Liria jest stolicą Thessii, przy tym jednym z największych "dzieł" asari. Jej pięknu jest w stanie dorównać jedynie Nos Astra, czyli kolonia asari na Illium. Wysokie budowle o eleganckich kształtach podkreślają urodziwość planety i, pomimo tego, że jest ona pokryta budynkami, widząc taki krajobraz wcale nie tęskni się do obrazu żywej natury.

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Enigma

1 sie 2016, o 10:11

Parsknęła śmiechem, widząc drella, który zajmował właśnie trzy razy tyle miejsca na parkiecie, co powinien. Być może w jego rejonach to było uważane za taniec, Irene jednak nie dziwiła się stojącej obok niego asari. Sama odsunęła się na wszelki wypadek dalej, wciąż stopniowo zbliżając się do schodów i do loży. Erich mógł sobie być niechętny, ale nie miał innego wyjścia, jak pójść za nią, jeśli chciał kontynuować rozmowę.
Pokiwała głową, nie widząc powodu, dla którego miałaby tłumaczyć Mullerowi, że statek w żadnym stopniu nie należy do niej, że jest Nazira, a ona tylko tam mieszka, od dwóch tygodni próbując się do czegoś przydać, ale - jak sam Khouri kiedyś stwierdził - sprawia tylko kłopoty. Była mistrzem pod tym względem. Ignorowała niezadowolenie na twarzy Ericha, idąc przy ścianie w stronę schodów i unikając ataków naćpanych tańczących. Znów podniosła włosy do góry, tym razem odgarniając je też z twarzy i na moment zwinęła je w niedbały kok, który trzymała rękami, bo nie miała czym go spiąć. Na moment, dopóki nie ochłonie.
- Skoro to powód odwiedzin Nazira cię interesuje, on powinien udzielić ci bardziej szczegółowej odpowiedzi - stwierdziła, uśmiechając się wciąż lekko, tak jakby nie zauważała jego niechęci do zejścia z parkietu. I tak spędziła tam sporo czasu. - Nie wiem nic więcej.
Idąc przed Erichem, weszła dwa stopnie wyżej od niego, więc stała teraz, spoglądając na niego z góry. Chłodne, klimatyzowane powietrze chłodziło jej odsłonięty kark, gdy rozglądała się po parkiecie i całym klubie. Jej wzrok na moment zawisł na podeście z tancerkami, gdy zaczęła się zastanawiać ile zarabiają za wykonywanie tak fantastycznej pracy.
- O co chodziło wcześniej? - spytała po chwili, znów puszczając włosy, choć przeciągając je na ramię. Końcówki nadal się podwijały tak, jak ułożyła je przed wyjściem, całą resztę musiała jednak przeczesać kilkukrotnie palcami, by doprowadzić je do względnego porządku. - Co się wydarzyło między wami i czemu był zły na Shani?
Liczyła na to, że skoro zadała konkretne pytanie, to uzyska konkretną odpowiedź. Chciała mieć choć ogólnie zarysowaną sytuację, bo coś czuła, że Khouri nic jej nie powie. Przynajmniej nie tam, przy stole, przy wszystkich. Mogła spytać też samej Shani, ale bieganie i wypytywanie wszystkich po kolei nie brzmiało jak fantastyczny plan. Zresztą to była jedynie jej ciekawość.
- Chodź z powrotem - powiedziała w końcu, niezależnie od tego, czy otrzymała odpowiedź, czy kolejne niedopowiedzenie. - Muszę się napić.
Idąc na parkiet, Erich prowadził ją za rękę. Teraz to ona szła pierwsza, ale nie ciągnęła go już za rękę do loży. Przesuwała dłonią po porośniętej kwiatami balustradzie, podziwiając wystrój klubu. Na Ziemi takich nie było, kwiaty nie były trwałe, a religia trzymała się od nich z daleka. Czuła się trochę jakby wrzuciło ją do nierealnego vidu.
Gdy wróciła do stolika, trochę już ochłonęła. Zajęła miejsce obok Nazira, sięgając po drinka, który jej przyniósł i uśmiechając się do niego - chyba że, na przykład, w loży go nie było. Rozejrzała się też za Selzią, która była jej winna drugą rundę w kwazara. Może zdążyła w międzyczasie upić się trochę bardziej, podczas gdy Irene trzeźwiała z kolacyjnego wina na parkiecie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

1 sie 2016, o 14:29

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

1 sie 2016, o 15:29

Wyświetl wiadomość pozafabularną Jak mogła się domyślić, Muller nie wyglądał na zainteresowanego potencjonalnym wypytaniem Nazira o to, co go ciekawiło. Prawdopodobnie jego intencje i tak były nieco inne, niż sobie wyobrażała. Może wolał wiedzieć, czy Dubois na targach nie będzie przypadkiem sama, żeby on mógł zmienić własne plany. A może faktycznie interesował go Khouri, choć to wydawało się wątpliwe.
- Khouri mylnie odebrał moje intencje wobec Shani - wzruszył ramionami, zmuszony do powiedzenia czegoś konkretnego, co wyprowadziło go nieco z jego strefy komfortu. - I lekkomyślnie powiązał utratę połowy majątku jej ojca z moją obecnością.
Ostrożnie dobierał słowa, jakby nie chcąc powiedzieć zbyt dużo - szczególnie, że on koniec końców też nie dowiedział się niczego konkretnego odnośnie obecności Nazira na targach, a wyraźnie go to interesowało.
Khouri wspominał o tym, jak Shani roztrwoniła pieniądze ojca gdy tylko ten dał jej do nich dostęp, chcąc uczynić ją spadkobierczynią swojego klubowego imperium.
- To stare czasy - dodał obojętnie, spoglądając na nią z góry gdy wspięła się po pierwszych schodkach. - Może nie chowa teraz urazy do tego, ale do mojego charakteru na pewno. Możesz sama go zapytać - uśmiechnął się szeroko, również wchodząc na pierwszy stopień, ale tylko po to by się do niej zbliżyć. Zlustrował jej sylwetkę po raz kolejny i ostatni, nim cofnął się w stronę parkietu.
- Swojego drinka sam muszę sobie przynieść - poinformował ją i rozłożył bezradnie ręce, pozwalając jej wejść z powrotem na piętro, samemu wracając do baru.
Gdy wkroczyła do loży, szybko zauważyła, że ułożenie się zmieniło. Shani i Selzia same siedziały na długiej kanapie, przodem do siebie, wciśnięte w dwa, naprzeciwległe podłokietniki. Kroganin wciąż siedział na swoim miejscu, na drugiej sofie za to leżała asari, wpatrując się tępym wzrokiem w stół. Nazir siedział na fotelu - gdy weszła widziała tylko jego profil i idącą ku oku bliznę na głowie, widoczną w świetle klubu.
Shani jako pierwsza poderwała się na kolana, ignorując to, że brudzi butami kanapę. Wyglądała na podekscytowaną i wściekłą jednocześnie. Selzia zaczęła się śmiać widząc jej reakcję.
- Wiedziałam! - jęknęła Assaf i uderzyła wierzchem dłoni ramię asari, siadając z powrotem bliżej niej, choć udając obrażoną. - Obiecałaś, że będziesz grać na poważnie - prychnęła, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Nie dałam ci wygrać, Shani - odrzuciła mało przekonująco Selzia z wyraźnym rozbawieniem odmalowanym na twarzy. Objęła dziewczynę ramieniem, przyciągając do siebie. Assaf wciąż nie wierzyła.
Wrzask kroganina przerwał względną ciszę panującą wewnątrz. Crash uderzył pięścią w stół, sprawiając, że wszyscy zamarli, a uwaga Irene przeniosła się na blat, na którym stało łącznie dziesięć shotów, podzielonych na dwa rodzaje. Nad pięcioma unosiło się coś, co wyglądało na biotyczny, niebieski dym, podobny w kolorze do jasnej zawartości kieliszków. Pozostałe płonęły prawdziwym, gorącym ogniem. W przeciwieństwie od drinków Ziemskich, które w ten sposób na ogół podpalano tuż przed wypiciem, te paliły się non stop, niczym świeczki.
- Nazir, błagam - jęknęła Assaf, patrząc na kroganina, który właśnie przebił kwazara, a nad jego omni-kluczem unosiła się ponura liczba 21.
- Mam dwadzieścia pięć procent na spierdolenie tego - odrzucił tylko Khouri, wpatrując się w szesnastkę na swoim omni-kluczu tak uporczywie, że nie zauważył wejścia do loży Irene. Albo po prostu wolał skupić się na grze, skoro ona i tak znalazła sobie zajęcie.
W loży chwilę później podniósł się śmiech - nawet nawalona asari ocknęła się z transu, obudzona rechotem Crasha. Nazir zamknął tylko oczy i zakrył twarz dłońmi, mrucząc pod nosem coś, co brzmiało jak No kurwa nie wierzę. Przebił tak samo jak jego oponent.
- Pijecie oboje - zarządziła Shani, przenosząc wzrok na Selzię. - I ty też, z własnej woli.
- Wcale nie. Przegrałam - powtórzyła asari jak mantrę, wypuszczając Assaf z objęć by nachylić się nad stolikiem.
Shani chwyciła niebieskiego drinka, kiedy kroganin, Nazir i Selzia chwycili trzy z pięciu płonących.
- Nie poparzcie się gnojki - lakonicznie wyraził swoją obawę Crash, po czym zaśmiał się ochryple i wlał w siebie zawartość kieliszka. Nazir przez moment złapał kontakt wzrokowy z Selzią i, w jednej chwili oboje przechylili zawartość naczynia, z hukiem odkładając szkło na blat. Kroganin cieszył się jak głupi, kiedy Nazir odkaszlnął, marszcząc brwi, a asari potrzebowała chwili na ochłonięcie, wyśmiewana przez Assaf.
Akurat w tej chwili Irene postanowiła usiąść na podłokietniku Khouriego, a on wreszcie na nią spojrzał. Na jego twarzy malowało się obrzydzenie po wypitym alkoholu - ciężko więc było stwierdzić, czy w ogóle zauważył jej wyjście z Erichem i jak to na niego podziałało.
- To gówno jest gorsze niż rynkol - mruknął, przełykając ślinę raz po razie, jakby miało mu to pomóc w wypłukaniu ust ze smaku płonącego szota.
- Gotowy na dogrywkę, Crash? - zagadnęła Shani, na co kroganin zaśmiał się i pokiwał głową.
Nazir postanowił nagle przestać Irene ignorować, już nieskupiony tak na grze jak wcześniej. Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie, sprawiając, że z podłokietnika spadła na jego kolana, na których ją przytrzymał również drugim ramieniem.
- Do dogrywki biorę profesjonalistkę - oświadczył rozbawiony Crashowi, który zmarszczył brwi i automatycznie spojrzał na leżącą na kanapie asari. Nie wyglądała na zbyt zorientowaną w sytuacji, zrezygnował więc z ukradnięcia jej do reprezentacji w kwazara.
Khouri nie wspominał nic o Mullerze, nawet gdy ten wszedł do loży by obserwować rozgrywkę. Obejmował ją obiema rękami, uruchamiając swój omni-klucz tak, że miała go przed sobą. Drugą dłonią w międzyczasie odgarnął jej włosy na jedno ramię, by swój podbródek oprzeć o drugie, zaglądając i obserwując jej grę przeciwko Crashowi.
Kątem oka mogła zauważyć, jak Selzia mentalnie przygotowuje się do drugiej gry z Shani. Sięgnęła do kieszeni i wyjęła z niej małe opakowanie z tabletkami, w których Dubois rozpoznała hallex. Wsunęła sobie jedną do ust, słuchając, jak Assaf mamrocze pod nosem swoją mantrę o tym, że asari nie powinna pozwalać jej wygrać tylko dlatego, że ze sobą są. Szybko miała tego dość. Odstawiła opakowanie na blat i chwyciła dziewczynę w objęcia, składając na jej ustach długi i namiętny pocałunek, po którym Shani wydawała się nieco zaskoczona. Przegryzła w nie do końca prawidłowy sposób przekazaną tabletkę i również zaczęła się śmiać, gdy Selzia nie utrzymała powagi widząc jej zdezorientowany wyraz twarzy.
Asari chwilę później wyjęła sobie kolejną porcję, skoro poprzednią przekazała kuzynce Nazira. Po kilku sekundach była gotowa do gry.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

2 sie 2016, o 09:40

To by wyjaśniało, dlaczego Nazir wolał udawać, że Mullera nie widzi. Jeśli sądził, choćby przez jakiś czas, że to właśnie on był przyczyną wszystkich problemów Shani i jej utarczek z ojcem, to nie było co się dziwić. Przyglądała się, jak lustrował jej sylwetkę, z lekkim rozbawieniem. Nie mogła być aż tak egzotyczna, Erich po prostu nie należał chyba do zaszczytnego grona monogamistów i nawet nie próbował tego ukrywać. Skinęła głową, dając do zrozumienia, że jak dla niej to jest wystarczające wyjaśnienie i chwilowo nie potrzebuje więcej odpowiedzi na swoje pytania.
- Może spytam - odparła i uśmiechnęła się do niego, gdy poinformował ją, że musi jeszcze przejść się do baru po coś do picia, sama odwracając się i ruszając powoli po schodach na górę.
Ciekawa była, ile było w tym prawdy. Według Irene to się układało we w miarę logiczną całość, obecność Ericha i utrata połowy majątku. Nawet potrafiła sobie wyobrazić, jak manipuluje młodą Shani, która mogła wtedy nie mieć pojęcia o życiu. Chyba, że od zawsze wolała kobiety, tudzież asari wtedy to miało nieco mniej sensu.
Sytuacja na górze była bardziej niż jasna. Kto przegrał w kwazara, ten pił. Drinki na stole wyglądały dość niepokojąco, Irene czuła, że gdyby spróbowała wypić któregoś z nich, niechcący spaliłaby sobie włosy. Uśmiechnęła się szeroko, widząc jak Shani cudem wygrywa z Selzią, co wywołało ogromne oburzenie - podejrzewała, że teraz nie dałoby się dziewczynie dogodzić, bo gdyby przegrała, byłaby równie niezadowolona.
Roześmiała się głośno razem z resztą, kiedy zobaczyła, jak Nazir efektownie wykorzystuje swoje dwadzieścia pięć procent szans.
- To nie ja oszukuję, to po prostu ty się do tego nie nadajesz - skomentowała z rozbawieniem, gdy już na nią spojrzał, skrzywiony po wypiciu całego kieliszka mocnego alkoholu. Niezależnie od tego z kim grał, Khouri miał najwyraźniej talent do efektownego spieprzania swoich partii.
Nic dziwnego więc, że postanowił wykorzystać fakt, że Irene już wróciła do loży.
Zaprotestowała cicho, kiedy ściągał ją na swoje kolana, ale nie na tyle skutecznie, by ją puścił. Zresztą wejście w sam środek rozgrywki w kwazara było doskonałym rozwiązaniem na chwilę obecną. Może i nie lubiła publicznego okazywania czułości, ale w tym przypadku Nazir szybko odwrócił jej uwagę swoim omni-kluczem, na którym uruchomiona była gra. Napiła się swojego drinka i zerknęła na kroganina, który niestety swojej reprezentacji nie posiadał. Uśmiechnęła się do niego zaczepnie, unosząc lekko brwi.
- Jak przegram, to będzie twoja wina - poinformowała jeszcze tylko krótko Nazira i zabrała się za losowanie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Pierwsze dwa rzuty udały się doskonale, spojrzała więc na Khouriego przez ramię. Tak samo, jak on wcześniej, miała dwadzieścia pięć procent szans na spieprzenie partii. Liczyła jednak na to, że jej szczęście jest nieco większe, niż szczęście mężczyzny. Ostatni rzut i... cóż, może nie było to spektakularne, ale dwudziestki nie przebiła, pozostawała więc jakaś szansa, że przydarzy się to przeciwnikowi.
- Mój talent nic nie zrobi z takim pechem, jak twój - mruknęła do Nazira. - Chociaż chyba i tak poszło mi lepiej, niż tobie.
Spojrzała wyczekująco na kroganina, licząc na to, że upojenie alkoholowe jednak zrobi swoje i nie pozwoli mu wstrzelić się w to wąskie okno szansy na wygraną, które mu zostawiła.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

2 sie 2016, o 18:40

Nazir musiał zdawać sobie sprawę z tego, że Irene wcześniej nie lubiła publicznie okazywać swoich uczuć, jakiekolwiek by do niego żywiła. Jeden drink nie mógł tego w niej zmienić, a on raczej o tym nie zapomniał. Nie zmieniało to faktu, że w tym momencie mało go to obchodziło. Może uznał, że skoro swój pierwszy taniec w klubie, do którego zabrał ją przecież Khouri, odbyła z nielubianym przez niego Erichem, może teraz trochę pocierpieć w roli kogoś innego niż po prostu jego technik.
- To inna sprawa - zgodził się w tej kwestii, bez bicia przyznając, że gracz kwazara jest z niego beznadziejny. Wszyscy pokiwali zresztą zgodnie głowami, a najmocniej Shani. Jego kuzynka znała go przecież znacznie dłużej, pewnie widziała już inne, spektakularne przebicia w jego wykonaniu. - Nie, jak przegrasz to wyjdzie na jaw, że wygrywasz tylko na swoim omni-kluczu - dodał, uśmiechając się przebiegle.
To przecież tylko udowodniłoby jego tezę, jakoby miała w kwazara kantować. Przysunął ją do siebie jeszcze bliżej, szczelnie oplatając ramionami, a tylko jedno przedramię wyciągając tak, by była w stanie widzieć wyświetlany hologram kwazara.
Crash kiwnął głową, spoglądając na nią spode łba. Nie utracił jednak pewności siebie - zarechotał z mrukniętego pod nosem żartu i odpalił własną grę. Na kanapie Shani i Selzia znów się rozdzieliły, siadając naprzeciwko siebie, obie po turecku. Erich zsunął asari z drugiej sofy, siadając obok z drinkiem w dłoni. Ta natychmiast przypełzła z powrotem, opierając na jego kolanach swoją głowę. Skrzywił się, bo chciał o swoje udo oprzeć szklankę, a o twarz kobiety nie wypadało, ale nie kazał jej się wynieść.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Kroganin myślał bardzo długo, jakby zastanawiał się nad każdym ruchem co najmniej minutę, a ogranie Irene było sprawą wagi wyższej, niż ogranie Nazira. Jako pierwsze skończyły Shani i Selzia - asari milczała, ale ludzka dziewczyna jęknęła cicho. Na jej wyświetlaczu błyszczało 21.
- Przecież tak ci było źle, jak przegrała - wzruszyła ramionami jej partnerka, która pozostawiła swój wynik na bezpiecznych 18, podobnie jak Irene. Sięgnęła do stołu po płonący kieliszek, sama w drugą dłoń chwytając naczynie, nad którym unosił się błękitny blask. - Do dna, kochanie - zaśmiała się, wręczając Assaf właściwą opcję.
Kuzynka Nazira wlała sobie do ust zawartość i upuściła kieliszek, zaciskając powieki i ukrywając usta dłonią. Selzia wypiła spokojnie niebieskiego shota, wyjmując naczynie z ręki Shani i spoglądając na nią początkowo rozbawiona, po chwili jednak zaniepokojona.
- Poparzyłaś się? - mruknęła, ale w tej chwili Assaf otworzyła załzawione oczy, a dłonią wcześniej ukrywającą swoje usta zaczęła się wachlować i głośno dyszeć, co zmieniło się w kaszel sekundę później. Dziewczyna nie wyglądała jednak na poparzoną, choć też nie było jej do śmiechu.
Crash zaklął głośno i siarczyście, znów uderzając w coś, co było najbliżej - tym razem w podłokietnik swojego fotela. Erich uśmiechnął się pod nosem, ale to głośny śmiech Nazira Irene usłyszała najlepiej.
- Wiedźma - mruknął, gładząc ją po dłoni, którą wybierała opcje. - Podaj niebieski.
Kroganin sprawnie wypił swoją opcję, choć wyglądał nieco gorzej niż po ostatniej. Nazir nie planował dzielić się z Irene - w końcu grała za niego, a wypita, lodowata zawartość wyraźnie dała jego gardłu ukojenie po ostatniej, płonącej porcji.
- Chcesz zagrać za siebie tym razem? - zaproponował, spoglądając na asari na kolanach Ericha, która sięgnęła do opakowania hallexu Selzii, z pytającym spojrzeniem do niej skierowanym, niepewna czy może się poczęstować.
- Chcesz spróbować? - spytała nagle Shani, wskazując na hallex i uśmiechnęła się szeroko. - My w zasadzie chyba pójdziemy tańczyć, skoro zaczyna działać...
Asari znów przyciągnęła ją do siebie, choć po niej nie było widać żadnego działania narkotyku. To Assaf nagle wyglądała na nadzwyczaj uradowaną.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

2 sie 2016, o 19:37

Uśmiechnęła się szeroko i wzruszyła ramionami, gdy okazało się, że nikt nie przebił jej wyniku. No, przynajmniej nie przebił na tyle, by zmieścić się w dwudziestce. Przeciągnęła się, z ostentacyjnie zadowoloną miną, mimo silnego uścisku Nazira odwracając się na jego kolanach tak, by siąść do niego bokiem.
- Mogło być lepiej, ale ktoś tu zaburza moją aurę swoim pechem - odparła na jego żartobliwe oskarżenie. Do wiedźmy było jej daleko, po prostu miała talent do losowych gier. W zwykłego pokera też zwykle wygrywała. Zmarszczyła brwi, gdy po raz kolejny zasugerował, że kantuje. Bardzo chętnie zainstalowałaby sobie program pozwalający na takie rzeczy, ale akurat do tej pory żadnego nie używała i to uwłaczało jej praworządności, którą tak rzadko zdarzało się jej wykazać. - Czasem też na nim przegrywam, wiesz? Tylko rzadko.
Uniosła krótko brwi i napiła się swojego holograficznego drinka. Przestała już zwracać uwagę na to, że był słodki, teraz za to miała ochotę zapalić, a papierosy, które sobie kupiła, zostały w kajucie na Crescencie. Podejrzewała, że w momencie, gdy skończy jej się zawartość szklanki, z powrotem zrobi się jej wszystko jedno i nawet te nazirowe będą jej smakować.
- Pewnie, że chcę. Długo już gracie? - spytała, spoglądając na stojące na stole kieliszki.
Khouri nie wyglądał na bardzo pijanego, ale z drugiej strony nauczyła się już, że po nim za bardzo upojenia nie widać. Jedyne, co się zmienia, to potrzeba bliskości, która mu się uruchamia i najwyraźniej zadziałało też teraz, inaczej nie wciągnąłby jej sobie na kolana. Przeniosła wzrok na pudełko Hallexu, z którego tabletki połknęły zarówno Shani, jak i Selzia. Nie pamiętała, kiedy ostatnio była pod jego wpływem, choć doskonale potrafiła przypomnieć sobie swój stan. To było jeszcze na Harpii, bardzo, bardzo dawno temu. Później nie miała już okazji, a nawet gdy miała, to wolała nie ryzykować, będąc w klubie sama.
Skinęła więc głową i wyciągnęła rękę, nie chwaląc się, że miała już z tym narkotykiem do czynienia, bo nie sądziła, że kogokolwiek to interesuje. Złapała pojemnik i wydobyła z niego małą, białą kapsułkę, której przez chwilę przyglądała się w zamyśleniu, a na jej ustach krążył lekki półuśmiech. Miała z tym dobre wspomnienia. Ścisnęła tabletkę, rozgniatając ją w palcach i wtarła ją sobie w dziąsło, a chwilę później zessała z opuszka palca resztki, odrzuciła Shani pudełko z krótkim podziękowaniem i uruchomiła omni-klucz. Teraz musiała moment poczekać, aż zacznie działać, więc równie dobrze mogła zająć się kwazarem. Popicie Hallexu tym płonącym czymś nie mogło być najlepszym pomysłem, więc liczyła na to, że jednak nie przegra.
- Zobaczmy - mruknęła, zakładając nogę na nogę. Nie przejmowała się tym, czy Nazirowi jest teraz wygodnie, sam wciągnął ją sobie na kolana, więc to był tylko i wyłącznie jego problem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Gdy pojawiły się pierwsze dwie cyfry, Irene podniosła swoje zielone urządzenie, podstawiając je Nazirowi pod nos.
- Widzisz? To się dzieje samo - rzuty weszły identycznie, jak wtedy, gdy grała na jego omni-kluczu. Znów miała dwadzieścia pięć procent szans na przegraną i znów, gdy zdecydowała się na kolejną próbę uzyskania kwazara, na wyświetlaczu pojawiła się czwórka. Uniosła ręce w geście bezradności i westchnęła. - Nie będę rzucać więcej.
Po tej decyzji zakończyła swoje próby i oparła się ramieniem o klatkę piersiową Khouriego, wciąż z zaciekawieniem patrząc na kroganina. Dla niego wypicie takiego shota nie było niczym nadzwyczajnym, Irene pewnie udusiłaby się tak samo, jak Shani. Zamrugała, czując jak rozdrobniony i rozsmarowany na śluzówce Hallex zaczyna działać szybciej, niż gdyby go połknęła. Napiła się swojego drinka, z chwili na chwilę coraz silniej czując rytm granej gdzieś w tle muzyki, odbijający się echem w jej klatce piersiowej. Brakowało jej tego. Przeniosła wzrok na Ericha i klejącą się do niego asari, by parsknąć cicho śmiechem.
- Co z tą egzotyką? - spytała Mullera i skinęła głową w stronę baru. - Niczego ciekawego tam nie znalazłeś?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

2 sie 2016, o 21:01

Wyświetl wiadomość pozafabularną Czegokolwiek by nie powiedziała, jej następne rzuty tylko potwierdziły tezę Khouriego w jej opinii. Na moment nawet wypuścił ją z tak ciasnych objęć, bo potrzebował jednej dłoni do przetarcia twarzy i pozbycia się z niej szoku.
- Jasne - odrzucił kompletnie bez przekonania. - Uwierzę jak zobaczę.
Na razie w jego obecności Dubois ani razu nie przebiła, ciężko więc było ot tak uwierzyć w to, że czasem zdarza jej się przegrać. Crash zresztą miał podobne szczęście co sam Nazir - tym razem każdy jego ruch trwał nie minutę, a trzy. Chyba nie miał już takiej ochoty na wypicie płonącego alkoholu, szczególnie, że połknął już zawartość obu kieliszków.
Shani i Selzia zostały jeszcze, obserwując ostatnią partię. Siedziały obejmując się na kanapie, wpatrując intensywnie w kroganina, jakby mogły dostrzec to, co faktycznie robi na swoim omni-kluczu. Jego ekspresje były równie ciekawe - raz wściekał się, raz cieszył z wyniku, by koniec końców zastygnąć w dziwnej konsternacji, gdy miał losować po raz ostatni.
- Wypiłem takie trzy - mruknął Khouri, wskazując na ostatni pozostały, płonący kieliszek. - Więc trzy partie.
Nie widział potrzeby w ukrywaniu tego, jak beznadziejny był w kwazara. I tak znała jego możliwości.
- Nienawidzę losowych gier.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
- Ha! - krzyknął zadowolony Crash, kończąc swoją partię na osiemnastu punktach. Dopiero gdy spojrzał na wynik Irene, nieco zbladł, co było zaskakującą zmianą na jego krogańskiej twarzy.
- Przegraliśmy oboje to piliśmy czerwone. Wygraliście razem, możecie pić niebieskie - powiedział szybko Nazir, na co Shani przytaknęła i parsknęła śmiechem.
Złapała Selzię za rękę i, nie widząc potrzeby w dalszym siedzeniu w loży, skoro nawet drinki się skończyły, wstała, ciągnąc asari za sobą. Prosto na parkiet. Po krótkiej chwili już ich nie było.
Khouri sam nie sięgnął po hallex, choć obserwował, jak Dubois to robi. Nawet jeżeli z początku myślał, że nigdy nie miała z tym narkotykiem do czynienia, sposób, w jaki go sobie zaaplikowała musiał wyprowadzić go z błędu. Nie protestował też gdy zmieniła pozycję, choć wciąż trzymał ją przy sobie - nawet, jeżeli nie było mu wygodnie.
Niebieski alkohol był lodowaty. Chłodniejszy niż trzymany cały dzień w zamrażarce napój. Picie go było na granicy odczuwanej przyjemności - mógł być ukojeniem dla każdego, kto wcześniej posmakował płonącego shota, ale sam w sobie, choć mocny, nie był łatwy do przełknięcia.
Uścisk Nazira nieco się rozluźnił, gdy Dubois zagadnęła siedzącego na kanapie Ericha. Nie widziała twarzy Khouriego, ale gdyby spojrzała, dostrzegłaby konsternację, którą szybko zauważył drugi mężczyzna i uśmiechnął się ironicznie.
- Noc jeszcze młoda - uniósł szklankę ze swoim napojem i skinął w jej kierunku. Kątem oka dostrzegła z jaką ulgą Crash popija niebieski trunek, ze zdecydowanie większą przyjemnością niż ta, którą odczuła wcześniej ona.
- Chodź - odezwał się nagle Nazir, znacznie ciszej niż wcześniej. Oderwał od jej talii jedną z rąk, wsuwając pod jej udo tylko po to, by podsadzić ją do góry, stawiając na własne nogi. Oderwał się od siedzenia fotela sekundę później. - W końcu chciałaś tańczyć - dodał, uśmiechając się szelmowsko.
Złapał ją za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z loży, w której nic go już nie trzymało. Ani Crash, ani Muller, ani pijana asari. Gdy nogi Dubois znalazły się na schodach, nagle dotarło do niej jaki skutek wywarł na niej i hallex, i wypity, mocny drink.
Muzyka sącząca się z głośników wydawała się być kompletnie inną od tej, przy której Dubois tańczyła z Erichem. Khouri wciągnął ją na sam środek wciąż pełnego parkietu, nie unikając tańczących - po prostu prąc do przodu, nie robiąc sobie absolutnie nic z wciąż tańczącego obszarowo drella, który wydawał się nie męczyć w ogóle. Gdy dotarli na miejsce, które wcześniej wybrał sobie Nazir, hallex krążył już w jej żyłach, sprawiając, że słyszana przez nią muzyka wdzierała się do jej duszy, siejąc w niej spustoszenie.
Jej serce uderzało wraz z rytmem nadawanym przez melodię. Przestała być egzotyczną, wyróżniającą się z tłumu pięknością, stała się częścią tłumu. Jednego organizmu, falującego w tym samym, dzikim tempie. Mężczyzna, który ją objął, wydawał się być nieznajomym. Częściowo ukryty w cieniu, poruszał się przy muzyce zupełnie inaczej, niż gdy grały dla niego systemy Crescenta. Lekko, zwinnie, tak, że gdyby nie widziała tego na własne oczy, nie uwierzyłaby, że tak postanwna osoba zdolna jest do tak lekkich zwrotów.
Nie musiał być pod wpływem hallexu. Sam fakt jej odurzenia tym środkiem sprawił, że miała wrażenie pełnego skupienia, jakim obdarzał ją Nazir. Nadawany im rytm łączył ich ciała w jeden system, idealną machinę, w której jeden ruch uzupełniał drugi. Narkotyk każdemu wygięciu ramion nadawał perfekcyjny sens, zapewniając euforyczne doznania. Czas przestawał mieć znaczenie - muzyka zmieniała się powoli, płynnie, odbierając Irene szansę na oszacowanie tego, jak zmęczona powinna być po tym tańcu. Zmęczenie odeszło w dal, grzejące kark, długie włosy nie sprawiały problemu. Obojętnie, czy patrzyła na Khouriego, czy obserwowała tłum - wciąż wrażenie miała jego bliskości.
Tylko raz przeszkodził jej w tańcu, a jego ruchy przestały być jego częścią, doskonałym uzupełnieniem. Zatrzymał się w miejscu, obracając ją ku sobie jeżeli tylko zatraciła się w tym tak bardzo, że przestała orientować się w przestrzeni. Sięgnął ku niej dłonią, łapiąc jej podbródek i unosząc do góry, w swoją stronę. Drugą wplótł w jej wilgotne od potu włosy, przyciągając ku sobie zdecydowanym ruchem. Odnalazł własnymi ustami jej, składając na nich długi, namiętny pocałunek, obojętny na szalejące wokół tłumy czy domagającą się dostosowania do rytmu muzykę.
Pijany, naćpany czy trzeźwy, potrzebował jej bliskości za bardzo, by interesowała go jej potrzeba unikania okazywania czułości w miejscu publicznym.
Chwilę po tym wypuścił ją z objęć, pozwalając na powrót do szaleńczego tempa i równie szybko samemu się do niego dopasowując.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

3 sie 2016, o 14:39

Sięgnęła niepewnie po błękitnego drinka, który jednak wyglądał lepiej, niż ten, nad którym unosił się płomień. Fakt, że Khouri pił już trzy razy i trzy razy grał, nie świadczył o nim zbyt dobrze. Znaczyło to jednak, że Irene wcale nie ominęło dużo, gdy plątała się po parkiecie z Erichem. Przynajmniej dużo gry. Lodowaty chłód drinka poczuła już znacznie mocniej, niż poczułaby bez hallexu. Po przełknięciu zawartości kieliszka wzięła głęboki wdech i długo nie wypuszczała powietrza, czując jak shot rozlewa się zimnem po jej klatce piersiowej. Wszystko działo się bardziej, narkotyk wszedł szybko.
- Też mi nagroda - wydusiła z siebie w końcu i parsknęła śmiechem.
Przez moment obserwowała Shani i Selzię, wychodzące razem z loży. Odprowadziła je spojrzeniem aż na schody. Ludzka dziewczyna była chyba od swojej asari wyższa, choć teraz nie potrafiła tego określić, za dużo się działo, zbyt wiele bodźców domagało się jej uwagi. Uśmiechnęła się lekko, gdy poczuła - bo nie zobaczyła - irytację Nazira. Być może prowokowała go trochę celowo, może nie do końca chciała, żeby był milutki już tak całkiem. Skinęła głową na odpowiedź Ericha, zwłaszcza, że Khouri już skutecznie przyciągnął jej uwagę - zdejmując ją ze swoich kolan i zabierając ją na parkiet.
Irene zgadzała się z ogólnie ujętą filozofią hedonizmu i o ile może nie sypiała z kim popadnie, to na pewno korzystała ze wszystkich innych przyjemności, jakie mogło zaoferować jej życie. Teraz czuła wszystko, począwszy od swoich palców splecionych z palcami Nazira, przez materiał sukienki przesuwający się po skórze jej nóg, gdy schodziła po schodach, po dźwięki muzyki, wypełniające ją całą. One były w niej, a ona cała była w nich, jeszcze zanim znalazła się na parkiecie.
- Powinnam częściej rozmawiać z ludźmi, których nie lubisz - rzuciła, gdy Khouri przyciągnął ją do siebie i zaczął udowadniać, że nie tylko na Crescencie odnajduje się dobrze. Naturalnie, była zdziwiona, bo przeczyło to wszystkim wyobrażeniom, które miała do tej pory. Sądziła, że to będzie jak taniec z posągiem, tymczasem było wręcz przeciwnie. I czuła się lepiej, niż z Mullerem, bo tutaj nie pilnowała, by męskie ręce nie plątały się w miejscach, w jakich nie powinny. Poddawała się Nazirowi w każdym aspekcie, dostosowując się do niego i do muzyki, teraz faktycznie stając się jednością ze wszystkim, co ją otaczało. Uśmiechała się wciąż, choć swoje duże oczy miała teraz szeroko otwarte, jakby zamknięcie ich choćby na moment było marnotrawstwem czasu. Nie wiedziała, czy jest gorąco, czy zimno, długie włosy nie przeszkadzały jej teraz, nie przeszkadzały jej nawet dziwne ruchy tańczących dookoła, bo byli tu tylko oni.
Nawet nie zauważyła, gdy Khouri przyciągnął ją do siebie, żeby ją pocałować, bo wplotło się to idealnie w ruchy, które łączyły ich przez ostatnie kilka minut. Wtedy udało się jej zamknąć oczy. Zamarła, na moment odcinając się od dudniącego pulsu, skupiając się tylko i wyłącznie na mężczyźnie, do którego przywarła całym swoim ciałem, zarzucając mu ręce na szyję. Zapomniała o swojej zasadzie nieokazywania czułości w miejscach publicznych, zresztą kto teraz mógłby na nich patrzeć? Shani? Ona już dawno wiedziała, że Irene była dla Nazira więcej, niż technikiem. Jego usta były miękkie, ciepłe, nie potrafiła im się oprzeć, nie potrafiła też się od nich oderwać.
- Jeszcze - mruknęła, przyciągając go do siebie z powrotem, gdy tylko chciał wrócić do tańca. Parkiet nie był ważny, ludzie wokół też nie. Pocałowała go ponownie, każdym receptorem swojego ciała czując jego bliskość. Zaczęła żałować, że znajdują się tu, a nie na pokładzie Crescenta, bo nie potrafiła oderwać się od niego, nie teraz, z hallexem i alkoholem łączącymi się w mieszankę doskonałą.
Zmusiła się w końcu jednak do odsunięcia się, choć nie daleko, tylko na tyle, by wrócić do tańca. Gdzieś w jej głowie zaczęły formułować się słowa, których jednak nie wypowiedziała, bo za bardzo zahaczały o wyznanie. Ale cieszyła się, że ją porwał i cieszyła się, że mogła z nim być tu teraz. Cieszyła się, że to jego dłonie przesuwały się po jej talii i że do jego ust miała tak blisko. Wygięła więc tylko usta w tym swoim tajemniczym uśmiechu i spoglądała na niego, korzystając z faktu, że zgodził się zejść tu, na dół.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

3 sie 2016, o 21:13

Muzyka powoli się zmieniała, do czego dostrzeżenia Dubois nie była zdolna. Nie w obecnym stanie. Nie kiedy Khouri znów pochwycił ją w ramiona, pochłaniając jej uwagę i odwracając ją od tańczących do rytmu tłumów.
- Mówisz o leceniu na tanie teksty ludzi, których nie lubię? - zarzucił jej, choć w żartach, o czym świadczył wymalowany na jego twarzy, szeroki uśmiech. - Egzotyczna piękność nie poczeka przecież na Nazira, kiedy kto inny zaoferuje jej taniec.
Nie wydawał się, jakby miał jej cokolwiek za złe, choć nawet żarty nie mogły brać się z niczego. Jakby podkreślając swój stosunek do jej tańca z Erichem, złapał ją za rękę i obrócił wokół jej własnej osi, sprawiając, że oddaliła się od niego na krótką chwilę.
Tańczący otoczyli ją natychmiast. Zamiast Nazira obok niej znalazł się turianin, wyraźnie zadowolony z tego, co widział przed sobą. Dłonie, które oparły się o jej talię nie należały jednak do obcego. Khouri jakimś cudem znalazł się za nią i znów ją objął, choć nie odwracał ku sobie póki sama tego nie zrobiła.
- I tak miałem zabrać cię do tańca, Muller niczego nie zmienił - mruknął do jej ucha, chyba czując potrzebę udowodnienia, że nie tańczy z nią z zazdrości, czy po to, by udowodnić jej, że tancerzem od Ericha był lepszym.
Hallex uczynił z niej osobę, na którą spoglądał z żarem w oczach. Okazywana mu bliskość tylko pozbyła się jego względnej powściągliwości i dystansu, z jakim traktował ją z początku, myśląc, że robi to na jej własne życzenie. Nie chcąc, by ktokolwiek dostrzegł, że jest jego kobietą. Teraz jednak, szczególnie gdy przyciągnęła go do siebie sama, utrzymywanie neutralnej relacji stało się niemożliwe.
Wypite, niesamowicie mocne, płonące shoty wyraźnie na niego działały. W inny sposób niż narkotyk, lecz dla niej, odurzonej hallexem, nie było żadnej różnicy. Muzyka wokół nich zmieniła się na wolniejszą, a tłum się przerzedził, czego nie zdołała dostrzec. Jej ciało samo dostosowało się do rytmu, podczas gdy umysł skupiony był na obejmującym ją mężczyźnie.
Tajemniczy uśmiech na jej twarzy tylko utwierdził go w przekonaniu by nie wypuszczać jej z ramion, nie pozwalać tańczyć samotnie. Nagle podrygiwanie obok siebie przestało się dla niego liczyć, brakowało mu bliskości, którą mógł poczuć tylko czując przy sobie jej gorące od tańca ciało.
Jedną ręką przytrzymywał ją w talii, drugą sięgając do jej włosów, na które ona przestała zwracać uwagę. Dawno przestały tkwić w pierwotnym ułożeniu i stanie - teraz rude końcówki wiły się dziko w każdym z kierunków. Wpatrywał się w to zjawisko z fascynacją, odgarniając je z obu jej ramion, do tyłu, na plecy. Odsłaniając szyję, ku której się pochylił, korzystając z wolnego tempa by złożyć na jej gorącej skórze pocałunek. Jeden mu jednak nie wystarczył. Ciężko było mu się oderwać od tego czułego dla niej miejsca, więc gdy to zrobił, to tylko po to by złożyć kolejny na płatku jej ucha. Po tym oparł policzek o jej skroń, wplatając palce w jej włosy i przytrzymując przy sobie. Bał się, że znowu mu się wyrwie.
- Al'iinjliziat la yumkin wasaf kam 'ant jamila, ya amar - mruknął cicho, znów po arabsku. Znów jego głos brzmiał zupełnie inaczej, szczególnie teraz, gdy jej postrzeganie alterował hallex. - Angielski nie opisze tego, jak bardzo jesteś piękna - westchnął, decydując się na tłumaczenie tego, co powiedział do niej w obcym języku. Nie odsunął się od niej, wręcz mocniej wczepił w jej włosy palce. Nawet, gdyby chciała przerwać tę chwilę bliskości, to fizycznie nie byłaby w stanie.
- Moja - dodał ciszej, błądząc dłonią po jej talii zupełnie tak, jakby nie otaczali ich ludzie. Tańczący byli równie pijani lub naćpani co ich dwójka, Dubois mogła być spokojna.
Zakładając, że hallex w ogóle pozwoliłby jej na jakiekolwiek obawy.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

3 sie 2016, o 21:53

- Nic na to nie poradzę - wzruszyła ramionami, przyjmując niewinną minę. - Rzadko kiedy słyszę tak piękne i szczere komplementy.
Wiedziała, że Khouri był zazdrosny i niezadowolony z faktu, że zdecydowała się pójść z Mullerem zatańczyć. Ale z jakiegoś powodu nie widziała w tym nic złego, bawiło ją to i też nie zamierzała brać jego pretensji na poważnie. Chciała oprzeć dłoń na jego klatce piersiowej, ale Nazir był szybszy - obrócił ją i posłał w tłum, a ona szybko reagowała, gdy ktoś wiedział jak w tańcu prowadzić, więc szybko znalazła się w tłumie.
- Nie wiedziałam, czy się doczekam - dodała, gdy z powrotem poczuła go przy sobie.
Doczekała się i była bardziej, niż zadowolona. Był inny, niż się spodziewała. Innego go znała, choć ostatnio już zaczął się przy niej zachowywać swobodniej. Sama Irene też przecież była w tej chwili pod wpływem Hallexu, który sprawiał, że jej zmysły wyostrzyły się niemal dwukrotnie, choć ich zasięg znacznie zmalał. Widziała tylko Nazira.
Parsknęła śmiechem, gdy okazało się, że temat jeszcze jednak nie jest skończony, bo mężczyzna postanowił podkreślić jak bardzo obecność Ericha nie miała na niego żadnego wpływu. Było to prawie tak wiarygodne, jak szczerość komplementu, który usłyszała kilkadziesiąt minut temu. Szybko jednak o tym zapomniała, bo znów znalazła się blisko niego. Tempo zwolniło, co w sumie było dobre, bo czuła się już lekko zmęczona - i, poza narkotykiem, lekko wstawiona. To było najlepsze odreagowanie, jakie mogła sobie wyobrazić. W tej chwili tonęła w muzyce, w migoczących światłach klubu i w dotyku Nazira, czując się jakby lewitowała nad powierzchnią podłogi. Ale może to ramiona mężczyzny i jego bliskość sprawiały, że czuła się właśnie tak. Pocałunki, które złożył na jej szyi, sprawiły, że znów przywarła do niego, nie mogąc już sobie poradzić z nagłym uderzeniem gorąca. Nie wyrywała mu się, wręcz przeciwnie.
Gdy padły kolejne słowa, których nie rozumiała, tym razem nie zirytowała się, bo zbyt zajęta była wsłuchiwaniem się w brzmienie wypowiadanych zdań. Był zbyt blisko, a ona czuła i słyszała wszystko zbyt mocno, by zastanawiać się, co mogą one znaczyć. Dopiero gdy przetłumaczył, przesunęła palcami po jego karku. Chciała coś odpowiedzieć, ale to, co Khouri dodał na sam koniec, sprawiło, że zamarła.
Być może nie zrobiłoby to na niej żadnego wrażenia, gdyby nie fakt, że nie była trzeźwa. Pewnie udałaby, że tego nie słyszy, albo zbyłaby to żartem. Ale zawsze była czyjaś. Najpierw małżeństwo, w którym się nie odnajdowała, potem Hound, potem kolejny, który twierdził, że jest jego, potem Hames, który odebrał jej resztki wolności i godności, a teraz Khouri. Zbyt wiele razy w życiu należała do kogoś. To wybiło ją z rytmu, pierwszy raz odkąd weszli na parkiet.
- Nie jestem niczyja - odparła, choć nadal nie była w stanie odsunąć się od Nazira. Sprzeczne odczucia, które hallex dodatkowo pogłębiał, wypełniały ją teraz całą, tak, że nie potrafiła ani się cofnąć, ani wrócić do swobody w jego objęciach. Jej dłoń, oparta na karku mężczyzny znieruchomiała. - Nie mów tak.
Ostatnie słowa zabrzmiały bardziej jak prośba, choć chciała wypowiedzieć je zdecydowanie. Może dlatego, że wbrew temu, co mówiła, nie chciała, żeby się odsuwał, żeby ją zostawiał. Przyciągnęła go do siebie i pocałowała, by zabić dziwne myśli. A akurat to zawsze pomagało. Nic więcej nie mówiła, z powrotem spadając w niebyt przy akompaniamencie wolniejszej muzyki i w objęciach mężczyzny. Nie dzisiaj. Dzisiaj nie chciała.
Dzisiaj jeszcze nie ucieknie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

3 sie 2016, o 23:34

Nazir odwzajemnił jej pocałunek, choć zaraz po tym wrócił do poprzedniej pozycji. Wtulony w jej szyję mógł ukryć w niej swoją twarz i minę, której nie potrafiła dostrzec.
Milczał bardzo długo. Muzyka wciąż grała ta sama, ale hallex wydłużał każdą chwilę, sprawiając, że każda sekunda trwała niczym ich dziesięć. Khouri nie odsunął się, choć nie mogła być pewna jego reakcji na jej prośbę. Mężczyzna wciąż obejmował ją ciasno, przytuloną do jego klatki piersiowej, gdy on sam, z zamkniętymi oczami, wsłuchiwał się w zmieniający się delikatnie rytm.
Milczenie było łatwe. Może żałował tego, co powiedział, wiec unikał konfrontacji. Może nie rozumiał, co jej przeszkadzało. W końcu wtedy, w restauracji, sama nazwała się jego kobietą, zanim zdążyła się powstrzymać. Mógł uznać to za przyzwolenie.
Po tak długim czasie stania w kompletnym bezruchu, gdy wokół nich zgodnie z taktem falowały dwójkami masy, ciche westchnięcie Khouriego wydawało się być niczym uderzająca w jej serce eksplozja.
- Przepraszam - zaczął cicho, gładząc dłonią jej poplątane włosy. Nie próbował przeczesać ich palcami, bo byłoby to zadanie z góry zdane na porażkę. - Nie o to mi chodziło.
Musiał również pomyśleć o Hamesie, może nawet o Houndzie. Rozmawiali o nim, o tym jakie relacje łączyły czarnoskórego najemnika z Irene. Była jego własnością, a teraz podobnie określił ją Khouri.
Jego zdaniom brakowało jednak władczego wydźwięku. Wręcz przeciwnie - nasycone były bliżej nierozpoznanym przez nią uczuciem, którego nie mógłby sfabrykować będąc pod wpływem takiego alkoholu. Nie zachowywał się jak Weston, z triumfalnym okrzykiem oznajmiający Irene, że jest jego aż do dnia jej śmierci. Nie przypominał nawet jej męża, o którym musiał przeczytać z jej akt, choć suche fakty nie mogły powiedzieć mu wiele o naturze ich relacji.
Może po prostu moja opuściło jego smakujące cierpkim alkoholem usta zanim zdołał nadać temu słowu głębszy sens.
- Nie chcę widzieć cię w klatce i nigdy cię w takiej nie zamknę - odezwał się dopiero po dłuższej chwili, niepewny tego, czy to, co mówił, brzmiało wystarczająco dobrze. Jego dłonie spoczęły w miejscu - jedna wpleciona we włosy, druga oparta o talię. Nie wędrowały już tu i ówdzie, jak w tańcu jeszcze chwilę temu, gdy muzyka odgrywała kluczową rolę w ich obecnej bliskości.
Odsunął się nieco od niej by móc na nią spojrzeć. Może gdyby była trzeźwa i obróciła wszystko w żart, z jego ust nie zniknąłby uśmiech. Ujął jej podbródek wyplecioną z płomiennych włosów dłonią, przesuwając kciukiem po jej rozpalonym policzku i pełnych wargach, obserwując ten ruch, jakby zostawiał za sobą ślady na jej skórze.
- Wolna jesteś najpiękniejsza - zakończył miękko, wpatrując się w jej usta. Sposób, w jaki się zachowywał, mówił o nim sporo. Nie obdarzał jej tym samym spojrzeniem, które otrzymała pokazując mu się w sukience i makijażu, choć w obu przypadkach wspominał jej piękno. Zupełnie jakby widział go dwa rodzaje, rozróżniając zwykle komplementy od prób przekazania jej czegokolwiek, co nie wywoła u niej konsternacji, jak nazwanie samej siebie jego.
Jak na razie musiał zdawać sobie sprawę z tego, że nie idzie mu najlepiej.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

4 sie 2016, o 08:17

Milczała tak samo jak on, pozwalając sobie na stanie w miejscu i oderwanie się tym samym od tej falującej masy na parkiecie. Faktycznie trwało to długo, ale czuła ciepło jego klatki piersiowej, dotyk dłoni opartej na talii i tej przytrzymującej tył jej głowy, a to rekompensowało jej długą ciszę pomiędzy nimi. Hallex krążący w jej krwi domagał się wrażeń, tymczasem czekała, aż Nazir coś odpowie. Jednocześnie wiedziała, że w każdej chwili może opuścić jego i Crescenta, i nie chciała tego robić.
Uniosła na niego wzrok, gdy westchnął długo. Może i nazwanie się jego kobietą sprawiło, że rzucił nieuważnie słowo, które ją teraz sparaliżowało, ale powiedziała to wtedy z rozpędu, bez myślenia, bez znaczenia. Wiedziała, że zrozumiał, nie musiała więc niczego tłumaczyć. Może niepotrzebnie go upomniała, może to wszystko przeszłoby bez echa, gdyby nic nie powiedziała, ale to było silniejsze od niej.
Ze splecionymi na jego karku rękami wpatrywała się w niego, gdy mówił. Wyraźniej niż kiedykolwiek widziała teraz krzywizny jego szczęki, jego krótki zarost, który odrósł już po zgoleniu, bliznę na skroni i usta, które znała tak dobrze. Przyglądała się, gdy mówił, każde słowo odbierając dwa razy silniej, niż gdyby była trzeźwa.
Minęła chwila, ale uśmiechnęła się z powrotem, sięgając ku jego twarzy i odwzajemniając dotyk. Może teraz dla odmiany ktoś był jej? To by było całkiem miłe. Nazira mogłaby mieć dla siebie.
- To ty mnie uwolniłeś - odparła, przyciągając się do niego. Wróciła jej świadomość otoczenia, z powrotem słyszała muzykę i czuła w sercu dudnienie basu. Khouri wyciągnął ją od Hamesa, dawno już zapomniała że przecież sam ją tam wpakował, pomógł jej też pozbyć się problemu Hounda. Nie byłaby w pełni wolna, gdyby nie on.
Odwzajemniała teraz jego zafascynowane spojrzenie, choć pewnie głównie przez narkotyk. Z powrotem zaczynała się czuć, jakby znajdowała się trzy metry nad ziemią. Rozchyliła usta, chcąc coś powiedzieć, ale zdążyła zapomnieć, co takiego. Potrząsnęła głową, a na jej twarz wróciły pojedyncze kosmyki włosów, które Khouri z niej odgarnął.
- Nie przejmuj się tym. Nie dzisiaj - poruszyła się w tempie muzyki, nie chcąc stać jak kołek na środku. Jej uśmiech stał się znacznie bardziej zadziorny. - Skoro nie mam klatki, to nie mam z czego uciekać. Poza tym, za bardzo lubię twój statek. No i w końcu jestem na nim niezbędna.
Najlepszy technik tego tysiąclecia. Uniosła się na palcach, by kolejnym pocałunkiem wrócić do stanu sprzed swojego protestu. Nie potrafiła długo trzymać się z dala od jego ust, chciała znów poczuć jak porusza się, kiedy znajduje się w klubie, nie na Crescencie. Lubiła go takiego, nie sądziła że tak, jak ona sama, Nazir ma swoją drugą stronę. Podejrzewała, że wyląduje przy barze i tam zapije stres. Tymczasem proszę. Wciągnęła go z powrotem w tłum, z powrotem w błękitną falę tańczących, z której wyróżniali się nieco - zwłaszcza on, ze swoim wzrostem.
- Cieszę się, że mnie porwałeś - mówiła mu to już kiedyś, czy tylko jej się wydawało? Niesiona przez coś niezależnego od niej, nie była w stanie skupić się na tym, co było, zbyt zaabsorbowana chwilą obecną, jego spojrzeniem i muzyką, jego ustami i światłami klubu. Uśmiechała się do niego wciąż lekko. - Może początek nie był zbyt udany, ale gdyby nie ty, moje życie nadal byłoby jednym wielkim chaosem i niekończącą się ucieczką.
Uwolnił ją z klatek, nie wsadzając do żadnej nowej. Nie mówił jej że ma nie kraść, nie opieprzał za hallex, nie kontrolował. Jej życie było teraz takie, jakie powinno być. A może to narkotyk przez nią przemawiał? Raczej nie, zwyczajnie nie miała na co narzekać i chwilowo nie zastanawiała się, kiedy coś się spieprzy.
- Lubię, kiedy mówisz po swojemu - dodała, przesuwając paznokciami po jego karku. - Mimo, że nic nie rozumiem.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

4 sie 2016, o 12:39

Uśmiechnął się mało przekonująco, słysząc, że to on ją uwolnił. Ciężko było patrzeć na to w ten sposób, szczególnie, gdy nie działał na niego hallex. Nie pozwalał oderwać się od problemów przeszłości i wpatrywać tylko w obecną sytuację. Miał ją teraz całą dla siebie, szczęśliwą - zarówno przez działanie narkotyku, jak i terapeutyczne skutki wyczerpania przez taniec. Nie przywiązywała takiej wagi do jego poprzednich słów i na pewno polepszyło to nieco jego nastrój, ale nie był w stanie uwierzyć w to, że dzięki niemu była wolna. Nieważne jak bardzo się starał.
Widząc jej spojrzenie na swojej twarzy przycisnął ją do siebie, składając pocałunek na jej czole. Będzie mogła napatrzyć się kiedy indziej, gdy temat nie będzie tak niesprzyjający. Powrót do bliskości mu odpowiadał.
- Nie będę - zgodził się, choć z oporem. Alkohol ciągnął go do tańca niemal tak samo mocno, jak robiła to Dubois, nie chcąc, by chwila została zepsuta rozpamiętywaniem wydarzeń sprzed kilku tygodni. Przesunął dłonią po jej talii, badając jej skórę pod ciepłym od jej gorąca materiałem sukienki.
Wreszcie roześmiał się, słysząc jej sugestię dotyczącą pełnienia niezbędnej funkcji na statku. Jako technik robiła na razie bardzo mało, lecz też nie miała wiele okazji. Musiała się doszkolić, jakkolwiek wielu nie miałaby chęci, i Isis to rozumiała. Khouri również. Nie wymagali od niej wiele, a sztuczna inteligencja i tak odzywała się do Dubois z rzeczami, które wymagały ludzkiej ręki. Nie do Nazira. Mógł pełnić rolę kapitana tej trzyosobowej załogi.
- Masz rację, jesteś - mruknął w odpowiedzi, odgarniając kolejne, lecące na jej twarz kosmyki za jej ucho. Powoli wracał do tańca przy wolnym utworze. Wokół nich bujały się pary czy nawet trójki, mało kto zwrócił uwagę na to, że stoją na środku jak dwie, zastygłe w objęciach figury.
- Też się cieszę. Choć mogłem porwać cię dla siebie od samego początku - zauważył rozbawiony, odrywając dłoń od jej twarzy i przytulając ją teraz obiema rękami.
Hames był zbędnym elementem układanki, przynajmniej teraz, dla jego odurzonego alkoholem umysłu. Prawda była jednak brutalna - bez asteroidy nie tkwiliby teraz na Thessii, tutaj, w barze. Pod posągiem roznegliżowanej bogini, pośród nietrzeźwego tłumu asari, przeplatanego z cudzoziemcami bądź mieszkańcami innej rasy. Może dla niego to była mała cena. Teraz, gdy mogli cieszyć się chwilą, nawet dla opanowanej hallexem Dubois cierpienia wyrządzone jej przez Westona nie były tak ciężkimi do zapomnienia.
- Myślałem, że cię to irytuje - odrzucił, zaskoczony jej wyznaniem, choć z twarzy nie znikał mu uśmiech. - Zawsze możesz mnie nagrywać i sobie sprawdzać. Nie pomyślałem o tym, muszę zacząć uważać. Jeszcze zrozumiesz za dużo.
Uśmiechnął się przebiegle, nie rozwijając swojej wypowiedzi ani nie tłumacząc, co rozumiał poprzez za dużo.
Po arabsku mówił z dwóch, znanych jej powodów - bo język brzmiał lepiej niż angielski, a zdania w nim wyrażone nie wydawały się głupie, oraz by się z nią podroczyć. W tym drugim przypadku zawsze mogła odpowiedzieć mu po swojemu. - Francuski brzmi dziwnie. Choć wciąż lepiej niż angielski - nagle podjął temat języka, jakby przeszło mu przez myśl, że Dubois władała kilkoma.
- Powiedz coś - poprosił, opierając swoje czoło o jej i przymykając oczy. Wolny taniec im to umożliwiał. Mogli tańczyć i pozostać w minimalnym dystansie od siebie, a Khouri z tego korzystał. A ona mogła tylko się domyślać tego, że poprosił ją o powiedzenie mu czegoś po francusku. Tak czy inaczej był to temat lepszy niż poprzedni.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

4 sie 2016, o 21:06

Zaśmiała się krótko. Gdyby faktycznie porwał ją dla siebie, raczej nie poukładałoby im się tak dobrze. Ale pijana i naćpana nie była w stanie pomyśleć o tym racjonalnie. Uciekłaby mu przy pierwszej lepszej okazji, nawet nie oglądając się za siebie. Być może wspomniałaby go później przy drinku, jak jednego z wielu, który usiłował złapać ją dla siebie, jak rzadkiego, barwnego ptaka. Teraz jednak, kiedy sobie to wyobrażała, brzmiało jak całkiem niezły plan. Na tę chwilę zapomniała o tym, że przecież Nazir miał na asteroidzie sprawę do dokończenia i tylko dlatego nie dał się jej namówić na ominięcie jej i obranie nowej trasy. Mogli tego uniknąć, mogła nie zebrać nowych złych wspomnień do zestawu. Nie wychodziliby z łóżka przez tydzień, płynąc przez pustkę prosto na Thessię.
Wzruszyła lekko ramionami, orientując się, że dopiero co narzekała na jego wstawki po arabsku. Może była bardziej szczera, teraz, gdy muzyka przepływała jej przez duszę, a po jej ciele przesuwały się tak dobrze znajome dłonie. A może trochę zmieniał fakt, że ostatnie zdanie przetłumaczył. Chyba. Doszła do wniosku, że równie dobrze to mogło być zupełnie niezależne stwierdzenie, będące tego kontynuacją.
- Musiałabym nagrywać całe nasze rozmowy - parsknęła śmiechem. - Za dużo zachodu. Nie lubię nie rozumieć, lubię kiedy wyjaśniasz. Lubię też, jak brzmi wtedy twój głos.
Francuski brzmi dziwnie. Uniosła brwi, nie widząc w swoim języku niczego takiego znowu dziwnego. Może dlatego, że mówiła w nim od urodzenia i dla niej był tak naturalny, jak dla niego arabski. Nie chwaliła się chyba Nazirowi, że znała języków więcej, niż te dwa, ale też nie czuła takiej potrzeby.
- Pourquoi dites-vous cela? - spytała z rozbawieniem. - Ça sonne normale.
Khouri w krótkich, wypowiedzianych w swoim języku zdaniach ukrywał wyznania, które cisnęły mu się na usta. Tak przynajmniej podejrzewała. To miało swoje plusy, Irene ich nie rozumiała i jeśli nie wymusiła z niego tłumaczenia, to nie wiedziała, co konkretnego ma na myśli. Nie wywoływało to w niej ataków paniki i potrzeby ucieczki. W jej lekko zaburzonym przez hallex i alkohol postrzeganiu świata poczuła potrzebę odwdzięczenia się tym samym. Był blisko, czuła zapach jego skóry połączony z zapachem czerwonego drinka, który wypił, a to wszystko mieszało się z olejkiem, który wtarła we włosy i który teraz pachniał wyjątkowo mocno. Przyglądała się mężczyźnie z bliska, uśmiechając się lekko.
Przecież i tak nie zrozumie.
- Vous me faites plaisir. Vous êtes la meilleure chose dans ma vie.
W jej uśmiechu błysnęła niepewność, bo przeszło jej przez myśl, że Khouri skorzystał ze swojego własnego pomysłu i właśnie nagrał to, co powiedziała. Jego omni-klucz był jednak wyłączony, a to ją nieco uspokoiło. Odsunęła się od niego nieco, by wrócić bardziej do tańca, a mniej do przytulania się na środku parkietu, bo to równie dobrze mogli robić gdzieś indziej. Okazji do zatańczenia razem mieli trochę mniej.
- Wystarczy? - upewniła się i odgarnęła włosy z twarzy. Gdy muzyka nie pędziła tak szybko, nie czuła zmęczenia. Hallex wciąż zwiększał jej odczucia, nadal sprawiał, że ją nosiło. - Chodź - splotła palce z palcami Nazira. - Napij się ze mną jeszcze czegoś.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

4 sie 2016, o 21:43

Jego brwi powędrowały do góry w lekkim zdziwieniu, gdy wyznała, że lubi nieco inne brzmienie głosu pojawiające się gdy mówił po arabsku. Sam nie był w stanie tego zauważyć, a może też nigdy nie zwracał uwagi. Nie przeklinał, ani nie mamrotał do siebie w swoim rodowitym języku, jak robiła pewna część dwujęzycznych ludzi. Pewnie niewiele osób miałoby w ogóle podstawy do oznajmienia mu takiego faktu. Dubois mogła być pierwsza.
Parsknął śmiechem słysząc jej zadane po francusku pytanie. Pokręcił tylko głową, uznając, że to jedyna słuszna odpowiedź - o cokolwiek by go nie spytała. Pochwalił się jej już swoim niezbyt obszernym zasobem słów w tym języku, które znał i jak na razie nic nie wskazywało na to, by do jego głowy miały trafić nowe.
- Tak, pozwolę ci spać dzisiaj w mojej kajucie - westchnął ostentacyjnie, odwracając od niej wzrok. Skoro nie zdradziła mu znaczenia, czuł potrzebę dorobienia sobie własnego. - Ale tylko dzisiaj, masz przecież swoją - dodał, usiłując ukryć szelmowski uśmiech, jakim ją obdarzył.
Od jakiegoś czasu tańczyli już w normalny sposób, a słowa, które wypowiedział, odbierał jako uprawnienie do przerwania tego stanu jeszcze na chwilę. Gwałtownie przyciągnął ją do siebie tak, że jej ciało uderzyło o jego klatkę piersiową nim wygięło się do tyłu. Jego usta odnalazły drogę do zagięcia jej szyi i powędrowały do góry, ku linii szczęki, przez policzek, aż wreszcie do ust, na których złożył żarliwy pocałunek. Po nim rozluźnił objęcia, wracając do tańca i to samo jej umożliwiając.
- Ja przynajmniej tłumaczę to, co mówię. Prędzej czy później - skrzywił się, słysząc kolejne słowa, które nie brzmiały tak, jak poprzednie, krótkie pytania wypowiedziane rozbawionym tonem. Wpatrywał się w nią intensywnie, usiłując wyczytać z jej oczu to, czego nie zdradziły w ich języku usta, ale nie wyglądało na to, by zrozumiał choćby i słowo z tego, co powiedziała. - No, większość.
Niepierwszy raz słyszał jej francuski. Przerzucali się słówkami w innych językach jeszcze na pokładzie Crescenta. On w końcu zdradził jej znaczenie ya amar, a ostatnie zdanie również przetłumaczył, nawet od razu - jeżeli nie rozwinął. Czuł się więc pokrzywdzony nie rozumiejąc kompletnie nic, co bardzo wyraźnie pokazywał.
Obserwował, jak odgarnia włosy bez jego pomocy. Choć usiłował wyglądać na zdołowanego brakiem wiedzy odnośnie tego, co chciała mu przekazać, uśmiech sam wpełznął na jego twarz, a jego próby tylko sprawiły, że narodził się z dziwnego grymasu.
- Czego i gdzie? - zaśmiał się, dając ciągnąć w środek tłumu, przez który musieli przejść by dotrzeć do mniej zageszczonych rejonów parkietu. - Bar czy loża?
Przy barze, który i tak musieli odwiedzić, kłębiły się tłumy. Wszyscy, którzy zrezygnowali z wolnego kawałka w tym momencie zbierali siły przy wodopoju, choć Khouri dość bezpardonowo wcisnął się pod samego barmana, ignorując asari zbyt zmęczone by powiedzieć mu cokolwiek poza no weź.
Sobie wziął coś, co miało niepokojący, ciemnozielony kolor, po czym zamówił Dubois to, na co sama miała ochotę - lub wyglądało smakowicie.
Gdy dotarli do loży, ta okazała się być kompletnie pustą. Zniknął Crash, zniknęła pijana asari i Muller. Shani i Selzii dalej nie było, możliwe, że dalej tańczyły. Mając taki wybór miejsc, Khouri skinął do rudowłosej głową, by zajęła jakiekolwiek chce, a sam usiadł możliwie obok.
- Nie chciałaś zobaczyć pozostałych pięter? - zagadnął, nagle przypominając sobie, jak prosiła jego kuzynkę o pokazanie czegoś poza Rozkoszą Bogini w budynku Enigmy.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

4 sie 2016, o 23:46

- Dziękuję - zaśmiała się, choć naturalnie jej pytanie nie miało nic wspólnego z tym, w której kajucie będzie spała. I z całą pewnością nie zamierzała się wynosić z kapitańskiej, zbyt mocno przyzwyczaiła się do wygód, które ona oferowała i do Nazira, który jakby wchodził w jej skład. Kontekst był zupełnie inny, ale mogła się spodziewać, że mężczyzna jej nie zrozumie. Ta gra się jej podobała, choć znacznie bardziej wtedy, gdy to ona mówiła w innym języku, a Khouri usiłował to zrozumieć. - Jutro będę spać u siebie.
Przyjęła pełny skruchy wyraz twarzy, Khouri jednak szybko odwrócił jej myśli od nietrafionego tłumaczenia, gdy przesunął ustami po jej szyi. Właściwie działało to na nią tak samo, jak drinki, które mogła za chwilę wypić, niezależnie od tego, jak mocne by były. Jego pocałunki po hallexie elektryzowały ją i sprawiały, że traciła kontakt z rzeczywistością. Znów nie mogła mu pozwolić na odsunięcie się od niej, nie mogła się od niego oderwać, więc przez dłuższą chwilę nie wracała jeszcze do tańca. A gdy w końcu się jej to udało, czuła uderzenia gorąca silniejsze, niż po poprzedniej wizycie na parkiecie. Wpatrywała się w niego, znów skupiając się na każdym elemencie jego twarzy, teraz mogąc znów sięgnąć ku niej dłonią i poczuć pod palcami szorstkość jego policzków.
Gdy skrzywił się z niezadowoleniem, na twarzy Irene z powrotem wykwitł szeroki uśmiech. Czyli nie nagrywał, ani nic mu nie przetłumaczyło jej słów. Wrócił spokój, który pozwolił jej z powrotem wtopić się w muzykę i w całkowitej beztrosce skupić się na wolnym tańcu.
- Nie wszystko - stwierdziła, gdy znów znalazła się blisko. - Nadal nie wiem, o co chodziło z sandhab.
W swoim obecnym stanie nie pamiętała już, jak brzmiało zdanie, które wypowiedział w taksówce, a o powtórzeniu prawidłowo choćby tego jednego słowa już nie było co mówić. Jego frustracja bawiła ją na tyle, że już całkowicie nie wyobrażała sobie przyznania się do prawdziwego znaczenia swoich słów.
Mógł sobie protestować w nieskończoność, Irene tak czy inaczej nie zamierzała dać mu się namówić, więc wcześniej czy później wylądowała z nim przy barze, całkiem z siebie zadowolona. Gdy przebiła się za Nazirem przez tłum, jej wzrok padł na ścianę alkoholi, chłonąc jej jaskrawe kolory i blask odbijających się od szkła stroboskopów. Przez długą chwilę nie potrafiła otrząsnąć się z tego wrażenia, ale gdy Khouri spytał o to, co jej zamówić, wybrała sobie zwyczajnego drinka z wódką. Najprostsze rozwiązania zwykle były najlepsze.
- Loża - zadecydowała, gdy dostała go już do ręki i ruszyła na górę, po raz kolejny pozwalając mężczyźnie rozpychać tłum przed sobą. To znacznie ułatwiało poruszanie się po zatłoczonym klubie. Po przejściu do stolika zajęła miejsce na kanapie, bo nie chciała, by Nazir musiał usiąść dalej od niej, niż na wyciągnięcie ręki. Zakręciła drinkiem, chwilowo trzymając się od niego względnie z daleka - a przynajmniej od jego ust - by móc skupić się na czymkolwiek innym.
- Zapomniałam - przyznała i wciągnęła powietrze do ust, przenosząc jednak spojrzenie szeroko otwartych oczu na niego. - Chciałam przecież, chodź ze mną, proszę! - teraz bardziej niż kiedykolwiek do tej pory chciała zobaczyć inne piętra. Choćby przejść się po nich powoli i za moment wrócić tutaj. Pozwiedzać, przecież po to tu przyszła, nie tylko po to, by się napić, naćpać i zapomnieć o problemach. - Chodź ze mną.
Uśmiechnęła się do niego lekko, w najbardziej przekonujący sposób, jaki potrafiła i zacisnęła dłoń na jego nadgarstku, gotowa do wyciągnięcia go jednak z tej loży i przejścia do windy, jeśli tylko się zgodzi w tym zwiedzaniu Enigmy zastąpić Shani, która gdzieś zniknęła.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

5 sie 2016, o 19:16

Wyświetl wiadomość pozafabularną Nie skomentował jej obietnicy powrotu do siebie następnego dnia, bo doskonale wiedział, że do tego nie dojdzie. Przynajmniej nie, gdy myślał o tym teraz, lekko wstawiony. Widział każdą jej reakcję, każde westchnięcie czy wywołaną u niej gęsią skórę. Za każdym razem gdy przysuwał jej ciało do własnego, ona trzymała się blisko dłużej, niż planował. Nie chciała puścić. Obserwował z fascynacją to, jak istotną częścią świata jest dla niej teraz, choć była pod wpływem narkotyku. Niełatwo byłoby mu ukryć, że mu się to podoba - nawet gdyby próbował.
- I się nie dowiesz - parsknął śmiechem, słysząc jej sandhab, które brzmiało bardziej jak schab niż tak, jak powinno. Zrezygnował z kolejnego poprawiania jej tragicznej wymowy, przecież sam kaleczył francuski za każdym razem, gdy otwierał usta by wypowiedzieć oui. - Może przehandluję znaczenie mojego zdania na znaczenie twojego. Zastanowię się - dodał chwilę później, gdy stali przy barze. Tonem sugerującym, że jest pewien tego, iż Irene na takie rozwiązanie by przystała, a przecież za nic w świecie nie chciała teraz wypowiadać tego samego za pomocą innych słów, w innym języku.
W loży opadł od razu obok niej, nie zastanawiając się nawet nad zajęciem poprzedniego miejsca w fotelu. Objął ją ramieniem i przysunął do siebie nie czekając, aż sama znajdzie się bliżej niż na wyciągnięcie ręki. Upił pierwszy łyk swojego drinka, nie krzywiąc się jak przy wszystkich poprzednich - chyba wreszcie trafił w coś, co odpowiadało jego kubkom smakowym.
- Teraz? - uśmiechnął się, opierając szklankę o swoje udo. Drugą dłonią nakreślał na jej ramieniu kółka i inne, nieokreślone kształty.
Przez moment wpatrywał się w nią intensywnie, prawdopodobnie zastanawiając nad tym, czy faktycznie teraz chciałby ją zabrać na zwiedzanie. Dopiero wrócili z parkietu, przed minutą opadli na siedzenie kanapy.
- Dobra, chodź - zgodził się wreszcie, odsuwając się od niej i podnosząc z siedzenia, na którym nie zdążył zbyt długo zagrzać miejsca.
Złapał ją za rękę tylko po to, by upewnić się, że grzecznie i wolno zejdzie z nim po schodach na dół. Może i nie była zalana do kompletnej nietrzeźwości, ale wolał chuchać na zimne. Z góry gdzieś w tłumie tańczących dostrzegła Shani i Selzię, obie przytulone, podrygujące przy niekończącej się, powolnej melodii.
Drzwi windy otworzyły się z sykiem, gdy muzyka przestała zagłuszać im własne myśli. Wewnątrz nie było nikogo - każdy bawił się już w wybranym miejscu, sporadycznie ludzie podróżowali pomiędzy piętrami lub do wyjścia. Nazir i Irene nie trafili na nikogo.
Khouri zjechał najpierw poziom niżej, gdzie ich uszy zostały natychmiast zaatakowane agresywną, szybką muzyką. Zniknęła roślinność, zniknęły kolumny. Sala spowita była w krwistej czerwieni świateł, w której wszyscy wyglądali niemal tak samo - bez względu na kolor czy odcień skóry. Pierwszym, co odczuła Dubois, był wytworzony przez jej umysł gorąc.
Parkiet płonął.
Ogień wydawał się być prawdziwy. Języki płomienia ocierały się wokół wijących w tańcu klubowiczów, którzy dawno przestali zwracać na to uwagę.
- Oddech Diabła - przekrzyczał muzykę Khouri, wciągając Dubois do środka windy chwilę później. - Wali tandetą.
Mogłaby przysiąc, że przed zasunięciem się drzwi, wśród tańczących dostrzegła Mullera, ale nie była w stanie stwierdzić, czy mężczyzna faktycznie tam tańczył, czy tylko w jej głowie to tak wyglądało.
Następne piętra, które odwiedzali, były różnorodne, choć łączyła je otwarta przestrzeń i grająca, głośna muzyka. Motywów było wiele - od piaszczystej plaży, z wygenerowanym na iluminatorze morzem w oddali, poprzez soczyście różowy klub ze striptizem, aż do czwartego z kolei, odwiedzonego przez nich piętra.
Muzyka wciąż grała, choć była nieco spokojniejsza. Dobiegała zza przymkniętych drzwi. Nazir wprowadził ją do środka i w tej samej chwili ku nim wyszedł bosy turianin.
- Proszę bez butów - polecił im, uważnie pilnując, czy nie wchodzą do środka z nimi. Khouri nie zdecydował się ich zdjąć, zamiast tego podszedł aż do wyjścia by zerknąć do środka i główną salę pokazać również jej.
Nie dostrzegła jednak parkietu. Podłoga i ściany pokryta była mchem, obrastającym również przygaszone, wbudowane w ściany lampki. Przysłaniał malowidła przedstawiające coś, co wyglądało na prehistoryczne figury.
Przedsionek wychodził na szeroką salę. Pod ścianami znajdował się ogrodzony barierkami chodnik. Wewnątrz jednak - sporej wielkości basen, przypominający prostokątne oczko wodne. Po drugiej stronie od wejścia po kamiennej ścianie spływała woda.
- Wodospady - uśmiechnął się pod nosem Nazir.
Oczko było płytkie, wewnątrz znajdowało się kilka osób ubranych w stroje kąpielowe. Podrygiwali do muzyki w dwójkach lub trójkach, większość jednak popijała drinki siedząc na położonych poniżej tafli wody stołkach barowych.
- Kilka sal prywatnych jest wolnych, tak jak i sauna - zagadnął turianin, wskazując na otaczające pomieszczenie główne drzwi. Wszystkie były zamknięte, poza jednym, do którego właśnie wchodziła jakaś asari. W środku znajdował się mały basen.
- Nie mamy strojów - odrzucił tylko Khouri, odwracając się do Irene i uśmiechając szelmowsko. Może wyobrażał sobie jak wyglądałaby bez tej sukienki, a może po prostu gotów był do przejścia dalej.
Turianin nie wyglądał na zainteresowanego tym, co robią. Odwrócił się by schować buty jakiejś asari, która wyminęła ich w przejściu w pełni ubrana i wsunęła się do jednego z pomieszczeń bocznych.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

5 sie 2016, o 19:42

Skrzywiła się tylko, dochodząc do wniosku, że nigdy nie dowie się, co takiego powiedział jej w taksówce, bo ona z całą pewnością nie zamierzała przyznawać się do znaczenia swoich słów. Nie po to powiedziała je po francusku, żeby teraz je tłumaczyć. Jakkolwiek Nazir by nie był pewny siebie, ona i tak swoje wiedziała. To było wyznanie, wywołane tylko i wyłącznie mieszanką alkoholu i hallexu, nie mające prawa zaistnienia w normalnych okolicznościach. Może Khouri zapomni o tym jutro rano.
Nie dała mu się długo nasiedzieć w loży, zdawała sobie z tego sprawę. Ale o ile on był otumaniony wypitymi drinkami, Irene w przeciwieństwie do niego miała coś, co ją pobudzało. Uśmiechnęła się szeroko, gdy zgodził się przejść się z nią po pozostałych piętrach. Nie była jeszcze wstawiona na tyle, by nie utrzymywać pionu. To akurat nie stanowiło dla niej żadnego problemu. Pozwoliła mu się prowadzić za rękę, ale tylko po to, by uwrażliwionymi przez hallex nerwami móc odczuwać jego dotyk. Była przecież do niego przyzwyczajona, teraz jednak ją fascynował, tak samo jak chłód wysokiego kieliszka, w którym niosła swojego drinka i migoczące światła nad parkietem, który mijali. Nie pamiętała, ile akurat ten narkotyk działał, ale chwile takie jak ta sprawiały, że miała nadzieję, że bardzo, bardzo długo.
- Ładnie razem wyglądają - rzuciła, gdy zauważyła kuzynkę Nazira i jej asari. Wskazała mu je, gdyby sam nie zauważył i przez chwilę przyglądała się im, dopóki nie pociągnął jej zdecydowanie w stronę windy. Ta była pusta, więc Irene bez skrępowania przejrzała się w lustrze. Miała rozszerzone źrenice i potargane włosy, ale poza tym nie wyglądała źle. Wilgotne od potu kosmyki pokręciły się jeszcze bardziej, co nadawało jej nieco ten wygląd wiedźmy, o której wspominał wcześniej Khouri. Przeczesała rude fale palcami, próbując je ułożyć, ale to mijało się z celem. W jasnym świetle windy miały ładny kolor, dobrze kontrastujący z sukienką. Nie zauważyła tego wcześniej, nie tak bardzo.
Gdy drzwi się rozsunęły, posłusznie ruszyła za Nazirem, z fascynacją rozglądając się po każdym piętrze. Nie była pewna, czy w Oddechu Diabła faktycznie widziała Ericha, ale w sumie ten wystrój z jakiegoś powodu pasował do niego. A może to był ktoś do mężczyzny podobny. Komentowała kolejne części Enigmy, od jasnej plaży (jakby nie można było pójść nad morze), przez klub ze striptizem (poczekaj jeszcze, popatrzmy), po piętro ze spa.
- Spa nad klubem, nie wierzę - parsknęła śmiechem. Widok wody spływającej po ścianie sprawił, że Irene zamarła, czując nagle ogromną potrzebę znalezienia się pod którymś ze strumieni wody. Którymkolwiek. Wcześniej też chciała wpaść na płonący parkiet, posiedzieć wśród tańczących asari i zanurzyć stopy do kostek w piasku, ale tym razem to już przekroczyło granice jej siły woli.
Zerknęła na turianina, gdy poinformował ich o wolnych miejscach i przeniosła pytający wzrok na Khouriego.
- Naprawdę ci to przeszkadza? - spytała i parsknęła śmiechem. Szybko dopiła swojego drinka do końca, odstawiając pusty kieliszek na pierwszą lepszą, w miarę płaską i poziomą przestrzeń, momentalnie o nim zapominając. - Chodź. Czekam po drugiej stronie.
Pociągnęła go za rękę do środka, w kierunku szatni, szafek, czy czegokolwiek, gdzie mogliby zostawić swoje rzeczy. Niezależnie od tego, czy dostali dostęp do oddzielnych przebieralni, czy jednej dużej, Irene szybko zsunęła buty i zdjęła sukienkę, zostając w czarnej bieliźnie. Ta nie wyglądała ani trochę podobnie do jakiekolwiek stroju kąpielowego, ale w jej obecnym stanie kompletnie jej to nie przeszkadzało. Przecież to żaden problem, wysuszy sobie to później i ubierze się z powrotem. Teraz chciała tylko wskoczyć do wody, skoro Enigma oferowała jej taką możliwość.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Enigma

6 sie 2016, o 12:27

Gdy skomentowała Shani i Selzię, Nazir podążał za jej wzrokiem, odnajdując dwójkę pośród reszty tańczących. Przystanął tak samo jak ona, poświęcając kilka chwil na przyjrzenie się nie tyle samej parze, co parkietowi. Wyglądał na zadowolonego.
- To prawda - przytaknął. Dwójka bujała się przy wolnej muzyce, bardziej przytulając niż tańcząc. Shani odchyliła nagle głowę do tyłu, śmiejąc się niemal tak głośno, że gdyby byli nieco bliżej, zagłuszyłaby melodię. Bawiły się bardzo dobrze - nic dziwnego, że kuzynka Nazira, sama już mocno wstawiona i otumaniona, zapomniała oprowadzić Irene po wszystkich piętrach, skupiona na własnej przyjemności.
Gdy znaleźli się wreszcie w spa nad klubem, Nazir sięgnął dłonią ku jej szklance, chcąc ją powstrzymać przed dopiciem drinka na raz. Gdy jednak to zrobiła, parsknął śmiechem i również dopił swoją porcję, której została mu w naczyniu połowa.
- Tu można wchodzić z alkoholem, wiesz? - zagadnął, odstawiając szkło na tę samą płaską powierzchnię, którą znalazła wcześniej Dubois. - Chodź.
Jego buty już wylądowały na jakiejś losowej półce, złapał ją więc za rękę i wprowadził do głównego pomieszczenia. Gwar rozmów i szum wody nie zagłuszały tak muzyki, wciąż to miejsce z atmosfery przypominało bardziej klub niż spa. Khouri wyminął drzwi prowadzące do damskiej szatni, zamiast tego prowadząc ją wzdłuż szeregu drzwi - większość miała pomarańczowe kontrolki. Gdy dotarli do pierwszych o zielonym panelu, z wnętrza wychodziła właśnie asari, która wyglądała na sprzątaczkę.
- Nie zróbcie tylko mi tam syfu znowu - westchnęła głośno, wymijając ich. Za nią ponad mchem unosił się wózek z detergentami.
Po wejściu do środka pozostała z nimi tylko cichsza muzyka, zero gwaru, śmiechów czy krzyków. Pomieszczenie nie było małe, lecz w większości zajmowało je oczko wodne. Światła wewnątrz były nieco przygaszone. Gdzieniegdzie zamiast mchu pod stopami wyczuła płytki. Z jednej ze ścian, nieporośniętej dziwną winoroślą, spływała prosto do oczka woda, tworząc miniaturowy wodospad.
- Gdy byłaś trzeźwa to chciałaś to zakryć - wzruszył ramionami, znajdując się nagle bardzo blisko. Objął ją jedną dłonią, opuszkami palców delikatnie przesuwając po wyczuwalnej pod materiałem sukienki bliźnie.
Jego omni-klucz rozbłysnął, odwracając jego uwagę od kobiety. Zerknął niezainteresowany na komunikat informujący go o wejściu do prywatnej loży i kosztach spędzenia w niej pojedynczej godziny. Zaakceptował wszystkie warunki, ignorując bardzo długą listę regulaminów i zakazów, którą musiał przewinąć do końca zanim wyświetlił mu się przycisk rezerwuję.
Złapał za końce swojej koszulki i pociągnął do góry, zdejmując ją z siebie jednym, szybkim ruchem. Przy wejściu znajdowały się cztery szafki, ławka oraz stół, na który cisnął ubranie wcześniej niechlujnie je składając. Równie sprawnie pozbył się spodni i skarpetek, chwilę później doganiając ją akurat gdy wchodziła do środka basenu.
Reakcja była natychmiastowa. Z umieszczonych w ściankach i dnie zbiornika otworów zaczęły wydostawać się bąbelki, łaskocząc jej wrażliwą przez hallex skórę. W powietrzu unosił się zapach olejków eterycznych.
Basen nie był głęboki - sięgał jej jednak do dekoltu. Gdy stała opierając się stopami o jego dno, krawędź była ponad jej głową, mogła się więc o nią oprzeć. W dalszej części zbiornika bąbelków było więcej, a z podłogi wyrastały półki, na których można było usiąść i zrelaksować się. Dubois nigdy jednak do tamtego odcinka nie dotarła.
Męskie dłonie owinęły się wokół jej talii, przenosząc ją bliżej wysadzonej płytkami ściany. Była chłodna, w przeciwieństwie do gorącej wody - moment, w którym jej plecy dotknęły ceramiki wywołał u niej gęstą skórkę.
- Irene - mruknął cicho, obejmując ją w ten sposób, że nie była w stanie uciec. Z jednej strony blokowała ją ściana, z drugiej jego ciało. Westchnął bezgłośnie, wtulając twarz w jej szyję i przy okazji całując miejsce, przy którym wylądowały jego usta. Dłońmi bezmyślnie błądził po jej talii w tę i z powrotem, zjeżdżając na biodra tylko po to, by zahaczyć o materiał bielizny. Chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnował, po krótkiej chwili wypuszczając ją z objęć i odsuwając się.
Żeby to zrobić, wykorzystał całe zapasy samokontroli, jakie w ogóle mu jeszcze zostały. Wśród bąbelek nie było go praktycznie widać, jedynie wystającą ponad linię wody klatkę piersiową, a raczej jej część, ramiona i głowę. Blizna na szyi błyszczała w pomarańczowym, przygaszonym blasku światła.
- Możesz zamówić sobie coś do picia, tu przynoszą. - wskazał na omni-klucz na swoim nadgarstku. Ona również mogła go uruchomić i przejrzeć ofertę baru.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Enigma

6 sie 2016, o 17:35

Wzruszyła tylko ramionami, gdy Nazir poinformował ją, że drinka mogła wnieść tam ze sobą. To nie miało znaczenia, wcześniej czy później i tak by go wypiła. Teraz przynajmniej miała wolne ręce. Chciała początkowo wskoczyć do głównego basenu, ale Khouri podjął decyzję za nią i poprowadził ją dalej. Nie miała nic przeciwko temu, posłusznie poszła za nim, rozglądając się wokół. Czuła zapach wody i roślinności, tak bardzo różny od zapachu klubu, w którym siedzieli do tej pory. Wypełniał jej płuca, przez chwilę absorbując całą jej uwagę, przez co nawet nie zauważyła sprzątaczki i jej komentarza.
Gdy Nazir wspomniał bliznę na jej plecach, przypomniała sobie o niej, choć uderzenie bicza pamiętała teraz jak przez mgłę. O dziwo hallex nie potęgował bólu ze wspomnień, może dlatego że generalnie czuła się tu dobrze. Lepiej, niż przez ostatnie tygodnie. Nic nie wisiało jej nad głową ciężką chmurą, nic nie zmącało jej absolutnego spokoju.
- Zapomniałam - przyznała, wzruszając ramionami. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że mężczyzna zapłacił za prywatne pomieszczenie i że zamierzał zapłacić też za drinki. Była przyzwyczajona do tego, że za nią płacą, a Nazir się ze schematu nie wyłamywał.
W końcu jednak zsunęła z siebie sukienkę i zapominając o tym, że ma na twarzy makijaż - teoretycznie wodoodporny - zanurzyła się w wodzie cała. Nie obawiała się ewentualnego podtopienia, bo przecież całe życie spędziła z basenem przy domu, albo nad morzem. Nie bała się wody, dopóki nie było jej tam tyle, że zbyt daleko miała do powierzchni. Wynurzyła się kawałek dalej, za moment czując już obejmującego ją Nazira i przysuwającego ją do płytek płytkiego zbiornika.
- Nazir - odparła ze śmiechem, odwdzieczając się imieniem za imię. Jemu zapewne włączył się po alkoholu tryb, który nie pozwalał jej na odsunięcie się od niej ani na milimetr. Odchyliła głowę, dając mu dostęp do swojej szyi, czując jak orzeźwia ją woda. Gdzieś w międzyczasie zamówiła sobie drinka, takiego samego jak pierwszy, chciała zobaczyć jak jego kolory zmieniają się w tym otoczeniu.
Gdy Khouri się odsunął, Irene przepłynęła do wodospadu, stając pod nim i pozwalając mu spływać po mokrych już całkowicie włosach. Nie zastanawiała się co będzie, jak wrócą później do pozostałych, do loży. To nie miało teraz znaczenia, gdy bąbelki delikatnie odbijały się od jej skóry.
- Gdybym mieszkała na Thessii, spędzałabym tu każdy wieczór. Pewnie w Lirii jest więcej takich miejsc - uniosła wzrok w górę, przesuwając spojrzeniem po pnączach i zielonych ścianach. - Dobrze, że tu przyszliśmy. Byłeś tu kiedyś?
Przyciągnęła go do siebie, pod strumień wody. To, co miała na sobie, dawno już przestało zakrywać cokolwiek, całkiem już mokre.
- Możliwe, że jestem już trochę pijana - stwierdziła poważnie, czując lekki chaos w głowie i słabość mięśni. A może to bliskość Nazira tak na nią wpływała? Nieważne. Uśmiechnęła się do niego, zanurzając się po szyję w wodzie. - Szkoda, że na Ziemi nie ma takich miejsc. Szkoda, że na Crescencie takiego nie mamy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Liria”