Liria jest stolicą Thessii, przy tym jednym z największych "dzieł" asari. Jej pięknu jest w stanie dorównać jedynie Nos Astra, czyli kolonia asari na Illium. Wysokie budowle o eleganckich kształtach podkreślają urodziwość planety i, pomimo tego, że jest ona pokryta budynkami, widząc taki krajobraz wcale nie tęskni się do obrazu żywej natury.

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Centrum kongresowe Zhua

11 sty 2017, o 10:47

Musiał się liczyć. Irene miała tylko nadzieję, że ostatni taniec dziś nie będzie ostatnim w ogóle. Tak negatywne myśli rzadko pojawiały się w jej głowie. Zwykle nie pozwalała im na dłuższą obecność, odpychała je szybko, ciesząc się chwilą, ale teraz pierwszy raz od dawna obawiała się, że zostanie sama. Co gorsza, że Nazir zniknie z jej życia. Zorientowała się jak bardzo się tego boi w chwili, gdy puścił jej dłoń i nieważne, że chwycił ją za moment z powrotem, Irene przylgnęła do niego, zatracając się w tych myślach, których nie powinna. Było jej dobrze obok niego i po raz pierwszy miała tak, że ucieczkę rozważała na początku znajomości, nie po jej miesiącu. Zazwyczaj było odwrotnie. Ale Khouri nie próbował jej zmieniać, a to, co ją uszczęśliwiało, sprawiało przyjemność też jemu. Przynajmniej tak się jej wydawało, bo takie sprawiał wrażenie.
Odsunęła się lekko po kilku taktach muzyki, spoglądając na niego z powrotem. Mówił o Thessii. Irene dobrze go rozumiała, jej samej wszystko szybko się nudziło, szybciej niż większości ludzi. Niewiele było miejsc, w które chciała wrócić, nawet jeśli wspomniała je dobrze. Zawsze lepiej było znaleźć coś nowego, wsiąść na transport na planetę, której nazwy nawet przedtem nie słyszała, spędzić wieczór z nowo poznanymi ludźmi. Khouri sprawiał, że niektóre rzeczy się jej przewartościowały.
- To dlatego, że nie masz czasu się nudzić - uśmiechnęła się z powrotem. - Gdybym miała po mieście spacerować sama, też by mi się szybko znudziło.
Zastanawiała się, na czym polegało zwiedzanie Nazira, gdy przyleciał tu pierwszy raz. Czy plątał się po ruinach w samotności, czy z żoną, czy może też wylądował w klubie razem z kuzynką i jej znajomymi. Może znalazł sobie jakąś Athyn na wieczór, a może wręcz przeciwnie, zamknął się na Crescencie razem z Isis i siedział w kajucie, oglądając swoje datapady w nieskończoność.
- Kiedy przyleciałeś tu pierwszy raz? - spytała. Ciekawiła ją przeszłość Nazira. Może pierwsza wizyta w Lirii wiązała się jednak z wcześniejszymi czasami i był tu, odwiedzając rodzinę. Nastoletni Khouri był dla niej jednak taką abstrakcją, że z tego pomysłu zrezygnowała.
- Na mnie największe wrażenie zrobiła Cytadela, jeśli chodzi o pierwsze chwile. Nie spodziewałam się, że tak ogromna. Nigdy nie zapomnę widoku przez okno, kiedy dokowaliśmy.
Ot, wspomnienie, które teraz pojawiło się w jej głowie. Muzyka stała się jednak zbyt głośna na rozmowę, albo tak się jej wydawało, więc zamilkła, oddając się już instynktom, które prowadziły ją w tańcu. Miał się liczyć, więc na nim się skupiła. Ostatnie kilka, kilkanaście minut, które mogła beztrosko spędzić w ramionach Nazira, w miejscu tak innym, niż dobrze znajomy pokład Crescenta. I nawet jeśli prowadzona przez Tiberiusa faktycznie musiała pilnować, żeby nikt jej nie podeptał i nie przewrócił, tak Khouri zapewniał jej swobodę i sprawiał, że mogła pozwolić sobie na znacznie więcej.
- Chcesz iść poszukać tych balkonów? - zaproponowała, zsuwając znów dłoń z jego ramienia na klatkę piersiową. Była już trochę zmęczona, miała ochotę się napić. Miała też ochotę zniknąć z oczu Nevarra.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

11 sty 2017, o 11:37

Westchnął niezauważalnie, obejmując ją na sekundę, w której przylgnęła do niego gdy puścił jej dłoń. Mogła chować emocje przed jego wzrokiem, nie pokazując ich na własnej twarzy, ale dostrzegł je w ruchach, gestach. Drobnych subtelnościach, niewidocznych dla Nevarra stojącego wyżej, na balkonie, jak i wszystkich tańczących wokół nich ludzi.
Przy fontannie, przy której tańczyli, środek parkietu wciąż był luźny, w przeciwieństwie do gęściej upakowanych gośćmi obrzeży. Łatwo było stracić poczucie znajdowania się w tłumie, w którym, mimo wszystko, byli. Khouri pozwolił sobie na chwilę ignorowania ich otoczenia, nie zerkając na bliskie im pary jak robił to wcześniej, chcąc odpowiednio szybko wymanewrować. Jasne spojrzenie utkwił w jej oczach, ustach. Falujących kosmykach rudych włosów, gdy obracała głowę. Jasnej, gładkiej skórze, na którą padało światło rozproszone po całym pomieszczeniu. Uśmiechnął się do tego widoku, licząc na to, że widząc jego szczęście również i ona okaże swoje.
- Też - przyznał jej częściową rację, trzymając blisko siebie, ignorując powtarzający fragment muzyki, przy którym wszystkie pozostałe pary odsuwały się od siebie na moment, obracając. - Ty miałaś z tym trochę więcej wspólnego - dodał, przesuwając wzrokiem do jej szyi i obojczyka, patrząc na miejsca, które w tej chwili wolał całować, niż udawać, że nie zwraca na nie uwagi.
- Strasznie dawno temu - odparł, zastanawiając samemu nad tym, ile lat temu mogło to być. - Wracałem tu na przepustkach, unikając Egiptu przez kilka lat, po pokłóceniu się z rodziną - dodał, nie pozwalając, by negatywne wspomnienie spotkania, z którego pozostała mu jedna z blizn, zakłóciły spokój widoczny na jego twarzy.
- Tak, Cytadela była inna niż wszystko inne - zgodził się, obracając znów w tańcu, patrząc na nią stojącą na tle spływającej w fontannie wody. - Mój znajomy tam mieszkał. Więcej tam piłem niż zwiedzałem.
Parsknął śmiechem, zwalniając tak, by dostosować się do wolnego rytmu grającej w tle piosenki. Czerpał przyjemność z tańca, nie stresując się swoimi ruchami - mimo wszystko gdy kolejny utwór się skończył, przystał na zejście z parkietu.
- Jasne - zgodził się, wymijając pary, by dotrzeć poza parkiet. Przechodząc koło piramidy z alkoholem, która wciąż była pełna, będąc uzupełnianą przez obsługę, sięgnął do jej szczytu, gdzie postawione były kieliszki z już nalanym napojem o granatowym kolorze.
Nie próbował ujmować jej dłoni ani obejmować ramieniem teraz, gdy wiedział już, że za pierwszym razem niezbyt tego chciała. Zgarnął tylko naczynie do rąk i ruszył do windy, przywołując ją na właściwy poziom, po czym wybierając piętro wyższe. Opcja była nieco zacieniona - jak się okazało, wynikało to z częściowego zamknięcia piętra. Trafili do korytarza o zamkniętych większości drzwi oraz rozstawionymi ochroniarzami, którzy kierowali gości od razu w prawo - do przestronnego pomieszczenia o kilkunastu pufach. Na ścianach tkwił napis strefa VIP wystawców, ale o tej porze nikt nawet nie sprawdzał, kto wchodzi do środka, a kto nie. Większość gości nie miała nawet pojęcia o istnieniu takiej strefy.
Wyjść na balkony było kilka - Khouri wybrał ten, na którym nie było obecnie nikogo. W środku było chłodno, ale to na zewnątrz poczuli rześki wiatr.
W parku na dole widok nie był pasjonujący, gdyż drzewa zasłaniały wszystko. Tutaj, z dziesiątego piętra, Thessia ukazywała swoje oblicze. Dziesiątki, setki strzelistych budynków, rozświetlonych umieszczonymi na nich hologramami bądź też świecącymi się światłami za oknami. Korytarze powietrzne zarysowane były drobnymi, poruszającymi się promami, których napędy wyglądały jak małe, świecące kropki, przypominając latające w parku świetliki. Słońce zaszło już całkowicie - najintensywniejszym źródłem światła było otaczające ich miasto, przez które ciężko było dostrzec gwiazdy na niebie. W oddali błyszczał większy obiekt portu kosmicznego, odznaczający się od reszty nieboskłonu.
Khouri stanął przy balustradzie, unosząc kieliszek do ust by spróbować nowego typu alkoholu. Milcząc obserwował widok, który z pewnością znał, choć skupił się na nim tak, jakby widział to po raz pierwszy.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

11 sty 2017, o 14:35

Zaśmiała się cicho, gdy Nazir wspomniał swoje wizyty na Cytadeli. Rzadko kiedy rozmawiali o takich prozaicznych rzeczach, jak spotkania ze znajomymi i wakacje na odległych stacjach kosmicznych. Do ich życia bardziej pasował ból i trudne, bolesne sytuacje, o których trudno potem było mówić. Tematy nieodpowiednie na galę, na chwilę beztroski na parkiecie. Nie mieli na sobie pancerzy, nie mieli przy sobie broni, nie walczyli o własne życie ani o czyjąś śmierć. Mogłaby się do tego przyzwyczaić.
Ruszyła potem za nim, schodząc z parkietu i tak jak on zabierając jeden kieliszek ze szczytu alkoholowej piramidy. Ten napój nie smakował jej tak jak poprzednie, ale nie narzekała. Może po prostu nie wypije całego, przecież nie musiała.
Piętro dla VIP-ów, wystawców. Nie brzmiało to zbyt obiecująco. Irene nie chciała znów spotkać Tiberiusa, nie w chwili gdy potrzebowała prywatności w towarzystwie Nazira i nikogo więcej. Chociaż nic nie świadczyło o tym, żeby się tu wybierał, to wspominał o balkonach wcześniej i kto wie, czy nie przyjdą mu one za chwilę do głowy. Porzuciła jednak resztki ostrożności, kiedy znaleźli się na zewnątrz, z widokiem na horyzont Lirii. Nikt ze środka na nich nie patrzył, a nawet jeśli patrzył, to Irene miała już wszystko czego potrzebowała. Reszta leżała w rękach Shani, Isis i Irene z przyszłości. Ważna była jedynie chwila obecna.
Ze wzrokiem utkwionym w widzianym z oddali budynku portu wtuliła się w bok Khouriego, dopiero po chwili unosząc na niego spojrzenie. Kieliszek oparła o balustradę, nie umiejąc skupić się na niczym poza kształtem jego ust, widzianych teraz od boku, gdy zaopatrzony był przed siebie. Jej dłoń powędrowała do karku mężczyzny, pozwalając sobie na przesunięcie po nim paznokciami, tak, jak robiła to zawsze.
- O czym myślisz? - spytała cicho, przysuwając się bliżej. Po chwili namysłu obróciła się przodem do niego i wsunęła pomiędzy mężczyznę a barierkę. Lubiła, gdy na nią patrzył i chciała, żeby robił to też teraz.
Szybko zapomniała o wszystkim, co robiła i co zawracało jej głowę do tej pory. Była zbyt niespokojnym duchem, żeby długo zadręczać się dylematami. Wolała odwrócić i swoją, i jego uwagę w kierunku znacznie przyjemniejszych rzeczy. Przesunęła dłońmi po jego klatce piersiowej. To miało też swoje plusy - gdy stała przed nim, nie było jej widać z wewnątrz. Tylko jej rękę, która teraz oparta o jego kark przyciągała mężczyznę delikatnie do siebie. Do ust, którym tak intensywnie przyglądał się jeszcze na parkiecie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

11 sty 2017, o 16:33

Zbyt wysoko, by poczuć zapach kwiatów, liści i drzew, obecny w parku, mogli tylko wyobrazić sobie, jak niesie go chłodny o tej porze wiatr. Wieczór podobny do tego, gdy obydwoje opuścili Enigmę, wracając na Crescenta, z tym, że wtedy złapał ich deszcz. Na ciemnym niebie błąkało się kilka chmur - od kilku, w oddali, odbijało się światło padające z dachu któregoś z budynków. Ozdobne, niebieskie promienie towarzyszące jakiejś imprezie odbywającej się w centrum Lirii. Z balkonu widać było nawet port, w którym zadokowany był Crescent. Właśnie wylatywał z niego jeden, mały statek, rozmiarem odpowiadający korwecie, unosząc się leniwie do góry, by nagle i gwałtownie przyspieszyć, przebijając się przez atmosferę z hukiem, który dotarł do nich pod postacią cichego, odległego grzmotu.
Khouri upił łyk swojego napoju, który w tak mało oświetlonym miejscu jak balkon, na którym stali, wydawał się czarny jak aksamitne niebo nad ich głowami. Początkowo jego dłoń wsunęła się do kieszeni, nim nie poczuł przy sobie ciała rudowłosej. Przeniósł na nią lekko zaskoczone spojrzenie, obejmując ramieniem i przysuwając do siebie w odruchowym dla siebie geście. Zza ich pleców dobiegł głośny, kobiecy śmiech, który mężczyzna zignorował, trzymając ją mocno przy sobie, orientując się, że tym razem możliwe ryzyko zobaczenia ich jej nie przeszkadzało. Po mało udanej próbie nawiązania kontaktu w alejce w parku mógł mieć wątpliwości - szczególnie, że tutaj każdy mógł ich dostrzec przez wyjście na balkon. Tyle, że po chwili jedynym, na co potencjalny obserwator mógł natrafić, były plecy Nazira.
Uśmiechnął się, czując jej dotyk na swoim karku. Gdy stanęła przed nim, oparł obie dłonie, w tym jedną dzierżącą kieliszek, o balustradę, po obu stronach jej ciała, nieco się przy tym pochylając.
- O gali - odparł, odrywając jedną dłoń od poręczy i obejmując ją w talii, opuszkami palców przesuwając po gładkim materiale przykrywającym jej plecy, pod którym jeszcze tydzień temu odnalazłby paskudną bliznę i przecięty tatuaż. - Teraz o tobie - mruknął, chłonąc ją spojrzeniem. Balustrada była gruba - odsunął kieliszek dalej, nie chcąc, by zajmował mu jedną z dłoni. Widząc jej spojrzenie nie miał siły zwlekać dłużej - objął ją i mocno przyciągnął do siebie, trafiając na usta, które tak uwielbiał, by złożyć na nich długi pocałunek, wypełniony żarem, który tkwił w nim przez cały taniec, a którego ujścia nie mógł znaleźć.
Przesunął dłonią w górę jej talii, by po chwili delikatnie ująć jej twarz i przytrzymać przy sobie, nie odrywając od niej ust, smakujących alkoholem, którego przed chwilą się napił. Większy podmuch wiatru zburzył idealny ład, w którym znajdowały się jej włosy, powodując, że rude kosmyki musnęły jego twarz. Mogła poczuć jego uśmiech, nim odsunął się, łapiąc kilka z nich i zakładając za jej ucho.
Większość osób odnajdywała się w swoim codziennym życiu - dopiero później pojawiały się tragedie, przez które trzeba było przejść. Z nimi było na odwrót. Poznali w ciężkiej i trudnej dla ich obu sytuacji, choć z różnych powodów i w różnych natężeniach. Przetrwali walkę o własne przeżycie, krew, poparzenia, rany pozostawione przez bicz. Dopiero teraz mogli rozsmakować się w beztrosce, którą dawała codzienność. Beztrosce, którą mężczyzna wydawał się w tej chwili żyć, która mogła się nie kończyć tak długo, jak tylko miał Irene przy sobie.
Przesunął kciukiem po jej policzku, od kości policzkowej aż po usta, na których się zatrzymał na drobną chwilę. Nie wyglądał, jakby myślał o Przymierzu i końcu tej beztroski. Cieszył się chwilą, tak jak zwykła robić to Dubois.
A obecnej chwili nie przerywał nikt.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

11 sty 2017, o 20:33

Tutaj na górze wiatr nie wydawał się taki silny, jak się spodziewała. Sądziła, że nad koronami drzew będzie chłodniej i mniej przyjemnie. Wystarczyło jednak znaleźć się w ciepłych objęciach, na które nie do końca pozwalała sobie dotąd, by nie czuć zimna już wcale. Mruknęła coś cicho, co pewnie miało być konkretnym słowem, ale nie zostało wypowiedziane, bo usta Nazira znalazły się za blisko. Sama też odstawiła swój kieliszek na balustradę, skoro było na niej wystarczająco dużo miejsca, by nie spadł od razu w dół do ogrodu, i za moment na karku Khouriego znalazła się też druga jej ręka. Bardziej niż przyciągać mężczyznę do siebie, przyciągała siebie do niego, zwłaszcza że oparte na jej plecach dłonie znacząco jej w tym pomagały. Był ciepły, jego usta słodkie. A Irene stęskniona. Nadal się dziwiła, że jego dotyk jeszcze się jej nie znudził, jeszcze nie zaczął irytować i nie wywoływał chęci opuszczenia pokładu Crescenta na stałe. Minął już miesiąc, zwykle to wystarczyło, żeby Dubois zniknęła.
Nie chciała przerywać pocałunku i nie chciała się odsuwać. Gdy on zaczął się prostować, Irene stanęła na palcach, choć niewiele to zmieniało, bo i tak miała na sobie najwyższe buty, jakie posiadała. Ale Nazir miał zostać pochylony, ona miała pozostać wtulona w niego, mieli nie przerywać tej chwili bliskości, na którą wreszcie mogli sobie pozwolić. Dopiero po długiej chwili, gdy poczuła jego dłoń na policzku, westchnęła i z powrotem stanęła normalnie, kilka sekund później otwierając też oczy. Jej ręce zsunęły się z karku mężczyzny na jego klatkę piersiową, by zbadać dotykiem miękkość materiału jego koszuli.
- Podoba mi się tu - stwierdziła. - Możemy tu zostać.
Sama nie była pewna, czy mówi konkretnie o tym balkonie, który obecnie należał tylko do nich, czy o upajającej na wiele różnych sposobów gali, czy generalnie o Thessii. Wiedziała tylko tyle, że w tej jednej chwili czuła się tak, jak chciała czuć się zawsze, chociaż dążenie do tego nie zawsze jej wychodziło. Kiedy sobie to uświadomiła, jedna jej część poczuła przypływ paniki. Bo przecież nie mogło tak być, nie powinna tak myśleć, nie powinna się przyzwyczajać. Z drugiej strony jednak doszła do wniosku, że już trochę za późno na protesty. Darzyła Nazira uczuciem, jakiego u siebie nie pamiętała. Niewyjaśnionym, niezrozumiałym. Niekończącym się, w przeciwieństwie do każdej innej euforii, jaką dotąd odczuwała w czyimś towarzystwie.
Poprawiła sobie włosy po Khourim, bo on zrobił to niedokładnie, po czym przesunęła palcami po długim kolczyku. Zapomniała, że je miała. Jej dłoń automatycznie powędrowała do naszyjnika, muskając go tylko szybko, półświadomie, i wróciła na klatkę piersiową Nazira.
- To o czym konkretnie myślałeś, zanim zacząłeś myśleć o mnie? - spytała cicho, przyglądając się miejscu, w którym pod szyją kończyły się guziki jego koszuli. Tam też bezwiednie zabłądziły jej palce. - Co z tą galą? Nie masz okazji nacieszyć się nią za bardzo, hm?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

11 sty 2017, o 22:53

Odczuwana i okazywana przez nią tęsknota byłą zaskoczeniem dla Khouriego, przyzwyczajonego do dystansu, który starała się zachować przez cały okres trwania gali - nawet pół godziny wcześniej, w parku, w którym szansa na dostrzeżenie ich była jeszcze mniejsza niż tu, na balkonie. Nie mówił nic jednak, ucieszony taką zmianą, która pozwalała okazywać podobne uczucia również jej bez ryzyka tego, że znów wywinie się z jego objęć i ruszy ku drzwiom.
Widok za jej głową był wspaniały. Kaskada świateł zderzona z ciemnością nocy - ogromna metropolia zmieniająca tryb życia na nocny, lecz wciąż barwna i bardziej jaskrawa niż za dnia. Wiatr powoli przeganiał nieliczne chmury, odsłaniając więcej gwieździstego nieba i obiektów zawieszonych na orbicie, lub ponad nią. Port kosmiczny w oddali dawał przygasające światło, przypominając o statkach, dużych i małych, które do niego non stop przylatywały, pomimo nocnej pory na tej półkuli.
Z całym tym widokiem, gotowym cieszyć oczy, jego wzrok utkwiony był w czymś znacznie wspanialszym - twarzy kobiety o zielonych oczach, której obecność sprawiała, że wszelkie, otaczające go cuda przestawały mieć znaczenie.
- Możemy - parsknął śmiechem, rozglądając się tylko na sekundę - ciężko powiedzieć, czy zrozumiał to jako odniesienie do Thessii, czy koniecznie tego balkonu. Przesunął swoje ciepłe dłonie na jej nagie ramiona, przesuwając wzdłuż nich by je odrobinę rozgrzać.
Obserwował jej ruchy, gdy poprawiała włosy, śledząc spojrzeniem jej dłoń, następnie sprawdzającą noszoną przez kobietę biżuterię. Nie potrafił po prostu odwrócić wzroku. Odsunąć się, sięgnąć po alkohol, rozpocząć luźną pogawędkę na losowy temat. Westchnął bezgłośnie do własnej bezsilności, ujmując dłoń opartą o jego klatkę piersiową, unosząc ją wyżej. Złożył na jej wierzchu pocałunek, po czym oparł ją o własny policzek, nie do końca świadom tego, że zaczynała coś mówić. Pozostawiając jej rękę w nowym miejscu, przysunął się gwałtownie, wplatając palce w jej niedawno ułożone włosy. Jej usta smakowały zbyt dobrze, by móc nacieszyć się jedynie ich widokiem. Następny pocałunek przybierał na namiętności w miarę, gdy mężczyzna coraz bardziej zatracał się w jej bliskości. Jej plecy opierały się już o barierkę, a jednak Nazir obejmował ją mocno, na wypadek gdyby chciała uciec.
Nie mógł niestety trwać wiecznie. Któryś z głośniejszych śmiechów czy zbliżających się rozmów, a może znów poryw wiatru - coś uzmysłowiło mu, gdzie się znajdują i czego nie powinien robić. Nie odsuwał się zbyt daleko, wciąż stojąc pochylony nad nią. Opuszkami palców badając dobrze znaną sylwetkę, wzrokiem skupiony był na jej twarzy, ignorując latające wszędzie wokół, luźne kosmyki włosów.
- Jak z obrazka - zaśmiał się cicho, odrywając jedną dłoń, by złapać kilka z tych rudych smug i usiłować zaprowadzić je na miejsce, choć była to walka z wiatrakami. Nachylił się jeszcze niżej, przytulając ją jednocześnie. - Doskonała - mruknął, gdy jego usta znalazły się przy jej szyi, tuż obok ucha. Jego oddech był ciepły, znacznie gorętszy niż chłodne powietrze. Złożył krótki, czuły pocałunek w miejscu, nad którym się zatrzymał, napawając się jej zapachem.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

11 sty 2017, o 23:44

Nie, tutaj nie byli tak narażeni na wzrok postronnych, jak byli w parku. Takiego przekonania przynajmniej była Irene. Tam widziała plączących się za drzewami ludzi, widziała okna wysokiego budynku z których ktoś mógł wyglądać. Teraz widziała jedynie Nazira, nawet drzwi prowadzące do środka w tej chwili skrywały się za jego plecami. I z wewnątrz dało się zauważyć co najwyżej jej nogi, zwłaszcza gdy Khouri przytulał ją do siebie, nie dając jej chwili wytchnienia odkąd dała mu do zrozumienia, że tutaj nie muszą się ukrywać. No, przynajmniej częściowo, bo wolała zostać schowana za jego klatką piersiową.
Uśmiechała się, gdy pokierował jej dłoń na swój policzek i uśmiechała się, gdy jego usta znów znalazły drogę do jej. W tej jednej krótkiej chwili chciała znaleźć się z powrotem na Crescencie, gdzie nie musiałaby błądzić tylko bezradnie palcami po guzikach jego koszuli, ale faktycznie mogłaby je rozpiąć. Po tym, jak zachowywał się Nazir, wnioskowała, że myślał o tym samym. Nie wiedziała, co spowodowało u niego taką reakcję - czy to, jak dziś wyglądała, bo nie mógł się do tego przyzwyczaić, czy ilość wypitego alkoholu, czy emocje związane z dzisiejszym wieczorem. U niej z pewnością była to kwestia tego ostatniego, adrenalina która stopniowo narastała w niej przez całe popołudnie bardzo chętnie znalazłaby upust w ramionach Khouriego. Ale na to będzie miała jeszcze czas, dużo czasu, jak wrócą na statek.
Dziwne uczucie wypełniło jej klatkę piersiową, gdy usłyszała krótki komplement z ust Nazira. W życiu słyszała takich wiele, przestała na nie zwracać uwagę, a jednak na ten nie wiedziała jak zareagować. Zwykle odpowiadała uśmiechem, uroczym albo tajemniczym, w zależności od okoliczności. Cichym podziękowaniem, albo kokieterią, bo tej też czasem używała, gdy miało to dla niej jakieś pozytywne implikacje w bliższej przyszłości. Teraz nie wiedziała co zrobić, po raz pierwszy od dawna, bo to, co zwykle widziała w oczach Khouriego, po raz pierwszy usłyszała bezpośrednio z jego ust.
Mruknęła więc tylko coś niezrozumiałego, czując, jak pod jego ciepłym oddechem po jej skórze przechodzą ciarki - bardziej niż od chłodu i wiatru do tej pory. Zacisnęła palce na czarnej koszuli, drugą ręką po omacku sięgając po kieliszek i prawie go zrzucając z balustrady, ale przysunęła go w końcu do siebie i gdy Nazir się oderwał od jej szyi, upiła sporego łyka, mimo że akurat ten alkohol jej nie smakował. Jej ciało rwało się do niego, ale resztki rozsądku przypominały jej o planach na następną godzinę. Potem. Wszystko potem. Za godzinę, półtorej powinni być wolni i szczęśliwi, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Odetchnęła głęboko, trzymając jedną dłoń zaciśniętą na kieliszku, a drugą profilaktycznie przytrzymując Nazira w bezpiecznej odległości. Spoglądała na niego z mieszaniną głodu i rozbawienia, jakby jej własna reakcja niepokoiła ją bardziej, niż to, co robił on. Nie wychodziła jednak spomiędzy mężczyzny a barierki. Jeszcze nie teraz.
- Nie chciałam cię rozpraszać - powiedziała cicho, przesuwając spojrzeniem po bliźnie na jego skroni. - Ale lubię cię takiego.
Napiła się ponownie, w kieliszku ukrywając usta, które pozbawiały Nazira barier, po czym westchnęła, uspokajając - jak się okazało - przyspieszony nieco oddech. Ponownie odgarnęła włosy z twarzy, by za moment zrezygnować już całkiem z tych prób. Nie dało się, miała za mało wsuwek.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

12 sty 2017, o 00:42

Wystawna gala nie była miejscem, w którym widział się jeszcze miesiąc temu. A już na pewno nie wyobrażał sobie, że jego celem przybycia będzie kradzież jednego z prototypów. Może gdyby w jakiś sposób otrzymałby to jako kolejną misję, kolejne zadanie, którego oficerstwo Przymierza nie musiało usprawiedliwiać - po prostu miało być wykonane. Teraz jednak robił coś takiego kompletnie bezinteresownie, wraz z kobietą, której obecność uzależniała, a jej brak wywoływał tęsknotę gorszą niż odstawienie czegokolwiek innego.
Otaczające ją ramiona chroniły od wiatru, a plecy, za którymi stała, zasłaniały przed ciekawskimi spojrzeniami, o ile ktokolwiek w sali wewnątrz interesował się tym, co wyrabiano na balkonach. Mężczyzna powoli się prostował, przedłużając moment tak długo, jak tylko był w stanie, nie tracąc przy tym samokontroli, której zapasy zaczynały się powoli kończyć. Ścisnął jej talię, niemal mnąc materiał sukienki, gdyby nie była tak dopasowana, że ciężko odrywała się od jej ciała. W ostatnim geście, na który sobie pozwolił, musnął nosem gładką skórę jej szyi, składając na niej jeszcze jeden pocałunek, zdecydowanie niżej niż poprzedni.
Wyprostował się całkowicie, co nie oznaczało, że zwolnił uścisk i pozwolił jej się odsunąć. Stał blisko, a za nią była tylko barierka, której nie mogła przesunąć. Jedyną drogą ucieczki było wyminięcie go i stanięcie obok. Parsknął śmiechem, rozbawiony jej próbami trzymania go z dala. Rozluźnił swój uścisk, widząc, jak sięga po drinka i nagle wypija jedną trzecią jego zawartości. Jedną z dłoni oderwał od jej talii po krótkiej chwili zastanowienia, uznając, że napicie się to dobry pomysł - sięgnął również po swój kieliszek, dla kontrastu biorąc małego łyka alkoholu.
- Nie chciałaś - powtórzył z szelmowskim uśmiechem, poddając jej słowa w wątpliwość. Nawet, jeśli według niego zrobiła to z premedytacją, to nie wyglądało na to, by mu to przeszkadzało. - Zapomniałem o gali - mruknął, obracając się, by zerknąć do wnętrza sali.
Gwar rozmów docierał do nich teraz tak samo jak i wcześniej, ale chwilę temu ciężko było zdać sobie z tego sprawę. Ot, wtopił się w tło, tak jak pomruk wiatru czy startujących w oddali statków kosmicznych.
- Chcesz wejść już do środka? - spytał profilaktycznie, spoglądając na nią. Jemu nie śpieszyło się z powrotem na galę.
Omni-klucz piknął, gdy dotarła do niej wiadomość - przesłany przez Isis materiał audio, w którym turianin wypowiadał niemal w pełni naturalnie swoje imię i nazwisko.
- Mamy jeszcze czas.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

12 sty 2017, o 01:27

- Nie chciałam - powtórzyła, teraz uśmiechając się nieco mniej niewinnie. I nawet jeśli wcześniej mówiła poważnie, teraz powaga zniknęła, a zastąpiło go typowe dla niej ukrywane rozbawienie. - Zresztą z tobą to wystarczy włączyć vid i od razu znajdujesz sobie ciekawsze zajęcie. Do tego na Crescencie nie wolno nosić sukienek, a w butach na obcasie według ciebie można się na nim zabić. Nic na to nie poradzę, że nie jesteś przyzwyczajony.
Nie mówiła o tym, jak wyglądała kiedy spotkali się po raz pierwszy. Kiedy miała na sobie za dużą bluzę i zero makijażu, które potem zmieniły się w warstwę krwi, gdy zginął Adamo. Nie mówiła o stanie, w jakim się znajdowała na asteroidzie i po niej. Doskonale pamiętała każdą sekundę spędzoną tam, w kopalni Hamesa. Pamiętała spojrzenie, jakim obdarzył ją Khouri, gdy rzuciła się do niego, wyrywając się strażnikom. Nie mówiła o pancerzu, w którym spędziła ostatnio zdecydowanie zbyt wiele czasu i o wykrzywionej we wściekłości i strachu twarzy. Nie, wspominała tylko i wyłącznie te rzeczy, które nie mogły teraz zepsuć im wieczoru. Uniosła dłoń i przesunęła palcami wzdłuż blizny na jego skroni, delikatnie, w zamyśleniu przyglądając się jego twarzy: uniesionym kącikom ust, jasnym oczom, które nie chciały się od niej oderwać, zarostowi, który zdążył już odrosnąć od czasu gdy głupio stwierdził, że go zgoli.
Uniosła omni-klucz, sprawdzając, co jej przysłano. Dobrze było widzieć, że Isis działała, nie mając nic przeciwko. Odpisała jej krótkie podziękowanie, bo to nie była WI, więc wypadało potraktować ją nieco bardziej personalnie, tak się przynajmniej Irene wydawało. Sprawdziła cicho, czy nagranie faktycznie działa, po czym wyłączyła omni-klucz, kręcąc głową.
- Nie chcę - odparła. - Chcę tu zostać.
Obróciła się w miejscu, stając plecami do Nazira, bo jego spojrzenie pozbawiało ją samokontroli. Poza tym tak też mógł ją obejmować, a ona miała możliwość obserwowania widoku, jaki się przed nimi rozpościerał. Oparła głowę o klatkę piersiową mężczyzny, lekko odchylając ją do tyłu. Podejrzewała, że Khouri pochyli się i złoży kolejny pocałunek na jej nagiej szyi albo ramieniu. Nawet jeśli tego nie zrobił, jej ciało zareagowało na zapas - po jej skórze przeszedł dreszcz na samą myśl o jego ciepłym oddechu i ustach.
- Shani się odzywała? - spytała, opierając kieliszek na barierce przed sobą i westchnęła cicho, by milczeć przez kolejną długą chwilę, bo nie chciała niczego psuć zbędnym gadaniem. Odezwała się dopiero po kilku minutach.
- Je ne pas être en mesure de vivre sans toi - powiedziała cicho, wiedząc, że i tak tego nie zrozumie. Ale nauczyła się już jakiekolwiek wyznania wypowiadać w języku, do którego nie miał tłumacza. Czuła się wtedy lepiej, bo wyrzucała z siebie kłębiące się w niej emocje, mając jednocześnie pewność, że nie odsłania się za bardzo. Bo właściwie nie odsłaniała się wcale.
- Opowiedz mi coś jeszcze - poprosiła. - Gdzie jeszcze byłeś? Nie wiedziałam, że odwiedzałeś Cytadelę.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

12 sty 2017, o 02:06

Parsknął śmiechem, choć początkowo próbował udawać poważnego i obrażonego - z marnym skutkiem. Uniósł kieliszek do ust, idąc za jej przykładem, upijając kolejnego łyka, nim zdecydował się na odpowiedź.
- Puszczasz tak tragiczne filmy, że każdy szukałby innego zajęcia.
W międzyczasie przyszła na jej omni-klucz odpowiedź na podziękowania - SI odpisała Nie ma za co, co wyglądało dość absurdalnie. Khouri zerknął tylko przelotnie na jej urządzenie, sprawdzając, czy to nie jest coś pilnego, co zmuszałoby ich do natychmiastowego powrotu na galę. Rozmowa z Isis do takowych nie należała.
- To zostaniemy - postanowił, kiwając głową.
Gdy odwróciła się do niego tyłem, natychmiast się zbliżył, niepowstrzymywany przez jej próby utrzymania go z dala. Objął ją ramionami, nachylając się do przodu, by móc oprzeć podbródek o jej głowę. Nie mogąc powstrzymać odruchowej potrzeby okazania czułości, jego palce przesuwały się delikatnie po jej brzuchu, zakreślając na nim kręgi.
- Nie jest ci zimno? - spytał cicho, pochylając się niżej i znacząc miejsce na jej nagim ramieniu ciepłym pocałunkiem.
Zatrzymał się blisko jej szyi - znów mogła czuć jego oddech, wywołujący dreszcze za każdym razem, gdy zbliżał się do jej odkrytej skóry. Uśmiechnął się, prostując chwilę później z szelmowskim uśmiechem. Może dostrzegł gęsią skórkę, a może po prostu naszła go ochota na droczenie się.
- Nie - odparł obojętnie, nie przejmując się w tej chwili losami swojej kuzynki.
Podniósł głowę do góry, przez moment oglądając majaczące przed nimi budynki. Nie czuł potrzeby przerywania ciszy, podobnie jak ona. Dopiero gdy dotarły do niego jej ciche, francuskie słowa, westchnął dość ostentacyjnie.
- Zacznę kiedyś nagrywać wszystkie nasze rozmowy, żeby móc to potem sprawdzać - postanowił, nie do końca na poważnie, ale też nie usiłował tak brzmieć.
Uniósł jedno ramię, by móc napić się alkoholu tak, by przy okazji nie robić tego nad jej głową. Ręka szybko powróciła na swoje miejsce - bez względu na to, czy kobieta odczuwała zimno, czy nie, chronił ją przed sporą częścią uderzającego w nich wiatru.
- Mówiłem ci, że przegrywałem żołd w kasynach na Cytadeli - wspomniał rozbawiony rozmowę, którą odbyli, zdawałoby się, lata temu. Jeszcze zanim Dubois usłyszała ostatnie słowa Hounda. - NIe jeździłem na wakacje poza wojskiem, więc byłem tam, gdzie ciskało mnie Przymierze. Szkoliłem się na Ziemi i na Marsie. Stacjonowałem na Księżycu przez pół roku, później z powrotem Mars. Kilka statków, mniejszych, większych. Na Palavenie byłem przez kilka nocy, ale niezbyt mi się podobał - wzruszył lekko ramionami, nachylony nad nią niemal tak, by móc oprzeć podbródek o jej ramię. - Nie da się tam odpocząć. Jakbyś nigdy nie przestawała pracować.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

12 sty 2017, o 10:47

Wzruszyła ramionami, bo nie widział jej twarzy, więc jakiekolwiek przewracanie oczami mijało się z celem. Owszem, nie mieli szczęścia do vidów, ale udało im się obejrzeć całość. Raz. Więc to nie było tak, że wszystko było jej winą. Poza tym Nazir sam się zgodził, ostatecznie chyba uznając oglądanie beznadziejnych vidów akcji za lepszą zabawę, niż coś na poważnie. Czuła, że się z nią droczy, gdy jego oddech oddalił się od jej skóry, ale nic nie powiedziała. Splotła dłoń z palcami przesuwającej się po jej brzuchu dłoni, tylko po to, by jej nie zabrał, choć wiedziała, że tego nie zrobi. Pokręciła głową. Nie było jej zimno.
Gdy wspomniał o nagrywaniu, zaśmiała się cicho.
- Dzięki za uprzedzenie - odparła, spoglądając w dół, na swój w połowie pusty już kieliszek. Nawet nie wiedziała kiedy tyle wypiła, przecież ten alkohol jej nie smakował. Przesunęła palcem po nóżce naczynia, rejestrując jego kształt.
Czasem były rzeczy, które chciała mu powiedzieć. Nauczona doświadczeniem była jednak przekonana, że jakiekolwiek wyznania nie kończyły się dobrze. Nadal też uważała, że przynosi ludziom pecha, tylko Khouri wyłamywał się z tego schematu, bo jemu przecież uratowała życie. Brzmiało to efektownie, ale gdy Dubois wspominała tamtą chwilę, jedyne co pamiętała to panika i rozpaczliwe próby shakowania opornego interfejsu. I jego krzyk. Może pech pojawiał się dopiero wtedy, gdy zaczynała przyznawać się, że jej na kimś zależy? Uważała, że dopóki Nazir tego nie wiedział, trzymało go to w bezpiecznej odległości od tej beznadziejnej klątwy, którą zrzucała na ludzi. Choć coś w jej głowie mówiło, że mężczyzna wszystko już wie, nawet jeśli na ten temat nic nie mówi. Jej zachowanie też się zmieniło, od rozpaczliwego korzystania z ostatnich chwil wolności, gdzie byli sobie bliscy dwa razy przez kilkadziesiąt minut, a potem egzystowali obok siebie obojętnie, przez jej powolne otwieranie się przed nim, po chwilę obecną, w której ze zniecierpliwieniem oczekiwała każdego jego uśmiechu i każdego dotyku jego rąk. Westchnęła, typową dla niej narastającą panikę w tej chwili spychając na dno umysłu. Nie było sensu uciekać, skoro była szczęśliwa.
- Faktycznie - przypomniała sobie. To było tak dawno, od tego czasu wydarzyło się bardzo wiele. Zamyśliła się na moment. - Na księżycu ani na Marsie nie byłam. Nasz system, a jednak łatwiej odwiedzić odległe Illium, niż ośrodki badawcze albo szkoleniowe zaraz obok. Nie wpuściliby mnie nawet. Widok Ziemi z księżyca musi być świetny na żywo.
To ludzie widzieli już sto lat temu, ale Irene czuła lekką nostalgię na tę myśl. Rodzima planeta, na którą wrócić nie mogła i nie zamierzała, widoczna z tak bliska. Uśmiechnęła się nieco szerzej.
- Poznałam dziś kogoś, kto podkreślał wyższość Palavenu nad Thessią, uważając tutejszą architekturę za słabą i mieszkańców planety za... nawet nie wiem o co do końca mu chodziło. Asari też mu nie pasują w każdym razie.
Puściła dłoń Nazira i pochyliła się lekko, spoglądając w dół. Oparła się teraz łokciami o balustradę. Jej Thessia się podobała, mówiła o tym wielokrotnie i jeśli Palaven faktycznie tak bardzo się od niej różnił, to jej chęć odwiedzenia planety turian znacząco zmalała.
- Nieczęsto odpoczywasz, co? - spytała. Nie miała na myśli rzadkich przepustek, a jego charakter. Tak po prostu. Odkąd go znała, dopiero pobyt tutaj wyzwolił w nim więcej swobody, a mniej potrzeby sprawdzania tysiąca datapadów na minutę i oglądania wiadomości galaktycznych w przerwach od tego.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

12 sty 2017, o 11:34

Być może gdyby Irene zachowywała się w inny sposób, skłaniając się ku wyznaniom, a nie ich unikając, to sytuację między nimi mogliby znacznie łatwiej nakreślić. Mężczyzna tego nie komentował, dostosowywał się - dostrzegł granice i ich przestrzegał, chowając dla siebie wszystko to, co mógł chcieć jej powiedzieć, lecz powstrzymywał w obawie o jej reakcję. Słowa mogły ją spłoszyć, nawet, jeśli opisywały to, co oczywiste. Więc nie mówił dużo, rekompensując wszystko dotykiem, gestem. Wzrokiem, którym w milczeniu mógł pokazać jej wszystko to, co chciał, ryzykując mało.
- Do kolonii wpuściliby cię bez problemu - odparł, opierając swój policzek o jej głowę, ściskając dłoń, którą mu podała na wypadek, gdyby chciał zabrać swoją. - Ziemia... wygląda z kosmosu wspaniale. Nigdy nie widziałaś jej na żywo? - zdziwił się, nie pamiętając o tym, że niekoniecznie miała jak. Nie podróżowała ani własnym statkiem, ani, uciekając z Ziemi, nie miała wspaniałego miejsca z wielkim oknem.
- Gdy kiedyś wrócimy do Układu Słonecznego, zatrzymamy się, jak chcesz - obiecał, nie precyzując, gdzie dokładnie mieliby się zatrzymać - czy na orbicie, czy gdzieś w oddali, w kosmosie, lub którejś z kolonii, z której widać było Ziemię.
Odstawił swój kieliszek z powrotem na bok - nie miał ochoty na znajdujący się w środku napój, który był zbyt specyficzny, by przypadać do gustu każdemu, jak szampan serwowany na początku.
- Palaven jest fortecą. Dla turian musi być świetny, w końcu wojskowość jest dla nich tak ważna, jak dla nas edukacja - westchnął, nie odsuwając od niej rąk, gdy pochyliła się do przodu. Wyprostował się za to, nie będąc w stanie dalej stać w ten sposób przytulonym, gdy jej głowa znalazła się znacznie dalej. - Na zewnątrz i tak musisz nosić pancerz, przynajmniej jakiś lekki. To trochę odbiera ochotę na zwiedzanie.
Podsumowanie ojczystej planety turian skończyło ten temat, przynajmniej na chwilę, gdyż jej następne pytanie jego nie dotyczyło. Zerknął na nią nieco zaskoczony tym obrotem sytuacji, ale, po krótkiej chwili, kiwnął głową.
- Nie z przymusu, raczej z wyboru - odparł obojętnie, podnosząc wzrok na błyszczący w oddali port kosmiczny. - Kiedy jestem na Crescencie to wolę pracować. Lubię. Poza nim niekoniecznie - dodał, patrząc na Lirię, w której był obecnie - poza statkiem, nie odczuwając potrzeby przeglądania wszystkich datapadów.
- Mój ojciec lubił rzucać przysłowiami, podkreślając, jak ważna jest praca - odezwał się nagle, zapatrzony w krajobraz przed nim, na który spoglądał z zamyśleniem. - Z drugiej strony lubił też powtarzać, że głupia kobieta może zaszkodzić ci bardziej niż największy wróg, więc nie wszystkie jego rady traktowałem na poważnie - dodał. Jego usta wygięły się w ironicznym uśmiechu.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

12 sty 2017, o 13:21

Pokręciła przecząco głową. Nie miała okazji przyjrzenia się Ziemi z oddali. Mówiła Nazirowi, że opuściła ją w ładowni cudzego statku, choć mógł tego nie zarejestrować, jako że rozmawiali wtedy o niezbyt poważnych sprawach. Ot, pogawędka przy okazji rozmowy o rodzinach przenoszących się w ładowniach statków transportowych bez wiedzy pilota. Nie wiedziała, czy w ogóle to zapamiętał. Poza tym była też na Ziemi później, raz w Londynie, raz w Alpach, ale za pierwszym razem dostarczyło ją tam Przymierze, tuż po Shodan, a za drugim leciała statkiem pasażerskim i całą drogę przespała.
- Kiedyś - powtórzyła. Brzmiało to tak odlegle, że wręcz nierealnie. Ale to i tak nie miało znaczenia, w galaktyce było więcej miejsc wartych zobaczenia niż rodzima planeta z oddali jak chociażby jezioro na Thessii, o którego istnieniu nie miała pojęcia. - Chętnie.
Zgadzała się z Nazirem, zresztą noszenie pancerza w tej chwili nie było czymś, o czym Irene marzyła. Nawet gdyby w ten sposób miała móc pospacerować po turiańskich miastach. Jedyny pancerz, jaki chciała nałożyć, to ten, który Zu zamknęła w swoich apartamentach. Wiedziała, że będzie na nią pasował, czuła to już w tej chwili. Gdy jej myśli dotarły do tego tematu, z powrotem poczuła podekscytowanie spowodowane ich planami na następne dwie godziny.
- Zauważyłam - zaśmiała się cicho. Ona też lubiła pracować, ale nie całymi dniami. Lubiła być do czegoś potrzebna, jednocześnie potrzebując swobody. To, co zapewniało jej stanowisko mechanika na Crescencie, było idealne, choć niewiele jeszcze zrobiła dla Nazira i Isis. Dopóki jednak zajmowała się tym, co trzeba, to Khouri nie musiał, więc raczej w najbliższym czasie nie zamieni jej na kogoś bardziej doświadczonego. Zwłaszcza teraz. Z powrotem odwróciła się do niego ze śmiechem, słysząc mądre przysłowie. Jej kieliszek został na barierce.
- To straszne. Musiał mieć ciężkie przejścia z kobietami - podsumowała, unosząc głowę. - Tobie głupia kobieta nie szkodzi? Nie czujesz się sprowadzany na złą drogę? Jeśli cię to pocieszy, to skoro stać ich na taką galę, to stać ich też na nowe prototypy.
Miała ochotę usiąść na balustradzie i przyciągnąć mężczyznę do siebie, ale wysokość na jakiej się znajdowali skutecznie ją zniechęciła. Poza tym to już za bardzo przyciągałoby spojrzenia. Powstrzymała się przed wyjrzeniem zza jego ramienia, by sprawdzić, czy ktoś ze środka ich nie obserwuje. To nie miało znaczenia, nie w tej chwili.
- Gdyby mnie zobaczył, pewnie całkiem by zwątpił w twój zdrowy rozsądek - mruknęła, unosząc dłoń i przesuwając palcami po jego policzku. Nie była wzorem przyzwoitości, pod żadnym względem. Nawet nie miała do niego blisko.
- Co będziemy robić dziś wieczorem?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

12 sty 2017, o 19:22

Uśmiechnął się, gdy przystała na jego propozycję - odległą lub nie. Na Thessii nie musieli zostawać długo - tak naprawdę już po gali Crescent mógł ją opuścić, a oni mogli polecieć do Układu Słonecznego, wracając na Ziemię, która była jedną z możliwości. Wszystko musiało zależeć i od przebiegu ich małego przekrętu, którego mieli dokonać tego wieczora, i od Przymierza. Khouri wziął przepustkę, choć nie wspomniał na jak długo - jak na razie przechodziło to bez echa.
- Nie, był po prostu przeświadczony o ich słabości i głupocie. Wrodzonej - odrzucił z rozbawieniem, choć nie była to zbyt przyjemna cecha charakteru, co potwierdzało, że jego ojciec nie był tym samym przyjemną osobą.
Jego brew podniosła się ku górze, słysząc jej następne słowa. - Nie widzę tu takiej - odparł i zaśmiał się, ponownie obejmując ją w talii. - Jak na razie sprowadzasz mnie na dobrą, jeśli już.
Nie skomentował prototypów i gali niczym innym, poza wzruszeniem ramion. Być może kradzież nie była tak ogromnym przewinieniem w porównaniu do rzeczy, które już miał okazję w życiu robić. Jak wysadzenie statku pełnego cywili, czy wspinanie się po szczeblach ochrony w kopalni wykorzystującej ludzi do niewolniczej pracy. Kradzież prototypu jakiejś broni z wnętrza jednej z wielu, bogatych gal urządzanych w Lirii na przestrzeni miesiąca wydawała się wciąż zaliczać do tej normalności, którą dano im było dane dzielić odkąd wylądowali na Thessii.
- Gdyby cię zobaczył, nie - parsknął śmiechem, znów ujmując jej dłoń we własną, odsuwając od policzka. Nie była wzorem przyzwoitości, a on w tym momencie nie mógł nic z tym zrobić, co musiało być niezadowalające. - Gdyby z tobą porozmawiał już tak. Choć, z drugiej strony, umiesz rozmawiać tak, że człowiek ma ochotę zapomnieć o własnych poglądach i tylko uśmiechnąć się, i potakiwać.
Uśmiechnął się zaczepnie, naciskając dłońmi na jej plecy, delikatnie, na tyle, by przyciągnąć ją bliżej siebie, zamiast samemu podejść.
- Zależy od tego, o której wszystko to się skończy - wzruszył ramionami, zerkając w bok, gdzie, nieco dalej, poza zasięgiem ich wzroku, znajdował się inny balkon, z którego dobiegł do nich męski śmiech. - Świętować, może. Ale jeszcze nie wiem jak. - uniósł lekko jej podbródek wyżej, nie nachylając się przy tym samemu do pocałunku. Zamiast tego przesunął palce wzdłuż jej szczęki, muskając policzek, docierając do włosów, przy których jego ręka już pozostała.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

12 sty 2017, o 20:32

Uniosła brwi w wyrazie zaskoczenia. Ona sprowadzała Nazira na dobrą drogę? Cóż, skoro tak uważał... nie kłóciła się, choć w jej głowie pojawiło się wspomnienie wieczoru, podczas którego po raz pierwszy namawiała go do zostawienia chwalebnej służby Przymierzu i zajęcia się szarą strefą działalności. Potem przypomniała sobie rozmowę przy wodospadach, która skończyła się tak samo: nie chciał, nie mógł zrezygnować. Ale może Nazirowi chodziło o generalne podejście do życia, bo miała wrażenie, że stopniowo zarażała go swoim optymizmem i chęcią brania wszystkiego, co tylko świat mógł jej dać. Tym, co wróciło do niej w momencie, gdy za plecami zostawili wrak Stinga, a ona pierwszy raz od wielu lat mogła odetchnąć głęboko.
Uśmiechnęła się lekko, zabierając mu swoją dłoń i splatając palce na jego karku. Znów. Nie potrafiła długo udawać obojętności, zwłaszcza gdy trochę już czuła alkohol rozgrzewający ją od środka. Podniosła się znów na palcach, przyciągając się do niego, skoro on nie zamierzał się pochylać.
- Lubię, jak mi przytakujesz - rzuciła z rozbawieniem, choć Nazir nie należał do osób, które dałyby się łatwo przez nią zmanipulować. Wręcz przeciwnie. Ale fakt, lubiła, gdy się z nią zgadzał, gdy mówiła że chce gdzieś polecieć, a on ją tam zabierał. Lubiła, gdy starał się ją uszczęśliwiać w sposób inny, niż zabijanie dla niej najemników. Lubiła kiedy patrzył na nią z zachwytem głębszym, niż w większości spojrzeń, jakie napotykała na swojej drodze.
- Mam kilka pomysłów na świętowanie - stwierdziła, stając z powrotem normalnie, rezygnując jednak z pocałunku, tylko i wyłącznie na złość jemu. I trochę sobie. - Chociaż mam nadzieję, że nie będziemy musieli od razu opuszczać Thessii. Moglibyśmy pójść gdzieś z Shani i... asari.
Nie mogła zapamiętać jej imienia na stałe, raz przypominała sobie je bez trudu, innym razem - tak jak teraz - było ono za grubą mgłą. Zmrużyła oczy, patrząc na Khouriego, jakby z jego jasnych tęczówek chciała je wyczytać.
- Selzia! I z Selzią - udało się jej. - W Enigmie mi się podobało. Jest tu więcej takich miejsc?
Zgięła jedną nogę, opierając ją obcasem o barierkę z tyłu, jednocześnie delikatnie przesuwając kolanem po nodze Nazira. Wspomnienie Enigmy przynosiło jeszcze większą tęsknotę za jego dotykiem, podejrzewała że u niego też, a wyjątkowo lubiła go prowokować. Przechyliła nieco głowę, wtulając się policzkiem w jego dłoń.
- Albo możemy świętować sami - zaproponowała. - Albo najpierw jedno, potem drugie.
Jeszcze nie ukradli tego, co mieli ukraść, a Irene już planowała wieczór. Z tego nastroju ją też wybudził czyjś śmiech, więc wyprostowała się niechętnie i rozejrzała po sąsiednich balkonach. Nie pilnowała upływu czasu, nie wiedziała ile im zostało do przemowy Jalessy. Westchnęła głęboko, chcąc mieć to już za sobą. Cały czas, stopniowo narastająca adrenalina zaczynała wyczyniać z nią dziwne rzeczy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

12 sty 2017, o 21:25

Zaśmiał się głośno, kręcąc przy tym głową w odmiennym geście, jakby to, że jej przytakiwał, nie do końca było czymś dobrym. Może nieco obawiał się, że czasem po prostu poddawał się jej wpływowi, choć definitywnie nie przeszkadzało mu to w obróceniu tego w żart.
- Teraz mam zacząć się martwić? - uśmiechnął się szeroko, patrząc na nią z odrobiną podejrzliwości - na tyle niewinnej, by nie zwiastowała żadnych, faktycznych przemyśleń. Zapomniał o temacie w chwili, w którym zmienili go na inny. Mimo ziarnka niepewności, znał samego siebie na tyle dobrze, by widzieć swoją pewność siebie i to, że zgadzał się z Dubois zawsze, gdy również jemu odpowiadało to, co mówiła. Nigdy poza tym.
- Mhm? - mruknął, z zawadiackim uśmiechem badając powierzchnię nagiego, wystawionego na działanie zimnej pogody ramienia. Dotarł do jej obojczyka, a z niego jego dłoń przesunęła się na szyję. - Asari?
Zatrzymał rękę gwałtownie, zamyślając się na moment i odwzajemniając jej spojrzenie, również szukając w jej oczach odpowiedzi - na to, co miała na myśli mówiąc to.
- Chodzi ci o Selzię - dotarło do niego w chwili, w której sama przypomniała sobie jej imię. Parsknął śmiechem, choć po krótkiej chwili ten sam uśmiech, który non stop widoczny był na jego twarzy, nieco zbladł. - Może mają już plany - wzruszył ramionami, a jej włosy nagle przykuły jego spojrzenie - wpatrywał się, jak falują na wietrze, a co poniektóre unoszą się pionowo do góry pod wpływem uderzających w nie mas powietrza.
Zakładając, że wszystko im się uda, Shani z pewnością będzie chciała pochwalić się nikomu innemu, jak Mullerowi. Ostatecznie wszystko sprowadzało się do kartelu, do którego zostałaby przyjęta, gdyby powróciła z pistoletem, i choć ostatnio obecność Ericha potrafił zignorować, mógł odczuwać lekkie wątpliwości co do spędzenia z nim kolejnego wieczora.
- Jesteśmy w dużym mieście, bar tu jest na każdym rogu - odparł, skupiając swoje myśli na czymś przyjemniejszym. - Ale jeśli chodzi o tak... specyficzne miejsca, to nie wiem. Znajdzie się kilka - dodał, orientując się, że Enigma nie odpowiada każdemu innemu barowi, który znajdą na co drugiej ulicy w Lyrii.
Odchylił głowę w bok, niemal niezauważalnie, po czym zastygł w jednej pozycji, wpatrując się w jej oczy z takim uporem, jakby planował dostrzec w nich sens własnego istnienia. Prowokowała go po raz kolejny - przynajmniej z jego perspektywy. A pokłady cierpliwości zdążył już mocno nadszarpnąć, czego rezultatem było gwałtowne ruszenie naprzód. Tak nagłe, że jej umysł na ułamek sekundy mógł objąć strach przed upadkiem z dziesiątego piętra, nim szczyt barierki nie wbił się w jej plecy, wraz z zaciskającymi na materiale jej sukienki dłońmi. Wpił się w jej usta tak, jakby wszystkie poprzednie pocałunki nie były wystarczające, nie dawały tej satysfakcji, jaką miał dać ten jeden. Pozostawił lekko zmiętą sukienkę, ujmując jej twarz i przyciągając do siebie, samemu się pochylając, by zminimalizować dzielącą ich odległość.
Dopiero piknięcie ich obu omni-kluczy przywołało do rzeczywistości, choć mężczyzna przez długi czas jej nie puszczał. Pozbawione hamulców dłonie co rusz powracały do jej twarzy, lub też wędrowały po jej ciele, przesuwając po nagiej skórze ud, zahaczając o opinający je materiał. Pikanie nie ustawało, jeżeli również Irene je zignorowała.
Jestem na balkonie, a wy gdzie?
Shani
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

12 sty 2017, o 22:19

Ogromną satysfakcję czerpała z tego, jak Nazir reagował na jej słowa i gesty. Na Crescencie był bardziej opanowany, kontrolował się doskonale i nawet jeśli go prowokowała, to albo odpowiadał tym samym, albo testował jej cierpliwość. Teraz było odwrotnie, cierpliwości nie miał wcale, a każdy jej drobny ruch, delikatny dotyk doprowadzał go na granicę. Uśmiechała się wciąż, bardziej niż zadowolona.
- Myślałam, że już zacząłeś - odparła.
Nie myślała o Mullerze. Ten człowiek zaintrygował ją w Enigmie, ale trwało to kilka minut, a potem wtopił się w tło. Nie miałaby nic przeciwko świętowaniu w jego towarzystwie, bo przecież miał jakiś związek z całym tym wydarzeniem, a sama Shani na pewno będzie chciała mu się pochwalić swoim sukcesem. Khouri go nie lubił, to był jedyny minus takiego rozwiązania, ale szkoda by było po wszystkim tak po prostu wrócić na Crescenta i nie uczcić hucznie pozytywnego obrotu spraw. O ile taki będzie.
Wiedziała, że coś nadchodzi, w momencie gdy Nazir wbił w nią tak wygłodniałe spojrzenie, że podświadomie miała ochotę się cofnąć. Ale nie zdążyła. Stęknęła tylko, kiedy balustrada wbiła się jej w plecy, ale szybko zapomniała o niewygodach. Przeczesała paznokciami włosy z tyłu jego głowy, a drugą rękę cofnęła, żeby zacisnąć palce na materiale ciemnej koszuli. Ich zachowanie nie pasowało do poważnego i eleganckiego klimatu gali. Może jeśli pójdą na podobną za miesiąc albo dwa, będą do siebie już wystarczająco przyzwyczajeni, by wytrzymać od siebie z daleka. Może nie będzie czuła potrzeby prowokowania Nazira, a on przyzwyczai się do tego, jak Irene wygląda normalnie, gdy nie niszczy jej życie. Zakładając oczywiście, że do tego czasu nadal będą razem.
Zignorowała wiadomość, tak jak ignorowała wszystko wokół. Jej kolano samo z siebie powędrowało znacznie wyżej, ale opuściła je, gdy powoli zaczęło do niej z powrotem docierać gdzie się znajdują. Dotyk dłoni Nazira pozbawiał ją samokontroli. Musieli przestać, teraz.
- Nazir - wymruczała praktycznie w jego usta, odpychając go od siebie delikatnie. Trudno było z tego zrezygnować. - Później.
Pozwoliła sobie i jemu na jeszcze kilka sekund odcięcia się od otaczającego ich świata, ale w końcu zamrugała, łapiąc kontakt z rzeczywistością i w lekkiej dezorientacji uruchomiła omni-klucz, sprawdzając co się dzieje.
- To Shani - wyjaśniła i szybko odpisała dziewczynie. - Zaraz tu będzie.
My też, na tym od strony portu. Chodź do nas.
Pocałowała Khouriego jeszcze jeden, ostatni raz, delikatnie, przesuwając jednocześnie dłonią w dół jego klatki piersiowej, rozprostowując nieco zmiętą koszulę. Na tę krótką chwilę słabości mogła sobie pozwolić, zanim w okolicy pojawi się jego kuzynka, przed którą wciąż jednak Irene nie chciała do końca epatować tym, co ich łączyło.
- Co ty ze mną robisz - wyszeptała jeszcze. - Mogłabym pójść za tobą wszędzie.
Odsunęła go jeszcze od siebie, a na jej twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech, gdy wysuwała się sprzed niego, żeby stanąć obok, tak jak na początku, gdy weszli na balkon. Złapała swój kieliszek i dopiła zawartość do końca. Była paskudna, ale Dubois tego potrzebowała.
- Ale jeszcze nie teraz - oparła się o barierkę, czekając na Shani.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

12 sty 2017, o 22:55

Gala, jako zwieńczenie ostatnich dni, które spędzili razem, wydawała się bardzo mu się podobać, możliwie mając nieco większe znaczenie. Nie dało się przy tym ukryć faktu, że niezbyt opierał się jej urokowi - czy na Crescencie, gdy postanowiła również tak długo go prowokować czy gdziekolwiek indziej. Widząc w jej oczach coś więcej, niż była w stanie przyznać w języku, który rozumiał, nabierał pewności co do tego, że to, co robi, jest słuszne. I tę pewność łatwo było w nim dostrzec.
Poddał się chwili, którą sam zainicjował. Nie sposób było oderwać go od jej ciała, od jego zapachu, który chłonął całym sobą, od gładkiej, wychłodzonej skóry, której nie przysłaniał biały materiał sukienki. Obrócił głowę, odrywając się od jej ust, które odnalazły inne, przeznaczone dla nich miejsce, składając jeden z wielu następnych pocałunków przy jej uchu, na szyi, wywołując przy tym drżenie.
Powrócił do jej ust na chwilę przed tym, gdy wypowiedziała jego imię. Nie zmieniło to faktu, że nie był w stanie się od niej odsunąć, ani tym bardziej przestać. Jego pocałunki nabrały intensywności, wypełnione żarem i pragnieniem czegoś więcej - czegoś, co nie pasowało do otwartego balkonu na eleganckiej gali.
Odmruknął coś z niezadowoleniem w głosie, jak i na swojej twarzy. Wplótł palce pomiędzy rude fale, napawając chwilą przez kolejną sekundą, po której niechętnie, z cichym westchnięciem wyrażającym jego niezadowolenie, cofnął się o pół kroku do tyłu. Przesunął wzrokiem po jej sylwetce, pożerając ją wzrokiem, nieświadom uruchomionego omi-klucza, który domagał się odczytania wiadomości.
Jaki port? Przy parkiecie jestem!
Kolejny odgłos nadchodzącej wiadomości ocucił go nieco, sprawiając, że sprawdził, co jego kuzynka w ogóle pisze. Znad urządzenia zerknął na rudowłosą, gdy mówiła. Jej słowa wywołały w nim szczery uśmiech - nie ironiczny czy szelmowski. Znów zapomniał o komunikatorze, który miał już w zasięgu wzroku.
- Dobrze się składa - odpowiedział cicho, spoglądając na nią tak, jakby chciał dostrzec każdy szczegół w chwili, którą pragnął pamiętać. - Bo mógłbym zabrać cię gdziekolwiek byś chciała.
Parsknął śmiechem, gdy jeszcze mocniej go od siebie odsunęła. Zdołał dzięki temu nieco się skupić, czytając wszystkie wiadomości, w tym odpowiedź Irene.
- Jest piętro niżej, na gali - stwierdził, czytając odpowiedź Assaf. Sięgnął po swojego drinka, po czym obrócił się, stając bokiem do wyjścia i Irene jednocześnie. - Idziemy?
Łatwo było zauważyć, że wcale nie chce wracać, a pierwotny plan, dla którego w ogóle wybrali się na galę, stracił nagle na wadze.
Wewnątrz pomieszczenia kilka osób zerknęło na wychodzącą parę, która spędziła na zewnątrz tyle czasu, że część VIPów zapomniała, by kiedykolwiek weszli. MInęli ochroniarzy i znaleźli się w windzie, która zawiozła ich na poziom niżej, gdzie znów zaatakowała ich muzyka.
Shani znaleźli na balkoniku, jednym z dwóch idących wzdłuż pomieszczenia. Stała opierając łokcie o barierkę, obserwując tańczące pary, nim nie dostrzegła nadchodzącej dwójki.
- Wreszcie! Gdzie byliście? - spytała, zerkając na Nazira, który nie odpowiadał - nie musiał. WIedział, że jego kuzynka tak naprawdę interesowała się czymś innym i za moment miała o pytaniu zapomnieć. - W życiu nie wymyślicie, jak wyciągniemy stąd ludzi - zaperzyła się, mówiąc znacznie ciszej, choć na jej twarzy malował się szeroki uśmiech. Odwróciła się przodem do nich, rozkładając szeroko ręce, co z drugiej strony mogło przyciągnąć uwagę innych, więc szybko wróciła do normalnej pozy.
- I to nie jest alarm pożarowy. Chciałam, ale nie zadziała - westchnęła ostentacyjnie, spoglądając to na Irene, to na Nazira, który spoglądał na Assaf z podejrzliwością.
- Alarm bombowy? - mruknął, na co dziewczyna parsknęła śmiechem, kręcąc przecząco głową.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

13 sty 2017, o 09:52

Przez moment nie wiedziała, o co może dziewczynie chodzić, ale po chwili do niej dotarło. Chyba miała opóźnione reakcje przez Nazira. Podobało się jej to, co robił, zwłaszcza że nie powinni tutaj tak się zachowywać, a Irene zawsze ciągnęło do tego, czego nie było wolno. Ale nie teraz, teraz to nie był dobry moment, nie mogli wszystkiego spieprzyć tylko i wyłącznie przez swoje prywatne potrzeby. Zrobiło się jej zimno, kiedy się od niej odsunął, choć nie było to do końca fizyczne odczucie. Chciała żeby objął ją z powrotem, chciała wrócić do jego ramion. Tylko że nie mogła.
Idziemy.
Odpisała krótko i skinęła głową, niechętnie odpychając się od balustrady i ruszając za Nazirem. Musieli zejść na dół, na piętro z parkietem, które po tych długich minutach spędzonych na balkonie wydawało się za głośne i zdecydowanie zbyt tłoczne. Nie odwzajemniła spojrzeń, którymi ich zlustrowano, miała ważniejsze rzeczy do roboty, jak odpychanie od siebie myśli, które teraz ją tylko rozpraszały.
Wystarczyło jednak zjechać windą na dół, by do Dubois wróciła cała euforia dzisiejszego wieczoru i ekscytacja planami, które stawały się z chwili na chwilę coraz lepiej skrystalizowane. Goście plączący się wokół nie mieli żadnego pojęcia o tym, co miało się wydarzyć. I może nie będą go mieli, dopóki nie zobaczą pustej gabloty, w której przedtem umieszczony był prototyp Nevarra.
- Na zewnątrz - odparła dziewczynie, stając obok niej i skupiając się na pobieżnym doprowadzeniu do porządku włosów, których nie zburzył wiatr, ale stęsknione dłonie Khouriego. Z jakiegoś powodu nie miała do niego pretensji o to, że to zrobił, choć musiała teraz rozpuścić rude fale, żeby spiąć je od nowa. Mogła to zrobić teraz, przy rozmowie z Shani, bo nic ich nie goniło. W rozpuszczonych włosach nie byłoby jej potem zbyt wygodnie. Powoli zaczęła upinać je z powrotem, unosząc jednocześnie brwi. Shani coś wymyśliła, coś, z czego była bardziej niż zadowolona.
- Może Zu wygłosi swoją przemowę na zewnątrz? - spytała. Takie rozwiązanie też jej przeszło przez myśl, choć nie wszyscy goście mogli być nią zainteresowani do tego stopnia, żeby iść na dwór słuchać słów asari. Chyba że dorzuciliby jakieś fajerwerki. To by było całkiem niezłe, nieinwazyjne rozwiązanie.
Była jednak przekonana, że kuzynka Nazira miała na myśli coś zupełnie innego. Uśmiechnęła się do Khouriego, gdy padły jego słowa. Każdy alarm był niezłym pomysłem, choć z drugiej strony mogły one nakładać dodatkowe zabezpieczenia na prototypy, których przełamania Irene w planach nie miała. Dziewczyna wyglądała jednak na tak z siebie dumną, że to musiało być coś efektownego.
- No powiedz już - zaśmiała się cicho.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum kongresowe Zhua

13 sty 2017, o 15:49

Powrót na galę również ożywił Khouriego. Rozglądał się z ciekawością, szukając różnic w tym, co zostawili, udając się na balkony. Gości wciąż była cała masa i nadal plątali się tam i z powrotem, po parkiecie lub balkonach. Wręcz na parkiecie wydawało się, że było ich trochę więcej - wynalazki w końcu kiedyś musiały zacząć się nudzić na tyle, by wrócić do tańca, picia i jedzenia, wszystko to w towarzystwie pięknie ubranych, wyraźnie bogatych ludzi.
Shani wybrała miejsce niemal przy samym końcu balkonu, gdzie nie było nikogo. Idąc do niej, musieli przejść obok kilku gości, pogrążonych w rozmowie, stojących w dwójkach lub trójkach. Nazir po drodze dopił swojego drinka, odkładając go na jedną z wędrujących po pomieszczeniu tac.
- Czy to wyciągnie wszystkich? - wyraził głośno wątpliwość, o której Dubois pomyślała w przypadku przemówienia Zu.
Potrzebowali czegoś, co sprawi, że wszyscy rzucą się do wyjścia i długo nie będą chcieli wchodzić z powrotem. Miało to przerwać galę na długo, dając im wystarczająco wiele czasu, by mogli zrobić wszystko, czego pragnęli.
Assaf pokręciła głową tak mocno, że kilka wyprostowanych, ułożonych wcześniej włosów pozostało na jej twarzy, póki ich nie zdmuchnęła. Wsparła dłonie na własnych biodrach, patrząc na nich tak, jakby tylko czekała, aż będzie mogła się pochwalić.
- Klęska żywiołowa! - oznajmiła radośnie, co, biorąc pod uwagę sens jej wypowiedzi, wyglądało absurdalnie. - Ochrona w budynku podłączona jest do systemów alarmowych miasta. Pożar wyciągnąłby ludzi na zewnątrz, ale tylko na chwilę, pewnie też nie wszystkich. Ale wyobraźcie sobie, co zrobią, gdy zawyją syreny i pokieruje ich do najbliższego miejsca zbiórki - dziewczyna aż pisnęła z radości, mówiąc nieco ciszej, tak, by nie było szans na to, że ktokolwiek ich posłucha.
- Wtedy nie tylko goście, ale też ochrona będzie musiała opuścić miejsce. Zrobi się pusto, co najmniej na pół godziny - mówiła dalej, podczas gdy Khouri ukrył twarz w dłoniach. - Trzeba będzie obejść zabezpieczenia w którymś z pokojów ochrony, ale to chyba nie będzie problem, prawda?
Zerknęła na Irene, która posiadała kody dostępu.
- Co, jeśli nie wyjdą wszyscy? - westchnął Nazir, patrząc na Shani. - Co to w ogóle jest? Nie zorientują się, że nigdzie w mieście sygnał nie wyje?
- Drogi ewakuacyjne prowadzą dołem, loty statkami są zakazane w trakcie takiej sytuacji. Pozostanie w budynku też.
Nazir nie wyglądał na przekonanego, wbrew entuzjazmowi Assaf. Zerknął niepewnie na Irene, czekając, aż ona wypowie się na ten temat.

Wróć do „Liria”