Liria jest stolicą Thessii, przy tym jednym z największych "dzieł" asari. Jej pięknu jest w stanie dorównać jedynie Nos Astra, czyli kolonia asari na Illium. Wysokie budowle o eleganckich kształtach podkreślają urodziwość planety i, pomimo tego, że jest ona pokryta budynkami, widząc taki krajobraz wcale nie tęskni się do obrazu żywej natury.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Enigma

7 sie 2016, o 00:04

Gdy zamawiała sobie drinka od razu sięgnął dłonią, dorzucając do zamówienia "x2", obojętny na to, co tym razem będzie pić. Wyraźnie ostatni, dobry alkohol znów przywrócił mu nadzieję w wyposażenie klubu i dodał zuchwałości, pozwalającej na spróbowanie kolejnej rzeczy w ciemno.
Drinki przyniosła inna asari - ubrana w dość mało krępujący uniform, który więcej odsłaniał niż zasłaniał. Stopy miała oczywiście bose. Położyła przy krawędzi basenu obie szklanki, z tą zmianą, że te miały przykrywki i słomki, żeby nic nikomu się nie wylało. Te mogli zdjąć w każdej chwili, bo nakładki były silikonowe, nie zmieniało to faktu, że obsługa wolała wyprzedzić możliwe wypadki. Sprzątaczka w końcu poprosiła ich o uważanie.
- Pewnie znajdziesz takie nawet na Cytadeli - uśmiechnął się, dość powoli do niej zbliżając, gdy stała oparta o ścianę koło wodospadu. - Nie, tutaj nie. Na innych piętrach.
Nie wspomniał, czy striptizerskie też odwiedził, bo zajął się testowaniem smaku drinka. Zawartość naczynia wyglądała, ku jej zawodowi, podobnie jak w loży. Oświetlenie padające na szkło, choć innej barwy, miało podobne natężenie, wystarczające by dostrzec zmieniające się kolory ale nic poza tym.
- Słodkie - zacmokał, obserwując przez moment efektownie wyglądający płyn, nim dał się przyciągnąć. Chyba parsknął śmiechem, albo przynajmniej próbował, ale zamiast tego połknął haust wody i zacisnął mocno powieki w kontakcie z wodą. Wcześniej nie zanurzał się pod powierzchnię, jak ona, twarz zmoczył więc dopiero pierwszy raz. Odgarnął mokre włosy z czoła i odsunął nieco rękę z drinkiem, bo, choć z przykrywką, odruchowo chciał chronić go przed dostaniem się do środka niepożądanych płynów.
- Całkiem możliwe, że to po tobie widać - odrzucił rozbawiony, unosząc wolną dłoń do jej twarzy. Przesunął kciukiem po jej kości policzkowej, prawdopodobnie ścierając jakąś część makijażu, jaka nie przetrwała pełnego zanurzenia. - Szkoda - przyznał, odsuwając się nieco od strumienia wody, który zagłuszał muzykę gdy stało się bezpośrednio pod nim.
Upił kolejny łyk drinka, którego słodkość wyraźnie przestała mu już tak przeszkadzać. Przesunął się nieco w kierunku półek, wyglądających jak wystające z płytek odłamki skał.
- Przytrzymaj - polecił jej, wciskając jej do ręki swoją szklankę tylko po to, by zaraz po tym pochylić się i znaleźć wśród spienionej wody jej nogi. Chwycił ją za uda, wspomagany przez siłę wyporu wody, bez problemu podciągając ją do góry, unosząc ponad powierzchnię i sadzając na jednej z takich półek. W tym momencie jej twarz znajdowała się nieco powyżej jego głowy. - Dziękuję - odebrał od niej szklankę i natychmiast wypił łyka, drugą, wolną dłonią wciąż trzymając przy sobie jej udo, mniej więcej w połowie własnej klatki piersiowej.
- Wodospady też ci się spodobają. Te prawdziwe - wrócił do poprzedniego tematu, opierając chłodne szkło o jej drugie udo. Nie planował chyba siadania na jakimś innym występie skalnym - stał po prostu w minimalnej odległości, wolną dłonią nakreślając opuszkami palców znaki na mokrej skórze jej nogi. - Najlepiej będzie polecieć rano albo wieczorem, wtedy jest najmniej ludzi - dodał, patrząc na nią z dołu. Nieczęsto widział ją z takiej perspektywy, uważnie więc przyglądał się jej twarzy, jakby nagle wyglądała zupełnie inaczej.
- O ile nie umrę rano od mieszania tylu alkoholi - westchnął głośno, zerkając na swój holograficzny trunek, jakby sobie o nim przypominając. Zaakceptował widocznie taki stan rzeczy, bo chwilę po tym wypił kolejnego łyka, uznając, że o wiele gorszego kaca sobie tym nie sprawi.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

7 sie 2016, o 03:05

Drink był słodki, ona sama o tym też zapomniała. Zbyt słodki dla niej, choć teraz kubki smakowe z pomocą hallexu znajdowały w tym wiele pozytywnych stron. Napiła się, może zbyt dużo na sam początek, ale straciła już sporo samokontroli i rachubę wypitego alkoholu. Z rozbawieniem przyglądała się Khouriemu, jak pił tęczowego drinka, bo nie sądziła, że mógłby zdecydować się na coś takiego.
- Jest - przyznała. - Od mieszania nic ci się nie stanie, jak wypijesz dużo wody przed zaśnięciem. Chociaż powinno się pić od słabszego do mocniejszego, a nie odwrotnie. Może zamów sobie te płonące?
Zaśmiała się i złapała się jego ramion, gdy podniósł ją, by posadzić zaraz na jednym ze stopni. Wpaść do wody mogła, ale uderzać głową w jakiś kant raczej nie chciała. Potem całkowicie skupiła się na obserwowaniu wzorów, jakie Nazir kreślił palcem na jej udzie. Powierzchnia wody łaskotała jej skórę, poruszając się lekko. Odchyliła się do tyłu, opierając się o wyższy stopień na łokciach i odwzajemniła spojrzenie mężczyzny.
- Lubię wodę - rzuciła w odpowiedzi na wzmiankę o wodospadach. - Choć ostatnio nie miałam z nią zbyt dobrych doświadczeń. Gdy jest jej za dużo, robi się straszna.
Jej włosy były ciężkie od wody, całkowicie już zatracając pierwotny, zamierzony kształt. Jak tylko wyschną, znów będą żyć swoim życiem, ale to nie miało znaczenia, bo zanim to się wydarzy, pewnie znajdą się już na Crescencie. Asari nie miały tego problemu. W sumie żadna rasa poza ludźmi nie miała.
- Trochę nie mogę się doczekać - powiedziała, uśmiechając się do Nazira. - Zwiedzanie Thessii póki co jest lepsze, niż się spodziewałam.
Zwłaszcza teraz, gdy hallex podkręcał intensywność wrażeń. Po dłuższej chwili i połowie drinka, podniosła się ze stopnia na którym siedziała i wstała, by powoli przejść dookoła ich prywatnej sali. Chciała dotknąć otaczających ją roślin, przyjrzeć im się z bliska. Chodzić, czując zieleń pod bosymi stopami, bo zdążyła juz zapomnieć, jak to jest. Nie było jej ani zimno, ani gorąco, nie była głodna ani zmęczona. Hallex był cudem.
- Umiesz pływać, prawda? - spytała znienacka, podążając za dziwnym, nietrzeźwym torem myśli. To, że wszedł do basenu, jeszcze o niczym nie świadczyło. Woda sięgała mu tu może do połowy klatki piersiowej. Odwróciła się do niego, przyglądając mu się, z drinkiem w jednej dłoni.
- Powiedz mi coś ciekawego - powiedziała, przechadzając się nadal i przesuwając palcami po liściach. Powoli zbliżała się z powrotem do stopni. Nie chciała spędzać zbyt wiele czasu poza wodą. - Tylko nie po arabsku, bo nic nie zrozumiem. Normalnie, po ludzku - zaśmiała się. - Cieszę się, że mnie tu zabrałeś.
Usiadła z powrotem, nie wiedząc właściwie o czym już mówi. Jej wzrok przeniósł się na powierzchnię głębszej części basenu, do której postanowiła jednak już sama nie wchodzić. Na wszelki wypadek. Widać było po niej, że nie jest trzeźwa, coraz bardziej, w miarę jak mijał czas. Ale nie wyobrażała sobie, że mogłaby teraz wyjść. Takiej możliwości nie było.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

7 sie 2016, o 13:41

Wzdrygnął się na samą myśl o powrocie do picia płonących drinków. Nie przeszkadzały chyba tylko wyłącznie kroganinowi, bo każdy inny po wypiciu odrobiny alkoholu siłował się ze sobą, żeby tylko nie dostać napadu kaszlu.
- Tak słyszałem - przyznał, gdy podzieliła się z nim wiedzą o pozytywnym wpływie wypicia wcześniej wody. Akurat w jednej właśnie siedzieli, ale jakoś żadna pitna się nie napatoczyła. - W klubach chyba powinna być za darmo w takim razie. Choćby z dyspozytora, choć te często walą spirolem.
Zerknął na pieniącą się powierzchnię wody, gdy wspomniała o tym, że ją lubi. Nie odpowiedział, zamyślony obserwując pojawiające się bąbelki, jakby jej opinia skłoniła go do refleksji. Uniósł tylko szklankę do ust, odruchowo upijając łyka. Woda go nieco orzeźwiła, tak samo jak poprzedni taniec.
- A czego się spodziewałaś? - uśmiechnął się, odrywając spojrzenie od tafli. Obserwował teraz, jak kolejne kropelki ściekają po jej ramieniu, spadając z nasączonych wodą włosów. Może też zastanawiał się jak wrócą do loży. Nie było jeszcze tak późno - dochodziła północ, w klubie spędzili może trzy lub cztery godziny. Czas mijał strasznie szybko, szczególnie gdy hallex i alkohol umilały wszystkie czynności. - Że zarobię cię do muzeum narodowego i wynajmę nam przewodnika? - parsknął śmiechem, odrywając dłoń od jej uda gdy postanowiła się wspiąć i wyjść z basenu.
Przeszedł wtedy na bok, siadając na szerszej, niższej z półek, tak, że nogi wciąż oparte miał o dno, a przy tym dalej wystawał ponad powierzchnię wody. W rogu było płycej, basen miał dziwną budowę i jak najwięcej miejsc do siedzenia i spokojnego sączenia drinków, a nie pływania.
Kiwnął głową słysząc jej pytanie. Obserwował ją jak przechadzała się wzdłuż basenu z lekkim uśmiechem na ustach. Jemu nie śpieszyło się do wyjścia z wody, która była ciepła i przyjemna.
- Po ludzku - powtórzył i parsknął śmiechem, obracając się nieco na swoim siedzeniu tak, że oparł się plecami o ściankę basenu, jednocześnie siedząc przodem do niej. Musiał nieco zadzierać głowę by na nią patrzeć, szczególnie teraz, gdy siedział na podwodnej ławce, a nie stał trzymając jej uda blisko siebie.
Zastanowił się chwilę nad tym, co miałby jej powiedzieć. Rozejrzał się po basenie, po całym pomieszczeniu. Odetchnął nasączonym olejkami eterycznymi powietrzem, przesuwając wolną dłonią po powierzchni wody, uparcie się w nią wpatrując.
- Nie lubiłem wody. Dalej trochę nie lubię - uśmiechnął się, unosząc drinka by upić co nieco ze szklanki. - Kiedy miałem jakieś siedem, osiem lat, prawie utonąłem na rodzinnych wakacjach, kiedy opiekowała się mną siostra. Sama miała z dwanaście lat i byłem dla niej utrapieniem, więc mnie zostawiła na chwilę. Fale były wtedy ogromne - mówił to, co wpadło mu na myśl, uznając, że będzie ciekawe. Uśmiech nie znikał z jego twarzy, tak jak rozbawienie z głosu. Zbyt wiele lat minęło by miał przejmować się tym, że prawie doszło do tragedii dawno temu. - Pewnie znowu próbowałem odpłynąć, nie pamiętam. Opowiadali mi tylko, że zniknąłem pod jedną z takich większych fal i każdy spanikował. Sam pewnie poszczałem się ze strachu zanim straciłem przytomność.
Oparł szklankę o własną nogę, przez to w połowie zanurzona była w wodzie. Usiadł z powrotem bokiem do niej, opierając się o tę samą ceramikę co Dubois.
- Po tym nigdy w życiu nie wróciłem na wyspę. Z każdych zajęć na basenie w szkole uciekałem. Na samym początku nawet do wanny nie chciałem wejść - parsknął śmiechem, unosząc swoją dłoń ponad wodę i obserwując, jak bąbelki powoli znikają z jej mokrej powierzchni. - Nauczyłem się pływać dopiero w wojsku, wcześniej nigdy nie chciałem.
Na pewno to musiał być wymóg - jeżeli nie odgórnie narzucony, to sam musiał się przełamać. Kiepsko byłoby umrzeć na jakiejś obcej planecie po przeżyciu ewakuacji statku tylko dlatego, że kapsuła ratunkowa spadła do morza.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

7 sie 2016, o 16:24

Wzruszyła ramionami. Sama nie wiedziała, czego się spodziewała. Może wyobrażała sobie wcześniej spacer uliczkami miasta i powrót na Crescenta, a następnego dnia przelot do wodospadów. Podejrzewała, że cokolwiek ciekawego zacznie się dziać dopiero na targach i towarzyszącym im bankiecie, a do tego czasu będzie plątać się po Lirii i samodzielnie poznawać miejsca, które prawdopodobnie nie umywałyby się do tego, w którym znajdowali się w tym momencie. Tymczasem wylądowali w luksusowym sklepie szalonej projektantki, na kolacji w proteańskich ruinach, a teraz znajdowali się w klubie, który zawierał chyba połowę istniejących sposobów na rozrywkę do wyboru. W związku z tym o północy, zamiast odpoczywać w loży, oni wylądowali w basenie, porośniętym roślinnością i z hydromasażem.
- Na przykład - odparła, uśmiechając się. W sumie jej to do Nazira pasowało, z całym jego zamiłowaniem historii i raczej dość spokojnymi sposobami na spędzanie czasu, przynajmniej z tego, co zdążyła zaobserwować na Crescencie.
Przyglądała mu się, gdy mówił, powoli wracając do wody. Krok za krokiem, hallex sprawiał że ze zwiększoną wrażliwością czuła, jak powierzchnia wody przesuwa się w górę po jej skórze. Potrafiła sobie wyobrazić jego niechęć do wody, teraz bardziej niż kiedykolwiek indziej. Strach przed śmiercią potrafi zniechęcić do żywiołu. Tutaj jednak był on okiełznany, nie było więc czym się przejmować. Usiadła obok niego, przysuwając się blisko i ostatecznie opierając też głowę o jego ramię. Teraz woda z jej włosów spływała też po nim. Wbiła wzrok w jego rękę, zanurzoną w wodzie razem z połową drinka, jak zaklęta wpatrując się w bliznę po strzale, którą miał na dłoni. Sięgnęła do niej, by przesunąć po niej palcami - to było silniejsze od niej. Kolory nadal były mocniejsze, jaskrawsze, odcinała się więc mocno, przyciągając spojrzenie.
- Ja miałam odwrotnie - odparła. - Lubiłam się chować pod wodą. Spływałam na samo dno i siedziałam tam, aż nie skończyło mi się powietrze.
To nie brzmiało zbyt dobrze, więc napiła się drinka i przeciągnęła się, czując jak bąbelki uderzają lekko w jej plecy. Jej woda chyba nie otrzeźwiła jednak - chyba, że z alkoholu, ale na pewno nie z hallexu.
- Zawsze uwielbiałam pływać. Odkąd byłam mała. Potem jedno ze zleceń kurierskich się koncertowo spierdoliło, byłam wtedy na takiej... oceanicznej planecie. Prawie się utopiłam jakieś trzydzieści razy, zanim do podwodnej stacji przypłynął ratunek. Od tamtej pory niezbyt lubię duże zbiorniki wodne - wzruszyła ramionami. - No i jeszcze ta Pina ostatnio.
Przez chwilę milczała, po czym odstawiła drinka na płytki z brzegu oczka wodnego i odepchnęła się od ściany, by położyć się na plecach na powierzchni wody. Rozłożyła szeroko ręce, pozwalając wodzie ponieść się gdzieś bliżej środka - nie na pełną głębokość, ale na tyle, by nie uderzać głową w stopnie - i uśmiechnęła się, wpatrując się w jasne światła nad nimi. Zupełnie nie czuła, że jest środek nocy.
- Nie wiem jak to jest, walczyć ze swoimi lękami - stwierdziła. Ona od swoich przecież uciekała, to Nazir jako pierwszy zmusił ją do konfrontacji i w sumie wyszło jej to na dobre. - Ciężko było?
Powietrze, chłodniejsze od wody, sprawiało, że na jej skórze znajdującej się nad powierzchnią pojawiała się gęsia skórka. Zwalczała ją, zanurzając się na chwilę, ale za każdym razem gdy kładła się prosto na wodzie, czuła tę wielką dla niej różnicę. Zamknęła oczy, koncentrując się na tym błogim bezwładzie, jaki zapewniało takie dryfowanie.
- Znowu próbowałeś odpłynąć? - powtórzyła, przypominając sobie jego słowa sprzed dłuższej chwili. Jej tempo przyswajania sensu słyszanych zdań nie było teraz zbyt wysokie. - Skąd tak odpływałeś?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

8 sie 2016, o 06:51

Odwrócił ku niej głowę gdy usiadła obok. Po jej wysuszonym już policzku spływały z włosów krople, co obserwował zafascynowany, zapominając o trzymanym w dłoni drinku. Gdy złapała jego rękę, powstrzymała go przed odruchowym objęciem jej ramieniem. Pozwolił jej przyjrzeć się bliźnie jeszcze raz, przesunąć palcem po jej powierzchni, gdy sam uniósł szklankę do ust.
- Moja siostra też tak robiła, utrapienie dla opiekujących - uśmiechnął się, gdy Irene wspomniała o chowaniu się na dnie.
Znów opierając naczynie o swoją nogę, tym razem zrobił to nieuważnie, przez co ześlizgnęła się i zniknęła pod powierzchnią wody. Wyciągnął ją natychmiast i mruknął coś pod nosem, nim zorientował się, obserwując zawartość pod światło, że przykrywka zdała swój egzamin.
- Podwodna stacja z każdego wyciągnie miłość do wody - przyznał, wygrywając palcami na szkle niezidentyfikowaną melodię. - Ludzie lubią morza i oceany przez to uczucie pustki wokół. Nic, tylko woda. A gdy otacza cię metal to nie to samo. Szczególnie, kiedy boisz się, że zawali ci się na łeb a ty nie potrafisz pływać, nawet gdyby nie rozsadziło ci wcześniej płuc - parsknął śmiechem, niechcący wskazując na własne wspomnienie, gdy poruszyła ten temat.
O Pini musiał pamiętać - pod tą, czy inną nazwą. Kiwnął tylko głową i obserwował, jak odbija od brzegu. Początkowo wyglądał na zaniepokojonego tym, że spróbuje przejść do głębszych części basenu, ale natychmiast wyraz jego twarzy złagodniał gdy się położyła.
Milczał chwilę, zastanawiając się nad poprawną odpowiedzią na jej pytanie. Poprawną - albo stosowną.
- Nie wiesz? - zdziwił się, wspominając Hounda. Co prawda przeciwstawiła się najemnikowi przez Nazira, albo w głównej mierze przez niego, on jednak nie dostrzegał znaczącej różnicy. - Ciężko.
Westchnął, gdy umykały mu wszystkie odpowiednie słowa. Każdy wydawany przez niego dźwięk docierał do niej jakby wzmocniony, gdy nie była w stanie go dostrzec, unoszona siłą wyporu.
- Dla niektórych to jak stanie na małej, nieogrodzonej platformie tysiąc metrów nad miastem, albo jak przebudzenie się z jadowitym pająkiem wspinającym po ramieniu - mówił, przerywając na moment tylko po to, by móc się napić. - Serce ci zamiera. Koniec, masz wrażenie, że przestało bić. Wszystko się zatrzymuje. Aż do momentu, gdy ktoś wepchnie cię do wody i zaczyna pędzić jak oszalałe. Toniesz. Umierasz. A przynajmniej jesteś o tym przekonana.
Usłyszała szczęk odkładanej na krawędź basenu szklanki. Może dopił swojego drinka, może po prostu przestał mieć na niego taką ochotę.
- Im bardziej się boisz tym gorzej. I tym mocniej chcesz uciec, żeby nigdy więcej się tak nie poczuć. Ale jeżeli na końcu ci się uda, to najlepsze uczucie na świecie.
Nie dołączył do niej, choć ręce miał wolne. Osunął się nieco po ściance basenu, łokcie kładąc na oparciu podwodnego siedzenia. Przymknął oczy, opierając tył głowy o płytki. Bąbelki relaksowały, kiedy woda pobudziła.
- Od plaży - przystał na tę zmianę tematu na taki, który był mu bardziej obojętny. - Jak najdalej. Morze było ciekawe, plaża nudna, rodzina też.
Otworzył oczy, odnajdując ją spojrzeniem gdy oddaliła się nieco od brzegu, dryfując na powierzchni, niesiona niespokojnymi prądami tworzonymi przez bąbelki.
- Im dalej tym było ciszej. Prawie jak na dnie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

8 sie 2016, o 12:42

Gdy mówił, nawet na jej zanurzonej w ciepłej wodzie skórze pojawiały się ciarki. Hallex wpływał nie tylko na jej zmysły, ale również na wyobraźnie. Nie pamiętała, ile razy sądziła, że umiera. Na Shodan, gdy łapała ostatki powietrza przy podnoszącym się stale poziomie wody, ostatecznie prawie już wciskając twarz w sufit, na Pinie, gdy otworzyli drzwi w komorze ratunkowej jachtu i do środka zaczęło wlewać się morze. Potrafiła sobie wyobrazić to, co mówił, lepiej niż zwykle. Ale woda, która ją otaczała, była ciepła i spokojna, drażniła jej skórę bąbelkami gdy znajdowała się przy brzegu i unosiła ją bezpiecznie na powierzchni, nie zalewając falami. Otworzyła oczy, bo jednak z zamkniętymi trudno było jej zachować spokój.
- Chodziło mi o stawianie czoła lękom, nie o samo ich posiadanie - wyjaśniła. - Wiem jak to jest bać się, chociaż ja boję się niewielu rzeczy - uśmiechnęła się i przekręciła, by stanąć na dnie. Teraz basen sięgał jej gdzieś do wysokości mostka. - Pająki są obrzydliwe, ale mnie nie przerażają. Można zabić. Lęku wysokości też nie mam. Tylko wody boję się od niedawna - stwierdziła, na chwilę zanurzając się po szyję, ale zaraz ruszając z powrotem w stronę Nazira i swojego drinka, stojącego na brzegu. - Może to traumatyczne przejścia powodują później taki strach. Jak się ma nudne życie, to potem rzeczy wywołujące emocje są fascynujące, bardziej niż przerażające. Może u mnie tak jest.
Sięgnęła po drinka i stanęła naprzeciw Khouriego, gdy skończył opowiadać o wspomnieniach z dzieciństwa. Przyglądała mu się, odwzajemniając spojrzenie, jeśli akurat nie miał zamkniętych oczu. Jego blizny odcinały się teraz od skóry, szare oczy pasowały do wody, ciemne i zmierzwione zwykle włosy teraz zaczesane miał do tyłu. Patrzyła, a na jej ustach błąkał się uśmiech. Napiła się drinka. Nadal był słodki.
- Czasem boję się niektórych ludzi. Ciebie na przykład też się bałam - stwierdziła. - A raczej twojej broni, kiedy ja nie miałam nic. Lubię swoje nogi, nie chciałam którejś stracić. Byłeś całkiem wiarygodny, kiedy chciałeś przestrzelić mi kolano.
Przysunęła się bliżej, stając między jego nogami. Nie chciała teraz rozmawiać o tym, co ją przerażało, bo w tym stanie wszystkie emocje odczuwała bardziej, mocniej. Strach też, jego wyobrażenie tak samo. Potrafiła odepchnąć to od siebie, tak samo jak na trzeźwo, więc i teraz postanowiła to zrobić.
- Ja tylko odbieram. I egzekwuję - zacytowała go, przedrzeźniając obniżonym tonem głosu. Skrzyżowała ręce, opierając drinka w zgięciu łokcia. - Nie zastrzelę cię, jeśli nie dasz mi powodu.
Powstrzymywała wciąż uśmiech, więc tylko lekko drżały kąciki jej ust. Znów się napiła, znów trochę za szybko. W końcu woda otrzeźwiła ją nieco, mogła spokojnie pić dalej, a Nazir nie należał do osób, które by ją przed czymkolwiek powstrzymywały. Przekręciła się w miejscu i usiadła na jednej jego nodze, zarzucając mu rękę na szyję, by czuć się stabilniej.
- Kto by pomyślał, że jesteś takim barankiem w wilczej skórze - zaśmiała się. Prowokowała go trochę, ale bawiło ją to, tak samo jak za każdym razem. Gdy siedziała, z powrotem czuła wylatujące ze ściany bąbelki, choć część zatrzymywała się na Khourim. - Gdybym tylko wtedy to wiedziała.
Gdyby wtedy wiedziała, to i tak nic by nie zrobiła, bo poza omni-ostrzem nie miała nic, a Nazir był uprzedzony i ostrożny wobec jej wdzięków, których ewentualnie mogłaby użyć. Nie zaatakowałaby go, bo nic dla niego nie znaczyła, więc bez problemu zrobiłby to, czym groził. Ale teraz mogła się z tego śmiać. Przesunęła nosem po jego policzku.
- Wielkie oczy i śliczna buźka jednak działa - zaśmiała się w końcu, przypominając kolejne jego protesty. Dopiła drinka do końca i odstawiła kieliszek na brzeg. Ten przewrócił się, ale był już pusty, więc niezależnie od tego, czy pokrywka działała, czy nie, to i tak nic się nie stało.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

8 sie 2016, o 20:04

Kiwnął głową jedynie, pojmując różnicę między tym, co zrozumiał, a tym co miała na myśli. Dopijał powoli swojego drinka, obserwując ją gdy się zbliżała. Na jego twarzy również błąkał się uśmiech. Podniósł się, prostując plecy i siadając wyżej niż wcześniej, gdy prawie leżał pod wodą. Oparł okropnie zabliźnione plecy o chłodną ceramikę z wyraźną ulgą, jakby gorąca woda miała na niego coraz gorszy wpływ. Ponad dwa tygodnie minęły odkąd został poparzony, ale żadna ilość medi-żelu nie była w stanie postawić go na nogi w stu procentach. Może powinien udać się do jakiejś kliniki, ale na razie nic o tym nie mówił. Nie okazywał swojego niezadowolenia, tylko nienaturalnie się wyprostował, jak struna, z ulgą unosząc większą część swojej klatki piersiowej ponad powierzchnię wody.
- Mała cena za niewiedzenie nudnego życia - odrzucił, wzruszając lekko ramionami. A może po prostu poprawiał się, odklejając na moment plecy od ściany basenu i siadając w nieco inny sposób. - Choć znam ludzi, którzy o takim marzą.
Ton jego głosu i sposób, w jakim to wypowiedział, sugerował jej, że Khouri niekoniecznie do takich ludzi się zalicza. Zresztą znała go wystarczająco długo by zauważyć, że jakoś nie ciągnie go do znalezienia sobie mieszkania i ustatkowania. Nawet we własnej kajucie, na statku, który miał kilka lat, większość jego ubrań schowana była w pudłach. Jakby gotów był przenieść cały swój dobytek w ciągu godziny, gdziekolwiek.
Z początku dość obojętnie wpatrywał się w powierzchnię wody, gdy wspomniała, że na początku się go bała. Podeszła wreszcie bliżej, zmuszając go do powrócenia wzrokiem w jej stronę. Nie patrzył jej w oczy - zamiast tego obserwował mokre od wody ciało, a przynajmniej tę jego część, która wystawała ponad powierzchnię.
Po jego twarzy przebiegł jednak cień, gdy mówiła dalej. Dopił drinka, choć nie wyginał się w miejscu by go odłożyć wyżej, na posadzkę. Po prostu trzymał go dalej jedną dłonią, kiedy drugą sięgnął ku jej ramieniu. Wodził palcami po jej mokrej skórze, która, wystawiona zarówno na chłód powietrza, jak i dotyk mężczyzny, zajęła się gęsią skórką. Obserwował jej reakcję na to, co robił, nie podejmując zapoczątkowanego przez nią tematu. Po prostu milczał, pozwalając jej mówić, ale sam nie odezwał się ani słowem.
Gdy przesunęła nosem po jego policzku, westchnął cicho i objął ją jedną ręką, przysuwając jeszcze bliżej siebie. Oparł swój policzek o jej skroń, przesuwając dłonią po jej talii w górę, przenosząc się na ramię, a wreszcie gładząc jej mokre od wody włosy. Starał się przy tym nie wplątywać w rude kosmyki swoich palców, bo prawdopodobnie niełatwo byłoby mu je później wyciągnąć.
Drgnął, słysząc huk upadającej szklanki, ale nie wypuszczał jej z objęć. W tej pozycji nie widziała jego twarzy, ale mogła podejrzewać, że powrót do wydarzeń sprzed tygodni, a może jeszcze dalej, do asteroidy i jego pracy u Hamesa, nie był dla niego zbyt przyjemny.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

8 sie 2016, o 20:47

Uśmiechnęła się szelmowsko, gdy poczuła dłoń przesuwającą się po jej skórze i pochyliła się celowo, dając mu lepszy dostęp do swojej talii, jeszcze zanim usiadła. Stwierdziła, że teraz mógłby znów przycisnąć ją do ściany basenu, tak jak na samym początku. Nie narzekałaby na to teraz, kiedy znudziło się jej już bezczynne dryfowanie po powierzchni.
Nie spodziewała się, że jej przedrzeźnianie rozmów sprzed trzech, czy czterech tygodni sprawi, że Nazirowi tak bardzo zepsuje się nastrój. Przecież nie mówiła na poważnie, była już na tyle pijana że asteroidy już nawet nie pamiętała, a z tego, o czym mówiła, mogła się już śmiać. Skoro mogła ona, to dlaczego nie Khouri? Siedząc już na jego kolanach, przesunęła dłonią po jego mokrej klatce piersiowej. Zapomniała o bliznach, które zostały mu po pancerzu, zapomniała że uratowała mu życie, resetując systemy. Zapomniała o tym, że ją pobił do nieprzytomności, że dopiero co zaczynały znikać resztki siniaków. Tego na twarzy nie było widać, na żebrach też nie, tylko jeden na biodrze się jeszcze ostał na tyle, by odcinał się wyraźnie od kolorytu jej skóry. Zapomniała o wszystkim na ten jeden krótki dzień, nie chciała przywoływać tego w tym momencie.
- Co jest? - odsunęła się, spoglądając na niego. Nie chciała, żeby chował twarz w jej włosach, czy zagłębieniu szyi. Chciała go widzieć, bo nawet jeśli ona nie potrafiła wyczytać z niego co się stało, to Vertigo powinien działać bez zarzutu. - Nazir, ja żartowałam.
Przekręciła jego głowę tak, by zmusić go do spojrzenia na siebie. Może i w jej oczach widać było zażyty hallex, w rozszerzonych źrenicach i rzadko mrugających powiekach, ale przecież musiał widzieć, że mówi szczerze.
- Dopiero co mówiłeś, że mogłeś porwać mnie od razu dla siebie, co się stało teraz? - zmarszczyła brwi. - Nie myśl o tym wszystkim, co wydarzyło się wtedy. Ja nie myślę, bo chyba bym oszalała. Nie ma po co się zadręczać, skoro teraz jest tak dobrze - przysunęła się i pocałowała go krótko, chcąc odwrócić jego uwagę od tematu, którego nie powinna była zaczynać. - Zrekompensowałeś mi wszystko bardziej, niż myślisz.
Znów poczuła się zbyt trzeźwa, więc uruchomiła omni-klucz i złożyła kolejne zamówienie, tym razem na zestaw shotów, bo Khouri też wyglądał, jakby potrzebował więcej alkoholu. Niekoniecznie tych mocnych, płonących, tylko takich, których nazwę znała i kojarzyła smak. On wypije cztery, ona drugie cztery i wszystko się naprostuje. Nawet za nie zapłaciła z rozpędu, jeśli nie dostała informacji o otwartym rachunku.
- Nie myśl o tym - powtórzyła i pocałowała go ponownie, tym razem dłużej. Gdy się od niego oderwała, na jej ustach widniał charakterystyczny dla niej półuśmiech. Powoli odsunęła się, schodząc z jego kolan, by z powrotem wejść na głębszą wodę. Otrzeźwiło ją, więc chciała zanurkować, na moment spłynąć bliżej dna i jednocześnie rozglądała się też za panelem, w którym dałoby się zmniejszyć temperaturę wody. Widziała, że Nazirowi jej ciepło trochę przeszkadza, a ona sama nie miała nic przeciwko, by jej temperatura była kilka stopni niższa.
- Nie jesteś głodny? - spytała, wynurzając się gdzieś w połowie basenu. Woda spływająca po jej twarzy i włosach była po hallexie najlepszym uczuciem, ale faktycznie czuła odzywające się gdzieś nieśmiałe ukłucia głodu. Nie chciała jednak nic zamawiać, zjeść mogli na innym piętrze.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

8 sie 2016, o 22:20

Tak, jak zmusiła go do spojrzenia na siebie, tak on zmusił się do uśmiechu. Vertigo nie było w stanie zaglądnąć do jego głowy. Widziała, że coś było nie tak, ale nie wiedziała, czy to wciąż wyrzuty sumienia czy coś innego. Nie wyglądał, jakby znów targało nim poczucie winy, ale był nieco znieczulony alkoholem - najgorsze myśli mogły zostać stłumione do tego jednego widoku targanego przez negatywne uczucia mężczyzny.
Czując jej dłoń na swoim podbródku, on również wyplątał z jej włosów palce, dotykając mokrego policzka. Badał jego gładką powierzchnię, pozwalając, by ten widok pochłonął go bez reszty. Jej usta, nos, kości policzkowe, jasna cera, odznaczająca się od ciemnych, porośniętych na zielono ścian. Z chwili na chwilę jego uśmiech nabierał coraz większego realizmu, a z czasem objął nawet oczy, które przestały wyglądać tak ponuro.
- Może - mruknął cicho, obojętnie, słysząc jej zapewnienie o tym, że wszystko jej zrekompensował. Wciąż obserwował jej twarz. Przesunął kciukiem po jej ustach, które na moment przykuły najwięcej jego uwagi. - Nieważne, masz rację.
Nie chciał psuć sobie i jej humoru ponurymi myślami. Odwrócił się tylko po to, by odstawić szklankę na brzeg basenu - w przeciwieństwie do niej względnie prosto. Zachwiała się, drżąc, ale nie spadła ani na ceramikę, ani na mech, ani z powrotem do wody. Jej pocałunek go zaskoczył, ale tylko dlatego, że właśnie z powrotem przekręcał się w jej stronę i zwyczajnie się go nie spodziewał.
Przesunął dłonią po jej plecach, ostrożnie, nie chcąc podrażniać świeżej blizny, o której wciąż pamiętał. Odwzajemnił jej pocałunek, z początku delikatnie, by kolejny, dłuższy, przepełniony był już żarem. Doskonale odwracała jego uwagę od tego, co wydarzyło się wcześniej, wyciągając go z nieprzyjaznych wspomnień lepiej, niż krążący w jego żyłach alkohol.
Obsługa potwierdziła przyjęcie zamówienia na rachunek loży, w której się znajdowali. Gdy wysunęła się z objęć Nazira, przez krótką chwilę siedział wciąż na miejscu, zastanawiając się wyraźnie nad czymś prawdopodobnie istotnym - przynajmniej teraz, dla jego lekko odurzonego umysłu.
Panel kontrolujący warunki w basenie znajdował się przy wyjściu, co zmuszało ją do przepłynięcia całego basenu, wyjścia na zewnątrz i podejścia do drzwi, przez które w każdej chwili przejść mogła obsługa. Nawet, jeżeli to faktycznie rozważała, gdy wynurzyła się w połowie zbiornika poczuła na swojej talii dłonie jeszcze zanim zdążyła odgarnąć mokre, lepiące się do niej włosy z twarzy.
- Każesz mi nie myśleć, a zaraz potem sobie idziesz - pożalił się, stając za nią. Jego dłonie przesunęły się wzdłuż jej talii, spoczywając wreszcie na brzuchu. Tym razem nie były to objęcia, z których łatwo będzie jej się wydostać, a nawet obrócić przodem do niego. - Nie jestem - dodał, unosząc jedną rękę by odgarnąć jej włosy na drugie ramię. Złożył pocałunek na odkrytej w ten sposób, nagiej skórze jej szyi.
- Chcesz pójść gdzieś coś zjeść? - mruknął prosto do jej ucha, opuszkami palców z powrotem wodząc w tę i z powrotem po jej brzuchu. Druga dłoń również spoczęła koło drugiej, zanurzając się pod powierzchnię wody. Przez bąbelki nie mogła jej dostrzec, ale wzmocnione hallexem zmysły wyłapywały każdy jego ruch, jakkolwiek delikatny by on nie był. - Na dachu robią grillowane jedzenie - dodał niewinnie. Niemal była w stanie uwierzyć w to, że faktycznie to rozważa, pomimo tego, że jedna z jego dłoni przesunęła się w okolicę jej bioder, pozostając w nich przez kilka sekund, z uwagą badając wystawioną na działanie bąbelków skórę, nim kontynuowała swoją wędrówkę w dół. Zdecydowanie dalej niż powinna.
- Podobno bardzo dobre.
Nie odsunął się od niej, kiedy drzwi rozchyliły się, ukazując asari idącą z małym, plastikowym pudełkiem, w którym w stabilnej pozycji spoczywało osiem, kolorowych kulek wypełnionych płynem. Nawet nie poderwał głowy, niezainteresowany tą dziwną budową kieliszków. Oddech na jej skórze wydawał się być znacznie gorętszy niż woda.
Kelnerka wyszła bez słowa, nie dostrzegając gęsiej skórki na ramionach Dubois, której Khouri usilnie nie pozwalał się odwrócić w swoją stronę.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

9 sie 2016, o 11:38

Zaśmiała się krótko, kiedy wyraził swoje niezadowolenie. Nie zastanawiała się nad tym, jak to będzie wyglądać z jego punktu widzenia, po prostu wstała. Spróbowała odwrócić się w jego stronę, ale trzymał ją w miejscu, nie miała więc wyjścia i została, tyłem do niego, przodem do drzwi.
- Przepraszam - odparła z rozbawieniem. - Nie mogę usiedzieć w miejscu.
Hallex dodawał jej dwa razy więcej energii, niż miała w rzeczywistości, nie potrafiła więc leżeć na stopniach i czekać, aż basen wybąbelkuje się do końca. Gdyby była nieco bardziej trzeźwa, pobiegłaby skakać do głównego, największego basenu i Khouri nie mógłby zrobić nic, żeby ją powstrzymać. Ale nie była. Choć tutaj pływanie było bezpieczne, bo w każdym miejscu zbiornika dosięgała dna, tak nie czułaby się zbyt pewnie na głębokości kilkunastu metrów.
Znów sprawiał, że jej serce zatrzymywało się w miejscu, a ona nieruchomiała. Wystarczył jeden pocałunek i dotyk dłoni, który czuła tak dokładnie na nagiej skórze i przez koronkę bielizny, robiącej za tymczasowy strój kąpielowy. Dokładniej, niż zwykle. Jego rozgrzana klatka piersiowa i ciepła woda sprawiły, że znów zrobiło się jej gorąco, tak jak na parkiecie. Kiedy przyciskał ją do siebie, robiąc z nią właściwie wszystko, co chciał, przez te krótkie chwile faktycznie była jego.
- Chciałam tylko... - zaczęła, ale zapomniała, co chciała, zapomniała jaki miał być ciąg dalszy zdania, zapomniała że zamówiła drinki. - Chciałam...
Nie udało się jej wyjaśnić swoich planów sprzed minuty, choć usilnie próbowała. Drgnęła w zaskoczeniu, gdy w pomieszczeniu pojawiła się asari, ale nie była w stanie nawet wydusić z siebie krótkiego dziękuję. Odprowadziła ją tylko spojrzeniem, jak niewytłumaczone zjawisko, które pojawiło się i znikło za zasuwającymi się z powrotem drzwiami. Przypomniała sobie, że zamówiła shoty, które czekały teraz na nich na brzegu, ale zapomniała po co.
Chciała odwrócić się, ale nie mogła, więc po prostu odpuściła, całkowicie poddając się temu, co robiły z nią dłonie Nazira. Jej pierwszy, cichy jęk poniósł się po powierzchni wody, tonąc gdzieś w kwiatach naprzeciwko.
- Chcę bardzo - szepnęła, bo nie potrafiła wydusić z siebie więcej głosu. Nie była pewna, czy mówi jeszcze o jedzeniu, czy już o czymś innym, ale miała wrażenie, że rzeczywistość wokół niej zaczyna się sypać. Nigdy jeszcze nie sprawdzała, jak hallex wpływa na tak intensywne odczucia, teraz miała okazję. Obejmujący ją Khouri stał się wszystkim, co czuła i z czego obecności zdawała sobie sprawę.
Nawet nie myślała o tym, jak dobrze, że za drzwiami znacznie głośniej grała muzyka.
Odwróciła się do niego, gdy tylko mogła. Wpiła się ustami w jego smakujące słodkim drinkiem usta, nie pamiętając już, żeby cokolwiek przed chwilą było nie tak. Czuła się, jakby ich znajomość zaczęła się tu, na Thessii, bez wspomnień o których żadne z nich nie chciało pamiętać. On był tylko dla niej, a ona tylko dla niego, przynajmniej na tę chwilę. Nawet o Shani już zapomniała.
- Mogłabym wrócić już na Crescenta - powiedziała cicho, przyciągając go do siebie możliwie najbliżej. Na chwilę zamyśliła się, by dodać: - Coś zjeść, a potem wracać na statek. Nazir - wypowiedziała jego imię tak, jak on dawno, dawno temu, z francuskim akcentem który w tym przypadku nie miał najmniejszego sensu i uśmiechnęła się, przesuwając dłońmi po jego ramionach. - Przez ciebie zacznę chodzić naćpana dwadzieścia cztery na dobę. Chodź.
Pociągnęła go w stronę brzegu, gdzie stały nietypowe kieliszki i przesunęła cztery w jego stronę. Nie mogła oderwać wzroku od jego ust, nie pozwalała mu się też od siebie odsunąć. Hallex sprawiał, że najlżejszy dotyk stawał się elektryzujący. Nie patrząc na shoty, sięgnęła po jednego i uniosła nieco w górę.
- Za moją wolność - powiedziała, bo wspomnienie pierwszego toastu nasunęło się samo, choć wtedy rzucone było sarkastycznie, a teraz brzmiało jak triumf. Wypiła szybko zawartość kieliszka. Ta noc stała się dziką mieszanką nietrzeźwości i przyjemności. Zanurzona do pasa w wodzie, półnaga, wśród kwiatów, czuła się jakby znalazła się w innym świecie. Lepszym. Właściwym.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

10 sie 2016, o 22:53

Nawet Vertigo nie pomogłoby jej w odczytaniu reakcji mężczyzny, bo odwrócona do niego tyłem nie była w stanie dostrzec nawet jego twarzy. Rozpoznawała tylko przyspieszony oddech czy cichy pomruk przy uchu, gdy usiłowała coś powiedzieć. Asari kompletnie zignorował, choć w tej pozycji równie dobrze mógłby się uśmiechnąć, a ona nie zauważyłaby różnicy.
- Chciałabyś? - zachęcił ją do rozwinięcia wypowiedzi, jakby bardzo zainteresowany tym, co miała do powiedzenia pół minuty temu. Jego dłoń działała autonomicznie, nie kontrolował jej ruchów. On przecież interesował się tylko tym, czy będzie chciała coś zjeść, a może już wrócić na statek. Musnął nosem jej policzek, nachylając jeszcze bliżej. Gdyby odwróciła w jego stronę głowę, byłby w stanie ją pocałować. - Bardzo? - powtórzył rozbawiony, niemal niezauważalnie ściskając ją wolną dłonią w pasie. Już i tak nie mogła się ruszyć, dalsze zakleszczanie się jego objęć wynikało raczej z jego napięcia, niż ze świadomych akcji.
Każda jej reakcja, tak uwidoczniona i zintensyfikowana przez hallex, wydawała się działać na niego jak innego rodzaju narkotyk. Chłonął widok jej jasnego, półnagiego ciała do połowy skrytego pod powierzchnią spienionej wody. Za pomocą pocałunków badał, które rejony jej szyi, dekoltu i ramienia pokryte były gęsią skórką, a które nie. Gdy cicho jęknęła, wręcz zmusił ją do obrócenia głowy w jego kierunku, odnajdując drogę do jej ust i zamykając je w długim, żarliwym pocałunku.
Wreszcie, choć mogła mieć wrażenie, że minęły całe godziny, pozwolił jej się obrócić, choć nie wydostać spod jego ramion. Był zbyt stęskniony za widokiem jej twarzy. Za spojrzeniem rozmarzonych, wskazujących na przeżywaną euforię oczu w kolorze liści porastających ściany. Za ustami smakującymi słodko, intensywniej niż dotychczas, których posmakował chwilę wcześniej i domagał się więcej. Opuszki jego palców zatańczyły w okolicach jej kości biodrowej, ocierając się o koronkę, która, choć ładna, wyraźnie mu przeszkadzała.
- Tak ci się teraz śpieszy, Irene? - uśmiechnął się szelmowsko, jej imię wypowiadając po arabsku - nieco inaczej, niż brzmiało po francusku. Zdecydowanie odmiennie od angielskiego. - Myślałem, że bardzo chciałaś tu zostać.
Jego palce przesuwały się powoli i delikatnie, jakby upewniały się, że nic w powierzchni jej skóry nie zmieniło się odkąd ostatni raz widział ją bez ubrania. Podążały wzdłuż pleców, aż do łopatek, przy okazji znów zahaczając o ciemny, nasiąknięty wodą materiał. W tej samej chwili jego uśmiech się poszerzył, co dostrzegła ułamek sekundy przed tym, gdy znów przywarł do jej ust, bo same objęcia były niewystarczające, jakkolwiek bliskie by nie były.
Nie ściskał jej już tak mocno, choć wciąż dbał o to, by była tuż przy nim. Odgarnął jedną z rąk jej włosy do tyłu, na plecy, obserwując z fascynacją jak pozostawiają po sobie mokre krople na jej ramieniu i dekolcie. Zbyt długo i zbyt intensywnie wpatrywał się w te miejsca - czyli całe kilka sekund, po których nachylił się, by złożyć na nich pocałunki, nieświadom tego, że zaraz po tym wykorzysta jego rozluźnienie by się od niego oderwać.
Mruknął z niezadowolenia, nie puszczając jej ręki. Przez moment zatrzymała się w miejscu, bo mężczyzna nie wyglądał, jakby chciał się ze swojego ruszać, ale po czymś, co wyglądało na bezgłośne westchnięcie posłusznie dał się zaciągnąć do brzegu i, idąc za jej przykładem, sięgnął po pierwszego kieliszka.
Te miały śmieszną, żyroskopową budowę. Płyn nie był w stanie się wylać, obojętnie w jakiej pozycji trzymałaby naczynie. Dopiero gdy sama złapała za ruchomy element, powstrzymując go przed odcięciem od niej zawartości, mogła wypić wraz z Nazirem bliższy jej alkohol.
Uśmiechnął się, przystając na jej propozycję toastu, choć ciężko było stwierdzić, czy skojarzył fakty. Oparł łokcie o ceramikę, którą wyłożony był brzeg, stając do niego przodem. Jego wzrok przesunął się po ułożonej na ścianie mozaice, w większości przykrytej roślinnością.
- Najpierw ruiny, potem świątynia. Teraz znowu w korytarzu widziałem jakieś stare malowidła - wyrzucił z siebie w zamyśleniu, opierając podbródek o własną dłoń. - Ostatecznie zabrałem cię na historyczną wycieczkę, prawie.
Parsknął śmiechem, bo musiał zdawać sobie sprawę z tego, że choć on może i o każdym z tych miejsc mógłby powiedzieć choćby jedno zdanie, tak ona raczej nie zwracała na to wielkiej uwagi. Przynajmniej nie teraz, nie w Enigmie.
- Cieszę się, że ci się podoba.
Sięgnął bezwiednie po drugi kieliszek, choć bardzo powoli, marszcząc przy tym brwi, jakby nagle zorientował się, że nie ma żadnego toastu. Wstrzymał się z piciem, czekając, aż jakiś przyjdzie mu do głowy, w międzyczasie podziwiając ustrój pomieszczenia, który wcześniej kompletnie ignorował.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

11 sie 2016, o 09:58

- Już sama nie wiem - odparła cicho, z westchnięciem. Chciała tu zostać i jednocześnie chciała wrócić z Khourim na statek, gdzie nie wisiało nad nimi zagrożenie, że ktoś zaraz wparuje do nich, gdy będą czymś zajęci. Z drugiej strony, gdy niczego nie zamawiali, asari się tu nie pojawiały. W swoim obecnym stanie nie potrafiła niczego przed nim ukrywać - jeśli potrafiła odsunąć od siebie niewygodne myśli, to to robiła, ale w kwestii emocji jej ciało ją zdradzało. Jej imię, wypowiedziane z arabskim akcentem, sprawiło, że uśmiechnęła się szerzej. Nie słyszała go jeszcze w takiej wersji i nie potrafiła jeszcze stwierdzić, czy się jej podobało. Brzmiało krótko i sucho. W obecnych okolicznościach wydawało się nie pasować, a jednocześnie brzmieć w całkowicie właściwy sposób.
Gdy opróżniła pierwszy kieliszek, na moment zamknęła oczy, czując jak ciepło spływa jej w dół klatki piersiowej. Jakby nie było jej wystarczająco gorąco, przez wodę i Nazira. Zapomniała o zasadzie "piłeś - nie pływaj", zresztą tu musiałaby się bardzo postarać, żeby się utopić. Odstawiła go, obserwując, jak zatacza się na tacy, po czym przeniosła wzrok na stojącego obok mężczyznę. Z tej strony widziała ten zwyczajny profil, bez blizn i tatuażu, za to trochę pijany. Nie była pewna, czy zauważyła jakiekolwiek stare malowidła po drodze - za bardzo zaabsorbowały ją atrakcje, które oferowano na każdym piętrze. Gdy uznał to więc za historyczną wycieczkę, parsknęła śmiechem i sięgnęła po kolejny kieliszek, widząc, że Nazir zrobił to samo.
- To teraz za historyczne wycieczki - szybko przechyliła shota i wypiła go z takim samym zdecydowaniem, jak pierwszego. To też był jakiś sposób na picie, wszystko na raz, a potem czekać, aż alkohol powoli będzie zyskiwał na nią wpływ.
Postanowiła zrobić sobie krótką przerwę i przeszła pod ręką Nazira, zajmując miejsce pomiędzy ścianą basenu, a jego klatką piersiową. Nie miała tam zbyt wiele miejsca, ale odpowiadało jej to. Nie chciała, żeby przyglądał się mozaice z płytek, chciała żeby patrzył na nią. Potrzebowała tego szarego spojrzenia i dotyku jego dłoni. Może jednak nie musiała wracać na pokład statku i zamykać się w kajucie.
- Jeśli wszystkie prowadzone przez ciebie wypady historyczno-krajoznawcze tak wyglądają, to możesz zabierać mnie na nie częściej - stwierdziła, splatając dłonie na jego karku i przyciągając go do siebie. Wystrój pomieszczenia nie miał znaczenia, nie pod względem takich detali, na jakich on się teraz skupiał. Irene miała wrażenie, że odbiera całość, nastrój i panującą w nim energię, mieszającą się z tym, jak reagowała na Khouriego. - Zwłaszcza końcówka mi się podoba.
Pocałowała go, czując smak mocnego alkoholu i wody z basenu. Zapach Nazira i zapach kwiatów, i konwalii, które przecież tutaj nie rosły. Ciepło jego klatki piersiowej i chłód płytek basenu, o które opierała się górną częścią pleców. Jasne światło spływające gdzieś z góry i ciemność, kiedy zamykała oczy. Wszystko to tworzyło mieszankę, pozbawiającą ją resztek rozsądku.
Poprowadziła jego dłonie do koronki na swoich biodrach, która wcześniej tak bardzo mu przeszkadzała. W sumie nie była jej potrzebna. Jej palce powędrowały w dół, po jego ramionach, przechodząc pod wodę, na brzuch i do jego prowizorycznych kąpielówek, których przecież też nie potrzebował. Przesunęła ustami po jego policzku, do ucha, które przygryzła lekko.
- Teraz mi się spieszy - powiedziała cicho, patrząc na niego wygłodniale, szeroko otwartymi oczami. Jednak nie chciała czekać na powrót na Crescenta. Nie mogła. Hallex pozbawiał ją samokontroli, a przynajmniej to na narkotyk zrzucała winę. Podciągnęła się, łapiąc go za kark i zaciskając uda na jego biodrach. Woda ułatwiała sprawę, pozbawiając ją połowy jej ciężaru.
Resztę shotów mogli przecież wypić za chwilę.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

11 sie 2016, o 22:39

Przechylił kieliszek, wlewając sobie do ust jego zawartość. Shoty musiały mu smakować, szczególnie po tych, które wypił wcześniej - na szybko, ale ostrożnie, żeby nie spowodować u siebie faktycznych oparzeń, gdy jednocześnie gardło paliło go od samego smaku. Odstawił naczynie z powrotem do dziwnego pudełka, które przyniosła im asari chwilę wcześniej.
Westchnął cicho, odgarniając wilgotne włosy do tyłu, jakby miało mu to jakkolwiek pomóc w ułożeniu ich. Przetarł nieco zmęczoną twarz, rozglądając się za czymś, co okazało się panelem - tym samym, którego ona szukała wcześniej. On jednak uruchomił omni-klucz by sprawdzić, czy może zdalnie sterować warunkami wewnątrz loży. Opcje miał mocno ograniczone, ale z nich skorzystał, obniżając nieco temperaturę tak gorącego basenu.
- Zabiorę cię na więcej - obiecał, uśmiechając się, gdy wślizgnęła się pomiędzy niego a chłodną ceramikę, zmuszając do zaprzestania podpierania głowy. Nie zmieniał jednak pozycji, stał oparty w ten sam sposób, przez co jej ciało nie mogło oderwać się od zimnej powierzchni. - Choć nie będę wszędzie przewodnikiem. Polecimy gdzieś, gdzie nas nie było - westchnął, wpatrując się w jej ogniste, szczególnie w tym świetle, włosy. Objął ją jedną ręką, gładząc kosmyki dłonią, którą potem przeniósł na jej szyję, a wreszcie na ramię. Ceramika za nią była jasna, niemal tak samo jak jej skóra, co musiał zauważyć. Inaczej nie obserwowałby tak uważnie jej ramienia, choć mógł też zamyślić się widząc bliznę. Tak czy inaczej, nawet jeżeli powrócił do wspomnień, uśmiech nie znikał z jego twarzy.
Odwzajemnił jej pocałunek z chęcią, na moment się w tej czynności kompletnie zatracając. Nie zwracał uwagi na to, co robią i gdzie leżą jego dłonie, albo czy przypadkiem nie za mocno przyciska ją do ścianki basenu. Dopiero gdy pokierowała go do koronek, otworzył wcześniej przymknięte powieki, natrafiając na wygłodniałe spojrzenie. Zawahał się, na moment odsuwając i lustrując jej ciało spojrzeniem, a przynajmniej tę jego część, która wystawała ponad wodę. Może na krótką chwilę rozważył powrót na Crescenta, tak, jak chciała tego wcześniej, ale czując na sobie jej dotyk potrzebowałby pewnej dozy samokontroli, by odsunąć ją od siebie gdy wydawała się być tak spragniona bliskości. Samokontroli, którą alkohol dawno mu odebrał.
Mruknął coś bliżej niezrozumiałego, w jednym, nagłym ruchu jak wcześniej pochylając się nieco, by złapać jej uda i pomóc wspiąć się do góry. W wodzie trzymanie jej na rękach było dziecinie łatwe. Tylko chłód odczuwany na wilgotnej skórze pozwalał jej określić to, jak wysoko ponad jej powierzchnię ją wyniósł, bo zaraz po tym jedyne, co była w stanie dostrzec, to znajdująca się tak blisko twarz. Złożył na jej ustach długi pocałunek. Chwilę później jej plecy uderzyły o chłodną ścianę nieco silniej niż poprzednio. Hallex natychmiast pozwolił jej na wyłapanie zmiany - chłód dotarł do jednego miejsca, przed którym wcześniej blokowała go koronka, obecnie trzymająca się na jej rękach tylko i wyłącznie dzięki ramiączkom.
Nawet, jeżeli chciał jej coś odpowiedzieć, to szybko zapomniał odpowiednich słów. Trzymając ją na rękach nie był w stanie zrobić wiele, ale nie planował zmieniać tej pozycji zbyt szybko. Musnął nosem jej dekolt, wędrując w górę, ku szyi, drogę zaznaczając delikatnymi pocałunkami. Dopiero gdy na nowo poznał smak jej ust, puścił jej nogi - powoli, najpierw jedną, potem drugą, bojąc się, że straci równowagę. Nawet, jeżeli lądowała w wodzie.
Przesunął własne dłonie w dół, wzdłuż jej talii, tylko po to, by, zakręciwszy się na chwilę w okolicy jej bioder, zahaczyły o drugą część bieliźnianego kompletu. Przywarł do jej ust ponownie, choć niczego to nie zmieniało. W spienionej wodzie i tak nie byłaby w stanie niczego dostrzec, musiała zdawać się na dotyk, którym ją obdarzał. Za każdym razem gdy odrywał od niej dłonie, nigdy nie wiedziała, gdzie dokładnie znajdą się za krótką chwilę, ani co Khouri z nią zrobi. Jedyne się nie zmieniało - chłodna ściana za jej plecami, bąbelki, ciepło otaczającej wody, męski dotyk i unoszący się zapach olejków.
I nikt nie zamierzał im w tym przeszkadzać.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

12 sie 2016, o 11:27

Uśmiechnęła się szerzej, gdy obiecał zabrać ją w inne miejsca takie jak to, albo w zupełnie od niego różne - w sumie ten drobny szczegół nie miał znaczenia. Przynajmniej patrzył na nią teraz. Z tego miejsca widziała jego blizny, a jej dłoń ruszyła do nich sama. Przesunęła palcami po tych podłużnych zniekształceniach jego skóry, które miały być po ataku dzikiej bestii, a ostatecznie były skutkiem czegoś zupełnie innego.
- Brzmi dobrze - odparła. Dobrze było widzieć, jak z powrotem się do niej uśmiecha i czuć, jak jego dłonie z powrotem przesuwają się po jej skórze.
Gdy odsunął się od niej, nie przyciągnęła go, bo wiedziała, że i tak wróci. Obserwowała go tylko, oparta o płytki, oddychając szybko. Fakt, że była pod wpływem alkoholu i hallexu chyba niewiele zmieniał. A kiedy wrócił, przyjęła go w swoje objęcia z zaangażowaniem, którego dawno u siebie nie pamiętała. Potrzebowała go teraz, tutaj, możliwie najbliżej.
Zaprotestowała tylko cicho, gdy pozbawił ją wszystkiego, co miała na sobie, ale zapomniała już, że jej protesty na nic się w takich chwilach nie zdawały. Nie obchodziły go całkowicie. A ona tylko nie chciała rozbierać się całkiem, ze świadomością, że za chwilę ktoś tu może wejść. Szybko jednak o tym zapomniała, potrafił odwrócić jej uwagę. Odrzuciła zarówno swoje, jak i jego resztki ubrań na brzeg, gdzieś pomiędzy kwiaty obok tacy z kieliszkami, po czym z powrotem splotła dłonie na jego karku i wpiła się ustami w jego usta. Uniosła jedną nogę, a gdy zacisnął rękę na jej udzie, uniosła też drugą, jasno dając mu do zrozumienia, czego chce. Znów westchnęła, gdy w końcu to osiągnęła i przyciągnęła go do swojej szyi, chcąc jeszcze raz poczuć jego oddech na swojej skórze. Nigdy dotąd nie czuła wszystkiego tak, jak teraz i nie zastanawiała się nawet nad tym, jak będzie przez to cierpieć jutrzejszego poranka. Teraz byli tylko oni i otaczający ich mały, oderwany od rzeczywistości świat.

Gdy stanęła potem z powrotem na dnie, przypomniało się jej, gdzie się znajdowali i uśmiechnęła się do Nazira, całkowicie niewinnie. Przytuliła się jeszcze do niego, korzystając z faktu, że nie dzieliła ich bariera żadnego materiału. Pocałowała go ostatni raz, przynajmniej na najbliższe kilkanaście sekund, które postanowiła poświęcić na wydobywanie gdzieś z trawy swojej bielizny i nakładanie jej na siebie. Jej wzrok padł na cztery pozostałe kieliszki, spojrzała więc na Khouriego pytająco. Teraz już nie obawiała się, że ktoś wejdzie do loży, bo już nic więcej wydarzyć się nie powinno. Wciąż uśmiechała się lekko, bo wiedziała, że była bezpośrednią przyczyną tego, do czego między nimi doszło, bo to ona przecież sprowokowała Nazira. Mogła tylko mieć nadzieję, że nie będzie jej tego wypominał w przyszłości. Sięgnęła po jeden z shotów i wypiła go szybko, dla odmiany bez toastu. Wciąż była roztrzęsiona, wciąż oddychała szybko, hallex nie pozwalał jej zapomnieć tego, co czuła chwilę wcześniej. Odgarnęła z twarzy mokry kosmyk i uniosła wzrok na Nazira, który zapewne nie zamierzał się wcale trzymać teraz daleko od niej. Przesunęła dłonią po jego ramieniu, pokrytym poparzeniami. Być może przeszkadzałoby jej to, gdyby zobaczyła je, gdy pierwszy raz przy niej zdjął koszulkę, bo nie wyglądały zbyt pięknie. Ale była już do nich przyzwyczajona, tak jak on do blizny na jej plecach, która musiała przecież być obrzydliwa. Oboje zyskali je tego samego dnia. Oboje powinni je usunąć, żeby zapomnienie przyszło łatwiej.
- Teraz już naprawdę jestem głodna - powiedziała cicho, a w jej oczach błysnęło rozbawienie. Bąbelki drażniące jej skórę nie pozwalały się jej uspokoić, chyba musiała wyjść z wody. Była też naprawdę pijana, a czekał na nią jeszcze jeden kieliszek. Szkoda jednak, żeby się zmarnował.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

13 sie 2016, o 13:30

Wyglądał na pogrążonego w transie od chwili, w której przyjęła go w swoje objęcia, jednoznacznie potwierdzając to, co już i tak oboje wiedzieli. Nic nie było w stanie przywrócić go do rzeczywistości - ani coraz to chłodniejsza woda nie sprawiła, że sprawdził, czy dobrze ją wyregulował na swoim omni-kluczu, ani lecąca w stronę brzegu bielizna, której dalszego położenia nie znał. Prawdopodobnie nawet, gdyby drzwi prowadzące do ich loży otworzyły się z sykiem, nie zwróciłby na to żadnej uwagi.
Może intencjonalnie, może nie, obrócił się tak, że teraz Dubois stała do wejścia plecami. Nie patrzył gdzieś ponad jej ramieniem, na ścianę i wejście, bo nie był w stanie. Przysłaniała mu widok na resztę otaczającego go świata, a może po prostu tym dla niego była. Spojrzenie ze względu na swoją barwę powinno kojarzyć jej się z chłodem, którym tak łatwo przychodziło mu ją obdarzać gdy po raz pierwszy przyprowadził ją na Crescenta. Wspomnienie to ciężko było przywołać, gdyż wydawało się odległe - teraz w jego oczach koloru stali płonął ogień. Przyciągał ją do siebie zachłannie, z tęsknotą za dotykiem po każdej chwili przerwy. Usta wyginały się w grymasie gdy tylko musiał oderwać je od jej ciała. Trzymał ją tak blisko, jak tylko był w stanie, a jedynym, na co uważał, to to, by nie wpaść na głębszą wodę.
Długo trzymał ją w swoich objęciach, nie pozwalając, by tak szybko poszła się ubrać. Jeden pocałunek przechodził w kolejny, a męskie dłonie błądziły po jej ciele bez porozumienia z ich właścicielem. Woda była zimna. Orzeźwiała, kiedy jej ciało upajało, nie pozwalając wyrwać się z tego błogiego stanu przez głupi strach przed nakryciem czy drżenie wywołane chłodem. Kiedy wreszcie oderwała się, wracając do brzegu by znaleźć część swojej bielizny, znów chciał ją powstrzymać. Mruknął coś, łapiąc ją za rękę i odwracając w swoją stronę jeszcze na chwilę. Jeszcze na sekundę, w której czasie trwania będzie mógł mocno ją pocałować, nim pozwoli jej się oddalić.
Zanurzył się pod powierzchnię wody, siadając na dnie na krótką chwilę, gdy ona wyławiała z trawy koronki. Wynurzył z głośnym pluskiem, przecierając dłonią twarz i odgarniając mokre włosy z czoła. Zamrugał nieco ociężale, jakby przez przypadek prawie zasnął otoczony przez bąbelki, w zupełnej ciszy i z zamkniętymi powiekami. Potrzebował jednak tylko chwili, by w pełni się ocucić. Chłód, jaki uderzył w jego mokrą twarz, szyję i ramiona, zadziałał niemal natychmiast.
Dotarł do brzegu i, podobnie jak ona, wypił zawartość jednego kieliszka na raz, jeszcze zanim znalazł w mchu własną bieliznę i wciągnął ją na siebie.
- Grill na dachu? - parsknął śmiechem, nieco ochrypniętym po takim czasie spędzonym głównie w milczeniu. - Albo możemy wrócić na Crescenta.
Uruchomił omni-klucz, przez chwilę z zastanowieniem wpatrując się w pomarańczowy interfejs, jakby zapomniał, po co właściwie to zrobił. Po chwili jednak uruchomił komunikator i napisał wiadomość do swojej kuzynki.
- Pewnie jest już u Selzii - stwierdził, sięgając po drugi kieliszek. - Albo leży gdzieś najebana. Poradzi sobie na pewno.
Nie wyglądał na zaniepokojonego. Uśmiechnął się tylko do Irene i wypił drugiego, ostatniego przydzielonego mu shota.
- Wychodzimy? - woda była już zimna, choć wciąż mogliby poczekać, aż na nowo się nagrzeje. Objął ją ramieniem, schłodzonym przez bąbelki. I tak dawał więcej ciepła niż zawartość zbiornika.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

13 sie 2016, o 14:44

Przez ten czas też nie widziała niczego, poza mężczyzną, który opierał ją o ścianę basenu, choć pewnie zauważyłaby, gdyby w loży znalazłby się ktoś więcej. Ale byli tam sami, nikt im nie przeszkadzał, a obejmujący ją Nazir też był dla niej całym światem, choć nigdy w życiu by się do tego nie przyznała - nawet przed samą sobą. Nie chciała być z nikim innym i nigdzie indziej, dopóki znajdowała się w jego ramionach.
Wróciła do siebie dopiero chwilę później, gdy w końcu ją z nich wypuścił. Zaczynało też chyba powoli schodzić z niej działanie narkotyku, albo po prostu po tym, jak czuła się przed chwilą, kiedy rzeczywistość wokół niej się rozpadała, w tym momencie wszystko inne stało się znacznie mniej poruszające. Kolory nadal były bardziej intensywne, jej skóra nadal bardziej wrażliwa, ale to wszystko wydawało się dziwnie stonowane.
Rozejrzała się za nim, gdy zniknął jej z oczu, ale założyła, że w końcu nauczył się pływać, więc raczej właśnie nie tonął. Za moment zresztą wynurzył się, co Irene skwitowała tylko lekkim uśmiechem. Podobał się jej w takiej wersji - poza statkiem, poza zasadami które sam sobie na nim narzucał. Był inny, swobodny, a na jego twarzy znacznie rzadziej pojawiał się ten grymas, którego nie lubiła. Nie przysuwała się jednak już do niego, bo obawiała się, że znowu nie będzie chciał jej wypuścić, a ona nie będzie chciała się odklejać.
- Chodźmy na dach - poprosiła, patrząc jak unosi ostatni kieliszek. Przez chwilę się wahała, ale za moment zrobiła to samo, w końcu po to je zamówiła. Drgnęła, gdy objął ją ramieniem i uniosła na niego lekko nieobecny wzrok. To było dość oczywiste, że Shani zakończy wieczór u asari. Wystarczyło na nie spojrzeć. Tak samo chyba teraz musieli wyglądać oni. Całe szczęście, że nie musiała się tu przed niczym powstrzymywać, bo nikt na nich nie patrzył. Przesunęła palcami po jego klatce piersiowej. - A potem na Crescenta. Tak, możemy wychodzić.
Dobrze, że temperatura wody nieco opadła, bo inaczej wyjście z basenu byłoby nieprzyjemne. Teraz jednak Irene nie było zimno. Rozejrzała się za ręcznikiem i podniosła go z miejsca, w który go rzuciła. Wycisnęła w niego włosy i owinęła się nim, całą resztę ubrań podnosząc w dłoni. Musiała się wysuszyć choć trochę, zanim nałoży na siebie sukienkę. Wychodząc z pomieszczenia, rzuciła jeszcze jedno, ostatnie spojrzenie na jego wnętrze, w którym spędziła tyle czasu.
- To chyba zostanie jedno z tych miejsc, do których będę chciała wracać - stwierdziła, nawiązując do rozmowy, którą prowadzili dawno temu w mesie. Wymieniła wtedy Omegę i Illium, ale ta loża właśnie dołączyła do tego zaszczytnego grona. Uniosła w półuśmiechu kącik ust, ruszając w stronę szatni, czy gdziekolwiek, gdzie miała szansę znaleźć suszarki.
Wyszła do dużego przedsionka, gdy tylko doprowadziła się do stanu, który pozwalał na pokazanie się ludziom - wysuszenie włosów choćby połowicznie i upewnienie się, że makijaż nie rozmazał się jej po całej twarzy, a potem ubranie się z powrotem, zajęło jej trochę czasu. W wysokich butach szło się jej nieco mniej pewnie, niż gdy tu wchodziła, ale to nie miało znaczenia. Jej brzuch zaburczał ostentacyjnie.
- Chodź - rzuciła, widząc Nazira i na wszelki wypadek poprowadziła jego rękę do swojej talii. Jakoś stabilniej się czuła, gdy ją obejmował. - Widok stamtąd musi być niesamowity. Asari są dziwne, ale czasem wiedzą, co robią. Czy tam kiedyś byłeś? Na górze? - zerknęła na niego. W końcu był na innych piętrach, mógł być i na dachu.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

13 sie 2016, o 16:55

Uśmiechnięty skinął głową, patrząc na jej opierającą się o jego klatkę piersiową dłoń. Ujął ją we własną i uniósł wyżej, składając na niej pocałunek i opierając o własny, gorący policzek. Koniec końców przysunął się do niej, nie czekając, aż zrobi to ona.
- To wychodźmy - mruknął, choć nie wyglądał, jakby chciał wcielać ten plan w życie. Pochylił głowę, opierając się własnym czołem o jej, wciąż przyciskając jej rękę do własnej twarzy. Przymknął oczy na krótką chwilę, skupiając się na zapachu olejków, chłodzie wody i cieple jej ciała.
Pocałował ją po raz kolejny i ostatni, nim pozwolił odwrócić się jej i wyjść z basenu. Szedł tuż za nią, w przeciwieństwie do niej dość nieprzyjemnie odczuwając opuszczanie wody. Wzdrygnął się, jakby zapomniał jak to jest, wyjść do wychłodzonego pomieszczenia będąc całym mokrym. Dość krytycznie spojrzał na swoje bokserki, które może i zdążyły nieco podeschnąć leżąc na trawie, ale wciągnął je na siebie jeszcze w wodzie, mocząc je na nowo. Westchnął ostentacyjnie ale przeszedł wreszcie do szafek i stołu, przy którym zostawili swoje rzeczy. Zgarnął jeden z ręczników i przetarł głowę, wytarł twarz, a potem resztę siebie. Miał mniej roboty przy ogarnianiu się niż ona. W czasie, w którym naciągała na siebie nareszcie sukienkę, stał oparty bokiem o szafki z aktywowanym omni-kluczem, przez który finalizował płatność.
Tylko wilgotne włosy zdradzały, że spędził ostatni czas w basenie, a i tak za niedługo miały kompletnie wyschnąć. W jej przypadku rude włosy oblepiały twarz, jeżeli nie trzymała ich jak najdalej. Burza mokrych włosów zwracała na nią uwagę, gdy weszli do windy. Nie znalazła w szatniach żadnej z suszarek, musiała więc poradzić sobie większą ilością ręczników. Wilgotna bielizna uwierała, ale sukienka nie pokazywała żadnych ciemniejszych, mokrych plam. Przynajmniej na razie.
- Dużo ludzi tu wraca, bo ceni różnorodność - odpowiedział na jej powrót do poprzedniej rozmowy, nieco w inny sposób kierując tematem. - Widziałaś tylko połowę, jest tego więcej.
W windzie stał jakiś turianin w stanie lekkiego upojenia, wpatrując się tępo w panel windy. Wysiadł na piątym piętrze, pozwalając im jechać na samą górę w spokoju.
- Byłem, ale za wiele z tego nie pamiętam. - uśmiechnął się, wzruszając lekko ramionami.
Muzyka uderzyła ich gdy wyszli ze środka metalowego pudła wraz z chłodnym wiatrem, wywołującym na rękach rudowłosej gęsią skórkę. Obejmujący ją Nazir przycisnął ją do siebie mocniej, przenosząc dłoń z jej talii na jej ramię, które delikatnie potarł usiłując ją odrobinę rozgrzać.
Znów muzyka była energiczna, a rytm szybki. Ludzi było całkiem sporo, choć nie tak wiele jak na parkiecie piętra niżej. Dubois początkowo widziała tylko to - klubowicze zasłaniali jej widok na miasto. Khouri poprowadził ją do pierwszego stoiska, przy którym unosił się zapach pieczonego mięsa, wzmagając jedynie głód Dubois. Kolejka była dość krótka, większość osób stała już w mniejszych lub większych grupkach, zajadając dania z plastikowych talerzy.
- Co chcesz? - spytał, spoglądając na pokaźne, rozświetlane menu ponad wyraźnie znudzoną asari, metodycznie wydającą kolejne posiłki.
Głównie znalazła w nim grillowane mięso, jak też warzywa charakterystyczne dla Thessiańskich potraw - między innymi te, które miała szansę widzieć na swoim talerzu w restauracji w ruinach, tylko przyrządzone w inny sposób. Khouri zgarnął dla siebie coś, co wyglądało jak skrzydełka, w ilości dwóch bo były zdecydowanie większe niż te pochodzące od ziemskich kurczaków.
Gdy dostali jedzenie do rąk, przeprowadził ją przez tłum do barierki odgradzającej dach, gdzie pałętało się najmniej ludzi, skupionych wokół stoisk i głośników.
Thessia wyglądała doskonale na tyle, na ile mogła ją zobaczyć. Nocne niebo przecinały smugi poruszających się nad nimi promów. Enigma położona była na platformie, otaczały ją więc wieżowce. Niektóre pokryte były neonowymi reklamami produktów spożywczych bądź nowoczesnych modeli speederów. Pomiędzy dwoma budynkami, w oddali dostrzegła rozświetlany posąg asari, koło którego przelatywała taksówka gdy leciała z Shani.
Na małym murku, z którego wystawała barierka, można było usiąść, co Nazir od razu zrobił, opierając sobie o kolana talerz z jedzeniem. Dach był spory, lecz najwyraźniej nie znalazło się w nim miejsce na normalne stoły. Przy stoiskach pałętali się pijane asari, chcące na szybko zaspokoić swój głód i wrócić do tańca. Przy innej krawędzi dachu jakiś salarianin wymiotował przez barierkę, nim nie zabrała go dwójka ochroniarzy, w tym jeden kroganin.
- Współczuję pracującym tutaj - westchnął mężczyzna, oglądając całą scenę, nim nie wgryzł się we własne skrzydełko z taką zachłannością, jakby jego zaprzeczenie, jakoby był głodny, wypowiedziane kilkadziesiąt minut temu już przestało odzwierciedlać prawdę.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

13 sie 2016, o 17:46

Zaklęła pod nosem, gdy zorientowała się, że asari nie przewidziały faktu, że ludzie posiadają włosy. Cienką bieliznę udało się jej względnie wysuszyć ręcznikiem, na tyle, by woda nie przeciekała przez materiał sukienki, ale z włosami było znacznie gorzej. Długie próby wyciśnięcia z nich wystarczającej ilości wody poskutkowały tym, że pokręciły się dwa razy bardziej niż zwykle i doszła do wniosku, że prawdopodobnie nigdy już ich nie rozczesze. Zerknęła tylko na Nazira, sprawdzając, czy przypadkiem nie śmieje się z jej wysiłków. Nic z tego, nie była w stanie zrobić niczego, by przynajmniej sprawiać wrażenie, że przed chwilą nie pływała.
Uśmiechnęła się na widok turianina, ciesząc się, że z nią nie jest tak źle. Trochę dziwnie było wrócić na zewnątrz, do tej części Enigmy, która nie była tak bajkowa. Wiedziała, że jest więcej pięter, że nie zobaczyła zbyt wielu, bo w połowie wycieczki poinformowała Nazira, że właśnie teraz wchodzą na piętro z basenami. Ale nie miała już ochoty na zwiedzanie. Może następnym razem. Była pijana i zmęczona, i do tego głodna. Była w stanie zrezygnować z tego na rzecz dobrego kawałka grillowanego mięsa.
Wyjście na dach trochę wybiło ją z tego spokoju, w jaki wprowadził ją czas spędzony z Nazirem w loży. Głośna, szybka muzyka i otępieni przez alkohol goście klubu sprawili, że przypomniało się jej piętro, na którym byli początkowo. Na którym Khouri z nią tańczył. Zerknęła na niego, ale jego myśli musiały iść innym torem, więc nic nie powiedziała.
- To - wskazała palcem apetycznie wyglądający kawałek bez kości, a widząc, że mężczyzna zamawia sobie skrzydełka, poczuła fascynację również nimi. Jej brzuch zaburczał ponownie. - I takie jedno też.
Dobrze było zjeść coś, co nie było gotowym daniem, odgrzanym w mesie Crescenta. Mięso pachniało niesamowicie, więc Irene też rzuciła się na nie, wygłodniała. Musieli wyglądać fantastycznie, gdy jedli z takim zaangażowaniem, siedząc na murku przy barierce. Długo się nie odzywała, nawet nie rozglądała się dookoła.
- Boże, jakie to jest dobre - mruknęła tylko w swój talerz, nie unosząc wzroku dopóki nie zjadła wszystkiego, łącznie z kawałkami specyficznego pieczywa i garścią okrągłych, granatowych warzyw. Dopiero wtedy westchnęła i oparła się o barierkę za plecami, odgarniając mokre włosy z twarzy. Rozejrzała się i parsknęła śmiechem, słysząc komentarz Nazira. - Ja trochę też im współczuję.
Odstawiła talerz na podłogę i przeciągnęła się. Chłodny wiatr drażnił jej uwrażliwioną skórę, zamknęła więc oczy, skupiając się na tym odczuciu. Było przyjemne. Lubiła hallex. Znaczy wiatr, lubiła wiatr.
- Ale w sumie mogłabym pracować w klubie. Tylko nie jako tancerka, raczej na barze - stwierdziła. - Lubię obserwować ludzi. Pod warunkiem, że nie rzygają przez barierkę.
Odgłosy zwracania wypitego alkoholu wkrótce ucichły, więc Irene otworzyła oczy i wstała, odwracając się w miejscu, by oprzeć się o barierkę. Widok był taki, jakiego się spodziewała, choć nadal niesamowity. Zignorowała gęsią skórkę na ramionach, choć gdy Khouri teraz też postanowił ją objąć, by nie marzła, nie zaprotestowała.
- Miałeś rację - spojrzała na niego. Po jej ustach błądził uśmiech. - Kiedy mówiłeś, że pokocham Thessię wieczorem.
Nie pamiętała, czy już mu to mówiła, czy tylko tak myślała. Trochę kręciło się jej w głowie, ale nie na tyle, by słaniała się na nogach. Przeniosła wzrok z powrotem na widoczną panoramę Lirii.
- Ten dzień był zupełnie inny - stwierdziła, ciesząc się, że wiatr wieje jej w twarz, nie w plecy, inaczej przyklejałby jej mokre włosy do twarzy. - Inny niż wszystkie moje ostatnio. I nic nie skończyło się katastrofą - na Pinie bawiła się naprawdę dobrze, ale też do czasu. Jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech. - I nawet umiesz tańczyć, to była chyba największa niespodzianka tego wieczoru. Masz jeszcze jakieś ukryte talenty, których nikt by się nigdy nie spodziewał? - znów pozwoliła sobie na przytyk, ale taka była prawda, wcześniej podejrzewała, że Khouri na parkiecie zachowuje się jak przeciętny kloc drewna. - Poza mówieniem w języku, którego nikt nie rozumie?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

13 sie 2016, o 18:18

Nie zauważyła, żeby śmiał się z jej wysiłków, choć kąciki jego ust zadrżały, jakby powstrzymywał własne rozbawienie przed pokazaniem się. Obserwował jej włosy, poskręcane na dziesiątki różnych sposobów, krótką chwilę, po której przesunął spojrzeniem po całej jej sylwetce.
- Ładnie wyglądasz - skomentował jej rudą eksplozję na głowę i poprawiany na szybko makijaż. W jego głosie nie było jednak ironii, uśmiechał się tylko lekko, obserwując, jak światło windy przekłamuje barwę jej włosów, ukazując zupełnie inny ich odcień.
Chwilę później stali już przy barierce, w chłodnym wietrze niosącym ze sobą energiczną muzykę. Khouri bezgłośnie przytaknął na jej komplement dotyczący jedzenia, mając usta wypchane mięsem, co uniemożliwiało mu wypowiedzenie jakichkolwiek słów tak, by je zrozumiała. Zrezygnował więc, pochłaniając w swoim zwyczajnym tempie skrzydełka, co oznaczało, że skończył gdy ona dopiero wgryzała się w drugi rodzaj zamówionego przez siebie, grillowanego jedzenia.
- Zbrzydły by mi bary - pokręcił głową, odstawiając talerz na ziemię tak, żeby przypadkiem w niego nie wdepnąć. Otarł usta wierzchem dłoni upewniając się, że po tak zapalczywym jedzeniu nie została mu żadna pamiątka w kącikach. - I głośna muzyka pewnie też.
Odwrócił się przodem do barierki, stojąc bokiem do rudowłosej. Wpatrywał się w zamyśleniu w przelatujące nad nimi skycary, ignorując pokazywaną właśnie na jednym z wieżowców półnagą asari, reklamującą piętro czwarte w klubie Enigma.
- Cieszę się - przyznał, zerkając na nią zupełnie tak, jakby wyczuł na sobie jej spojrzenie, które postanowił odwzajemnić. Bez zastanowienia objął ją jednym ramieniem, mając wolne ręce. Nie musiał widzieć jej gęsiej skórki żeby to zrobić. Thessię nocą oglądało się znacznie przyjemniej stojąc bliżej.
- Twoje ostatnie wieczory były tragiczne - podsumował, choć powiedział to na tyle lekko, że nie musiał mówić wyłącznie o asteroidzie. Skoro takim miłym zaskoczeniem było to, że zwykły wieczór nie skończył się katastrofą, musiało to wiele mówić odnośnie jej spędzania czasu w przeszłości, przynajmniej tej bliskiej. - Ukryte talenty?
Parsknął śmiechem, zerkając w jej stronę, lecz wracając po chwili do obserwowania nieba. Ruch wciąż był dość intensywny, choć nieporównywalnie mniejszy od morza promów, które widziała w godzinach szczytu, choćby z pokładu przebijającej się do doków taksówki.
Jego omni-klucz piknął, wymuszając na nim skupienie uwagi na urządzeniu. Przeczytał szybko nadesłaną wiadomość i dezaktywował go, nie pokuszając się na napisanie odpowiedzi. Jeżeli tylko Dubois zerknęła do jego komunikatora, dostrzegła dość miernie spisaną odpowiedź od Shani, informującej go, że dziewczyna opuściła już klub z asari, Erichem i kilkoma innymi osobami.
- Ciężko mi stwierdzić, czego można się po mnie spodziewać, a czego nie - przyznał. Wyglądał na skupionego, jakby faktycznie zastanawiał się nad tą kwestią, usiłując ją rozstrzygnąć. - Trochę mi zostało jeszcze sprzed wojska. W nim nie nauczyli mnie tańczyć - uśmiechnął się, wspominając początki szkolenia, które obfitowały w naukę posługiwania się bronią, walki wręcz i... pływania. Przynajmniej w jego przypadku.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

13 sie 2016, o 20:19

Wtuliła się w niego, gdy ją objął, zapominając o swojej niechęci do robienia tego przy ludziach. Nie było tu nikogo znajomego i nie miała planów wobec żadnego z obecnych w Enigmie mężczyzn, a kobiet to już całkiem. Nie musiała udawać, że jest tu sama, bo nie miała ku temu powodów. Nawet Mullera tu nie było, ani jego spragnionych egzotyki dłoni. Przez chwilę zastanawiała się skąd w ogóle pojawiła się w jej głowie ta myśl, ale odepchnęła zarówno ją samą, jak i wątpliwości.
Zaśmiała się cicho, gdy Nazir podsumował wieczory, o których wspomniała.
- Nie wierzyłeś mi wcześniej - przypomniała mu. - Wyśmiałeś mnie, gdy wspomniałam o Pinie.
Od tamtej pory przeszli jednak długą drogę, zarówno ona sama, jak i oni oboje. Kiedy ostatnio miała wieczór taki, jak ten? Te, które jakiś czas temu uznawała za miłe, teraz przywoływały złe wspomnienia. A wcześniej? Może na Omedze. Całe dnie, choć na stacji nie było światła słońca, które kontrolowałoby jakoś rytm dobowy. Doszła do wniosku, że gdyby opowiedziała Khouriemu w jaki sposób fundowała sobie dawniej wieczory takie, jak ten, mógłby być lekko niezadowolony.
- No tak - uniosła na niego poważne spojrzenie. - Na materiałach też się znasz, co jeszcze? Malujesz, rzeźbisz? Poznałam dzisiaj innego Nazira i chyba go nawet polubiłam, chętnie dowiem się o nim więcej.
Parsknęła śmiechem, gdy wyobraziła sobie obowiązkowe szkolenie z tańca na początku służby wojskowej. Nie, wiedziała, że Khouriego nie nauczyli tańczyć tam. Uczyli go czegoś innego, uczyli tego, co zobaczyła na początku, przy ich pierwszym spotkaniu i później, gdy uciekali z asteroidy. Tego, co przydało mu się, gdy przebijali się przez Stinga. Irene nie miała szkoleń, by się tego nauczyć i nie myślała, że kiedykolwiek będzie musiała, tymczasem życie poukładało się inaczej.
Ale teraz stali przytuleni na dachu klubu, przy akompaniamencie głośnej, rytmicznej muzyki i rzygającego znów salarianina. To był świat, w którym oboje byli nieco inni, a jednak jakoś się dogadywali. W sumie nawet lepiej, niż jakoś.
- Nazir, wracajmy - poprosiła. - Jestem pijana i zmęczona.
Oparła głowę o jego ramię, wyprostowała się jednak lekko, dając mu do zrozumienia, że jest gotowa do wyjścia. To był długi dzień, dużo się wydarzyło, zwłaszcza wieczorem. W tym momencie szerokie łóżko w kajucie Khouriego wydawało się marzeniem. Chciała ściągnąć z siebie wilgotne ubrania i zasnąć w ciepłych objęciach, licząc na to, że obudzi się bez kaca. Wrodzona ciekawość zmusiła ją do zajrzenia mu przez ramię, co upewniło ją w postanowieniu, że nic ich tu już nie trzyma. Do niczego się jednak oczywiście nie przyznała. Widok był przepiękny, ale Irene nie miała już siły.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Liria”