Liria jest stolicą Thessii, przy tym jednym z największych "dzieł" asari. Jej pięknu jest w stanie dorównać jedynie Nos Astra, czyli kolonia asari na Illium. Wysokie budowle o eleganckich kształtach podkreślają urodziwość planety i, pomimo tego, że jest ona pokryta budynkami, widząc taki krajobraz wcale nie tęskni się do obrazu żywej natury.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Enigma

13 sie 2016, o 21:31

Nie odpowiedział nic na temat Pini, gdy przywołała jego pierwszą reakcję. Nie wierzył w sporo rzeczy, na przykład to, że jest małą żmiją, która wbije mu omni-ostrze w szyję gdy tylko na moment się odwróci. Sporo się między nimi zmieniło i nie ukrywał tego, że wolał nie mieć zbyt wiele do czynienia z tą wersją Nazira, którą poznała na samym początku. Teraz w końcu było lepiej. Ba! Było bardzo dobrze. Nie chciał tego psuć.
- Na materiałach? - zamrugał kilka razy, kiedy alkohol nieco przeszkadzał mu w zrozumieniu tego, co do niego mówiła. Po wyrazie twarzy rozpoznała moment, w którym przypomniał sobie sklep T'Scaavy. - Na garniturach może tak. Miałem ich kilka, zapamiętałem nazwy, tyle - parsknął śmiechem, uściślając fakty, jakby różnica była kolosalna.
Gdy mówiła o nim, wpatrywał się w nią. Obserwował to, jak jej usta układały się gdy wypowiadała jego imię, przez to wszystko mało skupiając na tym, co faktycznie miała mu do powiedzenia. Jego podzielność uwagi była mocno upośledzona w tej chwili.
- Rzeźbię? - odpowiedział pytaniem na pytanie i znów zaczął się śmiać, kręcąc głową w zaprzeczeniu. - Nie. Ale kiedyś pomyliłem zajęcia i trafiłem na garncarstwo. Nie pytaj dlaczego zostałem do końca.
Odchrząknął, ostentacyjnie chcąc urwać ten temat. Przycisnął ją mocniej do siebie, odwracając się tak, że objął ją teraz oboma ramionami. Chwycił dłonią jej wciąż mokre włosy, odgarniając je do tyłu, z dala od twarzy, od której i tak trzymał je wiejący w odpowiednią stronę wiatr.
- Zresztą, nie wiem prawie nic o tobie, nie będę sam opowiadał - poskarżył się, pozwalając, by jego dłoń została blisko jej twarzy, gładząc jej wierzchem chłodny policzek. - Może później.
Nachylił się i pocałował miejsce, które wcześniej badały opuszki jego palców. Uśmiechnął się do niej pogodnie, beztrosko - zupełnie tak, jakby kilka dni wcześniej nie mordowali najemników na Stingu, tylko tańczyli, po prostu w innym klubie.
- Ja też - odrzucił rozbawiony, wypuszczając ją z tak ścisłych objęć tylko po to, by przyjąć pozycję, w której mogli iść. - Chodźmy - polecił, ignorując zostawione na ziemi, plastikowe talerze, o których kompletnie zapomniał.
Poprowadził ją wśród ludzi do windy, omijając największe skupiska zgromadzone przy stanowiskach sprzedających jedzenie. Z dachu wracało sporo osób, lecz wewnątrz było wystarczająco luźno, by czuła przy sobie tylko ciało Khouriego i nikogo innego z kilku pijanych asari, z których dwie żywo rozmawiały o tutejszym jedzeniu.
Plac przed Enigmą wyglądał identycznie jak gdy przybyli na niego kilka godzin wcześniej. Kilka osób stało przed wejściem, inni kręcili się przy taksówkach. Różnica była tylko taka, że większość wsiadała w promy by stąd wylecieć, a niewielu dopiero kierowalo się do klubu.
Khouri szybko znalazł wolny transport i pozwolił jej wskoczyć na siedzenie najpierw, nim zamknął za nimi drzwi i wklepał lokalizację. Taksówka uniosła się powoli nad ziemię i ruszyła do doków, dzięki pustej przestrzeni i później godzinie docierając do nich w mgnieniu oka.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Liria”