Liria jest stolicą Thessii, przy tym jednym z największych "dzieł" asari. Jej pięknu jest w stanie dorównać jedynie Nos Astra, czyli kolonia asari na Illium. Wysokie budowle o eleganckich kształtach podkreślają urodziwość planety i, pomimo tego, że jest ona pokryta budynkami, widząc taki krajobraz wcale nie tęskni się do obrazu żywej natury.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Port kosmiczny

30 mar 2018, o 17:47

Funkcjonariuszka wypuściła powietrze z ust, unosząc ręce do zaczepów hełmu, ale nagły krzyk z lewej strony sprawił, że się rozmyśliła. Inna osoba przeganiała prasę, która już wciskała się między rannych cywili, by uzyskać jak najlepszy materiał najwcześniej. Przypomniało to Jessie, że są na miejscu zbrodni, która odbyła się zaledwie minuty temu.
- Nikt tego nie zgłosił, przynajmniej nam - westchnęła, oceniając go wzrokiem. - Od razu poszli do Widma. Doktor musiał być ważny.
Cmoknęła, uruchamiając z powrotem swój omni-klucz na krótką chwilę, by sprawdzić przychodzące powiadomienia. Nie wznowiła już nagrywania, uznając, że cokolwiek istotnego teraz może się dowiedzieć, nie będzie mogła i tak tego nagrać. A nagła przerwa w poprzednim nagraniu tylko zwróciłaby uwagę innych osób, które mogłyby je odsłuchiwać.
Uniosła brwi w górę, zaskoczona, gdy pokazał jej obraz na swoim omni-kluczu. Jedno spojrzenie na mężczyznę i jego słowa wystarczyły, by przeklęła pod nosem, niezrozumiale.
Zrywając się od biegu, usłyszał jej krzyk w tle, prawdopodobnie przekazywany przez omni-klucz do innych, znajdujących się bliżej podwładnych. Reszty Viyo nie doświadczył. Niemal potrącił jedną z reporterek odsuwanych przez funkcjonariuszy, ruszając trasą, którą wytyczała mu Etsy, wykrzykując komendy przez komunikator. Cywile pierzchali przed nim, przerażeni sytuacją niemal tak, jak wybuchem wcześniej. Opancerzony i uzbrojony turianin gnający przez korytarz tuż po eksplozji nie był dobrym znakiem. Niektórzy wzięli z niego przykład i również zaczęli biec, jak najdalej od niego i miejsca zdarzenia.
Przemierzał korytarz za korytarzem, schody za schodami, powoli tracąc dech w piersiach. W atrium zawierucha była mniejsza - ludzie byli zdezorientowani. Ani personel, ani turyści nie wiedzieli co się dzieje. Gdy poczuł na swojej twarzy powiew świeżego powietrza, mężczyzny nie było.
- Gdzie.. gdzie - zachrypnięty głos dobiegł do z tyłu. To nie porucznik Jessa, a Telvos, stanęła za nim, opierając ręce o kolana, pochylając się w przypływie przekroczenia granic własnej wytrzymałości. - Daj mi obraz z kamer, jeszcze raz. Którą taksówką odleciał? - warknęła do omni-klucza. Musiała zostać zawiadomiona od razu, lub sama zdecydowała się śledzić ich przez kamery.
- Wiem gdzie leci - odezwała się nagle Etsy, zagłuszając jego głośny oddech spowodowany długim sprintem. - Musiałam zhakować całą firmę, z której wybrał taksówkę. Nie zostawiłam śladów.
SI złamała prawo - ale też samo jej istnienie i jego współpraca z nią je łamało. Taksówki stały ustawione w rzędach, większość pustych i możliwych do wykorzystania.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Port kosmiczny

30 mar 2018, o 21:44

Nie było to ani subtelne, ani piękne. Towarzystwo reporterów i prasy mogła tylko zaszkodzić, ale w obliczu uciekającego czasu był to problem na inną godzinę. Potrącona dziennikarka została w tyle, gdy turianin przebiegł przez korytarz wskazany przez SI w jego słuchawce; tłum turystów pierzchnął na boki, poddając się kolejnej fali paniki, która jeszcze nie zdążyła opaść po pierwszej eksplozji. A może tym razem odezwał się rozsądek. Nikt nie chciał doświadczyć tego czego doświadczyli ludzie w otoczeniu martwej asari.
Wypadł z terminalu, wpadając ramieniem na drzwi dla personelu i niemal nie zwalniając. Po klatce schodowej między dwoma piętrami poniosły się echem jego kroki, gdy zbiegał po dwa, trzy stopnie, a barierka zatrzeszczała groźnie, gdy chwycił ją na zakręcie. Chwilę później wbiegł w kolejny korytarz, oddychając szybko i odpychając na bok zaskoczoną technik asari. Następny zakręt, następne drzwi; stalowe skrzydło uniosło się z sykiem, wypuszczając go do atrium, gdzie zahamował ze zgrzytem opancerzonych butów. Na chwilę, żeby rozejrzeć się po tłumie i wybrać dogodną drogę.
Niższe piętro było spokojniejsze. Strach i makabryczne obrazy nie dotarły tutaj, sprawiając że turyści byli tylko zdezorientowani i niepewni. Niektórzy wymieniali między sobą uwagi, inni spoglądali niespokojnie w stronę wind; pojawienie się Widma zwróciło na siebie uwagę, ale turianin nie został wystarczająco długo, żeby cokolwiek wyjaśniać. Ruszył biegiem w stronę wyjścia, kierując się za wskazówkami Etsy, a ludzie i asari rozstępowali się przed nim z zaskoczeniem i strachem.
Popołudniowe słońce i świeże powietrze uderzyło w niego w momencie, gdy wypadł przez obrotowe drzwi na zewnątrz portu. W jego dłoni już znajdował się pistolet, skierowany jednak póki co ku ziemi; dookoła wszędzie stało pełno taksówek, ale nigdzie nie było widać człowieka z nagrania.
Spóźnili się.
- Przyszliśmy za późno - powiedział do porucznik asari, która pojawiła się za nim chwilę później. Oddychał ciężko, ale umysł pracował na pełnych obrotach, a jego spojrzenie przesuwało się po parkingu. Gdyby tylko zorientował się wcześniej...
Gwałtownie uniósł dłoń do ucha, gdy Etsy ponownie odezwała się w jego komunikatorze, przynosząc nowe wieści.
- Jesteś wielka - rzucił, ponownie zrywając się do biegu. Rozważanie nad tym czego dokonała SI, a także nad moralnością tego czynu zostawił na inną okazję; jego elektroniczna towarzyszka uczyła się od niego, a on sam już dawno zmodyfikował swoje priorytety w kwestii tego co wolno, a tego co trzeba. Podbiegł do najbliższej wolnej taksówki, otwierając drzwi i obracając się na chwilę do porucznik Telvos.
- Wyślijcie kogoś do mieszkania Morii Nivos, niech zabezpieczą wszystko co tam znajdą - i będą ostrożni - powiedział, podłapując na chwilę wzrok funkcjonariuszki. Teraz ciężko było się dziwić jej niechęci, gdy zawitał do jej biura po raz pierwszy. Potęga doświadczenia.
Widmo oznacza kłopoty.
Wskoczył do taksówki i zatrzasnął za sobą drzwi, od razu wystukując na powierzchni terminala ten sam adres, który podesłała mu Etsy. Policja z pewnością w końcu dotrze do firmy taksówkarskiej i uzyska od niej te same dane, które zdobyła mu Etsy, ale chaos który będzie temu towarzyszył, mógł okazać się problematyczny. Gdy pojazd ruszył, nie ociągał się - od razu zabrał się do hakowania panelu, żeby uzyskać większą kontrolę nad pojazdem.
- Co znajduje się pod adresem, który wybrał? - zapytał, pochylając się nad wyświetlaczem omni-klucza.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny

30 mar 2018, o 22:45

Thessia była wietrzna - a przynajmniej w tym miejscu i o tej porze dnia. Znacznie bardziej niż Nos Astra, Liria pełna była letniego, orzeźwiającego wiatru niosącego woń kwiatów. Zapach krwi do niej nie pasował, ale wydawał się powoli opuszczać nozdrza Widma, wraz z nieprzyjemnymi uczuciami, które wywoływał jeden z korytarzy w porcie.
- Cholera - warknęła pod nosem, rozglądając się. Śledziła wzrokiem kilka taksówek unoszących się w powietrzu, jakby po samym modelu chciała rozpoznać to, którą ma zestrzelić siłą woli. - O, dziękuję - dodała, odpowiadając na komplement, który bynajmniej nie był dla niej. Uśmiechnęła się lekko, prostując przy tym. Bez tego napięcia na twarzy wcale nie wyglądała mniej oficjalnie niż zwykle.
- Przekażę to policji - dodała zdawkowo, uruchamiając omni-klucz. - Tak jak nagrania z kamer. Może uda im się rozpoznać twarz tego człowieka.
Westchnęła, kręcąc głową z politowaniem. Być może nie-asari oznaczali kłopoty tak samo, jak Widma.
- Powodzenia - rzuciła na odchodnym, obserwując, jak rzuca się do wolnej taksówki i odpowiadając sobie na pytania, które musiały urodzić się w jej głowie.
Przez szybę taksówki dostrzegł, że obserwuje pojazd, nim ten obrócił się i porucznik zniknęła z jego pola widzenia.
- Mieszkanie. Przesyłam adres - odpowiedziała Etsy, natychmiast wgrywając lokalizację do systemu taksówki, w której siedział Viyo.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Port kosmiczny

1 cze 2018, o 22:30

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Piętnaście godzin. Przez ten czas nie mogła nic zjeść ani wypić, nie mogła zająć się żadną rozrywką, bo zbyt zestresowana będzie by w ogóle wyjść z kokpitu. Czy zaśnie? Być może. Statek będzie poruszał się bez potrzeby jej ingerencji przez cały czas, jaki zajmie lot między przekaźnikami. Może to nie był taki zły pomysł. Jeśli spędzi teraz kolejne kilkanaście godzin na nogach, potem nie będzie się nadawać już absolutnie do niczego.
Słuchała uważnie, przyswajając informacje, które przekazywała jej Isis. Jednocześnie przeglądała książki, które jej przesyłała. To też nie był zły pomysł na zabicie czasu. Masa do tranzytu. Dobrze, że SI miała parametry statku, bo zanim Irene by to znalazła, minęłaby wieczność. Gdyby chociaż miała czas, żeby przed lotem zapoznać się z korwetą, byłoby znacznie łatwiej. Ale myślenie o tym, co by było gdyby, nie miało najmniejszego sensu.
- Dziękuję, Isis - odezwała się szczerze, gdy jej syntetyczna rozmówczyni skończyła mówić. - Naprawdę, jestem ci ogromnie wdzięczna. Nie wiem, czy pomagasz mi wyłącznie z troski o Nazira, czy z innych pobudek też, ale tak czy inaczej jesteś niesamowita.
To była cała wylewność, na jaką mogła sobie pozwolić. I tak była większa, niż na co dzień, może przez fakt, że Dubois nie mówiła do kogoś żywego, stojącego obok, kto zaraz spojrzałby na nią z rozrzewnieniem i zaczęłaby się niezręczność. Szczerość wobec SI była znacznie prostsza.
- Do usłyszenia.
Po pożegnaniu przez długą chwilę siedziała jeszcze bezczynnie, wpatrzona w widok za wzmocnioną szybą. Cisza, która nagle zapadła, wydawała się nie na miejscu. Kokpit stał się obcym miejscem, a samotność uderzyła w Irene ze zdwojoną siłą, gdy nie miała już do kogo się odezwać. Kojarzyła takie widoki ze zgoła innych wspomnień, znacznie przyjemniejszych i zdecydowanie nie samotnych. Teraz nie wiedziała, czy jeszcze kiedykolwiek będzie jej dane stworzyć takie nowe. Odetchnęła głęboko, wsłuchując się w pracę statku. Brzmiał inaczej niż Crescent. Był mniejszy, chyba cichszy, choć dźwięki pracujących systemów były nieco wyższe.
Powoli zaczynało do niej docierać, co się działo. Nie zrobiła tego do końca sama, ale ukradła korwetę i własnoręcznie ją teraz pilotowała. Jeszcze trzy, cztery lata temu w życiu nie przyszłoby jej do głowy, że coś takiego będzie w zasięgu jej możliwości. Odchyliła głowę do tyłu, opierając ją o zagłówek i zamknęła oczy, odsuwając od siebie wszystkie myśli, tylko po to, by na moment odpocząć od ich natłoku. Nie była jednak w stanie jeszcze rozluźnić się do końca, więc podniosła powieki i sięgnęła do pierwszego lepszego z podręczników, które wysłała jej Isis. Czytała do momentu, w którym nie zaczęły zamykać się jej oczy, jakieś dwie godziny później. Dopiero wtedy ustawiła fotel w pozycji bardziej leżącej i zwinęła się na nim, pozwalając sobie na sen. Potrzebowała go, a teraz miała okazję, która mogła się nie powtórzyć. Systemy ustawione były tak, by głośno dać jej znać, jeśli cokolwiek pójdzie nie tak. Nie chciała opuszczać kokpitu. Nie mogła.
Gdy się obudziła, statek miał dwie godziny do wylotu z przekaźnika. Po chwili namysłu podniosła się i przeszła do łazienki, gdzie przemyła twarz zimną wodą, rozczesała włosy i doprowadziła je do porządku, a potem - z czystych nudów i nadmiaru czasu - zmyła makijaż i zrobiła go na nowo, bo po tym wszystkim nie wyglądała najlepiej. Do kokpitu wróciła jednak dość szybko, czując niepokój odkąd tylko go opuściła. Tam zajęła się znów czytaniem, czekając, aż przekaźnik wypluje ją w innym systemie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny

1 cze 2018, o 22:51

Wyświetl wiadomość pozafabularną Isis nie odpowiedziała, pozostawiając swoje intencje w sferze domysłów. Polecenia i podejście Khouriego na pewno miały jakiś wpływ na to, jak traktowała Irene, ale nawet pomimo tego, na początku nie chciała się przed rudowłosą otwierać. Choć przebywały na jednym statku, rozmawiała głównie z Nazirem, ignorując obecność Dubois na statku, żyjąc nieco obok nich i nawiązując kontakt tylko wtedy, gdy było to potrzebne. To zaczęło się zmieniać z czasem. Z pierwszą i drugą, wspólną naprawą któregoś z podzespołów korwety większej niż ta, którą kobieta podróżowała teraz. Nigdy nie zdążyły jednak wyjść na w pełni przyjacielskie stosunki, które Shani osiągnęła swoją otwartością w ciągu pierwszej godziny.
Czerwona, bogata korweta wprawiona została w ruch, nad którym Irene przestała panować. Jedynym wyjściem był oddalony o miliony kilometrów Przekaźnik w Mgławicy Ateny. Choć ciężko było się na tym skupić, fakt nieposiadania wielkiej władzy nad tym, co działo się z nią lub statkiem, upoważniał do odpoczynku. Sen, w który zapadła, nie należał do najspokojniejszych. Fotel mógł być obity skórą, ale nie był tak wygodny jak łóżko. Gdy wreszcie się obudziła, świat nie zmienił się prawie w ogóle. Kilka pulsarów zniknęło z jej oczu, gdy przegapiła moment, w którym zsunęły się z horyzontu i powiększyły w miarę, gdy korweta je wymijała. Od kosmosu teraz oddzielała ją gruba, błękitna zasłona promieniowania Czerenkowa.
Dwie godziny upłynęły jej na kontemplacji książek i rozmyślaniu. Wreszcie panele statku ożywiły się, informując o zbliżającym się wylocie. W tym czasie zdążyła przeczytać kilka razy notkę o procesie wyprowadzania okrętu z nadprzestrzeni, ale nie zmniejszyło to ogarniającego ją stresu. Masa szybko zwiększała się do tej, którą statek faktycznie posiadał, a cichy mruk wzmógł się w miarę, gdy moc przekazywana była do napędu.
Przekaźnik Masy wypluł korwetę po drugiej stronie, wstrząsając kokpitem i błyszcząc nowym, teraźniejszym światem. Widma przeszłości zniknęły, zastąpione przez jasną gwiazdę układu. Radar wypełnił się statkami, stacjami i innymi kropkami, w tym boją komunikacyjną. Pół minuty później, zanim Irene zdążyła dojść do siebie i pomyśleć nad ogromem tego, czego przed chwilą dokonała, jej omni-klucz zalały informacje.
Kiedy będziesz? Udało się? Selzia czeka w porcie.
Na Thessii była osiemnasta. Port w Lirii czekał, choć rudowłosej ciężko było wymyślić sposób, w którym mogłaby się do niego dostać kradzioną korwetą. Szczególnie biorąc pod uwagę zaostrzone przepisy panujące w stolicy asari.
- Udało ci się. Cieszę się - odezwała się w jej komunikatorze sztuczna inteligencja. Jej głos brzmiał syntetycznie, kiedy przez ostatnie piętnaście godzin zdążyła odwyknąć od słyszenia go w swoim uchu.
Skierowanie okrętu na Thessię nie było problematyczne. Teraz, kiedy Irene miała za sobą skok pomiędzy układami, coś tak prostego jak zmiana trajektorii lotu wydawało się być bułką z masłem. Prawdziwe umiejętności zdobywało się na praktyce, nie teorii. To, co udało się jej wspólnymi siłami z Isis nauczyło ją więcej niż książki, którymi zabijała czas.
- Sfałszowałam pozwolenie na lądowanie. Tak jak wcześniej dla Crescenta. Bezpieczniej będzie jeśli wykradniesz się z doku. Mogą zatrzymać statek, jeżeli turianin zgłosił jego zaginięcie. Nie widzę niczego w extranecie na ten temat.
Thessia nawet z tak daleka, na sztucznym, powiększonym obrazie nad panelem kokpitu, przypominała o pierwszym lądowaniu w Lirii. Nie była planetą-miastem jak glob, na którym Irene znalazła się dzień wcześniej. Była zurbanizowanym ogrodem. W okienku obok informacja turystyczna wciskała swoje komunikaty, pokazując najlepsze atrakcje regionu. Kątem oka Dubois dostrzegła majestatyczne wodospady Lavali, zatrzymane w ruchowym obrazie pocztówki. Tak znajome, ale jednocześnie obce.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Port kosmiczny

1 cze 2018, o 23:20

Na wiadomość odpisała natychmiast, jak tylko pojawiła się ona na jej omni-kluczu. Nie chciała, by Shani martwiła się o nią. Gdyby tylko wiedziała, w jaki sposób Irene planuje dostać się na Thessię, pewnie stresowałaby się dużo bardziej. Na szczęście ta historia miała zostać opowiedziana już po fakcie, pod warunkiem, że Francuzce uda się bez problemu wylądować.
Dolatuję. Niech czeka na mnie przy głównym wyjściu, nie przy odbiorze z publicznego transportu. Lecę prywatną jednostką, nie wiem gdzie dokładnie będę lądować.
Podskoczyła w miejscu, gdy w jej uchu odezwała się Isis. Nie spodziewała się jej, po tych kilkunastu godzinach w samotności odzwyczaiła się od jej głosu w słuchawce. Mimo to dobrze było znów mieć kogoś, z kim mogła porozmawiać po tak długim milczeniu. Sięgnęła do sterów i poprowadziła statek w stronę portu, wyświetlonego na mapie.
- Super, dzięki - odparła, patrząc, jak zielono-granatowa planeta staje się w wizjerze kokpitu coraz większa. Przynajmniej tego nie musiała się obawiać. Do tej pory zdążyła już wymyślić kilkanaście różnych sposobów wylądowania na planecie tak, by nikt się do niej nie przyczepił, albo nikt jej w ogóle nie zauważył. Wszystkie mało skuteczne. Jednak dobrze było mieć po swojej stronie SI, która rozwiązała ten problem w sposób znacznie prostszy.
- Spróbuję wyjść jakimiś drzwiami bocznymi, dla technicznych. Nie pamiętam, czy takie mają tu, na Thessii, ale na Illium takie były. Oddzielne główne wejście do doku i oddzielne dla obsługi portu - myślała na głos, delikatnie korygując trajektorię lotu. Mimo stresu, siedzenie na fotelu pilota dawało jej ogromną satysfakcję.
W końcu Thessia zajęła całą przestrzeń widoczną przez szybę, a potem Irene ostrożnie wprowadziła statek w atmosferę. Systemy pomagały jej w trafieniu w odpowiednie miejsce, kontrolowała ją też Isis. Szczerze mówiąc po skoku przez przekaźnik nie wydawało się to takie straszne, zresztą robiła to już kiedyś - tylko skok zdarzył się jej po raz pierwszy. Poczekała, aż odezwie się kontrola lotów planety i pozwoliła sztucznej inteligencji porozumieć się z nimi, znów czekając tylko na pozwolenie, takie, jakiego udzielili wcześniej Crescentowi. I gdy z lekkim oporem osiadła w doku, z jej ust wydarło się długie westchnięcie. Dopiero wtedy poczuła, jak bardzo jest spięta. Jak źle spała na fotelu pilota i jak wszystkie jej obawy zaczynały stopniowo wywoływać ból głowy. Gdzieś w walizce miała coś przeciwbólowego, poszuka tego jak dotrze na miejsce. Dokądkolwiek zamierzała zabrać ją Selzia.
Podniosła się z fotela, zgarniając wszystkie swoje rzeczy i skierowała się do śluzy. Musiała znaleźć inne wyjście z doku, a jak nie znajdzie, to po prostu szybko uciec głównym, zanim zorientują się, że ze statkiem jest cokolwiek nie tak. Irene nie zamierzała się przejmować zabezpieczaniem go, ani blokowaniem niczego. Wyjątkowo nie planowała go sobie zostawić na pamiątkę, równie dobrze mogli go odesłać na Illium.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny

1 cze 2018, o 23:57

Kontrola lotów Lirii odezwała się podobnym, szorstkim tonem głosu co ostatnio, gdy witała Crescenta. Isis sporządziła nieco bardziej skomplikowane pozwolenie na lądowanie niż poprzednio. Teraz targi nie były dobrą wymówką, szczególnie, że skończyły się miesiąc wcześniej. Dzięki papierom sztucznej inteligencji, Irene nie musiała się odzywać. Skupiona na doprowadzeniu statku na powierzchnię miała dość na swojej głowie, by odpowiadać niemiłej kontrolerce, która bardzo mocno dawała jej do zrozumienia, że ma zły dzień.
Szczęśliwie, korweta trafiła do wyznaczonego doku, choć było to znacznie bardziej stresujące niż lądowanie fregatą z Nazirem obok i Isis na pokładzie, gdzie oboje byli gotowi interweniować gdyby rudowłosa popełniła jakikolwiek błąd. Czerwony okręt wylądował mało elegancko i o mały włos nie zawadzając o jeden z zaczepów magnetycznych, ale te pochwyciły go nim wytracił całość swojej prędkości. Statek osiadł w miejscu i zamilkł, pozwalając pilotowi nacieszyć się świadomością tego, że znalazł się na innej planecie.
Dok był inny niż ten, w którym na ogół przebywał Crescent. Był mały, jak na kilka taksówek, dostosowany do wielkości pojazdu, którego miał przechować. Miał sufit, w przeciwieństwie do tych, do których przywykła. Tutaj deszcz nie odbijałby się od powierzchni pancerza z przyjemnym, wprawiającym w trans bębnieniem. Miał za to wyjście techniczne, które Dubois dostrzegła od razu po otworzeniu śluzy.
Thessiańskie powietrze, wietrzne i kwiatowe, uderzyło w jej nozdrza gdy schodziła z rampy, skryta kamuflażem taktycznym. Żadne kamery nie były w stanie uwiecznić jej jako porywacza okrętu, którym właśnie zadokowała. Prześlizgnęła się przez pomieszczenie techniczne, wymijając jedną, samotną funkcjonariuszkę stojącą kilka metrów od wyjścia. Wreszcie, dziesiątki metrów dalej, trzy pokoje później, wtopiła się w tłum turystów podróżujący po porcie, dematerializując się w ustronnym miejscu.
Dostrzegła Selzię z oddali. Stała przed wejściem, oparta o ścianę z rękoma założonymi na klatce piersiowej. W dali, po drugiej stronie placu, na który wychodziły wyjścia z doku, Irene dostrzegła tak dobrze znany jej park, który niegdyś poznała od środka.
Asari drgnęła, dostrzegając rudowłosą wśród pozostałych wychodzących. Jej usta wygięły się w szczerym uśmiechu, a ręce rozpostarły, gotowe uściskać Dubois gdy tylko znajdzie się w ich zasięgu.
- Irene! Bogini, ty żyjesz - westchnęła, ściskając rudowłosą z całych swoich sił. Nawet jej ubiór się nie zmienił odkąd francuska widziała ją po raz ostatni. Skórzane spodnie i elegancka bluzka z długim rękawem wydawała się być zbyt ciepła na gorący, Thessiański dzień, ale wiszące na niebie chmury zwiastowały zmianę pogody. - Nie masz pojęcia jak się martwiliśmy.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Port kosmiczny

2 cze 2018, o 00:29

Po wszystkim, co przeszła przez ostatnią dobę, wydostanie się niezauważoną z doku było już błahostką. Czymś, do czego była tak przyzwyczajona, że każdy jej ruch był praktycznie automatyczny. Nawet nie zwróciła uwagi na asari, którą mijała. Czy to była ludzka kobieta? Nawet tego nie zarejestrowała. Byle tylko opuścić port, znaleźć Selzię i dotrzeć do Shani. W końcu po to tutaj przyleciała.
W sumie była ciekawa, czy tamta dwójka z hotelu na Illium poleciała za nią, czy nadal czekali na nią gdzieś w Nos Astrze. Jeśli to drugie, to musieli bawić się przednio. Ale raczej nie sądziła, że dalej siedzieliby pod wejściem do portu, czekając aż Irene zdecyduje się skorzystać z publicznego transportu. Nie, zakładała, że jednak polecieli za nią. I wtedy więcej sensu miał pancerz, którego jednak nie chciała zdejmować.
Nie pasował on do klimatu panującego w Lirii. A już na pewno nie pasował do ubranej w codzienne rzeczy Selzii, którą zauważyła dopiero wtedy, gdy asari ją zawołała. Ruszyła w jej stronę, odwzajemniając krótki uścisk, mimo że przecież tak naprawdę nic ich nie łączyło. Ona była z Shani, Shani była kuzynką Nazira, Nazir był kimś dość ważnym dla Irene. Była to długa droga, która najwyraźniej w niczym nie przeszkadzała fioletowoskórej.
- Dobrze cię widzieć - powiedziała i westchnęła cicho. - Żyję. Przepraszam, mogłam odezwać się jak wylatywałam z Illium, ale miałam strasznie dużo wtedy na głowie i zupełnie o tym nie pomyślałam. Opowiem wam wszystko później, nie tutaj. Nie miałam pewności, że w ogóle dolecę, więc cieszę się tak samo, jak ty.
Poprawiła torbę na ramieniu i skinęła głową, spoglądając na asari pytająco. Chciała już stąd iść. Nigdy nie była cierpliwa, a w chwilach takich jak ta, to już w szczególności. Zresztą chyba nie miały nic do roboty w porcie.
- Przepraszam, że przylatuję dopiero teraz. Nie wiedziałam co się dzieje, Nazir kazał mnie odciąć, nie miałam z nikim kontaktu - wyjaśniła, w razie gdyby asari tego jeszcze nie wiedziała. - Jak ona się czuje? Wyglądała nie najlepiej, jak z nią rozmawiałam. Nikt was nie znalazł?
Mówiła cicho, idąc równo z asari, jakby obawiała się, że ktoś może je nieustannie podsłuchiwać. W tej chwili miała już paranoję. Chyba uspokoi się dopiero wtedy, gdy znajdą się w owym bezpiecznym miejscu, o którym mówiła jej Assaf.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny

2 cze 2018, o 01:24

Port w Lirii, jak w każdym, większym mieście, był zatłoczony. Odziana w pancerz rudowłosa nie wyróżniała się z tłumu tak bardzo, nawet jeśli otaczali ją turyści. Jej opancerzenie było mocno niestandardowe, szczególnie w swoim wyglądzie. Makijaż na twarzy i burza czerwonych loków skutecznie odwracała od niego uwagę.
Selzia uśmiechnęła się nieco szerzej, ale był to gest, który nie trwał długo. Wystarczyło nawiązanie między nimi konwersacji by zetrzeć jej radość z twarzy. Pamiętała dlaczego się widzą, co ich połączyło i o czym muszą porozmawiać. Piękne widoki miasta nie były w stanie odwrócić od tego uwagi żadnej z nich.
- Shani wspomniała o... komplikacjach.
Selzia nie wyglądała tak jak kuzynka Nazira - zmęczona i wyzuta z emocji. Poruszała się swobodnie, a na jej fioletowej skórze nie widać było oznak braku snu. Wydawała się najbardziej przypominać czasy sprzed miesięcy, gdy po raz pierwszy obie kobiety poznały się przed wejściem do Enigmy. Ruszyła dziarsko w stronę schodów, zabierając Dubois ze sobą.
Plac przed dokami nie był duży. Nyxanni skierowała się od razu do wejścia do parku, idąc szybko, wymijając po drodze innych ludzi. Doki wydawały się niebezpieczne w tej chwili, biorąc pod uwagę ich sytuację i sposób, w jaki na Thessię dostała się Irene.
- To... długa historia. Shani czuje się lepiej. Dzięki, że pytasz.
Westchnęła głośno, przymykając na chwilę oczy w krótkiej chwili refleksji. Nie wydawała się być tak zaskoczona i poirytowana jak Assaf przy pierwszym kontakcie z Irene. Emanował z niej spokój, nawet, jeśli w oczach asari dostrzegalna była obawa podszyta ostatnimi wydarzeniami.
- Znaleźli nas. Oczywiście, że tak - odparła, gdy obie przekroczyły bramę parku. Natychmiast znalazły się pośród zieleni. W oddali słychać było szum fontann i radosny krzyk dzieci. Jedna asari o niebieskiej skórze wyminęła ich w bramie, prowadząc na smyczy dziwnie wyglądające, czworonożne stworzenie. - Znaleźli na początku. Kiedy Nazir wrócił na Thessię i Shani się o tym dowiedziała, nie potrafiłam jej powstrzymać. Od razu wpadła do Phobii. Nie wiem, czy powinnam jej się dziwić.
Uruchomiła omni-klucz, wyświetlając rubrykę jednej z lokalnych gazet. Holograficzny obraz znanego Irene mężczyzny wyświetlił się nad jej nadgarstkiem. Zdjęcie Nazira było stare - wydawał się młodszy, chudszy. Jego fryzura była inna, a w spojrzeniu brakowało charakterystycznego zacięcia. Krzykliwy napis tuż pod nim skutecznie wabił wzrok zielonych oczu, odwracając go od spojrzenia ze stali. NAZIR KHOURI POSZUKIWANY
Eks-przymierze, oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości. Terrorysta.

Uprasza się ludność cywilną o ostrożność,
osobnik jest ekstremalnie niebezpieczny dla otoczenia.


Za jego głowę wyznaczona jest nagroda
500,000 kredytów
[/font]
Asari szybko wyłączyła urządzenie widząc nadchodzącą z naprzeciwka parę turian. Trzymali się pod ręce i nieśpiesznie przechadzali po parku, ale w tej chwili Selzii wystarczyło bardzo niewiele by wzbudzić jej podejrzenia.
- Było strasznie. Nie wiem jak to się stało. Jakby wszyscy wiedzieli gdzie go szukać. A Shani wpakowała się w sam środek, próbując mu pomóc.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Port kosmiczny

2 cze 2018, o 09:13

- Nie powinnaś - zgodziła się Irene cicho. Nie miała pewności, ale czuła, że w sytuacji Shani zrobiłaby dokładnie to samo. Może byłaby bardziej ostrożna, może zaplanowałaby to rozsądniej, niż wpakowanie się do Phobii w samym środku zamieszania, jakie wywołał Khouri, ale wciąż nie potrafiłaby się trzymać z daleka.
Przeniosła wzrok na holograficzny obraz nad omni-kluczem asari. To nie był pierwszy raz, jak go widziała. Ogłoszenie było wszędzie w extranecie, zwłaszcza dla kogoś kto interesował się losem mężczyzny. Irene natrafiała na nie średnio trzy razy dziennie. Skinęła głową i odwróciła spojrzenie, zajmując się obserwowaniem przyrody. Pogoda była wspaniała, choć Francuzka nie narzekałaby na odrobinę deszczu. Nie pamiętała, kiedy widziała go po raz ostatni. Chyba właśnie tu, na Thessii.
- Widziałam to już - przyznała.
Wolała nie wyobrażać sobie, co musiało dziać się wtedy w Phobii. Nadal nie rozumiała, dlaczego mężczyzna odczuł potrzebę pojawienia się tutaj. Czy coś poszło aż tak źle, że musiał uciec się do pomocy kartelu, czy przyczyna była jeszcze jakaś inna? Teraz na pewno był w sytuacji, która była gorsza niż do tej pory, skoro nie odzywał się nawet do Isis. Czy to znaczyło, że go złapali? Siedział teraz zakuty w omni-kajdanki w jakiejś dziurze na Ziemi, czekając na sąd wojskowy? A może już było po fakcie? Zamrugała i oderwała wzrok od ścieżki, po której szły, z powrotem unosząc go na poważny profil asari.
- Co się tu stało? Słyszałam o pogrzebie - w końcu postanowiła poruszyć niewygodny temat. Wolała dowiedzieć się tego od Selzii, niż później wypytywać o szczegóły wykończoną Shani. - Jalil Assaf, tak? Kto to był? To wydarzyło się wcześniej, czy było skutkiem powrotu Nazira?
Miała już jakąś wiedzę, która mogła, choć nie musiała zaskoczyć asari. Nawet jeśli Selzia nie wiedziała o SI na statku, to mogła się domyślać, że Irene ma swoje źródła. Teraz rudowłosa nie dezaktywowała połączenia z Isis, pozwalając jej słuchać, jeśli tylko chciała. Sztuczna inteligencja martwiła się o Khouriego, a poza tym pomogła się jej tu dostać, miała więc prawo być ze wszystkim na bieżąco.
- Ci, którzy znaleźli mnie na Illium, powiedzieli mi o tym. Dziwili się, że lecę dopiero teraz, skoro pogrzeb był tydzień temu. Nie do końca potrafili zrozumieć, że naprawdę nic o nim nie wiem.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny

3 cze 2018, o 14:50

Pogrzeb był tematem niewygodnym. Dostrzegła to w oczach idącej obok niej Selzii; w tym, jak złożyła ręce, splatając nerwowo dłonie. W tym jak przyspieszyła, chcąc wyminąć turiańską parę szybciej, a dopiero później zwolniła do swojego poprzedniego tempa. Park był spory, choć po sporadycznym huku wchodzących w atmosferę statków wciąż dało się odczuć, że znajdują się blisko portu.
- Tata Shani - odpowiedziała krótko, zbierając się w sobie by rozpocząć coś, co musiało być potężną historią, trudną do streszczenia w kilku zdaniach. - Potrzebuję kawy. Chodź.
Skręciła w alejkę, przy której stała kawiarniana budka. Duży znak przyciągał strudzonych podróżą turystów, wabiąc reklamą o kawie z zmniejszoną zawartością piezo, przeznaczoną dla ludzi i salarian, oraz jej wersji dekstro. Stojąca za ladą asari była bardzo młoda - wyglądała na nastolatkę, choć w przypadku ich rasy ciężko było Dubois określić jaki mogła mieć wiek. Wiązała swój szary fartuszek z logo kawiarni gdy do budki podeszła Selzia, zamawiając Napar Rivani dla siebie.
- Coś ci wziąć? - zagadnęła Irene, podczas gdy jej napój był przyrządzany. Menu nie mówiło jej wiele, ale dostrzegła jedną znajomą pozycję - herbatę, którą zamówiła w restauracji w ruinach, do których Khouri zabrał ją na kolację pierwszego wieczora w Lirii.
Pomimo wieczornej pory, ruch wokół był dość duży. Z napojem koloru bursztynu w ręce, Selzia zaproponowała jedną z mniej uczęszczanych alejek. Kilkadziesiąt metrów wgłąb znalazły ławkę częściowo skrytą ozdobnym krzewem. Jego kwiaty były limonkowo zielone, wyglądały jak wąskie tuby, z których wystawały pręciki i słupki. Nyxanni zajęła miejsce z brzegu, opadając na drewniane oparcie.
- Kiedy Nazir wylądował, a Shani znalazła go w Phobii... Był strasznie zły. Kłócili się. Nie chciał od niej pomocy, próbował ją spławić. Nie wiedziałam dlaczego, ale próbowałam przekonać ją, żeby dała mu spokój. Wszyscy widzieliśmy ogłoszenia i wiadomości. Wyglądał na takiego. Nie było tak, jak ostatnio, gdy byliśmy wszyscy razem. Był zły, zmęczony, z bronią w ręku. Wiesz, jaka jest Shani - nie dawała mu spokoju, chciała wyjaśnień, odpowiedzi, wszystkiego. Była zła na Castiglione i kartel, na wszystko.
Zamieszała naparem w pojemniku, obserwując, jak bąbelki na powierzchni unoszącej się u góry pianki pękają pod wpływem ruchu. Powietrze wokół nich nasycone było słodkim zapachem otaczających ławkę kwiatów, przy których jej kawa pachniała gorzko, kwaśno.
- Tak jak mówiłam... Nie wiem skąd wszyscy wiedzieli gdzie go szukać. Ale wrzaski Shani słyszał chyba cały klub - westchnęła, unosząc dłoń do twarzy i chowając swoje spojrzenie za długimi, fioletowymi palcami zakończonymi elegancko pomalowanymi paznokciami. - Przyszli do jej domu. Trójka, uzbrojona. Nie było mnie wtedy.
Była niezadowolona. Nie zmęczona, smutna i pozbawiona emocji jak Assaf. W Selzii gotowała się frustracja wywołana sytuacją, a może też tym, że nie było jej obok by cokolwiek zmienić.
- Chcieli tylko informacji. Nie chcieli nikogo zabijać, nie wywlekli nikogo z łóżka. Już wychodzili, kiedy Jalil złapał za pistolet. Miał jeden w biurku. Shani kiedyś mu go ukradła, więc zamknął go w gabinecie. Nie wiem, dlaczego to zrobił. Mieli dać mu spokój, ale on zawsze był tak idiotycznie dumny. Cała ich rodzina taka jest - prychnęła, kręcąc głową. - Może chciał im pokazać, że nie wchodzą do jego domu grozić rodzinie i wychodzą z tego bezkarnie. Zabili go w obronie własnej.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Port kosmiczny

3 cze 2018, o 15:32

Podążając za Selzią, szybko zauważyła budkę z gorącymi napojami. Momentalnie poczuła, jak zaschnięte ma gardło i jak bardzo zwinięty w kłębek jest jej żołądek. Nie jadła nic od kilkunastu godzin i choć większość głodu przespała, teraz obudził się on ze zdwojoną siłą. Jej brzuch nie burczał, ale ssanie w żołądku mocno przypominało o tym zaniedbaniu. Zamówiła sobie herbatę, jako coś, co dla odmiany miało przywołać dobre wspomnienia, a do tego cokolwiek do jedzenia, co było w menu budki. Nieważne, czy to było jedno ciastko do napoju, czy orzeszki, czy cokolwiek, co zazwyczaj na Thessii się jadło jako dodatek. Potrzebowała choćby czegoś małego.
- Czemu tu zostajemy? - spytała, stając najpierw obok ławki, z zaskoczeniem odmalowanym na twarzy. Sądziła, że od razu pójdą dalej, tam, gdzie czekała na nich Shani, tymczasem asari planowała na spokojnie wypić sobie swój napój w parku. Po chwili namysłu Irene usiadła obok niej, patrząc, jak w jej kubku rozwija się kwiat herbaty.
Nie przerywała Selzii jednak, pozwalając jej mówić. Wizyta Nazira na Thessii z pewnością nie była towarzyska, a jego kuzynka zachowała się w typowy dla siebie sposób, wpakowując się w to wszystko po szyję. To była jej zaleta i przekleństwo jednocześnie. Nie potrafiła się nie martwić, nie angażować. Francuzkę też od razu uznała za członka rodziny, zgarniając ją dla siebie całymi garściami i traktując jak najlepszą przyjaciółkę po godzinie znajomości. To miało swój urok, który zadziałał nawet na Irene, jednak w przypadku sytuacji z Khourim straciło wszystkie swoje pozytywne strony.
Irene zmarszczyła brwi, nie podnosząc wzroku. Zostało popełnione wiele błędów. Zarówno ze strony Nazira, Shani, na pewno też ze strony Isis. Nie była pewna, czy powinna obwiniać też siebie, bo nawet gdyby chciała, nie zdołałaby się z nimi skontaktować, a gdyby to zrobiła, mogłaby narobić jeszcze większych problemów, sobie i innym. Może powinna była mimo ustaleń zignorować wszystkie ostrzeżenia i przylecieć do Lirii między zleceniami, a może i tak nic by to nie zmieniło.
Najgorsza była myśl, że to przylot Nazira ostatecznie poskutkował śmiercią ojca Shani. Zastanawiała się, czy się o to obwiniał. Pewnie tak. Gdyby była obok, mogłaby jakoś mu w tym pomóc, teraz jednak nie miała takiej możliwości. Była świetna w zwalczaniu poczucia winy, bo sama zbyt rzadko je odczuwała, by pojąć jego sens w przypadku innych osób. A od tego była już krótka droga do udowodnienia, że nie warto się zadręczać.
- Wiem, że to oklepany frazes, ale przykro mi - powiedziała cicho, choć nie lubiła tych słów. - Żałuję, że nie mogłam pomóc. Jak Shani sobie z tym radzi? - uniosła wzrok na Selzię. - A tamci... dostali jakieś informacje?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny

3 cze 2018, o 15:45

Kwiat w jej kubku miał inny kolor. Był różowy, z żółtymi plamkami, które nie wyglądały w nim naturalnie. Napar smakował bardzo podobnie, przywołując pozytywne wspomnienia. Pasował do znalezionego w budce rogalika, który udało jej się kupić. Nie był słodki i dobrze komponował się z ziołowymi smakami.
Selzia upiła pierwszy, ostrożny łyk z gorącego napoju po czym zachęcona jego odpowiednią temperaturą wypiła go więcej. Objęła kubek obiema dłońmi, opierając o swoje udo. Siedziała z jedną nogą założoną na drugą. Jej obcas drgał do nieistniejącej muzyki w nerwowym odruchu.
- Nie było cię tu, nie masz kontaktu z Nazirem. Chciałam ci o tym opowiedzieć zanim spotkamy się z Shani - odpowiedziała, podnosząc spojrzenie z kubka na siedzącą obok rudowłosą. - Tak jest lepiej.
Mogły porozmawiać o czymś, co nie dotyczyło ich tak bezpośrednio jak w przypadku Shani. Z ograniczonymi emocjami, bez płaczu, nerwów i smutnych spojrzeń. Na spokojnie, w kontraście do tego, jak mało spokojna była cała ta sytuacja.
Kiwnęła głową gdy Dubois wyraziła swoje zdanie. Wydawała się doceniać nawet oklepany frazes. Upiła więcej kawy, słuchając jej słów.
- Obwinia się. Nikt nie obwinia jej, nikt nie obwinia nawet Nazira, ale ciężko jej to wytłumaczyć.
Westchnęła ciężko, w sposób, który wreszcie pokazał jej zmęczenie. Nic dziwnego, skoro była jedną z najbliższych Shani osób. Musiała spędzać z nią większość czasu odkąd Khouri zjawił się na Thessii i sprawy potoczyły się w tak koszmarny sposób.
- Nie. Rodzina Shani niczego nie wiedziała, Nazir nie kontaktował się z nimi od lat. Shani zresztą też nie. Rozdzielili się przed Phobią i przepadł jak kamień w wodę - pokręciła głową, stukając paznokciami o ściankę kubka. - To wszystko jest popierdolone.
Skrzywiła się, chowając grymas za plastikowym naczyniem, zamykając sobie usta ciepłą kawą. Nie wyrażała własnego podejścia do sytuacji, nie w bezpośredni sposób. Starała się pomóc, oszczędzając wszystkim tego, co ona o tym wszystkim myśli.
- Możemy lecieć. Kazałam Shani zostać w domu. Zjesz coś i odpoczniesz, zastanowimy się co dalej.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Port kosmiczny

3 cze 2018, o 16:15

- W sumie mnie to nie dziwi - westchnęła cicho. Nie mówiła, że Shani obwinia się słusznie, ale że rozumie jej podejście. Nawet jeśli do końca nie potrafiła odnieść go do siebie, do swoich zachowań i własnych emocji, to jak na osobę tak mało empatyczną zaskakująco dobrze rozumiała innych ludzi. To mogła być kwestia Vertigo, który wyczulił ją na innych odkąd go wszczepiła.
- Trudno będzie jej się z tym pogodzić. Nie wiem, ile czasu jej to zajmie - dodała i ostrożnie upiła łyka herbaty. Dla asari postrzeganie czasu i tak było nieco inne, więc łatwiej jej będzie poczekać aż Shani upora się z emocjami, niż byłoby drugiemu człowiekowi. Tak przynajmniej się jej wydawało.
Pochłonęła rogalika w zastraszającym tempie. Trudno było uwierzyć, że potrafi jeść tak szybko. No i na pewno nie było to eleganckie, ale przecież nie znajdowały się teraz na gali w wytwornych sukienkach. Irene siedziała w pancerzu na ławce w parku i umierała z głodu. To były trochę inne realia.
- Przepraszam - mruknęła, oblizując usta. - Nie jadłam prawie przez dobę i jestem cholernie głodna. Nie piłam zresztą też. Ukradłam turiański statek, żeby do was dolecieć, wszystko na nim było dekstro, a ja nie miałam jak i kiedy kupić sobie zapasów na czas lotu. Musiałam teraz zjeść cokolwiek.
Skinęła głową, ciesząc się w duchu, że przynajmniej jedna rzecz nie poszła źle. Kimkolwiek byli ludzie, którzy wpakowali się Shani do domu i zabili jej ojca, niczego się nie dowiedzieli. Może była nieczuła, czując w tym momencie jakąkolwiek satysfakcję, ale musiała patrzeć na sytuację całościowo. Ale niczego po sobie nie okazała, nie mogła przecież.
- To jest bardzo popierdolone - przyznała jej. - Po ostatniej wizycie u was, w sensie tu, na Thessii, wszystko było tak jak powinno. A przynajmniej tak się wydawało. Miał polecieć na jeszcze jedną, ostatnią misję, potem wrócić i dopiero wtedy mieliśmy zająć się remontem Crescenta i całą resztą - przez całą resztę miała na myśli odcięcie się od Przymierza i próby znalezienia sobie innego zajęcia, we w miarę bezpieczny sposób. Ucieczkę, tak. Ale zdecydowanie bardziej zorganizowaną, niż to, co w tej chwili robił Nazir. - Coś musiało pójść nie tak. Miał wrócić.
Ostatnie słowa wypowiedziała cicho, z emocją, której nie umiała nazwać. Ale nie o tym przecież rozmawiała z Selzią, nie o swoich uczuciach, a o rozwiązaniu problemu, z jakim teraz musieli się mierzyć. Musiały, właściwie. Póki co we trzy.
- Shani nie jest u siebie, prawda? Została u ciebie teraz?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny

3 cze 2018, o 17:03

Selzia pochłaniała swoją kawę w odwrotnie proporcjonalnym tempie do tego, w którym Irene rozprawiała się z rogalikiem. Oba napary zdążyły wystygnąć, a jej wciąż był z grubsza nietknięty. Słuchała słów Dubois w zamyśleniu, wpatrując się w małego robaka, żmudnie przecinającego chodnik by dostać się do trawy po drugiej stronie. Dopiero gdy wspomniała o jedzeniu i przeprosiła, pokręciła głową, chcąc zaprzeczyć, nim nie usłyszała części o kradzieży statku.
- Ukra- co? Jak to? Mów dalej - zaśmiała się, obracając w ławce w jej stronę. - Nie wiedziałam, że potrafisz latać. I nie wiedziałam, że przyleciałaś tu sama. Bogini!
Nieco wisielczy humor po ich rozmowie od razu prysł jak bańka, gdy uwaga Selzii przeniosła się na krótką historyjkę o tym, jak rudowłosa znalazła się w Lirii.
- Poczekaj, aż Shani o tym usłyszy - dodała z rozbawieniem, z tej okazji pozwalając sobie na kolejny łyk nienaturalnie jasnej kawy.
To był pewien promyk czegoś dobrego w natłoku złych rzeczy, które przydarzyły się odkąd asari i rudowłosa widziały się po raz ostatni przed wyjściem do Phobii. Selzia miała wtedy na głowie wyjątkowo pijaną i rozczuloną kuzynkę Khouriego, przyklejoną do niej w nagłym przypływie emocji.
- Misję, hm? - spytała, a jej uśmiech nieco zbladł. - Musiał być z niego bardzo dobry ochroniarz.
Nietrudno było doszukać się ironii w jej słowach. Razem z Shani nie wiedziała o Nazirze tyle, ile Irene. Assaf znała jego przeszłość i to, kim był, ale to Irene znalazła się w jego późniejszych rozdziałach życia. To ona wiedziała czym zajmował się dokładnie, jak ciężkie to było i jak ukształtowało jego podejście, między innymi do własnej kuzynki.
- Na co dzień nie, przychodzę do niej. Ale wzięłam ją na ten wieczór. Będzie... bezpieczniejsza - stwierdziła z lekkim wahaniem, zerkając na pancerz, który miała na sobie Irene, jakby jej przybycie wiązało się z pewnym ryzykiem, przez który wolała odsunąć Shani od reszty rodziny i trzymać blisko siebie.
Wstała, otrzepując spodnie z nieistniejącego pyłu i brudu, który mógł się do nich przykleić z drewnianej ławki.
- Nie może się nas doczekać - powiedziała nagle, uśmiechając się lekko i stając na środku alejki, gotowa ruszyć do najbliższego postoju taksówek gdy rudowłosa będzie gotowa.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Port kosmiczny

3 cze 2018, o 17:37

Parsknęła cicho śmiechem, a w jej oczach błysnęło rozbawienie. Do niej samej do tej pory nie mogło dotrzeć co tak naprawdę zrobiła. Gdyby miała czas zastanowić się nad sensem tego przedsięwzięcia, pewnie w życiu by na to nie poszła. Na szczęście musiała uwinąć się szybko i zniknąć z Nos Astry, zanim tamta dwójka znalazła sposób na odnalezienie jej i zaciągnięcie do tego, kto miał wyciągnąć z niej informacje na temat Nazira.
- Shani mówiła ci, że mnie znaleźli, prawda? - spytała. - Jakoś udało mi się im uciec, ale nie mogłam potem odlecieć z portu, bo byłam pewna, że będzie obstawiony. To było jedno z wielu rozwiązań, ale tak głupie i ryzykowne, że jednak wygrało.
Uniosła wzrok na Selzię, uśmiechając się do niej. Wyglądało na to, że choć dla Irene przylot tutaj był już czymś, co się wydarzyło i przestało być zaskakujące, to osoby które o tym usłyszą jeszcze długo będą w ciężkim szoku. Dokładnie tak jak siedząca obok niej asari.
- To był mój pierwszy raz za sterami na tak długiej trasie. Dotąd tylko ćwiczyłam na symulatorze w Crescencie, no i ze dwa razy Nazir dał mi zadokować. Ale widzisz, determinacja czyni cuda - uśmiechnęła się szerzej. - Co ciekawe, to właśnie dokowanie potem poszło mi najgorzej. Mogłam coś zarysować. Ale turianin jest bogaty, jak dostanie statek z powrotem to go sobie naprawi.
Nie miała pojęcia jak dużo Nyxanni wie o Isis, postanowiła więc pominąć ten element układanki. Tak samo jak nie poprawiała jej, gdy określiła Nazira mianem ochroniarza. Westchnęła tylko ciężko, a uśmiech zrzedł nieco.
- Tak - przyznała. - Bardzo.
Przypomniało się jej, jak pilnował jej, kiedy zabrali ją z Ikara. Nie robił tego profesjonalnie, zresztą nie robił tego nawet dobrze. A o tym, co się wydarzyło, jak Irene znalazła się w jego kajucie, już w ogóle nie trzeba było wspominać. Słodko-gorzkie wspomnienia, zupełnie jak drink na Illium. Podniosła się z ławki i skinęła głową.
- Chodźmy do niej. Nie ma sensu tu siedzieć - ruszyła ze swoją herbatą w stronę wskazaną przez asari. Dopiła szybko do końca ciepłą herbatę i wrzuciła kubek z kwiatem do pobliskiego kosza. - Dobrze, że ją zabrałaś. Nie wiem, czy... no, mogą w każdej chwili przylecieć tutaj. Ci, którym uciekłam na Illium. Wolałabym, żeby jej nie znaleźli, generalnie żeby nie znaleźli żadnej z nas.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny

4 cze 2018, o 20:07

Wróć do „Liria”