Liria jest stolicą Thessii, przy tym jednym z największych "dzieł" asari. Jej pięknu jest w stanie dorównać jedynie Nos Astra, czyli kolonia asari na Illium. Wysokie budowle o eleganckich kształtach podkreślają urodziwość planety i, pomimo tego, że jest ona pokryta budynkami, widząc taki krajobraz wcale nie tęskni się do obrazu żywej natury.

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

[KASYNO] Klub nocny Phobia

12 kwie 2017, o 20:49

Wzruszyła ramionami. Ona jakoś nigdy nie wychodziła z kasyna stratna, ale pewnie dlatego, że nawet jeśli przegrała sporo w różnego rodzaju grach, to rekompensowała to sobie drobnymi kradzieżami. W najgorszym wypadku wychodziła na zero. Nie czuła się jednak źle teraz, w chwili gdy Nazir ją ograł, bo miała za dobry humor żeby przejmować się takimi drobnostkami. Wiadomo, nie odmówiłaby rewanżu, ale parkiet za bardzo kusił.
Gdy połykała tabletkę, nie spodziewała się takiej reakcji, jaka nastąpiła za chwilę. Zdążyła wejść na parkiet, zdążyła zacząć tańczyć, a potem wszystko zaczęło się plątać, do tego stopnia, że nie wiedziała już czy aby na pewno w ogóle swoje nerki ma.
Zazwyczaj substancje dostarczane doustnie miały słabsze działanie. Subtelniejsze. Ot, chociażby zwiększenie wrażliwości zmysłów, jak hallex. Tanos jednak wciągnął ją w zupełnie nowy świat, którego jeszcze nie znała.
Gdyby była sama, albo w innym towarzystwie, zrobiłaby wszystko, by zniknąć z zasięgu wzroku ludzi dopóki nie odzyska nad sobą kontroli. Khouriemu jednak ufała, choć jeszcze miesiąc temu w życiu by się tego nie spodziewała. Wiedziała, że on dopilnuje, żeby nic się z nią nie stało, że może wczepić się w niego palcami i traktować go jako centrum tego stale zmieniającego się świata. Był blisko, jak przedtem, a jednak coś się zmieniło. Tak samo jak zmieniła się muzyka i otaczający ich klub. Bas miał cierpki smak. Do takiego wniosku doszła i uniosła wzrok na Nazira. Miała wrażenie, że jej oczy są strasznie suche i nie pamięta o mruganiu.
- Nie wiem... - zaczęła, ale na tym też skończyła, gdy dźwięk jej własnego głosu wytrącił ją z równowagi. - Nazir.
Może wydawało się jej, że mówi całkiem sensownie, a może wiedziała że właściwie nie wyrzuciła z siebie nic logicznego. Przylgnęła do mężczyzny, dopasowując się do jego ruchów, jako że tylko w ten sposób mogła kontrolować swoje. I nie wiedziała, ile czasu w ten sposób minęło. Chyba w międzyczasie uniosła twarz do długiego pocałunku, ale może pomylił się jej on ze zwykłym dotykiem ciepłych dłoni na jej nagich plecach. Rozejrzała się w końcu, oderwana od rzeczywistości bardziej niż planowała, a jednak w stu procentach obecna.
- Il est bon d'être ici - powiedziała, zapominając że on tego nie zrozumie. Ale to i tak nie było nic ważnego. Żadne wyznanie, którego musiałaby się wstydzić. Potrząsnęła głową, a część włosów opadła jej na twarz. Zmarszczyła brwi, usiłując się skupić. - To na pewno była tylko tabletka? Chce mi się pić.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

16 kwie 2017, o 22:12

Jej umysł otworzył się na wszystkie doznania, jakie oferował świat, jednocześnie wprowadzając zamęt, któremu łatwo było ulec, tracąc poczucie orientacji w przestrzeni. Zupełnie tak, jakby każdy zmysł w jej głowie miał swoją szufladkę, do której zgarniał konkretne bodźce, które teraz trafiały do kilku przegród na raz, często kompletnie ze sobą niepowiązanych. Wrażenie było niezwykłe, z pewnością specyficzne i potrzebowała kilku minut, by w ogóle być w stanie robić cokolwiek w tym zupełnie nowym otoczeniu.
Jedyną stałą był Khouri. Mężczyzna stał z boku, wyraźnie zaciekawiony tym, jaki narkotyk miał na nią skutek. Świat pachniał wanilią, gdy po parkiecie przesunął się snop czerwonego światła, kąpiący ją w krwistym blasku. A może tak działał jego dotyk, gdy złapał ją za ramię, delikatnie, tylko trzymając przy sobie, gdy wokół ludzie wydawali się szaleć jeszcze bardziej.
- Irene - parsknął śmiechem, słysząc wypowiadane przez nią, własne imię, po którym nastąpiła chwila ciszy.
Przytulił ją do siebie mocno gdy jeszcze bardziej się zbliżyła. Choć poruszali się oboje, wydawał się być jedyną, stabilną rzeczą w morzu nowych doznań, w którym łatwo było utonąć, poddając się działającemu narkotykowi i alkoholowi krążącemu w jej żyłach. Utrzymywał ją na powierzchni, nawet, jeśli w chwili, w której ich usta złączyły się w długim pocałunku, przez sekundę to on wydawał się tonąć.
Jego śmiech przebił się przez muzykę, gdy przekazała wyznanie - kolejne, którego znaczenia mógł się tylko domyślać.
- Teraz to po prostu się droczysz - stwierdził niemal z wyrzutem. Doskonale wiedziała, że nie rozumie zupełnie niczego, a w ciągu ostatniej doby przekazała mu dość znaczną ilość faktów wyłącznie w języku, którym on nie operował wcale. - A co innego? - zdziwił się, zatrzymując się w tańcu i patrząc na nią uważnie z góry. Uniósł dłoń do jej twarzy, odgarniając z niej rude włosy, trzymające się blisko jej policzka przez jego ciepło. - Chcesz zejść z parkietu? - spytał, jednocześnie łapiąc ją za rękę, gotów utorować przejście na korytarz w tłumie tańczących, z których większość nawet nie zdawała sobie sprawy z ich obecności.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

18 kwie 2017, o 12:29

Pokręciła głową, unosząc spojrzenie na Khouriego. Skupiła się na jego twarzy, przyglądając się jej tak, jakby widziała mężczyznę po raz pierwszy. Zorientowała się, że mógł jej nie zrozumieć, a nawet nie mógł jej zrozumieć. Szybko jednak odwrócił jej uwagę długim pocałunkiem, z którego trudno jej było zrezygnować. Nie chciała, żeby się kończył, czuła zapach konwalii i zapach muzyki, tak samo jak smak ust Nazira i smak emocji, które nią targały. Wszystko było takie jak zawsze, a jednocześnie zupełnie inne, sięgające głębiej i kompletnie niewytłumaczalne.
- Dobrze tu być - przetłumaczyła. - To powiedziałam. Po francusku niechcący.
Tym razem to nie było specjalnie, nie robiła tego po to, by uniknąć wyznań, na które on musiałby odpowiedzieć, albo z których musiałaby się tłumaczyć. Ot, stwierdzenie faktu, które opuściło jej usta w niewłaściwej wersji językowej.
- Nie wiem, ty? - zaśmiała się. Był strasznie wysoki, teraz to do niej dotarło. Patrzył na nią z góry, jak kiedyś w tym swoim czarnym pancerzu, jeszcze na statku, który potem eksplodował w pustce. Nie znała wtedy jego twarzy, a nawet gdy ściągnął hełm, w tym szarym spojrzeniu nie było przywiązania i czułości, które widziała w nim teraz. Nie przyszłoby mu wtedy do głowy odgarnięcie jej włosów z policzka i z pewnością daleko mu było do długich, namiętnych i trudnych do przerwania pocałunków. Ich relacja rozwinęła się ze znacznej niechęci do dużej bliskości i Irene w tej jednej, krótkiej chwili doszła do wniosku, że nie potrafiłaby z tego dobrowolnie zrezygnować. Tyle razy rozważała już ucieczkę z Crescenta, mniej lub bardziej świadomie, a teraz nie miała pojęcia dlaczego.
Zorientowała się, że nie odpowiada długo, wpatrując się tylko w Khouriego w zamyśleniu, więc w końcu skinęła głową, pozwalając mu się wyciągnąć z parkietu. Chciała pić. Potrzebowała czegoś raczej bezalkoholowego, najlepiej wody.
- To jest świetne - stwierdziła, czując w ustach posmak pulsującej muzyki i widząc znacznie więcej kolorów, niż zakładał wystrój klubu. - Mają tu jakieś balkony, tarasy, dach? Może wyjdziemy na zewnątrz na chwilę, jeśli nie? Za dużo trochę... bodźców. Został mi ostatni papieros. Mój głos jest dziwny. Jaskrawy. Wolę jak ty mówisz. Powiedz coś.
Wyprzedziła go, gdy opuścili parkiet i odwróciła się do niego, co sprawiło, że szła teraz tyłem. Ale Khouri przecież kontrolował, żeby na nikogo nie wpadła, albo nie potknęła się o jakiś nieoczekiwany stopień. Uśmiechała się do niego, czekając na jakieś słowa z jego strony i licząc na to, że dotrą w końcu gdzieś, gdzie będzie mogła zaznać trochę świeżego powietrza. Zobaczyć łunę Lirii na ciemnym, nocnym niebie. Była ciekawa, jak pachnie.
- Kiedyś nie sądziłam że będzie mi się z tobą tak dobrze tańczyło - powiedziała, za ramieniem mężczyzny widząc jeszcze parkiet. - Czasami jesteś strasznie sztywny. Chociaż teraz już nie. Kiedyś byłeś. Tak strasznie się cieszę - potknęła się, więc zmieniła zdanie i odwróciła się, by iść normalnie, przodem. Nie puściła jednak dłoni Khouriego. Jej myśli zaczęły krążyć wokół nowego przeznaczenia Crescenta. - Wszystko teraz będzie lepiej.
Zaśmiała się i przyspieszyła nieco, docierając do jednego z barów po drodze i zamawiając sobie szklankę wody. Z nią już mogła iść na zewnątrz.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

18 kwie 2017, o 23:05

Śmiech Khouriego wyróżniał się z huku muzyki, nawet, jeżeli nie potrafiła go dosłyszeć. W jakiś sposób go czuła, nie będąc w stanie sprecyzować zmysłu, któremu to zawdzięczała. Może jutro, lub kiedykolwiek indziej, dowie się, jak dokładnie działał narkotyk, na nią i na wszystkich innych ludzi. Pozna znaczenie tego wszystkiego, czego doświadczała teraz, wrzucona na głęboką wodę, w najlepszy możliwy sposób próbując czegoś nowego w kwestii narkotyków.
Nazir przy niej wydawał się być trzeźwy. Oczywiście nie był, co każda inna, istotnie niebędąca pod wpływem alkoholu osoba z łatwością by dostrzegła, ale w tej sytuacji to on był osobą panującą nad sobą i otoczeniem lepiej. Dbał o to, by łokieć zakręconego w tańcu turianina nie znalazł się blisko jej twarzy, a wysokie buty stąpającej krzywo asari nie uderzyły o jego własne pięty. Wszystko musiała ułatwiać jego postura - gdy ktoś nie widział, nie słyszał, ani nawet nie czuł delikatnego przepychania go z drogi, gdy schodzili z parkietu, mężczyzna zwyczajnie przykładał do tego torowania trochę siły i z łatwością znaleźli się na korytarzu.
Wokół nie było już nikogo, kogo by znała. Jeden z mężczyzn w tłumie przez sekundę wydawał się wyglądać jak Erich, ale po tym snop czerwonego światła znów uderzył ją po oczach, sprawiając, że świat zapachniał wanilią, odwracając jej uwagę na kilka sekund potrzebnych Mullerowi do zniknięcia za zakrętem.
Zapraszał ją do siebie, ale nie musiała o tym teraz pamiętać.
- Wszystko jest pod ziemią, więc balkonów nie ma - odparł, uśmiechając się, gdy tylko jego spojrzenie natrafiało na skrzący się czerwienią kosmyk włosów, zieleń spojrzenia czy bladość policzka. Wcześniejszą odpowiedź na jej pytanie skwitował na tyle subtelnym wzruszeniem ramion, że sam ten fakt dotarł do niej po jakimś czasie. - Możemy wyjść na zewnątrz - zaproponował, ujmując jej dłoń i lekko, nienachalnie ciągnąc dalej, wzdłuż korytarza. Nie musiał być w pełni trzeźwy by dalej orientować się w znanym sobie klubie.
- Bo byłem - parsknął śmiechem, głośno, wymijając jedną z kelnerek, za którą zdecydowanie za blisko stał turianin, czekając, aż odwróci się w jego kierunku. Prowadził ją przez klub, a ona doświadczała kolejnych rzeczy - nazwy sal były kolorowe. Każda z liczb miała inny kolor. Jedynki i "A" były czerwone". - W pracy jestem. A myślałem, że jesteś pracą.
Urwał nieco temat, i tak mówiąc więcej, niż powiedziałby normalnie na temat mało przyjemnych początków ich znajomości. Nie znałą zbyt wielu szczegółów dotyczących jego perspektywy. Ciężko było się dziwić - do niedawna sama myśl o Ikarze i Asteroidzie sprawiała, że uśmiech na ustach mężczyzny przyćmiewały wyrzuty sumienia w oczach.
Dotarli do schodów, które mgliście pamiętała sprzed kilku godzin, gdy wchodzili do Fobii. Tu nie mijali już nikogo - dopiero gdy wyszli na zewnątrz, spojrzało na nich kilka osób, czekających na taksówki.
Podmuch zimnego powietrza uzmysłowił rudowłosej o gorącu panującym wewnątrz klubu. NIe znajdowali się na wysokościach - ten jeden raz stali na najniższym poziomie ulicy. Ludzi wokół było dużo, pojazdów jednak mniej. Nad nimi górowały wieżowce, niektóre przykryte hologramami przedstawiającymi kuszące reklamy, inne niemal wtapiające w gwieździste niebo, którego blask przyćmiewały otaczające ich źródła światła.
Neony przypominały Nos Astrę, a jednak nadawały zupełnie innego charakteru Thessii oglądanej z dołu.
- Zmęczona? - zagadnął Nazir, wypuszczając jej dłoń po to, by sięgnąć do kieszeni po jednego ze swoich paskudnych papierosów i wetknąć go sobie do ust, po czym odpalić. Na moment zniknął w obłoku kolorowego dymu, barwionego wszystkimi kolorami świateł, które przysłonił.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

18 kwie 2017, o 23:46

Erich. Zapomniała o nim, tyle się działo. Teraz chyba jednak nie chciała do niego iść, nie w tym stanie - przynajmniej dopóki nie puści jej albo alkohol, albo Tanos. Żeby choć trochę wierzyła w to, że zapamięta dzisiejsze rozmowy. W tej chwili nie było to zbyt obiecujące. Zapewne obudzi się z nieziemskim kacem i będzie przeklinać dzisiejszą siebie. Ale kto myślał o przyszłości w chwili takiej jak ta?
- Mało - skrzywiła się z udawanym niezadowoleniem. - Miałeś mówić więcej.
Przyznanie się Nazira do tego, że bywał sztywny, sprawiło, że Irene zaśmiała się głośno. Sama nie wspominała tego, jak ona się zachowywała. Była lekkomyślna i było jej wszystko jedno, co wydarzy się dalej, więc wpadła w wyciągnięte ramiona mężczyzny, choć normalnie by tego nie zrobiła. W życiu nie wylądowałaby z nim w łóżku, gdyby sytuacja była inna. Nie po tym wszystkim, czego był przyczyną. Kto by pomyślał, że skończy się zupełnie inaczej? Że będzie ciągnął ją za rękę w stronę wyjścia z klubu tylko dlatego, że sobie tego zażyczy. Że z tego samego powodu zabierze ją w najpiękniejsze miejsca, jakie Thessia mogła zaoferować zwiedzającym. Że znajdzie dla niej miejsce na swoim statku i w swoim życiu. Czy w swoim sercu też, nad tym się nie zastanawiała. Wcześniej. Teraz utkwiła w nim badawcze spojrzenie, ale jej uwaga szybko została rozproszona przez widok, który ukazał się ich oczom gdy opuścili Phobię.
Przez moment rozglądała się tylko - nie po ludziach oczekujących taksówek, ale po horyzoncie, po wysokich budynkach i kolorowych neonach, które nie tylko widziała, ale i czuła. Chłodne powietrze Lirii wywołało ciarki na jej nagich plecach i ramionach, ale nie przeszkadzało jej to. Wiatr pachniał konwaliami. Cała Thessia pachniała konwaliami, albo czymś bardzo podobnym. Może dlatego Dubois czuła się tutaj tak, jakby wreszcie trafiła we właściwe miejsce. Potrzebowała jedynie czegoś, co rozbudziłoby jej zmysły wystarczająco, żeby mogło to do niej dotrzeć.
Dopiero po długiej - prawdopodobnie zbyt długiej - chwili odwróciła się do Nazira i widząc, że odpalił papierosa, sama sięgnęła po swojego. Ostatniego. Zaciągnęła się dymem i westchnęła, gdy każdym centymetrem swojego ciała poczuła jego ciepło. Oparła się o ścianę klubu, krzyżując nogi w kostkach.
- Nie jestem pewna - odparła. - Na pewno zmęczona, ale nie czuję tego jeszcze. Dobrze, że tu przyszliśmy. Ty się dobrze bawisz? - spytała, unosząc głowę do Khouriego. - Powinieneś świętować. Razem ze mną. Tak jak teraz, więc w sumie to robisz. Więc mam nadzieję, że dobrze.
Parsknęła śmiechem, sama zdając sobie sprawę z tego, że ma problem z konkretnym wysławianiem się. Ale Nazir ją rozumiał, tak teraz, jak i wcześniej. Zmarszczyła lekko brwi, skupiając się na zachowaniu kontroli nad swoim paplaniem.
- Tutaj tyle się dzieje... Tyle się już wydarzyło, a jeszcze chcę pogadać z Shani zanim wyjdziemy i pójść do Ericha. Nawet nie wiem która jest godzina. Ale w sumie kogo to obchodzi - zaciągnęła się i wypuściła z ust kolejną chmurę dymu, by podejść bliżej do mężczyzny i opuszkami palców wolnej dłoni przesunąć po jego skroni, tej, na której znajdowała się blizna. Prawie jej nie widziała teraz, choć pamiętała, że tam jest. Ta i ta druga, na szyi. W dotyku coś jej przypominały, ale nie potrafiła określić co. Zapach towarzyszący bliskości Nazira oszałamiał, nawet jeśli był tylko wytworem jej znarkotyzowanej wyobraźni.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

19 kwie 2017, o 20:47

Khouri nie odpowiedział nic, może nie będąc pewnym co do tego, co w ogóle powinien. Ich perspektywy były różne tylko z początku - im dalej brnęli w znajomość, tym bardziej pokrywały się ich myśli i odczucia względem niektórych kwestii. Poza tym, te początki nie należały do zbyt przyjemnych, z czego oboje zdawali sobie sprawę. A teraz było inaczej - teraz Nazir był szczęśliwy. Nie potrzebował słów, a ona nie potrzebowała swojego implantu, by było to widoczne. Pokazywał to w każdym uśmiechu, każdym słowie wypowiadanym z czułością, która niegdyś pasowała do postaci zakutej w ogromnym, czarnym pancerzu jak lód do ognia.
Powietrze było chłodne, odświeżające - dla niej też smakowało w specyficzny sposób, choć jej usta pozostawały zamknięte. Wszystko wydawało się być intensywniejsze, ale też dawało dziwne uczucie. Całe jej otoczenie było innym światem, innym segmentem rzeczywistości, której wcześniej nie dostrzegała, a teraz stała się jej częścią.
Wypuścił powietrze z ust, wraz z którym umknął z nich spory kłąb dymu. Opuścił dłoń dzierżącą papierosa na bok, tak, by przy okazji przypadkiem jej nim nie przypalić gdy podeszła nieco bliżej. Rozkoszował się świeżością, tak odmienną od pulsującego klubu o gęstej atmosferze.
- Tak - odparł lakonicznie, słysząc jej pomieszane słowa, z których chyba nie był w stanie niczego zrozumieć. Kąciki ust uniosły się do góry, wykrzywiając twarz mężczyzny w uśmiechu. - Na pewno jeszcze tego nie czujesz? - zdziwił się, choć lekkie rozbawienie mogło jej sugerować, że miał też na myśli połamany szyk zdania. Alkohol i narkotyk pewnie miały w tym nieco większą rolę. Tak czy inaczej, za nimi był dość emocjonujący i pełen wrażeń dzień, a już zbliżał się następny - bliżej było do rana niż do ostatniego wieczora. Przerzedziło się nieco, zarówno w klubie, jak i na ulicach, choć osobie spoza Thessii ciężej było dostrzec jakąkolwiek różnicę nie mając dobrego porównania.
Z jego ust wydobyło się ciche westchnięcie, gdy podeszła bliżej, a kobieca ręka powędrowała do jego skroni. Jest uśmiech nieco przybladł, już po tym, gdy skończyła mówić, nie na skutek wspomnienia imienia Mullera.
- Możesz umówić się jutro. Nie musimy lecieć z rana - zasugerował, choć nie naciskał. Palce jego wolnej dłoni wplotły się pomiędzy rude włosy, odgarniając je za jedno ucho, odsłaniając jasny policzek, na którym po krótkiej chwili złożył czuły pocałunek. Ramię objęło ją w talii, przyciągając bliżej, gdy policzek mężczyzny oparł się o jej skroń, a trzymany przez mężczyznę papieros na moment odszedł w zapomnienie.
Usunięta blizna z jej pleców była w tej chwili znacznie mniej istotna niż przesuwająca się wzdłuż nich dłoń. Podobnie jak w Enigmie, Phobia nie umożliwiała im zbyt wiele, gdy otoczeni byli przez innych ludzi. Ale teraz, choć w teorii widzieć ich mogły nawet setki, z różnych miejsc ulicy, w przeciwieństwie do pięciu w loży, wydawało się to mniej istotne niż dziesięć minut wcześniej.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

19 kwie 2017, o 21:43

Pokręciła głową z pełnym przekonaniem. Daleko jej było do zmęczenia. Może trochę bolały ją nogi od wysokich butów, od których przecież zdążyła się przez ostatnie tygodnie odzwyczaić. To nie były niskie szpilki, podnosiły ją o ponad dziesięć centymetrów. Ale trzymała się świetnie, miała lata wprawy, a nogi odpoczną jutro. Poza tym nie czuła niczego, co mogłoby być przyczyną jakiegokolwiek niezadowolenia.
- Nie, bez sensu. Z każdym dniem będę chciała zostać jeszcze jeden i opuszczenie Thessii będzie tylko coraz trudniejsze. Skorzystajmy z faktu że jestem pijana i nie będę miała siły protestować - uśmiechnęła się, uważnie wypowiadając słowa, choć Nazir mógł tego uśmiechu już nie widzieć. Na pewno nie widział, w końcu przytulał ją teraz.
Zamknęła oczy, pozwalając zmysłom skupić się na Khourim. Na jego ciepłych dłoniach, na gorącym oddechu, na miękkości koszulki, której koloru nie potrafiła w tej chwili rozpoznać. Poczuła silną chęć powrotu na Crescenta. Chciała zdjąć z siebie obcisłą sukienkę, chciała żeby ręce Nazira powędrowały dalej po jej nagiej skórze, jak robiły to zawsze, wskazując drogę jego ustom. Przywarła do niego, nie do końca świadomie, wciągając do płuc jasny zapach jego skóry. Dopiero gdy do jej nozdrzy dotarł dym zapomnianego papierosa, zorientowała się, że tkwią tak już za długo. Odsunęła się nieco i utkwiła spojrzenie w jego tęczówkach.
- Twoje oczy mają trzy różne kolory - poinformowała go cicho. - Nie, cztery. Teraz są ciepłe. Ciepły to nie kolor, chyba.
Zaśmiała się znów i przyciągnęła go do siebie, wpijając usta w jego wargi. W chwilach takich, jak ta, niewiele znaczenia miała ich przeszłość, przyczyny dla których wpadli sobie wzajemnie w ramiona, przyszłość zresztą była równie nieistotna. Tym razem jej odczucia nie były spotęgowane, jak po hallexie, ale wciąż to był pocałunek inny, niż wszystkie.
Nieszczególnie jednak długi, bo Irene nie chciała zmarnować ostatniego papierosa, zwłaszcza że właściwie do niczego to teraz nie prowadziło. Przecież byli na ulicy. Obróciła się nieco, nie odsuwając się od Nazira, ale stając do niego bokiem, tak, by móc się zaciągnąć dymem. Smak i zapach wiśni sprawiał, że cienie nabierały karmazynowych kolorów. Westchnęła, przyglądając się temu z zachwytem.
- Nie żałuję - stwierdziła krótko, nie tłumacząc, że chodzi jej o połknięty Tanos, ale też nie sądziła, że Nazir mógłby to inaczej zrozumieć. Oparła głowę bokiem o jego ramię. - W sumie czuję się już trochę lepiej. Przewietrzenie się pomogło. Po wyjściu z parkietu wszystko było... przytłaczające. Dopalimy i możemy wracać. Do loży.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

19 kwie 2017, o 22:36

Jego uśmiech znacznie się poszerzył, gdy wyraziła swoje zdanie na temat Thesii. Planeta odgrywała dość dużą rolę w jego życiu - nie tylko przez Shani i kilku znajomych, ale też wspomnienia. Nie był w Lirii pierwszy raz, tak samo jak zresztą w Phobii. Ziemia pewnie nie kojarzyła mu się tak dobrze przez wgląd na rodzinę, dobrze więc było znaleźć sobie miejsce, które godnie ją zastępowało.
A piękna ojczyzna asari do takich należała.
- Czyli mogę zaciągnąć cię na statek w każdej chwili? - parsknął śmiechem, udając, że wizja jej braku protestów faktycznie była tak kusząca.
Nie wyglądał sam na zmęczonego ani odrobinę. Nawet upojeniem alkoholowym bardzo nie odstawał od tego, jak prezentował się w stu procentach trzeźwy. Ale wciąż byli tylko na ulicy. Jakkolwiek nie byłaby ona wspaniała przez krótką chwilę, jako dobry przerywnik od wnętrza Phobii, tak nie skłaniała do czegokolwiek.
Gdy się odsunęła, odwzajemnił jej spojrzenie, lustrując jadowicie zielone tęczówki, połyskujące teraz w czerwonym blasku neonu, który wisiał ponad jej głową. Umilkł natychmiast. Skupienie swojego wzroku na jej twarzy sprawiało, że czasem ciężko było wyrzucić z siebie jakiekolwiek słowo, które dorównałoby temu, co miał przed sobą. Milczał również krótką chwilę po pocałunku, po którym ona nieco się odwróciła, lecz wciąż trzymał ją blisko siebie, nie sprawdzając, czy odsunęłaby się gdyby tego nie robił.
- Stacjonowałem przez jakiś czas w Vancouver. Tam po raz pierwszy zobaczyłem na żywo zimę - odparł cicho, nie spuszczając wzroku z jej tęczówek. Opuszkami palców gładził stopniowo wychładzający się od nocnego powietrza policzek. - Pamiętam też wiosnę, szczególnie tę poza miastem. Przepychające się przez zbity śnieg, świeże źdźbła trawy łaknące słońca. - urwał na sekundę, przerywając ich kontakt wzrokowy by spojrzeć na krwistoczerwony w tym świetle kosmyk włosów, opadający na jej skroń, który złapał w połowie drogi i schował za jej uchem. - Taki kolor mają twoje oczy.
Westchnął, sięgając po jej dłoń, na której złożył krótki pocałunek, po którym zaśmiał się cicho, jakby dopiero teraz dotarło do niego, jak absurdalną rzecz powiedziała wcześniej.
- Moje oczy są szare. Ciepły mógłby być nawet zapachem, a i tak by do nich nie pasował - odrzekł, traktując jej słowa tak, jakby nie domyślał się faktycznego ich znaczenia - wbrew temu, w jaki sposób poprzednio wyraził się o jej własnych tęczówkach. Uniósł papierosa do ust, zaciągając się nim mocno i odwracając wzrok, którym obdarzył przechadzających się ulicą ludzi. Nadmiar popiołu spadł na ziemię obok niego.
- Chyba muszę się napić - odparł rozbawiony, wyrzucając papierosa na ziemię, gdy w zastraszającym tempie go skończył. Zgniótł go podeszwą buta, po czym objął ją ramieniem w talii gdy już obróciła się w stronę wyjścia, do którego ruszyli oboje. - Ze mnie wszystko uleciało - dodał, wzruszając lekko ramionami, gdy z powrotem przykrył ich czerwony półmrok, a dudniąca spod ziemi muzyka znacząco się podgłośniła, sącząc przez grube ściany, docierając do nich zanim oni dotarli do jej źródła.
W loży siedział sfrustrowany turianin, po którym Khouri poznał, że znaleźli się w dobrym miejscu - nie było jednak nikogo innego, przez co po chwili wahania mężczyzna sprawdził jeszcze numer. Uruchomił omni-klucz, opadając na kanapę, jednocześnie spoglądając na rudowłosą pytająco, gdy zamawiał sobie drinka.
Spytany o Shani, odburknął tylko coś, co brzmiało jak bar, co wywołało rozbawienie Nazira.
- Jak tam szczęście dzisiaj? - zagadnął z nutą ironii, która wywołała tylko jeszcze większą frustrację.
- Cholerni oszuści. Przy tamtym stole.
Westchnął, dłońmi przecierając twarz.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

19 kwie 2017, o 23:12

Wzruszyła ramionami z niewinną miną, tym samym przyznając, że gdyby tylko chciał, wsiadłaby z nim teraz do taksówki i w tej chwili poleciała do portu, w którym czekał Crescent. Ale Nazir musiał zdawać sobie sprawę z tego, że jednocześnie Irene chce być też tutaj, więc nie poprowadził jej do postoju.
Gdy patrzył na nią tak uważnie, a jego spojrzenie stało się znacznie bardziej intensywne, sama Dubois również umilkła, nie wiedząc, czego ma się spodziewać. Słuchała go jednak nie ze strachem, a z zaciekawieniem, bo w końcu mówił, a jego głos miał smak, którego też nie potrafiła określić. Lubiła go słuchać, rzadko kiedy jednak zdobywał się na tak obrazowe porównania. To do niego nie pasowało, a jednocześnie wydawało się idealnie na swoim miejscu. Rudowłosa była przyzwyczajona do komplementów, mniej i bardziej wyszukanych, ale zapamiętywała wyłącznie te, które miały dla niej jakieś znaczenie.
Uśmiechnęła się do mężczyzny, nie wiedząc co mu na to odpowiedzieć. To, co powiedziałaby zwykle, każdemu innemu, tutaj jakoś nie pasowało. Gdy pocałował jej dłoń, westchnęła cicho, czując się, jakby wrzucał ją z powrotem w ten stan, z którego dopiero co otrzeźwiała.
- Skąd ja cię wzięłam - odezwała się cicho i pokręciła głową, by zaśmiać się za moment po jego kolejnych słowach. Ponownie uniosła wzrok na jego szare tęczówki, których w swoim obecnym stanie nie potrafiła opisać poetycko, ale których spojrzenie przewiercało ją na wylot i sprawiało, że niemal czuła to ciepło na swojej skórze.
- Nieprawda - zaprotestowała i zaciągnęła się dymem. - W lustrze tego nie zobaczysz.
Dopaliła szybko i weszła z Nazirem z powrotem do klubu, nie trzymając się go już tak kurczowo, jak chwilę temu. Świeże powietrze dobrze jej zrobiło. Może faktycznie uleciał z niej alkohol, który wypiła, zostawiając już tylko wpływ Tanosa. Ten nadal plątał jej język i zaburzał - albo raczej urozmaicał - postrzeganie świata, ale było jej z tym dobrze. Bardzo dobrze.
Prowokowanie turianina rozbawiło ją, ale nie przyłączyła się do tej rozrywki. Pokręciła też głową, gdy zauważyła nieme pytanie o drinka. Chwilowo nie potrzebowała niczego więcej, zwłaszcza że po chwili namysłu postanowiła poszukać Ericha teraz, zanim będzie zbyt zmęczona by rozmawiać, albo zanim jednak da się namówić na kolejne alkohole. Z samym pomieszaniem zmysłów potrafiła sobie poradzić, musiała tylko pilnować co mówi. Pochyliła się nad Nazirem. Rude włosy spłynęły z jej ramienia i opadły na jego. Prawie miała w nich czucie. A może tylko się jej tak wydawało.
- Zaraz wracam - powiedziała cicho. - Pójdę znaleźć Mullera, spytam czego chciał i wrócę. Nie idź beze mnie.
Pocałowała go krótko, ignorując obecność turianina i wyszła z loży, rozglądając się za dwunastką, gdzie być może uda się jej znaleźć Ericha.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

20 kwie 2017, o 00:00

Nie po raz pierwszy Khouri nie odpowiadał, bo nie wiedział co. Normalnie może wystarczyłby żart wymyślony na poczekaniu, ale mało banalne sformułowanie nadało pewien charakter ich rozmowie, do którego taka odpowiedź nie pasowała. Jego palce przesunęły się nieco po jej talii, gdy on poprawił to, w jaki sposób ją obejmował, a do samego momentu dojścia do loży na ustach miał uśmiech.
Koniec końców, gdyby chciał odpowiedzieć dosłownie, to poprawiłby to, że on znalazł ją. Wbrew jej woli. Może pół miesiąca temu taka odpowiedź stanowiłaby ryzyko przywołania nieprzyjemnych wrażeń, ale teraz, a szczególnie tego wieczoru, raczej nie musieli się tego obawiać.
Khouri zamówił coś sobie szybko, nie patrząc za bardzo co dokładnie, po czym domówił opcję dekstro - jak łatwo było się domyślić, nieprzeznaczoną dla niego. Turianina szklanka była pusta, a nastrój dość beznadziejny i choć wydawałoby się, że za Nazirem nie przepada, wyraźnie dzielili kilka wspólnych wypadów, a gdyby nie lubili się nawzajem choć trochę, to nie powtórzyliby choćby jednego.
Gdy wstała, informując jednocześnie Nazira o tym, gdzie planuje się udać, utkwił w niej swoje uważne spojrzenie, jednocześnie gryząc się w język - albo po prostu lepiej wychodziło mu ignorowanie tego, że miała do czynienia z Mullerem. Mężczyzna mógł też po prostu aż tak mu nie przeszkadzać póki bezpośrednio nie wtrącał się ani nie przebywał w najbliższym otoczeniu Nazira. Khouri skinął głową w odpowiedzi na jej słowa i odwrócił głowę w stronę turianina, który z przejęciem zaczął opowiadać o tym, jak grało się z nieznajomymi.
Ericha niełatwo było znaleźć samemu - dopiero gdy spytała jednej z kelnerek, ta uśmiechnęła się do niej nieco mniej życzliwie niż za każdym, poprzednim razem. Może uznała, że nie musi już traktować Irene jako gościa i we wszystkim jej usługiwać. Kazała jej podejść do wysokiej i przeraźliwie chudej blondynki ubranej w strój tancerki, która z kolei kazała jej iść za nią.
Przeszły wzdłuż korytarza, mijając kilka sekcji klubu, aż nie znalazły się w pobliżu parkietu, z którego pół godziny wcześniej Irene zeszła. Dźwięki były donośne, znów grały na jej zmysłach. Jedna z zamkniętych loży miała drzwi nieco inne od pozostałych - głównie dlatego, że w pozostałych udzielano pokazów tańca lub zaaranżowano je jako małe kasyna. Pokój, do którego drzwi się rozsunęły, był znacznie mniejszy, podłużny. Wewnątrz panował półmrok rozświetlany pomarańczowym światłem wpadającym przez w połowie przysłonięte żaluzje na szybie, po której drugiej stronie znajdowało się jakieś inne pomieszczenie.
Gdy drzwi się za nią zamknęły, muzyka znacznie przycichła - ściany były grube. Pod nimi rozstawione były meble - długa kanapa i dwa fotele. Na nich siedziały dwie, ludzkie kobiety, w ciszy sączące drinki. Na kanapie za to dostrzegła Mullera - wyglądał nieco inaczej. Jego koszula była wymięta, górne guziki rozpięte. W ręku trzymał kieliszek z alkoholem, przez który w specyficzny sposób przenikało światło. Uśmiech, którym ją obdarzył, gdy już ją dostrzegł, wydawał się być znacznie bardziej drapieżny niż zwykle. Poprosił cicho by usiadła - kanapa była długa, nie musiała więc siedzieć na niej w ścisku.
- Co ci zamówić? - spytał, uruchamiając omni-klucz. DOpiero wtedy, gdy zajęła miejsce, machnął lekceważąco na dwójkę kobiet, które, nie zadając zbyt wielu pytań, wstały i ruszyły do drzwi wraz ze swoimi szklankami.
Część jego twarzy pogrążona byłą w półmroku, gdy siedział bokiem do źródła pomarańczowego światła, a przodem do niej. To znacznie wyostrzało jego rysy. Nietrudno też było dostrzec znacznie powiększone tęczówki jasnego, wystawionego na blask oka - zbyt nienaturalnie, by mogła spowodować to ilość światła w pomieszczeniu.
- Jak podoba ci się klub? - dodał, upijając łyka czerwonego alkoholu z wysokiej, smukłej szklanki, jednocześnie nie odrywając spojrzenia od kobiety.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

20 kwie 2017, o 09:18

Pomieszczenie, do którego ostatecznie trafiła, pachniało świeżo wyprawioną skórą. Tak przynajmniej uważały jej zmysły, a ona się z nimi zgadzała. Przesunęła wzrokiem po siedzących tu dwóch kobietach, po przysłoniętych żaluzjach, kanapach i ścianach, ostatecznie wbijając go w Ericha. Wyraźnie nie oszczędzał się pod względem tego, co klub miał do zaoferowania. Wyglądał, jakby już coś połknął, bo w półmroku źrenice z natury nie były tak duże.
Usiadła obok niego, zakładając nogę na nogę. Tu było ciszej, spokojniej, Irene łatwiej było kontrolować swoje zmysły, niż chociażby na parkiecie, gdzie bodźców było znacznie więcej. Teraz mogła skupić się na rozmowie i pilnowaniu, by drapieżny wzrok Mullera tylko wzrokiem pozostał. Utkwiła w nim spojrzenie, zastanawiając się nad odpowiedzią na jego pytanie. Chwilę temu o to samo zapytał ją Nazir i nie chciała pić, ale w chwilach takich jak ta dobrze było mieć co zrobić z rękami. Nawet jeśli miała tylko trzymać w nich szklankę.
- Abilene - odparła, zakładając, że posiadają to w menu, bo nie sprawdzała. Jeśli nie, Erich pewnie poradzi sobie z załatwieniem ziemskiego drinka dla niej, nawet nieoficjalnie. Nie musiała od razu wypić całego, ale zaczęła czuć dziwny posmak w ustach, który warto było przebić innym smakiem. Gorzki. Może to obecność Mullera tak na nią działała.
Choć zdawała sobie sprawę z tego, tak samo jak z intensywności jego spojrzenia, nie była do niego nastawiona negatywnie. Był intrygującą osobą, posiadającą wiele wpływów i kimś, z kim jednak Dubois musiała zachować dobre relacje, skoro mieli ze sobą współpracować w najbliższym czasie. Przyglądała mu się, łącząc kolor padającego na jego twarz światła z zapachem wyprawionej skóry. Jedną rękę położyła na oparciu kanapy, odwrócona w stronę mężczyzny. Nieświadomie przesuwała palcami po grubym szwie, badając fakturę twardej nici.
- Pytałeś mnie już o to - odparła, uśmiechając się. - Chociaż teraz nie jestem dziesięć minut po wejściu.
Odwróciła od niego wzrok, rozglądając się, jakby szukała w tym niewielkim pomieszczeniu odpowiedzi na swoje pytanie. Nie znalazła, cofnęła się więc myślami do chwil przed przyjściem tutaj. Lekki uśmiech nie znikał z jej twarzy.
- Podoba mi się - stwierdziła w końcu, skupiając się na swoich własnych słowach, by były zrozumiałe. - Cały czas coś się dzieje. Jest pełny ciekawych ludzi. Muzyka jest świetna, ciężko usiedzieć na miejscu. Drinki też są dobre, chociaż wypiłam ich już tyle, że nie pamiętam wszystkich.
Z powrotem odwzajemniła spojrzenie Ericha, przez długą chwilę milcząc. Wyglądał teraz inaczej, niż wcześniej, zdawała sobie z tego sprawę, ale nie potrafiła określić na czym ta różnica polegała. Podejrzewała, że ona tak samo. Włosy, które ułożyła przed wyjściem, teraz musiały żyć własnym życiem. To by wyjaśniało, dlaczego ciągle musiała odgarniać je z twarzy.
- Chciałeś omówić parę spraw, więc przyszłam. Nie wiem jeszcze gdzie polecę z Thessii, więc trudno mówić o konkretach. Ale jestem, słucham.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

20 kwie 2017, o 09:44

Mężczyzna skinął głową, w omni-kluczu wpisując nazwę ziemskiego alkoholu i dołączając do zamówienia wiadomość, której nie zdążyła przeczytać. Być może prosił o butelkę osobiście, żeby była szybko w pomieszczeniu i obciążyła jego rachunek. Po tym dezaktywował urządzenie, będące przez pewną chwilę dodatkowym źródłem światła w pomieszczeniu, powracając do obserwacji siedzącej obok kobiety.
Już wcześniej spotykała się z jego badawczym spojrzeniem. Teraz jednak nie towarzyszył mu ten sam uśmiech co zawsze. Teraz niemal mogło powodować dyskomfort. Wydawało się wygłodniałe.
Słuchał, gdy mówiła o klubie, ale sam nie komentował jej słów, jakby nie miał własnej opinii - lub jego pozycja w Phobii sprawiała, że się z nią nie zgadzał, bo bywał tu na tyle często, że pierwsze wrażenie dawno minęło. A może to on musiał być odpowiedzialny za niektóre czyszczenie brudów na tyłach, po czymś takim każde miejsce koniec końców musiało stracić swój urok.
Drzwi otworzyły się z cichym sykiem, a do środka weszła ta sama kelnerka, którą jako pierwszą Dubois spotkała wraz z Nazirem przy wejściu. Nie spojrzała nawet na rudowłosą, być może w ogóle jej nie poznała, lub zdążyła o niej zapomnieć. Na stole położyła naczynie z alkoholem, którego sobie życzyła, po czym odwróciła się i, nic nie mówiąc, wyszła, wpuszczając na moment głośniejsze basy do środka.
Muller nie skomentował tego wejścia, choć czekał, aż kobieta wyjdzie, nim otworzył usta i zabrał głos. Nie wydawał się być teraz tak zainteresowany tym, o czym chciał porozmawiać wcześniej, choć i wtedy nie mogła być pewna jego intencji.
- Jest jakiś fragment galaktyki, którego ogólnie się trzymasz? - spytał obojętnie, unosząc własną szklankę do ust i spijając z niej nieco alkoholu. Oblizał wargi. - Mamy kilka miejsc, tu i ówdzie. Lepiej byłoby przypisać cię najpierw do jednego, konkretnego, zanim dostaniesz listę wszystkich.
Oparł ramię o wezgłówek kanapy, na której z kolei spoczęła szklanka trzymana przez niego w dłoni, wilgotna od topniejącego lodu.
- Skoro nie wiesz, gdzie polecisz, najprościej będzie, jak wyślesz mi wiadomość kiedy będziesz chciała coś dla nas zrobić. Wtedy podeślę ci szczegóły, albo miejsce, w którym je dostaniesz - dodał, przekręcając nieco głowę, jakby oglądając jej twarz pod innym kątem miał zobaczyć coś zupełnie nowego. - Nie spodziewałem się, że akurat ty się tym zainteresujesz - dodał po chwili, a jego usta wreszcie wykrzywiły się w uśmiechu, nieobejmującym skupionego spojrzenia niebieskich oczu.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

20 kwie 2017, o 11:30

Dopisywanie uwag do zamówienia przez kogoś takiego jak Erich nie sprawiło, że Irene poczuła się bezpieczniej. Odczuwała niepokój praktycznie cały czas w jego obecności, w szczególności gdy nikogo nie było wokół. Było to jednak podświadome, niemal niezauważalne uczucie, które spychała na dno umysłu, wciąż zbyt znarkotyzowana i trochę jeszcze pijana, by się tym przejmować. Przyglądając się mężczyźnie, zastanawiała się co wziął. Thandrix? To by do niego pasowało. Wyjaśniałoby też ten ogień w spojrzeniu, gdyby nie fakt, że miał go już wcześniej, choć w okrojonej formie.
Sięgnęła po szklankę, gdy kelnerka ją przyniosła i uniosła ją pod pomarańczowe światło, przyglądając się ciemnożółtemu napojowi. Jeszcze się nie napiła, a już w ustach czuła jego smak. Tanos działał doskonale, bez przerwy. Zapach pomarańczy zastąpił zapach skóry i wypełnił całe jej płuca, a pomieszczenie stało się jaśniejsze. Westchnęła cicho, opierając drinka na kolanie.
- Dziękuję - rzuciła, posyłając Erichowi jeden ze swoich wyćwiczonych uśmiechów.
Przez moment zastanawiała się nad odpowiedzią na jego pytanie. Gdzie najczęściej przebywała? Jeszcze miesiąc temu od razu wiedziałaby, co powiedzieć. Teraz nie była taka pewna.
- Dotąd głównie Omega - powiedziała powoli, z namysłem. - Dużo czasu na Omedze spędzałam. Illium, bliższa część Terminusa. Ale teraz... nie wiem co będzie. Może nie od razu, ale wcześniej czy później tam wrócę. Na pewno.
Spojrzała w dół, na drinka. Miała jakieś opory przed wypiciem go. Nie była bardzo spragniona, ale pamiętała jego smak i kusił, a jednocześnie przeczuwała że jest w nim coś więcej, niż rum, pomarańcze i brzoskwinie. Utkwiła zdziwiony wzrok z powrotem w Erichu, gdy usłyszała jego ostatnie stwierdzenie.
- Akurat ja? - powtórzyła i zaśmiała się. - A co w tym takiego dziwnego? Nie wyglądam?
Zabrzmiało, jakby znał ją znacznie dłużej, a widział ją trzy razy w życiu i jedyne wnioski, jakie mógł wyciągnąć, to z jej relacji z Nazirem, o której raczej wiedział niewiele. Owszem, widział ich razem, ale dla takich jak on znaczyło to tyle, co nic. Być może wcześniejsza niechęć Khouriego wobec znajomości Mullera z Shani sprawiała, że teraz mężczyzna się dziwił.
- Zwykle robiłam wszystko na własną rękę. To ma swoje plusy i minusy. Daje niezależność - podkreśliła, dając tym samym do zrozumienia, że częściowo tę niezależność traci, decydując się na współpracę z kartelem. Nawet taką chwilową, jednorazową. Może Muller dorzuci coś, co osłodzi jej ten układ. Nie to, żeby tego potrzebowała, umowa podobała się jej w tej formie, w jakiej była, nie zobowiązując jej do niczego, a zapewniając coś do roboty, gdyby się jej nudziło.
- Jak to ma działać? Konkretnie?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

20 kwie 2017, o 20:19

Nawet, jeśli Muller zauważył to, że nie piła jeszcze swojego drinka, to raczej nie dał tego po sobie poznać - był w stanie, który wydawał się umożliwiać mu skupienie tylko na jednej rzeczy na raz, a tą okazała się siedząca obok niego kobieta. Odwrócił się na kanapie podobnie jak ona, siadając bardziej zwróconym przodem do Dubois. Co jakiś czas popijał swój alkohol, który mógłby mieć barwę krwi, gdyby nie to, że z łatwością przenikało przez niego światło, ukazując to, co znajdowało się po drugiej stronie, choć zniekształcone przez płyn i w karmazynowych barwach.
- Nie wyglądasz - potwierdził, wzrokiem przesuwając wzdłuż jej sukienki. Sama zdawała sobie sprawę z tego, jak wygląda, szczególnie teraz, w dość specyficznym klimacie klubu i tego pomieszczenia, który Erichowi wydawał się przypadać do gustu. - Ale to dobrze.
Mogła się domyślić, co to miało tak naprawdę znaczyć, choć ton jego głosu nie sugerował wiele. Uderzył palcem o szkło trzymane w rękach, poza tym siedział w niemal kompletnym bezruchu, słuchając tego, co mówi, choć jego wzrok błądził po jej ciele, przez co nie wyglądał, jakby faktycznie analizował to, co starała mu się przekazać.
- Gwarantujemy pośrednictwo, jeżeli nie chcesz zadawać się z mało przyjemną klientelą. A przede wszystkim jakieś stałe zlecenia, stały zarobek. Im dłużej popracujesz i lepiej się sprawdzisz, tym cięższe rzeczy dostaniesz - zaczął mówić, na tyle cicho, że nie była w stanie w pełni skupić się na jego głosie na tyle, by umysł wyciszył muzykę przebijającą się przez ścianę. - I tym dalej zajdziesz - dodał, przesuwając opierającą się o wezgłówek rękę wyżej gdy zaczęła zjeżdżać. Drink w jego szklance zachlupotał - odwrócił spojrzenie od rudowłosej by spojrzeć na płyn, po czym ponownie podniósł je wyżej, śmiało spoglądając w jadowicie zielone tęczówki. - Prześlę ci informacje kiedy już gdzieś zawiniesz - mówił dalej, choć dalej cicho, jakby niechętnie. Westchnął wreszcie, sam do siebie, poruszając się nieco. Coś w głębi klubu huknęło, jakby ktoś się przewrócił, a może potrącił jakiś mebel. Odgłos był na tyle głośny, że przedostał się przez ściany i muzykę, ale Mullera raczej nie interesowało to, co działo się na zewnątrz. Ściany były grube, a wejście do środka bez odpowiedniego upoważnienia - niemożliwe.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

20 kwie 2017, o 20:45

Uśmiechnęła się nieco szerzej. Wiedziała, że jej wygląd nie współgra z rozrywkami, które lubiła dla siebie wynajdować. Nie była jednym z wielu szczurów Omegi, plączących się w cieniu, niepostrzeżenie podkradającymi coś ze sklepów, gdy handlarze nie patrzyli, albo wyciągając z kieszeni pijanym gościom Zaświatów. Irene robiła wszystko rzucając się jednocześnie w oczy. Ale mało kto patrzył jej na ręce, gdy było tyle bardziej interesujących rzeczy, na których można było się skupić.
Widziała też, że Muller ma problem z odwróceniem wzroku od tych rzeczy, ale nie zasłaniała się, ani nie zmieniała pozycji. Była do tego przyzwyczajona, choć niewiele osób dorównywało Erichowi we wprawianiu jej w dyskomfort. Może przez to, że rozmowa dotyczyła zupełnie czego innego, tak samo jak za każdym poprzednim razem, a jednak zarówno teraz, jak i wcześniej, mężczyzna nawet nie usiłował patrzeć rudowłosej w oczy. No, może próbował, ale rzadko.
- Nie sądziłam, że ma mieć miejsce jakiekolwiek zachodzenie dalej - powiedziała, unosząc brwi. - Zhea jasno dała do zrozumienia, że to tylko współpraca, pojedyncze zlecenia. Macie też procedury awansu dla ludzi nienależących do kartelu?
Parsknęła śmiechem i uniosła swojego drinka do ust, przyglądając się jednocześnie Mullerowi. Liczyła na to, że Vertigo wyczyta z jego twarzy ewentualną reakcję i da jej znać, czy należy jednak powstrzymać się od wypicia tego, co przed chwilą przyniosła jej kelnerka, czy mogła sobie na to pozwolić bez żadnego stresu. Wystarczyłby jeden błysk w jego oku, by ostatecznie zrezygnowała ze swojego świeżego, pachnącego Abilene.
- Z mało przyjemną klientelą też się dogaduję. Jestem dość elastyczna - jej uśmiech nabrał dwuznaczności. To było silniejsze od niej. Szybko jednak wróciła do swojej poprzedniej totalnej niewinności. Tak było bezpieczniej, nie wiedziała jak tego rodzaju żarty mogą zostać odebrane przez siedzącego naprzeciw niej mężczyznę.
- Brzmi dobrze. To teraz sposoby bezpiecznej komunikacji. Postępowanie przy oddawaniu zlecenia i cała reszta reguł i zasad, tych dla mojego bezpieczeństwa - niemal słowo w słowo powtórzyła to, czym przedtem argumentował fakt, że Irene koniecznie musi do niego przyjść. Przyszła. Chciała konkretów. Wzruszyła lekko ramionami. - Mam dobrą pamięć. O tym chciałeś mówić.
Tak samo jak on zignorowała fakt, że coś działo się za drzwiami. To nie był jej problem, już prędzej jego, ale nie wyglądał jakby rwał się do sprawdzania co się tam wydarzyło.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

20 kwie 2017, o 20:59

Muller nie ruszał się, gdy za drzwimi padł kolejny huk, może jakiś krzyk, który brzmiał na damski. Nie był ochroną. Klub pełen był alkoholu i różnego rodzaju specyfików, musieli znaleźć się awanturnicy - a niektórzy wręcz wyglądali tak, jakby tylko czekali na możliwość pokłócenia się z kimś śmiertelnie. W Phobii trzeba było umieć o siebie zadbać z wielu różnych powodów. To był jeden z nich. Odgłosy szybko przycichły, pozostawiając w pomieszczeniu jedynie brzmienie ich własnych głosów i stłumioną muzykę.
- Dla wolnych strzelców nie ma drabin kariery, ale są... inne - odparł z lekkim wahaniem, jakby nie wiedział, jakich słów użyć. - Biorąc ludzi z ulicy nie powierzasz im zbyt ambitnych zadań na początku. Ty przynajmniej swoje pierwsze zlecenie masz już za sobą.
Nie mówił nic na temat tego, czy postrzegał je jako jedno już z tych ambitniejszych, czy jednak nie. Shani miała się sprawdzić kradnąc ten prototyp, ale niemal niemożliwym byłoby, żeby dokonała tego sama. A przecież bardzo chciała i planowała próbować. Szkoda tylko, że niepowodzenie mogło kosztować ją bardzo wiele.
Żaden błysk w jego oku się nie pojawił. Obserwowała Ericha dokładnie, ale wydawał się być niezainteresowany szklanką, którą trzymała w rękach - stracił to zainteresowanie w momencie spełnienia jej życzenia i zamówienia ziemskiego drinka. Potem mogła robić z nim co tylko chciała, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie, co mogło w pewien sposób ją uspokoić. Raczej zależałoby mu na tym, by go wypiła, gdyby wcześniej postanowił go w sobie znany sposób wzbogacić.
- Tego nie wiem. Jak na razie dobrze sprawdziłaś się tylko na bogatym i eleganckim przyjęciu - uśmiechnął się zawadiacko, chyba po raz pierwszy odkąd weszła do pomieszczenia i zaczęli rozmawiać. Jej dwuznaczność wyraźnie mu się spodobała, choć samo uniesienie kącików ust wcale nie sprawiło, by wyglądał mniej niebezpiecznie w danym momencie. - Nawet teraz, w tym klubie, tak wyglądasz.
Uniósł naczynie do ust, spoglądając na nią znad jego krawędzi. Dopiero teraz dostrzegła błysk w oku, wywołany raczej jej słowami niż czymkolwiek innym.
- Szyfrujemy wiadomości na swój sposób, dostaniesz klucz przed wylotem z Thessii - odparł obojętnie, jednocześnie wydając się wiedzieć, kiedy z tej Thessii zniknie, skoro z taką pewnością wypowiadał te słowa. - Nie będę pieprzył teraz o protokołach. Każde miejsce ma inny - dodał, tym razem na dłużej zatrzymując swoje spojrzenie na jej oczach, odwzajemniając spojrzenie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

20 kwie 2017, o 21:48

Nie widząc niczego niepokojącego w reakcji Ericha, Irene w końcu napiła się drinka, rozkoszując się jego smakiem. Eksplozja kolorów, która się łączyła z pierwszym łykiem, sprawiła, że musiała zamknąć oczy, by nie musieć radzić sobie jednocześnie z kolorami otaczającymi ją w loży Mullera. Westchnęła głęboko, czując jak alkohol - choć niezbyt mocny - rozpływa się po jej klatce piersiowej, rozgrzewając ją od środka. Dopiero po chwili z powrotem spojrzała na siedzącego naprzeciw mężczyznę.
- Inne - powtórzyła po nim, ale nie drążyła tematu. To naturalne, że nie mogli zlecić jej czegoś, co będzie wyjątkowo ważne, jeśli nie będą mieć pewności, że sobie z tym nie poradzi.
Skinęła głową, uśmiechając się znów lekko. Była zadowolona z tego, jak poszło na gali. Była zadowolona z siebie i z Shani, i naturalnie z Nazira, ale do jego życia nic to nie wnosiło. Cieszyła się, że dziewczyna została wcielona do kartelu, bo widziała, że bardzo jej na tym zależało. Dobrze było wiedzieć, że to wszystko miało jakiś głębszy sens, niż zaspokojenie zachcianek Irene. A jej zachcianki zostały zaspokojone bardziej, niż się spodziewała. Gdy przypomniała sobie czekający na Crescencie pancerz, jej uśmiech stał się szerszy i bardziej zamyślony. Następne słowa Ericha jednak wybudziły ją z tego krótkiego transu.
- Przez ostatnie trzy tygodnie wyglądałam zupełnie inaczej - mruknęła cicho, bardziej sama do siebie, niż do Mullera. Gdyby wiedział, że razem z Nazirem przebiła się przez statek pełen najemników tylko po to, by przestrzelić głowę komuś, do kogo żywiła znacznie bardziej skomplikowane uczucia, niż potrafiła przyznać przed sobą samą, pewnie by jej nie uwierzył. Ale pewnie też nie uwierzyłby jej w kopalnie piezo, bomby atomowe i transportowanie jakichś próbek medycznych dla szalonych lekarzy na Omedze. Nie uwierzyłby w to, że jakiś czas temu plątała się po stacji, szukając miejsca, w którym mogłaby spędzić noc na tyle tanio, by wystarczyło jej kredytów na jedzenie następnego dnia. Pasowała do eleganckich przyjęć i luksusowych klubów. Wzruszyła ramionami.
- Myślisz, że gdybym przez całe życie bywała tylko na bogatych przyjęciach, to cokolwiek bym potrafiła? - napiła się znów, tak samo jak za pierwszym razem zamykając oczy. - Chociaż kto wie, może i takich znasz.
Odwzajemniła spojrzenie, przekręcając lekko głowę. Przyglądała mu się teraz, tak samo jak on przyglądał się jej wcześniej, choć ona nie pożerała go wzrokiem, tylko zastanawiała się jak wyobrażał sobie to spotkanie. Co się działo w jego głowie. W większości mogła się domyślać, pozostawały jednak tematy niezwiązane z jej czarną sukienką, albo jej brakiem.
- Skoro nie będziesz pieprzył o protokołach, to po co mnie zaprosiłeś? - uniosła brwi, spoglądając na niego z rozbawieniem. - O czym będziesz?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

20 kwie 2017, o 22:37

Nie drążył tematu, ani nie zadawał pytań na kwestie, w które później mógłby nie wierzyć. Może po tonie jej głosu rozpoznał, że niekoniecznie miała ochotę na ten temat mówić. Nie mogła wiedzieć co działo się w jego głowie. Równie dobrze mogło przestać go to interesować w chwili, w której uśmiech na jej twarzy zbladł. Grunt, na który nie planował wchodzić - byli w klubie. Z dobrym alkoholem w rękach, z dobrą muzyką, która ich otaczała, i dobrymi specyfikami, choć pewnie różnymi, krążącymi w ich krwiobiegu.
Jego tęczówki wciąż pozostawały takie same, nadając nieco inny wygląd jego oczom, które naturalnie sprawiały wrażenie zimnych. Patrząc na Dubois, jego wzrok nie był jednak tak chłodny.
- Od innych ludzi sporo można się nauczyć, jeśli wiesz, jak patrzyć - odparł w odpowiedzi, dopijając powoli swojego czerwonego drinka, z którego po krótkiej chwili w szklance pozostała tylko jedna, w połowie roztopiona kostka lodu. Nachylił się wtedy, ruszając z pozycji, w której siedział dość długo, by odstawić naczynie na mały stolik stojący obok kanapy, po czym wrócił na miejsce. Rękę oparł na wezgłówek kanapy. - W pewnym momencie zaczynasz rozumieć, jak działają - dodał, patrząc na nią uważnie. Jego głos był wyższy niż Nazira. Jej zmysły odbierały go inaczej, w inny sposób, lecz wciąż przyjemny. Miał inny smak.
Uśmiechnął się ponownie, gdy zadała to pytanie. Pomimo tego, że jeszcze w Enigmie mógł sprawiać wrażenie niemal nachalnego, teraz ze spokojem delektował się widokiem, jaki miał przed sobą.
W tak odciętym pomieszczeniu równie dobrze mogli mieć nieskończoną ilość czasu, gdyby tylko wystarczająco długo skupić się na czymś innym, niż myślenie o tym, co było na zewnątrz.
- Potrzebuję powodu? - spytał, zamiast udzielać jej odpowiedzi. Oparta o wezgłówek ręka przesunęła się tylko nieznacznie, a chłodne od drinka palce delikatnie przesunęły się wzdłuż nagiego, kobiecego ramienia, wywołując na nim gęsią skórkę. Wzrok przestał być tak nachalny, jak był wcześniej, co jednocześnie mogło wywoływać w niej niepokój. Coś się zmieniło, w jego postawie czy ruchach, a atmosfera przestała być tak przytłaczająca i budząca niepewność jak wcześniej.
Po drugiej stronie ściany, muzyka zmieniła swój rytm, po raz pierwszy odkąd Dubois znalazła się z Mullerem w jednym pomieszczeniu. Ludzie musieli bawić się dalej, pomimo tego, że było już późno - czy raczej wcześnie, a przed chwilą prawdopodobnie doszło do jakiejś krótkiej bójki.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

20 kwie 2017, o 23:22

Skinęła lekko głową, musząc się z nim zgodzić. Ona też obserwowała ludzi, uczyła się ich. Tylko w ten sposób nauczyła się wszystkich masek, za którymi można było schować emocje. Nie ćwiczyła ich przed lustrem, po prostu zachowywała się tak, jak inni - jej znajomi, jej rodzina. I nagle się okazywało, że wszyscy zaczynali ją traktować inaczej. Tak samo, jak tamtych. Ludzie byli przewidywalni. ale może faktycznie można było nauczyć się od nich sporo, nawet jeśli możliwości zakładały wyłącznie obserwację. Kto wie, czy w kontekście kradzieży i tego, co z nią związane, nie było podobnie.
Gdy usłyszała pytanie zamiast odpowiedzi, ponownie zmrużyła lekko oczy, obserwując mężczyznę uważnie. Jego gest w sumie jej nie zdziwił, spodziewała się go odkąd weszła do tej loży. Może dlatego nie odskoczyła, nie wyrwała się, nie pożegnała się natychmiast i nie wyszła. Może był to skutek wypitego alkoholu albo wziętych tabletek. A może po prostu lubiła tę grę, która z jednej strony bywała niebezpieczna, ale z drugiej cholernie satysfakcjonująca. Na ułamek sekundy zapomniała, że gdzieś tam na zewnątrz siedzi Nazir, który z takiego obrotu spraw nie byłby zadowolony.
- Rozumiem, że wiesz już, jak działam ja? - spytała z rozbawieniem, póki co nie odrzucając ręki przesuwającej się po jej ramieniu.
Napiła się, automatycznie przymykając oczy. To było silniejsze od niej. Wybuch kolorów za każdym razem, gdy brała łyka swojego drinka, wytrącał ją ze skupienia, zaburzał percepcję wszystkiego, przestawała czuć posmak głosu Ericha i skórzany zapach pomieszczenia. Tanos był niesamowity. Gdyby nie miała tych resztek rozsądku, dawno już by się zaćpała. Lubiła czuć więcej, lubiła czuć bardziej. Potem otworzyła oczy i pochyliła się nieco w stronę mężczyzny. Przestał ją niepokoić, nawet z tym swoim dziwnym spojrzeniem, gdy zdecydował się sięgnąć do jej jasnej, gładkiej skóry. Jak każdy, ta sama słabość. Nie przestał jednak intrygować.
- Obawiam się, że nie jesteś wystarczająco wysoko na szczeblach tej drabiny, by sięgnąć aż tak daleko - zaśmiała się, odsuwając się w końcu minimalnie, tylko na tyle, by pozbyć się zbędnego dotyku. Nie wstała, po prostu przesunęła się o dziesięć centymetrów w stronę przeciwległego końca kanapy. - I tak, potrzebujesz, ale już chyba wiem jaki on jest.
Odgarnęła włosy z twarzy, przenosząc spojrzenie na żaluzje, z których światło padało na profil Ericha. Światło miało zapach brzoskwiń, pasowało do drinka. Tutaj było spokojnie, podobało się jej w tej loży, nie chciała jej opuszczać. Jeszcze.
- To skoro nie chcesz pieprzyć o protokołach, to opowiedz mi o Phobii - zaproponowała. - Jesteś tu od zawsze? To miejsce do ciebie pasuje. Albo ty do niego.
Oparła łokieć na oparciu i głowę na dłoni, przyglądając się Mullerowi. Ciekawa była, jak wyglądało jego życie. Czy faktycznie był tylko tym, co widziała teraz. Tym wygłodniałym spojrzeniem i przesuwającą się po jej ramieniu dłonią, wyniosłością i obojętnością. Uśmiechnęła się do niego, jakby zupełnie nic przed chwilą się nie wydarzyło.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub nocny Phobia

21 kwie 2017, o 00:01

Brew Ericha uniosła się nieco wyżej, gdy usłyszał jej pytanie. Obserwował mimikę jej twarzy, dostrzegł też raczej bez trudu, że nie odtrąciła jego ręki. Ciężko było czuć się odrzuconym w takiej sytuacji, nic dziwnego, że łotrowski uśmiech nie znikał z jego twarzy, do której zresztą pasował.
- Do pewnego stopnia - odparł z pewnością siebie i lekkim rozbawieniem w głosie, które też pasowało do jego głosu. Tanos mógł znacznie zmieniać i poszerzać jej odbiór rzeczywistości, ale nie sprawiał, że świat tonął w idealnych połączeniach. Niektóre dźwięki były zbyt jaskrawe, a światła pachniały w dziwny sposób. Połączeni zmysłów, które pobudzały głos, zapach czy zwykłe spojrzenie Ericha, były harmoniczne. - Ale pewnie masz swoje asy w rękawie. Jak każdy.
Jego brwi uniosły się jeszcze wyżej, gdy tylko się odsunęła, podając przy tym powód, w który ciężko byłoby mu uwierzyć. Nic nie wskazywało na to, że to zrobił. Parsknął śmiechem, swobodnym, niepodobnym do niemal śmiertelnego spokoju, z jakim patrzył na nią z początku, gdy weszła, czując jedynie jego głód i błądzące po jej sylwetce spojrzenie.
Muller jednak nie był typem, który gdziekolwiek znajdował się poza górnymi szczeblami drabiny - zakładając, że na tej pozycji mu zależało. Nawet tutaj, w Phobii, choć nie na szczycie, był bardzo blisko ludzi wpływowych. Rodziny, która być może prowadziła swoje gierki poza Thessią, Ziemią, głęboko w przestrzeni kosmicznej, może nawet na samej Cytadeli. Nic dziwnego, że jego życie ją ciekawiło. Musiał zajmować się rzeczami, o których nie powie jej ani Shani, ani Nazir. O których plotki krążyłyby między obsługą, gdyby wystarczająco długo przesiedziała w barze, wsłuchując się w rozmowy.
- Mam spore ambicje - odparł rozbawiony po krótkiej chwili, patrząc na nią przebiegle, jakby jego wzrok nie był w stanie oderwać się od jej oczu w chwili, w której oderwała spojrzenie. Znalazł się znów blisko, a może nawet jeszcze bliżej, choć nie zrobił tego od razu - nie wstał, nie przysunął się gwałtownie. Po prostu w pewnym momencie zorientowała się, że jego bliskość była niemal namacalna, choć nawet jej nie dotykał. - I jeszcze większe możliwości - mruknął ciszej, znajdując się blisko jej ucha, a jego ramię przysłoniło jej widok na dłoń, która spoczęła na jej udzie, powoli, delikatnie przesuwając się coraz wyżej.
Opadł na oparcie kanapy, jednocześnie drugą ręką sięgając do jej podbródka, który skierował w swoją stronę. Wpił własne usta w jej, nie czekając, aż dostanie na to pozwolenie, zbyt zafrasowany jej widokiem, bliskością i zapachem by przez myśl mogło mu przejść, że może nie powinien tego robić.

Wróć do „Liria”