Liria jest stolicą Thessii, przy tym jednym z największych "dzieł" asari. Jej pięknu jest w stanie dorównać jedynie Nos Astra, czyli kolonia asari na Illium. Wysokie budowle o eleganckich kształtach podkreślają urodziwość planety i, pomimo tego, że jest ona pokryta budynkami, widząc taki krajobraz wcale nie tęskni się do obrazu żywej natury.

Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Świątynia Athame

7 kwie 2015, o 18:00

Na prawdę spodziewała się, że... Nie, w zasadzie chyba nie spodziewała się, a liczyła, że coś się wydarzy. Ostatecznie byłoby wtedy łatwiej, prawda? Byłoby wiadomo, co zrobić - czegoś unikać, czegoś nie ruszać, po prostu przejść i nie być stworzeniem zanadto inwazyjnym. Poradziłaby sobie z tym. Lepiej lub gorzej, ale na pewno by sobie poradziła, takie zadania były w swej istocie bardzo proste. Z zagadkami jednak sprawa miała się nieco inaczej.
Gdy nic nie spadło im na głowę, nie zapadło pod stopami ani też nie wyskoczyło z wrzaskiem z ciemnego kąta, Ritavuori była znacznie bardziej zdezorientowana, niż przedtem. Podświadomie była niemal pewna, że ma rację. Tor przeszkód byłby przecież testem oczywistym, kiedy więc okazało się, że nie tak ma wyglądać ten dziwaczny casting, Jaana była wielce zdumiona i... Chyba nie do końca zadowolona. Bo wiecie... Zagadka? Ciemnowłosa nie była myślicielką i wizja przegrania swego miejsca w wyprawie tylko przez to, że nie umiała odpowiednio obejść się z jakimiś durnymi świeczkami, zwyczajnie ją drażniła.
Nie zmieniało to jednak faktu, że jakoś trzeba było sobie poradzić. Lepiej lub gorzej, ale jakoś. Jak zawsze.
- Ustalić kolejność... - mruknęła pod nosem, jednocześnie uważnie studiując napis, jaki się pojawił. Nie był to szczyt marzeń, jeśli chodzi o instrukcje, ale już jakiś punkt zaczepienia. I tak - podczas gdy punkt pierwszy wywołał w młodej dobrze znany stan wtf?, tak punkt drugi był... Bardziej oczywisty? Ritavuori niemal odruchowo sięgnęła po zieloną świeczkę. Sięgnęła i nie zrobiła nic więcej, bo na dobrą sprawę nie bardzo wiedziała, czego dokładnie się od niej oczekuje.
- To chyba będzie dwójka, tylko... Dwójka w odniesieniu do dwóch wolnych miejsc czy do całości? - Zmarszczyła brwi, myśląc głośno. Tak, to oczywiste, że liczyła na jakąś pomoc. Jakiś przebłysk wielkiej inteligencji, której sama nie posiadała. Albo chociaż jakąś aprobatę, że dobrze myśli?
Mimowolnie rozejrzała się. Tu musiały być jakieś podpowiedzi, musiały... Prawda? Nie robi się testu bez stosownych instrukcji, Ritavuori była o tym święcie przekonana. W swym aroganckim nieco, nastoletnim umyśle nie wyobrażała sobie, że można być aż tak perfidnym i kazać coś zrobić, nie tłumacząc przy tym, co dokładnie i w jaki sposób.
Nie mogła jednak liczyć na to, że coś znajdzie - przynajmniej, że znajdzie coś od razu. Skoro tak, to nie mogła też po prostu stać i liczyć na zmiłowanie. Musiała coś robić. Jaana zawsze musiała coś robić. Lustrując więc uważnym spojrzeniem stanowisko, przy którym przyszło im pracować, bardzo ostrożnie sięgnęła ku świeczce stojącej już na świeczniku. Chciała sprawdzić, czy da się ją wyjąć, czy ona również zalicza się do puli, którą muszą ustawić. To była cenna, niezbędna jej informacja... No, a przynajmniej tak sądziła Ritavuori. Ostatecznie gdyby ustawione już źródełko światła było podarowanym im gotowcem, to inne byłyby też miejsca, w którym powinny znaleźć się pozostałe dwie świeczki. Chyba. Bo przecież wciąż mogło jej coś umykać.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Re: Świątynia Athame

8 kwie 2015, o 11:18

Erich słuchał słów chłopaka w milczeniu, bez pośpiechu analizując jego wiedzę na temat doktor R'Lori. Jej "niekonwencjonalność" dało się zauważyć po sposobie w jaki rozdmuchała informacje o konferencji oraz po jej krótkim, lakonicznym przemówieniu, na które wszyscy czekali. Jakby tego było mało, charakter prezentacji i temat jej pracy były dodatkową wskazówką. Mimo to, młody wydawał się być szczerze zainteresowany jej publikacjami.
To słowo "Cerberus", wplecione w wypowiedź przypadkiem, sprawiło, że Shaw zamarł na krótką chwilę. W jednej sekundzie jego wyobrażenie chłopaka wykręciło się na drugą stronę, a całe zakłopotanie oraz dyskomfort, które snajper do tej pory odczuwał, zniknęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Na ich miejscu pojawiło się coś dużo gorszego.
Zdanie, które wyrwało się z ust Timmiego, mogło oznaczać tylko dwie rzeczy: albo chłopak pracuje dla Cerberusa i zastanawiał się nad tymi samymi rzeczami co Shaw chwilę wcześniej, albo pracuje przeciwko niemu. Obie te możliwości wyjaśniały częściowo jak mógł namierzyć Ericha i zdobyć o nim informacje, które zwykle należały tylko do armii oraz członków oddziału. Obie też oznaczały, że ktoś próbuje sobie z nim pogrywać. Zmrużył nieznacznie oczy, ale nie skomentował wpadki chłopaka, zamiast tego przenosząc wzrok na drzwi.
- A ty, Timmy? Czym się kierujesz? - zapytał po dłuższej chwili milczenia, nawiązując do początku ich rozmowy. Ciężko było jednak stwierdzić czy to pytanie czysto retoryczne, bo kilka sekund później otworzyło się przejście, informując żołnierza, że teraz jego kolej na próbę. Erich bez słowa przekroczył próg, pozwalając drzwiom zamknąć się za jego plecami.
Nowe otoczenie... wywołało w nim mieszane odczucia. Spodziewał się różnych rzeczy: pokoju z przedstawicielami konferencji, gdzie przeprowadzona zostałaby rozmowa kwalifikacyjna, gabinetu Talii L'Roli, stanowiska ochrony. Nie spodziewał się za to... czegoś takiego. Kolejne sekundy mijały leniwie, a Erich się nie ruszał, w ciszy spoglądając po ścianach oraz ascetycznym umeblowaniu. Odsunął spotkanie z Timmim na dalszy plan, odruchowo skupiając się na analizie nowej sytuacji w jakiej się znalazł.
Jedne drzwi, żadnych okien i wyjść. Wchodziło wielu kandydatów, ale nie wszyscy wychodzili, więc to oznaczało, że znajduje się tu też ukryte przejście. Skoro to był test - a najwyraźniej był - musiały też być kamery i systemy monitorujące. Shaw przesunął spojrzeniem po ścianach, szukając potwierdzenia swojej teorii i dopiero po chwili zatrzymał wzrok na broni leżącej na stole.
Zgłaszał się na wyprawę naukową czy na windykatora mafii?
Zbliżył się powoli do fotela. Wybór Tłumiciela zdawał się dziwnie nieprzypadkowy, ale mogła to już być paranoja wywołana spotkaniem młodego Benneta. Nigdzie nie pojawiły się żadne instrukcje, ale siedzisko było dość wymownym znakiem. Shaw - po paru sekundach kontemplacji - usiadł na nim ostrożnie, wbijając wzrok w leżącą przed nim broń. Nie bardzo wiedział czego oczekiwać, a co za tym idzie - na co być przygotowanym.
Jeżeli każą mu kogoś zastrzelić, to doktor R'Lori okaże się być bardziej "niekonwencjonalna" niż sądził.
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Świątynia Athame

9 kwie 2015, o 10:55

Nawet nie próbowała udawać, że go słucha. Pozwoliła doktorowi mówić, sama błądząc myślami gdzieś tam, za drzwiami, zastanawiając się na czym będzie polegać zadanie. W pewnej chwili doszła do wniosku, że jej próba chyba już się rozpoczęła i właśnie trwa, a doktor L'Roli chce się dowiedzieć ile zbędnego gadania Lex jest w stanie znieść. Kolejka powoli się skracała i kiedy w końcu przyszła kolej na Crimson, przekroczyłaby drzwi z westchnięciem ulgi...
Gdyby nie to, co czekało na nią za progiem.
Wolała swoją pierwszą teorię. Wolała jeszcze postać w kolejce i posłuchać wywodów Daniela, wolała wszystko, tylko nie te zaciskające się wokół ściany. Co to za idiotyczne testy? Z przerażeniem wyciągnęła ręce na boki, chcąc sprawdzić ile jeszcze zostało jej czasu i przez moment stała tak w miejscu, wpatrując się przed siebie zmrużonymi oczami. Gdzieś tam musiało być wyjście. A jeśli nie? Jeśli testem było to, czy potrafi ułożyć się między przesuwającymi się ścianami tak, żeby jej nie zmiażdżyły? Nie potrafiła tego. Nie mogła czekać, szukać drugich drzwi. A jak ich nie znajdzie i nie zdąży wrócić?
Pieprzyć tę próbę.
Odwróciła się z zamiarem opuszczenia klaustrofobicznego pomieszczenia... i wszystko się skończyło, a przed nią pojawiła się urocza twarz Murawskiego. Pierwszy raz, odkąd podczepił się do niej w połowie świątyni, poczuła ochotę uściskania go. Ale ochota nie była tak silna by się jej poddać, więc tylko uśmiechnęła się do niego, opuszczając wyprostowane ręce. Cokolwiek zrobił, pokój się zmienił i to zdecydowanie na lepsze.
Nowe zadanie, w porządku.
- Co do cholery - mruknęła, podchodząc do łóżka i sięgając po instrument. Podniosła go niezgrabnie. Wystarczyło spojrzeć na jej zaciśnięte nieumiejętnie na gryfie palce, by wiedzieć, że z muzyką nie ma nic wspólnego. - Jeśli to są próby oparte na tym, co pani doktor usłyszała w kolejce, to naprawdę jej to nie wyszło - pokręciła głową i chwyciła gitarę tak, jak powinna, by wydobyć z niej po kolei dźwięki pustych strun. Potem przycisnęła dwie z nich na jednym z progów i zagrała akord - jedyny, jaki znała, nawet nie wiedząc co to konkretnie za tonacja. Był prosty. No i to był koniec jej popisu, bo śpiewać - ani deklamować - nie zamierzała. Potrząsnęła instrumentem i zajrzała do środka, a jeśli i tam nic nie znalazła, podała go Danielowi.
- To chyba raczej dla ciebie - wzruszyła ramionami. - Zrób z tym coś użytecznego.
Nie wiedząc do końca za co się zabrać, pochyliła się i zajrzała pod łóżko. Przecież niemożliwe, żeby jej próba polegała na... tym czymś. Z gitary mogła ewentualnie wyciągnąć struny, może kołki jeśli były metalowe i wykorzystać je do czegoś sensownego. Mogła ją połamać i zrobić ognisko, ale lakierowane drewno chyba nie pali się dobrze. Obeszła łóżko dookoła, rozejrzała się próbując znaleźć coś ciekawego na ścianach, ale w końcu oparła się o samotny mebel i skrzyżowała ręce na piersi, przygryzając od środka kolczyk w policzku. Co, jeśli moja próba się przedwcześnie skończyła, bo cierpliwość doktora Murawskiego jest na poziomie trzylatka?
- Jakiś pomysł?
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Świątynia Athame

10 kwie 2015, o 14:41

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Świątynia Athame

10 kwie 2015, o 16:32

Jaana

Annika zmarszczyła brwi również przyglądając się zarówno instrukcjom jak i trzymanej przez Jaanę świeczce. To faktycznie wydawało się być całkiem sensowne. Skinęła z aprobatą głową i bez namysłu wzięła zieloną świeczkę od dziewczyny i wetknęła ją w środkowe miejsce na świeczniku. Nie konsultowała tego z domysłami czy też wątpliwościami swojej podopiecznej. To był odruch i dopiero wtedy dotarły do Losnedahl kolejne słowa Jaany. A jeśli nie chodziło o całość tylko o ostatnie miejsce? Zamarła. Teraz zarówno ona jak i Ritavuori mogły spodziewać się różnych dziwnych rzeczy wyskakujących ze ścian czy spadających im na głowę.
Ale wciąż nie wydarzyło się nic szczególnego. Za to czarnowłosa mogła zauważyć, że napis określający dwójkę zniknął a na jego miejscu wciąż pozostała tylko jedynka. Na stole tkwiła jedna niebieska świeczka i wetknięta w świecznik taka sama w kolorze czerwonym. Obie musiały się zdecydować gdzie chcą włożyć tę ostatnią.
Kiedy Jaana sięgnęła po czerwoną świeczkę próbując zdjąć ją ze świecznika ta ustąpiła i bez problemu dała się wyjąć ze środka. Jednocześnie w miejsce pod punktem pierwszym zagadki pojawił się kolejny napis:
3. Płyn co życie daje.
Losnedahl stała tak wpatrując się również ze zdumieniem w pojawiający się napis i mruknęła coś do siebie analizując wszystko we własnej głowie. Gdyby Jaana odwróciła się w jej stronę mogłaby zauważyć niebieską poświatę powoli otaczającą kobietę. Trudno jednak było zgadnąć czy Annika specjalnie uaktywniła biotykę czy przypadkiem to, jak intensywnie się teraz zastanawiała nie wpłynęło na jej zachowanie.
- Płyn co życie daje… Do głowy przychodzi mi tylko woda, ale co wtedy z tą jedynką? – powiedziała na głos, ale chyba nie spodziewając się jakiejkolwiek odpowiedzi. Przeszła parę kroków w tą i z powrotem zupełnie zapominając o fakcie, że jeszcze do tej pory kicały spod drzwi na drugą stronę pomieszczenia obawiając się zastawionych pułapek czy toru przeszkód. – Chyba, że nie chodzi o wodę a o coś innego…
Wróciła wreszcie na miejsce gdzie stała poprzednio i oparła ręce o blat wtopionego w ścianę stolika. Nie było niczego więcej. Żadnych dodatkowych wskazówek, podpowiedzi czy tym podobnych rzeczy. Drzwi za ich plecami wciąż pozostawały zamknięte a w środku czas zdawał się dłużyć niemiłosiernie. Swoją drogą ciekawe ile czasu już tutaj spędziły.

Erich

Timmy zdążył jeszcze odpowiedzieć Erichowi, że przywiodła go tutaj czysta ciekawość zanim snajper zniknął za drzwiami wezwany na swoją próbę. Wystrój faktycznie mógł wprowadzać w konsternację zwłaszcza, że jasne światło wcale nie zwiastowało jakiegoś kryjącego się niebezpieczeństwa. I tylko leżący na stoliku przed fotelem Tłumiciel był zastanawiającym widokiem. Nawet, jeśli gdzieś tutaj znajdował się monitoring, co w sumie byłoby bardzo oczywiste to Shaw nie był w stanie takowego wypatrzeć. Jakkolwiek Talia oceniała te próby i dobierała kandydatów pozostawało póki co nierozwiązaną zagadką. To z kolei nasuwało myśl, że wszelkie odpowiedzi czekają po drugiej stronie. Pytanie tylko gdzie ta druga strona się znajdowała…
Erich wreszcie po kilku dłuższych chwilach zajął miejsce na fotelu. Siedzisko w pierwszej chwili zdało mu się bardzo wygodne i jakby wręcz dostosowane do jego osoby. Biała skóra zachrzęściła tylko cicho pod jego ciężarem za to w dotyku, kiedy przesunął po niej dłonią, była bardzo przyjemna. A już z pewnością bardzo wysokiej jakości. Szybki rzut okiem na to, co dookoła raczej za wiele nie dał.
A Tłumiciel pośrodku leżał jak gdyby nigdy nic. Dopiero po jakiejś minucie, od kiedy Shaw zajął miejsce na fotelu w tle rozległa się cicha i delikatna muzyka. W zasadzie gdyby nie fakt, że Erich siedział teraz pośrodku czegoś, co miało być zadaniem do wykonania mógłby śmiało się zrelaksować, zamknąć oczy i oddać chwili przyjemności. I pewnie właśnie myśl chwilowo rozproszyła czujność snajpera, kiedy poczuł, że w jednej chwili w okolicach kostek zaciskają mu się z charakterystycznym szczęknięciem metalowe zatrzaski. Nie wiadomo było czy zabieg był celowy czy też coś nie zadziałało tak jak powinno, ale dłonie mężczyzny wciąż pozostawały wolne. Największym jednak w tej chwili problemem nie był fakt względnego unieruchomienia. Po przeciwnej stronie pomieszczenia, mniej więcej metr nad ziemią zmaterializowała się sonda. Erich mógł bez problemu dojrzeć jak ta przeprowadza skan na jego osobie by ułamek sekundy później odpalić ładunek, który pomknął gdzieś nad uchem Shawa wypalając w oparciu fotela czarną, dymiącą dziurę.

Alexis

Daniel stał na środku z rozchylonymi ustami i szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w to, co zastał na środku pomieszczenia. Jego guziki od koszuli dziwnie napięły się na wysokości klatki piersiowej jakby miały zaraz wystrzelić, a młody doktor tak stał. Bez żadnego słowa, bez żadnego gestu wpatrywał się całkowicie nieobecnym spojrzeniem w łóżko, siedzącą na nim Lex i gitarę, którą trzymała w rękach. Dopiero jej słowa wyrwały mężczyznę z tego, dziwnego i bardzo groteskowego stanu.
- Wątpię – powiedział, ale wziął instrument do ręki i usiadłszy na łóżku oparł je wygodnie o kolano. A potem zagrał. Jak gdyby nigdy nic przesuwał palcami po gryfie uderzając drugą dłonią w struny. I grał tak przez dobrą chwilę zanim w ogóle opamiętał się, co tak naprawdę robi i gdzie się znajduje. Spojrzał przepraszająco na Lex i odłożył gitarę z powrotem na łóżko. – No dobra, może i znam się na tym całkiem nieźle. Grałem gdzieś tam kiedyś, ale za wiele nie potrafię. Kilka jakiś rockowych kawałków, wiesz…
Na moment zamilknął przyglądając się jak Lex prawie wchodzi pod łóżko i zmarszczył brwi w zdumieniu. Potem wstał i sam zaczął je obchodzić dookoła zaraz za Crimson. Gdy tylko ta się zatrzymała Daniel wyrósł zaraz obok niej wpatrując się tymi swoimi jasnobłękitnymi oczami w twarz Alexis. A potem coś przed nimi syknęło a ściana ustąpiła ukazując przejście dalej, w głąb korytarza. Po chwili wyszła z niego, nie kto inny jak pani doktor L’roli we własnej osobie. Stanęła zaraz naprzeciwko nich i skrzyżowała ręce na piersi dosłownie w tym samym geście, w jakim zrobiła to Crimson.
- Panie Murawsky, która to już konferencja, na której widzę pana? – uniosła brwi i z nieukrywaną dumą wniosła podbródek do góry. To od razu nasunęło myśl, jak bardzo mogłaby być arogancka i pewna siebie. Dopiero przeniesienie spojrzenia na Lex spowodowało, że Talia jakby złagodniała. – Zepsuł pan pannie Crimson jej próbę, a ta zapowiadała się bardzo ciekawie… Za to to, co tutaj zastałam jest jeszcze bardziej intersujące.
Przeszła parę kroków przesuwając dłonią po posłaniu i uśmiechając się ledwo zauważalnie.
- Nie chcę nawet myśleć, panie Murawsky co pan miał na myśli generując podświadomością taki oto obraz, ale muszę przyznać, że to doprawdy bardzo interesujące… - wróciła wreszcie obchodząc łóżko z drugiej strony i stając naprzeciwko Lex. Zmierzyła ją przy tym dokładnie tym samym spojrzeniem, co jeszcze niedawno Daniel, kiedy próbował wyczytać czym się zajmuje. – Może pan iść dalej, ale co do pani Crimson mam pewne wątpliwości. Zatem może inaczej… Czy chciałaby pani dołączyć do zespołu?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Świątynia Athame

12 kwie 2015, o 12:18

Krótki popis gitarowy Daniela nie zrobił na niej szczególnego wrażenia. Ludzie grają, to akurat nic nadzwyczajnego. Ona potrafiła inne rzeczy i nikt nie robił z tego powodu zamieszania. Potem zaczął się plątać za nią i to było trochę irytujące, bo przecież starała się znaleźć rozwiązanie, a potykanie się o Murawskiego wcale jej w tym nie pomagało. Wyglądało na to, że w próbie było coś, czego nie rozumiała i kompletnie nie miała pojęcia za co się zabrać. I w chwili, kiedy miała już sięgnąć po gitarę i zacząć ją rozkładać, rozsunęła się ściana i pojawiła się ta śliczna asari, która przyciągnęła jej uwagę jakiś czas temu. Lex zmarszczyła brwi, nieco zdezorientowana. Wydawało się jej, że zadaniu jeszcze było daleko do końca, nawet nie zdążyła domyślić się o co w nim chodzi, nie wspominając o prawidłowym wykonaniu.
Skupiła się więc na przysłuchiwaniu się rozmowie - najwidoczniej - znajomych. Dumna postawa L'Roli z czymś się jej kojarzyła... nie współpracowała często z ludźmi tak niesamowicie przekonanymi o swojej doskonałości, więc szybko przypomniała sobie w czym rzecz. Biznesmen z Illium i jego brudy. Może to nie było to samo spojrzenie, ale było w nim coś, co kojarzyło się jej bardzo. Ciekawe, jakimi brudami może się pochwalić asari.
I zaraz, co?
Parsknęła śmiechem, kiedy zaczęła rozumieć w czym rzecz i po raz kolejny poczuła wdzięczność do Murawskiego za to, że się pojawił, bo wiedziała, że jej podświadomość by ją wykończyła. Nie przeszłaby tej próby, choćby wyszła z siebie. Cokolwiek wymyślił sobie Daniel, niech sobie myśli dalej, jej to jakoś szczególnie nie obchodziło. Tym bardziej, że L'Roli posłała go już za drzwi, a sama postanowiła przewiercać ją na wylot tymi swoimi niebieskimi oczami. Crimson poczuła potrzebę odwrócenia wzroku, ale nie zrobiła tego. Jakaś próba, nie? Udowodnić, że kiedy ktoś wpatruje się we mnie jak cielę w malowane wrota, ja jestem w stanie nie wsadzić mu palca w oko.
- Tak - odparła krótko. W końcu o to pytała, czyż nie? Lex nie miała nic więcej do powiedzenia. Jeśli Talia chciała wiedzieć coś więcej, niech się wysili. Crimson miała trochę niewiadomych, które wymagały odpowiedzi, ale sądziła, że na nie przyjdzie jeszcze czas. Teraz to ona najwyraźniej była oceniana. Nie do końca wiedziała na co się godzi, biorąc pod uwagę że siedząc w ławce świątyni właściwie nie słuchała, ale przecież nie mogła się do tego przyznać. Nie teraz.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Re: Świątynia Athame

12 kwie 2015, o 13:30

Biała skóra fotela nasuwała na myśl wspomnienia. Erich przesunął palcami po podłokietniku palcami, delikatnie muskając opuszkami drogi materiał. Ile czasu spędził w gabinecie doktora Whitelocka, siedząc na podobnym fotelu? Ile godzin poświęcił na terapie, słuchając słów psychologa? Tamtejsze meble były obite na podobną modę, chociaż w brązową skórę, a nie białą, a ściany gabinetu były pokryte drewnem, w przeciwieństwie do tutejszych surowych, szpitalnych barw, ale wrażenie były niepokojąco podobne. Czy próba każdego wyglądała tak samo?
Nagły szczęk metalowych obręczy gwałtownie wyrwał go z zamyślenia. Zorientował się w swoim błędzie ledwo poczuł uścisk w okolicy kostek. Niemal w tej samej chwili pojawiła się sonda, a laserowy promień skanera omiótł jego sylwetkę i Shaw zamarł na długą sekundę, tak jak zwierzę nieruchomieje na widok drapieżnika, licząc, że ten go nie zauważy. Przecież doktor L'Roli nie zaprojektowałaby próby, która go zabije, prawda?
Prawda?
Dłoń snajpera wystrzeliła w stronę Tłumiciela ułamek sekundy po tym, jak w centrum sondy rozżarzyło się czerwone światełko. Ładunek minął głowę mężczyzny, wypalając dymiącą dziurę w drogiej, białej skórze fotela. Shaw pozwolił by jego ciałem zawładnęły odruchy, ale jego umysł nie przestawał pracować.
Uwaga pierwsza: próby nie mogły być śmiertelne, bo Talia wzbudziłaby jeszcze większą kontrowersje niż do tej pory.
Jego palce zacisnęły się na rękojeści pistoletu, płynnie podrywając go z blatu stołu.
Uwaga druga: żadna z osób, które opuściły próbę, nie nosiła śladów fizycznych obrażeń.
Metalowe obręcze unieruchomiły jego nogi, a sięgając po broń stracił cenny czas. Sonda prawdopodobnie gotowała się już do drugiego strzału, więc zamiast próbować ją uprzedzić, zacisnął dłoń wolnej ręki na jednym podłokietniku i targnął górną częścią ciała, żeby przewrócić fotel bokiem na ziemię, przygotowując się na nieprzyjemne uderzenie o podłogę.
Uwaga trzecia: dziura w fotelu wyglądała na wystarczająco rzeczywistą.
Jak tylko fotel uderzył o podłogę, Shaw uniósł rękę z pistoletem, by oddać strzał w stronę sondy. Gdyby to nie wystarczyło (lub gdyby okazało się, ze pistolet nie został wyposażony w pochłaniacz ciepła), planował przetoczyć się razem z fotelem na drugi bok, tak by oparcie zapewniło mu osłonę przed następnym - trzecim? - ładunkiem.
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Świątynia Athame

12 kwie 2015, o 13:49

Nic nie wybuchło, nie zagryzło ich, nie zaczęło wygłaszać podniosłej przemowy religijnej, czyli... Dobrze? A przynajmniej nie źle. Dla zielonej świeczki miejsce się znalazło i, jak okazało się kilka chwil później, gdy bez większych trudności udało się wyjąć także świeczkę czerwoną - chyba mogła tam pozostać. Chyba, bo napis dotyczący luki numer trzy niemal wprost wskazywał na wodę, a serce bez wątpienia kojarzyło się właśnie z czerwienią (wspomnianą energią mogła być zaś krew, to byłoby logiczne).
Tylko czy to mogło być tak proste?
Jaana wahała się, wahała znacznie dłużej, niż przewidziane było w ustawie. Nie bardzo wiedziała, czy chce ryzykować to pozornie najbardziej prawdopodobne, jasne rozwiązanie. Bo przecież było jeszcze drugie, które, przynajmniej w teorii, także mogłoby pasować.
Czerwony, zielony, niebieski. Krew, wiosna, woda. Zielony, niebieski, czerwony. Czakra serca, deszcz, krew.
Szlag by to trafił.
Ritauori zmarszczyła nosek, nie odpowiadając na głośne rozważania Anniki. Jasne, mogłyby podyskutować, może do czegoś by doszły, ale... Młoda nie należała do cierpliwych. Nie chciała tracić tu czasu, głowiąc się nad ustawianiem świeczek. Chciała zrobić coś już, teraz, a potem w nagrodę usłyszeć, że się udało, więc...
Wnioskując po tym, ile osób przez próby nie przechodziło, te nie mogły być proste. Z dwóch rozwiązań, jakie miała w głowie, Jaana postanowiła więc wybrać to, które nie było aż tak oczywiste, ale równie prawdopodobne. A więc - do dzieła.
- Inaczej. Nie tak. - Nie tłumacząc nic swej opiekunce, wyjęła zieloną świeczkę z miejsca, w które przedtem ją wstawiły i umieściła w luce numer 1. Energia z wnętrza serca. Energia. Jaana mogła nie być wybitnie wykształconą i religijną, ale coś jednak wiedziała. Coś pamiętała. Więc - jasne, krew by tu pasowała, ale nie była energią. Energia. Z tym pojęciem znacznie bardziej kojarzyła się ezoteryka, nie fizjologia, a czakra serca miała właśnie kolor zielony. Chyba.
Miejsce numer dwa - wciąż marszcząc nos i czując, jak jej mięśnie spijaną się, by w razie co umożliwiać ucieczkę, czarnowłosa wetknęła w nie świeczkę niebieską. Gdy wszystko odżywa. Czyli po czym? Jasne, wiosną - po zimie. Ale, znacznie częściej - po deszczu. Gdy susza jest czasem stagnacji i upartej walki o przetrwanie, deszcz wskrzesza. Niebieski by więc pasował, nie?
Wreszcie - luka numer trzy. Płyn co życie daje. To już proste. Nie było dotąd nikogo, kto przetrwałby bez krwi krążącej w żyłach, nie? Jaana wsadziła więc czerwoną świeczkę w ostatnie wolne miejsce i, cofnąwszy się o krok, wstrzymała powietrze. No? Dobrze, prawda? Wszystko się zgadza? Powtarzając jak mantrę: niechbędziedobrze, niechbędziedobrze, mogła tylko patrzeć i... szykować się do ucieczki, gdyby jednak jej tok myślenia miał się okazać błędnym.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Świątynia Athame

12 kwie 2015, o 17:13

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Świątynia Athame

12 kwie 2015, o 19:05

Jaana

W końcu decyzja co do ustawienia świeczek została podjęta. Wetknięcie ich w kolejności, w której Jaana wydedukowała trwała sporą, naprawdę sporą chwilę i można by się zastanawiać czy przypadkiem ludzie w kolejce na zewnątrz już nie przestają się rozmyślać. Albo czy ktoś przypadkiem zaraz nie zacznie w zniecierpliwieniu dobijać się do drzwi wejściowych. Kiedy Ritavuori wkładała ostatnią świeczkę, którą trzymała w ręce wszystkie podpowiedzi na blatu zniknęły i nastała martwa cisza przerywana tylko oddechem jeden i drugiej z obecnych. Annika zamarła gdzieś w pół kroku oczekując jakiejś reakcji ze strony środowiska, po czym spojrzała na Jaanę.
Ritavuori stojąc przed samym blatem zdążyła tylko usłyszeć coś na kształt stuknięcia. A potem kolejne i kolejne powtarzające się równomiernie i dobiegające gdzieś z wnętrza ściany tuż przed nosem czarnowłosej. Dźwięk zatrzymał się zaraz naprzeciw niej. Losendahl zdążyła tylko chwycić Jaanę za rękę i pociągnąć w dół zanim ze ścian wystrzeliło około tuzina ostrych jak brzytwa nożyków i przecięło powietrze gdzieś nad ich głowami.
- Nie tak! Trzeba zamienić świeczki, cholera jasna – kolejna salwa pomknęła z charakterystycznym syknięciem metr nad ziemią. Annika leżała tak jeszcze chwilę przyciskając ramieniem do ziemi Ritavuori. – Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć….
Kolejny wystrzał ze ściany przeciął powietrze. Blondynka policzyła jeszcze raz upewniając się, że odstęp pomiędzy kolejnymi wypluciami strzałek ze ściany liczy pięć sekund.
- Leż i nie ruszaj się – powiedziała stanowczo do dziewczyny a sama przeczołgała się te kilka metrów w stronę blatu, na którym postawione były świeczki. Poczekała aż ukryte w ścianie strzałkowe pociski znów wystrzelą, po czym sięgnęła szybko po środkową świeczkę i wyjęła ją ze świecznika. Może miała tym samym nadzieję, na to, że nagły atak zostanie przerwany i będą mogły spokojnie zastanowić się nad tą zagadką jeszcze raz… Tylko, że nic z tego. Po pięciu przewidzianych sekundach ściana znów wypluła w ich stronę kolejną salwę pocisków.
- Jaana. Niebieskie, co jest niebieskie jeszcze… Deszcz. Dobra, ale to nie działa, woda, też nie podziała w takim razie. Co tam do cholery jest popierdzielone? – Annika skurczyła się w sobie, kiedy kolejne strzałki pomknęły jej nad głową, po czym sięgnęła po zieloną świeczkę. – Pamiętasz te podpowiedzi? Myśl jeszcze raz.
Strzałki ze ściany po raz kolejny już przecięły powietrze.

Erich

Jakiekolwiek przemyślenia w tym momencie właśnie dopadły do Shawa zapewne wszystkie wydawać by się mogły bardzo słuszne. I wszelkie spostrzeżenia były poparte obserwacjami, które były bardzo cennymi informacjami. A przynajmniej powinny być gdyby nie fakt, że swąd spalonej góry unosił się intensywnie na ramieniem Ericha drażniąc jego węch. Reakcja snajpera była natychmiastowa, w końcu nie bez powodu przeszedł wszystkie swojego wcześniejsze szkolenia, żeby teraz dać się ubić jakiejś sondzie. Nieważne czy była ona prawdziwa czy też jedynie jakoś zaprogramowana przez doktor L’roli w celach mniej lub bardziej naukowych.
Fotel upadł na ziemię z głośnym stuknięciem a siła oddziałująca na mebel sprawiła, że snajper lekko obił sobie łokieć przy próbie zamortyzowania upadku. Ale nie dał sobie wytrącić z ręki Tłumiciela. Strzał oddał bardzo instynktownie przymierzając w unoszącą się nad ziemię sondę. Nie było to zadanie bardzo trudne nawet pomimo jego nieciekawego położenia. Sonda zamigotała i w mgnieniu oka zmieniła położenie schodząc z pierwotnej linii strzału. Dron po raz kolejny przeprowadził skan próbując chyba tym samym ocenić położenie Ericha, po czym wyprowadził kolejny atak tym razem bardziej celny od poprzedniego. Tarcze snajpera zamigotały na moment informując o swoim stanie. Nie wyglądało to w obecnej chwili bardzo źle zwłaszcza, że tak mała sonda nie była zbyt wymagającym przeciwnikiem dla doświadczonego zabójcy jednak dość denerwującym. Bzyczenie przeniosło się po chwili na drugą stronę pomieszczenia jakby przewidując, że Erich będzie chciał zasłonić się fotelem i wyprowadziła kolejny atak. Na szczęście tym razem mężczyzna był szybszy i szarpnąwszy mocniej fotel osłonił się przed kolejnym pociskiem. Swąd spalonej skóry ponownie uderzył go w nozdrza. Cóż, cokolwiek Talia w tym momencie sprawdzała to nie zamierzała szybko skończyć. Wszystko wskazywało na to, że koniec próby będzie zależał od tego, kiedy Shaw skończy bawić się z sondą. Albo ona z nim.

Alexis

Talia roześmiała się słysząc krótką, aczkolwiek bardzo zdecydowaną odpowiedź Lex. Od momentu, kiedy Daniel opuścił pomieszczenie to zamieniło się momentalnie w najzwyklejszy w świecie gabinet pośrodku, którego stało biurko. Doktor L’roli powoli podeszła do niego wyjmując ze środka datapad.
- Alexis Crimson, siostra pana Roya Crimsona. Wiek dwadzieścia osiem lat, metr sześćdziesiąt trzy wzrostu, pięćdziesiąt sześć kilo wagi. Wykształcenie wyższe techniczne, specjalizacja inżynier… - wyczytała niemal jednym tchem spoglądając po tych słowach na minę Crimson. – Zaburzenia psychiczne i stany lękowe świadczące o niezbyt przyjemnych wydarzeniach z przeszłości. Cerberus wiele o pani wie. Nic dziwnego, bardzo dbają o swoich ludzi.
Uśmiechnęła się podkreślając ostatnie słowo w wypowiedzianym zdaniu jakby było jakimś magicznym zaklęciem, po czym odłożyła datapad i usiadła na biurku opierając się jedną nogą o podłogę. Dłonie natomiast złożyła razem i oparła na udzie zgiętej drugiej nogi. Przez chwilę przypatrywała się w milczeniu Lex jakby coś intensywnie analizowała we własnych myślach. Wreszcie westchnęła i odepchnęła się od biurka poprawiając bluzkę na brzuchu, która jakimś dziwnym trafem podciągnęła się wyżej niż L’roli chciała.
- Dobrze więc panno Crimson, jak tak to tak. Myślę, że to będzie dobra próba by ocenić jak idealnie leki działają na pani organizm… - uśmiechnęła się wskazując gestem przejście, za którym wcześniej zniknął Daniel. To o dziwo pomimo zmiany wystroju nie zmieniło miejsca. – Albo nie działają. W sumie i dla mnie to będzie całkiem ciekawe doświadczenie.
Ruszyła za Lex a przejście za ich plecami zamknęło się z syknięciem. Kolejne pomieszczenie, do którego weszła kobieta wraz z asari wyglądało jak mała sala kinowa. W środku przed samym dużym holoekranem siedziała, jak można było wywnioskować swoistego rodzaju komisja. Jedno miejsce, na środku było wolne, ale po chwili jednak zajęła je Talia a potem włączyła kolejny przycisk otwierający zewnętrzne drzwi i wpuszczając do środka kolejnych osobników. Na fotelach z tyłu, za miejscem dla komisji Lex bez problemu mogła wypatrzeć machającego do niej Daniela, który z entuzjazmem wyraźnie wskazywał na miejsce obok siebie. Kilka rzędów dalej za mężczyzną natomiast zupełnie sama siedziała jedna, pojedyncza postać o niebieskich włosach, ale w półmroku rozjaśnianym jedynie przez holoekran Crimson nie była w stanie dostrzec niczego więcej. Zwłaszcza, że tamta kobieta usadowiła się wygodnie zarzucając nogi na wezgłowie fotela przed sobą.
- Ale super, że cię wzięła! Zobaczysz, wyprawy z Talią są niesamowite. Sam jestem na takiej pierwszy raz! Wreszcie! Ale słyszałem, że są wprost niewiarygodne – Daniel już ślęczał nad uchem Crimson ciesząc się jak małe dziecko i dopiero po chwili orientując, że przez cały ten krótki moment trzymał dłoń na ręce Lex. Szybko ją cofnął, po czym włożył obie między uda nie odzywając się już ani słowem tylko wpatrując w holoekran przed sobą.
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Świątynia Athame

13 kwie 2015, o 13:43

Co to jest do cholery, jakieś pieprzone przesłuchanie?
W chwili, gdy asari spojrzała na Lex, by sprawdzić jej reakcję, zapewne zobaczyła dokładnie to, czego się spodziewała - szczerą konsternację. Crimson nie była w stanie zrozumieć jakim cudem asari zdobyła te informacje. Już nieważne, że wiedziała o jej stanach lękowych i całym tym burdelu w jej głowie, to właściwie bardzo ładnie zaprezentowało dostosowujące się do podświadomości pomieszczenie. Najgorsze było to, że wspomniała Roy'a. Co ci do tego, niebieska wiedźmo?
Ktoś tu miał wtyki w Cerberusie i to całkiem spore.
- Owszem, dbają - odparła krótko, pilnując się, żeby nie zdzielić jej tym datapadem przez łeb. Crimson doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak wiele zawdzięcza tej organizacji. Właściwie to uratowali jej życie, wyciągnęli z dołka i dali pracę, kiedy Hahne-Kedar zamknęło jej drzwi przed nosem. I nigdy, odkąd dla nich pracowała, nie miała na co narzekać. Może była dla nich tylko człowiekiem od pancerzy, może kimś więcej, ale opiekowali się nią. Wiedziała tylko tyle - to nie była sprawa, którą powinna interesować się L'Roli.
No i te leki. Lex cała się spięła. Przyszła tutaj dlatego, że chciała dowiedzieć się, jakiego urządzenia fragmentem jest to coś, co ukazała im asari podczas swojej prezentacji. Chciała być częścią odkrycia na miarę wieku. Uczestniczyć w poznawaniu nowej-starej technologii, wykorzystując do tego swoje talenty. A Talia zupełnie to zignorowała. Potraktowała ją teraz jak królika doświadczalnego, nie pytając o żadne kwalifikacje, wiedzę, przyczynę chęci wybrania się na Ziemię. Nie obchodziło jej to, za to skupiła się na złamanej, chorej psychice. Po co w takim razie Crimson miała lecieć, skoro jedyne co sobą według L'Roli reprezentuje, to problemy z głową?
Z zaciśniętymi we wściekłości zębami, bez słowa odwróciła się i przeszła przez wskazane drzwi. Być może powinna podziękować, powiedzieć jak bardzo jest zaszczycona, ale... nie. Po prostu nie. Sala kinowa, no świetnie, tu pewnie siedzą i obserwują jak ludzie robią z siebie debili w pokoju podświadomości. To tutaj Talia zobaczyła jej zmagania ze zsuwającymi się ścianami, które pewnie w rzeczywistości stały nieruchomo i stwierdziła "hej, może weźmy ze sobą jedną wariatkę!".
Opadła na fotel obok Daniela i osunęła się po oparciu w dół, wbijając wściekłe spojrzenie w ekran. Dobrze przynajmniej, że nie było tu więcej osób, tylko ta jedna, niebieskowłosa za nimi. Przynajmniej nie zrobiła z siebie idiotki przed całą grupą. Z westchnięciem oparła głowę o zagłówek.
Rękę spod dłoni Murawskiego wyszarpnęła, nie przejmując się tym, co sobie pomyśli - czy przerazi go fakt, że jest na niego zła za jego niewyżytą podświadomość, czy za coś innego. Nie miała ochoty na kontakty międzyludzkie w tym momencie. Nie miała też ochoty na jego rozbrajającą radość. Wyciągnęła z kieszeni pojemnik z tabletkami, na wszelki wypadek zasłaniając etykietę palcem i szybko połknęła jedną z nich. Wiedziała, że to tak nie działa, że nie uspokoi jej to od ręki, ale przymus był silniejszy od niej. Rano była przekonana, że po sesji z Simonem nie będzie tego dziś potrzebować. Była w błędzie. Mruknęła tylko coś potwierdzającego na odwal i skrzyżowała ręce tak, by Murawsky nic więcej nie próbował. Chociaż nie wyglądał, jakby zamierzał, raczej jakby miał z przerażenia zemdleć.
Liczyła na przyjazny i niezawodny efekt placebo po połkniętej kapsułce. Potem będzie mógł ją łapać za dłoń ile będzie chciał i paplać aż Lex ogłuchnie.
Nie teraz.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Re: Świątynia Athame

14 kwie 2015, o 10:38

W każdym szaleństwie była metoda, jak to mówią.
Swoją chwilową osłonę od przeciwnika, Shaw wykorzystał na uwolnienie się z więzów. M-11 Tłumiciel posiadał sześć pocisków na pochłaniacz, odejmując jeden wystrzelony, dawało mu tu jeszcze pięć. Szacując wytrzymałość standardowej sondy, będzie potrzebował minimum trzech, żeby ją zneutralizować, zakładając, że wszystkie okażą się celne. Pistolet skonstruowany przez Przymierze specjalnie do tajnych, dyskretnych operacji nie dysponował zbyt porażającą siłą przebicia, ale był wyjątkowo celny.
Swego czasu sam z niego korzystał, jeszcze przed odejściem z oddziałów EagleEye. Jego szkoleniowiec na E1 zawsze im powtarzał, żeby być obeznanym z każdego rodzaju pistoletem i każdego rodzaju karabinem wyborowym, bo nigdy nie wiadomo z czym przyjdzie się im mierzyć. Tłumiciel był lekki, celny i cichy - wszystko czego było im trzeba. Mężczyzna powtarzał też, że najważniejsze jest zawsze mieć plan B, na wypadek gdyby nie wypalił plan A.
Shaw lubił mieć nie tylko plan B, ale również plan C.
Przystawił lufę do pierwszej z obręczy przy kostce, trzymając ją pod kątem przy jej łączeniu z fotelem, żeby nie odstrzelić sobie stopy i spróbował przestrzelić metalowy uchwyt. Jeżeli to zadziałało, od razu zrobił to samo z drugim, uwalniając się od nieszczęsnego mebla. Pojedyncza sonda być może nie była zbyt groźna, ale mogła oznaczać wstęp do czegoś groźniejszego - a przy tym wolał mieć pełną swobodę ruchów.
Jeżeli obie klamry puściły, mężczyzna od razu przetoczył się do wygodniejszej pozycji, na plecy. Do tego czasu sonda prawdopodobnie już znalazła drogę dookoła fotela - mała, cwana bestyjka - więc tym razem nie zamierzał się z nią ganiać. Chwycił pistolet w obie dłonie i przycelował z ziemi, ignorując potencjalny rozbłysk kolejnego wyładowania na własnych tarczach i oddając pozostałe trzy strzały w czerwone światełko lasera.
To był plan A.
Jeżeli obręcze okazały się zbyt wytrzymałe dla pojedynczego pocisku Tłumiciela, pozostawało mu spróbować szczęścia z własnym omni-ostrzem. To wyjście było bardziej czasochłonne (wziąć zamach i uważać, żeby nie pociąć sobie stopy), dlatego zostawił je w odwodzie, jako plan B.
Plan C polegał na strzelaniu przez ramię, wciąż będąc przytwierdzonym do fotela.
Wszystkie plany C miały to do siebie, że pozostawiały wiele do życzenia.
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Świątynia Athame

14 kwie 2015, o 17:37

To był odruch. Dzieje się coś dziwnego? Chcą cię ostrzelać, wypatroszyć, rozerwać końmi? Bronisz się. Odruch. Instynkt. W przypadku Jaany prowadzić to mogło albo do niekontrolowanej, biotycznej eksplozji - strach jest silnym inicjatorem, wyciąga na wierzch wszystko to, co zazwyczaj chowa się przed światem, zwalnia wszelkie hamulce - lub też do skumulowania swych zdolności w wariancie defensywnym. W tym momencie chyba nie robiłoby wielkiej różnicy, gdyby wybuchła na zawołanie tu, na samym środku - co najwyżej Annika nabawiłaby się paru siniaków, a świeczki radośnie wyleciały w kosmos, smakując odrobiny wolności. Tak, tym razem chyba nie stałoby się nic strasznego... Tyle, że Ritavuori zachowała się grzecznie. Siejąc chaos raczej nie zrobi na szacownym, jednoosobowym jury najlepszego wrażenia, nie? Albo więc podświadomie to pamiętała, albo też po prostu był to zwykły zbieg okoliczności, wynik nowego losowania na loterii - w każdym razie, zamiast urządzić tu małe, biotyczne piekło, po prostu otoczyła się barierą. A przynajmniej próbowała, ostatecznie w obliczu takiego zaskoczenia, jakim były sztylety - przecież była pewna swej odpowiedzi! - jej panowanie nad własnymi zdolnościami mogło być jeszcze bardziej wątpliwe niż zazwyczaj.
Oczywiście, ściągnięta przez Losnedahl na ziemię, już tam pozostała. Jasne, nie na wieki - trzeba było w końcu zamienić te cholerne świeczki - ale przynajmniej przez cały ten czas, którego potrzebowała na wymyślenie kolejnego rozwiązania. Bo niby inny układ miała na podorędziu, ale... To było proste. Jaana wciąż zaś uparcie trzymała się tezy, że rozwikłanie tej zagadki nie mogło być aż tak łatwe.
- Wiem, wiem! - zaprotestowała więc nieco zbyt gwałtownie. Annika miała rację, oczywiście, coś było nie tak, coś było trzeba zmienić, ale... Ritavuori łatwo było rozdrażnić, a teraz, gdy nad głową w regularnych odstępach czasu świstały jej przelatujące ostrza, słowa Losnedahl nie działały motywująco. Były raczej... Irytujące.
Co, jasna sprawa, niewiele zmieniało w sytuacji. Trzeba było zmienić ustawienie świeczek. W przerwach podnieść się, wyjąć te, które stały błędnie i włożyć w nowe, odpowiednie miejsca. W tym wszystkim mogło nastąpić pewne opóźnienie, ale te ostrza... Powinna wytrzymać, nie? Nie zrobią jej na sito, prawda? Bo była jeszcze bariera (a jak nie było, to przecież mogła być, mogła spontanicznie próbować wywołać ją znowu) i...
Nad kruczowłosą główką Marjaany rozbłysła gigantyczna, pulchna, jaśniejąca dumnie żarówka, z jakiej Edison z pewnością byłby dumny. No przecież! Okej, to mogło zadziałać. Mogło, nie? Chyba niewiele traciły, próbując, więc...
Nie tłumacząc nic opiekunce, skoncentrowała się na przerwach między kolejnymi salwami ostrzy. Musiała je wykorzystać na wyjęcie niebieskiej i zielonej świeczki oraz na zamianę ich miejscami.
Niebieski, zielony, czerwony.
Tak miało to wyglądać. Czy dobrze? Cóż, jeśli za moment nastolatka upodobni się do jeża, wtedy przynajmniej będzie wiadomo, że jednak nie, jeszcze nie tym razem.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Świątynia Athame

15 kwie 2015, o 09:40

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Świątynia Athame

15 kwie 2015, o 10:50

Jaana i Alexis

Ostatnia salwa wystrzelona ze ściany zniknęła po przeciwnej stronie pomieszczenia, a potem nastała cisza. Kompletna. Tylko szybki oddech zarówno Losnedahl jak i Jaany brzmiał między ścianami pomieszczenia. Po jakiejś minucie takiego trwania w bezruchu i oczekiwania na kolejny atak z ciemności ściana, z której wcześniej wyskakiwały ostrza rozsunęła się ujawniając przez obiema paniami korytarz zakończony kolejnymi drzwiami. Czy to miała być następna próba, czy też już zaproszenie do dołączenia do reszty ciężko było w tym momencie im stwierdzić. Niemniej po zdecydowanie zbyt długiej chwili Annika podniosła się z ziemi, otrzepała z kurzu i spojrzała na Ritavuori.
- Dobra, to chyba idziemy, nie? – odezwała się patrząc nieufnie w głąb korytarza. – Mam nadzieję, że to nie jest jakaś kolejna próba…
Przejście przez korytarz było może trochę bardziej stresujące niż normalnie mogłoby się wydawać, ale nic tym razem nie zaatakowało ich znienacka. Drzwi rozsunęły się przed ich nosami a oczom ukazała się mała sala kinowa z dużym holoekranem zaraz przy wejściu. Naprzeciwko zaś stała doktor Talia Roli opierając się o biurko i uśmiechała lekko. Przez chwilę nie mówiła nic mierząc je tylko uważnym spojrzeniem, po czym odepchnęła się od mebla i podeszła do nich bliżej.
- Gratuluję, nie spodziewałam się po tak młodym umyśle takiej dedukcji – powiedziała patrząc w tym momencie prosto na Jaanę. Było coś w jej oczach koloru głębokiego błękitu, co mogło zdecydowanie wywoływać dreszcz w okolicach pleców. Gestem wskazała im żeby zajęły miejsce na widowni a sama wróciła na to swoje, przy biurku, naprzeciwko holoekranu.
Gdy tylko Ritavuori spojrzała na obecnych wewnątrz ludzi, jej oczy od razu wyłapały tę niebieskowłosą, która wcześniej zaczepiała je w kolejce. Ta z kolei zdjęła nogi z oparć przed sobą i zeszła kilka rzędów niżej siadając obok Alexis.
- Ciekawe ile jeszcze szczeniaków ma zamiar wlec ze sobą Roli – mruknęła do Crimson i zarzuciła nogi z powrotem na oparcia tuż przed sobą. – Cholerne dzieciaki, trzeba będzie im ratować dupy zamiast skupiać się na tym całym ustrojstwie. Patrz na tego, co wszedł teraz.
Czerwonooka skinęła w kierunku holoekranu, na którym pojawił się teraz młody chłopak. Mógł mieć na oko jakieś siedemnaście, może osiemnaście lat. Miał czarne włosy a jego próba miała się właśnie rozpocząć. Daniel siedział obok nie odzywając się już ani słowem. Ciężko było stwierdzić czy jest tak przerażony zachowaniem Crimson czy aż tak zainteresowany próbą młodego chłopaka. Gdy do środka weszły Annika i Jaana uniósł dłoń w geście powitania i pomachał nią energicznie. Chyba jako jedyny z całej obecnej ekipy miał bezgraniczne zaufanie do każdego, kogo napotykał na swojej drodze. To na dłuższą metę mogło być naprawdę irytujące. Niebieskowłosa przewróciła oczami.
- Diana Assanowicz – rzuciła czerwonooka do Lex zapewne mając w domyśle przedstawienie się, ale kiedy te słowa dotarły do Murawskiego ten spiął się jeszcze bardziej i odwrócił w jej stronę, a jego oczy były teraz wielkości pięciozłotówek.
- Assanowicz. Ty… ty jesteś tą sławną Bożenką… - wybąkał tak, że gdyby nie cisza panująca dookoła nie można byłoby się nawet domyśleć, co Daniel chciał w tym momencie powiedzieć. Światło padające z holoekranu na jego twarz ukazało jedynie to, jak bardzo młody doktor w tym momencie pobladł. Przełknął ślinę i zsunął się po fotelu w dół jakby chcąc się całkowicie schować i odciąć od świata.
Z dosłyszeniem tej rozmowy nie miały problemu Jaana i Annika siedzące dwa rzędy niżej. Losnedahl pokręciła głową z dezaprobatą, z miną może trochę mniej przerażoną niż ta Murawskiego, ale wciąż niezbyt zachęcającą do pozytywnych myśli.
- Cholera wiedziałam – szepnęła do Ritavuori nachylając się lekko tak, aby mieć pewność, że nikt inny tego nie dosłyszy. – Będziemy mieć w drużynie miłe towarzystwo asa przestworzy Przymierza.

Erich

Pomysł Shawa z zasłonięciem się fotelem okazał się całkiem efektywny, już całkiem pomijając jego efektowność. Snajper miał na tyle czasu by dobrze przymierzyć w zatrzask na przy prawej stopie i wystrzelić. Nie musiał przy tym za bardzo kombinować, bo ten puścił niemal momentalnie. Zostało jeszcze kilka sekund na pozbycie się drugiego zanim sonda zdoła dotrzeć do niego drugi raz i wypalić kolejnym ładunkiem. Przyłożył więc Tłumiciela do lewego zatrzasku i wypalił. Z tym że ten drugi wcale nie miał zamiaru tak po prostu wypuścić Ericha ze swych objęć. Pozostały mu jeszcze trzy strzały, które obliczył idealnie na wypalenie w sondę, aby pozbyć się natrętnego, małego wroga. Pociski były cenne więc mężczyzna niewiele się zastanawiając uruchomił omni-ostrze i z precyzją chirurga oraz siłą wystarczającą do rozerwania zatrzasku uderzyć w jego zawias. Ten najwyraźniej mając już dość strzelania do siebie i tłuczenia po nim puścił uwalniając Shawa i pozwalając mu na większą swobodę ruchów.
Snajper od razu stanął na nogi i przymierzył oddając jeden, ale za to bardzo precyzyjny strzał. Lata szkoleń i wyuczone odruchy nie były czymś, co można tak po prostu zapomnieć. Sonda zabzyczała i przeleciała prosto nad uchem Shawa wlatując na ścianę i dosłownie się o nią rozbijając. To chyba był jeden z najdziwniejszych widoków, jakie Erich mógł uświadczyć ostatnimi czasy. Ciężko było stwierdzić czy dron zrobił to specjalnie czy też był to jakiś błąd zaprogramowania, ale po kilkunastu sekundach napięcia i oczekiwania na coś znacznie gorszego mężczyzna mógł się wreszcie rozluźnić. Nie było więcej sond chcących go zamordować, a ze ścian nie wyskoczyła cała armia mechów czy tym podobne zjawiska. Erich jeszcze przez moment trzymał w ręku Tłumiciela po czym pistolet jakby rozpłynął się w powietrzu pozostawiając snajpera z pustymi rękoma.
Chwila konsternacji, która niewątpliwie teraz naszła mężczyznę pogłębiała się z każdą minutą, kiedy to właśnie w tym momencie ściany zaczęły się zmieniać i pokój przybrał kształt najzwyklejszego w świecie pustego pomieszczenia. Jedyne co rzucało się w tej chwili w oczy były drzwi z czerwoną kontrolką zaraz naprzeciwko Shawa. Nad nimi zaś pojawił się napis Patiorci zawsze mówią o umieraniu za kraj, nigdy o zabijaniu za kraj. Niżej po lewej i po prawej stronie zapaliły się dwa przyciski. Jeden koloru zielonego a drugi koloru żółtego wyraźnie dając do zrozumienia, że Erich w tym momencie musi jakiś wybrać. Nie było żadnych więcej podpowiedzi.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Re: Świątynia Athame

16 kwie 2015, o 07:55

Po tym jak wszystko niespodziewanie ucichło, Erich opuścił nieznacznie broń. Dziwne zachowanie sondy, czy to spowodowane wirusem czy też przemyślanym działaniem, sprawiło, że mężczyzna zaczął się zastanawiać czy przypadkiem nie oblał testu. Może nie powinien do niej strzelać? Chociaż wszystko na to wskazywało: Tłumiciel na stole, fotel z zatrzaskami, atak urządzenia... A może miała wytrzymać tylko dwa strzały, by sprawdzić czy testowany w ogóle podejmie walkę?
Wszystkie te pytania zeszły na drugi plan, gdy pokój niespodziewanie zaczął się rozmywać i zmieniać kształt. Pistolet, do tej pory całkowicie rzeczywisty i prawdziwy, zniknął z dłoni Shawa, jak gdyby nigdy go tam nie było. Pierwsze zdezorientowanie musiało odbić się na twarzy snajpera, bo ten stał jeszcze przez chwilę, rozglądając się po nagle pustych, czterech ścianach. Kolejne pytania zasypały jego głowę niewypowiedziane. Hologram? Zbyt prawdziwe w dotyku. Wirtualna rzeczywistość? Nie pamiętał, żeby nakładał na głowę okulary VR. Prochy? Jeżeli ktoś mu podał coś przed wejściem tutaj... Nie czuł jednak żadnych efektów postępujących, które zwykle towarzyszyły silnym lekom oraz medykamentom.
Ponieważ żadne z pytań nie niosło odpowiedzi, Erich opuścił ręce i przeniósł swoją uwagę na nowy wystrój wnętrza. Pojedyncze drzwi, lampka kontrolna, przyciski. Zero podpowiedzi. Najwyraźniej doktor R'Loli nie była z tych, którzy cokolwiek ułatwiają.
Cytat nad framugą sprawił, że Shaw zacisnął silniej szczęki. Bertrand Russell. Nie pierwszy raz widział te słowa, ale zupełnie się z nimi zgadzał. Większą zagadką było to, jak Talie pozyskała te informacje - poczynając od Tłumiciela, przez patriotyczny cytat, wszystko zaczynało wyglądać jak specjalnie przygotowane pod jego osobę. Zaczynało to być... niepokojące.
Po chwili ociągania, podszedł do drzwi i obejrzał je uważnie. Ponieważ nie było żadnych instrukcji, wybór musiał być losowy. Chyba, że chodziło o wybranie kolejności - czerwony, żółty, zielony - ale to mogło zakrawać o nadinterpretację. Mogło też chodzić o absolutnie nic, dlatego Erich najpierw sprawdził czy pomimo oznaczeń, drzwi nie są przypadkiem otwarte. Dopiero, gdyby okazały się zamknięte, nacisnął zielony przycisk (zwykle kojarzący się z otwieraniem) i cofnął się o krok od wejścia.
Żałował, że pistolet zniknął. Jeżeli test miał drugą część, wolał być przygotowany (czy to na nowe sondy, czy drzwi, które chciały go zabić).

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Świątynia Athame

16 kwie 2015, o 10:32

Przeniosła wzrok z ekranu na siadającą obok kobietę. Wyglądała co najmniej... ekscentrycznie. Nie to żeby sama Lex należała do pasjonatów klasyki, po prostu nie spodziewała się tu kogoś takiego. Ale najwyraźniej drużyna zwycięzców będzie się składać z samych dziwolągów.
- Nie ogarniam jaki sens mają te próby. Myślałam, że trzeba będzie się wykazać intelektualnie, a nie walczyć z demonami w głowie - odparła, nie zastanawiając się w ogóle nad tym, co mówi. Odwróciła się z powrotem do ekranu. - Młody. Ale trochę starszy od tej chyba - skinęła głową w stronę Jaany w ramach powitania, trochę mniej radosnego niż to, którym uraczył dziewczynę Murawsky, ale całkiem przyjaznego. - Kogo Talia zbiera w ogóle? Grupę fanów, którzy będą mogli podziwiać jej odkrycia, czy kogoś kto się jej faktycznie przyda?
Nie odnosiła się do młodego wieku czarnowłosej dziewczyny i chłopaka, którego próba trwała. Wciąż nie mogła przejść do porządku dziennego nad tym, jak asari ją potraktowała, mimo że przecież nie była dla niej niemiła. Tylko że nie o to chodziło, prawda? Ale czerwonooka nie miała urządzenia czytającego w myślach - raczej - i mogła uznać ten komentarz za zgodę.
- Lex Crimson - przedstawiła się również, wzdychając głośno.
Reakcja Daniela była co najmniej dziwna. Uniosła na niego pytające spojrzenie. Nie miała pojęcia kim była ta sławna Bożenka. Chyba powinna zacząć interesować się tym, co dzieje się na świecie, zamiast siedzieć z nosem w kablach. Murawsky wydawał się bardziej przerażony, niż kiedykolwiek, odkąd Crimson go spotkała. Nie to, żeby ich znajomość trwała szczególnie długo. Z jakiegoś powodu zrobiło się jej go szkoda, skojarzył się jej ze skarconym pieskiem.
- To źle? - spytała, odwracając się do Diany. - Jesteś jakąś gwiazdą czy coś? - uśmiechnęła się z lekkim rozbawieniem. Z przerażenia doktora mogła wywnioskować sporo, ale nie znaczyło to, że zgadnie, czym kobieta się zajmuje. W sumie mogła być zabójcą na zlecenie, trochę tak też wyglądała. Biorąc pod uwagę wybory L'Roli, Lex nie zdziwiłaby się, gdyby znalazł się w grupie ktoś taki.
- Fajne włosy - rzuciła jeszcze i usadawiając się wygodniej, skupiła się na chłopaku na ekranie. Kątem oka obserwowała Daniela. Ciekawa była, co by się wydarzyło, gdyby jego próby nie przerwała asari. Pewnie przyglądałby się Lex tymi swoimi jasnymi oczami, aż domyśliłaby się czego od niej chce. Za to ci tutaj mieliby ciekawą rozrywkę, zwłaszcza Bożenka, która wydawała się aż nazbyt skłonna do wyrażania swojej opinii na każdy temat. Crimson mogła się już domyślić, że rzadko kiedy pozytywnej.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Świątynia Athame

16 kwie 2015, o 11:16

Przetrwały! Ha! Bez najmniejszego draśnięcia! Okej, to było proste. Przecież od początku było wiadomo, że sobie poradzą, nie? Ze strzelaniem sobie radzą, z pilotowaniem sobie radzą, a z tym by sobie nie poradziły? Wolne żarty. A że pierwsze podejście się nie udało... To wszystko było zaplanowane. Taka próba próby, wiecie. Żadne tam potknięcie, ale jasno określona taktyka rozpracowania wyzwania.
Poddając się radośnie podobnym myślom, Jaana pozbierała się wreszcie z ziemi, otrzepała i odetchnęła pełną piersią. Jasne, pozostał jeszcze ten korytarz - to była równie dobra kryjówka dla wszelkiego zła jak każda inna, dlatego też Ritavuori nie rozproszyła jeszcze chroniącej ją bariery - ale puchate, skaczące teraz w podekscytowaniu zwierzątko w głowie czarnowłosej (na co dzień pełniło funkcję instynktu samozachowawczego, teraz co najwyżej dziwoląga, które pokusiło się o ucieczkę z zoo) podpowiadało, że nic się nie wydarzy. Że faktyczną próbą była zagadka, którą udało się wreszcie rozwiązać - i nic więcej. Ruszając więc przed siebie krokiem nieco bardziej żwawym niż Annika, tuż przed drzwiami pozbyła się wreszcie przywołanej na zapas biotycznej powłoki ochronnej i z uśmiechem pełnym samozadowolenia wkroczyła do kolejnego pomieszczenia.
Oczywiście, tam uśmiech z młodziutkiej twarzyczki dość szybko spełzł. Nie podobał jej się ton L'Roli. Nie podobało jej się spojrzenie asari. Wreszcie - to, kto już tu był, nie podobało jej się także. Tyle nieprzyjaznych czynników sprawiło, że miast kulturalnego dziękuję, starałam się, z ust Jaany padło tylko krótkie:
- Niespodzianka. - Cała nadzieja w tym, że dobre wychowanie nie jest czynnikiem warunkującym zabranie na zlecenie... Ale hej, gdyby było, nie byłoby tu niebieskowłosej. Czyli na razie chyba wszystko gra.
Obrzuciwszy zebranych uważnym spojrzeniem, Marjaana odetchnęła raz jeszcze i bez wahania ruszyła w kierunku jednego z wolnych miejsc. Biorąc pod uwagę, że towarzystwo tej... Assanowicz, tak? No więc biorąc pod uwagę, że jej towarzystwo nie było tym, którego Ritavuori pragnęła, jasnym było, że nie usiądą obok, a niżej. Niżej o całe dwa rzędy. Wybór zresztą nieprzypadkowy, bo przecież biotyczka chciała się jeszcze czegoś dowiedzieć - dowiedzieć zanim w sali rozpocznie się to... eee... to co miało mieć tu miejsce. W międzyczasie uśmiechając się więc lekko do Murawsky'ego - ostatecznie wypadało odpłacić sympatią za sympatię - sama również pochyliła się lekko ku Annice, by w kolejnej chwili wymamrotać jej do ucha dręczące ją pytanie.
- As Przymierza... Czyli dokładniej rzecz biorąc, kto? - Jasne, Assanowicz, Bożenka. Tyle, że to nic Marjaanie nie mówiło. Ani nazwisko, ani pseudonim nie wyjaśniały jej, dlaczego widok czerwonookiej doprowadziła Murawsky'ego do stanu arytmii. Dla niej Diana była co najwyżej arogancką, przemądrzałą dziewuchą - i nikim więcej.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Świątynia Athame

19 kwie 2015, o 11:49

Jaana, Lex, Erich

Wreszcie drzwi wejściowe przekroczyła ostatnia z osób teoretycznie wybranych do zespołu, który zbierała Talia. Młody chłopak, którego Shaw mógł rozpoznać jako Timmy’ego wszedł do środka sprawiając wrażenie całkowicie zagubionego. Wcześniej Erich wchodząc do pomieszczenia został przywitany przez L’Roli serdecznym uściskiem dłoni i miłym słowem z gratulacjami. Wartym odnotowania bym fakt, że wcześniej w ten sposób nie obeszła się z nikim innym, snajper więc mógł być zadowolony. Reszta natomiast mogła nabrać podejrzeć, co do Shawa. Doktor L’Roli podeszła do ściany i włączyła kilka przycisków oświetlając salę w miejscu gdzie stała, tak, aby wszyscy obecni mogli ją widzieć i wysłuchać tego, co ma do powiedzenia. Wszelkie pytania, jakie miała do Diany Lex czy też Jaana do Anniki musiały zostać odsunięte na dalszy plan, ponieważ nawet szept niósł się przez pomieszczenie. Talia natomiast nie wyglądała na osobę, która znosiłaby przeszkadzanie jej w przemowie.
Odchrząknęła i złożyła ręce za sobą omiatając wszystkich spojrzeniem swoich błękitnych oczu.
- Dobrze, jesteśmy w takim razie w komplecie – powiedziała dotykając palcem jeden z przełączników na pulpicie. Obraz pokoju na holoekranie zmienił się i tym razem za plecami asari pojawiło się zdjęcie niebieskowłosej kobiety. Szybki rzut oka na siedzącą obok Lex Assanowicz dał jasność, że czerwonooka spodziewała się takiego obrotu sprawy. – Więc może poznamy się lepiej. Spokojnie, będą mieli państwo czas na dyskusje między sobą, tymczasem ja wolę, aby informacje, które ja posiadam znali wszyscy.
Przeszła parę kroków wzdłuż ekranu obserwując miny zebranych.
- Diana Assanowicz. Pani kapitan Przymierza i najlepsza pilot myśliwca, z jaką miałam do czynienia, bądź też o jakiej słyszałam. Z pewnością część z państwa słyszała o słynnym desancie na Intai’sei. Kapitan Assanowicz odegrała tam kluczową rolę ratując zakładników z rąk gethów – w głowie Ericha, jako byłego wojskowego od razu pojawiła się informacja o słynnej akcji Przymierza na tej planecie. Wśród żołnierzy krążyły legendy o Dianie. Nie była co prawda tak rozpoznawalna jak chociażby Shepard, ale wojskowi swoje wiedzieli. Erich natomiast wiedział jedno – dawna kapitan Assanowicz nigdy nie miała ani niebieskich włosów, ani czerwonych tęczówek. Te przemyślenia przerwał znów głos L’roli – Rada bym jednak była, gdyby zechciała się pani podzielić z resztą powodem swojej obecności.
Wyczekujące spojrzenie Talii wbiło się wprost w twarz Assanowicz a było w nim coś, co, nie znosiło sprzeciwu.
- Przepustka – rzuciła Diana, zdejmując nogi z foteli przed sobą. Nie dodała nic więcej, ale doktor zdawała się być usatysfakcjonowana z takiej odpowiedzi. Skinęła głową i podeszła do pulpitu załączając kolejne zdjęcie. Tym razem pojawiły się na nim dwie osoby gdzie Jaana bez problemu mogła rozpoznać na nim siebie i Annikę.
- Marjaana Ritavuori lat szesnaście oraz jej niańka jak sądzę, Annika Losnedahl lat dwadzieścia sześć. Obie panie z załogi Kuguara, obie z niemałym potencjałem biotycznym i ciekawym sposobem dedukcji. Szczerze mówiąc wolałabym zabrać samą Marjaanę, ale obawiam się, że panią Losnedahl dostaniemy w pakiecie – uśmiechnęła się opierając dłońmi o pulpit i przenosząc spojrzenie to z jeden to z drugiej. – Zechcą panie podzielić się z resztą powodem swojej obecności?
- Przepustka – rzuciła Losnedahl a z tyłu dało się usłyszeć ciche parsknięcie śmiechem Murawskiego. Wzrok Talii jednak zatrzymał się na Jaanie jakby asari właśnie od niej oczekiwała odpowiedzi kompletnie ignorując to, co szwedka przed chwilą powiedziała.
Kolejną podobizną, która tym razem została wyświetlona był nie kto inny jak Lex. Asari uśmiechnęła się kącikiem ust i przeszła tam i z powrotem kilka kroków, jakby chciała zbudować napięcie. Albo dać się zapoznać ze zdjęciem reszcie obecnych osób. Ciężko było stwierdzić.
- Alexis Crimson. Referencje inżynieryjne na ponadprzeciętnym poziome. Osoba prawie tak charakterystyczna jak pani Assanowicz, żywy obrazek rzekłabym – spojrzała krótko na Crimson, po czym wpatrzyła się z powrotem na jej podobiznę na holoekranie. – To samo pytanie co do reszty. Powód? Bo nie przypuszczam, żeby był nim pan Murawsky. Mimo jego…planów.
Diana spojrzała na Lex uśmiechając się lekko. Była jedyną, która siedziała tutaj od początku, więc doskonale wiedziała jak przebiegają próby pozostałych osób i najwyraźniej wyglądała teraz jakby próba Lex i Daniela najbardziej jej się podobała ze wszystkich.
- Ach, tak, Daniel Murawsky. Specjalista doktor nauk archeologicznych i niestety, albo stety mój wierny fan. Trzeba mu jednak oddać to, że doskonale czuje się w swoim obszarze tematycznym i zapewne będzie specjalistą prawie tak dobrym jak i ja. Przyda się w drużynie – nie wiedzieć czemu Talia nie zapytała Daniela o powód jego obecności tutaj, zapewne przez fakt, że ten był bardziej niż oczywisty. W końcu on jeden ze wszystkich obecnych rzeczywiście miał cokolwiek wspólnego z archeologią i całym tym zamieszaniem.
Wreszcie przyszła kolej na Ericha, który do tej pory poza swoim przedstawieniem w pokoju prób nie miał za wiele do wykazania się. Głównie dlatego, że zjawił się jako jeden z ostatnich. Doktor L’Roli nawet nie starała się ukryć sympatii jaką wywoływała w niej osoba Shawa.
- Erich Shaw, pańskie dane są bardzo dobrze chronione, jednak udało mi się dotrzeć do niektórych, ciekawszych źródeł. Pan również był w Przymierzu i to nie byle gdzie. Jednostka specjalna Eagle Eye, to mówi samo za siebie. Do tego doskonały strzelec, będzie pan idealnym uzupełnieniem. Nie będę się bała o własne plecy, kiedy ktoś taki będzie je ochraniał – podeszła do Ericha nachylając się lekko w jego stronę i zmierzyła go od czubka głowy do samych stóp, powoli i dokładnie. Cokolwiek siedziało teraz w głowie pani doktor mogło się sprowadzać w obecnej sytuacji tylko do jednego. Z tym, że był jeszcze profesjonalizm, którym wręcz emanowała. – Byłabym niezwykle szczęśliwa gdyby i pan chciał powiedzieć, dlaczego się tutaj znalazł?
Po wysłuchaniu słów snajpera przyszła kolej na ostatniego z obecnych. Młody chłopak, który usiadł najbardziej skraju rzędu foteli był raczej zwyczajny. Nie rzucał się w oczy, nie miał znaków szczególnych, a jego twarz należała do takich, które bardzo szybko się zapomina widziane tylko raz.
- Timmy Bennet, lat dziewiętnaście i ciekawa specjalizacja. Szpieg, nieprawdaż? A do tego, o ile mnie moje źródła nie mylą, a rzadko bardzo mnie mylą. Agent Handlarza Cieni. Zatem i pana nie muszę pytać o powód przybycia. Cóż, zaiste będzie kogo i co obserwować - asari wyłączyła ekran pozwalając reszcie skupić się z powrotem na własnej osobie. Odwróciła fotel przodem do zebranych i usiadła na nim zarzucając nogę na nogę, a dłonie splotła na udzie.
- Zostaliście wybrani nieprzypadkowo. Każdy ma coś, co idealnie uzupełnia umiejętności drugiego a przy okazji spełnia moje wymagania w stopniu zadowalającym. Pewnie państwo zastanawiają się dokąd się udajemy. Tak, jak wspomniałam już wcześniej Ziemia, konkretnie Grecja, a jeszcze bardziej konkretnie wyspa Samos. Macie państwo dwa dni na zabranie ze sobą niezbędnych rzeczy i takich, które uważacie za przydatne. Pytania?
Najciekawszym było to, że chociaż Talia posiadała informacje o każdej z obecnych osób (nie wiadomo zresztą skąd, ale je miała) to nie wyjawiła, że połowa zebranych należy do Cerberusa.

Bleys

Kapitan Hekate nie miał za wiele czasu na relaksowanie się po przedniej misji. Ledwo oddalił się od Ziemi by w spokoju dotrzeć na rodzinną planetę salarian, kiedy jego centrala komunikacyjna poinformowała go o nadchodzącym połączeniu. Schodząc do centrali Bleys już mógł przeczuwać, że nie chodzi o zwykłą pogawędkę z oficerem zwierzchnim Cerberusa.
- Kapitanie – holograficzna podobizna mężczyzny pojawiła się na środku pomieszczenia witając się z Belfordem skinieniem głowy. – Mamy informację, że część z naszych ludzi wybiera się na Ziemię wspierać projekt badawczy niejakiej Talii L’roli. To asari pracująca intensywnie nad rozwojem ludzkości. Doktor L’roli szukała statku mogącego zabrać ją i jej zebraną drużynę na Ziemię. Wiem, że dopiero co pan stamtąd wraca, jednak Iluzja uznał, że to leży w interesie organizacji. Ponadto dobrze by było mieć tam jeszcze kogoś od nas.
Informacje dotyczące Talii momentalnie pojawiły się na terminalu Bleysa o czym poinformował go natychmiastowo omni-klucz. Miał tam zdjęcie, opis sytuacji i miejsca stawienia się po asari wraz z jej ludźmi. Thessia i Liria brzmiały bardziej jak wakacje niż kolejna robota do wykonania.
- Oczywiście działa pan pod przykrywką. Centaur załatwił już wszelkie formalności i bez obaw może pan się udać na miejsce. Działacie jako statek ochrony. Powodzenia i odmeldowuję się.
Hologram zniknął i Bleys został sam pośrodku centrali komunikacyjnej. Miał wyraźne informacje dotyczące tego, że za niecałe dwa dni pojawić się musi w obszarze dokowania Lirii i zabrać stamtąd asari i siódemkę wybranych przez nią osób, z czego część należała do Cerberusa. Cokolwiek planował Iluzja musiał mieć do dokładnie zweryfikowane i przemyślane. A teraz i Bleys nie mógł go zawieść. Kapitan Hekate miał całe dwa dni na przygotowanie załogi, zatankowanie do pełna, uzupełnienie zapasów i pojawienie się na Thessi. A potem na Ziemię, z powrotem…

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Świątynia Athame

19 kwie 2015, o 16:05

Najpierw sapnęła niezadowolona. Hej, przecież nie była w szkole, naprawdę nie było potrzeby ganić jej za chęć rozmowy! Pewnie, L'Roli nic na ten temat tak naprawdę nie powiedziała, ale nie ulegało wątpliwości, że żadnych dyskusji sobie nie życzy. To było widać na pierwszy rzut oka. A że Jaana - wręcz przeciwnie, właśnie chwili konwersacji życzyłaby sobie bardzo, to jasnym było, że w obliczu dość stanowczej postawy asari czuła się poirytowaną. Bardzo. Nie na tyle, by urządzać tu jakiś pokaz fajerwerków czy ostentacyjnie niewerbalny komunikat pani doktor ignorować, dość jednak, by skrzywić się w gorzkim uśmiechu, założyć ręce na piersi i naburmuszyć. Tak jest, proszę pani.
Przemowy słuchałaby w milczeniu, z umiarkowanym zainteresowaniem przyglądając się kolejnym zdjęciom i wysłuchując kolejnych wyjaśnień, gdyby nie fakt, że właściwie została wywołana do odpowiedzi. To nie było grzeczne, prawda? Zresztą, tu wszystko było w dziwny sposób na nie. Przykładowo wyjaśnienia Assanowicz - teraz przynajmniej miała jakiekolwiek pojęcie, z kim ma do czynienia - nijak jej nie usatysfakcjonowały, L'Roli jednak najwyraźniej nie miała zamiaru naciskać. Dlaczego? Obcesowe przepustka to przecież żadna odpowiedź.
Oczywiście, inaczej miało się to w przypadku Losnedahl. Słysząc identyczną odpowiedź z jej strony, Ritavuori parsknęła cicho i zawalczyła o to, by uśmiech ten nie spełzł jej zaraz po tym, gdy zorientowała się, że to jej odpowiedź jest ważniejsza, jej własna. Wiecie, zazwyczaj bycie w centrum zainteresowania jest mile widziane - to obietnica jakichś zysków, okazji, którą można wykorzystać - ale nie tym razem. Teraz było trochę jak pod opieką Cerberusa, gdy tak jawne zainteresowanie obcych nie zwiastowało niczego dobrego.
- Wycieczka all inclusive, w dodatku za darmo, to nie coś, co się odrzuca - odpowiedziała w każdym razie powoli i wzruszyła lekko ramionami. Chyba nikt nie oczekiwał odpowiedzi w stylu: a, po prostu uciekłam z Cronosa i muszę jakoś zarobić na chleb, rozumiecie, prawda? - A Annika nie jest moją niańką - dodała jeszcze, bardzo starając się, by nie brzmieć na tak poirytowaną, jaką w rzeczywistości była.
Nie bardzo wiedząc, czego od niej tak naprawdę oczekiwano, młoda spięła się nieco i taką pozostała aż do końca prezentacji pozostałych uczestników ekspedycji. Każdemu przyglądała się z uwagą, jak gdyby cokolwiek miało jej to dać, by potem, na koniec, w części dyskusyjnej, bez wahania wyrwać się przed szereg. Bo w końcu - pytania. W tej chwili niezbyt interesowało ją, co ciekawić może pozostałych i jak odebrana może zostać jej własna postawa. Od ucieczki z Cronosa w interesach powodziło jej się... raczej średnio, stąd nie powinno dziwić, że pewne kwestie chciała wyjaśnić od razu. Nie, żeby miały one jakiś drastyczny wpływ na jej decyzję co do lotu - co do tego była już przecież zdecydowana - ale po prostu chciała wiedzieć. Dla własnego, świętego spokoju.
- Wynagrodzenie - rzuciła więc krótko, niezbyt głośno, ale tak, by być słyszaną. Sprawa może i przyziemna, ale co zrobić. Wbrew wszystkiemu, co można było mówić czy udawać, to nie był świat dla marzycieli. Stąpanie po twardym gruncie rzeczywistości opłacało się znacznie bardziej. - Oczywiście jest jakieś przewidziane? - Umówmy się, zaspokojenie własnej ciekawości to pożądany bonus, ale za to przecież nie idzie się wyżywić... Leków też za to nie sprzedają, co w przypadku Jaany było szczególnie istotne. - I zaopatrzenie. Rozumiem, że za większość odpowiadamy we własnym zakresie, jaką część jednak zapewnia pani? Poza środkiem transportu. - Wzruszyła lekko ramionami. To, że polecą jednym statkiem było raczej oczywiste, a skoro tak, to L'Roli, jako organizatorka, zapewne już o odpowiednią łajbę zadbała. O co więcej jednak? Może dodatkowy pakiet gadżetów, z jakiego mogliby skorzystać? Nawiązana jakiś czas temu współpraca z Holtz Unlimited chyba zbyt szybko pozwoliła jej zapoznać się ze zleceniami z tak wysokiej półki.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Liria”