Liria jest stolicą Thessii, przy tym jednym z największych "dzieł" asari. Jej pięknu jest w stanie dorównać jedynie Nos Astra, czyli kolonia asari na Illium. Wysokie budowle o eleganckich kształtach podkreślają urodziwość planety i, pomimo tego, że jest ona pokryta budynkami, widząc taki krajobraz wcale nie tęskni się do obrazu żywej natury.

Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Świątynia Athame

19 kwie 2015, o 18:59

W porządku, najlepsza pilot myśliwca wszechczasów, dwie superbiotyczki, archeolog, ochroniarz, chłopiec na posyłki Handlarza Cieni... no i ona. W chwili, gdy na ekranie pojawiło się jej zdjęcie, skrzywiła się nieznacznie. O, nagle teraz mam referencje inżynieryjne na ponadprzeciętnym poziomie. Wyprostowała się nieco.
- Zaciekawiła mnie pani - odparła na zadane pytanie, wzruszając ramionami i spoglądając z rozbawieniem na Daniela. Nie skomentowała refleksji dotyczącej mężczyzny, bo nadal nie czuła się przez jego skryte pragnienia w żaden sposób urażona. Ot, oderwał się od książek, zobaczył Lex i go poniosło. Rozumiała też, dlaczego L'Roli nie wymaga od niego wyjaśnienia swojej obecności. Zresztą wystarczyło postać z nim chwilę w kolejce, by wiedzieć wszystko. Uwielbienie, jakim raczył tę asari, przekraczało granice normalności.
Uśmiechnęła się lekko, słysząc każdą z odpowiedzi. Diana nie wyglądała na szczególnie wylewną, tak samo ja Annika. Za to młoda postanowiła trochę naprostować myślenie wszystkich tu obecnych, co wywołało na twarzy Lex jeszcze szerszy uśmiech. "Annika nie jest moją niańką" zabrzmiało jak protest naburmuszonego dziecka. Zabrakło tylko "i nie będę jeść tego mięsa". Poprawiła się na fotelu, zakładając nogę na nogę. Dobrze, niech stawia na swoim od początku, bo nikt nie będzie tego robił za nią.
Tym bardziej, że pytania, które zadała później, były sensowne i chyba każdemu pojawiły się już w myślach. Ritavuori wydawała się mieć coś w głowie, w przeciwieństwie do tego, co sądziła o niej Assanowicz. Skinęła lekko głową, wyrażając swoją aprobatę. Nie to, żeby ona kogoś obchodziła. Zerknęła na Murawskiego. Wolałaby zadać kilka pytań jemu, takich na które z całą pewnością znałby odpowiedzi - nie miała szczególnej ochoty wypowiadać się publicznie. Tym bardziej, że jej zdjęcie niepokojąco długo tkwiło na ekranie bez żadnego komentarza. Bała się już, że usłyszy coś w stylu "ona ma problemy z głową, więc zaopiekujcie się nią, jak dojedziemy na miejsce to zakopiemy ją do szyi w piasku i zobaczymy jak długo wytrzyma". Westchnęła cicho.
- Ile będzie trwać ekspedycja? - jakkolwiek luźna jej praca nie była, powinna chyba zgłosić swoją nieobecność chociaż w jakichś przybliżonych ramach czasowych. Od tego też zależało co ze sobą weźmie... i na jaki układ pójdzie z Simonem. Pewnie nie będzie zadowolony z tego, że sesje będą musiały odbyć się na odległość. Oboje wiedzieli, że nie działa to tak dobrze, jak powinno. - No i może dostaniemy chociaż kilka szczegółów? Czego pani od nas oczekuje, poza byciem składem zadowalającym?
Bo tak naprawdę nikt im jeszcze nie powiedział, co będzie się działo. Będą kopać? Nurkować? Odprawiać rytuały w koniunkcji? Po co jej taki zestaw ochotników, czemu nie wzięła w zamian dziesięciu Danielów Murawskych z ich wiedzą i entuzjazmem?
Jedyne, co jej się naprawdę podobało wśród tych wszystkich niewiadomych, to Grecja. Cała reszta wciąż pozostawała tajemnicą, coraz bardziej intrygującą, ale Lex nigdy nie była w Europie, a co dopiero w krajach, gdzie ludzie zwykle latają wylegiwać się na plaży i kąpać się w ciepłym morzu. Nie sądziła, żeby mieli czas na tego rodzaju odpoczynek, ale kto wie, może akurat? Oczywiście, do tych rozważań się nie przyznała. Wszyscy byli tu profesjonalistami, wybrańcami genialnej asari. W tej grupie nie można było dzielić się tak prozaicznymi myślami.
Ludzkość. Władza. Koniunkcja.
Zdecydowanie nie plaża.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Re: Świątynia Athame

20 kwie 2015, o 14:12

Kiedy doktor L'Roli przywitała go po drugiej stronie drzwi, Shaw nieco się rozluźnił. Wychodziło na to, że jednak zaliczył test z sondą, chociaż wciąż nie był pewien na czym on polegał. Czy asari chciała po prostu przyjrzeć się ich podświadomości, żeby na swój sposób zobaczyć z kim ma do czynienia? Czy może to wszystko było nieco bardziej skomplikowane? Nie wiedział. Wydawało mu się jednak, że pytanie powinno raczej brzmieć: co sądzić o człowieku, którego własna podświadomość próbowała uwięzić w fotelu i zastrzelić?
Doktor Whitelock pewnie miałby na to stosowne wytłumaczenie, niech go szlag.
Po powitaniu przez Talię, Erich odwzajemnił oszczędnie jej uśmiech, po czym zajął miejsce na tyłach widowni. Dość szybko wypatrzył pośród nich Marjaanę i jej blondwłosą NieJestMojąNiańkę, co oznaczało, że obie również się dostały do programu. Wśród pozostałych dostrzegł również niebieskowłosą, która wcześniej otwarcie trzymała się grupą osiłków oraz wytatuowaną dziewczynę w towarzystwie swojego boysbandowego kompana.
I Timmiego, który dołączył jako ostatni.
Spojrzenie snajpera długo śledziło tego ostatniego, nim w końcu ponownie przeniósł wzrok na doktor archeologii. Miał wrażenie, że towarzystwo młodego Benneta znacząco uprzykrzy mu całą wyprawę, chociaż do samego chłopaka nic nie miał. Jeszcze.
Gdy holoekrany rozbłysły pierwszymi informacjami o ich ekipie, zmrużył nieznacznie oczy. Talia była bardziej niż przygotowana, a fakt, że posiadała wiadomości o "siódemce wspaniałych" jeszcze nim ci w ogóle zgłosili się na wyprawę, wiele o niej mówił. Oraz o samych próbach, których wiarygodność teraz stanęła pod znakiem zapytania, bo wyglądało na to, że albo kobieta przygotowała się na każdą możliwość i przeskanowała wszystkich w tłumie świątyni, albo zwyczajnie ustawiła test z podświadomością. Zachował jednak tę uwagę dla siebie, w milczeniu spoglądając na kolejnych bohaterów prezentacji asarii.
Diana Assanowicz. Legendarna kobieta-pilot, mityczna Bożenka Nemesis, która nie pasowała do opisu, który sam słyszał. Oszustka? Czy może na przestrzeni ostatnich kilku lat przeszła poważną zmianę, wymuszającą jej nowy kolor włosów i oczu?
Marjaana Ritavuori i Annika "NieJestMojąNiańką" Losnedahl. Shaw wiedział o nich więcej niż Talia, albo przynajmniej więcej niż zamierzała oznajmić. W końcu to z powodu tej pierwszej się tutaj znalazł.
Alexis Crimson i Daniel Murawsky. Którzy najwyraźniej byli jakoś powiązani, chociaż Erich nie potrafił sobie wyobrazić wytatuowanej pani inżynier z chłopakiem, który wyglądał jakby odkleił się z okładki "Boys, Boys, Boys".
Erich Sh...
Nie, stop. To on.
W milczeniu wysłuchał własnej prezentacji. Talia dokopała się do części informacji, która najwyraźniej zapewniła mu odpowiednie referencje. To prawdopodobnie dlatego okazywała mu taką sympatię i...
Myśli snajpera potknęły się pod długim, wymownym spojrzeniem asari, a następnie wyłożyły jak długie, boleśnie obijając sobie szczękę. Potrzebował dodatkowej sekundy, by naprostować własny tok rozumowania i wziąć w ryzy niespodziewane zakłopotanie, które pojawiło się ni stąd ni zowąd.
Czy miała na myśli to o czym myślał, czy wydawało mu się, że ma na myśli to o czym myślał, że ma na myśli?
Gdyby był innym człowiekiem, być może odpowiedziałby coś w stylu "z przyjemnością będę ochraniał pani piękne plecy, pani doktor". Albo "postaram się trzymać tak blisko pani pleców, jak to tylko możliwe". Albo... coś w tym stylu.
Ale nie był innym człowiekiem, dlatego tylko odkaszlnął cicho.
- Zrobię co w mojej mocy - odpowiedział z ociąganiem. - A mój powód jest ten sam co panny Crimson: zainteresowała mnie pani. I pani prezentacja.
W końcu brzmiało to lepiej niż "a wie pani, śledzę tą tam, w tamtym krześle, tak tą młodą. Nie, nie jestem pedofilem, dziękuję." No i było w tym sporo prawdy. Szczególnie po ostatnim zachowaniu asari.
Wzmianka o prawdziwej pracy Timmiego wykoleiła jego rozmyślania niemal tak samo skutecznie, jak wcześniej bliskość Talii. Bycie agentem Handlarza Cieni rozwiązywało wszystkie poprzednie pytania Ericha - o to skąd młody miał informacje o jego profesji, o tym jak go namierzył, o to czy wiedział o jego przynależności do Cerberusa.
Doktor L'Roli wyświadczyła mu właśnie ogromną przysługę.
Przy użyciu wyimaginowanego kija baseballowego, pary kajdanek i kilku metaforycznych sesji waterboardingu zmusił swój mózg do porzucenia idei wyciągnięcia młodego Benneta na korytarz, żeby wypytać go o jego plany oraz posiadane informacje na swój temat, z powrotem skupiając się na sali oraz pozostałych kandydatach.
- Też chętnie usłyszałbym czego możemy się spodziewać. I jakie będą nasze obowiązki - potwierdził po dłuższej chwili milczenia, przenosząc wzrok na Talię.
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Świątynia Athame

21 kwie 2015, o 05:00

Belford majstrował właśnie w zbrojowni przy swojej nowej zabawce wymieniając kolejny element na salariańskie klocki, gdy powiadomiono go o nadchodzącej transmisji z centrali. Bez zwłoki ruszył do centrum komunikacyjnego licząc, że nie zawiedzie się gdy usłyszy powód oderwania go od jednej z jego ulubionych małych życiowych przyjemności.
Tak też się stało, zadanie zlecone przez centralę doprawdy wydawało się intrygujące. Raczej nie tak mordercze jak stacja Raitaro, w której nawet zahartowany weteran linii N przeżywał chwile grozy, ale Belford, mimo że lubił adrenalinę, nie zamierzał narzekać. Mała przerwa od śmierci czekającej na każdym kroku nawet jemu zrobi czasem dobrze.
Bleys po chwili siedział już na mostku w okrągłej sali CIB, przy swoim terminalu analizując przesłane dane. Informacja o konferencji na Thessii obiła mu się o uszy i w pierwszej chwili wziął ją za jakąś wielką medialną ściemę, show kolejnej zarozumiałej asari, która chce nabić sobie popularności w nieco bardziej wyrafinowany sposób niż tańcem na rurze. Jednak skoro nawet Człowiek Iluzja zwrócił uwagę na sprawę, to ta cała doktor L’roli musiała wiedzieć coś naprawdę znaczącego.
Tymczasem, przeglądając coraz to nowe dane, wydawał kolejne polecenia.
- Komandorze Norton, gdy tylko prom z zapasami do nas dotrze obierzemy Kurs na najbliższą stację paliw - rzucił do swego nawigatora i pierwszego oficera.
- Musimy się streszczać - Kapitan wiedział, że XO nie trzeba było powtarzać dwa razy, był nieco starej daty i wiedział co to okrętowy dryl. Młodsi nawigatorzy zajmujący stanowiska w łączniku z kabiną pilotów przerwali pogawędki o dupach i dawali z siebie wszystko by nie podpaść Nortonowi, który krążył między nimi jak egzaminator na testach.
Bleys uniósł nieco brwi widząc, że wśród wybranych przez uczoną asari jest również jeden z jego ludzi. Palce Belforda śmignęły po konsolecie wyciskając kolejne dane z baz, jakie udostępniała mu centrala. Zatem Shaw wkręcił się tam obserwując nieletniego zbiega z Cronosa. Ciekawa historia.
- McCain - kapitan połączył się z maszynownią gdzie odnalazł swojego szefa inżynierów i trzeciego oficera.
- Za pół godziny podejdziemy do tankowania. Jeśli mamy coś do zrobienia proszę się tym zając podczas dokowania. Okręt ma chodzić jak żyleta, inaczej rzucę was oficer Durate na pożarcie. Odprawa dziś o godzinę wcześniej.
Kolejną osobistością w naukowej świcie była utalentowana inżynier Crimson również pracująca dla Cerberusa. Zatem do ekipy pani doktor wkręcono naprawdę sporo ich ludzi.
Ale dane Cerberusa mówiły, iż nie tylko ich agenci byli w pobliżu.

- Chłopak, który według centrali jest szpiegiem Handlarza Cieni? Nie podoba mi się, że szczeniak będzie tu węszył - Norton zmarszczył czoło, gdy Belford przedstawił w sali konferencyjnej swoim oficerom dane na temat pasażerów, których mają przetransportować na Ziemię.
- Zajmiemy się tym panie Norton - odrzekła jak niemal zawsze z chłodnym opanowaniem Iria Durate, drugi oficer.
- Hekate jest naszpikowana taką ilością podsłuchów, kamer i czujników, że nikt nie kiwnie palcem bez naszej wiedzy. Do tego zeskanujemy każdego dyskretnie. - Belford zgodził się z Durate. O części pluskiew na tym statku zapewne nie wiedziała nawet sama załoga włącznie z kapitanem (a może zwłaszcza nim?). "Wierzyć ale sprawdzać" - stara dobra stalinowska zasada. Kapitan zdawał sobie z tego sprawę, wiedział dla kogo pracuje, i nie miał problemu z faktem bycia obserwowanym na własnym statku przez niewidzialne oczy.
- Poinstruujecie ochronę i personel by pasażerom niczego nie brakowało... Do tego, by pilnowali, aby nasi goście nie zabłądzili nigdzie na pokładzie podczas podróży i nie kręcili się nikomu z naszych pod nogami - kto mógł wiedzieć czyi jeszcze agenci byli wśród ludzi orbitujących wokół pięknej doktor Talii?

Podczas odprawy Hekate opuściła już jakiś czas temu Basen Annos, gdzie mieścił się rodzimy świat salarian i mknęła rzucana kolejnymi przekaźnikami masy ku Thessii.
Belford podczas podróży wyszukiwał ciekawostki na temat swoich przyszłych pasażerów i nakazał kilku swoim technikom z CIB pod nadzorem Irii Durate pogrzebać głębiej w ich przeszłości. A nuż dowiedzą się czegoś interesującego. Sam przewertował nieco danych z historii doktor L’roli i jej dorobku ćmiąc cygaro w swojej kajucie.

Gdy tylko Hekate dotarła w pobliże Thessii, szef pilotów nawiązał kontakt z kontrolą lotów asari i mogli ustalić wektor podejścia do planety. Nawigatorzy szybko podali kapitanowi prognozowany czas dotarcia do obszaru dokowania Lirii. Belford wysłał osobiście wiadomość L’roli z zaproszeniem i godzinie przybycia Hekate. Wbił się tego dnia w nieco bardziej oficjalne ciuchy, czyli szaro czarny kapitański mundur i zamierzał wybrać się przywitać oficjalnie pasażerów.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Świątynia Athame

22 kwie 2015, o 11:24

Talia po kolei przysłuchiwała się pytaniom, które padły czy to z ust Jaany czy też Alexis. Uśmiechnęła się w ten charakterystyczny, pełen wyższości sposób i skrzyżowała ręce na piersi. Chwilę tak stała milcząc, jakby analizowała coś w głowie bądź też zwyczajnie sprawdzała ich cierpliwość. Kto wie, może to akurat to była dalsza cześć testu doktor L’roli.
- Wynagrodzenie… - zaczęła przesuwając leniwie spojrzeniem po pozostałych.Mój budżet przewiduje zorganizowanie statku, noclegu, zaopatrzenie i wyżywienie. Nie szukam najemników, bo na to nie mam funduszy, czy wspomniałam coś o jakimś wynagrodzeniu wcześniej?
Wstała z fotela podchodząc do terminala na biurku. Światło z ekranu padło na jej twarz nadając jej jeszcze bardziej błękitnego odcienia.
- Niemniej – kontynuowała jakby będąc świadomą tego, że jakieś wynagrodzenie się należy. – Jeśli uda nam się dotrzeć do tego, czego szukamy przewiduję, że będziemy bogatsi o jakieś… 50 milionów kredytów.
Pozwoliła, aby ta suma została przetrawiona przez umysły wszystkich zebranych i z zadowoleniem przyglądała się ich minom. Cokolwiek Talia chciała znaleźć na Ziemi bądź też sądziła, że znajdzie musiało być warte niemałą sumę. Do tej pory nikt z nich nie wiedział czego szukają i zapewne sama pani doktor do końca nie wiedziała, co mogą zastać tam gdzie się wybierają. Ale była pewna wartości łupu, urządzenia, czy cokolwiek tam spodziewała się zastać. Cena co prawda zakrawała bardziej na jakąś potężną wojskową technologię niż zwyczajną kupę złomu z wykopaliska.
- Co do pytania panny Crimson… Planowane jest jakieś dwa tygodnie w zależności od warunków i wydania pozwolenia. Na biurku zostawiam państwu do popisania umowy z klauzulą odpowiedzialności. Proszę się z tym zapoznać i podpisać. Tam również znajdują się informacje szczegółowe dotyczące całej ekspedycji – Talia wskazała dłonią na leżące obok datapady, które wcześniej nie rzucały się tak w oczy a wyraz jej twarzy dawał doskonale do zrozumienia, że nie przyjmuje nikogo bez podpisania tejże umowy. Cokolwiek tam w niej było. – Oczywiście pani Losnedahl musi wziąć odpowiedzialność za niepełnoletniego członka naszej drużyny.
Po tych słowach pani doktor sięgnęła do swojego omni-klucza wybierając z niego kilka poleceń, których reszta i tak nie mogła dojrzeć, po czym skinęła głową do siebie z aprobatą.
- Na Ziemię udamy się statkiem należącym do firmy Centaur. Za dwa dni proszę stawić się w doku numer 31. Będzie tam cumował statek o nazwie Hekate, kapitan Belford z pewnością przyjmie nas jak trzeba – powiedziała asari i wyłączyła omni-klucz, po czym podeszła do biurka i powoli zaczęła z niego zbierać swoje rzeczy. – Zaopatrzenie zapewniam owszem – sprzęt niezbędny do ekspedycji powinien znajdować się na pokładzie statku. A jeśli chodzi o broń… - asari zawahała się na moment. – Jeśli już musicie jakąkolwiek mieć to wyłącznie we własnym zakresie. Oczywiście mój sceptycyzm nie dotyczy pani Assanowicz oraz pana Shawa.
Talia spakowała resztę swoich rzeczy myśląc najwidoczniej, że wszystko w tym temacie już zakończyła założyła jedną ze swoich toreb na ramię i ruszyła wzdłuż sali znikając za drzwiami naprzeciwko tych, którymi wcześniej tutaj wchodzili. Widocznie takie znikanie miała już w naturze, tak jak poprzednio na konferencji. Mieli więc dwa dni na przygotowanie się, powrót na Thessię i wyruszenie na Ziemię.

Dwa dni później wejście do doku numer 31 już było zastawione kilkoma skrzyniami, przy których z datapadem stała doktor Talia L’roli. Sprawdzała jeszcze ostatnie sztuki własnego zaopatrzenia i sprzętu oczekując na przybycie statku o dumnej nazwie Hekate. W międzyczasie kapitan Bleys Belford zdołał dzięki swoim źródłom dowiedzieć się kilku ciekawszych szczegółów z życia tych, którzy nie należeli do cerberusa. Chociażby taka Diana Assanowicz – poza tym co było już oczywiste i co Bleys dostał wraz z poleceniem zjawienia się na Thessi niektóre plotki głosiły, że słynna pani pilot przeszła poważną zmianę podyktowaną trudną sytuacją osobistą. O co jednak chodziło dokładnie nie napisano, a nikt z jego ludzi nie mógł do tego dotrzeć. Timmy był zwykłym chłopakiem z dość mało rozrywkową przeszłością poza incydentem na Sathurze gdzie stracił wtedy swojego ojca. Część informacji, do których udało się dogrzebać źródłom kapitana Hekate mogło powiązać jego załoganta – Ericha Shawa z tym, co się wtedy stało. Co zaś tyczyło się Daniela Murawskiego była chyba jedną z najnudniejszych rzeczy, jakie Bleys ostatnio miał okazję czytać. Nauka, nauka, staż, nauka, prymus, wysokie wyniki, mądry chłopak i bla, bla, bla… i po raz kolejny można było się utwierdzić w fakcie, że on jedyny tam pasował idealnie. No można poza faktem, że był całkowicie niebojowy.
Kontrola lotów w krótkim czasie zezwoliła im na dokowanie i Belford mógł już podziwiać przez przeszkloną cześć stolicę Thessi Lirię. Widok z pewnością mógł zapierać dech w piersiach i w galaktyce ciężko było o coś równie pięknego jak stolica planety asari. Ilium mogło być jedynie drobną cząstką reprezentującą świetność ich architektury i idealną wrażliwość estetyczną. Przy schodzeniu z pokładu, chcąc osobiście powitać zarówno asari jak i resztę (której swoją drogą w dokach jeszcze nie było) mógł dodatkowo podziwiać to co znajdowało się dookoła. Niemal od razu zauważył doktor L’roli i ona równie szybko wyłapała Bleysa. Uśmiechnęła się lekko i zamrugała niewinnie rzęsami, zupełnie przypominając właśnie bardziej te asari spotykane w barach na rurach niż poważną panią doktor. Chociaż być może miała to być tylko zmyłka, bo asari wręcz emanowała pewnością siebie.
- Witam, doktor Talia L’roli, kapitan Bleys Belford jak mniemam? – podała mu dłoń w geście przywitania i uniosła delikatnie podbródek oceniając mężczyznę od góry do dołu. Ponownie się uśmiechnęła. – Bardzo mi miło, jak pan widzi mam jeszcze kilka swoich rzeczy do zabrania – skinęła głową w kierunku kilku skrzyń. – Sprzęt niezbędny do ekspedycji. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie bardzo… owocna. Myślę, że reszta powinna za jakiś czas się już pojawić.
Ledwo asari skończyła wypowiadać to zdanie, drzwi do doku rozsunęły się i stanął w nich nie kto inny jak sam Daniel Murawsky z ogromnym plecakiem przytwierdzonym do pleców, torbą przewieszoną przez ramię i drugą trzymając w ręku. Pośpiesznym krokiem podszedł do doktor L’roli i Bleysa.
- Tak jak mówiłam, właśnie będą się pojawiać. Doktor Murawsky, specjalista archeolog. Daniel, poznaj pana Bleysa Belforda, naszego kapitana – Talia przedstawiając Bleysa zrobiła to w taki sposób, że kapitan mógł mieć wrażenie, że zdecydowanie chodzi jej o coś więcej niż zwykły rejs. I jeszcze to jej spojrzenie. Ale cóż, to również mogło być tylko częścią jakiejś gry, trudno było wywnioskować. Chłopak natomiast, mocno zdyszany podał dłoń Belfordowi i pomachał nią energicznie, kiedy tylko mężczyzna ją uścisnął.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Świątynia Athame

22 kwie 2015, o 13:07

Lex ledwie powstrzymała się przed parsknięciem śmiechem. Pierdolenie. Pięćdziesiąt milionów kredytów, Talii chyba coś na głowę siadło. Nie można było obiecywać takiej kwoty, nawet wspominanie o niej było absurdem. Crimson doskonale wiedziała że nigdy nie jest tak różowo, jak się na początku wydaje. Nie rozglądała się po ludziach, ale oczami wyobraźni widziała już, jak świecą im się oczy. Tak jakby naprawdę liczyli na to, że dostanie im się... ile, jedna ósma? Skrzyżowała ręce, przygryzając kolczyk w policzku. Dobra, jak tam chcą. Ona i tak planowała potraktować ten wyjazd jako wakacje. Trochę inne niż zwykle sobie organizowała, ale mimo wszystko. Skoro mają zapewnione noclegi, wyżywienie, dosłownie wszystko czego dusza zapragnie, to jej do szczęścia nie trzeba było niczego więcej.
Oczywiście, byłaby zadowolona, gdyby odkryli coś tak wartościowego. Oczywiście, że chciałaby dostać miliony kredytów, nawet jeden milion by wystarczył. Oczywiście, że była optymistycznie nastawiona do wykopalisk, czy cokolwiek tam było - trzeba będzie to sprawdzić na datapadzie z umową do podpisania - inaczej L'Roli nie robiłaby wokół swoich hipotez takiego zamieszania. Ale Lex nie nastawiała się. Lepiej być późnej przyjemnie zaskoczonym, niż rozczarowanym.

Tym razem asari opuściła pomieszczenie, zostawiając Crimson z nieco większą wiedzą, niż poprzednim razem. Wiedziała kim byli tu zebrani i jaki był plan na najbliższe dni, to na razie wystarczyło. Nie czekając długo, wstała i zeszła na dół, do biurka, by chwycić jeden z datapadów i przewinąć wyświetloną na nim umowę do momentu, który ją interesował najbardziej - na cholerę oni jej właściwie byli potrzebni. Jeśli tego się dowiedziała chociaż w stopniu minimalnym, przewinęła na koniec, machnęła podpis i położyła datapad obok. Nigdy nie była fanką papierologii. Poklepała jeszcze Murawskiego po ramieniu i machnęła na pożegnanie do pozostałych, po czym wyszła z sali.

W ciągu dwóch dni zdążyła zrobić całkiem sporo. Złapała jeszcze Simona przed jego odlotem na Ziemię i namówiła na jedną sesję więcej, zanim ekspedycja wyruszy. Zgłosiła przedłużoną nieobecność w pracy i skontaktowała się z Roy'em, żeby wpadł do jej mieszkania, spakował to czego potrzebuje i wysłał jej na Thessię. Paczkę odebrała w hotelu i tam też zaczęła zapełniać walizki. Jedną narzędziami, pancerzem - nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, zwłaszcza kiedy w grę wchodzi pięćdziesiąt milionów - dorzuciła też Falangę, mimo wyraźnej niechęci L'Roli. Nie zamierzała wdawać się w strzelaniny, zresztą jeśli chodzi o bójki to dzięki lekcjom udzielanym przez brata całkiem dobrze dawała sobie radę wręcz, ale gdzieś w środku czuła, że pistolet też się przyda. A może to był po prostu jej wrodzony defetyzm. Druga walizka została w całości wypełniona ubraniami - od lekkich, letnich rzeczy, przez kostium kąpielowy, długie spodnie, dwie pary butów, aż po grubą bluzę od Roy'a. Kosmetyki, ręcznik, co jeszcze... może jakaś książka. Dorzuciła pierwszy z brzegu datapad i zapięła walizki. Pewnie i tak okaże się, że czegoś zapomniałam. Zamknęła bagaż i usiadła jeszcze na moment, by zadzwonić do Roy'a i pogadać z nim chwilę przed wylotem, jako że potem raczej czasu na to nie znajdzie.

W porcie znalazła się równo o wyznaczonej godzinie, ze swoimi dwiema walizkami, ubrana w cienkie, luźne spodnie i czerwoną bluzkę na ramiączkach, kończącą się nad pępkiem. Lex można było zarzucić wiele, jak chociażby niekonwencjonalność w kwestii stroju, ale na pewno nie brak punktualności. Mimo to, okazało się, że wyprzedziła ją nie tylko L'Roli, ale też doktor Murawsky. Ten to jest jakiś nadgorliwy. Pokręciła głową i ruszyła w ich kierunku, co pozwoliło jej załapać się jeszcze na fragment powitania, jednak jej wzrok od razu podążył w stronę statku. Nie znała się na tym jakoś wybitnie, byli lepsi, ale były rzeczy które potrafiła docenić, zwłaszcza, jeśli chodziło o wszelkie prototypy. Dopiero po dłuższej chwili, spędzonej na przesuwaniu spojrzeniem po sylwetce fregaty, skupiła się na rozmawiających, marszcząc brwi. Talia z całą pewnością miała jakieś plany wobec kapitana, których nawet nie próbowała ukrywać. Pan Bleys Belford, w swoim oficjalnym mundurze, oficjalnie witający ich na oficjalnie swoim statku. Lex wydęła usta, czekając aż tamci skończą się sobie oficjalnie przedstawiać i wreszcie podeszła bliżej.
- Witam - rzuciła, stawiając walizki obok siebie. Kiwnęła głową do Daniela i uśmiechnęła się krzywo. Nieszczególnie lubiła poznawać nowych ludzi. - Lex Crimson - podała rękę kapitanowi, z trochę mniejszym entuzjazmem niż Murawsky, bo jego uścisk wyglądał jakby miał urwać mężczyźnie dłoń.
Uznawszy, że to wystarczy, a całą resztę oficjalnych oficjalności załatwią pozostali, zgarnęła z powrotem swój bagaż i bez skrępowania weszła na statek. Nie wiedziała, jak zostaną zakwaterowani i czy w ogóle, więc zwyczajnie zostawiła walizki w korytarzu przy wejściu, a sama ruszyła przed siebie, chcąc się nieco rozejrzeć. Bo przecież już mogła, czyż nie? Chyba nie zamierzali jej tam trzymać i czekać na zbawienie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Re: Świątynia Athame

24 kwie 2015, o 12:43

Shaw opuścił spotkanie zamyślony. Skoro Ritavuori zdecydowała się na wyprawę, oznaczało to, że nie musi za nią podążać dwadzieścia cztery godziny na dobę, bo po dwóch dniach znowu spotkają się na okręcie. Oczywiście dziewczyna mogła zrezygnować, stwierdzając, że wyprawa nie jest warta funta kłaków, ale było to wkalkulowane ryzyko. Teraz, gdy oficjalnie znali swoje twarze i nazwiska, podążanie za nią po Thessi byłoby podejrzane i ryzykowne... nie mówiąc już o tym, że sam musiał poczynić niezbędne przygotowania.
Pięćdziesiąt milionów kredytów, o których wspomniała asari, niezbyt go wzruszyło. Była to zbyt wielka kwota, by uznać ją za prawdziwą i taki zabieg kobiety tylko wzbudził ostrożny dystans w snajperze. Być może obiekt, którego poszukiwali, miał taką wartość teoretyczną (w końcu Talia wspomniała, że jeżeli się co do niego nie myli, to może on oznaczać świetlaną przyszłość dla ludzkiej cywilizacji), ale nie było szans, by przekładało się to na praktykę. Bo kto miałby im zapłacić? Jedyną opcją w takim przypadku był rząd, a tu sprawa dodatkowo się komplikowała, bo Shaw wiedział, że Cerberus prędzej wysadziłby całą grecką wyspę, niż pozwolił by tak zaawansowany kawałek technologii trafił w ręce obcej rasy. Ludzcy przywódcy naturalnie nie zamierzaliby płacić złamanego kredyta - w końcu artefakt znajdował się na terenach Grecji, a co za tym idzie, Ziemi. Gdyby L'Roli zaproponowała im odkupienie go za pięćdziesiąt milionów kredytów, wyśmialiby ją i zasłonili się dokumentami, że zgodnie z prawem obiekt należy do ludzi, skoro znajduje się na ich planecie. Naturalnie, byli jeszcze prywatnie kolekcjonerzy, ale...
Shaw nie nastawiał się, że zobaczy chociażby ułamek kwoty, o której wspomniała asari. Mimo to, umowę podpisał, wcześniej czytając ją bez pośpiechu.
Druga wiadomość była bardziej pozytywna. Obecność Hekate i fakt, że to właśnie okręt Cerberusa był tym, który miał ich przetransportować na Ziemię, oznaczał, że organizacja Człowieka Iluzji jest bardziej niż świadoma wyprawy doktor Talii. Erich zamierzał po powrocie ze spotkania wysłać zaszyfrowaną wiadomość z zapytaniem czy swoim zgłoszeniem nie psuje planów innemu agentowi, ale teraz nie musiał tego robić. No i oznaczało to, że komandor Belford wrócił ze swojej misji w Galapagos.

Wyznaczone dwa dni poświęcił głównie na przygotowania. Wynajął hangar na obrzeżach Lirii, gdzie umieścił swojego Fenixa, by czekał na jego powrót, decydując się na podróż razem z pozostałymi. Jego kwatera na Hekate zawierała większość potrzebnych mu rzeczy - ubrania na zmianę na różne klimaty, parę książek, sprzęt do utrzymywania uzbrojenia w czystości - a resztę dokupił w sklepach Lirii, zaopatrując się m.in. w kompas, kieszonkową latarkę i przeciwsłoneczne okulary.
O wyznaczonej godzinie spotkania pojawił się w porcie, ubrany w skórzaną kurtkę i ciemne jeansy, z torbą przewieszoną przez ramię, w której trzymał swoją złożoną Modliszkę. Widząc, że doktor L'Roli pojawiła się już ze swoim sprzętem, podobnie jak wytatuowana pani inżynier i Murawsky, udał się w ich stronę.
Zatrzymał się obok, zaplatając ręce za plecami.
- Doktor L'Roli, panno Crimson. Panie Murawsky. Kapitanie - przywitał się. Sam nie miał na sobie oficerskiego munduru, ale zamierzał to zmienić jak tylko wystartują.
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Świątynia Athame

24 kwie 2015, o 18:20

- We własnej osobie i do usług - odparł z uśmiechem Belford na powitanie asari skinąwszy lekko głową - W galaktyce wiele się o pani słyszy doktor L’roli. Dołożę wszelkich starań, by nasza współpraca była ze wszech miar satysfakcjonująca. - mogłoby się wydawać, że Belford spoglądał asari w oczy odrobinę dłużej niż nakazywała ogólnie przyjęta etykieta, gdy ujął podaną mu dłoń. Jeśli piękna obca miała zamiar proponować jakąś grę może warto było ją podjąć? Cóż, dobry agent nigdy nie odpuszcza takich okazji.
- Jeżeli na Ziemi potrzebuje pani jakiejkolwiek pomocy przy ekspedycji - możemy omówić te kwestie - dodał.
- Zajmiemy się natychmiast załadunkiem - rzekł, gdy kobieta wspomniała o skrzyniach. Kapitan rzucił polecenie przez komunikator, i po opuszczonej rampie hangaru zjechały wózki załadunkowe zabierając kolejne skrzynie na pokład.
Tymczasem Bleys odwzajemnił wyjątkowo serdeczny uścisk dłoni przedstawionego mu doktora Murawsky'ego
- Mocny uścisk, oznaka charakteru - rzekł śmiejąc się w duchu, choć na zewnątrz zostawiając tylko profesjonalny uśmiech. Wkrótce, zgodnie z zapowiedzią Talii pojawiali się kolejni pasażerowie.
- Inżynier Crimson jak mniemam - rzekł witając Lex - Zajmiemy się państwa bagażami i wniesiemy do kajut dla gości - jeden z krzepkich marynarzy, którzy przybyli wraz z transportowymi wózkami podjął bagaż Alexis, drugi zaproponował wniesienie plecaka Murawskiego do kwater lub odprowadzenie, go jeśli miał ochotę spocząć.
- Tymczasem zapewne chcieliby państwo zobaczyć okręt. W czasie podróży obowiązują nas procedury podobne do wojskowych i pasażerom udostępniamy tylko najwyższy pokład, gdzie znajdują się kwatery. Póki wciąż dokujemy, jest jednak okazja zobaczyć co nieco od podszewki - kapitan zaprosił szerokim gestem w kierunku śluzy tych, którzy mieli ochotę. Każdemu miał zostać przydzielony przewodnik. Do Alex podszedł wysoki gładko wygolony mężczyzna w nowoczesnym inżynierskim kombinezonie z logiem Hekate na piersi. Wokół jego czaszki owijały się tatuaże smoka, co mogło nadawać groźny wygląd, jednak uśmiech mężczyzny potrafił wzbudzić zaufanie.
- Pani inżynier Crimson? - zapytał głębokim głosem, w którym można było wyczuć nieznaczny niemiecki akcent.
- Jestem Gustav, starszy mechanik Hekate, proszę pozwolić mi oprowadzić się po okręcie - Weszli na pokład od strony opuszczonej rampy, gdzie wózki wiozły właśnie skrzynie doktor L’roli.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Świątynia Athame

26 kwie 2015, o 16:18

Bogowie, jakżeż to śmierdziało pułapką. Niemal tak samo, jak zlecenie pod flagą Holtz Unlimited, z tym, że tam niemal od razu było jasne, co ów swąd zapowiada. Chemia. Zabiegi. Babranie się w mózgach. Normalka, nie? Tu natomiast było... coś. Coś, za co ktoś miał podobno wyłożyć pięćdziesiąt milionów. Coś, o co oni mieli się postarać, znaleźć, zdobyć, wyrwać z pazurów, które potencjalnie tego czegoś pilnowały (umówmy się, gdyby skarb tak po prostu sobie leżał, L'Roli nie bawiłaby się w cały ten cyrk z werbowaniem towarzystwa). Cały świat wydzierał się właśnie, że coś jest nie tak. Że będzie źle, że nie idzie się w niewiadome, że trzeba się przygotować, że... Bla, bla, bla. Kogo by to interesowało?
Opuszczając Świątynię - bez słowa, bez kolejnych pytań, bez pożegnania - wiedziała, że polecą. Musiały, nie? No, w porządku, nie musiały. Ale chyba żadna z nich nie miała zamiaru rezygnować. Chyba wszystko było postanowione już wcześniej, gdy dopiero stawały w kolejce do castingu.

Dwa dni, tyle czasu im dano. To dużo. Dużo za dużo, biorąc pod uwagę, że tak naprawdę nie miały nic do zrobienia. Czekała je wycieczka, może nawet całkiem spora ekspedycja, wypadało więc się spakować, przygotować, zrobić rozpoznanie... Zabawne. To naprawdę nie mogło - przynajmniej w ich przypadku - trwać tak długo. Jasne, Losnedahl może i zajęła się jakimś researchem (szczerze mówiąc, Jaana nie miała pojęcia, czym zajmowała się Annika), może rzeczywiście przyłożyła się do przygotowań lepiej niż jej małoletnia podopieczna, ale prawda była taka, że nawet jeden dzień, dwadzieścia cztery ustawowe godziny - cóż, to po prostu było zbyt wiele. Pakowanie się? Na dobrą sprawę całe życie mieściło się w jednej, zawsze spakowanej torbie. Takie życie - nie mając jako takiego domu, zawsze było się gotowym do wyjścia. Kuguar może i spełniał podstawowe warunki, jakie stawiano przed mieszkaniem - łazienka, łóżko, dach nad głową i przysługująca każdemu szafka na skromny dobytek - zwykłe przyzwyczajenie sprawiało jednak, że chyba żadne z załogantów tak naprawdę nigdy w pełni się nie rozpakowało. Bo nawet, gdyby uznać, że faktycznie mogliby odpuścić, że mieli tu dom, to... Hej, byli uciekinierami. Kto wie, co za ich plecami knuł Cebrerus? Tymczasowy okres zawieszenia mógł nie trwać długo, a Kuguar w jednej chwili mógł stać się imponującą kulą ognia. Na ekspresową ewakuację zawsze trzeba było być gotowym.
Wyszło więc na to, że wystarczyło po prostu zabrać torbę spod łóżka, zgarnąć dodatkowe pochłaniacze ciepła, dokładnie zapiąć wszystkie części pancerza, uzbroić się i... Tyle. Potem można było sprawdzić wszystko jeszcze ze trzy razy, najeść się za wszystkie czasy i znów dokonać przeglądu samego siebie. Po co? Bo po prostu był na to czas.
A potem, gdy już dwie doby minęły, gdy wreszcie można było przestać udawać, że faktycznie ma się czym zająć... Cóż. Wtedy pozostało już tylko pojawić się we wskazanym miejscu i zobaczyć, co dalej.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Liria”