchodził się po jej ciele. W klubie było gorąco, czerwono i głośno, to sprawiało że zimne alkohole wchodziły wręcz doskonale.
Nazir spędził ostatnie dwa lata na asteroidzie, mógł się więc nie pojawiać ani w Nos Astrze, ani tym bardziej w Phobii. Blondynka wydawała się nim wręcz lekko rozbawiona, choć może po prostu miała taki styl bycia i sprawiała tylko takie wrażenie. Może od tego czasu się zmienił, nie był już taki zaborczy i nieufny. A może Irene miała szczęście, że ją tym zaufaniem darzył i nie obawiał się, że zaraz wpakuje się w coś głupiego. Gdy z kolei pojawił się temat Shani, Irene go nie kontynuowała, bo nie widziała powodu, dla którego miałaby mówić Gemmie, że dziewczyna też tu jest. Przecież to były stare czasy, a dodatkowo była ona pokłócona z Selzią, szkoda było wystawiać je na próbę, którą magnetyzująca blondynka mogłaby znacząco utrudnić.
Zupełnie przecząc temu, co przedtem myślała o swoim własnym rozsądku, odwróciła wzrok od dziwnego mężczyzny w czarnym płaszczu i spojrzała na kobietę z zainteresowaniem. Niekoniecznie zamierzała rzucać się od razu w wir narkotykowy, ale chętnie dowiedziałaby się, o czym mowa.
- Widziałam jednego po Thandriksie - zaśmiała się, nie tłumacząc tego w żaden sposób. Gemma musiała wiedzieć, o co jej chodzi. Jeśli chciała niekontrolowanie rzucać się na każdego, ze swoim niekontrolowanym i niegasnącym pożądaniem, wolała nie być tutaj. - Z czym innym jest ciekawiej, na przykład?
Pytała ze szczerym zainteresowaniem, choć niekoniecznie zamierzała od razu biec szukać wspomnianego przez kobietę narkotyku. Zorientowała się, że kończą się jej owoce. Widząc, że kobietą zainteresowany jest też ktoś inny, zaczęła dochodzić do wniosku, że powinna zacząć się zbierać do swojej loży. Do Nazira, który najwyraźniej na nią czekał. Chciała tylko najpierw wiedzieć.