Liria jest stolicą Thessii, przy tym jednym z największych "dzieł" asari. Jej pięknu jest w stanie dorównać jedynie Nos Astra, czyli kolonia asari na Illium. Wysokie budowle o eleganckich kształtach podkreślają urodziwość planety i, pomimo tego, że jest ona pokryta budynkami, widząc taki krajobraz wcale nie tęskni się do obrazu żywej natury.

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Jezioro Kil'ran

22 kwie 2021, o 12:45

Zadarła wysoko głowę, obserwując zawieszone w powietrzu kawałki skał. Z wysokiego na całą długość ściany okna, rozpościerał się widok na jezioro oraz tańczące nad nim odłamki, których cienie falowały na spokojnej tafli wody. Zatrzymała dłoń na wysokości panelu kontrolnego; wystarczyło wcisnąć przycisk, a szyba zniknęłaby w ramie, wpuszczając do środka powiew świeżego powietrza. Gdyby nie napięty plan dnia, w mgnieniu oka uległaby urokliwemu pejzażowi i spędziła w zawieszeniu oraz rozmarzeniu na tarasie długą - nawet bardzo - chwilę zapominając o bożym świecie.
- To musi być efekt masy, prawda? - spytała, oglądając się przez ramię na stojącego przed lustrem mężczyznę. Mogła powtarzać Tarczansky'emu wielokrotnie, że w garniturze jest mu do twarzy, ale Matthew zawsze tym podobne sugestie zbywał niewybrednym komentarzem. Miał własne teorie na ten temat, z czego większość najprawdopodobniej potrafiałby już cytować z pamięci. Słyszała je niejednokrotnie, właściwie to przed każdym, niekoniecznie większym czy też bardziej znaczącym wyjściem.
Obróciwszy się na palcach, podeszła do kręcącego nosem mężczyzny. Oparła policzek o jego plecy, a czubkiem nosa trąciła wystającą łopatkę. Być może powinna przejąć się faktem, że właśnie w tym momencie gniecie jego perfekcyjnie wyprasowaną koszulę, ale... Cóż. Nie tym razem.
- Podjąłeś już tę arcytrudną decyzję? Mucha czy krawat? - ostatnie słowo, wymruczała w okolicach jego ucha, nie mniej, nim Matthew wykonał najmniejszy ruch w odpowiedzi na jej zaczepki, Iris wycofała się już na odległość ramion i jak gdyby nigdy nic, dopinała do dopasowanej, błękitnej sukni kokardę świadczącą o pozycji honorowego gościa na dzisiejszym bankiecie. Setki, jeżeli nie tysiące drobnych kryształków wplecionych w jedwabny materiał, pobłyskiwało w sztucznym świetle. Na dworze zmierzchało, kiedy wyjdą z apartamentu i dołączą do szanownych gości zebranych w oranżerii zastanie ich wieczór. Ten dawał więc idealną scenerię, aby zabłysnąć.
- Nie krzyw się, proszę. Nie musimy zostawać do końca, choć też nie wypada wyjść przed pokazem świateł... Będzie on niedługo po tym, jak wystąpi śpiewaczka operowa. Powinnam Cię ostrzec, że diwa jest elkorką, bądź wyrozumiały dla arii, którą przyjdzie nam słuchać... - utkwiwszy jasne, jak woda w jeziorze oczy w wyrazie twarzy Matthewa, starała się dostrzec jego reakcję na wieść, jakie go dzisiejszego wieczora czekają atrakcje. Nie zaryzykowałaby stwierdzenia, iż mężczyzna był do nich przyzwyczajony... Raczej oswajał się z faktem, że pewnych rzeczy nie przeskoczy. W tym obowiązków Iris. W zamian, nie miała do niego pretensji, jeżeli na długie godziny znikał na pokładzie Venus, dłubiąc i kręcąc w swoich podzespołach, które w jej skromnej ocenie, wydawały się rozumieć tylko i wyłącznie jego.
Dopiąwszy kolczyki, zwróciła się ze sznurem pereł w stronę Tarczansky'ego.
- Mogłbyś mi pomoc?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

24 kwie 2021, o 12:57

Widok zapierał dech. Zawieszone w powietrzu skały tworzyły niezwykły krajobraz, od którego trudno było odwrócić wzrok. Było to jedno z miejsc, które Matt wpisał na listę miejsc, które należałoby zobaczyć przed śmiercią. Wspominał często o reklamach w extranecie, opowiadających o mitycznych pokładach piezo ukrytych w okolicznych górach, które unoszą skały w powietrze. Niejednokrotnie, w przypływie zawodowej pasji, tłumaczył Iris, że to niemożliwe i właściciel obiektu musiał ukryć gdzieś potężne rdzenie pola efektu masy, by zmusić masy skalne do współpracy.
Teraz jednak wydawał się być oderwany od rzeczywistości. Nieobecnym wzrokiem patrzył w unoszące się skały, nie zwracając uwagi ani na Iris ani na majestat jeziora. Takie zachowania zdarzały mu się coraz częściej i mieszały się razem z bezsennością czy koszmarami sennymi. Iris mogła się jedynie domyślać, co stało za tymi objawami, lecz Matt nigdy na ten temat nie rozmawiał. Zatracił się w pracy, skupił się na Venus - doskonaląc jej systemy i wprowadzając nowe procedury, pozwalające uniknąć wydarzeń, które miały miejsce wcale nie tak dawno temu. Dopiero kiedy poczuł powiew świeżego powietrza, wyrwał się z zamyślenia, a jego wzrok wylądował na Radnej.
- Hm? Co? Eee... - Mruknął zdezorientowany, kierując wzrok na unoszące się skały.- Tak, tak. To efekt masy. -Potwierdził przypuszczenia Radnej, spoglądając na oparcie kanapy i przyglądając się dylematowi, przed którym został tym razem postawiony. Krawat czy mucha? No tak, kolejny nudnym bankiet pełen dyplomatów i ludzi, od których Tarczansky całe swoje dotychczasowe życie uciekał. I po co? Właśnie, by u boku Radnej Cytadeli wrócić na salony. Obracać się wśród nadąsanych oficjeli, do których jego charakter i styl bycia absolutnie nie pasował.- Jeśli mam wybierać między muchą a krawatem, to wolę nie wybierać wcale -Odparł z przekąsem, wykrzywiając kącik ust w lekko zadziornym uśmiechu. Jakiś czas temu zdał sobie sprawę z tego, że w garniturze wyglądał dobrze. Ba! Powoli zaczął się do niego przyzwyczajać i choć nadal czuł się dość niekomfortowo, to był gotów na to poświęcenie. Wszak przy swojej piękniejszej połowie całkiem nieźle prezentował się w świetle fleszy.
Cały czas jednak stawał w opozycji do stawiania nóg na każdym bankiecie, na który przybywała Radna podczas swoich misji dyplomatycznych. Zdarzało mu się nawet wymienić kilka ostrych zdań z Radną, w których jasno artykułował niechęć do uczestnictwa w tych sztywnych bankietach. Był świadom, że jego życie, niektóre przyzwyczajenia, używany język czy zachowania muszą ulec zmianie. Na szczęście, nie zapomniał wszystkich zachowań z czasów kiedy był dziedzicem rodzinnego imperium. Całkiem sprawnie wychodziło mu lawirowanie wśród dyplomatów, polityków, a nawet wysoko postawionych dyrektorów niektórych korporacji. Po wszystkim używał sobie pijąc sobie jasne piwo oraz oglądając mecz koszykówki, komentując rozgrywkę niewybrednymi komentarzami.- Okej. -Rzucił ze zrozumieniem, nie kręcąc przy tym specjalnie nosem, coraz bardziej przyzwyczajał się do trybu życia prowadzonego przez Radną i choć było to dla niego uciążliwe, starał się nie narzekać. - Jeśli będzie open bar, nawet nie zauważę kiedy diwa skończy swoją arię...chociaż... -Tu uniósł palec wskazujący górę, prychając lekko z rozbawienia. Niektóre wydarzenia towarzyskie miały swoje momenty, a ten zapowiadał się arcyciekawie.- Elkor? Naprawdę? Hah...Nope, tego nie mogę odpuścić. -Rzucił z niemałym rozbawieniem, odkładając na bok dylemat muchy i krawata. Bardziej skłaniał się ku rozpiętemu kołnierzykowi i niewymuszonej, nonszalanckiej elegancji. Miał cichą nadzieję, że Iris nie zwróci na to uwagi. Bez zbędnych słów, chwycił za sznur pereł i całkiem sprawnie je zapiął. W ciągu tych kilku miesięcy nabrał pewnej wprawy w zakładaniu biżuterii oraz sprawnym jej demontażu. Pochylił się i szepnął jej na ucho. - Chociaż...moglibyśmy zostać i skorzystać z okoliczności przyrody. -Pocałował przy tym jej szyję. Nie mieli ostatnio dużej sposobności, by zagospodarować cały wieczór tylko i wyłącznie dla siebie.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

24 kwie 2021, o 16:30

Wiedział, na co się pisał. Od początku stawiała sprawę jasno, nie mydliła Matthewowi oczu obietnicami bez pokrycia. I szans na ich spełnienie. Żyła na świeczniku, szybko z tego piedestału nie zejdzie. Musiał więc dotrzymać jej kroku, niekiedy a nawet bardzo często wychodząc z własnej strefy komfortu. W niektórych sytuacjach mogła odpuścić. Pozwolić mu zostać w domu bądź na pokładzie Venus, podczas kiedy sama wywiązywała się ze swoich zobowiązań, były jednak momenty, w których powinien pojawić się u jej boku oraz uśmiechnąć się do tych wszystkich błysków fleszy. Tak, jak teraz. Odkąd zadebiutował z Iris po raz pierwszy oficjalnie na salonach, Tarczansky został zdefiniowany jako życiowy partner Radnej Fel i mass media doszukiwały się go wszędzie tam, gdzie miała być obecna z konkretnego - czytaj strategicznego - powodu. Na przykład tutaj, w kompleksie otaczającym jezioro Kil'ran, gdzie wydawany był oficjalny bankiet, na którym nie zabraknie dyrektorów operacyjnych korporacji zainteresowanych negocjacjami dostawy energii w te sielskie okolice. Obecność członka Rady Cytadeli, zagwarantować miała bezproblemowy ich przebieg, a także przestrzeganie zasad fair play, gdy już część z upoważnionych przez molochy zostanie zaproszona do rozmów przy wielkim stole. Jak można byłoby się spodziewać, do tej gry o naprawdę wysoka stawkę postanowiono podejść w stylu rasowych polityków i wszystkie, zaplanowane z władzami kompleksu rozmowy poprzedzono fetą. W pewnym sensie były to igrzyska dla korporacyjnego tłumu. I choć Matthew nie wydawał się zachwycony faktem otrzymania na nie zaproszenia gwarantującego mu oraz Iris oglądanie z pierwszego rzędu, Fel odetchnęła, gdy bez większego komentarza mężczyzna rozpiął pokrowiec, w którym czekał na niego skrojony na miarę garnitur. Wolała uniknąć kłótni, która miała miejsce nie tak dawno przed wystąpieniem na Nos Astrze i prawdę mówiąc, nigdy więcej jej nie powtórzyć.
Przymknęła oczy, czując, jak palcami wędruje po jej podatnym na jego dotyk karku, aby odgarnąć niesforne kosmyki, a następnie zapiąć wisior.
- Naprawdę. Wyszukałam jej nazwisko w ekstranecie i ma na swoim koncie wystąpienia na naprawdę ważnych scenach... Powinno mnie to dziwić? - sięgnęła za siebie po dłoń Matthewa i nim mężczyzna opuściłby je wzdłuż ciała, chwyciła lewą, którą od razu przytuliła do swojego policzka.
- Chciałbyś tu zostać dłużej? Prywatnie? - odparła, doszukując się w jego komentarzu propozycji. Obróciwszy się, stanęła z Matthewem oko w oko, a także nos w nos; Iris musiała się wspiąć na palce, z kolei zarzucone mu na szyje ręce powinny nakłonić mężczyznę, aby pochylił się ku niej.
- Skłamałabym mówiąc, że nie sprawdzałam swoje terminarza i już wiem, że nie mam na jutro zaplanowanego niczego, czego bez konsekwencji czy też żalu mogłabym odwołać. Podobnie pojutrze... - kąciki jej ust drgnęły, odbijając jak lustro ten zadziorny uśmiech, który sam miał osadzony na wargach.
- To jak? Zaczynamy jutro rajskie wakacje? - nie pamiętała, kiedy po raz ostatni dane im było spędzić nieco czasu wyłącznie we dwoje, bez naglących terminów, tym bardziej spodobała się jej wizja, którą roztaczał przed nią Tarczansky. Nim się zorientował, skradła mu całusa, po czym wyszeptała w rozchylające się usta. - Oby tylko nikt nie odmówił nam rezerwacji w tym apartamencie. Lubię ten widok za oknem. I ma prywatny kawałek plaży. Wziąłeś ze sobą strój kąpielowy, prawda?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

24 kwie 2021, o 18:55

Doskonale wiedział, że jego życie zacznie wyglądać jak w taniej telenoweli polityczno-miłosnej tak szybko, jak tylko medialne piranie zorientowały się o nowym partnerze Radnej. Czy mu to przeszkadzało? Owszem. Czy zdążył podzielić się jakąś niewybredną opinią na temat jakiegoś dziennikarza? Oczywiście. Czy uszkodził kamery i aparaty paparazzi? Zrobił to z dziką rozkoszą. Czy pobił fotografa? Tak i wcale tego nie żałował. Na szczęście, udało mu się tak nastraszyć swoje medialne "ofiary", że te nie wniosły żadnych oskarżeń i nie zamieściły tych zdarzeń w plotkarskich serwisach. Tylko skandalu jej jeszcze brakowało. Co prawda...Iris również musiała się pogodzić z serią niewygodnych nagłówków. Wszak Matt był wciąż czarną owcą rodziny Tarczansky'ch, wydziedziczonym nieudacznikiem, zbuntowanym geniuszem i rozwodnikiem pozbawianym praw rodzicielskich. Ostatnia z tych spraw była szczególnie bolesną dla technika i Radna doskonale o tym wiedziała. Za nic jednak, nie chciał przyjąć jej pomocy. Jego zarobki na stanowisku oficera technicznego pozwalały mu na zapewnienie sobie naprawdę dobrych prawników.
Nie interesowała go większość wydarzeń, na które przybywali. Kiedy już odbębniali wszelkie oficjalne spotkania, kolacje i kurtuazyjne rozmowy z kieliszkiem szampana w dłoni, usuwał się w cień, nie ingerując i starając się nie wpływać w żaden sposób na Iris. Większość spraw poruszanych na tego mediacjach prowadzonych przez Radę znajdowała się poza jego kompetencjami i kręgiem zainteresowań. Przestał już śledzić kalendarz Iris w takich szczegółach jak tematy, które będą poruszane na danym spotkaniu. Zwyczajnie dawał się ponieść chwili, wszak tylko termin był dlań rzeczą niezwykle istotną. Reszta leżała w gestii otaczających jej dygnitarzy, doradców, lobbystów (których nienawidził szczerze) oraz sępów starających się dorwać do doskonałej reputacji jego wybranki. Polityka...ta wielka i mała, ponadnarodowa, międzyplanetarna czy korporacyjna nie różniła się od siebie niczym. Od dawna nie opierała się na solidnych fundamentach i skupiała się na sprawach błahych i jeśli nawet Matt potrafił to dostrzec, to osoby na co dzień komentujące poczynania politycznej kliki widziały to na pewno. Tarczansky był cichym obserwatorem, zerkającym raz po raz na rozgrywki toczące się przy suto zastawionym stole. I co w związku z tym? Nie miał o tym najlepszego zdania...
Różnili się od siebie. To sprawa oczywista. Pozornie, byli ulepieni z tej samej gliny. Wszak pochodzili z wysoko usytuowanych rodzin o mocno zakorzenionej pozycji na Ziemi i poza nią. Różnili się jednak na stopniu fundamentalnym. Iris mimo wszystko podołała wszystkim oczekiwaniom rodziny. Wszak piastowała najważniejsze stanowisko w całej galaktyce. On zaś był...wiecznym buntownikiem, którego życie jak na ironię losu przystało, wróciło do punktu, z którego wyszedł. Myśląc o tym w tej chwili, nawet prychnął cicho w głowie.
- Zastanawiam się tylko jak wygląda ten śpiew. -Rzucił z rozbawieniem, opuszkami palców delikatnie nakreślając linię od karku do ramienia. Szeroki uśmiech rozbawienia nakreślił się na jego brodatej twarzy.- Czy za każdym razem będzie podkreśla, że chodzi o śpiew. To na pewno nie jest ta cała sztuka nowoczesna? -Postanowił dopytać, zachowując rozbawiony ton głosu. Próbował sobie jakoś zobrazować i "unausznić" proces śpiewu Elkorskiej diwy. Dla niektórych nie musiało to być zabawne, dla niego akurat było. I to bardzo.
Odgarniając niesforne kosmyki jej włosów i muskając delikatnie twarz Iris, subtelnie oderwał dłoń i oparł ją na jej talii, by przyciągnąć ją do siebie, by skrócić dystans dzielący ich od siebie najbardziej jak tylko się dało.- Pewnie. -Odparł zwięźle i rzeczowo, malując nonszalancki uśmiech na twarzy, zwiastujący Fel mniej więcej tyle, że zdążył już coś niecnego wykombinować poza jej wiedzą.- I nawet zaklepałem nam tą miejscówkę. Na CAŁE trzy dni. -Już mogła się domyślić dlaczego jej asystentka odchodziła od jego biurka w maszynowni Venus w takim pośpiechu. Wcale nie chodziło tutaj o zapomniane buty do garnituru. Intryga, którą uknuł technik zawiązała się w jej najbliższym otoczeniu. Będąc w zmowie w Jane zwyczajnie dowiedział się iloma dniami wolnymi Iris dysponowała. Cwaniak.- Moja droga...Spytaj się lepiej czego tutaj nie zabrałem... -Rzucił z rozbawieniem. Znała jego przeszłość i wiedziała, że Tarczansky w swojej poprzedniej pracy był przygotowany na wszystko. Przyłapała go raz jak pakował paczki z pastą odżywczą do swojej torby podróżnej. Tak na wszelki wypadek...
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

24 kwie 2021, o 19:49

Kochała w nim również te różnice. Każde. Bez wyjątku. Także te, które osoby z jej najbliższego otoczenia w korpusie dyplomatycznych przysparzały o palpitację serca. Domyślała się, że gdyby tylko mogli sobie na to pozwolić, przed każdym publicznym wyjściem strofowaliby Matthewa, a także próbowali ustawić go po swojemu. Na szczęście, na ten moment nikt nie odważył się czegokolwiek im narzucać, dzięki czemu Iris miała cichą nadzieję, że ten cały półświatek, w który został wciągnięty, nie odbierał mu ostatniego tchu.
Wzruszyła ramionami. Nie była wielkim fanem elkorskiej opery, a występ divy na dzisiejszym bankiecie będzie tak po prawdzie pierwszą okazją, aby posłuchać jej na żywo. Biorąc jednak pod uwagę specyfikę wysławiania się tej rasy, czemu miała okazję przysłuchać się niejednokrotnie na dyplomatycznych szczytach oraz audiencjach w Wieży Cytadeli, wrażenia będą... niezapomniane. Dosłownie, jak i w przenośni.
Na ten moment jednak, nie myślała wcale o sztuce lub wrażeniach estetycznych. Jej myśli uciekały do Matthewa, a konkretniej podążały za impulsami, które przeszywały jej ciało w miejscach niby przypadkowego muśnięcia jego palców. Mieli kwadrans, w porywach pół godziny. Nikt nie oczekiwał, że pojawią się jako jedni z pierwszych gości w oranżerii. Kalkulowała więc kilka na szybko powstałych scenariuszach, łącznie z tym, czy opłacałoby się jej zdzierać z Tarczansky'ego koszulę...
Do czasu, aż nie usłyszała słów - kluczy, które wyrwały ją z odmętów naprawdę odległych od tego miejsca, jak i tego, co było tu i teraz myśl. Uniosła brwi w pierwszej, podświadomej odpowiedzi na jego wyznanie, które tak ochoczo niemalże wymruczał na jej uszko.
- ... całe t r z y dni? - w drugiej, powtórzyła za nim. Od razu, zaczęła doszukiwać się w jego spojrzeniu oraz twarzy wyjaśnień, poszerzający się uśmiech łobuziaka okazał się więc niezwykle pomocny.
- Zaplanowałeś to wszystko? A te wszystkie spotkania wpisane w terminarz były ustawione? - powinna się tego domyślić. Tym bardziej, że ostatnio szczęśliwym trafem udało mu się ją zabrać na kolację na Cytadeli akurat w momencie, w którym wypadło jej jedno spotkanie z kategorii tych ważnych. A jednak, nie doceniła Matthewa. I swojej asystentki. - Jane, czy Thomas? Przyznaj się, które za tym stoi? I jak długo musiałeś ich namawiać? Do jakiego podstępu uciekłeś się tym razem, hm? - w dowód uznania za tę całą konspirację, pozwoliła mu obrosnąć w piórka, a także zachęcała do odsłonięcia kolejnych kart. Iris przywykła do tego, że zawsze była o krok przed przeciwnikiem, być może nie zaszkodziłoby, gdyby Tarczansky zdradził się z jednego, czy dwóch asów jakie miał w swoim rękawie...
- Nie wiem, czy chcę pytać, czy lepiej zobaczyć to na własne oczy - wyszeptała na moment przed tym, jak złączyła ich usta w pocałunku. Jednym, drugim... Niechętnie oderwała się od warg mężczyzny, odruchowo poprawiając wygięty przez nią kołnierz jego koszuli.
- Zastanowię się nad tym w drodze. Zakładaj lepiej ten krawat lub muchę i chodźmy... Coś mi mówi, że chcę mieć ten wieczór szybko za sobą. Co innego noc. Z Tobą - zostawiła go na moment z tą słodką obietnicą, którą pozwoliła Tarczansky'emu interpretować wedle własnego uznania. Poprawiwszy lekko rozmazany makijaż, Iris sięgnęła po kopertówkę. Szybkie zerknięcie w lustro pozwoliło jej ocenić, że o niczym nie zapomniała.
Zanim położyła dłoń na dotykowym panelu otwierającym drzwi, wyciągnęła do niego drugą rękę.
- Nie pozwólmy nikomu popsuć sobie humoru, deal? - zgięła mały palec, oczekując, że Matthew przypieczętuje tę obietnicę. Już zaraz znajdą się w jaskini korpopracyjnych lwów, na których prawdę mówiąc oboje mieli alergie.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

24 kwie 2021, o 21:25

Korpus dyplomatyczny nie przepadał za nim i...vice versa. Nauczyli się jednak ze sobą koegzystować i nie wchodzić sobie w drogę, a nawet ze sobą współpracować, gdy sytuacja tego wymagała. Spojrzenie Tarczansky'ego na wiele spraw uległo zmianie po wydarzeniach, w których brał udział. Stacja Raitaro, abordaż Venus czy nieszczęsne wakacje w tropikach. Ilość trupów, które widział w okresie ostatnich kilku miesięcy znacząco przekraczała normę, którą był wstanie znieść przeciętny człowiek. Nie mówiąc tu o osobach, które osobiście pozbawił życia. Przez długi czas żył otoczony w bańce, przez którą nie dostrzegał pewnych spraw. Była to bomba z opóźnionym zapłonem. Niedawno wybuchła i cały jego światopogląd trafił szlag. Czy trzymał się jakoś w kupie? Trudno powiedzieć. Nie mówił o tym otwarcie, ale nietrudno było wyczytać, że czasem ledwie ogarniał to przez co udało mu się przetrwać. Dla wielu to chleb powszedni...dla prostego inżyniera, który od czasu do czasu wystrzelił kilka ostrzegawczych w porcie - to był naprawdę spory szok.
Spojrzał na życie z zupełnie innej perspektywy, przemyślał je na nowo. Dostrzegł całkiem niedawno, że całe swoje dotychczasowe życie nie budował świata dla siebie. Zwyczajnie uciekał przed odpowiedzialnością, bał się wziąć na barki ciężar, a kiedy zaczynało się robić gorąco zwyczajnie chował się w cień. Postanowił wziąć się w garść, żyć pełnią życia wraz ze wszystkimi jego odcieniami.
Zaplanował wszystko i wcale się tego nie wstydził. Co prawda, jego definicja wypoczynku znacząco różniła się od tego, do czego przywykła Radna, ale ten jeden raz postanowił zorganizować wszystko pod jej osobiste preferencje. Tarczansky był prostym człowiekiem i jak nietrudno się domyślić, zawsze stronił od drogich, wyszukanych resortów wypoczynkowych w niezwykle modnych miejscach. Będąc na Ziemi, decydował się na piesze wędrówki po górach lub odpoczynek w leśnych zakątkach. Na Cytadeli mógł jedynie pozwolić sobie na zjedzenie taniego burgera i wypicia piwa w okręgu Zakera lub obejrzenie play-offów NBA przez Extranet. Brakowało mu tych prostych rozrywek, ciężkiego powietrza na ulicach Chicago i rozległych przestrzeni przemysłowych dookoła metropolii. Mogła nie rozumieć tego sentymentu i nawet nie próbował jej tego wytłumaczyć. Zwyczajnie za tym tęsknił i tyle...
- Tak, zrobiłem to bez żadnych skrupułów. -Odparł kobiecie, marszcząc przy tym złowrogo brwi. Nie miał wiele wpływu na prowadzone przez nią życie, ale z dnia na dzień rozszerzał swoje kontakty w jej środowisku. Jej asystenci bywali bardzo pomocni. Nie pozostawał im dłużny i obiecywał im różne drobne przysługi w zamian za drobny wgląd do terminarza Radnej czy przesunięcia niektórych spotkań na późniejsze daty. Był przebiegły, na swój sposób i doskonale dysponował narzędziami, które do tej gry zostały mu udostępnione. Nie było w tym żadnych złych zamiarów, pozwalał sobie na te drobne poprawki wiedząc ile czasu Fel poświęca na swoje obowiązki.- Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz. -Dodał pełnym powagi głosem, zachowując na ustach ten nonszalancki uśmiech. Nie zamierzał zdradzać swoich słodkich sekretów, miał kilka asów w rękawie, którymi zamierzał zagrywać, by uzyskać cele i celiki, o których Iris wcale nie musiała być poinformowana.
Dłońmi przesunął wzdłuż jej talii, wodząc palcami i wytyczając ścieżki wyżej i wyżej. Odpowiadając na drobne pocałunki W końcu wetknął jej palec w dekolt i dodał z przekąsem.- Serio mówię. -Parsknął przy tym rozbawiony, odsuwając się od Radnej i zamiast sięgając za krawat czy muchę, zwyczajnie rozpiął jeden guzik przy kołnierzyku koszuli. Tak czuł się zdecydowanie lepiej. Nazywał to frywolną elegancją i choć na oficjalnych spotkaniach było to nietaktowne - wszyscy doskonale wiedzieli, w którym miejscu Matt trzyma opinie na ten temat.- O...i to mi się podoba. -Uniósł sugestywnie brew. Nie chciał spędzać całego wieczoru na nudnym bankiecie pełnym nadętych korpoludzi, którzy przed oczami widzieli niewiele więcej poza przelewającymi się na ich konta kredytami. I o ile nie miał nic do gromadzenia majątku przez tych ludzi, strasznie narzekał na wąską perspektywę, przez którą patrzyli.
Podążył za Radną i puścił jej oczko z lekkim uśmiechem na twarzy, pieczętując jednocześnie umowę. Nie miał zamiaru psuć sobie nadchodzącego urlopu. Czy to korporacyjnymi lwami czy niewybredną wymianą zdań z którymś z nadgorliwych goryli Radnej.- Prowadź.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

24 kwie 2021, o 21:57

Bywały noce, kiedy budziła się niespodziewanie w ich środku, a miejsce na łóżku obok, choć rozgrzebane, okazywało się puste. Cień światła widoczny przez uchylone drzwi, sugerował, że Matthew jeszcze nie spał lub - co było bardziej prawdopodobne, biorąc pod uwagę wgniecenia na poduszce oraz zrolowaną jego część łaskawie udostępnionej kołdry - musiał wstać niedługo po tym, jak położyli się wspólnie i Iris zasnęła z głową na jego ramieniu. Nigdy nie dociekała, dlaczego wstawał w godzinie duchów i jak daleko od ich własnej sypialni bładził myślami; być może to był błąd, nie mniej Iris podskórnie obawiała się tego, co mogłaby usłyszeć od Tarczansky'ego; głównie dlatego, iż tkwiła w niej zepchnięta na margines myśl, jakoby nie byłaby w stanie pomóc mu uporać się z tymi wszystkimi demonami. Początek ich zażyłości był burzliwy, obfitował w wydarzenia, w które zostali wplątani tylko dlatego, że znaleźli się w niewłaściwym miejscu oraz o niewłaściwej godzinie. Sama mocno przeżyła spotkanie z Piotrusiem Panem i choć wydawałoby się, że nie nadszarpnęło ono jej gardy, ponieważ Fel nie dawała niczego po sobie poznać, twarz Petera wracała do niej w koszmarach bądź na ekranach w windzie w Wieży Rady gdy akurat jechała w górę lub w dół samotnie.
Teatralnie, przewróciła oczyma. Znał ją na tyle, aby domyślić się, że nawet, jeżeli ściągała usta w wąską kreskę bądź marszczyła nos, robiła to wyłącznie na pokaz, podczas kiedy tak naprawdę nie złościła się na niego oraz jego pomysły.
- I od razu przyznałeś się do winy. Idealnie, możemy przejść do wyroku - podsumowała chytrze, a z każdym jego kolejnym szlakiem, który nakreślał na jej ciele, bezwiednie przekrzywiała głowę ku jednemu z ramion w sposób, jaki to robiły koty, gdy łasiły się do człowieka oczekując pieszczoty. Iris miała w swojej naturze nieco z drapieżnika, przy nim również zdarzało się jej pokazać pazurki kiedy bardzo chciała postawić na swoim, a ten z kolei upierał się jak osioł przy swoim.
Udała zawiedzioną, na końcu języka mając pełne żalu nooo wiesz, ale zamiast tego... pokazała mu wspomniany język, po czym uciekła w momencie chciałoby się rzec kulminacyjnym. Miała silną wolę, stety niestety, Tarczansky potrafił ją naginać; obawiała się, że tym razem również zechce pozwolić sobie na więcej, skoro jego dłonie zabrnęły tam, gdzie właśnie usadowiły się wygodne, a ona nie mogła nie pokazać się na tym bankiecie.
Przyciągnęła go do siebie odtwarzając jedną z tanecznych figur, a gdy tylko ich małe palce złączyły się ze sobą, potrząsnęła jeszcze ich dłońmi, co miało dopełnić paktu. - Pamiętaj o naszym planie awaryjnym. Jak będzie bardzo, ale to naprawdę bardzo tragicznie, tak, że nie będziesz mógł wytrzymać, szepnij mi na uszko, a udam, że jest mi słabo... - zakończyła konspiracyjnym szeptem, przypominając Matthewowi o pewnych procedurach, jakie opracowali nim jeszcze na dobre został wepchnięty na salony u jej boku.
Drzwi otworzyły się na oścież, spojrzenie funkcjonariuszy SOC jak na komendę wbiło się w ich skromne osoby. Iris przeszła obok nich bez komentarza, obcasy szpilek w odcieniu różowego złota bębniły o marmurowe posadzki. Przeszli korytarzem, który prowadził prosto do spiralnych schodów, a te biegły do wyjścia na tył kompleksu. Przez szerokie okna, widać było rozświetlony sztucznym światłem oraz dekoracjami ogród, w sercu którego mieściła się oranżeria. I trwający w niej bankiet. To był idealny punkt obserwacyjny. Widzieli wszystko - i wszystkich - z kolei nikt nie mógł zobaczyć ich zza grubego szkła oraz na piętrze.
- Nie rozłożyli czerwonego dywanu? Jestem zawiedziona.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

25 kwie 2021, o 13:31

Nadal trudno było mu się przyzwyczaić do pompy, z która organizowane były imprezy, na których mieli okazję gościć. Zaraz zresztą po wyjściu z pokoju, garnitur zaczął go dziwnie uwierać, szczypać i wywoływać dyskomfort. Matt ewidentnie nie był stworzony do wydarzeń o tej skali. Może gdyby został w rodzinnym domu, sprawy potoczyłyby się zgoła inaczej, lecz w tej "linii czasowej" był prostym technikiem i oficerem cywilnym na statku Rady. Nie można było od niego oczekiwać, że z dnia na dzień z przyjemnością wejdzie w światła fleszy i zacznie błyszczeć tak jak jego wybranka.
Dla Iris było to naturalne środowisko. Wiedziała jak postawić stopę, do kogo się uśmiechnąć i z kim kurtuazyjnie porozmawiać o pogodzie, by osiągnąć oczekiwany efekt. Tarczansky z kolei doskonale obracał się w niższych sferach, dzięki czemu często wskazywał Iris momenty, gdy zachowywała się jak głupek, gdy miała do czynienia z ludźmi jego pokroju. Na słowa o planie awaryjnym, nachylił się i odparł kąśliwie.
- Sam potrafię zasłabnąć. -Mogła być pewna, że gdyby Matta miał humor na tak durne żarty z pewnością zasłabłby po wypiciu kilku głębszych, twierdząc, że niepotrzebnie wypił drinka będąc na antybiotyku. Na szczęście, nie wyglądał na tak niesfornego tego dnia. Zamierzał pełnić swoje obowiązki niezwykle sumiennie, choć z pewnością prędzej czy później miał się podzielić jakimś kąśliwym komentarzem.- Ja to się w ogóle dziwię, że nie skombinowali gołębi i dziewczynek sypiących Ci kwiatów pod nogi. -O właśnie. O to dokładnie chodziło. Głupkowaty uśmiech w postaci wykrzywionego ku górze kącika ust i pełne rozbawienia oczy zwiastowały, że to nie ostatni taki przytyk.
Bankiet na szczęście był skromnym wydarzeniem, oczywiście w perspektywie osób ważnych. Sala, do której zostali wprowadzenie była wystrojona minimalistycznie i bardzo estetycznie, co nawet w guście Tarczansky'ego było bardzo dobrym rozwiązaniem. Nic nie kuło w oczy, ani nie rozpraszało uwagi rozmawiających ze sobą decydentów. Prosto, elegancko i z klasą. Bez zbędnego przepychu, który mógł jedynie zburzyć równowagę wystroju hotelu, który wykończony był na modłę architektury Asari. Subtelna muzyka była doskonałym tłem do prowadzonych rozmów, a rozglądając się na boki dostrzegli kilka znajomych twarzy w postaci ochroniarzy Radnej oraz jej najbliższych współpracowników.
Wszystko pod kontrolą...jak zwykle.
Zerknął kątem oka na swoją ukochaną. Zastanawiał się jak czuła się w swojej roli, będąc traktowaną często jak kanarek zamknięty w złotej klatce. Atak na Venus wywołał zaostrzenie zasad bezpieczeństwa do stopnia, który Matt nazywał już odebraniem wolności osobistych. W gruncie rzeczy, będąc poza apartamentem Iris nie mogła wyjść do toalety bez odpowiedniej kontroli bezpieczeństwa muszli. Zostali szybko dostrzeżeni przez asystentkę Jane Corbitt, która dbała o spinanie wszystkich terminów ze sobą. Delikatnie trąciła łokciem mężczyznę stojącego obok niej. Wysokiego i szczupłego specjalistę ds. relacji korporacyjnych - Thomasa Le Strade. Oboje natychmiast ruszyli w ich stronę.
- Pani Fel, panie Tarczansky... -Skinął im głową Thomas. Młodzik, o bardzo dobrym wykształceniu i sporym doświadczeniu. Zanim trafił na Cytadelę do pracy w ambasadzie, kilka lat przepracował w Rosenkov Materials, co doskonale przygotowało go do pracy na piastowanym aktualnie stanowisku. Znał korporacyjne sztuczki zza kulis, samemu stosując je dawniej, by osiągać cele dla swojego pracodawcy. Iris znajdując się w jaskini otoczona krwiożerczymi lwami mogła czuć się bezpiecznie, mając go po swojej stronie.- Mamy problem... -Dodał drżącym głosem, będąc przy tym mocno zakłopotanym. Kiedy nerwowo odgarnął niesforny kosmyk długich do ramion włosów i zaczesał go do tyłu, wziął głęboki oddech.- Najlepiej byłoby porozmawiać na osobności... -Dodał po chwili. Technik rozumiał swoją rolę, zazwyczaj nie był wtajemniczany w sprawy, które dotyczyły bezpośrednio Rady. Był tylko wykonawcą ich woli, gdy tego potrzebowali. Kiwnął twierdząco głową, rozumiejąc drobną aluzję o tym, że czas sprawdzić czy nie ma go w innym miejscu sali bankietowej.
- W sumie...sprawdzę czy nie ma mnie przy barze... -Wzruszył ramionami i już zabierał się do wymarszu w celu poszukiwania balkonu. Drobna dłoń Jane jednak wylądowała na jego torsie i nieco spłoszona, natychmiast ją wycofała.
- Tak naprawdę, może nam pan pomóc... -Rzuciła. Co by nie mówić, połechtała w tej chwili ego inżyniera, który natychmiast przeniósł wzrok właśnie na nią. Wygiął usta w drobnym uśmiechu i odparł.
- A to Ci nowość. Zazwyczaj byłem wrzodem na dupie.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

25 kwie 2021, o 14:21

Choć na ten moment ciężko byłoby w to uwierzyć, Iris również miała trudne początki. Nie była politykiem z krwi i kości, swoje pierwsze kroki w korporacyjnych gierkach, a także szeroko rozumianym środowisku międzygalaktycznych piranii stawiała jako dyrektor medyczny szpitala Huerty negocjując, jak i renegocjując kontrakty dla prestiżowej placówki w okręgu Prezydium. Wtedy, nawet przez myśl jej nie przeszło, iż w niedalekim czasie, zostanie jej zaproponowana rola, która odmieni... właściwie to w s z y s t k o. Nie tylko to, jak wyglądało jej życie, ale także mocno wpłynęła na jej poglądy i już wyrobione opinie, poddając niejednokrotnie w zaprzeczenie temu, co dotąd uważała za oczywistość. Będąc po drugiej stronie barykady, ba! Na samym jej szczycie, szybko musiała nauczyć się jak działają tutejsze mechanizmy, a co za tym szło, nabrała świadomości jak łatwo można zmanipulować nieprzygotowaną wystarczająco osobą i obiecała sobie, że nigdy - powtarzam, nigdy - nie znajdzie się w jej skórze.
Dziś, poruszała się już po tym grząski gruncie z gracją, jakiej otwarcie zazdrościł jej wpływające na głębokie wody młody narybek. Z uśmiechem przekroczyła próg oranżerii, idąc u boku mężczyzny, w którym wiedziała, że bez względu na to co mogłoby się zadziać na oczach tych korporacyjnych sępów miała oparcie. Zlustrowała przelotnie otoczenie, zwracając na dłużej uwagę na fakt, jakie niesamowite wrażenie dawało zmyślnie wykorzystane światło w tych olbrzymich pomieszczeniach. Jej dusza estetki, zachłysnęła się odczuciami, których nazwać najlepiej mogły tylko metafory; Matthew był na tyle blisko, aby dostrzec błysk w jej oku i domyślić się, że myślami na momencik uciekła od dygnitarzy prosto w świat artystycznych wrażeń, o wiele bardziej przytulny oraz przyjazny od tego przesiąkniętego polityką, podczas kiedy dla innych Iris jawiła się jak mityczna przedstawicielka władzy najwyższej zdystansowana do nich tak, jak oczekiwałoby się tego po arbitrze czuwającym nad spokojnym przebiegiem miliardowej transakcji. COE pozdrawiali ich z daleka, co bardziej odważni - bądź głupi, w zależności od punktu widzenia - decydowali się złapać na dłużej ich spojrzenia albo odwzajemniony uśmiech.
- Zwróć uwagę na trójkę posągowych Asari przed nami... - szepnęła, dyskretnie wskazując mężczyźnie na bliźniaczo podobnie, jak i bliźniaczo ubrane przedstawicielki tej cieszącej zazwyczaj płci męskiej oko rasy. - ... Powinniśmy podejść i się przywitać z gospodarzami. Sprawiają wrażenie, jakby nas oczekiwały - nie dokończyła, dostrzegając, jak przez tłum przedziera się dwójka dyplomatów z ich korpusu. Zwróciwszy się w ich stronę, wysłuchała lakonicznego wytłumaczenia Thomasa. Cmoknęła, zabierając swoją rękę z bezpiecznego ramienia Tarczansky'ego.
- Skoro to nie cierpiące zwłoki... Wybacz mi na chwilę, najdroższy - w słowie wybacz, jak już zdążył się nauczyć, kryła się grzeczna prośba, aby to on oddalił się w tłum i pozwolił Iris porozmawiać w cztery oczy z dyplomatą. Jej odejście na bok, natychmiast zostałoby wypatrzone, podczas kiedy Matthew miał ten przywilej, aby beztrosko oddalić się w stronę baru już na dzień dobry i nie wzbudzać przy tym żadnych większych podejrzeń.
Spojrzała na Le Strade, oczekując, że zwięźle oraz konkretnie wytłumaczy jej naturę ów problemu. Słowa Jane, nie umknęły jej uwadze. Przekrzywiła głowę, patrząc się to na asystentkę, to na Matthewa. Ten jeden raz, nie wiedziała więcej niż mężczyzna.
- Zatem? Co oboje proponujecie? - Musieli mieć już opracowany schemat, skoro i jedno, i drugie wyszło z inicjatywą, która łączyła się w spójny plan postępowania nakreślony na szybko na potrzeby sytuacji. Pytanie tylko, czy rozsądnie oszacowali ryzyko skoro chcieli najprawdopodobniej rzucać lwom na pożarcie Tarczansky'ego. Na ten moment, swoje wątpliwości Iris zachowała jednak dla siebie. Najpierw wysłucha co oboje mają jej do powiedzenia, a dopiero następnie skoryguje przyjęty scenariusz o własne wnioski. Niekoniecznie będzie on zakładać, aby Matthew poszedł w tango ze szklanką whisky tak więc Jane nagle mogła zaplusować w oczach inżyniera.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

25 kwie 2021, o 16:26

Iris błędnie zakładała, że Matt nie dałby sobie rady w otoczeniu korporacyjnych lwów. Co prawda, był nieokrzesany z dyplomatycznego punktu widzenia i zdarzało mu się być nadto ekspresyjnym i impulsywnym. Nie był jednak totalnym głupkiem i zaczynał łapać z czym je się te polityczne zagrania. Inżynier z zainteresowaniem spoglądał na asystentkę, był wielce ciekaw w jaki sposób mógł się przyczynić do rozwiązania problemu, który się pojawił.
- Podejrzewamy, że przetarg jest przesądzony, a ten cały bankiet to tylko wydmuszka. -Rzucił Le Strad. Nie było to nic nowego, Tarczansky nawet zakładał taką ewentualność, gdy tylko dowiedział się o tym bankiecie. Co prawda, były to zwyczajne przypuszczenia, ale najwyraźniej bardzo trafne. Pracował kilka lat w korporacji i nawet na jego szczeblu decyzyjnym, podobne działania były na porządny dziennym. Drobne przysługi, kreatywna księgowość dotycząca niektórych usług, lewe faktury w zamian za inne dobra. Na wyższych szczeblach zmieniały się jedynie kwoty, o które toczyła się gra.
- Z tego co kojarzę Rada to nie ma sporego miejsca do manewru. -Siłą rzeczy inżynier poznał już odrobinę prawa galaktycznego i zdawał sobie sprawę, że Rada nie mogła ingerować w transakcje korporacyjne. W grę wchodziła ochrona wolnego rynku, przepływu aktywów i kontrahentów. Le Strad wskazał palcem na Matthew'a i skinął twierdząco głową.
- Pod warunkiem, że istnieje zagrożenie monopolu. -Matt cmoknął kącikiem ust, potwierdzając słowa Thomasa. Miał absolutną rację, inżynier pamiętał jednak literę prawa dosyć wybiórczo, o czym Iris się przekonywała, gdy do głowy wpadał mu jakiś karkołomny pomysł.
Iris miała okazję zapoznać się ze wszystkimi dokumentami przetargowymi na obsługę sieci energetycznej na tym konkretnym skrawku Thessii, który zajmował około 1/5 powierzchni tego globu. Pieniądze o których była mowa, były ogromne i trudno było sobie wyobrazić tak bajońskie sumy. Nie przypominała sobie jednak żadnego aspektu, który zapalałby jej czerwoną lampkę i wzbudził podejrzenia. Zresztą w tym świetle była to bardzo ciężka sytuacja, biorąc pod uwagę, że Rada musiałaby ingerować w suwerenne sprawy Republik Asari, a korporacji, które potrafią być niezwykle potężne i wpływowe. Można było tym rozpętać niemałą wojenkę dyplomatyczną, skandal - wszystko pod warunkiem, że dojdzie do nagłośnienia tej sprawy, a najwidoczniej obojgu asystentom zależało na tym, by sprawa została załatwiona po cichu. Jane wzięła głęboki wdech i dyskretnie przemówiła.
- Warunki przetargu spełniają dwie korporacje...Delta Energetics oraz Boston Contact. -Obie firmy były oczywiście znajome inżynierowi. Wszak z ich podzespołów korzystano na pokładzie Venus, zresztą byli to dość sporzy gracze na arenie energetyki oraz szeroko pojmowanej elektryki.- Akcjonariuszem obu jest John Carlson. -Nim Jane pozwoliła sobie kontynuować, Matt wykrzywił usta w szyderczym uśmiechu, kiwając głową na boki w lekkim rozbawieniu.
- Jebani. Tak czy siak wygra Delta... - Mruknął pod nosem, wyjaśniając w tych żołnierskich słowach całą intrygę. Dlatego na pierwszy rzut oka, komisja antymonopolowa nie dostrzegła nieprawidłowości. Prosty manewr pozwalał ukrywać aktywa i tworzyć spółki zależnie. Wystarczył jeden akcjonariusz z małą pakietem akcji. Zbrodnia idealna.- No dobra, ale gdzie w tym wszystkim fucha dla mnie?
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

25 kwie 2021, o 17:18

W obliczu przedstawionych jej przez Thomasa informacji, a także zebranych danych przesłanych właśnie w tym momencie przez dyplomatę na jej omni-klucz, Iris poczuła się zaskoczona? Nie. Zawiedziona? Owszem. Gdyby ten cały bankiet oraz towarzysząca mu feta nie miała żadnego, drugiego dna, wtedy można byłoby mówić, że nie spodziewałam się tego. Niestety, całe przedsięwzięcie nabierało charakteru Hiszpańskiej Inkwizycji, a myśl ta, a także druga, biegnąca zaraz za nią, w ogóle nie spodobały się Iris. Nie planowała długo gościć w oranżerii, mając o wiele ciekawsze alternatywy na spędzenie późniejszego wieczoru. Teraz jednak - jak na złość, co nie? - najprawdopodobniej zostanie na przyjęciu do samiutkiego końca, bo jak słusznie zauważył Matthew, pole jej działania było mocno ograniczone. Choćby przez sam fakt, że nie mogła działać dyskretnie, kiedy oczy wszystkich - dosłownie - co rusz uciekały w jej stronę. Najrozsądniej byłoby oddalić się i przedyskutować z Radą swoje stanowisko w obliczu tych wszystkich rewelacji, sęk w tym, że nie mogła oprzeć się wrażeniu, że to nie koniec niespodzianek. I nie wiedzą jeszcze wszystkiego. Jeżeli miała się z kimkolwiek skonfrontować, potrzebowała jego każdego asa z rękawa.
- John Carlson jest obecny na bankiecie?
~ Oczywiście. Siedzi przy stole do gry w pokera, nikt nie przewidywał takiej atrakcji, ale na jego życzenie, zorganizowano ją jeszcze zanim inni rozgościli się na dobre ~ skwitowała Jane, wskazując dyskretnie na jeden z rogów pomieszczenia, gdzie drogi alkohol lał się strumieniami, a kredyty krążyły pomiędzy towarzystwem z prędkością światła.
Spojrzała w tamtą stronę, dla niepoznaki zahaczając nosem o policzek Matthewa. Byli razem, gdy tylko ją objął, większość z przyzwoitości uciekła od nich wzrokiem.
- Jak duże jest prawdopodobieństwo, że Carlson sypia z jedną z członkiń zarządu lub też zmanipulował jedną czy też całym trio na tyle skutecznie, że przekonał je do ustawienia przetargu pod siebie?
~ Jak na moje... siedemdziesiąt siedem, no , może osiemdziesiąt ~ oszacował na szybko Thomas, posiłkując się tylko sobie znanymi zmiennymi. Wymienił szybkie spojrzenie z Jane, a ta poprawiła okulary na nosie. Mogła pozwolić sobie od ręki na operację korygującą jej wadę wzroku, nie mniej Jane wychodziła z założenia, że okulary dodawały jej charakteru i były ładną ozdobą. Miała w sobie coś ze sroczki, lubiła błyskotki.
~ Zna Pan zasady pokera, prawda? W tym momencie przelewam na Pana konto środki, które pozwolą Panu zagrać o wysokie stawki i zbliżyć się do Johna Carlsona na tyle, aby widzieć wszystko, co dzieje się w jego najbliższym otoczeniu dzisiejszego wieczoru. To hazardzista. Narcyz. Gdyby jeszcze udało mu się Pana wykorzystać, aby coś ugrać... Rozumie Pan, co mam na myśli, prawda? ~ w toku rozmowy, omni-klucz Matthewa poinforował go o zastrzyku kredytów, z kolei Jane zrobiła minę z kategorii tych poważnych.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

25 kwie 2021, o 20:15

Milczał przez chwilę, przyglądając się całej konwersacji. Zastanawiał się czy dobrze rozumiał o czym w tej chwili rozmawiają. Uniósł brew, gdy zamierzali wykorzystać prywatne sprawy Carlsona przeciwko niemu. Sypiał z zarządczyniami czy nie, według Matta tej sprawy nie powinni wywlekać w ten sposób. Ryzyko skandalu wzrastało i choć technik zupełnie nie znał się na sprawach politycznych, to zdrowy rozsądek i zwyczajna ludzka przyzwoitość zgłaszały w jego głowie wyraźny sprzeciw przeciwko praniu brudów biznesmena w ten sposób.
- Hej, hej. Zluzujcie lejce, kowboje. Pomyślcie przez chwilę. -Zamierzał przystopować ten galopujący dyliżans nadciągającej porażki, zanim na dobre z wystartował. Subtelnym gestem poprosił o ich uwagę i dodał.- Równie dobrze i on może być płotką. Poszperajcie głębiej, oprócz tego Carlsona pewnie krąży tu pełno jego koleżków. Zawsze jest grubsza ryba. -Równanie, które Thomas i Jane mu zaprezentowali zwyczajnie było zbyt proste. Nie można było zakładać, że intryga uzależnienia tego regionu od jednego dostawcy energii mogła być wymyślona przez jednego człowieka. Na jego chłopski w sprawach politycznych rozum, było to zbyt proste i nawet spotkało się to z cichą aprobatą Thomasa.
- Pan Tarczansky ma rację. -Jednak się odezwał. Swoją konwersacją przyciągali coraz więcej uwagi. Rozmowa w tym formacie była dość nietaktowna, biorąc pod uwagę, że honorowy gość całej fety nie przywitał się jeszcze z gospodarzami. Musieli szybko skończyć.
Kiedy omni-klucz powiadomił Matta o wpływie na jego konto, inżynier zaśmiał się pod nosem. Musiał przyznać, że Rada miała skurwysyński rozmach w wydawaniu pieniędzy. Jak to się mówi. Cel uświęca środki...Pokręcił przy tym głową i parsknął jeszcze raz pod nosem.
- Czego to się nie robi w imię wolnego rynku, c'nie? -Machnął przy tym delikatnie dłonią i pocałował teatralnie swoją ukochaną w policzek, jak gdyby chciał pokazać brak zainteresowania całym briefingiem i się oddalić od nudnej, oficjalnej części spotka, by przejść do najprzyjemniejszych rozrywek na tym bankiecie. Poker. Gra oparta na matematyce i psychologii. Grywał na pokładzie Venus w maszynowni, na o wiele mniejsze stawki, co prawda. Miał też kilka przygód z hazardem w roli głównej w podrzędnych portach gwiezdnych, które odwiedzał pracując jeszcze dla Fergusson Engineering. Skinął głową asystentom Iris i jak gdyby nigdy nic udał się w stronę pokerowego stolika, przy którym nie brakowało oponentów chcących zedrzeć sowite sumy z Carlsona.
Matt szedł pewnym krokiem, pozwolił sobie jeszcze poprawić mankiety dopasowanej marynarki i poprawić kołnierzyk koszuli. Przyglądał się wszystkim graczom, próbując ocenić ich umiejętności, stan posiadania oraz determinację. Wszyscy chcieli wygrać, to oczywiste. Nie wszyscy jednak mieli na tyle odwagi, by grać do samego końca. Zasiadł na ostatnim wolnym krześle, unosząc kąciki ust w kąśliwym, nieco aroganckim uśmiechu.
- No, no. Mam nadzieję, że lubicie dostawać wpierdol, bo dzisiaj karta mi sprzyja. -Rzucił aktywując w tej chwili omni-klucz i dorzucając do puli liczbę kredytów, pozwalającą na dołączenie do gry. Krupier natychmiast rozdał mu dwie karty. Klasyczny Hold'em, czyli to co wszyscy uzależnieni od hazardu lubili najbardziej. Próbował wzrokiem zlokalizować Carlsona, nie mając pojęcia jak wyglądał...postanowił poszukać go po najskąpszych sukienkach otaczających jego skromną osobę. Spodziewał się, że bufony tacy jak on lubili pławić się w takiej rozrywce w towarzystwie szybkich i pięknych dziewczyn.
Tymczasem przy Iris.
Thomas odprowadził wzrokiem Matta w stronę stolika. Musiał mu przyznać, że partner Iris jest faktycznie tak niepoprawny jak mówili o nim za kulisami. Miało to swoje mocne strony rzecz jasna, ale zazwyczaj było to wrzodem na dupie jak to określił sam Tarczansky.
- Proszę zachowywać się jak na zwyczajnym bankiecie. Rozumie pani. Ja z Jane postaramy się ustalić więcej szczegółów...
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

26 kwie 2021, o 10:19

Jane z chytrym uśmiechem łypnęła na Matthewa znad oprawionego w elegancką skórę datapadu. ~ Trzyma Pan jeszcze jakieś ukryte talenty w zanadrzu?
- Na pewno chcesz znać odpowiedź na to pytanie? - weszła jej w słowo Iris, zaprzestając dyskretnej obserwacji pokerzytów. Spojrzała na całe trio, bawiąc się mimowolnie palcami prawej dłoni Matthewa. Drobnostka, a jednak dla kogoś, kto zwracał na ich skromne towarzystwo uwagę, sygnał świadczący o swobodnym charakterze rozmowy. Gdyby w końcu było coś na rzeczy, Radna spięłaby się zamiast poświęcać swoją uwagę drugiej połówce, prawda?
- Nie zamykamy się na inne hipotezy, nie zaszkodzi jednak sprawdzić najpierw jedną i na bieżąco dostosowywać się do kolejnych, które wypłyną, jeżeli zaczniemy drążyć. Byleby nie w szambie... - mruknęła ciszej, krzywiąc się na samą myśl jak daleko mogłaby sięgać ta cała pajęcza sieć i jak wielu po drodze oplotła.
Przytaknęła na propozycję Jane, aby Matthew dołączył do trwoniących kredyty biznesmenów w imię własnych przyjemności oraz hazardowego popędu napędzającego ich jak rasowa adrenalina. Na moment, przytknęła nos do jego nosa, korzystając ze sposobności, iż musiał się nad nią nachylić, aby odcisnąć ślad swoich ust na jej poliku.
- Baw się dobrze - ... i nie przegraj Venus miała na końcu języka. Odprowadziła mężczyznę wzrokiem, po czym przeniosła swoje dwukolorowe spojrzenie na wyprostowanego niczym struna Thomasa. - Muszę się napić.
Lakonicznie skwitowała jego prośbę, po czym jak gdyby nigdy nic, sięgnęła po lampkę szampana roznoszonego na tacach przez kelnerów. Ze smukłym kieliszkiem w ręku, ruszyła w stronę asari reprezentujących na dzisiejszym bankiecie zarząd. Bez względu na zmiany w scenariuszu, Iris zamierzała odegrać swoją rolę honorowego gościa p e r f e k c y j n i e.
Jane, ruszyła zaraz za Matthewem. Zrównali się krokiem, gdy mężczyznę od wolnego krzesła dzieliły ostatnie kroki. ~ A gdyby shackować jego omni-klucz? - szepnęła, licząc że inżynier lepiej od niej oszacuje ryzyko.
Towarzystwo przy stole powitało Tarczansky'ego z szeroko otwartymi ramionami, tym bardziej, że mężczyzna już na dzień dobry wszedł do gry z ładną sumą kredytów. Widział te wszystkie, chytre uśmieszki oraz twarze dumnych pokerzystów. Znał ten typ, mocniejszy w gębie niż w kartach.
Posypały się pierwsze przelewy, a jedna z kelnerek o błękitnej skórze, którą otulał miękki, prześwitujący jedwab, pochyliła się nad nim tak blisko, że Jane nie mogła powstrzymać prychnięcia zniesmaczenia.
~ Czego się Pan napije? ~ melodyjny głos wpadał w ucho. Kilka jej koleżanek, obsługiwało siedzącego po przeciwnej stronie mężczyzny; miodowozłoty trunek, napełniał szklankę z grubego kryształu. Błyszczał tak, jak te asari zabiegające o względy, a także solidny napiwek kasiastego magnata.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

26 kwie 2021, o 17:53

Matt trzymał wiele talentów schowanych po rękawach i kiedy tylko padło pytanie ze strony Jane, inżynier uniósł szybko brew i puścił jej oczko, potwierdzając zapewne jej przypuszczenia. Zwyczajnie ich nie pokazał lub nie chciał się nimi chwalić, pamiętając stare przysłowie o trzymaniu swoich kart przy orderach, odkrywał je pojedynczo w najmniej oczekiwanym przez jego oponentów momencie. Oczywiście, że Jane musiała mu towarzyszyć. Korpus dyplomatyczny musiał mieć wszystko pod kontrolą, nawet dobrą zabawę...westchnął w duchu. Idąc spokojnym krokiem w stronę stolika pokerowego, przyjrzał się przez chwilę dziewczynie.
- W tym wdzianku niewiele zdziałamy. - Dyskretnie wskazał palcem na jej elegancki i skromny strój, a przede wszystkim zasłonięty dekolt. - Musisz je trochę stuningować, wiesz co mam na myśli. -Jego ton był dość sugestywny i jasno sugerował dziewczynie, że jej strój przy stole pokerowym zostanie odebrany źle przez pozostałych graczy. W towarzystwie pozostałych dam wypadała blado pod względem eskpozycji swoich wdzięków i o ile można gdzie indziej widziano to jako siłę charakteru, grację i czystą ekspresję elegancji w swojej niewymuszonej prostocie...Tak w towarzystwie rasowych pokerzystów otoczonych pięknymi i szybkimi kobietami...No cóż, traciła już w samych przedbiegach.- Żadnego hakowania. Wszystko sam mi wyśpiewa, zobaczysz. -Hazard, alkohol i piękne kobiety wzmacniały męską chęć rywalizacji. Prędzej czy później każdy zostanie wciągnięty w kampanię napinania muskułów i pokazywania swojej wyższości nad pozostałymi graczami. Wystarczyło dać się ponieść pierwotnym instynktom. To w zupełności wystarczyło.
Zasiadłszy już przy stoliku, uważnie przyjrzał się wszystkim graczom, szukając pośród nich tego najpewniejszego i ryzykującego najwięcej. Kiedy krupier podał inżynierowi karty, przyjrzał się im uważnie, próbując rozeznać się w sytuacji na stole. Szybko skalkulował swoje szanse w konfrontacji z pozostałymi i kiedy podeszła do niego roznegliżowana kelnerka, mechatronik przechylił się ku niej, by skrócić dzielący ich dystans.
- Wszystko zależy od tego, co masz do zaoferowania, złotko. Gdybyś podała mi tak...Dalmore 62, byłbym Ci niezmiernie wdzięczny. -Rzucił, aktywując omni-klucz i wysyłając kelnerce srogi napiwek za jej usługę. Przeniósł wzrok na Jane i przyciągnął ją do siebie, sadzając ją na oparciu fotela, na którym zasiadał. Niewiele myśląc położył dłoń na udzie asystentki Radnej.- Podbijam... -Ocenił swoje szansę i postanowił podnieść stawkę o kilkaset kredytów. Była to zachowawcza gra, ale burzyła porządek panujący przy stole. Mlasnął kilka razy, rozsiadł się wygodnie i wziął głęboki oddech, od niechcenia artykułując taką myśl.- Jak myślicie...kto wygra przetarg?

Thomas zgodnie ze swoim wcześniejszym zapewnieniem oddalił się od Radnej, prawdopodobnie do swojego pokoju hotelowego, by przy pomocy komputera i większego holograficznego ekranu ustalić więcej szczegółów na temat przeprowadzanej transakcji. Iris oddaliła się w stronę baru i przywitana ze wszystkimi honorami ze strony czarującego ludzkiego barmana, ubranego w prostą białą koszulę oraz kontrastującą z kolorem koszuli czarną kamizelkę oraz czarny, ciasno ściągniętym krawatem związanym klasycznym supłem.
- Witam serdecznie w naszych skromnych progach. Co mogę podać, Ekscelencjo? -Natychmiast można było dostrzec, że nie była to jego pierwszyzna na salonach. Znajomość ludzkiego savoir-vivre i wszystkich tytułów honorowych była cenioną w galaktyce umiejętnością. Wszak ludzkość zyskiwała coraz większe znaczenie na arenie politycznej Drogi Mlecznej, więc i asari postawiły na kogoś, kto doskonale potrafił połechtać ego wielkich i możnych. Co prawda, Iris na pewno nie była osobą, której pławienie w takich słodkich słowach sprawiało przyjemność, niemniej jednak był to bardzo miły gest.
Mogła skorzystać z okazji i swobodnie rozejrzeć się po sali. Dostrzegła w oddali Matta, odgrywającego rolę samca alfa przy stole pokerowym. Jej uwagę mogła, a nawet zwróciła już okoliczność zbliżającej się do lokalnego triumwiratu asari prezesowej kolejnej korporacji, biorącej udział w przetargu...tzn. TeraTech. Biorąc pod uwagę, że słynna Susan Travis pojawiła się tu osobiście, bez większego problemu mogła ocenić, że stawka była ogromna i wszystkie firmy biorące udział w rywalizacji są gotowe pójść ze sobą na noże.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

26 kwie 2021, o 20:17

Wymieniwszy uprzejmości z gospodyniami, Iris odsunęła się w cień, aby nikogo, kto czekał w kolejce do przywitania się z asari nie przyćmić. Chwila, gdy stała twarzą w twarz z trójką kobiet, pozwoliła jej z bliska przyjrzeć się profilom co niektórych dyrektorów operacyjnych. Dominowali ludzie, ziemskie korporacje stanowiły większość zainteresowanych lukratywnym kontraktem. Mimo to, dostrzegła wśród zgromadzonych jednego turiańskiego oligarchę w piaskowym garniturze, a także asaryjską matronę - zarządzała jedną z TOP 5 korporacji na Thessi i nawet teraz, w samym sercu bankietu, sprawiała wrażenie, jakby wciąż była w pracy.
Powinna zająć miejsce przy stole, wszak lada moment podadzą kolację, postanowiła jednak kupić sobie - oraz Matthewowi - odrobinę czasu. Skierowała swoje kroki do baru, zgrabnie lawirując wśród mijających ją osób. Odstawiła na kontur pusty kieliszek po musującym, powitalnym drinku i podniosła spojrzenie na kryształowe butelki ponad głowami. Nie sprawiała wrażenia zagubionej, a jednak jednej z barmanów niemalże od razu wyrósł po drugiej stronie lady i odezwał się do niej.
W pierwszym odruchu, Iris gotowa była zignorować jego pytanie, bowiem ekscelencja brzmiała bardzo... formalnie. Szybko jednak zreflektowała się i popatrzyła na wysokiego mężczyznę.
- Poproszę różany, musujący szampan... W jednym z tych fancy kieliszków - gestem, wskazała na wyszukane szkło, które cieszyło oko wielu gości swoją niecodzienną strukturą. Nie zamierzała więc wyłamywać się z niepisanego schematu.
Udając zainteresowaną tym, co robi barman, tak naprawdę prześlizgnęła się spojrzeniem po twarzach innych, sączących w najbliższym otoczeniu drinki zaintrygowana pytaniem, czy wśród nich rozpozna kogoś, kto kompletnie nie pasował do towarzystwa pod względem dotychczasowej działalności.
Jane absolutnie nie podążała za Matthewem niczym jego cień po to, aby kontrolować mężczyznę. W jej mniemaniu, była blisko na wypadek, gdyby potrzebował... wsparcia.
Słysząc komentarz na temat swojego formalnego stroju, a także sugestię, co można byłoby zdziałać, gdyby tylko zamiast spodni miała ołówkową spódnicę przed kolana... Zamrugała intensywnie oczyma i wyraźnie zmieszania, odburknęła ~ Wiem. I to mnie martwi.
Nie. Nie da się sprowadzić do uprzedmiotowionej roli. Zamierzała to jasno wyartykułować, problem w tym, że Tarczansky zdążyć zająć już miejsce oraz rozpoczął grę; Jane westchnęła ciężko i całkiem przekonująco, rozmyła się w tłumie postronnych, zainteresowanych pokerową potyczką. Ileż było tu zazdrości, że nie są wystarczająco ważni, aby grać z grubymi rybami.
Kelnerka obdarzyła Matthewa uśmiechem, który aż się prosił, aby dodać do niego Pana życzenie jest dla mnie rozkazem. Odchodząc, pozostawiła za sobą woń przyjemnych, kwiatowych perfum. Szła kręcąc zgrabnymi biodrami, za którymi kilku mniej czy bardziej jawnie wodziła niczym zahipnotyzowani oczyma. Ona jednak sprawiała wrażenie, że liczyła, iż to Tarczansky spojrzy na nią właśnie z tym uwielbieniem.
Jane, znaczące wskazała na postać Carlson, który lekką ręką potroił to, co dodał do stawki inżynier i być może przekazałaby na migi coś jeszcze, gdyby niespodziewanie nie znalazła się na miękkim obicoi fotela, na którym siedział Matthewa. Z j e g o ręką na j e j kolanach. Spięła się, a ponieważ sięgające ramion, czekoladowe włosy miała dzisiejszego wieczoru swobodnie rozpuszczone, tylko on dostrzegł przerażenie w jej oczach. ~ Ja... My chyba nie powinniśmy....
- A kogo obstawia Pan, Panie... ? - No właśnie. Jaki? John popatrzył się na Matthewa zza kryształowej szklanki oczekując, że ten wykrzesa z siebie odrobinę dobrych manier.
Siedzący obok niego mężczyzna ugryzł się w język, mając szczerą nadzieję, że nikt nie usłyszał tego, iż wyrwał się do odpowiedzi i wcale nie podał nazwy korporacji, która była własnością Carlsona.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

28 kwie 2021, o 19:06

Matt zdawał się być w swoim żywiole. Adrenalina połączona z możliwością napsucia krwi korpusowi dyplomatycznemu za ich własnym przyzwoleniem było czymś bardzo wynagradzającym. Na szczęście, tu na Thessi mógł sobie pozwolić na tego typu zachowania. Był tu stosunkowo anonimowy i nie musiał bać się, że ktoś szybko zdemaskuje jego tożsamość. Obracał się w kręgach śmietanki towarzyskiej głównie na Cytadeli. Zwłaszcza dlatego, że jego obowiązki były wówczas mocno ograniczone. Fakt, że był na tym bankiecie był swoistym cudem. Venus ostatnimi czasy szczyciła się wyjątkową formą i bezawaryjnością, dzięki czemu był niejako zmuszony by się tu pojawić. Nie potrafił nakłamać w żywe oczy Fel, że statek wymaga jeszcze dodatkowych szlifów. Powtarzał to w nieskończoność i mogłoby się wydawać podejrzane, gdyby wykonywał kalibracje systemów któryś raz z kolei. Był przede wszystkim oficerem technicznym i jego obowiązkiem było PRZEDE WSZYSTKIM zapewnienie bezpiecznej podróży Radzie i pozostałym załogantom. Bankiety i towarzyszenie Radnej na takich wypadach było zadaniem dodatkowym.
Odprowadził wzrokiem kelnerkę i skupił chwilę na jej niewiarygodnych kształtach, by po chwili wrócić wzrokiem do Jane i przekazać jej dobre fluidy spojrzeniem.
Wyluzuj.
Próbował przekazać, wiedząc jednak, że może to nie przynieść zamierzonego skutku. Zreflektował się i wpadł na nieco inny pomysł, wziął rękę z jej kolana i rzucił.
- Idź sobie na drinka, a później przyjdę Ci powiedzieć ile kasy wygrałem. -Puścił jej oczko, zwalniając ją niejako z pilnowania go. Mogła z bezpiecznej odległości wszystko obserwować, a przede wszystkim, jej obecność nie była w tej chwili konieczna do prowadzenia rozgrywki. Leniwie przeniósł wzrok na swoich oponentów i upewniając się, że Jane odeszła, mruknął zaledwie.- Kobiety... -Mógł w pełni skupić się na prowadzonej grze i zerknąć na karty. Dookoła nie brakowało gawiedzi i trudno było się dziwić. Poker choć był powolną rozgrywką, skupiającą się przeważnie na zmyleniu przeciwnika i dużej losowości był uwielbiany przez publiczność ze względu na ogromne stawki, o które zazwyczaj grano. Inżynier skupił swój wzrok na Carlsonie i pełnym przekonania głosem, odparł. - Berkeley... -Przedstawił się. Tego wieczoru nie był oficerem technicznym i życiowym partnerem Radnej, był rekinem biznesu, wyrafinowanym pokerzystą i koneserem dobrego whisky.- Dobre pytanie. -Odparł krótko, próbując wybadać pytającego. W pokerze jak i w trakcie takich pogaduszek, najważniejszym zadaniem było przede wszystkim rozpracowanie psychologii przeciwnika.- Wszystko zależy od tego jakie kryteria weźmiemy pod uwagę. Reputację? Delta. Technologia? Vestach. Zasoby? TeraTech. Chociaż, gdybym miał obstawiać w tej chwili, jakoś Delta jest bliższa mojemu serduchu. -Odparł, obserwując wyraźnie reakcję dotyczące tej wypowiedzi. Ta rozgrywka pokerowa była czymś więcej, niż tylko rozgrywką i wszyscy zasiadający przy stole doskonale o tym wiedzieli.

Tymczasem barman obsługujący Iris, skupił się na niej przygotowując jej kieliszek różowego szampana z truskawką w formie dekoracji wbitej na krawędź osobliwego kieliszka, który cieszyły estetyczne zmysły Radnej.
- Szuka pani kogoś? - Spytał uprzejmie, orientując się, że Iris wodzi wzrokiem po sali bankietowej. Uznał, że kogoś szukała w tłumie osób ważnych i ważniejszych. Nie można było jednak ulec żadnym wątpliwościom. To Radna była tutaj główną gwiazdą i prawdopodobnie to o jej atencję wszyscy zamierzali zabiegać.- Mam dobrą pamięć do twarzy i do drinków. -Zasugerował. Praca barmana była wdzięczna pod pewnymi względami. Często nazywano ich powiernikami sekretów. Mówi się, że pity alkohol dużo był w stanie powiedzieć o danej osobie. Byli doskonałymi źródłami informacji, gdy tego wymagała sytuacja.
Nieważne czy zignorowany czy nie...Iris otrzymała wiadomość na swój omni-klucz. Był to Thomas, który podzielił się swoim znaleziskiem.

Na bankiecie znajduje się komandor Decicus Varitumus, ex-dowódca turiańskiej floty. Teraz prowadzi firmę ochroniarską, wg. plotek powiązaną z Błękitnymi Słońcami (na moje oko - bez sensu) i...to ciekawe...z Deltą oraz lokalną zarządczynią.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

2 maja 2021, o 07:55

Odetchnęła, a ponieważ Jane miała czym odetchnąć, przez moment koszula w tym strategicznym miejscu wydała się napięta do granic szwu; tyle jednak wystarczyło, aby po jej całkiem proporcjonalnych kształtach, prześlizgnęło się spojrzenie nie tylko Matthewa. W przeciwieństwie do Tarczansky'ego, inni nie byli aż tak grzeczni w swoim obczajaniu kobiety. Choć otaczały ich a p e t y c z n e asari, widok filigranowego rudzielca zawsze poruszał. Tym bardziej, że w towarzystwie tak wielu międzygalaktycznych ślicznotek, to, co rodzime i ludzkie, miało sporą przewagę.
~ Chętnie, k o c h a n i e. Tobie nie proponuje, bo już ktoś mnie uprzedził... ~ krzywym uśmieszkiem, tylko utwierdziło towarzystwo w swojej roli, w którą weszła niespodziewanie i bez konsultacji. ~ ... ale dla siebie z przyjemnością zamówię tę butelkę wymrażanego, niebotycznie drogiego szampana na Twój koszt ~ jak powiedziała, tak też zrobiła. Jej obcasy uderzały równo o posadzkę, gdy lawirowała wśród śmietanki towarzyskiej, stojącej jej na drodze do baru. Przez moment podnosiła rękę, jakby chciała na szybko wylać swoją frustrację, ale ostatecznie zrezygnowała z pisania do Matthewa jakiejkolwiek wiadomości.
Carlson nie zapewniał tak miłego dla oka widoku, jak Jane, idealnie jednak wpasowywał się w standardy starego, angielskiego dżentelmena. Gdzieś na stole, musiał tutaj leżeć jego cylinder. To niemożliwe, aby ktoś jego pokroju nie miał kapelusza.
- Nie uważa Pan, że Delta od dłuższego czasu wyłącznie ciągnie na swojej nie zaprzeczę, że zasłużonej reputacji, ale mimo to, jakoś nie ma ostatnio do zaoferowania niczego nowego? - spojrzał na Matthewa, na karty, które miał w garści, a następnie sięgnął po szkło.
- Podbija Pan? - co konkretnie? No właśnie.
Uśmiechnęła się, widząc truskawkę, Drobne detale, zawsze cieszyły najbardziej.
Przyciągnąwszy do siebie kieliszek, umoczyła w nim usta. Bąbelki delikatnie łaskotały w język, ale nie do przesady słodki smak wynagradzał wszystko. Mogła zrobić rundkę wśród dygnitarzy oraz zebrać cały wór pochlebstw, za których nikt nie oczekiwałby nawet cienia uśmiechu, postanowiła jednak - przynajmniej chwilowo - nie ruszać się z miejsca. Miała własne zasady i choć wieczór nie był jej, zamierzała grać według nich.
Zarzuciła nogę na nogę, pozwalając lejącemu się materiałowi opaść tak, aby odsłonić kawałek skóry. Sączyła szampana, nie zatrzymując na nikim na dłużej swojego spojrzenia, aż jej uwagę nie przykuł barman i jego propozycja.
- Jeszcze nie wiem - odparła zgodnie z prawdą. Choć sposób w jaki siedziała, jak i jej gesty nie wskazywały na nudzi mi się, szukam więc kogoś, kto będzie godny zabawiania mnie przez cały bankiet nie miałaby nic przeciwko, aby w jego oczach właśnie taki obraz zostałby zapamiętany. Lubiła, gdy każdy element pasował do układanki.
Jaki jest charakter tych powiązań? odpisała od razu, z kieliszkiem w ręku szukając spojrzenia turianina. Z nimi było najłatwiej ze względu na charakterystyczny wygląd. A gdy ich oczy się spotkały - cóż za niespodzianka! - podniosła kieliszek w geście toastu, który nie wypadało nie odwzajemnić, prawda?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

8 maja 2021, o 15:14

Matthew uważnie przyglądając się Carlsonowi, sięgnął po papierośnicę za pazuchę. Prosty i elegancki z klasycznym grawerunkiem przedmiot otrzymany w prezencie od samej Radnej. Co prawda, nie pochwalała nałogu Tarczansky'ego, lecz mimo posiadania ogromnego wpływu na losy całej galaktyki, jej ukochany pozostawał nieugięty w pewnych kwestiach. Nawet jeśli jego osobista lekarka ostrzegała przed zbrodniczym wpływem nikotyny na organizm. Charakterystyczne kliknięcie otwieranej papierośnicy rozległo się przy stoliku. Inżynier sięgnął po cygaretkę. W związku z awansem mógł sobie pozwolić na lepszą jakość palonego tytoniu i biorąc do tego lepsze źródła, trucie się stało się wielką przyjemnością. Zamknął papierośnicę i uderzył kilka razy stopką cygaretki o przedmiot.
- Zależy w jakim sensie. Sprawdzone rozwiązania są wygodne, proste i eleganckie. To, że Delta od lat nie wprowadziła niczego nowego na rynek to nawet nie kwestia lenistwa. Wszyscy wiemy, że w naszych czasach bardziej liczy się giełdowy słupek niż zadowolony klient, prawda? - Po tych słowach umieścił cygaretkę między wargami i odpalił ją wyciągniętą po chwili zapalniczką. Zaciągnął się głęboko, doceniając każdą najdrobniejszą nutę smakową zawartą w tytoniu. Nie wypuszczał dymu przez dłuższą chwilę, językiem rozprowadził delikatny, smolisty smak po podniebieniu i po chwili kącikiem ust wypuścił chmurę kremowego dymu o bardzo przyjemnym zapachu.- Podbijam. -Aktywował omni-klucz i dorzucił do puli całkiem pokaźną sumę kredytów. Spojrzał na karty, był całkiem pewny swojej wygranej. Zakręcił cygaretką w palcach i dodał.- Wydaje się pan dość krytyczny wobec Delty. -Miał niemal pewność co do tożsamości swojego rozmówcy, Mattowi wydawało się, że podobnie jak on, Carlson próbuje wybadać jakie są jego zamiary oraz nastrój związany z przetargiem.
Iris niemal od razu otrzymała wiadomość zwrotną od Thomasa.

Z wierzchu wygląda to tylko na pieniądze i wzajemne haki.

Zarządczyni T'Reale trzy miesiące temu otrzymała ogromny grant na utrzymanie i rozbudowę architektury turystycznej w tym regionie. Niedługo powstanie w tym miejscu kolejny hotel, należący do spółki, w której zasiaduje Varitumus. Ten sam z kolei świadczy usługi ochrony ośrodków badawczych Delty. Wydaje mi się, że w tym poplątanym tańcu ręka, rękę myje, a pieniądze już zaczynają krążyć w obiegu zamkniętym.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

9 maja 2021, o 12:52

- Ciekawe cacko. Teraz właściwie ich już nie widuje, choć kiedyś były oznaką... prestiżu - odezwał się mniej więcej w tym samym monecie, w którym język ognia dotknął końcówki papierosa, uwalniając nikotynowy dym. Carlson przyglądał się mu uważnie, jego oczy - dwa, ciemne węgliki otoczona kurzymi łapkami oraz większymi zmarszczkami - niemalże wwiercały się w profil Tarczansky'ego, a gdy ten sypnął kredytami, zaśmiał się serdecznie, po czym dobrał kartę. Wydawał się niezwykle zadowolony z siebie, choć naturalnie mógł być to przejaw niczego więcej, niż pokerowej twarzy.
- Jestem krytyczny wobec każdego konkurenta na rynku, ale najbardziej względem samego siebie. Nie odniosłem sukcesu zadowalając się półśrodkami - rzucił karty na stół. Kareta, cztery damy wydawały się szczerzyć do grających niemalże tak samo, jak sam Carlson pewny, że ten nie mógł mieć lepszych kart od niego.
Asari stanęła przed Matthewem, na moment przysłaniając mu świat jakże miłymi dla męskiego oka widokami. Postawiła na stole butelkę niebotycznie drogiego alkoholu, o który poprosił oraz szeroką, kryształową szklankę. Małe wiaderko z lodem było wisienką na torcie; od razu po tym, jak nalała bursztynowego trunku do szkła, podniosła na Matthewa swoje spojrzenie i ze zniewalającym uśmiechem spytała, czy życzy sobie dwie, a może trzy kostki lodu. Koniuszek języka, który dotknął jej ust, na pewno, bez dwóch zdań i wątpliwości, zrobił to mimochodem.
Na szczęście dla niego, Iris stała plecami do stołu, przy którym przepływały grube sumy kredytów; niewątpliwie nie mniejsze niż te, które krążyły od turianina do asari zarządzających tym kompleksem. Dopiwszy szampana, odłożyła kieliszek ignorując ewentualne pytanie barmana, czy ma ochotę na dolewkę.
Prawdę mówiąc, najchętniej zabrałaby całą butelkę i opuściła tę galę zanim przyjęcie zacznie się na dobre. Negocjacje należało zerwać, póki pajęcza sień nie oplotła więcej korporacji, tworząc kolejne, zamknięte obiegi i idealną machinę do prania brudnych pieniędzy. Nie czuła się... czysta z myślą, że działo się to na jej oczach.
Budowa hotelu jest już stu procentowo pewna? Wszystko zostało przyklepane oraz zalegalizowane? puściwszy w eter wiadomość do Thomasa, Iris wsiąknęła w tańczące na parkiecie pary. Dała się porwać jednemu z dyrektorów operacyjnych, aby po obrocie, znaleźć się w ramionach ziemskiego oligarchy nieco speszonego zaszczytem, który przypadł mu niespodziewanie. Nie przypadkowo. Niepostrzeżenie, zmierzała w tym prawie że kotylionie bliżej Varitumusa, który właśnie dziękował jednej z asaryjskich pań prezes za taniec. Kolejne tango, należało do nich.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Jezioro Kil'ran

16 maja 2021, o 19:34

Szczerze powiedziawszy, Matt nie czuł się specjalnie komfortowo w tej roli i chciałby, aby cała ta farsa jak najszybciej się zakończyła. Nie był wyrafinowanym szpiegiem...ba! Można było mu zarzucić całkowity brak wyrafinowania i taktu (miejscami oczywiście). W związku z tym nie nadawał się do zadania, o które go poproszono. Najzwyczajniej w świecie, prędzej czy później i tak coś poszłoby nie po jego myśli. Był prostym człowiekiem, polityką interesującym się dopiero wtedy, gdy ktoś pragnął zawłaszczyć jego wolności obywatelskie i pieniądze w podatkach. Poza tym...jego mgliste pojęcie o sprawach kluczowych do galaktyki kręciło się wokół tego, o czym mówiła mu Fel i choć na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy, jego wiedza na temat międzyplanetarnej polityki znacznie się poszerzyła, to pijąc to wspaniałe whisky, paląc cygaretkę - czuł się co najmniej dziwnie. Starał się jednak, by żadna z jego wątpliwości nie ujrzała światła dziennego.
- Prezent. -Skwitował krótko, wykrzywiając kącik ust w lekkim, tajemniczym uśmiechu. Krupier położył kolejną kartę na stole. Texas w mniemaniu Tarczansky'ego był bardziej emocjonujący od klasycznego pokera. Większa niepewność w kartach wzbudzała często nerwowe zachowanie. Pewność była chwiejna, stała niczym kolos na glinianych nogach. Rozgrywka była nieprzewidywalna.- To zdrowe podejście i...rzadko spotykane. -Odparł Carlsonowi. Włożył cygaretkę do ust i zaciągnął się raz jeszcze kremowym, mocnym w smaku dymem. Uważnie obserwował stół i wszystko co się na nim działo. Kiedy ze strony jednego z graczy padło hasło.
- Sprawdzam! - Krupier czym prędzej zaczął odsłaniać karty. Napięcie rosło z każdą sekundą i faktycznie, każda z odsłanianych kart zdawała się przyśpieszać bicie serca. Każdy ruch krupiera zdawał się być płynniejszy i wolniejszy zarazem. Było to frustrujące, szczególnie dla tych, którzy liczyli na zwyczajny łut szczęścia.
W tym samym czasie na omni-klucz Iris jak i Matta przyszło kolejne powiadomienie. Thomas postanowił odezwać się do wszystkich znajdujących się w tej chwili na bankiecie. Tarczansky zerknął jeszcze w stronę Jane, kątem oka dostrzegając, że ona również otrzymała wiadomość.

Im więcej danych odkopuję, tym bardziej skomplikowane się to wydaje. Nie możemy zatem pozwolić sobie na pochopne działanie, zanim narobimy więcej szkód. Przesyłam to, co udało mi się skompletować do Departamentu Finansów. Możecie się ulotnić.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%

Wróć do „Liria”